Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 #6

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Joshua Mistaen
Joshua Mistaen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 779
  Liczba postów : 191
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11401-joshua-mitsaen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11409-jezusowe-listy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11417-joshua-mistaen#306305
#6 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




#6 - Page 2 Empty


Pisanie#6 - Page 2 Empty #6  #6 - Page 2 Empty24.08.15 23:06;

First topic message reminder :

Joshua Mistaen.

Dość małe, ale i tak jedno z większych w tej kamienicy, mieszkanie, w całości urządzone przez Jezuska. Jest pięciopokojowe, zamieszkiwane przez chłopaka od czasu przeprowadzki do Hogsmaede.

Salon

#6 - Page 2 Tumblr-mbyg4v0fys1qb83abo1-500         #6 - Page 2 Tumblr-nqrzy9qt9z1rhi86eo1-1280
Salon, albo w zasadzie salonik, pełni zasadniczo kilka różnych funkcji: przedpokoju, pomieszczenia wejściowego, jak i swoją właściwą funkcje. Składa się z dwóch różnych "części". Pierwsza, ma po swojej stronie drzwi wejściowe, regały z książkami, a także albumy ze zdjęciami Josha i innych fotografów, no i jego kolekcją winyli. Druga natomiast, nieco bardziej przypomina pomieszczenie mieszkalne. Naprzeciw drzwi, ustawione są sofa oraz kilka puf i fotele. Na podłodze stoi również stary gramofon.

Sypialnia Joshuy.

#6 - Page 2 Tumblr-nqk1a2pvqw1qzglsfo1-1280
Ulubiony pokój chłopaka. Chyba najbardziej przemyślany, ze wszystkich. Nie jest jakiś duży, a mimo tego kosztował najwięcej. Głównie z powodu paneli podłogowych, stanowiących prawdziwą chlubę dla właściciela.

Sypialnia gościnna.

#6 - Page 2 Tumblr-mtz6f8ridq1rhi86eo1-1280
Nie jest jakaś wybitna, niemniej zawiera wszystkie meble i przedmioty, znajomym, którzy się zasiedzieli, albo innym w przypadku odwiedzin, jakoś spędzić noc, żeby przy okazji się wyspać i nie nabawić jakiegoś bólu pleców.

Kuchnia

#6 - Page 2 Tumblr-mvkx0q8k381rhi86eo1-1280
Serce domu, a przynajmniej jego żołądek. Miła sympatyczna, dobrze wyposażona i umeblowana, pełni też funkcje jadalni. Warto dodać, że w znajdującym się tutaj kredensie trzymane są najróżniejsze zastawy. W całości zdekompletowane.

Łazienka

#6 - Page 2 Tumblr-nq7xrzk4zo1qjd76eo1-1280
Miła, sympatyczna. Ma wannę i inne takie bajery. W sumie, bez większych bajerów, za wyjątkiem rzuconego tutaj zaklęcia. Z jego pomocą, w pomieszczeniu podcas kąpieli unosi się przyjemny zapach olejków eterycznych.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Destiny Sharewood
Destiny Sharewood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 185
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11655-destiny-sharewood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11673-des
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11678-destiny-sharewood
#6 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




#6 - Page 2 Empty


Pisanie#6 - Page 2 Empty Re: #6  #6 - Page 2 Empty01.04.16 0:48;

Des tak naprawdę jedynie zaproponowała temat. Nie sądziła, że mężczyzna tak się rozwinie. Słuchała i przytakiwała co jakiś czas. Bardziej skupiła się na oglądaniu zdjeć, którymi była tak zachwycona. Kiedy usłyszała o tworzeniu klubu, cała jej uwaga przeniosła się na Josha.
- Klub mówisz? Mam nadzieję, że zostanę zaproszona na otwarcie- uśmiechnęła się. Rzadko kiedy bywała w Hogs. Ostatnio rzadko kiedy gdziekolwiek wychodziła, ale powoli jej życie wracało do normy.- Powinnam cześciej odwiedzać tą twoją kawiarnię. Na pewno razem z Oriane wpadniemy...- zapewniła. Carstairs była dla niej jak siostra i praktycznie cały czas, gdzieś wychodziły we dwie, albo w większym składzie. Do imprezowania zawsze ktoś się znajdzie. Wolała jednak towarzystwo przyjaciółki. Przy niej nie wstydziła się swoich czynów, których sama nie pamięta.
Uśmiechnęła się na widok fotografii. Przypomniała sobie dzień, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Trudno zapomnieć. Całkiem długo siedziała na tym peronie, czekając na głupi pociąg. Upiła łyk jeszcze ciepłej herbaty. Odwróciła się w stronę towarzysza i spojrzała w jego cudowne oczy.- Nie mogłabym odmówić- powiedziała. Poczuła, jak jej policzki czerwienieją, dlatego zaśmiała się krótko, z nadzieją, że Joshua nie zauważył, jak się dziewczyna rumieni. Zbliżyła się do kolegi i musnęła jego usta. Dlaczego? Sama nie wie. Taką miała ochotę, a jak Destiny ma na coś ochotę to to po prostu robi. Nigdy nie lubiła zwlekać.
Powrót do góry Go down


Joshua Mistaen
Joshua Mistaen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 779
  Liczba postów : 191
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11401-joshua-mitsaen
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11409-jezusowe-listy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11417-joshua-mistaen#306305
#6 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




#6 - Page 2 Empty


Pisanie#6 - Page 2 Empty Re: #6  #6 - Page 2 Empty06.04.16 23:40;

On także w sumie nie sądził, że go tak rozwinie. Nie wiedział, czemu to się stało, bo niezbyt miał ochotę rozmawiać o pracy poza pracą. Sądzę jednak, iż chciał w ten sposób niejako zaimponować Destiny, pokazać Ślizgonce, że jest przedsiębiorczym, a nie tylko cykającym zdjęcia obcym laskom, mężczyzną. Dziwnie to może zabrzmi, ale chyba.. chciał by była w jakiś sposób z niego dumna? Albo po prostu liczył, iż w ten sposób zareklamuje jej swoją kawiarnię i zachęci do częstszych odwiedzin. To w sumie nie byłoby takie złe, prawda? Częściej by się widzieli i w ogóle. Kontakt byłby lepszy, ponieważ bądź, co bądź.. ale sową nie można przekazać wszystkiego. To nie to samo, co zwyczajna rozmowa, taka bez papieru, gdzie czuć przepływ energii między ludźmi. Taki niczym niezmącony i w ogóle. Tak, to na pewno lepiej zrobiłoby ich relacji. Niezależnie od tego, w jaki sposób by się ona rozwinęła, z pewnością zbliżyłoby do siebie ich oboje.
- Z Oriane…? – powtórzył to nieznane imię, patrząc na nią z lekkim niezrozumieniem. – A tak! Jasne! Jasne! Wpadajcie! Zapraszamy! Ugoszczę Was dobrą kawą, albo herbatą, albo czymś mocniejszym, zależnie od tego, na co będziecie miały ochotę!
Dodał entuzjastycznie. Lekki przypał, że nie wiedział kim była owa Oriane. W sumie dalej nie bardzo wiedział o kim właśnie rozmawiali, ale musiał to jakoś zatuszować, bo w końcu to bardzo niedobrze nie znać przyjaciółki, czy też innych bliskich osób swojego cichego obiektu westchnień. ALE! To tylko dobitnie pokazywało, ze muszą się częściej spotykać i wszystko! W końcu to naprawdę karygodne! Zwłaszcza dla niego, bo w końcu.. no. Jakoś musiał u niej zaplusować, prawda?
A potem przeszli do fotografii. Widocznie podobały jej się te zdjęcia. Ojoj. Uśmiechnął się lekko, zmartwiwszy, bo na jego twarzy zagościł blady rumieniec. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. W zasadzie po tym spotkaniu długo zastanawiał się, co też dziewczyna o nim pomyślała. Zawsze mogła go wziąć za jakiegoś wariata, albo gwałciciela, prawda? W końcu, kto normalny zaczepia obcą, dopiero co poznaną dziewczynę, bo chce jej zrobić kilka zdjęć? No właśnie. No właśnie on. Cóż, cóż. Szczęśliwie, jak pokazał czas, miała o nim dość dobre zdanie – to znaczy nie wzięła go za nikogo z wyżej wymienionych. A ten buraczek na twarzy Destiny.. Nie, nie zauważył go. Znaczy, zauważył, jednak postanowił nie dać tego po sobie poznać. Po co się miało dziewczę czuć niekomfortowo, prawda? I tylko uśmiechnął się, kiedy tak wybuchła tym śmiechem, rozważając, cyz powinien coś powiedzieć.

I wtedy go pocałowała.
Choć.. pocałowała? Lekko musnęła jego usta. Tak nieśmiało. Tak niewinnie. Tak.. jak lubił najbardziej. Cudownie, cudownie.
Mimo wszystko Joshua patrzył na swoją „koleżankę” z lekkim zdziwieniem i niedowierzaniem. Naprawdę to zrobiła? A czy to nie on powinien wykonać pierwszy krok? W końcu był facetem. Czy aż tak nie mogła się doczekać kiedy to zrobi? Nie, pewnie nie. Pewnie po prostu go pocałowała, bo coś tam. Merlinie, dlaczego on ciągle się nad tym zastanawiał. Przecież! Przecież! Przecież! Powinien coś zrobić, prawda? Prawda?! Prawda?! Tak! Powinien! I powinien coś powiedzieć! Albo.. zrobić coś! Cokolwiek! A ten tylko patrzył nadal na Destiny, po czym bardzo nieśmialo zbliżył doń swe usta. Złączył się z nią w pocałunku, trwało to chwilę. Dłuższą, krótką, nieistotne. Zainteresowanemu wydawało się,że właśnie minęła wieczność. I Wedy nagle się od niej oderwał!
- Destiny.. Ja.. Ty… My… - jąkał się przez chwilę, nie wiedząc, co takiego powiedzieć. Długo szukał słów, na wyrażenie tej emocji, werbalizacji swoich myśli. W końcu postanowił przemówić. Zebrał w sobie tę odrobinę niezbędnej odwagi. Popatrzył na nią. I rozpoczął swoje przemówienie.
- Destiny! Bo ja.. bo my… nie. no. Chyba.. znaczy się. To nie powinno mieć miejsca. Bo nie powinno, prawda? Bo przecież.. Znaczy się to nic osobistego, ale! Ale tu chodzi o Ciebie do cholery jasnej! O twoje zdrowie psychiczne. I całą resztę. Znaczy się, bo.. Ty naprawdę uważasz, że ja jestem dobrym materiałem na mężczyznę do całowania? Bo ja osobiście nie. A to może się skończyć o wiele gorzej. A ja.. nie wiem. Ja nie mogę Ci tego zrobić. I ja w ogóle strasznie Cię przepraszam! Bo.. Ja. No. Ja nie powinienem był wtedy do Ciebie zagadywać. A Ty.. Ty nie powinnaś ze mną utrzymywać kontaktu. No bo.. to się może źle skończyć. Dla Ciebie. Dla twojego zdrowia. I tak dalej, a przecież.. przecież nie chcemy tego. Ja nie chcę. Żeby Ci się coś stało. Żebyś była smutna, albo żeby twoja psychika miała się gorzej przeze mnie!
Powiedział, co miał powiedzieć. Następnie jedynie się od niej odsunął, upił łyk herbaty. Wciąż na nią patrząc, rozpłakał się. Taki właśnie był Joshua. Otwarty, pogodny, rozmowny. Zwłaszcza w pracy, albo kontaktach z nowo poznanymi ludźmi. Często zapominalski, zachowujący się, jakby był z innej planety. Rzadko jednak ktoś mógł go zobaczyć w zderzeniu z rzeczywistością. Tą smutną rzeczywistością, jego ssamego z własnym wnętrzem, emocjami, intelektem. Słowem, uzewnętrzniającego wszystkie swoje ciężkie stany emocjonalne. Swoje całe myślenie o sobie, głównie to złe. Zdecydowanie Destiny była jedną z niewielu osób w ostatnich miesiącach, które mogły tego „zaszczytu” dostąpić. Choć.. żadna przyjemność zapewne jej nie spotkała. Tymczasem Joshua siedział oparty o ścianę, z głową między kolanami, próbując złapać oddech i przestać płakać. To był jeden z tych momentów, kiedy naprawdę poważnie rozważał wyjście i zakup czegokolwiek. Byle odlecieć.
I nie był to alkohol, albo jakieś fazowe eliksiry. Szkoda tylko, że w Hogsmaede ciężko było o mugolskie prochy, a jeśli już się takie znajdywały, były kiepskiej jakości i bardzo drogie przy okazji. Tymczasem, dalej próbował się uspokoić i modlił w duchu, by Destiny nie uznała go za niepoczytalnego, nade wszystko wyszła. Bez słowa. Nie interesując się nim. Tym co się z nim działo obecnie i całą resztą. Bo przecież poradzi sobie. Robił to przez te wszystkie lata.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

#6 - Page 2 QzgSDG8








#6 - Page 2 Empty


Pisanie#6 - Page 2 Empty Re: #6  #6 - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

#6

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: #6 - Page 2 KQ4EsqR :: 
mieszkania
-