Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 bliżej

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty bliżej  bliżej EmptySro Paź 24 2018, 12:50;


Retrospekcje

Osoby: Daniel Bergmann & @Marceline Holmes
Opis: zbliż się
podejdź

cierpliwie czekam

{ mugolska wizja na cel urodzinowy }
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptySro Paź 24 2018, 13:37;

Spojrzał na siebie w lustrze - twarz naznaczoną miał przecięciami zmarszczek, zmienioną - przez przemijalność czasu.
Mimo obciążeń zaznanych dekad - nie była to absolutnie twarz obojętna, wygasła, twarz przemęczona, twarz zlewająca się z morzem tłumu. Pozostawał utkwiony w niej niepoznany pierwiastek, w refleksach - na tafli zwierciadeł oczu, jasnych, lodowatych tęczówek - wydawała pojawiać się tajemnica, coś, co nęciło - co zachęcało do odkrywania, do zapoznania się - choćby w nieuchwytności momentów. Krótkie, jasnobrązowe włosy ułożył znów nienagannie; policzki okryte były szorstkością rudawego zarostu, który - o dziwo - nie burzył całokształtu zadbanej, zdystansowanej sylwetki. Wyprasowana koszula ukazywała inteligencką szczupłość, mizerne zarysowania mięśni, wszystko - zdołał dopełniać krążący aromat perfum, podstępnie zakradających się w nozdrza.
Mistrzowsko sprawiał doskonałą iluzję pierwszego, sporadycznego wrażenia.
Nie cieszył jednak się równie dobrą opinią - jeden z zaznajomionych muzyków przyznał, że dotąd nie spotkał tak wybitnego artysty i równie beznadziejnego człowieka. Jedna z modelek usiłowała rozbłysnąć w sprawie wszechobecnego molestowania i poniżania, wściekle i uporczywie okrzykiwała go szowinistą - aczkolwiek sprawa, razem z upływem dni, zdołała ulec nieuchronnemu zatarciu; spoczywała obecnie, gdzieś, zakurzona, na dnach zajętych umysłów. Odkąd - postanowił nauczać (codziennie powtarzał sobie, że robi to dla pieniędzy oraz dla własnej rozrywki) - wybudzał pośród studentów zarówno przestrach jak zachwyt. Szczególnie pełen restrykcji potrafił być dla przedstawicielek płci pięknej, nielitościwie - obrzucając słowami swych jadowitych opinii; zarazem - poza spojrzeniem innych wybierać zwykł wyjątkowe, które rozstawiał jako modelki po kątach swojej świątyni pracy, których zaciekawienia i naiwności nie wahał się wykorzystać.
Wytrwale dążył do celu.
- Cieszę się, że przystała pani na propozycję - odezwał się, oczekując już pod budynkiem ustalonego muzeum. Twarz jego ozdobił uśmiech - neutralny, ciepły, pragnący wzbudzać więź zaufania. Jedna z upodobanych, dziewczęco niewinna, o licach obsypanej szczodrze garściami piegów, opierała się jemu długo - choć miał wspaniały argument do nawiązania relacji, do powolnego schwytania jej w sidła planów. W końcu - tylko on, wspaniale opowiedzieć mógł o tych dziełach, nieznanych dotąd jej niepozornej osobie.
Był niebywale cierpliwy. Uparty.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyCzw Paź 25 2018, 15:14;

Delikatna sukienka w kolorze pudrowego różu, opinała w sposób subtelny nader kruchą linię ciała urokliwej Francuzki. Nie była znana, kojarzona, a już na pewno studenci na nowej uczelni nie przejawiali zbyt wielu przesłanek, by poznać jej osobę, która od paru tygodni mierzyła się z jednym z wykładowców. Owszem, irytacja czy podstępne emocje kłębiące się pod membraną skóry niejednokrotnie dawały o sobie znać. Musiała utrzymać je na wodzy, podobnie jak teraz, gdy to przemierzała kolejne uliczki, równorzędnie napawając tęczówki niebywałym widokiem, który przyciągał, a zarazem odpychał.
Nie czuła się tu swobodnie.
Plotki zdawały się równie silnie ciążyć, co aura ów spotkania. Nie dopuszczała do siebie jednak myśli, że mogłyby okazać się prawdą, wszak to zapewne pozostawiłoby rysę na nietypowej opinii profesora (wybitnego w swej dziedzinie), która do tej pory nie była poszkalowana przez pomówienia jakiejkolwiek studentki. Czy to w ogóle możliwe? Czy to w ogóle miało sens? Pytania uleciały w eter, gdy tylko błękitne spojrzenie osiadło na twarzy mężczyzny, a ciało zdrętwiało, jakby pozbawione możliwości reakcji na choćby jedno jego słowo. Serce uderzyło szybciej, sentencje wspominane w toalecie uderzyły w Marceline z impetem, a ona ledwie zmusiła się do wygięcia karminowych warg w efemerycznym uśmiechu.
- Czy to równoważy się z podpisaniem cyrografu? – odparła bez namysłu, choć wcale nie zamierzała wypowiadać ów frazy.
- Przepraszam, to było niegrzeczne – dodała bez przekonania, by zaraz potem ożywić się bardziej i rozpocząć teatralne przedstawienie. Brak naturalności sprawiał, że nie była do końca pewna, co mówić, robić, wszak opinie o nim zaczynały ją przytłaczać, podobnie zresztą było z zapachem perfum, który wdzierał się z impetem w nozdrza, penetrował umysł i zmuszał do wpadania w hipnotyczny trans.
- Zastanawia mnie, dlaczego… Dlaczego ja? – struny głosowe wprawiły ton w drgania, a pytanie wypowiedziane zostało półszeptem. Kiedy przekroczyli próg galerii rudowłosa zalała się rumieńcem wstydu, z którym nie potrafiła walczyć, podobnie jak z emocjami dudniącymi pod membraną bladej skóry.Chciała to powstrzymać, ukoić, dać sobie szansę na delikatność w każdym możliwym ruchu, lecz nerwowość blokowała naturalne aspekty jej osoby. Spokój wydawał się być jedynie iluzoryczną fikcją, fantazją niespełnioną, niegodną zstąpić na drobne ciało Marceline Holmes.
Nie d z i s i a j -
- nie przy nim.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptySro Paź 31 2018, 12:18;

Nie zwykł przejmować się reputacją.
Pozbawiony był buntowniczych zrywów (nie)obecnego sumienia; z lekkością brodził wciąż w amoralnym bagnie dokonywanych występków, świątyni pogłębianego zepsucia - z rozkoszą popełniał każde napiętnowanie grzechu. Nie obchodziły go padające słowa; słowa, krążące mściwie jak natarczywe ptactwo, oczekujące w ukryciu szeptów przed zajęciami, z dodatkiem - pełnych porozumienia, konspiracyjnych spojrzeń. Był sinusoidą, był najprawdziwszym chaosem niezdolnych do przewidzenia uczuć; przechodził - z serdecznej, nauczycielskiej pochwały w kierunku mieszania z błotem nawet najlepszych studentów - uznanych tak w innym gronie, nie uznawanych przez niego. Wszystko jednakże sprawnie, wręcz perfekcyjnie posiadał zdolność zaprzątnąć pod nienaganną zewnętrzność. Przywdziewał, wobec tego - tę teatralną maskę - niczym najznamienitszy aktor odgrywał rolę swej egzystencji, w tłumie, w teraźniejszości; każdym swym słowem i gestem spisywał ciągle zaplanowaną sztukę. Jednego można być pewnym - Daniel Bergmann nie czynił nic bez odgórnej, korzystnej premedytacji. Zawsze miał powód; nie chciał, niemniej - aby panienka Holmes czuła się upatrzoną zwierzyną - wyłonioną z fal morza innych, przewijających się w trakcie zajęć studentek.
Musiał ją aktualnie przekonać. Do siebie. Do swoich planów. Do swojej idealności (niepotrzebnie się lękasz - te opowieści - wszystkie są oczywiście przejaskrawionym kłamstwem).
Nie był specjalnie zaciekawiony pierwszą jej wypowiedzią - wykorzystał ten moment raczej na obmywanie nienatarczywym spojrzeniem ogółu jej dziewczęcego ciała. Była urzekająca, o niebanalnym pięknie; przybraną kreacją doskonale wiedziała, jak igrać z jego przewrażliwieniem zmysłów (z niebywałą rozkoszą odrzuciłby niepotrzebną osłonę w sypialni). Liczył - aby dzisiaj wyjść z łupem chociaż jej przychylności; kto wie? może zgodzi się na rozmowę przy filiżance kawy? Przystanie na propozycję? Długo się opierała. Zdecydowanie długo.
- Jeśli - poprzez cyrograf określa pani stawianie innym wymagań - subtelny uśmiech nie gasnął na jego twarzy; ciepłem i serdecznością zaprzeczał każdej z krążących w jego temacie plotek - proszę się nie obawiać. Przyszedłem wzbogacić - zapewnił - nie rozliczać dziś pani wiedzę.
Wychwycił półszept, dostrzegał ciężar jej nieśmiałości - którą zamierzał z każdym momentem niszczyć. Krótko trwająca pauza; wyrwa oczekiwania tuż po nakierowanej rozterce.
- Nie była pani tu wcześniej - utrzymywał spojrzenie na przepełnionych wątpliwościami oczach - mam rację? - Odpowiedź i jednocześnie brak odpowiedzi. Nie była przecież Brytyjką, bynajmniej nie pełnokrwistą; chciał w nienachalny sposób zachęcić ją do rozmowy, chciał - aby mogła przywyknąć do towarzystwa, nim już zanurzą się w świecie sztuki.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyPią Lis 02 2018, 13:55;

Natomiast ona pochodziła ze zbyt dobrej rodziny; dobrej ponad miarę na fotografiach zdobiących wystawny salon w komody i roślinność, którą uwielbiała matka. Wydawać się mogło, że tworzyli idealny obraz, lecz skrywało się w tym głębsze dno, bo
czy ledwie nastolatka – pierwsza lepsza – przenosiła się poza granice, by studiować wymarzony kierunek? Usprawiedliwiała to licznymi wynikami w nauce, osiągnięciami poza terenem Paryża, a jednak w każdym wypowiadanym słowie skrywał się cudaczny sekret, którego odpowiedzi nie mogłaby udzielić od razu. Enigmatyczne sekrety spowijały bystre, intensywnie przeszywające spojrzenie rudowłosej, lecz on w tym miejscu, tak szczelnie okraszony iluzorycznym zapachem perfum i efemeryczną aurą miejsca, zmuszał jej wzrok do spoglądania w inną stronę. Analogicznie czynił z jej smukłym, nader drobnym ciałem, które zamykała pod kurtyną smukłych palców, byle nie patrzył, byle nie spoglądał.
Szła obok mężczyzny, tęczówkami taksując obrazy, które mieli okazję mijać, kiedy to raz po raz przemierzali kolejne uliczki korytarzy. Unosiła jedynie wymownie brwi, gdy jakieś dzieło budziło w niej odmienne odczucia, aniżeli w nim – nie wdając się w polemiką, wiedząc że posiada większą wiedzę niż ona. Musiała akceptować to opowieści, w głowie analizując pasmo niedopowiedzeń, z których wynikało ich spotkanie, bo czy istniały głębsze, bardziej dosadne powody? Argumenty przemawiające za tym, że postanowił ochronić płaszczem sztuki sylwetkę Marceline, która nadal zdawała się błądzić?
- Nie lękam się tego – odpowiedziała bez namysłu i zatrzymała się przy tworze van Gogha, który podobnie jak inne – opowiadał cudaczną historię. Wpatrywała się dłużej, skupiając na wszelkich kolorystycznych detalach, po czym spojrzała na Daniela, niemo wypowiadając pytania dotyczące ów obrazu. - Obawiam się, że to niestosowne – pomimo chęci zgromadzenia wiedzy – nadal pozostawała irrealnie daleka.
Jesteś w stanie po nią sięgnąć?
- Owszem, to prawda – przytaknęła, gdy wkraczali w kolejny tunel malowideł, a ich rozmowa nabierała coraz żywszego tempa. Pomiędzy kolejnymi opowiastkami o stworzonych przez malarzy obrazach, wstawiał także intrygujące zagadnienia okraszające miasto mgiełką sekretów. - Zdradził mnie akcent czy bezczelna ignorancja? – nie wychodziła ponad stan przyzwoitości.
Nie mogła.
Nie powinna.
Nadal piastowali miejsca w (moralnie) przypisanych do nich rolach.
- Dlatego spotkało mnie to wyróżnienie?

Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyPon Lis 05 2018, 00:23;

Znał korytarze galerii - ostoi artystycznego Londynu - z oddaniem pracującego kustosza; sentyment wracał, ilekroć tylko kierował tor swego wzroku w stronę antycznych kolumn, szarobeżowej fasady zwieńczonej w centrum kopułą (łagodne wzniesienie dostojnie pięło się w stronę nieba). Poruszał się wzdłuż rozległych, jasnych układów pomieszczeń, jakby po własnym domu - kolory, widział ich setki, niezliczone ilości pociągnięć pędzla; obecni w płótnach bogowie, tworzący zrywy emocji, ubarwiający na swe podobieństwo kształt wędrującej duszy.
Jego postawa tworzyła kontrast z postawą podążającej studentki - Daniel Bergmann poruszał się zwinnie, jak zwierzę w swoich terenach, swym obeznanym żywiole. Postępował i opowiadał z godną pozazdroszczenia płynnością - zupełnie, jak gdyby wszystko miał zapisane na stronach niepoznanego dramatu, układu wypowiedzi przetykanych przez wątły gąszcz didaskaliów - które wypełniał z należną skrupulatnością. Opiekun.
Łuk przyjaznego uśmiechu - jest rzeczywiście podstępem. Trucizna rozciąga wargi.
- Co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym - stwierdził, kiedy tylko zaczęła podważać stosowność kameralnego poobcowania ze sztuką. - Całe zło z wnętrza pochodzi - dodał. Nie zająknął się; niezwykle gładko wydobył z czaru umysłu słowa - niby były to jego własne.
- Ewangelia według Świętego Marka, rozdział siódmy, wersety od czternastego do dwudziestego trzeciego - dopełnił należytej precyzji. - Aby rozwiać wątpliwość. - Uśmiechnął się do niej szerzej; podobnie - ciepło, przyjaźnie. Ideał nauczyciela.
Panna Holmes była jednak niezwykle dociekliwą istotą - zadała swoje pytanie ponownie, nie potrafiła dać za wygraną bez uzyskania sprecyzowanych wyjaśnień.
On nie potrafił jej bezpośrednio przekazać. Zwodził - pod maską serdeczności zagrzebał swoje prawdziwe plany.
- Rozmowa - przyznał - kiedy proponowałem pani pierwszy raz wyjście. - Było to rzeczywiście prawdą; dostrzegł zaciekawienie oraz niewiedzę w jej oczach - gdy po raz pierwszy wspomniał jej o galerii.
Kolejne z armii nacierających pytań.
- Ponieważ - przeszedł znów do tłumaczeń; los jemu sprzyjał - nie oglądała pani na własne oczy tego wyjątkowego dzieła. - Zatrzymał się przed szczególnym dla niego płótnie. Uwieczniona od tyłu, leżąca, kobieca postać - przeglądała się w tafli lustra przytrzymanego przez Kupidyna.
Niektórzy zwykli bezsprzecznie twierdzić, że Daniel Bergmann miał chore niemal zamiłowanie do różnorakich aktów - na jego dziełach zwykła królować nagość; równie też często malował autoportrety. Były jednakże w pewnym znaczeniu niepokojące, obfitujące w zagadki mrocznej materii uczuć.
- Rani mnie jego historia - przyznał z wręcz teatralnym, eskalowanym smutkiem. - Diego Velázquez, Wenus z lustrem. Jeden z dwóch aktów zachowanych z okresu szesnasto- oraz siedemnastowiecznej Hiszpanii. Za wykonanie groziło nawet spalenie na stosie. - Opowiedział pokrótce. Zajmował go bardzo fakt wspaniałego przetrwania. Fascynował. Cud - niepodważalnie prawdziwszy od zakrwawionej hostii.
- Później, obraz omal nie został zniszczony przez jedną z kobiet. Pomyśleć - wszystko - przez nierozumianą potrzebę przekazywania piękna - dodał. Wydawał się rzeczywiście być przywiązany do dzieła; wyglądał niemal jak ojciec - rozpaczający nad ledwie odratowanym dzieckiem; wyglądał - jakby chciał musnąć płótno i stopić się z jego światem, choć równocześnie był jak najbardziej świadomy grożącej mu profanacji.
- Nie będę rozwodził się nad znaczeniem - dodał, wyraźnie porzucając swój obowiązek interpretacji. - Obrazy się czuje. Jeśli druga osoba musi opierać swą wiedzę na tym, co przeczytała w książkach - dodał - nie wiem, co robi na artystycznej uczelni. - Nie lękał się swoich słów, wyraźnie zresztą przemieszczających się pośród pomówień studentów. Jeśli ktoś spisał jemu swą wizję z książki - albo, co gorsza - wygłosił, mógł liczyć się z jawnym, raniącym dotkliwie wyśmianiem; wystarczył choć cień podejrzeń o inspirację. Analogicznie też postępował w przypadku namalowanych obrazów - jeśli dzieło było w zupełności poprawne, choć nie wnosiło nic więcej - mimo najlepszych technik - dana osoba była mieszana z błotem. Musiał dostrzegać wyróżniający szczegół. Musiał - być poruszony. Oceniał przez pryzmat własnych, zawiłych - nieodgadnionych kryteriów. Nielitościwie.
Był beznadziejnym człowiekiem
człowiekiem - który zawierzył wszystko istocie sztuki. Widzisz, jak bardzo ją kocha?
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyPon Lis 12 2018, 15:15;


Czy to doprawdy możliwe?
Tkwiła w pięknej, niezwykle awangardowej galerii u boku Daniela Bergmanna – profesora, który wykładał na akademii, do której uczęszczała z własnej woli. Nie dopuszczała oczywiście do siebie również myśli, że ma to większy sens, wszak było to tylko podziwianiem sztuki, tak intensywnie skąpanej pod oniryczną kurtyną popołudnia, gdzie wścibskie spojrzenia nie mogły zarejestrować ich (a)moralnego spotkania.
A może to tylko myśli Marceline Holmes zdawały się być zbyt rozpędzone?
Rumieńce otulały oszronione piegami lico, zaś karminowe wargi układały się w monotematyczny uśmiech, nader grzeczny, a zarazem zdystansowany, jakby rudowłosa zamierzała przekazać wykładowcy, że ich czas dobiega końca, lecz – czy aby na pewno tego chciała? Szła obok niego, coraz to chętniej nasłuchując kolejnych opowieści, byle wyciągnąć z tego jak najwięcej, dając sobie szansę na poznanie go.
- Sztuka towarzyszy panu nieustannie, lecz nie sądziłam, że ma to też aspekty religijne – powiedziała cichutko, ledwie słyszalnie, gdy wreszcie otaksowała jego twarz wzrokiem. Nie była w stanie określić emocji, które wypalały w tunelach żylnych absurdalny efekt niezwykłości, tej irracjonalnej nietypowości, odległej od codziennych sfer egzystencji rudowłosej Francuzki. Wiedziała zatem, a przynajmniej przypuszczała, że nie powinna odczuwać tak wielu cudacznych uczuć, lecz nie była w stanie wyłączyć umysłu, który jasno potwierdzał nieme powody, dla których z taką pasją wsłuchiwała się w wypowiadane przez niego frazy; nie tylko tutaj, w gmachu uczelni także.
- Może okażę się być ignorantką, lecz nie znałam tego dzieła – powiedziała ledwie słyszalnie, kiedy to jej wzrok powędrował wzdłuż linii ciała kobiety. Czuła się tym skrępowana, a tym samym nie do końca była w stanie zrozumieć – jak to możliwe. Obawiała się, że w tym momencie odkryje jej nieopisaną nieśmiałość, której nawet nie potrafiła ukrywać, lecz reakcje na malowidło były dwojakie, okraszone nutą zawstydzenia.
Wolnym krokiem ruszyła dalej, nieustannie spoglądając na kolejne malunki, jakie mijali. Miała nawet wrażenie, że postaci z obrazów spoglądają na nią oceniająco, lecz nic nie stało na przeszkodzie, by skorzystać z ów szansy na poznanie prawdy.
- Każdy obraz odczuwa pan tak intensywnie? To niezwykle intrygujące… Ja analogicznie czuję muzykę; słyszał pan o koncercie Beaujolais Nouveau? To inspirowane francuskimi uliczkami recitale. O ile chciałby pan posłuchać mojej gry – zapraszam do Elbphilharmonie w przyszły weekend – zaproponowała niekontrolowanie, nie analizując słów, które padały, ignorując wszelkie aspekty przyzwoitości. Był profesorem – winna zachować dystans, wyzbyty z nuty poufałości, która wydawała się być w tym momencie jedynie efemeryczną iluzją.
Oddech dziewczęcia spłycił się, kiedy to stanęła przy kolejnym obrazie, a charakterystyczny tatuaż na żebrach wydawał się być nader znajomy. Czy to możliwe? Serce zakołowało w jej piersi, gdy to analizowała linię ciała modelki, aż do momentu, gdy jej wzrok osiadł na tabliczce z nazwiskiem twórcy. Zrobiła krok w tył i poczuła jak przyjemne, nieznanego pochodzenia ciepło otula ją całą, lecz tkwiła jak sparaliżowana, nie zdając sobie sprawy, że to tors Daniela okazał się podporą dla jej nagromadzonych emocji, które odebrały zdolność do naturalnych zachowań. Ophelia miała wszak identyczną ozdobę i to z tej samej strony, a wiedziała to przez wzgląd na często obserwowanie dziewcząt w szatni; ta konkretna słynęła z nadmiernej chęci uwydatniania swego ciała.
- Ja… Ja… – szepnęła bezwiednie, bo czy wykładowca mógł stworzyć dzieło, na którym znajdowała się studentka? Przygryzła nawet nerwowo dolną wargę, próbując zatopić niepewność, lecz było tego zbyt wiele – stanowczo. - Nie sądziłam, że pana talent jest aż tak wielowarstwowy – wydukała, pragnąc wybrnąć z tej absurdalnej chwili idiotycznego zachowania.
Nie mógł przypuszczać, że się domyśla, podobnie jak nie powinien proponować Marceline t e g o samego.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyPon Lis 12 2018, 21:42;

Uwielbiam zagłębiać się w kłamstwa – przyznał, wręcz rozbawiony tą kwestią. Nie wstydził się swych poglądów - całe szczęście, obecnie ludzkość odchodziła od martwej duszy nazwanej tytułem Boga. Był bierny bądź sadystyczny, upajał się - o ile wyłącznie istniał, wysoko, gdzieś nad chmurami - ludzkim, tak wszechobecnym cierpieniem. Zastygał - wyłącznie patrzył, patrzył ze swych obrazów, patrzył marmurem figur; suchymi, zimnymi oczami wyrzeźbionymi dłutem.
Sam na imię miał Daniel. Prorok. Wysłannik Boga.
Nie był jednak niewinny, nie był poczciwym starcem, pokornym, powierzającym swe usta, swe tchnienie - godnym czci mędrcem. Zżerały go lwy emocji w jaskini odosobnienia - nie było Boga - zdolnego jakkolwiek pomóc, uchronić jego przed zgubą. Zabawne, doprawdy zabawne.
Z przyjemnością skorzystam – przyznał, zadowolony w dodatku z (niestety niezbyt trwałego) zrzucenia niechcianych barier, przypływu nagłej pewności. Zmierzali dalej.
Tymczasowa wystawa - została rozpostarta przed nimi jako wieńcząca podróż. Prześlizgnął się w pierwszej chwili wyzbytym z uczuć, chociaż krytycznym wzrokiem wzdłuż zawieszonych obrazów. Stokes? Naprawdę? Postanowili umieścić tutaj to gówno? Omal nie wypowiedział stworzonych naprędce fraz na głos, obecnie dosadnie wzburzonych, tworzących sztorm wielu myśli. Ciekawe, ilu osobom obciągnął - dodał. Od razu poczuł się lepiej - nie mógł jakkowiek spłoszyć swojej przemiłej studentki.
Sprawiała momentami wrażenie wręcz chorobliwie nieśmiałej, oblana rumieńcem wstydu, pragnąca niezwłocznie uciec - niczym mityczna i delikatna nimfa, pełna nieuchwytności, zdolna na zawsze przepaść w schronieniu niezależnego świata. Fascynowała go. Bezczelnie rozważał nawet - czy jest albo nie jest dziewicą - była to jednak bardzo zwodnicza kwestia. Niejednokrotnie te zawstydzone, okazywały się wylądować w dziesiątkach ramion partnerów - poddane przez zwykły impuls; innym razem te śmiałe, nęcące, okazywały się pierwszy raz ofiarować ciała. Trudno było przewidzieć. Zatrzymał się nieco dłużej przy jednym płótnie, choć wkrótce do niej dołączył.
Marceline Holmes zdołała się spłoszyć sama.
Swoje dziewczęce oczy pozostawiała utkwione w nagiej posturze modelki, zgarbionej, nienaturalnie zapamiętanej w pozie ruchami pędzla. Zamiast głowy, miała sączącą się, czarną smołę, zamiast wzbudzać pęd pożądania - niepokoiła, wzywała do rozpoczęcia zadumy. Wyczuł dysonans w zachowaniu swej towarzyszki, wyczuwał kłamstwo, usiłujące poprawnie wskoczyć na drżące, pokryte karminem usta.
Boisz się?
Słusznie.
Nie mogła zatajać przed nim tak oczywistych faktów, nie mogła - odwieść uwagi - przez próbę niedbale uformowanej pochwały, pokarmu dla artystycznej próżności.
Źle – odpowiedział jej w zamian, niepoprawnie rozkoszując się przypadkową bliskością, choć równie prędko ją odrzucając. Odsunął się. – Bardzo źle. – Dodał. Niczym drapieżnik, w stosownym dystansie okrążał jej zalęknioną sylwetkę. Zatrzymał się w końcu; dłoń gładziła rdzawego koloru zarost. Zastanawiał się - musiał w końcu ją znacznie bardziej ośmielić, zachęcić do prowadzenia równego pomiędzy nimi dialogu. Wzbudzić jej zaufanie.
Panno Holmes – Dłuższa przerwa; taka, która dosadnie wbija się w rzeczywistość, rozdziela dwie tektoniczne płyty etapów mijającego zdarzenia. – Nie chciałaby pani może przedyskutować wszystkie widziane dziś płótna? – Pragnął swoją postawą jej ewidentnie nakreślić - wszelka odmowa byłaby najprawdziwszym ciosem, brutusowym sztyletem zagłębiającym się w pole pleców.
(Wszystko - było przecież właściwe, nie podlegało wahaniom.)
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyCzw Lis 15 2018, 13:11;

Niebywałe.
Spojrzenie rudowłosej osiadło na twarzy Daniela Bergmanna, gdy przyznał się do tak iluzorycznych słów, które dziewczęciu nie towarzyszyły nigdy. Wychowanie przez konserwatywną rodzinę dawało poczucie bycia istotą lojalną, nader szczerą i wyzbytą z pokus utkanych przez samego szatana. Mężczyzna wydawał się więc być analogicznym jabłkiem z przypowieści biblijnych, jednak to nie ona stała się Ewą, a on – on wyzbyty z ograniczeń, które pętały postać Marceline nieustannie.
- Mnie one są obce – odpowiedziała zgodnie z prawdą, jednak nie patrząc w jego tęczówki, które zdawały się przeszywać na wskroś. Przygryzła nawet nerwowo policzek od środka, próbując zignorować napięcie jakie się między nimi wytworzyło, lecz to wtłoczone do jej żył, zaczynało tłamsić, wypalać swoistego rodzaju dziurę;
pragnęła uciec.
Szła obok, nadal – nieustannie, czując jak jej serce zaczyna uderzać coraz szybciej i nagle ustało, gdy faktycznie się zatrzymali, a przez głowę Holmes przetoczyła się cała batalia różnych myśli. Nie była nawet pewna czy żałuje spotkania z profesorem, wszak był niebywale oczytanym i mądrym człowiekiem, którego inteligencja przyćmiewała wielu artystów, lecz ona sama jawiła się w tym jak zagubiona łania, która właśnie szuka swojej drogi. Nielogicznym wydawała się zatem ucieczka, jednak to ona przyniosłaby upragnione katharsis, podobnie jak strumień zimnej wody, który odpędziłby wyobrażenia na temat wykładowcy, nader (a)moralne.
- Przepraszam, nie przywykłam do podziwiania tego rodzaju sztuki – odparła bez namysłu, po czym na nowo utkwiła spojrzenie w malowidle. Uniosła nawet brwi ku górze, jakby w zastanowieniu, cudacznej analizie, lecz perspektywa iż była to zapewne studentka, napawała Marceline przestrachem. Nie chciała dołączyć do takowej kolekcji, głównie przez wzgląd na własne poglądy, które więziły ją w efemerycznym świecie podniet. Będąc daleką od intymności, uginała się obecnie pod ciężarem obrazu, a zarazem tonęła w scenariusza, które piętrzyły się pod sklepieniem czaszki.
Wypuściła powietrze ze świstem, kiedy to przerwał chwilową bliskość.
- Na wykładzie? – spytała zaskoczona jego śmiałością. Nie byłaby w stanie wydukać choćby słowa, gdyby spytał ją o szczegóły, gdyby dociekał lub zechciał zachęcić ją do wyjaśnienia pewnego patrzenia poprzez malarzy. Pojmowała tylko melodie, który ulatywały w eter spod jej smukłych palców, lecz prawda była idiotyczna – Marceline Holmes jawiła się być ignorantką, która nie docenia pracochłonnych dzieł; czy aby na pewno? Szanowała każdy aspekt artystycznej sceny, lecz ów wystawa wywoła w niej cudaczne emocje, którymi zdawała się nie umieć posługiwać. Widziała, że pragnie ją ośmielić, zachęcić, aczkolwiek było to dostatecznie trudne, by z taką łatwością zgodziła się na ów warunki. - Oczywiście, możemy to przedyskutować – dodała, jakby nie łapiąc symbiozy pomiędzy mózgiem a słowami, które niekontrolowanie uleciały spomiędzy jej spierzchniętych warg.
T e r a z?
Nie wiem czy powinnam.
Prawdopodobnie – nie.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptySob Lis 17 2018, 15:58;

Wyobrażał sobie
jej serce
bezbronne jak wyciągnięta, dziecięca piąstka; tańczące tuż za kurtyną ruchliwych w oddechu żeber. Drobny fundament mięśni, podrygujący na podobieństwo ptaka, wygrywający rytm w przyspieszonym tempie. Rozgrzana krew, buzująca w arteriach, twarde, bębniące na drzewie naczyń krwionośnych tętno. Serce ofiary - która próbuje zbić drapieżnika z tropu, która ostatkiem sił zbiera resztki tłukącej się świadomości, rozsypanego rozsądku. Odkąd zdołała skierować uwagę Bergmanna - nie miał zamiaru odstąpić, zaniechać dalszych, zaplanowanych działań; mniej albo bardziej pełnych amoralności.
Nie odpowiedział - choć słowa, pragnęły wzbijać się z instrumentu krtani. Złym było kłamstwo, które to instynktownie wyczuł - naprowadzone przez wszechobecną nieśmiałość. Nie oczekiwał od niej - czułości oraz zachwytu - naturalność i niezależność były najbardziej pożądanymi cechami. Przerabiał mnogość tych sytuacji - dziesiątki przepełnionych zachwytem dziewcząt, dostrzegających wyłącznie zewnętrzne aspekty - były zbyt błahe, nudne, nie nadawały się spełniania tworzących się, artystycznych wizji. Bez zawahania spadały w otchłań pościeli, po cichu licząc na znacznie lepszy wygląd swych ocen - niedoświadczone, głupie, poszukujące wrażeń. On poszukiwał z kolei prawdy - jego ciekawość wzbudziła więc niepozorna, płomiennowłosa studentka.Zależało mu. Chorobliwie. Niepoprawnie. Depcząc regulaminy.
Wykład jest monologiem – oznajmił jej z niegasnącym uśmiechem. – Niewiele posiada wspólnego z dyskusją. - Zabawne. Naprawdę sądziła - że byłby w stanie ją zrównać z pozostałością studentów? Pozwolić jej zginąć w tłumie? Rozproszyć się - mimo podejmowanych działań? Prędko niemniej pojęła, jak wielkim stały się błędem tego rodzaju myśli. Na całe szczęście.
Świetnie – omal nie klasnął z zadowolenia w dłonie. – Wiem, dokąd teraz pójdziemy – dodał. Nie miał rzecz jasna (j e s z c z e) na myśli swego mieszkania; zbyt szybki rozwój potrafił równie natychmiast upadać. Nie chciał jej spłoszyć - starał się pozostawać możliwie najintensywniej na zwykłym (czyżby?) neutralnym gruncie. Nawet on - nie był do tego stopnia bezczelny - o co najpewniej zwykli go podejrzewać inni. Rozważał zupełnie inne, intrygujące miejsce.
Pewnie nie odwiedziła pani dotąd najlepszej z londyńskich kawiarni – oświadczył. Nie istniało - zdaniem Bergmanna - bardziej wspaniałe miejsce do omawiania sztuki, do szykowania zasadzki przy parującej, aromatycznej kawie - kameralny lokal, ponadto słynął z przewijających się w jego wnetrzu, osobliwości artystów - o ile tylko miało się dostateczne szczęście.
Nie wypadało odmówić
prawda, Marceline Holmes?
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyPon Lis 19 2018, 16:35;

Wydawał się być człowiekiem nader władczym, toteż Marceline nie potrafiła patrzeć w jego przenikliwe tęczówki dłużej niż kilka chwil, zbyt krótkich, zbyt ulotnych.
Wszystko bowiem oznaczało k o n i e c.
Najbardziej wyrafinowaną, okrutną w swej prostocie mrzonkę o rychłym upadku; niczym Ikar, którego skrzydła roztopiły się pod wpływem niebywale wysokiej temperatury; analogicznie oni – wzbijali się w powietrze, by zaraz potem z łoskotem runąć o taflę emocjonalnego oceanu. To właśnie fale ów wody zalewały wnętrze rudowłosej, miażdżąc je i dewastując, wprawiając serce w głuchy rytm, kiedy to na nowo spoglądała na rysy twarzy Daniela, taksując go i ucząc na pamięć. Odczuwała nawet intensywny, męski zapach perfum, który przyjemnie pieścił otępiony umysł, poprzez napływającą z każdej strony sztukę.
Wydawać się bowiem mogło, że w jej tunelach żylnych toczy się istna batalia wszelkich wyobrażeń o nagim, wyzbytym z szat ciele, o intuicyjnych decyzjach pchających niewinne (a może wręcz przeciwnie) kobiety w ramiona drapieżnika; bo czy nie tym byłeś, p r o f e s o r z e? Ona sama chciała wierzyć, że idealnie wykreowany obraz jego osoby w jej podświadomości nie posiadał skazy, lecz im dłużej rozmyślała o potencjalnych grzechach, tym mocniej pragnęła ucieczki, by znaleźć się poza zasięgiem jego dłoni. Musiał widzieć, że jest naiwnie głupia, skoro zdecydowała się tutaj przyjść; musiał widzieć także, że wcale nie chce odchodzić, choć mowa jej postaci mogłaby sugerować coś zupełnie przeciwstawnego do głęboko skrytych scenariuszy, kształtowanych z kolejnymi, minionymi sekundami.
- Owszem, ale nikt nie twierdzi, że na wykładzie nie oddałby nam pan głosu – odpowiedziała po raz pierwszy z nutą buty. - Na przykład mnie – dodała już ciszej, wlepiając w niego spojrzenie i obdarzając niezwykle subtelnym, wyzbytym z pruderii, uśmiechem. Sądziła, że wybrnięcie w ten sposób z ów dysputy pozwoli na swobodę, lecz nie zakładała w tym prowokacji, ani flirtu – nie znała ów perspektyw takowego zachowania.
- Teraz? – zdziwiła się, bo jak to możliwe, że nadal chciał tkwić w jej towarzystwie? - Sądziłam, że moja niewiedza jest dla pana niebywale nużąca – nie kryła zaskoczenia, ba!, nawet nie zamierzała negować konsternacji, która spowiła w tym momencie jej delikatny profil.
- Mieszkam w Londynie od trzech – może czterech – tygodni, nie zwiedziłam zbyt wielu miejsc, gdyż ojciec pełni nade mną pełną opiekę i nie jest zadowolony, kiedy wracam po zmroku – za dużo, za dużo wypowiadanych słów, choć z drugiej strony Daniel winien wiedzieć, że nie pozostało im wiele czasu.
Odmowa jednak nie wchodziła w grę, wszak kurtyna oniryczności opadła,
a oni rozpoczynali wędrówkę po bezdrożach odartych z enigmatycznych sekretów.
- Proszę prowadzić, profesorze Bergmann.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptyWto Lis 27 2018, 15:16;

Nadużył; ewidentnie - swoich praw, przywilejów, ciążących mu zobowiązań - wyważał struktury barier wyznaczających dystans - kreślony wiekiem i wypełnianą funkcją. Dystans - okrutne słowo, nakazujące chłód oraz płytkość. Żałosne.
Autorytet pozwalał na znacznie więcej - ciężej, pomimo obaw było odmówić sugestiom figury nauczyciela - tego, który prowadzi, który - powinien znać lepiej, który bogactwem słów ukazuje kolejne piętra ambicji. Czas zmierzał na całkowitą niekorzyść; obecnie posiadał niewiele skradzionych minut (przesypujących się w symbolicznej klepsydrze), aby zbudować prędko zaciekawienie oraz przychylność u skrępowanej studentki. Indywidualne spotkanie. Indywidualna rozmowa. Nie odczuwał kąsania choćby najlichszych wyrzutów - jedynie bardziej podsycał swoje uzależnienie, bardziej był utwierdzony w pragnieniu znalezienia się bliżej, kontynuacji pozornej racjonalności planów.
Pragnął ją wyrwać spod klosza nieświadomości
znajdowała się tam zbyt długo.
- Imponuje mi sposób, w jaki patrzy pani na sztukę - oznajmił później w kawiarni; intensywna woń kawy wypełniała mu nozdrza - strumień parującego napoju unosił się bladą smużką w otaczającym powietrzu. Siedział naprzeciw, z uwagą nasycał się szczegółami widoku, wyraźnie umiejscawiał spojrzenie prosto na jej obliczu.
Odwlekał tę chwilę - w końcu musiała nastąpić, na zakończenie dyskusji.
- Nie chciałaby pani spróbować może współpracy? - Jak lekko, jak niebywale niewinnie zdołało wybrzmieć to słowo, jak gładko wkomponowane zostało w całość tej wypowiedzi - chociaż skrywało pod sobą ogrom siejących się kontrowersji, okrytych gładkim opakowaniem tonu. Dźwięku, który w duecie z rozciągającym wargi mężczyzny uśmiechem - delikatnym, nieprzesadzonym - próbował bez grama natarczywości okazać się dostatecznie zachęcający.
Zatrzymał się - na ten moment, w tym symbolicznym czekaniu. Pierwsza próba.
Będzie próbować do skutku.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
bliżej QzgSDG8




Gracz




bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej EmptySob Gru 01 2018, 16:43;

Nie pojmowała – d l a c z e g o – odczuwała tak wiele skrajnych emocji obok mężczyzny, z którym nie łączyły ją bliższe relacje; to niemożliwe, by kusiła ją zakazana bariera wieku – analogicznie – nie mógłby kusić ją swym enigmatycznym podejściem do spraw egzystencjonalnych, ale i tych opartych o sztukę. Błękitne tęczówki osiadały raz po raz na twarzy Daniela Bergmanna, jakby szukając odpowiedzi na niewypowiadane pytania. Czyniła to tak długo jak długo szli i kiedy to on taksował najbliższe otoczenie. Nie chciała wszak czuć jego wzroku na sobie, co deprymowało jej dziewczęcy umysł, podobnie czyniąc z jej sercem, które wręcz uderzało szybciej, gdy krzyżowali spojrzenia.
Kawiarenka, do której ją zabrał, wydawała się być niezwykle przytulna, nader przyjazna, a do tego rozkosznie urocza. Subtelny uśmiech przyozdobił karminowe wargi Marceline oniryczną nutą, która plątała się teraz w jej głowie i odbijała od ścian czaszki, nie dając żadnych wskazówek.
Nie przypuszczała, że najgorsze miało dopiero nadejść.
- Mój punkt postrzegania? Cóż ma pan na myśli? – zapytała, a zaraz potem przygryzła nerwowo policzek od środka. Czuła metaliczny posmak krwi, który wypełnił delikatnie wnętrze jej buzi, po czym ujęła filiżankę kawy mocno, zbyt mocno.
Emocje uderzyły w Francuzkę z impetem. Pogwałcały jej dziewczęcość, nieświadomość i zrodziły swoistego rodzaju podniecenie, które uciskało jej podbrzusze. Obraz z nagą modelką odświeżył swą istotność we wspomnieniach Holmes, a chwilę później dotarło do niej, że to w s z y s t k o co myślała to… Prawda.
- Nie – powiedziała ledwie słyszalnym szeptem, po czym odstawiła delikatne szkło na talerzyk. - Absolutnie nie, pan… Pan jest wykładowcą, a ja nie zamierzam uczestniczyć w tym… – drżała. Drżała pod wpływem uczuć zalewających jej drobną sylwetkę. Oddech rudowłosej spłycał się z każdą kolejną sekundą, aż wreszcie dotarło do niej, że te historyjki z damskiej, uczelnianej toalety nie były kłamstwem. - Dziękuję za to popołudnie, lecz proszę nie powielać ów pytań. Nigdy.
Nie dopiła kawy.
Opuściła kawiarenkę zbyt szybko, zaś na jej policzkach pozostał rumieniec zawstydzenia, pomimo że przez kolejne dni – myśli krążyły wokół osoby Daniela i jego niemoralnej propozycji.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

bliżej QzgSDG8








bliżej Empty


Pisaniebliżej Empty Re: bliżej  bliżej Empty;

Powrót do góry Go down
 

bliżej

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: bliżej QCuY7ok :: 
retrospekcje
-