Ledwo wtoczyłem się do recepcji z powodu bólu nogi. Co prawda nieznajomy prowizorycznie opatrzył mi nogę i pomógł się dostać do Londynu niemniej jednak moje zdolności chodzenia były mocno ograniczone. Kiedy spojrzałem na znajdująca się w środku kolejkę jęknąłem w duchu i klepnąłem na najbliższym miejscu siedzącym. Wtedy przypomniałem sobie, że przecież nie poinformowałem rodziny o tym, że niebezpieczeństwo, które przeżywałem już minęło. Wyczarowałem patronusa, któremu przekazałem wiadomość.
-Udało mi się przeżyć ale jestem ciężko ranny. Muszę spędzić trochę czasu w szpitalu św. Munga. Kiedy wrócę mam wam trochę nowych informacji do przekazaniaPółprzytomny z bólu wysłałem patronusa do Symphony. Dopiero po kwadransie uświadomiłem sobie, że popełniłem błąd, gdyż powinien on trafić do Harmony. Wyczarowałem więc następnego, którego posłałem już do właściwej adresatki.
Patronusy wywołały małe zamieszanie, które zwróciło na mnie uwagę personelu medycznego. Kiedy jedna z lekarek podeszła z oburzoną miną zanim otworzyła usta podwinąłem nogawkę i pokazałem jej ranę. Jej mina zmieniła się natychmiast ze złej na zaniepokojoną. Poza kolejką przeniesiono mnie do odpowiedniej sali i zaczęto terapię.
/zt
@Maximilian Felix Solberg