Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kamienny kominek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32462
  Liczba postów : 102527
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Maj 12 2020, 17:31;

First topic message reminder :


Kamienny kominek


Był on niegdyś podłączony do sieci Fiuu, ale w chwili obecnej po prostu nie działa. Nie da się też tu rozpalić ognia. Jest to jednak świetna kryjówka przed kadrą pedagogiczną, bowiem rzadko kto zapuszcza się aż tak głęboko w zamku do miejsca, w którym na kafelkach jest tona popiołu.


______________________

Kamienny kominek - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyPon Sty 04 2021, 00:14;

Powoli zaczynała uważać, że jeszcze chwila, a nie będzie w stanie więcej znieść. To, co się działo, przekraczało o jej najśmielsze oczekiwania względem tego spotkania. Nawet w najmroczniejszych scenariuszach nie przewidywała, że za chwilę wszystko tak cudownie się rozpierdoli. Myślała, że jest dobrze do tego przygotowana. W końcu, widziała wile w Bułgarii i sądziła, że miała na ich temat naprawdę dużo potrzebnych informacji. Tylko tamte wile były niczym w porównaniu do harpii, z którą obecnie mieli do czynienia. Nie potrafiła przyrównać go względem żadnego zwierzęcia, które dotychczas w życiu widziała. A przecież było tego sporo! Zachowywał się w tak dziki i kompletnie nieokiełznany sposób, że właśnie dlatego ta mniej racjonalna część jej mózgu uznała, iż tylko irracjonalne zachowanie ma szansę powodzenia w tym wypadku. Dlatego zaczęła napieprzać o tej konfiturze! I o dziwo, faktycznie skupiła na sobie uwagę półwila! Tylko nie przewidziała jednego faktu. Jak ta idiotka nie mogła poprzestać na tym małym zwycięstwie, które odniosła. Jak każda kobieta, dasz jej palec, a weźmie całą rękę… No, albo tej ręki dotknie…
Robin boleśnie uświadomiła sobie jeden, bardzo paskudny fakt; o ile z Eskilem mogli rozmawiać, tak obecnie Eskil nie istniał. Stał się wyłącznie zwierzęciem, które zachowywało się w kompletnie zwierzęcy sposób i nie kontaktowało z nimi jak normalny człowiek. Pocieszenie w tej sytuacji było tylko jedno, chwilowo nic złego nie stało się Hunterowi. No właśnie, była to bardzo krótka chwila, bo sekundę później, szok odmalował się na jej twarzy, kiedy Clearwater z całej siły odepchnął ją od siebie. Zatoczyła się do tyły i upadłaby gdyby nie ściana o którą się oparła. Nie mogła złapać oddechu, ale kątem oka widziała, jak Eskil próbował ponownie się na nich zaczaić. Teraz już w niczym nie przypominał chłopaka, którego znała i lubiła. Był zagrożeniem. Dlatego zaczęła działać instynktownie, czyli w nie do końca kontrolowany sposób.
Nawet nie zauważyła, kiedy sięgnęła do kieszeni, aby wyciągnąć różdżkę. Mocno chwyciła w dłoń hebanowe drewno. Dłoń drżała jej, kiedy celując w młodszego ślizgona, rzuciła pierwsze zaklęcie, które przyszło jej do głowy.
– Immobilus! – pewność w jej głosie zaskoczyła ją samą. Nawet nie wiedziała, czy zaklęcie trafiło cel, czy nie. Po prostu je rzuciła, a ból, który promieniował od miejsca, gdzie spotkał się łokieć napastnika z jej ciałem, skutecznie rozmazywał jej wzrok w niektórych momentach. Adrenalina buzowała w żyłach. Serce pompowało ją z niesamowitą wręcz prędkością. A ona modliła się tylko o to, aby to wszystko miało już swój koniec…
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyPon Sty 04 2021, 19:03;

To prawda, nie było już odwrotu; to już przejęło kontrolę nad ciałem Ślizgona i chłopak przemienił się w kogoś, kogo nie znali. Hunter nawet nie podejrzewał, że reakcja Eskila pod postacią harpii może być tak intensywna i gwałtowna. Charczenie nie zwiastowało niczego dobrego, a kiedy złamali najważniejszą zasadę, którą podzielił się z nimi wcześniej Clearwater, a której mieli bezwzględnie przestrzegać - bestia nie wytrzymała. Znaleźli się za blisko, mieli go nie dotykać... A w rezultacie wszystko poszło nie tak.
Zdawać się mogło, że słowa Robin na moment w jakiś sposób zajęły Eskila i mogły doprowadzić chłopaka do opanowania, bo przecież nadal był w połowie człowiekiem... Jednak dotykając jego ramienia, przekreśliła swój mały sukces. Jakby nieobecny wzrok wilowatego przeniósł się na nią, a potem wszystko zadziało się w ułamku sekundy. Harpia uderzyła Robin z taką siłą, że zachwiała się, padając na ścianę, a Dear wylądował kolanami na podłodze, szarpnięty przez Eskila, który zaraz odskoczył od nich na niewielką odległość. Znów zaczął wydawać z siebie niepokojące dźwięki, co było wyraźną oznaką, że w tej chwili jest bardziej zwierzęciem niżeli ludzką istotą. Już nie mogli mieć jakichkolwiek skrupułów; musieli działać w obronie własnej, bo inaczej skończą z rozszarpanym gardłem. Jednak widząc, jak czarne ślepia wpatrują się w różdżkę trzymaną w jego dłoniach, nie miał jak wyprowadzić jakiego jakiegokolwiek zaklęcie, czując, że nim zdąży wycelować ją w niego, ten do niego skoczy. Na szczęście Robin, mając lepsze warunki w tej chwili niż on, nie zawahała się sięgnąć po swój magiczny patyk próbując użyć na chłopaku czaru spowalniającego. Ostatecznie jednak Hunter obserwował jak płomień chybi, przelatując niedaleko wilowatego, a ten spina się i już chwilę później dziewczyna staje się ponownie jego celem. Nie czekając, Hunt wykorzystuje fakt, że Ślizgon odwrócił się od niego, aby już bez jakichkolwiek obaw wymierzyć w Clearwatera.
- Icalius! - nie chciał krzyknąć, ale w tym przypadku wydawało się, że im głośniej wypowie tę inkantacje tym szybciej czar zadziała, powstrzymując chłopaka w postaci harpii przed zaatakowaniem Robin. To, że przed sekundą próbowała sama potraktować go zaklęciem, jeszcze bardziej go rozjuszyło, dlatego trzeba było jak najszybciej i najskuteczniej go unieszkodliwić.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyPon Sty 04 2021, 22:07;

Zrobiło się gorąco. Ludzka świadomość Eskila przepadła gdzieś w odmętach harpiego jestestwa, a więc kierował się teraz instynktem i swoimi zmysłami. Myśli były powolne i otulone owalem napięcia, które rozładować mogła jedynie agresja. Wtłoczona do młodego organizmu substancja mogła wszystkim pokazać co to znaczy być półwilem. To nie tylko uroda i możliwość zauroczenia, to też niejako brzemię kiedy w przypływie negatywnych i silnych bodźców człowiek traci nad sobą wszelkie panowanie, a przy tym zamienia się w ohydną szkaradę. Nie można było na niego popatrzeć bez odrazy. Gdzieś tam głęboko pod tą paskudną gębą znajdował się Eskil; był zbyt przytłoczony gwałtowną zmianą. Poddany został władzy pierwotnych instynktów, które podpowiadały mu teraz, że nie jest tu bezpieczny. Najlepiej byłoby oddalić się do terenów lasu, czmychnąć w mrok, pędzić tak jak tylko potrafił ale był w miejscu obcym i pozbawionym miłych zapachów. Nie wiedział, że dotyk miał przynieść spokój. Nie rozumiał intencji zachowania Robin, dlatego odebrał to jako atak. Nie miał w sobie cierpliwości, nie leżała ona teraz w jego naturze. Wyzwolił się z tej bliskości, a gdy odskoczył to jego twarz wykrzywiła się w upiornym grymasie. Z jego spojrzenia wylewała się dzikość, a sposób w jaki teraz kucał nie wróżył nic dobrego. Obok jego głowy świsnęło zaklęcie Robin, a rozbiło się na ścianie. Na te dwie sekundy opadł bliżej podłogi, aby w następnej chwili odepchnąć się od niej kończynami i rzucić na napastnika… którym teraz była dziewczyna. Ostre i czarne pazury zamachnęły się na nią, ale w tym samym momencie dopadło go kolejne zaklęcie, tym razem z innej strony. Zdołał zahaczyć pazurami przedramię Robin, przeciągnąć nimi kilka centymetrów w dół, otwierając na jej skórze ranę z której wysiąkła na niego ciepła krew. Kto wie, może to by nim w jakiś sposób wstrząsnęło jednak ponownie został wytrącony z równowagi przez lecące w jego stronę wiązki zaklęć. Próbował się osłonić, ale został unieruchomiony. Wydał z siebie ten mrożący w żyłach charkot kiedy grube pnącza zacisnęły się na jego łydce. Choć wciąż miał blisko siebie Robin to bardziej rozwścieczył go atak zza pleców. Wbił wszystkie dziesięć pazurów po bokach pnącza, napiął ramiona oraz mięśnie pleców i siłował się z czarem by je z siebie zerwać. Trwało to kilka chwil w trakcie których dostał jeszcze kolejnym zaklęciem prosto w plecy. Upadł na kolano kiedy stracił równowagę, a wtedy wypełnił go szał. W porównaniu do tego stanu te ostatnie minuty były utopią. Z całej siły szarpnął się w drugą stronę, wyrywając się z uścisku nie tak mocnych już pnączy. Nie dawał wytchnienia nawet sobie. Z rozbiegu rzucił się prosto na Huntera, chcąc by ten wylądował z impetem na ścianie i nim minęła sekunda zacisnął łapsko na jego szyi, a pazury drugiej ręki próbował zatopić na dłoni dzierżącej różdżkę. Nie, on nie chciał go drapać, on chciał go rozszarpać na strzępy. Przysunął swoje obnażone zęby blisko jego twarzy, gapił się na niego dzikim wzrokiem i jednocześnie coraz silniej napierał pazurami na jego rękę, nie mając nic przeciwko gdyby ją mu oderwać. Musiał dostać się do kości, ale najpierw krew… ciepła krew spłynęła na jego szpony. Mścił się, warcząc przy tym okropnie. O Robin całkowicie zapomniał. Mogła wybiec z pomieszczenia, a nie zwróciłby na nią uwagi.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyPon Sty 04 2021, 22:49;

Coś, co miało się wydawać tylko niewinną zabawą trojga uczniów Hogwartu, powoli okazywało się być walką o ich życie. Zapewne żadne z nich nie podejrzewało, że wszystko może pójść w aż tak beznadziejnym kierunku, kiedy planowali całą akcję. Gdyby tylko można było cofnąć czas, Robin zapewne zabiłaby samą siebie, za podobny pomysł względem miłego spędzenia czasu. Jednak nie istniała taka możliwość. I musieli mierzyć się z rzeczywistością, która jawiła się w najczarniejszych barwach. Im dłużej to wszystko trwało, tym straszniejszym się robiło. Świadomość ta uderzyła w Doppler zaledwie kilka sekund temu i wiedziała, że nie mogli tracić więcej czasu i po prostu musieli unieszkodliwić zagrożenie. W innym wypadku ono zamierzało unieszkodliwić ich. Raz, a skutecznie, bez szans na odwrót. Ta myśl była naprawdę straszną dla dziewczyny, która przecież nie skrzywdziła by nawet muchy! Tymczasem musiała rzucać kolejne zaklęcia w kierunku kogoś, kogo może za jakiś czas mogłaby nazwać swoim przyjacielem! To było dla niej za dużo, choć mimo wszystko wciąż jeszcze funkcjonowała. Próbowała reagować, jednak Eskil był dla niej zdecydowanie zbyt szybki oraz zbyt dziki. Nic więc dziwnego, że kiedy rzucił się w jej kierunku, to tylko dzięki skutecznemu zaklęciu Huntera uszła z tego z życiem. Krzyk wyrwał się z jej krtani, kiedy czarne pazury przecięły skórę na przedramieniu razem z materiałem bluzki. Krew ukazała się niemalże od razu i było jej zdecydowanie zbyt dużo. Trzy pazury odznaczyły się głęboko w ręce dziewczyny. Zamroczyło ją na widok krwi, jednak to, co działo się dalej skutecznie przywróciło odpowiedni poziom adrenaliny w jej żyłach.
Nie! NIE! N I E!
K U R W A!

Nie myślała nad tym, co robi. Widziała jedynie Huntera, który teraz poniewierany był przez harpię niczym szmaciana lalka. Wiedziała, że jeśli nie zrobi czegokolwiek to ten za chwilę zabije Dera!
– HUNTER! – Krzyk ponownie wyrwał się z jej gardła, zmieszany ze szlochem. W którym momencie zaczęła płakać?! Nie zarejestrowała tego faktu, jednak po jej policzkach płynęły ciurkiem łzy, gdy ponownie celowała w Eskila różdżką. – Diffindo! – ryknęła, celując prosto w plecy harpii. Nie myślała nad tym, co robi. Nie myślała nad ucieczką. Nie mogła zostawić Huntera! Nie chciała tego robić! Chciała tylko cofnąć ten jebany czas, by zabić się za ten pomysł!
Wiedziała, że to zaklęcie prawdopodobnie mogłoby pochlastać ślizgona na kawałki. Ona tego nie chciała. Szloch ponownie wstrząsnął jej ciałem, kiedy zobaczyła, jak na jego plecach wytwarzają się ciemne pręgi zwiastujące, że zaklęcie trafiło w cel…
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 00:16;

W jednym momencie poczuł się jakby to co się przed nim rozgrywało, wyjęte było z jakiego snu. Koszmaru... Teraz już nie myślał o tym, że są tutaj wszyscy po to aby pomóc chłopakowi opanować jego harpią naturę, a o tym jak wyjść z tego pomieszczenia żywym. Po tym jak Robin nie trafiła zaklęciem w Eskila, a ten poderwał się w jej kierunku, Dearowi serce podskoczyło do gardła. Zacisnął palce na jałowcu, aby chwilę później obserwować, jak silne pnącza oplatają -niestety tylko jedną - łydkę Ślizgona. I chociaż czar nie podziałał tak jak chciał, posłał kolejne nieco osłabione zaklęcie (tym razem Expulso), które trafiło w plecy harpii, która próbowała wyswobodzić się z więzów. Płomień, który ugodził go z tyłu, pewnie był ledwie przez niego w tym momencie wyczuwalny, a wraz z mijającymi sekundami wyczarowane przez Deara korzenie poddawały się wile wilowatego i w końcu odpuściły.
Nim się obejrzał, Eskil był już przy nim, a chwilę później chwycił go i rzucił w szale o kamienną ścianę. Chłopak poczuł jak jego ciało odbija się od konstrukcji niczym kłoda, a dopiero rozlewające się po jego potylicy ciepło pozwoliło mu zdać sobie sprawę z tego, że uderzył głową w kamień. Jednak w momencie kiedy silna ręka podniosła go, przypierając do muru, aby zacisnąć palce na jego szyi. Przed oczami miał jego czarne, rozwścieczone ślepia, które przenikały go swoją zwierzęcą furią. Poczuł, że przez drastyczne zwężenie średnicy tchawicy tuż przy krtani, zaczyna brakować mu tchu. Jego twarz zamarła w gwałtownym geście zaczerpnięcia powietrza i z każdą sekundą jego twarz powoli traciła jakiekolwiek kolory, zbliżając się do koloru porcelany. Nie czuł nawet szponów, które w tej chwili gładko wsuwały się w skórę jego ręki, zaraz nad nadgarstkiem. Nie zarejestrował też krzyku Robin, bo zanim dziewczyna podjęła się zaklęcia, zanim harpia odsunęła się od niego, ciśnięta bólem, który spowodowało rozcięcie skóry na tak dużej powierzchni pleców...
Hunter złapał wreszcie oddech. To uczucie w tej chwili wydawało się być najcudowniejszym w życiu. Dysząc głośno, ledwie zdołał po kilku chwilach zacząć logicznie myśleć i rozeznać się w sytuacji.  Robin znów ugrała dla niego kilka chwil, aby mógł w jakiś sposób spacyfikować Eskila. Znów zwróciła jego uwagę na siebie, a Dearowi nie pozostało nic innego, jak to wykorzystać. Nie zważając na krwawiący nadgarstek uniósł różdżkę, celując jej koniuszkiem w Clearwatera.
- Everte statum! - niebieski płomień wystrzelił z jego różdżki, aby harpia niesiona siła zaklęcia została wyrzucona w powietrze, wprost na ścianę, w której znajdowało się okno. Widząc jak ciało Eskila opada na kamienną podłogę, skierował czubek magicznego patyka w niego ponownie, aby dorzucić: - Drętwota - adrenalina krążąca w jego żyłach sprawiła, że był zdeterminowany, aby ostatecznie ogłuszyć Ślizgona, który widocznie osłabiony zaklęciem Robin, był łatwiejszym celem. Jednak czy jego zaklęcie będzie wystarczające, aby w końcu przerwać ten koszmar?
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 07:45;

Wpatrywał się w uwięzionego w uścisku Huntera, którego tak naprawdę nie powinno tu być. Z drugiej strony gdyby Robin była sama… lepiej nie myśleć co mogłoby się wydarzyć. W jednej chwili zatapiał pazury w miękkiej skórze, a w drugiej pod wpływem impetu zaklęcia wygiął się trochę w łuk i mimowolnie poluzował ucisk na Huntera. Wydał z siebie krzyk, którego trudno jest przypisać konkretnemu zwierzęciu. Coś niczym pisk ptaka ze zniekształconymi nutami ludzkiego krzyku. Skóra na jego plecach rozcięła się po przekątnej, od prawej łopatki do lewej strony biodra. Nim ból miał nad nim zapanować, kolejna wiązka czaru wbiła się w jego ciało wprawiając je w silny ruch - odleciał na drugi koniec pomieszczenia i plecami uderzył w ścianę kominka. Opadł na brzuch na podłodze, a kolejny czar całkowicie go unieruchomił. Uwięziony petryfikacją stał się nieszkodliwy i niezdolny do żadnego ruchu ni dźwięku. Miał półprzymknięte oczy, wciąż czarne, ale bez tej mocy sprzed chwili. Po jego plecach rozlała się fala bólu, a na ścianie o którą przed momentem uderzył widniał ślad jego krwi. Życie nie jest sprawiedliwe ani łaskawe. Dopiero będąc sponiewieranym i unieruchomionym świadomość Eskila mogła powoli i boleśnie wracać do rzeczywistości. Nie był to proces tak szybki jak przemiana. Leżał wciąż z harpimi cechami, a to w jego oczach widniała walka. Czerń rozmazywała się by na moment wpuścić trochę bieli i błękitu tęczówek lecz nim miał się otrząsnąć, znowu go pochłonęła. Docierał do niego szloch Robin, jęk Huntera, ich roztrzęsione głosy… choć nie był w stanie dać im do zrozumienia, że już jest trochę świadom, tak zaczynał pojmować, że stało się coś złego. Tylko raz widział łzy w oczach Robin, a skoro teraz płakała… myślał, że serce mu pęknie, a dusza rozerwie go na strzępy aby wydostać się z tego potwornego ciała. Nie widział ich, linia jego wzroku kończyła się na skrawku ściany. Mógł jedynie obserwować unoszący się nad podłogą popiół, który jeszcze nie opadł po sile mknących zaklęć. Widział też swoją dłoń, a dokładniej ubrudzone we krwi szpony, leżały tuż obok jego twarzy. Ten widok był dowodem, że kogoś skrzywdził. Stało się to, co Lucas przewidział. Z gardła Eskila wydobył się kolejny dźwięk, ale bardzo, bardzo przypominał stłumiony charkotem płacz. Nie był fajny ani męski, chciało mu się płakać bo zrobił coś złego, a tego nie było w planach. Ciało było takie ciężkie, mięśnie twarde i spetryfikowane. To dobrze, że to zrobili. Zasłużył na tę okropną ranę na plecach, cholernie go szczypały. Mijała minuta za minutą, a gdy minęło ich pięć to jego oczy były niebieskie, choć ciało wciąż zdeformowane harpią cechą. Gdyby nie glicynia to być może wróciłby do swojej ludzkiej postaci, ale teraz… czuł, że nie miał nad sobą jeszcze pełnej władzy. Jeden z jego szponów drgnął i choć to zrobił Eskil to sobie nie ufał. Łza spłynęła z kącika jego oka, ale dalej leżał znieruchomiały. Wszystko zepsuł. Wszystko zaprzepaścił. Nie musiał wiedzieć co im się stało, aby mieć świadomość, że zrobił im krzywdę. Miał ich krew na palcach! Ten widok nigdy go nie opuści, będzie powracać w snach jako dowód, że może krzywdzić. Nigdy nie zdawał sobie sprawy jak groźne może być jego dziedzictwo. Nie pamiętał co im zrobił, nie pamiętał, że go wołali. Nie wiedział co się z nim działo od momentu kiedy położył szponiastą rękę na hunterowym nadgarstku. Ocknął się dopiero teraz. Czuł w piersiach duszący gorąc, nieodzowny znak, że harpia wciąż była przebudzona. Unieruchomienie uwiązało ją na jakiś czas, ale czy Eskil zdoła odzyskać samego siebie kiedy zaklęcie przeminie? Powinni doprowadzić go do utraty przytomności. Czemu tego nie robili? Gdzie oni są? Słyszy ich, bardzo wyraźnie, są niedaleko, ale cały czas znajdowali się poza zasięgiem jego wzroku. Chciał ich zawołać lecz w jego gardle w odpowiedzi pojawiał się charkot. To była przegrana sprawa.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 10:56;

Ciało człowieka jest w stanie znieść naprawdę wiele. W skrajnych przypadkach, adrenalina krążąca w żyłach i tętnicach nie pozwala przez jeszcze bardzo długi czas na to, aby stać się prostym celem. Naturalnym dla człowieka była walka o życie. Do ostatniego momentu próbował przekonać samego siebie, że jeszcze istnieje jakakolwiek szansa. Ile razy dzisiaj przegrali i jednocześnie wygrali z okrutnym losem, który kpił z nich od samego momentu przekroczenia tego pomieszczenia? Powinni umrzeć, a jednak żyli. Powinni być uważniejsi, a jednak zrobili wszystko wbrew jakiemukolwiek rozsądkowi czy logice. Jedno potknięcie pociągnęło za sobą szereg innych, które stawiały ich w bardzo niewygodnej pozycji względem uwolnionej harpii. Harpia chciała zabijać. Bo mimo wszystko Robin nie mogła uwierzyć, że to wciąż ten sam Eskil. Nie, dla niej Eskil zniknął gdzieś pomiędzy fałdami skóry i czarnymi pazurami, opanowany przez swoją gorszą naturę. Eskil by ich nie zaatakował. Harpia pragnęła zabić.
Łzy, które nigdy nie powinny zostać uwolnionymi, wciąż płynęły po dziewczęcych policzkach, kiedy praktycznie bezradnie przyglądała się całej sytuacji. Wiedziała, że zapewne gdyby nie Hunter, już dawno by nie żyła. Ta świadomość wcale nie pomagała jej się opanować i działać, tak, jak sama sobie zaplanowała. Bo tak, miała asa w rękawie z którym nie postanowiła się wcześniej zdradzać. Dear rzucił kolejne zaklęcia w stronę Eskila, skutecznie go unieruchamiając na ziemi. Kiedy tylko harpia zawyła, przypominając tym dźwiękiem, jak groźnym była stworzeniem, szybko pokonała dystans między sobą a Hunterem.
– Merlinie, żyjesz! – westchnęła, odgarniając kosmyki włosów z jego twarzy. Poprzez załzawione spojrzenie niewiele widziała, ale widziała najważniejsze; ż y ł. Nie mieli zbyt wiele czasu, ale musiała go przytulić, poczuć, że jego serce bije. Kiedy tylko to zrobiła, ogień ponownie zagościł w czekoladowych tęczówkach. Była zdecydowana. Prawdopodobnie zaraz będzie miała odgryzione palce z uszkodzonej ręki, ale nie myślała nad tym. Unieszkodliwić zagrożenie. Adrenalina tętniła w żyłach. Nie czuła bólu, choć krew mocno kapała na posadzkę. – MUSISZ mi pomóc rozewrzeć jego paszczę! – oznajmiła z mocą, którą nawet nie wiedziała, że posiada. Nie tłumaczyła. Nie było na to czasu. Kolejny, żałosny ryk, przywrócił ją do rzeczywistości.
Działaj Robin! Działaj!
Nie była głupią idiotką, która zakładała tylko pozytywne scenariusze. Wbrew pozorom mocno stąpała po ziemi i nawet jeśli nie mówiła o tym żadnemu z nich, to miała nieprzyjemną świadomość że po prostu coś pójdzie nie tak. Przez bardzo długi czas zastanawiała się nad tym, w jaki sposób pomóc chłopakowi się opanować. Praktycznie całe święta poświęciła na zgłębianie właśnie tego zagadnienia. Naraziła się nawet na gniew babci, która to była przecież bardzo dobrą zielarką, a o fakcie tym Robin zapomniała. W końcu Elena ulitowała się nad wnuczką i przyszła jej na pomoc z odpowiedziami, które były dla dziewczyny niezbędne. Opowiedziała jej o roślinie, która jest tak rzadko występującą w naturze, że nawet zawdzięczała swoją nazwę od dnia jej kwitnienia. Pokazała jej coś, co w oczach Robin wyglądało niczym zwykła, polna stokrotka, jakich przecież wiele w Austrii w okresie letnim. Jednak to nie była zwykła stokrotka. Jej właściwości lecznicze były wręcz nieocenione. A jeszcze bardziej te uspokajające…
Widziała, że czerń harpich oczu, powoli ustępuje swojego miejsca dla błękitnych Eskilowych tęczówek. Nie pomagało to wcale. Czuła się jeszcze gorzej przez to, co zamierzała zrobić, bo wiedziała, że gdzieś tam, bardzo głęboko, zaczął pooglądać na nich przerażony tym wszystkim ślizgon. Złapała różdżkę między zęby i sięgnęła do kieszeni spodni z których wyciągnęła małą, lnianą chusteczkę. Drżącymi palcami zaczęła odpakowywać zawiniątko, aż jej oczom ukazała się suszona stokrotka. A właściwie dwie. Szybko ukucnęła obok niepewna, jak długo jeszcze będzie działać na niego drętwota. Zaczęła rozwierać jego paszczę, byle tylko wepchnąć mu suszoną roślinę między szczęki. Babcia mówiła, że nawet w jamie ustnej zacznie uwalniać swoje niesamowite właściwości. Ufała jej.
Odsunęła się czym prędzej, oddalając niemalże pod samą przeciwległą ścianę. Chwyciła w końcu normalnie różdżkę w dłoń. Choć nie znała zbyt wielu zaklęć, czuła się dzięki temu pewniej.
– Księżycowa rosa – wyjaśniła, kiedy zobaczyła pytające spojrzenie Huntera. Jej głos brzmiał nienaturalnie w ciszy, która zapadła w całym pomieszczeniu. – Mam jeszcze jedną, weź ją na swoją ranę – zaleciła, wyciągając zakrwawioną, lewą dłoń w stronę Deara. Sama jakby nie zauważała, że naprawdę sporo krwi wyleciało z jej przedramienia. Ona mogła zdechnąć w męczarniach. Naraziła ich wszystkich. Należało jej się. Po chwili wróciła wzrokiem w stronę Clearwatera, ciekawa, czy ziele zadziała tak, jak obiecywała babcia. Oddychała szybko, wyglądała cholernie źle. Rękawem prawej ręki wytarła z twarzy ślady po łzach, rozmazując czarne smugi spowodowane popiołem, który unosił się w całym pomieszczeniu. Miała to jednak w dupie o ile zarówno Hunter jak i Eskil będą czuli się dobrze.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 12:16;

Owszem, na początku gdzieś z tyłu głowy miał przeczucie, że przebywanie w jednym pomieszczeniu z młodym półwilem nie jest dobrym pomysłem, lecz rzeczywistość przerosła najgorsze scenariusze, jakie układał sobie w głowie, zanim wszedł do tego pokoju. Eskil zdawał się być zupełnie odcięty od swojej ludzkiej świadomości, którą w pełni przykryła zwierzęca genetyka. Gwałtowność i zwinność z jaką się poruszał oraz ta dzikość w jego smołowych oczach, w których można było dostrzec jakby rządzę krwi sprawiały, że był jeszcze bardziej przerażający, niż mogło się wydawać. Dźwięki, które wydobywały się z jego gardła były swoistym zwiastunem przed nadchodzącym wybuchem rozszalałej furii. I nawet jeśli go w jakiś sposób sprowokowali - nie byli w stanie w bardziej delikatny sposób uspokoić go w tej chwili. Odpowiadali atakiem na atak, bo nic innego tej dwójce nie pozostało. A stres i adrenalina, jakie w tym momencie na nich działały, nie pozwalały im jeszcze odczuwać bólu związanego z obrażeniami, które odnieśli w starciu z harpią.
Widząc nieruchome ciało Eskila przy kominku, w pierwszej chwili poczuł ulgę, a potem łapiąc gwałtownie powietrze do płuc, odwrócił się w stronę dziewczyny, która stanęła chwilę później przed nim, wpatrując się w niego, z twarzą mokrą od łez. Nim się obejrzał, przytuliła go, a on mimowolnie pochylił się ku niej, aby oprzeć brodę na jej ramieniu i na krótką chwilę przymknąć powieki.
- Ty też... - szepnął z wyraźną ulgą, a kiedy się od niego odsunęła i odezwała, posłał jej zszokowane spojrzenie - Cooo? Co chcesz zrobić? - jednak nie dane mu było wysłuchać jej wyjaśnień bo Doppler ruszyła natychmiast do działania, wygrzebując z kieszeni zawiniątko, w którym znajdowała się suszona roślina. W pierwszej chwili Hunter jej nie rozpoznał. Księżycowa rosa była na tyle rzadkim okazem, że nieczęsto była stosowana, chociaż miała cudowne właściwości uzdrawiające.
Po raz kolejny ufając w to co chce zrobić Robin, powstrzymał się od zbędnych pytań, aby uklęknąć obok dziewczyny i pomóc jej otworzyć paszcze harpi na tyle, aby mogła wetknąć do środka stokrotkę. I dopiero kiedy oddalili się od Eskila, aby mógł dojść do siebie (taką mieli wielką nadzieję...), spojrzał na Ślizgonkę pytająco, aby po chwili usłyszeć pełną nazwę rośliny.
- Doppler, jestem pod wrażeniem - w jego głosie można było usłyszeć wyraźny podziw, bo naprawdę nie sądził, że Robin zna tak rzadkie rośliny - Mnie nic nie jest. Ty powinnaś ją zjeść - oznajmił, skinąwszy na jej przedramie, które krwawiło zdawało się zbyt intensywnie. Chwycił je ostrożnie lewą ręką i dopiero kiedy uniósł różdżke, aby wycelować nią w szramy po pazurach dziewczyny, zdał sobie sprawę z tego, że jego prawy nadgarstek również posiada krwawe rany po szponach harpii. Mimo wszystko zaczął wyczarowywać bandaż, który prowizorycznie zabezpieczył poszarpaną rękę Robin (bo niestety nie potrafił uleczyć takich ran), kiedy to usłyszeli dźwięk, łączący charkot ze szlochem i gwałtownie odwrócili głowy w stronę Eskila. Dear nie wiedział ile jeszcze czasu będzie działać oszołomienie, jednak przerażała go perspektywa, że księżycowa rosa będzie niewystarczająca, aby uspokoić rozjuszoną harpię, pobudzoną dodatkowo wcześniej glicyną...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 15:36;

Ty żyjesz! To powiedziało mu wszystko. Załamał się tam gdzie był, w środku tego spetryfikowanego ciała, które nie chciało go słuchać. Załamał się tak na ile może to zdarzyć szesnastolatkowi. Pojął ogrom swojej głupoty. Mógł posłuchać swych wątpliwości albo chociaż skonsultować to z Lucasem. Jak spojrzy mu w oczy? Miał mu ufać, a odwalał takie coś za jego plecami. Wyrządził zło i nawet jeśli Huntera nie polubił to przecież nigdy w życiu nie chciał go w żaden sposób ranić! Petryfikacja okazywała się ukojeniem, miał pewność, że się nie ruszy przez kilka dłuższych chwil. Zdążą sobie wzajemnie pomoc i najlepiej odejść, uciec stąd i zgłosić to komuś, kto potrafi leczyć. W swoim żalu był przekonany, że teraz go tu zostawią wszak nie zdziwiłby się gdyby nie chcieli mieć z nim do czynienia. Leżał nieruchomo, słuchał każdego z ich słów i w pierwszej chwili nie zorientował się o jakiej ona mówi paszczy. Dopiero kiedy do niego podeszli - widział jedynie ich pokryte krwią (!!) dłonie - zrozumiał, że to o nim mówili. Miał paszczę? Chciał dotknąć twarzy i sprawdzić jednak Drętwota przygniatała go do podłogi. Nigdy nie był na tyle świadomy aby przejrzeć się w lustrze. Nie wiedział jak dokładnie wygląda kiedy to coś przejmuje nad nim kontrolę. Nie wiedział co wysunęli mu do ust, ale udało się im bowiem powoli zaklęcie wiążące słabło. Oprócz bólu czuł mrowienie na koniuszkach palców kiedy odzyskiwał w nich czucie. Hunter i Robin odsunęli się niemal gwałtownie i choć nie dziwił się im - sam by się od siebie odsunął z odrazą gdyby tylko mógł - jednak było to w pewien sposób przykre. Po paru chwilach niechętnie przełknął tę roślinę, ufając tej dwójce po raz kolejny. Mógł już mrugać, oddychać znacznie głośniej i drżeć od gorącej krwi na plecach. Minęło parę minut gdy jego mocno bijące serce otulił kojący spokój. To uczucie jakby ktoś owinął je aksamitnym szalem i ukołysał je do snu. Gorąc w piersi zdecydowanie osłabł, a harpie cechy niezwykle powoli zaczęły się zeń wycofywać. Fałdy pomarszczonej skóry twarzy nieśpiesznie się wygładzały, włosy nabierały swojego normalnego koloru, kontury twarzy stopniowo łagodniały. Odzyskał swoją barwę skóry jednak pazury… one nie chciały się cofnąć. Palce bolały go, były sztywne i mrowiły w nieprzyjemny sposób. W końcu zaklęcie go puściło a on słyszał oddechy całej ich trójki. Podwinął palce w pięść, oparł czoło o brudną podłogę i próbował się podnieść do siadu. Było to na tyle utrudnione, że kręciło mu się w głowie. Podniósł ją aby zlokalizować w końcu dwójkę ślizgonów. Byli we krwi i na ten widok głośno jęknął. - Przepraszam. - wydusił z siebie i jednak opadł na łokcie, przygnieciony teraz żalem i wyrzutami sumienia. Chciał zniknąć, zapaść się pod ziemię. Był przekonany, że stracił już na zawsze przyjaźń Robin. Już raz "nie miał jej" przez tydzień i myślał, że ktoś mu wypalił dziurę w sercu, a teraz…? Czuł na policzkach gorącą wilgoć, otarł ją wierzchem zdeformowanej dłoni, niechcący brudząc swoje policzki ich krwią. Bał się na nich spojrzeć i poznać treść ich ran. Zmusił się aby usiąść choć wtedy po jego plecach rozpłynął się ból - zioło skutecznie uniemożliwiło jego krwiobiegowi wyprodukować trochę adrenaliny dla znieczulenia. Wszystkie mięśnie jego ciała bolały go jak diabli jednak poczucie winy królowało w tym cierpieniu. Co Lucas zrobiłby w tej sytuacji? Podniósłby wysoko głowę. Chyba. Nie chciałby zapadać się pod ziemię, prawda? Jest odważny. Też taki chciał być więc zmusił się by popatrzeć na ślizgonów. - … bardzo? - pytanie wyrwało się z kontekstu myśli jednak wydawało mu się, że będą wiedzieć o co chodzi. Nie umie im zadośćuczynić! W kufrze ma eliksir wiggenowy, ale od lochów oddziela ich wiele setek schodów.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 17:08;

Nawet nie chciała podejrzewać, jak dramatycznie musieli czuć się oboje, skoro ona sama była strzępkiem nerwów. Jakim cudem jeszcze stała na nogach i przyglądała się Eskilowi, nie miała pojęcia. Sekundy wlekły się niemiłosiernie i nawet zaczęła sądzić, że podane przez nią i Huntera roślina, w żaden sposób nie pomogła chłopakowi. Kiedy Dear wspomniał o jej ręce, bezwiednie rzuciła na nią szybkie spojrzenie. Wyglądało to paskudnie, ale było do przeżycia. Z każdą chwilą zaczynało boleć coraz mocniej i nie mogła nic na to poradzić. Nie chciała jednak marnować ostatniej stokrotki na siebie. Przyglądała się, jak ujmował jej rękę i celował w nią różdżką. Nie wiedziała, że znał się na uzdrawianiu. Zdobyła się na słaby uśmiech, kiedy jej przedramię oplotły bandaże, choć wiedziała, że pewnie za niedługo znów nasiąkną krwią.
– Ty powinieneś ją zjeść, bo twoja rana jest bliżej tętnicy – siła opadła z niej, co było słychać w głosie. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, wciąż oferując mu księżycową rosę. Ona wystarczająco była uleczona. Powinna cierpieć. Ból pulsował w jej przedramieniu a z każdą chwilą coraz mocniej dołączał do niego ten z okolicy obojczyka, gdzie dostała pierwszy cios. Nie miała sił na więcej walki. Powoli osunęła się po ścianie, aby ostatecznie usiąść na kamiennej posadzce. Podciągnęła nogi pod klatkę piersiową i otuliła je ramionami uważając, aby nie uszkodzić bardziej swojej ręki. – Jak myślisz, słyszy nas? – rzuciła w stronę Huntera, nie zdolna do tego, aby oderwać wzrok od Eskila. W takiej pozycji przyglądała się powoli postępującej przemianie. Z każdą kolejną chwilą chłopak coraz bardziej powracał do swojej ludzkiej postaci. Oparła podbródek na swoich splecionych dłoniach. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że praktycznie nawet nie mrugała, kiedy to szukała w tej przemianie oznak, że Eskil powoli do nich wraca. Opuszczała ją cała adrenalina, przez co powoli zaczynała tracić siły na cokolwiek. Powieki zaczynały jej ciążyć, ale wiedziała, że nie może sobie od tak pójść na drzemkę, kiedy nie wiadomo, co się dzieje z jednym jak i drugim chłopakiem. Im bardziej twarz harpii zanikała, tym bardziej się uspokajała. Fascynowało ją to. Było niesamowicie ciekawym wydarzeniem. Choć nie mówiła tego głośno.
Kiedy w końcu usłyszała głos Eskila, odetchnęła w duchu z ulgą. Czuła, że to był on, a nie jego potworne wcielenie. Nie ruszała się ze swojego miejsca, niepewna, czy tym razem mu nie zaszkodzi. Posłała mu uśmiech, który jednak nie sięgał jej oczu.
– Żyjemy – stwierdziła, po czym parsknęła pod nosem. No, to było osiągnięcie, nie ma co… – Rzucisz się na nas? – zapytała po chwili, bo naprawdę chciała to zrobić, ale nie zamierzała spierdolić całej sytuacji jeszcze bardziej, niż była.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 22:11;

Nie miał zielonego pojęcia co w tej chwili wewnątrz przeżywa Eskil. Nadal był jeszcze nieco ućpany adrenaliną po tym wszystkich, po czym w tym momencie unosił się jeszcze w powietrzu drobny kurz z popiołem. Dlatego podobnie jak Robin nie czuł bólu, spowodowanego obrażeniami, nie myślał logicznie, że harpia leżąca na podłodze może w każdej chwili jeszcze zaatakować. A każdy normalny człowiek na ich miejscu w tej chwili, skorzystałby z okazji, aby uciec jak najdalej i już się nie narażać. Jednak ta dwójka nie myślała w tej chwili logicznie...
- Nie kłóć się ze mną, tylko jedz - powiedział, oddając jej roślinę i dosłownie przytykając ją do ust i czekając aż weźmie ją do ust. Kończąc owijać jej przedramię bandażem, uznał, że to zaklęcie to jedyny czar z zakresu magii leczniczej, który potrafił rzucić i niejednokrotnie się przydawało. Przynajmniej trochę zatamuje to krwawienie. Po chwili już siedzieli przy przeciwległej ścianie, opierając się o nią plecami. - Nie mam pojęcia, ale oby to pomogło. - odparł, mając na myśli oczywiście suszony kwiat, który przed kilkoma chwilami mu podali. Nie wiedział ile czasu minęło, kiedy dostrzegł, że twarz chłopaka zaczyna się zmieniać i powoli wracać do swoich naturalnych rysów. Przyjął to z ogromną ulgą i uciechą, bo to oznaczało, że już po wszystkim.
Usłyszawszy jedno słowo, które wypowiedział do nich Eskil, spuścił głowę na mostek i wypuścił gwałtownie powietrze. Dopiero teraz zaczęły do niego docierać poszczególne fragmenty sytuacji, które miały miejsce i czuł jak na nowo jego serce przyspiesza, reagując na te przebłyski. Podniósł głowę dopiero słysząc kolejny raz głos wilowatego. Przeniósł wzrok na Robin, która coś jeszcze do niego odpowiedziała, jednak Hunter był przez chwilę jeszcze myślami gdzie indziej. Jak ona mogła być w tej chwili taka opanowana? Kurwa, przecież on próbował ją rozszarpać! Nadal patrzyła na niego w ten sam sposób co wcześniej? Nadal miała go za przyjaciela? Po tym, jak o mało co nie stała się jego ofiarą? Nie rozumiał tego w tej chwili. Dopiero teraz został przytłoczony całym ciężarem tego co się wydarzyło. Dopiero teraz mógł ocenić ile tak naprawdę ryzykowali i jak wiele szczęścia mieli...
Zamrugał kilkakrotnie, patrząc na profil dziewczyny, zamyślony, po czym wyrwał się z transu i powoli wstał, choć nie wiedział, że będzie to takie trudne z przedziurawionym nadgarstkiem. Nie obyło się bez stłumionego jęku, ale w końcu znalazł się w pozycji stojącej i spojrzał z góry na zmordowanego Eskila. Zniknęły te przerażające, głębokie ślepia, zniknęła pomarszczona twarz i harpia paszcza, za to pazury zostały. Jednak widząc mokre ślady na policzkach Ślizgona, nie miał wątpliwości, że jest on już w pełni świadomy. Hunter przeklął siarczyście i choć rzadko to robił przy kobietach, tym razem musiał dać upust emocjom. Jednym ruchem, ostentacyjne upuścił różdżkę, którą ciągle trzymał w dłoniach i podszedł do okna, aby stanąć zwrócony przodem do niego i zwyczajnie spróbować pozbierać myśli, wbijając wzrok w szybę. Byli ranni, wycieńczeni, brudni i zapewne wściekli na samych siebie, że to wszystko miało miejsce. Eskil, że to on dopuścił się zarania im ran, Robin, że to wszystko wymyśliła i zorganizowała, a Hunter - bo nakarmił wilowatego ziołem, które zapewne pogorszyło tylko sprawę. Nikt nie był bez winy. Wszyscy zjebali.
- Dasz radę iść? - spytał nagle, odwracając się i kierując pytanie do Eskila, a potem posyłając pytające spojrzenie Robin - Musimy się jakoś ogarnąć. Nie mam pojęcia jak to zrobimy, ale musimy. - oznajmił, schylając się po różdżkę, aby pomóc wstać najpierw dziewczynie, a później przenieść wzrok na Clearwatera.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Sty 05 2021, 22:44;

On ich słyszał! Rana bliżej tętnicy? Jęknął, ale wyszedł z tego dziwny dźwięk, jak wiele z dzisiejszego dnia. Może ktoś posiada zmieniacz czasu i cofnie ich do przeszłości, gdzie przenigdy nie pójdą na tak agresywne eksperymentowanie? Cokolwiek się wydarzyło, nie powinno skończyć się to rozlewem krwi. Chciał odpowiedzieć, że doskonale ich słyszy, ale potrzebował jeszcze trochę czasu aby zaklęcie petryfikujące opuściło jego ciało. Chwilę później już siedział, ale za to tak zmarnowany i wykończony jak nigdy dotąd. Dostał od Robin uśmiech, ale nie dał się na to nabrać. To tylko forma powstrzymania przed natychmiastowym załamaniem się nad sytuacją. Zrozumiał. Wystarczy, że teraz zgodnie pójdą do kogoś, kto ich uleczy a potem... a potem nie chciał nawet się nad tym zastanawiać. Podniósł swój łokieć i oparł go o nogę zgiętą w kolanie. Każdy ruch ramieniem naciągał skórę na plecach. - Nie. - mruknął pod nosem w odpowiedzi na zapytanie Robin. - Nie będę się rzucać ani nic. - wydukał grobowym tonem i opuścił wzrok z wyraźną skruchą. Rozmasował swoją rękę, ale zgrubiałe kłykcie jak były, tak nie chciały wrócić do ludzkiej formy. Wzdrygnął się i naprawdę robiło mu się już niedobrze. Krew na ścianie, na podłodze... istne krwawe pobojowisko, a mina Huntera... O Merlinie, ten wyglądał jakby właśnie wykopał sobie drogę z grobu do świata żywych. Przez to wszystko zadrżał z zimna i odkrył, że jego koszulka klei się do jego ciała nie tylko od potu. Odprowadził wzrokiem Huntera kiedy ten zatrzymał się przy oknie. Było widać jak na dłoni, że żałuje udziału w tym eksperymencie, a z jego nadgarstka cały czas kapała krew. Czemu nic z tym nie robił? Stał w taki sposób, że ciężko było ocenić co mu dokładnie tam się stało. Pragnął nad życie wierzyć, że to nie od pazurów. O naiwności. - Dam radę. - kłamał, bo gdy tylko oparł ręce o podłogę i pochylił się do przodu by wstać to ból wybuchł na całej szerokości pleców. - Ym... zajmie mi to chwilę. - wystękał kiedy już zatrzymał jęk za zębami. Cały Eskil, nie poprosi przecież o pomoc kogoś, kogo przed chwilą najwyraźniej atakował. Nie poda mu tej szponiastej ręki, a więc musi jakoś podnieść się do pionu. Atmosfera zrobiła się drętwa. Marzył o schowaniu się w łóżku i nie opuszczaniu go przez najbliższy miesiąc. Zacisnął zęby i choć kosztowało go to wiele sił to po wielu minutach udało mu się wstać, ale przy podpieraniu się o kominek. Nie stał jednak pewnie, nogi miał miękkie i wizja pokonywania schodów sprawiała, że robiło mu się słabo. Wyciągnięcie ręki po swoją szatę było już ponad jego siły. - Mój kuzyn umie uzdrawiać i trzymać język za zębami... Jeśli potem mu mniej więcej powiem skąd ten stan to ogarnie was bez zadawania pytań. - chociaż tyle mógłby próbować pomóc! Oby Lucas rzeczywiście był na tyle wyrozumiały. Nie powie im, że jest prefektem Slytherinu bo potem mogą się uprzeć na skrzydło szpitalne, a tam nie pójdzie. Nie ma takiej opcji. - Powinien być... eh, w lochach. - opuścił głowę, a jego wzrok padł na te dwie paskudy zamiast palców. Zwinął je w pięści i napierał pazurami na skórę swoich dłoni. Trochę ją przeciął, ale to było naprawdę nic w porównaniu do tego jak się czuł. Kręciło mu się w głowie, świat był trochę rozmazany, ledwo utrzymywał się w pionie, ale zaparł się, że nawet nie jęknie, aby już się bardziej nie poniżać. Nie wiedział kto mu zrobił to na plecach, ale podejrzewał o to Huntera. Nie miał mu tego za złe choć chłopaka nie dał rady od razu polubić. W pewnym momencie po prostu przytulił rozgorączkowane czoło do zimnego murku kominka. Zamknął oczy i próbował przestać się trząść.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptySro Sty 06 2021, 11:46;

Nie zamierzała pozwolić na to, aby którykolwiek z nich pozostał bez opieki, nawet tak marnej jak ta, którą ona mogła zaproponować. Nie wyobrażała sobie, aby stało się im coś więcej, niż dotychczas. Już i tak czuła się paskudnie ilekroć widziała poranioną rękę Huntera, czy skrzywienie na twarzy Eskila, zapewne wywołane głębokim rozcięciem na plecach, którego w końcu była jej dziełem. Nie brała nawet pod uwagę opcji w której to, choćby włos z głowy im jeszcze spadnie. To nie mogło się stać. Nie i już.
– Dobra, dobra – powiedziała tylko i złapała jego nadgarstek by odebrać niechcianą przez niego roślinę. Sama nie zamierzała jej zjeść choćby nie wiem co. Już wolała ją zmarnować, niż pozwolić, aby naprawiała jej zepsute ciało. No właśnie; na zepsuty umysł nie działała, a tylko to wymagało w Robin naprawy. Bądź natychmiastowej transplantacji… Dalej wpatrywała się w ślizgona, nie pozwalając sobie nawet na jedną więcej łzę. Nie mogła czegoś podobnego zrobić. Zmęczenie ogarniało całe jej ciało jednak wiedziała, że to jeszcze nie koniec. Mieli jeszcze wiele do zrobienia w tej sytuacji. Wbrew temu, co sądził Hunter, wcale nie była opanowana, kiedy odzywała się do Eskila. Była cholernie roztrzęsiona. Niewiele brakowało aby rozsypała się na ich oczach w drobny mak. Resztkami jakiejś samokontroli nie pozbywała się jeszcze wszelkich demonów, które zagościły w jej ciele. Jedno nieodpowiednie spojrzenie, jeden grymas na którejś z ich twarzy, mógł bezpowrotnie strącić z jej własnego lica maskę opanowania, którą przywdziała. Skoro nie zapanowała nad wszystkim w najgorszym momencie, to chociaż teraz pragnęła sprawować pełną kontrolę nad tym, co jej pozostało. W innym wypadku wiedziała, że się bezpowrotnie załamie. Zimne i kontrolowanie działanie, było najlepszym sposobem na pozostanie cały czas w ruchu i w pełnej świadomości.
Niezmiennie w tej samej pozycji obserwowała, jak Hunter podniósł się z zajmowanego obok niej miejsca i zaczął przeklinać.  Sama z chęcią użyła by zacznie bardziej ordynarnych słów, jednak bała się, że jeśli jeszcze raz otworzy usta, zacznie krzyczeć bądź wręcz wrzeszczeć. Dlatego zawzięcie milczała, świadoma tego, że czym prędzej musieli się stąd zbierać. Już i tak za długo tutaj przesiadywali względem tego, jakie zamieszanie narobili. Mieli ogromne szczęście, że jeszcze nikt się nimi nie zainteresował. Może to przez te wieczorne godziny?
Wiedziała, że Hunter miał rację. Pokiwała głową, jakby w odpowiedzi na zadane przez niego pytanie i zaczęła się podnosić z zimnej posadzki. Mieli przejebane. Żadne z nich nie było w pełni sił, a dodatkowo Eskil obecnie był w bardzo chujowej kondycji. Przyglądała się, bez słowa, kiedy próbował podnieść się do pozycji stojącej. Widziała, jak w momencie pobladł, ale pozwoliła mu udowodnić, że nic złego się z nim nie dzieje. No… chuja udowodnił…
Dalej bez słowa podeszła do niego i bezpardonowo złapała za ramię. Wyglądało to śmiesznie, bo nawet przy swojej niezbyt imponującej posturze, Eskil był niemalże o głowę wyższy od Robin. Widząc jego pytające spojrzenie, w końcu nie wytrzymała.
- Nawet nie próbuj mi kurwa wmawiać, że wszystko jest w porządku – powiedziała zza zaciśniętych zębów. Była wkurwiona. Bardzo wkurwiona. Kiedy adrenalina ustąpiła, poczuła nienawiść do samej siebie za to, że nieumyślnie tak bardzo ich skrzywdziła. Mogła już tylko pomóc ich uratować, nic więcej. – Nie wmówisz mi, że rana, którą ci zrobiłam, to drobiazg, więc kurwa choć  r a z nawet nie próbuj ze mną dyskutować – gdyby tylko spróbował, gotowa była rzucić zaklęcie zlep wprost na jego język, by przykleić go do podniebienia. Nie bała się harpii. Miała dziwne wrażenie, że po tej dawce zielska, jakie krążyło w jego organizmie, szybko nie się ona nie pojawi. Jej wzrok był twardy i zdecydowany. Spojrzała prosto w stronę Deara – Hunter zbierz jego rzeczy a ty – przeniosła wzrok na Clearwatera –błagam cię, daj sobie pomóc.
Nie słyszała żadnego sprzeciwu. Wiedziała, że sama wyglądała koszmarnie, ale nie zamierzała się tym przejmować. Po prostu wycelowała w Eskila zaklęcie mobilicorpus świadoma, że nawet z pomocą Huntera, nie dała by rady zbyt daleko go zatargać, bez zadawania mu dodatkowego bólu. A tak, mogli chociaż udawać, że nic złego im się więcej nie stanie…


/Zt. x3
Powrót do góry Go down


Vinzent M. Vonnegut
Vinzent M. Vonnegut

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : stara blizna przecinająca lewą brew, nieułożone kręcone ciemnobrązowe włosy
Galeony : 671
  Liczba postów : 194
https://www.czarodzieje.org/t20744-vinzent-m-vonnegut
https://www.czarodzieje.org/t20751-vinzent-m-vonnegut-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t20745-vinzent-m-vonnegut
https://www.czarodzieje.org/t20753-vinzent-m-vonnegut-dziennik#6
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyCzw Wrz 23 2021, 23:51;

Samonauka: Historia Magii

Tym razem klątwa, którą nosił ze sobą od kilku dni Vinzent dała mu chwilę wytchnienia. Nie tylko udało mu się w spokoju wypożyczyć odpowiednie książki, ale nawet znalazł sobie ustronne miejsce na jednym z pięter, gdzie mógł poświęcić się lekturze i sporządzaniu osobistych zapisków.
        Zagłębiając się w historie dotyczące polowań na czarownice, natknął się na jedno ciekawe zdanie. Podczas intensywnych prześladowań czarownic na jednego oskarżonego o czary mężczyznę przypadały aż trzy oskarżone o praktykowanie magii kobiety, powtórzył w myślach, wodząc palcem po frazie. Jak się szybko dowiedział, nie była to kwestia dyskryminacji, czy seksizmu, a przynajmniej nie w najprostszym tego słowa znaczeniu. Sprawa była dużo bardziej skomplikowana, ponieważ dotyczyła kwestii religii.
        Z perspektywy wierzących łowców czarownic ich postępowanie było w pełnej rozciągłości logiczne, a ich sposób myślenia pozbawiony jakichkolwiek wad. W końcu według historii biblijnych traktujących o Adamie i Ewie, to właśnie płeć piękna była odpowiedzialna za wszelkie grzechy tej ziemi. Gdyby kobieta nie uległa diabelskim pokusom, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, prawda?
        Vinzent przewrócił oczami, wczytując się w kolejne akapity tekstu, który opisał perspektywę i sposób myślenia dawnych łowców czarownic. Cóż, tak jak kwestie religijne potrafili jako tako umotywować w kontekście osób parających się magią, tak opinii o tym, że kobiety były moralne i intelektualnie słabsze od mężczyzn, a poza tym były kłamliwe i mściwy, zdecydowanie nie zaczerpnęli ze świętych tekstów. To chyba jednak był seksizm. Absolutnie obrzydliwe, pomyślał, zupełnie nie zgadzając się z takim sposobem myślenia.
        Ludzie naprawdę potrafili sobie wymyślić wymówkę, aby kogoś znienawidzić lub zrzucić na niewinną osobę winę. Nawet jeśli kobiety oskarżone o praktykowanie magii były według łowców “diabelskimi pomiotami”, tak uznawanie ich za mniej inteligentne nie miało żadnych podstaw. Magia na przestrzeni wieków ewoluuowała, a dostęp do różnej maści czarów i mistycznych specyfików był teraz znacznie łatwiejszy. Ale w przeszłości? Te kobiety musiały się naprawdę wysilić i wykazać nie lada wiedzą, aby przygotować eliksir lub skomplikowany czar. Wiele z nich w społeczeństwie czarodziejów było zapewne uważane za istne wizjonerki.
        Może i dobrze, że społeczeństwo mugoli zaliczyło tak szybki skok na przestrzeni zaledwie kilku stuleci. Rewolucja naukowa w Europie sprawiła, że ludzie stali się bardziej sceptyczni, a magię włożyli między bajki, bo i wiara w takowe techniki stała się dużo mniej popularna, gdy wiele zjawisk było badanych przez naukowców. Szkoda tylko, że w międzyczasie doszło jeszcze do pogromu w Salem.
        No tak, tam też jest akademia magii, przypomniał sobie. Jeśli dobrze kojarzył, to tamtejsza placówka specjalizowała się w eliksirach i alchemii. Salem nawet wybiło się na piedestał w oficjalnych rankingach, gdy szkoła Ilvermorny przechodziła jakiś remont, czy coś w tym rodzaju. Niestety, nie udało im się utrzymać tej pozycji po słynnym pożarze, który strawił sporą część szkoły.
        Vinzent westchnął cicho. Cóż to musiało być za miejsce! Z jednej strony naznaczone wielką tragedią, jaką były pogromy czarownic, ale z drugiej z jak wielką historią. Kadra również musiała być doświadczona. Niektórzy pewnie nawet wywodzili się z tamtych stron. Na myśl o tym, jak wiele książek i zapisków musiało spłonąć w szkolnych archiwach, na jego twarz od razu wstąpił grymas. Tym bardziej żałował, że Salem nie sprzyjała dobra passa. Może chociaż byli na tyle przemyślni, że zabezpieczyli wszelkie artefakty i co ważniejsze woluminy? Oby, pomyślał, nie wyobrażając sobie nawet, jak wielka mogłaby to być strata dla tamtejszych historyków.
        Po wykonaniu skrótu notatek z wypożyczonych materiałów Vonnegut spakował wszystkie swoje rzeczy do torby i ruszył w stronę Wielkiej Sali, aby tam duży, a przede wszystkim zasłużony, posiłek.

z/t
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 214 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 511
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 EmptyWto Lis 30 2021, 19:08;

SAMONAUKA: Transmutacja

Drake wszedł do sali delikatnie ziewając ze względu na naprawdę wczesną porę dnia. Miał oczywiście na sobie szkolny mundurek oraz torbę w której miał podręcznik oraz kilka niewielkich przedmiotów takich jak guziki, kulki, małe kawałki drewna... Idealne żeby poćwiczyć transmutowanie ich w inne przedmioty o podobnych rozmiarach. Sala też mu się wydawała do tego celu idealna, bo było tu całkiem sporo miejsca i raczej nikt mu tu nagle nie przyjdzie żeby mu przeszkadzać w samokształceniu się. Transmutacja była bardzo użyteczna, a Drake mimo wszystko nie był z niej na chwilę obecną wybity. Chciał to zmienić, ale wiadomo że nie dało się inaczej niż tylko przez cieżką, bardzo ciężką i systematyczną pracę i ćwiczenia. Dodatkową motywacją było istnienie zaklęcia które zmieniało części ciała na inne. Nawet na takie które nie musiały należeć do tego samego gatunku co przemieniane stworzenie. Wyjął więc przedmioty z torby, a następnie swoją różdżkę. Wdech, wydech i...- Engorgio - Mała kuleczka zaczęła się powiększać. Przestał ją rozdymać w momencie w którym osiągnęła rozmiary kuli do kręgli. Następnie przyszła pora na odwrócenie efektu zaklęciem zmniejszającym. - Reducio - I tak oto zaczęła powracać do swoich rozmiarów. W pewnym momencie przesadził i była o połowę mniejsza niż była normalnie. Zmiany rozmiarów mogły pomóc w wielu sytuacjach, dlatego warto było czasem poćwiczyć te dwa zaklęcia. Następnie zabrał się za transmutowanie przedmiotów w inne o podobnych rozmiarach. Wypróbował nawet zaklęcie Avifors, które jednak nie utrzymało się zbyt długo. Była to kwestia wprawy. Zaklęcie to rzucił zaledwie kilka razy w przeszłości i do tego na lekcji. To cud że w ogóle pamięta jak się je rzuca. Spróbował więc ponownie-Avifors- Kawałek drewna zmienił się w kruka, który oczywiście nie był prawdziwym. To tylko iluzja, bo życia w tak prosty sposób nie dało się zrobić. Żeby je stworzyć nie wystarczyło tylko beztroskie machanie różdżką. Po kilkunastu długich minutach czarowania ptaków, postanowił przerzucić się na tworzenie królików.- Lapifors - Królik wykonany z materiału transmutowanego... Można by to wykorzystać z dosyć bojowy sposób jeśli się nad tym zastanowić. Z drugiej strony podczas walki znając życie i tak by z niego nie skorzystał. Stawiałby na zwykłe zaklęcia, które były dla niego czymś co nie tylko uwielbiał, ale i czymś co naprawdę dobrze opanował. Nie minęło nawet kilka chwil, a już wokół niego kicało kilka drewnianych, plastikowych i szklanych królików. W sumie musiał przyznać że ich widok i obserwowanie mogło być nawet uspokojające. A gdyby tak dorwał gdzieś jakiś bardzo miękki i przyjemny w dotyku materiał? Mógłby zrobić sobie takiego królika i zachować jako zwierzątko co jakiś czas odświeżając czar. W sumie mógłby dać takiego Doireann. Może by jakoś się do niego jakoś przekonała i działałby na nią odstresowująco? W końcu byłaby to wtedy taka ożywiona przytulanka. Po około dziesięciu minutach kicania królików, cofnął działanie zaklęcia a króliki z powrotem stały się przedmiotami które przyniósł. Było jeszcze jedno zaklęcie które chciał wypróbować. Mianowicie Exemplar, które dodawało wzory na materiał. Sprawił więc że na kulce pojawił się piękny liściasty wzorek. Kiedy już skończył ćwiczyć transmutację, sprzątnął swoje rzeczy i wyszedł z sali.

/zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kamienny kominek - Page 3 QzgSDG8








Kamienny kominek - Page 3 Empty


PisanieKamienny kominek - Page 3 Empty Re: Kamienny kominek  Kamienny kominek - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kamienny kominek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kamienny kominek - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-