Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Korytarz na VI piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 12 z 16 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyPią Cze 11 2010, 18:23;

First topic message reminder :




Jest to zwykle najrzadziej odwiedzany korytarz, raczej dość trudno wpaść tu na tłumy osób. Być może właśnie dlatego, że na tym poziomie zamku, wykładane są przedmioty nie cieszące się wielką popularnością. Liczne witraże w oknach nie przepuszczają wiele światła. Atmosfera jest tu więc dość tajemnicza i spokojna.


UWAGA! W tej lokacji na okres październik/listopad musisz rzucić kostką kiedy tu jesteś, ze względu na wykonane tu zadanie na kółka przez Violettę Strauss.

Zmiana wyglądu lokacji: Pod ścianami porozstawiane zbroje z dyniowymi latarniami halloweenowymi zamiast hełmów. Gęste pajęczyny pod sufitem i w kątach oraz na niektórych elementach stojących na korytarzu. Porozwieszane w powietrzu świece. Znajdujące się gdzieniegdzie łańcuchy będące kajdanami, które przy mocniejszym poruszeniu wiatru uderzają o ścianę, wydając przeraźliwy hałas. część z nich wije się na podłodze i grozi potknięciem.

Rzuć k6:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Shane Carswell
Shane Carswell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 123
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13119-shane-carswell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13121-listy-shane-a
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13123-shane-carswell
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyCzw Paź 13 2016, 20:40;

Ciężko było mu uwierzyć, że David miał o nim jakiekolwiek dobre zdanie. On sam na jego miejscu nie uważałby siebie za osobę mądrą nawet w najmniejszym stopniu. Ot idiota, rzucający się bez wyraźnej przyczyny, z drobnym kompleksem bohatera.
Doskonale wiedział, że takie jawne wystawienie się nie było przypadkowe. Monroe go podpuścił, ale trudno. Przynajmniej Shane'owi udało się potriumfować przez jakieś...
Kilka sekund, hm.
- A mógłbyś? - westchnął, z całych sił usiłując utrzymać chłopaka przy ziemi. Nie był pewny, czy przez takie szamotanie starszy Ślizgon nie skończy ze zwichniętą ręką, albo coś... Nieszczególnie go to na daną chwilę interesowało, ale no. Najwyraźniej ból mu nie doskwierał, jednak to przecież tylko bodziec, mający cel istnie ostrzegawczy.
Zupełnie się nie zorientował, kiedy David nagle się wyswobodził i złapał go za włosy, jedynie po to, by pchnąć nim w podłogę. Carswell nijak nie zdołał zareagować, tracąc kontrolę. Nie był pewny, czy przypadkiem nie wrzasnął, bo ból, który go ogarnął, kompletnie go zamroczył. Dotarło do niego donośne chrupnięcie w nosie, a w oczach automatycznie stanęły mu łzy. W dodatku już czuł rosnącego na czole guza.
Podniósł się na klęczki, dysząc ciężko. Uparcie walczył ze łzami i mroczkami, które latały mu przed oczami i ograniczały pole widzenia. Podparł się dłońmi o chłodną posadzkę w pełni świadomy, że zawiódł.
Zawiódł to za delikatne słowo, on spierdolił po całości.
Powrót do góry Go down


David Monroe
David Monroe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 67
  Liczba postów : 82
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13509-david-monroe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13516-raffaell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13517-david-monroe
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Paź 15 2016, 10:54;

Chyba rzeczywiście przesadził. Ślizgon już raczej nie wyglądał na chętnego do dalszej walki. Może uderzenie głową o podłogę to przesada? Ale z drugiej strony, ten widok był nawet trochę satysfakcjonujący.
Przecież przed paroma minutami chłopak jeszcze stał na nogach. Zdjęć nie odzyskał. Szkoda. Naprawdę szkoda. Dave patrzył na ślizgona z mocno zaciśniętymi ustami. Będą przez to problemy. Będzie masa problemów. Podszedł do niego, kucnął oraz poklepał chłopaka po ramieniu. Z kieszeni wyciągnął zdjęcie, na którym tak bardzo zależało przeciwnikowi, zgniótł je i rzucił mu pod nogi.
-To nie było zbyt mądre.-powiedział patrząc na jego twarz. Nos na pewno złamany.
David był w pełni świadomy tego, że Naeris nie będzie go tylko nie lubić, teraz to go znienawidzi. Chyba naprawdę miał szczęście do robienia sobie wrogów.
Po krótkiej chwili wstał, odwrócił się tyłem do ślizgona i powolnym krokiem zaczął się oddalać. Nie tak miał wyglądać ten dzień. Zapowiadało się spokojnie a tu taka niespodzianka.

z/t


Ostatnio zmieniony przez David Monroe dnia Sob Paź 15 2016, 18:32, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Paź 15 2016, 14:27;

Bez przerwy padało, a świat stał się mroczny i ciemny. W końcu nadeszła angielska jesień.
Naeris kochała deszcz, więc taka pogoda poprawiała jej humor, a nie niszczyła go, tak jak większości ludzi. Z chęcią siadała na parapecie w swoim dormitorium z ciepłą herbatą i dobrą książką obok. Lubiła wpatrywać się w spływające po szybie krople, mogła moknąć i tańczyć na wilgotnej trawie. Dlatego idąc korytarzem głównie wpatrywała się w wysokie, gotyckie okna. Nie musiała się spieszyć, bo niedawno skończyła zajęcia. Teraz czekało ją parę godzin nauki w pokoju wspólnym, a to chciała trochę opóźnić.
Nagle jednak jej ucho wyłowiło jakieś dziwne, przytłumione odgłosy. Odgłosy szamotaniny, wyciszony łomot, czyjeś głosy. Momentalnie zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać, ale tamci znajdowali się za daleko. Spojrzała niepewnie w drugą stronę, zastanawiając się, jak postąpić. Czuła, że serce zaczyna jej szybciej bić. Rozsądek i krukońska natura rozkazywały iść po jakiegoś prefekta albo nauczyciela i powiadomić o tym, że co się dzieje. Natomiast ciekawość popychała ją naprzód. Poza tym, co jeśli pomoc przyjdzie za późno? Może dzieje się coś poważnego? A może wręcz przeciwnie... Może to tylko grupka przyjaciół na żarty urządzająca popychanki. Przez chwilę po prostu toczyła bitwę z samą sobą, ale słysząc wyjątkowo głośny huk i chyba nawet czyjś krzyk, bez wahania pobiegła w tamtą stronę. Miała bardzo złe przeczucia co do tego, co kryło się za rogiem. Wyminął ją jakiś chłopak, nie zdążyła skojarzyć skąd zna jego twarz.
Wciągnęła głośno powietrze i stanęła jak wryta. Jej wzrok przemknął po całym "polu bitwy". A właściwie utkwił w zbroczonej krwią twarzy Shane'a. W jednej chwili znalazła się przy nim, przerażona tym co się mu stało. Wyglądał, jakby właśnie pobił się z tamtym chłopakiem, którego widziała... Dlaczego...
- Shane! - Naeris wyrwało się jego imię. Nie miała pojęcia, co zrobić. Dotknęła lekko i niepewnie jego ramienia, jakby bojąc się, że zaraz ją odtrąci. Słyszała, jak ciężko oddychał i serce ściskało jej się mocniej. Dlaczego on to zrobił? - Mam... mam chusteczki... - wyjąkała, zdejmując torbę z ramienia i grzebiąc w niej szybko. Chusteczki... Głupia, powinnaś od razu wziąć go do skrzydła. Nae zauważyła, jak mocno drżą jej dłonie. Zerknęła na posadzkę. Musiał uderzyć głową o podłogę, widać było ślady krwi. Boże, na pewno ma złamany nos. Już szukała w myślach zaklęcia, które mu pomoże, kiedy zobaczyła też jakąś... kartkę? Sięgnęła po nią i odwróciła. Doskonale pamiętała, kiedy zrobiono to zdjęcie... Momentalnie poczerwieniały jej policzki, bo zrozumiała, o co poszło. Shane się dowiedział. Shane zażądał zdjęć. Shane nie wytrzymał. Shane nie dał rady. Minęła Davida... Nagle nabrała ochoty by go dogonić i walnąć jakimś paskudnym zaklęciem. Jak mógł go tak potraktować?!
- Nie powinieneś był tego robić. - szepnęła zrezygnowana, nie wiedząc czy jest zła czy wdzięczna za stanięcie w jej obronie. Po prostu poczuła smutek. Wątpiła, czy chłopakowi podobało się jej towarzystwo właśnie teraz, ale miała to gdzieś. Nie zamierzała na pewno tak po prostu zostawić go samemu sobie. Nigdy by tak nie postąpiła. Musiała mu pomóc. Popatrzyła na tę zmaltretowaną twarz i odetchnęła, uspokajając się. Powinna myśleć chłodno i racjonalnie, żeby ukrócić jak najszybciej cierpienia Shane'a.
- Musisz pochylić głowę... Poczekaj, wytrę trochę tej krwi. - wyciągnęła dłoń, żeby musnąć chusteczką jego policzki. Robiła to tak delikatnie, żeby nie sprawić mu więcej bólu. Specjalnie omijała wzrokiem jego oczy, nie wiedziała co może zobaczyć w jego spojrzeniu.
Powrót do góry Go down


Shane Carswell
Shane Carswell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 123
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13119-shane-carswell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13121-listy-shane-a
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13123-shane-carswell
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Paź 15 2016, 14:53;

Kiedy David zaczął do niego podchodzić, Shane spodziewał się jakiegoś ostatniego uderzenia. Prawdę powiedziawszy, już prawie czuł nogę chłopaka na swoim brzuchu, dlatego skulił się w sobie i po prostu spróbował zająć myśli czymś innym.
Nie żałował, w gruncie rzeczy. Niby wszystko poszło nie tak, ale równie źle czułby się, gdyby tak po prostu nic z tą całą sytuacją nie zrobił. Teraz przynajmniej miał świadomość, że próbował...
Wzdrygnął się, czując delikatne klepnięcie w ramię. Prawdę powiedziawszy, to chyba jeszcze bardziej uwłaczało jego dumie, niż gdyby dostał jeszcze jedną dawkę bólu.
Mimo to, nie mógł się nie zgodzić z Monroe. Zacisnął powieki, kiedy na podłogę przed opadło pogniecione zdjęcie. Nie chciał na nie patrzeć.
Podniósł się nieco do bardziej siedzącej pozycji i odszukał spojrzeniem starszego Ślizgona, który majestatycznie się oddalał, cholernie zwycięsko. Shane starł trochę krwi, która zalewała mu usta. Niewiele to dało, nos miał kompletnie rozwalony.
Otworzył szerzej oczy i chwilę myślał, że ma zwidy. W końcu kręciło mu się w głowie, nie? Ale to była Naeris, prawdziwa Naeris.
- Hej, spokojnie - mruknął słabym głosem, chyba bardziej zszokowany od niej samej. Cholera, jej nie powinno tu być, ona nie powinna tego widzieć. Obserwował jak szuka chusteczek, jak kombinuje co zrobić i próbuje się domyślić, co się wydarzyło, gdy... - Nie! - cóż, jego refleks nie był zbyt szybki, bo Krukonka podniosła zdjęcie i teraz doskonale już wiedziała, o co poszło.
Chyba wolałby, gdyby nie wiedziała, że tak elegancko poległ w jej imieniu.
Zacisnął wargi, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie wiedział, czy David już odszedł czy może to wszystko widział... Carswell poczuł się nieco lepiej, bo mimo, że Nae nie miała o tym wszystkim wiedzieć, to jej bliskości nigdy nie miał dość.
- Za późno na rady, ale dzięki.
Zerknął jej w końcu w oczy tylko po to, aby zorientować się, że ona omija jego, nie chcąc by ich spojrzenia się złączyły. Musiała być zakłopotana, ale... To Shane powinien czuć się źle.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Paź 15 2016, 20:05;

Shane najwyraźniej był równie mocno zaskoczony. Bo z setek uczniów to właśnie ona musiała przechodzić w tamtej chwili tamtym korytarzem. Los potrafi spłatać niezłego figla. W gruncie rzeczy Naeris niezwykle cieszyła się z tego zbiegu okoliczności. Czuła, że Shane nie chciałby jej później powiedzieć, co mu się stało. Jednak wiedziała, że nie dałaby mu żyć dopóki w końcu nie powiedziałby o co chodziło.
- Spokojnie? - prychnęła cicho pod nosem. Może i za bardzo się przejęła, w końcu to jedynie złamanie nosa, a krwawienie powinno samoistnie ustać... Ale to nie był byle kto, tylko Shane. Shane cierpiał i przez to Naeris nie potrafiła za bardzo myśleć jasno. Tylko tego brakowało, żeby zaczęła panikować. Nie słyszała jeszcze, żeby mówił tak słabym głosem. Ślizgon nie chciał, żeby zobaczyła zdjęcie i rozumiała dlaczego. Nadal czuła z tego powodu wielki wstyd, tyle że teraz to nie miało żadnego znaczenia. I nie należało teraz o tym myśleć.
- Ech, Shane... - westchnęła, mając ochotę go teraz po prostu mocno przytulić, ale musiała wyciągnąć różdżkę i coś poradzić na ten nos. Nie chciała pytać, czy bardzo boli. W ogóle nie wiedziała, co powiedzieć, bo miała wrażenie, że lepiej będzie zrobić wszystko bez słowa. Wiedziała, że Shane nie postąpił rozsądnie, ba, postąpił jak ostatni kretyn i nie była zadowolona z tego, że się o wszystkim dowiedział. Na pewno widział też te przeklęte zdjęcia. Po co się wplątywał w sprawę, która go nie dotyczyła? Rozumiała, że byli przyjaciółmi, ale... ale to zbyt wielkie poświęcenie. I to bezsensowne. Ale gdzieś tam głęboko czuła wielką wdzięczność choćby za samą próbę. Na razie nie umiała się do tego przyznać. Bo to co zrobił Shane było cholernie rycerskie.
Ujęła jego podbródek i zmieniła jego kąt, tak żeby światło padało wyraźnie na ranę. Wyglądało dość paskudnie, zwłaszcza że pełno było krwi, która już splamiła palce Naeris. Wycelowała różdżką, unosząc ją parę centymetrów nad nosem chłopaka.
- Asinta mulaf - powiedziała, opanowując drżenie głosu. Zdawało się, że całą sytuację przeżywała o wiele mocniej niż Shane. Zaklęcie powinno zadziałać poprawnie, uśmierzając ból. - Locus - rzuciła i obserwowała, jak złamana kość się nastawia. Ciche chrupnięcie i było po wszystkim. Przez najbliższe minuty chłopak nie będzie odczuwać bólu, ale i tak należy zabrać go do skrzydła szpitalnego, żeby pielęgniarka go jeszcze opatrzyła.
Naeris odgarnęła włosy do tyłu, nieświadomie brudząc sobie czoło odrobiną krwi chłopaka. Zapomniała o Chłoszczyść. Zaufała swoim zdolnościom leczniczym i chyba nie było tak źle. Podniosła się z klęczek i wyciągnęła dłoń do Shane'a, żeby mógł się na niej podeprzeć i wstać.
- Mam prośbę. - spojrzała mu głęboko w piwne oczy, zmuszając do uważnego słuchania tego, co ma do powiedzenia. - Trzymaj się z dala od tej sprawy. Nie zwracaj uwagi na Davida. Po prostu zapomnij, Shane.
Powrót do góry Go down


Shane Carswell
Shane Carswell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 123
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13119-shane-carswell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13121-listy-shane-a
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13123-shane-carswell
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Paź 15 2016, 23:02;

Nie lubił się czuć taki nieporadny. Jasne, to było niesamowicie miłe, że Naeris tak się nim zajmowała, ale raz jeszcze: ona w ogóle miała nie wiedzieć o całym zajściu.
- Tak, spokojnie. Żyję. - odchrząknął cicho, bo zaczynał brzmieć dość żałośnie. Obserwował jak dziewczyna oczyszcza go z krwi i rzuca zaklęcia. Starał się nie ruszać i jej nie przeszkadzać. Widział zaniepkojenie w jej oczach i czuł, że jej dłonie dalej nieco drżą. Miał ochotę je złapać i przytrzymać, zaczekać aż się uspokoi... Ale pewnie byłoby łatwiej to zrobić, gdyby nie wyglądał jak pobity wampir.
Przymknął lekko powieki, gdy dziewczyna ujęła jego podbródek. Jej dotyk był niesamowicie delikatny i czuł się trochę jak porcelanowa lalka, której Krukonka nie chciała przypadkiem potłuc.
Podniósł się za jasnowłosą, obserwując plamkę krwi na jej czole. Cholera, Naeris Sourwolf była jak jego osobisty anioł stróż. Zjawiała się w, z pozoru, najgorszych momentach, po czym jakimś cudem radowała sytuację. Może chodziło o to, że Shane w jej obecności był jakby inną osobą? Jasne, mógł się dalej wyzłośliwiać... Ale robił się łagodniejszy, jakby potulniejszy.
Nie zapominajmy o tym, że godzina z Naeris przebijała jego roczny rekord uśmiechów.
- To nie takie proste. - przyznał, bo choć bardzo chciał w pełni wysłuchać i zastosować się do prośby przyjaciółki... To już miał ochotę dogonić Davida i tym razem przygnieść go do ziemi jakimś dobrym zaklęciem. Pewnie nawet by to zrobił, gdyby to ktoś inny znalazł go na tym korytarzu.
- Nic ci nie obiecam. - starł delikatnie resztkę krwi z czoła dziewczyny i nagle dostrzegł, że znajdują się tak... Blisko. Jedną dłonią dalej trzymał jej, bo pomogła mu wstać i po prostu jej nie puścił. Druga z kolei spoczywała zawieszona tuż przy jej twarzy.
Czuł, że jego serce wariuje. Merlinie, to było bardziej emocjonujące, niż jakakolwiek bójka!
Walić to.
Przysunął się jeszcze bliżej i już, prawie pocałował Naeris, gdy dotarło do niego, co robi.
Nie miał u niej szans, nawet najmniejszych. Doskonale wiedział, że kręci się obok niej James i coś mu podpowiadało, że to on zdobędzie serce dziewczyny. Poza tym, blondynka zasługiwała na kogoś o wiele lepszego niż wiecznie ponury i niezadowolony Carswell, który nie był w stanie odzyskać dla niej nawet kilku durnych zdjęć.
Bardzo chciał to zrobić. Wiedział, że jeszcze milimetry i ich usta się zetkną - nawet przechylił lekko głowę, w taki sposób, by pasowali do siebie idealnie. Bolała go świadomość, że jeśli to zrobi, to wszystko zepsuje. Jak mieli potem wrócić do codzienności? Nie mógł nagle wskoczyć na miejsce jej chłopaka, a zdecydowanie nie był gotowy na porzucenie tej przyjaźni.
Bolesnej, ale jednak przyjaźni.
Zsunął dłoń po policzku dziewczyny na jej kark, dalej ramię... Przyciągnął ją do siebie w stanowczym, mocnym uścisku, którego prawdopodobnie nikt by się po nim nie spodziewał. Może dla innych to było zwykłe przytulenie, ale dla Shane'a... Dla Shane'a to było przekazanie większej ilości emocji, niż kiedykolwiek.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyNie Paź 16 2016, 00:19;

Naeris niosła pomoc każdemu, kto jej potrzebował. Wtedy tylko i wyłączne druga osoba się liczyła. Nawet dla nieznajomego była gotowa rzucić niemal wszystko w cholerę, a co dopiero, gdy cierpiała osoba tak cenna jej sercu. Wtedy dosłownie przełączał się jakiś trybik w jej głowie i działała wbrew zdrowemu rozsądkowi. Teraz też mogła postąpić inaczej. Po prostu pójść do skrzydła szpitalnego. A co jakby źle użyła zaklęcia i jeszcze pogorszyłaby sytuację? Zrobiła jednak to, co powinna i na szczęście wszystko się udało. Dużo zależało też od samego Shane'a, który mógł równie dobrze odrzucić jej pomoc. Niezwykle wielką ulgę poczuła, zauważając, że nie zamierza tak zrobić.
Skoro mógł wstać spokojnie, to nie mogło być aż tak źle. Wypuściła powietrze trochę swobodniej, bo najwyraźniej po prostu za bardzo dramatyzowała i przesadziła... Ale co mogła poradzić, że aż tak się przestraszyła? Tego, że może Shane'a stracić. Nawet nie umiała sobie wyobrazić tego, że nie usłyszałaby więcej od niego uszczypliwego komentarza, nie złapałaby z nim przypadkowo kontaktu wzrokowego na korytarzu, że nie zatańczyliby już żadnego tańca. Zwyczajnie nie. Świat bez uśmiechu Carswella straciłby wszystkie swoje barwy.
- Musisz, Shane... Musisz obiecać. - powiedziała cicho, bo nie zniosłaby, gdyby taka sytuacja się powtórzyła. Za bardzo jej zależało i byłaby gotowa mu to wszystko powiedzieć, jeśli to mogłoby go przekonać. Dlaczego to nie było proste? Po prostu mógłby odpuścić. Pozwolić jej radzić sobie samej. Dlaczego Shane tak bardzo nie chciał?
Chłopak starł jedynie kroplę krwi z jej czoła, ale ten dotyk zadziałał na Naeris jakoś dziwnie. Jakby dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie. Zerknęła w oczy Shane'a próbując odgadnąć, dlaczego nic nie robi, dlaczego się nie odsuwa, dlaczego jest tak blisko, dlaczego tak się w nią wpatruje, dlaczego się pochyla, dlaczego...
Zdecydowanie zbyt dużo pytań. Zdecydowanie zbyt szybkie bicie serca. Momentalnie poczuła ciepło na policzkach, bo jeszcze nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji... Pomijając wypadki, kiedy nie była do końca sobą. Tkwiła tak nieruchomo, bojąc się wykonać najmniejszy ruch, żeby nie spłoszyć Shane'a. Przestała nawet oddychać. Ten moment zdawał się przedłużać o kolejne sekundy, minuty, godziny... Odruchowo czuła, że powinna to przerwać. Zrobić cokolwiek, odwrócić głowę, powiedzieć stanowczo "nie" albo po prostu puścić jego dłoń i się odsunąć. Ale ani trochę tego nie chciała. Zresztą, sama już niczego nie była pewna. Po prostu chciała już, by stało się to co ma się stać, a ona się podporządkuje wydarzeniom. Skupiła całe swoje myśli na oddechu Shane'a, który czuła tak blisko.
Co się właściwie dzieje?
Nawet nie chciała się zastanawiać, co widzi w tych piwnych tęczówkach, bo natężenie emocji kompletnie ją przytłoczyło. I czuła, że jest jej coraz bardziej gorąco i że powinna w końcu zaczerpnąć oddech, bo inaczej się udusi. Zadrżała mimowolnie, czując jego palce na jej karku i ramieniu. Shane, do cholery, co ty robisz? Co robisz, głupku? Wreszcie objął ją mocno, a Naeris zrozumiała, że od bardzo dawna tego potrzebowała. Właśnie od tego człowieka. Nigdy nie odczuła aż takiej ulgi, zupełnie jakby jedno przytulenie zdjęło z jej ramion cały ciężar zmartwień, niepokoju, strachu i bólu. Zwłaszcza, że to Shane'a dłonie spoczywały na jej plecach, to jego policzek ocierał się o jej policzek, to na jego ramieniu mogła oprzeć brodę.
Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Więc po prostu wtuliła się najmocniej jak potrafiła. Musnęła dłonią jego potargane po bójce włosy, zacisnęła powieki, starając się wyrównać oddech.
- Powinniśmy iść do skrzydła szpitalnego. Muszą cię... opatrzyć i w ogóle. I nadal nalegam na złożenie obietnicy. - powiedziała po bardzo długiej chwili, nadal się nie odsuwając. Naeris zdawało się, że jej głos przeciął dotychczasową atmosferę napiętą od wiszących w niej uczuć. I pomyśleć, że ten dzień miał przebiec zupełnie inaczej. Na razie dziewczyna nie była gotowa jeszcze na myślenie o tym, co się niemal wydarzyło.
Po prostu nie chciała, żeby Shane ją puszczał, ale wiedziała, że to musi nastąpić.
Powrót do góry Go down


Shane Carswell
Shane Carswell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 123
  Liczba postów : 99
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13119-shane-carswell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13121-listy-shane-a
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13123-shane-carswell
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyNie Paź 16 2016, 00:44;

Mógł z czystym sumieniem przyznać, że jeszcze nigdy nie pragnął niczego tak mocno, jak bycia blisko Naeris. Miał wrażenie, że wczepia się w nią każda cząsteczka jego ciała, że jeśli jeszcze chwile tak postoi to rozpłynie się w nicość z niesamowitym zadowoleniem.
Wdychał ten zapach bzu, który kojarzył mu się tylko i wyłącznie z blondynką. Czuł miękki materiał jej szaty pod palcami. Jej delikatne kosmyki włosów łaskotały go w policzek.
Był szczęśliwy, a jednocześnie miał wrażenie, że zaraz się przewróci i rozpłacze jak małe dziecko. Bo w pewnym sensie mu to wszystko nie wystarczało. Shane chciał wiedzieć, jaki posmak pozostawiają usta Naeris. Chciał wiedzieć, czy w trakcie pocałunku lubi dotyk dłoni na policzku, czy wytrwałaby w nim długo. Chciał wiedzieć, czy przychodziłaby do niego w chłodne dni i czy siedzieliby razem, próbując się ogrzać. Chciał wiedzieć, czy dla niego włamałaby się w środku nocy do ślizgońskiego dormitorium.
Cholera, on po prostu chciał wiedzieć, jak to jest z nią być.
Carswell mógł śmiało stwierdzić, że oczy mniej mu łzawiły po bolesnym złamaniu nosa, niż teraz. Starał się nie rozkleić, bo to byłoby chyba jeszcze gorsze od tego, co już zrobił. Gapił się na nią i pewnie domyślała się, że chciał ją pocałować...
Ale go nie odpychała, wręcz przeciwnie. Była w niego wtulona, cały czas, a przecież chwila już minęła. Dalej mógł napawać się jej towarzystwem, które działało na niego uśmierzająco prawie we wszystkich przypadkach. Niestety, sprawy sercowe były oddzielnym bytem.
- Naeris, nie. - powiedział stanowczo, pozwalając swojej dłoni delikatnie przejechać po jej plecach. Nie chciał przesadzić, ale zwyczajnie nie mógł się powstrzymać. Miał wrażenie, że po części oboje tego potrzebują.
- Nie obiecam ci. Wolę to, niż potem taką obietnicę złamać. - wyjaśnił dobitnie, po czym odsunął się delikatnie. Chciał spojrzeć w te jej piękne oczy i posłać jej nikły, blady uśmieszek. Chwycił ją raz jeszcze za rękę i ścisnął ją w geście podziękowania i uznania. Była dla niego tak cholernie ważna.
- Nie musisz iść ze mną, to pewnie zajmie tylko chwilę. Dam radę. - Ślizgon przeczesał palcami włosy, chcąc jakoś wrócić do siebie. Był stanowczo zbyt wytrąciny z równowagi.
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Sty 07 2017, 15:32;

Jeśli się komuś nie chce czytać całości to można skwitować to słowami "Edmund co Ty odwalasz". Edmund po powrocie ze szpitala odkrył w sobie talent artystyczny. Zaczął szkicować wszystko co wpadło mu w oko, swojego smoka, dormitorium, znajomych, ładne dziewczyny, krajobrazy. Można by dalej tak wymieniać, zaczął nawet odwiedzać salę artystyczną i przerysowywać cudze malunki. Parę z nich zostało ulepszonych przez Percego kiedy zionął na nie ogniem i delikatnie przypalił albo podgryzł. Właśnie z jednego z takich wypadów wracał, korytarz był pusty jak zawsze, przyciemniony przez piękne witraże pozwalał na wyciszenie swoich emocji i artystyczne refleksje. Parę razy zastanawiał się czy klasa i korytarz mają właśnie takie połączenie. Cormac postanowił zostać chwilę na korytarzu i pooglądać witraże. Może któreś wpadnie mu w oko i je przerysuje? Był dość skupiony i głuchy na otaczający go świat. Może nikt go nie zabije w najbliższym czasie. Biedny Percy zostałby wtedy sierotą, nie godzi się tak!
Powrót do góry Go down


Flora M. Louzar
Flora M. Louzar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 84
  Liczba postów : 97
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13909-flora-melete-louzar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13914-ligia#367828
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13911-flora-melete-louzar#367823
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Sty 07 2017, 15:44;

Po ostatniej wizycie u nowego magopsychiatry miała zakaz brania leków, który był jej nie na rękę. Wiedziała jednak, że lekarz miał rację mówiąc jej, że się uzależniła i tym samym ucieka od rzeczywistości, ale po co miała się męczyć, skoro taka mała tabletka była lekiem na wszystko? Wyszła wtedy ze szpitala bez nowego zapasu, chociaż dalej miała przy sobie te ostatnie trzy tabletki, które w pierwszej chwili chciała wyrzucić. Później jednak uznała, że zostawi je na czarną godzinę i przy okazji sprawdzi zdolności detektywistyczne Xaviera.
Czarna godzina przyszła chyba szybciej, niż sobie to wyobrażała. Tego dnia wstała nie dość, że w nie za dobrym humorze, to dodatkowo okropnie bolała ją głowa przy nagłej zmianie ciśnienia. Postanowiła więc, że spróbuje w siebie wmusić cokolwiek do jedzenia, by nie drażnić pustego żołądka silną dawką lekarstw a kiedy wracała z Wielkiej Sali, jej kroki skierowały się w zupełnie przeciwną stronę, niż dormitorium. Przechodziła tym razem przez korytarz na szóstym piętrze, kiedy poczuła okropne ukłucie w głowie, dwukrotnie silniejsze niż zwykle. Spowodowało, że aż zatrzymała się w miejscu, pochylając do przodu i opierając ciężko o parapet. Nie była pewna czy ma przed oczami mroczki, czy może zaraz zemdleje, dlatego zapobiegawczo osunęła się na ziemię, dłonią wyszukując w kieszeni małe opakowanie.
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Sty 07 2017, 16:06;

Parę razy próbował namalować witraż ale było nieco za ciemno. Rzucenie lumos zbytnio nie pomagało, bo albo świecił na notes albo na witraż, a musiał widzieć obydwa na raz. Bardzo żałował, że nie ma fotograficznej pamięci albo tego aparatu. Nawet taki mugolski by wystarczył, o ile nie zacząłby wariować jak to z mugolskim sprzętem bywało. Ostatecznie dał za wygraną i tylko oglądał, były zbyt piękne by przeszedł obok. Oczywiście dalej był zbyt zauroczony by dostrzec, że nie już sam. Zatrzymał się dosłownie o krok od Flory słysząc ostrzegawcze warczenie Percy'ego. Zamrugał parę razy i się rozglądnął. Tuż przed nim ktoś klęczał. Było to strasznie dziwne, kto normalny coś takiego robi? Minęła chwila nim w jego głowie zapaliła się lampka. O cholera...
-Hej, nic Ci nie jest? Halo?
Złapał delikatnie ktosia za ramiona. Nie wiedział czy przypadkiem nie zemdlał, zbliżył się szukając śladów krwi. Było zbyt ciemno by rozróżnić kolory a nie miał ręki by wyciągnąć różdżkę. Stwierdzając, że nie widzi żadnych plam na podłodze to osoba przed nim nie krwawi. Powstrzymał się przed pójściem po pomoc i rozwiązanie chwilowo sprawy samemu. Edmund, Ty bohaterze.
Powrót do góry Go down


Flora M. Louzar
Flora M. Louzar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 84
  Liczba postów : 97
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13909-flora-melete-louzar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13914-ligia#367828
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13911-flora-melete-louzar#367823
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Sty 07 2017, 18:20;

Nic jej nie było, poza tym, że przez jej głowę przebijało się teraz tysiące igiełek, drzazg, czy czegokolwiek innego, adekwatnego do bólu. W każdym razie nie miała zbyt wesołej miny, kiedy spojrzała na Gryfona. Początkowo nawet nie rozumiała jego słów, zajęta nerwowym szukaniem swoich leków. Migrena i nerwica w jednym, czy mogło być coś gorszego?
- Nie, nic... to znaczy, nie przejmuj się, po prostu boli mnie głowa - wyjaśniła szybko, wyciągając różdżkę. Oświetlając korytarz przyjrzała się najpierw Edmundowi, by następnie wydobyć z kieszeni małe pudełeczko. Gdyby chłopak znał się na tych dziedzinach lub spędził trochę czasu w szpitalu wiedziałby jak silne leki zażywa.
- Dam sobie radę - zapewniła gorączkowo, nie podnosząc się z ziemi. Jedynie usiadła, opierając się o ścianę a potem wyjęła z opakowania jedną tabletkę. Widać było, że się waha przed zażyciem jej, głównie przez to, że zdążyła obrócić ją między palcami kilka razy.
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Sty 07 2017, 20:52;

Jak się okazało tym ktosiem była uczennica. Sama najwidoczniej nie chciała tego dostrzec ale coś było nie w porządku. Kiedy poświeciła na niego lumosem też dostrzegł jej twarz. Niezadowolenie aż od niej raziło, nie wiedział tylko czy z jego obecności czy z innego powodu. Mając doświadczenie z mimiką ludzką dostrzegł skrywany wyraz bólu. Czy to się pannie podobało czy nie złapał ją za czoło. Nie miała gorączki ale zdecydowanie coś w tym obszarze się działo. Przystawił Florze różdżkę do głowy i użył Asinta mulaf do uśmierzenia bólu. Skoro ją tylko boli głowa to na chwilę pomoże. Teraz zerknął na leki które trzymała w ręce i aż usiadł z wrażenia.
-Czy...skąd masz tak silne leki? Znasz ich działanie? Kto Ci je w ogóle dał, tylko w Mungu się z nimi spotkałem.
Cormac był przerażony. Teraz na pewno go nie przekona, że sama sobie da radę. Wziął głęboki oddech i zaczął myśleć. Miał do czynienia już z tym lekiem przeciwbólowym, odurzenie po jego zażyciu było większe niż po jakimś narkotyku. Dostał jedną dawkę i miał dość na całe życie, a ona macha mu przed nosem całym pudełkiem! Minęła dłuższa chwila zanim zdołał się ponownie odezwać. Starał się by jego głos zabrzmiał łagodnie, ale był zbyt zszokowany by do końca wyszło.
-Proszę Cie, oddaj mi to. Niezależnie jak bardzo Cie boli nie możesz tego zażywać. W dużej ilości dawka jest śmiertelna, nikt o tym nie powiedział? Powiedz mi, krwawił Ci nos? Tylko odpowiedz szczerze, mój smok wykrywa kłamstwa.
W tym samym momencie Percy wychylił łepek i wystrzelił dymek jak na potwierdzenie. Oczywiście było to kłamstwo ale chciał jakoś zachęcić dziewczynę do zwierzeń. Prawdopodobnie będzie próbowała uciec albo trzasnąć go jakimś zaklęciem, będzie miał mimo wszystko spokojnie sumienie że próbował pomóc.
Powrót do góry Go down


Flora M. Louzar
Flora M. Louzar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 84
  Liczba postów : 97
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13909-flora-melete-louzar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13914-ligia#367828
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13911-flora-melete-louzar#367823
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Sty 07 2017, 21:16;

Wiedziała, że zażywa silne leki, dlatego przeważnie nosiła ze sobą kwitek od lekarza, w którym było napisane o jej przypadłości a poza tym zapewniano ją, że szkoła została poinformowana o tym, co zażywa. Właśnie, by uniknąć podobnych sytuacji. Spojrzała na Edmunda, marszcząc czoło w tym samym czasie, w którym przyłożył jej różdżkę do głowy. Ból na chwilę przeszedł, więc była w stanie z nim porozmawiać, jednak migrena nie była porównywalna z nerwicą, która teraz dała o sobie znać. Trzymała tabletkę w jednej dłoni, opakowanie z dwiema pozostałymi zaciskając w drugiej. Poczuła się mocno zdenerwowana jego nagłym zainteresowaniem i traktowaniem jej jak niedoszłego samobójcy.
- Moi lekarze. Od całych dwóch lat je biorę. Nic mi nie krwawiło, przestań tak dopytywać - odparła, spoglądając na zwierzątko na jego ramieniu. Nim Gryfon zdążył zareagować połknęła tabletkę, uśmiechając się z nieukrywaną ulgą.
- Mój nowy lekarz zabronił mi ich brać, ale zostały mi ostatnie trzy. Na nerwicę i migrenę są idealne, mogę chodzić legalnie naćpana - zakręciła pojemniczek. Lekarstwa miały to do siebie, że zaczynały szybko działać.
- Hej, nie patrz na mnie takim wzrokiem - wskazała podbródkiem na jego wyraz twarzy. - Nie traktuj mnie jak samobójcy. Wybrałabym inny sposób - zapewniła uśmiechając się wesoło.
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyWto Sty 10 2017, 20:04;

Oczywiście panna go nie posłuchała, zrobiła tylko jakieś głupią minę i zażyła lekarstwo. Cormac pokręcił głową nie mogąc pojąć jak można sobie taką krzywdę robić. Nie wierzył, że lekarz przez dwa lata zapisywał tak silną chemię. Powstawało pytanie czy ból faktycznie dalej występuje czy jest wynikiem uszkodzonego ośrodka bólu albo powikłaniem po lekach. Chłopak podrapał się po głowie i nie zauważył kiedy Percy wylazł z kieszeni, podleciał na ramię Flory i zaczął ją obwąchiwać. Normalnie Edmund złapałby smoka by nie chodził po obcych ale tym razem nie zareagował.
-Skoro Ci zabronił to dlaczego dalej to robisz? Mówisz, że nie jesteś samobójcą a właśnie się tak zachowujesz. Nie wyzdrowiejesz jak będziesz je zażywać, otrujesz się albo bardziej sobie zaszkodzisz. Dla mnie chwila spokoju nie byłaby tego warta ale co ja tam wiem.
Nie miał ochoty wykładać kazania bo ani nie miał do tego uprawnień ani nic by nie pomogły. Jak widać panna świadomie sobie szkodziła i tego nie zamierza zmienić. Zasmucony jej losem i przypominając sobie swój niedawny wypadek wstał i zaczął iść w kierunku wyjścia z korytarza. Zapomniał zabrać Percy'ego któremu taki rozwój wydarzeń zbytnio się nie spodobał bo zaczął warczeć i wydawać dziwne dźwięki.
Powrót do góry Go down


Flora M. Louzar
Flora M. Louzar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 84
  Liczba postów : 97
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13909-flora-melete-louzar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13914-ligia#367828
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13911-flora-melete-louzar#367823
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySro Sty 11 2017, 21:10;

Spojrzała zdziwiona na Gryfona uznając, że chyba przejął się bardziej tymi lekami niż ona. CO mogła poradzić na wybór i głupotę swojego lekarza prowadzącego? Zaczęła nawet się zastanawiać jak bardzo jej nowy magopsychiatra okrzyczał pozostały personel, gdy zobaczył jej kart z przebiegiem leczenia... chłopak wstał i zaczął kierować się w stronę wyjścia z korytarza a ona nie miała zamiaru go powstrzymywać. Nie znali się, zresztą nie miała na to ani ochoty ani humoru.
Jednak Percy wydający z siebie dziwne dźwięki nie robił tego wcale bezpodstawnie.
Flora w pewnym momencie zemdlała, osuwając się na ziemię. Najwidoczniej po dwóch latach jej organizm zbuntował się i teraz dał wyraźnie o tym znać.
Powrót do góry Go down


Edmund Cormac
Edmund Cormac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 58
  Liczba postów : 457
https://www.czarodzieje.org/t12605-edmund-cormac#340723
https://www.czarodzieje.org/t12608-azmond
https://www.czarodzieje.org/t12610-edmund-cormac#340742
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyPią Sty 20 2017, 16:13;

Dotarł już prawie do drzwi kiedy zaczął docierać do niego warkot Percy'ego. Zdziwiony poklepał się po kieszeni w koszuli, spojrzał w dół i uderzył dłonią w czoło. No tak, zostawił go z tą masochistką. Przeklinając pod nosem zawrócił i skierował się w kierunku źródła dźwięku. Zdziwił się, że Flora nie próbowała uciszyć smoka, zrzucić go z siebie albo najnormalniej w świecie zawołać za Edmundem. Przyszedł mu do głowy scenariusz w którym dziewczyna próbuje zabrać albo skrzywdzić smoka więc wyciągnął różdżkę i szedł przygotowany do walki. Kiedy był blisko i oprócz pojękiwań Percy'ego nic się więcej nie działa zdecydował nieco oświecić okolicę. Nie spodziewał się tego co zobaczył.
-E, śliczna, obudź się, halo. Putain, jednak muszę się zabawić w bohatera.
Rzekł to niemal rozczarowanym głosem co nie było podobno do Cormaca. Od czasu wypadku miał często dziwne wahania nastroju, będzie musiał się skontaktować z lekarzem. Na chwilę obecną trzeba zanieść Florę do Skrzydła, jej organizm najwidoczniej nie wytrzymał i wreszcie się otruła. Włożył różdżkę i smoka do kieszeni, wziął dziewczynę na ręce, przytulił do siebie by nieco lepiej rozłożyć ciężar i najszybciej jak mógł poszedł do Skrzydła Szpitalnego.

z/t
Powrót do góry Go down


Alice Wildfire
Alice Wildfire

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 390
  Liczba postów : 252
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14784-alice-wildfire
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14797-alice#394118
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14795-alice-wildfire
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Wrz 30 2017, 13:33;

Alice potrzebowała chwili odpoczynku. I to od wszystkiego, od ludzi, od nauki, od ostatnio ciągle dopadających ją niepokojących przygód, nawet od własnych myśli. Była tym wszystkim naprawdę zmęczona, a zapowiadało się, że to nie koniec, a ten rok szkolny może dać jej w kość. Jeszce nie skończył się wrzesień, a ona już miała na swoim kącie próbę samobójczą spowodowaną Therią. Po prostu pięknie. Naprawdę musiała wszystko sobie uporządkować, przemyśleć a najlepiej o tym zapomnieć. Tylko, że to nie było takie proste.
Wędrował więc po Hogwarcie, szukając jakiegokolwiek, spokojnego miejsca, w którym w końcu będzie mogła zająć się tym, co sprawiało jej przyjemność. Właśnie w ten sposób zawędrowała na szóste piętro.
Na jej szczęście na korytarzu nie było ani żywej (martwej zresztą też, bo z duchami też nie miała się ochoty dziś użerać) duszy. Popołudniowe słonce delikatnie prześwitywało przez witraże, powodując pojawienie się na ścianach i podłodze kolorowych plam, tworzących swoiste obrazy ze światła. Uśmiechnęła się na ten widok i już wiedział, że pomimo słabego oświetlenia, było to idealne miejsce na spędzenie czasu.
Ściągnęła z siebie szatę i położyła na lekko zakurzonej podłodze. Trudno i tak w końcu trzeba było ją kiedyś wyprać. Usiadła na niej, opierając się o ścianę. Żałowała, że nie przyniosła z kuchni sobie gorącej czekolady. Wtedy byłoby dosłownie idealnie. Poprawiła swój biały sweterek, który zarzuciła na granatową koszulę. Nie było zbyt ciepło, ale jakoś dało się wytrzymać.
Z torby, którą chwilę temu zdjęła z ramienia, wyciągnęła swój zeszyt. Zwykły, mogolski, formatu A5, z mnóstwem kartek. Spojrzała czule na lekko już wytartą niebieską okładkę w czarne kropki. To był już który zeszyt? Dziewiąty? Chyba tak.
Otworzyła go mniej więcej w połowie, gdzie powinny zaczynać się jeszcze niezapisane strony. Wyciągnęła pióro i kałamarz.
Uwielbiała pisać, dawało jej to możliwość wyżycia na czymś swojej wyobraźni, oraz możliwość przerzucenia swoich uczuć na papier. Zamoczyła pióro w atramencie i z uśmiechem na ustach oraz skupioną miną, zaczęła kreślić pierwsze słowa, mające stworzyć nową historię.
Powrót do góry Go down


Warren Samuel Wilson
Warren Samuel Wilson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 428
  Liczba postów : 251
https://www.czarodzieje.org/t14615-warren-samuel-wilson
https://www.czarodzieje.org/t14618-poczta-sama
https://www.czarodzieje.org/t14617-kuferek-sammy-ego
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptySob Wrz 30 2017, 20:04;

Ostatnio tak jakoś pusto było w hogwarcie, albo to ja akurat na nikogo nie wpadłem? W każdym razie odkąd dostałem list od ojca poczułem się jakby samotny. Gdzie jest ten stary Sammy? Nie wiem, ale brakowało mi trochę robienia ciągłych psikusów. Z Haroldem na ramieniu przemieżałem korytarz, nagle jednak różowy hrabia ze mnie zaskoczył i wpadł na jakąś dziewczynę, w której rozpoznałem Alice. Trzeba wam wiedzieć, że mój puszysty przyjaciel niezwykle lubi podgryzać mugolski papier. Gdy odwróciłem głowę, było już zapuźno, w zeszycie pojawiły się już małe dziurki po pazurkach.
-siemasz Alice!- powiedziałem wesoło, odrywając Harolda od pokiereszowanego zeszytu. - Strasznie cię przepraszam, chyba bardzo polubił twoją twórczość - zażartowałem.
Powrót do góry Go down


Alice Wildfire
Alice Wildfire

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 390
  Liczba postów : 252
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14784-alice-wildfire
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14797-alice#394118
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14795-alice-wildfire
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyNie Paź 01 2017, 16:57;

Pisanie szło jej naprawdę dobrze, z resztą na tyle, że po chwili zapomniała o całym otaczającym ją świecie, i pogrążyła się w świecie swojej wyobraźni. Nie zwróciła więc uwagi na to, że na korytarzu przestała być już sama. Nie słyszała kroków, które powoli się do niej zbliżały, a nawet jeśli to nie zwracała na nie uwagi. O obecności kogokolwiek dowiedział się dopiero w momencie, gdy coś różowego rzuciło się na jej zeszyt, wbijając w niego swoje pazurki i naruszając dopiero co zapisane kartki, pozostawiając po sobie małe nacięcia. Niemal natychmiast sięgnęła po różdżkę, chcąc posłać zwierzaka w cholerę.
Jej zeszyt, jej tyle ciężkiej pracy i tyle godzin poświęconych na zapisanie obrazów z jej głowy. A teraz wszystko ledwo dało się rozczytać. Nie, żeby nie lubiła zwierzą, ba nawet je podziwiała. Mimo to aktualnie chciała ukatrupić tego puszka, a to, że jedynie chciała rzucić w niego drętwotą, zawdzięczał jej dość sporemu samoopanowaniu.
Co jak co, ale jej zeszyt to była świętość nad świętościami, a jeśli spotkałaby właściciela tego zwierzątka, to dogłębnie miała zamiar wytłumaczyć mu, by pilnował swojego pupilka, bo inni mogliby już nie być tak łagodni, jeśli doszłoby do zniszczenia ich rzeczy.
Nie musiała jednak tego robić, bo nagle czyjeś ręce zabrały puszka, odrywając go od kartek zeszytu, jednocześnie jeszcze bardziej niszcząc strony.
Spojrzała w górę i natychmiast zacisnęła mocnej palce na różdżce. Warren. Tak, akurat jego twarz chciała dziś ujrzeć, w ten wspaniały dzień, kiedy chciała być sama.
Los jednak nie był tak dobry i przysłał jej jedną z niewielu osób, których ona naprawdę nie trawiła. Przynajmniej od momentu usłyszenia od niego paru naprawdę nieprzyjemnych, nieprawdziwych słów.
- Witaj Warren. Zabierz stąd swojego zwierzaka, zanim stanie mu się krzywda - stwierdziła bezuczuciowo. W jej głosie słychać było tylko nieprzyjemną pustkę, zaprawioną odrobiną gniewu. Spojrzała na nędzny stan swojego zeszytu i zmarszczyła brwi. - A teraz z łaski swojej zniknij mi z oczu - napomknęła, starając się wymyślić, jak naprawić szkody wyrządzone przez puszka. Naprawdę, wspaniale. Gdzieś w głębi duszy miała ochotę wrzeszczeć na Puchona, ale trzymała to w sobie, twardo utrzymując chłodny wyraz twarzy.
Powrót do góry Go down


Warren Samuel Wilson
Warren Samuel Wilson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 428
  Liczba postów : 251
https://www.czarodzieje.org/t14615-warren-samuel-wilson
https://www.czarodzieje.org/t14618-poczta-sama
https://www.czarodzieje.org/t14617-kuferek-sammy-ego
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyCzw Paź 05 2017, 18:54;

Nie wiem dlaczego, ale z tonu wypowiedzi dziewczyny, wywnioskowałem, że chyba nie jest zbytnio szczęśliwa, że mnie widzi. W sumie to Harold właśnie zniszczył jej zeszyt i doszczętnie pokiereszował jej zapiski. Ale żeby tak grozić bezbronnemu zwierzaczkowi. To na pewno tylko taki żart, nie wiedziałem, że z Alice taka fanka sarkazmu. Jednym ruchem ręki połorzyłem mojego przyjaciela na ramieniu.
-Naprawdę strasznie cię przepraszam- powiedziałem wesoło, jak tylko mogąc wyrażając skruchę. - Harold, nie wolno niszczyć zeszytów, to grozi zagładą bezdusznych ślizgonek - zarzartowałem aby rozluźnić atmosferę. Jednak chyba to nie pomogło, zupełnie nie zrozumiałem dlaczego mam zejść z oczu Alice, przecież tak miło nam się rozmawiało.
-Oj no nie bądź już taka sztywna- uśmiechnąłem się od ucha do ucha, podając zwierzakowi małe kawałeczki krakersów, które otrzymałem w kieszeni.

Powrót do góry Go down


Alice Wildfire
Alice Wildfire

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 390
  Liczba postów : 252
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14784-alice-wildfire
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14797-alice#394118
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14795-alice-wildfire
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyPon Paź 09 2017, 16:43;

Zastanawiała się, gdzie się podział instynkt samozachowawczy Warrena, skoro nadal stał nad nią, radośnie próbując wdać się w pogawędkę. Naprawdę, czy on w ogóle pamięta, że kiedyś udało mu się dogłębnie zranić jej uczucia, przez co tak jakby nie za bardzo się lubią? Bo jak na razie zachowywał się, jakby byli dobrymi znajomkami, pijącymi co tydzień herbatkę w zaciszu kuchni. Przynajmniej wykrzesał z siebie tyle kultury osobistej, by ją przeprosić.
-Zeszytu to mi nie naprawi, ale powiedzmy, że przyjmuję przeprosiny, za nieupilnowanie zwierzaka - nadal mówiła chłodnym tonem, a jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Wolała to, niż ukazać jak bardzo jest wściekła.
Oczywiście Warren nie mógł po prostu się zamknąć i sobie pójść. Nie. Musiał jeszcze pogorszyć swoją aktualną sytuację i wypowiedzieć się na temat jej bezduszności. Alice zmarszczyła brwi.
- Wiesz co Wilson - stwierdziła po chwili, w której musiała przypomnieć sobie nazwisko Puchona - ty to naprawdę wiesz co komu powiedzieć.
Uśmiechnęła się, jednak łatwo można było wyczuć, że to nie był radosny uśmiech, a raczej ten ociekający sarkazmem.
Warren po raz kolejny uderzał w tę samą strunę, kiedy to właśnie zaczęła go mocno nie trawić. Że niby jest bez serca, nie ma uczuć, nie umie współczuć. Tak, naprawdę, zawsze chciała to usłyszeć.
Och, znów. Teraz jest jeszcze do twego sztywna. Wspaniale.
- Możesz na chwilę przestać mówić i zastanowić się nad treścią słów, które opuszczają twe usta? - zapytała, chowając podniszczony zeszyt do torby i podnosząc się z miejsca. - Ciekawe, jaka mam być, gdy właśnie zwierzak osoby, której nie lubię - zaakcentowała to słowo, dając do zrozumienia, że Puchon nie jest przez nią mile widziany - zniszczył dla mnie cenną rzecz, a teraz ta osoba jeszcze do tego wszystkiego próbuje mnie chyba obrazić - zakończyła zdanie niemal warknięciem. Naprawdę, nie była ostatnio w humorze. A teraz jeszcze ktoś próbowała ją dodatkowo wkurzyć.
Powrót do góry Go down


Warren Samuel Wilson
Warren Samuel Wilson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 428
  Liczba postów : 251
https://www.czarodzieje.org/t14615-warren-samuel-wilson
https://www.czarodzieje.org/t14618-poczta-sama
https://www.czarodzieje.org/t14617-kuferek-sammy-ego
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyNie Lis 19 2017, 16:04;

Możesz na chwilę przestać mówić? Dźwięk tych słów rozbrzmiewał w moich uszach niczym echo. Czy naprawdę byłem na tyle głupi i pośród wielu moich rozkmin życiowych, nie zauważyłem, że za dużo mówię? Dopiero teraz dałem sobie sprawę, że właśnie stoję przed Alice Wildfire, przed ślizgonką, która naprawdę nie lubi mojej osoby i cały czas jeszcze bardziej pogorszam swoją sytuację w jej oczach. Sammy, co ty zaś robisz ze swoim życiem? Już było tak dobrze, nie zapominałeś podręczników, zawsze zakładałeś skarpetki do pary, a nawet przestałeś przypadkowo uderzać się w duży palec u nogi. Wszystko przepaszczone przez jedną małą wymazaną z pamięci sprawę. Schowałem Harolda do torby i robiąc najbardziej skruszoną minę, jaką potrafię zrobić powiedziałem.
- Strasznie cię przepraszam, nie chciałem cię obrazić, po prostu...- ten momęt, w którym poczułeś, że wszystkie dochczasowo wymyślone wymówki nie zadziałają- tak wyszło - Pierwsza zasada przeżycia w trudnych sytuacjach z dziewczyną, wycofają się zanim będzie za późno- pomyślałem i wydukałem jeszcze szybkie- Cześć- po czym najpierw szybkim krokiem, potem biegiem podążyłem w przeciwną stronę korytarzach.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 941
  Liczba postów : 2276
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyPią Lut 23 2018, 03:28;

Lekcja numerologii tuż przed walentynkami była dla Bridget bardzo... Odkrywcza. Odkąd tylko zorientowała się, że podane w podręczniku informacje dotyczące liczb życia były całkiem akuratne dla niej i dla @Ezra T. Clarke, nie mogła przestać zastanawiać się nad tym, co wyczytała w liczbie zgodności. Akurat tak się złożyło, że jej para na lekcji również reprezentowała trójkę i ostatecznie wyszedł im taki wynik, jaki wyszedłby Bridget i jej byłemu chłopakowi, a z rezultatów dowiedziała się, że istniejąca między nimi relacja należała do tych najtrudniejszych. Nie mogła odgonić nękających ją myśli, że chyba właśnie odkryła, w czym leżał ich problem - czyżby najlepiej działali na odległość? Czyżby powodem rozpadu ich związku była zbyt duża zazdrość lub za szybkie zobowiązanie się? Czy dali się pokonać rutynie i przestali się nawzajem zaskakiwać?
Pogrążona w rozmyślaniach, po skończonej lekcji podeszła do profesor Fran i zapytała, czy mogłaby pożyczyć podręcznik do numerologii do końca tygodnia. Staruszka oczywiście zgodziła się bez problemu, autentycznie ciesząc się, że jakaś młoda duszyczka poczuła się zainteresowana magią liczb i chciała zabrać podręcznik jako lekturę przed snem. Bridget podziękowała bardzo uprzejmie, po czym wyszła z sali i skierowała swoje kroki korytarzem w stronę schodów. Przystanęła jednak, odwracając się za siebie. Ezra również wyszedł już z sali, lecz skierował swoje kroki w przeciwnym kierunku. Podjęła tą decyzję z zadziwiającą szybkością.
Szybkim krokiem podążyła za nim, ostatecznie dopadając go już niemal przy zakręcie i kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Ezra - powiedziała, chcąc zwrócić jego uwagę. Na twarz przybrała ciepły, przyjazny uśmiech. - Cześć, jak Ci leci? - zapytała jeszcze. Do piersi wciąż przyciskała podręcznik do numerologii.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyPią Lut 23 2018, 09:31;

Z sali numerologii Ezra wyszedł w doskonałym humorze, co dało się dostrzec choćby w żywym kroku, którym przemierzał korytarz na VI piętrze. Jego głowa przepełniona już była zupełnie innymi myślami niż kwestia dopasowania liczbowego, choć zapewne w wielu umysłach na dłużej pozostałoby zaskoczenie, jak niezniekształcone obrazy zostały mu zarysowane. Ezra nie miał jednak już w sobie tego dziecięcego sceptycyzmu, który kazał mu wykazywać wyniosłość i pobłażliwość w stosunku do metod wróżbiarskich, dlatego zaakceptowanie hipotetycznego patronatu wibracji przyszło mu bez problemu. Traktował to po prostu jako element wiedzy. Zresztą, na tych zajęciach bardziej chodziło o miłe wprowadzenie w tematykę Walentynek, a nie o to, aby nagle zaczął analizować swój związek z partnerem albo zerwał z nim, bo otrzymali inną zgodność, niżby sobie życzył.
W myślach układał sobie plany do realizacji na ten dzień i pogrążony w rozważaniach, czy jutrzejszy dzień powinien na pierwszym miejscu traktować jako urodziny Leonardo, czy właśnie jako Walentynki, dał się zaskoczyć zaczepiającej go osobie.
- Bridget. Cześć - zdumiał się, na moment tracąc rezon. Nawet jeśli udało im się osiągnąć nieoficjalny rozejm, Ezra nie spodziewał się po dziewczynie chęci do ponownego zgłębiania relacji. Tym chętniej jednak oddał jej uśmiech, przesuwając się bliżej ściany, aby nie blokować przejścia innym uczniom. - Jak mi leci? Chyba dobrze... - zawiesił na moment głos, zbierając myśli. Nie chciał, aby wyszła z tego tylko jakaś grzeczna formułka, bo przecież faktycznie coś w jego życiu się działo. - O, nie wiem, czy słyszałaś, ale dostałem pracę w teatrze. Co prawda tylko tam sprzątam, ale to zawsze lepiej niż sprzedawanie dzieciakom gadżetów. Tym bardziej jak jeden raz oślepłem przez proszek tymczasowej ciemności... A jak u ciebie? Spodobała ci się numerologia? - wskazał na podręcznik, który Puchonka przyciskała do piersi. Przypomniał sobie, że wyliczył liczbę Drogi Życiowej Bridget, w tym miejscu jednak ugryzł się w język. Pewne rzeczy mogły pozostawać tajemnicą.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 941
  Liczba postów : 2276
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 EmptyPią Lut 23 2018, 10:12;

Bridget niestety miała pewną przykrą przypadłość, która nakazywała jej z góry negować wszelkie wróżbiarskie techniki, czy to fusy, czy jakieś kule, lecz gdy tylko przypadkiem coś by się sprawdziło, bezwzględnie na całą resztę zaczynała w to ślepo wierzyć. Do tej pory czasem próbowała usłyszeć charakterystyczne trzaski w ogniu, bo kiedyś na lekcji wróżbiarstwa płomień wywróżył jej odkrycie czyjegoś wielkiego, szokującego sekretu, a później (długo później, ale jednak) dowiedziała się o związku Ezry z Leonardo, co rzeczywiście było dla niej ogromnym szokiem. Dziś, kiedy tylko odkryła sporą zbieżność między zapisami w podręczniku a jej własnymi przekonaniami o czyjejś osobowości, stwierdziła, że mogło być warto zgłębić chociaż tę część numerologii. Liczby nigdy nie były jej domeną, ale może przyszedł czas otworzyć się na dotychczas nieznane techniki?
Ezra, odwróciwszy się do niej twarzą, miał na niej raczej zdumioną minę. Bridget zareagowała jedynie szerszym uśmiechem, lustrując nieco zbyt jawnie całą jego buzię, której tak dawno nie miała okazi oglądać z bliska. Zmienił się trochę, wydoroślał i zmężniał, a Bridget nie mogła sobie przypomnieć kiedy to się mogło stać... Też przesunęła się bliżej ściany, opierając się o nią jednym ramieniem.
- Nie słyszałam - rzuciła gdzieś pomiędzy jego krótka opowieścią o nowej pracy. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. - Zawsze to bliżej na scenę niż dalej - spróbowała zażartować z dość miernym skutkiem. - Ja też mam inną pracę. Rzuciłam fartuszki i tace, i teraz pracuję w menażerii w Hogsmeade - poinformowała go. Może nie był to żaden news, bo pracowała tam już jakiś czas, jednak Ezrze też mógł ten fakt umknąć.
Gdy zapytał o numerologię, mimowolnie spojrzała w dół na przyciskany dodo piersi podręcznik. Uśmiechnęła się nieco zakłopotana, ale pokiwała twierdząco głową.
- Nigdy jakoś specjalnie nie przepadałam za liczbami, ale dziś dokonałam niemałych odkryć i postanowiłam zgłębić temat - odparła w odpowiedzi na jego pytanie. - A Tobie jak się podobała walentynkowa lekcja?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Korytarz na VI piętrze - Page 12 QzgSDG8








Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty


PisanieKorytarz na VI piętrze - Page 12 Empty Re: Korytarz na VI piętrze  Korytarz na VI piętrze - Page 12 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Korytarz na VI piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 12 z 16Strona 12 z 16 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Korytarz na VI piętrze - Page 12 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-