Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mała izba na końcu korytarza

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next
AutorWiadomość


Audrey Delilah Primrose
Audrey Delilah Primrose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 1004
  Liczba postów : 1900
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Gru 20 2010, 21:32;

First topic message reminder :




To zapewne jedna z mniejszych sal, jakie można znaleźć w całym zamku. Naprzeciw drzwi jaśnieje mała kula, lśniąca bardzo bladym, ale na swój sposób fascynującym światłem. Przybiera różne barwy, zależnie od tego, który raz się rozbija, a robi to, kiedy do sali wejdzie ktoś, dla kogoś coś się skończyło. Jest to niesamowite zjawisko, które warto zobaczyć. Poza ową kulą, nic nie chce tu świecić, nawet Lumos nie działa w tym miejscu.Na ziemi rozłożone są wygodne poduszki, a w rogu jest ich jeszcze więcej. Kiedy zaś spojrzy się w górę, można zobaczyć kilka gwiazd, które udają, że istnieją w tej sali.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Caroline Carrier
Caroline Carrier

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 1070
  Liczba postów : 244
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12210-caroline-carrier
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12221-sowa-caroline#326546
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12222-caroline-carrier#326548
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySro Cze 01 2016, 21:05;

Caro znała tylko taki świat i sposób bycia i lubiła te wszystkie gierki ale była niezadowolona odkąd przez nie psuła się jej relacja z Cyrusem. I to nie tak, że ona nie miała podobnej perspektywy ale to nie były jedyne rzeczy, których chciała. Chyba z czasem po prostu zaczęła zachowywać trochę rozsądku i równowagi w dążeniu do władzy.
-Przecież sama pchałam cię ku temu pomysłowi - przypomniała. -Nie mniej jednak pragnę zaznaczyć, że nie jesteś jedyną osobą, która musi mieć wszystkie sprawy bractwa na głowie. Jestem wiceprzewodniczącą i bez problemu mogłabym ci pomagać gdybym tylko wiedziała co planujesz, nad czym pracujesz albo dostawała od ciebie jakiekolwiek wieści. Czasu zawsze było tyle samo, tylko że kiedyś go dzieliliśmy, a teraz kompletnie się izolujesz przy pracy. I nie, to nie jest kolejne oskarżenie. - A skąd on tak właściwie wiedział jak ona to sobie wszystko wymarzyła? To nie było tak, że jej pragnienia nagle wywróciły się o 360 stopni i wyobrażała ich sobie jako słodką, typową parkę. Zawsze chciała żeby byli silną parą u władzy, razem podbijającą Europę. Wiedziała, że Cy radził sobie doskonale ale nie chciała być znudzoną żonką odsuniętą od wszystkich spraw i wiecznie czekającą na jego powrót. Ona chciała uczestniczyć w tym wszystkim razem z nim.
Zacisnęła wargi widząc jego kpiący wyraz twarzy. Aż cisnęło jej się na usta zaklęcie Cistam Dolorum ale już dawno zarezerwowała to dla wrogów, a nie dla chłopaka, z którym się kłóciła. I może od początku wyolbrzymiała ich problemy ale zawsze była perfekcjonistką. No i była babą więc w naturze miała wyolbrzymianie. 
-Mam nadzieję, że dożyję końca tej szkoły i uda mi się odbudować Salem - splotła ręce na wysokości klatki piersiowej i westchnęła patrząc gdzieś w bok. Już nawet nie chciało jej się podejmować dalej tej dyskusji ale rezygnacja z niej oznaczałaby kompletne poddanie się, a temat i tak pewnie kiedyś by wrócił.
-Nie nazwałabym tego nawet wymijającą odpowiedzią. Ja wiem czego chcę. Od początku chciałam żebyś wskoczył na stołek ale żebyś jakkolwiek dzielił się ze mną tą radością i wszystkimi obowiązkami. Nie wiem tylko czego chcę poza tym od życia ale to w żaden sposób nie dotyczy ciebie - ona nigdy nie ukrywała przed nim swoich myśli. I to nie tylko dlatego, że od początku ich związku kostka Ezopa była przy niej. Po prostu myślała, że rozumieją się niemalże bez słów i nie musi ich odpowiednio dobierać.
Jej z kolei cały czas wydawało się, że ten chłód z jego strony jest spowodowany jej upadkiem. Jakoś kiepsko im wychodziła komunikacja między sobą. Dziewczyna nie miała kompleksu na punkcie jego wspinania się po drabinie społecznej bo od lat wiedziała, że pozycja jest strasznie krucha. Bardziej obawiała się tego, że Cy wcześniej czegoś takiego nie poznał i uzna swoje królowanie i jej upadek za wieczny i pozbędzie się jej z rozsądku tylko dlatego, że obecnie była na o wiele słabszej pozycji. W każdym razie to był najwyższy czas na jakiekolwiek konkrety.
-Więc po prostu się określ czy to mnie dalej chcesz - mruknęła nieco zniecierpliwiona tupiąc niemo nogą. Bała się jego odpowiedzi ale musiała zadać to pytanie i była gotowa bardziej niż kiedykolwiek wcześniej żeby przyjąć na klatę to, co powie.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Cze 06 2016, 12:52;

Niby powinienem się z nią bardziej dzielić obowiązkami, ale z drugiej strony, wiedziałem też, że mam lepszy kontakt z kandydatami niż Caro. Mówiłem jej, że planuję imprezę, a jednak w jej trakcie, mało ją wdziałem, bo zwyczajnie się wycofała. Nie miałem jej tego za złe, bo wiem, że potrzebowała więcej czasu na odnalezienie się w tym wszystkim, ale nie sądziłem, bym realnie ją od wszystkiego odsuwał.
- Mówiłem Ci o imprezie, czy o sprawdzianie do bractwa, o tym, że trzeba wybrać kolejnych. Do pewnego momentu robiliśmy sporo razem, ale niektóre sprawy bractwa lepiej się ogarnia w pojedynkę - Nie zgadzałem się z tymi zarzutami. Chociaż w późniejszym czasie mogło do mnie dotrzeć, że być może Caroline wcale nie chodzi o zdradzanie planów, a o tkanie ich razem z nią, najwyraźniej w jeszcze większym stopniu, niż dotychczas to robiłem. Może po prostu nie mogłem przywyknąć do takiego dzielenia się? Miałem w sobie przecież coś z dziecka, które obsypuje towarzyszy z piaskownicy, gdy Ci tylko próbują zabrać jego grabki.  
To była chyba poniekąd istota problemu. Caro była perfekcjonistką. Podobało mi się to, bo dzięki temu była ambitna, stawiała wysoko poprzeczkę i stwarzała wokół siebie otoczkę kogoś, po kogo warto sięgnąć, choć to nie jest łatwe. Była dziewczyną, z którą bycie, napawało dumą. I nawet, gdy nie była królową, to wytwarzała wokół siebie tego typu aurę. Tylko, że ten perfekcjonizm miał również swoje wady. Miałem wrażenie, że narzuciła go też na mnie i liczyła, że będę dokonywać niemożliwego. To było dobre, pobudzające, ale w pewnym momencie stało się po prostu męczące.
Teraz stałem na wprost niej, wodząc po niej niespokojnie wzrokiem. Z jednej strony czułem jej słowa, rozumiejąc, co chce mi przekazać, a z drugiej, w głowie wciąż tkwiła mi pewna złość na nią i poczucie, że przerabiamy to setny raz z kolei. I tak naprawdę nie posuwamy się do przodu.
- Widzisz? Próbuje to przecież robić, nie odsunąłem Cię od wszystkiego zupełnie, a ty tylko mówisz, że mało. Tak jest z każdą sprawą. Przecież my gadamy praktycznie wyłącznie o tym bractwie, jakim więc cudem, to jest niewystarczające? - Można by całe stadium przeprowadzić nad temat tego, jaki czarna magia ma wpływ na życie czarodzieja. Jak się okazuje, nawet, gdy nie chodzi o korzystanie z niej, a wyłącznie o prowadzenie grupy z nią związanej, wpływa destrukcyjnie. Byłem całkiem nieźle zmęczony tym, że cokolwiek bym nie robił i tak było niewystarczające.  
O tym, że moja pozycja może być krucha powinienem pamiętać, szczególnie w świetle tego, iż przyjąłem do bractwa nowe twarze. Nie mogłem zaprzeczyć - byli wśród nich tacy, których obawiałem się, którzy mogli zechcieć mnie kiedyś zastąpić. Z nimi, postanowiłem spróbować się zaprzyjaźnić.
W gardle ugrzęzło mi zapewnienie, że chcę z nią zostać, bo przecież idealnie do siebie pasujemy, bo stanowimy doskonałą parę, bo razem mogliśmy więcej, niż osobno. Zamiast tego, poczułem, że to jest pytanie, nad którym oboje powinniśmy się jeszcze dwa razy zastanowić. Wcale nie byłem pewien, czy Caroline jest dokładnie tym czego chciałem. I o ile byłem tego wcześniej całkiem świadom, tak teraz, ze względu na sprawy z Winoną, nie byłem o tym przekonany w stu procentach. Chyba martwił mnie fakt, że będąc z nią, wciąż potrafiłem, myśleć o Wins w taki, a nie w inny sposób. Choć tego byłem sam sobie winien.
Spojrzałem na nią z pewnym wahaniem, nim powoli pokręciłem przecząco głową.
- Nie wiem, Caroline. Potrzebujemy przerwy. To wszystko przestało być proste, myślę, że powinniśmy to przemyśleć, ale osobno - tego byłem pewien. Musieliśmy na chwilę zrobić sobie przerwę, żeby się zastanowić nad tym wszystkim. Być może ona nie musiała się nad tym rozwodzić, jednak ja ostatnio wpadłem w tego typu dziwny punkt, w moim życiu, że wydawało się, iż muszę zakwestionować wszystko, co robię. Chyba po prostu próbowałem odzyskać kontrolę, nad każdą sprawą, nad tym, co tak naprawdę chcę. A rozsądek przy tym podpowiadał mi, że nie powinienem tego kwestionować będąc z nią, tylko właśnie tworząc tą przestrzeń, przerwę. Być może zatraciłem rozsądek, kto wie?
Powrót do góry Go down


Caroline Carrier
Caroline Carrier

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 1070
  Liczba postów : 244
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12210-caroline-carrier
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12221-sowa-caroline#326546
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12222-caroline-carrier#326548
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Cze 13 2016, 19:28;

[wybacz jeśli wyjdzie krótko, mam przeryty łeb po sesji... i wgl przepraszam, że aż tyle mi zajęło odpisanie ale sesja :/]

I czyja to była wina, że miał więcej kontaktu z kandydatkami? Nawet jeśli to one ciągle do niego przychodziły i zagadały to wiadomo, że tylko po to żeby mu się podlizać, a to i tak go nie tłumaczy z niczego. No i Carrier oczywiście była na imprezie na której Cy kompletnie ją olał... a ona po prostu grzecznie czekała aż zostanie wylosowana w butelkę, co nigdy nie nadeszło, podczas kiedy on bawił się w najlepsze.
-Byłam na imprezie i wpadłam pod koniec sprawdzianu. I nie niektóre sprawy ale ty wszystko zacząłeś robić w pojedynkę. Czasem zastanawiałam się czy w ogóle byś zauważył gdybym zaginęła - powiedziała rozgoryczona. Naprawdę nigdy nie sądziła, że aż tak emocjonalnie zaangażuje się w swój czysto polityczny związek. Ale to on miał ze sobą jakiś problem skoro nie potrafił się z nią tym wszystkim dzielić. Czy on naprawdę nie zauważał jak bardzo się odizolował na własne życzenie?
To proste, że Caroline wierzyła tylko w swoją perfekcję i absolutnie nie wymagała jej od innych. Wręcz przeciwnie, dostrzegała piękno i sztukę w niedoskonałościach, a Cy chyba sam sobie ustawił tą poprzeczkę. Ona chciała tylko żeby poświęcał jej czas i choćby trochę uwagi. I mogła to dostać od każdego innego w tej zakurzonej ruinie tylko akurat nie od niego.
-Wcale tego nie robisz. Nie cieszysz się ze mną swoim sukcesem tylko odgradzasz się odemnie murem. Czasem po kilkanaście dni nie wiem co się z tobą dzieje, to chore. Z resztą może to właśnie jest nasz błąd... może nie powinniśmy w ogóle łączyć obowiązków z przyjemnościami i nie żyć tylko życiem bractwa - na tym cholernym bractwie opierało się jej całe życie ale od dawna dostrzegała jak bardzo to zniszczyło jej życie. Czasem żałowała, że nie została zwykłą, żałosną nastolatką, która jest niewidzialna i wzdycha do chłopaka, który jej nie zauważa. Nie, rodzice musieli ją wepchnąć w to bagno ciągłego dążenia do władzy.
Może i Cy i Caro pasowali do siebie idealnie ale to na pewno nie było wystarczające żeby być razem. Potrzeba było jeszcze jakiegokolwiek zaangażowania bo nikt nie był ze sobą tak po prostu, każdy związek wymagał jakiejś pracy.
-To nigdy nie było i nie miało być proste. Ale skoro tak chcesz to nie będę płakać i cię błagać żebyś ze mną został - popatrzyła na niego z góry. Tylko pogarda w jej głowie i chłód na jej twarzy trzymały ją w tym momencie w kupie. Zacisnęła mocno pięści próbując wyrzucić z głowy wszystkie czarnomagiczne zaklęcia, którymi w tym momencie chciała w niego uderzyć.
-A teraz skoro nie chcesz być ze mną to wyjdź. Albo przywitasz się z Artus Versavi - rzuciła chłodno. Nie chciała mu robić krzywdy ale on nawet nie wyobrażał sobie jak bardzo skrzywdził ją. No i rzeczywiście wolałaby go połamać niż żeby widział jej słabość, a już ledwo wstrzymywała się od wybuchnięcia.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Cze 13 2016, 19:50;

Czasem, jak i w tej chwili, miałem wrażenie, że Caro powinienem zajmować się non stop, bo w każdym momencie mogła wybuchnąć swoją wściekłością, związaną tym, że zajmuję się tak błahymi sprawami, jak chociażby kręceniem swojej imprezy, na którą zaprosiłem całą szkołę. Właśnie o takie momenty byłem najbardziej zły, bo uważałem, że powinna równocześnie też zajmować się grupą ludzi, skoro tak bardzo chciała w tym uczestniczyć, zamiast liczyć, że to ja będę ją traktować jak kolejnego z gości.  
- Musiałbym zauważyć, przecież nagle nie miałbym połowy awantur w życiu - rzuciłem raczej niepotrzebnie, pewnie dolewając poniekąd oliwy do ognia. Ale targały mną emocję, a Caro dopraszała się o zapewnienia na tematy, w których twardo stawałem po drugiej stronie. Z jednej strony się nią nie zajmowałem, nie dopuszczałem nigdzie, ale gdy już gdzieś dopuściłem, to znów nienależycie się nią zajmowałem, bo ona sama sobą nie do końca chciała się zająć. A w niektórych momentach (niektórych, przecież halo, teraz miałem czas z nią tu siedzieć!) po prostu musiałem zająć się albo nią, albo ludźmi związanymi z bractwem i po prostu zawsze miałem nadzieję, że zrozumie te wybory, sama się jakoś wkręci.
Nie wiem, może Caro miała rację, z tym, że nie powinniśmy łączyć się obowiązkami. Gdzieś tu popełnialiśmy spory błąd, ale tak naprawdę nie umiałem określić w czym on tkwił, przynajmniej nie w tej chwili, gdy to jedyne co mi łaziło po gorącej głowie, to jak bardzo jestem zły na Caro i jak bardzo uparcie obstaję po swojej stronie.
Jej chłodne i wyższe spojrzenie wzbudzało we mnie tylko więcej pewnej wrogości, która nagle bardzo łatwo do mnie przyszła. W jej marzeniach o byciu kimś zwykłym było wiele racji. Bractwo i nasze tajemnicze przedmioty wiele w nas zmieniały.
Lekko zdziwiony uniosłem brwi słysząc tą groźbę pod postacią jednego z zaklęć. Nie, nie robiła na mnie specjalnie wielkiego wrażenia, bo przecież ja doskonale umiałem się bronić, nie byłem słaby z uroków. Ale jednego byłem na szczęście w stu procentach pewnym, ostatnie czego chciałem tego dnia, to pojedynku na zaklęcia z Caroline. Na dodatek pojedynku, w którym jedyne co robię, to bronię się przed serią jej furii, bo przecież osobiście bym ją nie obrzucał urokami łamiącymi kości.
- Nie mam zamiaru tu dłużej siedzieć - odparłem więc tylko odrywając już na dobre od niej wzrok i jak burza, wychodząc z tego pomieszczenia. Drzwi z łoskotem za mną trzasnęły, a ja dopiero piętro niżej przypomniałem sobie o tym, że miałem być ładnym chłopcem z idealnym uśmiechem. Dziś też.

ZT, i spoko, nie ma sprawy <3
Powrót do góry Go down


Padme A. Zakrzewski
Padme A. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Galeony : 564
  Liczba postów : 730
https://www.czarodzieje.org/t13567-padme-a-naberrie?nid=1#361355
https://www.czarodzieje.org/t13572-padme-a-naberrie#361360
https://www.czarodzieje.org/t13573-padme-a-naberrie#361371
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyWto Lis 01 2016, 18:09;

Kiedy właścicielka cukierni zauważyła, że Panda z uporem maniaka bierze każdą możliwą zmianę w pracy, na siłę kazała jej wziąć wolne i odpocząć. Cóż jednak Krukonka mogła poradzić na to, że nie chciała i nie umiała odpoczywać? Nie lubiła się nudzić, ani tym bardziej leżeć do góry brzuchem, dlatego z góry zaplanowała sobie dzień oraz to co miała dzisiaj zrobić - dochodziła bowiem do wniosku, że najpierw musi się napracować, żeby później móc bezkarnie wylegiwać się w hamaku na plaży. Co prawda pod koniec dnia Walijka poczuła się zmęczona, ale i to nie skusiło jej do kilkuminutowej drzemki. Chwyciła pod pachę książkę i pudełko ciastek a potem wyruszyła przed siebie. Nie miała konkretnego celu, jednak wiedziała gdzie ewentualnie może się zaszyć, by w spokoju poczytać - mimo to znajdując się na szóstym piętrze zboczyła z obranej trasy, zaglądając za drzwi umieszczone prawie na samym końcu korytarza. Wstyd się przyznać, ale niektórych pomieszczeń w zamku do dziś nie znała a jeśli znała to zdarzało jej się zapominać o ich istnieniu. Tak właśnie było z salą końca i choć miała świadomość, że tutaj sobie na pewno nie poczyta, tak w zamian za to będzie mogła pomyśleć nad nowym przepisem.
Weszła więc do środka, w zasadzie po omacku kierując się przed siebie - świateł w pomieszczeniu nie było, z kolei sama próba oświetlenia sobie drogi skończyła się fiaskiem już za pierwszym razem, dlatego teraz nie próbowała. Musiała wytężyć maksymalnie wzrok, robiąc malutkie kroki, ale i to nie uchroniło jej przed potknięciem się o jedną z poduszek. Na szczęście wyłożona była nimi cała ziemia, dlatego skończyło się bez większych obrażeń, poza zgubioną książką. Gdy ułożyła się wygodnie przypomniała sobie jaśniejącą na wstępie kulę - mówili, że jaśnieje dla osób, dla których się coś skończyło. Tylko co tak właściwie miało się skończyć dla Padme? Prowadziła tak prostolinijne i wręcz nudne życie w ostatnim czasie, że nie bardzo miało się coś skończyć. Wzięła głęboki oddech, przeciągnęła się i zamyśliła, wyłączając się z obecnego świata.
Powrót do góry Go down


Alexander Hale
Alexander Hale

Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 90
  Liczba postów : 100
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyWto Lis 01 2016, 18:49;

Alexander trochę nie miał co ze sobą zrobić. Łaził po zamku, jakby szukając czegoś, choć sam nie wiedział czego. Może szczęścia? Miłości? Może jeszcze czegoś innego? W końcu wszystko co miał już się skończyło. Jego dzieciństwo się skończyło. Miłość rodzicielska się skończyła, a właśnie przed chwilą, dosłownie kilka godzin temu, skończyła się jego nieszczęśliwa miłość do Ruth. Czy był smutny? Nie. Czy był szczęśliwy? No można to tak mniej więcej nazwać. Nie odczuwał jakiejś euforii, nie był w skowronkach, ale czuł się wolny, wyswobodzony. Ciasna, żelazna pętla, która ściskała jego serce zniknęła, a on poczuł się... świeży. Jeśli wiecie co mam na myśli.
Wszedł więc do jakiejś sali, nie zwracając za bardzo uwagi na to jaka to sala. Był zbyt pogrążony w myślach, więc nawet nie zauważył, że ktoś już tam był. Rozejrzał się po pomieszczeniu, kw którym panował półmrok. Jedynym źródłem światła była kula, która spadła na ziemię, gdy tylko Alex zamknął za sobą drzwi.
-Znowu mam przesrane...
Mruknął po rosyjsku, patrząc na kawałki kuli. Na jego szczęście kula sama zaczęła się scalać i już po chwili znowu lewitowała, oblewając pomieszczenie bladym, trochę jaśniejszym światłem. Dopiero wtedy zauważył młodą kobietę, siedzącą na jednej z poduszek. Powoli podszedł do niej i posłał jej delikatny uśmiech.
-Em... Hej? Wiesz może co się właśnie stało?
Spojrzał na nią niepewnie, siadając obok niej. Co jakiś czas spoglądał z niepokojem na kulę, choć kobieta obok zdecydowanie bardziej prosiła się o uwagę, więc Sasha z bólem odrywał spojrzenie od jej pięknej twarzy.
Powrót do góry Go down


Padme A. Zakrzewski
Padme A. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Galeony : 564
  Liczba postów : 730
https://www.czarodzieje.org/t13567-padme-a-naberrie?nid=1#361355
https://www.czarodzieje.org/t13572-padme-a-naberrie#361360
https://www.czarodzieje.org/t13573-padme-a-naberrie#361371
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyWto Lis 01 2016, 19:05;

Nie była zamyślona do tego stopnia by nie usłyszeć, że ktoś wchodzi i zrzuca kulę na ziemię, która z hukiem roztrzaskała się na kawałeczki. Odwróciła się co prawda w tamtą stronę, jednak poza wymownym uniesieniem brwi - których i tak nie było widać w ciemnościach egipskich panujących w pokoju - nie zareagowała. Doskonale wiedziała o co chodzi z tym dziwnym zjawiskiem, więc po co miała się odzywać? Gdy jednak chłopak podszedł bliżej niej, spoglądnęła na niego ze stoickim spokojem wymalowanym na delikatnej twarzyczce. Najwidoczniej nie była odosobniona w nieznajomości niektórych pomieszczeń w szkole a to było bardzo pocieszające.
- Jesteś w sali końca - odpowiedziała krótko, chociaż mina chłopaka wskazywała na to, że nie bardzo zrozumiał o co jej chodzi. - To znaczy, że ta kula rozbija się na kawałki przed osobami, które coś zakończyły w swoim życiu. Najwidoczniej i ty skończyłeś pewien etap, skoro tutaj jesteś - mając nadzieję, że teraz w miarę wszystko było jasne, wyłożyła się na poduszkach.
- To co takiego się stało? - spytała nawiązując do swojego tłumaczenia a potem wyciągnęła w stronę Ślizgona paczkę czekoladowych ciastek. Mógł nie odpowiadać, jednak przeczuwała, że zapewne będzie chciał się przed kimś wygadać. A że trafiło na nią... no co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
Powrót do góry Go down


Alexander Hale
Alexander Hale

Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 90
  Liczba postów : 100
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyWto Lis 01 2016, 19:24;

No i co on miał zrobić? Niby coś zakończył, ale czy to raczej nie był początek? Tak. Nie chodziło tu o koniec, ale początek. Nie ma tylko końców, są same początki. Wziął więc od dziewczyny ciastko i ugryzł kawałek. Było nawet dobre, albo raczej wspaniałe, ale nic na razie nie powiedział.
-Można powiedzieć, że do tej pory moje życie składało się z samych końców. Teraz jednak chce to zamienić na początki. Byłem zakochany, ale to minęło. Na szczęście. Więc... Jeśli chcesz to możesz być moim pierwszym początkiem.
Posłał jej delikatny uśmiech chrupiąc spokojnie ciasteczko. Tu nie chodziło o jakąś niemoralną znajomość, a raczej o coś zwykłego i normalnego. Nie tak popieprzone jak z Andreą, którą chciał w sumie przeprosić. Choć może coś niemoralnego też chodziło mu po glowie, ale... Nie ma żadnego ale. Chodziło i tyle, ale nie dał po sobie tego poznać.
-Wyśmienite ciastka. Sama piekłaś?
Rzucił tak od niechcenia, aby zagadnąć ją czymś zanim zdzieli go w twarz za te "niemoralne" propozycje.
Powrót do góry Go down


Padme A. Zakrzewski
Padme A. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Galeony : 564
  Liczba postów : 730
https://www.czarodzieje.org/t13567-padme-a-naberrie?nid=1#361355
https://www.czarodzieje.org/t13572-padme-a-naberrie#361360
https://www.czarodzieje.org/t13573-padme-a-naberrie#361371
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyWto Lis 01 2016, 19:54;

Po odpowiedzi Rosjanina wywnioskowała, że całkiem nieźle się trzymał, skoro miał ochotę sobie pożartować. To znaczy, ona uznała, że żartuje, bo w życiu nie wzięłaby takich słów na poważnie, na pewno nie w kwestii czegoś niemoralnego - zwłaszcza, że się nie znali. I choć wiele dziewcząt pewnie od razu podłapałoby temat obracając go w flirt, ona należała do grona tych "innych", bardziej na odludziu, które raczej nie interesowały się płcią przeciwną. Po co jej był kolejny problem, skoro mogła ograniczyć je do minimum? No boyfriend, no problem, jak mawiają. Uśmiechnęła się dość pobłażliwie, klepiąc miejsce obok siebie.
- Przypuszczam, że już się nim stałam, więc chyba nie ma sensu pytać o pozwolenie - zauważyła a kiedy chłopak usiadł, miała okazję, żeby mu się trochę lepiej przyjrzeć. Trochę, bo i tak niewiele szczegółów wyłapała w półmroku, w końcu nie miała wzroku kota. A szkoda. Wzięła jedno z ciastek i zjadła je, kontrolując jakość pierwszy raz odkąd wyszła z cukierni.
- Sama, sama. Ale to najzwyklejsze czekoladowe ciastka, więc nie ma się czym zachwycać - Panda nie umiała przyjmować do siebie żadnych komplementów, dlatego też zamiast podziękować jak normalny człowiek, najzwyczajniej w świecie zaczynała tłumaczyć, że przecież każdy może coś takiego upiec.
- Chyba do tej pory nigdzie cię nie widziałam? Po tylu latach w tej szkole to spory wyczyn - przyznała w końcu z lekkim wstydem, przyłapując się na tym, że najpierw chciała zapytać czy przypadkiem nie jest z wymiany. Brawo Padme. - I dlaczego twierdzisz, że dobrze się stało, że się odkochałeś? - zaskoczyła po dłuższej chwili, zastanawiając się jakie pobudki kierują zakochanymi ludźmi. - Podobno miłość jest fajna.
Powrót do góry Go down


Alexander Hale
Alexander Hale

Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 90
  Liczba postów : 100
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyCzw Lis 03 2016, 18:39;

Alexander lekko wzruszył ramionami. Miał jej odpowiedzieć długą historię, która mu się przytrafiła? tym wszystkim co przeszedł? Uśmiechnął się delikatnie i szturchnął ją lekko w ramię. Miał wspaniały humor, więc raczej nic nie stało na przeszkodzie, żeby trochę dziewczynie poopowiadać i trochę ją pomęczyć swoim towarzystwem.
-A więc... Gdy byłem małym chłopcem zostałem wychowany tylko prze matkę. Ojciec był zawsze ostry, cięty. Nienawidził mnie. I z wzajemnością. Niestety to przez niego... moja matka zginęła w strasznym wypadku, tak samo jak moja przyjaciółka. Zdystansowałem się. Bałem się ludzi, ale zakochałem się. Kobieta miała mnie jednak gdzieś. Był zakochana w kimś... nie wiem. Jakimś innym facecie, który jej nie kochał. Wzgardziła moim uczuciem i zostawiła mnie na lodzie, mimo że powinna wiedzieć co znaczy nieszczęśliwa miłość. Męczyłem się do dziś, żeby to zwalczyć i stłumić to uczucie.
Wzruszył ramionami jakby to była normalna rozmowa. To nic, że jej nie znał. To nic, że nie znał jej imienia. To nic. Zaraz zapewne się poznają. Może nawet zaprzyjaźnią, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Wziął kolejne ciastko i szybko je schrupał. Naprawdę bardzo mu smakowały.
-Nie. Po prostu jak już wspominałem nie jestem typem człowieka, który... rozmawia z ludźmi. A raczej byłem. W końcu to mój nowy początek... I mój koniec.
Ponownie spojrzał na kulę, która jaśniała lekko, unosząc się w powietrzu. Alex nigdy by się nie spodziewał, że kiedykolwiek znajdzie się w takiej sali z taką dziewczyną, więc nie czuł się w stu procentach komfortowo, ale starał się jakoś przed kimś otworzyć. Może robił to trochę na siłę, ale liczą się chęci, a nie sam efekt, prawda?
-I wybacz mój brak manier. Z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić. Jestem Alex. Ale mów mi Sasha. - pocałował ją delikatnie w policzek, ale szybko się odsunął, bojąc się, że może ją tym w jakiś sposób urazić, albo popsuć budowanie ich relacji.
Powrót do góry Go down


Padme A. Zakrzewski
Padme A. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Galeony : 564
  Liczba postów : 730
https://www.czarodzieje.org/t13567-padme-a-naberrie?nid=1#361355
https://www.czarodzieje.org/t13572-padme-a-naberrie#361360
https://www.czarodzieje.org/t13573-padme-a-naberrie#361371
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyCzw Lis 03 2016, 23:38;

Skoro zapytała, to oznaczało, że właśnie chciała usłyszeć długą historię, która mu się przytrafiła. Nie należała do osób, które pytały a następnie wyłączały się udając, że słuchają. Gdy ludzie nie chcieli mówić - nie namawiała ich do tego. Przesunęła spojrzeniem jeszcze raz po twarzy Ślizgona, po czym położyła się na poduszkach, patrząc w gwiazdy na suficie. Ze spokojem słuchała jego opowieści, skupiając się dość na dziwnym dla jej ucha akcencie. Uroda również nie stanowiła żadnej podpowiedzi - praca w cukierni nauczyła ją odróżniać ludzi od siebie również ze względu na państwa. Tutaj niestety nie była w ogóle pewna czy dałaby radę zgadnąć.
- Taki jest ten okrutny świat, że zazwyczaj jak się bardzo czegoś chce, to się tego nie ma - westchnęła, wsuwając rękę pod głowę. - Ale jak mawiają, tego kwiatu jest pół światu, dlatego znajdziesz kogoś lepszego. A w zasadzie nie szukaj, to przyjdzie samo - Panda niestety nie była specem od miłości. Nigdy nie utworzyła trwałego i harmonijnego związku a jej najdłuższy związek (relacja?) trwał może pół roku. I to mocno naciągając, bo był dość burzliwy i pełen niezgody.
- Zresztą, bycie samemu jest lepsze - wyjawiła w końcu swoją śmiałą tezę na ten temat, nie popierając tego żadnymi argumentami. Nie sądziła, że Ślizgon zapyta czemu i utnie temat. Chociaż...
Kiedy się przedstawił i pocałował ją w policzek zmarszczyła mimowolnie czoło w geście zdziwienia, szybko jednak jej przeszło.
- Skąd jesteś? Masz dziwny akcent - zmieniła temat, specjalnie nie mówiąc jak ma na imię. Chciała potrzymać go trochę w niepewności, może zrobiła to po to, by się podroczyć. Jeszcze sama do końca nie wiedziała. - Widzę, że posmakowały ci czekoladowe ciastka - dodała nagle, uśmiechając się zadowolona a potem przeskoczyła na kolejny temat, zupełnie niepasujący do reszty.
- Zaskakujące jest to, że możesz oglądać gwiazdy i nie musisz nawet wychodzić z zamku - wskazała palcem w górę, bo sądziła, że nie zwrócił na to zjawisko najmniejszej uwagi.
Powrót do góry Go down


Alexander Hale
Alexander Hale

Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 90
  Liczba postów : 100
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyNie Lis 06 2016, 17:15;

Opowiadał jej wszystko ze stoickim spokojem, powoli zagryzając kolejne ciasteczko. Bardzo się zmienił od tego momentu, gdy zastał zamknięty w sali czasu. Wtedy krzyczał, płakał, wściekał się. Chciał zniszczyć wszystko i wszystkich, ale to już minęło. Był spokojniejszy niż wtedy, gdy rozmawiał z Andreą. Był bardziej... ludzki? Chyba tak można to określić. Nie pokazywał już tak swoich emocji, które wtedy były dla niego czymś nowym i nieznanym. Może dlatego tak reagował? Bał się tego? Może gdyby ktoś, oprócz Clari, próbował go zrozumieć to wszystko potoczyłoby się inaczej?
W każdym razie swoją historię skończył razem z ciastkiem, więc wziął od dziewczyny kolejne.
-A więc czego chcę? Niczego. Niczego też nie mam, więc twoja logika chyba jest błędna.
Zaśmiał się cicho i sam też się położył obok dziewczyny, aby nie czuła się osamotniona. Nie lubił patrzeć na nią z góry, więc to też był jeden z powodów, aby zejść z nią do parteru. Spojrzał w sufit i cicho westchnął z wrażenia, gdy ujrzał gwiazdy. Tak. Niby w wielkiej sali widziało się prawie to samo, ale tam zawsze było tak głośno i nie dało się skupić. Tu była cisza i spokój. Idealnie. Obrócił się na bok i w przypływie nagłej odwagi nagle przytulił się lekko do dziewczyny, zamykając oczy.
-Nie jestem stąd. Urodziłem się w Rosji. Taki zimny kraj.
Westchnął cicho, lekko dmuchając na skórę dziewczyny, gorącym powietrzem. Pachniała cynamonem i innymi słodkimi rzeczami, aż miał ochotę ją ugryźć. Nic jednak nie zrobił, tylko wtulił się mocniej, czując, że w każdej chwili może zasnąć.
-Możesz mi jeszcze kiedyś zrobić takie ciastka...
Powrót do góry Go down


Padme A. Zakrzewski
Padme A. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Galeony : 564
  Liczba postów : 730
https://www.czarodzieje.org/t13567-padme-a-naberrie?nid=1#361355
https://www.czarodzieje.org/t13572-padme-a-naberrie#361360
https://www.czarodzieje.org/t13573-padme-a-naberrie#361371
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyNie Lis 06 2016, 22:48;

Logika Padme wcale nie była błędna, ale też nie miała ochoty jej wyjaśniać. W zamian za to leżała w milczeniu, oglądając gwiazdy na suficie a kiedy chłopak położył się, przytulając się do niej nie protestowała. Chociaż naruszył nieco jej sferę prywatności, nie chciała, żeby się spłoszył jej nagłym zerwaniem się na równe nogi.
- Rosja, ach... to wszystko wyjaśnia. Ale dlaczego Hogwart? - powiedziała z uśmiechem. Nawet nie wpadłaby, że chłopak jest z tego kraju, w jej mniemaniu wszyscy Rosjanie chodzili do Durmstrangu a wszystkie Francuski do Beauxbatons. Dlatego potem się dziwiła się, że ktoś ma taki dziwny akcent czy wygląd. Pogłaskała Alexandra po głowie a gdy usłyszała wzmiankę o ciastkach, zaśmiała się.
- Nie ma problemu, dostępne prawie codziennie w cukierni przy głównej ulicy Hogsmeade - zareklamowała miejsce swojej pracy, jednocześnie zdradzając mu gdzie może na nią częściej wpaść. Głowa Ślizgona stawała się coraz cięższa, co sugerowało, że chyba usypiał.
- Alexandrze, nie śpij - pogłaskała go po policzku, tym samym go łaskocząc. Kilka minut później podniosła się z ziemi. - Na mnie już pora, muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy - pocałowała go na pożegnanie a potem wyszła z pokoju.

zt oboje
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32411
  Liczba postów : 101889
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Specjalny




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyNie Mar 18 2018, 16:29;

POJEDYNEK

Twoje nazwisko pojawiło się na liście uczestników w Klubie Pojedynków. Bądź czujny i pamiętaj, że liczy się refleks. Aby wylosować gracza, który rozpocznie pojedynek należy rzucić kostką - wyższy wynik oznacza rozpoczynającego. Fabularnie to SEKUNDANT losuje kto zaczyna. Więcej zasad możecie odnaleźć tu, a zapisy tu.
Proszę o wklejanie pod postem kodu, który może w razie czego modyfikować:

Kod:
<zg>Atak</zg>: LICZBA OCZEK[/url]
<zg>Obrona</zg>: LICZBA OCZEK
<zg>Ilość trafień</zg>:
Powodzenia!

______________________

Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Dante A. Dear
Dante A. Dear

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Sygnety, szkocki akcent
Galeony : -706
  Liczba postów : 278
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14744-dante-a-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14750-sowia-poczta
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14749-dorien-a-dear
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPią Mar 23 2018, 23:47;

Dante bawił się akurat różdżką, gdy dostał informację o czasie i miejscu pojedynku w zakresie zaklęć. Ucieszył się, było to pewne odejście od rutyny, jaka powoli kiełkowała w życiu Gryfona, tak jak poprzednio z alkoholem. Czy to znaczy, że czas wrócić do swego złego przyjaciela? Tak czy siak, ubrał się w luźne ciuchy, żeby mu nic nie przeszkadzało w chodzeniu, unikaniu, skokach, saltach i tak dalej.
Zjawił się w Sali Końca i rozglądnął się uważnie po pomieszczeniu, bowiem nigdy wcześniej tam nie był. Skorzystał z faktu, że był pierwszy i ogarnął jakoś to dziwnie oświetlone miejsce, chcąc wyłapać jakiś fajny atut w samej lokalizacji pojedynku, który mógłby potencjalnie przesądzić o wyniku starcia.
Pierwsze co mu wpadło do głowy to światło. Nie dało się tu palić żadnego ognia, Lumos, ani nic, tylko ta dziwna kula. Jakby pojedynek był naprzeciwko kuli, jedna osoba byłaby pod światło...

kostka: 3
Powrót do góry Go down


Alexis Shercliffe
Alexis Shercliffe

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.75 m
Galeony : 114
  Liczba postów : 84
https://www.czarodzieje.org/t15779-alexis-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t15781-poczta-alexis
https://www.czarodzieje.org/t15778-alexis-shercliffe
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySob Mar 24 2018, 13:20;

Zapisała się do klubu pojedynków, będąc w pełni tego świadoma. Gdy na tablicy w ogłoszeniach pojawiło się jej imię i nazwisko, zaczęła podskakiwać jakby właśnie Tiara Przydziału przydzieliła ją do Gryffindoru. Nie mogła już doczekać się swojego pierwszego pojedynku. Nie spała, a nawet nie jadła, ale w końcu postanowiła coś przekąsić, bo przecież musiała mieć dużo siły! Dużo sobie czytała o zaklęciach, regulaminie, a co do zaklęć to przecież była dobra z czarów (i chyba tylko z tego przedmiotu miała jakieś przyzwoite oceny). Teoria zawsze ją nudziła, dlatego dużo praktykowała, co nie zawsze kończyło się, tak jakby chciała. Każdy wie, że wiedza też jest ważna nawet z zaklęć (zwłaszcza z zaklęć). Przyszła pierwsza, zastanawiając się, gdzie podziali się wszyscy. Nie było jej przeciwnika ani sekundanta. Może pomyliła sale? Po chwili jednak ujrzała @Dante A. Dear.
- Cześć! - Przywitała się i rozejrzała uważniej. - A gdzie sekundant? Kto nas poskleja? - Nie żeby myślała o jakiś zaklęciach rozczłonkowujących.

Kostka: 1
Powrót do góry Go down


Dante A. Dear
Dante A. Dear

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : Sygnety, szkocki akcent
Galeony : -706
  Liczba postów : 278
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14744-dante-a-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14750-sowia-poczta
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14749-dorien-a-dear
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySob Mar 24 2018, 14:51;

Gdy w końcu zjawiła się jego przeciwniczka, uśmiechnął się w duchu, że to z nią spędzi najbliższy czas, a nie z jakimś ponurym brudasem, bo przecież zawsze mógł na takiego trafić.
- Eloo - odpowiedział poznanej blondynce, którą coś kojarzył, ale tylko z widzenia i zanim w ogóle odpowiedział, do sali wszedł jakiś ziomeczek, który miał ich sklejać i pilnować, żeby nic się nie stało. Dante ukłonił się przed nim, po czym przedstawił się dziewczynie:
- Jestem Dante, będziesz wiedziała kto ci dał w dupę - wysłał jej jeszcze całusa, śmiejąc się, tak by przynajmniej wiedziała, że on nie mówi tego serio. W ogóle on rzadko kiedy był poważny.
Następnie już miał zacząć się pojedynek. Sekundant wylosował, kto ma zaczynać i ostatecznie na niego padło. Zanim jeszcze zaczęli, podszedł do niej, ukłonił się przed nią z skrytym uśmiechem i cofnął się kilka kroków do tyłu, by stanąć w odpowiedniej postawie. W sumie, czemu on w ogóle brał to tak poważnie? No może właśnie dlatego, że z zaklęć nie był orłem, a jedynie takim o uczniakiem, co tam coś wie o nich, ale nie za wiele. Nawet możliwe, że ona sama wie więcej niż on.
Tak jak zostało wylosowane, on zaczynał, tak też nie mając pomysłu na takie wymyślne zaklęcie, po prostu wycelował w dziewczynę i wymówił: - Ceruisam - zaklęcie zadziałało, choć wydawało mu się jakieś inne od tych co zwykle rzucał...

kostka: 3
sekundanta nie ma, więc jest nim NPC, mamy zakładać, że jest w sali i czaruje. Albo w razie czego napisalem pw do Malcolma, może jednak wbije.
Jak tam dopytałem Fire, jeśli cię to Ceruisam trafi to jego efekt jest taki, że różdżka staje się taka zimna, że nie możesz jej trzymać.
Powrót do góry Go down


Malcolm Braian Jonson
Malcolm Braian Jonson

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 22
Galeony : 29
  Liczba postów : 28
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15835-malcolm-baraian-jonson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15837-malcolm-braian-jonson-poczta#427350
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15836-malcolm-braian-jonson-kuferek
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySob Mar 24 2018, 21:11;

Dante A. Dear napisał:
- Jestem Dante, będziesz wiedziała kto ci dał w dupę  [/size]
W tym momencie do sali wpadł wyczekiwany sekundant.
- Sorki ludziska, ale zasiedziałem się w wspólnym - zrobił do tego najbardziej przepraszającą minę, na jaką było go stać. Poprawił koszulę, która wystawała mu ze spodni i obciągnął sweter. Wyciągnął różdżkę i szybko wylosował, kto będzie zaczynał.
Wypadło na @Dante A. Dear
Chwilę przed wypowiedzeniem pierwszego zaklęcia przez Dantego powiedział jeszcze:
- Kochani proszę grzecznie, bo w sumie to mój pierwszy pojedynek jako sekundant - uśmiechnął się serdecznie do obojga pojedynkowiczów.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyNie Mar 15 2020, 16:17;

Pomieszczenie w którym bywał ostatnio za często, zupełnie niezrażony patetycznym, dramatycznym klimatem jakie się z nim wiązało. Morris żył w przekonaniu, że tylko jeden koniec w jego życiu będzie liczył się naprawdę i był nieunikniony, co lepsze, nie był to nawet koniec życia jako taki - raczej koniec szkoły, z którym wiązało się zakończenie słodkiego okresu ochrony mianem szlachetnego studenta. Wtedy jednak nie będzie miał już okazji pojawić się w tej sali i zaobserwować tego niezwykłego zjawiska rozpadania się magicznej kuli światła. Wtedy rozpadnie się jego głowa, przeorana zaklęciami tropiącymi aurorów, z pewnością będzie to magiczne, choć zapewne nie takie zjawiskowe jakby można się tego spodziewać. Leżał zakopany w poduszkach, wpatrywał w jedną z kilku ledwie migoczących plam na niebie imitujących gwiazdy. Czy on nawet lubił gwiazdy? Im więcej mijało dni tym trudniej było mu określić co lubił, czy cokolwiek jeszcze lubił. Czy siebie lubił w ogóle.
Stęknął ciężko chwytając jedną z poduszek i uderzając się nią w twarz zaplótł na niej przedramiona - kto wie, może jednak uda mu się samemu siebie udusić. Wystarczy być wytrwałym, a wytrwałości przecież nauczył się dawno temu.
- Aslaaan. - burknął bezsilnie w materiał miękkiej poszwy w swoi wiecznym oczekiwaniu na Coltona. Czy to już tradycja, że jeden uciekał, a drugi go szukał, czy to zawsze Morris znikał a nieszczęsny Aslan pies tropiący musiał go znaleźć zakręconego w swojej spirali spierdolenia jak świński ogon.
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Mar 16 2020, 04:16;

Gdzie on jest, do kurwy nędzy? zadał sobie w myślach pytanie, na które w głębi duszy znał odpowiedź. Było wiele miejsc, w które mógł się udać Lyall, ale detektyw Aslan podświadomie czuł, że znowu poszedł do Sali Końca. Ze wszystkich znanych mu miejsc w Hogwarcie, to pomieszczenie wydawało mu się najdziwniejsze. Zawsze przechodził go dziwny dreszcz, gdy tylko przekraczał próg, a serce zaczynało wybijać dziwny, niemiarowy rytm. Uaktywniały się w nim najczarniejsze scenariusze, z którymi jeszcze długo po wyjściu próbował się uporać. Tragiczne scenariusze malowały katastroficzne pejzaże i miał wrażenie, że koniec jest bliżej niż kiedykolwiek. A bardzo bał się tej myśli. I nigdy nie wiedział jak tym razem zareaguje jego styrane ciało.
Niesiony instynktem, przemierzał kolejne piętra. Żeby to człowiek na stare lata musiał zapierdalać w poszukiwaniu luja, warczał w myślach, zirytowany tym faktem. Uważnie obserwował szkolne korytarze, z sentymentem wspominając poprzednie lata nauki w Hogwarcie. Tęsknił za dawną naiwnością i ciekawością, z jaką odkrywał w pierwszej klasie zimne mury szkoły. To chyba świadomość, że zmierza w kierunku Sali Końca wywoływała w nim falę retrospekcji, której bezwiednie się poddał.
Utonę czy popłynę z prądem?
Nie mylił się. Widok Morrisa wtulającego twarz w poduszkę sprawił, że przewrócił oczami, ale wewnątrz poczuł ukłucie ciepła na widok przyjaciela i myśl, że mogą razem poużalać się nad swoim losem. Siadł obok niego, mrużąc powieki i próbując przyzwyczaić się do półmroku.
- Na Merlina, po to masz wizengerra, żeby czasem z niego skorzystać i napisać mi gdzie jesteś.
Oboje wiedzieli, że zabawa w chowanego była trwale wpisana w ich znajomość. I choć czasem było to upierdliwie i wkurwiające, dla tego pieprzonego dupka był gotowy na takie poświęcenia. Szept rozsadzał mu czaszkę. - Następnym razem wybierz inne miejsce.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Mar 16 2020, 13:16;

Coś było w tej sali przeklętej takiego, że Moris przesiadywał tam w nieskończoność. Czekał tego końca, od wielu lat zbyt dobrze wytresowany by się wziąć i rzucić z kruczej wieży, czekał może kto wie, sufit się tu zarwie i w końcu droga boleści zwieńczy się skromnym pogrzebem i będzie dość. Zanurzony w tak pozytywnych myślach już czuł na krawędzi świadomości presję, by poduszkę od twarzy odjąć i jednak wziąć wdech bo to trudne tak udusić się samemu. Pamiętał matkę swojej matki, nie dziadków od strony ojca, sadystów i psychopatów o nieznanym pochodzeniu - matka jego matki nazywała się Bella. Była uroczą, pomarszczoną Włoszką - jej obraz jako jednego z niewielu członków rodiny wypalił mu się w czaszce, na sklepieniu pamięci jak malowidło kaplicy sykstyńskiej by nigdy nie zapomnieć i móc kurczowo trzymać się mśli o tym, że w żyłach jego płynie jednak kilka kropel krwi niekoniecznie zepsutej tak strasznie, jak ta toksyna odziedziczona po Morrisach. Bella nie mogła znieść takiego życia, nie mogła patrzeć na taktyczny wżenek swojej córki w tę patologiczną rodzinę. Pewnego dnia weszła do swojej szafy, uplotła z długich, siwych włosów warkocz i uwiązawszy go pod żerdzią owinęła sobie nim szyję. Klękając powiesiła się własnym ciężarem. Na swoich włosach. W swojej szafie. Wtedy, kiedy zdecydowała, że to pora na jej własną śmierć. Podziwiał Bellę. I zawsze będzie ją podziwiał.
Wtedy usłyszał, choć może poczuł, że ktoś spoczął koło niego - oderwał więc poduchę od twarzy i nieco siny już na policzkach podniósł na Coltona zmęczony wzrok.
- Chcę umrzeć. - oznajmił. Ani nie witał się, ani nie żegnał - istnienie Aslana w jego życiu było jedyną stałą w tym popierdolonym chaosie jakim była jego codzienność. Czuł się ostatnio jak latawiec na wietrze, a Aslan był tym właśnie kamieniem na ziemi do którego rozważnie przywiązał swój sznurek. Sama jego obecność pozwalała mu w końcu, na chwilę, przestać, kurwa, myśleć.
Wpatrywał się w twarz bruneta jak upośledzony umysłowo gumochłon, studiował jednak cienie pod jego oczami, szukał informacji, które zawsze znajdywali w sobie bez słów. Jak się masz? Nie najlepiej. Źle sypiasz. Znowu demony przeszłości? Nigdy nie uciekniemy, ta ciemność zawsze jest za plecami. Jak szalony Bucefał, ogier tesalski Aleksandra Wielkiego, potęga w ich umysłach zaklęta przeogromna, a jednak lęk przed własnym cieniem niweluje wszelkie próby podjęcia wyzwań na ich drodze.
- Co masz do sali końca. - burknął niewyraźnie, kiedy jego twarz nabrała na powrót swojego naturalnego kolorytu, a perspektywa ycia trupem znów umknęła niespiesznie, choć nie na zawsze, jedynie na skraj pamięci.
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySob Mar 21 2020, 03:00;

Zamglony wzrok Lyalla, tak przeokrutnie naznaczony wszystkimi bolączkami tego świata i wręcz nieludzkim zmęczeniem, uruchomił w głowie Aslana alarm. Inny niż zwykle, bo jego ciało reagowało inaczej – czuł to napięcie rozsadzające mu żyły. W końcu byli braćmi, zmieszali swoją krew, był po części Morrisem, a Lyall Coltonem. Zadecydowali o tym jako małe, niedojrzałe knypki, ale nigdy tego nie żałował. Czuł w związku z tym dumę, przynależność, ale przede wszystkim zrozumienie. Ta gęsta bordowa breja stanowiła swojego rodzaju węzeł komunikacyjny między nimi. Teraz blizna na lewym nadgarstku pulsowała, jakby dawała znać, że coś jest nie tak. A takie łączenie swojej krwi do czegoś zobowiązywało.
Słowa Lyalla zapiekły, boleśniej niż niejedna rana spowodowana nieposłuszeństwem i chęcią pójścia własną drogą. W jego domu nie było miejsca na duszenie się własnym warkoczem – w twierdzy Coltonów akceptowana była tylko odwaga, której nigdy nie miał w sobie wystarczająco dużo. Los drwił i kpił z niego na każdym kroku, już od dnia narodzin. W pewnym stopniu rozumiał Morrisa i wtórował mu w pragnieniu końca, ale wiedział, że dwie osoby marzące o rychłym zakończeniu żywota w ich duecie to zdecydowanie za dużo. Tak już między nimi było, że gdy któreś wyrażało na głos chęć śmierci, to drugie musiało wykazać się chłodnym obiektywizmem i odpowiedzialnością. Tym razem znów padło na niego, ale dzielnie przyjął tę rolę i dźwignął brzemię.
- To jest nas dwóch – mruknął ponuro, dzieląc się z przyjacielem żalem, dławiącym go każdego ranka. W zasadzie to nie wiedział w którym momencie noc przechodziła w dzień, bezsenność zacierała te granice i odbijała sine ślady pod jego oczami. Zaraz jednak przymknął powieki i policzył w myślach do pięciu – już kilka minut temu zdecydował, że przejmie funkcję kapitana tej podupadającej łajby i doprowadzi ich do brzegu, zwłaszcza Lyalla. Doskonale wiedział jak to jest zapadać się w sobie i bezradnie krążyć w czeluściach własnego cierpienia i bólu. Jak ciężko się wraca do miejsca startu, chociaż kusi pójście na skróty w kierunku mety. Nie zamierzał mu na to pozwalać. – Ale to zdecydowanie nie jest jeszcze nasz czas – przeniósł na przyjaciela zmęczony wzrok. – Twój czas – dodał szybko.
Szepty rozchodzące się po sali odbijały się głuchym echem w jego głowie, łącząc się z upiornymi myślami i czarnymi scenariuszami. Całość rozbrzmiewała jak jęki szyszymory, wwiercające się w czaszkę niczym najgorszy koszmar (który pojawiał się od razu, gdy tylko udało mu się zmrużyć oczy na kilka godzin). Oparł czoło o dłoń i westchnął cicho – Przecież tu można okurwieć, Morris.
Od tego mroku, ciemności, która nie wiem czy pochodzi od nas czy z tego pieprzonego wnętrza. Ogarniało go wręcz klaustrofobiczne poczucie, że się dusi – nie wiedział jednak co pozbawia go oddechu. Może to ty sam, Colton, nieśmiała myśl wybijała się na powierzchnię.
Cisza między nimi była kojąca i rozluźniająca, nie miał potrzeby rozpoczynania niepotrzebnej paplaniny i pierdolenia. To był ten dzień, w którym wypłynął za daleko, jednak obecność Lyalla skutecznie odganiała obawy o powrót na ląd.
Powrót do góry Go down


Lyall Morris
Lyall Morris

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Galeony : 366
  Liczba postów : 378
https://www.czarodzieje.org/t17873-lyall-everett-morris
https://www.czarodzieje.org/t17887-alma#504904
https://www.czarodzieje.org/t17877-lyall-everett-morris#504729
https://www.czarodzieje.org/t18495-lyall-morris-dziennik#526869
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySro Mar 25 2020, 23:02;

Colton był jedyną osobą na tej ziemi przed którą blondyn pozwalał sobie na to spojrzenie. Na to zmęczenie. Pozwalał sobie nie zmuszać się do tego lekkiego uśmiechu, który towarzyszył jego zadufanej w sobie gębie każdego dnia, uśmieszku sugerującego, że on wiedział coś czego niem wiedzieli wszyscy, uśmieszku tak irytującego, że nikt nie pytał - wszyscy woleli unikać. Kiedy odklejał z buzi ten grymas okazywał się być tylko biednym samotnym skurwysynem. Małym, słabym, samotnym skurwysynem. Emocjonalnie kalekim, sztucznie odważnym, taplającym się w swojej egzystencji jak pijany we własnych rzygach. Wpatrywał się w szare oczy Lwa jakby chciał mu samym wzrokiem do głowy wtłoczyć wszelkie tajemnice swego świata, każdą odpowiedź na kade pytanie, każde niezadane pytanie, każdą nieplanowaną odpowiedź.
Jak na równoważni to jeden to drugi sięgał dna, jak od dziecka na huśtawce, to jeden, to drugi leci w górę. Czy kiedykolwiek złapią wzajemny balans Być może, ale kto wypatrywałby tej chwili, skoro oznaczałaby ona mniej więcej tyle, że już się nie potrzebują. A Morris wciąż go potrzebował, kiedy Aslana nie było blisko czuł pustkę, jakby mu ktoś jego lewe płuco wyekstrahował, albo jelit połowę w marazm wpędził. Niekompletny, poszukujący, niczym duch lasu pięknej bajki Miyazakiego, poszukujący bezmyślnie swojej uciętej głowy, trujący wszystko wokół byle tylko ją odzyskać. Jedno spojrzenie w te szare oczy pozwalało mu cofnąć się znad krawędzi, nad którą coraz bardziej ochoczo decydował się pochylać.
- Sruch. - no kwintesencja tej błyskotliwości i bezbrzeżnej inteligencji w tym krukonie. Żart najwyższych lotów, riposta godna zapisania w dziennikach dziejów, cięta niczym głowy angielskich królowych gilotyną. Powoli wyciągnął rękę i dotknął jego kolana, a należy wiedzieć, że Morris dotykać lubił - w różny sposób. Czasem delikatny, czasem absolutnie nieznoszący sprzeciwu, w sposób sugestywny, badawczy, w sposób żądający uwagi. Czuły romeo stymulujący ciało opuszkami palców, gitarą ciało kochanka było, nocami grał na strunach żył.
Nie teraz.
Wyciągnął do niego rękę tak samo, jak wyciągał ją już od tylu lat. Jak znów ten chłopiec jedenastoletni, który potknął się o kamień na drodze do łódek, wysiadłszy ze swojej pierwszej w życiu przejażdżki Hogwart Expressem. Dotknął go jakby chciał tylko sprawdzić, czy Colton jest tu wciąż i jest naprawdę, jakby obawiał się, że dziedziczne w rodzinie Morrisów szaleństwo ciemności już mu zjadło rozum i wszystkie ostatnie cztery klepki, jakie pozostały mu do jako-takiego funkcjonowania nim resztka jego dni dokona się w Azkabanie.- Mh... - mruknął przewracając cielsko na bok, przodem do Coltona. Czasami, w krótkich chwilach między oddechami, kiedy gubił wszelki rezon i arogancję, kiedy tak leżał na boku i patrzył pustym wzrokiem w przestrzeń znów wyglądał jakby miał jedenaście lat, jakby się zgubił w swojej głowie i nie wiedział, czy kiedykolwiek znajdzie drzwi do wyjścia. To trwa tylko chwilę, ułamek oddechu nim brwi unoszą się arogancko a twarz przybiera na powrót tego zimnego wyrazu, w którego barwach prezentuje się światu na co dzień.
- Jeszcze nie czas. - potwierdził zamykając oczy.
Szepty były znacznie bardziej kojące niż cisza, znacznie mnie niepokojące niż na ten przykład puste dormitorium chłopców. Nie umiał odpędzić od siebie demonów przeszłości kiedy w ciemnościach wpatrywał się w baldachim rozciągnięty nad materacem łóżka. Całe szczęście był krukonem, gdyby musiał spędzać noce w lochach dawno temu zabiłby się rozłupując sobie czaszkę o ceglane ściany.
- Chcesz stąd wyjść? - zapytał wprost, chwytając między kciuk a palec wskazujący skrawek dżinsów Aslana, jakby te gest miał go zatrzymać. Oto wnyki na miarę prawdziwej przyjaźni. No spróbuj pójść gdziekolwiek.
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPią Kwi 03 2020, 03:23;

Och, jak go te niebieskie ślepia Lyalla bolały. Żal i niemoc, jaką odczuwał Colton, były nieporównywalne do tej bezsilności dławiącej go od narodzin. To Morris sprawiał, że zamieniał się w bohaterskiego lwa, zawsze biegnącego na pomoc i ryczącego na każdego, kto chciał skrzywdzić mu przyjaciela. Aslan był Aslanem tylko przy Krukonie, jakby to jego obecność naznaczała go odwagą i rycerskością, na którą nie potrafił się w żadnej innej sytuacji zdobyć. I był mu za to dozgonnie wdzięczny. Bo choć cierpienie przyjaciela paliło niemiłosiernie i powodowało ugięcie się wątłych kolan, to jednocześnie napędzało go do działania, przywracało wiarę w siebie i swoje umiejętności. Wiedział, że bez niego był nikim (a cholernie nie lubił uzależniać swojej wartości od drugiego człowieka, Morris był wyjątkiem od reguły).
Uniósł brwi, a usta wygięły się w ironicznym uśmiechu. – No, no, jak zwykle błyszczysz humorem. Im bardziej jesteś w dupie, tym zabawniejszy się stajesz – zakpił, próbując zamaskować śmiertelny strach, który go paraliżował, obserwując jak stan Luja pogarsza się z dnia na dzień. Nie mógł go za to winić, każdy na jego miejscu już dawno straciłby rozum. A Lyall jak ten pierdolony Syzyf mozolnie mknął do przodu, niosąc na plecach balast i cierpliwie znosząc dorzucane kamienie przez wszystkich dookoła. Może i nie rozumiał do końca sytuacji, w której znalazł się Morris, ale znał go na tyle długo, żeby nie pytać. Usta zasznurowane cierpieniem i przeklętą rodziną to coś, co zdążył wydedukować, przebywając przy nim praktycznie dzień w dzień od momentu przekroczenia progu szkoły (och ty bystry Krukonie, Colton).
Gdy Luj wyciągnął w jego stronę rękę, cierniowa bransoleta złowrogo błysnęła w półmroku. Wzdrygnął się nieznacznie, bo choć starych miał upierdliwych i surowo każących każdą niesubordynację, to jednak nie bawili się w uświetnianie wizerunku syna biżuterią, która przy każdym złym o nich słowie wpijała się w nadgarstek jak pijawka w mięsistą łydkę rybaka. Wiedział, że ta zmowa milczenia Lyalla była dyktowana warunkami innych i tak cholernie bolało go to, iż nie mógł z tym nic zrobić.
Kiedy Luj tak leżał obok w pozycji embrionalnej, zawinięty jak ślimak, Aslan obiecał sobie, że poruszy niebo i ziemię, żeby jakkolwiek go z tego gówna wyciągnąć. Jeszcze za chuja nie wiedział w jaki sposób, ale zmieszana krew zobowiązywała. Oparł się wygodnie i umościł jak ptak w gnieździe, bacznie obserwując przyjaciela. Wyglądał jak skopany szczeniak, który oberwał od życia za to, że się w ogóle urodził. A myśl ta nieszczególnie mijała się z prawdą.
Pytanie Krukona nawet przez chwilę nie zostało przeanalizowane w aslanowej głowie. Przecież wiedział, że Lyall lubi to miejsce, już się pofatygował opuścić kruczą wieżę i choć zdecydowanie wolał inne lokacje Hogwartu to nie zamierzał stąd wychodzić. – Umm, nawet Wingardium Leviosa mnie stąd teraz nie ruszy – wymamrotał, próbując przebić się przez szepty. – Swoją drogą – chrząknął – ta spirala spierdolenia to się sama nakręca czy po prostu to jest wpisane w nasze nazwiska? Bo już sam nie wiem czy ktoś się świetnie bawi, rzucając jakieś spierdolone klątwy czy tak ma być i chuj?
Myśli spuszczone ze smyczy wesoło wybiegły przez usta Coltona, nie do końca jasne i zrozumiałe, zwłaszcza dla niego samego. Ale mógł sobie na to przy Morrisie pozwolić. Tak samo jak na zamknięcie oczu, bez obaw, że zaraz z którejś strony nastąpi niezapowiedziany atak. Z ulgą przestawił się z trybu czujny na totalnie zobojętniały, powoli przyzwyczajając się do dziwnej atmosfery panującej w tej sali.
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptySob Cze 13 2020, 21:40;

/w innym czasie

Spokojny krok, pewny siebie wygląd, niezdradzający niczego. Było już po zajęciach, więc mundurek zastąpiły szorty z luźną koszulką. Włosy próbowała upiąć, ale wciąż pojedyncze kosmyki uciekały jej, aby okalać twarz. Zawieszona na ramieniu torba skrywała notatnik, w którym zapisywała własne spostrzeżenia dotyczące niektórych zaklęć. Teraz zamierzała znów je przećwiczyć. Porwała z Pokoju Życzeń manekina, którego udało jej się transmutować w kamień, schowany w kieszeni. Wszystko zaplanowane, ale jak wyjdzie...
Odnalazła niewielką izbę, która mogła posłużyć za miejsce do ćwiczeń. Wsunęła się do niej po cichu, starając się, aby nikt jej nie widział. Dopiero w środku odczarowała manekina i sama wyjęła zeszyt. Musiała użyć lumos, aby cokolwiek z niego odczytać. Nie chciała zapalać świateł, tym bardziej że właściwie powinna kierować się już do swojego dormitorium. Wciąż jednak miała jeszcze parę minut. Szukała zaklęcia, które miała zapisane, a którego nie przetestowała do tej pory na niczym. Odłożyła torbę na ziemię, notes złapała w lewą rękę, zaś prawą wycelowała w manekina, który miał się zachowywać jak człowiek.
- Artus versavi - rzuciła zdecydowanym tonem, przyglądając się, jak ramiona manekina zaczynają wydłużać się i wykrzywiać w przedziwny sposób. Och... A więc tak to działa... Zaznaczyć, że wyraźnie widoczne zaklęcie, nie do użycia z ukrycia. Myślała, przerywając czar i notując szybko swoje spostrzeżenia w notesie. Właściwie tak zajęła się własnymi ćwiczeniami, że nie zwracała uwagi na otoczenie, co z pewnością było błędem.

@Hanael Whitelight
Powrót do góry Go down


Hanael Whitelight
Hanael Whitelight

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 162 cm
C. szczególne : Jasne, niemal białe włosy, przeszywające spojrzenie
Galeony : 147
  Liczba postów : 103
https://www.czarodzieje.org/t19141-hanael-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t19156-sallos#561243
https://www.czarodzieje.org/t19153-hanael-whitelight#561094
https://www.czarodzieje.org/t19158-hanael-whitelight-dziennik#56
Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 EmptyPon Cze 15 2020, 17:55;

Często spacerowała wieczorami po zamku w poszukiwaniu spokojnego miejsca, w którym mogłaby zająć się lekturą swoich starych, przywiezionych z domu ksiąg, odrabianiem jakiegoś zadania na ostatnią chwilę, lub po prostu posiedzieć w samotności, wpatrując się w wieczorne niebo, na które powoli wypływały gwiazdy. Zazwyczaj wracała przed nastaniem nocy do pokoju. Kiedy jej współlokatorki leżały już w łóżkach, Hana chowała się pod kołdrą i przyświecając sobie zaklęciem lumos, wracała do swoich zajęć. Tego dnia miała podobny plan. Wślizgnąć się do którejś z pustych klas, otworzyć leżącą na dnie torby książkę na temat magicznych artefaktów, a gdy zrobi się późno, wrócić do pokoju, by dokończyć lekturę. Skierowała swoje kroki ku dobrze sobie znanej izbie na szóstym piętrze. Często w niej przesiadywała, bo znajdowała się stosunkowo blisko wieży Ravenclawu, a niewiele osób z niej korzystało. Wychodząc zza załomu korytarza, dostrzegła jednak końcówkę brązowej kitki i domykane drzwi. Hana zatrzymała się i westchnęła z niezadowoleniem, bo oznaczało to, że musi znaleźć sobie jakieś inne miejsce do nauki. Ruszyła przed siebie, by ominąć zajęty pokój i udać się dalej wzdłuż korytarza, ale mijając drzwi, dotarły do niej słowa doprawdy interesującego zaklęcia. Gdyby nie to, w życiu nie pokusiłaby się o wejście do środka, by stanąć twarzą w twarz z nieznajomą. Mimo to była na tyle zaintrygowana, że niewiele myśląc, nacisnęła klamkę i zajrzała do wnętrza pomieszczenia, łapiąc wcześniej za swoją różdżkę. Tak na wszelki wypadek.
Dziewczyna, którą zastała w środku była tak zaaferowana notatkami, że zdawała się nie zauważać nowego towarzystwa. Na twarzy jasnowłosej pojawił się przebiegły uśmieszek, a kiedy zamknęła za sobą drzwi, postanowiła zaanonsować swoją obecność.
- Jeśli już rzucasz takie zaklęcia w szkole, to polecam robić to nieco ciszej. - Poradziła jej z pewnym rozbawieniem. Kojarzyła ją. Miała na imię Loulou, była z Gryffindoru i były na tym samym roku. Młoda Whitelight, mimo że trzymała się na uboczu, to była dobrym obserwatorem i miała wyjątkową pamięć ludzi.
- Cistam Dolorum. - Rzuciła w kierunku manekina, żeby pokazać dziewczynie, że nie musi wcale się nią stresować. Postać poruszyła się gwałtownie, imitując człowieka bezradnie łapiącego powietrze. Niezbyt spektakularne, ale wciąż głównie zgłębiała wiedzę w teorii i nie miała zbyt wielu okazji do ćwiczeń. Tego dnia miała co prawda inne plany, ale nie widziała przeszkód, by zamiast tego trochę potrenować.
Nawiązywanie nowych kontaktów było dla niej ciężkie, ale znaleźć kogoś do nauki magii wykraczającej poza podręcznikowe zagadnienia, było jeszcze trudniej. Spojrzała na dziewczynę z lekka niepewnością.
- Hana. - Przedstawiła się krótko i nawet się uśmiechnęła.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mała izba na końcu korytarza - Page 11 QzgSDG8








Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty


PisanieMała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty Re: Mała izba na końcu korytarza  Mała izba na końcu korytarza - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mała izba na końcu korytarza

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 14Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mała izba na końcu korytarza - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-