Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Izba na szczycie bocznej wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 15 z 17 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17  Next
AutorWiadomość


Cornelia Somerhalder
Cornelia Somerhalder

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 1616
  Liczba postów : 2144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2503-cornelia-somerhalder
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4053-corin-somerhalder#120896
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySro Maj 02 2012, 11:46;

First topic message reminder :




Wpada tu bardzo dużo słońca, a co za tym idzie kafelki tutaj są bardzo nagrzane. Jeśli szukasz odosobnionego miejsca to jest właśnie ono dla Ciebie, jeśli tylko pokonasz sto osiemnaście kamiennych schodków prowadzących do tej izdebki.



Opis zadań z OWuTeMów:

Zazwyczaj nie lubiła wchodzić na tak wysokie punkty. Schody są przecież jej największym wrogiem i tego się będzie trzymała do końca życia. Jednakże kiedy tak sobie myślała ostatnio – jeśli pojawiłaby się sytuacja każąca jej uciekać, to łatwiej jest schodami w dół do dormitorium niż w górę, prawda? Szczególnie, jeśli ktoś ma bardzo słabą kondycję.
Pięćset schodów zdawały się mordować wręcz, ale widok był tego warty. Gdy wieczór rozciągał się wokół Hogwartu i zatapiał w sobie wszystkie pobliskie tereny, ten lekki półmrok unoszący się zza pięknych krajobrazów... To wszystko było takie spokojne. Takie przeciwne do jej ostatnich przeżyć, które wywoływały w niej wiecznie rozemocjonowanie tak, jakby cały czas miała okres... Zabawne, że mówię o tym akurat teraz. Kiedy to ma się spotkać z Finnem.
Oparła się plecami o jedną z barierek uparcie wpatrując się w wejście na wierzę. Ubrana wyłącznie w jakąś skromną, czarną sukienkę na ramiączkach ze spokojem przyjmowała ciepły wiatr uderzający o jej ciało i rozwiewający długie włosy. Dobrze, że było już blisko do lata. Dzięki temu nie marzły jej nogi odziane wyłącznie w krótkie, czarne stopki. Czekała w zniecierpliwieniu. Powie, co ma powiedzieć i stąd pójdzie. To najlepsze rozwiązanie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Blase Shercliffe
Blase Shercliffe

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 95
  Liczba postów : 99
https://www.czarodzieje.org/t15817-blase-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t15822-poczta-blase-a#426611
https://www.czarodzieje.org/t15818-blase-shercliffe#426485
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyCzw Maj 17 2018, 19:53;

Nie zastanawiał się nad tym, co by było gdyby. Brał to, co akurat rzuciło mu się w ręce... Jak mógł cokolwiek przewidywać, czy nawet planować? Każdy dzień był dla niego kolejną niespodzianką... Choć swojego rodzaju rutyną również.
Jednak... Gdyby zaproponował jej ucieczkę? Wyciągnąłby dłoń i powiedział, że zaraz stąd znikną? Czy by ją chwyciła?
Może nie dostrzegał nic. Może widział to, co sam chciał widzieć. Może poszukiwał w niej czegoś, czego tam nawet nie było. I nigdy nie będzie. Nie rozumiał swojego zaciekawienia, tej dziwnej dzikości związanej z niepewnością jej następnego kroku. Przypominało mu to zabawę ze zwierzętami w rezerwacie. Życie, którego tak bardzo nie chciał w jakiś dziwny sposób go do siebie przyciągało. Może stanowili jedność, jednak w żadnym stopniu nie potrafili żyć obok siebie? Czy mówił o niej, czy o sobie i swoim życiu?
-Ucieczka zawsze jest dobrym pomysłem.-Powiedział spokojnie, wzruszając ramionami. Nie wiedząc nawet, że prawdopodobnie trafił w sedno jej słów. Nawet nie wiedząc, co mogło się za nimi kryć. Shercliffe powie Ci coś na ten temat, na temat uciekania... Ukrywania się. Czyż sam nie był wielkim oszustem? Uciekinierem, który nawet nie potrafi spojrzeć we własne odbicie.
Skoro chciała to zrobić, otworzyć się jak książka, czemu tego nie robiła... Nie znalazła odpowiedniego powiernika swoich tajemnic? Nie trafiamy na tych odpowiednich ludzi. Oni również do nas nie przychodzą. Zawsze znajdzie się chociaż jedna osoba, który nigdy nie powinna poznać prawdy... A jednak z nią żyje, prawdopodobnie przechadza się korytarzami tej przeklętej szkoły.
Zaśmiał się, jakby to co powiedziała było naprawdę dobrym żartem. Choć śmiech był cichy i krótki, był szczery, a jego brzmienie jeszcze przez moment rozbrzmiewało między nimi. Poznanie prawdziwego oblicza, jakiegokolwiek człowieka jest trudne.
Szczególnie gdy sami nie dostrzegają tego, kim są.
-O mnie. Mnie. Tej wysokości.-Wzruszył ramionami.-W czym jest różnica.-Dodał spokojnie, przymykając powieki, jakby ze zmęczenie. Jakby zbierał siły na to, co miałoby nadejść w następnej chwili. Coś, co pozostaje wielką niewiadomą.-Tego, co Ci wtedy powiedziałem.-
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySob Maj 19 2018, 18:05;

Ona w przeciwieństwie do niego - nienawidziła tracić kontroli; czuła to, jakby ból nagle przenikał przez delikatną powłokę skóry, by dotrzeć do najwrażliwszych punktów i wykonać na nich wyrok. D l a c z e g o zatem winna stosować się do ogólnie przyjętych norm społecznych?, gdzie człowiek łapczywie sięga po nieznane, a zarazem ofiarowane przez los, tak cholernie pokrętny. Zadziwiające, jak niewiele potrzeba, żeby ktoś poczuł choć wątpliwy cień satysfakcji.
Chcesz spróbować?
Maskowała się pod warstwami emocjonalnej siateczki zależności, gdzie jedno wynikało z drugiego; dystans był oznaką niechęci, a cisza braku powodu do rozmowy; problem w tym, że dzisiejszego popołudnia było inaczej. Holmes raz po raz lustrowała wzrokiem sylwetkę Shercliffa i przeczuwała, że oboje wkroczyli na pewnego rodzaju ścieżkę, na której być może już się zgubili, bojąc się przy tym poprosić o ewentualny ratunek, ucieczkę. Przypominali w tym swoim zagubieniu dziką zwierzynę, która spętana przez okowy pułapki, nie potrafi samodzielnie wydostać się za mur wykreowanych przez wewnętrzne demony ograniczeń.
- Możliwe, nie praktykowałam raczej - odpowiedziała zgodnie z prawdą, oprócz tego jednego razu, gdy w Trausnitz utraciła wiarę i wolę walki. Egoistycznie popłynęła w swym onirycznym śnie, gdzie nikt nie miał prawa jej znać, bowiem była obca, nietypowa.
Przeczesała rude pukle, które opadały na wątłe ramiona i wsparła się dłońmi o balustradę, by ostatecznie wbić błękitne tęczówki w płynący nurt rzeki. Serce zakołowało w jej piersi, a iluzoryczność scenerii zaczęła podsuwać enigmatyczne scenariusze skąpane brakiem przywiązania do kogokolwiek. Cóż ją powstrzymywało przed ewentualnym rozstaniem?
- A powinnam się ciebie obawiać? - odbiła pospiesznie piłeczkę, by zyskać kilka sekund. Wolno odwróciła się w stronę krukona i obdarzyła go słodkim, dziewczęcym uśmiechem, dokładnie takim samym jak nad jeziorem, gdy pierwsze promienie słońca przebijały się poprzec szarawe chmury.
- Nie wiem, Blase, czy akurat tego się boję. Nikt mi wcześniej nie mówił takich rzeczy... - powiedziała ledwie słyszalnie i przygryzła nerwowo policzek od środka. - Nie wiem, co tak naprawdę czuję, szczególnie w tej chwili - szepnęła jeszcze i zrobiła krok do przodu, by przełamać pewną odległość, choć pozostawała bezpieczna.
Nienaruszona.
Powrót do góry Go down


Blase Shercliffe
Blase Shercliffe

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 95
  Liczba postów : 99
https://www.czarodzieje.org/t15817-blase-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t15822-poczta-blase-a#426611
https://www.czarodzieje.org/t15818-blase-shercliffe#426485
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyNie Maj 20 2018, 09:24;

Kto mówił o traceniu kontroli? To, że brał to, co chciał, to, co aktualnie podpowiadał mu instynkt, nie oznacza, że cokolwiek tracił. Wręcz zyskiwał. Nie musiał w takim wypadku zastanawiać się nad tym, co by było gdyby. Nie ma problemu w bezsensowym rozmyślaniu nad tym, co tak naprawdę to znaczy.
Żył tak zbyt długo aby dać się zaciągnąć w pułapkę. Prędzej sam by ją sobie stworzył i się tam zamknął. Dla świętego spokoju. Dla uwolnienia się od tego, co jest tam, na zewnątrz.
Obejrzał się na dziewczynę, pozwalając aby jedna z jego brwi podniosła się do góry.-Tak? Czemu w to nie wierzę?-Wzruszył ramionami, a pytanie tak naprawdę nie było żadnym pytaniem. Nie oczekiwał od niej odpowiedzi, nie oczekiwał, że nawet odniesie się do jego słów. W końcu po co miałoby to robić? Otulona swoją warstwą tajemnicy.
Doskonale rozumiał to, co w tym momencie czuła. Stojąc przy tej balustradzie, wpatrując się w przestrzeń, która znajdowała się pod nimi, przed nimi i nad nimi. To połączenie dawało mu poczucie ulgi, mógł swobodnie zaczerpnąć powietrza, nie czując ucisku w płucach, które nie często mu pozwalały na taki odważny ruch. Może wiązało się to z tym, jak daleko sięgał horyzont? Jakby w ogóle nie miał końca.
Również odwrócił głowę w jej kierunku. Jakby jej słowa, coś mu przypomniały. Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad jej słowami. Powinna? Cóż, tego nie mógł jej powiedzieć. Nie mógł też niczego jej zagwarantować. -Tego nie mogę Ci powiedzieć. Co Ty czujesz?-Spytał spokojnie. Nie był materiałem na towarzysza, to mógł jej powiedzieć. Mógł zapewniać ją o wielu rzeczach, jednak jaki był w tym sens? I tak zrobi to, co będzie chciała. Bez jakie słownego kierownictwa.
-Nikt nigdy czegoś takiego Ci nie powiedział... Widzisz, ja również nigdy nie usłyszałem tych słów wychodzących z moich ust...-Mruknął. -Nie wiesz co masz robić, a jednak coraz bardziej niwelujesz przestrzeń, która jest między nami. Po co? Aby mnie sprawdzić? No tak. Ty możesz to robić. Ja nie.-Wyprostował się. Co dało się wyczuć w jego głosie? Zapewne nic. Choć jego słowa były podjudzone wcześniejszymi wydarzeniami, a to jest tylko ich ujście. Trafiła w zły moment.
Zniwelował odległość, która ich dzielił. Tak, że przy najdrobniejszym ruchu mógł poczuć zapach jej włosów. Czy teraz ucieknie? Czy teraz stwierdzi, że jednak obawa jest odpowiednim uczuciem, które powinna teraz przeżywać?
Łatwiej było mu obserwować odrazę w oczach ludzi, niżeli coś innego. To przynajmniej było prawdziwe i uzasadnione.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyPon Maj 21 2018, 16:42;

Nie sięgała po to, czego pragnęła. Pozwalała temu odejść wolno, bo tak było bezpieczniej, lepiej. Przede wszystkim dla niej, nie chcąc mierzyć się z porażką, której nie umiała znosić dzielnie, z godnością. Lawirowała zazwyczaj na pograniczu niejasnych perspektyw, gdzie to w uległej postaci, przyjmowała życie takim jakie jest. Czy było to słuszne? Na pewno wygodne, a przecież o to chodziło, by nie dać się zwariować i pogrążyć przez stado rozpędzonych myśli.
- Moja skrytość nie oznacza ucieczki, Blase - powiedziała stanowczo, bo czy doprawdy była do tego zdolna? Jedynie targnęła się na własne życie, ale to nie należało nawet do schematyczności tchórzostwa; była raptem zagubionym dzieckiem, które nie potrafiło odnaleźć właściwej  drogi. Utkana sieć enigmatycznego płaszcza miała świadczyć o bezpiecznie wyznaczonym terenie, po którym pozwalała błądzić każdemu, o ile dostał szansę na przedarcie się przez mur dystansu.
Jemu także ją ofiarowała.
Nabrała powietrza w płuca, kiedy wypowiedział ów pytanie, po czym spuściła wzrok i nie była w stanie patrzeć na niego przeż dłuższą chwilę, jakby w obawie, że odkryje prawdę. Serce zakołowało w jej piersi i dopiero, gdy była gotowa, skrzyżowała błękitne tęczówki z tymi należącymi do Shercliffe'a.
- Nie umiem określić tego, co czuję - wyszeptała, pragnąc żeby ten temat został ucięty. Dla niej dywagacje o uczuciach czy emocjach były jak wymierzanie sobie ran, które są głębokie i dotkliwe; był w stanie to przerwać?
Słowa, które padły z ust chłopaka wbiły w Marceline igiełki, nieznośnie ostre, przenikające w głąb drobnej sylwetki. Sama nie wiedziała, dlaczego przekracza granice, z jakiego powodu przedziera się i niweluje dystans, który między nimi był od prawie zawsze, gdy zabroniła mu na dotyk, którym ją sparaliżował, ale z drugiej strony - czy to właśnie nie jego w tej chwili chciała? Przygryzła nawet nerwowo dolną wargę, na co nie miała większego wpływu, jakby podświadomie walczyła z tym, co jej zaserwował.
- A co zrobiłbyś, gdybym pozwoliła ci na zbliżenie? - zapytała nagle, niepewnie, choć nuta prowokacji rozbrzmiała w jej głosie.
Odważy się?
Serce zakołowało w piersi Holmes, kiedy wreszcie z pełną świadomością lustrowała go na wskroś, odszukując odpowiedzi na niezadane pytania. Nie było tajemnicą, że pragnęła wiedzieć, bo niepewność wyniszczała ją najmocniej, tak jak teraz.
Przez niego, wszak - czego oczekiwał? Czego pragnął?
Powrót do góry Go down


Blase Shercliffe
Blase Shercliffe

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 95
  Liczba postów : 99
https://www.czarodzieje.org/t15817-blase-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t15822-poczta-blase-a#426611
https://www.czarodzieje.org/t15818-blase-shercliffe#426485
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySob Maj 26 2018, 20:00;

Nie miał zbyt wiele czasu. Tak naprawdę żadne z nich nie miało. To były jego ostatnie miesiące tutaj. Czemu miał je zmarnować na zastanawianiu się? Analizowaniu tego, co byłoby dla niego odpowiednie. Nie brzmi to kusząco, ale naprawdę miał dość myślenia i zgadywania. Lubił prostotę.
-Nie mówię o Twojej skrytości. Mówię o Twoim spojrzeniu, o wzroku, który ucieka za każdym razem kiedy go odszukuje. Nie wiem tylko czy to przejaw tchórzostwa, czy obawy przed tym, co możesz w nich zobaczyć...-Powiedział spokojnie.
Naprawdę? Obdarowała go czymś tak cennym? Nie wiedział. Nawet by się tego nie domyślił. I chyba się mu nie zdziwi, co? W końcu skąd mógł to wiedzieć. Nie zbliżyła się do niego o milimetr, chyba, że czuła, że to niczym jej nie grozi. Mógł zrozumieć naprawdę wiele, ale nie obawy przed drugim człowiekiem. Niechęć z wyboru jest naturalna. Jednak obawa? Chyba nic gorszego od okowów własnego umysłu nas nie może spotkać. Tak. Zawsze był zdania, że naszym największym ograniczeniem jesteśmy my sami.
Co miał jej powiedzieć? Jak zareagować na jej odpowiedź? Wzruszył delikatnie ramionami, jakby odpowiedź nie była już taka istotna. Bo czy była? Wiedział jedynie, że nie chciał stawiać jej w tej sytuacji. Nieważne, jak bardzo egoistycznie chciał poznać prawdę... To, co siedziało jej w głowie.
Jak ktoś może znajdować się tak blisko, jednocześnie będąc tak daleko? Może w końcu zrozumiał to śmieszne stwierdzenie.
Jego wargi drgnęły, było to coś, czego nie mógł powstrzymać. Przekrzywił lekko głowę w bok i spojrzał na nią, a choć twarz była lekko rozbawiona, to spojrzenie pozostawało niewzruszone.-Czy mam to uznać za pozwolenie? Chcesz, abym w tym momencie zrobił to?...-Uniósł dłoń na wysokość jej twarzy. Czuł pod palcami ciepło jej skóry, choć jeszcze jej nie dotknął. Jakby nie był na tyle odważny aby to zrobił... Doszukiwał się podstępu?
A co on takiego zrobił?
Opuścił dłoń, prostując się jednocześnie. W końcu robił to, czego chciał, prawda? Sam powtarzał, że nie czuł oporów przed sięganiem po to, czego pragnął. Czemu miała być wyjątkowa? Jego palce zetknęły się z jej dłonią, niepostrzeżenie. Przeplatając się przez nie, tak, jakby nabrał wodę w dłonie, a ta przeleciała przez jego palce. Ślad po nich wciąż znajdował się tam, gdzie jej dotknął.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyNie Maj 27 2018, 21:41;

Ostatnie? Doprawdy? Dlaczego?
Zapewne zalałaby go tymi pytaniami, gdyby tylko miała odwagę, ale - niestety - nie posiadała w sobie kszty swobody w kształtowaniu pewnych sentencji. Raz po raz obserwowała zmiany zachodzące na twarzy krukona, jakby chcąc wyczytać z niego wszelkie ukryte tajemnice, ale było to cholernie trudne i skomplikowane.
- Jestem tchórzem, ale powinieneś wiedzieć o tym od pierwszego spotkania, nie sądzisz? - zapytała, nad wyraz bezczelnie i na moment pokusiła się nawet o możliwość spojrzenia mu w oczy, by dostrzegł paraliżujący strach, lęk przed możliwością otworzenia się. Oddech rudowłosej spłycił się w momencie, zaś klatka piersiowa zapadła się, gdy tylko poczuła jak ich tęczówki krzyżują się, zaś serce przyspiesza rytmu.
Nie byłby w stanie tego pojąć, bo jak miałaby opowiedzieć o próbie gwałtu? O tym co przeżyła w Trausnitz, gdy została porzucona na pastwę losu i nikt nie zamierzał wyciągnąć dłoni, by jej pomóc? Dlaczego powinna o tym mówić? To był sekret, tajemnica owiana oniryczną mgiełką, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego.
Nie odpowiedziała. Skinęła jedynie głową, pozwalając mu na całkowite przełamanie granicy, w której ich sylwetki stały od siebie oddalone. Mętlik, który pojawił się w jej głowie, zmuszał do upadku, oddalenia się, wycofania niczym pozbawiona perspektyw na lepsze jutro jednostka. Obserwowała zmiany zachodzące na chłopięcym licu, po czym wreszcie sama przystąpiła do przodu i wbiła wzrok w dłoń, która lekko przecinała powietrze, by wreszcie zetknąć się z jej skórą na policzku, a zaraz potem zmienić drogę. Przyjemne ciepło otuliło drobną dłoń rudowłosej Francuzki, gdy ich palce splotły się, zaś ona sama nie rezygnowała z tej nietypowej bliskości, tak innej, nieokreślonej przez żadne słowa. Nerwowo zaczęła przygryzać dolną wargę, jakby w tyle głowy mając świadomość, że do tej pory pozwalała na takie zachowania tylko jednemu mężczyźnie, ale on coraz bardziej stawał się powodem lawirowania na pograniczu szaleństwa. Czy była gotowa, by oszaleć z nim? A może potrzebowała ramion, które uchroniłyby ją przed gwałtownym upadkiem?
Nie wiedziała nic.
N i c
kompletnie - pozostając zagubioną w gąszczu spraw.
Zbyt trudnych; nie dla niej.
Powrót do góry Go down


Blase Shercliffe
Blase Shercliffe

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 95
  Liczba postów : 99
https://www.czarodzieje.org/t15817-blase-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t15822-poczta-blase-a#426611
https://www.czarodzieje.org/t15818-blase-shercliffe#426485
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyNie Maj 27 2018, 22:07;

Zapewne podjąłby się próby odpowiedzenia na te pytania. Musiałby jednak wtedy wejść w kwestię troszkę bardziej skomplikowane, takie, które nie ujrzały światła dziennego od bardzo dawna. Prawdopodobnie nawet nie powinny nigdy wychodzić, bo tak, dla zasady, z którą żył tak wiele lat.
Jednak z jakieś dziwnej i zapewne nieprzymuszonej woli, chciałby aby wiedziała.
-To nie tchórzostwo, tylko coś innego. Na pozór niewinnego, które wręcz obraca się w obsesje.-Powiedział spokojnie, jakby naprawdę potrafił czytać między wierszami. Czy w jej spojrzeniu, które tym razem odważyło się zatrzymać i tym razem wejrzeć w niego. Nie czuł skrępowania czy wszechogarniającego dyskomfortu kiedy był w jej towarzystwie. Dziwnie kojące uczucie, trochę przerażające biorąc pod uwagę to, że tylko Alexis sprawiała, że właśnie tak się czuł.
Dlatego nie musiała się tym z nim dzielić. Nie musiała do tego wracać, mogła zwyczajnie zostawić to za sobą i iść dalej. Jednak wie, że to nigdy nie nastąpi. Nigdy nie zostawi tego za sobą... Nie musiała się zwierzać, mówić mu o sobie nic więcej... Mogła po prostu postać z nim jeszcze przez minutę...
Przejechał palcem po strukturze jej skóry. Jakby w tym momencie była to najistotniejsza rzecz w całym tym przedstawieniu... Poniekąd była, bo całą swoją uwagę skupił właśnie na tym. Drobnym geście, który w jego mniemaniu był krokiem niemalże olbrzymim. Prawie złapał się na tym, że odruchowo schowałby ręce do kieszeni spodni. Jednak ta druga część podpowiadała, że to było właśnie ich miejsce.
Jego spojrzenie pociemniało, a wzrok utkwił w jej oczach.-Nie dajesz mi żyć.-Mruknął przez zaciśnięte gardło, dotykając obiema dłońmi jej twarz. Czy tak właśnie działał na niego ten nerwowy tik, który miała? Być może. Jedyne o czym teraz myślał to o tym, jak jego wargi zetknęły się z jej zimnymi. Prawie tak, jakby dawno nie zostały należycie potraktowane. Pocałunek był delikatny. Nie ponaglał, ale też nie dawał wyboru odwrotu. Bo gdyby to zrobił, czy kiedykolwiek by się odważył?
Skąd pewność, że upadek w ramiona nie zawiódłby jej do innego rodzaju szaleństwa? Co jeżeli chciał aby podzieliła jego los?
Pochylił się nad nią, opierając czoło o jej czoło. Oddychając trochę szybciej niż powinien. Spojrzenie jej jasnych oczu mogłoby powiedzieć mu zbyt wiele o tej chwili. Dlatego jeszcze nie podniósł na nią wzroku. Wolał przedłużać tę chwilę w nieskończoność.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyNie Maj 27 2018, 22:37;

Czy chcieli przełamywać pewne bariery? Pokonywać mur dystansu?
Marceline obawiała się porażki, a przecież w jej życiu był ktoś, ktoś przed kim próbowała otworzyć się od wielu miesięcy, tylko ani razu nie nabrała dostatecznie odwagi, by swoję lęki opisać zwerbalizowanymi słowami. Obawiała się takiego starcia, jakby podświadomość podsyłała jej znaki, w których powinna odpuścić, nie próbować - nie starać się zrozumieć pewnych rzeczy. Może tak było lepiej? Ileż niepewności budził strach przed nieznanym, dokładnie tak jak teraz.
- Nie zmienię tego, Blase - wyszeptała cicho, po czym uciekła ponownie spojrzeniem, tak zbłąkanym pośród tych wszystkich feerii nieoczekiwanych bodźców. Lawirowała na pograniczu realnej prawdy, fałszu i obłudy, jakby chcąc przełamać własne przekonania, ale im dłużej to trwało - tym bardziej wątpiła. Poddawała się swoistego rodzaju niepewności, kiedy to ponownie tłamszona przez przeszłość, ulegała jej. Nie była w stanie wygrać z tym, co niósł za sobą przewrotny los.
Zastygła w bezruchu, gdy dotyk stawał się tak bardzo intensywny. Czuła jak wzdłuż kręgosłupa przebiega linia gęsiej skórki, zaś powieki same opadają. Serce uderzało szybko, zbyt szybko, a im dalej wędrowali w celebracji ciszy, tym utwierdzała się w przeświadczeniu, że musi spróbować. Pokusa wydawała się wszak dostatecznie silna, pomimo że myśli błądziły w odmętach otchłani zgubnej, pozbawionej analogicznych rozwiązań do sytuacji, w której znaleźli się oboje.
Czy to było dobre?
Mimowolnie jej powieki zamknęły się, kiedy tylko wargi złączyły się w ulotnym pocałunku. Niezbyt nachalnym, ale dostatecznie stonowanym, by mieć pewność, że to wszystko jest iluzją. Smukłe palce przesunęły się bezwiednie na tors Shercliffe'a, gdy poddała się jego woli, jakby chcąc ziścić od dawna realizowany plan, choć działanie było iście spontaniczne.
- Nie chciałam, żebyś tak się przeze mnie czuł - jęknęła żałośnie, po czym zacisnęła dłonie w piąstki. Nie uciekała, tkwiła w jednej pozycji, niczym posąg pozbawiony życia. - Nie miałam tego w zamiarze - dodała po dłuższej chwili, by wreszcie unieść spojrzenie błękitnych tęczówek na twarz krukona. - Przepraszam.
Powrót do góry Go down


Blase Shercliffe
Blase Shercliffe

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 95
  Liczba postów : 99
https://www.czarodzieje.org/t15817-blase-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t15822-poczta-blase-a#426611
https://www.czarodzieje.org/t15818-blase-shercliffe#426485
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyPon Maj 28 2018, 13:56;

I po co tak bardzo się starać skoro tak wiele trudu trzeba w to włożyć? Czy pewne rzeczy nie powinny być proste? Nieskomplikowane. Lubił smak zwycięstwa, jednak czy warte jest to własnych nerwów i nie tylko? Zapewne gdyby obawiał się wszystkiego, nie stałby tutaj przed nią. Nigdy nie odezwałby się wtedy nad strumieniem.
Uniósł jej podbródek, zmuszając jednocześnie do tego, aby na niego spojrzała. Bo oczy były odzwierciedleniem wszystkich wątpliwości i nadziei. Przynajmniej teraz. Nie chciał, aby żyła w przekonaniu, że czegoś od niej oczekuje. Jakichś zmian, które miałyby ułatwić im te relacje.-Nie mówię, że masz to zmienić... Nie oczekuje od Ciebie niczego, czego sama nie chciałabyś mi dać.-Powiedział spokojnie, przymykając na moment powieki, jakby w jakiś sposób musiał się uspokoić. Jakby otoczenie ciemnością sprawiło, że jego myśli znajdą odpowiedni tor, a serce przestanie rzucać się do ucieczki w nieznane.
Czy było dobre? Gdyby naprawdę o niej myślał w ten podniosły sposób, bez krzty egoizmu... Powiedziałby, że ma odejść. Zapewne zniósłby jej spojrzenie i twarz wykrzywioną w bólu po odrzuceniu zaraz po tym, jak wiele udało się osiągnąć. Nie zniósłby jednak kolejnego powodu, dla którego nie mógłby spojrzeć sobie w oczy.
Był egoistą. Nauczył go tego ojciec. A raczej tak go stworzył.
Oparł jedną dłoń na jej plecach, drugą przygarniając jej pięści do siebie. Jakby chciał przejąć wszystkie te uczucia, których reakcją był ten gest. Potrafił to zrobić?
- Ja również tego nie chciałem, a jednak... Stało się. I zamierzam się tego trzymać.-Powiedział spokojnie. - Coś prawdziwego. Potrzebuje tego... Bardzo.-Dodał, pozwalając sobie na odwzajemnie tego spojrzenia, które w nim utkwila.
Uśmiechnął się, jakby powiedziała coś całkowicie zabawnego. PRZEPRASZAM? Za co? Nie miała na to wpływu. W końcu nie robiła tego z premedytacją. Pozwolił na to. Wyprostował się i przejechał palcem po dolnej wardze dziewczyny, na której widniał ślad po częstym nadgryzaniu jej. -Jeżeli nie mogę Cię więcej całować. Nigdy nie rób tego, co zrobiłaś przed chwilą. - Każdy miał swój słaby punkt. Jego najwidoczniej była ona, ze wszystkim, co mogło iść w pakiecie, nieważne jak bardzo pokręcone. Nieważne, że być może niedane mu będzie nigdy dowiedzieć się więcej...
CO TERAZ?
To chyba zależało tylko od niej.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyWto Maj 29 2018, 13:36;

Czy doprawdy powinni rezygnować z próby dość wytrwałej, niezwykle trudnej do realizacji, ale przynoszącej swoistego rodzaju korzyści? Czasami trzeba było poświęcić dostatecznie dużo energii, by osiągnąć sukces, ale im wytrwalsza praca była - tym gorzej znosiło się porażkę, prawda? Ona sama uwielbiała poświęcać się dla słusznej sprawy, o ile było to warte tak skomplikowanych aspektów jak p o ś w i ę c e n i e.
Posłusznie uniosła spojrzenie na chłopaka, tym samym wlepiła w niego swoje błękitne tęczówki, które świdrowały go na wskroś, gdy raz po raz ich wzrok krzyżował się. Odczuwała wtedy dziwnego rodzaju emocje, które zalewały ją z każdej strony, a serce uderzało donośnie, przecinając ciszę odbijającą się od chłodnych ścian wieży.
- Blase... - szepnęła cicho, gdy wspomniał o ofiarowaniu czegokolwiek, bo cóż takiego posiadała? Kompletnie nic. Nic, co dałoby odpowiednie zaspokojenie wewnętrznego egoizmu, choć - czy tym właśnie się kierowali? Niemożliwe. To było niemożliwe.
Oddech rudowłosej spłycił się, wszak dotyk krukona był przyjemny, na tyle spokojny, że nie odczuwała krzty zagrożenia, podświadomie pragnąc kojącej bliskości. Nerwowo przygryzała dolną wargę, cały czas kształtując w głowie własne pomysły, by wreszcie dotrzeć do miejsca, w którym znajdzie odpowiedź na nurtujące ich pytania.
- Nigdy nie obiecywałam; nie mówiłam, że jestem w stanie, że potrafię... - dlatego nie wymagaj, bo obawa, że nie spełnię twych potrzeb - zniszczy wszystko. Mogłaby mu ofiarować mu tak podniosłą fraze, ale zbyt mocno się lękała przed porażką, a przecież nie chciała stracić Shercliffe'a. Lubiła jego obecność, podobnie jak kpiący uśmiech, który tak często przyozdabiał jego twarz.
Nie odezwała się już jednak na propozycję, którą złożył, dając mu jedynie nieme zapewnienie, że nie zrobi nic, co miałoby ich skrzywdzić.

/zt x2.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyNie Maj 12 2019, 18:03;

Maj okazał się być miesiącem mało łaskawym dla drobnej blondynki o naturze buntowniczki z wyboru, poszukiwaczki przygód z tajemnicami ukrytymi na dnie puzderka szpargałów, o którym wiedziała tylko jedna osoba poza nią. Przewrotność losu wywołała u niej niestabilność uczuć, nad którymi zdawało się, że zapanowała, wydobywając na powierzchnie tę część natury, którą pragnę ukryć przed światem. Nigdy wcześniej poza Elijahem nie zachowywała się w tak wredny sposób, a jad wylewający się spomiędzy różowych ust Gabrielle zdawał się przesiąkać powietrze w odległości metra od niej. Unikała przez to ostatnimi czasy innych osób, które mogłyby zostać narażone na jej nieodpowiednie zachowanie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że robi źle, lecz nie potrafiła nad tym zapanować.
Musiała znaleźć miejsce, w którym mogła liczyć na chwile wytchnienia, gdzie nie spotka nikogo na kogo mogłaby przelać całą złość, jaką odczuwała od chwili, gdy Viní oraz Finn opuścili mury zamku zostawiając ją samej sobie. Nie chciała krzywdzić innych bliższych jej osób, dlatego zaraz po kolacji w Wielkiej Sali udała się do miejsca, które uznała za najrzadziej odwiedzane przez uczniów, czy to ze względu na lęk wysokości czy zwyczajnie niewiedzy o jego istnieniu. Szczyt wierzy astronomicznej nie był jej ulubionym miejscem, lecz Gabrielle sądziła, że jedynym, gdzie nie natknie się na obecność innej osoby.
Odziana w cieplejszy płaszczyk wspięła się po krętych schodach starając się panować nad swoim oddechem, a co ważniejsze – nad chaotycznymi myślami zalewającymi umysł. Jakie było jej zdziwienie, kiedy pokonując ostatnie dwa schodki w blasku zachodzącego słońca ujrzała sylwetkę mężczyzny.
-Czy w tym zamku nie można liczyć na chwilę samotności?! – warknęła ostrym tonem na powitanie, dopiero sekundę później uświadamiając sobie z kim tak naprawdę ma do czynienia. @Tyler Woods!
Powrót do góry Go down


Tyler Woods
Tyler Woods

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
Galeony : 244
  Liczba postów : 226
https://www.czarodzieje.org/t16355-tyler-alan-woods#448683
https://www.czarodzieje.org/t16359-skrzynka-pocztowa-tylera#448744
https://www.czarodzieje.org/t16356-tyler-woods#448682
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySob Maj 18 2019, 19:03;

Dla Tylera, maj zapowiadał się podobnie do kwietnia, który w dużej mierze spędził samotnie, poruszając się przede wszystkim między zamkiem, mieszkaniem, a kawiarnią, gdzie pracował jako barista. Z jednej strony nie traktował tego, jako coś złego, sądził że to chwile, kiedy jest w stanie odpocząć od wszystkich swoich przyjaciół i znajomych; z drugiej jednak, samotność była czynnikiem, który wprowadzał go w zły nastrój, czemu nie można się dziwić, zważywszy na jego ekstrawertyczną osobowość. Ostatecznie, kontakt z ludźmi miał przede wszystkim w pracy, bo szkolne znajomości przestały mieć dla niego tak dużą wartość. W domu natomiast głównie przesiadywał ze swoim kotem, czyli chyba jedynym stworzeniem, które mogło sprawić, że na twarzy Ślizgona pojawił się uśmiech.
Sam nie do końca wiedział, po co przyszedł na sam szczyt wieży astronomicznej. Samotność i chwilę wytchnienia potrafił teraz znaleźć wszędzie, a jeśli już chciałby jej szukać, to nigdy nie pomyślałby o Hogwarcie. Zamek, przepełniony uczniami, studentami i pracownikami szkoły zdawał się pękać w szwach, choć stóp kwadratowych wcale nie było mało. Mimo wszystko, to chyba jego zmienny nastrój i coraz to lepsza pogoda zadecydowały o tym, żeby znaleźć się na samym szczycie wieży.
Stanął przy balustradzie, uważnie obserwując tereny przy zamku oraz panoramę Hogsmeade. Rzadko kiedy zdarzało mu się zachwycać tym miejscem, prawdopodobnie ze względu na to, jak dobrze zdążył je do tej pory poznać; tym razem jednak widok wywołał niezwyczajne dla niego zainteresowanie i podziw.
Wiedząc, że nie powinien tego robić na terenie szkoły, przez chwilę zawahał się przed odpaleniem papierosa; mimo wszystko, doszedł do wniosku, że teraz, kiedy trwa przerwa i nie ma żadnych zajęć, nikt nie powinien tutaj zaglądać. Jak się chwilę później okazało, znacząco się pomylił, bo zza pleców dobiegł go znajomy głos. W pierwszym momencie nie rozpoznał, z kim rozmawia, jednak sekundę później zorientował się, kto jest jego towarzyszką.
Gabrielle Levasseur.
- Jak chcesz pobyć sama, to schowaj się w schowku na miotły - odpowiedział obojętnym tonem, nie reagując na jej zdenerwowanie. - Uważaj tylko, żeby woźny nie pomylił Cię z jedną z tych zmiotek.
Powrót do góry Go down


Rebekah W. Lanceley
Rebekah W. Lanceley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.59 m
C. szczególne : chuderlawa, piegowata twarz, rudzielec
Galeony : 149
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t17153-rebekah-willa-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t17154-rebel-owl#479031
https://www.czarodzieje.org/t17151-rebekah-w-lanceley
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyPią Maj 24 2019, 02:06;

Zadanie z Kółka Ambitnych Astronomów

Można byłoby powiedzieć, że astronomia ma coś wspólnego z opieką nad magicznymi stworzeniami, a raczej mugolskimi. Może nie opieką, ale ze zwierzętami na pewno. Rój Kamelopardalidów, nazwa całkowicie niewymawialna dla Bekah; nawet nie zamierzała o tym pomyśleć. Po prostu żyrafa, z tego, co się o tym dowiedziała, bo właściwie nie miała innego wyjścia. Jak chodziło się na kółko astronomiczne, to czasami zapamiętywało się te różne rzeczy, ale na pewno nieskomplikowane nazwy. Gryffonka na pewno wiedziała, że ma to coś wspólnego ze zwierzętami, a mianowicie żyrafą. Podobno łacińska nazwa tego roju oznaczała żyrafę; znajdował się w okolicy gwiazdozbioru żyrafy? Zdecydowanie astronomia nie była dla niej. Naukowe wyjaśnienia i skomplikowane słowa. Nie miała do tego głowy. Lubiła obserwować niebo, ale wiedzieć te przeróżne rzeczy, a obserwować to dwie różne rzeczy. Czasami miała wrażenie, że boli ją od tego wszystkiego głowa. Zastanawiała się nad wypisaniem z tego koła tortur. Chodziła na nie ze względu na swojego przyjaciela Makoto, ale ile to można znęcać się nad sobą. Astronomia nie była jej pasją ani czymś takim podobnym. Mogła robić ciekawsze rzeczy po zajęciach, a nie chodzić na dodatkowe pierdoły gorsze niż mugolska numerologia. Na pewno były również plusy szlajania się z puchonem po ciemku i szukania na niebie jakichś rojów. Coś w tym było. Jednak powoli miała tego dość. Miała wrażenie, że dowiedziała się tyle rzeczy o astronomii, że nigdy w życiu by się tyle nie dowiedziała, gdyby nie chodziła na te pozalekcyjne zajęcia.
Rodzice starali się w domu nic nie mówić z obawy, że ich adoptowany rudzielec postanowi zrezygnować z kółek, co i tak nadal byli nieco w szoku, że Bekah chodziła na dodatkową astronomię i zielarstwo. Na pewno na początku pomyśleli, że coś nie tak z tym dzieckiem, bo głównie dziewczynka interesowała się miotłą i swoją różdżką niż zajrzeniem do książki, a zielarstwo i astronomia tego wymagały.
Rebekah wybrała się z kilkoma znajomymi z kółka o wschodzie słońca. Tak to na pewno było szalone z jej strony. Wstać tak rano, żeby zobaczyć jakiś rój? Chyba w głowie jej się coś uroiło, głównie nie chciała Mako robić przykrości, a przecież on raczej wydawał się to wszystko ogarniać i lubić astronomie. To dopiero trzeba być świrem, żeby zapisać się na coś, czego nigdy się nie trawiło. Tak to mogła tylko Lanceley! Wspięli się na szczyt wieży, czekając na zjawisko, które niby to miało nastąpić; nie było to do końca pewne czy uda im się zaobserwować te żyrafę. Na pewno Lanceley wkurwiłaby się, jeśliby wstała na darmo o tak wcześniej porze. Przebierała nogami z niecierpliwości, a raczej bardziej z tego, że chciało jej się siku.
- Kiedy to będzie? - Dopytywała się co chwila, aż w końcu się zamknęła, widząc jakieś punkty na niebie. - O coś widzę! - Wykrzyknęła z entuzjazmem. No fajne to było, wolała więcej czegoś takiego niż biblioteki i dziwnych nazw. Na takie rzeczy mogła sobie popatrzeć. Mogła teraz wypowiedzieć multum życzeń i nikt jej tej gwiazdy życzeniowej nie ukradnie! Było ich w chuj dużo!

z/t
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyNie Maj 26 2019, 09:30;

Zapach tytoniu uderzył do jej nozdrzy, kiedy chłopak odwrócił się ku niej, z równie niezadowoloną miną, co ona sama. Wiosenny podmuch wiatru wymieszany z wonią dymu papierosowego wypełniając płuca dziewczyny wymusił u niej atak delikatnego kaszlu, na sekundę odbierając oddech.
-Na terenie szkoły jest zakaz palenia – odparła na jego zaczepkę, unosząc do góry prawą brew. Była zdziwiona obojętnością głosu Ślizgona, która zupełnie do niego nie pasowała. Wszakże po niezwykłym spotkaniu w Pokoju Czterech Pór Roku ponownie weszli na wojenną ścieżkę, co rusz rzucając wymieniając się kąśliwymi komentarzami wobec siebie. Panienka Levasseur przez jakiś czas unikała chłopaka, czując się dziwnie z tym wszystkim, co się wtedy wydarzyło, na szczęście on swoją nieobecnością, jedynie ułatwiał jej to.
-Udajesz, że nie masz o tym pojęcia czy może ciebie to nie dotyczy? – zapytała z hardą miną swoimi słowami nawiązując do tego, jakoby na co dzień zadzierał w sposób zupełnie nieuzasadniony nosa. Skrzyżowała ręce na piersi podchodząc bliżej. Mimo niechcianego gościa nie zamierzała rezygnować z widoku, jaki jawił się jej przed oczami, gdy tylko zielone tęczówki dziewczyny sięgnęły nieco dalej. Promienie zachodzącego słońca nadawały murom zamku niezwykłego szaro-czerwonego koloru, dzięki czemu nabierały one dziwnego ciepła, choć w rzeczywistości, gdyby dotknąć któregoś z kamienia można byłoby poczuć bijący od niego chłód.
-Co do woźnego… nie martwiłabym się. Chyba, że jednak się martwisz? – zapytała z udawanym smutkiem w głosie, patrząc na Ślizgona wyzywająco. Nie był osobą jej bliską, w żaden sposób jej na nim nie zależało, a złość kumulująca się w drobnym ciele blondynki za wszelką cenę chciała w końcu znaleźć ujście. Mimo, iż początkowo liczyła na chwilę samotności, która pozwoliłaby jej poukładać chaotyczne myśli, tak teraz spotkanie z Tylerem uznała za szczęśliwe zrządzenie losu. Przy nim mogła wyzbyć się hamulców, pozwolić ustom mówić, bez obawy i analizowania tego, jak wielkich szkód mogą dokonać jej słowa.
Powrót do góry Go down


Tyler Woods
Tyler Woods

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
Galeony : 244
  Liczba postów : 226
https://www.czarodzieje.org/t16355-tyler-alan-woods#448683
https://www.czarodzieje.org/t16359-skrzynka-pocztowa-tylera#448744
https://www.czarodzieje.org/t16356-tyler-woods#448682
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySob Cze 08 2019, 22:55;

Słysząc cichy kaszel dziewczyny, na jego twarzy wyrósł kpiący uśmieszek. On w jej wieku rozpoczynał swoje szalone, imprezowe życie. I choć Gabrielle te mimikę twarzy mogła odebrać jako ofensywę w jej kierunku, tak naprawdę uśmiech pojawił się w wyniku wspomnień Tylera, które narodziły się w jego głowie. Z perspektywy czasu, jego ówczesne zachowanie wydawało mu się śmieszne. Przypomniał sobie o jednej swojej akcji, którą niegdyś zrobił furorę wśród Ślizgonów szóstoklasistów, kiedy to zakradł się do kuchni i ukradł z niej dwa piwa kremowe. No po prostu istny wariat.
- Ups... nie wiedziałem - odparł arogancko, wzruszając ramionami i wyraźnie zaciągając się papierosem. Obdarzył ją krótkim spojrzeniem, po czym szybko przeniósł wzrok na panoramę zamkowych terenów i okolic. Zaczął zastanawiać się nad tym, że ostatnimi czasy w najmniej spodziewanych okolicznościach, spotyka, mniej lub bardziej, lubiane przez siebie osoby. Zdawałoby się, że w momentach kiedy tej samotności nie potrzebuje, wtedy doskwiera mu ona najbardziej; z kolei w chwilach, gdzie chciałby po prostu posiedzieć w ciszy i móc podziwiać to, co znajdywało się tak blisko, a czego na co dzień nie doceniał, zawsze spotykał kogoś znajomego. Jego relacja z Levasseur jakiś czas temu zeszła na nieco bardziej neutralny tor; mimo wszystko, czuł się nieswojo, będąc w jej pobliżu bez obecności nikogo innego. Ostatnim razem, wtedy, w Pokoju Czterech Pór Roku, też znaleźli się w jednym miejscu w konkretnym celu i pomimo wzajemnej niechęci, żadne z nich nie chciało wtedy rezygnować doświadczeń, jakie oferowało im to pomieszczenie. Teraz było nieco podobnie, choć paradoksalnie, dystans między nimi był jeszcze większy.
Choć nie skończył jeszcze palić papierosa, zgasił go teatralnie o barierkę i wyrzucił obojętnie poza obszar wieży. Odwrócił się w stronę Puchonki i złożył ręce do przodu, ironicznie sugerując jej, żeby użyła zaklęcia, które splecie jego dwa nadgarstki z pomocą liny. Oglądał kiedyś mugolski film gangsterski i zapamiętał motyw kajdanek.
- Możesz wypełnić obywatelską powinność i grzecznie donieść na mnie któremuś z profesorów lub prefektów. Moim ostatnim życzeniem będzie to, że jeśli zdecydujesz się na prefektów, to wybierz Bridget. Wtedy będę miał jakiekolwiek szanse na ucieczkę od konsekwencji - powiedział z tonem w głosie, który miałby świadczyć o jego nieświadomym zachowaniu. - I nie, nie martwię się, bo woźny nie jest ślepy, a ja jestem pieprzonym egoistą - dodał po chwili, tym razem już bez żadnych emocji w głosie.

przepraszam, za tak długi czas bez odpisu, ale miałam bardzo zabiegany czas ostatnio; teraz już wracam i obiecuję bardziej regularne odpisy!
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySob Cze 08 2019, 23:36;

Nienawidziła zapachu tytoniu tolerując go jedynie w przypadku jednej osoby, jaką był Nathaniel. W połączeniu z wonią mięty tworzył niepowtarzalną mieszankę, którą była w stanie zaakceptować, ograniczając się jedynie do karcącego spojrzenia, gdy poziom zadymienia wokół był zbyt duży. Jasno zamanifestowała brak tolerancji wobec palącego Tylera, choć on zdawał sobie nic z tego nie robić, wręcz obdarzył ją kpiącym uśmieszkiem na widok którego wywróciła oczami. Zdawał się być taki przewidywalny, z czego właściwie powinna się cieszyć, czyż nie? Potrzebowała w życiu czegoś, co nie będzie w stanie jej zaskoczyć, czegoś pewnego, stałego. Woods, choć nie cierpiała go równie mocno, jak Swansea, z którym notabene się przyjaźnił, obecnie był jedynym pewnym i przede wszystkim stabilnym elementem w jej życiu.
- Jakoś wcale mnie to nie dziwi Woods - pokręciła z rozczarowaniem głową, nie kryjąc równie aroganckiego tonu głosu, jakim on sekundę wcześniej uraczył ją. Blondynka starała się ignorować obecność nieproszonego towarzysza, podeszła do barierki,która była jedyną ochroną przed śmiertelnym upadkiem, stając zaledwie dwa metry od Ślizgona, po czym skupiła spojrzenie na widoku rozpościerającym się przed nią. Zachód słońca nad zamkiem oraz otaczającymi go terenami miał w sobie coś magicznego, przypomniał Gabrielle o tym, że magia naprawdę istnieje, dlatego ilekroć zaczynała w to wątpić przychodziła na szczyt najwyższej wieży, by przypadkiem nie zatracić tego przekonania.
Nie chciała, aby obecność Tylera w jakiś sposób zrujnowała jej plan, tak potrzebny do odzyskania chociaż namiastki magii, która przecież była częścią jej samej. Przymknęła powieki upajając się podmuchem ciepłego, prawie że letniego wiatru. Wprawił on niesforne kosmyki blond włosów w ruchu, sprawiając, że woń truskawek na chwilę wypełniła powietrze wokół. Zadziwiające jak podobny problem mieli, licząc na samotność wciąż na kogoś wpadali, zaś w momencie kiedy potrzebowali czyjego towarzystwa nie mogli znaleźć nikogo. Czy to los bezlitośnie sobie z nich kpił?Czy może badał granice ich wytrzymałości? Nie ważne, jaka była odpowiedzieć, liczyły się fakty, na które ani Gabrielle ani Tyler nie wyrazili zgody, a mimo to żadne z nich nie chciało ustąpić. Zupełnie jak kilka tygodni temu; Pokój Czterech Pór Roku nadal miała w pamięci, choć chciała się wyzbyć tego wspomnienia z pamięci.
-Myślisz, że mam ochotę tracić czas na Ciebie? - zapytała patrząc na niego z niedowierzaniem, geście zdziwienia marszcząc czoło. - Mam wiele lepszych rzeczy do roboty niż prowadzić Cię do Bri - oznajmiła, prychając na koniec swojej wypowiedzi dając mu jasno do zrozumienia, jak mało istotną osobą dla niej jest.
- Powiedzmy,że z grzeczności nie zaprzeczę - powiedziała uśmiechając się do Ślizgona w złośliwy sposób.
- Szczerze trzeba przyznać, że ja nie lubię Ciebie, ty nie lubisz mnie więc może udawajmy, że każde z nas jest tu samo co? - zapytała.


Powrót do góry Go down


Tyler Woods
Tyler Woods

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
Galeony : 244
  Liczba postów : 226
https://www.czarodzieje.org/t16355-tyler-alan-woods#448683
https://www.czarodzieje.org/t16359-skrzynka-pocztowa-tylera#448744
https://www.czarodzieje.org/t16356-tyler-woods#448682
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyPon Cze 10 2019, 17:47;

Tyler też miał specyficzne podejście, co do woni, jaką zostawiały na nim papierosy. Gdy je palił, nie miał z nią najmniejszego problemu; z kolei palce, ubrania i włosy, które przesiąkały tym zapachem, były dla niego irytującym aspektem, którego próbował się wyzbywać po każdym wypalonym papierosie, myjąc ręce i perfumując się. Z tego też powodu, niezależnie od pogody na zewnątrz czy pory dnia, nigdy nie pali u siebie w mieszkaniu, przepełnionym tyloma różnymi przyjemnymi zapachami, których nie chciałby tłumić dymem papierosowym. Nawet w zimę, kiedy na jego balkonie leżała widoczna warstwa śniegu, wychodził na balkon, siadał na tym jednym krześle, które zabezpieczył uprzednio specjalnym zaklęciem, by było odporne na warunki pogodowe, a następnie odpalał papierosa. Teraz, późną wiosną, kiedy temperatury są już wysokie, a płytki na balkonie są suche, czasem do towarzystwa dołącza jego kot, Vito, który wskakuje mu na kolana lub wyleguje się na ogrzanej przez słońce podłodze.
Nie powiedziałby o sobie, jako o kimś, kto jest przewidywalny, tak jak to był określany przez Gabrielle. Być może dla niej stanowił kogoś, kto wiecznie zachowuje się w ten sam sposób; wynikało to tylko raczej z tego, że odkąd się poznali, nie szczędzili sobie gorzkich słów. I choć Levassuer jest przedstawicielką płci przeciwnej, w dodatku młodszą i z innego domu, Woods nie odczuwał żadnych barier co do swoich komentarzy. Częściowo było tak dlatego, że Ślizgon doskonale wiedział, jakie dziewczyna ma do niego podejście; częściowo był to też element jego osobowości, którego nigdy nie miał potrzeby zmieniać.
Z kolei Gab stanowiła dla niego swego rodzaju zagadkę. Nie pałali do siebie sympatią, o tym wie chyba każdy, ale Tyler zdążył do tej pory zaobserwować, że dziewczyna ma przed nim dwa różne oblicza. Raz, co zdarzyło się w Pokoju Czterech Pór Roku, pokazała się z tej innej, bardziej sympatycznej i otwartej strony, jakiej do tamtej pory jeszcze nie zdążył poznać. Zwykle jednak, zachowywała się tak, jak dziś: naburmuszona, arogancka, opryskliwa, tak samo zresztą, jak sam Tyler. Mimo wspólnego zachowania, nie łączyła ich żadna nić porozumienia, a tego dnia to już szczególnie; Woods zdobył się nawet na element humorystyczny, który Levasseur zupełnie zignorowała, odzywając się do niego jeszcze wredniej, niż zwykle.
-Wiele lepszych rzeczy do roboty? Na przykład przychodzenie na szczyt wieży, gdy jest jeszcze jasno, tylko żeby móc pogapić się na błonia? - spytał kpiącym tonem, przy pierwszych słowach udając altowy głos dziewczyny. - Jak chcesz, to mogę Cię z kimś zapoznać, żebyś nie musiała dalej się szwendać sama po szkole. No i też wylejesz swoje frustracje na kogoś innego, niż na mnie - dodał pospiesznie, spoglądając na Puchonkę stojącą obok. - Właściwie to skąd tyle złości w Tobie? Co, dostałaś z jakiegoś przedmiotu powyżej oczekiwań zamiast wybitnego? Pamiętaj, złość piękności szkodzi. Spójrz tylko na mnie - ja nigdy nie przejmowałem się zbytnio ocenami i, jak doskonale możesz zaobserwować, wyszło mi to tylko na dobre!
Nie mógł przestać żartować sobie z niej. Robił to ludziom, których lubił, więc Gab nie była wyjątkiem. Nie miałby jej za złe, gdyby i ona podchwyciła jego dobry humor, rzucając sarkastyczną ripostą w jego stronę.
- Wiesz, odzywałem się, bo myślałem, że po prostu, póki nie znalazłem dla Ciebie przyjaciół, ja mogę posłużyć jako osobnik testowy, z którym możesz ćwiczyć konwersacje. Ale skoro dalej wolisz patrzeć na błonia, to już więcej się nie odezwę.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyWto Cze 11 2019, 10:16;

Ocena Gabrielle rzeczywiście wynikała z racji tego, jakie relacje łączyły ją z Tylerem, do którego podchodził z dużą dozą ostrożności oraz jeszcze większą niechęci. On nigdy nie pozostawał jej dłużny, na wredną zaczepkę ze strony dziewczyny zawsze odpowiadał jeszcze bardziej chamską odzywką. Gdyby się nad tym zastanowić ciężko było odnaleźć powodów przez który zachowują się w taki a nie innych sposób względem siebie. Być może wynikało to z niechęci blondynki do postawy, która kreowana była przez Ślizgona; miał w sobie coś co jednocześnie pociągało, jak i odpychało panienkę Levasseur od niego. Nie mogąc zrozumieć co kryje się za tymi odczuciami wolała wznieść mur obronny, ignorując całkowicie wrodzoną ciekawość, która normalnie zmusiłaby ją do znalezienia odpowiedzi na nurtujące pytania.
Zdawać by się mogło, że wobec młodej damy Woods powinien wykazywać się dżentelmeńską postawą, jednak Gabrielle była swego rodzaju wyjątkiem od tej wiekowej reguły. Chłopak będąc pełen uroku, taktu i ogłady w obecności innych przedstawicielek płci pięknej, jakby nie potrafił wykrzesać w sobie tych cech w obecności Puchonki. Znając siebie przez pewien czas Gabrielle miała problem z zaakceptowaniem tego faktu, dopóki nie nauczyła się odpowiednio reagować - wszakże wszystko wymaga wprawy - potrafiła mocno przejmować się słowami wypływającymi z ust Tylera, chociaż aktualnie pochodzi do nich z dużą dozą ignoranci, jakiej nawet Nathaniel by się po niej nie spodziewał.
Pomimo tego wszystko i jej zdarzyła się chwila słabości; Pokój Czterech Pór Roku. Do tej pory nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć tego, co się tam wydarzyło. Tej nici porozumienia, która się między nimi pojawiła, a której rozwinięcia bała się na tyle, że robiąc krok naprzód w ich relacji zaraz wykonała kolejne trzy w tył. Dzięki temu czuła się bezpiecznie.
Zacisnęła usta, które przez ułamek sekundy tworzyły cienką linię, jego kojący ton działa na nią niczym płachta na byka, jednak zanim mimochodem odgryzła się nie szczędząc gorzkich słów wypuściła z płuc powietrze skupiając spojrzenie na widoku,jaki się przed nią rozpościerał.
- Jest w tym jakaś magia,kiedy promienie gasnącego słońca padają na zieloną trawę oraz liście drzew sprawiając,że nie są tak zwyczajnie zielone. A Ty nie czujesz czasem potrzeby odnalezienia magii? - odpowiedziała zadziwiająco spokojnie, jednocześnie zadając pytanie na które oczekiwała szczerej odpowiedzi. Dzisiaj potrzebowała odnaleźć ową magię, zbyt mocno przytłoczona wydarzeniami ostatnich dni; wyjazdem Finna i Viniego, milczeniem Juliana. Czuła, wręcz fizycznie odczuwała to, że jeśli nie zrobi nic to jej demony ponownie wyciągają swoje czarne szpony. Nie mogła pozwolić na to, aby jej duszę ponownie zamknęły w klatce, a furia zapanowała nad jej drobnym ciałem.
Westchnęła głośno, wręcz z teatralną manierą słysząc propozycję chłopaka. Pokręciła z niedowierzaniem głową, by ostatecznie spojrzeć na niego, nie kryjąc swojej zawiedzionej postawi wynikiem jego detektywistycznych umiejętności.
- A pomyślałeś chociaż raz o mnie, jak o człowieku? Który ma swoje problemy, uczucia? - zapytała, zdenerwowanie usłyszeć można było w głosie dziewczyny. Zwyczajnie powoli miała dość prowadzonej z nim walki, albo nabiorą do siebie wzajemnie szacunku albo zwyczajnie użyją różdżek. To nie był najlepszy dzień dla Gabrielle, a Woods zdawał się jedynie podsycać frustracje o której mówił.
- Hmm… czyli chcesz mi wmówić, że jesteś przystojny? - uniosła prawą brew do góry, jakby intensywnie się nad tym zastanawiała. Zmierzyła go z góry na dół spojrzeniem zielonych tęczówek i nie miała wątpliwości, że w rzeczy samej uchodzić może on za szkolnego przystojniaka, choć na głos,a już zwłaszcza przed nim tego nie przyzna.
- Zapewniam, że nie musisz ich szukać. To będzie dla ciebie bardzo zaskakująca wiadomość, ale przyjaciół mam dużo - oznajmiła poważnym głosem, choć na jej różowych ustach dostrzec można było kryjący się uśmiech. W rzeczy samej była osoba, która miała szerokie grono znajomych oraz przyjaciół, zawdzięczała to nie tylko urokowi osobistemu, ale również cechą charakteru, których Tyler nie miał jeszcze okazji poznać.


Powrót do góry Go down


Tyler Woods
Tyler Woods

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
Galeony : 244
  Liczba postów : 226
https://www.czarodzieje.org/t16355-tyler-alan-woods#448683
https://www.czarodzieje.org/t16359-skrzynka-pocztowa-tylera#448744
https://www.czarodzieje.org/t16356-tyler-woods#448682
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySro Cze 19 2019, 19:21;

Tyler też nie wiedział, skąd wzięła się ich wzajemna niechęć; po prostu się pojawiła i tak już zostało. Nie żeby chłopakowi jakoś bardzo to przeszkadzało - lubił takie słowne potyczki, a Gab wydawała się mu idealną osobą do takich konwersacji. Nigdy nie odniósł wrażenia, że przez swoje komentarze w jakiś sposób sprawił jej przykrość, a gdyby przyszło mu to na myśl, na pewno by przystopował. I choć nie szczędził jej gorzkich słów, niemal zawsze jego docinki miały humorystyczny charakter.
Rzeczywiście, Woods potrafił zmieniać swoje zachowanie jak za dotknięciem różdżki. Potrafił być taktowny i uprzejmy, zachowując przy tym dozę humoru; zdarzało się również, że bywał zdystansowany i raczej odizolowany, co zdecydowanie przeczyło jego ekstrawertycznej osobowości i wybuchowemu temperamentowi. Przy Gabrielle przyjmował połączenie obu tych postaw: żartował, mimo wszystko z dystansem, zwykle z wyczuwalną ironią, jednak nie na tyle silną, by już nazwać to sarkazmem.
Słuchał jej starannie dobranych słów ze spokojem, oglądając obiekty, o których wspominała. Gdy zadała mu pytanie, w zupełności wyszedł z transu zainteresowania otoczeniem, w jakim znajdował się przed chwilą, a swoją odpowiedź ograniczył do krótkiego nie. Nawet jeśli uważał inaczej, to nie chciał, żeby Levasseur się o tym przekonała. Dystans pomiędzy nimi wytworzył bardzo solidny, ceglany mur, którego żadne z nich nie chciało burzyć. Tyler miał w sobie tę odrobinę wrażliwości, dzięki której odczuwał zachwyt nad krajobrazem, pięknem ludzkiego ciała czy wszelakimi wytworami sztuki; mimo wszystko, nie miał potrzeby dawać do zrozumienia Puchonce, że rzeczywiście tak jest. Wolał udawać prostego, trochę głupawego i wrednego chłopaka bez manier. W ten sposób przynajmniej dawał jej satysfakcję - mogła śmiało myśleć, że jej przekonania są słuszne.
Niespodziewanie, dziewczyna zmieniła ton i wymiar swoich wypowiedzi. Gdy zadała mu pytanie odnośnie tego, jak ją postrzega, Tyler zwrócił swój wzrok prosto na towarzyszkę. Minę miał raczej obojętną; oczy jednak wyrażały głębokie zaskoczenie, które wynikało zarówno ze zmiany nastawienia, jak i z samej treści zadanego pytania. Teraz nie miał potrzeby rzucać żadną złośliwą ripostą, bo to właśnie w tamtym momencie poczuł się tak, jakby swoim zachowaniem ją skrzywdził. W środku jego głowy zaczął się tworzyć natłok myśli, zupełnie paradoksalnych. Z jednej strony, nie czuł się winny, bo zawsze wydawało mu się, że skoro Puchonkę stać na słowa odwetu, w żaden sposób nie sprawia jej przykrości swoim zachowaniem. Z drugiej jednak, ówczesna sytuacja i tę parę słów wypowiedzianych przez Gabrielle wywołały w nim poczucie wstydu. Przez dobre trzydzieści sekund milczał, analizując zaistniałe wydarzenia, po czym odpowiedział, cicho i niepewnie, jakby bał się, że Levasseur na niego nakrzyczy:
- Właściwie to... nie wiem. Myślałem o Tobie, jak o osobie, z którą mogę się kulturalnie, a zarazem dowcipnie, obrażać. - Spojrzał na nią zakłopotany, zastanawiając się, czy powinien ją przepraszać. Może rzeczywiście przez ten cały czas zachowywał się nieodpowiednio, ale przez to, że traktował ją inaczej, zupełnie tego nie odczuwał?
- Nie, ja nie próbuję nikomu nic wmawiać, a tym bardziej kwestionować faktu, ilu masz znajomych. Najlepiej będzie, jeśli po prostu sobie pójdę. - Stanowczym tonem wypowiedział te słowa, wciąż mając w głowie kwestię przeprosin. Trudno mu było przyznać się do błędu, zawsze wydawało mu się, że ma rację, więc to krótkie słowo było przedmiotem walki w jego myślach. Prędko złapał za torbę stojącą na ziemi i szybkim krokiem skierował się w stronę schodów, dzięki którym zejdzie ze szczytu wieży astronomicznej. W wyjściu przystanął na chwilę, mimo wszystko nie odwracając się w stronę dziewczyny. Po pięciu sekundach ruszył jednak dalej, opuszczając ją bez słowa.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyCzw Cze 27 2019, 11:43;

Ślizgon od samego początku nie przypadł Gabriell do gustu, a może jej niechęć do chłopaka nasiliła się z chwilą, kiedy odkryła, że jest on dobrym znajomym Elijaha i tak naprawdę nie miała nic wspólnego z Tylerem? To wiele by tłumaczyło, lecz z drugiej strony panienka Levasseur nigdy na głos nie przyznałaby się do tego, iż oceniła kogoś przez pryzmat tego z kim dana osobą się przyjaźni, miast najpierw ją poznać. Nigdy też głębiej nie zastanawiała się skąd wziął się ten dziwny dystans często podsycany potyczkami słownymi między nimi, bo tak było dobrze. Strefa komfortu blondynki była zachowana, tylko Woods czasami wchodził ze swoimi buciorami w jej przestrzeń, jednak wtedy ona niczym spłoszona gazela uciekła przed drapieżcą. Oschłość z jaką reagowała na jego próby wprowadzenia do ich rozmowy wątków rozbawiających była wręcz odrzucająca, a mimo tego chłopak nadal stał w miejscu, próbując. Upór bruneta był wręcz godny podziwu, dlatego Puchonka uniosła lewą brew do góry, kiedy nagle – tuż po zadaniu pytania – jego rozbawiony nastrój prysł niczym bańka mydlana.
Jego krótkie, jednak bardzo wymowne nie wzbudzało w dziewczynie pewne podejrzenia, iż nie jest z nią do końca szczery, choć z jakiegoś dziwnego powodu, owej szczerości właśnie od niego oczekiwała. Utkwiła w nim badawcza spojrzenie zielonych oczu chcąc w jego zachowaniu, drobnym geście, zbyt nierozmyślnym wyrazie twarzy przybranym zbyt szybko odnaleźć coś, co wskazywałoby na to, że ma racje. Niestety nie była w stanie przebić się przez ten mur, którego cegiełki przecież sama układała, dlatego westchnęła tylko licząc na to, że kiedyś dane będzie jej odkryć prawdę.
Powoli zaczynała wątpić w przekonania, którymi karmiła się przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Widziała w Tylerze wrednego Ślizgona pozbawionego manier, który uważał się za ósmy cud świata, a przecież rzeczywistość mogła być zupełnie inna. Sama była przykładem na to, jak pozory potrafią mylić, jak wiele masek ludzie są w stanie założyć, byleby tylko chronić swoje tajemnice. Niewątpliwie Tyler był dla dziewczyny swego rodzaju zagadką, choć nigdy nie podjęła próby, by ją rozgryźć. Zbyt mocno skupiona na Elijahu, który wydawał się jej ciekawszy, bardziej przyciągający, bo miał w sobie ten dziwny magnetyzm „zapomniała” o istnieniu Woodsa, któremu przedwcześnie przykleiła łatkę. Odkrycie tego faktu było dla niej zadziwiające, bo przecież uważała się za osobę, która nie ocenia książki po okładce, w przypadku Ślizgona tak właśnie postąpiła. Westchnęła cicho pod nosem nad własną głupotą.
Spojrzenia dwójki tak różnych, a jednak podobnych do siebie uczniów spotkały się, dając Gabrielle możliwość dostrzeżenia emocji innych niż mdła obojętność w tęczówkach chłopaka. Był zaskoczony pytaniem, które mu zadała. Milczał przez dobrych kilka sekund nie odrywając od niej swojego spojrzenia, zupełnie jakby chciał wybadać, czy pyta poważnie czy może jest to tylko kolejna zagrywka blondynki w ich nieustannej walce. Sekundy mijały, a on nadal milczał, wydawało się, że mija wieczność, w czasie której okrywa się coś nieprawdopodobnego i tak zaskakującego, że nie sposób znaleźć odpowiednich słów na wyrażenie tego, co dzieje się w naszym wnętrzu.
Rozchyliła delikatnie różowe wargi poruszając nimi kilka razy, niczym ryba wyciągnięta z wody, lecz nie była w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Była wręcz zszokowana zachowaniem chłopaka, a jeszcze bardziej tym, że po chwili postanowił się ulotnić, zupełnie jakby odkrył coś, co przeraziło go na tyle, by dopuścić się haniebnego czynu, jakim była ucieczka. Gabrielle zupełnie nie potrafiła zrozumieć jego zachowania, wpatrywała się w jego oddalającą się postać niepewna co powinna zrobić. Zatrzymać go i wyjaśnić zaistniałą sytuację czy może dać odejść? Wybrała tą drugą opcje, nie miała dziś siły na prowadzenie tego typu rozmów, zbyt trudnych w stanie w jakim się znajdowała.
To było dziwne.
Wróciła spojrzeniem do widoku jaki rozpościerał się przed nią, nie była pewna ile czasu jeszcze tak spędziła, jednak w momencie, kiedy zimny dreszcz przeszył jej drobne ciało postanowiła wrócić do zamku.


zt x2
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyPią Wrz 13 2019, 00:25;

Słońce dawno zgasło za czarnymi świeczkami drzew, teraz linia lasu zdawała się płynnie przechodzić w usiany gwiazdami granat. Jak wielki koc, w który słusznie można się nocą wtulić i pozwolić systemowi na wygaszenie, wyciszenie bodźców, chwilową ucieczkę w słodką nicość. Dlaczego więc zamiast zanurzyć się w pościel, wspinała się po tych setkach stopni na sam szczyt wieży astronomicznej?
Każdy miał swoją ucieczkę, swoją cichą przystań w której cumuje okręt podczas burzy. Kiedy burzą jest każdy jeden kolejny dzień pozostawania żywym, noc staje się tylko jednym, krótkim przerywnikiem, średnikiem w zdaniu wykrzyczanym ciepłej tarczy słońca. Między jednym porankiem, gotującym się złością i gorzką żółcią zazdrości, a drugim przepełnionym pretensją do świata tak wielką jak do siebie samej, tylko noc pozostawała przyjaźnie cicha, spokojna, moment na oddech i dystans. Siedząc na jednej z ławek wyciągnęła dłoń do nieba rozpościerając palce tak mocno, że niemal czuła trzeszczenie skóry i cichy jęk stawów. Wszystkie dla niej, wziąć w garść i schować w kieszeń, zerwać z nieba gwiazdy w szale zazdrości i ukryć w podszewce sukienki, mieć je tylko na swoją własną uciechę. Jak wszystko, tylko dla mnie, tylko moje, żałosne pragnienie posiadania czegokolwiek poza burzą w głowie. Każdą jedną dotknąć choćby opuszką palca, zadrapać paznokciem, musnąć naiwnie, kciuk na Almachu, mały palec daleko na Alphertaz, jak zmruży jedno oko to wskazującym prawie prawie dotknie lambdy Andromedy. I jak zwykle nic, dalej poza zasięgiem, jak wszystkie gwiazdy jej życia, jak wszystkie marzenia. Pragnąć można wielu rzeczy, a Harlow pragnęła ich wszystkich, z całą mocą przerobową swojego skarłowaciałego, żenującego organu, który medyk mimo wątpliwości musi nazywać sercem.
Czemu jesteś tak odległa, cholerna Andromedo. Czy nie żal Ci było nereid ośmieszonych Twoją urodą?
Skrzywiła się cofając rękę, niemal obrażona na nocne niebo, jakby wciąż ścierając się z sobą samą, wewnętrzną melancholią i złością, której źródła doszukiwać się można było jedynie w genach potwora. Potarła dłońmi twarz i znieruchomiała pozwalając ciszy wlać się w siebie, zanurzyć w nią jak w wannę ciepłej wody, zasłaniając dłońmi przed światem jak małe dziecko, wielki mur, kurtyna odgradzająca nas od wszystkiej krzywdy już od najwcześniejszych lat, tu jesteś bezpieczna za węzłami własnych palców.
Dopiero stłumiony rytm kroków kolejnej pary nóg wspinającej się po schodach wyrwał ją z nostalgicznej twierdzy lat młodości. No już, nie wolno się mazać, jesteś przecież zasraną księżniczką.

@Gabriel R. Swansea
Powrót do góry Go down


Gabriel R. Swansea
Gabriel R. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 191 cm
C. szczególne : wydatne kości policzkowe
Galeony : 777
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t17525-gabriel-robert-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17544-sheakespeare
https://www.czarodzieje.org/t17505-gabriel-swansea
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySro Wrz 18 2019, 02:27;

Gabriel Swansea nigdy nie nazwał siebie artystą, tak jakby chcieli jego rodzice. On uważał siebie za osobę, która zauważa piękno świata. Był to dar, ale także przekleństwo - skoro zauważał wirtuozerię, widział też jej brak. Dlatego przebywanie z wieloma ludźmi go męczyło. Może nie fizycznie, ale po kilkunastu dniach w rozgardiaszu potrafiło dać mu nieźle w kość. Nienawidził nudnych ludzi, nienawidził obojętności, pustki w oczach, ale także takiej... bezsensowności. Sam się bał, że wpadł w taką paradoksalność życia, nie umiał odnaleźć w sobie żadnej cechy, którą cenił w innych. Był... nijaki i zaczynał to dostrzegać. Zawsze, kiedy nachodziły go podobne refleksje szedł na wieżę astronomiczną. Wpatrywał się wtedy w gwiazdy i uświadamiał sobie, że przy nich każdy jest mały. Czym w końcu były jego smutki i troski, przy wielkości kosmosu? Odnajdywał swoją inspirację w jeziorze, od którego odbijał się blask księżyca, uwielbiał wsłuchiwać się w szum drzew w zakazanym lesie, a nawet myśląc o kruchości życia wychylać się niebezpiecznie daleko i wyobrażać sobie upadek wielkiego Dumbledore'a. Nawet najpotężniejszy czarodziej ostatnich czasów nie był w stanie uciec śmierci i dopadł go marazm.
Tak było i tym razem. Z kocem pod pachą, notatnikiem w dłoni i różdżką w kieszeni powoli szedł na szczyt wieży. Dlaczego? Czy potrzebował wytchnienia? Zaczynał być odrobinę bardziej otwarty, co go przerażało. Nie chciał i nie lubił być w centrum uwagi. Nie był jakimś dzikusem, ale mimo wszystko wolał nie wdawać się w kłótnie, stać z boku podczas konfliktów, obserwować. Zapisywać sobie w pamięci obrazy na temat danej osoby. Kiedy rozmawiał z ludźmi tracił swoją przewagę, już nie rozpatrywał ich jestestwa w sposób obiektywny i chyba to go najbardziej bolało.
Kiedy dotarł na szczyt wieży nawet nie zwrócił uwagi, że nie jest sam. Nie miał żadnej pochodni, będąc zdania, że nie warto zakłócać mroku nocy. Gdyby chciał światła, to by przyszedł na tę wieżę w dzień. No i zawsze mógł wyczarować odpowiednie oświetlenie, gdyby zaszła taka potrzeba. Zrzucił gdzieś swój koc, po czym stanął przy krawędzi i westchnął głęboko. Musiał przestać tak wszystko analizować i zacząć żyć. Kiedyś to wszystko się na nim odbije i był tego pewny, ale w tym momencie nie mógł przestać. Po prostu nie potrafił z tego zrezygnować.

@Dina Harlow Wybacz, za opóźnienie. I za gównopost, rozkręcę się później.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Moderator




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyWto Mar 17 2020, 22:47;

Zabawnie się z nią pisało. W ogóle była zabawna, taka pewna swego, jakby mogła przenosić góry, a on miał jej padać do stóp. W pewien sposób, no ja pierdolę, nawet urocza. Nie zamierzał jej jednak niczego ułatwiać, bo mu się nie chciało, a poza tym ta cała pierdolona kara of Howarda zaczynała iść w jakimś zjebanym kierunku. Naprawdę? Pieprzone musicale? Max, w pewien sposób, czuł się jak popierdolony złamas, który wpakował się w sam środek wielkiego gówna, na dokładkę to była jakaś zabawna gierka ze strony profesora, a przynajmniej tak właśnie chłopak uważał i nie czuł zbyt wielkiej potrzeby, żeby się niesamowicie mocno angażować w to całe przedstawienie, czy co to tam, do chuja pana, miało być. Niemniej jednak możliwość droczenia się z dziewczyną, była całkiem przyjemna. Ciekaw był, jak dalece będzie w stanie poirytować ją na żywo, kiedy się tylko zobaczą, chociaż zanim ona go tutaj znajdzie, minie pewnie pierdolone tysiąc lat. Nie zamierzał jej jednak tego ułatwiać, nic z tych, kurwa, rzeczy. Jak chciała bawić się w bycie posłuszną pupilką profesora, to proszę bardzo, ale niech się wykaże, a nie tylko oczekuje, czy coś.
Spokojnie rozstawiał tarota, zerkając co jakiś czas na zegarek i uśmiechając się pod nosem, bo zabierało jej to zdecydowanie zbyt wiele czasu, co było dla niego komiczne, bo - no kurwa - w szkole krążyły jakieś pierdolone mapy, a ona też nie siedziała tutaj od dwóch dni, tylko zdecydowanie dłużej, ale pewnie miała ważniejsze sprawy na głowie, niż zapoznanie się z rozkładem zamku. Chuj go w sumie to obchodziło, tak samo jak to, skąd się tutaj nagle wzięła, aczkolwiek trzeba przyznać, że miała na tyle ładną buźkę, że mógł się z nią pobawić, bo co mu to szkodziło. Był pewien, że Alise później pokaże mu, co o tym myśli i wiedział, że siostra nie będzie z niego zadowolona, ale faktycznie - odbiło mu już całkowicie i poszedł własną drogą, paląc za sobą chyba wszystkie możliwe mosty. Jeszcze tylko ostatnia wola Rose jakoś trzymała go w miejscu, ale skoro już jej tak naprawdę, całkiem fizycznie nie miał, to srał na to wszystko. Gdyby nie to, że nie skończył osiemnastu lat i w świecie mugoli był właściwie nikim, pewnie zdołałby sobie jakoś tam poradzić. Z drugiej strony - na pewno chciał rzucać szkołę? Spojrzał na rozłożone karty i zacmokał niezadowolony, bo nie powinien zadawać pieprzonych pytań tego kalibru, kiedy bawił się w ustawianie tarota.

@Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySro Mar 18 2020, 12:24;

Co z tego, że latały po szkole mapki, jeśli trzeba było wiedzieć nieco więcej o tym, gdzie się było? Dodatkowo schody żyły własnym życiem, a Lou nabierała przekonania, że im bardziej się spieszysz, tym bardziej one się kręcą, nie pozwalając ci dotrzeć na odpowiednie piętro. Pisała szybciej, niż zastanowiła się nad tym, jak jej słowa mogą brzmieć dla drugiej strony. Kierując się w stronę wieży astronomicznej, nabierała przekonania, że Orzechowski nie wyczuł jej sarkazmu. Tym samym coraz mniejszą ochotę miała na to, aby się z nim spotkać, a co dopiero odgrywać scenę z musicalu. Choć jedno musiała mu oddać, najwyraźniej znał temat, gładko przechodząc do nazywania jej Aniołem Muzyki. Obawiała się tego przedstawienia. Nie chodziło nawet o znajomość i sposób przedstawienia Upiora w Operze, co o współpracę z chłopakiem. Chwała wizzbookowi, choć gdy przeczytała nazwisko i przypomniała sobie lekcję zaklęć, miała ochotę biec do Forestera i prosić o zmianę partnera. Z drugiej strony, nie była przecież tchórzem, a Orzechowski nie był rogogonem, z całą pewnością można było z nim jakoś współpracować. Zacisnęła więc zęby, uniosła dumnie podbródek i weszła na szczyt wieży astronomicznej, gdzie Upiór już na nią czekał. Dość zabawne, ale skłonna była powiedzieć, że akurat to słowo pasowało do niego. Pozostawało teraz zachować zimną krew i panować nad sobą. Miała już pokaz jego zdolności prowokatorskich i dobrze wiedziała, że ją akurat łatwo sprowokować. Cóż, cierpliwość także należało ćwiczyć.
Odnalazła go spojrzeniem dość szybko. Nie wiedziała o nim niczego, dlatego z zaskoczeniem zauważyła, jak stawia tarota. Sama nie potrafiła, choć też nie przykładała się do tego zbytnio. Wolała wpierw dopracować zupełnie inną zdolność, a dopiero później uczyć się wróżbiarstwa od babci. W efekcie wylądowała w Hogwarcie i nie miała od kogo się uczyć, a zajęcia nie dotyczyły tylko jednego.
- Sprawdza się? Rzeczywiście pomaga znaleźć odpowiedź na pytania? - spytała z dosłyszalnym niedowierzaniem. Cóż, we wróżby średnio wierzyła. Może i w czasie ferii udało jej się zrobić wahadełko i znaleźć parę galeonów dzięki niemu, ale już prędzej uwierzyłaby, że zrobiła wykrywacz złota, niż faktycznie coś do wróżenia. Miała problem uwierzyć we wróżby, ale kto wie, może wystarczyło przysiąść do tego i otworzyć się na nowe doświadczenia?
- Mamy odegrać scenkę z tytułowym utworem z Upiora w Operze. Zakładam, że znasz tekst i potrafisz śpiewać? - spytała, spoglądając na chłopaka z ukosa. Oparła dłonie o mury wieży i spojrzała na roztaczający się przed nią widok. Tego jednego nie było w Riverside na każdym kroku.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Moderator




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptySro Mar 18 2020, 22:34;

Trzeba przyznać, że Max bawił się dość dobrze, ale był ostatnią osobą, którą można było namówić na ten cały cyrk. W tym czasie rozmawiał również z Alise i dla niej był skłonny wskoczyć w te skórzane paski, chociaż właściwie prawda była nieco inna - mógł zrobić to dla siebie, po to, żeby śmiać się wszystkim w twarz, aczkolwiek podejrzewał, że mimo wszystko Howard uznałby to już za znaczną przesadę, a nie chciał z nim zadzierać. Profesor może i był zabawny i dość luzacki, ale nawet Max wiedział, że istnieją granice wytrzymałości, jakich lepiej nie naruszać. Nie chciał skończyć już całkowicie w dupie, więc powiedzmy, że nieco się powstrzymywał. Z całą pewnością zamierzał jednak pomóc Alise, chociaż nie wiedział jeszcze jak do końca, to było coś, nad czym musiał się kurewsko dobrze zastanowić. I pewnie fakt, że był taki rozkojarzony, powodował, że tarot w ogóle mu nie wychodził. Inna sprawa, że robił to raczej po to, żeby się czymś zająć i nie rozmyślać nad losem jebanej jarzyny. Zerknął na Loulou, kiedy tylko się pojawiła, a później na zegarek, jakby chciał ocenić jej prędkość w tym małym wyścigu, przed jakim ją postawił.
- Jeśli umiesz pytać, Christine. To nie jest ta śmieszna, mugolska kula, którą trzepiesz i teoretycznie wiesz, co zrobić - rzucił na to i zgarnął karty, by zrobić jej miejsce, po czym oparł się plecami o kamienny mur i przypatrywał się jej uważnie, z nieznacznie kpiącym uśmiechem, zastanawiając się najwyraźniej, jak wiele jest w stanie znieść i co jeszcze dzisiaj zrobi, zanim ostatecznie się na niego zirytuje. To była trochę jak gra w sapera, nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdowała się bomba, ale to, że istniała, było wręcz oczywiste. Przekrzywił lekko głowę, kiedy się ponownie odezwała, a następnie parsknął z ubawienia.
- Ależ tak, jak stado baranów. Widać jednak Howard nie docenił mojej sugestii, że lepiej wypadłyby w roli Upiora, czy innego bohatera tragicznego - stwierdził na to i nieznacznie przymknął powieki. Chuj go właściwie obchodziła ta lekcja, to, że podobały mu się musicale, to jedno, ale drugie to, czy chciał i umiał brać w nich udział, bo trzeba przyznać, że znając życie, to świetnie fałszował. Nie śpiewał, nie skupiał się na tym jakoś bardzo, oczywiście nie licząc tych kurewsko zabawnych wokalnych popisów pod prysznicem, ale to pewnie się nie liczyło, kiedy trzeba było stanąć przed liczną publicznością. Inna sprawa, że i tak nie sądził, żeby wypadł gorzej od Callahana, a oglądanie jego popisów na scenie, było również całkiem sporo warte. Pawiany co prawda powinny siedzieć w pierdolonych klatkach, ale różnie bywało...
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 EmptyPią Mar 20 2020, 18:01;

On bawił się świetnie, a ona zastanawiała się, jak bardzo będzie potrzebować czegoś na uspokojenie. Nie uśmiechało jej się przepychanie przy każdym spotkaniu, a sądząc po postawie Maxa na lekcjach, dokładnie tak będą wyglądały próby i samo przedstawienie, o ile będą w nim występować. Podejrzewała, że może się skończyć krótkim “pierdol się”, czy innym równie uroczym tekstem i koniec. Mimo to zamierzała dać z siebie wszystko. Może i nie wiązała swojej przyszłości z działalnością artystyczną, ale skoro już się zgłosiła, choć po części została zmuszona do tego na zajęciach z puzzlami, nie zamierzała rezygnować i się poddawać na samym początku. Kto wie, może Max jednak tylko udaje takiego dupka?
Zignorowała zupełnie jego spojrzenie na zegarek, gdy pojawiła się na  szczycie wieży. Nie miała zamiaru przepraszać, że musiał tyle na nią czekać. Ostatecznie nie umówili się wcześniej, a ona była w drugiej części zamku, gdy ze sobą pisali. Miała ochotę przewrócić oczami, gdy od razu nawiązał do mugolskich “wróżb”.
- O dziwo łatwiej mi się spogląda w fusy, niż stawia tarota. Może rzeczywiście, źle stawiam pytania - odpowiedziałą, lekko wzruszając ramieniem. Cóż, będzie musiała się z tego podszkolić, skoro zapisała się do kółka wróżbitów. Może wtedy karty dadzą jej odpowiedź, co jej da znajomość z nim i czy przypadkiem go nie zabije. Póki co po prostu ją irytował swoją postawą, ale w każdej chwili mogło się pogorszyć. Od pierwszej chwili, gdy jej odpisał, wiedziała, że przypadkiem rozpoczęła z nim grę i nie była z tego zadowolona, ale skoro było to potrzebne do zaliczenia zajęć artystycznych, trudno.
Oparła się biodrem o mur, zaplatając ramiona na piersi i przyglądając się uważnie Maxowi. Naprawdę zgłosił się na zajęcia, ,a nie potrafił śpiewać? Miała odwalić z nim przedstawienie z utworem operowym poniekąd, a on nie potrafił śpiewać?! Nie. Zgrywał się. Uśmiechnęła się kącikiem ust, ale spojrzenie nie rozjaśniło się wesołością. Zdecydowanie mógł być pewnym, że gra jej na nerwach, zaś ona wyraźnie widziała, że jemu to się podoba.
- Czyli musimy poszukać kominiarczyka? Skoro barana już mamy, a ja będę pasterką - odparła przesłodzonym głosem, po czym uśmiechnęła się szerzej i zatrzepotała rzęsami jak nie jedna idiotka, żeby zaraz skrzywić się i odetchnąć głęboko, spoglądając w stronę widocznego jeziora. - Nawet jeśli fałszujesz, skoro już jesteśmy w to wplątani, zróbmy to najlepiej, jak potrafimy, a przynajmniej nie utrudniaj tego bardziej - dodała, patrząc na nowo na niego. Co z nim było nie tak? Po co w ogóle chodził na zajęcia, skoro zawsze zachowywał się, jakby był tam z przymusu. Jeśli nie zamierzał brać w tym udziału, mógł po prostu powiedzieć. Z pewnością udałoby się jakoś odkręcić zabawę z musicalem u Forestera. Najwyżej śpiewałaby sama, jakąś solową scenę.
- Śpiew nie jest najtrudniejszy. Stroje… Może bardziej współczesne? Mam coś, co mogłoby udawać koszulę nocną Christine. A ty? - pytając, zmierzyła go oceniającym spojrzeniem. - Masz może skórzaną kurtkę? Chyba że wolisz szatę wyjściową? - dopytała, spoglądając na nią z nieznacznie wyzywającym wyrazem twarzy. No dalej Orzechowski, jak bardzo będziesz utrudniał?


Ostatnio zmieniony przez Loulou Moreau dnia Pon Mar 23 2020, 01:28, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 QzgSDG8








Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty


PisanieIzba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty Re: Izba na szczycie bocznej wieży  Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Izba na szczycie bocznej wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 15 z 17Strona 15 z 17 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Izba na szczycie bocznej wieży - Page 15 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
wieża astronomiczna
-