Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Help me get my feet back on the ground

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Moderator




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptySro Wrz 07 2022, 18:45;


Retrospekcje

Osoby: Christopher Walsh & @Salazar Morales
Miejsce rozgrywki: Avalon, Rajski Sad
Rok rozgrywki: 05.09.2022; wieczór
Okoliczności: Christopher próbuje pomóc, chociaż nie ma pojęcia, czy jego słowa cokolwiek zmienią.


Właściwie mógłby powiedzieć, że nie do końca wiedział, jak doszło do tego, że znalazł się z Salazarem w Rajskim Sadzie. Owszem, pomógł mu w czasie rytuału, choć nawet nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co wtedy zrobił, jak doprowadził do tego, że mężczyzna najwyraźniej lepiej się poczuł. Mimo to nie spodziewał się, że ten po ich krótkiej rozmowie, po tym, co się wydarzyło, może chcieć jeszcze prowadzić z nim jakieś dyskusje. Nie zamierzał mu jednak odmawiać pomocy, nie był tego typu człowiekiem i wiedział, że jeśli może coś dla kogoś zrobić, jeśli może go wysłuchać, jeśli może coś doradzić, to nie będzie się przed tym ani trochę wahał.
Nie uważał oczywiście, żeby był jakąś wyrocznią, ale wydawało mu się, że mimo wszystko był przynajmniej zdolny do tego, żeby skupić się na czyichś słowach, żeby po prostu móc kogoś wysłuchać. Nie miał żadnych uniwersalnych rad i nie sądził, by ktokolwiek je tak naprawdę posiadał, ale mimo to był przekonany, że gdyby tylko było to konieczne, może podzielić się z Salazarem swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi życia.
Niezależnie od wszystkiego, Christopherowi jakoś nie przyszło do głowy, że znajdą się znowu na Avalonie, że po raz kolejny przyjdzie mu spacerować po Rajskim Sadzie, w którym spędził naprawdę sporo czasu, rozmawiając o rzeczach przyjemnych i trudnych, starając się jednocześnie być oparciem dla osób, które pokładały w nim swoje zaufanie. Zerknął na Salazara, choć nie widział go zbyt wyraźnie z uwagi na problemy, jakie wywołał u niego rytuał, i może być nawet coś powiedział, gdyby nie nawiedziła go kolejna niepokojąca myśl o tym, że nie byli tutaj sami. Obejrzał się zatem, zdając sobie sprawę z tego, że to była jedynie jego wyobraźnia, a potem odetchnął nieco głębiej.
Nie odzywał się jednak, bo nie wiedział tak naprawdę, co miałby powiedzieć, co miałby zrobić, od czego zacząć. Ostatecznie bowiem to nie on chciał czegoś od Salazara, ale to właśnie mężczyzna potrzebował czegoś wyraźnie od niego. Zielarz mógł się jedynie domyślać, o co chodziło, mógł zgadywać, mógł próbować dociec prawdy, ale nie widział w tym sensu, wychodząc z założenia, że o wiele lepiej było po prostu pozwolić na to, żeby ten dokładnie wszystko mu wyjaśnił, żeby sam z siebie wyjawił własny problem, oczekiwania, cokolwiek kryło się za jego pomysłem podróży w to miejsce.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Gracz




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptySro Wrz 07 2022, 20:33;

Nasilony nałóg – merlinowe strzały: 14

Kojarzył Christophera wyłącznie jako małżonka swojego przyjaciela i prawdopodobnie – gdyby nie przypadkowe spotkanie podczas arturiańskiego rytuału i nieoczekiwane wsparcie ze strony nieznajomego mężczyzny – sytuacja nie uległaby zmianie, dopóki to Joshua nie zaprosiłby go w ich skromne progi. Avalon postanowił jednak skrzyżować ich drogi, a krótka pogawędka przy kuflu cydru i szklance soku jabłkowego sprezentowanego w ramach wdzięczności młodszemu z Walshów, przekonała Moralesa, że warto wymienić się spostrzeżeniami ze słynnym nauczycielem zielarstwa. Niewiele wiedział o nim samym, natomiast słyszał od swojego szkolnego druha, że i jego druga połówka padła ofiarą klątwy przenoszonej przez harpie pazury, i bynajmniej nie chodziło tym razem o żadną chorobę weneryczną, a jeszcze dotkliwszą dla psychiki amnezję. Nie był pewien czy to dobry pomysł, jednak posłał do domu zaślubionych świetlistego kojota, namawiając Chrisa na spotkanie na obrzeżach Hogsmeade, skąd wykreowanym zawczasu świsoklikiem przeniósł ich wprost do rajskiego sadu.
- Pewnie domyślasz się dlaczego zdecydowałem się zabrać tutaj akurat ciebie… – Zagadnął łagodnym, spokojnym tonem, wędrując piaszczystą ścieżką pośród znajomo wyglądających jabłoni, których owoce niemalże lśniły na skutek znacznie potężniejszej magii, charakteryzującej zajmujące się ich uprawą nimfy. – Słyszałem, że straciłeś pamięć i… – Zaczął jednak wyjaśniać gwoli ścisłości w czym tkwiło sedno problemu, ale przerwał, nie potrafiąc ubrać w słowa tego, co dokładnie chodziło mu po głowie. – Pomyślałem, że zapytam cię jak sobie radzisz, a raczej jak sobie radzicie z Joshem. – Teraz sam już nie był pewien czy oczekiwał od niego wskazówek czy po prostu chciał pogadać z kimś, kto doskonale rozumie jego sytuację i odczuwa podobnie wyniszczającą, emocjonalną pustkę w towarzystwie kogoś niby bliskiego sercu. – Zabrałem cię do rajskiego sadu, bo podobno to tutaj po raz ostatni rozmawiałem z Felixem, zanim harpie postanowiły, że rozszarpią mnie swoimi pazurami. – Dodał jeszcze na sam koniec, zdradzając powód, dla którego wybrał tak nietypowe miejsce na spacer, a potem zerwał z drzewa jedno z jabłek, jakby upatrując się w nim przedmiotu, który może przywołać utracone wspomnienia. Po części tak zresztą było… kiedy przymknął powieki, oczami wyobraźni ujrzał bowiem leżącego na trawie, nieprzytomnego Maximiliana, a już chwilę później podawał ocuconemu nastolatkowi rajski owoc.

Leczenie amnezji: 8/8
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Moderator




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyCzw Wrz 08 2022, 16:55;

Straciłeś pamięć. Christopher zacisnął nieco mocniej zęby, mając wciąż niesamowite poczucie winy z powodu, o którym teraz wspomniał Salazar. Nie wiedział, co dokładnie czuł Josh i prawdę mówiąc, chwilowo nie był w stanie o tym myśleć, ani w to wnikać, mając po prostu poczucie, że wszystko, ale dosłownie wszystko, było nie takie, jak być powinno. Domyślał się również, że gdyby zapytał, dowiedziałby się kilku mało przyjemnych rzeczy, usłyszałby słowa, jakich się bał i zapewne właśnie to potwornie go blokowało, powstrzymywało go i powodowało, że nie wiedział, jak miał ruszyć naprzód. Dlatego, kiedy tylko drugi mężczyzna wspomniał o tym, że był ciekaw, jak sobie radzili, zielarz odetchnął z trudem, mając poczucie, jakby wewnątrz jego żołądka znajdowała się jakaś płonąca kula albo coś podobnego.
- Nie wiem, czy można powiedzieć, że sobie radzimy – przyznał, przesuwając kciukiem po obrączce i pierścieniu Danu, jednocześnie marszcząc przy tej okazji brwi, starając się zapanować nad niechcianymi uczuciami, nad gniewem, poczuciem bezsilności i złości, jakie kierował na samego siebie. Wiedział, że musiał istnieć powód, dla którego stracił pamięć, ale nie był w stanie sobie go przypomnieć, nie był w stanie tak naprawdę zgadnąć, co się wydarzyło, że znajdował się w takiej, a nie innej sytuacji.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciał zdjąć ciężar z barków starszego mężczyzny, że nie chciał, żeby na Joshu jakoś mocno się to wszystko odbijało, a jednocześnie wiedział, że jeśli to zrobi, to najpewniej zerwie wszystko, co istniało. Czuł się, jak mucha złapana w sieć pająka, mucha, która nie mogła się w ogóle poruszyć, która musiała tkwić w miejscu, licząc na to, że jakimś cudem przeżyje, że sobie poradzi, że zdoła umknąć zagrożeniu.
Miał już coś dodać, kiedy Salazar wymienił osoby, o którą mu chodziło i w tym momencie wszystkie elementy dotychczasowej układanki wskoczyły na swoje miejsce, wydając przy tej okazji ciche kliknięcie. Wszystko, dosłownie wszystko, zaczęło rysować się w dokładniejszych barwach, stając się również wyraźniejsze, powodując, że Chris zaczął dostrzegać o wiele więcej, niż wcześniej. Przynajmniej metaforycznie, bo realnie nie było z nim najlepiej, toteż nie szedł zbyt szybko, obawiając się, że za chwilę po prostu się wywróci.
- Podobno. Widzę, że to słowo ma dla ciebie bardzo duże znaczenie, ale rozumiem dlaczego. Nie masz żadnych wspomnień, które by to potwierdzały, więc mógłbyś to rzucić i odejść, ale co się stanie, jeśli za tydzień albo miesiąc, przypomnisz sobie wszystko, co miało do tej pory miejsce? – powiedział w końcu cicho.


______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Gracz




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyCzw Wrz 08 2022, 18:38;

Tak jak nie dało się Moralesowi odmówić spostrzegawczości, tak niestety z empatią nigdy nie było mu po drodze, a o ile językiem ciała władał z niebywałą wręcz sprawnością, język emocji nadal skrywał przed nim wiele tajemnic i niewiadomych. Prawdopodobnie mógłby zainicjować temat łagodniej, ubrać go w nieco lżej brzmiące słowa, ale nie miał ochoty owijać w bawełnę, skoro i tak obydwaj padli ofiarą tej samej, odbierającej grunt pod stopami klątwy. Potrzebował skutecznego rozwiązania, dlatego nie zważał na nieprzyjemny ścisk w żołądku ani gorzkie uśmiechy, nastawiając się przede wszystkim na cel tego spotkania; nie do końca jasny zresztą, jednak gdzieś w głębi duszy miał chyba nadzieję, że podzielenie się wspólnymi spostrzeżeniami wskaże im właściwy kierunek i pozwoli uporać się z bolesnymi lukami w pamięci.
Nadal widzę obrączkę z muszli na twoim palcu, a biorąc pod uwagę jak bardzo to wszystko jest popieprzone, powiedziałbym że to duży sukces. – Nawet uniósł delikatnie kącik ust, dla pokrzepienia poklepując ledwie poznanego tak naprawdę mężczyznę po ramieniu. Pewnie i tak radzicie sobie lepiej niż ja… niż my... Westchnął cicho, poprawiając samego siebie w myślach, jakby miało to w ogóle jakiekolwiek znaczenie. – Szkoda, że mieliśmy okazję poznać się akurat w takich okolicznościach. – Rzucił beznamiętnym tonem, jakby stwierdzał oczywisty fakt, choć w rzeczywistości inaczej wyobrażał sobie to wydarzenie. Normalnie pewnie rozsiadłby się na kanapie w salonie szczęśliwych małżonków, stukając się szklankami z Joshem i opowiadając ze szkolnym druhem głupkowate żarty tylko po to, by kątem oka zerkać na jego lubego, sprawdzając czy i jemu towarzyszy podobnie wyszukane poczucie humoru.
Niestety ostatnio nie pamiętał nawet jak to jest być w dobrym nastroju, kiedy na pierwszy plan wysuwało się poczucie bezsilności i utraty kontroli nad własnym życiem; zupełnie jakby każdego dnia budził się, widząc przed oczami kształt własnego bogina. Nic dziwnego, że chodził rozdrażniony i że niezwykle łatwo było go sprowokować; prawdopodobnie rzucone na niego przez Carman przekleństwo niewiele w tej kwestii zmieniło. – Podobno. – Powtórzył wymownie po młodszym towarzyszu nietypowej wycieczki, zaraz prychając pod nosem, niewykluczone że w obronnym geście. – Wiem, że ani Felix ani Josh nie mają powodów, żeby mnie okłamywać, ale wolałbym wiedzieć niż wierzyć im na słowo. – Wzruszył bezradnie ramionami, przechodząc kilka kroków dalej, bliżej miejsca w którym położył nieprzytomnego Maximiliana… a przynajmniej tak mu się wydawało, wszak nadal widział tę scenę jak przez gęstą mgłę. Powoli do głosu zaczęły jednak dochodzić również inne zmysły. Poczuł na skórze wilgoć rosy, a w nozdrzach unosił się subtelny, słodki zapach jabłek. Póki co skoncentrował się jednak nie na podszeptywanych przez wyobraźnię obrazach i bodźcach, a na utkwionym w nim spojrzeniu błękitnych oczu.
Nie, nie zamierzam niczego rzucać ani odchodzić. Muszę sobie przypomnieć, żeby być w stanie świadomie podejmować decyzje, ale… – Zaczął stanowczo, a jednak po wyraźnych zmianach w mimice twarzy widać było, że mięknie. – Wspomnienia wracają. Ba, momentami nawet czuję się nimi przytłoczony… – Mimowolnie pomyślał o progach El Paraiso, w których spędził z Solbergiem wiele dni i nocy, zarówno tych wspaniałych, jak i tych bolesnych. Nie bez powodu trudno było mu się skoncentrować na pracy, a i świadomie szukał pretekstu, żeby jak najczęściej opuszczać wnętrze apartamentu. – …zauważyłem, że wraca do mnie coraz więcej szczegółów z przeszłości, głównie w miejscach, które wspólnie odwiedzaliśmy, ale nadal czuję, jakby nie były to moje wspomnienia i jakbym gubił gdzieś sedno. Jakbym przeczytał kilka rozdziałów książki, ale nie po kolei, pomijając całkiem te najważniejsze. Rozumiesz co mam na myśli… – Nie zapytał, raczej stwierdził, wszak może i nie wiedzieli o sobie wiele, ale teraz doświadczali dokładnie tych samych, przykrych dolegliwości. Nie sposób byłoby więc znaleźć kogoś innego, kto pojąłby sens jego słów lepiej niż Chris.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Moderator




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyPią Wrz 09 2022, 19:39;

- To upór. Z mojej strony, będąc dokładnym. Joshua uważał, że jeśli tylko chcę, mogę je zdjąć, jeśli tylko mi zawadzają, nie muszę ich nosić. Tylko, to byłoby, jak jednoznaczne przyznanie, że wszystko zostało przekreślone przez jakieś magiczne posunięcia samej wyspy - odpowiedział właściwie od razu na pierwsze słowa Salazara, jednocześnie kręcąc głową.
Zielarz był daleki od nazywania tego wszystkiego, co się działo, sukcesem, tym bardziej że zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo skomplikowana była cała ta sprawa, jak niepokojąca, jak pozbawiona sensu. Nie miał najmniejszego nawet pojęcia, kiedy mogła dobiec końca, czy naprawę mógł się tego spodziewać, czy mógł na to liczyć, czy mógł w ogóle zakładać, że kiedyś do czegoś podobnego dojdzie. Wiedział, że prędzej czy później musi się to stać, ale nie chciał również karmić się niemądrą nadzieją, nie mając pojęcia, co właściwie mogłaby mu dać. Jego zdaniem - niestety niewiele. Z drugiej jednak strony Christopher nie chciał i nie umiał jej porzucić, będąc przekonanym, że tak postępowali jedynie głupcy. Nadzieja umierała bowiem ostatnia, niejednokrotnie wraz z człowiekiem, który ją żywił. Jednocześnie jednak dla zielarza oczywiste było, że nadzieję należało karmić, podsycać i walczyć o jej spełnienie.
- Być może lepiej stało się tak, a nie inaczej. Nie jestem zbyt rozrywkowym człowiekiem, co już zapewne zauważyłeś, kiedy poprosiłem jedynie o sok, więc nie jestem pewien, czy w innych okolicznościach znaleźlibyśmy wspólny język - przyznał nieco nieśmiało, zaś jego ostatnie słowa zabrzmiały dość cicho, bo wiedział, że nie były zbyt piękne. Wolał jednak być w tej sprawie szczery, niż niepotrzebnie nastawiać się na Merlin raczy wiedzieć, co, niż zakładać, że od razu z Salazarem zapałaliby do siebie sympatią. Zapewne nie okazałby mu zniecierpliwienia albo niezadowolenia, bo to zdarzało mu się rzadko, ale nie mógł w pełni ręczyć za siebie.
- Nikt z nas nigdy nie może być wszystkiego pewien. Są rzeczy, o których po prostu zapominamy, bo gubią się gdzieś w natłoku zadań i zajęć, a jednak wierzymy innym, gdy mówią, że się wydarzyły. Chociaż ja również wolałbym je pamiętać - stwierdził, wyciągając rękę w stronę wysokich traw, by zmarszczyć brwi, gdy zdał sobie sprawę z tego, że roślina nieoczekiwanie zmarniała, jakby jego dotyk był jej zupełnie niemiły. Westchnął ciężko, orientując się, że coś znowu było nie takie, jak być powinno i poczuł, jak opada go jeszcze większe zmęczenie, niż do tej pory. Potarł zatem oczy, unosząc nieznacznie okulary, słuchając tego, co drugi mężczyzna miał do powiedzenia.
- Wspomnienia muszą być skumulowane w miejscach i przedmiotach, i nie wierzę w to, że magicznie pewnego dnia znowu wszystkie się pojawią. To, co ci się przytrafia, jest dobre, ale pytanie, czy się temu poddajesz, czy jedynie cię to… złości? - powiedział po chwili namysłu, spoglądając na Salazara i mrużąc oczy, zdając sobie sprawę z tego, że znowu nie widział go najlepiej, a potem odetchnął nieco głębiej. - Chcesz, żeby wróciły z uwagi na siebie… czy na niego?

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Gracz




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyPią Wrz 09 2022, 20:53;

- Nigdy nie byłem romantykiem, ale rozumiem co masz na myśli. Niby to tylko kawałek muszli, ale dla was znaczył na pewno o wiele więcej. Dopóki nosisz ją na palcu, trwasz przy złożonej mu kiedyś przysiędze. Nawet jeżeli jej nie pamiętasz… to nie tylko upór, ale przede wszystkim wyraz konsekwencji. – Nie przywiązywał wagi do symboli, a i nie wyobrażał sobie siebie samego stojącego przed ślubnym kobiercem, a jednak dopiero teraz dotarło do niego, że niesłusznie wyśmiewał ckliwą biżuterię, której Josh tak usilnie bronił nie tak dawno temu w karczmie, przy szklaneczce ognistej. Nie był pewien czy przez wzgląd na tak istotną pamiątkę po małżonku, winien Christopherowi zazdrościć czy może jeszcze bardziej współczuć okoliczności w jakich obydwaj się znaleźli, ale… patrząc na przesuwający się po obrączce kciuk mężczyzny, czuł że brakuje mu podobnej kotwicy. Punktu zaczepienia, którego mógłby się kurczowo trzymać. Walsh przynajmniej po części wiedział na czym stoi.
- Tak… – Prychnął pod nosem, przypominając sobie własne brwi uniesione w niemym zdziwieniu, kiedy mężczyzna odmówił nawet lekkiego cydru. – …pewnie masz rację. – Nie miał pojęcia, co dokładnie połączyło Christophera i Josha, za to zaczął się zastanawiać w jakim świetle jego szkolny druh przedstawił go swojemu partnerowi i czy którakolwiek z tych plotek przebijała się do świadomości towarzyszącego mu mężczyzny. Prędko odrzucił jednak te analizy na bok, wszak nie przyszli tutaj rozmawiać o nim i jego hulaszczym, rozwiązłym trybie życia, nawet jeżeli w jakimś stopniu miał on wpływ na obecne, przeklęcie niejasne relacje, jakie łączyły go z Maximilianem. – Łatwiej jednak pogodzić się z niedoskonałością własnej pamięci niż nieoczekiwaną, wyrywającą z głowy wspomnienia klątwą. Nie pisałem się na taki scenariusz. – Rzucił gorzko, ukradkiem zerkając na gnijące pod wpływem dotyku kompana trawy. Cóż, Paco ostatnio intuicyjnie wyczuwał emocje zwierząt. Szkoda, że nie zyskał podobnych umiejętności względem ludzi, zwłaszcza tych, którzy niegdyś byli mu bliscy. Wyglądało na to, że wizyta na jabłoniowej wyspie na wszystkich odcisnęła bolesne piętno.
- Nie wiemy tego. – Wtrącił, chyba na skutek głupiej nadziei, ale tak naprawdę wiedział, że Christopher może mieć rację. Starał się nie myśleć w ten sposób o dotykającej ich amnezji, bo to oznaczałoby, że nigdy nie poznają w pełni przeszłości, a tym samym również i samych siebie. Nie chciał do tego dopuścić, niewykluczone że to dlatego zamilknął na dłuższą chwilę, potrzebując głębszego oddechu. Podniósł głowę dopiero wtedy, gdy w uszach wybrzmiały mu dość intymne pytania, których nie do końca się ze strony ledwie poznanego faceta spodziewał. Początkowo zareagował nawet defensywnym uniesieniem dłoni, ale ostatecznie stwierdził, że i tak nie ma niczego do stracenia. – Możesz mieć mnie za dupka, ale to zależy kiedy zapytasz. – Westchnął głośno, omiatając raz jeszcze spojrzeniem czekoladowych tęczówek trzymane w ręce jabłko. Y no podría perderte porque te amo, cariño. Lo sabes, ¿no? Po plecach przemknęły dreszcze, kiedy jak z otchłani usłyszał własny szept, a wyobraźnia podsunęła mu obraz uśmiechniętego, nastoletniego chłopaka. – Sam nie wiem… teraz czuję, jakby był tuż obok mnie, ale kiedy tylko stąd wyjdziemy, prawdopodobnie znowu będzie wydawał mi się tak samo obcy i odległy. – Wzruszył ramionami, udając obojętnego, a jednak aura przeszłości roztaczająca się nad tym miejscem wypełniła go plejadą rozmaitych emocji, spośród których na czoło wypełzła paląca wręcz złość. Tak, był tym wszystkim zmęczony i wkurwiony, dlatego w gniewie cisnął owocem w kierunku pobliskiej polany. – Chciałbym to wreszcie poukładać, i to nie tak, że on jest mi obojętny… Próbuję zachować się w porządku, po prostu nie umiem z nim rozmawiać, a on nie potrafi chyba patrzeć na mnie. Skaczemy sobie jedynie do gardeł, a mnie… wkurwia mnie to jak mnie traktuje. – Wyznał szczerze, acz niełatwo było mu podzielić się wątpliwościami. – A ty…? Co planujesz dalej zrobić? – Zapytał również zaraz, w błękitnych ślepiach i mimice twarzy Chrisa poszukując innych rozwiązań albo chociaż wskazówek.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Moderator




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyPon Wrz 12 2022, 21:28;

- Tak. Sądzę, że możemy tak to nazwać. Gdybym machnął na to wszystko ręką, bo przecież świat się myli, to kim bym był? Nie czuję się komfortowo, kiedy nic nie pamiętam, czuję się dziwnie nosząc obrączkę i pierścień Danu, a jednocześnie mam poczucie, że tutaj jest ich miejsce, nie na półce, nie gdzie indziej. Męczą mnie, czasami powodują, że zastanawiam się, kim tak naprawdę jestem, czego chcę od życia, kim byłem, zanim zapomniałem o tak ważnej dla mnie osobie. Tylko bez nich stałbym się kimś zupełnie innym, obcym nawet samemu sobie – powiedział po dłuższej chwili milczenia, zastanawiając się, jak ująć to w słowa. To nie było dla niego łatwe, widać było, że momentami zacinał się w swoich rozważaniach, że gdzieś gubił krok, że coś mu się nie podobało. Salazar mógł również zauważyć, że Christopher co jakiś czas się rumienił, zadziwiająco mocno, jak na człowieka w jego wieku, ale faktycznie pozostała w nim duża doza nieśmiałości, duża doza niepewności, tego wyobcowania od ludzi. Nie była to może fobia społeczna, ale nie widać było, że zielarz momentami na pewno musi pokonywać samego siebie, żeby móc pójść gdzieś dalej, żeby nie uciec i nie schować się w skorupie, jak niewielki, przerażony ślimak, którym był najwyraźniej w tej właśnie chwili.
- Sądzisz, że ja się pisałem? Słyszałem jednak i o innych przyjemnościach, jakie Avalon zapewnił wczasowiczom, więc najwyraźniej wcale nie byliśmy tak bezpieczni, jak mogliśmy początkowo sądzić. Chciałbym powiedzieć, że wszystko wróci do normy, ale znowu, to magia, jakiej tak naprawdę nie znamy i żaden z nas nie wie, kiedy, ani jak, ta… klątwa, dobiegnie końca. Być może ty chociaż pamiętasz okoliczności, w których straciłeś pamięć – odezwał się po chwili, kiedy Salazar przyznał, że zdecydowanie nie pisał się na podobne przeżycia, mając mimo wszystko ochotę roześmiać się w głos, bo naprawdę nie sądził, żeby ktokolwiek miał ochotę na podobne przeżycia. Cierpieli nadal, pod różnymi względami, borykając się z różnymi problemami, których Christopher do końca nie rozumiał, reagując na każdy głośniejszy trzask, jak przerażona sarna, która niemalże natychmiast się za siebie oglądała. To było denerwujące, tak samo, jak chłód, jaki odczuwał, to poczucie, że się przeziębił, chociaż nie wiedział kiedy i gdzie.
Zielarz milczał przez długą chwilę, zastanawiając się nie tylko nad pytaniem Salazara, ale i nad wszystkimi wypowiedzianymi przez niego słowami. Nie były proste, wręcz przeciwnie, były przygniatające, dokładnie tak samo, jak wszystkie te uczucia, jakie żywił Christopher i zdawał sobie sprawę z tego, jakie to musiało być trudne dla towarzyszącego mu mężczyzny. Wiedział, że właściwie tylko oni dwaj się teraz w pełni rozumieją, bo chociaż cudze przeżycia mogły być podobne, ich w dużej mierze były identyczne. Chris zamknął na chwilę oczy, by złapać głębszy oddech.
- Myślisz, że w naszym przypadku jest inaczej? Nie jest. Nie chcę słuchać o wspólnych wspomnieniach, bo to mnie deprymuje i powoduje, że czuję się jeszcze gorzej, a Josh… jest na mnie wściekły, nawet jeśli nie mówi tego na głos. Próbujemy żyć jak dawniej, ale możesz się domyślić, że to nie działa tak dobrze, jak powinno – powiedział w końcu, zaciskając dość mocno zęby, a potem potrząsnął głową. – Ale nie zamierzam od tego uciekać. Próbuję żyć jak dawniej, dostrzegając rzeczy i sprawy, które musiały spowodować, że postanowiliśmy być razem. A klątwy mają to do siebie, że kiedyś dobiegają końca, więc pozostaje mi uparcie i konsekwentnie robić cały czas dokładnie to samo. Czekać, szukać drobnych kawałków wspomnień, żyć i nigdzie nie uciekać.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Gracz




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyWto Wrz 13 2022, 02:19;

- Nie wierzę, żeby świat się mylił, tak samo jak i nie przyznałbym mu w niczym racji. Sami jesteśmy kowalami własnego losu, i chociaż życie pisze różne scenariusze, ostatecznie to my podejmujemy decyzje i to my ponosimy ich konsekwencje. – Westchnął ciężko, jakby filozoficzne dysputy wysysały resztki drzemiącej w nim jeszcze energii, którą skutecznie wyczerpywała w założeniu heroiczna batalia z amnezją, w rzeczywistości przypominająca niestety walkę z wiatrakami. – Zastanawiasz się, to oczywiste… – Wtrącił podobnie refleksyjnym tonem, w końcu sam prowadził wewnętrzny dialog, starając się zespoić elementy układanki, ale za każdym razem gubił się w ślepym zaułku, uzmysławiając sobie że brakuje najważniejszych części. – Joshua może i ma silną osobowość, ale nie powiedziałbym, że bez niego byłbyś kimś innym. Byłbyś sobą, ale skoro to ty zdecydowałeś się niegdyś założyć na palec obrączkę i pierścień, pewnie musiało ci na tym cholernie zależeć. Nie musiałeś ufać jemu, wystarczyło że zaufałeś sobie – Nie był pewien czy zdołał ubrać w odpowiednie słowa malujący się w jego głowie przekaz, zwłaszcza że dekoncentrowały go nerwowe zacięcia czy gesty ze strony towarzysza. Spostrzegł je dopiero po dłużej chwili rozmowy, podobnie jak i wypływające na jego policzki rumieńce, których nie śmiał jednak skomentować nawet słowem. Każdy reagował na nieszczęścia inaczej, a że jemu samemu trudno było ostatnio utrzymać emocje na wodzy, daleki był od wyrażania jednoznacznych, krzywdzących ocen.
- Ministerstwu i dyrekcji szkoły wiecznie wydaje się, że mają wszystko pod kontrolą, a zazwyczaj okazuje się, że to ich poczucie kontroli to nic więcej jak zwykła ułuda... – Przerwał, zdając sobie sprawę z tego, że wbrew wcześniej wyrażonym poglądem, niesłusznie próbuje zrzucić winę na kogo innego. – …ale my też jesteśmy sobie winni. Ciekawość zagnała nas dokładnie tam, gdzie nasze stopy prawdopodobnie nigdy nie powinny stanąć. – Wzruszył nonszalancko, ale i bezradnie ramionami, bo z perspektywy  czasu uważał, że pomysł zorganizowania wycieczki na jabłoniową, świętą wyspę, nieskalaną dłońmi i różdżkami czarodziejów, zaprzeczał zdrowemu rozsądkowi, a Avalon winien pozostać nietkniętym. Niewykluczone, że właśnie za tę ingerencję i profanację zostali pokarani. – Pamiętam jak przez mgłę, przede wszystkim dlatego że prawie wykrwawiłem się przy nieskutecznej próbie deportacji do chaty znachorki. Harpie pazury poszarpały mnie jak sito. Na szczęście wpadłem na… Maximiliana. – Zawahał się, jakby użycie w jednym zdaniu określenia na szczęście i imienia byłego kochanka, do którego obecnie nie czuł zupełnie nic, sprawiało mu kłopot. Nic dziwnego, że zamilknął na dłużej, chyba nie do końca świadomie wyczekując aż jego partner w niedoli przejmie inicjatywę. Potrzebował zresztą tej chwili ciszy, by na powrót zaciągnąć do pracy zmysły i skoncentrować ich uwagę na niby a jednak tak odległym miejscu, podszeptującym mu fragmenty rozmów i urywki scen rozgrywających się tutaj w przeszłości. Yo te amo tambien. Słyszał głos Felixa ja z zaświatów, a chociaż serce wypełniła namiastka szczęścia, odnosił wrażenie jakby wcale nie należała do niego… do nich. Miał już odezwać się znów do wędrującego obok Chrisa, a jednak najpierw przyszło mu poznać jego historię.
- Domyślam się. – Rzucił zwięźle, a jednak tembr głosu skrywał znacznie więcej niż te dwa słowa. Współczucie, którym być może nie potrafiłby się z nieznajomym podzielić, gdyby nie to że próbował spojrzeć na niego również z perspektywy jego partnera, a własnego przyjaciela. – Widzisz, ja chciałbym słuchać. Chciałbym poznać je wszystkie, a właściwie… chciałbym po prostu cokolwiek poczuć, nawet gdybym miał się wkurwić, bo na razie jedyne co czuję to faktycznie złość, ale głównie na to wszystko czego nie wiem i na wszystko to, co straciłem. – Syknął boleśnie, wszak to czego obawiał się najbardziej to utrata kontroli, a czy można wyobrazić sobie coś gorszego niż utrata części siebie? – Nie znam cię, ale brzmisz rozsądnie. Żałuję, że nie umiem z podobnym przekonaniem podjąć żadnej sensownej decyzji. Chciałem być przy nim, ale na dłuższą metę to nie działało. Czułem się jak aktor na teatralnej scenie, a i jego chyba jedynie denerwowała moja obecność. – Nawet nie zauważył jak mimowolnie zaczął wzbraniać się przed wypowiedzeniem jego imienia, acz istniało wysokie prawdopodobieństwo, że zaczął wypierać emocje, które przepływały przez niego teraz, a które towarzyszyły mu podczas ich ostatniej rozmowy w sadzie. Jak gdyby docierało do niego, że po wielu latach znalazł dokładnie to, czego szukał. Nie mógł pogodzić się z tym, że dał sobie to uczucie wyszarpać z rąk i z serca.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Moderator




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptySro Wrz 14 2022, 21:34;

- I tak, i nie – odpowiedział spokojnie Christopher, marszcząc lekko nos, zastanawiając się nad tym, co chciał właściwie dodać, jak chciał wyjaśnić to, co przyszło mu do głowy, kiedy tylko Salazar zaczął mówić. Męczył się nieco tą wyprawą, czując, że powinien się wkrótce położyć, ale jednocześnie widział, że nie powinien i nie chciał zostawić mężczyzny samego, tym bardziej kiedy ten potrzebował wsparcia, kiedy potrzebował kogoś, kto obok niego stanie, kogoś, kto będzie w stanie powiedzieć mu, jak się czuje, dokąd zmierza i w czym dokładnie leży problem. Znaleźli się w przedziwnej sytuacji i nie do końca wiedzieli, jak mogliby sobie z nią poradzić, więc tkwili w tym, nie mając pojęcia, dokąd właściwie się udać, co zrobić, jaki wykonać krok. To zaś męczyło Chrisa, denerwowało go i podejrzewał, że dokładnie tak było z Salazarem.
- Nie wiem, jak to nazwać, ale czuję, że kiedyś byłem innym człowiekiem. Wiem to, a jednocześnie wiem, że coś musiało być katalizatorem tych zmian. Myśląc o tym na chłodno i spokojnie, dochodzę do jedynego logicznego wniosku, że to właśnie Josh spowodował, że się zmieniłem, nie ma bowiem w mojej przeszłości miejsca, które wskazywałoby na to, że stałem się kimś innym, kimś, kim wcześniej nie byłem. Owszem, zgadzam się z tobą, że każdy decyduje o sobie, ale choćbyśmy nie wiadomo, jak bardzo się starali, inni mają na nas wpływ, a ci, którzy są dla nas ważni, mają go zdecydowanie więcej, czy tego chcesz, czy nie – powiedział.
Zatrzymał się na chwilę, zamykając oczy i przykładając dłoń do czoła, czując, że jest strasznie wyziębiony, chociaż przecież nie był ubrany jakoś bardzo lekko, a i nie był środek zimy, a ledwie początek jesieni, właściwie jeszcze koniec lata. Nie wiedział, co się z nim dzieje, ale podejrzewał, że oprócz tej amnezji, spotkało go również jakieś inne nieszczęście, które siedziało głęboko w jego kościach. Przeziębienie to raczej nie było, ale Chris coraz bardziej podejrzewał, że osłabienie organizmu wynikało z jakiś magicznych podłoży. Zaraz jednak Christopher zaśmiał się cicho, kręcąc głową, po to tylko, żeby zaraz przytaknąć Salazarowi.
- Tak jest za każdym razem. Wszystko wydaje się sprawdzone i bezpieczne, a później dzieje się coś, co wszystko zmienia, coś, czego nikt nie przewidział. Ale tak, nie twierdzę, że jestem bez winy, a jednocześnie wiem, że to jest jakaś kara, chociaż nie jestem w stanie powiedzieć, za co dokładnie – stwierdził, zauważając również, że mimo wszystko nic nie działo się bez przyczyny, co było i nie było prawdą, więc ostatecznie zielarz pokręcił głową, zdając sobie sprawę z tego, że cała ta rozmowa stawała się strasznie ciężka, stawała się nieco męcząca, być może nie tylko dla niego. Jednocześnie jednak w pełni rozumiał, że dotarcie do prawdy było dla nich obu bardzo, ale to bardzo ważne i nie należało od niej uciekać.
Nie skomentował słów Salazara, bo nie było właściwie sensu, ot, obaj wiedzieli, że to, w czym się znajdowali, nie było zbyt łatwe i czuli się na swój własny sposób wyobcowani, czuli się źle, czuli się zagubieni, czuli się, jakby coś zrobili źle, ale nie wiedzieli co. Tracili grunt pod nogami, tracili stabilność, to zaś powodowało, że nie byli w stanie tak naprawdę iść poprawnie przed siebie, jakby jednak chwiali się w swoich postanowieniach i pewnościach, nie mając wcale świadomości tego, dokąd zmierzali.
- Jeśli sądzisz, że Josh czuje się inaczej, albo że ja czuję się inaczej, to bardzo się mylisz. Gramy, ale obaj mamy świadomość, że to jedynie przedstawienie. Złościmy się na siebie, mnie irytuje momentami jego zwyczajna troska, jego zapewne irytuje moja obojętność i fakt, że się go wstydzę. To spektakl rozpisany na dwóch aktorów, którzy muszą przekonać się, czy to tylko sztuka, czy jednak prawda. Ale, chociaż to zabrzmi banalnie, najważniejszy jest dialog. Powiedzenie wprost, że czegoś się nie chce i złamanie samego siebie, gdy czuje się pewien opór. Jak bez tego mamy to przełamać? Możemy powiedzieć, że nic nie istnieje, że nic nie było, ale naprawdę, co się stanie, kiedy już się obudzimy? Klątwy się łamie, trzeba tylko znaleźć na nie sposób – powiedział ostatecznie, łapiąc nieco głębszy oddech i tym razem zabrzmiał bardzo stanowczo i niesamowicie twardo, pokazując, że kiedy była taka potrzeba, nikt nie był w stanie wejść mu na głowę, nikt nie był w stanie narzucić mu własnej woli.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Gracz




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyCzw Wrz 15 2022, 20:21;

Wyprawa do rajskiego sadu i toczone przez nich po drodze rozmowy na pewno nie należały do najłatwiejszych, jednak Paco potrafił odnaleźć w nich również coś oczyszczającego. Ledwie poznał życiowego partnera swojego szkolnego druha i nie miał tak naprawdę pojęcia jaki mężczyzna jest, ale różnice charakterów nie miały żadnego znaczenia, kiedy obydwaj zostali złączeni wspólnymi, bolesnymi doświadczeniami i niezwykle wycieńczającą psychicznie klątwą. Niby Christopher nie był nikim bliskim jego sercu, a jednocześnie czuł, że to aktualnie jedyny czarodziej, który jest w stanie w pełni zrozumieć targające nim wątpliwości i towarzyszące niepamięci emocje. Potrzebował jego wsparcia i wierzył, że to spotkanie pozwoli rozwikłać przynajmniej część niewiadomych, podpowiadając jeżeli nie rozwiązanie to chociaż kierunek dalszej podróży w nieznane. Co prawda złość nie minęła, ale towarzystwo Walsha działało na niego kojąco, przede wszystkim dlatego, że przed nim nie musiał nikogo udawać.
- Pewnie masz rację. Felix musiał mieć wpływ na mnie. – Westchnął ciężko, wszak jedyne co im na razie pozostało to kierowanie się zdrowym rozsądkiem i logiką. Nawet starając się bronić własnej niezależności, nie mógł dłużej polemizować z Christopherem, a widok muszlowej obrączki na jego palcu uzmysłowił mu, że punktu zaczepienia, przysłowiowej kotwicy, winien szukać w samym sobie. Serce nie dawało się jeszcze ponieść wracającym z czasem wraz ze wspomnieniami porywom, ale skoro dla tego nastoletniego chłopaka gotów był porzucić dawne, szkodliwe nawyki i darować mu tak patetyczne, zobowiązuje wyznanie, musiało mu przecież zależeć. Nie powinien więc wzbraniać się przed wypowiedzeniem na głos jego imienia; to oznaczałoby, że ucieka również przed sobą samym. – Wszystko w porządku? – Przerwał, spoglądając podejrzliwie na przyłożoną do czoła towarzysza dłoń. Nie wyglądał najkorzystniej, a powiedzmy sobie uczciwie, po tych wszystkich popieprzonych rytuałach w Avalonie, których skutki ciągnęły się za nimi aż do teraz, miał racjonalne podstawy, by zacząć się martwić o zdrowie ściągniętego do sadu mężczyzny. – Gdybyśmy znali przyczynę, możliwe że odkrylibyśmy jak wydostać się z tego więzienia. – Zasugerował jednak chwilę później, udowadniając upór towarzyszący mu przy okazji dociekania prawdy. Problem w tym, że i do niego dotarło chyba, że wędrowali po omacku, a na horyzoncie na próżno było wypatrywać celu. Rozmywał się jak gęsta, mleczna mgła.
Maximilian wytknął mu to, że na niego naciska, a jednak prędko okazało się, że nie tylko on uparcie, gorączkowo wręcz chwytał się każdej, najostrzejszej nawet brzytwy. Gorzkie, ale i pełne zrozumienia spojrzenie czekoladowych tęczówek omiotło sylwetkę Christophera, a Paco kiwał zgodnie głową, wsłuchując się w stanowczy, twardy ton kompana. – Złamiemy ją. – Zacisnął dłoń w pięść na skutek atakujących umysł obrazów z przeszłości, które pragnął nie tylko poznać, ale i przeżywać na nowo. – Nie mogę go stracić... – Wybrzmiał wyjątkowo niezłomnie i zawzięcie. – …nie po tym jak powiedziałem mu jak wiele dla mnie znaczy. – Głos słabnął jednak, oddech zaś stawał się coraz płytszy, kiedy zmysły Salazara otoczyła cała gama zapomnianych już dawno bodźców. – …że go kocham. - Słowa młodszego kochanka odbijały się echem po czaszce, mieszając z jego własnymi, a Morales złapał instynktownie za materiał koszuli z powodu kłującego bólu w sercu. Miał wrażenie, że czuje każdy jeden pocałunek, każdy dotyk chłopaka, a obrazy dzielonych z nim wspólnie wspomnień przemykały teraz przed jego oczami w zastraszającym tempie, jak w kalejdoskopie. Przypływająca fala emocji i echa przeszłości zaczęły wypełniać go całego, ale nie było to przyjemne uczucie; wręcz przeciwnie, miał wrażenie, że tonie pod ich naporem. Tracił dech w piersiach, heroicznie walczył o każdy oddech, do tego nagle zakręciło mu się w głowie, dlatego w ostatnim, obronnym geście oparł się ręką o pień drzewa, nim pogrążył się w całkowitej ciemności, a jego ciało bezwładnie osunęło się na wilgotną od rosy trawę.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Moderator




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyNie Paź 02 2022, 20:48;

Czasami nieszczęście było w stanie połączyć dwie osoby, które były sobie zupełnie obce, które wcześniej nie miały o sobie żadnego pojęcia i jedynie błądziły gdzieś we mgle, rozbijając się coraz to mocniej. Wyglądało na to, że los, dzika, szalona magia Avalonu, uznał, że to najwyższa pora, by ich drogi się przecięły, żeby faktycznie przekonali się, jacy są, kim są i czy nie będą w stanie ze sobą rozmawiać. Być może, choć to oczywiście było jedynie proste założenie i nic więcej, właśnie dzięki temu byli w stanie odnosić się do siebie poprawnie, bez żadnych krzywych spojrzeń, bez kręcenia nosem, czy czegoś podobnego. Nie mieli do siebie uprzedzeń, a to, co pomiędzy nimi pozostawało, to prosta wymiana myśli, to próby pokazania drugiemu, jaka była droga, jaką mogli podążać, chociaż oczywiście nie musieli tego robić.
Na kolejną uwagę Salazara, Christopher jedynie skinął głową. Nie mógł zmusić go do tego, żeby ten tak myślał, ale mimo wszystko uważał, że inni ludzie mieli zawsze na danego człowieka spory wpływ. Mniejszy lub większy, zależenie od tego, jak ważni byli i zależnie od tego, w jakiej chwili życia się ich spotykało. Rozważania te zostały jednak przerwane, gdy poczuł się gorzej, zdając sobie sprawę z tego, że skutki uboczne szaleństw wakacyjnych, znowu dawały mu się we znaki. Skinął jedynie głową, nie chcąc martwić niepotrzebnie swojego towarzysza, nie widząc najmniejszej nawet konieczności we wciąganiu go w kolejne swojego problemy. Uśmiechnął się jedynie gorzko, zgadzając się cicho z Salazarem, gdy ten zauważył, że gdyby tylko znaleźli przyczynę, zapewne byliby w stanie zaradzić temu, co się dookoła nich działo, temu, co się z nimi działo, temu, przez co właśnie przechodzili.
Christopher milczał długo, słuchając jedynie tego, co mówił Salazar, starając się go obserwować, ale to było trudne z powodu jego problemów ze wzrokiem. Odnosił jednak wrażenie, że mężczyzna bardzo głęboko przeżywał to, co się działo i tak naprawdę nie było w tym niczego dziwnego. Było to zupełnie naturalne, tym bardziej gdy zderzał się ze wspomnieniami, jakie przynajmniej teoretycznie powinny być zatarte w jego głowie. Najwyraźniej jednak to, co się dookoła nich działo, ta rozmowa, to miejsce, budziło coś, co pozostawało gdzieś pod powierzchnią myśli, gdzieś pod zasłoną na sercu, jakiej nie umieli do końca zerwać.
- Właśnie dałeś sam sobie odpowiedź na to, co powinieneś robić. Tylko bądź szczery, bo to w tym wszystkim, co nas spotkało, jest najważniejsze - powiedział cicho, nie zamierzając w żaden sposób naciskać na Salazara, ale uważał, że w tej chwili ten sam doskonale powinien zdawać sobie sprawę z tego, co powinien zrobić i jak się zachować. Nie mógł oczywiście decydować za niego, nie mógł również decydować za Maxa, wiedział jednak, że najważniejsze dla nich obu było szczere wyznanie tego, co się w nich siedziało. W innym wypadku już teraz mogli się ze sobą pożegnać, być może ratując jakieś resztki własnego honoru, czy robiąc coś podobnego, choć prawdę mówiąc - Christopher nie wierzył w takie rozwiązanie. Widział, że obu za bardzo zależało, choć żaden z nich nie mówił tego zbyt głośno i liczył na to, że zdołają to wszystko wspólnie przepracować.

+

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Help me get my feet back on the ground QzgSDG8




Gracz




Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground EmptyPon Lis 14 2022, 20:00;

Nie miał do mężczyzny żadnych uprzedzeń, wszak tak jak znał Joshuę od młodzieńczych lat i mniej więcej wiedział czego mógłby się po nim spodziewać, tak Christopher pozostawał w jego oczach czystą kartą. Nie tylko w przenośni ale i dosłownie. Paco nie potrafił bowiem na razie odczytać malujących się na jego twarzy emocji ani zgłębić kłębiących się w jego głowie myśli. Nie miał pojęcia, kim Walsh jest naprawdę, jakie ma wady i zalety, skoro póki co jedyne co ich łączyło to dźwiganie tego samego krzyża. Byli dla siebie całkiem obcy, chociaż Morales zdecydował się obdarzyć go zaufaniem przede wszystkim przez wzgląd na oplatającą jego palec obrączkę, a tym samym i wiarę w słuszne wybory swego szkolnego druha.
Szkopuł w tym, że obydwaj w obliczu klątwy zdawali się całkowicie bezbronni. Meksykanin pośród filozoficznych rozważań i gorzkich uśmiechów starał się znaleźć rozwiązanie czy skuteczne lekarstwo na dotykające ich obecnie problemy, ale niestety błądził po omacku, a atakujące go zewsząd wspomnienia tylko nasilały pulsujący w skroniach ból. Wreszcie jednak myśli i słowa ucichły, a ostatnie co Paco zdołał zapamiętać po odzyskaniu przytomności i powolnym powrocie do rzeczywistości to skrzywione w grymasie usta Christophera. Nic dziwnego, że patrzył na niego jakby właśnie ujrzał przed sobą ducha. Potrzebował chwili, by ponownie stanąć na nogi i przypomnieć sobie o czym w ogóle rozmawiali.
- Dopiero teraz na tę szczerość mnie stać. – Przyznał, otrzepując rękawy marynarki z ziemi, która przywarła do nich na skutek upadku. Czuł, że nie musi rozwijać swej myśli ani wyjaśniać o co dokładnie mu chodziło. Nie sposób było zachowywać się szczerze dopóki rozpaczliwie szukało się w tym wszystkim siebie. – Życzę ci tego samego… żebyś w końcu odnalazł to, co straciłeś. – Pokiwał pokrzepiająco głową, chwilę później wskazując Chrisowi na leżący nieopodal świstoklik. Zanim teleportowali się z powrotem do Londynu podziękował jednak mężczyźnie za wspólną podróż, przekonując że również może liczyć na jego wsparcie.

zt. x2


+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Help me get my feet back on the ground QzgSDG8








Help me get my feet back on the ground Empty


PisanieHelp me get my feet back on the ground Empty Re: Help me get my feet back on the ground  Help me get my feet back on the ground Empty;

Powrót do góry Go down
 

Help me get my feet back on the ground

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Help me get my feet back on the ground QCuY7ok :: 
retrospekcje
-