Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Menażeria u Nanuka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 13 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 11, 12, 13
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102435
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Specjalny




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyPią Wrz 24 2010, 15:16;

First topic message reminder :


Menażeria u Nanuka

Wśród różnorakich budynków w Hogsmeade, ten wyróżnia się pod względem swego niepowtarzalnego klimatu. Bo gdzie indziej można w okolicy znaleźć sklep który przez cały rok otaczają tropikalne palmy? Dodatkowo budynek pomalowany jest na zielony kolor, co zupełnie odróżnia go od szarych sklepów. Kiedy przekroczysz próg tego niebanalnego sklepu, od razu poczujesz zmianę temperatury. Jest ona bowiem dostosowana do upodobań tropikalnych papparów zamieszkujących niektóre z porozstawianych wewnątrz palm. Z racji, iż są to ulubione zwierzęta właściciela, ten uznał, iż nie będzie ich zamykać w klatkach. Co za tym idzie, nigdy nie wiadomo, kiedy nad głową przeleci Ci jedna z tych dużych, oswojonych papparów. Warto tu także wspomnieć parę słów na temat samego sprzedawcy. Nanuk jest około sześćdziesięcioletnim mężczyzną o Indiańskich korzeniach, co też doskonale widać w jego rysach twarzy. Ciemna karnacja i długie czarne włosy są dla niego znakiem rozpoznawczym. Mężczyzna ten kocha zwierzęta i można by rzec, że nikt ich tak doskonale nie rozumie, jak właśnie on. Stało się to też powodem do otwarcia sklepu, w którym właśnie je mógłby sprzedawać.
Przypominamy o punktowych limitach ilości posiadanych zwierząt!

Dostępne przedmioty:

Dostępne zwierzęta:

Jeśli posiadasz licencję, możesz zakupić również zwierzęta takie jak:

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102435
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Specjalny




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyCzw Mar 23 2023, 12:06;

@Felix I. Berkeley

Gdy tylko pokazałeś elfem świecidełko, najpierw rozbrzęczały bardziej, ale zaraz się uspokoiły. Może nie należały do najmądrzejszych stworzonek, ale zdawały się doskonale rozumieć, co trzeba było zrobić, by dostać nagrodę. Trochę się jeszcze przepychały, po cichutku, chyba żeby sprowokować u innych reakcję i żeby tamte szybko odpadły z rozgrywki, jednak koniec końców zaczęły zachowywać się nienagannie.
Micheal wziął od Ciebie niepewnie świecidełko, może uznał to za jakąś szansę na odkupienie po poprzednim incydencie? Może i nie wykazywał największej pasji do pracy tutaj, ale koniec końców musiał zdać staż i nie chciał marnować własnego, już poświęconego tutaj stażu, więc przystał na pilnowanie niesfornych elfów.
W sklepie na nowo zapanował spokój. Klienci powitali Cię z wdzięcznymi minami, zdecydowanie zadowoleni, że już nie pękała im głowa. Ktoś nawet pochwalił Cię za dobrą rękę do magicznych stworzeń! I chyba nawet napisał opinię do Nanuka! Dobra robota!
Pozostawała jeszcze kwestia tajemniczego kupującego, albo raczej oglądającego. Mimo akcji na zapleczu, od razu udało Ci się go wypatrzyć i wydawało ci się, że i on zobaczył ciebie. Może to tylko twoje przeczucie, ale zdawało Ci się, że lekko podskoczył zaskoczony, kiedy wróciłeś tak szybko i od razu na niego spojrzałeś. Musiał się nie spodziewać, że zejdzie Ci tak krótko. Nie wyglądało jednak na to, żeby zdążył cokolwiek zwędzić z półki, ale podejrzanym było, że już od jakiś dwudziestu minut był tutaj i na nic się nie zdecydował, przechodząc przez wszystkie półki po raz czwarty przynajmniej.
Całe szczęście zdawał się zapanować spokój, więc mogłeś mieć na niego oko…
Spokój. Trzeba było nie myśleć tak głośno tego słowa, wiadomo, że jak się go użyje, od razu się coś psuje. I chociaż była to niby zasada szpitali, jak widać odnosiła się też do sklepów ze zwierzętami.
W momencie rozległ się TRZASK! Potężny trzask dobiegający z zaplecza! A brzęczenie elfów nie tylko wróciło, ale się nasiliło! I w tym wszystkim nie było słychać Micheala…
Nie masz czasu jednocześnie pilnować tajemniczego gościa i sprawdzić, co tam się wydarzyło, musisz zdecydować, co dalej?

_______________________________________________________
Wykonaj rzut:
1K100:

______________________

Menażeria u Nanuka - Page 13 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Felix I. Berkeley
Felix I. Berkeley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180 cm
Galeony : 335
  Liczba postów : 310
https://www.czarodzieje.org/t16799-felix-i-berkeley
https://www.czarodzieje.org/t22044-kaliope#721671
https://www.czarodzieje.org/t16800-felix-i-berkeley
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyCzw Mar 23 2023, 18:08;

Kostki: 56+20=76

Reakcja na mój powrót niemalże utwierdziła mnie w przekonaniu, że miałem do czynienia ze złodziejem. Zmrużyłem brwi, obserwując mężczyznę, nie bacząc na słyszane pochwały. Były oczywiście miłe, jednak raz, że jedynie wypełniałem swoje zadania, a dwa, miałem teraz ważniejszą rzecz do roboty. Starałem się zachowywać w miarę normalnie, by osobnik nie poczuł się osaczony i domyślił, że mam go ciągle na oku. Zdążyłem odpowiedzieć na jakieś dwa pytania, po czym z zaplecza dobiegł głośny hałas, zaraz spotęgowany elfim harmidrem. Zerknąłem z nutą niepokoju na drzwi, za którymi mogło się właśnie zadziać cokolwiek. Wziąłem głębszy wdech, podszedłem bliżej drzwi, wyciągnąłem różdżkę i mruknąłem cicho. - Silencio. - Miałem ogromną nadzieję, że zaklęcie wystarczy i że zaraz wyjdzie stażysta, informujący co się stało. Obstawiałem, że elfy coś nawywijały i przewróciły klatkę, bo nic innego na zapleczu nie mogło zrobić takiego hałasu. Odwróciłem się, szukając wzrokiem tajemniczego typa, mając nadzieję, że ten nie wykorzystał swojej ostatniej szansy na kradzież.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102435
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Specjalny




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyWto Mar 28 2023, 11:08;

@Felix I. Berkeley

Tajemniczy mężczyzna czuł się obserwowany, a presja czasu musiała nie działać na niego najlepiej. Z początku wydawał się naprawdę ostrożny w tym co robił, starał się nie budzić podejrzeń, ale twoja długa obserwacja sprawiła, że obraz niezdecydowanego klienta szybko się rozsypał.
Użyte przez ciebie zaklęcie zadziałało i faktycznie po jego użyciu wszystko ucichło, Micheal jednak nie wychodził z zaplecza. Cóż, przynajmniej klienci nie niepokoili się, że coś się tam dzieje. I cokolwiek się tam wydarzyło, musiało na razie zostać odłożone na drugi plan przy twoim pilnowaniu sklepu.
W porę zauważyłeś, jak podejrzany mężczyzna schował się za jedną z szafek. Pewnie wyglądałoby to tak, jakby najzwyczajniej w świecie wyszedł ze sklepu, ale twój czujny wzrok ani na chwilę go nie opuszczał i wiedziałeś lepiej – ukrył się za regałem, żeby zejść z linii twoje spojrzenia.
Choć on tego nie zauważył, ty przesunąłeś się tak, żeby cały czas mieć go na oku. Właśnie wtedy dostrzegasz, jak spod płaszcza wyciąga łańcuch scamandera. Wiesz, że go nie ukradł, wygląda na naprawdę wysłużony, za to… Czy on właśnie próbuje złapać nim pappara, którego odwiódł w mało widoczne miejsce smakołykami?!

______________________

Menażeria u Nanuka - Page 13 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Felix I. Berkeley
Felix I. Berkeley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180 cm
Galeony : 335
  Liczba postów : 310
https://www.czarodzieje.org/t16799-felix-i-berkeley
https://www.czarodzieje.org/t22044-kaliope#721671
https://www.czarodzieje.org/t16800-felix-i-berkeley
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyWto Mar 28 2023, 21:47;

Ciągły brak odzewu ze strony zaplecza zaczął mnie co raz mocniej niepokoić. Co takiego mogło się tam stać, ze Micheal nie daje oznak życia? Strącił sobie klatkę na głowę? Niezależnie, czy faktycznie coś się mu stało, czy zdołał zapanować nad sytuacją i uznał, że jego jedynym zadaniem jest pilnowanie elfów...miałem teraz do czynienia z równie poważną sytuacją. Schowałem różdżkę do rękawa i powoli zrobiłem krok w bok, by zobaczyć co robi mężczyzna. Zniknął za półkami, robiąc to na tyle sprytnie, by znaleźć się poza zasięgiem wzroku wszystkich obecnych. To, co zwróciło moją uwagę to łańcuch skamandera w jego rękach i...osamotniony pappar, zajadający smakołyki. Powiem Wam, że do najodważniejszych nie należałem i gdyby chodziło o paczkę karmy czy jakiś smakołyk, to tak dziarsko bym się nie postawił. Kiedy jednak na szali stanęło zdrowie jednego z moich podopiecznych, i to na dodatek ulubieńców właściciela, wyciągnąłem różdżkę z rękawa i wycelowałem różdżką w mężczyznę. Zamiast od razu go atakować zdecydowałem się na rzucenie accio na jego łańcuch. Następnie wciąż celując w jego stronę różdżką, podszedłem nieco bliżej.- Radzę się dobrze zastanowić przed swoim kolejnym ruchem, proszę pana. - Starałem się brzmieć spokojnie, ale wyczułem w swoim głosie lekkie drżenie. Nie byłem przestraszony, byłem wściekły. Miałem ochotę rozszarpać nieznajomego na kawałki. Powstrzymywałem się siłą woli, nie chcąc doprowadzić do niepotrzebnej wymiany zaklęć w sklepie, przez którą mogłyby ucierpieć zwierzęta i klienci. Miałem nadzieję, że mężczyzna pójdzie po olej do głowy i się wycofa ze sklepu.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102435
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Specjalny




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptySro Mar 29 2023, 11:16;

@Felix I. Berkeley

Mężczyzna już miał złapać pappara, lecz nagle łańcuch po prostu wyleciał mu z dłoni. Spojrzał najpierw na swoje ręce, a później na ciebie, trzymającego przedmiot. Wyglądał, jakby bardzo intensywnie myślał, ale nie wydawał się agresywny, a bardziej zagubiony przy złapaniu na gorącym uczynku. Jakby rozpatrywał wszystkie za i przeciw.
Przecież pappar wciąż był na wyciągnięcie ręki…
Nie dane mu było aktować na tym pomyśle, bo dobył się kolejny huk, gdy drzwi z ogromnym impetem strzeliły otworem, trzasnęły o ścianę tak mocno, że aż kilka produktów z półek prezentacyjnych spadło, a z zaplecza wyleciały elfy. Masa elfów.
Co tam cię wydarzyło? Nie wiadomo, ale dopiero po kilku chwilach spanikowany Micheal wybiegł za nimi.
Pappary zerwały się do lotu, spłoszone nagła napaścią elfów. Dosłowną napaścią. Rozbrykane istotki zaczęły zaczepiać papugi, bawiąc się świetnie w robienie chaosu w sklepie.
Tajemniczy mężczyzna wykorzystał tę okazję, wyrwał zaklęciem swój łańcuch i aportował się natychmiast, nie chcąc spotkać się z konsekwencjami. Całe szczęście twoje działanie sprawiło, że nie miał czasu na złapanie pappara, aportował się bez żadnego łupu.
To w tym momencie zdawało się jednak mniejszym problemem. Zagrożenie z jego strony minęło, za to elfy dopiero się rozkręcały w swoich wygłupach.
- Co robić?! – wykrzyknął przerażony Micheal, próbując miotłą odgonić trzy elfy od rozerwania worka z karmą.

________________________________________________________
Przy każdym osobnym działaniu, które podejmiesz by złapać/ujarzmić elfy - rzuć kostką k100. Możesz wykonać max. 4 działania w celu ich poskromienia, w końcu elfy nie będą w bezruchu czekać, aż się je grzecznie złapie!

______________________

Menażeria u Nanuka - Page 13 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Felix I. Berkeley
Felix I. Berkeley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180 cm
Galeony : 335
  Liczba postów : 310
https://www.czarodzieje.org/t16799-felix-i-berkeley
https://www.czarodzieje.org/t22044-kaliope#721671
https://www.czarodzieje.org/t16800-felix-i-berkeley
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptySro Mar 29 2023, 20:56;

Wydawało mi się, że chwila napięcia trwała bardzo długo. Mężczyzna w widoczny sposób prowadził walkę z samym sobą, zastanawiając się, co teraz zrobić. Zostawszy złapanym na gorącym uczynku, wystarczyło, że powiadomiłbym odpowiednie służby. Wcale nie musiałem się z nim pojedynkować, parę osób wciąż było w sklepie, także...
BUM
Odwróciłem się tak szybko w kierunku hałasu, że mało się nie przewróciłem. Moja chwila rozproszenia została wykorzystana przez złodzieja, który odzyskał łańcuch i się aportował. Warknąłem zły, nie mogąc uwierzyć, że uciekł mi gdy miałem go w garści. Tak blisko, a tak daleko. Czym okazało się źródło wielkiego hałasu? Rozbrykane elfy, a jakże nie inaczej. Domyślałem się, że hałas był spowodowany przez nie, ale co one do cholery robiły na wolności? Co do cholery robił Micheal? Widząc, jak próbuje odgonić miotłą elfy, zachowując się jak typowy mugol bez żadnego doświadczenia w tym co robi, aż poczułem się słabo. Dlaczego to wszystko musiało się dziać akurat wtedy, kiedy zostałem sam? Zniknięcie właściciela i dywersja na zapleczu była zaplanowaną akcją przez nieznajomego? Te i wiele innych myśli przelatywało mi przed oczami, co skrzętnie utrudniało mi myślenie. A obecnie potrzebowałem myśleć nie tylko za siebie, a za nas obydwoje. - Micheal, drzwi! - krzyknąłem do stażysty, nie mając czasu na dokładniejsze instrukcje. Miałem nadzieję, że będzie na tyle domyślny, by zamknąć drzwi do zaplecza. Obstawiałem, że tamto miejsce było już w takim chaosie, że jego sprzątanie i ocenianie strat zajmie długo. Bardzo cholernie długo. Trzeba było ratować sklep przed kompletnym zniszczeniem. Przy pomocy różdżki spróbowałem wezwać wolną klatkę, do której mogłyby się zmieścić elfy. Następnie bym do niej wrzucił spinki i galeona, czyli to co akurat miałem przy sobie. Na koniec spróbowałbym zwrócić ich uwagę, zwabić do klatki i je tam zamknąć. Miałem nadzieję, że plan się uda, bo, szczerze mówiąc, nic innego mi nie przychodziło do głowy. Ostatnie trzydzieści minut wykończyło mnie psychicznie.

Kostki:

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102435
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Specjalny




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyCzw Mar 30 2023, 23:35;

@Felix I. Berkeley

Micheal był bardzo przytomny, a raczej sądząc po jego poprzednim braku zaangażowania, to ty byłeś bardzo stanowczy i zdecydowany, więc stażysta w mgnieniu oka nie tylko zamknął drzwi, ale i sam tam wszedł, biorąc się za poskramianie ataku w środku.
Ty sam musiałeś zająć się wirem elfów w środku. Pierwsze sekundy były najgorsze. Przy tym całym chaosie, chociaż przyzwałeś do siebie klatkę, ona nie mogła dolecieć, co chwilę rozpraszana ze swojego toru lotu elfami. Małe lśniące kulki latały i wciskały się wszędzie, żeby zdobyć to, co się świeci, co było najładniejsze, wyrywały sobie co rozmaitsze przedmioty. Daleko im było do niszczycielskich zdolności chochlików, ale były bardzo kłótliwe o błyskotki i właśnie walczyły ze sobą o najpiękniejszą rzecz w sklepie.
Dopóki nie wrzuciłeś do klatki świecidełek.
Może same spinki nie zwróciłyby ich uwagi, ale w połączeniu z galeonem stosik stał się dla nich bardzo interesujący. Wabione przez błyskotki, powoli, jeden za drugim zostawiały to, co robiły i przylatywały do klatki. Zajęło to dłuższą chwilę, ale w końcu wszystkie stworzonka zostały zamknięte a klatki zabezpieczone.
Micheal także uporał się na zapleczu i jedyne co zostało, to posprzątanie po całym zamieszaniu. Całe szczęście samo wyposażenie sklepu i przechowywane towary nie uległy zniszczeniu, a jedynie zostały przez elfy porozrzucane. Czekało was dużo sprzątanie, ale koniec końców jedyną odnotowaną stratą były trzy kryształki z wysadzanej nimi obroży.
Nanuk tego dnia nie wrócił do sklepu, za co bardzo was jeszcze raz listownie przeprosił. Jednak w tej sytuacji powinno być to wam na rękę – mieliście tyle czasu na sprzątanie, ile tylko potrzebowaliście.

________________________________________________________
Wszystko udało się ogarnąć, ponieważ 3 z 4 rzutów wyniosły 50 lub więcej na k100.
Jeżeli chcesz, możesz napisać swoje własne zakończenie, ale jak dla mnie:

/zt x2 (opcjonalnie)

______________________

Menażeria u Nanuka - Page 13 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptySro Maj 31 2023, 11:18;

Wczesnym popołudniem, po lekkim zastanowieniu, wybrał się na spacer do Hogsmeade uczynić kilka drobnych zakupów i kupić trochę ciastek na wieczór. Był niepoprawnym łasuchem, choć przecież się nie przyznawał. Przechodząc koło Menażerii, wpadł mu do głowy pomysł, jak podziękować uczennicy za tak doskonałą opiekę nad pierwszoklasistką - w końcu co lepszego od drobnych i przydatnych gadżetów w życiu młodych, chłonnych wiedzy i pragnących przygód uczniów?
Przemierzył sklepik wzdłuż i wszerz, czując pokusę zakupienia kolejnych kilku zwierząt, postawił jednak na magiczną siatkę do łapania zwierząt lądowych.
Opłaciwszy zakup, opuścił sklep.

zt
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1222
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptySro Gru 27 2023, 23:22;

Szukał lisiego szamponu po całym Merfox Village (szukanie wspomniane w wątku tu oraz tu) jednak bezskutecznie. Niemniej zdążył się zżyć z Sissy, mimo, że miała ona humorki jak stara baba przy przekwitaniu, ale była też śliczną małą damą, a Lockie miał ogromną słabość do ślicznych małych dam.
Może nie powinien, ale nie umiał się powstrzymać, szczególnie, że Sissi tak gorliwie chciała tego szamponu, tego różowego ogonka i lisiego manicure. Było mu niewymownie przykro widzieć zawód w jej czarnych oczkach, więc uznał, że zabierze ją do Nanuka w Hogsmeade, bo tam na sto procent będą mieli odpowiednie środki i sprzęt, by zapewnić liskowi najlepsze SPA życia.
- Kierowniku. - powiedział w progu, trzymając damę Sisi na rękach- Chcę dla mojej lisiczki wszystkiego co macie najlepsze! - powiedział z dramaturgią, nim się zorientował, że po świątecznych prezentach wcale nie był bogaczem. Ale czego się nie robi dla Sisi.
Był ucieszony, że trafił na zmianę Nanuka, bo wiedział, że mężczyzna jest ogromnym miłośnikiem zwierząt i na pewno dołoży wszelkich starań do tego, by usatysfakcjonować taką wybitną i unikatową klientelę.
Wybrali pięknie pachnący lisi szampon, spomiędzy sklepowych akcesoriów dla zwierząt, Sisi wybrała odpowiedni odcień barwnika do futerka, po czym zabrali się do pracy. Na sklepowym zapleczu lisek został wyszorowany, wypachniony, wymasowany, zostały mu przycięte pazurki a kitka pobarwiona w piękny odcień różu.
Swansea miał nadzieję, że zwierzakowi będzie miło, a choć nie miał umiejętności czytania z lisiego pyska, miał wrażenie, że nadąsana Sisi jest jakby bardziej... uśmiechnięta?
Usatysfakcjonowany tym urojeniem o jej szczęściu, uregulował należność i opuścił sklep z Sisi - a jakże - na rączkach.

zt
Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptySro Sty 03 2024, 20:00;

Wiedząc, że transport jego najnowszego nabytku zimą jest ryzykowne, udał się do menażerii odwiedzić Nanuka osobiście, nie chcąc zlecać tego Ogórkowi. Od jakiegoś czasu zainteresowany był poświęceniem odrobiny wolnego czasu na badanie zachowań i natury niuchaczy, więc kiedy dogadał się ze sprzedawcą, że jest możliwość zakupienia takiego stworzenia w jego przybytku, wpierw listownie go zarezerwował, a potem, po nowym roku udał się go odebrać.
Wizytowanie w przybytku Nanuka zawsze sprawiało mu przyjemność, sprzedawca miał ogromną wiedzę i jeszcze większe serce dla zwierząt, przez co Rosa widział w nim swoją pokrewną duszę. Uregulował opłatę, jaką sprzedawca przewidywał za nabycie niuchacza, po czym spędził chwilę jeszcze w sklepie, by ocenić, jak się ma jego nowy podopieczny, nim zdecyduje się schować ptakodziobaka pod pazuchę i ruszyć z nim na ranczo.
Upewniwszy się, że niuchacz ma się dobrze, pożegnał się ze sprzedawcą i opuścił lokal.

zt

/nie rzucam na zwierze trudnodostępne, bo mam odznakę starszego smoka!/
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2424
  Liczba postów : 1060
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 21 2024, 21:55;

Kolejne wspólne popołudnie Huang zdołał zaplanować na tyle dokładnie, na ile potrafił. Właściwie robił w końcu coś, co chciał od dawna, a czego nie zdołał dokonać w pojedynkę. Jednoczesnie był przekonany, że nie było to coś, co powinien robić samemu z różnych powodów, ale najważniejszym z nich było przekonanie, że pies, którego zamierzał kupić dla Maxa, miał sam go wybrać. Mieli tworzyć duet, który zdoła wspólnie przejść przez wszystko, co los dla nich zgotował, pies miał wspierać uzdrowiciela i Wei wiedział, że nie mógł sam go wybierać. Miał jedynie nadzieję, że ten dogada się ze świnksem i gdziekonem i nieśmiałkiem, którego niedawno odkrył w kuchni i niemal nie pokroił wraz z warzywami.
- Mam nadzieję, że nieśmiałek nie jest już na mnie obrażony… - powiedział, kiedy szli spokojnie przez Hogsmeade, spoglądając z ukosa na Maxa. - Nadałeś mu w końcu imię? - dopytał jeszcze, wciąż rozbawiony, że nie zorientował się, że mają o jedno stworzenie więcej w mieszkaniu, niż podejrzewał.
Mijali kolejne sklepiki, aż w końcu Huang dostrzegł szyld menażerii, która była celem ich podróży. Złapał więc Maxa za rękę i pociągnął za sobą w jedną z bocznych alejek, aby uprzedzić co do tego, co zamierzał zrobić. Odnosił wrażenie, że Gryfon nie przepadał za niespodziankami, więc starał się na ile mógł nie robić niczego pochopnie i bez uprzedzenia. Szczególnie gdy chodziło o prezenty, wciąż pamiętając reakcję na bransoletkę. Trącił ją teraz palcami, z zaskoczeniem przyjmując, jak wiele znaczyło dla niego, że Max jednak ją nosił.
- Więc tak… Jest coś, czy może raczej powinienem powiedzieć ktoś, kogo chciałem sprezentować ci od wakacji. Jest to ktoś, kto mógłby być twoim towarzyszem w chwilach, w których ja nie jestem dobrą pomocą, mógłby pomagać ci tam, gdzie ja nie jestem w stanie i kto rozumiałby cię lepiej w niektórych kwestiach niż ja - zaczął, wbijając spojrzenie w dłoń Maxa, którą wciąż trzymał w swojej, aby w końcu unieść ich splecione dłonie do ust, korzystając z tego, że byli częściowo ukryci przed spojrzeniami przechodzących główną ulicą miasteczka. - Jeśli nie będziesz chciał, nie będę naciskał, ale daj szansę się poznać, być może przyszłemu towarzyszowi, dobrze? - poprosił, składając krótki pocałunek na jego palcach, po czym z lekkim uśmiechem pociagnął Maxa za sobą prosto do menażerii u Nanuka.
- Dzień dobry, pytałem ostatnio o Tlachia'xolo, czy mógłbym prosić o pokazanie nam ich? - poprosił po wejściu, a sprzedawca z uśmiechem zaprowadził ich do kojca, w którym były trzy szczeniaki - dwa samce i jedna suczka. - O jednym z tej trójki mówiłem - powiedział cicho Huang, obserwując uważnie Maxa.

@Maximilian Brewer

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 21 2024, 22:32;

- Nie jestem w tym zbyt dobry, więc nadal jest po prostu nieśmiałkiem. Obawiam się, że w końcu się na mnie obrazi za takie traktowanie, ale dopóki kieszenie moich koszuli odpowiadają mu, jako miejsce bytowania, to chyba wszystko jest w porządku - odpowiedział, wzruszając lekko ramionami, bo prawdę powiedziawszy, nie wiedział, co miał zrobić z tym stworzeniem. Oczywiście, dokształcił się na jego temat, posłuchał tego, co powiedzenia miała Mulan, ale on zajmował się raczej obrażeniami zadawanymi przez podobne zwierzęta, a nie ich hodowlą. Od tego był Wei i jego szalona siostra, wiedzący dosłownie wszystko na każdy możliwy temat związany z braćmi mniejszymi, czy również większymi. Max miał do zwierząt stosunek całkowicie obojętny i zdawał sobie sprawę z tego, że wynikało to zapewne z tego, jak został wychowany, jak wyglądał jego dom oraz faktu, że przez kolejne lata spędzane w Hogwarcie nie dorobił się choćby kota.
To jednak zmieniało się stopniowo, co wcale mu nie przeszkadzało, choć jednocześnie odnosił wrażenie, że czasami świńsk i gdziekon traktowały go, jak kolejny mebel w mieszkaniu. Nie rozumiał ich, chociaż uśmiechał się na ich widok. I to było chyba wszystko, co można było powiedzieć o jego relacjach ze zwierzętami, a przynajmniej tak właśnie podejrzewał. Nie spodziewał się również, że Wei postanowi wsadzić go na minę w postaci psa, bo nigdy o czymś podobnym nie rozmawiali. Skoro ten chciał wybrać się do Hogsmeade i prosił go, żeby poszedł tam z nim, nie widział nic przeciwko temu, nie spodziewał się jednak, że ten nagle pociągnie go w jakąś boczną uliczkę i zacznie mówić do niego zagadkami.
Bo cała ta przemowa Huanga musiała wywołać na twarzy Maxa wiele znaków zapytania. Czasami żałował, że starszy mężczyzna nie umie mówić wprost, tylko ma w zwyczaju kulturalnie pierdolić, plotąc trzy po trzy, wierząc w to, że inni doskonale zrozumieją, o co mu chodzi. I właściwie należało przyznać, że uzdrowiciel częściowo posiadł tę zdolność, że był w stanie odczytać pewne uwagi, gesty, słowa, czy propozycje, jakie Wei do niego kierował. Czasami jednak okazywało się, że nawet on się gubił i dokładnie było tak w tej chwili. Bo za cholerę jasną nie był w stanie pojąć, o kim właściwie Huang mówił. I dlaczego robił z tego coś tak wielkiego, zupełnie, jakby zamierzał zdobyć dla niego samego Merlina. Albo coś równie abstrakcyjnego.
Inna sprawa, że mimo wszystko Wei mógł poczuć, że Max lekko się spiął. Miał problem z prezentami, z niespodziankami, z czymś, co dla normalnych ludzi było normalne. Jednak nie zaprotestował, zauważając jedynie, że miło by było zrozumieć, o co tutaj właściwie chodziło, nim reszta jego zaczepnej odpowiedzi nie uwięzła mu w gardle. Wystarczyło, że przekroczyli próg Menażerii u Nanuka, a on zorientował się, że cały czas rozmawiali o jakimś stworzeniu. Jednak dopiero wypowiedziana na głos nazwa rasy spowodowała, że do Maxa dotarło, czego chciał opiekun smoków. Co próbował osiągnąć. A on sam nie wiedział, co miał o tym myśleć. Tak samo, jak o szczeniakach, które kręciły się w kojcu, wyraźnie zadowolone ze swojego życia.
Efekt był więc taki, że on gapił się na psy, a psy gapiły się na niego, co zapewne z boku wyglądało co najmniej komicznie. Nie wiedział tylko, co miało z tego wyniknąć, czy to miała być jakaś zabawa, jak z hipogryfem, czy jednak chodziło o coś innego, a on nie znał podstawowych zasad dobrego zachowania w takiej sytuacji. Cóż, jak w każdej właściwie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2424
  Liczba postów : 1060
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyPon Sty 22 2024, 19:20;

- Zawsze możesz nazwać go Paproch, skoro siedzi nieustannie w kieszeniach - zaproponował z lekkim uśmiechem na twarzy, nim pociągnął Maxa na chwilę w bok i cały swój plan przedstawił w słowach, które miały zasugerować, co będzie się działo, ale nie zdradzać nic. Widział, że tym razem wyraźnie przesadził z kluczeniem, ale jeszcze tym się nie przejmował. Jeszcze, ponieważ wciąż nie był pewien, czy jego pomysł, który w Venetii wydawał się całkiem dobry, na pewno taki był.
Miał świadomość, że nie jest w stanie w pełni wspierać Maxa, gdy przychodziło do tematu jasnowidzenia. Wiedział, że Gryfon mierzył się wciąż z pewnymi problemami w tym zakresie, choć było już lepiej, niż wcześniej, skoro zrezygnował z noszenia talii do tarota przy sobie. To wszystko wciąż wydawało się mało, a obserwując w trakcie wakacji, jak Laena codziennie spoglądała w przyszłość i mając świadomość, że Max nie robił niczego podobnego, Huang zaczął się zastanawiać, czy na pewno nie potrzebował pomocy. W głowie Weia nie raz odtwarzała się ich rozmowa po tragicznym sylwestrze, kiedy to opiekun smoków uświadomił sobie, że aby wesprzeć Maxa, musi mu pomóc w oswojeniu smoka, jaki w nim mieszkał. Nie chodziło o zapanowanie nad Gryfonem, nad panowaniem nad jego darem, aby wykorzystywać go zgodnie z własnymi zachciankami, ale o pomoc w oswojeniu dzikiego stworzenia, którym częściowo był, aby nie dochodziło do zniszczeń w przypadku uwolnienia go.
W samym sklepie, Huang miał wrażenie, że za moment oszaleje z niepewności, ale wszystko przybrało na sile, gdy widział, jak Max wpatruje się w psy, a one wpatrują się w niego. Podejrzewał, że wyczuły jasnowidza, a Brewer musiał wiedzieć, do czego wykorzystywane były psy tej rasy. Wei odetchnął głęboko, podchodząc do kojca, a szczeniaki jedynie na chwilę na niego spojrzały, aby zaraz wrócić wzrokiem do drugiego mężczyzny.
- Jeśli nie chcesz, powiedz od razu - powiedział łagodnie, przyglądając się szczeniakom z ciepłym uśmiechem. - Jeśli obawiasz się po prostu posiadać psa, to masz też mnie do pomocy przy nim, więc wszystko będzie dobrze. Jednak, jeśli chodzi o rasę... Do oswajania dzikich zwierząt potrzebne są odpowiednie narzędzia, a skoro ty żyjesz z jednym na co dzień, przyda ci się pomoc, której ja nie jestem w stanie ci dać. Nie w inny sposób niż tak... No i pomyślałem, że przyda się ktoś, kto zapanuje nad świnksem, a przedstawiciele tej rasy wydają się odpowiedni - powiedział całkowicie szczerze, kiedy Nanuk zostawił ich samych. Odwrócił się również do Maxa, próbując odczytać, w jakim nastroju był, czy przypadkiem zdenerwował go, czy wręcz przeciwnie.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyPon Sty 22 2024, 19:54;

- Podoba mi się - stwierdził Max, kiedy Wei przedstawił mu propozycję imienia dla nieśmiałego nieśmiałka i nawet uśmiechnął się kącikiem ust, nim został zmuszony do tego, żeby wsiąść na jakąś szaloną karuzelę, której nie był w stanie za nic w świecie zrozumieć. Wyjaśnienia Huanga niewiele mu pomogły, a później został postawiony przed szczeniakami i całkowicie zgłupiał. Powoli docierało do niego, o co chodziło Weiowi, dlaczego myślał o tej rasie i z jakiegoś powodu czuł, że pocą mu się dłonie. Nie wiedział, co miał myśleć, nie wiedział również, jak miał się czuć, ale miał świadomość, że szczenięta otacza specyficzna aura. Bał się zapytać, czy Wei również jest w stanie ją wyczuć, jakby to mimo wszystko miało budzić pytania, na jakie wolałby nie odpowiadać. Ostatecznie bowiem wiązało się to z nim samym i z darem, jaki w nim siedział, a który zaczął oswajać.
Szczenięta, czarne jak noc, nastawiały na niego uszy. Nie tak szpiczaste, jak u dorosłych przedstawicieli tej rasy, ale było w nich coś, co jasno pokazywało, że wiedziały, z kim mają do czynienia. Podążały za nim, jakby znalazły w nim kogoś, z kim chciały zostać i było to w dziwny sposób deprymujące. Być może dlatego, że Max zwyczajnie nie był przyzwyczajony do tego, by ktoś go wybierał, by ktoś ku niemu spoglądał i traktował go, jako kogoś niezwykłego. Słyszał wiele na temat daru jasnowidzenia, ale rzadko kiedy się z nim konfrontował, teraz jednak zderzył się dosłownie ze ścianą i tkwił na niej, jak rozbita butem mucha, poruszając niepewnie złamanym skrzydłem.
Na słowa Huanga wzruszył ramionami. Nie wiedział, czy chciał, czy nie chciał takiego psa, właściwie nic nie wiedział, a takie postawienie go przed propozycją spowodowało, że nie miał najmniejszej ochoty na rozmowy. Wei mógł mu tłumaczyć, co chciał, ale dla niego wiele to nie zmieniało, wyraźnie czuł się niekomfortowo, a kwestia tego, czym dokładnie były te psy, jedynie to potęgowała. Zupełnie, jakby Wei jednak się go bał, jakby nie wiedział, czy zdoła nad nim zapanować, kiedy zacznie dziać się coś, co dziać się nie powinno. Jakby był młodym smokiem, jaki mógł zerwać się z uwięzi i zrobić krzywdę innym, a przede wszystkim sobie. I trochę tak było, a jednak w Maxie wyraźnie kotłowała się złość i Huang mógł to zauważyć, tym bardziej że spędzał z uzdrowicielem naprawdę wiele czasu i zdołał go już dawno temu poznać.
Uzdrowiciel przeszedł wzdłuż kojca, jakby starał się znaleźć dla siebie miejsce i jedno ze szczeniąt straciło nim zainteresowanie, pozostała dwójka szła jednak za nim, spoglądając na niego z wielkim zaciekawieniem. Spodziewały się pewnie po nim nie wiadomo czego, być może przenoszenia gór, ale tak naprawdę nie był taki, jak kapłani, z jakimi pracowali ich przodkowie. Z drugiej strony, może nie był taki, bo do tej pory nie pozwolił na to, żeby dar faktycznie mu pomagał, a jedynie z nim walczył, po czym pozwolił, by istniał. Dawał mu prawo do życia i to chyba było najwłaściwsze określenie tego, co myślał o własnym jasnowidzeniu.
Zatrzymał się znowu, słysząc, jak do sklepu wchodzą kolejni klienci i przeczesał włosy dłonią, nie umiejąc odpowiedzieć na pytanie, czy chciał, czy nie chciał mieć psa. Nie nadawał się na opiekuna, a jednocześnie widział, jak te stworzenia się w niego wpatrują, dokładnie tak, jakby znalazły coś, czego szukały. On też znalazł i to nie było jasnowidzenie, chociaż pewnie znowu popełniał ten sam błąd. Odetchnął głęboko, zamknął oczy i raz jeszcze zapytał sam siebie, czego chce. Musiał jednak walczyć z poczuciem, że jest dla Weia jakąś przeszkodą, aż w końcu doszedł do wniosku, że jeśli chce nad tym zapanować, to musi zapytać wprost.
- Boisz się mnie? - rzucił więc cicho, choć wciąż patrzył na szczenięta, siedzące teraz przed nim w kojcu.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2424
  Liczba postów : 1060
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptySob Sty 27 2024, 20:47;

- Baobei - szepnął Huang, słysząc pytanie Maxa, na którego spojrzał z ciepłym uśmiechem i cieniem oddania w spojrzeniu. Nie spodziewał się takiej konkluzji a jednocześnie wiedział, że nie mógł oczekiwać spokoju, a już na pewno radości. Na coś takiego było zdecydowanie za wcześnie, ale nie spodziewał się podejrzenia o coś tak abstrakcyjnego. Podszedł nieco bliżej Gryfona, nie chcąc mówić zbyt głośno z uwagi na pozostałych klientów.
- Nie boję się ciebie. Nie było chwili, w której wzbudziłbyś we mnie strach - zapewnił prosto, całkowicie szczerze, próbując spojrzeć prosto w oczy Maxa, aby ten miał całkowitą pewność, że nie próbuje go w tej chwili oszukiwać. - Jeśli się boję to o ciebie. Nie jest to temat, na który rozmawiamy i rozumiem, dlaczego tak jest. Nie potrafię w pełni zrozumieć, jak to jest mieć taki dar, czy może nieść takie brzemię, ale wiem, jak to jest mierzyć się codziennie z dziką, nieokiełznaną siłą. Wiem, że pomoc jest często mile widziana, choć nie zawsze powinna iść od drugiego czarodzieja. Nie boję się ciebie Max. Próbuję się o ciebie zatroszczyć w nieco szerszy sposób, niż dbając o to co jesz - dodał, nie odrywając spojrzenia od Gryfona.
Nie wiedział, ile z jego słów dotrze do drugiego mężczyzny, ale liczył na to, że nie spróbuje w żaden sposób zakrzywić sensu jego słów. Wierzył, że Max zdołał na tyle go poznać i upewnić się co do jego intencji, żeby nie odczytywać ich w błędny sposób i nie porównywać do osób z jego przeszłości. Martwił się, że jeśli Max nie będzie próbował zapanować nad tygrysem, który w nim szalał, w końcu zostanie przez niego rozszarpany. Dzikie stworzenia, choć nie były możliwe do pełnego udomowienia, można było częściowo okiełznać, nauczyć się nad nimi panować i wierzył, że Gryfon w końcu dokona tego, ale wiedział również, że bez odpowiednich narzędzi jest bezbronny.
Bransoletka miała wspomagać wyraźność wizji, co musiało ułatwić znalezienie jej sensu. Huang nie chciał znów mierzyć się z Maxem zjadanym przez wyrzuty sumienia i gniew, ponieważ nie zrozumiał wizji na czas. Nie chciał znów być bezradnym i niezdolnym do pomocy komuś ważnemu dla niego. Z kolei rasa psów, które mieli przed sobą, miała pomagać w oczyszczaniu otoczenia dla jasnowidzów, otaczania aury. Czy tak się działo, tego Wei nie wiedział, ale widział, jak szczeniaki zareagowały na Maxa i widział, że ten mimowolnie zdawał się do nich przyciągany. Jeśli tylko obecność psa miała mu pomóc, Huang był gotów opiekować się kolejnym stworzeniem.
- Jeśli przekroczyłem granicę, przepraszam. Po prostu... Pomyślałem, że z nim u boku będziesz spokojniejszy - dodał jeszcze, przenosząc spojrzenie na szczeniaki, kucając zaraz przed nimi, nie przejmując się, że w tej chwili nie zwracały na niego większej uwagi. Liczył, że jeśli jedno ze szczeniąt wróci z nimi na Tojadową, będą się dogadywać i nie sprowadzi w ten sposób większego chaosu, niż już mieli, gdy świnks zaczynał swoje zagadki.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 14:35;

Max wyraźnie powstrzymywał się przed tym, żeby nie powiedzieć czegoś, czego później by żałował. Ta domieszka irytacji i gorącej krwi, jaka nie dawała mu niczego dobrego, nadal w nim siedziała, nadal go na swój sposób dusiła, powodując, że nie wiedział, jak powinien zachować się w niektórych sytuacjach. I owszem, nie dało się również ukryć tego, że uzdrowiciel był w pewnym sensie zły, że coś gotowało się na dnie jego serca, że powodowało, iż poruszał się niepewnie, jakby chciał zarzucić Weiowi o wiele większe przewinienie, niż to, jakie podejrzewał, że popełnił. Były w końcu rzeczy, o jakich nie rozmawiali i jakich nie ruszali w żaden sposób i jednym z nich był właśnie dar jasnowidzenia. Tak trudny do zniesienia, tak trudny do dźwigania, że można było stracić w nim krok, siłę i Merlin raczy wiedzieć co jeszcze.
Było widać, że Max z całej siły zaciska zęby, żeby nie palnąć czegoś idiotycznego, ale też przede wszystkim z uwagi na to, że nie chciał przerywać wyjaśnień Huanga. Nie chciał ich zostawiać w tyle, nie chciał udawać, że ich nie ma. Jeśli chciał coś odrzucić, to najpierw musiał wysłuchać drugiej strony, by wiedzieć, z czym właściwie się mierzy. Żeby w ogóle zrozumieć, co chciał tak naprawdę przekazać mu opiekun smoków, bo zwyczajnie mogli nie rozumieć się na wielu poziomach i wszystko wskazywało na to, że dokładnie taką sytuację mieli tutaj. Max jednocześnie czuł coś niedobrego, pod tą całą troską, pod tymi słowami, jakie kierował do niego Wei i chociaż powtarzał sobie ze wszystkich sił, że ten nie był Finnem, wyraźnie kręcił się niespokojnie, czując, że coś go mocno osacza, że coś go dusi w sposób, jakiego niesamowicie nie lubił.
- Nie rób tego więcej - powiedział w końcu, po bardzo długiej przerwie, kiedy milczał, starając się dojść do ładu z tym, co właśnie czuł. - Nie życzę sobie tego, żebyś w to ingerował, w nawet w chuj najmniejszym stopniu. Nawet jeśli chcesz mi pomóc, jeśli to jest naprawdę troska, nie chcę, żebyś w to wchodził, bo sam tego jeszcze nie rozwiązałem, a to jest coś tak popierdolonego, że muszę zająć się tym sam. Bez innych ludzi, bez ich prób pomocy, bo mnie tylko wkurwiają - dodał powoli, a fakt, że zaczął w swoją wypowiedź wprowadzać przekleństwa, jakich ostatnio nie używał, świadczył o tym, że był naprawdę rozdrażniony.
Właściwie czuł się nieco, jakby Wei wsadził kij w mrowisko i liczył na to, że nie powstanie zamieszanie. To zdaje się złościło go najbardziej na świecie, ta niefrasobliwość i poczucie, że można próbować, kiedy wyraźnie stawiał granice i nie chciał za nie wpuścić Huanga. Zamknął oczy, oddychając głęboko, próbując powiedzieć sobie raz jeszcze, że to nie był żaden nacisk, ale nie umiał tego inaczej przyjąć, nie umiał tego dobrze interpretować, nic zatem dziwnego, że w jego gardle narastał głuchy warkot, który z całą pewnością miał być zirytowanym parsknięciem. Troska. Akurat.
Max wyraźnie się jeżył. Był wkurwiony w ten lodowaty sposób, jaki prowadził go do różnych, nieprzemyślanych decyzji, do gniewu, nad jakim nie umiał panować i pewnie gdyby nie to, że jedno ze szczeniąt dotknęło zimnym nosem jego dłoni, wybuchnąłby naprawdę wściekłą wiązanką. Zamiast tego zerknął na suczkę, która najwyraźniej chciała zwrócić na siebie uwagę, która chciała, żeby również na nią popatrzył. I zrobił to, wiedząc, że pies zdaje sobie sprawę z tego, z kim ma do czynienia, ale nie wiedział, co w związku z tym czuje, bo tak naprawdę wszystkie jego emocje splątały się w cholernie ciasny supeł. Gorzki, wąski i nieprzyjemny, który krępował go wewnętrznie, jasno pokazując, że nie ma ochoty na rozmowy.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2424
  Liczba postów : 1060
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 21:04;

Obserwował, jak złość narasta w Maxie i wiedział już, że zrobił krok za daleko. Teraz pozostawało mu jedynie wycofać się i zgodnie z wolą Gryfona, nie wracać do tematu, nie próbować w żaden sposób pomóc. Odnosił wrażenie, jakby Max na gołe pięści siłował się z dzikim stworzeniem i choć wiedział, że nie jest to właściwy sposób, nie chciał pomocy, a skoro taka była jego wola, Huang wiedział, że nie może się z nim spierać. Choć czuł tak zwyczajny ludzki zawód, jaki odczuwało się, gdy zrobiło się coś w nadziei na konkretny efekt, a ostatecznie wszystko wychodziło inaczej, nie dał tego po sobie poznać. W tej chwili to nie on się liczył, a Max, który również zrobił postęp w rozmowach z nim od ostatniej kłótni, co cieszyło w dziwny sposób Weia. Potrafili mimo wszystko rozmawiać ze sobą, nawet jeśli nie zawsze w pełni się rozumieli, a to przecież było coś dobrego, coś właściwego.
- Oczywiście, to się już nie powtórzy - zapewnił cicho, z powagą spoglądając na Maxa. Był gotów dodać jeszcze, że mogą od razu wyjść, ale wyglądało, jakby sam Gryfon nie był tego pewien. Być może, gdyby po prostu zabrał go do sklepu pod pretekstem kupna jedzenia i zabawek dla pozostałych pupili, wszystko potoczyłoby się inaczej, ale to zakrawało na kłamstwo, na oszukiwanie, którego Huang nie tolerował. Wiedział jednak, że w tej chwili drugi mężczyzna najprawdopodobniej potrzebował chwili dla siebie i swoich myśli, bez jego towarzystwa. Widział, że suczka zwróciła na siebie jego uwagę, ale czy mógł uznać to za krok we właściwą stronę, tego Puchon nie wiedział.
- Pójdę po jedzenie dla pozostałych i nową zabawkę dla świnksa - poinformował cicho, chwilę jeszcze stojąc w miejscu, samemu spoglądając na szczeniaki, nim rzeczywiście odszedł kawałek dalej, przyglądając się zabawkom dla psów. Wiedział, że świnks nie był zbyt wybredny, a chodziło o znalezienie dla niego nowych skarbów, nim zacznie zabierać ich rzeczy. Jednak mimo prób odsunięcia własnych myśli od tego, co się działo, stale odtwarzał w głowie słowa Maxa, z których wynikało, że było gorzej, niż Puchon zakładał. Nie mógł jednak nic w tym temacie zrobić, nie tylko nie wiedząc, jak miałby pomóc, ale również, dlatego że żadna pomoc nie była oczekiwana. Bezradność nie była przyjemna, jednak musiał ją po prostu przyjąć i zaakceptować, nie chcąc stracić tego, co ostatecznie miał i na czym mu zależało. Z nową determinacją i spokojem, wybrał kilka piłek, w których można było ukryć drobne smaczki i wierzył, że zdoła ukryć w nich żołędzie, a które były odpowiednio kolorowe, żeby mogły udawać skarb.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 21:13;

Max jedynie pokiwał głową na oba jego stwierdzenia, nie mając ochoty na dalsze dyskusje. Powiedział, co chciał powiedzieć i cieszył się, że Wei nie próbował tego podważać, że nie próbował przekonać go do swoich racji, że zaakceptował jego stanowisko i zwyczajnie odszedł, by zająć się innymi, jego zdaniem o wiele ważniejszymi sprawami. Ostatecznie bowiem kwestia psa, szukania jakiegoś towarzysza, który miałby zmienić jego życie, nie była czymś, co Max traktował jako najważniejszą w życiu potrzebę. Mieli w domu zwierzęta, mieli przy sobie odpowiednio wiele istot i to powodowało, że nie chciał niczego kolejnego. I tak nie umiał się nimi zajmować, a taki pies musiałby mu towarzyszyć w pracy, co rodziło o wiele więcej problemów, niż Weiowi się wydawało. To w ogóle było problemem, głęboko zakorzenionym w samym Maxie, który do tej pory nie zdawał sobie z tego do końca sprawy. Teraz jednak zaczynał to powoli dostrzegać, w tej swojej złości, w świadomości, że zwyczajnie nie rozumiał sam siebie, a pies, a jakże, wywierałby na nim presję.
Uśmiechnął się kącikiem ust, by pokręcić głową nad tym stwierdzeniem, ale jednocześnie wiedział, że dokładnie taka była prawda. Nosił bransoletkę, bo była miłym prezentem, chociaż nad nią również się czasami zżymał, jednak stworzenie, na jakie właśnie spoglądał, było o wiele większą odpowiedzialnością i rodziło o wiele więcej konsekwencji, niż Huang sobie wyobrażał. Max poczuł kolejny przypływ irytacji, jaki niemalże uderzył mu do głowy i musiał odetchnąć bardzo, ale to bardzo głęboko, żeby nie zacząć krzyczeć albo nie wstać i nie uderzyć z całej siły drzwiami. Nie znosił, kiedy ktoś, kto niczego nie rozumiał, starał się mu pomóc, a już zwłaszcza kiedy wcześniej nie pytał go o zdanie, nie pytał, czy sobie aby na pewno tego życzy. I chyba ta myśl wygrała, bo Max wstał i skierował się do Weia, wciąż kipiąc złością, jakiej nie dało się w żaden sposób ukryć.
- Wei, nigdy więcej nie próbuj mi pomagać, jeśli cię o to nie poproszę. To mnie też wkurwia, bo robi ze mnie dziecko, a ja nie jestem dzieckiem i chcę swoje problemy rozwiązywać sam. Bo inaczej gówno będzie z mojego życia, rozumiesz? Jestem na ciebie wściekły, tak bardzo, że chętnie bym ci przypierdolił. I wcale nie jestem wdzięczny, ani trochę. Taki pies potrzebuje człowieka świadomego swojego daru i potrafiącego się nim świadomie zająć, a ja nie jestem żadną z tych osób i nawet, kurwa, nie próbuj mówić, że ty byś się nim zajął - powiedział cicho, nie chcąc wciągać w ich rozmowę innych osób, tym bardziej że faktycznie był zły, był znowu tym głupim dzieckiem, co kiedyś, co wcześniej, dzieckiem, jakie nie radziło sobie z własnymi emocjami.
Próbował. Starał się. Naprawdę się starał, bo taki gniew był irracjonalny, ale to wszystko otworzyło dawno ukryte rany, rzeczy, o jakich nie powinien myśleć, coś, co powodowało, że zdecydowanie chciał być sam. Tak, jak on potrafił ranić Huanga, tak ten potrafił ranić jego i właśnie teraz świetnie mu się to udało, chociaż wszystko to, podobno, robił dla niego. Podobno. Max wciągnął gwałtownie i głęboko powietrze, czując, jak ciało lekko mu drży.
- Wróć sam do domu. Muszę się przejść - oznajmił, czując doskonale, jak potwornie mocno zaczęło bić jego serce.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2424
  Liczba postów : 1060
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 21:28;

Huang nie poruszał zwykle tematu jasnowidzenia, ponieważ wszystkie rozmowy do tej pory wyglądały tak, jak w tej chwili - pełne złości, niezrozumienia, poruszające te wspomnienia, których Wei wolał przypadkiem nie przywracać. Nie mógł powiedzieć, że całkowicie rozumiał zachowanie Maxa, ale mógł zrozumieć jego obecne stanowisko, poniewczasie uświadamiając sobie, że zdecydowanie popełnił duży błąd, przez co czuł się, jakby właśnie robili dwa kroki w tył. Wiedział, że nie do końca tak było, skoro jednak rozmawiali, skoro nie skończyło się na krzyku i wyrzutach bez wysłuchania drugiej strony. To jednak nie miało tak wielkiego w tej chwili znaczenia, może później, gdy po czasie Huang będzie spoglądał na błędy, jakie sam popełnił, uzna, że nie były tak straszne, jak w danej chwili sądził.
Zacisnął nieco mocniej palce na trzymanych piłkach, spoglądając spokojnie na Maxa, zatrzymując wszystkie emocje, nim te mogłyby wpłynąć na jego reakcje. Czuł dreszcz adrenaliny, jaka zawsze towarzyszyła w chwilach zagrożenia, jaka pojawiała się na wzmiankę o możliwym odczuwaniu bólu, ale nawet teraz nie mógłby powiedzieć, żeby się bał. Zdusił wszystkie uczucia, przyjmując pokornie słowa Maxa, w których kryło się z pewnością więcej, niż Gryfon chciałby przyznać.
- Jeśli to pomoże ci rozładować emocje to w porządku, ale lepiej w mieszkaniu niż sklepie - powiedział równie cicho, nawiązując do chęci uderzenia go. - Masz moje słowo, nic podobnego już się nie powtórzy. Pomyliłem się i więcej nie zamierzam tego błędu popełniać, stawiając cię w niekomfortowej sytuacji, ingerując w coś, od czego powinienem trzymać się z dala… Przepraszam za to - dodał drugą dłonią nieznacznie, wskazując w stronę szczeniąt. Mówił szczerze, poważnie, w pełni świadomie składając obietnicę, aby więcej nie mieszać się w jego sprawy, problemy, z jakimi jeszcze sobie nie poradził. Wierzył, że jeśli Max uzna, że potrzebuje jego pomocy, naprawdę zwróci się do niego z prośbą, zamiast czekać, aż problem jedynie się nasili. Jednak w obliczu złości drugiego mężczyzny, wobec wyraźnego zranienia go, Huang nie mógł nic więcej zrobić, ani powiedzieć, jak przeprosić z całego serca.
- Dobrze, wrócę pierwszy w takim razie - zgodził się na osobny powrót, chcąc prosić, aby Max nie wracał późno, ale ostatecznie zrezygnował z tego. Jedzenie, jakie zamierzał przygotować, zawsze można było odgrzać, a skoro Gryfon potrzebował się przejść, on nie powinien mówić mu, żeby się spieszył. Każdy z nich potrzebował teraz czasu dla siebie.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 21:52;

- Nie chcę - warknął w odpowiedzi, łapiąc głębszy oddech. - Próbuję pozbyć się tych debilnych nawyków, więc mnie do nich nie zachęcaj. Po prostu chcę… Kurwa, chcę, żebyś wiedział, że… Że jestem wkurwiony i nie panuję nad tymi emocjami, bo jeszcze nie umiem. Może kiedyś będę umiał, ale teraz nie i mnie to dodatkowo wpierdala. Rozumiesz?
Max mówił cały czas cicho, nie chcąc się wychylać, nie chcąc się również szarpać, ani robić czegoś podobnego. Uważał jednak, że Huang zasługiwał na pełne wyjaśnienie, na wytłumaczenie tego, co się dzieje, na dostrzeżenie pełni obrazu, w jaki udało mu się przypadkiem wejść. Skoro chciał spędzać z nim czas, skoro chciał z nim być, to Max nie sądził, żeby ukrywanie pewnych rzeczy było słuszne, bo nauczył się już, że kłamanie nie prowadziło w żadne dobre miejsca. Tak samo, jak ukrywanie tego, co się naprawdę myślało i czuło, bo udało im się dzięki temu zrobić już kilka naprawdę spierdolonych umysłowo rzeczy. Dlatego też teraz starał się wyraźnie, żeby wyjaśnić wszystko Weiowi tak, by zrozumiał, dlaczego cała ta sprawa okazała się taka trudna. Nie chodziło jedynie o to, że Max sobie czegoś nie życzył, że nie podobała mu się do końca ta troska, ale również o to, że nie potrafił nadal panować nad emocjami, jakie to wywoływało. Tak po prostu nie wiedział, jak ma z tym walczyć, jak ma sobie radzić, kiedy zalewała go fala wspomnień i nienawiści do samego siebie, poczucia, że coś go uwiera. Bardzo, ale to bardzo mocno.
- Wrócę, kiedy wrócę i naprawdę nie musisz na mnie czekać. Nie wiem, ile będę… I nie wiem, czy nie będę dalej wkurwiony. Tak po prostu. Bo to jest dużo za dużo, bo przypomniały mi się rzeczy, o jakich nie chciałem już myśleć, ale teraz myślę, a to irytuje mnie dodatkowo - wyjaśnił nieco chaotycznie, bo to, co się z nim działo, nie było tak naprawdę łatwe do opisania, nie było czymś, co dało się zamknąć w kilku słowach i był pewien, że będą musieli o tym porozmawiać. Nie teraz, nie w tej chwili i na pewno nie kiedy wróci do domu, bo zwyczajnie będzie wtedy wykończony emocjami, które już teraz go zjadały w sposób, którego nie był w stanie opisać. - Po prostu to zostaw. Kiedyś ci o tym opowiem tak naprawdę - dodał, zamykając oczy, ale widać było, że jest rozdrażniony, a żyłki przy jego oczach zdawały się lekko pulsować, jakby napędzały jeszcze mocniej jego krew, jego serce, jego złość. To wszystko w nim drżało i chociaż był zły, nie zamierzał odwracać się do Weia, bo nie o to chodziło.
Mógł być zły na to, co ten zrobił, ale to nie oznaczało, że zamierzał zostawiać go za sobą, że zamierzał porzucać wszystko, co udało się im stworzyć. Ludzie ranili się wzajemnie, ale w postawie Huanga było coś, co powodowało, że Max wiedział, że nie będzie na niego naciskał, że rozumiał swój błąd, że nie zamierzał faktycznie go powtarzać. Znał go na tyle, by wiedzieć, że ten był odpowiedzialnym i dojrzałym człowiekiem, więc z pewnością to nie skończy się źle. Ani trochę źle. Tylko opanuje swoje wkurwienie, jakie złościło jego samego.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2424
  Liczba postów : 1060
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 22:00;

Rozumiał, a przynajmniej tak sądził. Wiedział, jak bardzo emocje potrafiły wpływać na zachowanie człowieka, jak wiele problemów mogły przysporzyć i z tego powodu starał się zwykle swoje wyciszać w chwilach takich, jak ta. Próbował nie kierować się nimi, ale przez to w przeszłości bywały chwile, gdy czuł się otępiały, jakby niezdolny do odczuwania ich w takim natężeniu, jak inni. Wszystko zmieniło się, odkąd relacja z Maxem zaczęła się pogłębiać i dochodził do wniosku, że tak naprawdę znaczenie miał obiekt powodujący cały ten chaos. Jeśli więc do tej pory Max w zderzeniu z tematem swojego daru był gotów eksplodować, nie dziwił się, że w tej chwili był znów bliski wybuchu. Szczęśliwie teraz próbował to wyjaśniać, próbował o tym rozmawiać i za to Wei był mu wdzięczny. Również przed samym sobą musiał przyznać, że poczuł się spokojniej, gdy tylko dotarło do niego, że błąd, jakiego się dopuścił, nie kładł się cieniem na ich relacji, jakiego nie sposób byłoby się pozbyć.
- Rozumiem - powiedział cicho, pozwalając sobie na cień uśmiechu pełnego skruchy, że przyczynił się do tego chaosu w Gryfonie, z którym próbował sobie poradzić. Nie wiedział jakie wspomnienia przywołał, ale wiedział, że nie może o nie pytać. Zapewnienie, że kiedyś o tym pomówią, było obietnicą na przyszłość i Huang był pewien, że się spełni. Kiedyś, gdy obaj będą gotowi na tę rozmowę, na wysłuchanie i opowiadanie, jak dawnej, gdy poznawał historię pewnego chłopca, do której nigdy później nie wracali.
Teraz, widząc, jak Max szarpie się z wściekłości, jednocześnie próbując zachować spokój, którego opanowanie potrzebował w miejscu pełnym obcych ludzi, Wei miał ochotę po prostu na chwilę go przytulić. Jednak cichy szept mówił mu, że lepiej było zaczekać z tym na chwilę, gdy burza się wyciszy i będą całkowicie sami. Dlatego skinął ponownie głową, przyjmując, że nie miał na niego czekać, wiedząc, że i tak to zrobi. Był pewien, że będzie czytał, sporządzał notatki z ostatniej wizyty na wzgórzach smoków, albo robił coś podobnego, co będzie jedynie pretekstem do pozostawania czujnym na powrót Gryfona.
- Postaraj się zjeść cokolwiek, gdy wrócisz - poprosił cicho, wiedząc, jak absurdalnie mogła brzmieć jego prośba, ale z pustym brzuchem nie można było poradzić sobie z żadnym problemem, a już na pewno nie łatwo było zapanować nad złością. - Dziękuję, że wyjaśniłeś mi, jak się czujesz i raz jeszcze przepraszam, że to wywołałem. Gdy będziesz chciał o tym pomówić, z pewnością będę obok, a do tego czasu nie zrobię niczego równie nieuważnego - zapewnił jeszcze raz, pozwalając sobie na spokojniejszy oddech. To, co wspólnie zbudowali, nie chwiało się w posadach, a wciąż trwało. Nie odrzucił go od siebie swoją nieprzemyślaną propozycją pomocy, a to znaczyło więcej, niż Huang mógłby przyznać. Rozluźnił się, nabrawszy pewności, że była to jedna z wielu sprzeczek, jakie z pewnością ich czekały, ale nic, co mogło naprawdę im zaszkodzić. Nie, dopóki obaj mówili o tym, co i jak czuli, co myśleli i znajdywali kompromisy we wszystkim.
+

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Moderator




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyNie Sty 28 2024, 22:11;

Właściwie miał świadomość, że Wei nie do końca rozumie, choć jednocześnie miał pewność, że rozumiał. To było coś niesamowicie trudnego do wyjaśnienia, coś, czego nie dało się tak łatwo określić, ale mimo wszystko, pod całą tą złością, jaką Max w tej chwili czuł, czuł również spokój. Bo był pewien, że Huang pojmował, o co mu chodziło i skąd wzięło się jego głębokie niezadowolenie, zakrawające na prawdziwą furię. Sprawa, choć nie była rozwiązana, została doprowadzona do takiego miejsca, w którym Max mógł całkiem spokojnie opuścić sklep, mając świadomość, że obaj czuli się źle, ale rozumieli, o co chodziło i skąd właściwie wziął się błąd w ich zrozumieniu, gdzie pojawiła się niechęć, gdzie pojawił się prawdziwy problem, z którym musieli jakoś walczyć, jeśli faktycznie chcieli wygrać. Brzmiało to w chuj skomplikowanie i Max miał ochotę parsknąć z irytacją na samego siebie albo przywalić ręką w najbliższą szafkę, jednak wiedział, jak nierozważne byłoby to z jego strony. Nie chciał znowu powtarzać tych samych błędów, naprawdę nie chciał tego robić, toteż skinął lekko głową.
- Postaram się - mruknął i to była cała jego obietnica, bo nie był w stanie zagwarantować Weiowi niczego więcej, nie był w stanie obiecać mu, że naprawdę zje, że wszystko będzie dobrze, kiedy wróci do domu. W gruncie rzeczy był przekonany, że miną kolejne dni, nim odzyska upragniony spokój ducha i zdaje się, że to właśnie niesamowicie go irytowało. Jednocześnie jednak wiedział, że nic nie zrobi, nic nie zmieni, że był człowiekiem, jakim był i potrzebował czasu, żeby pewne zasrane gówna wyciszyć we własnej głowie i sercu.
Skinął jeszcze raz głową, jakby to miało coś zmienić, zachowując się nieco niedorzecznie, a później wycofał się, by pożegnać się ze sprzedawcą i wyszedł ze sklepu, mając wrażenie, że zrobił się niesamowicie wręcz ciężki. W tak okropny sposób, że nie dało się tego nawet opisać, zupełnie, jakby zalegał w nim ołów, jakby cały był z kamienia i to również go wkurwiało. Nic zatem dziwnego, że skierował się przed siebie szybkim krokiem, nie wybierając się w żadne konkretne miejsce, po prostu idąc, po prostu wierząc w to, że będzie mógł dotrzeć gdzieś, gdzie odzyska spokój, gdziekolwiek miałoby to nie być.

z.t x2
+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8




Gracz




Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 EmptyPon Mar 25 2024, 00:11;


       

       

       

       

       
 
   
Szanowny Nanuku,
   

Wysyłam Ci ten list z serdecznymi pozdrowieniami. Mam nadzieję, że w dobie obecnego kryzysu związanego z wróżkowym pyłem Twój biznes i Twoi podopieczni mają się dobrze. Pamiętaj, jeśli wydarzy się cokolwiek, w czym mógłbym Ci pomóc, zawsze służę i jestem na Twoje zawołanie.

Piszę z prośbą, byś przesłał dwie siatki do łapania zwierząt podniebnych do wskazanych na odwrocie tego listu odbiorców. W sakiewce przesyłam odliczoną kwotę.

Z poważaniem i mocą dobrych myśli
   
   

Atlas
   Rosa
       

       
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Menażeria u Nanuka - Page 13 QzgSDG8








Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty


PisanieMenażeria u Nanuka - Page 13 Empty Re: Menażeria u Nanuka  Menażeria u Nanuka - Page 13 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Menażeria u Nanuka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 13 z 13Strona 13 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 11, 12, 13

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Menażeria u Nanuka - Page 13 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-