Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Magiczna Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Lexa Shelby
Lexa Shelby

Absolwent Gryffindoru
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168
C. szczególne : Podłużna na siedem centymetrów blizna na prawym biodrze, wypalony znak pewnego psychopaty znajdujący się na lewym nadgarstku; wiecznie przykryty jest on warstwą białego bandażu.
Galeony : 204
  Liczba postów : 111
https://www.czarodzieje.org/t18543-lexa-t-shelby#528530
https://www.czarodzieje.org/t18559-lexa#529146
https://www.czarodzieje.org/t18545-lexa-shelby#528551
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 6 Kwi - 10:36;

First topic message reminder :


Magiczna Biblioteka


Niewielka magiczna biblioteka zlokalizowana w bocznej uliczce Hogsmeade. Wchodząc do niej, pierwsze co można zauważyć to niesamowicie wysokie regały przy których szybują platformy pełniące funkcję windy. Lokal jest zdecydowanie wyższy aniżeli szerszy. Spokojnie jednak pomieścił kilka naprawdę wygodnych foteli, które okupują głodni wiedzy i świętego spokoju czarodzieje. Mimo niedużych rozmiarów, zawartość półek jest prawdziwie bogata. Panie bibliotekarki dbają o każdy świstek z największą dbałością, dlatego można tu znaleźć najstarsze zapiski w bardzo dobrym stanie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Jonas Harrison
Jonas Harrison

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 34
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 181
Galeony : 13
  Liczba postów : 8
https://www.czarodzieje.org/t21525-jonas-harrison#698075
https://www.czarodzieje.org/t21535-jonas-harrison
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyCzw 14 Lip - 11:41;

Jonas był bardzo surowy i jednocześnie wybredny, jeśli chodziło o relacje z drugim człowiekiem. Nigdy nie był zbyt towarzyski i nie miał poczucia, że musi trzymać blisko siebie pewnych ludzi, by czuć się dowartościowanym. Samotność do niego pasowała i przyzwyczajał się do niej od najmłodszych lat; i może to właśnie dlatego, miewał teraz te wszystkie problemy, przez które wpadał z jednej skrajności w drugą. Jego szkolni znajomi dobrze go znali i nie przekraczali tej grubej, jasnej granicy, gdy Harrison wolał osunąć się w cień, przez pewien czas, po prostu nie socjalizując się zbyt mocno. Wiedzieli, że muszą poczekać i dać mu przestrzeń, a gdy tylko najdzie go ochota, to po prostu wyjdzie i sam coś zaproponuje. Barman kochał ten układ i świadomość, że zwyczajnie to rozumieli. Podejrzewał, że to właśnie dlatego, tak ciężko było mu poznać kogoś innego; bo nie wszyscy byli tak cierpliwi i nie wszyscy chcieli zaakceptować fakt, że Jonas nie był jak inni ludzie. Nie potrzebował grupy bliskich mu osób, by czuć się dobrze. Ba, nie wiedział nawet, czy miał jednego, takiego prawdziwego przyjaciela, któremu oddałby swoje życie w opiece. Wszystko było płytkie, stonowane i niemal stworzone dla niego i jego wymagań. Nigdy nie czuł, że potrzebuje czegoś więcej. Aż do czasu, gdy poznał Kazuhę. Ten jeden dzień, potem paręnaście – lub nawet parędziesiąt listów później — i kilka krótkich spotkań, spowodowały, że Jonas po raz pierwszy, naprawdę się kimś zainteresował. Bo podobało mu się to, jak płynnie i swobodnie rozmawiało mu się z młodszym. Lubił to, że przy nim czuł się zdrowo, niemal normalnie. Niestety, był to ten okres, gdy Jonas zwyczajnie tego potrzebował. Łaknął towarzystwa, godzin spędzonych na rozmowach i czyjejś bliskości. Potem czar prysł, a mężczyzna wrócił do rzeczywistości, przypominając sobie, że nie mógł sobie na to pozwolić. Wpływ miało na to wiele czynników, a z każdym dniem i każdą kolejną informacją, dochodziło do niego to, że najlepszym rozwiązaniem, było skończenie tego, nim zaczęło się to na dobre.
Kazuha z pewnością miał wiele zalet, o których Jonas nie potrafił zbyt szybko zapomnieć. Właściwie to wyrzucenie go ze swojego życia, było dość trudne, co też nie było normalne w jego przypadku, skoro Harrison nie przywiązywał się do obcych. A to prawdopodobnie przeraziło go jeszcze bardziej, bo przecież nie chciał się angażować. Szczególnie, że ich sytuacja już sama w sobie była dość trudna i wymagająca; a barman nie chciał się poświęcać. Szybko zdał sobie jednak sprawę, że młodszy był dość uparty i wyglądał na bardzo zdeterminowanego, a to sprawiło, że Jonas jeszcze chętniej rzucił pracę w szkole, oddalając się od tego miejsca, jak tylko mógł. Bo odrzucanie innych ludzi, wcale nie było przyjemne, bez względu na to, jak często to robił. Harrison nie wierzył przecież w przeznaczenie ani w los, który regularnie łączył ze sobą ludzi. Nie był dzieciakiem, który desperacko poszukiwał swojej miłości. A jednak rzeczywiście musiało coś być w tym, skoro bezustannie uciekając, wciąż trafiał na Nishiyamę i jego uśmiech. Zupełnie, jakby to on kontrolował tym, w którą stronę będzie zmierzać ich znajomość.
Siadając naprzeciw niego, Harrison początkowo planował przeprowadzić z nim krótką, ale treściwą rozmowę. Chciał przypomnieć mu, że zakończyli swoją znajomość, więc nie powinni celowo się ze sobą spotykać, bo to jednak mijało się z celem. Tylko, że nie powiedział nic, co przyszło mu do głowy, zamiast tego po prostu przyglądając się młodszemu. Nie musieli znać się przecież jakoś szczególnie mocno, żeby Jonas mógł domyślić się, że kłamie. Poza tym, całe to spotkanie i okoliczności, zwyczajnie nie mogły być przypadkowe. — Ach, nie zaplanowałeś tego, więc nie wiedziałeś, że przyjdę, skoro bezpośrednio umówiłeś się ze mną na te korepetycje? — zapytał, ściągając brwi, jakby kompletnie tego nie rozumiał. — To całkowicie przypadkowe, rozumiem — cmoknął, kiwając głową, choć w ogóle w to nie wierzył. — Znowu kłamiesz, Kazuha. Uważaj, zanim wejdzie ci to w nieprzyjemny nawyk — rzucił, może nieco ostro, samemu jednak mając w tym niemałe doświadczenie. — Dobrze, skoro chcesz się uczyć, to będziemy to robić — westchnął. Jeśli tylko skupi się na materiale i na realnym celu tego spotkania, to może rozejście się po tym wszystkim, pójdzie mu nieco łatwiej. I skupiając wzrok na tekście, Jonas potarł palcem skroń; szybko jednak parsknął z niedowierzaniem pod nosem. — Myślisz, że będziesz jedyny? — zapytał retorycznie. — W porządku, skoro i tak tu już przyszedłem, to możemy się pouczyć. Jaki materiał chciałbyś powtórzyć? — mruknął, finalnie unosząc na niego spojrzenie. Przez krótką chwilę przyglądał się jego buzi, ostatecznie jednak zatrzymując spojrzenie z powrotem na podręczniku. Minęło parę miesięcy od kiedy zaczął pracę w barze i nieco zmienił swoją pracę; nie wiedział, czy uda mu się funkcjonować normalnie, mając przed sobą Kazuhę, który jednak wiedział o nim nieco więcej niż przeciętny student.
Powrót do góry Go down


Kazuha Nishiyama
Kazuha Nishiyama

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 15
  Liczba postów : 13
https://www.czarodzieje.org/t21528-kazuha-nishiyama?nid=2#698091
https://www.czarodzieje.org/t21538-kazuha#698197
https://www.czarodzieje.org/t21529-kazuha-nishiyama?nid=3#698092
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyCzw 14 Lip - 12:59;

Kazuha niejednokrotnie próbował doszukać się problemu we wszystkich związkach czy przelotnych relacjach, które do tej pory łączyły go z innymi ludźmi. Bo przecież problemem nie był on sam, prawda? Zawsze się starał, a do tego chętnie zapominał o swoich poprzednich obiektach westchnień, całkowicie skupiając się na nowych osobach, gdy przyszła odpowiednia pora. Czasem problematyczne wydawało mu się więc myślenie drugiej strony; wszystkich ludzi, którzy przykuwali jego uwagę, sprawiając, że Kazuha chciał znaleźć się blisko nich. Bo przecież nie wszyscy zachowywali się tak jak on; nie potrzebowali paru dni, by na nowo się zakochać, tracąc głowę dla kogoś obcego. I z pewnością odchodzili znacznie częściej; czasem robiąc to wyjątkowo widowiskowo, czasem skłaniając się do jednej rozmowy, która miała mu wszystko wyjaśnić. W praktyce jednak jeszcze bardziej mieszając mu w głowie. Nishiyama nie wiedział więc, dlaczego ludzie zawsze odchodzili; choć mógł spodziewać się, dlaczego zrobił to akurat Jonas. Ale żaden z tych powodów go nie przekonywał.
Harrison poświęcił mu nieco więcej czasu niż przeciętna osoba, z którą Puchon widywał się, żeby nieco zabić poczucie samotności. Szczerze się nim zainteresował i każdy list, który otrzymywał od starszego, był powodem, dla którego chłopiec tak chętnie się uśmiechał, ganiając za swoją sową po całym pokoju, by przez resztę wieczoru wpatrywać się w pergamin, jak naprawdę zakochany nastolatek. I początkowo nie był w stanie pojąć, dlaczego Jonas miałby zniknąć z jego życia, jeśli tak dobrze się dogadywali. Później jednak, gdy spotkał go w szkole, przez chwilę przyglądając mu się w zupełnym osłupieniu, dopuścił do siebie myśl, że ich relacja nie będzie wyglądać tak, jak wcześniej. Wiedział przecież, co stałoby się, gdyby wszyscy się o tym dowiedzieli; odkrywając, że ich znajomość nie była czymś, co powinno łączyć studenta i pracownika jego szkoły. A mimo to nie potrafił odpuścić, nieustannie przekonując go, że to nic złego. Bo przecież wkrótce kończył studia, bo nikt nie musiał wiedzieć, bo uczucia były dla niego ważniejsze niż opinia publiczna i jakiekolwiek, krzywe spojrzenia, które ktoś mógłby skierować w ich stronę. Tyle że Kazuha nie mógł o wszystkim decydować sam. A jego zaangażowanie najwyraźniej nie było wystarczające, jeśli Jonas zniknął ze szkoły, przy okazji znikając też z jego życia. I choć każda, dorosła osoba uszanowałaby jego wybór, finalnie odpuszczając, to Nishiyama nie potrafił tego zrobić. Nie był w stanie tak po prostu zapomnieć, dopuszczając do siebie myśl, że ich relacja się zakończyła, a on sam powinien skupić się na nauce czy innych osobach, które mogły dać mu więcej niż Jonas. Chłopiec nie chciał nikogo innego; i z pewnością nie zamierzał poddać się po jednej rozmowie.
Wiedział przecież, że to spotkanie nie będzie przypominać wszystkich poprzednich. Mógł się łudzić i całymi dniami stawać na głowie, ale podejrzewał, że mógł to być czasochłonny proces. Gdy jednak na czymś mu zależało, to nie potrafił się poddać. A teraz jego kluczowym celem nie było ukończenie studiów, czy też znalezienie odpowiedniej pracy, ale odzyskanie części tego, co łączyło go ze starszym. Jego plan nie był więc szczególnie przemyślany, ale udało mu się ściągnąć Harrisona do biblioteki; i nawet jeśli nie był pewien, jak powinien teraz postąpić, to zawsze mógł improwizować, prawda? Choć kłamanie nie było jego mocną stroną, o czym Jonas z pewnością mógł przekonać się znacznie wcześniej. — Nie zwróciłem uwagi na twoje nazwisko. No i pewnie znalazłby się jeszcze jakiś Harrison, który udziela korepetycji z zielarstwa — wymruczał, próbując się jakoś wybronić; wiedząc jednak, że żadna wymówka nie była odpowiednia, jeśli doskonale wiedział, do kogo zwrócił się po pomoc. Nadal udawał więc zupełnie nieświadomego; zachowując się tak, jakby naprawdę był to czysty przypadek. — To niekoniecznie kłamstwo — zauważył, znów próbując nieco się wybronić. — Trochę naciągnąłem prawdę, nie zaprzeczę — dodał, tym razem próbując załagodzić to wszystko uśmiechem. — Ale naprawdę radziłem sobie lepiej, jak byłeś obok — stwierdził, nie nawiązując jednak wyłącznie do szkoły, jak i nauki, ale też do wszystkiego, co działo się poza szkolnymi murami. I miał nadzieję, że to dzięki temu Jonas spojrzy na niego tak jak dawniej. Gdy jednak usłyszał, że będą się uczyć, Puchon cicho westchnął, nadal jednak nie odrywając od niego spojrzenia. Bo nikt nie powiedział mu, że będzie to tak cholernie trudne. — Kiedyś byłem — wymruczał pod nosem, jakby wcale nie mówił do niego, wspominając ich wspólną przeszłość. — Kilka ostatnich lekcji? — rzucił niepewnie, bo przecież był ze wszystkim na bieżąco, a do tego nie skupiał się przesadnie na materiale, który omawiali, skoro nigdy nie miał z tym problemów. I choć chciał dodać coś jeszcze, to na moment zamilkł, uświadamiając sobie, że Harrison nareszcie uniósł spojrzenie znad podręcznika; po chwili powracając jednak do tekstu. — Możemy powtórzyć cokolwiek, skoro wiesz, że nie radzę sobie fatalnie — dodał, jakby dodatkowa powtórka mogła do czegokolwiek mu się przydać. Znów zastukał więc palcami w blat i spojrzał na swoje notatki z zielarstwa, nie wytrzymując jednak zbyt długo, nim znów przeniósł spojrzenie na starszego. — Jak się masz? — zapytał po chwili, nie chcąc skupiać się na nauce. — Nie odzywałeś się przez cały ten czas — zauważył, jakby nie wiedział, że ich relacja się zakończyła; i że powinien nareszcie wbić sobie starszego z głowy.
Powrót do góry Go down


Jonas Harrison
Jonas Harrison

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 34
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 181
Galeony : 13
  Liczba postów : 8
https://www.czarodzieje.org/t21525-jonas-harrison#698075
https://www.czarodzieje.org/t21535-jonas-harrison
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 16 Lip - 23:07;

Nieprzychylna opinia publiczna, była jedną z tych rzeczy, które sprawiły, że Harrison zdecydował się odejść. Jako osoba, która od bardzo dawna, była obiektem plotek, naprawdę nie chciał jeszcze bardziej sobie dowalać, dając im kolejne powody, do nieco bezdusznej oceny. Syn przemytników, jego wątpliwa przeszłość, a teraz romans ze studentem i to o dwanaście lat młodszym; na samą myśl o tym, Jonas krzywił się z niezadowoleniem. Nie planował przecież żadnej z tych rzeczy; nie chciał urodzić się w takiej rodzinie i nie wiedział, z kim zaczął się spotykać, zanim rozpoczął się rok szkolny. Może po prostu powinien być ostrożniejszy. Uważać, z kim rozmawia lub przed kim się otwiera; nawet w momentach, w którym nie ma nic przeciwko temu, by zacząć od nowa. Opinia nie była jednak jedynym aspektem, który zaważył na odejściu barmana. Po prostu Jonas zaczął potrzebować przestrzeni, a zaskakująco rozwijająca się relacja, zdążyła go wówczas przerazić. Przecież nie chciał niczego poważnego i zobowiązującego, a na pewno nie chciał, by ktoś zaczął kojarzyć go z Nishiyamą, i to właśnie dla jego dobra. Bo chłopiec nie był przecież złą osobą i Jonas choćby chciał, nie potrafił niczego mu zarzucić. Jak na swój wiek, wydawał się mieć naprawdę dobre i czyste serce, co nie zdarzało się zbyt często. Rozmowy z nim, nawet te najtrudniejsze, swego czasu, sprawiały mu dużo przyjemności. Odejście od niego, nie było więc banalnie proste; ten jeden raz, mężczyzna naprawdę wierzył, że może mu się udać.
Ale Harrison nie umawiał się z ludźmi, bo wiedział, że było to dość ryzykowne. Każdy nowy partner, mógł skończyć jak jego niedoszła narzeczona, a on naprawdę miał dość tych okropnych wyrzutów sumienia i poczucia, że przynosi wszystkim pecha. Poza tym, większość ludzi, jakoś naturalnie go przytłaczała. Sprawiali, że wolał uciec, spędzając dnie w swoim własnym towarzystwie, niż krzątać się przy kimś, przy kim nie potrafił poczuć się komfortowo. Nie każdy potrafił zrozumieć jego sposób postrzegania świata i nie każdy nadawał z nim na tych samych falach. Ciężko było mówić o tym, że Jonas był wyjątkowy, bo nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych osób, ale nie potrafił wpasować się w pewne kanony lub strefy. Był oddzielną jednostką i chciał, by każdy o tym zawsze pamiętał. W towarzystwie Puchona, czuł, że nie musi o tym wszystkim zbyt intensywnie myśleć. Czuł się rozumiany. Wiedział jednak, że było to dość chwilowe, bo aktualnie potrzebował pocieszenia, towarzystwa i uwagi, którą Kazuha definitywnie mu dawał. Wiedział też, że prędzej czy później to wszystko zakończy, dlatego wolał zrobić to teraz, póki w ogóle miał nad tym kontrolę.
— Twoje wymówki są beznadziejne, ale niech ci będzie — mruknął, posyłając mu pełne dezaprobaty spojrzenie. Nie zamierzał się z nim wykłócać, ale kompletnie mu nie wierzył. Wątpił, by Kazuha był do tego stopnia roztrzepany, że nie zorientowałby się, z kim umówił się na korepetycje. Szczególnie, że musiał być uważny, skoro jeszcze nie tak dawno, można by było powiedzieć, że się umawiali. Spoglądając na niego z uwagą, Jonas mlasnął z konsternacją. Nie wiedział, czy powinien od razu odejść, ucinając wszystkie te rozmowy i dość dramatycznie zakańczając to spotkanie, czy usiąść i poprowadzić te nieszczęsne korepetycje. — Nie możesz mówić teraz takich rzeczy, Nishiyama — rzucił, chcąc mu przerwać. Zacisnął na parę sekund oczy, próbując uspokoić swoje szalejące myśli, po czym ponownie na niego spojrzał; tym razem nie unikając jego wzroku. — To nie jest w porządku — dodał ciszej. Bo przecież dał mu jasno do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Mówienie, że radził sobie lepiej, gdy starszy był obok i nawiązywanie zarówno do nauki, jak i ich wspólnego życia towarzyskiego, wydawało się ciosem poniżej pasa. — Musisz sobie jakoś poradzić, nie ma innego wyjścia — mruknął, stukając palcami w blat. Wybijaniem nierównego rytmu, próbując uspokoić swoje zdenerwowanie. Słysząc o paru ostatnich lekcjach, mężczyzna pokiwał lekko głową; było to o wiele lepsze niż wpatrywanie się w siebie w ciszy. Minęło jednak zaledwie parę krótkich minut, nim znów usłyszał jego głos, zmuszający go do tego, by podniósł głowę. — Miałem powody, sam przecież wiesz — powiedział spokojnie. — Znalazłem nową pracę i jest nie najgorzej. Dobrze mi idzie — rzucił, palcami skubiąc krawędź strony. — Nie powinieneś pytać o więcej. Mówiłem, że moja decyzja, jest jedyną słuszną — zaczął ostrożnie, wyciągając dłoń, by poklepać go delikatnie po jego ręce. — Powinieneś zapomnieć o tym, co się między nami działo. Będzie ci łatwiej i lepiej — przypomniał, zanim cofnął się, zamykając podręcznik, dochodząc do wniosku, że nauka nie miała żadnego sensu.
Powrót do góry Go down


Kazuha Nishiyama
Kazuha Nishiyama

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 15
  Liczba postów : 13
https://www.czarodzieje.org/t21528-kazuha-nishiyama?nid=2#698091
https://www.czarodzieje.org/t21538-kazuha#698197
https://www.czarodzieje.org/t21529-kazuha-nishiyama?nid=3#698092
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 18 Lip - 14:57;

Opinia publiczna nie obchodziła go szczególnie mocno. Nie interesował się osobami, które czasem szeptały za jego plecami, a do tego nie zwracał uwagi na plotki, które roznosiły się po szkole w zadziwiająco szybkim tempie. Ludzie mieli tendencje do wyolbrzymiania, a do tego do doszukiwania się problemów tam, gdzie ich nie było. Słyszał więc różne pogłoski na temat Jonasa, gdy spotkali się w murach Hogwartu; a do tego przysłuchiwał im się nieco uważniej. Jednak tylko po to, by wiedzieć, o czym tak gorliwie dyskutowali inni uczniowie, próbując zabić nudę. Wiedział jednak, że nie powinien wierzyć we wszystko, co przekazywały sobie spragnione atrakcji dzieciaki; i dlatego też zupełnie się tym nie przejmował. Więc dlaczego miałby czegokolwiek się obawiać, zapominając o starszym tak szybko, jak ten postanowił pozbyć się go ze swojego życia? Nie sądził, że miał powody do strachu, a do tego czuł się przy nim zbyt komfortowo i dobrze, by tak nagle z niego zrezygnować. I może wydawało mu się, że dość prędko go zrozumiał, skoro bez problemu nawiązał z nim kontakt, ekscytując się każdym listem od Harrisona; ale po czasie doszedł do wniosku, że wiele kwestii stało jeszcze pod znakiem zapytania. 
Chciał więc dowiedzieć się, co właściwie działo się z nim, gdy postanowił zakończyć wszystkich, co ich łączyło; a do tego chciał zadać mu setki różnych pytań, które nasuwały mu się na myśl przez cały ten czas, gdy nie mógł regularnie się z nim widywać. A raczej, gdy nie mógł w ogóle tego robić. Miał więc nadzieję, że to jedno spotkanie doprowadzi do kolejnego, a później następnego; nawet jeśli miałby przeboleć dodatkowe godziny poświęcone nauce, na której pewnie i tak nie potrafiłby się skupić. I może dość bezczelnie wchodził w jego strefę komfortu, ale czy mógł zrobić to inaczej, jeśli wiedział, że Jonas będzie nieustannie go odrzucać, tłumacząc mu się na różne sposoby, których sam Kazuha nie potrafił nazwać dobrymi. Wątpliwe było jednak to, czy jakikolwiek argument przemówiłby mu do rozsądku, jeśli tym razem wydawało mu się, że za sprawą całej ich znajomości stało nic innego, jak przeznaczenie.  
Jego wymówki z pewnością nie były spójne, a do tego nieciężko było dostrzec, że chłopiec kłamał, próbując zatrzymać go w miejscu. Nie odezwał się więc ponownie; wiedząc, że Jonas zdążył go przejrzeć, najpewniej nie myśląc nawet o tym, by uwierzyć, że całe to spotkanie było nieco przypadkowe. Właściwie nie chciał mówić nic, co nie wpłynęłoby zbyt dobrze na ich skomplikowaną znajomość. Tyle że nigdy nie był ostrożny; i z pewnością mówił rzeczy, które powinien dokładniej przemyśleć. Teraz jednak nic, co powiedział, nie wydawało mu się nieodpowiednie. Radził sobie znacznie lepiej, gdy Jonas był obok; nie tylko jako osoba, która mu się spodobała, ale też jako osoba, przy której mógł być sobą, czując się znacznie bardziej komfortowo niż przy innych. — Taka jest prawda. Nie powiedziałem nawet nic złego — stwierdził, marszcząc łagodnie brwi. — Skoro nie chcesz, żeby kłamanie weszło mi w nawyk, to powinienem być szczery, tak? Więc jestem — rzucił, wzruszając lekko ramionami, jakby nie rozumiał, dlaczego Jonas od początku dawał mu jakieś sprzeczne sygnały; bo przecież przez jakiś czas nie wyglądał, jakby chciał to wszystko zakończyć. Więc czemu spotykali się teraz na neutralnym gruncie, podczas gdy Nishiyama chciał uratować ich znajomość; jakby tym razem nie rozumiał słowa nie. — Zupełnie nie obchodzi cię to, jak sobie radzę? — zapytał po chwili, bo nigdy nie myślał o tym, czy był dla Harrisona jedynie jakąś chwilową rozrywką i dziwną formą pocieszenia; bo wszystko, co ich łączyło, wydawało mu się szczere. Nie rozumiał więc, dlaczego z dnia na dzień zmieniło się tak wiele; a jednocześnie nie potrafił się smucić, by móc wkrótce zabić poczucie samotności, skupiając uwagę na kimś innym. Zamiast tego czuł się jeszcze bardziej zmotywowany, przez co przeniósł na niego wzrok, zadając mu osobiste pytania; zupełnie nie skupiając się na nauce. I znów zmarszczył brwi, tym razem przyglądając mu się z prawdziwą konsternacją. — Nadal nie potrafię pojąć twoich powodów — stwierdził. — Nie sądzisz, że to trochę niesprawiedliwe, Jonas? Tylko ty miałeś coś do powiedzenia  tej sprawie — zauważył, bo sam chciał zatrzymać go przy sobie, jak najdłużej się dało. — Traktujesz mnie jak obcego. Może nawet gorzej, skoro nie mogę o nic cię zapytać — mruknął nieco marudnie, przenosząc wzrok na jego dłoń, gdy Jonas poklepał go po ręce; i zaraz po tym zacisnął usta, nie powstrzymując się jednak z pewnymi słowami. — A jeśli nie chcę, żeby było mi łatwiej? Poradzę sobie — rzucił z przekonaniem, kiwając dość energicznie głową; nie wierząc w to, że znajomość ze starszym mogłaby jakoś mu zaszkodzić. — Przecież wszystko było dobrze — przypomniał mu. — I nadal może być. Tylko przestań przede mną uciekać — rzucił, bo czy naprawdę było to tak trudne?
Powrót do góry Go down


Jonas Harrison
Jonas Harrison

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 34
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 181
Galeony : 13
  Liczba postów : 8
https://www.czarodzieje.org/t21525-jonas-harrison#698075
https://www.czarodzieje.org/t21535-jonas-harrison
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 24 Lip - 15:49;

To wszystko byłoby o wiele prostsze, gdyby Jonas nie polubił Kazuhy; gdyby tylko potraktował go jak każdą osobę, którą poznawał jakiegoś samotnego wieczoru, by spędzić z nią noc. Mógłby wtedy zniknąć nad ranem, jak robił to zawsze, gdy tylko zaczynał żałować, że zbliżył się do kolejnej, kompletnie obcej osoby. Wymazanie go ze swojej pamięci i ruszenie naprzód, byłoby banalne i niewymagające. Dlatego też Harrison tak bardzo się teraz wściekał i czuł tak wielkie przytłoczenie, spowodowane całą tą sytuacją; zaczął z Kazuhą od zupełnie innej strony niż normalnie, przez co ciężko było mu odejść i zapomnieć. Bo Nishiyama notorycznie przewijał się przez jego życie. Najpierw listownie, potem osobiście i nawet po zrezygnowaniu ze szkoły, Jonas zauważał rzeczy, które dość bezpośrednio kojarzyły mu się ze studentem. Poznał go zbyt dobrze i zbyt prywatnie, by móc totalnie bezuczuciowo, wyrzucić go ze swojego życia. Zdając więc sobie sprawę z tego, jak jego zachowanie mogło okazać się krzywdzące, Jonas nie chciał tego więcej powtarzać. Nie zamierzał popełniać tego samego błędu w postaci otwierania się przed nową osobą i wprowadzania ją do swojej codzienności. Musiał być ostrożniejszy.
Mimo to, nadal był dość naiwny, wierząc, że jeśli samemu zakończy pewien rozdział swojego życia, to nic więcej nie pokrzyżuje mu planów. Nie podejrzewał przecież, że Kazuha mógł być aż do tego stopnia uparty, by ustawiać ich spotkania. Gdyby nie fakt, że Jonas był tym wszystkim naprawdę zmęczony, może mógłby być nawet pod sporym wrażeniem; nie pamiętał, czy ktokolwiek w jego przeszłości, starał się o niego aż do tego stopnia. Może, jeśli mężczyzna nie miałby tych wszystkich obaw, które od wielu lat, kręciły się po jego głowie, to mógłby zacząć od nowa. Niestety, zbyt mocno go blokowały, jednocześnie uniemożliwiając mu drogę do szczęścia. Zupełnie tak, jakby nie zasługiwał na to, by żyć wedle swoich pragnień i kochać tych, kogo kochać rzeczywiście chciał.
Spoglądając na młodszego chłopca, Harrison czuł jedynie żal; wiedział, że wielokrotnie dawał mu do zrozumienia, że czuje się w jego towarzystwie wyjątkowo. Nigdy nie ukrywał przed nim swoich uśmiechów i nie zastanawiał się nad swoimi słowami, dzieląc się z nim wszystkimi rzeczami, które akurat nasuwały mu się na język. Okres, w którym się poznawali, był więc przyjemny i Jonas żałował, że wszystko potoczyło się w ten sposób. W głębi duszy chciał przecież wyciągnąć palce, by ująć jego dłoń i może nawet przeprosić za tak gwałtowne zakończenie ich znajomości. Zapytałby o to, jak sobie radzi i czy czegoś potrzebuje. Nigdy nie przestawał się nad tym zastanawiać; czasami nieświadomie, powracając myślami do tego niesfornego puchona. A więc to naprawdę nie tak, że całe to ich rozejście się, było dla niego łatwe albo że Jonas prędko wrócił do normy. Robił to, co wydawało mu się słuszne i to, dzięki czemu mógł im obu zapewnić, swego rodzaju, bezpieczeństwo i spokój.
— Po prostu to nie jest na miejscu. Zakończyliśmy pewien etap znajomości z wielu powodów i wracanie do tego, teraz gdy jest już po wszystkim… Nie jest w porządku, Kazuha — powiedział, dość ostrożnie dobierając swoje słowa. Jakby obawiał się jego reakcji i słów; wiedział pewnie, że się nie zgodzi, że zaprzeczy wszystkiemu, co powiedział. Bo to była decyzja Jonasa, a nie jego. Ani tym bardziej ich wspólna. — Zawsze byłeś szczery, więc lepiej, żeby to się nie zmieniło. Nie chciałbym jednak, żebyś szukał fałszywych powodów i wymówek, żeby organizować takie spotkania — rzucił, w końcu zatrzymując na nim skupione spojrzenie. Cały czas chodził wokół niego na palcach, obawiając się, że powie coś nie tak, choć kiedyś się tak nie zachowywał. To jednak jego kolejne słowa sprawiły, że barman zamrugał powoli, rozchylając z zaskoczeniem usta. Zawsze przecież interesowało go to, jak sobie z tym wszystkim radzi Kazuha. Jego pytanie wydawało mu się więc nieco… szokujące, bo przecież nie czytał mu w myślach. — Obchodzi mnie, jak się czujesz — odparł od razu, prędko jednak żałując swoich słów, przez co zaczął czuć nieprzyjemny ból głowy, przez cały ten mętlik. — Nie jestem tyranem. Chcę wiedzieć, jak sobie radziłeś i czy wszystko u ciebie w porządku, ale… Nie powinienem o to pytać — wyjaśnił. Była to jego własna zasada, której przecież chciał się trzymać. Słysząc jego słowa, Jonas zamknął książkę, muskając palcami jej okładkę, jakby potrzebował skupić się na czymś, co nie było studentem. — Kazuha — zaczął, nagle opierając się i krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Odnoszę wrażenie, że bez względu na to, co ci teraz powiem i tak uznasz to za głupie — westchnął. — Możemy się spotykać. Czasem. Jak znajomi — powiedział cicho. — Ale nie mogę obiecać ci nic więcej. Nie mogę angażować się w nic więcej. To jedyne, co mogę ci zaoferować — dodał, odsuwając podręcznik w jego stronę, jakby zakończyć już tę rozmowę.
Powrót do góry Go down


Kazuha Nishiyama
Kazuha Nishiyama

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 15
  Liczba postów : 13
https://www.czarodzieje.org/t21528-kazuha-nishiyama?nid=2#698091
https://www.czarodzieje.org/t21538-kazuha#698197
https://www.czarodzieje.org/t21529-kazuha-nishiyama?nid=3#698092
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 25 Lip - 20:25;

Kazuha chciał o wszystkim mu opowiedzieć. Nawet jeśli ich znajomość zakończyła się dość niespodziewanie, a on sam nie miał pewności, czy zrobił coś nietaktownego, tym samym zmuszając Jonasa do nagłego odwrotu, to chciał porozmawiać z nim tak, jak kiedyś. Jego życie było takie jak dawniej i żaden przewrotny punkt niczego nie zmienił; a mimo to Puchon miał mu wiele do powiedzenia. Chciał opowiedzieć mu, jak sobie radził i że jego plany na przyszłość wcale się nie zmieniły, że nadal chciał zostać uzdrowicielem. Opowiedziałby mu też o wszystkich, zupełnie przypadkowych sytuacjach i nie zapomniałby o żaden historii związanej z Hogwartem, mówiąc tak wiele, jak wtedy, gdy jeszcze się spotykali, nie ukrywając przed sobą niczego konkretnego. Bo tego dość wyraźnie mu brakowało; wszystkich tych rozmów ze starszym, a do tego świadomości, że był wysłuchiwany, nawet jeśli mówił o rzeczach, które dla innych nie miałaby żadnego znaczenia.
Nie wierzył więc w to, że Jonas naprawdę chciał zakończyć ich znajomość, jak najszybciej wyrzucając chłopca ze swojego życia. Bo dlaczego miałby traktować go tak dobrze, z dnia na dzień zmieniając zdanie? Wydawało mu się to nie tylko mylące, ale też zupełnie nielogiczne, przez co jeszcze bardziej nie potrafił się poddać, chcąc wyciągnąć z niego wszystkie odpowiedzi. Dlaczego nagle go zostawił, skoro wszystko się układało? I czy mógł zrobić coś, by jakoś temu zapobiec? Doskonale pamiętał przecież ich pierwsze spotkania, a później te następne; i nigdy nie odniósł wrażenia, że Harrison był z nim znudzony lub też, że traktował go wyłącznie jak przypadkowego studenta, który w jakiś sposób umilał mu czas. Chciał więc lepiej go zrozumieć, by w przyszłości nie mierzyć się z kolejnym odrzuceniem. Ale wpierw musiał go odzyskać; bo chciał, żeby starszy powrócił do jego codzienności, nie wymyślając żadnych wymówek, dzięki którym Kazuha nareszcie by odpuścił. Potrzebował odrobiny szczerości i rozmów, które wyjaśniłyby mu jego zamiary; a później jedynie szansy, by udowodnić mu, że nie musiał niczym się przejmować. Bo przecież, gdyby tylko dowiedział się o jego obawach, to prędko pokręciły głową, mówiąc, że to nic takiego. Potrafił o siebie zadbać i nie sądził, by odejście Jonasa mogło zagwarantować mu bezpieczeństwo; a raczej wydawało mu się, że jego obecność nie była gwarancją jakiegokolwiek ryzyka. Był zbyt zdeterminowany, by Harrison mógł wpłynąć na jego decyzje i dlatego znów wlepił w niego markotne spojrzenie.
Powodów nie było wiele. Tylko ty je miałeś, Jonas. Ja nie miałem ich wcale — wymruczał, bo wydawało mu się, że w momencie, w którym ich znajomość stała pod znakiem zapytania, on sam nie miał nic do powiedzenia; musiał się na to zgodzić i mimo sprzeciwów, nie mógł wpłynąć na jego decyzję. Nie miał nawet okazji, by dokładnie to z nim przedyskutować albo przynajmniej poprosić go o krótkie wyjaśnienia. Nigdy nie była to jego decyzja i właśnie dlatego nie potrafił tego pojąć; i dlatego nadal wracał do tego, co łączyło ich w przeszłości. Bo nie potrafił zostawić pewnych spraw za swoimi plecami, szczególnie jeśli były one niewyjaśnione. A właśnie taka wydawała mu się relacja ze starszym. — Nie miałem wyboru — stwierdził. — Przyszedłbyś tu, gdybym do ciebie napisał i cię o to poprosił? — zapytał retorycznie, bo wiedział, jaka była prawda. Ich znajomość była pewnym, zakończonym epizodem, do którego Jonas nie chciał wracać, mając ku temu kilka powodów. A więc Nishiyama spodziewał się, że tym razem musiał ściągnąć go tu podstępem, na moment zapominając o swojej szczerości i bezpośredniości. I przez cały ten czas czekał na słowa, które mogły odrobinę go pocieszyć, dając mu złudną nadzieję, że wszystko wkrótce się ułoży. Ożywił się więc dość instynktownie, gdy Jonas ponownie się odezwał; bo jeśli go to obchodziło, to nadal musiał mieć dla niego jakieś znaczenie. — W takim razie nie pytaj. Skoro wiem, że chcesz wiedzieć, to wszystko ci powiem — rzucił, uśmiechając się znacznie chętniej. — Zaczynam ostatni rok studiów i muszę skupić się na pisaniu pracy, ale myślę, że dobrze sobie poradzę i że szybko przyjmą mnie na jakiś staż — zaczął z widocznym entuzjazmem. — A wtedy będę mógł wrócić na jakiś czas do Japonii, żeby pomóc matce — dodał, zdradzając mu plany na najbliższe miesiące. — Moja sowa ostatnio kiepsko sobie radzi, a wakacje są strasznie nużące. No i miałeś rację, radzę sobie z zielarstwem, a do tego zapisałem się na kilka zajęć pozalekcyjnych, żeby zabić nudę, odkąd cię nie ma — wymienił, dopiero po tym, gdy usłyszał swoje imię, na moment zamykając usta. Ale kolejne słowa Jonasa były równie obiecujące, co te poprzednie; chłopiec pokiwał więc energicznie głową, bo przecież był to dobry początek, aby mogli odbudować swoją znajomość. — Nie chcę spotykać się tylko czasem — rzucił. — Spotykajmy się częściej. Nie będę cię do niczego zmuszał. I przestanę szukać fałszywych wymówek, żeby gdzieś cię ściągnąć — obiecał mu, kiwając z przekonaniem głową. — Naprawdę tego nie pożałujesz, Jonas. Zaufaj mi — poprosił, wlepiając w niego całkiem zdesperowane spojrzenie; bo czy istniało coś, na czym zależało mu równie mocno?
Powrót do góry Go down


Jonas Harrison
Jonas Harrison

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 34
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 181
Galeony : 13
  Liczba postów : 8
https://www.czarodzieje.org/t21525-jonas-harrison#698075
https://www.czarodzieje.org/t21535-jonas-harrison
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 27 Sie - 22:37;

Jonas czuł się nieco rozbity, bo nie do końca wiedział, jak powinien się zachować. Chciał być tym dorosłym, który odpowiedzialnie podejmuje pewne decyzje, później niczego nie żałując. Od początku chciał przecież chronić młodszego, dość uważnie przyglądając mu się z boku; wydawało mu się to jedynym, sensownym rozwiązaniem, które mogłoby zapewnić mu bezpieczeństwo. Być częścią jego życia, a jednocześnie nie zbliżać się na tyle, by dla innych osób, wydawało się to podejrzane. Nie dałby rady, realnie odciąć się od niego na tyle, by w ogóle go nie sprawdzać. Musiał upewnić się, że wszystko u niego dobrze, że ze wszystkim sobie radzi i że nic mu nie zagraża. Często więc wypytywał o niego swoich znajomych, później pojawiając się gdzieś w tle, by na własne oczy zobaczyć, że wszystko było w normie. Ale o tym już nie zamierzał mu mówić, obawiając się, że ten stanie się tylko chętniejszy i może nachalniejszy. A przecież Jonas wciąż chciał trzymać go na pewien dystans, bo to wydawało mu się rozsądne, bo nie potrafił dać mu tego, czego chciał. Powodów było przecież strasznie dużo; zarówno ograniczenia, związane z jego rodzicami, jak i cały ten ból, który odczuwał po stracie narzeczonej, przeszkadzał mu w normalnym funkcjonowaniu. Nie chciał przecież odbijać sobie swojego nieszczęścia na młodszym, gdy ten zwyczajnie na to nie zasługiwał. Kazuha był naprawdę dobrym dzieciakiem; rozmawianie z nim, jak i spędzanie czasu, było proste. Człowiek mógł być sobą i odrzucić presję bycia idealnym gdzieś na bok, co Harrison naprawdę cenił, bo żył według pewnych, własnych oczekiwań. A na dłuższą metę, robiło się to cholernie męczące i sprawiało mu więcej trudności niż realnego pożytku.
Wiedział też, że nie zachował się sprawiedliwie. Nie dał mu szansy na rozmowę ani na wyjaśnienie, dlaczego się na to zdecydował. W ciągu jednego, bardzo krótkiego spotkania, powiedział mu, że odchodzi i że powinien zająć się sobą. Żadnego współczucia, żadnych argumentów. Chciał zakończyć to szybko i możliwie bezboleśnie. Wydawało mu się, że dzięki temu, łatwiej będzie im zapomnieć i ruszyć dalej. Poniekąd obawiał się, że pozwalając Nishiyamie na rozmowę, Jonas mógłby zmienić zdanie. Wiedział, że mógłby go do tego przekonać. Wystarczyło tylko spojrzenie w jego stronę, jego mina i gest, by dość łatwo zamieszał w jego głowie. Nie dziwił się więc, że teraz kierował w niego takie, dość ostre słowa; być może na to zasługiwał. — A więc, co w przypadku, jeśli byłbym jedynym, który miałby powody do zerwania? Zabroniłbyś mi odejść? — zapytał, patrząc na niego z zainteresowaniem. Wydawało mu się, że nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji. Ktoś musiał ucierpieć, choć w tym przypadku, była to ich dwójka. — Co by się zmieniło, jeśli pozwoliłbym ci wtedy mówić, Kazuho? To nie była spontaniczna decyzja. Przemyślałem to — przypomniał mu, czując pewną gorycz w gardle. Poczuł się źle oceniany, choć przecież szczerze wierzył, że robi to dla ich dobra. — Wiem, że to nie było w porządku. Przepraszam — powiedział szczerze, przykładając dłoń do klatki piersiowej; może to nieco uspokoi młodszego chłopca. — Ale nie mogę zaoferować ci tego, czego chcesz. Nie potrafię — dodał, zaraz zamykając usta, zdając sobie sprawę, że i tak powiedział zbyt wiele. A przecież zależało mu na tym, żeby trzymać język za zębami, by pewne sprawy pozostały tylko dla niego. Dlatego przez chwilę milczał, uspokajając swoje nerwy i przyglądając się mu z uwagą. Nie chciał zachować się w ten sposób, ale właśnie w ten sposób działał na niego Kazuha; Jonas zawsze kierował się sercem i emocjami, zamiast rozumem, jak to miał w zwyczaju. — Prawdopodobnie nie — przyznał. Bo wciąż by go unikał, uważając, że to jedyne wyjście. Zauważając jego uśmiech, Harrison uniósł palce, by potrzeć swoją skroń, jakby bolała go głowa; pozwolił mu jednak się wygadać, choć o wszystkim doskonale już wiedział. — Na pewno świetnie sobie poradzisz ze swoją pracą. Jesteś bardzo mądry — powiedział spokojnie, nie chcąc ciągnąć go w dół. Dopiero jego nagły entuzjazm, sprawił, że starszy zamrugał z wolna oczami; nagle nie czując się zbyt pewnie. Może to kolejna nieodpowiedzialna decyzja? — Musisz się uspokoić, bo zaraz zmienię zdanie — ostrzegł, odsuwając książkę w jego stronę. — Skoro tak, to chodźmy stąd. Czuję, że ściany mają uszy — mruknął z niezadowoleniem, podnosząc się z miejsca.
Powrót do góry Go down


Kazuha Nishiyama
Kazuha Nishiyama

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 15
  Liczba postów : 13
https://www.czarodzieje.org/t21528-kazuha-nishiyama?nid=2#698091
https://www.czarodzieje.org/t21538-kazuha#698197
https://www.czarodzieje.org/t21529-kazuha-nishiyama?nid=3#698092
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySro 31 Sie - 14:56;

Kazuha nie potrafił się wściekać i obwiniać innych, gdy ci niespodziewanie od niego odchodzili; czasem tłumacząc mu to na różne sposoby, czasem nie robiąc tego wcale. Pomimo pewnego rozbicia i świadomości, że mógł nie spełniać cudzych wymagań czy też wyobrażeń, chłopiec stale się uśmiechał, obiecując sobie, że następnym razem będzie lepiej. Skoro inni potrafili znaleźć tę jedną, wyjątkowo osobę, z którą mogli ułożyć sobie najbliższą przyszłość, to dlaczego jemu miało się nie udać? Wtedy też w jego życiu pojawił się Jonas; a Kazuha odniósł wrażenie, że cały świat na moment się zatrzymał, dając mu znak, że tym razem trafił na odpowiedniego człowieka; na kogoś, przy kim czuł się sobą. A więc nie chciał nagle go stracić, nie rozumiejąc jego wyjaśnień i zamiarów. W końcu wszystko się układało, a więc dlaczego Harrison miał go od siebie odtrącić, nie podając mu żadnych, szczególnych powodów? 
Puchon potrzebował więc tego spotkania, jak i rozmowy; chciał przekonać go, że wszystko to, co się wydarzyło, było jedynie zbędnym zamieszaniem, którego mogli przecież uniknąć. Bo nie potrafił uwierzyć w to, że Jonas mógłby się nim znudzić, od początku traktując go jak chwilową rozrywkę. W pewnym sensie nie potrafił też ruszyć dalej; bo nawet jeśli przez jego życie przewijały się kolejne osoby, którymi mógł na jakiś czas się zainteresować, to jego myśli stale powracały do Harrisona. Nie mógł więc odejść bez słowa, zgadzając się ze wszystkim, na co zdecydował się wyłącznie Jonas. Dlatego znów wlepił w niego dość zdesperowane spojrzenie, tym razem nie odpowiadając mu zbyt prędko, bez żadnego zastanowienia. — Gdyby twoje powody były logiczne, to nie mógłbym tego zrobić. Poza tym, niczego ci nie zabraniam. Chcę tylko pokazać ci, że to wszystko było strasznie niezrozumiałe i zbędne — mruknął, nadal próbując przekonać go, że miał rację. Sam chętnie znalazłby wiele wyjść z tej sytuacji, byle żaden z nich nie musiał cierpieć; nie chciał spisywać ich znajomości na straty, podobnie jak i nie chciał zbyt prędko się poddać. — Wtedy mógłbym powiedzieć ci, co czuję i może mógłbym pomóc ci z tymi wszystkimi wątpliwościami, które cię do tego skłoniły — rzucił, bo dla Kazuhy były to jedynie wątpliwości, którym można było jakoś zaradzić. Być może Jonas potrzebował czasu? Może większej ilości zapewnień? Nishiyama nie był pewien, co musiałby mu dać, żeby Harrison porzucił pewne zasady, znów wpuszczając go w swoją codzienność. I dlatego chwytał się każdego argumentu, chcąc pokazać mu, jak niesprawiedliwe i w gruncie rzeczy, nieprzemyślane było to wszystko. — Nie przepraszaj mnie. Po prostu daj mi drugą szansę — odparł, nie dbając o ludzi, którzy kręcili się po bibliotece, ani o nic innego. Chciał tylko, żeby Jonas go posłuchał, być może tym razem nie podejmując wszelkich decyzji w pojedynkę. — Dlaczego? — zapytał momentalnie, nadal nie odrywając wzroku od jego twarzy; jakby chciał przekonać się, czy Harrison kłamał, czy jednak naprawdę nie był w stanie dać mu tego, czego mógł chcieć. — Dawałeś mi to przez cały czas i nie wyglądałeś na niezadowolonego, więc co się zmieniło? — dodał od razu, nadal próbując zrozumieć jego motyw. — Wszystko to było dla ciebie jakąś zabawą? — zapytał jeszcze, bo gdyby tylko Jonas potwierdził jego słowa, to może wtedy Kazuha potrafiły nieznacznie odpuścić; rozumiejąc, że jego serce rwało się w stronę nieodpowiedniej osoby. Tyle że odnosił zupełnie inne wrażenie; nadal wierząc w to, że wszystko, co łączyło ich do tej pory, było szczere. — Dlatego musiałem wymyślić jakąś wymówkę — zauważył, wzruszając lekko ramionami; podejrzewał, że starszy nie pojawiłby się tu, gdyby tylko wysłał mu zwykły list. I choć jego potwierdzenie było odrobinę bolesne, to Kazuha wkrótce się ożywił, znów uśmiechając się znacznie chętniej; w końcu lubił, gdy Harrison go chwalił. — Jestem spokojny — oburzył się, na moment zamykając jednak usta. — Lepiej? — rzucił po chwili milczenia, nadal jednak nie porzucając uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Szczególnie jeśli Jonas zaproponował mu wyjście z biblioteki, przez co Nishiyama chwycił swoje rzeczy, niemal od razu kierując w stronę się całkiem ruchliwej ulicy. — Nikt nas nie podsłuchiwał, wiesz? Ludzie mają ważniejsze sprawy na głowie — rzucił po chwili, odwracając się, by na niego spojrzeć. — Chyba nie przejmujesz się opinią publiczną, co? Wszyscy zawsze dużo gadają, ale to raczej nieszkodliwe — zauważył, nadal czując się w jego towarzystwie tak, jak dawniej; a więc zachowywał się niemalże identycznie. Jakby mimo wszystko ich znajomość była dość prosta. — Mówiłem ci to nie raz, ale nadal mnie nie słuchasz — westchnął jeszcze, jakby to on nagle stał się dorosłym, który zamierzał go pouczać, wytykając mu pewne błędy; bo kiedyś nie miał z tym żadnego problemu, bo kiedyś byli ze sobą blisko i mogli sobie na to pozwolić.
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyWto 6 Wrz - 11:23;

Samonauka - historia magii

W Ministerstwie bardzo wysoko ceniono znajomość całej historii magii oraz czarodziejskiego świata. Powodowało to u Ariadne lekkie skrzywienie na twarzy. Trudno ukryć, ze nigdy nie pałała miłością do tego przedmiotu w szkole. Zawsze miała duże problemy z przyswojeniem ogromu wiedzy, jaka dla mugolaka był po prostu zbyt obca. W przedszkolu i pierwszych latach podstawówki Ariadne uczyła się o amerykańskich prezydentach, powstaniu Parlamentu, historii utworzenia stanów... A potem okazywało się, że w sumie to zupełnie niepotrzebnie wbijała sobie milion dat i nazwisk do głowy. Bo w Ilvermorny musieli nauczyć się całkowicie innej historii. I od nowa to samo. Mała Wickens miała dysonans w głowie z powodu dwóch różnych światów, których historie musiała znać. Mieszały jej się i daty, i sławne postacie. Pierwszy raz w życiu dostała Trolla właśnie z egzaminu historii magii. Zapałała szczerą niechęcią do nauki tego przedmiotu.
A teraz, siedziała w magicznej bibliotece i czytała opasły tom dotyczący świąt czarodziejskich. Konkretnie rozdział o Merliniadach, który był ciekawszy niż inne zapiski. Potrzebowała podszkolić swoją wiedzę, a raczej odkurzyć zbiory zaległe w pamięci. W Ministerstwie każdy jakimś cudem dobrze sobie radził z historią magii. Urzędnik, który nie wiedział czegoś tam o jakimś układzie w dalekiej przeszłości czy nie znał pierwszego założyciela departamentu jakiegoś tam wychodził na niedouczonego ignoranta. A Ariadne na taką wyjść nie chciała. Zajrzała więc do biblioteki w Hogsmeade, mając nadzieję na dobrą lekturę. Długo szukała w tomach wzmianki o czymś, co nie byłoby nudne lub trudne do zrozumienia. Wtedy przypomniała sobie, że wczoraj, gdy przechodziła przez Hogsmeade w pośpiechu zmierzając do pracy, zobaczyła, że trwa jakiś wielki, głośny festiwal. Najwyraźniej obchodzono święto, o którym Wickens nie miała pojęcia. Dzisiaj przyszła, żeby poczytać, co to właściwie było. Nawet wciągnęła się w długi ustęp traktujący o Merliniadach. Na takie święta chętnie by poszła. W Wielkiej Brytanii mieli interesujące pomysły dotyczące upamiętniania sławnych osobistości. Mnóstwo przedstawień z aktorami wcielającymi się w historyczne postacie, zabawy, konkursy, próby odwzorowania średniowiecznego świata... Brzmiało to jak masa zabawy. Aż żal, że wczoraj Ariadne nie miała nawet minuty wolnego czasu, gdy cały czas siedziała w pracy. Pozostawało liczyć, że może w następnym roku uda się wybrać na Merliniady. Dziewczyna zaczytała się głębiej, poświęcając uwagę temu, czego dokonał Merlin, Artur czy Morgana. Wyglądało na to, że to nie były tylko legendy, a prawdziwe wydarzenia. Ciekawie było poznać to bardziej. Gdyby każdy rozdział dotyczący historii magii był tak wciągający to może nawet lubiłaby ten przedmiot. Ale niestety, w życiu nie chodziło tylko o rozrywki i przyjęcia.
Wyciągnęła się na miękkim fotelu, czując że plecy nieco rozbolały ją od pochylania głowy nad lekturą. Odłożyła książkę, pożegnała bibliotekarki i wyszła, bogata o wiedzę dotyczącą jednego z najważniejszych brytyjskich świąt. Do tego poczytała sporo na temat dawnych czarodziejów, którzy dokonali niezwykłych wyczynów i o których do dzisiaj każdy pamiętał. Czy Ariadne też osiągnęłaby coś takiego?
+

/zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32439
  Liczba postów : 102440
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Specjalny




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 16 Kwi - 20:17;


 
Kurs Magicznej Pierwszej Pomocy



Ze względu na szalejące w kraju smoki, na pożary i problemy, jakie to wszystko wywołuje, pracownicy św. Munga uznali, że to najwyższa pora, żeby przeprowadzić kurs magicznej pierwszej pomocy. W końcu nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć i czy pomoc zdąży dotrzeć na czas. To niestety coś, co każdy czarodziej musi brać pod uwagę i wszystko wskazuje na to, że przybyli na miejscu uzdrowiciele nie zamierzają tego ukrywać. Piękne i gładkie słowa zdecydowanie nie pasują do tego kursu, który najwyraźniej będzie żmudny, ale z całą pewnością nie będzie nudny. Jeśli nie masz jednak dostatecznie wiele samozaparcia, żeby wysłuchać wszystkich uwag i pouczeń, jakie przygotowano, lepiej zawróć.

Wykład
Wykład przeprowadza jeden z najstarszych uzdrowicieli, którzy się tutaj tego dnia zjawili. Jest stanowczy, ale również bardzo konkretny i nie zamierza opierać się jedynie na suchych faktach. Kiedy tylko ma za sobą uprzejme formułki powitalne, do pomieszczenia wlatują manekiny i jak prędko się orientujecie, każdemu z nich coś dolega. Ławki, przy których zostaliście posadzeni, są ustawione w taki sposób, by każdy z was był w stanie dobrze przyjrzeć się temu, co dokładnie uzdrowiciel robi, opowiadając o każdym z typów uszkodzeń, z jakimi możecie spotkać się w czasie udzielania pierwszej pomocy. Nim jednak do tego przejdzie, bardzo wyraźnie podkreśla, żebyście pomocy udzielali dopiero wtedy, kiedy sami jesteście bezpieczni.

Nie może być oczywiście zbyt prosto, bo przecież żadne z was nie przyszło tutaj po łatwy chleb. W którymś momencie uzdrowiciel oznajmia, że zaczniecie uczyć się w tej chwili prostych, podstawowych zaklęć uzdrawiających, żebyście byli w stanie poradzić sobie w niesprzyjających okolicznościach przyrody. Mina wykładowcy świadczy o tym, że uważa, że dosłownie każdy czarodziej powinien znać te podstawowe czary, jeśli nie chce przypadkiem kłopotać swoją osobą ciężko zapracowanych uzdrowicieli. Poza tym naprawdę głupio byłoby trafić do szpitala z krwawiącym otarciem, kiedy jedno proste zaklęcie jest w stanie naprawić cały, nieprzyjemny bałagan.
Najpierw spędzacie dłuższy czas na nauczeniu się poszczególnych zaklęć, ich wymowy, odpowiedniego ruchu różdżką, a dopiero potem macie prawo podejść do manekinów i spróbować je uleczyć. Nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć, ale nie można poddawać się już na samym początku.

Każdy z was rzuca kością k100 na zaklęcie, jakie przyjdzie mu rzucić. Dalej postępujecie zgodnie z opisem, który znajduje się przy wylosowanej przez was kostce. Dodatkowo każdy z was rzuca kością literową, żeby przekonać się, jaki czeka was w trakcie zajęć scenariusz. Pamiętajcie o odnotowaniu wszystkich zdobytych przedmiotów oraz bonusów możliwych do wykorzystania na dalszych etapach kursu.

Zaklęcia:

Scenariusz:

Egzamin
Zanim ktokolwiek wypuści was następnego dnia w teren, żeby pozwolić wam samodzielnie zajmować się rannymi i poszkodowanymi, musicie przejść test, który udowodni, że nie tylko siedzieliście na miejscu przez większość dnia, ale również odnotowywaliście najważniejsze informacje, uważnie przyglądając się prezentowanym wam manekinom. Być może niektórych z was zdziwi to, że pozwolono wam korzystać z waszych notatek, być może inni uznają to za oszukiwanie, ale jednak zasady są zasadami. Notatki muszą być jednak własne, a nie cudze, nie można ich pożyczać, nie można oszukiwać i jak się okazuje, każdy z was będzie zdawał test osobno, za zamkniętymi drzwiami. Po jego zakończeniu jesteście wyprowadzani innymi drzwiami, żeby nikt nie mógł podzielić się z oczkującymi na swoją kolej tym, co dokładnie dzieje się w zamkniętym pomieszczeniu.

Kiedy trafiasz do pokoju, orientujesz się, że nie czeka tam na ciebie gremium egzaminacyjne, a zespół uzdrowicieli oraz manekin spoczywający na podłodze. Przed tobą na stoliku leży sześć kart, wszystkie wydają się czyste i w żaden sposób niezapisane, ani nieoznakowane. Jeden z uzdrowicieli każe ci wybrać którąś z nich, a gdy jej dotykasz, kartka unosi się i pospiesznie kieruje do czekającego zespołu. W tym momencie zostajesz poinformowany, że to ty decydujesz, co dalej, a scena przed tobą gwałtownie się zmienia, zupełnie, jakbyś wylądował w zupełnie innym miejscu.

Rzuć kością k6, by przekonać się, jaki rozgrywa się przed tobą scenariusz. Pamiętaj, że możesz korzystać z notatek, jakie sporządzałeś w czasie całodziennego kursu, ale nie możesz prosić o pomoc uzdrowicieli. Teraz to ty decydujesz, co należałoby zrobić w sytuacji, jaką masz przed sobą, musisz wszystko jak najdokładniej opisać.
Następnie rzuć kością k100, by określić, jak idzie ci wykonywanie tego zadania. Poniżej umieszczono modyfikatory, które możesz zastosować w czasie egzaminu. Pamiętaj, że żeby przejść do części praktycznej, musisz uzyskać przynajmniej 20 punktów z egzaminu.

Scenariusz:

Modyfikatory:

Zadania praktyczne
Każdy uczestnik kursu drugiego dnia otrzymuje magiczną mapę Hogsmeade i okolic miasteczka, na której widać pięć różnokolorowych okręgów, nieznacznie pulsujących i zdających się poruszać. Znajdują się w pewnym oddaleniu od Magicznej Biblioteki, w której wszyscy uczestnicy kursu mieli stawić się z samego rana, pamiętając o zabraniu odpowiednich strojów i prowiantu. Mapa jest jedyną rzeczą, jaką otrzymujecie, nie ma innych wskazówek, żadnych podpowiedzi, sugestii, czy ostrzeżeń dotyczących tego, co może znajdować się w zaznaczonych obszarach. O tym każdy z uczestników musi przekonać się samodzielnie.

Ognisko

Polana

Staw na obrzeżach Hogsmeade

Opuszczony dom

Punkt widokowy

UWAGA
Każdy uczestnik kursu, który wykona pięć zadań praktycznych, dostrzeże na trzymanej przez siebie mapie szósty, jasnoróżowy okrąg. Ten nie pojawi się, jeśli któreś z wcześniejszych zadań zostanie pominięte, więc ostatnie wyzwanie dostępne jest jedynie dla osób ambitnych i zdeterminowanych, żeby osiągnąć niekwestionowany sukces.

Wejście do podziemi

Zasady
• Fabularnie kurs odbywa się 16 kwietnia, mechanicznie można zakończyć go do końca maja .
• W kursie mogą wziąć udział wszyscy, którzy ukończyli 16 rok życia.
• Wstęp na kurs jest płatny 20g od osoby, a zapłatę należy odnotować w tym temacie.
• W przypadku zdobycia przedmiotu należy zgłosić się po niego w tym temacie. Zróbcie to jednak proszę zbiorczo, kiedy uznacie, że zakończyliście kurs.
• Post w każdym z zadań, to znaczy oddzielnie dla teorii i sześciu zadań praktycznych, musi mieć przynajmniej 1000 znaków.
• Za wykonanie dowolnych dwóch zadań przysługuje 1 punkt kuferkowy z uzdrawiania, za wykonanie czterech zadań przysługują 2 punkty kuferkowe, za wykonanie wszystkich zadań, łącznie z teorią, przysługują 4 punkty kuferkowe.
• Za wykonanie 4 zadań można zakupić Księgę Zaklęć Uzdrawiających za 100g, a w przypadku wykonania wszystkich zadań postać otrzymuje ją za darmo.
• Wszelkie pytania, wątpliwości i inne słodkości kierować do: @Christopher Walsh.
• Każdy post musi zostać opatrzony odpowiednim kodem:

Kod:
<zgss>Opłata:</zgss> [url=]LINK DO ZAPŁATY[/url]
<zgss>Wykonywane zadanie:</zgss> Teoria / Oparzenia / Rany odzwierzęce / Podtopienia / Zatrucia / Krwawienia / Dodatkowe
<zgss>Kości:</zgss>
<zgss>Wykorzystane modyfikatory:</zgss> wpisz wszystkie wykorzystane
<zgss>Wykonane zadania:</zgss> [url=]LINK DO WYKONANEGO ZADANIA[/url] (podaj wszystkie wcześniej wykonane etapy)
<zgss>Uzyskane nagrody:</zgss> wpisz zbiorczo





______________________

Magiczna Biblioteka  - Page 7 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Felix I. Berkeley
Felix I. Berkeley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180 cm
Galeony : 335
  Liczba postów : 310
https://www.czarodzieje.org/t16799-felix-i-berkeley
https://www.czarodzieje.org/t22044-kaliope#721671
https://www.czarodzieje.org/t16800-felix-i-berkeley
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 16 Kwi - 21:55;

Opłata: Zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: 92, H - wykład, 3,35+24=59 - egzamin
Wykorzystane modyfikatory: +9 - pkt z uzdrawiania i zaklęć, +5 - scenariusz powiązany z ONMS, +10 - korzystam z notatek
Wykonane zadania: -
Uzyskane nagrody: -

Zapisałem się na kurs zaraz po tym, jak o nim usłyszałem. Byłoby błędem w sztuce, gdyby nie skorzystał z każdej sposobności, by podnieść swoje kwalifikacje. Spodziewałem się, że większość informacji będzie dotyczyła zajmowaniem się ludźmi. Liczyłem, że pośród wielu informacji odnajdą się również takie, które będę mógł wykorzystać do pracy z podopiecznymi. Smocze ataki oddziaływały na faunę równie mocno co na nas, a powiedziałbym nawet, że bardziej. Zwierzęta pozbawione domu, ranne, przestraszone - niewiele trzeba, by doprowadzić do kolejnych problemów i jeszcze większej katastrofy. Wchodząc na salę wykładową, byłem przygotowany na dość mordercze tempo. Pomimo tego, ledwo zdążałem za sporządzaniem notatek. Gdzieś z tyłu głowy myślałem o zdawaniu egzaminu, który umożliwiłby mi podejście do części praktycznej. Byłem zmuszony do odpisywania od sąsiadów, dziękując Merlinowi za ich czytelne pismo. Byłem świadom, że mojej pracy daleko było do piękna i ułożenia, a z informacji porozrzucanych na całej stronie samemu miałem problem, by połączyć jedno z drugim. Później miałem do czynienia z manekinem, na którym miałem przećwiczyć podstawowe zaklęcia. Mój "podopieczny" dorobił się rany na podudziu, rozcinając skórę w dość dużym stopniu. Rana wciąż krwawiła, także przy użyciu vulnerra ferre wyczarowałem bandaż i zabezpieczyłem miejsce, starając się zbyt mocno nie dociskać. Końcówkę zawiązałem, sprawdzając jeszcze raz, czy nie wywarłem zbytniego nacisku na tętnice, który mógłby spowodować martwicę z niedokrwienia tkanek.
Przystępując do egzaminu, czułem, że dość mocno się stresuje. Miałem już do czynienia z chorymi i zajmowałem się nimi samodzielnie, ale bycie pod obserwacją kilku osób zawsze budziło we mnie niepewność. Czułem, że każdy patrzy mi na ręce i szuka pierwszej lepszej okazji, by mnie oblać. Mój brak zaufania do ludzi był jedną z moich przeszkód i powodów, dla którego egzamin wypadł mi...tak średnio. Wylosowałem manekina, którego ewidentnie nie polubiły zwierzęta. Widząc jego opuchliznę od razu przyszło mi do głowy, że pewno jest to reakcja alergiczna. Problemem był fakt, że nie znałem zaklęcia, które by tą reakcję zniwelował. Przewertowałem notatki, szukając, czy podczas wykładu nie było o nim mowa, ale w tym buszu chaosu nie mogłem nic odnaleźć. Musiałem się zadowolić udrożnieniem dróg oddechowych po użyciu anapneo. Zaleczyłem jego pozostałe drobne ranki, przyglądając się jeszcze na koniec, czy o czymś nie zapomniałem. Zdałem egzamin, co było najważniejsze, nie mogłem się jednak pochwalić, bym wywarł na egzaminatorach dobre wrażenie.

z/t
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 781
  Liczba postów : 2621
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 17 Kwi - 12:47;

Opłata: Zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria - TUUS CLAUDERE VARICES i egzamin
Kości: 56,F - wykład, 2,22
Wykorzystane modyfikatory: +51(kuferek zaklęcia)+27(kuferek uzdrawianie) = +78pkt. --> Egzamin 78+22 = 100pkt.
Wykonane zadania:
Uzyskane nagrody: -

Biorąc pod uwagę to, co działo się na świecie, niechętnie, ale jednak zapisała się na  kurs pierwszej pomocy. Nie przepadała za uzdrawianiem wychodząc z założenia, że skoro są wokół uzdrowiciele, to zawsze można do nich iść gdy coś się wydarzy, ale po pożarze w szklarni stwierdziła, że może jakieś podstawy warto sobie powtórzyć.
Usiadła w jednej z ławek i zaczęła uważnie słuchać wykładu. Niestety musiała przyznać, że starszy czarodziej, który zajęcia prowadził, strasznie przynudzał i złapała się na tym, że powieki raz po raz jej opadają. Ze wszystkich sił starała się zachować skupienie, ale wcale nie było to łatwe. Gdy więc przyszło jej do ćwiczenia Tuus Claudere Verices, szło jej dużo gorzej, niżby tego chciała. Wymowa nie szła jej najgorzej, ale widocznie umknęło jej coś na temat gestu. Jej manekin krwawił, a ona miała problem, żeby mu pomóc. W końcu udało jej się poprawnie przyłożyć różdżkę do rany i spowolnić krwawienie na tyle, że mogła dalej delikwenta opatrzyć. Prowadzący nie miał zbyt tęgiej miny, ale uznał, że dziewczyna może podejść do egzaminu.
Irvette postanowiła jednak nieco powtórzyć sobie przed sprawdzianem z teorii. Ćwiczyła jak najęta, a gdy w końcu weszła do sali egzaminacyjnej, czuła się bardziej skupiona i dobrze przygotowana.
Spojrzała na wylosowany przez siebie przypadek i uśmiechnęła się w myślach. Tak, była to sytuacja, którą bardzo dobrze znała i nie raz widziała, jak skrzaty w jej rodzinnej rezydencji radzą sobie z takimi problemami. Gdy więc stanęła przed manekinem, który miał jakiś kuchenny wypadek, bez zastanowienia się, zakasała rękawy i zaczęła pracować. Najpierw, zabezpieczyła teren wokół, zgarniając wszystko to, co mogło być potencjalnie niebezpieczne dla istniejących już ran. Następnie zaczęła wyczarowywać chłodzące bańki na oparzeniach, które zabezpieczyła bandażami, a na samym końcu ocuciła nieco pacjenta, przy pomocy odpowiedniej inkantacji. Zadbała też o pozorne nawodnienie manekina i w tym stanie zaprezentowała wyniki swojej pracy komisji. Z zadowoleniem usłyszała, że bezbłędnie zdała egzamin i może podejść do zdań praktycznych. Chwyciła więc mapkę Hogsmeade i aportowała się do pierwszej lokacji.

//zt

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 17 Kwi - 17:15;

Opłata: LINK DO ZAPŁATY
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: 29 zaklęcie, H scenariusz; 99 wynik końcowy, 5 scenariusz
Wykorzystane modyfikatory: +3 (uzdro i zaklęcia) + 10 (nowa postać) + 10 (notatki) = 122 (z 99 z kości)
Wykonane zadania: -
Uzyskane nagrody: -

Ostatnio miała jakąś szpitalową passę, naprawdę, żeby tam trafić trzy razy pod rząd to naprawdę trzeba było się postarać. Słysząc więc o kursach z pierwszej pomocy, stwierdziła, że w sumie to czemu nie? Znając swoją ostatnią wypadkowość może nawet powinna zainwestować trochę czasu w nauczenie się, jak sobie radzić z samą sobą. Oczywiście nie miała zamiaru po kursach latać samodzielnie, była zwierzęciem stadnym… I absolutną nogą z zaklęć. Dlatego też zaprosiła @Maximilian Brewer to wspólnego kursowania. Co prawda sądziła, że chłopak takie rzeczy jadł na śniadanie, jakby nie patrzeć pierwsza pomoc to było dokładnie to, co zapewnił jej w szpitalu, ale zawsze mógł sobie utrwalić, prawda? A z takim kompanem jak on i nie musiała martwić się nudą i swoimi brakami.
- To od ciebie ze szpitala inicjatywa? Dawaj, masz jakieś wtyki w program? Co będziemy robić? – skakała przy nim jak mała piłeczka, dopytując o szczegóły, podekscytowana całą tą akcją. I będą mogli wyjść w teren! I szukać poszkodowanych! To się nazywa przygoda! – Teraz to już w ogóle będę niezniszczalna, mówię ci, po każdym wypadku sama się podniosę i nawet do szpitala nie będę musiała iść – tak, tak, piękne marzenia biorąc pod uwagę jej oceny z zaklęć.
Zaraz jednak przyszło jej trochę zebrać te wodze fantazji, bo usłyszała jak miały wyglądać testy i, jak się okazuje, wcale nie tak oczywistym miało być jej wyjście w teren.
- Ty… Ale przemycisz mnie ze sobą jak coś, prawda? Mała jestem, zmieszczę się w plecaki – mrugnęła do niego, szturchając go lekko łokciem.
I chociaż wygłupy się jej trzymały, to naprawdę starała się skupić, tylko chyba trochę za bardzo na wszystkim na raz. A już szczególnie egzaminie, który podniósł jej ciśnienie. Przypatrywała się uważnie działaniom uzdrowicieli, samej jak najsprawniej próbując swoich sił. Levatus dolor, no kto by się spodziewał, że miała rzucić akurat to!
Spojrzała się na Maxa porozumiewawczo, powstrzymując wybuch śmiechem do cichych prychnieć. To było jej ulubione zaklęcie ostatnimi czasu, więc poradziła sobie z nim śpiewająco. I gdy już była taka pewna, że wszystko będzie dobrze i na pewno da radę na egzaminie, powiedzieli o notatkach… Których całkowicie zapomniała spisywać.
- Max ratuj! – pisnęła, łapiąc go pod ramię od razu, gdy wypuścili ich z sali i ciągnąc do najbliższej ściany. – Zapomniałam zapisywać! Ja pierdziele! Mogę twój zeszyt?!
Udało jej się całkiem sporo rzeczy zanotować i uzupełnić akurat, kiedy to ją poprosili do sali. Czuła się naprawdę malutka, nie tylko wzrostowo, ale tak ogólnie. Sami utalentowani uzdrawiacze, za drzwiami Max, który sam miał dołączyć już niedługo do ich grona, a jej największy wkład w pracę szpitalną to złamanie sobie ręki… Nie zamierzała się jednak poddać bez walki!
Wypadek eliksirowy.
Znów zaśmiała się na głos, zyskując sobie nieco zaskoczone spojrzenie personeli.
- Przepraszam, przepraszam. Mam z tym niemałe doświadczenia – machnęła ręką, trochę pocieszona tym żartem losu i uśmiechnęła się do wszystkich promiennie. – No dobrze zespole, to chyba czas zaczynać! – założyła ręce na biodra, przyglądając się ofierze i otoczeniu.
Zanim w ogóle użyła jakiś zaklęć na nim, dopytała, czy jest komunikatywny, czy może z nim porozmawiać, zapytać się o stopień bólu i jego miejsca, co to był za eliksir. Po tym zaczęła się prawdziwa jazda, kiedy dyrygowała zespołem co każdy ma robić, sprawdzanie funkcji życiowych, jedna osoba magicznie wyjmowała kawałki szkła, druga na bieżąco zasklepiała rany, trzecia w tym czasie testowała z jakimi eliksirami mieli do czynienia. Sama Harmony też dużo czarowała, jednak było to dużo urazów, a koordynacja grupą szła jej naprawdę dobrze, jakby była urodzonym liderem.
Przez cały proces zachowała pewien spokój, a po jego zakończeniu uśmiechnęła się z dumą, zaklaskała w ręce i spojrzała na swój zespół.
- Dobra robota! To znaczy… Przepraszam, za bardzo się wciągnęłam… Jak mi poszło? – zaśmiała się głupkowato, czekając na werdykt.
Który oczywiście był BARDZO pozytywny. Pochwalili ją za szybkie i rozważne działanie, koordynację i umiejętność managowania wielu rzeczy na raz, oraz dali dużo cennych uwag, jak mogłaby się zachować na żywo w takiej sytuacji. Nie było zupełnie zaskoczeniem, że dostała przepustkę na praktykę.
Zaczekała na Maxa przy wyjściu, a gdy go zobaczyła, podskoczyła niemal jak piłeczka, mając uśmiech od ucha do ucha.
- NIE UWIERZYSZ, CO MI POWIEDZIELI! – musiała się tym od razu podzielić, bo by ją chyba rozsadziło, a od razu po tym dopytywała się o szczegóły Gryfona i jego testu.

/zt


Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Sob 22 Kwi - 13:45, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 17 Kwi - 17:54;

Opłata: Zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: 9, J (wykład) 83, 5 (egzamin)
Wykorzystane modyfikatory: +22 z zaklęć, +85 z uzdrawiania (punkty, różdżka, runa i krwawy symbol), +10 za notatki, +5 za zainteresowanie uzdrawianiem; łącznie 205
Wykonane zadania: n/d
Uzyskane nagrody: składnik: pokrzywa

To, że pewne rzeczy faktycznie jadał na śniadanie, nie oznaczało jeszcze, że nie zamierzał uzupełnić swojej wiedzy. Wiedział, że ten kurs pierwszej pomocy będą prowadzili sami utalentowani i doświadczeni uzdrowiciele, więc zamierzał polecieć tam, jak na skrzydłach, niczego się nie obawiając i po prostu będąc pewnym, że doświadczy czegoś nowego, że za chwilę pozna smak prawdziwej przygody, czy niebezpieczeństwa, że przekona się, jak to jest działać w terenie, jak to jest działać z innymi i szaleć, szaleć, szaleć nieprzerwanie, kiedy było zagrożenie życia. W końcu wtedy naprawdę trzeba było stanąć na głowie, żeby komuś pomóc. Zgodził się pójść na kurs z Harmony, uważając, że to na pewno jej nie zaszkodzi, a raczej pomoże.
- Aha, pani mądralo, a jak się uleczysz, jak stracisz przytomność? Proszę, podziel się pomysłem z klasą, jestem pewien, że wszyscy bardzo, bardzo chętnie posłuchają! - powiedział na to, przybierając ton surowego nauczyciela i patrząc na nią, jakby chciał jej powiedzieć, że chyba na głowę upadła, tylko po to, żeby zaraz uśmiechnąć się kącikiem ust i zmarszczyć w rozbawieniu nos. Cieszył się, że mógł tutaj być razem z dziewczyną, to łagodziło jego myśli, odsuwało problemy z Mulan, jej prośbę, która wprawiała jego serce w nieustannie szybsze bicie.
- Spakuję cię bardzo kompaktowo - obiecał jeszcze nieco złowieszczo, doskonale się przy tym bawiąc, a później skoncentrował się na wykładzie, przygotowując notatki, bo były ważne. Uzupełniał swoją wiedzę, porównywał z tym, co już pamiętał, dodawał jakieś adnotacje, których wcześniej nie miał okazji poznać, rozwijając się z każdą chwilą coraz bardziej. I było to niesamowicie fascynujące. Nie zorientował się nawet, że w czasie dyskusji o ziołolecznictwie zabrał ze sobą jedną z pokrzyw, zaraz skupiając się na poprawnym rzuceniu Anapneo, robiąc to bardzo płynnie i pilnując, żeby manekin, z którym miał do czynienia się nie udusił. Wykład i zajęcia tak go pochłonęły, że nawet nie zorientował się, że to już pora egzaminu.
Wywrócił oczami, gdy Harmony rzuciła się po jego notatki, ale podsunął jej wszystko, co miał, coś jeszcze wyjaśniając i tłumacząc, nim dziewczyna została wezwana na egzamin. Życzył jej powodzenia, a później czekał na swoją kolej, kręcąc się po korytarzu. Zdziwił się nieco, gdy wszedł do pomieszczenia, po tym, jak go wywołano, ale zaraz uśmiechnął się, wybierając kartkę i oto miał przed sobą scenę, z którą musiał sobie poradzić. Butelki, fiolki, wszystko stłuczone, wszędzie było pełno szkła, wyglądało na to, że mieli tutaj do czynienia z eliksirem, a zatem mogło dojść dodatkowo do jakiegoś zatrucia. Max skinął głową, a następnie przystąpił do działania, prosząc o pomoc w tym, czego zrobić nie mógł. Ordynował każdemu to, czym miał się zająć, próbując również dotrzeć do pacjenta, starając się pozbyć szkła, zatamować krwawienie, oczyścić rany, dowiedzieć się, z jakim eliksirem mieli tutaj do czynienia, czy coś jeszcze nie uległo zniszczeniu.
Gdy egzamin dobiegł końca, został pochwalony za profesjonalne podejście do tematu i tym samym dostał przepustkę do tego, by wyruszyć w teren. Dołączył do Harmony, mając ochotę pogwizdywać, a potem spojrzał na nią, unosząc brwi, wiedząc doskonale, że to był moment, żeby się z nią nieco podrażnić.
- Że mogę spakować cię do plecaka?

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Royce Baxter
Royce Baxter

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : czasem noszę kolczyki w uszach i nosie
Dodatkowo : kapitan drużyny Ślizgonów
Galeony : 65
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t22103-royce-baxter#724449
https://www.czarodzieje.org/t22188-royce-baxter#729937
https://www.czarodzieje.org/t22093-royce-baxter#724266
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPon 17 Kwi - 19:41;

Opłata: tu
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: wykład: 34; I | egzamin: 4; 87 + 25 = 112
Wykorzystane modyfikatory: +5 (pkt zaklęcia), +5 (pkt uzdrawianie), +5 (wspomniane zainteresowanie w kp), +10 (nowa postać) = 25
Wykonane zadania: -
Uzyskane nagrody: -

Kiedy dociera do mnie wiadomość, że w Hogsmeade organizowany jest kurs pierwszej pomocy, zaskakująco szybko podejmuję decyzję yolo, wybiorę się. Sport już od kilkunastu lat zawsze jest moim wyborem numer jeden i podejrzewam, że nic tego nie zmieni, ale łączy się on z wieloma kontuzjami, które wolałbym wyleczyć na własną rękę, bez konieczności korzystania z pomocy uzdrowicieli.
Dlatego przywdziewam elegancką ortalionową kurteczkę, zgarniam nawet trochę pergaminu do notowania i udaję się do biblioteki gotowy na zdobywanie nowej wiedzy. Zasiadam w ławce i pilnie słucham, naprawdę zainteresowany poruszanymi kwestiami. Skrzętnie zapisuję porady uzdrowiciela, zwracam uwagę na to, co robi z różnymi manekinami i jestem w stu procentach skoncentrowany na wykładzie, co przyznam zdarza się bardzo rzadko. Całe szczęście, że nie przyszedłem tu z żadnym ziomkiem, który mógłby mnie rozpraszać, bo najpewniej moim jedynym zapiskiem byłby rysunek miotły albo kilka wulgarnych słów.
Z większym entuzjazmem podchodzę do nauki zaklęć, bo dokładnie po to tu jestem. Wolę praktyczne zajęcia, więc ochoczo przypominam sobie lecznicze inkantacje. Nic dziwnego, że najlepiej idzie mi z poparzeniami – po ostatnim treningu z Brooks, która rozgrzała kafle do czerwoności i lekcji z Norą, jestem ekspertem w leczeniu tego rodzaju ran. Niecierpliwie przebieram nogami aż w końcu mogę sam podejść do manekina. Najpierw fachowym okiem oceniam stan fantomu i dokładnie sprawdzam co mu jest. Po chwili już wiem z czym mam do czynienia, więc gładko rzucam levatur dolor, aby ulżyć mu w cierpieniu. Jestem całkiem zadowolony ze swojej pracy. Myślałby kto, że ze mnie taki bystry uczeń.
Późniejszy egzamin traktuję raczej lajtowo. Wiem, że mam podstawową wiedzę, a jeśli podwinie mi się noga to trudno, wina będzie oczywiście po stronie uczącego mnie uzdrowiciela a nie mojej! Mam legitne notatki, przez większość czasu słuchałem wykładów i przykładałem się do ćwiczeń. Co może pójść nie tak? Nie stresuje mnie też, że każdy z nas robi to indywidualnie. O wiele bardziej wolę taką formę, bo wychodzę z założenia, że to, czego nie umiem, perfekcyjnie potrafię ukryć gadką i pewnością siebie.
Wbijam na luzie do pokoju i wybieram sobie kartkę. Po chwili mam przed sobą scenę z ogrodu. Na spokojnie ogarniam sytuację, bo wiem, że najważniejsze jest moje bezpieczeństwo. Zajmuję się wszystkim po kolei – rozcięciami na dłoniach, kolcami wbitymi w ciało i dziwnymi śladami, których pod żadnym pozorem nie dotykam. Okazuje się, że poszło mi bezbłędnie. Nie żebym był zdziwiony.

/zt

______________________




inspired by the fear of being average
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4693
  Liczba postów : 2266
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyPią 21 Kwi - 21:11;

Opłata: Zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: 37, G (wykład); 56, 6 (egzamin)
Wykorzystane modyfikatory: +31 z zaklęć, +23 z uzdrawiania; w sumie: 110
Wykonane zadania: n/d
Uzyskane nagrody: samonagrzewający kubek

Christopher miał wrażenie, jakby nieco cofnął się w czasie. Do studiów. To wtedy naprawdę interesował się kwestiami uzdrawiania i podążał tą właśnie ścieżką, mając wrażenie, że to będzie dla niego najlepszy możliwy wybór. Wszystko wskazywało na to, że pozostała mu dawna pasja, że jednak coś jeszcze się w nim ostało, a jego zainteresowanie nie było tak do końca wywołane postawą najlepszego przyjaciela. Machnął zresztą na to ręką, kiedy tylko przekroczył próg biblioteki, szykując się mentalnie do tego wielogodzinnego kursu, zajmując miejsce i lekko uśmiechając się na widok znajomych twarzy. Cieszył się, że uczniowie i studenci postanowili wziąć udział w tych zajęciach, zdobywając nową wiedzę, poszerzając tę, którą już posiadali. Prędko jednak musiał skupić się na czymś innym, koncentrując się właściwie w pełni na wykładzie, robiąc skrupulatnie notatki, kiwając do siebie głową, przypominając sobie niektóre rzeczy.
Musiał w końcu zrobić sobie przerwę, by napić się herbaty i ze zdziwieniem odkrył, że otrzymał samonagrzewający kubek, który zachował, gdy tylko dowiedział się, że są dla nich przeznaczone. To był niewielki, ale miły gest, który przyjął, chociaż nie nacieszył się za długo przerwą. Musiał zaraz zabrać się za przypominanie sobie zaklęć uzdrawiających, by ostatecznie zmierzyć się z manekinem pełnym drzazg. Staranne astral forcipe łatwo sobie jednak z tym poradziło, pozwalając Christopherowi na to, by podszedł do egzaminu ze spokojnym duchem. Zrobił wszystko, żeby się należycie przygotować, wszystko, czego od niego oczekiwano, odkrywając, że całkiem sporo pamiętał ze studiów.
Zdziwiła go nieco forma egzaminu, ale jednocześnie pochwalał ją, dostrzegając w tym prawdziwą naukę dla chętnych. Rozejrzał się po kartkach, zastanawiając się, którą wybrać, by w końcu wskazać na szóstą z nich. I oto rozegrała się przed nim scena, w której manekin leżał w kałuży wody, wyraźnie zabarwionej krwią. Sprawiał wrażenie, jakby nie oddychał i to spowodowało, że Chris zmarszczył lekko brwi, a potem uważnie się rozejrzał, nim skinąwszy głową, przystąpił do działania. Wciągnął uzdrowicieli w sprawdzanie funkcji życiowych manekina, ułożył go odpowiednio, pilnując, by przywrócić mu oddech, szukając rany, która spowodowała, że ten leżał tutaj przypominając trupa. Kiedy tylko ustalił, gdzie się znajduje, przeszedł do oczyszczania rozcięcia, hamowania krwawienia i zakładania właściwego opatrunku, wszystko robiąc z zimną krwią, nie wpadając w niepotrzebną panikę. Został za to pochwalony i zapewniony, że egzamin poszedł mu naprawdę dobrze, dzięki czemu opuścił bibliotekę ze spokojem ducha.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1017
  Liczba postów : 741
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 22 Kwi - 13:32;

Opłata: zapłata
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości:wykład->57->G egzamin->3. WYPADEK W ZAGRODZIE!->wykonywanie tego zadania 20
Wykorzystane modyfikatory: 20+10 notka+17 uzdro +13 zalkecia+onms 10 (22 kufer onms + 3 przedmioty punktowe )70
1. Do wyniku kości k100 możecie dodać wszystkie swoje punkty z uzdrawiania oraz zaklęć;
2. Do wyniku kości k100 możecie dodać 5 punktów za każe 10 punktów w kuferku z ONMS, zielarstwa albo eliksirów, jeśli wylosowane przez was zadanie dotyczy tego obszaru tematycznego;
3. Do wyniku kości k100 możecie dodać 10 punktów, jeśli uwzględnicie w swoim poście, że sporządzaliście notatki, a teraz je wykorzystujecie;
Wykonane zadania: [url=LINK DO WYKONANEGO ZADANIA]LINK DO WYKONANEGO ZADANIA[/url] (podaj wszystkie wcześniej wykonane etapy)
Uzyskane nagrody: samonagrzewający kubek




Dzień był tak piękny jak można było sobie tylko wymarzyć letni wiosenny dzień - słońce  już wzeszło nad Hogwartem, wiosna zawitała w Anglii(chociaż nie ma jeszcze typowej Angielskiej pogody) Puchon umknął jednak tej euforii i zachwytowi wiosny, rudzielec miał ważniejsze, a co najważniejsze ciekawsze rzeczy do roboty. Hogsmeade biblioteka nie była wcale pusta. Słychać było tylko wykładowcę i skrobanie piór przez uczestników kursu.
Wiktor siedząc przy stoliku pochylony nad notatkami na ważny i istotny temat, jakim było WYPADEK W ZAGRODZIE oraz TUUS CLAUDERE VARICES.
Siedemnastoletni Krawczyk zwrócił twarz z czym będzie miał do czynienia jaki przypadek , mrużąc oczy i przerywając na chwilę pisanie. Chociaż wykład trwa naprawdę długo, Wiktor zmęczony słuchaniem o problemach, z jakimi będzie musiał się zmierzyć sam i kiedy przyjdzie ci kogoś ratować. Po chwili jeszcze przed zadaniami  jakie go czekały przećwiczył dwa trzy razy zaklęcie na sucho: TUUS CLAUDERE VARICES. wymowy, odpowiedniego ruchu różdżką.
Jednak po kilku minutach Rudzielec wstał i podejść do stołu, gdzie przygotowano jedzenie.
Nalewając sobie herbaty, Puchon zdał sobie sprawę z tego, że trzyma w ręce samonagrzewający kubek i to w dodatku może go zabrać. No tak przyda się w czasie dalszych zadań.
Był wysoki jak na swój wiek, wciąż niższy od rodzeństwa, spojrzał w drugą stronę i dostrzegł manekina z którym ma pracować. Wzrok miał utkwiony to na maneknie to na notatkach tak więc szybko przystąpił do udzielenia pomocy poszkodowanemu.
-Hmm...Wiktor na spokojnie obejrzał manekina, z którym ma do czynienia co gdzie jak się okazało że krwawi chociaż to nie groźnie wygląda, pousuwał wszystko z dala od manekina i co może okaleczać zabezpieczy miejsce, i wziął się do pracy.
-TUUS CLAUDERE VARICES Wiktor szybko znalazł ranę na jego ciele i spróbował chociaż na chwilę powstrzymać krwawienie, to nie wyglądać zbyt dobrze.
No i udało się poprawnie przyłożyć różdżkę do rany i spowolnić krwawienie na tyle ile mógł by poszkodowanego odpowiednio opatrzyć, ocucić, i dać płyny.
Chłopak po skończeniu pokazał notatki i stan manekina zaprezentował wszystko komisji.
Stanął koło manekina miał jakiś wypadek w zagrodzie.
Wiktor często pomagał w domu ojcu więc coś zawsze mógł zaradzić w takiej sytuacji.
Najpierw z manekina po usuwał pióra aby dostrzec rany zadrapań po zwierzynie od pazurów i zębów lub coś podobnego.
Na szyi jak by lekko opuchł. Bezpieczeństwo moje i poszkodowanego to najważniejsze więc spokojnie ogarniam sytuację. Zajmuję się wszystkim po kolei – zerkając jakiś czas w notatki.
Puchon ułożył go odpowiednio po czym, przywrócił mu oddech, odpowiednim zaklęciem opuchliznę zastosował zimny okład, żÉlé, maści chłodzące i inne sposoby zmniejszające ból.
Chyba bedzie wszystko dobrze spojrzałem na komisje jak się dowiedziałem to raczej nie miałem dużo błędów jak na Wiktora to nawet całkiem  nie żle mi poszło. Komisja tylko Rudzielcowi wręczyła mapę z dalszymi zadaniami. Aż chłopak był zdziwiony podziękował i znikł za drzwiami szukając pierwszej lokacji.
z/t
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 22 Kwi - 20:41;

Opłata: Zapłata
Wykonywane zadanie: Teoria + egzamin
Kości: teoria:61 i C, egzamin: 6 i 79 +42(kuferek uzdro)+58(kuferek z OPCM) = 179
Wykorzystane modyfikatory: kuferek z uzdro i OPCM
Wykonane zadania:-
Uzyskane nagrody: unikam nieprzyjemnej konsekwencji w jednym z zadań praktycznych

Zapisując siebie i Paco na kurs, uiścił od razu stosowna opłatę, bo jakoś nie widział, żeby miał zbiednieć przez te dodatkowe dwadzieścia galeonów. Miał tylko nadzieję, że uda mu się zdać za pierwszym razem, bo akurat uzdrawianie było jedną z tych rzeczy, które zostały w nim mocno zakorzenione po związku z Felkiem.
-Jak myślisz, czego będą tam uczyć? Z jednej strony myślę o podstawach, z drugiej chciałbym dowiedzieć się czegoś bardziej zaawansowanego. Każdy chyba umie wyczarować Ferulę, no nie? - Wyraził swoje myśli, gdy dochodzili do miejsca, gdzie miały odbywać się wykłady. -I pamiętaj, że ja się za Ciebie uczyć nie bedę. - Wystawił język partnerowi, nawiązując przy okazji do ich rozmowy w laboratorium.
Max naprawdę miał zamiar się przyłożyć. Słuchał na wykładzie uważniej niż na jakiejkolwiek lekcji uzdrawiania w Hogu i notował sobie to, co uważał za najważniejsze punkty, a gdy przyszło do pierwszego starcia z manekinem, czuł się naprawdę dobrze.
-Nie powiem, myślałem, że zaczniemy gorzej, ale coś trudniejszego też bym przyjął. - Mruknął do partnera, gdy dowiedział się, jakie zaklęcie będzie im dane ćwiczyć. Manekin był cały zakrwawiony, ale nie mieli go umyć, a powstrzymać lejącą się posokę. Uniósł swoją różdżkę z rogiem fauna i bez zająknięcia wypowiedział formułkę Tuus Claudere Varices, przykładając koniec magicznego patyczka do rany, a krew od razu przestała lecieć. -Pobijesz to, Panie Mistrzu Różdżki? - Rzucił wyzywająco partnerowi ciekaw, jak ten poradzi sobie z zadaniem, bo chyba nigdy nie widział go, gdy ten rzucał jakiekolwiek zaklęcia uzdrawiające. O tych bardziej zaawansowanych już nie wspominając.

@Salazar Morales

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Sob 22 Kwi - 21:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 22 Kwi - 21:02;

Opłata: klik
Wykonywane zadanie: Teoria + Egzamin
Kości: 51, A [Teoria] | 3, 81 + 116 = 197 [Egzamin]
Wykorzystane modyfikatory: punkty z zaklęć i uzdrawiania [111] i punkty za eliksiry [5]
Wykonane zadania: -
Uzyskane nagrody: dodatni modyfikator przy zadaniu praktycznym związanym z obrażeniami od magicznych stworzeń

Nie przywykł do tego, żeby ktoś płacił za niego, ale że nie uczestniczył w zapisach, a Maximilian zdążył już pokryć należne organizatorom koszty, nie poruszał w rozmowie kwestii finansowych, koncentrując się wyłącznie na tematyce kursu.
- Kiedy korzystałem jeszcze z poprzedniej różdżki, nawet Ferula okazywała się nie lada osiągnięciem. Kość słoniowa nijak nie nadawała się do leczniczych zaklęć. – Przyznał zupełnie uczciwie, wszak nie bez powodu Maximilian nigdy wcześniej nie widział jego poczynań w zakresie uzdrawiania. Dopiero niedawno zaczął nadrabiać zaległości, korzystając z nieco większej elastyczności dobranego rdzenia różdżki i drewna. – Nie ma sprawy. Będę z ciebie ściągał... – Wzruszył nonszalancko ramionami, zbliżając się zaraz do chłopięcego ucha, wszak wcale nie chodziło mu o egzamin. – …ubrania. Wieczorem. – Szepnął, puszczając mu oczko tuż przed zajęciem miejsca w jednej z drewnianych ławek.
Nie notował, natomiast uważnie wsłuchiwał się w opowieści wykładowcy, który na szczęście unikał niezwiązanym z kursem anegdotek, skupiając się raczej na użytecznych konkretach. Meksykanin najwięcej wagi poświęcił zaś historii o obrażeniach spowodowanych przez magiczne stworzenia, niewykluczone że dlatego iż niewiele brakowało, by niegdyś sam padł ofiarą rozwścieczonego rema. Mimo to z niecierpliwością czekał na zadania praktyczne, a po powtórzeniu inkantacji i odpowiadających im ruchów nadgarstka, w końcu stanął wraz z ukochanym przy krwawiącym jak zarzynana świnia manekinie. – Nie zapędzaj się tak. Nie wiemy jeszcze, co nas czeka dalej. – Wytknął kąpanemu w gorącej wodzie Felixowi, zaciskając mocniej palce na drewnianej rękojeści, żeby pokazać chłopakowi, że nie radzi sobie wcale tak tragicznie… a nie oszukujmy się, po tym wyzywającym tonie, nie mógł pozwolić sobie na porażkę. Co prawda trochę dłużej zajęło mu zlokalizowanie rany, ale wreszcie udało mu się ją namierzyć, a po prostym, niewerbalnym Tuus Claudere Varices zatamował sączącą się ze środka posoka. – I co, marudo? Widzisz, nie musisz się aż tak bardzo o mnie martwić. – Mruknął zadowolony do Maximiliana.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 22 Kwi - 21:24;

-A nawet mi nie mów o różdżkach. Moja pierwsza była totalnie beznadziejna, druga okazała się nieco lepsza i dopiero ta z rogiem fauna działa, jak powinna. Chyba, bo nie wiem, jak powinna działaś różdżka. - Przyznał, przewracając oczami na wspomnienie rdzenia, który idealnie nadawał się do wróżbiarstwa. Nie miał pojęcia, jakim cudem taka różdżka go wybrała skoro nie tylko gardził tym przedmiotem, ale i był w nim kompletnie beznadziejny.
-No i to mi się podoba. - Wyszczerzył się zaczepnie, gdy Paco powiedział, jakie plany ma wobec niego na wieczór.
Wszystkie jednak wyobrażenia i fantazje uciekły z młodego umysłu, gdy tylko Max wszedł w tryb nauki. Widać było porządne skupienie na jego twarzy. Nic dziwnego. Wiedział, jak ważne są to tematy i jak wiele razy zawdzięczał im życie, a nie oszukujmy się, nie miał teraz na podorędziu mistrza uzdrawiania, który był w stanie wyciągnąć go z każdego, nawet najgorszego urazu.
-Raczej na miejscu tego manekina nie byłbyś w stanie sam sobie pomóc, ale warto wiedzieć, że jak sobie coś rozjebię, to krwawienie zatamujesz. - Wyciągnął w jego stronę język, ale przekomarzanki musiały się skończyć, gdy po kolei zaczęto prosić ich na egzamin.
-Powodzenia, widzimy się po drugiej stronie. - Wyszczerzył się do partnera, dając mu buziaka w policzek. Unikał bardziej namiętnych pocałunków ze względu na młody listek mandragory, znajdujący się w jego ustach. Nie chciał się wydać na wypadek, gdyby cała ta akcja z animagią mu nie wyszła, choć narazie dobrze mu szło nie wyjawianie swoich zamiarów.
Wszedł do sali egzaminacyjnej bardzo pewny siebie, ale szybko zmienił to nastawienie, gdy zobaczył przed sobą scenkę, z jaką miał do czynienia. Ogromna, zalana podłoga, nie tylko moczyła jego nogi wodą, ale i krwią manekina, który leżał po środku i wyglądał dość martwo. W pierwszej chwili nastolatka lekko zatkało i gdyby tylko kukła miała znajomą twarz, pewnie nie byłby w stanie zrobić czegokolwiek. Na szczęście był to tylko manekin i Max po chwili doszedł do siebie, podwijając rękawy i biorąc się do roboty.
Najpierw sprawdził puls, a gdy przekonał się, że go nie wyczuwa użył An Duca Tuas, by przywrócić manekinowi bicie serca. Wiedział, że jeśli to nie podziała, nie ma sensu brać się za leczenie ran, bo denatowi to i tak nie zrobi różnicy. Stało się jednak zupełnie inaczej i powoli manekin wracał na ten świat, oddychając i niestety, zaczynając jęczeć z bólu. Wtedy to Max wyciągnął z rękawa tajną broń, zaklęcie pełnego znieczulenia, jakie nauczył się od Perpetuy i dopiero, gdy jego pacjent nie czuł już żadnego bólu, zabrał się za łatanie obrażenia, jakie miał na głowie w wyniku uderzenia o umywalkę. Łatanie tkanki, kości, tamowanie krwotoku i skanowanie ciała by znaleźć, czy nie ma innych obrażeń, a na końcu - opatrunek. To wszystko zajęło Solbergowi naprawdę dużo czasu, ale ostatecznie udało mu się ocalić pacjenta i wywołać podziw w komisji, która pochwaliła jego działania i zimną krew.
Dopiero, gdy drzwi sali egzaminacyjnej się za nim zamknęły, padł na fotel w korytarzu, cały roztrzęsiony i umazany krwią czekając, aż dołączy do niego Salazar.

//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 22 Kwi - 21:38;

Opłata: klik
Wykonywane zadanie: Teoria + Egzamin
Kości: 51, A [Teoria] | 3, 81 + 116 = 197 [Egzamin]
Wykorzystane modyfikatory: punkty z zaklęć i uzdrawiania [111] i punkty za eliksiry [5]
Wykonane zadania: -
Uzyskane nagrody: dodatni modyfikator przy zadaniu praktycznym związanym z obrażeniami od magicznych stworzeń

- Niekiedy potrzeba czasu i cierpliwości, żeby znaleźć tę właściwą. Swoją drogą, róg fauna… czy to nie ten, który znalazłeś na urlopie w Avalonie? – Przypomniał sobie wspólny wyjazd, do którego początkowo niechętnie wracał z myślami. Nadal nienawidził harpii i zamierzał omijać te stworzenia szerokim łukiem, jednak po tym jak udało im się poukładać skomplikowane przez rajską wyspę sprawy, potrafił wreszcie rozmawiać o niej normalnie. Poza tym, i tak nie był to odpowiedni moment na oddawanie się wspomnieniom. Najpierw poruszył bowiem sugestywnie brwiami, reagując na wyszczerzony, zaczepny uśmiech ukochanego, potem zaś skoncentrował się już w pełni na wykładzie i ćwiczeniach praktycznych. – Mam nadzieję, że nie będziemy musieli sprawdzać naszych umiejętności w praktyce. – Wtrącił na uwagę chłopaka, w głębi duszy licząc na to, że ostatnio wyczerpali limit pecha i że przynajmniej przez jakiś czas będą mogli zaznać odrobiny spokoju…
No, może wieczorem, bo na razie obydwaj na pewno stresowali się trochę egzaminem. Nie to, żeby konsekwencje niezaliczenia miały ich przerosnąć, ale jednak wstyd byłoby wypaść poniżej normy. – Powodzenia, mi amor. – Pożyczył ukochanemu sukcesu, a potem zniknął za zamkniętymi drzwiami, przypatrując się pokrytemu piórami, zadrapanemu w wielu miejscach na ciele manekinowi. Domyślił się, że to ślady po kłach i pazurach, ale póki co odpuścił leczenie obrażeń, zajmując się przede wszystkim trudnościami pacjenta w oddychaniu. – Anapneo. – Wypowiedział ze spokojem inkantację, przykładając koniuszek różdżki do szyi poszkodowanego, udrażniając jego drogi oddechowe, a dopiero później celował w kolejne poranione miejsca, pozbywając się śladów walki z nieznanym, ewidentnie pierzastym stworzeniem, za pomocą już niewerbalnego, prostego Vulnus Alere. Kiedy uporał się z każdą z ran, odebrał gratulacje od obserwujących jego poczynania uzdrowicieli i dołączył do oczekującego w drugim pomieszczeniu Maximiliana, z którym od razu podjął się dalszej, praktycznej części kursu.

zt.
Powrót do góry Go down


Shimazu Amaya
Shimazu Amaya

Przyjezdny
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 162 cm
Galeony : 100
  Liczba postów : 162
https://www.czarodzieje.org/t22129-shimazu-amaya#725402
https://www.czarodzieje.org/t22134-skrzynka-pocztowa-amayi#725619
https://www.czarodzieje.org/t22128-shimazu-amaya#725381
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 23 Kwi - 12:07;

Opłata: Zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości:Wykłady:93,J
Egzamin:6,83 + 26(modyfikatory) = 109
Wykorzystane modyfikatory: +16 za kuferek, +10 za nową postać
Wykonane zadania: -
Uzyskane nagrody: Pokrzywa

Korzystałam z każdej możliwości zdobycia dodatkowej wiedzy, dlatego bez zastanowienia zapisałam się na kurs tuż po jego ogłoszeniu. Magia lecznicza była czymś, co uważałam za bardzo potrzebne i pożyteczne, miło było móc poskładać się samej po wypadku na treningu aniżeli być zmuszoną do dyndania do skrzydła szpitalnego z rozcięciem na pół biodra czy złamaną ręką. Podobnie w przypadku natknięcia się na kogoś poszkodowanego, warto było mieć wiedzę i zdolności by pomóc, nawet w tym minimalnym stopniu. Każda moja akcja mogła przedłużyć zagrożone życie...lub je skrócić, jeśli zrobiłam coś źle.
Wykład był całkiem ciekawy, szczególnie część poświęcona ziołolecznictwu. Pozwolono nam na obejrzenie większość roślin przydatnych do pierwszej pomocy lub stosowanych w eliksirach pierwszego kontaktu. Byłam tym dość mocno zafascynowana, zadawałam sporo pytań i pchałam ręce na wszystko, co mogłam dotknąć. W nagrodę dostałam nieco pokrzywy, chociaż nie byłam pewna, czy faktycznie za moje zaangażowanie, czy żebym się oparzyła i dała już im spokój. Chwilę później, podczas pracy wstępnej z manekinem, gdzie powtarzaliśmy podstawowe zaklęcia, natrafiłam na krwawiącego manekina. Użyłam zaklęcia do przywołania bandaża, owinęłam go porządnie w wymaganym miejscu i sprawdziłam, czy opatrunek się trzyma. Było to dla mnie stosunkowo łatwe, przez wzgląd na doświadczenie z opatrywaniem samej siebie, jak i przez fakt, że zawsze ktoś stał obok i mógł pomóc.
Sytuacja się zmieniła, gdy na egzaminie pozostawiono mnie samą sobie. Wylosowałam sytuację, która przeniosła scenerię do łazienki. Manekin został potraktowany w dość brutalny sposób, skrzywiłam się cała, widząc go lezącego w kałuży krwi. Nie oddychał, krwawił i miał rozbitą głowę - trup jak nic, prawda? Mimo tego głosiku z tyłu głowy, zabrałam się za manekin, najpierw zajmując się uszkodzeniem głowy, a później sprawdzając jego drogi oddechowe. Wyglądało mi to na zatrucie czadem, bo gdyby się podtopił, to by raczej nie wyleciał z wanny. Niezależnie co faktycznie spowodowało taki stan manekina, doprowadziłam go do stanu "używalności". Zdałam egzamin na bardzo wysoką notę i opuściłam pomieszczenie, przygotowując się już psychicznie na jutrzejszy dzień.

z/t
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 349
  Liczba postów : 430
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptySob 29 Kwi - 19:37;

Opłata: opłacone
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: 23 i C || 6 i 19 + 33 + 10 + 5 = 67
Wykorzystane modyfikatory: kufer, notatki, zainteresowanie udrawianiem
Wykonane zadania:
Uzyskane nagrody: szansa uniknięcia nieprzyjemnej konsekwencji w jednym z zadań praktycznych

Nie uważała wcale, że potrzebowała tego kursu w dużym stopniu, natomiast doskonale wiedziała, że arogancja w jej przypadku i pod tym względem nie mogła mieć miejsca. Nie było nic gorszego niż arogancki uzdrowiciel, który myślał, że pozjadał wszystkie rozumy. Oczywiście była pewna siebie, to nie było coś, co zamierzała ukrywać, ale każda okazja do zdobycia dodatkowej wiedzy i poćwiczenia, szlifowania nabytych już umiejętności była warta jej czasu. Właśnie dlatego była tak dobra – i skromna – nigdy nie marnowała okazji na szlif i samodoskonalenie, pracowała dużo i jeszcze więcej ćwiczyła. Skupiła się na wykładzie, choć zapewne wiedziała o wszystkim, o czym mówili. Nie stanęło jej to jednak na przeszkodzie, by skrupulatnie spisywać zdania kluczowe. Powrót do podstaw czasem był ważny i przydatny. Przyłapywała się ostatnio na tym, że wybiegała czasem myślami zbyt daleko, gdy odpowiedź była praktycznie pod jej nosem.
W końcu podeszła do przydzielonego jej manekina i sprawnie oceniła sytuację. Nie potrzebowała wiele minut, miała wprawne i przede wszystkim doświadczone oko. Nie było bezpośredniego zagrożenia życia, przez co adrenalina w jej żyłach nieco spowolniła. Otarcie było powierzchowne, a widok krwi dla niej całkiem powszechny. Szybko więc rzuciła vulnus alere, które pierwsze przyszło jej na myśl i które zapisała niedawno na pergaminie. Podstawowe zaklęcia były fundamentem jej pracy, nie zawsze musiała wykorzystywać cały swój potencjał. Skaleczenie sprawnie się zasklepiło, a ona zdawała się być gotowa do dalszej pracy.
Przy egzaminie było już nieco bardziej niebezpiecznie. Znalazła się w łazience, a jej buty chlapały w zabarwionej szkarłatem wodzie. Magiczny manekin leżał w kałuży własnej krwi, która lała się z jego głowy. Prędko zapomniała, że to jedynie ćwiczenia i podbiegła do niego w mgnieniu oka, pamiętając słowa przysięgi uzdrowicielskiej sprzed lat. Nie dopuszczała do siebie, że mogło być za późno, zresztą głos w jej głowie podpowiadał jej, że na KPP zdecydowanie nie daliby trupa. Tak więc użyła odpowiednich zaklęć, zasklepiając ranę, w tych polowych warunkach nie pokusiła się o przetaczanie krwi i może właśnie na tym straciła nieco punktów. Ostatecznie jednak wyszła z sukcesem na koncie.

|zt
Powrót do góry Go down


Anabell Goldbird
Anabell Goldbird

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : Rude włosy
Galeony : 178
  Liczba postów : 397
https://www.czarodzieje.org/t22215-anabell-goldbird-budowa#730633
https://www.czarodzieje.org/t22218-anabell-goldbird#730825
https://www.czarodzieje.org/t22216-anabell-goldbird#730634
https://www.czarodzieje.org/t22227-anabell-goldbird-dziennik#731
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 21 Maj - 19:28;

Opłata: zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria + egzamin
Kości: 10 (20) i D, 38 (48) i 2, +10 (notatki) +10 (kuferek) + 10 dla nowej postaci = 78
Wykorzystane modyfikatory: +10 dla nowej postaci, kuferek, notatki
Wykonane zadania: oparzenia, Obrażenia Odzwierzęce,zatrucia, Podtopienia, krwawienie, Zadanie dodatkowe
Uzyskane nagrody: - Doskonale zapamiętujesz kwestie związane z zatruciami, dosłownie jakby same wskakiwały ci do głowy. Masz wrażenie, że obudzony w środku nocy wyrecytujesz dosłownie wszystko z pamięci. Dzięki temu w czasie wykonywania zadania z zatruć możesz wykorzystać jeden z dodatnich modyfikatorów. (teoria)
- Mięta (zatrucia)
- Opska nasenna (zadanie dodatkowe)

Przyjście tutaj nie było chyba dobrym pomysłem, nawet nie sądziła, czy kogokolwiek tutaj uratuje, czy raczej wpędzi kogoś do grobu, choć z drugiej strony nie wpędzi manekina do grobu, prawda? W końcu w pewnym stopniu i tak nie żyje, bo jest z drewna. Miała taką nadzieję, może próba pomocy będzie dla niej jakimś ratunkiem, albo przynajmniej nie pogrąży się mocniej, niż już jest aktualnie.
Zanim w ogóle zaczęła teorie, zaopatrzyła się w swoje własne pióro i kawałek zeszytu do robienia notatek, ostatnimi czasy w ogóle się z nimi nie rozstaje, patrząc na to, że jej oceny są mocno przeciętne, a notatki dużo częściej ratują jej dupę przed tym, żeby nie robić poprawek, także miała zamiar zrobić jak najwięcej notatek, a potem je wykorzystać gdy będzie teoria oraz praktyka. Na te ostatnie dwa się cykała, ale jedyne co jej dodawało odwagi to jej własne notatki, brzmi absurdalnie, ale tak właśnie było.
Mało pewnym krokiem weszła do pomieszczenia, gdzie był manekin. Już na pierwszy rzut oka widziała na jego ciele rozcięcia i otarcia na jego prawym przedramieniu, nie wyglądało to najlepiej. Westchnęła cicho pod nosem, wyjęła różdżkę, a następnie użyła na manekinie zaklęcia Vulnus Alere, aby uleczyć jego drobne rany oraz otarcia na ciele. W sumie jedyne, z czego dobra była to zaklęcia, a przynajmniej był to temat dla niej przyjemny, na pewno lepszy niż runy czy inne magiczne zajęcia. A i notatki na pewno były pomocne tak, by się w tym wszystkim nie pogubić. Co jej się wcześniej zdawało.
Miała wrażenie, że na egzamin to zdała tak ledwo ledwo, normalnie jakby się prześlizgnęła [hehe] i to dosłownie, nie bardzo ją to cieszyło, chyba. Sama nie była pewna.
Poszła na egzamin z lekko spoconymi dłoniami, ale dobrej myśli, raczej nie dało się teraz nic spieprzyć, raczej. Gdy weszła na salę i wzięła jedną z kartek, została poinformowana, że teraz, aby ona zdecydowała co teraz. Dobra. Manekin stał jak wryty, miał oparzone dłonie i ewidentnie był oszołomiony. Po pierwsze odsuwam manekina od gorącego sosu, opatruje mu rany z oparzeń i używam odpowiedniego zaklęcia, by zniwelować ból na ciele, gadam do niego [on w ogóle ma uszy?] żeby go uspokoić i ewentualnie zobaczyć czy gdzieś nie jest ranny, staram się go uspokoić [czy to w ogóle ma sens?] i pomóc mu się otrząsnąć z sytuacji.

/zt


Ostatnio zmieniony przez Anabell Goldbird dnia Nie 21 Maj - 22:02, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down


Anna Brandon
Anna Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
Dodatkowo : prefektka
Galeony : 281
  Liczba postów : 607
https://www.czarodzieje.org/t22217-anna-luna-brandon#730807
https://www.czarodzieje.org/t22223-korespondencja-panienki-anny-luny-brandon#730916
https://www.czarodzieje.org/t22222-anna-luna-brandon#730888
https://www.czarodzieje.org/t22397-anna-brandon-dziennik#745098
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 21 Maj - 20:28;

Opłata: LINK DO ZAPŁATY
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: 21, B wykład  i  6, 82 egzamin
Wykorzystane modyfikatory: +10 za nową postać, +10 za notatki
Wykonane zadania: n/d
Uzyskane nagrody: samopiszące pióro

Anna do tej pory z uzdrawianiem miała najwięcej wspólnego jako pacjent, nie jako ktoś udzielający pomocy. Zdawała sobie sprawę, że stanowi niemałe obciążenie dla swojej rodziny, dlatego gdy zobaczyła informację o kursie pierwszej pomocy natychmiast podjęła decyzję, by wziąć w nim udział. Chociaż tyle mogła zrobić, by pomóc swoim bliskim!
Kiedy przyszła na wykład i usiadła w ławce, z zaskoczeniem stwierdziła, że mają już przygotowane materiały do notowania. Mało tego! Jej pióro okazało się samopiszące! A to oznaczało dwi erzeczy. Po pierwsze była w stanie zanotować wszystko, co było jej potrzebne. Po drugie i w zasadzie ważniejsze, nie musiała się stresować niedociągnięciami w notatkach! A co za tym idzie, nie musiała bać się kolejnego ataku w najmniej odpowiednim momencie. Skupiła się więc na wykładzie z pozytywną aurą i koncentracją okraszoną prawdziwym spokojem. Z tym piórem nie miała wątpliwości, że jej się uda.
Kiedy wykład się skończył i  przeszli do zadania, Anna zebrała skrupulatnie kartki zapełnione starannym, czytelnym pismem, a potem przeszła do manekinu. Ten miał liczne otarcia i rozcięcia, więc sposób pomocy był dość oczywisty. Przewertowała notatki i znalazła fragment dotyczący zaklęcia Vulnus Alere, po czym podążając zgodnie z instrukcjami zaleczyła uszkodzenia sztucznego ciała.
Egzamin, który był kolejnym etapem kursu, stanowił dla Puchonki większe wyzwanie. Była jednak odpowiednio przygotowana, a to pozwalało powstrzymać jej nerwy na wodzy. Zadanie, które otrzymała, było dość krwawe, ale w jej skrupulatnych notatkach znajdowały się wszystkie niezbędne informacje. Dzięki temu bez obaw przeszła do działania i wykonała zadanie niemal śpiewająco. Tak. Naprawdę zaczynało jej się to podobać. W końcu kto nie poczułby wiatru w żaglach, kiedy odnosił sukces?

z/t
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1811
  Liczba postów : 2359
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 EmptyNie 28 Maj - 16:29;

Opłata: Zapłacone
Wykonywane zadanie: Teoria
Kości: wyjład: 26, J | egzamin: scenariusz 5, 10
Wykorzystane modyfikatory: + 54 bo dodaję kuferek
Wykonane zadania:
Uzyskane nagrody: pokrzywa

Nigdy nie było mu z uzdrawianiem bardzo po drodze, nawet nie dlatego, że tak bardzo źle mu to szło, a już tym bardziej nie dlatego, że nie doceniał tej dziedziny. Tu chodziło bardziej o czas, którego nigdy nie miał za wiele... a w pewnym momencie także i motywację. W jego zawodzie uzdrawianie bywało potrzebne do przeżycia, owszem, ale odkąd w jego ręce dostał się pierścień Hannibala, czuł się nieco bezkarny jeśli chodzi o obrażenia. W końcu wystarczyło na siebie założyć niebrzydką biżuterię, by wszystko działo się za niego, prawda?
Cóż, nieprawda, jak zdążył się przekonać w przypadku własnej ręki. Pierścień miał jedną zasadniczą wadę – nie działał na czarną magię, a czarna magia była mu z kolei chlebem powszednim. Kurs pierwszej pomocy zdawał się więc dobrą okazją do odświeżenia starej wiedzy, której nie ruszał właściwie od czasu studiów i, jak miał nadzieję, nauczenia się też czegoś nowego.
Wykład przebiegał obiecująco, udało mu się nawet sporządzić trochę interesujących go notatek, choć nie był pewien, czy da radę potem się czegoś doczytać ze swojego pospiesznego, nieładnego pisma. Dopiero praktyka trochę go poirytowała, poczuł się odrobinę, no cóż, za stary na takie zajęcia. Swój czar rzucił od razu i bez żadnych przeszkód, reszta grupy tylko go spowalniała. Całe szczęście, że ten czas wykorzystał na poprzyglądanie się rzeczom zgromadzonym w bibliotece, szczególną uwagę poświęcił ziołolecznictwu. Czytał o ziołach z niejakim zainteresowaniem, ostatecznie decydując się wziąć ze sobą trochę pokrzywy. Na pewno nie zaszkodzi, prawda?
Egzamin był nieunikniony i nie przejmował się nim szczególnie. Miał ich za sobą dziesiątki, do tego różne kursy zawodowe, które przecież też kończyły się nierzadko stresującym sprawdzaniem wiedzy. Miał w tym doświadczenie i czuł, że mogło mu pójść łatwo i dobrze.
Nie poszło.
Zestresował się, ale nie faktem egzaminu a sceną, jaka mu się trafiła. Serce podeszło mu do gardła i czuł, że robi mu się słabo, kiedy znów znalazł się w sytuacji, którą znał aż za dobrze. Trochę innej, a jednak identycznej w najbardziej niepokojących aspektach. Przez moment spanikował, że może dobór takiego scenariusza nie był przypadkowy, ale ostatecznie wraz z kilkoma głębokimi oddechami nakazał sobie spokój. Jakaś małolata zaczęła wydawać polecenia i właściwie to cieszył się, że mógł postępować według instrukcji, czując, jak nerwy odebrały mu siłę sprawczą. Wspólnymi siłami udało im się zdać i ten jeden raz poczuł, że naprawdę wolał pracę w grupie niż samodzielne działanie. Cieszył się, że ma to za sobą

| z. t.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Magiczna Biblioteka  - Page 7 QzgSDG8








Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty


PisanieMagiczna Biblioteka  - Page 7 Empty Re: Magiczna Biblioteka   Magiczna Biblioteka  - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Magiczna Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 9Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Magiczna Biblioteka  - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-