Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Bar

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Bar    QzgSDG8




Administrator




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Bar   Bar    EmptySob 14 Sty 2012, 16:42;


Bar






Powrót do góry Go down


Colset A.Venge
Colset A.Venge

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 67
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyCzw 19 Sty 2012, 14:31;

Colset nawet w najmniejszym stopniu nie pofatygowała się, by obrać jakikolwiek logiczny kierunek zaraz po postawieniu stopy na słowackiej ziemi. Z iście trupim rumieńcem na twarzy przemaszerowała chybotliwym krokiem obok wciąż i wciąż pieprzącej jakieś farmazony profesor Abney i skierowała tam, gdzie - miała nadzieję - czeka ją ukojenie. Chwilowe, chociażby.
Nobosory, srebrna karoca? Czemu nie. Ale dlaczego do jasnej cholery musiała zostać zaprzężona w te kosmicznie nieziemskie testrale? Tak się miło składa, że póki co w towarzystwie Colset Venge nikt nie wyzionął ducha, ale - szczerze - w chwilach takich jak miniona podróż wolałaby widzieć dzięki czemu pojazd unosi się w powietrzu, serio. Dlatego z niewyobrażalną ulgą przyjęła informację, iż są na twardym gruncie i, co się z tym wiąże, Cols nie musi dłużej świrować. Jako jedna z pierwszych wypadła z drzwiczek i po kilku zakrapianych zawrotami głowy chwilach dotarła tutaj.
Bez słowa zatrzymała się przy wysokim połyskującym dzięki częstym zabiegom pielęgnacyjnym barze i szybkim gestem złożyła zamówienie. Zabębniła niecierpliwie stalowo-szarymi dziś paznokciami o blat, podczas gdy właściwie o całkiem miłej dla oka aparycji kelner uzupełniał kieliszek wódką. Uniosła niepewnie kąt ust w marnej próbie uśmiechu dziękującego zanim przystawiła chłodne szkło do ust i przechyliła, połykając alkohol.
Dwie sekundy później żałowała, że opuściła wątpliwej jakości wykład nauczycielki eliksirów, którego owa podjęła się w recepcji. Być może doświadczona profesorka wspomniała coś o porażającej sile serwowanego w tych stronach alkoholu. Pewnie, wódka to wódka. Ale Europa Środkowa to nie Wyspy Brytyjskie i w tym kieliszku było zdecydowanie z 10% więcej tego, co miało pomóc Colsetce dojść do ładu i składu. W natychmiastowym odruchu lekkiego zwątpienia w odporność kubków smakowych sięgnęła po najbliżej stojące naczynie z płynem i pociągnęła kilka zdrowych łyków. Z deszczu pod rynnę być może nie wpadła, ale najlepiej też nie wybrała, wódkę bowiem popiła parującym grzanym winem, które jednocześnie złagodziło mocny smak alkoholu, ale przy okazji nie omieszkało jej poparzyć języka.
Zrezygnowana Cols odwróciła się plecami do zaiste rozbawionego kelnera, polerującego aktualnie wysokie kufle i ciągnąc za sobą ciężką walizkę powlokła się ślimaczym tempem w kierunku foteli przy kominku. Zapadła się w jeden z nich, niemal oblewając zimową kurtkę grzańcem, którego pełen kubek dzierżyła w dłoni i przymknęła oczy, czując w środku rozgrzewające działanie skromnego kieliszka wódki.



Ostatnio zmieniony przez Colset A.Venge dnia Pon 23 Sty 2012, 19:21, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Gabrielle Papillon
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1125
  Liczba postów : 2118
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPią 20 Sty 2012, 21:11;

Gabrielle właściwie nie wiedziała, po co tu przyjechała, po co zapisała się na te głupie ferie. Bo na co liczyła? Na to, że pojadą w jakieś ciepłe kraje i wreszcie odpocznie od śniegu i od zimna? Chyba tak, w końcu po to wzięła tę sporą ilość letnich ubrań, prawda? Coby jednak się zabezpieczyć, wzięła też trochę ciepłych ubrań, bo jakoś tak przeczuwała, że dyrektor może im zrobić niemiłą niespodziankę. I nie myliła się! Miała normalnie ochotę wrócić do Hogwartu zaraz teraz, ale postanowiła sobie, że wytrzyma jakiś czas, przemęczy się, choć w sumie nie wiedziała, po co. W każdym razie szybko odwiedziła swój pokój (przyp. autora - przyjmijmy, że tam była, choć w fabule tego nie pisałam), zostawiła walizkę i wyszła z pomieszczenia. Niezbyt ją interesowało, z kim ma pokój, z doświadczenia wiedziała, że z tym to może być różnie i dziwnie.
Zeszła z piętra na parter i jakoś tak się złożyło, że pierwszym miejscem, jakie odwiedziła, był bar. O ironio, chyba teraz by się napiła. Chciała się upić, naprawdę. Czy uwierzycie, że ona jeszcze nigdy nie była pijana? Chciała się zorientować, jak zachowywałaby się w takiej sytuacji, a teraz nadarzyła się tak wspaniała okazja. Idealna.
Nie, żeby jakoś często piła ten alkohol, ale zdarzało się jej, aczkolwiek do tej pory w umiarkowanych ilościach. A teraz...
Tym bardziej, że zobaczyła Colset, która wzbudzała w niej sprzeczne uczucia, bo z jednej strony dziewczyna jakimś cudem stała się jej bliska, choć przecież obie tak różnił się od siebie, to z drugiej strony panna Papillon miała dosyć próby kierowania jej życiem przez Venge. Nie mogła tego znieść.
I chyba nadszedł czas, by wyjaśnić pewne sprawy.
Usiadła przy barze i nalała sobie grzanego wina, tak na początek (przyp. autorski - skąd mogła wiedzieć, że różnych rodzajów alkoholi lepiej nie mieszać), a potem skierowała się ku kominkowi, przy którym siedziała Colset. I usiadła na przeciwko niej.
- Dobrze, że cię tu spotkałam - powiedziała zamiast powitania. Denerwowała się.

przepraszam za jakość
Powrót do góry Go down


Colset A.Venge
Colset A.Venge

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 67
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyNie 22 Sty 2012, 14:02;

W sumie Colset nie wiedziałaby jak interpretować myśli Gabrielle, gdyby owa wypowiedziała je na głos. Pragnęła doprowadzić się do stanu względnej nieużywalności związany z upojeniem alkoholowym tym bardziej, że ujrzała w pomieszczeniu w którym się znalazła Setkę? Studentka pewnie poczułaby się niemiłosiernie urażona, pewnie nie na żarty i pewnie uciekałaby się do bolesnych złośliwości. Ale, dzięki Bogu, to tylko myśli, tak?
Zatopiona po uszy w miękkim fotelu i puchatej kurtce Venge popijała sobie grzane wino bez zbędnego uciekania się do analizy smaku i intensywności aromatu cynamonu i goździków. Wdychała całkiem przyjemną kompozycję zapachową czując stopniowe ogłupienie. Właściwie trudno wydedukować czy było to spowodowane czymś konkretnym; śmiem twierdzić, że był to jej osobistyczny autorski sposób na zredukowanie gęstości negatywnych emocji, które wstrząsały jej wątłym ciałkiem i silnym duchem od samiuteńkiego początku ferii. I teraz z tępo wbitym wzrokiem w ścianę oddawała się zajmującej czynności, jaką jest przybieranie biernej postawy. Na moment, sekundę, która pozwoli przez chwilę oddalić się od zajmujących niewyobrażalnie mocno myśli tematów.
Nic dziwnego więc, że zaabsorbowana doszczętnie tą czynnością nawet nie zauważyła obecności Papillon. Dopiero jej słowa metaforycznie klepnęły policzek Colset na tyle delikatnie, żeby jej nie rozzłościć, ale wystarczająco silnie, by poczuła się jak wyrwana ze snu, postawiona na nogi i zmuszona do wykonania pięćdziesięciu przysiadów. W basenie, do którego została wrzucona.
- Gab...? - zwątpiła niepewnym głosem, próbując jeszcze mniej pewny i uważny wzrok przenieść na twarz blondynki. Dziś blondynki. - Nie sądziłam, że również zapisałaś się na wyjazd - zdołała wyrzucić z siebie pełne zdanie, uau! I to nie zawierającego ani pół wyrzutu do świata. Jeszcze nie.
Właściwie nie wiedziała, jak ich spotkanie będzie wyglądało po listownej konwersacji. Nieco dziwnej, zdecydowanie nielogicznej.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Papillon
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1125
  Liczba postów : 2118
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyNie 22 Sty 2012, 19:25;

No, gwoli wyjaśnienia - w sumie to nie wiem, czy tym bardziej chciała się upić z powodu tej całej sytuacji z Colset, czy też po prostu uznała, że przy kimś zaufanym może czuć się bezpiecznie. Lepiej to niż wyprawiać cyrki przy kimś obcym, prawda? Ale po prostu chciała poczuć się inaczej, niż zwykle, zapomnieć się, czy to źle?
Cała ta dziwna sytuacja ją dobijała, bo choć chciała to wyjaśnić raz na zawsze, to przecież nie wiedziała, jak to się rozwinie, ich rozmowa, jaka będzie reakcja Venge, choć pewnych rzeczy mogła się domyślać, mimo wszystko. Pomimo to jednak denerwowała się bardzo, wewnętrznie, bo zewnętrznie jakoś nawet udało jej się tego zbytnio nie okazywać, poza tym jakiekolwiek drżenie mogła zrzucać na chłód, jaki panował na zewnątrz i że jeszcze się organizm nie przestawił. Bo Gab lubiła ciepło.
W sumie nawet nie zdziwiła się, że dopiero słowa wypowiedziane przez nią sprawiły, że Colset ją zauważyła. Może to i nawet lepiej, bo chyba nie chciałaby, żeby dziewczyna rzuciła się na nią czy coś takiego.
- To chyba nie był dobry pomysł - odparła, po czym napiła się grzanego wina. Dobre było!
A tak nawiasem mówiąc, to w tym momencie całe jej przemówienie, jakie układała, uciekło i nie wiedziała, jak zacząć.
- Ja już tak nie mogę, Colset - powiedziała i wiedziała już, że to nie było to, co powinna powiedzieć, nie tak powinna była zacząć.
Powrót do góry Go down


Wolfgang Alan Schlosser
Wolfgang Alan Schlosser

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 200
  Liczba postów : 261
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2686-wolfgang-alan-schlosser#91150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6188-wilcza-poczta#175202
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 23 Sty 2012, 17:47;

Pfpf, tak się nie bawimy, Quentin już go posądza o zboczeństwo, kiedy Wolf tylko jest trzeźwy! Wolał nie myśleć, co pomyślała sobie Talaitha. Chociaż wróć, nie obchodziło go to jakoś specjalnie. Przerwał rozpakowywanie na spodniach, które wylądowały nie tam, gdzie trzeba. Ale tym półrocznym stwierdzeniem już go zupełnie dobił, Niemcowi aż zachciało się pójść w kąt i zapłakać jak biedne dziecko emo nad swoim losem. Mindfuck, okej, tak sobie tylko fantazjuję z racji dobrego humoru.
- Hmph – mruknął, odrzucając głowę do tyłu, żeby spotęgować efekt foszka. Nie był strasznym flejtuchem, a te spodnie były czyste.
I tak a propos niewypowiedzianych myśli, obecnych zawsze. Raczej ciężko byłoby oskubać Wolfa ze wszystkich zapasów, bo miał je po prostu pochowane po kątach. W szufladach, kufrach, szafach, pojemnikach na ołówki i pióra, kieszeniach, nawet gdyby tak znaleźć jakimś cudem kapelusz, należący do Schlossera, to i tam kryłaby się jakaś używka. A i racja była w tym, że dopóki nie zabrałoby się mu wszystkiego co miał, raczej nie był skłonny do kłótni. Szczególnie kiedy już miał przyjaciela, co zdarzało się bardzo rzadko.
- Mhm – odmruknął (mrr) i zaczął grzebać w kufrze, żeby znaleźć coś dla Szwajcara. Skubnął trochę tego, trochę tamtego i wstał. Uprzednio podpalił trzeciego skręta (zapowiadało się, że przed ulubioną mieszanką był to już ostatni), żeby mieć co robić po drodze. Kto wie, ile będą szli do baru?
Oczywiście doszli, kiedy zielsko się skończyło, dlatego też udał się do łazienki, przepraszając towarzystwo na chwilkę. A po powrocie nie był już taki znowu czysty, ale wcale nie było mu z tym źle. Podłapał miejsce przy kominku i ruszył tam dziarskim *w trochę zwolnionym tempie* krokiem, aby podziwiać uroki tego cudownego świata. Ach, jak tu było ślicznie. A ile alkoholi!
Powrót do góry Go down


Colset A.Venge
Colset A.Venge

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 67
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 23 Sty 2012, 19:25;

Źle. Nie można zapominać na siłę bo zawsze odbija się to i rykoszetem pakuje kulkę czy tam zielony błysk prosto w serducho. Trzeba się zmierzyć a nie odkładać w niepamięć.
Właśnie, powiedz to sobie hipokrytko cholerna. No bo akuratnie na to Cols miała w tej chwili ochotę. Na machnięcie lekceważąco ręką i zbycie Gab jakimś utartym farmazonem, coby nie dramatyzowała zbytecznie.
- Zdaje mi się dziewczyno, że jesteś bohaterem werterycznym w całej egzystencji - powiedziała być może nieco zbyt oziębłym tonem, paradoksalnie automatycznie zsuwając z ramion kurtkę i układając na podłokietniku fotela. Tak zdarzyło się, że Cols uwielbiła sobie niektóre mugolskie powieści te sensowne i mniej; jedną z nich były na przykład monotonne opisy rozterek wewnętrznych niejakiego Wertera, z których to Setka jako amator wyższej literatury czerpała niewyobrażalne radości. Nie żeby forma byłą jakaś rażąco niestosowna... po prostu te jego problemiki byłe mniej więcej kompatybilne z Gabrysiowymi.
Nawet nie zdołała podjąć próby wyjaśnienia dziewczynie co dokładnie ma na myśli, wspominając o werteryzmie. Właściwie nie sądziła, żeby Papillon przejęła się tym zbytnio.
Nie zdołała bo na horyzoncie pojawił się nikt inny a sam Schlosser, powodując wykwit rozradowanego uśmiechu na twarzy Setki już od momentu przekroczenia przez niego progu baru, który z pewnością miał rychło zmienić szyld na brzmiący bardziej jak Sodoma i Gomora. W takiej kompanii! Co w niej budził Wolfgang? Nie wiem, ale dzieciom o tym opowiedzieć będzie w stanie. Z zatajeniem kilku faktów o przemiłej miksacji gdzieś w podbrzuszu, jego powolny nieco zdezorientowany chód wzbudził w niej chęć dysputy. Jakiejś konkretnej, istotnej, ale zawoalowanej między półprawdą i grą słów. Jak to miło, kiedy nastrój wraca.
- Schlosser we własnej osobie - przekrzywiła głowę lekko w lewo, taksując spojrzeniem przybysza. - I twoja obecność umknęła mi jak dotąd - przyznała, wzruszając nieznacznie ramionami. - Będę się smażyć w piekle? - spytała, po czym zanurzyła się niemal całą buźką w aromacie grzańca.
Powrót do góry Go down


Talaitha Lavoie
Talaitha Lavoie

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : animag (szczuroszczet), teleportacja
Galeony : 61
  Liczba postów : 77
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 23 Sty 2012, 20:23;

Ach, to było naprawdę urocze. Tali aż się prawie łezka zakręciła w oku, kiedy została potraktowana przez chłopaków niemalże jak siostra. W końcu mieć wolfowe gacie na twarzy, to nie byle co! Zachichotała pod materiałem, który potem odłożyła obok na łóżko, ale zupełnie niepotrzebnie, bo właściciel przeniósł je do szafy. Nieistotne, nie myślała już teraz o tym - wszak priorytetem był bar i alkohol. W końcu ileż można siedzieć w pokoju, no nie?
Zdziwiła się trochę jakże sympatycznym gestem Quentina, chociaż nie powiem, zastanawiała się nad haczykiem całej tej sytuacji, więc minę miała podejrzliwą, ale stała tyłem do niego, więc tego nie widział. Ostatecznie jednak wzruszyła mentalnie ramionami (nie pytajcie) i dała się poprowadzić Szwajcarowi na korytarz, a potem pobłądzili wspólnie do baru. Czyż to nie rozkoszne?
Na szczęście długo im to nie zajęło, choć chyba wystarczającą ilość czasu, aby Wolf ich wyprzedził. Ja nie wnikam, co oni tam po drodze robili, naprawdę! W każdym razie Tala, jak to ona, weszła raźnie do pomieszczenia, rozglądając się wokół za znajomymi twarzami. W końcu ujrzała wspaniałą dwójkę w postaci Niemca i... Colset. Którą obdarzyła całkiem sympatycznym uśmiechem jak na nią i potem podeszła do dwójki przy barze. Dopiero wtedy przyuważyła także siedzącą w pobliżu Gab, której to machnęła ręką, brzęcząc swoimi bransoletkami przeokrutnie.
- Upite już w trzy dupy, czy jeszcze nie? - zagadała bezpośrednio, opierając się łokciem o blat, w kierunku rozmówców. Nie chciało jej się robić analiz, jednak wyglądało na to, że obydwie były trzeźwe. To nie do pomyślenia, już wieczór! Dlatego Tala zaczęła taksować wzrokiem barmana, co by szybciej ruszył swoje cztery litery w ich kierunku. Jednocześnie obejrzała się za siebie, by sprawdzić, czy jej nowy znajomy podszedł już do miejsca docelowego.
W ogóle to chyba przerwała tej dwójce pasjonujący zaczątek rozmowy, uheheheh, Tala ty nikczemniku.
Powrót do góry Go down


Quentin Tricheur
Quentin Tricheur

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 329
  Liczba postów : 341
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2673-quentin-tricheur
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6043-quenio#171480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7211-quentin-tricheur#204514
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 23 Sty 2012, 21:07;

Okej, pomijając mniej lub bardziej zdechłe gatki Wolfa i jego foszki śmierdzioszki, udało im się uciec z pokoju. A Tala zupełnie nie powinna być taka podejrzliwa. Jest prawie jak Quentin. Kiedy szli korytarzem, Trichuer paplał trzy po trzy jak to miał w zwyczaju. Ale przy wyjściu zobaczył dziewczynę z bagażem, a on przypomniał sobie, że nie ma pieniędzy przy sobie. Mruknął do Tali, że coś jeszcze zrobi i pobiegł pomagać dziewczynie nosić walizkę, zagadując wesoło. Wrócił z powrotem do środka z garścią pieniędzy w kieszeni. Był odrobinę zajęty ich przeliczaniem, swoją drogą miał spore szczęście, jeśli chodzi o to ile zgarnął, więc dopiero po chwili rozejrzał się dookoła i w końcu zobaczył swoich współlokatorów zebranych przed kominkiem, a nie przy barze jak kłamała nasz Rumunka. I bynajmniej nie byli sami. Akurat kiedy znalazł się obok usłyszał pytanie zadane przez jedną z blondynek, tak się składało, że znał ją całkiem nieźle z jednych zajęć.
- Colset z pewnością będziesz się smażyć w piekle – powiedział uśmiechając się do niej uroczo. – Ale zanim tam trafisz, zapamiętaj, że śpię w sypialni numer osiem w łóżku położonym dokładnie pośrodku – dodał jeszcze uprzejmie, po czym otworzył w dłoń w której od niedawna znajdowało się sporo pieniędzy i podszedł spokojnie do baru. Po chwili wrócił już bez pieniędzy, ale z barmanem, który rozłożył szklanki na stoliku przed kominkiem. Obok postawił dwie butelki Borovički, Quentin nie wiedział co to jest, ale z niewyraźnych bełkotów barmana zrozumiał, że to jakiś specjał. Tamten szybko poszedł, a Szwajcar otworzył jedną butelkę i nalał do wszystkich szklanek.
- A tak nawiasem jestem Quentin – dodał uśmiechając się do blondynki, której nie znał i podał jej rękę, kiedy odłożył alkohol. Po chwili wcisnął jej w rękę jedną ze szklanek tego wykwintnego trunku.
- Więc wypijmy za naszą małą imprezę- zawyrokował i uniósł ich słowacki alkohol, machając rękę, by nakazać wszystkim wstanie ze swoim trunkiem. Wypił całą szklankę (czyli tyle co nalał, bo przecież nie polał całej) i skrzywił się lekko.
- Smakuje świetnie, barman dobrze nam wybrał – powiedział wciąż się lekko krzywiąc i usiadł na fotelu obok kominka. Zanim stojąca obok niego Talaitha zdążyła się ruszyć na wolny fotel naprzeciwko nich, Quentin ze swoją zręcznością wrodzoną (albo nabytą po paru kradzieżach), złapał ją rączkami za bioderka i pociągnął do tyłu. I oto zanim zdążyła cokolwiek zrobić znalazła się na kolanach Szwajcara, który uśmiechał się do niej miło. Oczywiście zrobił to tylko po to, żeby Wolf miał dużo miejsc, żeby usiąść do wyboru, ot co.
- Wolf, polejesz? – zapytał, bo przecież on teraz nie mógł, a jeśli wstanie to jeszcze mu Tala ucieknie i olaboga co to będzie, hehe.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Papillon
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1125
  Liczba postów : 2118
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 23 Sty 2012, 22:05;

Nie odpowiadam za jakość tego posta, bo nie jestem w stanie pisać sensownych postów.

Tak, tak, wiem, że trzeba się mierzyć z tym, co cię dręczy i meczy i w ogóle, ale Gabrielle obecnie nie miała na to siły ani ochoty, a poza tym chyba łatwej jej było tak uciekać w nieskończoność, nawet jeśli wiedziała, że powinna stanąć twarzą w twarz i zwalczyć problem.
Noż bardzo to sensowne, nie powiem!
Nie no, nic nie odparła na te wynurzenia Colset dotyczące Wertera, bo myślała o nich dosyć długo, bo w sumie odnajdywała miedzy nim a sobą jakieś powiązania (znała Gab Wertera, a jakże!), no a na pewno ja je odnajduję, bo chyba w podobnej częstotliwości i w podobny sposób się lubili nad sobą użalać, czyż nie? Ale jednak Werter tak ociekał zajebistością, że panienka Papillon mogła mu co najwyżej buty czyścić, ach, niestety.
No i doszła do wniosku, że to ona była winna tej całej sprawie, że robiła z igły widły. I miała problem. Bo grzecznym dziewczynkom się nie wybacza. Czy jakoś tak, nie pamiętam, jak to leciało.
Do rzeczywistości przywrócił ją fakt nadejścia kolejnego osobnika do pomieszczenia, czyli Wolfganga Schlossera, którego osobiście Krukonka nie znała, ale coś niecoś słyszała, omnomnom, tak, to on był jednym z tych z Iteriusa, ładnie kojarzyła, ładnie. Niezbyt wiedziała, o czym teraz gadała Colset, ale czy to ważne? Dopiła swoje grzane wino i w sumie powinna była iść po więcej, ale jej się nie chciało, ech. A potem przyszła Tala, o jak dobrze, przynajmniej kogoś z nowych przybyszów ogarniała i znała, uff.
- Jeszcze nie, ale już niedługo - zaśmiała się dziwnie, do końca nie wiedząc, czemu akurat w taki sposób zareagowała, ale co tam, dowie się później! No i to nie był jeszcze koniec, bo oto przyszedł Tricheur! [przyp. aut. - to tylko ja znam nazwiska, po prostu łatwiej mi się pisze, jak się nimi posługuję]
- Gabrielle - odparła i uścisnęła rękę chłopaka. Z zadowoleniem przyjęła fakt, że w jej ręku znalazła się szklanka z trunkiem, co z tego, że niewiadomego pochodzenia, pieprzyć to!
- Za imprezę - mruknęła, wstając, a potem wypiła zawartość szklanki, czego pożałowała, bo alkohol uderzył jej do głowy i musiała w bardzo szybkim tempie usiąść na fotel, ale w sumie, było warto!
I przez chwilę znowu przestała ogarniać, co się dzieje, biedaczka.
Powrót do góry Go down


Wolfgang Alan Schlosser
Wolfgang Alan Schlosser

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 200
  Liczba postów : 261
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2686-wolfgang-alan-schlosser#91150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6188-wilcza-poczta#175202
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 23 Sty 2012, 23:25;

Gdyby Schlosser usłyszał, że Colset reaguje na niego uczuciem przemiłej miksacji gdzieś w podbrzuszu, pewnie zatrzymałby się, popatrzył chwilę zdezorientowany, podrapał się po głowie i wyjaśnił, że zapewne miała na myśli jego przyjaciela, Dextera Vanberga, po czym wskazałby jej kierunek do owego osobnika. Raczej rzadko zdarzało mu się wprawiać kobiety w jakikolwiek inny stan, niż rozbawienie. Choć czasem bywało i tak, że zaciągały go do łóżka, ale ten procent stanowiły głównie ćpunki i kobiety sądzące, że musiał mieć ciężką przeszłość i należy mu się trochę dobrych wspomnień. Ale bardzo dobrze się złożyło, ponieważ heroina wspaniale współgrała z Krukonką, podpowiadając mu, że również chętnie sobie podyskutuje. Co było w jego przypadku wyjątkiem tam wielkim, że Quentin Tricheur powinien złapać się za głowę i krzyknąć "olaboga", co oczywiście znaczyłoby tyle, że nadchodzi koniec świata.
- Bardzo chętnie posmażę się tam z tobą, więc nie tracisz wiele - zapewnił Venge i zajął wolne miejsce obok niej.
A Tala mogła sobie przerywać, Schlosser po prostu zaczeka sobie chwilkę dłużej. To cierpliwy człowiek jest, powiadam, niepodatny na takie prowokacje (nawet jeśli takowymi nie były). Zresztą teraz i tak zaciekawił go alkohol, który pojawił się na stole. Wypicie nie zajęło mu zbyt dużo czasu, ale zrozumiał, czemu Tricheur się tak krzywił. Wypełnił znów puste szklanki, przelewając je trochę (a co, na bogato).
- Twoja towarzyszka ma chyba słabą głowę - stwierdził, obserwując niejaką Gabrielle. Colset w porównaniu do niej trzymała się zjawiskowo dobrze.

/długość i jakość postaram się nadrobić w kolejnych postach ;o
Powrót do góry Go down


Colset A.Venge
Colset A.Venge

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 67
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyWto 24 Sty 2012, 03:13;

Och, klękajcie narody! Wszak miła atmosfera zdała się być podpisana od chwili wzbogacenia towarzystwa o osobę Schlossera, ale jeśli przy samym jego pojawieniu się zareagowała nad wyraz entuzjastycznie - cóż uczyniła chwilę później, gdy kompania została jeszcze bardziej wzbogacona? Czuła się jak na jakimś nieplanowanym meetingu przypadkowo wygenerowanych ociekających zajebistością osób.
W nieco mniej pokręcony, ale nadal ślad za Wolfgangiem nadeszła pierw osoba, która jeszcze nie tak dawno byłaby skłonna sprowokować Colset do zamknięcia się głębiuteńko w sobie i podjęcia autodestrukcji spowodowanej dziwną płochością, jaką zdawała się Krukonka reagować na jakąkolwiek egzystencję w pobliżu Ślizgonki. Ostatnimi czasy natomiast wszystko się zmieniło i obecność Talaithy Lavoie zdawała się być dla Set czystą przyjemnością zakrapianą walką ze sobą i swoimi uprzedzeniami.
- Póki co nie stanęłam na wysokości zadania - wzruszyła bezradnie ramionami, odpowiadając na pytanie zadane przez Lavoie; obiecując sobie w duchu że nigdy więcej nie pozwoli na ocenę po pozorach.
Już nabrała powietrza, by zespoić towarzystwo jakąś trafną uwagą dotyczącą miejsca wybranego jako cel wyjazdu czy innej nieistotnej kwestii, kiedy wparował nie kto inny a Quentin Tricheur. Jego uroczą buźkę również Colset rozpoznawała, gdyż nie raz stawał się mężczyzna obiektem otwartych i jawnych obserwacji panny Venge podczas wykładu na temat Teatru Czarodziei, kiedy to zdarzała się trafić lekcja teoretyczna od czasu do czasu. A wtedy bez pardonu Colset wlepiała swoje uważne, analityczne spojrzenie w Quentina i obserwowała. Aparycję, zachowania, reakcje.
- Hmm, pozwól mi się nad tym sekundę zastanowić - uniosła kąt ust w zadziornym uśmiechu, gdy w jej szklistych oczach błysnęły iskry zdecydowanie zbyt entuzjastyczne... - Dzieli mnie krótka chwila przed wstąpieniem z tego świata wprost w czeluście królestwa szatana i pewnie przede mną jakieś około mnóstwo "ostatnich zadań" do wykonania - zarysowała dość lakonicznym tonem całkiem gwałtownie gestykulując - a ty proponujesz mi wizytę w zajmowanym przez ciebie pokoju i to bym zaszczyciła swoją obecnością? Pewnie skutkowałoby to gwarancją jeszcze bardziej rychłego zasilenia szeregów potępionych - skupiła nieco rozbiegane jak dotąd spojrzenie na Quentinie, skanując całą jego sylwetkę i jakby poddając pobieżnej ocenie. - Właściwie nigdy nie wychodziły mi środki zapobiegawcze i najczęściej jedynie przyspieszam w czasie to co stać się miało prędzej czy później - podsumowała, odbierając szklankę z alkoholem, którą podawał jej sam Tricheur, obdarzając go rozbawionym uśmiechem i rozpinając guziki grafitowej prążkowanej marynarki.
Generalnie nie podążyła w ślad za nim i nauczona niemiłym doświadczeniem z kieliszkiem kilkanaście minut wcześniej wdychała przez chwilę średnio przyjemny i niesamowicie ostry po kontakcie z grzanym winem aromat płynu zanim błagając w duchu Merlina o miłosierdzie przytknęła chłodne szkło do warg i opróżniła jego zawartość. Chwila grozy. Odetchnęła z nieskrywaną ulgą, czując że nieprzyjemny smak tak podobny do zaserwowanej jej wcześniej czystej wódki jest złamany jakąś nieco słodszą i smakująca nutą.
Sugestia Wolfganga nakłoniła ją do przyjrzenia się reakcji Gabrielle, która - zaiste - zdawała się być zdeka znokautowana tą skąpą dawką.
- Gab, wszystko okej? - nie zdołała stłumić nieznacznego parsknięcia śmiechem, jednak miała nadzieję, że poczyniona niemal w tej samej sekundzie próba zakamuflowania śmiechu pozorowanym odchrząknięciem była choć trochę wiarygodna. Odczekała chwilę obserwując zmieniający się koloryt skóry Krukonki, nim ponownie ujęła w dłoń szklankę i badając jej krawędź palcem wskazującym rozsiadła się wygodnie w fotelu, zakładając nogę na nogę.
- Urozmaićmy sobie konsumpcję - wskazała podbródkiem na spoczywające nieopodal butelki. - Niech przy każdym toaście przynajmniej część z nas wyjawi prawdę. Prawdę dotyczącą jakiegokolwiek aspektu życia... Nie patrzcie tak na mnie, próbuję was jedynie dobrze poznać. Bo ja na przykład... - uniosła szklankę na wysokość swoich oczu i zmrużyła je analizując barwę alkoholu - ...zawsze marzyłam o epizodzie mało edukacyjnym z Creagerem.
Przepraszająco i bezradnie rozłożyła ręce nim wypiła to, czym zaszczycił ją Schlosser.
Powrót do góry Go down


Talaitha Lavoie
Talaitha Lavoie

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : animag (szczuroszczet), teleportacja
Galeony : 61
  Liczba postów : 77
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyWto 24 Sty 2012, 11:18;

No dobra, Tala trochę nakłamała z tym barem, ale co z tego. Bar w jej wyobraźni mógł przypominać kominek, te dwie rzeczy na pewno mają ze sobą więcej wspólnego, niż może się wydawać przeciętnemu człowiekowi! A że Lavoie do takich chyba nie należała, to po prostu poczuła silną, duchową więź z obydwoma miejscami. Kominek rozgrzewa, alkohol z baru też - wszystko scala się przecież w spójną całość! Ale dość tych dywagacji, albowiem przez ten czas wiele się działo. Bacznie obserwowała teraz ruchy Gabrielle, które były dla niej dziwne i wymuszone. Nie znała jej co prawda zbyt dobrze, ale sztuczne zachowanie zazwyczaj wyczuwała na kilometr, a jeżeli nie, to i tak z góry zakładała, że coś jest nie tak. Jakaś natura szpiega, czy kogokolwiek, nieistotne. Zielono-brązowe tęczówki prześlizgnęły się po trunku, który podał dziewczynie Quentin, a potem jednak odwróciły się w kierunku Wolfa i Colset. Doprawdy nie rozumiem, czemu Niemiec wszędzie węszy prowokację ze strony Ślizgonki! No dobra, może i ma niecne zamiary, ale przecież nie jest do nikogo wrogo nastawiona! Dba po prostu o swoją rozrywkę i poczucie humoru, nic poza tym.
Już coś miała powiedzieć a propos pijącej Papillon, nawet otworzyła usta, kiedy ktoś złapał i pociągnął ją za biodra, co zaowocowało tym, iż straciła równowagę. Ach, Tricheur się odnalazł cóż za radosna nowina! Jednak z początku Tala przybrała bardzo zirytowaną minę. Bo po prostu nie lubiła takich sytuacji, nad którymi nie ma kontroli. Z pewnością, gdyby byli we Francji i dziewczyna miała wrażenie, że zaraz spotka kogoś z rodziny, oberwałby z pięści w nos, ale, że nastawiona była iście hedonistycznie i liberalnie do tego całego wyjazdu z dala głównie od konserwatywnego ojca, rozluźniła się i nawet odwzajemniła uśmiech. Pomimo, iż w środku miała pewne obawy co do tego, czy Szwajcar zaraz jej przypadkiem nie zepchnie, albo coś w tym rodzaju. Ona by tak zrobiła.
Nie przejmując się tym jednak zbytnio, po prostu zabrała swoją szklankę z miejscowym trunkiem i powoli zaczęła pić, w ogóle się nie krzywiąc. Dobra, trochę była zaznajomiona z niezbyt smacznymi alkoholami, dlatego miała wprawę.
Rozsiadła się nawet wygodniej na kolanach Quenia i słuchała z uwagą tego, co mówi Krukonka, od czasu do czasu zezując w stronę kręcących się nieopodal ludzi. Bo co, jeśli nagle Claude'a również zacznie suszyć? Jednak starała się szybko odgonić te myśli, dlatego głównie wbijała wzrok w Colset, pijąc i machając lekko nogami w powietrzu. Usta zatrzymały się na krawędzi szklanki, a Tala rozpoczęła analizę jej słów. Był już jakiś toast, który przegapiła, czy to samo w sobie było tym toastem? Poza tym, niespecjalnie spodobał jej się ten pomysł. Fakt był taki, iż miała wiele sekretów, którymi nie chciała się z nikim dzielić. W ogóle pomysł "dobrego poznania" jej osoby, nie przypadł jej do gustu. Jasne, że mogłaby rzucać tekstami jakże rozczulającymi typu "złamałam w dzieciństwie nogę", ale owy zachwyt zapewne szybko zmieniłby się w niedosyt sensacji, emocji. Bo ludzie już tacy są.
Wymyślanie owej "prawdy" również mogłoby być ciekawym zajęciem, jak się po chwili spostrzegła. Jednak, mając na względzie to, iż Venge zagrała nie fair, w obliczu jej kontaktów z bratem Lavoie - najzwyczajniej w świecie w przypływie "niedogrania się", mogłaby mu coś wypaplać i użyć słów Ślizgonki przeciwko niej. Dlatego jedynym, najbezpieczniejszym wyjściem był sabotaż; może nie zyskujący sympatii zebranych tu osób, ale dostarczający samej Tali nieco rozrywki. Bycie na "nie" czasem też bywało zabawne.
- W zasadzie, to nie mam nic ciekawego do wyznania - zaczęła, odejmując szklankę od ust i uśmiechając się nieco enigmatycznie. - Ale chętnie posłucham, co żeście naskrobali - dokończyła, patrząc z zaciekawieniem po innych i unosząc jedną brew do góry. Oczekiwała jakiejś żywej reakcji, to było pewne.
Powrót do góry Go down


Quentin Tricheur
Quentin Tricheur

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 329
  Liczba postów : 341
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2673-quentin-tricheur
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6043-quenio#171480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7211-quentin-tricheur#204514
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyWto 24 Sty 2012, 15:34;

Cóż za dzień, kiedy Szwajcar podszedł do ekipy, Wolfgang właśnie siadał obok Colset, na dodatek wyjątkowo się rozgadując. Niesamowite. Przez jakiś czas patrzył na Wolf zdumiony i zamrugał oczami. Przerwał tym samym swój potok słów i zastanawiał się, czy nie podbiec z okładami i termometrem.
- Wolf – mruknął tylko zdumiony, powstrzymując się od innego komentarza. W każdym razie niechcący Quentin zajął rozmową dziewczynę, do której zagadał, więc aż mu było głupio, ale tylko przez chwilę. Musiał się skupić na słowach blondynki, bo jego zdaniem składnia dziewczyny była dość trudna do zrozumienia. Kiwał głową z zainteresowaniem na jej dość długie dywagacje. Pod koniec roześmiał się radośnie i chcąc, nie chcąc, jego spojrzenie padło na rozpinający się guzik. Szybko z powrotem spojrzał na twarz dziewczyny.
- Nie sądzę, że to przyśpieszy twoją podróż do czeluści piekieł, tylko raczej upewnisz się, że tam trafisz. I tam też przynajmniej będziesz miała znajomych – stwierdził mówiąc oczywiście o sobie i Wolfie.
- Tylko nie wpakuj się mniejszym lub większym przypadkiem do Wolfa, albo do Tali – dodał, kiedy zajmował miejsce, bo uznał jej odpowiedź za twierdzącą.
Później skupił się na jakiś czas na dziewczynie, którą właśnie usadowił sobie na kolanach, robiąc potulną minę. Na początku był całkiem przekonany, że zaraz złamie mu nos i ucieknie, ale po chwili Tala uśmiechnęła się do Quentina i z czasem rozłożyła wygodniej. Kiedy Wolf znowu nalał do szklanek Trichuer wyciągnął nogę, by przysuwać do siebie stolik, brzęczący od stojącego na nim szkła. Szwajcar syknął tylko, kiedy Gab się praktycznie osunęła na kanapę i spojrzała na siedzącą mu na kolanach dziewczynę. Jej spojrzenie zamiast skupić się na nich (na najlepiej na nim w sumie), co chwila zerkała na wchodzących nieopodal ludzi. Jej spojrzenie nie było ciekawskie tylko bardziej czujne. Jakby czarodziejski policjant miał wyskoczyć stamtąd, wsadzając do więzienia.
Chociaż spotkanie z Claudem nie należałoby do najprzyjemniejszych, szczególnie dla niego, biorąc pod uwagę, że nieświadomie trzymał siostrę największego wroga na kolankach. Ale skupmy się na zaistniałej sytuacji, bo Colset właśnie zaprosiła wszystkich do gry, Quentin aż odjął sobie od ust alkohol, bo roześmiał się krótko na słowa dziewczyny. Spojrzał z wyczekiwaniem na Talę, równocześnie pozwalając sobie położyć rękę tak, by objąć ją delikatnie w talii. Talę w talii hehehe.
Uniósł brwi kiedy jego współlokatorka odmówiła udziału w grze, ale nie skomentował tego na razie. Zastanawiał się co on może powiedzieć. Cześć jestem Quentin, jestem złodziejem i spędziłem parę miesięcy w więzieniu, było strasznie, nie polecam.
- Em… no to… O ile zawsze staramy się z Dexterem Vanbergiem zbytnio nie ograniczać, to próbujemy nie lądować z tymi samymi dziewczynami. Zazwyczaj nam się to udaje. Ale pięcioma dziewczynami się wymieniliśmy… W Hiszpanii… Nawet dwie są na Iteriusie – Tricheur mówił to dość powoli jak na siebie, bo przecież musiał szybko znaleźć jakąś w miarę interesującą informację, którą nie dzielił się zazwyczaj z innymi. – Jedna okazało się, kręciła z nami w tym samym czasie. Przed południem do jednego, po południu do drugiego. Nie wiem jak to się stało, ale manewrowała tak nami z półtora tygodnia.
W końcu uznał, że starczy jego fascynującej historii i napił się łyka alkoholu. Trochę większego.
- Nie wiem dlaczego, ale coś średnio ci wierzę – powiedział pochylając się tak, by móc przekazać informację prosto do ucha siedzącej na nim Talii.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Papillon
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1125
  Liczba postów : 2118
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyWto 24 Sty 2012, 19:47;

Przez dobrą chwilę panienka Papillon, choć siedziała sobie spokojnie i wygodnie w fotelu, to miała wrażenie, jakby była na karuzeli, tak kręciło jej się w głowie. Jej skóra przybierała coraz to różne barwy i można było mieć wrażenie, że zaraz puści pawia, ale nie no, przestańcie, miała zaliczyć zgona po tak niedużej ilości alkoholu? No proszę was, miejcie trochę więcej wiary w jej możliwości, no ludzie kochani. Te chwilowe niedomaganie minęło w końcu i już czuła się normalnie. W miarę. Po prostu nie była przyzwyczajona do tak szybkiego tempa, ale tak to jest, jak chce się udawać chojraka, to się kończy tak, jak ten pies z kreskówki, którą zawzięcie ogląda niejaki Ervin Olelgetes, no przecież!
Jakie życie, taki rap, cukier kawa, cukier kawa. A że, jak wiadomo wszem i wobec, życie Gabrielle było nudne do cna (tak samo jak i moje, witamy w klubie!), to i porządnego rymu zarzucić nie potrafiła. A tak na poważnie, to rzeczywiście, nie wiedziała, o co im tak naprawdę chodzi i mogła tylko pewne rzeczy podejrzewać, jako że była tak niewinna, że nie miała udziału w takich ciekawych rzeczach, jak oni, jaki pech. Coś tam gadali o piekle, że niby mieli się tam znaleźć, czy coś i w sumie doszła do wniosku, że relacje pomiędzy nimi są na tyle skomplikowane, że nawet jej się nie chce tego ogarniać. A ja dodam od siebie, że naprawdę wiele Krukonka traciła, będąc jeszcze uczennicą i chodząc na jakieś głupie Zaklęcia czy coś takiego, zamiast na zacne zajęcia typu Teatr Czarodziei czy Tajniki Tarota, no przecież to było zdecydowanie ciekawsze i tam chodziła elita, no nie?
Tak się wgłębiła w te swoje rozważania, że dopiero po chwili zajarzyła, iż Colset zadała jej pytanie.
- Tak, tak, jest ok, żyję - odparła, zaśmiewając się znowu, choć było to ewidentnie nieszczere, ale jej to w tym momencie w ogóle nie obchodziło, bo i niby czemu miało?
Rozluźniła się już trochę, ale jeszcze nie na tyle, by czuć się zupełnie swobodnie. Cóż, była sztywniarą i tyle.
Gra? Jaka gra? Że co? A... zakapowała o co chodzi, ale musiała sobie dać mentalny policzek, w sumie nie wiadomo, dlaczego, ale musiała. Może to dlatego, że jej mózg jak zwykle nie pracował tak, jak trzeba wtedy, kiedy trzeba, a może dlatego, że się ośmieszała przy innych, a może najzwyczajniej w świecie dlatego, że nie miała o czym gadać. Bo i też nie miała o czym ciekawym gadać. No, na pewno nie było to ciekawe w porównaniu do wynurzeń reszty. I tak, mentalnie się zdziwiła na wyznanie Colset, aczkolwiek nie ma się bać, że o tych grzeszkach i tajemnicach komuś powie, nie, ona nie z tych, co paplają na prawo i lewo. Wyznanie Quentina zrobiło już na niej trochę mniejsze wrażenie, choć może nie powinno, ale to facet, czego innego mogła się po nim spodziewać.
Czuła, że wzbudziłaby zainteresowanie, gdyby powiedziała trzymałam przez pół roku trupa dziadka w domu po to, by pobierać jego emeryturę, no ale nie mogła czegoś takiego powiedzieć, bo to ohydne.
- Jestem tak nudna, że nie mam o czym opowiadać - zastosowała najprostsze wyjście z sytuacji, bo co będzie zmyślać, że robiła to, czy tamto, skoro prędzej, czy później wyszłoby na to, że oszukiwała (ale przynajmniej upodobniłaby się troszeczkę do naszego Quenia, czyż to nie cudowne?).
A w ogóle to mogą jej uwierzyć albo nie. Zobaczymy.

Z tego nic nie będzie, choć powstanie i skoro wena jest King Konga, to trochę mu jej podebrałam i przepraszam za te głupoty. Za dużo Niekrytego Krytyka i Lecha Rocha. Bijacz!
Powrót do góry Go down


Colset A.Venge
Colset A.Venge

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 67
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptySro 25 Sty 2012, 21:50;

Jakoś tak złożyło się że pokryły się w czasie dwa wydarzenia, a mianowicie przełykanie alkoholu przez Cols z prowokacją ze strony Kątę. W sumie mało zaskakującą i na którą nawet dziołcha nie miała zamiaru reagować oburzeniem czy coś bo było to przewidywalne, ba, to przecież Tricheur, to przecież Venge. W sumie nie konwersowała z nim nad wyraz często jak dotąd a szkoda, bo zawsze wydawał się jej młodym perwersiątkiem, który potrzebuje jedynie okazji do zabłyśnięcia niczym gwiazdeczka. Porno na przykład. A Colset niczym jego mentorka i guru pokazałaby mu rzeczy jakich nie widział, nobosory. Chociaż nie bądźmy pewni czy okazałby się godzien!
W każdym razie ZBIEGŁO się to w czasie i poskutkowało konkretnymi problemami z przełknięciem tego, co już zdążyła w usta wlać, automatycznym rozwarciem powiek na średnicę galeona i ostrym, pretensjonalnym spojrzeniem. No dobra nieprawda. Byłoby pretensjonalne, gdyby nie ten błysk zaintrygowania przemykający sobie w jej przeszklonych oczach.
Nie wiem czy Cols opacznie zrozumiała wypowiedź Tricheura czy po prostu nawet nie próbowała. W każdym razie założyła, że właśnie zasugerował jej luki w otoczeniu. Luki pod tytułem "znajomi", co przyjęła przyobleczeniem się w arcyuroczą pozę, która zarówno mimiką jak i językiem ciała sugerowała jedno możliwe przesłanie. ŁOTAFAK?
Przerzuciła rozkojarzone spojrzenie na Talę, której z kolei spojrzenie zdawało się jeszcze mniej skojarzone.
- Nie przyjmuj biernego stanowiska - zasugerowała tonem kompatybilnym z propozycją popołudniowej herbaty nad brzegiem Tamizy. Albo Sekwany co by bardziej gruchotająco i ckliwie się kojarzyło. - Nie wymaga nikt przecież fajerwerków - wzruszyła ramionami, podpierając brodę dłonią i dodała: - Nie mówi sie jedynie o tym czego się wstydzimy albo czym szczycimy. Nie prowokuj mnie do myslenia, że nie masz nam do zaoferowania prawdy - ściągnęła brwi tak na sekundę pod wpływem delikatnego zmartwienia istnieniem takiej sposobnosci, po czym roześmiała się odrobinę teatralnie. Nosz kurde wciąż jej nie ufała do końca. W sumie ani trochę.
Jednak kolejne słowa wypływające trochę przerywanym potokiem z ust Quentina zdecydowanie wywiał jej z głowy analizę Tali i skierował na zupełnie inny tor.
- Tricheur, zdaje się, że w takim razie zostałeś oficjalnie wychujany - zaciśnięcie warg na siłę nie pomogło. W kolejnej sekundzie została zmuszona pogodzić się z salwą śmiechu. Troszkę mało wdzięcznego i w ogóle, bo jej śmiech nie brzmiał jak dzwoneczki początkiem lata a pierś nie zdawała się sugestywnie falować czy coś. - Błyskotliwa ja - zaśmiała się konkretnie, chcąc za wszelką cenę nie analizować Gab.
Jeśli jest coś czego Venge nie znosi i plewi z zaciętością i uporem psychicznie skrzywionego człowieka to zdaje się tym czymś być fałsz i obłuda. A Papillon tak grała... I to bez logicznego powodu i sensu przecież!
- I ty się dziwisz, że próbuję na ciebie wpłynąć - mruknęła pod nosem, pewnie wystarczająco cicho, żeby nikt z obecnych nie usłyszał. Ale to nic. Uśmiechnęła się nieco kwaśno, uciekając wzrokiem gdzieś w bok zdeka zniesmaczona.
Powrót do góry Go down


Talaitha Lavoie
Talaitha Lavoie

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : animag (szczuroszczet), teleportacja
Galeony : 61
  Liczba postów : 77
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPią 27 Sty 2012, 16:16;

Siedziała cichutko, od czasu do czasu sącząc swój alkohol, a kiedy ten się skończył, zrobiła smutną minkę, wystawiając szklankę przed siebie w nadziei, iż jakaś dobra dusza nie poskąpi jej tego trunku. Ale zawsze mogła się mylić. Nie mniej, wciąż jednak zerkała nerwowo od czasu do czasu w kierunku drzwi, uspokajając się jednak za każdym razem, kiedy nie widziała nikogo znajomego. I dobrze. Po tym zaczęła się uśmiechać, choć nieco nieskładnie, ale całkiem nieźle.
- Oj, jeżeli o mnie chodzi, to możesz się wpakować - odparła na jakże ciekawy wywód Quentina-podrywacza, jak to go już określiła po jego wyznaniu i propozycjom kierowanych do Colset. Do tego mrugnęła okiem do blondynki, dając znać, iż jest to żart, więc nie powinna brać tego na poważnie.
Zaraz... Iterius. O. No tak, to znaczy, że pewnie znają się z Claude'm! Początkowy cień przerażenia przemknął po twarzy Tali, ale ostatecznie po paru sekundach przybrała ona normalny, codzienny wyraz.
- Ach, więc jesteście z Wolfem z Iteriusa? - spytała niby obojętnie, aby się upewnić, choć oczywiście takie wnioski można było wysnuć po opowieści Szwajcara. Nie chciała na razie dopytywać o więcej szczegółów, wolała chyba założyć, że nawet jak się znają z jej bratem, to na pewno są to przyjazne relacje! Tak, tak, oczywiście. W końcu Claude to taka sympatyczna, towarzyska osoba! Dobrze, że Tali skończył się już alkohol, bo pewnie od śmiechu, którym teraz parsknęła, oblałaby wszystkich dookoła.
Kiedy jednak usłyszała jego słowa i oddech w okolicy ucha, uśmiechnęła się delikatnie i wywróciła jakże kusząco oczami.
- Ja też nie wiem, dlaczego - odparła, by się podrażnić, ale uznała, że temat sam za chwilę zniknie. Dlatego skupiła się teraz bardziej na słowach Colset, kiwając głową.
- No wiesz, przy waszych opowieściach, to śmiem w to wątpić - odparła na zdanie o fajerwerkach. Ale wzruszyła ramionami. Szczególnie, że chyba Gab przybrała jej taktykę, ale to akurat było trochę niefajne. - Ale jak tylko wpadnę na coś ciekawego, nie omieszkam się wam do tego przyznać - dodała na zakończenie i uśmiechnęła się ponownie, tym razem szczerze. - Tylko nie musisz udawać rozbawienia - pouczyła ją przyjacielsko. - I wszystko jedno, co sobie o mnie pomyślisz - skwitowała jeszcze, jakby nie mogła wszystkiego zawrzeć w jednym zdaniu! W każdym razie, wbrew pozorom, nie miało mieć to złośliwego wydźwięku, po prostu Tala ma okrutną wadę mówienia wszystkiego wprost, co by nie było żadnych niedomówień. No, dobra, poza momentami, kiedy chce zrobić coś szatańskiego. Ale nie tym razem. Tym razem uśmiechnęła się ciepło. Ach, ileż tych uśmiechów jednego wieczoru!
Powrót do góry Go down


Quentin Tricheur
Quentin Tricheur

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 329
  Liczba postów : 341
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2673-quentin-tricheur
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6043-quenio#171480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7211-quentin-tricheur#204514
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptySob 28 Sty 2012, 21:31;

Jaką prowokacją ze strony Quentina, to nie była żadna prowokacja tylko niewinne żarciki. A owszem, rzadko ze sobą rozmawiali, a może to błąd, bo patrząc na panią Venge, pewnie sama miała nadzieję, że Tricheur okaże się perwersiątkiem, którym mogłaby się zająć. A gwiazdeczką porno Szwajcar raczej nie zostanie, przez zbyt mało imponującą i umięśnioną klatę. A Colset nie powinna być taka pewna siebie, bo Quenio może sobie iść szukać innych mentorek i guru do takich rzeczy.
Quentin przybrał zatroskany wyraz twarzy kiedy blondynka się krztusiła, po czym uśmiechnął się niewinnie na jej wyjątkowo bystre i świdrujące spojrzenie. A wszakże on nic podobnego nie insynuował, po prostu kobiety za dużo sobie wyobrażają, słuchając niektórych wypowiedzi. Spojrzał na zabierającą głos Talę i zaśmiał się krótko.
- W sumie jeśli o mnie chodzi, też uważam, że mogłabyś się do Tali wpakować – stwierdził po chwili swoich filozoficznych rozważań. – Albo ewentualnie, ty możesz spać w moim łóżku, a ja pójdę do Tali.
Zadowolony z siebie Quenin napił się łyka alkoholu. A tak, teraz chyba wyszło, że Colset nalegała i błagała, aby Szwajcar zaprosił ją do swojego pokoju, ale czyżby tak przypadkiem nie było? Uśmiechnął się po raz kolejny do krukonki (ach, ależ on dziś rozdaje uśmiechy) i odwrócił się na pytanie ciemnowłosej.
- Tak, jesteśmy, a co? – zapytał Quentin dziewczyny bo miał wrażenie, że wcale jej się to nie spodobało. A zresztą, pewnie już sobie myśli, że pod koniec roku będzie musiał wyjechać, więc już za nim tęskni, wszystko jasne. Przecież to niemożliwe, że kogoś zna, albo że jest siostrą jakiegoś obleśnego, śmierdzącego cygana, który najchętniej widziałby Quenia przy stadzie rozwścieczonych hipogryfów.
- Kiedyś się dowiem- powiedział w końcu na zakończenie do ucha Tali. Sięgnął po alkohol by dolać sobie i jej, po czym pomachał butelkę do Col, żeby też sobie nalała.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz – mruknął kiedy usłyszał o wychujaniu. Ach, takie było życie. Przez chwilę przysłuchiwał się rozmowie, którą toczyły dziewczyny, stwierdzając, że nie będzie się wcinać. Zagryzł tylko język, by nie powiedzieć nic nieprzyjemnego Gab na jej odpowiedź. Szybko wsadził szklankę do ust, by się powstrzymać. Szczerze mówiąc nie wiedział o co chodzi do końca dziewczynom. Miał wrażenie, że grają między sobą w jakąś grę, a Quenitn nie lubił się mieszać w takie rzeczy. A ponieważ Wolf chyba przysypiał, czy coś, Quen uznał, że jego różdżka jest zbyt głęboko schowana, więc szybko wymacał różdżkę Tali.
- Expecto patronum – mruknął mamrocząc pod nosem coś i wysyłając w dal swojego patronusa - nietoperza, którego bystry obserwator mógł zauważyć.
- Mam nadzieję, że się nie obrazicie, jeśli ktoś się do nas przyłączy – powiedział wsadzając różdżkę dziewczyny tam gdzie była, po czym stukając swoją szklankę o jej.
Powrót do góry Go down


Jasper van der Rose
Jasper van der Rose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 67
  Liczba postów : 73
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyWto 31 Sty 2012, 13:29;

To był ten dzień, kiedy Jasper WYBITNIE musiał się napić, a jego szósty zmysł, którym wyniuchiwał alkohol etylowy w obrębie najbliższych sześciu kilometrów, okazał się fantastycznie użyteczny.
Śmiem twierdzić, że czynniki kurwicotwórcze powinnam pominąć, jednak owych nałożyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin sporo. Dużo na tyle, że lekki duchem (mw sto pro), lekki ciałem (wreszcie przestał odczuwać kwaśne skutki podróży do Słowacji) i lekki umysłem (teren pozaszkolny, dzięki Bogu, wymagał nauki praktycznie zerowej, przez co vdR czuł błogość intelektualnego odpoczynku) sfrunął radośnie ze schodów, odziany jedynie w czarne vansy, dżinsy i koszulę koloru khaki, po czym pokręcił się chwilę po parterze, by trafić właśnie tu.
Z niewysłowioną rozkoszą, nieomalże już czując w przełyku igiełki przez podrażnienie wódką, czy tam cokolwiek w tym dziwnym kraju się pija, przekroczył próg baru. Jednak wraz z tym decydującym krokiem jego mina zrzedła całkowicie, gdyż wzrok padł na Gabrielle. Oczywiście ewidentnie chujowo by było, gdyby teatralnie tupiąc wyszedl i udawał, że wcale tu nie przyszedł, dlatego, mimo sporego niebezpieczeństwa, powoli włócząc nogami skierował się ku centanemu punktowi pomieszczenia, czym okazały się kanapy i fotele wokół szklanego stolika, gdzie prócz Papillon siedziało kilkoro osobników.
- Cześć Gabrielle. - powiedział z prawie szczerym uśmiechem, rejestrując intensywno malinowe wypieki na jej policzkach, spowodowane zapewne wypiciem kilku kieliszków czegoś mocniejszego. Pamiętał jak kapską główkę do picia ma owa Krukonka.
Z pozostałych długowłosego chłopaka kojarzył, lecz poza tym, że był z wymiany, niewiele o nim wiedział. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że ta przynależność do grupy wymianowej to JEDYNE co o nim wiedział, gdyż niefortunnie nawet nie kojarzył imienia. Siedział tam również inny przedstawiciel wymienników, oraz pewna Ślizgonka... dlaczego on ich nie znał? Było to o tyle ciekawe, że zazwyczaj miał odwrotne wrażenie, że kogokolwiek by nie spotkał, mógłby powiedzieć co nieco o przyswajalności alkoholu na imprezach, czy umiałby wymienić ulubiony rodzaj papierosów.
A tu nic, dziura, koniec, finito.
Już chciał podejść do baru, zrezygnowany i rozgoryczony gdy ujrzał blond postać wtuloną w puchaty fotel. Patrzył na nią i widział kuchnię w podziemiach Hogwartu. Nigdy nie przebywał w niej tak dogłębnie jak wtedy. Hmmm ładne szafki chyba miała.
- Colset - powiedział cicho, uśmiechając się lekko, błagając by na jego twarzy nie wykwitł choćby gram różu, świadczący o swoistym zażenowaniu.
Odwrócił się na pięcie w kierunku baru, by po piętnastu sekundach siedzieć z powrotem na kanapie ze szklaneczką whisky w dłoniach.
- Cześć wszystkim - powiedział i upił łyk miodowego trunku.
Powrót do góry Go down


Wolfgang Alan Schlosser
Wolfgang Alan Schlosser

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 200
  Liczba postów : 261
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2686-wolfgang-alan-schlosser#91150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6188-wilcza-poczta#175202
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyWto 31 Sty 2012, 14:17;

Wolfgang wspaniałomyślnie postanowił uciąć sobie drzemkę po ostatnim łyku, jaki dane mu było wykonać. Uznał bowiem, że jego wspaniałe towarzystwo zdolne będzie do wybaczenia takiej błahostki! Mruknął coś niewyraźnie w odpowiedzi i zajął się swoją głową, która była dziś tak przyjemna. Dawno nie czuł tego wspaniałego uczucia, które fundował mu ukochany eliksir, rozpływając się przyjemnie po całym ciele. Owszem, mógł zażywać go także w szkole, jednak na jego rozum nie miało to zupełnego sensu - bez heroiny nie było tak wspaniale. Podwójna euforia. Rzadko kiedy człowiek miał ochotę na coś, co smakowało gorzej, dlatego Wolf odmawiał sobie połowy przyjemności. O dziwo bardzo skutecznie.
Ocknął się dopiero, kiedy usłyszał swoje imię. Wyglądało jednak na to, że nie było mówione w jego stronę, dał więc sobie spokój z ogarnianiem tematu. Nie był mu niezbędny. Zresztą, nawet gdyby orientował się co tym razem obgadują, uznałby, że nie ma ochoty się odzywać i że wnioski i swoje zdanie zachowa dla siebie. Też mi nowość!
Mimo wszystko zmusił swoją rozchwianą uwagę do zwrócenia uwagi na cokolwiek, i tak się złożyło, że były to słowa Tali. Doszedł do wniosku, że muszą grać w prawę lub wyzwanie i w zasadzie prawie trafił. A potem ujrzał srebnry kształt patronusa swego przyjaciela i spojrzał na niego pytająco. Ten jednak zdawał się tego nie zauważyć, więc Wolf wzruszył obojętnie ramionami i usiadł sobie nieco wygodniej, obserwując wszystkich po kolei.
Właśnie zbierał się do powiedzenia czegoś bardzo adekwatnego lub mądrego, ale zdążył tylko lekko rozchylić usta, bo ktoś wtrącił mu się, zanim wydał jakikolwiek dźwięk. Spojrzał na przybysza, który witał się z Krukonką (jeszcze mniej przytomną niż on sam). Wydawało mu się, że Quentin wysłał patronusa po Dexa albo Jiri'ego, ale okej. W zasadzie "nowy" nie sprawiał wrażenia, jakby znał Szwajcara. Mindfuck. Za dużo myślenia.

// pozdro, kolejny post, który wnosi tak wiele w akcję <33
Powrót do góry Go down


Colset A.Venge
Colset A.Venge

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 58
  Liczba postów : 67
Bar    QzgSDG8




Gracz




Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    EmptyPon 06 Lut 2012, 11:09;

Oczywistym jest, że nadzieję o mało poukładanej tak na serio osobowości Quentina Colset miała. Bo jakby był normalny czyli jak większość to nie byłoby ani trochę zabawnie. A normalny do końca się nie wydawał. Taki mały prowokator. Kilka lat temu, kiedy Cols byłą jeszcze mondra i ułożona i w ogóle przejmująca się wszystkim i wszystkimi, to wkurzyłyby ją mocno podwójne zaloty chłoptasia. Może postarałaby się zwrócić na siebie uwagę, może rzuciłaby jakąś niedwuznaczną aluzją plus odsłoniła kawałek jędrnego uda pod małą czarną. Ale aluzji tu było aż nadto, a wszelkie spódniczkowe fatałaszki w walizce.
A że już tych dziwnych rzeczy wyrosła to postanowiła włączyć do udziału poza manipulatorstwem szerzącym się i generalnie sodomą i gomorą odrobinę chłodnej kalkulacji.
- Tak właściwie - wzruszyła ramionami, przybierając nieco oskarżycielski ton - to nie pasuje mi ani jedno ani drugie. Nie lubię zaspokajać samej siebie, a kobieta też średnio się do tego nadaje - dodała, chyba raczej do siebie niż do ludzi, mieszając w ręku szklanką z resztką Boro...coś tam. Resztką, ale póki co wystarczająca by nie dolewać póki co mimo tak ochoczo usługującego Tricheura. Moc jej głowy nie była potężna. Czego o alkoholu powiedzieć nie można.
Że się przyłączy to akurat było oczywiste prędzej czy później, więc nie zareagowała sowicie na uprzedzające o tym słowa, nie wiedziała tylko czy to właśnie Jaspera, który rozpoczynał natarcie Quentin chciał sprowadzić. Coś skręciło się w jej trzewiach, coś sprowokowało fakt, że dłoń mocniej zacisnęła na szkle, dzięki czemuś uśmiechnęła się nieco krzywo na powitanie owego. Nie wiedziała co, nieistotne, byleby się to wzięło i oddaliło na bezpieczny dystans.
Bo bezpieczeństwo to je teraz chyba tylko Wolf mógł zapewnić. Przeniosła na niego błagalny wzrok, prześlizgując się po drodze po dość nieogarniętej Gab, zaangażowanym chyba w siebie nawzajem duecie quentinowo-talowym i przybysza, który wywoływał ZDECYDOWANIE ZA DUŻY KOSMOS w głowie mimo przywdziania na kolsetowską twarz spektakularnego pokerfejsa. A Wolfgang był Szwajcarią.
- Nie możesz spać. Chcę rozmawiać z tobą - wymamrotała półgębkiem, dźgnąwszy Schlossera mało subtelnie i delikatnie gdzieś w żebra.
Nie czuła się teraz dobrze i swobodnie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Bar    QzgSDG8








Bar    Empty


PisanieBar    Empty Re: Bar   Bar    Empty;

Powrót do góry Go down
 

Bar

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Bar    JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Slowacja
 :: 
Dom w gorach
-