Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Vulpes Harris
Vulpes Harris

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 440
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.org/t14549-vulpes-harris#386593
http://czarodzieje.org/t12049-jak-lis-z-kotem
http://czarodzieje.org/t12051-vulpes-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptySob Gru 26 2015, 22:11;


Retrospekcje

Osoby: Vulpes Harris & Cole Harris
Miejsce rozgrywki: dom rodzinny Harrisów w Londynie
Rok rozgrywki: wakacje 2013
Okoliczności: Vulpes postanowiła odwiedzić miejsce, w którym spędziła najszczęśliwsze momenty swojego życia. Spotkała tam swojego brata, w samotności świętującego odejście biologicznej siostry, Liliany. Postanowiła do niego dołączyć i spędziła z nim naprawdę piękne chwile.
Powrót do góry Go down


Cole Harris
Cole Harris

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 46
  Liczba postów : 42
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11785-cole-harris#320726
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11949-pisz-ile-chcesz-3#320746
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11948-cole-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptySob Gru 26 2015, 22:38;

Kto by pomyślał, że to wszystko potoczy się tak, a nie inaczej? Nie spodziewał się, że po ukończeniu osiemnastego roku życia i po rozpoczęciu nowego życia znów postawi nogę na podłodze tego domu. Stał przed bramą z rękoma w kieszeni, z papierosem w zębach i obserwował. Obserwował ten dom, dom w którym tyle przeżył, w którym się wychował. Budynek niewiele się zmienił, nadal zachowywał swój szarawy odcień a kolumny w stylu romańskim podpierały daszek znajdujący się nad drzwiami. Dachówki były już w gorszym stanie, były brudne i poniszczone. Drzwi straciły swój drewniany urok, były pokryte czymś ciemnym. Były inne. Przyszedł tu, by po prostu odwiedzić stare mury i trochę posprzątać. Chłopak wyrzucił niedopałek na ziemię i przydeptał je butem. Przeszedł przez furtkę, którą otworzył i podszedł do drzwi, przekręcił klucz w zamku i wszedł do środka. Niegdyś pachniało tu obiadem, lub perfumami mamy, świeżymi kwiatami... A teraz? Starością. Zewsząd unosił się zapach starych mebli, dom od wewnątrz był już trochę zrujnowany. Nie był jednak zły na nikogo, prócz siebie. Zostawił ten dom, będzie sprzedany. To miejsce wywoływało u niego uczucie nostalgii, nie lubił tego stanu... Najpierw skierował się na górę do pokoju, który niegdyś należał do niego. Podszedł do starego, zakurzonego biurka z którego zabrał jakieś stare kartki. Nie zabrał ich za sobą, najwidoczniej były nieważne. No tak, okazało się, że to tylko notatki. Cole usiadł w miejscu w którym niegdyś stało łózko, teraz była to tylko stara sofa przyniesiona z salonu. Usiadł na sofie i wyjął ze swojego plecaczka whisky, którą otworzył i wlał do szklanki, zaczął powoli pić. Cieszył się, nie było Liliany! Wreszcie ta suka odeszła z jego życia i go nie rujnowała. Cieszył się, że los przyszykował dla niego taką, a nie inną przyszłość. Pozbycie się tej socjopatki z życia... To jeden z najlepszych momentów jego życia. Nie tęsknił za nią, nawet trochę. Może jedyne za czym tęsknił to za tym, że śmiało mogli sobie ubliżać i wyładowywać na sobie emocje.
Powrót do góry Go down


Vulpes Harris
Vulpes Harris

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 440
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.org/t14549-vulpes-harris#386593
http://czarodzieje.org/t12049-jak-lis-z-kotem
http://czarodzieje.org/t12051-vulpes-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptyNie Gru 27 2015, 20:20;

Wakacje już od dwóch lat nie sprawiały mi żadnej radości, wręcz przeciwnie, tęskniłam za szkołą w której mogłam oderwać się od problemów rodziny do której należałam. Teraz tylko w Hogwarcie mogłam pozwolić sobie na chwile beztroski, a każdy powrót do Londynu wprawiał mnie w swego rodzaju nostalgię. Nie znałam miasta tak dobrze jak większość rówieśników którzy spędzili w nim całe swoje życie dlatego też odwiedzałam tylko te miejsca które pamiętałam z dzieciństwa, w końcu wakacje od wielu lat spędzałam w Hiszpanii, a naukę pobierałam w Hogwarcie. Pół dnia szwędałam się po znanych mi okolicach w starych trampkach, poszarpanych jeansach i szarym swetrze co jakiś czas zastanawiając się, czy właśnie mijam dom, w którym spędziłam pierwsze dwa lata życia. A może któryś z mężczyzn, których w całym tym czasie minęłam był moim biologicznym ojcem? Takie myśli towarzyszyły mi dosyć częściej i tylko głęboko zakorzeniona niechęć powstrzymywała mnie przed wysłaniem sowy do tego człowieka.
Nawet nie spostrzegłam gdy znalazłam się przed domem Harrisów, w którym spędziłam większość życia. Przez chwilę tylko stałam bezczynnie, patrząc na niszczejący budynek. Nie miałam przy sobie kluczy jednak postanowiłam podejść bliżej, żeby chociaż spojrzeć w jakim stanie jest ogród. Wcześniej bardzo lubiłam spędzać tam czas i w słoneczne dni odpoczywać w cieniu drzew dlatego też od razu po znalezieniu się na terenie posesji skierowałam tam swoje kroki. Wszystko zarosło. Miejsca w których niegdyś rosły kwiaty były pełne chwastów, trawa również była dość wysoka. Skoro to wszystko ma zostać sprzedane, przydałoby się to jakoś ogarnąć, Vulpes. Przez zakaz używania magii podczas wakacji postanowiłam doprowadzić wszystko do porządku własnymi rękoma i odruchowo udałam się do domu. Zawahałam się dopiero gdy miałam chwycić klamkę, w końcu i tak nie miałam najmniejszych szans na otworzenie drzwi bez użycia klucza czy magii.
- Zresztą... - mruknęłam, delikatnie naciskając klamkę.
Drzwi ustąpiły bez większego oporu, co dosyć mnie zaskoczyło i po przekroczeniu progu uważnie się rozejrzałam, jednak nie zauważyłam niczego podejrzanego. Mogłabym powiedzieć że nic się nie zmieniło, lecz wszystkie meble pokrywała dość gruba warstwa kurzu, gdzieniegdzie dało się dostrzec pajęczyny. Po odwiedzeniu wszystkich znajdujących się na parterze pomieszczeń udałam się na górę z zamiarem spędzenia kilku chwil w swoim starym pokoju co uniemożliwił mi brzęk szkła dobiegający z pokoju Cole'a. Natychmiast zatrzymałam się by po krótkiej chwili zastanowienia skierować swe kroki w stronę jego drzwi. Były nieznacznie uchylone, przez szparę pomiędzy nimi a futryną zobaczyłam siedzącego na sofie brata. Pił coś, zapewne alkohol. Po cichu weszłam do pokoju.
- Cześć, Cole - przywitałam się niepewnie, po czym przysiadłam niedaleko osiemnastolatka.
Po tym zajściu na wyjeździe w Hiszpanii cztery lata temu na jakiś czas przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Dopiero jakieś dwa lata temu nasze relacje powoli zaczęły się odnawiać, jednak ciągle nie potrafiliśmy stworzyć tak silnej więzi jak w dzieciństwie. Nie wiedziałam co to oznacza, bałam się uczuć brata mimo przekonania, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Bałam się rozmów z nim na dowolne tematy, zawsze w pobliżu była jego siostra, a teraz, kiedy odeszła... Mogłam powiedzieć wszystko, rzucić mu się na szyję, zachłannie posmakować jego ust, pieścić jego ciało, w końcu mogłam zrobić wszystko na co tak długo czekałam, a mimo to siedziałam bezczynnie wpatrując się w zakurzoną, brudną podłogę. Dopiero po jakimś czasie wyciągnęłam szklankę z whiskey z dłoni Cole'a i upiłam łyk, nieznacznie się przy tym krzywiąc i mrużąc oczy.
- Nalej mi jeszcze - rzuciłam, gdy opróżniłam szklankę.
Powrót do góry Go down


Cole Harris
Cole Harris

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 46
  Liczba postów : 42
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11785-cole-harris#320726
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11949-pisz-ile-chcesz-3#320746
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11948-cole-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptyNie Gru 27 2015, 21:35;

Chociaż już trochę zdążył ogarnąć w tym pokoju. Pił co prawda, lecz nie było problemu z posprzątaniem. Nie chciało mu się, ale musiał. Trochę smucił go fakt, że ten dom zostanie sprzedany. Sprzedając go będzie musiał się pozbyć pamiątki, rodzinnego zabytku Harrisów. Rodzice nie byliby zbyt szczęśliwi, lecz co zrobić...? Musiał wymyślić coś, żeby zdobyć trochę pieniędzy. Liczył na to, że weźmie za ten dom dość pokaźna sumę, był ciekawy na ile wycenią go agenci. Chłopak odpalił papierosa, wyrzucając papiery do kosza. No tak, to były teksty jego pierwszych piosenek. Przechodził w swoim życiu fazę romantyka, pisał o miłości i ją wychwalał, ale teraz... To uczucie było mu zupełnie obojętne. Nie wiedział nawet czy kogoś kocha miłością romantyczną, czy też nie. Był pogubiony w swoich uczuciach, jedyne czego teraz potrzebował to... Samotności. Wiadomo, jak to bywa. To, czego chcemy nie zawsze się spełnia. W tym przypadku nie było inaczej. Harmonie ciszy, która go otaczała zniszczyła pewna osóbka, kobieta o głosie, który był niczym melodia dla jego uszu. Ciało tej dziewczyny wywoływało u niego falę podniecenia, którą trudno było pokonać. Pożądał jej. I to bardzo. Każdego skrawka jej ciała. Chciał jej dotykać, chciał przygryzać jej skórę, delikatnie, mocno. Pragnął jej w każdy możliwy sposób. Nie powinien, była jego siostrą. Nie był zdziwiony, Liliana też wzbudzała u niego pociąg seksualny, miał słabość do sióstr. Po prostu... Nie wiedział czemu, zawsze podkochiwał się w członkach rodziny. - Cześć, Lisiczko. - Powiedział do niej na powitanie i posłał jej miły uśmiech. Przesunął się, gdy dziewczyna usiadła obok, chciał jej zrobić odrobinę miejsca. Poza tym nie bardzo wiedział jak ma sie zachować, faktycznie dawno nie rozmawiali. Ich relacja dopiero powstawała z popiołów, budowali ją na nowo. Według prośby dziewczyny, dolał jej trunku do szklaneczki. Podniósł się z łóżka i stanął na przeciw niej, wbijając w nią spojrzenie. Vulpes, słodka Vulpes. Jego mała, słodka siostrzyczka. Ta niepewna, ta niewinna, ta grzeczna... Uwielbiał ją, gdy była małą dziewczynką. Teraz siedziała przed nim, lecz niemalże jako kobieta. Wciąż była od niego młodsza, lecz nie miała czternastu lat. Zacisnął usta, patrząc w podłogę. - Nie chcę sprzedawać tego domu, wiesz? Wiąże się z nim tyle wspomnień. Rozstając się z nim będę tracił cząstkę siebie, to przykre. - Zaczął, rozglądając się po ścianach i suficie. Co powinien teraz zrobić i jak postąpić? Nie wiedział. - Hej, chodź tu do mnie. Nie siedź sama na tej sofie, usiądź na biurku. - Nakazał, przenosząc wzrok i wbijając w nią chłodne, przeszywające spojrzenie tych niebieskich oczu. - Cieszę się jednak, że Ty zostaniesz. Trudno byłoby mi znieść Twoją stratę. - Dodał, popijając whisky z butelki. Nie zniósłby jej straty. Za bardzo mu na niej zależało, mimo, że była mu tak odległa ostatnimi czasy.
Powrót do góry Go down


Vulpes Harris
Vulpes Harris

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 440
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.org/t14549-vulpes-harris#386593
http://czarodzieje.org/t12049-jak-lis-z-kotem
http://czarodzieje.org/t12051-vulpes-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptyPon Gru 28 2015, 09:55;

Zadrżałam na dźwięk głosu brata i odruchowo uciekłam wzrokiem gdzieś na bok. Kiedy dolał mi whiskey powoli wypiłam trunek, by następnie zacząć obracać w dłoniach pustą szklankę. I wiedziałam już czego brakowało. Lodu. Tak, lód jest najważniejszy. Słysząc pytanie chłopaka a następnie jego zdanie na temat domu uniosłam głowę by na niego spojrzeć. Odstawiłam szklankę na podłogę, a następnie oparłam dłonie na kolanach.
- Wiem - odparłam. - Dla mnie również będzie to coś naprawdę smutnego, jakby nie patrzeć to właśnie w tym domu spędziłam całe dzieciństwo.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym w dzieciństwie wspólnie spędzaliśmy niemal każdy wieczór. Niemal każdy, gdyż Cole czasami przychodził do mnie. Tak czy inaczej z tym pokojem wiązało się najwięcej wspomnień beztroskich chwil i rozmyślając tylko uśmiechnęłam się smutno. Nie trwało to długo, uśmiech zniknął z mych ust na dźwięk tonu głosu osiemnastolatka. Spojrzałam w jego kierunku i widząc w jaki sposób na mnie patrzy zrobiło mi się dosyć nieswojo. Jego spojrzenie jeszcze nigdy nie było takie lodowate. Wstałam posłusznie i ruszyłam w stronę biurka ciągle obserwując brata. Cholera, dlaczego jest taki... Nie potrafiłam nawet dokończyć swojej myśli. Widok tego faceta od zawsze zapierał mi dech w piersi, znaczy od czasu w którym zrozumiałam, że czuję do niego coś więcej, coś co na pewno nie jest braterską miłością.
Odezwał się znowu, tym razem łagodniej, chciał dać mi do zrozumienia, że naprawdę cieszy się z tego, że z nim zostanę. Zatrzymałam się naprzeciw niego spoglądając mu w oczy.
- Przepraszam Cole, ale... - zawiesiłam głos.
Nienawidziłam tej swojej skłonności do ciągłego przepraszania, nie dość że nawykłam do tego przez zwykłą grzeczność wobec adopcyjnych rodziców, to jeszcze przepraszałam za rzeczy których nie zrobiłam kryjąc Lilianę.
Dobrze, że nas zostawiła.
Nie zastanawiając się dłużej przytuliłam się do Cole'a, tak dawno nie czułam jego bliskości. Czując ciepło jego ciała czułam ogromną ulgę i radość z tego, że nie zostaliśmy na świecie całkiem sami, że mamy siebie mimo tego, że nasza relacja wyglądała ostatnio tak a nie inaczej. Wszystko da się naprawić. Trwałam tak chwilę oddychając spokojnie i nie myśląc zupełnie o niczym, aż w końcu odsunęłam się i jakby nigdy nic usiadłam na biurku.
Tak, jakby nic się nie stało.
Z tym, że moje serce miało teraz ochotę dosłownie wyrwać się z piersi, a mnie samej było cholernie gorąco. Dotarło do mnie, że niepotrzebnie pragnęłam aż takiej bliskości, wiedziałam już że nie będę spać po nocach tylko... W ciszy zajmować się innymi rzeczami myśląc o nim. Przygryzłam wargę czując jak moje policzki nieznacznie się rumienią na te nieprzyzwoite myśli i lekko potrząsnęłam głową próbując je od siebie odgonić. Jednak na to, jak bardzo go pożądałam nie miałam większego wpływu. Od dnia w którym po raz pierwszy zobaczyłam Cole'a całkiem nago, do tego w dość jednoznacznej sytuacji pragnęłam znaleźć się kiedyś na miejscu Liliany. Chociaż nie. Nie chciałam być zastępstwem, nie mogłam. Bo w końcu... Musiałabym tak samo go bałamucić, prawda? Prawda. A nie byłam takim typem osoby, to nie ja dominowałabym w tym związku, tylko Cole.
Vulpes, jakaś ty głupia. Przecież ty zawsze byłaś tą drugą, niechcianą.
- Dobrze... Dobrze że chcesz, żebym z tobą została - rzuciłam, próbując jakoś przegonić niezręczną ciszę by podtrzymać rozmowę, jak na razie dość skąpą w słowa. - Nie odbierz tego źle, ale miałam w sobie jakąś taką obawę, że będę musiała radzić sobie sama. Znowu. Myślę, że nie dałabym sobie rady.
Bez ciebie. Gdybyś odszedł, straciłabym sens życia.
Wiedziałam, że pomimo utrzymywania kontaktu wzrokowego Cole nie odgadnie moich myśli, byłam zbyt dobra w ukrywaniu uczuć żeby to się stało.
- To może, skoro już tu jestem... Może pomogę ci posprzątać, hm? - zaproponowałam, jednak zamiast zeskoczyć z biurka, ciągle na nim siedziałam.
W końcu nie dostałam jeszcze zezwolenia na opuszczenie swojego miejsca.
Powrót do góry Go down


Cole Harris
Cole Harris

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 46
  Liczba postów : 42
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11785-cole-harris#320726
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11949-pisz-ile-chcesz-3#320746
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11948-cole-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptyPon Gru 28 2015, 23:53;

Whisky bez lodu... Faktycznie, to było naprawdę słabe.Lód to nieodłączny element. Niestety. Lodu jednak tu nie było. Wiadomo, dom był pusty, wszystko co najważniejsze zostało zabrane. Teraz zostały puste pomieszczenia ze starymi mniej potrzebnymi meblami, tak jak biurko... W przypadku tego pokoju i ta stara sofa. - Wiesz nawet nie wiedziałem, że większy problem będę miał ze sprzedaniem tego domu, niż z wyprowadzką. Chociaż z drugiej strony... Nie powinienem się dziwić. Jakby nie patrzeć pozbywamy się zabytku rodziny Harrisów. To naprawdę dobijające. Biorąc pod uwagę fakt, że tu się urodziłem, wychowałem. A ten ogród zawsze tętnił życiem. A teraz stoi taki szary, taki pusty. Niby porośnięty zieloną trawą, lecz smutny. Liczę tylko na to, że nowi właściciele wetkną trochę życia w ten dom i ogród. Może znowu będzie pełen życia tak jak wtedy, gdy my byliśmy młodsi... - Powiedział, zerkając przez okno można by nawet rzec, że tęsknym wzrokiem.  Tęsknił za tym, co było kiedyś. Teraz był dorosły, musiał zająć się swoim życiem. Musiał się uczyć, zarabiać, dbać sam o siebie... I przy okazji o Vulpes, przecież miała szesnaście lat. Nie poradziłaby sobie kompletnie sama, bez jego pomocy. Najbardziej będzie tęsknił chyba za tym pokojem. Vulpes często do niego przychodziła, czytali razem książki i wspólnie się uczyli. Tu się wygłupiali i opowiadali o szkole. Przeżywali razem mnóstwo emocji. Tych pozytywnych i negatywnych. Byli dla siebie. Są nadal. Na zawsze i na wieczność.
Może wydawał się chłodny w tym momencie, lecz tak naprawdę... O to chodziło. Nie mógł jej od razu pokazać swoich słabych stron. Musiał chociaż trochę zachować tego typowego Cole'a, żeby się go całkowicie nie pozbyć.
Uniósł pytająco brew, gdy zaczęła go przepraszać. Kurwa. Za co? Co ona takiego zrobiła, do cholery? Przecież była tylko niewinną dziewczyną zaplątaną w wir życia, któremu się poddawała. Lecz miała jego. Miała Cole'a, do którego nie czułą tylko typowej dla rodzeństwa więzi. Kochała go i pożądała, tak jak kobieta pożąda mężczyzny. Ale, po co go przepraszała? NIGDY nie mógł tego pojąć. Robiła to zbyt często, dodatkowo nie miała powodu. Nie wiedział czemu tak postępowała. Jemu ciężko było przepraszać, wolał unieść się męską dumą, niż przeprosić i ulec. Taki już był z niego typ człowieka. Nie mógł tego zmienić, ludzie nie zmieniają się ot tak.
Ale chwila, do cholery. Ona go... Przytuliła. Również ją objął i nie chciał jej wypuszczać. Mógł ją ciągle przytulać i trzymać w objęciach. Nie chciał jej wypuszczać, zrobiłby niemal wszystko żeby już tak na zawsze przy niej pozostać. Czuć jej ciało, jej bliskość... Mogliby tak trwać, na zawsze. Przytuleni. Wtuleni. Pełni emocji. Wszystko się popsuło, dziewczyna tak po prostu od niego odeszła. No ej, czym on zawinił? W sumie, sam chciał, żeby usiadła na biurku. Zrobiła to. Wyglądała seksownie, gdy tak siedziała. Aż żal nie skorzystać z takiej okazji, prawda? Poza tym... Na nowo musieli popracować nad swoją relacją. Chłopak stanął przed nią, między jej nogami, opierając się dłońmi po bokach ciała dziewczyny, kładąc je na blacie biurka.- O niczym innym w tym momencie nie mógłbym marzyć. - Odparł, pochylając się i opierając czoło o obojczyki dziewczyny. Jej serce waliło? A co on miał powiedzieć. Zmagał się ze swoimi chorymi żądzami i dziwną wyobraźnią, starał się nie ulegać emocjom. Lecz wszyscy wiemy, jak to bywa. Cole nie umiał tak po prostu im nie ulegać. - Rozumiem. Ja też nie umiałbym sobie poradzić. Ani sam, ani z nikim innym. Tylko z Tobą. Od zawsze byłaś dla mnie najważniejsza i wciąż jesteś. Dajesz mi tyle szczęścia, radości. Nie umiem tego tak po prostu opisać. Dzięki Tobie czuję, że nie jestem sam. Nadajesz kolorów i barw mojemu życiu. Dzięki Tobie świat jest piękniejszy ja... Uważam, że... To trudne. Może głupie, ale ja Cię kocham. - Powiedział, po czym uniósł wzrok. Najpierw przesunął dłońmi po nogach dziewczyny, od kolan, aż do ud. Tylko po to, żeby się przybliżyć i ją pocałować. Tak namiętnie, zachłannie. Z utęsknieniem. Chwycił delikatnie dłońmi jej policzki, napierając na nią swoim ciałem. - Sprzątanie, możemy odłożyć na później. Tęskniłem za Tobą, jesteś ważniejsza niż stera kurzu. - Wymruczał, muskając ustami policzek dziewczyny.
Powrót do góry Go down


Vulpes Harris
Vulpes Harris

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 440
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.org/t14549-vulpes-harris#386593
http://czarodzieje.org/t12049-jak-lis-z-kotem
http://czarodzieje.org/t12051-vulpes-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptySro Gru 30 2015, 16:35;

Spodziewałam się tego, że Cole stanie przede mną kiedy usiądę na blacie, albo zajmie miejsce obok mnie. W końcu jego biurko było solidne, spokojnie utrzymałoby naszą dwójkę. A on wybrał sposób, o którym nawet nie pomyślałam. Znaczy dobra, marzyłam parę razy o takiej sytuacji, kiedy to siedząc na blacie obejmuję brata nogami w pasie, wtulam się w niego i... Nie, Vulpes, to tylko marzenia. A teraz to działo się naprawdę. Może nie wszystko, ale chociażby pozycja w jakiej się znajdowaliśmy całkowicie zgadzała się z moją fantasmagorią. Kiedy Cole stanął pomiędzy moimi nogami odruchowo objęłam go nimi w pasie, nieznacznie do siebie przyciągając i okazując swego rodzaju tęsknotę, pragnienie bliskości. Ręce oparłam o ramiona starszego by móc się w niego wtulić, a wtedy on złożył głowę niemalże na mojej piersi. Delikatnie wplotłam palce w miękkie włosy brata, były cholernie przyjemne w dotyku kiedy tak powoli i czule je przeczesywałam. Jednak miałam wrażenie, że takie gesty są w jakimś stopniu zbyt łagodne, miałam taką wewnętrzną potrzebę pokazania starszemu na nim, w jaki sposób sama chciałabym być traktowana. A bardzo chciałam poczuć jego siłę i dominację nade mną, przecież doskonale wiedział że cokolwiek nie zrobi, i tak mu ulegnę. Zawsze byłam posłuszna więc co mogłoby się zmienić? A do tego cholernie tęskniłam.
Wsłuchując się w słowa Cole'a rozkoszowałam się dźwiękiem i tonem jego głosu, niezmiernie podobało mi się to, co do mnie mówi. I w pewnej chwili ten cudowny osiemnastolatek wyznał mi swoje uczucia. Co prawda wcześniej wiele razy słyszałam z jego ust te słowa, ale wtedy byliśmy dziećmi, łączyła nas czysto braterska więź a teraz... Teraz okazywało się, że czujemy do siebie to samo.
- Cole... - wyszeptałam imię brata spoglądając w jego oczy.
Zadrżałam mrużąc powieki, gdy przesunął dłońmi po moich nogach. Nie spodziewałam się jednak tego co nastąpi potem, tego, że mnie pocałuje. Czując jego ciepły oddech, dotyk jego delikatnie szorstkich warg na swoich w zaskoczeniu otworzyłam oczy, jednak po chwili na powrót je zamknęłam. Wtuliłam się w starszego odwzajemniając pocałunek i w pewnym momencie wydając ledwo słyszalny jęk w jego usta. Gorąco które czułam wcześniej rozeszło się po całym moim ciele, pierwszy raz czułam taki żar i podniecenie. Gdy skończyliśmy się całować chwycił moje policzki by po chwili wymruczeć coś seksownym tonem i musnąć wargami moją skórę.
- Nie masz pojęcia jak długo czekałam na ten moment - wyszeptałam, wtulając się w brata.
To wszystko co właśnie się stało sprawiło, że przestałam racjonalnie myśleć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Cole dobrze wie o tym, że chciałabym zbliżyć się do niego w ten jeden, szczególny sposób, lecz nie miałam najmniejszego pojęcia co mogłabym zrobić aby doszło do tego o czym marzę, aby mnie posiadł, aby miał mnie tu i teraz. Jednak... Czy to wszystko ma sens? W końcu pozwalając na jeden pocałunek dałam mu przyzwolenie na kolejny, a co za tym idzie... Do tej pory chłopak był dla mnie zakazanym owocem, mogłam tylko marzyć o jego bliskości. Podobało mi się to jak mocno do siebie przylegamy gdy tak się obejmujemy, jednak odsunęłam się nieznacznie, uciekając spojrzeniem gdzieś na bok by następnie zmrużyć oczy.
- Dotykaj mnie - poprosiłam drżącym, niepewnym głosem, ostrożnie umieszczając dłoń Cole'a w miejscu mojego serca.
Powrót do góry Go down


Cole Harris
Cole Harris

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 46
  Liczba postów : 42
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11785-cole-harris#320726
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11949-pisz-ile-chcesz-3#320746
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11948-cole-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptySob Sty 02 2016, 23:35;

On też się tego spodziewał. Nie, chwila. Stop. On to wiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przy Vulpes nigdy nie będzie się hamował i zachowywał normalnie. Za bardzo go pociągała. Był od niej uzależniony. Od niej, czy od jej ciała? Od jej zachowania? Charakteru? Od wszystkiego. Była jego własnym narkotykiem bez którego nie wyobrażał sobie życia. Nałogi, bardzo brzydko z pana strony, panie Harris. Naprawdę brzydko. Ze wszystkich jego uzależnień Vulpes stała się tym najmocniejszym. Działała na niego o wiele mocniej, niż jakikolwiek inny narkotyk, papierosy, albo alkohol. Dzięki niej odkrywał coraz to nowsze emocje, poznawał sam siebie. Cholernie się o nią martwił, gdy wieczorami wychodziła sama na miasto, wściekał się a zarazem cierpiał, gdy się kłócili. Wywoływała u niego ataki zazdrości i wydobywała emocje nad którymi nie potrafił zapanować. Zaskakiwała go w pozytywny sposób, pozwalała mu na dużo - może nawet aż za dużo? Nie stawiała oporu, gdy miał ochotę ją posiąść, zwiedzić każdy zakamarek jej ciała. Zgadzała się. Niemalże na wszystko czego chciał.
Na początku miał problem z jasnym określeniem uczuć co do niej. Wahał się między czystą miłością, przyjacielsko-rodzinną, a zauroczeniem. Dopiero później, zupełnie przez przypadek odkrył, że ją kocha. Wściekał się, gdy opowiadała mu o kolegach, gdy wychodziła sama, był zazdrosny... Zmienny, niczym pogoda. Nie wiedział czego chciał, lecz teraz już wiedział. Obecnie całował osobę, która była jego skarbem. Tym najważniejszym, najcenniejszym. Nie mógłby jej tak po prostu odepchnąć, odrzucić, oddać. Był do niej zbyt przywiązany. Irytowała go czasem, wiadomo. Swoim pyskowaniem, częstym przepraszaniem ale kochał tę dziewczynę, kochał i nie zamierzał przestać. Byli wychowywani jak rodzeństwo, lecz oboje wiedzieli, że nim nie są. Co stało na przeszkodzie ich miłości? Rodzice by to zaakceptowali, na pewno. Ale Liliana. To ona stanowiła największy problem. Więziła ich. Więziła jego i Vulpes. A teraz? Liliana odeszła. A oni byli wolni, on dla niej, ona dla niego. Nie mięli już żadnego problemu na głowie, nikt  nie mógł ich rozdzielić, ani wtrącać się w ich sprawy. Było jak w bajce.
Jego dłonie chwilę później znalazły się jeszcze wyżej, na udach dziewczyny. Gładził delikatnie jej skórę, drażniąc się z nią i całując po szyi, po obojczykach. Była tylko jego. Nikt mu jej nie odbierze. Nie wiedział czym zawrócił jej tak w głowie, zasługiwała na kogoś lepszego, a jednak... Wybrała jego. Na ogół złośliwego chłopaka, upartego jak osioł i zapewne gorszego niż gromada pszczół, gdy się wściekał. Zakazany owoc od zawsze smakuje najlepiej. To było podniecające. Fakt, że nie powinien jej aż tak "niszczyć", a jednak robił to. Ich relacja była toksyczna, a jednak odpowiadała zarówno jemu jak i jej. Szept dziewczyny był naprawdę podniecający. To w jaki sposób wymawiała jego imię w takich chwilach, jej głos cholernie go nakręcał. - Wierz mi kochanie, nie tylko Ty na to czekałaś.- Odparł, patrząc w oczy dziewczyny i posłał jej szeroki uśmiech. Taki, którym tylko ją potrafił obdarzyć, bo tylko Ona na niego zasługiwała. Tylko ona mogła go ujrzeć na jego ustach, żadna inna kobieta nigdy nie umiała wydobyć z niego prawdziwego Cole'a, Vulpes była wyjątkowa i zajmowała szczególne miejsce w jego życiu i sercu. Chwilę później dziewczyna nieznacznie się odsunęła. Coś zrobił nie tak? Nagle przez głowę przebiegło mu milion myśli, oczywiście były to myśli negatywne. Odwróciła wzrok, przyglądał się jej z uwagą... Słowa, które dosłownie chwilę później wypłynęły z jej ust sprawiły, że jego złe myśli się rozpłynęły. Ten jej drżący głos... Melodia dla jego uszu. Kochanie, nie wiesz chyba na co mi pozwalasz... Nie wiem, czy powinienem Cię tak dotykać. Jednak nie miał zamiaru myśleć w tej chwili racjonalnie, przecież się kochali. Oboje tego chcieli, tego co za chwilę nastąpi. Ręka chłopaka obecnie spoczywała w miejscu, gdzie było jej serce, które biło dość szybko. Przybliżył się do niej i znów pocałował. - Będę Cię dotykał, wszędzie gdzie zechcesz... Będę błądził dłońmi po Twoim ciele, dotykając brzucha, ud. Gdzie tylko zapragniesz. - Powiedział, po czym wpił się w jej usta i pocałował zachłannie, zupełnie tak jakby zaraz miał się skończyć świat, jakby nie było nic na świecie poza nią. Była dla niego jedyną kobietą na świecie. Jedną ręką podparł się o biurko, drugą zaś przesunął wzdłuż jej ciała. Dotykając piersi, talii i bioder. Tylko po to, by chwilę później zdjąć z niej sweterek i rzucić gdzieś za siebie. Prawą ręką docisnął ją mocniej do siebie, żeby nie uciekła, całując ją po szyi, gryząc delikatnie jej skórę i pozostawiając na niej drobne, czerwone ślady. Pociągnął ją lekko, acz stanowczo za włosy, odchylając głowę do tyłu. Chciał mieć lepszy dostęp do jej delikatnej skóry. Chciał się na nią napatrzeć, chciał ją dotykać, składać na niej pocałunki. Gdy zszedł niżej, do obojczyków dziewczyny, rozpiął jej stanik który znalazł się obok na biurku. Miał przed sobą jej piersi, idealne piersi. Podobał mu się widok Vulpes, takiej półnagiej i bezbronnej. Ta jej niewinność działała na niego jak afrodyzjak. Podniecenie i chęć zdobycia jej przysłaniało jego umysł. Czuł ten żar, który rozpalał go od wewnątrz. Chwilę później jego obie dłonie znalazły się na piersiach dziewczyny, masował je, raz na jakiś czas niby niechcący dotykając jej sutków. Jego lewa ręka sunęła powoli wzdłuż jej ciała. Dotykał powoli jej żeber, bioder, wszystko po to by chwilę później rozpiąć guziczek od jej spodni i wsunąć dłoń pod ich materiał. W tym momencie dotykał jej kobiecości, pieścił ją dwoma palcami, jak na razie przez materiał majteczek, które za kawałek z niej zsunie, wraz ze spodenkami. Czuł podniecenie dziewczyny, lecz... Nie tylko ją to podniecało, jego też. Czuł jak jego męskość rośnie w spodniach, nie mogąc się doczekać chwili w której całkowicie się w niej zanurzy. - O takim dotykaniu mówiłaś? - Wyszeptał wprost do jej ucha, przygryzając lekko małżowinę uszną.
Powrót do góry Go down


Vulpes Harris
Vulpes Harris

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 440
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.org/t14549-vulpes-harris#386593
http://czarodzieje.org/t12049-jak-lis-z-kotem
http://czarodzieje.org/t12051-vulpes-harris
Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8




Gracz




Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. EmptyNie Sty 03 2016, 17:09;

[+18]

W pierwszym odruchu ogarnął mnie strach, gdy poczułam dłoń chłopaka na swojej piersi, jednak... Przecież sama to zainicjowałam. To wszystko, jakby nie patrzeć. Przyszłam do tego domu, zamiast zignorować dźwięk dobiegający z pokoju w którym się znajdowałam podążyłam za nim, przysiadłam się do brata by następnie posłusznie wykonać jego polecenie. Pozwoliłam całować się w taki sposób, w jaki żadne rodzeństwo nie powinno, a potem sama pokierowałam jego dłoń pomiędzy moje piersi, aby mógł poczuć przyspieszone bicie mojego serca. Błądziłam w swoim życiu i czynach jak w labiryncie, jednak to co się działo... Żadna z tych rzeczy nie była błędem, w końcu rodziną byliśmy tylko na papierze, może gdyby moja matka żyła znałabym Cole'a tylko z widzenia. Pierwszy raz naprawdę byłam szczęśliwa z tego, że moje życie ułożyło się tak, a nie inaczej i nie żałowałam niczego.
Każde wypowiadane przez Cole'a słowo pieściło moje uszy, a jego pocałunki sprawiały, że coraz bardziej go pragnęłam. I nie tylko w kontekście seksualnym, gdyż wystarczyłoby mi nawet zwykłe leżenie w ciszy w jego objęciach. Po prostu chciałam mieć tego chłopaka blisko siebie, odzyskać go raz na zawsze. Nie było już nikogo, kto mógłby nam przeszkodzić, czy zabronić zaspokajać nasze żądze. A ja byłam w stanie pozwolić bratu na wszystko, nie oponowałabym nawet gdyby zrobił sobie ze mnie tylko i wyłącznie seks-zabawkę, nie broniłabym się gdyby próbował poderżnąć mi gardło. Miałam jednak pewność, że tak się nie stanie, a nasza nowa relacje będzie zawierała również dawne zachowania, kiedy jeszcze traktowaliśmy siebie nawzajem jako rodzeństwo.
Ochoczo odwzajemniałam pocałunki Cole'a, nieznacznie drżąc pod jego dotykiem. Delikatny chłód otulił moje ciało kiedy zdjął ze mnie sweter, jednak panująca w pomieszczeniu temperatura nie miała na mnie żadnego wpływu; gęsia skórka która pojawiła się na moim ciele była tylko i wyłącznie wynikiem nieziemskiego podniecenia. Wtulona w brata jęczałam cicho gdy przygryzał delikatnie skórę na mojej szyi, a następnie lekko szarpnął moje włosy. Lekko. Zdecydowanie zbyt lekko.
- Mocniej... - mruknęłam rozkosznie, w nadziei że niebawem chłopak zada mi więcej tego cudownego bólu.
W następnej chwili Cole sprawnie rozpinał mój biustonosz by lepiej zapoznać się z moim ciałem. Pierwszy raz ktoś dotykał moich piersi i skoro ich pieszczoty wywoływały u mnie tak silne emocje, zastanawiałam się, jak mocno zareaguję na dotyk jego wprawnych dłoni w dolnych partiach ciała. Czułam jak moje sutki twardnieją, a łechtaczka staje się wilgotna. Prężąc się pod dotykiem starszego o dwa lata chłopaka i jęcząc z rozkoszy oparłam dłonie o jego barki wbijając paznokcie w jego plecy, by po chwili nachylić się i zacząć obsypywać czułymi pocałunkami szyję Cole'a.
Kiedy zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli poczułam jak dłoń brata dotyka mojej kobiecości przez materiał bielizny, nie zarejestrowałam nawet momentu w którym rozpiął moje jeansy.
- Cole... - wyszeptałam drżącym głosem w odpowiedzi na jego słowa, odchylając głowę do tyłu.
Dokończyłam rozpinanie jego koszuli by następnie zsunąć ją z jego ramion i móc cieszyć się ciałem chłopaka. Od razu zaczęłam całować jego obojczyki i czubkiem języka rysować na nich mokre linie, paznokciami delikatnie drapałam plecy starszego nie chcąc zrobić mu krzywdy. To nie ja powinnam zadawać ból. Zapamiętale całując jego tors błądziłam dłońmi po ciele chłopaka, ostrożnie zsuwając je coraz niżej mimo tego, że doskonale wiedziałam na co mogę sobie pozwolić. Czując jak Cole przygryza moje ucho westchnęłam wydobywając ze swego gardła przeciągły jęk, niekontrolowanie zsuwając niżej jedną z dłoni, wprost na nabrzmiały z podniecenia członek osiemnastolatka.
Co ja wyprawiam.
Przeniosłam spragnione wargi z powrotem na usta brata, by podarować mu namiętny, francuski pocałunek w tym samym czasie masując jego męskość. Zręcznie rozpięłam jego spodnie by następnie lekko je zsunąć. Teraz miałam już dostęp nie tylko do penisa, lecz także do jąder które delikatnie drażniłam przez materiał bokserek. Ciągle całując Cole'a czekałam tylko aż przeniesiemy się na tą cholerną sofę. Aż rozbierzemy się do końca. Aż wsunie się we mnie bez uprzedniego przygotowywania mnie do stosunku. Aż staniemy się jednością, aż razem osiągniemy apogeum przyjemności a osiemnastolatek wypełni nasieniem moje wnętrze. Chciałam żeby okazał mi swoją dominację i dał do zrozumienia, że od tej pory mam być mu całkowicie posłuszna, jednak... Nasz pierwszy raz musiał być wyjątkowy, a nie pełen brutalności o jakiej marzyłam. Bo przecież... Będą kolejne razy, prawda, Cole? Delikatnie przygryzłam dolną wargę chłopaka zakańczając tym samym pocałunek.
- Nie wytrzymam już dłużej... - szepnęłam wprost do ucha ukochanego. - Błagam, kochajmy się... Tu i teraz.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QzgSDG8








Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty


PisanieDzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty Re: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.  Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dzięki Tobie zapomniałam, co oznacza samotność. QCuY7ok :: 
retrospekcje
-