Nie była pewna, czy mężczyzna w ogóle załapał jej zgrywanie się - choć sądząc po reakcji to zdecydowanie nie. Miała ochotę parsknąć śmiechem na to, że mogłaby być uważana za wróżbiarskiego świra na zakupach - mogła więc tylko docenić, że nieznajomy zachował zimną krew i w istocie nie spieprzył ze sklepu w podskokach. Wbrew pozorom daleko jej było do wróżbitki, choć ktoś wyjątkowo uparty (albo pełen ignorancji) mógłby się z tym kłócić. Miała czasem wrażenie, że astronomia i astrologia cieszyły się gorszą sławą niż sama czarna magia.
—
Spoko. Nie ma co bubli kupować — machnęła ręką, zerkając na mężczyznę przez ramię - i wróciła do porządkowania rzeczy w plecaku. Zaczęła od porządnego zamknięcia portfela i skitrania go na samo dno, żeby znów nie wywinął jej kruchym funduszom takiego numeru. Oderwała się jednak od swojej szalenie ważnej czynności, kiedy mężczyzna zadał jej pytanie - i skierowała spojrzenie na wskazywanego przez niego tarota.
—
Która talia? Ta ruchoma, posrebrzana? — podpytała, podchodząc do wystawki z kartami, którą sama wcześniej pominęła bez większej refleksji. —
Ładna i... oh, droga, skubana. Na pewno zrobi dobre wrażenie. — Wzruszyła ramionami, obracając się do nowopoznanego i przyjmując od niego jeszcze jakiegoś zagubionego galeona. Skinęła z podziękowaniem głową, chowając go do kieszeni spodni - i pewnie ściskając wyciągniętą na przywitanie dłoń mężczyzny. Uśmiechnęła się przy tym szeroko.
—
Audrey Walsh — zrewanżowała się swoim imieniem. Stuknęła kłykciem w wystawną gablotkę, w której znajdowały się talie kart. —
Jeśli chodzi o tarota to nie ma jednego dobrego wyznacznika, bo każdy dobiera talię pod siebie. W każdym razie, te najprostsze są dla początkujących, którzy jeszcze nie orientują się najlepiej w Wielkich i Małych Arkanach. Talie systemu Rider Waite są najpospolitsze, a jeśli chcesz coś niszowego, to poleciłabym tarot Marsylski albo Thota — wyjaśniła, po czym dodała jeszcze: —
A o te, klasycznie, trzeba pytać. — Rozłożyła przy tym ręce w szerokim geście - zerkając ponad ramię Shawa, czy aby Céline nie wróciła za ladę.