Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ruiny w okolicy wioski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySro Cze 12 2013, 23:48;

Ruiny w okolicy wioski Screen-shot-2013-01-02-at-10-52-13-am
Powrót do góry Go down


Sophie B. Lorrain
Sophie B. Lorrain

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ćwierć-wila
Galeony : 344
  Liczba postów : 414
http://czarodzieje.org/t6097-sophie-beatrice-lorrain#172870
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6110-no-chodz-tu-niesmialku#173011
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7875-sophie-beatrice-lorrain#220230
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 15:18;

Sophie biegała. Biegała ile sił w nogach, ile oddech zdążyła skraść z powietrza, ile chłodu zdążyło dotrzeć do jej dłoni. Biegała. Znów miała wrażenie, że waży o kilka gramów za dużo. Za dużo... Boże co za okropne słowo. A raczej wyrażenie. "Za dużo" - nadwyżka. Nadwyżka wszędzie. Nadwyżka w portfelu nie przeszkadzała. Nadwyżka ciała już tak... Sophie nie chciała tego. Nigdy nie czuła się gorzej niż w momentach, kiedy lustro podawało jej jednoznaczny wynik: "wyglądasz jak beczka w pierwszym miesiącu, matka będzie niezadowolona". Szczególnie druga część wyrażenia. "Matka będzie niezadowolona"... Cóż. Beatrice naprawdę miała momentami nadzieje, że wszyscy się ulotnią i nie będą mieli w stosunku do niej żadnych roszczeń. Bo to było męczące... Męczące było walczyć o marzenia innych. Sophie zatrzymała się. Była teraz wycieńczona. Bała się, że zaraz zemdleje. Kiedy ostatni raz to się stało mało brakowało, a nikt by jej nie znalazł... No może jakieś dzikie zwierzęta, ale przecież... Przecież Sophie była złożona tylko z kości i jakiś tam mięśni... Dziewczyna zatrzymała się lekko przestraszona, kiedy zdała sobie sprawę, że wokół niej krąży dziwna łuna... Łuna jakby mgły? Przecież były wakacje, wszędzie gorączka... Ale tu i słońce zdążyło zajść.
Zwolniła. Ruszyła powoli do przodu wyciągając naprzeciw siebie różdżkę, która drżała w jej dłoni. Nie dało się tego opanować. Trudno. Nadwyrężony organizm musiał się uspokoić. To nie był wyraz strachu, Panienka Beatrice zazwyczaj się nie bała, nie było czego. W ciemności zawsze można zapalić światło, wroga zawsze można zabić, miłość można zdusić, przyjaźń można ochronić... To wszystko sprowadzało się tylko do tego, czego naprawdę chcesz. Dlatego Lorrain się nie bała. Napisałam, że zazwyczaj... Było kilka sytuacji, kiedy jednak coś się w niej zmieniało, ale nie o tym dziś.
Szła tą wioską, a raczej jej ruinami i wypatrywała czegoś lub kogoś, lecz nikogo nie zauważyła. Na ślepo zaklęć przecież nie będzie rzucała. Nie z takimi rzeczami do niej. Była ostrożna i pewna w swoich decyzjach, lecz teraz... Teraz wstąpiła na ganek jednego z domków, który wyglądał na opuszczony... Oparła się o ścianę. Już nie podejrzewała nikogo o obecność. Wyciszyła się. Niebieskie oczy śmigały dokoła, a dłonie sięgnęły długich włosów powoli składając je w jakiś niedbały kok. Teraz czekala, aż uspokoi się serce, aż spadnie waga, aż się uśmiechnie, aż będzie gotowa znowu grać.
Chyba brakowało jej czegoś. Może towarzystwa człowieka? W samotności była czuła na dźwięk, zapach... Charakterystyczna woń otwartej puszki wina unosiła się gdzieś w pobliżu. Chyba ktoś tu ostatnio balował.
Sophie zamknęła oczy, zaczerpnęła powietrza i stanęła na palce plus oczywiście wciągnęła brzuch. Byłaby idealna gdyby tak wyglądała. Była taka wysoka i tak szczupła... Ale nie o tym. Upadła. Była tylko człowiekiem.
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8








Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 16:18;

Kobiety...Zawsze były takimi cholernymi perfekcjonistkami, zawsze chciały wyglądać idealnie, mieć doskonałe figury...i po co? Po co zamieniać się w wieszak? Tak bardzo niektórym mężczyzną się to nie podobało, chociaż istnieli również tacy, co lecieli na kobiety które były odziane jedynie w skórę. Lucas na pewno na nie nie leciał, co ważniejsze, uważał nawet takie kobiety za nic warte. Lunarna musi mieć chociaż odrobinę ciała, aby po przemianie w wilkołaka, miała siłę aby dopaść swoją ofiarę. Takiego był zdania. Chociaż nie przetłumaczy się tym wszystkim dziewczyną, by nie reagowały w ten sposób na zmiany w swoim ciele. Owszem mogą ćwiczyć, lecz nie katować się, bo przytyło się ileś tam gramów. No ale nic, Lucas na to nie znalazł jeszcze rozwiązania. Mógł użyć siły, zdominować wszystkie lunarne kobiety, ale po co? To nie on był szefem bractwa. Farid miał widocznie to w nosie, czy będzie miał silne wilkołaki, czy wychudzone nie mające siły, aby zrobić coś pożytecznego. To właśnie tak go denerwowało, to dlatego chciał mu odebrać dowodzenie. Według Lucas'a nikt nie znał swojego miejsca w szeregach. Te wybory...kto przy zdrowych zmysłach, chcący pozbyć się szlam i mieszańców przyjmuje do Lunarnych brudnych...Tyle razy już chciał w tej sprawie zabrać głos, lecz zawsze nie miał na tyle odwagi, bojąc się Farid'a. Wiedział że sprzeciwiając się wywoła gniew u swojego mistrza. Na sto procent doszłoby do walki pomiędzy tymi mężczyznami, a to nie był czas na to...jeszcze nie. Musiał się nauczyć kilku rzeczy, by sięgnąć po tron.
Obchód...co za dureń to wymyślił, to były wakacje, każdy nauczyciel również powinien mieć wakacje, a nie pracować 360 dni w roku. Żeby się nie zdradzić z pokorą przyjął swoje obowiązki. Dyrektor był cwaną bestią, już go wypytywał dlaczego nie pojawił się na tajnym spotkaniu, to też musiał mu jakoś wkręcić różne bajeczki. Miał nadzieję że połknął haczyk. Spacerując po okolicy wioski, usłyszał jakiś trzask łamanej gałęzi. Zmysły miał dziwnie wyostrzone, czyżby zbliżała się pełnia? Och jak on tego pragnął...pierwsze co by zrobił to siał spustoszenie w wiosce. Ruszył w kierunku pękającej gałęzi, niby nic, ale może to jakieś zagrożenie...szpieg...ktokolwiek kto mógł mu zagrozić. Chwycił za różdżkę w kieszeni i wyciągnął ją. Nie uniósł jednak na wysokość swojej twarzy, nie wyciągnął jej również przed siebie. Różdżka tkwiła czubkiem ku dołowi. Wszedł w ruiny przy wiosce, jaki ładny widok, a co jakby i ich wioska została tak zniszczona? Ciekawa perspektywa, mógł zwołać lunarnych i w każdej chwili zaatakować. Ale plan był inny. Lucas miał zwodzić pracownika ministerstwa, który również miał się pojawić na wakacjach. Dowiedzieć się czegoś pożytecznego. Idąc dalej pomiędzy ruinami dostrzegł zatrzymującą się w oddali postać. Wszedł w jedną z ciemnych uliczek i wyszedł niedaleko...dziewczyny. Sophie. To była tylko Sophie. -Biegasz, biegasz, tracisz kilogramy...później nie będziesz miała siły obalić swoich ofiar. Powiedział spokojnym głosem stając tuż naprzeciwko niej.
Powrót do góry Go down


Sophie B. Lorrain
Sophie B. Lorrain

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ćwierć-wila
Galeony : 344
  Liczba postów : 414
http://czarodzieje.org/t6097-sophie-beatrice-lorrain#172870
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6110-no-chodz-tu-niesmialku#173011
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7875-sophie-beatrice-lorrain#220230
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 16:37;

Gdyby Sophie potrzebowałaby się komuś podobać to da znać, zadzwoni pod wybrany numer, albo wyśle list. Wszakże przebywamy w świecie magicznym, a telefony wciąż są tu zapomnianym wynalazkiem.
Ona nie chciała stanowić czyjegoś oczka w głowie. Lśnić jako gwiazda. Nigdy też nie chciała być wilkołakiem. Do mistrza przyłączyła się całkiem niedawno i od razu zaznaczyła, że nie chce w żaden sposób występować w skórze zwierzęcia. Mistrz się zgodził... Wszakże geny wili były ważniejsze niż to czy dziewczyna będzie gryzła czy nie. Oszpecenie jej świadczyłoby o straceniu atutu Luarnych. Sophie potrafi mamić. Potrafi okłamywać i grać różne role.
Kto jak nie ona, znów nie spyta nauczyciela jakie jest hasło do pokoju dyrektora, bo marzy się jej zanieść jakieś dokumenty? Byle komu nie podają tej informacji. A Sophie traktowała to jako rodzaj zabawy, albo się uda, albo się nie uda. A udawało. W razie czego różdżka pozostawiała furtkę w postaci: "obliviate". I nikt nie będzie pamiętał, że mała Soph tu była.
Każdy kto na nią patrzył zaraz miał problem. Była piękna, idealna, ale... Ale brakowało jej czegoś. Tych kilku kilogramów, które świadczyłyby o tym, że jest podobna figurą do reszty Ślizgonek. To jej nie przeszkadzało. To była też jedna z rzeczy dla których biegała. Biegała, bo chciała się wyróżniać, wpijać się w ludzką pamięć jak nieproszony gość. Istnieć w jakiejś tam części umysłu.
Proszę bardzo. Np. taki Lucas. Lucas ją znał. Nie miałby problemu z rozpoznaniem Soph gdyby nawet dążyła do ostatecznego oszpecenia. Raczej zakpiłby z niej, że sili się na marne przebieranki. A Beatrice wystąpiłaby z tłumu i znów byłaby tą panienką Lorrain, o której czasem nikt nie pamięta, tak naprawdę tworząc scenariusze o tym, co by było gdyby ściągnęła z siebie fatałaszki.
Farid ją doceniał. Chełpił się swoją kadrą. Każdy o tym wiedział. W Lunarnych nie było śmieci. A Sophie nigdy nie chciała wyciągać rąk po władzę. Po cokolwiek, co mogłoby jej zagrozić. Władza pociągnął ją u innych. Sama wolała grać "nieznaczące" role, które prowadziły do spełnienia jej pragnień.
Zobaczyła Lucasa i uśmiechnęła się dwuznacznie.
- Doskonale wiesz, że mogę wszystko. - I nie wiadomo czy się odnosiło to do zabicia ofiar, czy do tego, że nigdy nie upadnie, czy do tego, że może oczarować każdego. O cokolwiek chodziło... Mogło to być wszystko.
Sophie kucnęła obserwując teraz prawą rękę Mistrza z dołu. Wiedziała o Lucasie wszystko, kiedy on myslał, że tkwi w niewiedzy.
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8








Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 17:35;

To on był w tym momencie durny, nie zdając sobie sprawy że dziewczyna nie jest wilkołakiem. Wila...mógł się spodziewać tego, bo ilekroć na nią patrzył, wydawała się nieskazitelnie piękna. Ba! Była nieskazitelnie piękna! Zabawne, że sama uczennica wiedziała o nim wszystko, czyżby był aż tak nieostrożny? A może ona taka przebiegła? Bardzo dobrze, że o tym nie wiedział, wpadłby w szał, że ktoś wie o nim tak dużo. Przecież to niebezpieczne! W szkole jest ten pedałek od legilimencji, to jest tylko chwila, by wpadł do umysłu jakiegoś ucznia i przewertował wszystkie wspomnienia. A wtedy Lucas leży! Całe szczęście że mu o tym nie powiedziała na głos. Teraz może żyć w niewiedzy i tak będzie najlepiej. A co jeśli już przewertował wspomnienia uczniów? Może dlatego było to zebranie? Na które dostał zaproszenie od dyrektora? Może już wiedzieli? Tyle pytań mogło się nazbierać w umyśle Lucas'a gdyby tylko wiedział. Panika, strach, przyśpieszony puls...tyle emocji, których chciał się wyzbyć, gdyż twierdził że tylko słabi się czegoś boją.
-Wszystko i nic? Zapytał się, gdy kucnęła, a więc to tak się czuje Farid gdy przed nim się kłaniają? A może ona po prostu chciała zawiązać buta? Nie widział, więc uznał że oddaje mu cześć. Och jakie to przyjemne uczucie! Naprawdę! -Wstań... Powiedział szybko, nikt nie mógł zobaczyć ich w takiej sytuacji, bo od razu mógłby nabrać podejrzeń. Chociaż odbiegając od tematu, bardzo cieszył się że ją spotkał i to w takim miejscu. Po pierwsze, mogła mu powiedzieć czego się dowiedziała. Tak, to poniekąd jest doskonały plan posiadając członków ugrupowania w szkole. Młodzi ludzie, w dodatku obdarzeni tak samo jak ona, mogli w banalny sposób wyciągnąć informacje od nauczycieli, uczniów i przekazać je właśnie jemu. Z drugiej strony, gdy ktoś ich przyłapie, zawsze może powiedzieć że znalazł ją w ruinach, gdy zaatakowało ją jakieś magiczne stworzenie. Gdy się wyprostowała, przejechał kciukiem po jej policzku. -Wiesz coś ciekawego, co mogłoby mnie zainteresować? Zapytał, choć nie liczył na jakieś ciekawe informacje. W Japonii nie działo się nic, co mogłoby zainteresować Lucas'a. Dyrektora tu nie było, mógł teraz szykować jakiś chytry plan w szkole, oczekując na powrót uczniów na kolejny rok. Każdy dzień tutaj działał na ich niekorzyść. Oni również musieli działać, planować, chociaż Farid'a również tutaj nie było. Zastanawiało go jedno...gdzie wbić szpilkę, aby najbardziej zabolało dyrektora, gdy w Japonii miał tylu nauczycieli, oraz tylu uczniów. -Zastanawia mnie...jak bardzo zabolałoby dyrektora, gdybyśmy zaatakowali tych uczniów? Tylu nauczycieli, a żaden z nich nie podejrzewa co się tutaj dzieje. A może? Zastanowił się. -Sądzisz, że byłabyś w stanie dotrzeć do jakiegoś nauczyciela...zniewolić go na tyle, abyś zdobyła informacje na temat zebrania? Przeszedł się kawałek i stanął, po czym zwrócił się do niej twarzą. -Zebranie...przed wyjazdem dostałem sowę, w której dyrektor zapraszał mnie na naradę grona pedagogicznego. Sądzę że przekazał im informacje, oraz jakie mają plany. Musimy być przygotowani, na następny rok szkolny. Wyjaśnił pokrótce o co chodziło z tym zebraniem. Chętnie odpowie na jej pytania, ponieważ wszystko musi być dopracowane w stu procentach. Nie chciał aby dziewczyna się wkopała, w końcu jest ich tajną bronią. -I zapamiętaj...profesor Blythe jest mój. Powiedział stanowczo i wrócił do niej, nie mogli stać w jednym miejscu, żeby nikt nie przyszedł i nie przeszkodził w tym co właśnie omawiali.
Powrót do góry Go down


Sophie B. Lorrain
Sophie B. Lorrain

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ćwierć-wila
Galeony : 344
  Liczba postów : 414
http://czarodzieje.org/t6097-sophie-beatrice-lorrain#172870
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6110-no-chodz-tu-niesmialku#173011
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7875-sophie-beatrice-lorrain#220230
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 18:45;

nie mam jeszcze zaakceptowanej genetyki, ale chyba dla dobra wątku możemy uznać, że Sophie jest wilą, jak jej matka i babcia. Huh. Może mnie nie zjedzą, bo Cię nie czaruje tylko sobie stoi!

Tak. Nikt nie znał Sophie. Była dość niepozorna. Nauczyła się nie kłócić z opiniami, że potrzebuje opieki i troski, albo w ogóle czegoś. Skoro tak uważałeś to powodzenia. Sophie była zmienna, jak prawie każda kobieta, niektóre tylko udawały zmienne tak naprawdę od początku chcąc tego samego. Hm... Sophie na początku stała po stronie Argenów, ale nie mogła tego zrozumieć. Tego wzajemnego pomagania sobie, stania obok siebie, kiedy ewidentnie to, że ktoś umiał zaklęcie "lumos" już sięgało szczytu jego możliwości. Wtedy to Farid kazał zostać jej po lekcjach, ale nie po to, żeby jej powiedzieć: "hej, jestem przywódcą Lunarnych", ale po to, aby najpierw rzucić jej parę zadań, które zbadały to jakie są jej przekonania, na ile potrafiłaby mu zaufać i inne. Dopiero potem dotarła do szeregów i odkryła kto stoi za tym wszystkim. Lucas... Lucas natomiast był specyficzny. W Hogwarcie uczył od niedawna i nie wydawało się, aby kiedykolwiek był normalny. Czuły. Opiekuńczy. Zawsze miał jasne wymagania, ale Sophie korzystając ze swojego daru i paru sekretów, które już wtedy znała, potrafiła zawsze wygospodarować dodatkowy dzień, w którym tylko ona mogła oddać sprawozdanie.
Teraz dotknął jej policzka... Odsunęła jego dłoń od siebie uśmiechając się przy tym ironicznie.
- Myślisz, że jak siedzisz w piaskownicy to wszystkie zabawki mogą być Twoje? - Wzruszyła ramionami, kiedy ukucnęła, a on kazał jej wstać. Cóż. Nie spodziewała się, że jest tak próżny, aby odebrać jej kucnięcie jako pokłon. Ludzie mieli różne przyzwyczajenia. Nie dyskutowała z tym. Wolała, aby trwał w swoim przekonaniu niżeli teraz miałaby się z nim wdać w kłótnię, która zaowocowałaby podziałem Lunarnych. Ona kiedyś go skusi. Doprowadzi do ostatecznego starcia z Faridem, a to który zostanie... Sophie go ukoronuje. W sensie zwycięzcę. Trzeba będzie tylko wybrać odpowiednią nagrodę. A wszyscy jej pragnęli, szczególnie w momentach, w których kokietowała ze zdwojoną siłą.
- Sądzę, że wtedy powinieneś był być na tym zebraniu, a nie teraz powtarzać mi coś, co powiedział mi kilka dni temu Sherazi. Myślę, że on wciąż Cię wyprzedza o krok. Jakby chciał Ci powiedzieć "nie tędy droga". - Mruknęła cicho przyglądając się mu z zastanowieniem, o co może chodzić w tej grze. Profesor Morris oczywiście powiedział Sophie jedynie tyle, że chcą zaostrzyć środki bezpieczeństwa, a to było chyba tak oczywistym faktem, że nie opłacało się tego mówić na głos.
- Co do ataku... To chyba nie jesteś na tyle bezmyślny, żeby to teraz zrobić, co? - Cmoknęła kręcąc głową. Sophie widziała, ze ludzie byli coraz żałośniejsi i próbowali się chronić, ale wolała, żeby teraz na chwilę zapomnieli. Sherazi miał ważniejsze rzeczy do roboty. Chciał poznać przyjezdnych bliżej.
Powrót do góry Go down


Gość
avatar

Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8








Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 20:58;

No jasne że tak myślał! Skoro jest prawą ręką, a za niedługo liderem Lunarnych (tak, tak uwielbiał być egoistą i patrzeć na to wszystko właśnie w ten sposób), to oczywiście, że każde zabawki w piaskownicy musiały być jego. Na jej słowa zaśmiał się cicho aż poczuł rozciągającą się bliznę na jego policzku.
-Ależ oczywiście, każdy powinien wiedzieć że nie lubię się dzielić zabawkami. Mruknął w jej kierunku. Szkoda że nie mógł wertować wspomnień naprawdę...Chyba wtedy nie byłby w stosunku do niej taki miły. Obawiałby się jej, a zarazem przeklinał siebie za tak długi jęzor. Obawiałby się, bo miałby mieszane uczucia, czy aby na pewno jest z nimi szczera i jest oddana. No bo, skoro kobieta zmienną jest, to posiadając takie informacje, które jej niewątpliwie on jak i Farid przekazali mogłaby nieźle namieszać. Skoro była w jednym ugrupowaniu, a teraz jest w następnym, za niedługo może znów stwierdzić, że chce być neutralna...a to mogłoby się dla nich źle skończyć.
Na samą wzmiankę o tym że Farid może być o krok przed nim zacisnął mocniej pięści. Dziewczyna wiedziała jak uderzyć w jego słaby punkt. A tym punktem był sam ich mistrz. Za każdą wzmianką o nim Lucas dostawał obsesji, zaczynał intensywniej myśleć, widzieć to czego inny członek nigdy nie odważyłby się zobaczyć...śmierć Farid'a. Lucas miał sny...które za każdym razem, każdego ranka, bądź przy każdym przebudzeniu ładował do fiolki, by nikt nie zobaczył tego co on widział. Śnił, jak to pojawia się w komnacie Farida, ukrywając się w cieniu, ściskając mocno różdżkę w dłoni. Stając przy łóżku i celując prosto w postać Sherazi'ego. Gdy ten się budzi, on patrzy mu głęboko w oczy i ostatnimi słowami jakie mistrz słyszy jest zaklęcie śmierci. W tej chwili gdy Sofi powiedziała te słowa, przez chwilę widział to wszystko.
-Dla ciebie mistrz Sherazi, bądź pan. Powiedział uszczypliwie, chciał żeby widziała, że te słowa które padły z jej ust nie spodobały mu się. Ależ nie, nie chciał ich atakować, to byłoby nie mądre, zupełnie jakby sobie wbił ostatni gwóźdź do trumny, jednak chciał wiedzieć...chciał poznać tych wszystkich którzy stoją po drugiej strony barykady. Chciał mieć możliwość eliminowania ich jednego po drugim. Zupełnie jak wyeliminowali tą nauczycielkę, której nazwiska nawet nie pamiętał. To było takie wspaniałe zakończenie roku!
-Racja...wybacz. Co ja sobie mogłem myśleć...taki głuptas ze mnie. Z początku chciał zachować się tak jakby zrozumiał swój błąd. Jednak po chwili znów spojrzał na nią z ironią wymalowaną na twarzy. -Co ci mówił mistrz? Chciał wiedzieć, bo się okazuje że członkowie mogą wiedzieć więcej niż on sam. Jego prawa ręka!
Powrót do góry Go down


Sophie B. Lorrain
Sophie B. Lorrain

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ćwierć-wila
Galeony : 344
  Liczba postów : 414
http://czarodzieje.org/t6097-sophie-beatrice-lorrain#172870
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6110-no-chodz-tu-niesmialku#173011
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7875-sophie-beatrice-lorrain#220230
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySob Lip 06 2013, 21:49;

W dzisiejszych czasach trudno o dobrą, niepsującą się po tygodniu zabawkę. Na całe szczęście Sophie już była zepsuta, ale potrafiła funkcjonować w tym społeczeństwie, więc witamy w raju. Udało się jej chyba przeżyć na tym świecie ładnych parę lat. Choć to wciąż było niewiele. Ona nigdy nie kwestionowała czyjegoś zdanie i nie śmiała się z tego na głos. Pozwalała ludziom tkwić w świecie, gdzie byli dla siebie idealni. Umartwiających się wspierała w ascezie, a tych, którym po prostu chciała pomóc powoli podawała pomocą dłoń uważając, żeby się nie sparzyć i nie zobowiązać się do własnych zwierzeń. Wydawało się jej, że w momencie kiedy komuś powie wszystko, to nie tyle co będzie naga, ale po prostu okaże się kimś kogo trzeba zdeptać, bo nie jest tak bogaty. Przecież życie Beatrice nie było niczym szczególnym. Nic w tym wspaniałego. Tak naprawdę układało się w niej poczucie, że dziwna matka próbowała ją zniszczyć. Nic nowego. Takie rzeczy dzieją się codziennie.
Sophie wiedziała jeszcze jedną rzecz. Kłamstwa są smaczne. Dobrze smakują, jeśli są podane w postaci koktajlu ze świeżymi truskawkami i kosteczkami lodu. Wtedy są najlepsze. Gładko biegną przez przełyk i osadzają się na biodrach, aż wreszcie utwierdzamy się, że tam jest ich miejsce. Gdy tylko spróbujemy je usunąć nic nie będzie takie samo. Zupełnie nic. Mozolna praca, spojrzenie prawdziwe w oczy... Strach, że tego nie da się naprawić... Ale sam początek kłamstw. Był bardzo przyjemny. W sumie obawiała się, co będzie jeśli Farid przestanie pozwalać Lucasowi na takie zachowanie. Na myślenie, że może wszystko. Jeśli przestanie mu podawać koktajl, kto go wesprze? Kto poda chłodzący okład nie chcąc dopuścić do katastrofy? Sophie nie widziała siebie w tej roli. Obawiałaby się, że zbyt wiele przywiązanie zrzuciłoby jej niewielki pakiet emocji z jedenastego piętra i obserwowałoby jak się powoli roztrzaskuje na posadce.
Uśmiechnęła się. Mówił o niej jak o własności. Nie dziwiła się. Zapewne mogłaby to wszystko wykorzystać potem. Przecież nie dało się niczego przed nią ukryć. Nie umiała legilimencji, ale na własne życzenie zaczęła grzebać w jego przeszłości. Nie po to, aby go nagle uwieść prawdą i grozić, ale po to, by wiedzieć kim jest. Lubiła znać przeszłość innych, to dawało fundament do tego jak ich teraz odbierać. Nic na razie nie odpowiedziała chcąc się pozbyć dwuznacznych uwag. Widziała te nieznaczny błysk w oczach, który świadczył o zdenerwowaniu.
Lucas już od dawna nie stosował się do poleceń Farida w określony sposób. Zwykle zadania mu powierzone przerabiał, albo powierzał komuś innemu. Sophie zwykle odmawiała. Nie z lenistwa. Zwyczajnie próbowała go tym ustawić do pionu i konsultacji z Sherazim. Czasem to się jej udawało, czasem nie. Czasem zaciskała wargi i robiła to, po to aby mieć dobry kontakt z Lucasem. Z pewnością ją cenił jak inni. Sophie nie potrzebowała pokłonów. Nigdy.
- Mistrz. - Powiedziała jakby spotkała się z tym określeniem po raz pierwszy. - Myślę, że Mistrz zrobił wszystko, co chciał zrobić. To się zamyka w murach zamku. Musisz we wrześniu dobrze przeszukać w głowie listę. Listę tych z kim śpisz, z kim rozmawiasz, z kim jadasz śniadania... Myślę, że Mistrz obawia się naszego otoczenia. Naszego zdania. Twojej wierności w jego ideały. - Z podkreśleniem na "jego". - Mistrz jest zadowolony. Nigdy nie był tak dumny... - Urwała szukając odpowiedniego słowa, aż wreszcie zamilkła.
Powrót do góry Go down


Skyla A. Quinley
Skyla A. Quinley

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 527
  Liczba postów : 657
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4434-skyla-astrid-quinley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4460-papuzka-aurelia-farge
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySro Lip 31 2013, 02:51;

Od czasu gdy mapa do skarbu zamokła, a potem, ku rozpaczy Quinley, utonęła w jeziorze, prawdopodobnie stając się wątpliwej jakości podkładką pod miski węgorza czarodziejożercy, Skyla była niepocieszona. Jak miała niby znaleźć skarb bez tej mapy? Co prawda była ona zapewne jakąś kiepską fałszywką, którą bezzębna sprzedawczyni opylała w ilości x na czarodziejobey czy innym czarollegro, ale Quinley wierzyła, święcie wierzyła, że owa mapa jej pomoże. Teraz jednak mogiła, wszystko przepadło, jak się wzbogaci i odszuka Olliego? Skyla jednak nie była z rodzaju tych, którzy odpuszczają.
Czy Alicja kiedykolwiek odpuściła?
Alicja nie odpuszczała. Zatem Sky też nie mogła. Wychodząc z domku rozejrzała się, czy przypadkiem za rogiem nie czai się jakiś japoński węgorz mutant, który zapragnął ją odnaleźć i dokończyć krwawą rzeź znad jeziora. Przemykając się chyłkiem, jakimiś dzikimi krzakami (musiała się niemalże siłą powstrzymać, aby nie strzelić jakimś zaklęciem w plecy pani z okropną trwałą), omijając dokładnie siedem stawów (tak, liczyła) dotarła za wioskę, po czym wyjęła różdżkę z wysokiego buta i zaczęła się skradać, mając nadzieję, że żaden węgorz jej tutaj nie wytropi. Jej zmysł detektywa (pozdrawiamy Dahlię) mówił jej, iż skarb jest blisko! W ogóle halo, nie mogła się nadziwić, że te ruiny to był jakiś opuszczony barak, z którego najpierw musiała przepędzić kilku meneli, strasząc ich swoich zwyczajowym SKRÓCĘ WAS O GŁOWĘ. Menele czmychali aż się kurzyło, pa pa, zrobiła im Skyla i wróciła do cichego skradania się. W pewnym momencie usłyszała jednak jakiś trzask, być może była to gałązka?, jakiś ptak postanowił zrobić jej kawał życia? Przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego ślizgonka cichutko i powolutku ulokowała cztery litery za jakimś złomem czy inną blachą, mrużąc oczy i wyobrażając sobie, iż jest smokiem, który poluje na swoją ofiarę. Szkoda, że nie potrafiła zionąć ogniem, sniff. Co jest bardzo zresztą dziwne i niepokojące, bo pary w płucach miała tyle, że potrafiłaby obudzić całą wioskę, dosłownie!
Jak na przyczajonego smoka jednak przystało, siedziała w ukryciu, nie zdradzając swojej prawdziwej tożsamości, czekając, aż węgorz wejdzie na teren ruin.
Ostateczne starcie, węgorzu.
Powrót do góry Go down


Aaron Lawyers
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 285
  Liczba postów : 291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6053-aaron-lawyers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6074-magnus
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8314-aaron-lawyers
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySro Lip 31 2013, 11:25;

Wiedział, że to średnia pora na ćwiczenia, ale znalazł się tutaj, żeby w odosobnieniu potrenować zaklęcia niewerbalne.
Od jakiegoś czasu siedział jednak pod ścianą na zewnątrz ruin i tylko nasłuchiwał, jak miejscowi menele bełkotają coś po japońsku.
Spokój tej leniwej chwili zakłócił dziewczęcy głos, który skądś kojarzył. Z pewnością należał do któreś z uczennic lub studentek z Hogwartu, ale nie był jeszcze pewien do której. Cichutkie kroki, skrzętnie omijające porzucone na ziemi klepki tak, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń, ale... no wojownikiem ninja, to ona nie była i słyszał ją doskonale, nawet pomimo jej starań. Może założyła nieodpowiednie buty?
Złapał się palcami za parapet pobliskiego okna i podciągnął się tak, by zobaczyć, kim jest ów asasyn.
Skyla.
Stała teraz niczym Nikita, przyczajona przy jednym z wielu portali, jakby spodziewała się stamtąd ataku.
Podniósł się i przeskoczył przez ramę, bo nie było w niej już żadnej szyby, ani poprzecznych klepek.
- Skyla! - Zawołał w jej kierunku i dopiero po chwili uzmysłowił sobie, że kurde... ona może być niebezpieczna z tą różdżką w ręku!
Na całe szczęście swoją trzymał w pogotowiu, gotów odbić zaklęcie.
Dopiero teraz zauważył, że pokaleczył sobie dłonie o resztki szkła, znajdujące się na parapecie. No cóż...
Powrót do góry Go down


Skyla A. Quinley
Skyla A. Quinley

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 527
  Liczba postów : 657
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4434-skyla-astrid-quinley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4460-papuzka-aurelia-farge
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptySro Lip 31 2013, 13:51;

Czy węgorze potrafią mówić? Najwyraźniej, bo ten znał jej imię!
Skubany.
Jej genialna, nie-do-odkrycia kryjówka została BARDZO DZIWNYM TRAFEM odkryta, ryba mutant, którą w większości źle uczesani Japończycy straszyli swoje dzieci, wreszcie ją dopadła. Zacisnęła palce na różdżce, przymknęła oczy i odliczyła do pięciu, bowiem nigdy nie wiadomo, czy węgorz to nie jakiś cwaniaczek, który tak naprawdę nie wie gdzie się schowała, a tym sposobem chce wykurzyć ją z kryjówki.
W końcu ślizgonka jednak wzięła się na odwagę, postanawiając, że raz na zawsze skończy z tym czarodziejożercą. Będą o niej, o Sky, uczyć na historii magii i będzie to z pewnością ciekawsze, niż te wszystkie wojny i fajty goblinów, które nudziły ją tak szalenie, że często sama układała im własne historie, co być może na sprawdzianach nie było taktyką zbyt trafną i godną wybitnego, aleee przynajmniej lekcje nie były już takie nudne! Zresztą, fajnie było też się pośmiać ze Scarlett z tych nadętych, jestem-ekstra-ważny czarodziejów, dorysowując im kolorowe włosy, bądź kilka par rąk na głowie.
Otrząsnęła się jednak szybko, bowiem trzeba było działać!
- NA POHYBEL Z WĘGORZAMI!! - wykrzyknęła bardzo bojowo, wyskakując zza swojej tajnej blachy, która, daję słowo, musiała być z jakimś krwiożerczym węgorzem zmówiona, bowiem sprawiła, iż Sky wypierdoliła się jak długa, zahaczając butem o skraj swojej rewelacyjnej kryjówki. Skoczyła zatem zaraz na równe nogi, próbując zachować trochę godności, bardzo groźnym ruchem skierowała różdżkę na węgorza.
Tyle, że to nie był węgorz. Sniff?
- Nie jesteś węgorzem. - stwierdziła jakże bystrze, nawet nie starając się ukryć tego rozczarowania, które odczuła. Było niemalże tak wielkie, jak te, które ogarnęło ją, kiedy uświadomiła sobie, że z jedynej (ehe, ehe) mapy do skarbu zrobiła mokry flak, rozpłaszczając ją wtedy na twarzy Joshuy.
- A może jesteś i tylko udajesz Aarona? - zastanowiła się, ponownie unosząc różdżkę. Zaraz jednak wolną dłonią klepnęła się w czółko, na znak swojej lekkomyślności.
Jeśli to węgorz, to przecież nie zdradzi jej swojej taktyki, głupiutka Sky!
Aleale, czy to znaczyło, że krwiożerczy węgorz czarodziejożerca złapał biednego Lawyersa, jego dusze wyssał słomką przez mózg, a ciało uznał za odpowiednie, żeby w nie wejść i bezkarnie poruszać się wśród czarodziejów?
Quinley zadrżała.
Powrót do góry Go down


Aaron Lawyers
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 285
  Liczba postów : 291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6053-aaron-lawyers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6074-magnus
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8314-aaron-lawyers
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptyCzw Sie 01 2013, 02:29;

- Eeee... dobrze się czujesz Quinley? - Czuł się skonfundowany, a jego pytanie można było rozumieć dwojako. Podszedł do ślizgonki, chcąc pomóc jej wstać, ale ona sama poderwała się na równe nogi i wycelowała w niego różdżkę. Z jednej strony zastanawiał się, co ma znaczyć cała ta scenka, której teraz był chyba jednym z głównych bohaterów, z drugiej mogła odebrać jego pytanie, jako wyraz troski po tym, bądź co bądź, dość epickim upadku. - Wiesz... - Podrapał się w potylice, rozkładając drugą rękę i wzruszając nieco ramionami. - Wydaje mi się jednak, że jestem sobą. Czy węgorz byłby w stanie zrobić coś takiego? - zapytał, jednocześnie wyciągając karty i żonglując trzema pakietami, by w końcu wykonać szybkie tasowanie i pokazać jej, jak kolory rewersów wszystkich kart zmieniają się z granatowych na czerwone.
Dobra. Dowiódł jej swoją tożsamość, teraz...
- Okej. To albo powiesz mi co brałaś i wtedy ja chcę to samo albo możemy razem eee... zapolować na te węgorze, ale najpierw wyjaśnij mi, o co chodzi, bo czuję się nieco... zagubiony, jeśli wiesz co mam na myśli. - Posłał jej przepraszający uśmiech.
Miała różowe włosy. Wyglądała komicznie, ale jednocześnie słodko i całkiem atrakcyjnie. Jej kompletnie szalone pomysły przerastały czasami jego percepcję, ale może właśnie potrzebował czasami takiego towarzystwa?
Umiał wczuwać się w sytuacje i adaptować do nowych warunków.
Co to będzie, co to będzie? Ciemno wszędzie, głucho wszędzie.
- Czekaj... chyba nadchodzą. - Nadstawił uszu. Pociągnął za rękę dziewczynę, skrywając się razem z nią za wyłomem. Jego źrenice się poszerzyły. - Ćśśś. - Przyłożył palec do jej ust, nakazując milczenie i wyglądając zza winkla.
Ktoś tu zmierzał, bełkocząc niezrozumiale po japońsku (niezrozumiale - czaicie? jakby na domiar złego, bo przecież ani na krztynę nie znał ich języka!). Powoli nabierał pewności, że to menele, zdeterminowani, by odzyskać swoją kryjówkę.
O ile w pierwszej chwili sam by się na ich miejscu przeraził, o tyle teraz musiało do nich dotrzeć, że to tylko krucha dziewczynka, o różowych włosach, a nie żaden duch, czy poważne zagrożenie dla ich marnej, płytkiej egzysencji.
- Co robimy? - spojrzał w jej oczy z figlarnym błyskiem.
Powrót do góry Go down


Skyla A. Quinley
Skyla A. Quinley

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 527
  Liczba postów : 657
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4434-skyla-astrid-quinley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4460-papuzka-aurelia-farge
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptyCzw Sie 01 2013, 14:02;

- Tak, dobrze się czuję - odparła bardzo ostrożnie, nie spuszczając uważnego wzroku z węgorza-Aarona. Coś jej tutaj nie pasowało, bo węgorz, chyba zamiast zapytać się o jej samopoczucie/stan psychiczny hehs, wykorzystałby sytuację i już zdjął z niej skalp czy co te węgorze czarodziejożercy robią najpierw, sama nie wiedziała. Nie opuszczała jednak na wszelki wypadek różdżki, bo kto wie, być może była to cwaniacka taktyka węgorza? Przeczytała kiedyś, w jakiejś bardzo mądrej (!!!) książce w bibliotece w Hogwarcie, że taka chimera to na przykład daje swojej ofierze sprzeczne sygnały, aby ta się odprężyła i ewentualnie do tego wszystkiego nie uciekła bestii sprzed nosa.
Odprężone ofiary smakują lepiej, tak, chimery to sprawdziły. Co jeśli węgorz też czytał tę książkę? Albo, o zgrozo, sprawdził na własnym przykładzie? Dlatego Quinley, pod tym względem bardzo ślizgońska, zaczęła się wycofywać, co przy ilości złomu leżącego wokół mogło skończyć się następnym widowiskowym upadkiem. Różdżkę oczywiście wciąż miała w pogotowiu, na wypadek, gdyby węgorz zmienił taktykę. Zatrzymała się dopiero wtedy, kiedy węgorz-Aaron wyjął karty.
- Och, jesteś Aaronem! - zawołała z prawdziwą ulgą, z fascynacją przyglądając się kartom krukona. Nawet jej wysoce rozwinięta pod tym względem paranoja nie kazała jej przypuszczać, iż to węgorz nauczył się tych karcianych sztuczek.
- Poluję na węgorza czarodziejożercę, który ewaluował i może sobie hasać pomiędzy czarodziejami, odgryzając im kończyny, biorąc skalpy... ta japońska odmiana jest bardzo przeciwko czarodziejom! Jest bardzo n i e b e z p i e c z n y. - wyjaśniała koledze, doskakując do niego wesoło, z początku przyglądając się jego włosom. - Pasowałby ci RÓŻOWY, naprawdę! - stwierdziła z miną prawdziwego eksperta, uśmiechając się nieco złośliwie, bo sniff, z jej doświadczeń wynikało, iż chłopcy raczej hm, rzadko decydowali się na różowe włosy. Ollie był ewenementem.
- Orany, krwawisz, to przyciąga węgorze!! - uśmieszek spełzł jej z twarzy w momencie, kiedy dostrzegła poharataną rękę Lawyersa. Nie zdążyła jednak nawet pomyśleć nad jakimś sensownym zaklęciem, bowiem Aaron wypowiedział te słowa i pociągnął ją do kryjówki. N A D C H O D Z Ą. Czyli węgorzów było kilka? Może była ich dwójka? Małżeństwo węgorzy? Matka z dzieckiem?
I Quinley usłyszała ten bełkot, ale ona oczywiście przyporządkowała go zawodzeniu węgorzy - niezrozumiały zbitek słów, w dodatku japońskich, których żadne z nich nie znało. Czyżby węgorzowa pieśń godowa?
- Będziemy walczyć - poinstruowała Aarona, biorąc oczywiście wszystko na serio, nie domyślając się, że to ci menele wrócili po swoją własność, uświadamiając sobie absurdalność sytuacji, w obliczu której zostali ze swojej kryjówki wygnani. Tak się z kolei składało, iż owi menele, których było dokładnie TRZECH byli zdeterminowani do odzyskania swojej kryjówki niemniej niż Sky do ukatrupienia węgorza. I co więcej, jeden z nich, o bardzo wdzięcznym imieniu Yuri, pracował wcześniej w dużej firmie, często jeździł w teren, herbatki z szefem i jego małżonką, no generalnie ciepła posadka i nie będziemy się wgłębiać w szczegóły jego zwolnienia, ALE był to człowiek, bądź co bądź, zdolny do opracowania planu odzyskania swojej meliny. Dlatego, jako mózg menelskiego zespołu, poinstruował swoich towarzyszy, aby poszli sprawdzić za ruiny, czy tam gdzieś przypadkiem nie chowa się to różowowłose dziewczątko.
- Na trzy wyskakujemy i związujemy węgorze za pomocą zaklęcia, dobra? - zwróciła się do niego szeptem, ale z tą całą konspiracją to jednak trochę biedaczce nie wyszło, bowiem chcąc sprawdzić położenie krwiożerczych węgorzy, próbowała trochę się wychylić zza tej blachy, aczkolwiek zanim zdążyła to uczynić, przydzwoniła w blachokryjówkę czołem, co wywołało donośny, metaliczny dźwięk i rechot Sky, która zaraz opadła obok krukona, próbując sobie zatkać usta.
Tak, menele też usłyszeli. I cała ich trójka, jak na mugolskich filmach, w jednym momencie odwróciła się w kierunku blachy, za którą siedziała nasza przyczajona dwójeczka.
CO TO BĘDZIE?
Powrót do góry Go down


Aaron Lawyers
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 285
  Liczba postów : 291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6053-aaron-lawyers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6074-magnus
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8314-aaron-lawyers
Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8




Gracz




Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski EmptyPią Sie 02 2013, 00:31;

Węgorza. Czarodziejożercę. Który EWALUOWAŁ.
Okeeej.
Trzeba było wziąć poprawkę, to była w końcu Skyla. Nie miał jej nic za złe... sam był... eee... dziwny i miał swój dość specyficzny charakter.
Teraz musiał intensywnie myśleć, co zrobić, bo wkopali się nieźle, a jeszcze Sky zdradziła ich położenie. Czuł się oblężony! Jakby siedział na wojnie w okopach. Otaczało ich trzech chłopa, co to pewnie znają te swoje kung-fu i czuli determinację. Już czuł ten obłęd w oczach i litry sake, które w siebie wlali, by doprowadzić się do stanu, kiedy śmiało ruszyliby nawet przeciwko Sami-Wiecie-Komu, gdyby oczywiście jego potęga się nie złamała...
- Szszszszszszsz! - Uciszył dziewczynę, ale sam się zaśmiał. Pocałował ją w czoło. - Pierwsza rana na bitwie. Dostaniesz za to order! - Nie mogli wyskoczyć zza blachy i zaatakować zaklęciami, bo niechybnie wylecieliby za to z Hogwartu. Głównie za użycie magii w obecności mugoli. Do Azkabanu - za ZAATAKOWANIE mogli z pomocą magii.
Byli więc uzbrojeni, ale bezbronni.
Hmmm... Szybka reakcja.
Ci goście zmierzali w ich kierunku i nie zamierzali tym razem uciekać. Chyba, że... Wyskoczył zza blachy z obłędem na twarzy. W obu dłoniach trzymał karty.
- HA! Drżyjcie nędznicy! - wrzasnął. Tamci zaczęli się śmiać, po czym ruszyli śmiało w jego kierunku. Chłopak wyrzucił z półpiruetu pierwsze trzy karty, które ugodziły wszystkich trzech w czoła. Zdębieli, czując jak plastikowe brzegi rozcinają ich skórę. - Mam dla was tego więcej! DUŻO WIĘCEJ! - Zasypał ich istnym deszczem kart. Japończycy próbowali zasłonić twarz, ale natrętne ukłucia nie ustępowały.
- Wskakuj na barana! Uciekamy stąd! - krzyknął do Sky z uśmiechem. - A o tych różowych włosach, to jeszcze porozmawiamy... - Puścił do niej oko i wrócił do ofensywy, bo przez tą chwilę, menele zdążyli się trochę otrząsnąć i ruszyć pewnym krokiem w ich kierunku.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ruiny w okolicy wioski QzgSDG8








Ruiny w okolicy wioski Empty


PisanieRuiny w okolicy wioski Empty Re: Ruiny w okolicy wioski  Ruiny w okolicy wioski Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ruiny w okolicy wioski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ruiny w okolicy wioski JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
japonia
 :: 
Wioska Sakura
-