Kiedy pierwszy raz znalazłeś się w tym miejscu, z całą pewnością przemknęło Ci przez głowę, że w Górach Skalistych są tylko i wyłącznie drzewa. Nie myliłbyś się zresztą aż tak bardzo, gdyż połać lasu jest naprawdę przeogromna i wręcz przytłaczająca. Miejscowi mawiają, że w niektórych drzewach zaklęto duchy rdzennych mieszkańców tych terenów, co zresztą nie wydaje się tylko pustą opowieścią. Jeśli się przyjrzysz, możesz dostrzec, że niektóre drzewa ozdobiono czymś na kształt staromodnych kolczyków, co rzekomo tylko potwierdza, że są to groby Nimíipuu, plemienia Indian, na których mówiono „Przekłute Nosy”. Poza legendarnymi, zaklętymi drzewami, w tych okolicach można napotkać widłorogi, rysie, wilki, a także kilka magicznych stworzeń, które zawsze przyciągają uwagę poszukujących przygód mugoli, czyli jackalope, reemy oraz memortki.
Jeśli chcesz, możesz rzucić kostką w odpowiednim temacie i sprawdzić czy spotka Cię coś ciekawego.
1 - spacerując brzegiem lasu, mogłeś wpatrywać się w niewzruszoną linię drzew. Spokojny szum liści wynagradzał odrobinę chłód, przenikający już powoli do szpiku kości. Może nawet wydałeś z siebie jakieś westchnienie zadowolenia… nie minęło nawet kilka minut, a coś zaczęło wzdychać tuż nad twoją głową. Mogłeś się przestraszyć, ale to jeszcze nie koniec. Po westchnieniu przyszła pora na wycie wilka, potok zlanych ze sobą słów i kilka ćwierków, a potem pod Twoje nogi spadł… martwy memortek. Niezapomniana wycieczka, prawda? 2 i 3 - niestety, ale jeśli oczekiwałeś spaceru pełnego przygód to srogo się zawiedziesz. Las jest dziś absolutnie spokojny i żadne zwierzę nie niepokoi się Twoją obecnością. Może jutro spróbujesz ponownie? 4 - jak to się stało, że się zgubiłeś? Dobre pytanie, zwłaszcza, jeżeli ktoś ostrzegał Cię już, abyś nie zapuszczał się bezmyślnie w głąb nieznanego sobie lasu. Nie ma jednak tego złego, na Twojej drodze nieoczekiwanie pojawił się jackalope. Dorzuć dodatkową kostkę: Jeżeli wynik jest parzysty - nieopatrznie gwałtownie poruszyłeś ręką, kiedy chciałeś zwrócić na siebie jego uwagę. Jackalope są bardzo płochliwymi stworzeniami, więc nie ma co się dziwić, że momentalnie się spłoszył, pozostawiając Cię samego w lesie. Minęło kilka długich, bardzo mroźnych godzin, zanim wydostałeś się z tego drzewnego labiryntu. Jeżeli wynik jest nieparzysty - dobrze wiedziałeś jak postępować z jackalope. Kucnąłeś i zwróciłeś na siebie jego uwagę cichą prośbą o wskazanie drogi. Magiczny królik przez chwilę strzygł uszami, nim zaczął przemawiać wysokim, kobiecym głosem, w istocie wskazując Ci drogę. Dzięki jego pomocy mogłeś wreszcie wrócić do swojego pokoju i trochę się ogrzać. 5 - przechadzałeś się właśnie po lesie, kiedy usłyszałeś jakieś dziwne wycie… minęła chwila zanim skonstatowałeś co to oznacza i momentalnie wróciłeś na niewielkie wzgórze, z którego można obserwować cały las. Całe szczęście, że to zrobiłeś, bo po chwili dostrzegłeś sylwetki kilku wilków, najpewniej całej sfory, węszącej w miejscu, w którym dopiero co stałeś. 6 - stałeś na niewielkim wzgórzu, obserwując przechodzące stado wapiti, kiedy coś… uderzyło Cię śnieżką w głowę. Zanim zdążyłeś się zorientować skąd przyleciał pocisk, zasypał Cię prawdziwy deszcz śnieżek. Och, czyżby duchy lasu były dzisiaj złośliwe? Lepiej wynoś się stąd jak najprędzej!
Dodatkowo, jeśli rzucisz kostką jeszcze raz i wynik będzie parzysty, możesz uznać, że podczas zwiedzania lasu nie tylko spotkałeś indiańskie drzewo, ale również dosłyszałeś jak szepcze, bądź nawet ostrzega Cię przed zagłębianiem się w nieznane.
Autor
Wiadomość
Haydn Thomas Locke
Wiek : 44
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 187
C. szczególne : Blizny na czole i nad górną wargą, akcent RP
Najdroższa Roweno, to był wilkołak! Co tej szalonej dziewczynie strzeliło do głowy, żeby zapuszczać się w las w trakcie pełni? Przecież to najgorszy możliwy moment! W pierwszej chwili Haydn poczuł się wręcz sparaliżowany. Ta ponad dwumetrowa bestia mogłaby powalić ich wszystkich jednym machnięciem długiej łapy. Lilith żyła, to było najważniejsze. Śladów krwi na śniegu nie dostrzegał i oby się nie mylił. Wyglądała tylko na bardzo wystraszoną. Zaklęcie Archibalda trafiło perfekcyjnie, ale nic dziwnego. Jako nauczyciel zaklęć miał najwięcej praktyki z nich wszystkich. Dwa kolejne chybiły zaledwie o włos, cholera. Rozwścieczony stwór rzucał się jeszcze bardziej, nieobliczalny, a tląca się sierść wzmogła jego gniew. Haydn zareagował rzucając urok Incarcerous. Pędy oplotły wilkołaka, zaciskały się na jego szyi. Niestety, był na tyle silny, że rozerwał je po dosłownie kilkunastu sekundach, co nie dało panom zbyt dużej przewagi.
Nie chciała tracić nadziei, musiała walczyć. Krok, za krokiem. Pustka w głowie. Ból nie do opisania. Ta determinacja, o którą by się nie podejrzewała. Słyszała wszystko nad wyraz wyraźnie, w momencie kiedy jej wzrok zaczął powoli odmawiać jej posłuszeństwa. W końcu cała ta sytuacja ponownie ją powaliła na ziemie. Wtedy usłyszała zaklęcie i światło rozcięło ciemność nocy. Odwróciła się i niewyraźnie dostrzegła kilka postaci. W tym momencie łzy, które zbierały się w jej oczach zaczęły się nasilać, co jeszcze bardziej ograniczało jej pole widzenia. Odwróciła się upewniając się, co się dzieje z tym… potworem… Ta osoba, której nie była w stanie teraz poznać… stara się… odsunąć go? W takim razie i ona nie może siedzieć bezczynie. Ponownie zerwała się z ziemi, a ten wysiłek przyprawił ją o ponowny zawrót głowy. Ból… nigdy go nie zapomni, tka intensywny, tak bardzo starający się ją pokonać, ale… nie może. Nie może tu zostać, będzie zawadzać. Znowu ruszyła, starając się jak najszybciej oddalić się od pola bitwy. Znała te głosy, słyszała każdy warkot, każde słowo, każdy hałas nazbyt wyraźnie. Przegryzła dolną wargę czując silne poczucie winy. Jeżeli komuś coś by się teraz stało… na pewno nie będzie czułaby się z tym dobrze. Nagle jej ucieczkę przerwało zaklęcie. Poczuła jak w jej plecy coś trafia. Nie wiedziała co to jest, nie wiedziała co się stało. Ale poczuła jak jej całe ciało drętwieje i odmawia posłuszeństwa. Opadła bezwładnie na ziemie z twarzą zwróconą w stronę walczących. W głowie usłyszała pisk… teraz wszystko się odwróciło. Słuch… zaczynał znikać, a wzrok lekko wyostrzył się w końcu pozwalając wypłynąć łzom na policzki. Nie ważne jak bardzo starała się walczyć i ruszyć, po prostu nie była w stanie tego zrobić… Miała jedynie nadzieję, że udało jej się uciec wystarczająco daleko, by już nie zawadzać za bardzo.
Odgłosy przyspieszonych kroków, odbijały się echem w wilczym umyśle niczym najbardziej drażniący dźwięk. Wciąż miotając łapami na wszystkie strony, próbował podnieść się do pozycji stojącej - nic z tego. I zanim oszołomienie uderzeniem fajerwerki, ostatecznie minęło, a bestii udało się obrócić w taki sposób, iż podniosła się na cztery kończyny, ponownie szykując do ataku, w chwilę później uderzyła w nią ognista smuga, zajmując kawałek sierści przy prawym barku. Zamieszanie, jakie powstało w wyniku pojawienia się kolejnych osób, które w oczach rozjuszonego wilkołaka, potencjalnie nadawały się na kolację, rozwścieczyło Siriusa jeszcze bardziej. Ujadając szczęką i warcząc niemiłosiernie, a przy tym powoli zbliżając się do nowo przybyłej grupki, udało mu się uniknąć kolejnego zaklęcia - choć nieświadomie. Odwracał pysk to w lewo, to w prawo, zniżając go do poziomu śniegu. Pieczenie, jakie odczuwał w miejscu, w którym trafiło go pierwsze zaklęcie, dawało o sobie znać - co mimo wszystko sprawiało, że jego furia z każdą sekundą rosła i rosła. Nie był już skupiony tylko i wyłącznie na jednym punkcie. Obecność większej ilości osób nieco osłabiła jego koncentrację - na tyle, iż pozwolił obezwładnić się sidłami. Trwało to jednak tak krótko, że dało grupce ludzi jedynie chwilową przewagę. Unosząc się na tylnych kończynach, z całych sił rozszarpując oplatające go więzy, ponownie runął na cztery łapy i przyjmując jak gdyby nastroszoną pozę, szykował się do skoku.
Dodatkowe informacje: - Ekipa ratunkowa i Lilith piszą w dowolnej kolejności, na końcu Sirius - Pamiętajcie, ze Lilith dostała drętwotą. - Na odpis macie czas trzech dni - Proszę żeby wszyscy pisali, jakie wyrzuciliście kostki - Przepraszam, że piszę dopiero teraz - prywatnie miałam trochę zawirowanie, tym razem postaram się już nie zwlekać z odpisem
Kostki dla ekipy ratunkowej: Spróbujcie wszyscy razem rzucić zaklęcie Incarcerous - wiążące wikołaka. Jeśli wam się uda, otrzymujecie +2 trafienia. Obrona Siriusa zależy od waszych kostek. Oprócz tego wszyscy rzucają swoje zaklęcia. Jeśli dobijecie do 5 trafień, wilkołak pada z wycieńczenia. Wszyscy rzućcie po jednej kości:
Suma większa bądż równa 18 - zaklęcie się udało, Sirius nie może się obronić Suma między 16-18 - Sirius rzuca kostką na obronę, jeśli wyrzuci 5 lub 6, obrona udana Suma mniejsza niż 16 - niestety zaklęcie się nie udało, Sirius się obronił
+1 za każde 10pkt z Zaklęć w kuferku
Trafienie zaklęciem: 1 - zaklecie chybiło 2 - zaklecie trafilo, ale zostaje obronione przez wilkolaka 3, 4 - trafienie, ale +1 oczko do obrony dla wilkolaka 5 i wiecej - zaklecie sie udaje + 1 za każde 10pkt w kuferku
Obrona wilkolaka: Rzuć kostką za każde 3 i więcej ekipy ratunkowej. +1 za oczko 3, 4 ekipy ratunkowej. Jeśli oczko będzie większe od sumy punktów gracza - udaje Ci się stłumić działanie zaklęcia Jeśli oczko będzie równe bądź mniejsze - obrywasz zaklęciem
Kostki dla Lilith: Sytuacja jest bardzo strsująca, a ty straciłaś już dość sporo krwi. Po przeprowadzonej walce potrzebujesz natychmiastowej interwencji lekarza. Rzuć dwoma kostkami.
Pierwsza: parzyste - niestety wykrwawiasz się tak mocno, ze mdlejesz nieparzyste - wszystko dostrzegasz jak przez mgłę, ledwie kontaktujesz co się dzieje, ale dalej jesteś w stanie obserwować sytuację
Druga: 1, 6 - rana jest na tyle głęboka i obecnie zabrudzona i paskudzi się coraz mocniej, ropiejąc, że z pewnością będziesz miała bliznę 2, 3, 4, 5 - rana nie wygląda za ciekawie i bardzo boli, ale wszystko da się wyleczyć
______________________
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Lut 27 2016, 12:26, w całości zmieniany 1 raz
Było coraz gorzej, z każdą chwilą dziewczyna traciła coraz więcej krwi, a co za tym idzie, traciła kontakt z rzeczywistością. Ani wzrok, ani słuch, ani inne zmysły już nie odpowiadały na jej wezwanie, po prostu było coraz gorzej. Tylko te postacie, tak niewyraźnie i tak odległe. Ten ból… tak długo trwał, że już go nawet nie czuła, że już nie zwracała na niego uwagi. Po prostu zaczęła zapominać o świecie, zapominać o wszystkim co się tu zdarzyło. Pisk rozbrzmiewał w jej głowie, a wszystko robiło się coraz bardziej niewyraźne odległe. Chociaż dla niej trwało to niemożliwie długo. Jakby była w stanie nieświadomości przez nieskończoność czasów. Widząc siebie w podświadomości przed pustym lustrem… Już jej tutaj nie było. Nawet w myślach nastała pustka i ta przerażająca ciemność.
Jasna cholera, trafił w dziewczynę! Zaklął szpetnie pod nosem, ale nie było czasu, żeby biadolić nad tą fatalną pomyłką - najważniejsze, żeby ją z tego wyciągnąć! Percy dosłownie ział nienawiścią do tej rozszalałej bestii - i było w tym uczuciu coś bardzo pierwotnego, coś, czego się po sobie nie spodziewał. Nie widział zbyt dobrze, ale dziewczyna chyba straciła przytomność. Ktoś, prawdopodobnie Archibald, bo to właśnie on był mózgiem całej operacji, polecił im rzucić wspólne zaklęcie Incarcerous i spróbować spętać wilkołaka. To miało sens, tylko pytanie, czy są wystarczająco dobrzy, by cokolwiek zdziałać. Nie miał to jednak znaczenia, musieli próbować. Follett czuł szaleńczą złość, która z pewnością mu nie pomagała, zaćmiewając umysł. Mimo to, rzucił zaklęcie, mając nadzieję, że wspólnymi siłami zdołają unieruchomić tę wściekłą, oślinioną bestię. Od siebie dorzucił jeszcze Drętwotę, która co prawda trafiła, ale chyba nie zrobiła na wilkołaku większego wrażenia, bo zdołał się przed nią jakoś obronić, co wzbudziło w Percivalu jeszcze większą furię.
Wspólny Incarcerous: 2 "Moja" Drętwota: 3
Haydn Thomas Locke
Wiek : 44
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 187
C. szczególne : Blizny na czole i nad górną wargą, akcent RP
Sytuacja była nieprzyjemna i trzeba było szybko działać. Dziewczyna przestawała się powoli poruszać, co mogło oznaczać, że jest z nią coraz gorzej i potrzebuje jak najszybciej medycznej pomocy. A to nie było proste. Zanim dotrą do dziewczyny muszą pozbyć się stwora, który blokuje im drogę. Zanim Haydn wspomógł zaklęcie postanowił ponowić próbę swojego towarzysza. Jego drętwota nie robiła żadnego wrażenia na potworze, dlatego pod wpływem silniejszych emocji rzucił to samo zaklęcie, które w końcu zadziałało bez żadnych przeszkód. Teraz mają o wiele więcej szans na osłabienie go… Chociaż czy nie logiczniej by było zabrać stamtąd Lili, dopóki bestia jest unieruchomiona? Och Lilith, w coś ty się wpakowała.
Bez dłuższego przeciągania wspomógł zaklęcie Incarcerous nie odrywając od bestii swojego spojrzenia. Trzeba było przyznać, że budziła w nim pewnego rodzaju niewytłumaczalny strach.
Incarcerous: 1+1
Drętwota: 4+1=5
Ostatnio zmieniony przez Haydn Thomas Locke dnia Sob Lut 27 2016, 13:20, w całości zmieniany 1 raz
Archibald Blythe
Wiek : 43
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Przeklął cicho pod nosem, na krótką chwilę odrywając oczy od wilkołaka, aby sprawdzić, w jakim stanie jest Lilith. Cudownie, nic nie mogło wprawić go w lepszy nastrój niż niepełnoletnia uczennica z domu, nad którym przyszło mu sprawować opiekę absolutną, trafiona drętwotą, prawdopodobnie już nieprzytomna i wykrwawiająca się w tempie szybszym niż ekspresowy. Nie miał czasu na myślenie o tym, że to dobry moment na odejście z tej poronionej szkoły, ale gdyby miał, na pewno by pomyślał. Zresztą, i tak myślał o tym ponadprzeciętnie często. Żeby było zabawniej, Archibald nie był przerażony. Był wściekły. Ale wściekły Blythe wcale nie był przerażający, dlatego wilkołak nie miał powodów, aby uciekać. A szkoda, bo to by im pomogło. - Incarcerous - wycedził przez niemalże zaciśnięte zęby. Małe szanse, bo związanie nie gwarantowało im wiele, a bestia bez wątpienia była silna. - Pila Vinculius - dorzucił, posyłając w kierunku wilkołaka kulę łańcuchów, licząc na to, że impet, z jakim uderzy w jego pierś, powali go chociaż na chwilę, aby mieli czas na dodatkowe reakcje.
na wspólne 4, na swoje 1, czyli do wspólnych jest 10, a na moje jest 7
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, wzrok Ivo przeskakiwał na dziewczynę coraz bardziej. Nie mogąc skupić się na walce przeklął pod nosem i rzucił pierwsze lepsze zaklęcie, które przyszło mu myśl. Może odebranie wilkołakowi zmysłów nie było najlepszym pomysłem, ponieważ mogło wprowadzić zwierzę w szał, jednak chciał zaryzykować. Nie widząc i nie czując niczego można było by nim łatwiej manipulować. - Senitre Defectum – powiedział i w momencie rzucania zaklęcia dostrzegł kątem oka, że dziewczyna przestała się ruszać. Lilith! – nie mógł się skupić, czuł jak coraz bardziej zaczyna odczuwać panikę. Muszą się pośpieszyć inaczej jest duże prawdopodobieństwo, że mimo wszelkich starań dziewczyna nie wyjdzie z tego żywa. Nawet nie zauważył, że zaklęcie chybiło. Zwracając się ponownie w stronę stworzenia wspomógł zaklęcie wiążące, jednak ta sytuacja nie wyglądała najlepiej.
Incarcerous: 4 (Haydn nie wziął pod uwagę +1 Punktu za kuferek) Suma: 13 Senitre Defectum: 1
Grupa ratunkowa uwiązała wilkołaka zaklęciem wiążącym. Udało się wam przytrzymać na trochę. Bestia padła z wycieńczenia na ziemię, skomląc trochę, oberwała trzema zaklęciami pod rząd, nie ma się czemu dziwić. Niewiele dalej leży obezwładnione ciało wycieńczonej dziewczyny. Krwawi jej noga. Wymaga natychmiastowej interwencji lekarza. Jeśli po tej sesji nie odegra wątku z dowolnym uzdrowicielem, w retro, czy podczas zwykłej sesji: rzuca kością na czas, jaki będzie widać bliznę: kostka*3=ilość miesięcy, przez jakie będzie widać bliznę dopóki nie zniknie. Jeśli sesja zostanie odegrana blizna zniknie po tygodniu od leczenia uzdrowiciela i przyjmowniu przepisanych eliksirów. Siriusowi chociaż mocno wycieńczonemu, udało sie uwolnić z więzów po kilku minutach i uciec w las.
Wszyscy otrzymujecie +3 do zaklęć i OPCM Lilith +2pt (za brak różdżki)