Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gospoda pod świńskim łbem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 21 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 21  Next
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Cze 11 2010, 23:02;

First topic message reminder :


Gospoda pod Świńskim Łbem

Jest to niewielki, składający się tylko z jednego pomieszczenia, obskurny bar, zawsze przyciągający tajemnicze i niezbyt sympatyczne osoby. Wewnątrz panuje mroczna atmosfera, a w powietrzu czuć dziwną woń. Poprzez małe, brudne okna wdziera się mało światła, a i słabo palące się świece niewiele go dają. Od czasu zmiany właściciela, stan lokalu trochę się poprawił, część mebli wymieniono i podobno zatrudniono kogoś do sprzątania, jednak daleko jeszcze do ideału. Uczniowie Hogwartu raczej rzadko wybierają ten bar na spędzenie w nim swojego wolnego czasu.

Dostępne alkohole::

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Arienne Levittoux
Arienne Levittoux

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 346
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6136-arianne-rose-levittoux
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6150-belzebub
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7179-arienne-levittoux#204370
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Paź 11 2013, 20:53;

Zbliżał się wieczór, jeszcze ostatnie promienie słońca błądziły po niebie, dając coś w postaci mętnej zasłony wieczornego nieba. Wilgoć, po całodniowym deszczu czuło się niemalże każdym centymetrem ciała, osadzała się w nieregularnych kroplach czy kałużach. Trudno się więc dziwić, że Ari nie za bardzo miała ochotę ruchać swój zgrabny zadek z mięciutkich kanap w pokoju wspólnym. No bo czemu nie mogli się spotkać tam, napić jak na przykładnych uczni tej szkoły przystało i pogada? Ach tak! W końcu aurorzy byli wszędzie, pilnowali porządku. Zdawałoby się, że skoro są już na zajęciach, na przerwach, w czasie wolnym kręcą się po błoniach czy hogsmade, to jeszcze brakuje, by otworzyć lodówkę i znaleźć ich okropne gęby za sałata... Na serio wnerwiali ją strasznie. Dlatego też zaproponowała takie, a nie inne miejsce. "Pod świńskim łbem" zawsze owiewała nutka tajemnicy i szyderstwa, a aurorzy po prostu nie mieli tam dostępu. Takie miejsca z góry uznawali za czyste zło, tam ich kontakty czy działania po prostu traciły znaczenie. Wszyscy ich znali, jeśli którykolwiek spróbowałby coś zrobić, na pewno spotkałby się z przykrymi konsekwencjami. Nie uważasz więc, że to idealne miejsce na spotkanie naszej dwójeczki młodych gniewnych?
Niechęć przełamała myślą, że spotka się z zajebistym człowiekiem i w końcu będzie mogła nadrobić te beznadziejne wieczory w tym jej nudnym dormitorium. Nie oszukujmy się... W większości nie pasowała to dzielnych gryfonów, którzy zaskakiwali wszystkich swoją energicznością czy seksapilem. W czerwonych barwach można być albo puszczalską albo dowcipnisiem... A ona po prostu nie pasowała do nich. W tym domu zdarzały się takie jednostki jak ona czy Olivier. Zupełnie wyrwane z innej bajki, których chyba nie mieli gdzie przydzielić, więc tak przez przypadek trafili do gryfindoru. Tiara miała chyba nadzieje, że Ari się tam odnajdzie... No niestety myliła się.
Wybrała coś ze swojej ogromnej walizki z miliardem ubrań, włosy jak zawsze rozwaliła, by wyglądały na jeszcze bardziej chaotyczne niż zawsze i pomknęła do gospody. Oczywiście nie dostosowała stroju do pogody, to też była lekko wilgotna, a z włosów zrobiła się jedna wielka klapa. Gdyby choć trochę uważała na zaklęciach, to na pewno szybciutko by się teraz posuszyła, a tak to musi czeka aż odparuje. Beznadziejnie...
Usiadła przy jakimś nie do końca czystym stoliku, po czym zamówiła dwa kremowe piwa. Zawsze lepiej, przynajmniej nikt nie patrzył na nią z ukosa, przez to wiedzieli, że na kogoś czeka. niezgrabnie próbowała też zrobić coś z tym plackiem na głowie, w końcu nie mogą wyglądać źle. Zły wygląd to choroba.
Powrót do góry Go down


Theodore T. Blaise
Theodore T. Blaise

Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1958
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6401-theodore-timothy-blaise#180050
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6529-pierzozwierz-teoska
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyWto Paź 15 2013, 00:00;

Potrzebował rozrywki. Misja skończenia z nadmiernym piciem, paleniem i puszczaniem się na prawo i lewo miała się wybornie. Ostatnio jednak namnożyło się pokus wokół niego. Nieskalane grzechem niewiasty, spore ilości świeżo uwarzonych eliksirów tudzież dopiero co skręconych loleczków. Musiał być silny, chciał być silny. Postanowił coś zmienić i był na dobrej drodze. Gdy jednak przeszłość daje o sobie znać, często zapominamy o teraźniejszości i pozwalamy naszemu dawnemu 'ja' schwytać nasze nowe oblicze w lubieżne szpony wspomnień i zakopać je jakieś sześć stóp pod ziemią. Ale on dawał radę, trzymał się. Dlatego właśnie teraz musiał znów odezwać się do niego pewien czarci pomiot, który potrafił kusić i wodzić go za nos jak mało kto, któremu zaczął ulegać.
No i tak.. Według Theodora, beznadziejność dnia dzisiejszego nie mogła być jeszcze rozleglejsza niżeli już była. Choć kto wie, szedł na spotkanie z Arienne Levittoux. Dziewczyną, która upiła mu hektolitry krwi z jego jeszcze młodziutkiej wtedy tętnicy. Zraniła jego pompę ssąco-tłoczacą zwaną pospolicie serduchem. Wbiła nóż w w plecy i przekręciła milion razy przeciwnie do ruchów wskazówek zegara. Mimo wszystko on nie potrafił napisać niej: Nie, nie spotkamy się. Sory Arienne, ale nie mam ochoty się z Tobą widzieć. Wiesz Levittoux, odpierdol się. Może działo się to dlatego, że jej wybaczył? Zdążył na tyle dojrzeć, żeby dać komuś kto go zranił kolejną szansę? Nie miało to być na zasadzie wyciągania trupów z szafy, tylko zwykłego spotkania znajomych, których łączyła wspólna, niekoniecznie przyjemna przeszłość. Zobaczymy na ile będzie potrafił rozgraniczyć przeszłość od teraźniejszości. O ile w ogóle.
Wszedł pewnym krokiem do Gospody Pod Świńskim Łbem, miejscu schadzek większej części studenckich zastępów Hogwartu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, gdzie ujrzał rudą czuprynę dziewojki  z którą był umówiony. Podszedł do stolika, na którym czekało już na niego piwo kremowe. Uniósł zdziwiony brew, zajmując miejsce na przeciwko młodej Gryfonki.
- Co Ty Levittoux chcesz mnie upić piwem kremowym? Gdzie ognista, gdzie wermut? - zaapelował do niej ze zmarszczonym czołem, po czym zagościł na jego twarzy szelmowski uśmieszek.
- Chyba, że wszystko skrzętnie zaplanowałaś i po prostu zaczynamy od małego kalibru?
Powrót do góry Go down


Arienne Levittoux
Arienne Levittoux

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 346
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6136-arianne-rose-levittoux
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6150-belzebub
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7179-arienne-levittoux#204370
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyCzw Lis 07 2013, 14:21;

Theodore i grzeczny chłopaczek? Litości... To tak jak powiedzieć, że od dziś Arianne będzie chodzi w uroczych różowych sukienkach na zajęcia, uśmiechać się uroczo i udawać zawstydzoną na widok grupki chłopaków. Jego wizja była nie wykonalna, dlatego też powinien się cieszyć, ze Levittoux do niego napisała, psując mu tej jakże chore plany. Kto jak kto, ale taki człowiek jak on nie mógł się zmarnować, podporządkować temu cholernemu systemowi. Normalność w dzisiejszych czasach oznacza brak rozumu, a nie wiarę w jakieś wyższe idee czy działanie dla ogólnego dobra. Na prawdę dalej wierze, że on to wie, a to jakiś niemrawy dowcip. W końcu od zawsze uznawała go za kogoś z jajami. I choć fakt, można było zarzucić jej to i owo, brak serca i rozwalenie ich cudownego związku, to jednak czemu się dziwić... W końcu on od samego początku wiedział, że dziewczyna dąży do samodestrukcji. Ona choć o tym nie zapomniała, to jednak przyszłość planowała tak, by o tym nie pamiętać. Chciała go mieć przy sobie, w końcu nie był dla niej byle kim... Nie wiedziała jednak czy on chce, więc lepiej było go zaprosić do studenckiej mrocznej speluny niż w jakieś przytulne miejsce. Tamte zawsze budziły podejrzewania, a ona przecież nie chciała mu insynuować "Cześć Skarbie, chodź ze mną do łóżka". Tak to mogła postępować z jednorazowymi przygodami, a nie nim.
W sumie to teraz i tak pewnie nie ma za bardzo znaczenia, bo Polly już tam do ciebie rwie i szykuje się hejt pomiędzy dziewczynami. Szkoda tylko, że pewnie nie zdążymy zagrać żadnego luźnego wąteczku przez to.
- No jakbyś mnie nie znał. Zaczynając od ognistej nie byłoby czasu na rozmowę - Z resztą... To właśnie najwięcej przygód zdarzało się Ari po alkoholu. Może i miała mocną głowę, ale z drugiej strony lubiła zaszaleć. A jak wiadomo alkohol powoduje, ze nagle człowiek staje się bardziej otwarty. W jej przypadku to włączenie licznika do bomby zegarowej.
- Opowiadaj co porabiałeś jak wyparowałam z twojego życia - Zaproponowała mu Ari, nie chcąc by obojgu wpadł jakiś beznadziejny powód do rozmowy. W końcu nie chcieli się dziś pokłócić, nie? Zwłaszcza po tak długim czasie przez jaki się nie widzieli (i jeszcze dłuższym w którym głupia ja ci nie odpisywałam, za co cholernie przepraszam).
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Gru 29 2013, 18:13;

Ślizgon, gdy tylko otrzymał pierwszą sowę od Filipa już nie mógł usiedzieć w miejscu. Zaczął gorączkowo przekopywać swoją garderobę w poszukiwaniu czegoś co mógłby zarzucić na grzbiet, a co nadawałoby się na wizytę w Świńskim Łbie. Wrzucił na siebie jeansową koszulę i czarne spodnie, zapinając je w biegu, a po drodze zdążył złapać wysokie, zapinane na kilka sprzączek glany. Potem nagle się zatrzymał. Czemu niby miałby się spieszyć? Ma pokazać że mu na czymś zależy? Po tej wewnętrznej refleksji Rasheed opadł powoli na łóżko, nagle zdecydowanie zmniejszając tempo. Nie ma teraz mowy żeby tak gnał. Po założeniu butów zaczął niespiesznie dobierać biżuterię. Na szyję założył jedno srebrne, a drugie czarne serce i brązowy różaniec z oderwanym krzyżem. Do tego czarny sygnet na prawy kciuk, podwójny pierścionek-krzyż na środkowy i serdeczny palec lewej ręki, szara czapka na połowę głowy i właściwie był gotowy. Przygładził widoczną część grzywy spoglądając oceniająco na swoje odbicie. Oględziny najwyraźniej wypadły pozytywnie, gdyż odwrócił się od lustra z tajemniczym uśmiechem błąkającym się na twarzy. Jego myśli krążyły wokół Filipa, gdy przeszukiwał torby w poszukiwaniu sakiewki z pieniędzmi. Jak to się stało, że się zaprzyjaźnili?
- Los bywa naprawdę przewrotny - mruknął sam do siebie jak to czasem miewał w zwyczaju. W sumie na co mu byli znajomi skoro i tak rozmawiał ze swoim odbiciem? Po tej myśli na jego twarz wpłynął podstępny uśmieszek. Męczenie samego siebie, w końcu nie jest takie zabawne. Znalazłszy forsę zapiął jeszcze tylko zegarek na prawą rękę i podwinął rękawy koszuli. Był gotowy do wyjścia. Zarzucił płaszcz na grzbiet po czym wyszedł najpierw ze swojego pokoju, potem z pokoju wspólnego, lochów i zamku kierując się w stronę Gospody pod świńskim łbem. Absolutnie mu się nie spieszyło, więc kiedy już dotarł na miejsce był nieco zawiedziony faktem, że Stone’a jeszcze nie ma. Z kwaśną miną obrał sobie na cel jakiś stolik, z którego zdążył zdmuchnąć coś na kształt kłębów kociej sierści postanawiając zaczekać z zamawianiem na puchona. Wyciągnął się na nieco niebezpiecznie trzeszczącym krześle i przymknął oczy ze znużeniem pogrążając się w myślach.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Gru 29 2013, 19:08;

Rety, kto to widział się tak stroić? Fifi tak nie potrafił, a ja i tak już się zgubiłam przy butach. Ale żeby nie być gorszym to nasz Puchon się postarał, ubierając na siebie coś takiego. Skoro miał takiego modnego kolegę nie mógł wyglądać, jak obdartus! OD Rekina uczył się stylu, hłe hłe. Ale wyglądał fajnie, co nie? Powiedzcie, że wyglądał fajnie!
No właśnie, jak to się stało, że tych dwoje się zakolegowało? Podobno przeciwieństwa się przyciągają, ale Filip nigdy w to nie wierzył. Wiecie, miłość to nie fizyka, a chemia... Nie żeby on kochał Rasha! W żadnym wypadku. Po prostu go lubił, co było naprawdę dziwne, skoro do tej pory zadawał się raczej z osobami podobnymi do siebie. Jego koleżanki były urocze i miłe (pozdrowionka dla dziewczynek z Kanady!), a koledzy... cóż, nie byli tacy wredni i źli, jak ten Ślizgon. Nasz Stone miał chyba jednak pecha, bo przyciągał do siebie takie właśnie typy. Najpierw Jezus, a teraz Rasheed. A on był na tyle miły, że nie umiał ich spławić! Zresztą, Rekina lubił. W sumie to uważał go za całkiem sympatycznego, ale nie mówił mu o tym, w obawie, że urazi jego ego albo coś w tym stylu. Patrzcie, jak się o niego troszczył!
Filip był punktualny i miałam napisać pierwsza posta, ale mnie uprzedziłaś :c Więc wyszło, że Fifi się spóźnił, niedobry Fifi. Ale wparował do baru cały zdyszany, zaraz po Ślizgonie. Już biegnąc tutaj widział jego plecy, gdy chłopak wchodził do baru. Kiepska kondycja, Stone. I ty grasz w Quiditcha? Cóż, przez Święta mu się trochę przytyło (z jakieś pięćdziesiąt kilo na pewno) i porzucił treningi na rzecz obżarstwa. Zresztą, miał tą samą aferę z bratem i MM, o której zapewne zaraz opowie Rekinowi, gdy ten zechce wiedzieć, dlaczego jego ukochanego przyjaciela tyle nie było w szkole.
-Sorreczka za spóźnienie, bejbs- wyszczerzył zęby w uśmiechu, ściągając puchatą czapkę i siadając naprzeciwko kolegi. -Czekałeś z zamówieniem na mnie? Jak słodko- rozciągnął usta w jeszcze szerszym uśmiechu, o ile było to możliwe i skinął na kelnerkę, czy kto tam obsługiwał i zamówił dla siebie wielki kufel grzanego piwa, które w taką pogodę było jak najbardziej wskazane.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Gru 29 2013, 19:47;

Hue hue hue, bo ja taka szybka jestem xD

Rasheed już miał całkowicie utonąć w swoich absolutnie, obrzydliwie koszmarnie myślach, aż tu nagle do gospody wpadł Filip, całkowicie zdyszany. Nasz Sherlock zauważył odkrywczo, że najwyraźniej musiał biec i uśmiechnął się paskudnie, ciesząc się niezmiernie, że był pierwszy. W końcu teraz będzie mógł wypominać chłopakowi jego nieelegancką postawę! Zlustrował Stone’a uważnym spojrzeniem, a oczy rozbłysły mu drapieżnie. Wyglądał nieprzyzwoicie dobrze w swoim stroju, co zdecydowanie w tym momencie działało na jego korzyść, skracając czas pastwienia się nad nim za jego spóźnienie o jakieś trzy tygodnie z planowanej wieczności. Z całą pewnością mu tego nie zapomni, o nie, zwłaszcza, że powody do zaczepek były jak dyniowe paszteciki - im ich więcej tym lepiej.  Zaraz jednak Fifi się odezwał co całkowicie zniszczyło rozmarzone, dość perwersyjne rozmyślania ślizgona, które zaczął prowadzić, gdy tylko zobaczył jego kurtkę. Prychnął coś do siebie, co brzmiało jak kilka gróźb, zapewne wywołanych przez określenie czegokolwiek związanego z nim jako słodkie.
- Nie pozwalaj sobie - syknął, złowrogo mrużąc oczy. Trudno powiedzieć czy miał na myśli nazwanie bo ‘bejbs’, użycie słowa słodko w jego towarzystwie czy jego spóźnienie. W każdym razie było widać, że nie jest na niego zły, gdyż w kącikach ust Sharka czaił się pokrętny uśmiech.
- Dawno Cię nie było, gdzie się podziewałeś? - spytał niby to obojętnie, zamawiając w międzyczasie Ognistej Whisky.  
- Oczywiście nie żeby mnie to bardzo interesowało. - dodał po chwili, zasuwając płaszcz z ramion i wieszając go na oparciu chybotliwego krzesła. Oczywiście, że go to interesowało i trzeba było być kompletnym idiotą, żeby tego nie zauważyć, zwłaszcza, że wpatrywał się w swego rozmówcę zaintrygowanymi, roziskrzonymi oczami, niby to od niechcenia znowu lustrującymi elementy stroju spóźnialskiego.
- Skąd masz te ciuszki? - zapytał jeszcze, wyraźnie ucieszony ze spotkania i oparł łokcie na równie kulawym co jego krzesło stoliku, opierając brodę na wierzchach dłoni.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Gru 29 2013, 22:35;

Ojej, ojej. Czyżby Rekin chciał go zaciągnąć pod drzewo? Nieładnie, bardzo nieładnie. Bo Filip miał z drzewami bardzo złe wspomnienia. Bo wiecie, nie tak wyobrażał sobie utratę wianka, ale bywa! Life is brutal, czy jakoś tak. Gdyby wiedział, że tym jakże roznegliżowanym strojem prowokuje Rasheeda do takich brudnych myśli to ubrałby coś bardziej gustownego i zakrywającego ciało.
-Nie bądź zły- uśmiechnął się subtelnie, lekko kopiąc go pod stołem w łydkę. To taki filipowy sposób na powiedzenie "przepraszam". Doprawdy, uroczy! Jak cały Stone.
-Oczywiście, że nie- zrobił poważną minę. Że niby Rekinka nie interesuje, gdzie się tyle podziewał! Jasne, jasne. Filip musiał zagryźć wargi, by nie wybuchnąć śmiechem. Ślizgon na pewno za nim tęsknił! Bo z kim chodził niby na podryw, co? I z kim lądował pod stołem po całonocnym szaleństwie? No, chyba, że miał innych przyjaciół. Ale jak to?! Filip musiał być jedynym. Taki był z niego zazdrośnik.
-Mój najstarszy brat wpadł w kłopoty z MM, coś z niewłaściwym użyciem czarów. I wciągnął w to całą rodzinę. Musieliśmy biegać po Ministerstwie, by to jakoś wyprostować, no ale... udało się. I dlatego nie było mnie trochę w szkole. Potem były święta no i...- wzruszył ramionami, ściągając z ramion kurtkę i wieszając ją na oparciu krzesła. -Obżarłem się tak, że chyba na boisko to się będę wtaczał przez najbliższy miesiąc. Fajnie, nie? Ale moja mama robi takie pyszne mięsko, że nie mogłem odmówić! I ciastom też nie. One mnie wołały, mówię ci!- powiedział, pochylając się nad stołem w jego stronę, a jego oczy błysnęły dziwnie, jak u szaleńca. Bo musicie wiedzieć, że Filip kochał jeść. Jeść, jeść i jeść. Ale miał chude kości, hłe hłe. Dobre geny i w ogóle. Wszystko spalał na morderczych treningach.
-Em... ze sklepu?- uniósł brew do góry, wyraźnie zdziwiony jego słowami, ale zaraz potem uśmiechnął się podstępnie. -A co, chcesz pożyczysz?- poruszył zabawnie brwiami, po czym roześmiał się wesoło, odchylając się na krześle, dość niebezpiecznie, bo chłopaczek omal z niego nie spadł.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Gru 29 2013, 23:21;

Kwestia zaciągnięcia pod drzewo w środku zimy, w tym momencie, z całą pewnością nie była tym co Sharkowi mogło po głowie chodzić, aczkolwiek istniało duże prawdopodobieństwo, że tego typu myśli zaczną kwitnąc mu w głowie wraz z pojawieniem się wiosny. Co nie zmienia faktu, że opcja zaciągnięcia Filipa gdzieś gdzie było ciemno i dorwania się do jego gustownej kurtki już po głowie mu chodziła. Ślizgona strasznie irytowało to, że ma do niego słabość. Był tak paskudnie uroczy, że na samą myśl powinno robić mu się niedobrze, ale mimo tego nie potrafił go nie lubić, a już tym bardziej zerwać tej dziwacznej znajomości. W końcu cóż za normalny ślizgon utrzymuje tak bliskie kontakty z osobą pokroju Filipa Stone’a? Normalny ślizgon… zresztą nieważne. Nie ma normalnych ślizgonów, a przynajmniej Rasheed nie zaliczał się do prestiżowego grona normalnych.
Skrzywił się czując kopnięcie w łydkę. Nie mógł się przyzwyczaić do tego, że tak robił i niemożliwie go to irytowało, ale było też na swój sposób urocze co sprowadza nas znowu do wymiotowania tęczą na myśl o puchonie. Nic nie powiedział, ale było widać, że mu wybaczył, czego zaraz pożałował widząc jak chłopak zagryza wargi. Zrobił obrażoną minę i skrzyżował na moment ramiona na piersi, spoglądając na niego złowrogo. Nie czuł potrzeby by mu udowadniać jak-bardzo-go-to-nie-interesuje, więc nie zamierzał nic powiedzieć, jednocześnie będąc niezadowolonym z tego, że Filip ośmiela się mieć chęć śmianie się z jego odczuć wewnętrznych! Rozchmurzył się jednak szybko, słysząc jak wiele do roboty miał Fifi. Przecież było tyle jedzenia do unicestwienia! Wygiął wargi w rozbawionym uśmiechu.
- Mogłem się spodziewać, że nie robiłeś niczego pożytecznego. - powiedział tak jakby nie dosłyszał historii o bieganinie w Ministerstwie.
- Zaczynasz słyszeć głosy? Widać nasza znajomość zaczyna Ci dawać się we znaki - oznajmił z rozbawieniem, obserwując istny obłęd, jaki pojawił się w oczach rozmówcy i nie rozumiejąc szczerze jego rozterek. Shark nigdy nie lubił jeść, więc opcja obżerania się do granic możliwości jawiła mu się jako strata czasu i niepotrzebne pozbawienie mobilności. Jedzenie w jego wykonaniu wyglądało jak u kilkulatka. Rozdłubanie wszystkiego na talerzu i zaledwie spróbowanie by potem oświadczyć, że jest się najedzonym. Inaczej się miało to słodyczy, ale to już inna historia.
- Jeśli Ci to pomoże to mogę osobiście odholowywać Cię na stadion - dodał po chwili wyraźnie coraz bardziej rozbawiony.
- Oh! Ze sklepu. Nie wpadłbym na to! - przewrócił oczami i zaczął taksować Filipa badawczym spojrzeniem. Figlarny uśmieszek wpełzł mu na twarz.
- Pod warunkiem, że pozwolisz mi osobiście je z Ciebie zdjąć - mruknął prowokująco znów z drapieżnym błyskiem w oku, lekko przygryzając dolną wargę. Był cholernie ciekawy jego reakcji.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPon Gru 30 2013, 13:00;

Wiosna sprzyjała takim miłosnym uniesieniom, jak seks w pięknych okolicznościach przyrody. Bardzo romantycznie, no naprawdę. Zapewne byłoby romantyczniej, gdyby Rash pofatygował się o jakiś kocyk, czy coś w tym stylu i przekąski, coby zachować pozory. Mógłby przemycić jakieś wino, ewentualnie wódkę i upić Filipa, co na pewno nie okazałoby się trudnym zadaniem, bo ten Puchon już po dwóch piwach gadał głupoty. Jak na prawdziwego Puchona przystało.
Stone był taki uroczy, że nie dało się go nie lubić. No dobra, może niektórzy uważali go za ciepłą kluchę, ciotę i niedorajdę życiową, ale to dlatego, że nie starali się nawet poznać dokładniej Filipa! Bo jak już się raz, czy dwa pójdzie z nim na piwo to staje się fajnym kolesiem. Chyba. Boi nie zachowuje się, jak ciota. Czyli tak, jak na trzeźwo. Chociaż kiedyś po pijaku marudził, że go Laila zostawiła, a drugim razem, też po pijaku, zwierzył się Mads, że Jezus go przeleciał pod drzewem i wtedy też chyba panikował. Ale ogólnie to rozsiewał tyle miłości, że ło matko, już dawno powinien zostać maskotką Kanady.
Ale pierdzielenie. Sorry, ale czuję, że ten post będzie do dupy, bo piszę go już jakieś pół godziny i widać, co mi do tej pory wyszło.
-Wiedziałem. To wszystko twoja wina- wzruszył lekko ramionami i wywrócił oczyma. W tej samej chwili kelnerka postawiła przed nimi zamówiony alkohol i Filip znów pochylił się w przód, sięgając po swój kufel z piwem, obejmując go dłońmi. Jak cieplutko!
Filip miał więc zupełnie inne podejście do jedzenia, bo uważał je za jedną z największych przyjemności. Zresztą, u niego w domu zawsze celebrowało się posiłki. Dlatego pewnie chłopaki Stone'ów byli tacy wysocy. Rodzice nigdy nie skąpili im mięska i warzywek. Byli zdecydowanie wyżsi od pozostałych członków familii i było to trochę podejrzane. Kiedyś bracia Filipa mówili mu, że jest adoptowany i najmłodszy bardzo się tym przejmował. Możecie sobie wyobrazić takiego ośmioletniego chłopaczka, który już zwątpił w swoje pochodzenie. Przez dwa dni szukał po sąsiadach swoich prawdziwych rodziców!
-Ale... że jak?- zapytał, przez chwilę doznając zaćmienia, bo nie miał pojęcia, o co chodzi Rekinowi. Zamrugał zaskoczony oczyma i dopiero po upływie jakiś trzydziestu sekund uśmiechnął się szeroko, kopiąc chłopaka w nogę. -Ty...- mruknął, kręcąc głową. Ale zaraz potem przemknęło mu przez myśl, że czemu by tego nie ciągnąć? Przecież tylko się wygłupiali!
-Nie przy wszystkim, bejbs. Zresztą, nie wiem, czy byłeś grzeczny w tym roku i czy sobie zasłużyłeś...- wydął wargi w zabawny sposób i jakby nigdy nic wypił sobie łyczek piwa. Nad górną wargą zrobiły mu się nawet wąsy i Filip usunął je przy pomocy języka. Ale lubieżnik!
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPon Gru 30 2013, 23:48;

Bycie romantycznym zdecydowanie nie leżało w naturze Rasheeda. Jego dewizą życiową było raczej coś w stylu: szybko, ostro, spontanicznie, więc szybciej zobaczylibyśmy go robiącego na drutach gryfońskie szaliczki wnukom niż rozkładającego kocyk i przygotowującego romantyczną kolację w ramach wstępu do raczej mało romantycznego przelecenia kogoś pod drzewem. Ponadto Shark zdecydowanie uważał się za wystarczająco utalentowanego aby nie musieć upijać kogokolwiek aby dobrać mu się do kurtki. Tak bardzo narcyz!
Tak, zdecydowanie mógł wziąć nieistniejącą winę na siebie, to w honor nie godziło. Ślizgon, gdy tylko spostrzegł swoją Ognistą nie zamierzał czekać. Wyciągnął rękę i pochwycił szklankę by pociągnąć z niej łyk. Przyjemne gorąco spłynęło mu do żołądka, a Rash stał się nagle jakoś mniej nachmurzony. Co jak co, ale odrobina procentów zawsze poprawiała mu nastrój i sprawiała, że stawał się jakoś mniej śkizgoński, tudzież szło z nim wytrzymać. Robił się weselszy i jakoś mniej dystyngowany i powściągliwy niż zazwyczaj… ha ha, dobry żart, nieprawdaż?
Obracał szklankę w palcach, gdy Filip akurat rozpoczął próby zrozumienia jego perfidnie lubieżnej aluzji. Minę miał zaprawdę przekomiczną, kiedy tak mrugał i obracał trybikami, które niemalże wyskakiwały z  jego głowy. Shark, nie mogąc się powstrzymać, zaśmiał się cicho, ale serdecznie, co było dość niespotykanym zjawiskiem. To tak jakby zobaczyć sklątkę tylnowybuchową, która domaga się głaskania. Zakręcił swoją whisky, po raz kolejny przywołując na twarz zabójczo perfidny uśmieszek.
- Och kochany, akurat Tobie nie muszę chyba udowadniać czegokolwiek. Poza tym… chyba mnie znasz - wypowiedział swoje słowa ostrożnie, mierząc puchona wzrokiem, który zdecydowanie ujawniał jak bardzo Rasheed był niegrzeczny w tym roku i z jaką wielką chęcią podwoiłby swoją liczbę grzeszków, gdyby tylko byłoby to możliwe.
- Swoją drogą… czyżbyś zapomniał, że ja zawsze dostaje to czego chcę, Filipie? - ostatnie słowo wysyczał, posługując się mową węży. Nigdy się nie krył z tym, że potrafił rozmawiać z tymi gadami, więc nie było to tajemnicą w Hogwarcie, ale jakby się tak zastanowić to ślizgon zapewne nie umiałby sobie przypomnieć czy kiedykolwiek zwrócił się w ten sposób do Stone’a. W końcu ten był przyjezdnym, a nie każdy całymi dniami słuchał ploteczek.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyWto Gru 31 2013, 12:27;

Filip był za to cholernie romantyczny. Chyba aż za bardzo. Ale to tylko, jak miał dziewczynę, bo jakoś tak... jak był z chłopakiem to mniej się starał. Te romantyczne, ckliwe gesty i słowa wydawały się być nie na miejscu, ale dziewczyny je kochały. No i Filip też, ale o tym ciii. Szkoda więc, że Rekin nie zrobi dla nich pikniku w środku lasu! Wielki smutek.
-Znam i właśnie dlatego się ciebie obawiam- uśmiechnął się wrednie, ściskając kufel dłońmi. Taaakie ciepełko. Tak naprawdę to nie miał pojęcia, dlaczego niektórzy ludzie tak bardzo unikają Rasha. Przecież był całkiem miły, sympatyczny i znośny, nie tylko po alkoholu. Przynajmniej według Filipa, który przecież kochał wszystkich. Z boku musieli wyglądać naprawdę zabawnie; oślizgły, wredny Ślizgon i puchaty Puchon. No naprawdę, ubaw po pachy. Filip nie miał pojęcia, za co tak bardzo lubił tego chłopaka, ale zwyczajnie nie mógł mu odpuścić. Sam także nie wiedział, dlaczego Sharker się z nim kumpluje, choć pewnie inni jego znajomi patrzyli na Filipa krzywo.
Stone znów zamrugał oczyma, gdy chłopak wypowiedział jego imię w tym dziwnym języku... Właściwie, to nawet nie był język, w przekonaniu Filipa. Raczej takie syczenie... coś takiego. Zmarszczył brwi i spojrzał na kolegę podejrzliwie, jakby bał się, że zaraz zginie na miejscu albo coś w tym stylu. Albo, co gorsza, uśmierci Filipa.
-Może tak było do tej pory- zrobił arcy poważną minę, upijając spokojnie łyk piwa. -Ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. Poza tym, moja kurtka jest dla mnie bardzo ważna- pogładził rękaw wspomnianej kurtki z czułością, powstrzymując śmiech. -Musiałbyś zaoferować mi coś bardzo... wyjątkowego, cennego, bym się zgodził. Ostrzegam tylko, że wysoko ją cenię!
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyWto Gru 31 2013, 21:23;

Słysząc jego słowa, Shark jedynie popatrzył na niego z mieszaniną powagi i rozbawienia, trochę tak jakby bardzo starał się nie uśmiechnąć. Co jak co, ale tych części spotkań z puchonem nie lubił nikomu opowiadać, w końcu ujmą dla jego honoru było uśmiechanie się do kogokolwiek. (Nie)stety Filip miał zaskakującą i rzadką zdolność do wyławiania z zakątków jego duszy ludzkiej twarzy, a ślizgon niespecjalnie lubił ukazywać, że jednak ją ma. Znajomość z ludźmi z jego domu była prostsza. Wszyscy uważali się za ten sam oślizgły gatunek i nikogo absolutnie nie dziwiło, że był niemożliwym rasistą i totalnym dupkiem. Momentalnie atmosfera w pobliżu Rasheeda stała się gęstsza. Czuł się jak ćpun uzależniony od heroiny, który skrzętnie stara się to ukryć. Poczuł jakby jego barki zaczynała przyglądać jakaś niewidzialna siła. Mimo tego nadal utrzymywał na twarzy przyjazny wyraz i starał się nie dać się swoim myślom wytrącić się z zadowolenia jakie jeszcze przed chwilą go ogarniało. Pociągnął kolejny spory łyk Ognistej, smakując go długo na języku. Kiedy wreszcie przemówił, głos miał nieco zachrypnięty.
- Och, Ty nie musisz się obawiać… a przynajmniej na razie. Zawsze jednak dobrze pamiętać o tym, że drażnienie węży jest niebezpieczne.
Zacisnął mocno palce na grubym szkle, odwracając spojrzenie w stronę baru. Dobry nastrój nadal z niego ulatywał, jednak to dało się szybko naprawić. Tutaj nastąpiło kolejne pociągnięcie alkoholu. Bardzo dobrze, że tym razem Shark szybko przełknął, bo jak nic parsknąłby i wyjątkowo dostojnie opluł cały stół. Uwielbiał tę reakcję. Przerażenie lub co najmniej zniesmaczenie gdy syczał na innych. Każdy normalny człowiek czułby się co najmniej zniechęcony do używania wężomowy, gdyby dowiedział się o tym jak bardzo źle jest to kojarzone. Każdy normalny, ale z pewnością nie ten ślizgon. Szczerze powiedziawszy takie reakcje tylko karmiły jego ego. Cóż, lubił, gdy ludzie się go bali, a to zdecydowanie wskazywało na poważny problem psychiczny. Jednak jak powiedział kiedyś pewien mądry człowiek: who cares?
- Szczerze mówiąc, nie wiem czy mógłbym Ci podarować coś co by Cię zainteresowało mój miły. W każdym razie na pewno mogę Ci obiecać, że Cię nie zavaduje.
Tego typu deklaracje z jego ust z całą pewnością można było uznać za wiążące, w końcu honor był dla niego ważny. No cóż, a przynajmniej na tyle ważny by dotrzymać czegoś tak prostego. Lubił Stone’a i na niego nie podniósłby różdżki. Salamandry nie odgryzają sobie ogonów dla przyjemności.

Ta, pisanie po alkoholu jest złym pomysłem. Ten post jest bez sensu :p
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyCzw Sty 02 2014, 12:34;

Ojej, wyczuwam zmianę nastroju. Filip też ją wyczuł. Jeszcze niedawno sobie żartowali i kopali się pod stołem, aż tu nagle Rash tak spoważniał. Trochę podejrzane. I to wszystko przez tą wężoustość. Echeś. Do Filipa dotarło to dopiero po chwili. Mało kto obnosi się z tą umiejętnością, bo mało kto ją posiada. W rodzinie Stone'ów nikt nie mógł się tym pochwalić. Zresztą, wydaje mi się, że u nich, gdzie wszyscy od lat walczyli ze złem i tak dalej (pomagali bezdomnym, integrowali się z mugolami) to umiejętność "mówienia" w języku wężów mogłaby zostać odebrana jako coś złego, wręcz przerażającego. Ba! Sam fakt, że Filip przyjaźnił się z TAKIM kimś, kto był Ślizgonem oślizgłym i złym wzbudziłaby u matki Fifiego strach. Na pewno chciałaby zabrać syneczka z tego złego, mrocznego Hogwartu, który tylko demoralizuje jej dziecko. Bo pani Stone miała skłonność do przesady, zwłaszcza jeśli chodziło o jej pocieszy. Więc chyba lepiej, jeśli na razie Fiflak nie powie o znajomości z Rasheedem.
-Och- udał zdziwienie i przyłożył rękę do ust. -Czuję się zaszczycony- zachichotał. Tak, zachichotał. Jak jakaś podniecona nastolatka. -Przecież ja się z tobą wcale nie drażnię. Wiesz, że cię uwielbiam- wyszczerzył zęby w uśmiechu i wcale nie kłamał. Bo Stone kochał wszystkich swoich przyjaciół, a w jakiś pokrętny sposób ten Ślizgon stał się jednym z nich. Filip nie miał pojęcia, kiedy i jak to się stało, ale może wtedy, gdy razem leżeli pod stołem po imprezie i rozmawiali o życiu? Tak romantycznie!
-Pfff- prychnął i machnął ręką, wydymając zabawnie wargi. -Nawet nie zdążyłbyś unieść różdżki, bo ja znokautowałbym cię w tym czasie trzy razy i jeszcze zdążyłbym się napić- uśmiechnął się, ale po chwili spoważniał i dotknął lekko ramienia. Właściwie to go dźgnął, ale tak lekko, leciutko.
-Nie powiedziałeś mi co u ciebie. Jak ci minęły święta? Co tam, jak tam?
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Sty 03 2014, 02:09;

Wypita ognista zaczęła dawać rezultaty, w związku z tym, że tempo popijania jej ślizgon miał całkiem niezłe. Zdecydowanie szybko zapominał o momentach, w których to nachodził go raczej zły humor kiedy miał kilkadziesiąt procentów pod ręką. Atmosfera zaczęła znowu się rozluźniać, a Shark bezwiednie zaczął obracać na palcu sygnet rodowy, obserwując Filipa z wyraźnym zainteresowaniem. Jego rodzice raczej się nie przejmowali jego życiem w Hogwarcie, więc informacja o tym, że przyjaźni się z kimś kto miał Filipową opinię raczej by ich nie zaintrygowała. W związku z tym, Rash na pewno nie mógłby powiedzieć, że wie co chłopak czuje w tym momencie.
Nagle Fifi zachichotał, a Sharker nie potrafił tego odebrać inaczej jak wysoko uniesionymi brwiami. Serio? Dziewczęcy chichot? Mimowolnie rzucił szybkie spojrzenie na otoczenie, mając cichą nadzieję, że nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Uwielbienie to dobra rzecz, zwłaszcza kiedy dotyczy mojej osoby - odpowiedział po chwili ze zwykłą sobie pewnością, gdyż te słowa jeszcze bardziej udobruchały jego buntowniczy, zły humor.
Całe szczęście, że Stone nie wypowiedział głośno swoich myśli. Jak nic wybuchłaby z tej racji awantura. Leżenie pod stołem na imprezie i rozmowy dwóch, wyjątkowo rozochoconych alkoholem nastolatków z pewnością nie zaliczało się według Rasheeda do rzeczy romantycznych, a jeśli już jakimś cudem zakwalifikowałby to jako romantyczne to wolałby sobie zaaplikować avadę niż pozwolić by taka wieść obiegła Hogwart. Wszystko co kojarzyło się z ogólnie przyjętym romantyzmem strasznie Sharka irytowało i sam nie wiedział dlaczego. Być może to zasługa jego jakże wylewnych rodziców, a jeśli już o nich mowa…
Ślizgon skrzywił się, zupełnie tak jakby mu czekoladową żabę nadziano miąższem z cytryny i spojrzał na Filipa z miną, z której łatwo można było odczytać za jak bardzo kretyńskie uważa to pytanie.
- A jak myślisz? - zaczął, nieco poirytowany rozpoczynaniem tak niewygodnego nań tematu - Jak co roku. Znowu dostałem wszystko czego chciałem. Miałem nadzieję, że chociaż w tym coś im nie wyjdzie…
Każdy kto znał Rasheeda wiedział, że co roku wymyśla nowe, niestworzone pozycje na swojej liście „must have”, którą zawsze podsuwał rodzicom, aby wyprowadzić ich z równowagi. Chciał by wreszcie okazali jakiekolwiek emocje na stężałych od obojętności twarzach. Niestety co roku ponosił sromotną klęskę.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Sty 05 2014, 13:26;

Filip pił raczej powoli, bo wiecie, chłopaczek miał dość słabą głowę. I choć wiedział, że Rekin nic mu raczej nie zrobi, nawet po pijaku to po tym, jak zaczął na niego syczeć Filip wolał zachować ostrożność. Zresztą, on mógł się upić jednym piwem!
No, dziewczęcy chichot. Taki z naszego Stone'a był menski menszczyzna, nie ma co. Ale to wszystko wina Laili!
-Ach, jesteś taki skromny- wywrócił oczyma i znów zachichotał. Potem jednak chrząknął, łapiąc się na tym, że faktycznie może to brzmieć trochę... dziwnie. Pociągnął spory łyk piwa, tak że na dnie prawie nic już nie zostało. Ale alkoholik!
-Jesteś dla nich okropny, wiesz? Może oni naprawdę się starają i im zależy, a ty zachowujesz się tak... no właśnie, tak- zrobił nieokreślony ruch dłońmi w jego stronę, po czym wytarł usta wierzchem jednej z nich i wywrócił oczyma wyraźnie poirytowany. -Wiesz, że na świecie jest wiele biednych dzieci?- zapytał nagle, co trochę zalatywało "pokój dla świata i jedzenie dla biednych". Ale taka prawda. Sharker miał wszystko, czego zapragnął, a prosił o to tylko, by "sprawdzić" swoich rodziców. Filip mógł tylko o tym pomarzyć. Serio, Ślizgon powinien się ogarnąć, bo to trochę bardzo niemiłe w sumie.
-To wredne- skwitował tylko. Ej, serio, lepiej zakończmy ten wątek i zróbmy im nowy, bo tu mi już straaaaaasznie ciężko idzie.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Sty 05 2014, 20:11;

Shark uśmiechnął się z wyższością.
- Skromność to moje drugie imię! Zaraz po Nieziemski - odparł, lustrując Filipa uważnym spojrzeniem. Chciał sprawdzić czy zareaguje tak jak Bozia przykazała i przytaknie mu ochoczo!
Podejście puchona do wyrzucania galeonów w błoto ciągle strasznie go bawiła, nieważne ile razy marnował przy nim pieniądze. Tym razem było jednak inaczej, gdyż temat zszedł na koligacje rodzinne.
- Kochany, gdybym miał rodziców, którym zależy i się starają to z pewnością nie byłbym dzisiaj tym kim jestem - w powietrzu wręcz zawisły niewypowiedziane słowa określającą ślizgonowatość Rasheda. On po prostu doskonale wiedział, że jego rodzice to po prostu dawca nasienia i komórki jajowej, a on sam był jedynie dziedzicem, w końcu gdy ma się już dziecko to tak trochę wypadałoby się nim zająć, nie? Odrobina poświęconej uwagi jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła…
- Szczerze to gówno mnie obchodzą jakieś biedne dzieci - żachnął się, a jego oczy zaczęły ciskać błyskawice - Od kiedy jestem jakimś jebanym altruistą? Serio Stone? Chyba pomyliłeś drzwi.
Ups, trafił w czuły punkt. Wytykanie egoizmu egoiście jest bardzo złym pomysłem, zwłaszcza jeśli:
a) Jest on średnio zrównoważony psychicznie
b) Jest ślizgonem
c) Szybko wypił już prawie całą szklankę ognistej
d) Ma głęboko gdzieś wydawaną kasę, bo ma jej jak lodu.
- Och, wredne? Bardzo dobrze, bo już myślałem, że zamieniam się w jakąś miękką ciapę. Ostatnio zbyt często jestem miły.
Tak, zdecydowanie się wkurzył i teraz już nawet nie próbował tego ukrywać. Bębnił nerwowo palcami w szklankę, biorąc kilka uspokajających oddechów, żeby znowu nie zrobić czegoś głupiego. Jak był wściekły - to i porywczy, a jak porywczy - to i niebezpieczny dla każdego kto napatoczy mu się pod nogi. Niestety nic z tego nie wychodziło. Dopił resztę alkoholu, przełykając go szybko i głośno odstawił naczynie, zrywając się na równe nogi i wciągając płaszcz na grzbiet.
- Wiesz co Stone? Jak tak bardzo pałasz chęcią pomocy to idź przetaczać szlamom swoją krew. Odwrócił się gwałtownie na pięcie i rzucił do kelnerki zapłatę za Ognistą. Potem nie minęły dwie sekundy, a już wyskoczył z baru i popędził wkurzony w stronę Hogwartu.

[zt]
Powrót do góry Go down


Anastazja Silvarova
Anastazja Silvarova

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, opiekun Slytherin'u
Galeony : 353
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6406-anastazja-silvarova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8325-mnemosya
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8323-anastazja-silvarova
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyCzw Maj 15 2014, 21:27;

Gdzie indziej mogłaby się udać? Jeśli już miała iść do knajpy, to z całą pewnością nie pasowały do niej Trzy Miotły, czy żaden z tych innych, czystych, zadbanych, gustownych, gdzie mogłaby się natknąć na młodzież i normalnych ludzi. Półmrok i tajemniczość, która spowijała Gospodę pod Świńskim Łbem idealnie pasowały.
Wychyliła kolejną szklankę Ognistej. Nie miała bardzo mocnej głowy, ale z racji swoich Wschodnich korzeni, jej organizm wykazywał się całkiem dużą tolerancją, na alkohole wysokoprocentowe.
Dłonie wciąż lekko jej drżały. Przymknęła oczy.
Ubrała się w czarną, postrzępioną, długą suknię ze stojącym, okazałym kołnierzem, pełną podoczepianych w najdziwniejszych miejscach falbanek i koronek. Była na swój sposób piękna, ale przy tym... ekstrawagancka, jak na Anastazję przystało. Do tego założyła czarne, wysokie szpilki, również czarny kapelusz z wielkim rondem, z którego spływała zasłaniająca część jej twarzy siatka. Wokół jednego z jej nadgarstków, oplatała się srebrna kobra z jadeitowymi oczyma. Tego dnia założyła nawet kilka pierścionków.
Wyglądała trochę jak Femme Fatale.
Albo jakby wracała z pogrzebu.
Skrzywiła się nieco i dała barmanowi gestem do zrozumienia, że zamawia kolejną kolejkę. Oparła łokcie na blacie stolika. Mężczyzna przyniósł jej szklanicę, wypełnioną bursztynowym trunkiem. Podziękowała delikatnym skinieniem głowy i ujęła ją w swoje drobne dłonie.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyCzw Maj 15 2014, 22:37;

Nie było jej. Ta myśl kołatała się po jego głowie już od jakiegoś czasu, gdy zamiast skupiać się na przygotowywaniu do owutemów, on wolał szlajać się gdzieś po Hogsmeade w poszukiwaniu nauczycielki. Czego on od niej chciał? W sumie trudno powiedzieć, Sharker nie był osobą, która od tak zbierała się do tego, aby pogadać o życiu, jednakże z Anastazją sprawa miała się nieco inaczej. Nie musiał dużo mówić, bo wszystko robił za niego umysł. Jego wspomnienia, wydzierane zaklęciem przez Silvarovą już kilkukrotnie, wniknęły w jej umysł, a Rasheed po raz kolejny musiał przeżywać swoją historię. I jeszcze raz. I jeszcze raz, aż do skutku, aż do chwili, w której nauczy się jak ma odeprzeć jej atak. Może przy okazji nauczyłby się jak ma być lepszym człowiekiem? Może… kto wie?
Wątpliwe.
To jego przeszłość pokazała mu jak być egoistą. Nieustanne potyczki z ojcem, a także te w szkole, ukształtowały w nim standardowego Ślizgona, który ani myślał o tym, aby zmieniać cokolwiek w swoim życiu. O ile jednak wcześniej nie spoufalał się z nauczycielami, tak teraz chyba to robił. Szukał jej w domu, a gdy nie znalazł, zaczął wypytywać sąsiadów. Podobno miała być tutaj, ale czy na pewno? Gospoda pod świńskim łbem nie kojarzyła mu się zbyt dobrze. To w niej odbyła się jego pamiętna rozmowa ze Stone’m, której skutki było widać przez długie tygodnie. Był na niego wściekły i pewna niechęć pozostała. Niemniej jednak ledwie wszedł do środka, a jego wzrok od razu padł na kobietę w dość niecodziennym stroju. To na pewno była ona. Kto inny ubierał się tak dziwacznie, że można by go rozpoznać z drugiego krańca Pokątnej? Mimo wszystko nie mógł się przywitać zbyt normalnie. Dobrało się dwóch świrów.
- Cześć - wysyczał w wężomowie, gdy już zbliżył się do jej ucha, po czym zajął miejsce obok, zamawiając u barmana piwo kremowe. Oczywiście reakcja była oczywista. Gdzie jak gdzie, ale żeby w takim miejscu zamawiać trunki bezalkoholowe… to budziło pewne wątpliwości. W każdym razie otrzymał swój napitek i zmierzył Nastkę badawczym spojrzeniem.
- Coś się stało? - spytał ją, mierząc badawczym spojrzeniem. Zazwyczaj ludzie nie upijają się samotnie w barze, ale jak wiemy Silvarova nie była standardowym mieszkańcem Hogwartu i okolic. Westchnął krótko, muskając palcami wisiorek ze splecionymi wężami, który otrzymał anonimem na walentynki i przygładzając gdzieś po drodze kołnierz czarno - białej koszuli w kratę, dobrze pasującej do ciemnych jeansów i zamszowej kurtki. Wyglądał raczej nie jak uczeń, a jak ktoś kto urwał się z pokazu mody.
Powrót do góry Go down


Anastazja Silvarova
Anastazja Silvarova

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, opiekun Slytherin'u
Galeony : 353
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6406-anastazja-silvarova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8325-mnemosya
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8323-anastazja-silvarova
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Maj 16 2014, 00:54;

Z piekła jej własnych myśli wyrwał ją znajomy głos. Raczej syk... Doskonale wiedziała, że to on, nawet wcześniej, już kiedy zbliżył się do stolika, nawet jeśli siedziała tyłem do wejścia. Zapach, charakterystyczny chód - takie rzeczy chcąc nie chcąc zdradzały człowieka.
Ślizgon postawił swoje kremowe piwo i dosiadł się do niej. Rzuciła mu karcące spojrzenie. Przynajmniej był na tyle bezczelny, żeby kupować alkohol. Doskonale wiedziała, że zdarzało mu się wypić. Chyba nie miała z tego powodu żadnych problemów. Poza tym... Miał już swoje lata. Bardziej chodziło o fakt, że jednak nadal pozostawała jego nauczycielką. Nie podobało się jej, że zdarzało się chłopakowi wymykać do Hogsmeade, szczególnie, jeśli zrobił to z jej powodu.
Nie mogła mu odpowiedzieć, bo nie miała czasu albo była na to zbyt zmęczona. Ostatnie dni były dla niej okrutne. Trafiła się dość paskudna sprawa i musiała zaniedbać swoje obowiązki, jako nauczycielki Transmutacji, a zająć tymi związanymi z pracą w Brygadzie... Upiła solidny łyk Whiskey.
Domyślał się? Pewnie tak. Ta praca ją wyniszczała. Dlatego nie lubiła zbliżać się do nikogo, wszystkich traktowała z dystansem. Nienawidziła, kiedy ktoś zwracał jej uwagę, że powinna się oszczędzać albo co gorsza - gdy ktoś jej matkował. Wiedziała doskonale, czego chce od życia i nie przeszkadzało jej to, że czasami wracała do domu i padała na kanapie w ubraniach, bo nie była w stanie doczołgać się do łóżka o własnych siłach.
Zacisnęła palce na szklance.
- Co tu robisz? Nie powinno Cię tu być. - Stwierdziła sucho i zajrzała mu prosto w oczy. Chciała coś z nich wyczytać, ale... po co? Dość już o nim wiedziała, a on nie wiedział o niej nic. Tyle, co zdołała mu świadomie przekazać, na temat swojej pracy, bo przecież był zainteresowany podobnym zawodem. Chciała mu uzmysłowić, ile to wymaga od człowieka poświęceń.
Westchnęła. Powinna go przegonić, najlepiej odprowadzić do szkoły, ale nie mogła. Nie chodziło nawet o to, ile wypiła, bo nie było tego jeszcze tak wiele. Po prostu coś ją powstrzymywało. Nie chciała rozmawiać, ale cieszyło ją dzisiaj towarzystwo. Zbyt długo przebywała sam na sam ze swoimi demonami.
- Tak. - Jakieś ukłucie w sercu. Nie odwróciła wzroku. Nie była głupią dziewczynką, która udaje, że wszystko jest w porządku, kiedy już na pierwszy rzut oka widać, że tak nie jest. Czy jednak zdoła mu powiedzieć więcej. - Praca... - Westchnęła i opuściła wzrok. - Chciałabym już wrócić. - Do Hogwartu, do życia. Czy on zrozumie? Nie stać jej było na wiele słów. Nie potrafiła mówić. Padło na niego, bo ostatnio nie miała nikogo bliższego od Rasheeda. Na szczęście była młoda i różnica wieku, która ich dzieliła, choć odczuwalna i wyraźna, nie stanowiła bariery nie do przekroczenia. - Zostaniesz? - poprosiła. Pierwszy raz od dawna, nie chciała zostawać sama.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Maj 16 2014, 01:59;

W pierwszym odruchu miał ochotę się roześmiać. Rzucanie osobie pełnoletniej karcącego spojrzenia rzadko kiedy przynosiło jakiś inny skutek od zupełnego zignorowania. Również w tym przypadku nie można było liczyć na coś innego, więc jedynie uśmiechnął się kpiąco, w sposób, jaki widziała już dziesiątki razy podczas wizji i tych pierwszych minut, w których rozmawiali, nim przeszli do właściwej części zajęć. Potem już nie był w stanie trzymać fasonu. Za każdym razem jak przekraczał Bramy Piekieł, jak pieszczotliwie nazywał gabinet Anastazji, wiedział, że znowu zostanie rozbity i straszliwie okaleczony. Jego zdolność do obrony była jeszcze niezbyt dobra, a wręcz chwilami miał wrażenie, że było jeszcze gorzej niż na początku, a jednak… jednak wcale tak nie było. Starał się bardzo, nawet mimo tego, że gdzieś w pewnej chwili zgubił najlepszą motywację, jaką była chęć ukrycia swoich sekretów. Teraz jednak już wiedziała. Widziała jego pierwsze porozumienie się z wężem na wakacjach w Wenecji, znoszenie chorych wymagań ojca, tonięcie w stercie papierów na jego biurku, gdy próbował zrozumieć jak produkuje się fałszoskop. W tej chwili Silvarova była jedyną żyjącą osobą, która wiedziała o nim aż tyle. Nawet Julia nie znała tych stron jego twarzy, nie mówiąc już o reszcie jego przyjaciół. Ślizgonów naprawdę niewiele interesowało w tym temacie… wyjątkiem był w sumie Victor, ale jego wiedza też była połowiczna. Dziwnie się z tym czuł, ale nigdy tego nie ukazywał, zawsze robiąc dobrą minę do złej gry, zupełnie tak, jakby zawsze miało mu to ratować tyłek z opresji. W pewnym momencie się poślizgnie, pytanie jednak czy uda mu się wyślizgać tak, aby utrzymać się na nogach?
Machnął lekceważąco ręką na jej słowa, spławiając tym samym jej próby przywrócenia go do porządku. Był dorosły, miał prawo chodzić gdzie chce… no dobra, wciąż był uczniem Hogwartu, ale już niecałe dwa miesiące, a wszystko miało się skończyć. Nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że zostanie na studiach. Dziedzina zaklęć i uroków zanadto go pociągała, a przy okazji wciąż mógłby zgłębiać rozległe tajemnice zamku. Może przy okazji dowiedziałby się więcej o czarnej magii? Bardzo w takich chwilach żałował, że ojciec nie wolał przeprowadzić się gdzieś w granice Durmstrangu.
Jego oczy były nieprzeniknione. Powinna pamiętać, że nie zawsze da się z nich cokolwiek wyczytać, a dzisiaj był jeden z tych dni, w których były całkowicie zamknięte na uczucia. Lodowato zimne, przenikliwe spojrzenie było dzisiaj badawczo rzucane na Anastazje. Uśmiechnął się lekko. Czyżby się poddała?
Potem zaczęła mówić. Niewiele i niespiesznie, ale to i tak dużo dla niego znaczyło. Zdążył się do niej przywiązać przez cały ten czas, który upłynął im od ich pierwszej lekcji. Brzmiało to co najmniej dziwnie, jeśli przypomnimy sobie, że Rasheed porzucał ludzi jeśli tylko przestał mieć z takowej znajomości jakieś korzyści, ale cóż. Silvarova była inna. Przede wszystkim była nauczycielem, po drugie pracowała w Ministerstwie, po trzecie znała jego demony, po czwarte… na co komu taka wyliczanka. Po prostu był jej ciekaw, a jeśli on coś sobie zaprogramuje, to ciężko jest mu wybić dany pomysł z głowy.
Cóż mógł jej dać? Oboje nie potrafili rozmawiać, dlatego teraz, w tej chwili on jedynie spojrzał na nią jakoś mniej twardo, „odbezpieczając” swoje piwo i stukając w jej szklankę.
- Zostanę - potwierdził, po czym napił się, siadając wygodniej i zastanawiając się cóż więcej może powiedzieć, cóż więcej jej zaoferować? Nie był altruistą, nie zamierzał się nad nią użalać, ale z kolei nie chciał jej tutaj zostawiać, gdy go o to poprosiła. Wbrew pozorom był gentelmanem, a pięknym kobietom się nie odmawia.
Powrót do góry Go down


Anastazja Silvarova
Anastazja Silvarova

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, opiekun Slytherin'u
Galeony : 353
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6406-anastazja-silvarova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8325-mnemosya
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8323-anastazja-silvarova
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Maj 16 2014, 11:18;

Mogła przypuszczać, że tak to się właśnie skończy. Ślizgon ani myślał zabrać stąd swoich czterech liter. Nie żeby nie była dla niego jakimś autorytetem. Po cichu liczyła, że jeszcze respektuje jej zdanie. Powinien.
Teraz jednak nie to zaprzątało jej głowę. Ostatnia sprawa... była paskudna. Co tu dużo mówić? Mnóstwo krwi, czarnomagiczne rytuały, takie rzeczy czasami się zdarzają. Niestety. Ktoś ewidentnie próbował stworzyć horkruksa, przy czym Anastazja jako jedyna z całego zespołu, miała nieprzyjemne wrażenie, że wszystko się udało. Może nie do końca tak, jak powinno, ale jednak. Sam fakt jednak, że ktoś spróbował stworzyć coś tak potężnego, oznaczało, że mają do czynienia z godnym przeciwnikiem. Prawdopodobnie samozwańczym szaleńcem, który naczytał się legend i zapragnął potęgi legendarnego Czarnego Pana, a być może pragnienie nieśmiertelności tak go skusiło? Cokolwiek nim nie kierowało - był groźnym przeciwnikiem.
Nie wiedziała, ile może chłopakowi powiedzieć. Pewnie nic. Jak zwykle. Miała ochotę się wyżalić - nikt jej nie słuchał, a gdyby było inaczej, to sprawa skończyłaby się zupełnie inaczej.
Choć niektórzy mieli do niej pewien żal... ona wiedziała doskonale, że postąpiła właściwie. Ten człowiek, o ile można go było nazwać jeszcze człowiekiem - on zasłużył na śmierć. Stwarzał zagrożenie. Dla wszystkich. Pojmanie go żywcem graniczyło z niemożliwością. Został otoczony, ale miotał morderczymi zaklęciami we wszystkich kierunkach. Lada chwila mógł znaleźć w sobie na tyle energii i trzeźwości umysłu, a po prostu uciekłby im, teleportując gdzieś daleko.
Horkruksa już przechwycili i zniszczyli, wystarczyło więc jedno zaklęcie... Jedno, którego używać nie powinna, a przed którym nie było żadnej obrony.
Tylko rozbłysk zielonego światła i...
W wyjątkowych przypadkach mieli na to pozwolenie. Wyjątkowych. Zespół jej nie zdradził, ale ich spojrzenia i poczucie winy, które w niej narastało - gdyby posłuchali jej wcześniej, nie byłoby tylu ofiar, może udałoby się go powstrzymać inaczej, a teraz dziewczyna musiała wziąć na swoje barki największy ciężar, związany ze sprawą.
Nie chodziło nawet o to, że zabiła człowieka.
Gdyby mogła to wszystko przekazać Rasheedowi, ale nie umiała mówić, a już na pewno nie tyle, nie o tak osobistej sprawie.
Nachyliła się lekko w kierunku chłopaka. Nie powinna tego robić.
- Zabiłam człowieka. - Zamknęła oczy i wychyliła szklankę do końca. Taaak... postąpił jak prawdziwy gentleman i został, bo go o to poprosiła. Chociaż musiało kryć się za tym coś więcej. Podniosła drżącą rękę, żeby dać znać barmanowi, że jej szklanica stoi pusta. Tamten pospieszył do stolika, przy którym siedzieli i nalał jej kolejną porcję ognistej.
- Nie za dużo już? - zapytał rozbawiony, ale kiedy natknął się na jej spojrzenie, uśmiech szybko spełzł z jego twarzy, pokłonił się tylko krótko i uciekł za bar, rzucając dziewczynie tylko kilka badawczych spojrzeń.
Z jej oczu popłynęła jedna, samotna łza. Była rozbita...
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyPią Maj 16 2014, 18:53;

Jakże się miał zachować w takiej chwili? To trochę tak, jakby przyszła do niego Julia i powiedziała mu o tym, że jej matka wcale nie zmarła w szpitalu, a po prostu odłączyła ją od rurek. Wtedy pewnie by jej pogratulował, ale czego? Morderstwa? Tak. Gdyby Rasheed miał rozwinięty jakikolwiek kręgosłup moralny to zapewne zmartwiłby się tym, że jego nauczycielka kogoś zabiła, ale tak? Wielokrotnie sam miał ochotę na to, aby kogoś pozbawić życia, powstrzymywało go tylko i wyłącznie to, że Ministerstwo Magii było o wiele skuteczniejsze od mugolskich organów ścigania i zapewne dość szybko wylądowałby w Azkabanie, a tam nie chciał trafić za żadne skarby. Cóż, wiedział, że to co powiedziała miało związek z jej pracą, wszak nieważne jak bardzo ekscentryczna by nie była, nie podejrzewał jej o to, aby chodziła po okolicy i miotała czarnomagicznymi. Powiedziałby raczej, że dopóki nie była do tego zmuszona, to by po nie nie sięgnęła, a więc musiała, prawda? Takie miał o niej zdanie, nie był jednak pewny czy słusznie i chyba nie chciał w to wnikać. Nie mógłby teraz, w tej chwili, od tak po prostu jej czegoś wyrzucać, a chociaż jej nie rozumiał to chciał wesprzeć. Jakże mógłby wiedzieć o czym mówiła, skoro ani nie była wylewna i nie spowiadała mu się ze swojego życia, ani on na nią nie naciskał, pozwalając jej mówić tylko tyle, na ile miała ochotę bądź potrzebę. Uważał, że w ten sposób zachowuje się fair, chociaż… skłamałby gdyby wyparł się tego, że był ciekaw. Jego opinia o tym zawodzie buła mocno wyidealizowana, ale cóż mu się dziwić? Jedyne co wiedział na pewno to to, że to jeden z tych zawodów które zabiera się ze sobą do domu i… i że najpewniej mógłby z łatwością stanąć po drugiej stronie barykady, stając się przeciwnikiem Silvarovej. Był śliski. Z łatwością zmieniał swoje stanowisko, o ile mógł z tego mieć jakieś korzyści, dlatego też w pierwszym odruchu po prostu nic nie mówił, pozwalając barmanowi na uzupełnienie jej szklanki. Kiedy jednak na jej policzku zalśniła łza, nie mógł pozostawać obojętnym. Wciąż nie wiedział na ile może sobie pozwolić, ale mimo wszystko mógł spróbować. Musnął jej dłoń swoimi chłodnymi palcami, aby ścisnąć ją pocieszająco.
- Mogę Ci jakoś pomóc? - zapytał cicho, ale nie w sposób, który sugerowałby narzucanie się, bo i w gruncie rzeczy nie chciał być natrętny. Nie wiedział też czy jest jakiś sposób, który pomógłby jej w tym, aby się z tym uporać, zwłaszcza jeśli ktoś tak wyzuty z empatii miałby go realizować.
Powrót do góry Go down


Anastazja Silvarova
Anastazja Silvarova

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, opiekun Slytherin'u
Galeony : 353
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6406-anastazja-silvarova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8325-mnemosya
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8323-anastazja-silvarova
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptySob Maj 17 2014, 02:41;

Ona sama nie miała do siebie żadnych wyrzutów sumienia z powodu tego, że użyła zaklęcia niewybaczalnego przeciwko komuś, kto zdecydowanie na to zasłużył. Już Durmstrangu ćwiczyli zaklęcia niewybaczalne, zwłaszcza na studiach - nauczyła się przyjąć to jako zwyczajny oręż, broń, moc, która jednak w Anglii była zakazana. Cruciatus był tutaj zakazany do przesłuchań, podczas gdy w Białorusi nie miano najmniejszych oporów przed korzystaniem z tej klątwy, jako środka szybszego i tańszego od veritaserum. Nie każdy auror zna się wszak na legilimencji, a niektórzy pojmani znają się na oklumencji.
Największy problem stanowiła świadomość. Na świadomość zaś wpływali współpracownicy, którzy zaczęli traktować ją jak trędowatą. Nikt jej nie pogratulował, nikt nie stwierdził nawet "nareszcie koniec". Jedynie piętnujące spojrzenia i szepty, które słyszała za plecami cały czas. Długo zaciskała zęby, chciała w końcu powiedzieć, że nie dali jej wyboru, że przecież miała prawo, że to wszystko, dla większego dobra... Właśnie... Większe dobro - główna domena Grindelwalda, człowieka, którego potęga i historia, za szkolnych lat motywowała ją i imponowała jej. Zawsze chciała posiąść moc podobną jemu. Tym bardziej czuła się winna. Tym bardziej zastanawiała się, czy faktycznie jest stworzona do walki ze złem? Jak może ścigać tych, którzy pragną potęgi i dążą do niej za wszelką cenę, skoro sama zrobiłaby to samo, gdyby tylko ktoś obiecał jej, że kiedyś, na końcu tej drogi, osiągnie potęgę podobną tej, którą władał Czarny Pan? Byłaby w stanie poświęcić wszystko. Sama myśl o władzy i mocy ekscytowała ją do tego stopnia, że jej serce przyspieszało bieg, podobnie jak jej oddech.
Jak Rasheed mógłby to wszystko pojąć? Jak mogłaby mu powiedzieć wszystko to, co ją trapiło. Nie potrafiła mu nawet zdradzić prawdziwego powodu swojego przygnębienia, a co dopiero rozwodzić się na ten temat.
Pewnie najchętniej by stąd odszedł. Rozumiała go. Widział ją zawsze silną, niezłomną, chłodną. Tą, która wnikała w jego umysł i robiła to z bezlitosnym niewzruszeniem. On nie miał problemów z tym, że dziewczyna poznaje jego najgłębsze sekrety, a ona nie umiała zdradzić mu nawet jednego.
Drgnęła i cofnęła szybko rękę, gdy poczuła jego dotyk. Otworzyła lekko usta, jakby chciała coś powiedzieć, a jej oczy zdradzały szczere zdziwienie.
- Rasheed... Nie... - Zaniemówiła. On naprawdę chyba wbił sobie do głowy, że mógłby jakoś jej pomóc. Co miał zrobić? Wysłuchać jej? Co to da? Zacisnęła zęby. Wyciągnęła powoli dłoń w stronę jego dłoni, by zacisnąć na niej drobne palce. - Rasheed... Ale obiecaj, obiecaj proszę, że nikomu, nikomu nie powiesz. - Dalej... Dalej poszło wszystko jakby łatwiej. Najpierw zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie, zdawkowo, nie wyjawiła mu bowiem wszystkich sekretów, nie zamierzała. Tylko nakreśliła mu trochę swoją sytuację. Jak ambicje i pragnienie osiągnięcia władzy całkowicie przyćmiły okres jej dojrzewania, jak w szkole uczyła się pilnie i jak pojedynkowała się z innymi uczniami, jak uprawiała czarną magię, okaleczając jednego z rówieśników Durmstrangu i jak wybaczono jej to tylko dlatego, że była zdolna i miała znaną, szanowaną rodzinę. Opowiedziała o tym, że rodzina oczekiwała, że zrobi karierę polityczną, że podtrzyma rodzinne tradycje i jak wyjechała z Białorusi do Londynu, na prośbę samego Ministra Magii, celem pomocy w rozbiciu Lunarnych. Dalej mówiła o tym, jak wyklęto ją w domu i jak musiała opuścić swoją rodzinę, bez możliwości powrotu, choć kochała ich wszystkich, ale chęć pójścia własną ścieżką, była silniejsza od niej. Mówiła o pracy w Brygadzie Uderzeniowej, o tym, jak musiała korzystać z legilimencji podczas przesłuchań i jak bardzo cierpiała potem fizycznie i psychicznie, jak próbowano wykorzystać jej młody wiek, sądząc, że jest naiwna i słaba i jak o mało nie stała się marionetką na politycznej szachownicy, kiedy nagle jej zwierzchnik, człowiek, który sam zaprosił ją do swojego kraju, został oskarżony o wspieranie Lunarnych. Tak... Minister Magii zdradził. Czy to w ogóle możliwe? To wszystko budowało jej charakter, cały czas wzbogacała się o kolejne trudne doświadczenia życiowe, a teraz... kiedy wydawało jej się, że zyskała pozycję, kiedy wszyscy zaczęli jej ufać, pomimo jej pochodzenia i wątpliwej renomy jej nazwiska, nagle wszystko runęło. Uznano, że jest piekielnie zdolna, ale przez to piekielnie niebezpieczna. Wszyscy trzymają się od niej z daleka, jakby była trędowata, jakby mogła nagle okazać się nowym wcieleniem zła, niosącym zagładę całej Wielkiej Brytanii. Opowiadała mu, jak zastanawiała się, czy rzeczywiście tak nie jest, czy może to nie tylko plotki, pomówienia, ale czy rzeczywiście nie stanowi zagrożenia.
W końcu nie mogła już dłużej mówić i łzy spłynęły z jej oczu.
Może po raz pierwszy w życiu? Tak szczerze? Liczyła, że chłopak to wszystko zrozumie, że chociaż wysłucha jej monologu i... i co dalej? Nigdy nikomu tak wiele nie powiedziała i nie miała pojęcia, jak człowiek może zareagować w takiej sytuacji.
Po fakcie, nagle zapragnęła wymazać mu wspomnienie na temat tej rozmowy. Zaczęły zżerać ją wyrzuty sumienia, że okazała słabość, że powiedziała komuś tak wiele, o wiele więcej, niż powinna.
Przygryzła wargę, spoglądając na ślizgona.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptySob Maj 17 2014, 18:44;

To akurat potrafił zrozumieć. Znaczy nie to, że kogoś zabiła, bo to absolutnie nie obchodziło. Postępowała tak, jak chciała, a on bardzo to cenił, zwłaszcza, że większość ludzi była na tyle prosta, że nie odważyłaby się na postępowanie wbrew obowiązującym normom, decydując się na całkowite podporządkowanie swoich wyborów moralności, bądź innym bzdurnym zasadom, które w jego życiu nie istniały. Rozumiał natomiast jej pragnienie potęgi, które również istniało w nim, w tym, że w wersji mocno uproszczonej. Nigdy jednak nie myślał o tym, aby ostatecznie dążyć do tego, aby zyskać władzę, bo i zazwyczaj skupiał się na tym, aby odpowiadało mu życie doczesne, kuszące swoimi wygodami i możliwościami niczym dzikie maliny na krzaku. Wystarczyło tylko wyciągnąć rękę i zerwać, a jeśli miało się możliwości to czemu miałby z nich nie korzystać? Pozostawione mu w spadku setki tysięcy galeonów przelewały się w skarbcu ilekroć tylko do niego zaglądał, a te tysiące, które matka wyrzucała w błoto, bawiąc się na tych wszystkich drętwych przyjęciach zaraz na nowo zapełniały ich skrytkę w Gringottcie. Rasheed wcześniej nie zdawał sobie z tego aż tak mocno sprawy, ale interes jego staruszka był całkiem dochodowy. Mógł sobie radośnie siedzieć na tyłku całe życie i przepuszczać forsę, która przecież pomnażała się praktycznie bez żadnego wysiłku z jego  strony. Wystarczyło aby czasem pokierował odpowiednimi osobami, a z tym akurat różnie bywało, jednakże w większości przypadków wybory były trafione. Dlaczego więc nie miałby stać się hedonistą? Odpowiedzi na to nie było. Wystarczyło spojrzeć z jaką łatwością przyszło mu zaakceptowanie nowego stanu rzeczy. Czerpanie przyjemności z dnia codziennego było u niego tak naturalne, że gdyby nagle jego sytuacja materialna miała się zmienić, zapewne strasznie by to przeżył, o ile w ogóle.
Teraz jednak słuchał jej słów, mając coraz większe baczenie na to co mówiła. Czyż powinien złożyć jej taką obietnicę? W sumie co mu szkodziło, wszak nie było tajemnicą to, że zazwyczaj ich nie dotrzymuje, a Anastazja musiała być naprawdę porządnie zdesperowana skoro mimo wszystko chciała mu opowiedzieć swoją historię. Uśmiechnął się więc obłudnie i po prostu potwierdził.
- Obiecuję. - wyszeptał, a chociaż jego oczy były nieprzeniknione to z całą pewnością można było stwierdzić, że błyskała w nich zwyczajna ciekawość, tak u niego ściśle związana z chęcią pozyskiwania korzyści, że Silvarova powinna natychmiast pożałować tego, iż chciała mu się wyspowiadać. Czyż nie było jednak za późno? W gruncie rzeczy nie, ale o tym nie teraz.
Mówiła i mówiła, a on słuchał, wszak był dobrym słuchaczem, dlatego mogła wyrzucać z siebie swoje myśli tak długo, jakby tylko potrzebowała, a on nie przerwałby jej nawet słowem. Analizował jednak każde słowo, zupełnie tak, jakby starał się wycisnąć jak najwięcej z jednej, marnej połówki cytryny i zrobić z tego cały dzbanek słodkiej lemoniady. Może w gruncie rzeczy tak było? Chciał ją po prostu wykorzystać od samego początku? Tak… chciał. Odkąd tylko dowiedział się z plotek, że jest legilimentką. Jego pragnienie poznania jej ściśle się z tym wiązało i od kiedy tylko zgodziła się, aby go uczyć, wykradając mu jego tajemnice, on zapragnął poznać jej sekrety, a teraz wreszcie udało mu się do niech dojść. Z niemałym przestrachem zdążył odkryć to jak bardzo są podobni do siebie. Nie odpowiadało mu to zbytnio, ale nic nie mówił, tak czy siak uważając ją teraz za niegodnego przeciwnika skoro sama, bez jakiejkolwiek walki przedstawiła mu swoje życie, dając tak idealny obraz siebie, jakiego akurat potrzebował, aby zarzucić pętlę na jej szyję. Nie bez powodu był w Slytherinie. Z każdej sytuacji potrafił wyciągnąć coś, co zaowocowałoby czymś szczególnym w przyszłości i nawet w tej chwili nie miał do końca czystych zamiarów, chociaż tak na dobrą sprawę postanowił na razie nie wychylać się ze swoimi planami, pozwalając im ewoluować w ciszy i spokoju. Takim zamiarom nie potrzeba blasku fleszy.
- Więc jesteśmy sprzymierzeńcami. - powiedział, gdy już skończyła mówić, pocierając krótko jej dłoń swoim kciukiem zanim rozluźnił uścisk, rozłączając ich dłonie jakby to co powiedziała postawiło między nimi jakąś niewidzialną barierę, czemu zupełnie przeczyło to co powiedział. Odchrząknął znacząco, jakby jego słowa miały dwa znaczenia i pospieszył z wyjaśnieniem.
- Mamy podobne poglądy. - stwierdził oczywistość, a potem wbił spojrzenie w swoją szklankę z wodą, mieszając jej zawartość kilkoma nieprzypadkowymi ruchami - Lunarni chcieli mnie zrekrutować w swoje szeregi.
Uśmiechnął się kpiąco, traktując tę sytuację tak, jakby była jakimś niewybrednym żartem.
- Chyba domyślasz się dlaczego. Nie wymazali mi pamięci, a przysięgi nie składałem, w każdym razie byłem torturowany, a potem zostawiono mnie samemu sobie. Farid musiał popełnić błąd… no cóż, w każdym razie potem zamordowali mojego ojca. Nie wiem na ile było to dzieło przypadku, ale jakoś tak… ehh, stwierdziłem, że w obecnej sytuacji to brzmi aż zabawnie. - skrzywił się przez moment, jakby to co wspominał było bolesne, ale zaraz spojrzał na nią przenikliwie stalowoniebieskimi oczyma, jakby starając się przejrzeć jej zamiary.
- Widzisz, Ciebie wyprowadził w pole ten facecik, Pan Minister. Nasza historia w pewnym momencie się o siebie ociera. Czyż to nie przeznaczenie? - uśmiechnął się lekko prześmiewczo, jakby ta sytuacja była dla niego jakąś dziwną i niezwykłą. W gruncie rzeczy nie wiedział czemu opowiedział jej o tym. Chyba doszedł do wniosku, że ona jako jedyna go zrozumie, bo wiedziała o czym mówił. Julia nie miała o tym pojęcia, a przynajmniej Sharker sądził że nie ma. Zaś co do Jeanette… wolał się chyba nie przekonywać co by mu zrobiła, jakby dowiedziała się, że Sherazi nie usunął mu ich wspomnień. Anastazja w tej chwili była jego jedynym sojusznikiem. Czyż to nie brzmiało komicznie?
Powrót do góry Go down


Anastazja Silvarova
Anastazja Silvarova

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, opiekun Slytherin'u
Galeony : 353
  Liczba postów : 119
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6406-anastazja-silvarova
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8325-mnemosya
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8323-anastazja-silvarova
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Maj 18 2014, 01:01;

Ona JUŻ żałowała. Nigdy nikomu nie mówiła nic poza... w zasadzie nigdy nikomu NIC nie mówiła. Zbywała ludzi. Nawet jeśli nie zdradziła chłopakowi wszystkiego, absolutnie WSZYSTKIEGO, to powiedziała mu przynajmniej o kilkaset razy więcej, niż powinna. Zacisnęła zęby. Ta chwila słabości może ją kiedyś drogo kosztować. Nawet jeśli wydawało się jej, że Sharker jest wobec niej całkowicie w porządku, że nie ma złych intencji. Póki co, czerpał korzyści z ich znajomości, bo uczyła go oklumencji, więc nie mógł być nieuprzejmy.
Dlaczego jej szukał?
Dlaczego tak mu zależało?
Nie drgnęła nawet na milimetr. Cofnęła tylko rękę. Obiecał? Wiedziała, że to słowo, w ustach wielu nic nie znaczy. Mogła postawić mu pewne warunki. Musiała, nie miała przecież wyboru. Tylko jak to zrobić?
Chłodna kalkulacja. Doskonale wiedziała, CO musi zrobić. Nie było odwrotu.
Mogła jeszcze go zabić. Tylko to nie wchodziło w grę, zważając na ryzyko, jakie za sobą niosło takie przedsięwzięcie. Poza tym... ścigałaby samą siebie, a wiedziała, jak bezlitosne może okazać się Biuro Aurorów. Nawet tutaj, w kraju, który był tak honorowy, że nie pozwalał nawet na używanie niewybaczalnych aurorom. Swoją drogą, kto wpadł na tak genialny pomysł, by nazywać je niewybaczalnymi? Tylko Anglicy mogli być tak dziwni.
Wpatrywała się więc tylko w oczy chłopaka. Teraz nic, od jego chłodnego spojrzenia, po kpiący ton głosu, nie podobało jej się w nim. Nie mogła mu ufać. Nigdy. Nie powinna.
- Nie jesteśmy sprzymierzeńcami Rasheed. Tymczasowo gramy po jednej stronie. - Nie odwróciła wzroku. Powinna dać mu wybór. - To, co Ci powiedziałam, pozostanie naszą tajemnicą. - Ton jej głosu wskazywał, że chłopak raczej nie ma z czym dyskutować. - Daję Ci dwie możliwości. Pierwsza i mniej bolesna, to Przysięga Wieczysta, druga, która raczej nie będzie tak miła, to zaklęcie Obliviate. Jeśli będę zmuszona... Nie chciałabym Cię krzywdzić Rasheed, ale popełniłam błąd i teraz to widzę. Poza tym powinieneś przystać na moje ultimatum, jeśli chcesz kontynuować nasze prywatne lekcje. - Nadal mogła więcej niż on. Nie przewidywała nawet, że chłopak może mieć jakiś plan, ale jego gesty i głos kazał jej sądzić, że nie postąpiła słusznie. Zdradził się... - To nie przeznaczenie Sharker. - Dotknęła dłonią jego policzka. - To obłęd - wyszeptała prawie niedosłyszalnie, ale była pewna, że słowa dotarły do chłopaka. - Wybacz. - Nie dopijała już kolejnej szklanki. Wręcz odsunęła ją w kierunku chłopaka. - Masz, pij. Dzisiaj nie patrzę. - Po jednej stronie szklanki wciąż pozostały ślady szminki. Niezwykłe. Rzadko stosowała jakikolwiek makijaż...
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 EmptyNie Maj 18 2014, 06:50;

Może grał, może chciał ją sprawdzić? Wszak Anastazja znała jego historię, wiedziała jak zachowuje się codziennie, lecz czy miała pojęcie o tym kim był w rzeczywistości? Szczerze w to wątpił, a to co zrobiła teraz było największym taktycznym błędem jaki mogła wykonać, nawet jeśli wierzyła w to, że pomoże jej to utrzymać swoje sekrety. Na jej propozycję, a właściwie ultimatum zareagował niczym innym jak śmiechem. Zupełnie jakby się tego wszystkiego spodziewał, ale śmiały się tylko wargi, bo oczy pozostawały lodowato zimne i zamknięte na jakąkolwiek emocję. Czy był rozżalony? Może trochę, bo kobieta, której w pewnym sensie zaufał okazała się być jeszcze bardziej egoistyczna od niego.
- Nie jesteś jedyną legilimentką w tym zamku - te słowa zawisły między nimi jak ostrzeżenie, ale chłopak nie czekał na to, aż Anastazja w jakikolwiek inny sposób zareaguje, bo zerwał się na równe nogi, przewracając lekceważąco szklankę, jakby swoimi słowami przepełniła czarę, jaka już się w nim wręcz przelewała.
- Teraz będziesz mi grozić, tak? Pamiętasz co stało się z ostatnim, który skłaniał uczniów do składania wieczystych przysięg? Mam Ci przypomnieć, że gnije teraz gdzieś pod jakimś pierdolonym płotem? Skoro mi nie ufasz to trudno. Próbuj mnie kurwa zamordować. Hampson na pewno się ucieszy. - wyrzucił te słowa szybciej niż pomyślał, jak zwykle zresztą, ale gdyby miał wybór to wcale by ich nie cofał. Proszę bardzo, niechże trzaśnie też w niego Obliviate, a żeby żyło się lepiej jeśli nie będzie umiała zrobić tego prawidłowo i wyląduje potem jak pierdolona Sunday Grimes, w wieku wczesnoszkolnym, w szpitalu.
- Nie potrzebuje Twojej pierdolonej łaski. Niczego już, kurwa, nie potrzebuje. - czyżby wydawał się być… zraniony jej brakiem zaufania? Kto wie, był Ślizgonem, więc takie fortele, w których prowokowało się i potem sprawdzało były bardzo w ich stylu, a teraz… Anastazja nie zdała, ale czy jej będzie na tym w ogóle zależało?
Jak stał, tak odwrócił się na pięcie i wyskoczył z baru, nim jeszcze mogła w ogóle pomyśleć o tym, aby się w jego stronę odwrócić i wycelować różdżką. No i zaczęła się gonitwa po prawdę… a może właśnie po jej usunięcie?

[zt]
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 QzgSDG8








Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty


PisanieGospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty Re: Gospoda pod świńskim łbem  Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gospoda pod świńskim łbem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 21Strona 16 z 21 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 21  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gospoda pod świńskim łbem - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-