Nazwa jest bardzo adekwatna do tego, jak wygląda wnętrze tego baru. To, na co można tu na pewno natrafić, to liczne kufle i pełno dymu tytoniowego. W tym miejscu zapomnianym przez cywilizacje, jest to jedyny większy pub, dlatego głównie przesiadują tu okoliczni mieszkańcy. Wybór alkoholi jest śmiesznie mały, wystrój wnętrza ubogi, ale i tak w tych górach ze świecą można szukać innego baru. Chociaż ceny są znośne!
_____Przedzierając się przez zaspy śniegu oczekiwała tylko jednego. Dobrego, porządnego piwa, które rozgrzeje ją od środka. W sumie mogła przejść się do restauracji i poprosić o jakąś ciepłą zupę, ale przecież nikt nie miał zamiaru integrować się przy misce bliżej niezidentyfikowanych składników - a kto wie, z czego gobliny przyrządzały im posiłki. Rozłączając się z grupą dopiero poznanych osób, postanowiła wziąć na barki zajęcie jak największego stolika w pubie "Dymiący kufel", pozostałym zostawiając poinformowanie reszty opiekunów o integracyjnym spotkaniu. _____Z lekkim zaskoczeniem stwierdziła, że pub jest właściwie opustoszały, no może oprócz jakiegoś dziwnie podejrzanego typa siedzącego w kącie pomieszczenie, co ostatecznie uznała za oczywistość. Niby kto o zdrowych zmysłach chciałby tu przyjeżdżać z własnej woli i wystawiać się na zamianę w sopel lodu? Nie ściągając kurtki, Liv rzuciła spory szalik, który wielkością bardziej przypominał koc, na krzesło przy największym stole położonym na środku knajpy, po czym podeszła do baru. _____- Jedno piwo. Są jakieś grzane? - mruknęła z nadzieją do barmana, jednocześnie grzebiąc w torbie w poszukiwaniu pieniędzy i papierosów.
Walczyła. To najważniejsze! Codziennie powtarzała sobie, że przecież obiecała Orianie. Że nie będzie pić. Ale ostatnio tyle się działo, że z każdym dniem coraz bardziej traciła siły. Udało jej się w jakiś sposób poderwać Adama. Nawet się z nim całowała i w ogóle. Zemsta na tym kretynie była coraz bliżej, ale nie dawało jej to satysfakcji. Nawet, jeśli da się uwieść to i tak trudno będzie go w sobie rozkochać. Szczególnie teraz, kiedy dziewczyna zaznała jak to jest być z kimś bliżej. I to nie z Adamem, a z Lucasem. Od ich ostatniego spotkania nie mogła przestać o nim myśleć. Tak bardzo nie chciała go ranić, a mimo to zrobiła mu krzywdę. Każdemu kto chciał być blisko niej ją robiła. Niektórzy nawet... Nieważne. Nie chciała o tym myśleć. I skoro nie chciała by cokolwiek chodziło jej po głowie, to w czym zatonęła? Standardowo. W alkoholu. Tym razem niestety wszystko szło na jej kosz. Ale nie przeszkadzało jej to we wlaniu w siebie kilku Łez Morgany. Było to na tyle silne, że już chwilę później siedziała tyłkiem na barze – jak ostatnio. Gdzieś zaginęła jej kurtka, więc pozostawała wyłącznie w czarnych rajstopach i sukience. Znów była wesoła, otwarta, przyjazna dla wszystkich. Wszystko to, co zniknie następnego dnia wyszło na światło dzienne. A co najdziwniejsze prowadziła jakiś mało sensowny monolog do jakiegoś faceta, który korzystając z okazji trzymał ją w ten sposób i całował po szyi. Eh, tego też jutro nie będzie pamiętać.
Ponownie znalazł się tutaj, miejsce od którego wszystko się zaczęło.. oczywiście miał na myśli picie w pubach. Siedział już tu dobrą chwilę, nachlał się w cholerę. Chciał po prostu zapomnieć, nie myślał o niczym innym tylko i wyłącznie o alkoholu który.. w tym momencie wyszedł. Po prostu mu się skończył i musiał skoczyć po kolejną porcję. Dźwignął się z trudem, wyprostował się strzelając kręgosłupem i nieco chwiejnie ruszył przed siebie ku ladzie. Trzymał w dłoni pustą, szklaną butelkę piwa i w drugiej puste naczynko na whiskey. Był tuż przy ladzie gdy nagle coś przykuło jego wzrok, pewna para całująca się przy ladzie. Niby nic specjalnego, są chyba szczęśliwi chociaż.. chyba jego oczy płatają mu figle.. nie, jest znacznie gorzej niż myślał. Była to w samej postaci Titi wraz z jakimś gościem. Czyżby poczuł smutek? Nie, wręcz przeciwnie. Czuł złość, czuł jak jego wnętrze rozrywa jakieś zwierze, a cała twarz go wręcz paliła. Złapał za szyjkę butelki, podszedł dosyć szybko do nich i oderwał "pijawkę" od dziewczyny obracając go tym samym. Dezorientacja, to on miał nad nim delikatną przewagę. Przywalił mu raz, a porządnie z łokcia oraz przywalił mu butelką w skroń. Co prawda nie rozbiła się, ale spowodowała u niego bezwład ciała. Nie wiedział na jak długo, nie wiedział szczerze mówiąc co się z nim właśnie działo. Cała impreza trwała dalej, nikt nie przejął się tym aktem walki. Stał w tym momencie z pustą butelką w ręce, patrząc jak zwierzę na Titi. Chyba rozwalił ów jegomościowi nos, bo nieco uwalił sobie nieco zalaną alkoholem koszulkę. Tym razem nie zabrał swojej kurtki, dlatego też jego ruchy nie były na tyle ograniczone. Jak zareaguje na niego dziewczyna? Nie miał pojęcia, miał nadzieję że nie ujrzy w nim potwora.
Szczerze, to ona nawet nie bardzo wiedziała, że ktoś ją obmacuje. Opowiadała mu jakąś niesamowicie długą historię o flamingach i jej jakże niepodzielna uwaga skupiała się tylko i wyłącznie na tym. Czuła tylko odór alkoholu od ów mężczyzny, który piekł ją w nozdrza. Ale podejrzewała, że sama nie pachnie szczególnie lepiej. Jednak kiedy poczuła, że ten pakuje jej rękę pod sukienkę odrobinę oprzytomniała. Już miała zareagować, ale w tym momencie coś się stało. Wszystko rozegrało się tak szybko, że już po chwili widziała ów faceta na ziemi. Trzymał się za nos i przeklinał. Widocznie bardzo się zdenerwował. Ale nie był tak wkurzony jak chłopak, który mu to zrobił. Lucas? Musieli się minąć w wejściu bo nie wiedziała, że on tu jest. Najwyraźniej i on już dawno był w stanie wskazującym na wysoka ilość alkoholu we krwi, bo miał lekko przymroczone oczy. A może był to właśnie gniew. Taki gniew, który sprawił, że i ona lekko się wystraszyła. Zsunęła się bezszelestnie z lady i delikatnie złapała go za rękaw kurtki spoglądając na niego z dołu. Widziała, że facet, który przed chwilą bezczelnie się do niej dobierał wstaje i przymierza się do zaatakowania Lucasa. Chwiał się jednak tak bardzo, że szanse na trafienie miał co najmniej znikome. Prędzej Amerykanka stojąca obok ślizgona by dostała, niż sam student.
Owszem, chciał zaatakować Lucasa. Jednak był na tyle mądry by się dalej w to nie pakować, gdyby zaatakował może by skontrował jego cios? Kiedy ten zrobił zamach chwycił dziewczynę i zrobił unik w bok, gdy mężczyzna po prostu runął obok nich na twarz. Postanowił wykorzystać okazję, rozbił ów butelkę obok jego lewego ucha ogłuszając go tym samym. Lucas mimo wszystko stał jeszcze o własnych siłach na nogach dlatego też jego ruchy nie były tak mocno ograniczone.. jak tego gościa, jak kiedyś się spotkają będą mieli zapewne na pieńku.. bądź gość nie będzie w ogóle nic pamiętał. - Idziemy stąd, nic tu po nas.. i wolałaś jego zamiast mnie? - Mruknął nieco zły, skinął do barmana żeby podał mu CAŁĄ butelkę szkockiej. Oczywiście musiał za nią zapłacić, bo jak inaczej. Początkowo nie chciał mu sprzedać ów alkoholu ze z względu na bójkę ale gdy powiedział że zmyją się tak szybko jak przyszli postanowił im dać ów butelkę. Chwycił dziewczynę w pasie, chciał żeby widziała że jest zdenerwowany.. lecz także że się o nią przejmuje i chce dla niej jak najlepiej dlatego też wyszli i udali się w bliżej nieokreślonym kierunku.