W tym roku Gareth Hampson postanowił zorganizować ferie zimowe. Właściwie było to pierwszy raz w historii Hogwartu, bo zwykle szkoła podejmowała się jedynie organizacji wakacji. Najwyraźniej Hampson postanowił zaszaleć. Pomysł spotkał się z całkiem sporym zainteresowaniem, bowiem szybko się okazało, że nikt spośród uczniów nie zamierza odpuścić takiego niezwykłego wyjazdu. W środę wszyscy chętni na wyjazd mieli zebrać się w Sali Wejściowej. Na czele stała Mary Abney, wiekowa nauczycielka przedmiotów eliksiralnych, rozmawiająca z jakimś mężczyzną. Jak szybko się okazało było to ich kierowca. Parę metrów dalej, stała bowiem niewielka srebrna karoca zaprzężona w testrale, które to jednak nie wszyscy mogli dostrzec. Wyglądała bardzo niepozornie, jednak była odpowiednio zaczarowana. Kiedy czarodziej wszedł do środka mógł podziwiać wielkie wnętrze z krzesełkami, gdzie mogli się pomieścić wszyscy lecący na wycieczkę. Mary z uśmiechem zaczęła pośpieszac uczniów by wchodzili do karocy, tak by zaraz wzbili się w powietrze. Paręnaście minut później karoca sunęła już po mglistym niebie. Podróż odbyła się bez większych komplikacji, a po dwóch godzinach wycieczkowicze zaczęli lądować. Kiedy powoli opuszczali pokład, to co mogli jako pierwsze zobaczyć, to piękne, ośnieżone góry, oraz drewniany domek w pobliżu. - Witajcie na Słowacji! – Powiedziała radośnie Mary, poprawiając swoją wielką, włochatą czapkę z nausznikami. – Tutaj będziecie spędzać najbliższe tygodnie, a zapewniam was, że to przepiękna okolica. Są tu cudowne stoki! Pan Hampson rozważał jeszcze Włochy, ale udało mi się go namówic, że jednak ta okolica jest bardziej urzekająca! Poza tym znów będziecie mieć okazję poznac nieco lepiej mugoli. Raczej niewielu czarodziei tu przyjeżdża, chociaż podobno tutejszy kucharz korzysta z czarów, no i recepcjonistka – Mary wczuła się w rolę przewodnika, dokładnie opisując okolicę, a przy tym wskazując na przeróżne kierunki, o których akurat mówiła. W końcu zauważywszy, że uczniowie najwyraźniej marzną na mrozie, zachęciła ich, by ruszyli za nią do drewnianego domu. - Mam nadzieję, że utrzymacie dobre imię Hogwartu i nie będziemy musieli się odnosić do wymazywania pamięci tym nieszczęśnikom – dodała jeszcze, gdy już zdejmowała z rąk białe, wełniane rękawice. – Pokoje macie już rozdzielone, w razie jakichś problemów, najlepiej szukajcie mnie. Oczywiście możecie też zgłosić się na recepcję, cudownie się bowiem składa, że ta pani też jest czarownicą – dodała ciepło się uśmiechając, na wypadek, gdyby komuś coś się stało, a jej nie było w pobliżu. Bo oczywiście, to do niej przede wszystkim mogą przychodzić, ona zawsze pomoże najlepiej jak tylko potrafi! Po tych słowach Mary zajęła się wręczaniem kluczy do pokoi, a kiedy każdy już swój dostał, oddaliła się w stronę salonu.
Wysiadł z pociągu, zapinając swój czarny płaszcz i nakładając kapelusz na głowę, postawił kołnierz i poprawił rękawice, w prawą rękę ujął swoją laskę. Wiedział, że jego bagaż jest już w ośrodku czekając na niego w jego pokoju jak zwykle, nie ma to jak Berth i Lugh, cóż by bez nich zrobił, uśmiechnął się pod szalikiem, w sumie nikt nie zwracał na niego uwagi, mimo jego dość oryginalnego wyglądu jego maska nie rzucała się w oczy, no cóż okres karnawału wśród mugoli to pewnie biorą to za przebranie, jeden kłopot mniej. Ruszył rześkim i spokojnym krokiem do ośrodka, nucąc sobie pod nosem Let it snow, w sumie wracał z Świąt Bożego Narodzenia u Dziadków na Syberii, miło tak 2 razy w roku spędzać te święta.
Dotarł do Ośrodka na krótko przed zmrokiem parę godzin po uczniach. Wszedł do środka, i zdjął kapelusz trzymając go w lewej ręce ukłonił się recepcjonistce. -Добрый вечер, я Александр Брендан, у меня есть книга здесь с группой из школы, кто остался здесь, я могу узнать, какая комната принадлежит мне.-zwrócił się do recepcjonistki najczystszą mową rosyjską, po chwili zreflektował się- oh ffwl o fi- powiedział ze spokojnie uśmiechając się rozbrajająco- Przepraszam najmocniej, ale wróciłem dopiero, co z pobytu w Rosji i jeszcze się nie przestawiłem. -не проблема, также знают русский язык, но профессиональное требование, мы можем говорить по-английски- odpowiedziała recepcjonistka- numer pańskiego pokoju to 11, życzę miłego pobytu. Aleksander skłonił się raz jeszcze i ruszył do swej kwatery.