Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Muzyczny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 28 z 40 Previous  1 ... 15 ... 27, 28, 29 ... 34 ... 40  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32475
  Liczba postów : 102621
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Specjalny




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyNie Sie 22 2010, 18:23;

First topic message reminder :




Te pomieszczenie stworzone jest dla muzyki. Na ściany nałożone jest zaklęcie wyciszające, a w środku znajdzie się mnóstwo instrumentów - od małego srebrnego trójkąta po stary, ale nastrojony fortepian. To tutaj zazwyczaj organizowane są zajęcia z Działalności Artystycznej, jeśli tematyką jest właśnie muzyka. Raj dla każdego uzdolnionego muzycznie czarodzieja.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySob Kwi 15 2017, 22:29;

Nieczęsto spotykał kogoś, kto miał jakiekolwiek pojęcie o sztuce czy kulturze. Ludzie, których zazwyczaj poznawał, jako swoje priorytety traktowali chociażby imprezy. Oczywiście, to zrozumiałe, że w tym wieku jest akurat czas na to, by się wyszaleć, zabawić, przesadzić z alkoholem czy spróbować innych używek, bo w dorosłym życiu, takie zachowania nie są traktowane już z przymrużeniem oka. Avrel jednak, ma artystyczną duszę i jakby nie patrzeć, to w pewien sposób wyjątkowe. Miał okazję rozmawiać z nią co najwyżej przez dwadzieścia minut, a w jak szybkim czasie, zdążyli obnażyć przed sobą swoje pasje. Owszem, James nie był aż tak zaangażowany w muzykę, ale jednak stanowiła ona znaczną część w jego życiu. Potrafiła naprawić mu humor, gdy był smutny lub zrelaksować po ciężkim dniu.
Nie wiedział, czy Avrel również zna to wyjątkowe miejsce, ale podświadomie liczył, że jednak będzie to dla niej nowa część Hogwartu. Był tutaj z raz, czy dwa, ale zdążył zapamiętać wyjątkowy klimat tego miejsca. Gdy tuż za Av wszedł do środka, na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Pamiętał okoliczności, w jakich odkrył to miejsce, a oprócz tego dostrzegł promienny uśmiech u swojej towarzyszki. Grzechem byłoby tego nie odwzajemnić.
- Zobaczymy... - odpowiedział z nutą tajemniczości w głosie, po czym podszedł do instrumentu. Udał, że nie do końca wie, co miałby zrobić, źeby fortepian odzyskał swój dawny blask, jednak po chwili zmienił strategię i w końcu ujawnił, że jest inaczej. Nie był żadnym profesjonalistą, ale kiedyś obserwował cały proces strojenia. Poza tym, był czarodziejem, więc nie musiał mieć nawet do tego żadnych specjalnych narzędzi. Gdy zabrał się do pracy, czuł na sobie skupiony wzrok Avrel. Postanowił więc zagaić rozmowę.
- Módlmy się, żebym nic nie zepsuł - powiedział, śmiejąc się cicho. - Nie, ale serio, jakbym coś spieprzył, to wyszedłbym na totalnego palanta - dodał, cały czas z promiennym uśmiechem. Sam nie wiedział kto lub co, wprawiło go w taki nastrój, ale takie ogólne zadowolenie nawet mu się podobało. Ostatecznie, oderwał się od instrumentu i schował różdżkę do tylnej kieszeni spodni. Ręką przetarł lekko zakurzone miejsce na siedzeniu, po czym ustawił krzesło w ten sposób, by pokazać dziewczynie, że ma na nim usiąść. Nie był do końca pewien, czy cała procedura nastrajania fortepianu przebiegła pomyślnie, ale miał nadzieję, że właśnie tak jest.
Powrót do góry Go down


Avrel Elvendork
Avrel Elvendork

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 41
  Liczba postów : 33
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14245-avrel-elvendork
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14248-avrelka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14247-avrel-elvendork
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Kwi 25 2017, 23:40;

Avrel chyba nie mogła sobie lepiej wyobrazić tego wieczoru. Nie mogła przewidzieć tak przyjemnego dla niej przebiegu zdarzeń, no bo, cholercia, jasnowidztwo u niej nie zostało zauważone. Same lekcje wróżbiarstwa uznawała za jedynie ciekawy sposób rozrywki, aczkolwiek nie za coś prawdziwego i przydatnego.
Pomieszczenie, w którym się teraz znajdowali, pachniało starością i dało się wyczuć, że nie jest to pokój zbyt często odwiedzany. Zapewne kiedyś było tu więcej przedmiotów przydatnych, ale z jakichś powodów zostały może one przeniesione lub całkiem zlikwidowane. Nie starała się wnikać w to. Avrel odczuwała swoistego rodzaju enigmatyczną aurę, panującą w owej sali. Była pewna, że nawet jeśli niewiele osób odwiedza to miejsce, to kiedy już tak się dzieje, to odbywają się tu rzeczy niezwykłe. Czy to głębokie rozmowy czy granie na tym instrumencie, ale z pewnością niezwykłe. Przynajmniej takie wrażenie odnosiła, dość dziwna, Avrel.
Odwzajemniony uśmiech Jamesa sprawiał, że jej humor stawał się z minuty na minutę coraz lepszy. Całkiem zapomniała o poirytowaniu, które odczuwała jeszcze tak niedawno, będąc w dormitorium i przeciskając się przed zapełniony po brzegi Pokój Wspólny. Avrel zaraz miała zagrać na fortepianie z naprawdę miłym chłopakiem, a przynajmniej taką miała nadzieję. Nie była pewna, czy Jamesowi uda się nastroić instrument. Przygryzła wargę, obserwując poczynania Krukona. Nie widząc żadnych śladów grymasów niezadowolenia bądź zagubienia, uśmiechnęła się.
- Nie wyszedłbyś, ja kompletnie nie wiedziałabym jak się do tego zabrać. - odparła cicho chichocząc. Widząc, że chłopak chowa różdżkę, spojrzała na niego i podekscytowana usiadła na siedzeniu. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze, po czym delikatnie ułożyła palce na klawiszach. Ostrożnie zaczęła grać melodię , a kiedy dźwięki wydawały jej się jak najbardziej spójne i prawidłowe, z większą pewnością siebie kontynuowała. Przymknęła oczy, a jej kąciki ust mimowolnie stopniowo unosiły się coraz wyżej. Sposób, w jaki czuła się podczas gry na fortepianie, pianinie bądź harfie, był nie do opisania. Myślami znajdowała się całkowicie gdzieś indziej, zależnie od wspomnień, które wiązała z daną melodią. Była teraz w swoim małym, przytulnym i bezpiecznym świecie.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyPon Lis 20 2017, 22:35;

Zajęcia, przerwa, zajęcia. Bieganina po korytarzach w celu przyswojenia wiedzy, która tylko w 40 procentach przyda nam się w życiu. Kiedy znajdą się poza murami szkoły, większość zapomni o tym, czego zdołała się nauczyć. Wiedza nie zawsze mogła pomóc im w tym, co miało nadejść. Choć to, jak wykorzystamy to, co mamy, to już inna kwestia. Nieważne. Raczej sprawy szkolnictwa nie były czymś, co specjalnie zajmowało jego myśli.
Nie odpowiadał mu sposób, w którym posuwała się ta ciemna masa, zwana uczniami. Ich twarze były jednakowe, zlewały się w jedność. Nie mógł ich od sobie odróżnić... Jakby pojęcie indywidualności nie istniało w ich słowniku. Czy to takie złe, przynależeć gdzieś? Zacisnął palce na rączce plecaka i zatrzymał się. Jego nogi powoli przesuwały się do tyłu, chcąc jak najszybciej stąd uciec. Potrzebował powietrza, potrzebował swojej cząstki wolności. I już wiedział gdzie iść.
Korytarze już dawno opustoszały. Wsunął się do jednej ze starych klas muzycznych i zrzucił z siebie czarną szatę, upychając ją niedbale do plecaka. Poczuł znajomy zapach kurzu i starego drewna, dopiero teraz poczuł, że naprawdę oddycha. To był jeden z takich dni, w których ledwo mógł znieść własne towarzystwo. Wtedy było najlepiej zamknąć się gdzieś lub zniknąć na chwilę. Nie pamięta już, kiedy ostatni raz dotykał podobnego cudeńka. Usiadł przy starym fortepianie i przesunął dłonią nad klawiszami. Jego ręką drżała, nie wiedział, czy było to z przejęcia, czy może z bólu, jaki odczuwał w rozdartych kostkach.
Lekko nacisnął na klawisz, a z wnętrza instrumentu wydobył się nieprzyjemny zgrzyt. Kiedyś byłby oburzony z tego stanu rzeczy, teraz mógł być jedynie wdzięczny. Pamięta jeszcze jak to się robi? Zebrał powietrza do płuc i dopiero kiedy ta przerażająca melodia wyszła na światło dzienne, zdał sobie sprawę, że jego ramiona cały czas były napięte.
Powrót do góry Go down


Honey A. L. Ford
Honey A. L. Ford

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy blond, bardzo jasne, wychudzona sylwetka, blada cera, kilka widocznych pieprzyków na lewym policzku
Galeony : 154
  Liczba postów : 74
https://www.czarodzieje.org/t15340-honey-ford
https://www.czarodzieje.org/t15341-sowa-honey
https://www.czarodzieje.org/t15339-honey-ford
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Lis 28 2017, 18:02;

Od sześciu lat chodziła po korytarzach Hogwartu i miała wrażenie, że znowu zabłądziła. Dobrze, że akurat, teraz kiedy nie miały odbyć się jakieś ważne zajęcia. Każda lekcja była ważna, a tym bardziej nie wybaczyłaby sobie opuszczenia lekcji Starożytnych Run.
Przystanęła sobie przy pokoju muzycznym i chcąc nie spanikować, zastanawiała się, skąd wróciła, gdzie zabłądziła... Nic jej te korytarze nie mówiły albo mówiły, a ona nic o tym nie wiedziała. Jaka ja jestem głupia... W myślach zaczęła sobie ubliżać aż w końcu przestała, kiedy jej uwagę przykuł dźwięk. Nie należał do zwykłych dźwięków. To był instrument muzyczny a dokładnie fortepian.
Spojrzała na drzwi, za których wydobywał się dźwięk tego instrumentu i ujrzała złotą tabliczkę z napisem: „Muzyka to największa magia”. Uchyliła dębowe drzwi i wyjrzała za nich, dostrzegając młodego chłopaka. Nie wiedziała, czy jest starszy, czy młodszy. Podejrzewała to pierwsze. Przyglądała mu się z uwagą i zainteresowaniem. Co on tu właściwie robił o tej porze? Na pewno się nie zgubił. Było widać to po nim.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySro Lis 29 2017, 14:10;

Po momencie przestał zwracać uwagę na to, jak rozstrojone było to urządzenie oraz na to, że brakowało kilku klawiszy. Radził sobie bez nich tak, jakby wcale nie było żadnych ubytków, a pianino było zdatne do użytkowania.
Dźwięki stały się mocniejsze, tak, jakby za mocno dociskał klawisze. Zawsze mu powtarzano, że powinien dbać o instrumenty, bardziej niż o drugiego człowieka. Z należytym szacunkiem i uwielbieniem. Były one dostępem do naszej duszy, dzięki nim możemy dostrzec więcej. Bardziej. Ilekroć stawał przed pianinem, czuł się nagi. I nie miało to w związku z tym, że kiedyś naprawdę grał nago... Nawet nie pamięta, jak do tego doszło. Nieistotne.
Po kilku minutach dźwięk przerodził się w ryk, a przez jego plecy przeszedł zimny dreszcz. Uderzył w klawisze otwartą dłonią kilka razy, kompletnie się blokując. Zawsze, kiedy dochodził do podobnego momentu, nie mógł wydobyć z siebie niczego więcej. Już nie widział oczami wyobraźni melodii. Nie widział niczego. Nawet zagranie znanego i najprostszego utworu stanowiło dla niego problem. Westchnął ciężko i przeczesał włosy dłońmi. Ledwo nad sobą panując... Frustracja połączona z irytacją i złością. A może to bezradność? Piękne połączenie.
Odwrócił się i dostrzegł dziewczynę w drzwiach. Jego serce już działało na innych obrotach, teraz przyspieszyło. Nawet się nie zorientował. Jak długo tutaj stała i ile z tego widziała? Sam fakt, że widziała go w tym pokoju, mówił, że widziała zdecydowanie za dużo. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, nie chcąc, aby zauważyła jego sine dłonie teraz zaciśnięte w pięści.
-Czy w czymś Ci pomóc?-Mruknął.
Nie był to najlepszy moment na rozmowy. Tak w zasadzie, pora była do dupy na wszystkie inne zwykłe czynności. Zamierzał coś dzisiaj rozwalić. Czy to będzie rzecz martwa czy przykładowo nos jakiegoś przypadkowego typa.
Powrót do góry Go down


Honey A. L. Ford
Honey A. L. Ford

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy blond, bardzo jasne, wychudzona sylwetka, blada cera, kilka widocznych pieprzyków na lewym policzku
Galeony : 154
  Liczba postów : 74
https://www.czarodzieje.org/t15340-honey-ford
https://www.czarodzieje.org/t15341-sowa-honey
https://www.czarodzieje.org/t15339-honey-ford
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyCzw Gru 07 2017, 17:33;

Nie znała się na muzyce. Słuchała jakiś mugolskich i magicznych kawałków, ale nie miała pojęcia o nutach czy graniu na żadnym instrumencie muzycznym. Wiedziała jedno, urządzenie, na którym grał chłopak, nie powinno tak grać. Coś było z nim nie tak. Może zepsuło się, ale mimo tego ślizgon wiedział, co robi. Zapewne na mniej rozstrojonym fortepianie muzyka, którą tworzyły jego dłonie, brzmiałaby ładnie. Nie wiedziała, jak ocenia się melodie, ani też co robi się ze źle brzmiącym fortepianem. Obserwowała Lennoxa z wyraźnym zainteresowaniem, a także pragnieniem, aby samej umieć grać. Chciałaby wiedzieć, który klawisz należy nacisnąć jak on. Wydawało się, że ta niedoskonała muzyka odsłania prawdziwe jestestwo @Lennox X. Zakrzewski. W jakiś sposób ten moment, w którym uchwyciła Zakrzewskiego, swoim spojrzeniem był niezwykły i zapewne bardzo intymny dla ciemnowłosego. Nie chcąc mu przeszkadzać, powoli zaczęła wycofywać się z progu na korytarz.
Niespodziewanie stało się coś, czego nie powinna ujrzeć. Wiedziała o tym. Zobaczyła jego złość, frustracje... Emocje, które nigdy nie ujawniłby nikomu, a na pewno nie nieznajomej dziewczynie. Ich spojrzenia się spotkały. Poczuła się zagrożona. On też. Jej serce przyspieszyło. Miała wrażenie, że ślizgon podejdzie do niej i ją uderzy, ponieważ jak śmiała wejść do jego samotni? Nie chciała.
- Nie... ja... przepraszam, nie chciałam przeszkadzać. - Wybełkotała, czując, że się tylko pogrąża. Chciała jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca, a właściwie oddalić się jak najdalej od tego chłopaka.
Sięgnęła za klamkę, w tej samej chwili zamknęła oczy, nabierając powietrza przez nos, a wypuszczając przez malinowe, bezbarwne usta. Otworzyła oczy.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyCzw Gru 07 2017, 19:14;

Utwór był idealnie dopasowany. Bardzo wiele razy go ćwiczył, nigdy jednak nie potrafił poczuć jego głębi. Nie utożsamiał się z nim. Dźwięk był naruszony, może nawet zniszczony. Tak jak instrument, którego użył i na którym się wyżył. Tak samo, jak on sam, gdzieś tam wewnątrz. Ta część jego osoby, której nigdy nie zaakceptuje. Tylko czasem pozwala jej ujrzeć światło dzienne, aby nie zawładnęła nim do końca.
Nawet Olie o niej nie wiedziała, cóż, na pewno nigdy jej nie widziała, a podejrzenia już zostawia jej wyobraźni. Los go wyśmiał i sprawił, że akurat w tym momencie na jego drodze pojawiła się ta dziewczyna. W momencie, w którym był najbardziej bezrbronny. Nienawidził tego uczucia, a pokazanie tej części komukolwiek równało się z pokazaniem swojej słabości. To było bardzo złe.
Jego serce zabiło szybciej. Jego umysł działał na innych obrotach, mógłby się przyznać bez bicia, że komórki nie działały na najwyższym poziomie. Zauważył jej ruch i przestraszone spojrzenie, takie, które jasno sugerowało, że ma zamiar się stad wynosić. Wstając, zrzucił wazon znajdujący się na pianinie. Nie mógł pozwolić, aby ot, tak zniknęła. Nie, kiedy widziała tak dużo, tak wiele z jego osoby. Czuł się odsłonięty, nagi. Co jedynie potęgowało jego frustrację i złość.
Podszedł szybko do drzwi, do klamki, którą zamierzała użyć, aby wyjść. Zatrzasnął drzwi dokładnie w momencie, w których lekko się uchyliły. Było słychać trzask. Oparł czoło o drewno, ciężko dysząc. Nie był to wynik tej szybciej przebieżki a emocji, które teraz w nim buzowały. Nie mógł spojrzeć w jej twarz. Nie teraz. Nie, gdy nie był pewny co do swoich następnych czynów.
Miała prawo się bać. Na jej miejscu widząc, go w takim stanie, sam by się bał. Może coś w tym było, w końcu wiedział, kim był. Wiedział, do jakich rzeczy był zdolny. I na przypomnienie, widział swoje zranione kostki, które powoli tworzyły nowe blizny. Zacisnął otwarta dłoń, która znajdowała się zaraz obok jego czoła na drzwiach.
Nie mógł pozwolić jej wyjść.
-Ja... Ja...- Podniósł głowę i spojrzał na nią. Czy tym spojrzeniem ją przepraszał? Nie mógł dobyć głosu, który znajdował się pod tą wielką gulą w jego gardle. Mógł jedynie spoglądać w jej oczy, we własne odbicie, które odbijało się w ich szklanej powłoce. Taki właśnie był. Na to właśnie zasługiwał.

[z/t- Honey, jak znajdziesz czas napisz na PW]


Ostatnio zmieniony przez Lennox X. Zakrzewski dnia Sro Sty 10 2018, 17:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Hero Ontario Thìdley
Hero Ontario Thìdley

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 419
  Liczba postów : 169
https://www.czarodzieje.org/t15634-hero-ontario-thidley#421057
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15639-hotline#421250
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15632-hero-ontario-t#421053
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySro Sty 03 2018, 22:52;

Miał plan.
Wystarczyło tylko oddać pracę na zaklęcia, przemknąć dyskretnie obok szklarni i uniknąć zauważenia przez profesor Vicario, aby ostatecznie wylądować na Opieką Nad Magicznymi Stworzeniami i później czmychnąć prosto do biblioteki. Tam pokręcił się trochę, aż dwie panie postanowiły mu pomóc, a nawet sama bibliotekarka się ożywiła, widząc takiego gościa. Wyszedł z całym naręczem książek od zielarstwa, doskonale wiedząc, że wcale nie opanuje całego materiału na sprawdzian. Zbyt mało czasu poświęcał w ciągu semestru, aby teraz błyskawicznie nadrobić. W szczególności nie w momencie, w którym wszystko ciągnęło go do muzyki. Kroki stawiane na korytarzu rozbrzmiewały jak rozgrzewająca się perkusja, klatka piersiowa unosiła się rytmicznie, a serce zdawało się wybijać szaloną melodię grającą w duszy Hero. Nawet nie zorientował się, kiedy przerwał wspinaczkę do wieży Gryffindoru i skręcił w korytarz na piątym piętrze, podążając nim z głową przepełnioną pomysłami i sercem rozrywającym się z podekscytowania. Porzucił plan, choć książki ciążyły nie tylko w rękach, ale również na sumieniu.
Wszystko ucichło, gdy wszedł do pokoju muzycznego, odwiedzanego przezeń wyjątkowo często. Przez krótką chwilę, po zamknięciu drzwi, cały wszechświat opanowała cisza. Thìdley także momentalnie się wyciszył, przesuwając spojrzeniem złotych tęczówek po pomieszczeniu. Zatrzymał je, w końcu, na starym fortepianie, do którego czym prędzej podszedł. Jego dłonie same odnalazły klawisze; palce pogłaskały je czule, kiedy Gryfon siadał, odrzucając torbę na bok. Nie musiał wcale szukać nut, nie musiał się zastanawiać, bowiem automatycznie wygrywać zaczął zaledwie rozpoczętą melodię własnego autorstwa. Była poruszająca, budująca napięcie, jak gdyby w każdej chwili mogło wydarzyć się coś nieoczekiwanego, być może niebezpiecznego. Hero odetchnął z zadowoleniem, słysząc jak każda nuta idealnie współgra z drugą, tworząc dokładnie to, co chciał stworzyć. Musiał dokończyć, oczywiście, a jednak bazę już miał i to niesamowicie zadowalającą.
Miał pomysł.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyCzw Sty 04 2018, 00:16;

Chase wracała z biblioteki z mieszanymi uczuciami. Jednocześnie cieszyła się, bo zaliczyła parę sprawdzianów naprawdę dobrze, z drugiej strony próbowała wymyślić zagadkę do kolejnego numeru Whisper, ale wena kompletnie jej gdzieś uciekła. Myślała o tym, kiedy w Proroku Codziennym podadzą na tacy czytelnikom stek nowych kłamstw, z których panna Young zamierzała odcedzić rzadkie ziarenka prawdy.
Nagle zobaczyła chłopaka z naręczem książek i zmarszczyła brwi.
Hero Ontario to, Hero Ontario tamto... i tak bez przerwy. W mało którym czasopiśmie nie natykała się na uśmiechniętą podobiznę chłopaka na jednej ze stron. Obserwowała, jak puszcza jej oczko albo przeczesuje palcami ciemne loki. Białowłosa próbowała rozgryźć, o czym myślał w chwili, kiedy pchano mu aparat przed nos. Widziała doskonale, że lubi tę sławę i otoczkę zainteresowania dookoła siebie. Mógł okazać się zwykłą, nudną gwiazdką, którą wydmuchały media (a znała takich przypadków dziesiątki), ale mógł też skrywać w sobie coś interesującego. Od dawna chciała przekonać się, kim jest Hero. Oprócz jego muzycznej i aktorskiej kariery kojarzyła go tylko ze słabych wyników w nauce i notorycznego spóźniania się, co stanowiło zabawny kontrast, co do tego, czym zajmowała się rodzina Gryfona. Panna Young wiedziała, że względu na wyjątkowo przyjemną dla oka aparycję młodego muzyka, zgarnął dla siebie naprawdę duże grono fanek (jakby nie wystarczało to, że tworzył całkiem niezłe kawałki). Gdyby napisała o nim w Whisper, być może w końcu znów ktoś by to czytał, a ona zaspokoiłaby potrzebę obsesyjnego liczenia wyświetleń na wizbooku. Miała jednak poważne wyrzuty sumienia, bo nie chciała wykorzystywać sławy chłopaka do tego, żeby podnieść jej gazetkę na nogi. W końcu po analizie sytuacji Young zdecydowała, że napisze w Whisper, ale tylko, jeśli Thìdley okaże się wartościowym człowiekiem, a jego odpowiedzi zasłużą na miejsce w następnym artykule. Ponadto - jeśli zdąży wspomnieć o Hero przed Obserwatorem w końcu będzie krok przed nim. Od tak dawna liczyła na jakąś okazję, że wyrzucałaby sobie długo, gdyby nie skorzystała z tego, która nawinęła jej się przed nos.
Spieszył się. Na spotkanie z kimś albo lekcję? Miała zamiar się dowiedzieć. Chase dostrzegła w ułamku sekundy podekscytowanie wymalowane na twarzy Thìdley'a, zanim zniknął za następnym korytarzem. Podążyła za nim pospiesznie, pilnując swoich kroków i przyciskając do boku błękitną torebkę, w której skrywała aparat, notes i pióro. Dawno nikogo nie śledziła i zatęskniła za tym małym dreszczykiem adrenaliny, kiedy wręcz tropiła swoją ofiarę.. Gryfon wszedł do pokoju muzycznego, w którym Chase czasami przesiadywała. Dziewczyna odetchnęła, bo musiała nadążać za chłopakiem i jej płuca to boleśnie odczuły. Upewniła się, że nikt nie nadchodzi i przykleiła się do drzwi, żeby lepiej słyszeć dobiegające z wnętrza dźwięki. To było tak oczywiste, że to właśnie tutaj Hero wszedł. Chase stawiała dwadzieścia galeonów, że przebywał w tym pokoju tak często, jak tylko mógł.
Odczekała aż napięte emocje, które zaklinał w poszczególnych nutach osiągną punkt kulminacyjny. Wtedy odchrząknęła, poprawiła grzywę białych włosów i zdecydowanie pociągnęła za klamkę. Chase zrezygnowała z udawania zaskoczenia, bo i tak szybko by się połapał, że wciska mu kit. Ludzie specyficznie reagowali na dziennikarzy i nawet, jeśli Thìdley wydawał się nie mieć nic przeciwko wywiadom, czasopisma mogły wszystko poprzekręcać.
- Przeszkadzam? - zapytała, częstując go na początek uprzejmym uśmiechem, ukazującym białe ząbki Krukonki. Wygładziła ciemną koszulę, bo po nagłym wtargnięciu Hero mógł potrzebować chwilki na poukładanie myśli albo ochłonięcie. Dopiero wtedy Chase zbliżyła się, sunąc powoli białymi trampkami po posadzce. Trzeba było przyznać, że w ogóle nie wydawała się speszona ani atrakcyjnością chłopaka, ani tym, że był starszy, ani nawet ewentualnym zirytowaniem z jego strony.
- To nowy utwór do twojej płyty, Hero? - wymówiła miękko jego imię, nie spuszczając spojrzenia bystrych, jasnoszarych oczu z artysty. Dwa pytania w krócej niż minutę, zaczynała perfekcyjnie.
Powrót do góry Go down


Hero Ontario Thìdley
Hero Ontario Thìdley

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 419
  Liczba postów : 169
https://www.czarodzieje.org/t15634-hero-ontario-thidley#421057
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15639-hotline#421250
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15632-hero-ontario-t#421053
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyCzw Sty 04 2018, 00:37;

Pozwolił, aby muzyka go pochłonęła. Nie musiał szukać notesu, pióra ani kałamarza, przelewanie melodii na papier nie miało sensu - nie teraz, kiedy pogrążył się w toczącym powoli kole, zmieniającym się za każdym obrotem o pozornie mało istotny drobiazg. Sprawdzał, nie idąc dalej, a szlifując to, co już miał; przymknął raz oczy, aby zaraz skrzywić się na nieupragniony dźwięk, niepasujący do reszty. Chciał perfekcji. Nie był ambitny, jeśli chodziło o naukę i przedmioty takie jak zaklęcia bądź eliksiry, a jednak pasji poświęcał cały czas i ofiarował jej całe serce. W tej jednej chwili nic nie liczyło się tak jak naciskane klawisze i choćby Hogwart miał się walić, Hero mógłby tego nie zarejestrować.
Podniósł jednak głowę, gdy w kreowaną przez niego eufonię wkradł się obcy, poniekąd niechciany dźwięk - zamek drzwi przeskoczył z cichym szczęknięciem, a te stanęły otworem i pozwoliły, aby do środka weszło białowłose dziewczę. Nie przerwał swojej gry ani na sekundę, nijak niespeszony jej obecnością, a raczej jakby zmotywowany, by kontynuować. Uśmiechnął się szczerze, łagodnie, bo wygrywana melodia nie pozwalała na większą ekspresyjność; oddał cząstkę duszy w to niepokojące brzmienie, a efektem okazało się przyciągnięcie młodszej Krukonki.
- Ani trochę - odparł. Kojarzył ją, kojarzył bardzo dużo osób. Chase Young zapisała się w jego pamięci nie tylko przez wzgląd na znanych rodziców, ale również przez wizbookową gazetkę, tak dziwnie powoli rozwijającą się, dziwnie tęskną do odebrania korony Obserwatorowi. Hero spędzał zbyt wiele czasu przy tej książeczce, aby nie kojarzyć ambitnej młodocianej dziennikarki. W jego głowie od razu zrodziła się myśl, że postanowiła zagadać go tylko dla materiału, ale zganił się pospiesznie za tego typu insynuacje. W końcu była jedynie zafascynowaną redaktorstwem młodą czarownicą, uczennicą Hogwartu, uroczą Krukonką...
A jednak.
Przerwał grę, stanowczo naciskając klawisze i chwilę po prostu wpatrując się w swoją towarzyszkę czujnym, acz spokojnym spojrzeniem. Na jego ustach dalej czaił się tamten uśmieszek, chociaż teraz nieco przygasł, jak gdyby nic go nie wspierało. Znał ten ton, ten bezpośredni zwrot, to oczywiste pytanie. Był rozluźniony, choć Young mogła doszukać się w jego postawie, że zaczął trochę bardziej trzymać się na baczności. Nie było w tym nic dziwnego, nie starał się tego ukryć.
- Bardzo możliwe. - W jego oczach pojawiło się coś na kształt ekscytacji. - To nowy materiał do gazetki, Chase? - Nie mógł jej tak prędko zacząć ułatwiać sprawy, prawda? Miał nadzieję, że nie doszukała się w jego słowach jakiejś bezczelności bądź narcyzmu, jedynie sugerował jej, że zaczynanie rozmowy w taki sposób przypomina przeprowadzanie wywiadu. Och, przy okazji nie zamierzał również zatajać faktu, że rzeczywiście wiedział o jej hobby.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyPią Sty 05 2018, 00:33;

Chase zaznała smaku sławy. Kiedy o twoich rodzicach bębnili w prawie całym magicznym świecie, siłą rzeczy na białowłosą dziewczynę również padała część ich blasku. Nic dziwnego, że w Hogwarcie była kilka lat temu popularną osobą z nawet niewielkim gronem wielbicieli, chociaż męczyły ją wątpliwości, czy tymi wszystkimi ludźmi kierowała sympatia. Teraz też nie była zaskoczona tym, że Hero zna ją, ba, wie, czym się zajmuje. Nawet trochę to Young schlebiało - nie wiedziała, jak wiele wie o Whisper i czy w ogóle czytał którykolwiek artykuł, ale przynajmniej kojarzył! Od razu wywnioskowała, że w takim razie nie pozostawał zapatrzonym w sobie chłopakiem, a wręcz przeciwnie - najwyraźniej interesował się innymi.
Obserwowała grę i nie dziwiła się, że pozornie zwyczajnie naciskanie klawiszy w odpowiedniej kolejności i z dobraną częstotliwością przynosi niektórym tak wiele radości. Tak samo, jak ona lubiła dźwięk skrobania piórem po pergaminie i układania rozbudowanych zdań, tak samo Hero mógł zatracać się w muzyce. Bardzo przyjemnej dla ucha. Gdyby okoliczności były inne, Chase mogłaby nawet żałować, że to zakończył. Teraz jednak wolała nierozproszonego Thìdley'a, którego słowa będzie słyszeć wyraźnie. Nie zapomniała przecież po co za nim podążała.
- Więc za ładną twarzą kryje się też ktoś myślący. - odparła rozbawiona, wzruszając krótko ramionami. Nie zamierzała kłamać, że to nie był jej zamysł. Zresztą, to było ciekawe, że na jej widok to było pierwszym podejrzeniem. A przecież nie napadała ludzi z tymi wywiadami... Chase nie chciała zostać źle odebrana, dlatego pospieszyła z wytłumaczeniem. - To komplement. I nie gryzę, serio. - rozłożyła ręce w bezradnym geście. Chwilę później zaplotła je na piersiach, z wytrwałością odwzajemniając przenikliwe spojrzenie Gryfona. Bądź co bądź, nie miała nic do ukrycia. Inaczej sprawa mogła mieć się z Hero.
- Może miałam po prostu ochotę z kimś porozmawiać? - westchnęła. Niektórzy wciąż uważali, że dzielenie się z Chase informacjami może im przynieść więcej biedy niż pożytku. Nieważne ile artykułów poświęciła na udowadnianie, że ludźmi nie powinno się pomiatać w mediach, że nie zamierza publikować niczyich słów, jeśli ktoś wyraźnie zaznaczy, że nie wyraża na to zgody. Niektórzy twierdzili wręcz, że wkrótce Whisper zmieni się w kalkę Obserwatora, a konkretnie, jak tylko zyska trochę więcej popularności. Chase była skłonna wybaczyć nieufność Hero - w końcu jej personalnie nie znał. Young nie chciała zapisać się w jego pamięci, jako pseudodziennikarka, bo była przecież kimś więcej. Gazetka nie zajmowała każdej myśli Krukonki, nawet jeśli miała dla niej ogromne znaczenie.
Zrezygnowała z poruszania tematu fortepianu, bo miała wrażenie, że zabrzmi to, jak próba pociągnięcia go za język. Wzrokiem natrafiła na rzuconą torbę i książki.
- Zielarstwo, hm? Wielu artystów porzucało edukację, żeby skupić się na tym, co kochają. Ty wolisz się męczyć, Hero. - przestała się uśmiechać. Chase sięgnęła po krzesło stojące w pobliżu i postawiła je naprzeciwko chłopaka z tym, że oparciem w jego stronę. Usiadła okrakiem, żeby oprzeć brodę o złączone ręce. Skoro mu rzeczywiście nie przeszkadzała...
Powrót do góry Go down


Hero Ontario Thìdley
Hero Ontario Thìdley

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 419
  Liczba postów : 169
https://www.czarodzieje.org/t15634-hero-ontario-thidley#421057
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15639-hotline#421250
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15632-hero-ontario-t#421053
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyPią Sty 05 2018, 18:03;

Kiedyś Hero bardzo nie lubił plotek, informacje o czymkolwiek najchętniej przyjmował jedynie od osób bezpośrednio z nimi związanych. Uważał, że Obserwator to największy idiota na świecie, a jego wierni czytelnicy tylko niszczą sobie szare komórki. Koniec końców sam zaczął pojawiać się nie tylko na stronicach szkolnej gazetki, ale i magazynów światowej sławy. Zrozumiał, jak wiele znaczył wizerunek i jak podstępnie mogły być wykorzystywane pogłoski; nauczył się co mówić i co robić, aby narobić trochę zamieszania, acz nie za dużo. Od tamtej pory sumiennie czytał wszystko, ale jego nieufność jedynie wzrosła. Spodziewał się przekrętów.
Uśmiechnął się lekko, słysząc ten... "komplement". Rozumiał ludzi, którzy mieli trochę inną opinię odnośnie znanych ludzi - lubił jednak myśleć, że wcale się tak nie zmienił. Nie znał Chase, nie posądzał jej zatem o pisanie kłamliwych artykułów, ale nie dawał jej zbyt wiele zaufania, bo ku temu również nie miał powodów. Pozwolił sobie zatem na słuchanie jej, a to westchnięcie skwitował krótkim śmiechem.
- Pewnie. W końcu wywiad to też pewnego rodzaju rozmowa, nie? - Zauważył, wzruszając ramionami. Jego włosy zmieniły odcień na nieco jaśniejszy, gdy Krukonka zwróciła uwagę na książki od zielarstwa, poruszając zaraz temat edukacji. Wielokrotnie już tłumaczył się, czemu tak uparcie podążył z powrotem do Hogwartu. - To przyjemne zmęczenie - uznał, chociaż ton jego głosu wskazywał na trochę wahania. Gryfon sam to dostrzegł i uśmiechnął się szerzej, pobłażliwie wobec samego siebie. - Wychowano mnie w świadomości, że edukacja jest istotna. Zawsze planowałem pójść na studia, po prostu potrzebowałem trochę przerwy. Zresztą, uwielbiam Hogwart, a przy okazji nie ograniczam się tylko do tworzenia muzyki... - Poprawił się na stołku, odsuwając nieco od klawiszy fortepianu, aby zbytnio go nie kusiły. - Jesteś w siódmej klasie, nie? - Nie był pewny, zmarszczył więc lekko brwi, przyglądając się białowłosej.
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySob Sty 06 2018, 22:40;

Chase tak naprawdę nie przepadała za mediami, a przynajmniej tymi, które aktualnie istniały w czarodziejskiej społeczności. Owszem, czytała każdy numer Proroka od deski do deski, ale nieraz tylko się przez to denerwowała, bo widziała, jak kłamią w żywe oczy. Obserwatora nienawidziła strasznie, ale musiała znać każdy ruch swojej konkurencji. Tylko niektóre pomniejsze czasopisma ceniła, ale sama zamierzała działać na wielką skalę. To było bardzo piękne marzenie, ale często zastanawiała się czy stuprocentowo realne nawet przy jej zapale.
- Zdecydowanie tak! - zgodziła się szybko. Tu nie chodziło tylko o zdobywanie informacji albo czytanie emocji, ale Chase po prostu lubiła w taki sposób rozmawiać z innymi ludźmi. Zazwyczaj inni lepiej reagowali, gdy ktoś się nimi interesował i zadawał pytania nie tylko, dlatego, że jest dziennikarzem, który musi zarobić na życie, ale dlatego, że jest to jego pasją. Chase nagle zmrużyła oczy, nie mogąc powstrzymać się od wtrącenia czegoś o niesamowitej zmianie koloru włosów chłopaka. Ciekawe, czy on cokolwiek odczuł? Kolor miał symbolizować jakieś uczucia, może irytację?
- Pierwszy raz widzę to z bliska. - powiedziała, tłumacząc zaraz, że chodzi o kolor włosów. W tych wszystkich wywiadach rzeczywiście metamorfomagia chłopaka zdawała się najciekawszym aspektem jego osoby. Ogólnie ludzie o różnych nietypowych zdolnościach byli wyjątkowo mocno narażeni na natarcie Chase. Sama przecież nie do końca była normalnym człowiekiem, ale to zazwyczaj pozostawało niezauważone. - Chyba rzeczywiście jeszcze do końca nad tym nie panujesz, co?
Wysłuchała tłumaczenia, co do zielarstwa. Sama bardzo lubiła się uczyć, chociaż babranie się w ziemi nie było wyjątkowo przyjemną perspektywą dla takiego czyścioszka jak panna Young. Krukonka studia widziała jako konieczność, w życiu nie poszłaby w świat z tak niewielką wiedzą, jaką będzie mieć po zdaniu Owutemów. No i rozumiała uwielbienie dla Hogwartu, w szkole spędziła wiele bardzo miłych lat.
- Bo jest istotna, bardzo istotna. - powiedziała w kwestii edukacji, po czym odsunęła się trochę na krześle, żeby sięgnąć po zapięcia torby. Podniosła szare oczy na Hero. - Skoro już się domyśliłeś to będzie ci przeszkadzać, jeśli wyjmę notes i zapiszę twoje słowa? Nie chciałabym ich poprzekręcać.
Po uzyskaniu zgody (zakładam!) uśmiechnęła się pod nosem. Rzadko kiedy ktoś odbijał pałeczkę i zadawał pytanie Chase, ale to nie było problemem. Pozostawiła notes obok z unoszącym się nad nim delikatnie samopiszącym piórem. Zostało zaczarowane tak, żeby naśladować elegancki, drobny maczek Krukonki i wszystko wiernie przepisywać. I tak to później przeredaguje dziesięć razy.
- Tak... Wyglądam pewnie na trochę starszą. Ty w tym wieku rozpoczynałeś już pracę nad własnym albumem muzycznym, jeśli dobrze pamiętam?
Powrót do góry Go down


Hero Ontario Thìdley
Hero Ontario Thìdley

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 419
  Liczba postów : 169
https://www.czarodzieje.org/t15634-hero-ontario-thidley#421057
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15639-hotline#421250
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15632-hero-ontario-t#421053
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySob Sty 06 2018, 23:05;

Wolałby nie poznawać opinii, jakoby jego zdolność metamorfomagii była jego najciekawszą cechą - fakt faktem nie potrafiło go to dziwić. Hero przywyknął już do zafascynowanych spojrzeń, a pomimo swoich braków w wiedzy coś tam potrafił. Teraz na przykład, skoro Chase dostrzegła drobną zmianę, skoncentrował się na pogłębieniu jej. Inna sprawa, że zamiast blondu wyszedł mu róż tak delikatny, jak gdyby zamiast słodkich loczków Gryfon miał na głowie watę cukrową...
- Do końca, ani do początku... - Przyznał z rozbawieniem w głosie, które świadczyć mogło jedynie o tym, jak mało się tym przejmował. Lubił metamorfomagię, sprawiała mu sporo frajdy; była jego znakiem rozpoznawczym, czymś nieoryginalnie oryginalnym. Hero niestety nie był zbyt dobrym uczniem, a po utracie swojej mentorki po prostu przestał się starać. Niby planował powrócić do nauki nad opanowaniem tej zdolności, miał mnóstwo książek i wcale nie brakowało znajomości, a jednak ciągle tylko to odkładał...
- Śmiało - machnął ręką, pozostawiając Chase pole do popisu. Nie przeszkadzał mu dźwięk skrobiącego po pergaminie pióra, nie pozwalał aby magicznie zapisywane słowa w jakiś sposób go rozpraszały. - Będzie ci przeszkadzało, jeśli będę w międzyczasie trochę grał? Dobre ćwiczenie na podzielność uwagi - wyjaśnił, chociaż nie dał Krukonce zbyt wiele czasu na odpowiedź i już zaczął śmigać smukłymi palcami po klawiszach. Grał cicho i spokojnie, nie patrząc na ręce i dalej obserwując z uprzejmym uśmiechem swoją rozmówczynię. Nie musiał wcale szczególnie koncentrować się na grze. Nim się zorientował, przeszedł z melodii nowego utworu na bardziej znaną, będącą głównym hitem wydanej płyty.
- I jak tu odpowiedzieć kobiecie w kwestii wieku... - zaśmiał się, potrząsając lekko głową. - Spokojnie uszłabyś za studentkę, tak myślę. I tak, w siódmej klasie pracowałem już nad Sonorus, chociaż muszę przyznać, że zabrałem się za to też trochę wcześniej. Kwestia zebrania wszystkiego do siebie, dopracowania... Tekst jednej piosenki napisałem jeszcze w czwartej klasie, za to z muzyką mi nie szło i dopiero po kilku latach do tego wróciłem. Nie znaczy to oczywiście, że każę czekać na Silencio tak długo - mrugnął do białowłosej. - A przynajmniej mam nadzieję, że nie będzie to tak wyglądało...
Powrót do góry Go down


Chase R. Young
Chase R. Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 90
  Liczba postów : 68
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15645-chase-rowena-young#421295
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15658-sedzia#421730
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15655-chase-rowena-young#421692
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyNie Sty 07 2018, 23:54;

Chase obserwowała ze skupieniem zmianę koloru na uroczy róż. Naprawdę wystarczyło tylko chcieć? Mechanizmy tej niezwykłej umiejętności pozostawały dla panny Young czymś tajemniczym, a tajemnice to było coś, co Krukonka uwielbiała najbardziej. A zwłaszcza ich rozpracowywanie.
- Rozumiem. - odpowiedziała. Chociaż uważała, że jak już to lepiej skupić się na kontrolowaniu metamorfomagii niż wkuwaniu roślinek na zielarstwo, które zapewne nigdy się Hero nie przyda. Tyle, że Chase nie odgrywała tutaj roli osoby pouczającej Thìdley'a. Ba, była na tyle młoda, że dziwne, że w ogóle czasami tę rolę odgrywała. Nie próbowała nigdy zgrywać mądrzej niż jest, ale potrafiła dotrzeć do innych osób.
- Raczej nie. - odparła krótko, zerkając na swoje samopiszące pióro. Liczyła na to, że muzyka nie zakłóci jego pracy, tak naprawdę wszystkiego jeszcze nie rozpracowała... Ale musiała pokazać swój pełen profesjonalizm. Krukonki rozproszyć się tak łatwo nie dało, a przyjemne nuty tylko umilały im pobyt w tym pokoju. Bądź co bądź, nie wiedziała, jak długo będzie tu siedzieć. Poszła na żywioł, więc w gruncie rzeczy nie miała poukładanych w głowie konkretnych pytań. Uniosła w końcu delikatnie kąciki ust, skoro Hero obdarzył ją tak sympatycznym podejściem. Znała jego utwory, więc skojarzyła melodię graną na fortepianie.
Matka Chase nawet w średnim wieku wyglądała bardzo młodo, ale podobno, gdy miała siedemnaście lat także wydawała się starsza. Wszystko wina pokręconych genów, ale nastolatka nie narzekała. Lepsze to niż, gdyby brali ją za czternastolatkę. Wtedy już nikt nie traktowałby Krukonki poważnie... A i tak było niewiele takich osób.
- Przyznam, że sama kiedyś próbowałam pisać piosenki. - odezwała się, przeczesując palcami białe włosy. - Ale nie za bardzo mi się udawało, momentami zbyt podobne do poezji, a wolę prozę. - wyjaśniła, skupiając się na informacjach dotyczących nowej płyty początkującego muzyka. Zastanawiała się, co może być interesującego dla czytelników, a co ich znudzi. - Mam nadzieję, bo zapowiada się naprawdę dobrze, a przynajmniej ten kawałek brzmiał spoko. Wzorowałeś się na kimś przy Sonorus, miałeś jakąś inspirację w postaci innego artysty, a może rodziców?
Bardzo często tak właśnie było, że to czyjeś zasługi czy umiejętności popychały młodych ludzi do podążania w podobnym kierunku. Dała Hero tyle czasu, ile potrzebował, żeby udzielić odpowiedzi. W tym czasie Chase przyszły do głowy kolejne pytania, które mogły ujawnić jakieś ciekawe fakty z życia chłopaka.
- Swoją drogą lubisz takie wywiady, Hero? Może chciałbyś, żebym poruszyła z tobą jakiś konkretny temat? - istniała szansa, że Hero nigdy o coś nie zapytano, a być może chciał się tym podzielić z szerszym gronem odbiorców. Niekiedy lubiła pozwolić mówić innym tak, jak oni tego chcieli. Thìdley musiał mieć świadomość tego, że opublikuje to w Whisper, a w związku tym może miał coś do przekazania Hogwartczykom. Pióro zatrzymało się po zapisaniu słów Krukonki i wymierzyło ostry koniec w Gryfona, jak gdyby mierzyło go zaciekawionym spojrzeniem.
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Lut 27 2018, 02:30;

Jeden fałszywy dźwięk potrafił wzbudzić w nim irytację. Inny człowiek ten jeden, jedyny dźwięk uznałby za ostrzeżenie, podczas gdy on taktował to jak najprawdziwszą porażkę. Nie można go jednak winić za ten stan rzeczy. Nie urodził się perfekcjonistą. Nikt chyba się z tym nie urodził, bo była to trochę zaraza skażająca cały umysł człowieka. Ewan miał na to teorię, tak samo jak na masę innych rzeczy. Jego teoria odnośnie perfekcjonizmu stanowiła o tym iż jest to zaraza wszczepiona przez rodziców, którzy oczekują od swojego dziecka zbyt wiele. Przynajmniej taka teoria pojawiła się w jego głowie, bo inaczej obrazowała dzieciństwo. Musiał być godzien swojego nazwiska i te słowa słyszał z każdą, choćby niewielką pomyłką. Masa instrumentów które stały w domu dawała wachlarz możliwości i wyboru. On wybrał skrzypce, bowiem ojciec kochał fortepiany. Wyłapywanie fałszu ze skrzypiec przychodziło mu więc z lekką trudnością co dla Krukona było wybawieniem. Każdy błąd to niekończąca się litania gorzkich żali. O dziwo skrzypce były też dla niego najłatwiejsze, jakby same go wybrały. Za to najbardziej problematyczny wydawał się fortepian. Im więcej czasu mu poświęcał tym bardziej był zirytowany. Dźwięki uciekały mu spod palców, ale nie bez fałszywej nuty. Długie palce nieomylnie muskały nieodpowiednie klawisze, które gorzko informowały o błędzie.
Budowę fortepianu znał lepiej niż zawartość szuflady swojej szafki nocnej. Wiedział co może się popsuć, jak to naprawić i co potrzeba konserwować. Nie wiedział jednak jak perfekcyjnie grać. Maili grała. Radość rodziny, złote dziecko, perełka. On jednak się mylił. Prawie dwadzieścia lat na karku, a wciąż nie potrafił poradzić sobie z czymś tak prostym. Oczywiście dla laika będzie grać pięknie. On jednak laikiem nie był. Słuch absolutny był jego największym darem i przekleństwem jednocześnie. Tak samo jak ten cholerny perfekcjonizm i chęć dostosowania się do niemożliwie wysoko wyśrubowanych standardów.
Dlatego tu teraz był. Wtorkowy wieczór spędzał z kompletem nut i kubkiem parującej kawy postawionej na instrumencie. Raz za razem powtarzał kolejny fragment próbując lepiej skoordynować swoje ruchy. Bezskutecznie. Wciąż jednak walczył z uporem godnym maniaka. Był jednak umówiony na spotkanie, a jego towarzyszka zobowiązała się przyjść tutaj. Dlatego wciąż próbował melodii która była ponad jego umiejętności podczas gdy kawa powoli stygła.
Powrót do góry Go down


Margo Hayder
Margo Hayder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 103
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15803-margaret-diana-hayder
https://www.czarodzieje.org/t15807-wszystkie-sowy-margo-hayder#426071
https://www.czarodzieje.org/t15804-margaret-hayder#426040
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Lut 27 2018, 10:38;

Dźwięki muzyki przyciągały ją, gdy szła korytarzem piątego piętra. Wokół panowała pustka, ale podejrzewała, że większość uczniów nie wróciła jeszcze z kolacji. A może było już tak późno, że pozamykali się w dormitoriach, spędzając ten wieczór przed kominkiem? Mimo to zastanawiało ją, dlaczego nikt nigdy nie zwracał uwagi na muzykę, która dochodziła z pokoju z instrumentami. Przesiadywała tam tak często, choć sama potrafiła grać jedynie na nerwach, ale jeśli ktoś nie miał potrzeby pojawiania się po skrzypce czy flet, nie zaglądał tam. Czasami wyobrażała sobie, że ściany przepuszczały dźwięki tylko dla tych, którzy są mile widziani w pomieszczeniu i powinni się tam znaleźć. Magia dawała tyle możliwości, że nie odczuwała potrzeby obalania swojej teorii.
Ewan, nawet jeśli nie przyznałby jej się do tego, pewnie powiedziałby sobie choćby w myślach, że ta muzyka nie była piękna, bo nie była perfekcyjna. Ale dla Margaret nie miały znaczenia fałszywe nuty - liczyło się tylko to, że grał. Nawet najszlachetniejsze piękno potrzebowało odrobiny chaosu, by nie stało się szybko zbyt nudne. A chaos, który pojawił się w jej życiu, najwyraźniej nie chciał się z niego ulotnić, obejmując ją swoimi mackami i popychając w najbardziej zadziwiające sytuacje.
Najciszej, jak tylko potrafiła, wkradła się do pomieszczenia. Nie chciała odrywać Krukona od instrumentu. Lubiła patrzeć, jak skupiał się, próbując wydobyć z przedmiotu magię, jaką była muzyka. Dla niej to był talent nie do pomyślenia, gdy ktoś potrafił obdarowywać świat melodią kawałkiem drewna i drutu. Wiedziała, jak to mniej więcej działało, jak każdy instrument musiał być dopracowany do perfekcji, bo Ewan wspominał jej o tym, gdy zapytała.
Perfekcja była w jego życiu wszechobecna, Margo wydawało się wręcz, że wyniszczała go od środka. Tworzyła zamęt tam, gdzie nie powinno go być, ale Puchonka już dawno temu wmówiła sobie, że nie pozwoli mu wpaść w tę otchłań - była mu to winna choćby za to, że nie patrzył na nią tak, jak inni; jak na ofiarę skrzywdzoną przez los, mimo że w jakiś sposób pogodziła się z tym, że mogła nigdy nie odnaleźć rozwiązania swojego problemu.
Zbliżyła się do fortepianu, wciąż jednak starając się nie odrywać uwagi Krukona. Gdy tylko chciała, mogła zachowywać się jak zjawa i wychodziło jej to o niebo lepiej niż gadatliwym, szkolnym duchom.
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Lut 27 2018, 19:32;

Zmarszczka na czole pogłębiała się z każdą sekundą. Długie palce rytmicznie trafiały w klawisze, a on w końcu przestał walczyć ze swoją ułomnością. Postanowił się w nią wsłuchać, żeby później podkreślić miejsca które mu nie wychodziły. Dlatego kiedy skończył od razu pochylił się nad notesem z nutami i zaczął piórem podkreślać wybrane fragmenty. Jego ruchy były dość nerwowe, bo ciężko mu się było nie denerwować kiedy widział swoje własne zaległości. Nie odrywając wzroku od nut sięgnął po kubek letniej kawy, upił kilka łyków i kiedy go odstawiał jego spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Margo. Na twarzy od razu pojawił się ciepły uśmiech, spojrzenie złagodniało, a zmarszczka na czole zniknęła.
- Dzień dobry - rzucił wesołym tonem i przesunął się nieco robiąc jej miejsce na szerokim krześle tuż obok siebie. Podkreślił ostatnią nutkę, ale już nie nerwowo i ostrożnie zamknął klawiaturę, by zaraz oprzeć się o fortepian.
Margo była dla niego istotą absolutnie wyjątkową. Miała w sobie tyle wrażliwości i wewnętrznego piękna, że ciężko było mu na nią nie patrzeć. W jego spojrzeniu zwykle czaiła się ciekawość i podziw. Nigdy jej nie współczuł. On po prostu zdawał się nie zauważać jej niepełnosprawności. Miał za to wrażenie, że cały świat tylko to w niej widział.
- Co dzisiaj robimy? Miotły na mrozie czy zostajemy tutaj? A może włam do kuchni? Którą opcję pani wybiera, panienko Hayder? - zapytał nie podnosząc zbytnio głosu. Za każdym razem kiedy byli sami starał się mówić cicho, jakby miał do czynienia z najrzadszym gatunkiem przepięknego ptaka którego może spłoszyć fałszywy dźwięk czy ruch. Dlatego był ostrożny, bo zwierzęta uwielbiały przed nim uciekać. Jakby z daleka wyczuwały, że ma do czynienia z Fairwynami, którzy zajmują się tym czym się zajmują. Wspaniała dziedzina magii, ale niestety okupiona krwią niewinnych stworzeń.
Powrót do góry Go down


Margo Hayder
Margo Hayder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 103
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15803-margaret-diana-hayder
https://www.czarodzieje.org/t15807-wszystkie-sowy-margo-hayder#426071
https://www.czarodzieje.org/t15804-margaret-hayder#426040
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Lut 27 2018, 21:11;

Złapawszy spojrzenie Ewana, uśmiechnęła się do niego wesoło. Miała wrażenie, że ta chmura burzowa, która jeszcze sekundę temu przesłaniała mu twarz, nagle rozpłynęła się w nicość. Pewnie gdyby się nie zakradła, nie miałaby okazji zobaczyć tego efektu, który od zawsze bardzo jej się podobał. A marsowa mina zdecydowanie nie służyła Krukonowi.
Pokazała mu dzień dobry*, tak dla przypomnienia, bo zazwyczaj do powitania wystarczał mu sam uśmiech. Usiadła więc obok niego, z ciekawości zaglądając mu przez ramię na nuty. Nie potrafiła ich czytać, ale jeśli to był ten język, który pozwalał na tworzenie tak pięknych "słów" z pomocą instrumentów, to zdecydowanie należał do jej ulubionych.
Szczerze mówiąc, żałowała, że już przestał grać. Lubiła słuchać muzyki, którą tworzył, nie zważając na błędy czy niedociągnięcia. Czasami je wyłapywała, czasami wręcz przeciwnie, ale niekiedy wydawały jej się całkiem na miejscu. Nadawały melodii nowego brzmienia – pewnego rodzaju improwizacji, której nie dało się już powtórzyć. Poza tym zwracało to uwagę, bo perfekcja odchodziła w niepamięć, podczas gdy przypadkowy dźwięk mógł ustanowić nowe arcydzieło.
Zmartwiła się nieco, dostrzegając, z jaką nerwowością potraktował swoje zapiski. Uniosła brwi, posyłając mu przy tym pytające spojrzenie. Jeśli coś mąciło mu myśli, mógł jej o tym powiedzieć. Ufała mu i liczyła na to samo z jego strony, ciesząc się za każdym razem, kiedy pokazywał jej prawdziwego siebie.
Jest zimno, odpowiedziała mu na zadane pytanie z mnóstwem propozycji do wyboru. Kiedy na ziemi leżał śnieżny puch, z miłą chęcią wychodziła na zewnątrz. Teraz jednak błonia pokrywała lodowa pokrywa, na której niemiłosiernie by się ślizgała, a silny wiatr utrudniałby latanie na miotłach. Nawet jeśli Ewanowi te warunki nie przeszkadzały, drobną Margo łatwo zwiałoby gdzieś nad jezioro, za którym niezbyt przepadała. Pomimo umiejętności latania, nie była wyczynowcem ani wykwalifikowanym sportowcem. Latała tylko dlatego, że ojciec potrzebował testera nowych produktów, a że przy okazji to pokochała, to już inna sprawa. A w szczególności kochała latanie z Lanceleyem, ale tym razem wolała z tego zrezygnować. I lepiej, żeby się o tym nie dowiedział.
Chcę zostać tutaj, dodała jeszcze, odgarniając włosy za ucho i również opierając się o fortepian, ale nie tak śmiało, jak Ewan. Mimo że był to instrument sporych rozmiarów i raczej dość stabilny, bała się, że go uszkodzi. A to nie pozwoliłoby na dalsze tworzenie muzyki.
Margaret, nawet jeśli wydawała mu się delikatnym ptakiem, wcale nie była taka płochliwa. Nie przeszkadzałoby jej, gdyby mówił głośniej w jej obecności, ale o tym również nie zamierzała mu wspominać. Kiedy mówił cicho, tym bardziej czuła, że jego słowa są przeznaczone tylko dla niej.
Wyjęła z kieszeni swetra mały notatnik i jeden z mugolskich długopisów, które podkradła mamie podczas świąt. Ten drobiazg bardzo ułatwiał jej życie, bo gdyby nosiła orle pióro i kałamarz, pewnie zalałaby atramentem wszystkie swoje rzeczy. Małe buteleczki z czarną cieczą nie były zbyt szczelne, nad czym ubolewała. Napisała szybko kilka słów dla Ewana, wiedząc, że nie zrozumiałby jej gestów. Dopiero uczyła go migowego, ale dzięki temu, że był pojętnym uczniem, nie musiała już tak często korzystać z notatnika.

Nie jestem głodna, ale jeśli Ty tak, to możemy iść do kuchni.

Jeśliby zostali w sali muzycznej, nikt by im nie przeszkadzał. Do kuchni mogło się zakraść kilku uczniów, węszących za deserem, który zniknął im sprzed nosa, zanim skończyli główny posiłek podczas kolacji. Ale Puchonka liczyła na to, że choć raz nie będą migrować po całym zamku, próbując wymknąć się nauczycielom i nadgorliwym prefektom, którzy upieraliby się, że dają zły przykład młodszym uczniom. Zanim otrzymała odpowiedź, dopisała na dole strony:

Zagrasz coś jeszcze?

Mógł to zrobić po ewentualnej wycieczce do kuchni, ale naprawdę znów chciała posłuchać muzyki. Popatrzeć, jak skupiał się, odczytując nuty, dodawać mu nieco otuchy, kiedy przejmował się tym, że się pomylił. I może spróbować zagrać razem z nim, bo choć nie używała głosu, nadal mogła tworzyć melodie.




*Jak Margo będzie coś migać, to postaram się od razu dodawać, jak to wygląda (można klikać na słowa po kolei). Oczywiście nie jest taka pochmurna jak pan z przykłądu. I znalazłam ładne coś do pisania!
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySro Lut 28 2018, 01:33;

Język migowy wciąż wydawał mu się zabawny. Za każdym razem kiedy z większą pasją machała swoimi drobnymi rączkami miał ochotę powiedzieć po prostu "nie krzycz na mnie", chociaż tak naprawdę kompletnie nie wyobrażał sobie niemożności werbalizacji swoich myśli czy pragnień. Od zawsze był swego rodzaju gadułą. Doskonale radził sobie ze słowami i zużywał ich naprawdę dużo w swojej relacji z Blasem. Cichy Shercliffe był jego najlepszym przyjacielem i dał mu szansę na pełne wykorzystanie swojego wokabularzu. Niejednokrotnie był świadkiem one-man-show w wykonaniu Lanceley'a, ale temu jakoś to nie przeszkadzało. Blase taki właśnie był. Jednak wciąż nie był niemową. W każdej chwili mógł pocisnąć mu dobrą ripostą między oczy lub po prostu kazać się odfasolić. Ona za to mogła jedynie machać swoimi dłońmi licząc na to, że zostanie zrozumiana. I on starał się. Naprawdę się starał. Spędzał mnóstwo czasu w bibliotece wpatrując się w ruszające się fotografie i starając się odtworzyć te dźwięki. Cały problem polegał jednak na tym, że nie był wzrokowcem. Wręcz przeciwnie. Dlatego nauka szła mu bardziej opornie niż chciałby się przyznać. Podstawowe gesty jednak rozumiał, dlatego odpowiedział na jej powitanie tak samo i zaśmiał się lekko widząc aprobatę w jej spojrzeniu.
Za to o wiele lepiej radził sobie z nutami. Czasami miał wrażenie, że nuty jest mu łatwiej kreślić niż normalne litery, o starożytnych runach już w ogóle nie wspominając. To język który rozumiał, który miał zapisany w swoim kodzie genetycznym. Jej zmartwione spojrzenie zbył tylko machnięciem dłoni, uśmiechem i odsunięciem swoich nut. One mogą poczekać. Zdecydowanie Ludwig van Beethoven nie był jego ziomkiem. Ziomek nie skonstruowałby takich tortur.
Jest zimno.
- Jest zima, Margo. W zimę powinno być zimno. Tym razem jednak dam Ci fory, małe Puszki nie powinny opuszczać zamczyska w taką pogodę - odpowiedział znów posyłając jej radosny uśmiech. W sumie to lubił się z nią przekomarzać, bo miał wrażenie, że zawsze ostatnie słowo i tak należy do niego. A niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie lubi mieć racji.
Uważnie obserwował jej ruchy, notes i dziwne pióro, potem zaczęła pisać. Przechylił się nieco chcąc rozczytać jej pospiesznie stawiane literki.
- Nie musimy. Jadłem kolację - od razu odpowiedział, jakby broniąc się przed tą opcją, chociaż sam ją zaproponował. Tak naprawdę nie chciało mu się nigdzie ruszać. Mógłby tu tak po prostu siedzieć i rozkoszować się jej towarzystwem. Samo obcowanie z nią sprawiało mu przyjemność, albowiem był szczerze przekonany, że ma do czynienia z istotą o wiele lepszą niż on sam. Zaraz też na kartce papieru pojawiły się nowe słowa.
- Dobrze, ale bez klasyków wiedeńskich- i podwinął nieco rękawy swojego czarnego golfa, odsłaniając przy okazji srebrny zegarek na lewym nadgarstku. Otworzył klapę, musnął niezobowiązująco klawisze.
- Niby to najprostszy instrument na świecie, a jakoś nie możemy się pogodzić. Klasyk. Moja rodzina wyprodukowała ich tysiące. Każdy inny, a jednocześnie taki sam. Jednak nie mogę się z nim dogadać. Kiedy wydaje mi się, że zaczynamy się lubić on przypomina mi tylko "Ewan, jesteś skrzypkiem", a w bardziej złośliwych momentach mam wrażenie, że krzyczy "Jesteś cieślą, wracaj do hebla" - prychnął z pogardą zanim zamknął oczy. Proste melodie nie wychodziły mu najgorzej. Dlatego sięgnął po tą z gatunku bardziej ulubionych.
Powrót do góry Go down


Margo Hayder
Margo Hayder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 103
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15803-margaret-diana-hayder
https://www.czarodzieje.org/t15807-wszystkie-sowy-margo-hayder#426071
https://www.czarodzieje.org/t15804-margaret-hayder#426040
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySro Lut 28 2018, 19:15;

Gdyby tylko Margaret mogła na niego krzyknąć, pewnie uciekałby, gdzie asfodelus rośnie. Mimo wszystko uczyło ją to opanowania, bo zanim w ogóle zabierała się za opisanie wszystkiego, przez co była wściekła, już dawno jej się odechciewało. Nie musiała gryźć się w język, bo zważała na swoje słowa. Chociaż im bardziej Ewan rozumiał migowy, tym łatwiej było jej wyrazić na szybko myśli. A czasem bywała złośliwa. Doceniała jednak to, ile dla niej robił i że poświęcał swój wolny czas tylko po to, aby to ona mogła się z nim komunikować w sposób inny niż poprzez notatnik. Chciałaby mu powiedzieć tak wiele, a nie mogła praktycznie nic.
Sam jesteś mały, odpowiedziała mu, robiąc przy tym urażoną minę. Oczywiście udawaną, ale nie mogła się powstrzymać. Nie była małym Puszkiem! Nie miała wpływu na to, że przestała rosnąć dawno temu, tak jak i na to, że najwyraźniej Lanceley chciał dosięgnąć nieba, przerastając ją prawie o pół metra. Może trochę koloryzowała z tymi rozmiarami, ale w jej głowie brzmiało to wtedy o wiele dramatyczniej, a o to właśnie chodziło
Wiedziała, że jest zima, ale to nie broniło pogodzie ogarnięcia się. Bywały lata, kiedy na dworze panowała temperatura powyżej zera, a zamiast śniegu, na parapety okien spadał ostry deszcz. Zdecydowanie bardziej wolała wiosnę, kiedy na dworze zaczynało być zielono, a ustawione wysoko nad horyzontem słońce pozwalało na swobodne latanie na miotle, bez lęku, że zostanie się zniesionym gdzieś na orbitę okołoziemską. Czy dostałaby wybitnego z astronomii za próbę dosięgnięcia gwiazd?
Posłała mu wesoły uśmiech na wieść o tym, że nie muszą się stąd ruszać. Mimo że przychodziła do klasy muzycznej z Maili, czy innymi szkolnymi muzykami, najczęściej przebywała tu z Ewanem i to właśnie z nim kojarzyło jej się to pomieszczenie.
Kiedy wspomniał o wiedeńskich klasykach, pokręciła głową. Wiedziała, że się z nimi nie lubił, a chciała, by ta gra była przyjemnością również dla niego. Czasem przez te nad wyraz infantylne gesty czuła się przy nim jak dziecko i bała się, że właśnie w taki sposób ją postrzegał – jako małą dziewczynkę, którą trzeba się zaopiekować i przeczytać bajkę, żeby nie płakała. Nie mogła jednak spędzać całego wieczoru z nosem w zeszycie, starając się opisać wszystko, co chciałaby powiedzieć. Gdyby tylko bardziej przykładała się do magii, mogłaby tworzyć słowa w powietrzu, fruwające wokół niej niczym delikatne motyle o niecodziennych kształtach. Otaczałaby się pięknymi zdaniami, poezją, wersami pełnymi emocji. A on by to wszystko, jakby mówiła mu to w tak zwyczajny dla każdej innej osoby sposób.
Przyjęła jego słowa nieco ze smutkiem. Nie domyśliła się, że próba porozumienia z fortepianem nawet w przypadku niewymagających melodii była dla niego trudna. Mimo to, kiedy zaczął grać, nie dało się tego poznać. Przesunęła się nieco, żeby nie przeszkadzać mu w grze, ale i tak poczuła się jak intruz, który nie powinien się znaleźć w obrębie instrumentu, dlatego też podniosła się. Starając się pozostać niezauważoną i udając nieco baletnicę z magicznej pozytywki, która kręciła się w rytm dźwięków podobnych do tych, jakie wygrywał Ewan, dotarła do parapetu jednego z wielkich okien. Muzyka brzmiała znajomo, choć nie mogła sobie przypomnieć, skąd mogła jąi  kojarzyć, bo Krukon z całą pewnością jeszcze jej tego nigdy nie zagrał.
Usiadła, opierając się plecami o schłodzoną szybę i przymknęła oczy, wsłuchując się w to, co tworzył. Czy naprawdę mógł tak bardzo nie lubić tego instrumentu? Być może próba dążenia do perfekcji odebrała mu całą przyjemność z grania.
Kiedy skończył, miała ochotę zaklaskać, ale znów poczułaby się jak czterolatka, więc pokazała mu tylko, że jej się podobało. A potem w przypływie emocji sięgnęła po notatnik i napisała szybko, nawet się nie starając to, czego nie byłaby w stanie przedstawić mu gestami:

Myślisz, że Cię obraża? Może to zwykła prowokacja, by odebrać Ci pewność? Jest złośliwy, jak wiele przedmiotów tworzonych przez czarodziejów. Dla mnie Twoja gra brzmi idealnie, nie tylko teraz, ale i wcześniej, choć po prostu się na tym nie znam. Znam się za to na miotłach, a jeszcze bardziej na upadkach z nich, zwłaszcza gdy nie są dopracowane. Ale nie winię za to ani miotły, ani siebie.

Sama nie była do końca pewna, co miała na myśli, pisząc mu to. Miotły, tworzone prawie tak jak różdżki, by mogły wznieść się w powietrze, niewiele miały wspólnego z instrumentami. Ale latanie też mogło być sztuką, jeśli ktoś się postarał. Po prostu potrzeba było cierpliwości i dystansu.
Niezręcznie jej było patrzeć na Ewana, podczas gdy czytał jej wiadomość. Nawet jeśli było to coś, co przekazywała w ramach rozmowy, czuła się, jakby podając mu ten notes, dawała mu na chwilę część samej siebie. Za jego ramieniem dostrzegła wielkie drzwi, na które już wcześniej zwracała uwagę, ale nigdy nie czuła potrzeby, by bliżej się im przyglądać.

Wiesz, że nigdy tam nie byłam?

Dopisała, kiedy oddał jej notatnik i wskazała na spory kawał drewna, przesłaniający stary pokój muzyczny. Naprawdę ją ciekawiło, co mogli tam znaleźć, nawet jeśli miałoby się okazać, że szkoła przerobiła go na składzik na miotły.
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyWto Mar 06 2018, 23:18;

Przesuwał z wprawą palce po kremowych klawiszach, które z racji wieku utraciły już swój śnieżnobialy blask. Mnóstwo uczniów korzystało z tej sali, bo wbrew pozorom muzyka nie była ostatnią pasją wśród młodych czarodziejów. Bywały gorsze, zdaniem Ewana najnudniejsze były szachy czarodziejów. Za dużo zasad których trzeba przestrzegać i za dużo czasu na myślenie. Wolał szybsze akcje, pełne spontaniczności i życia, choć niekoniecznie tego można by się po nim spodziewać widząc jak niespiesznie przemierza szkolne korytarze. Nie dość, że nieśpiesznie to na swój sposób opieszale, jakby te prastare mury były jego współwłasnością. Może właśnie dlatego nie był zbyt popularny w przeciwieństwie do reszty swojej rodziny. Nie przeszkadzało mu to jednak. Wolał inwestować swój czas w jakość, a nie ilość, dlatego nawiązywał głębokie relacje poświęcając im należytą ilość czasu. Sama Margaret mogła to potwierdzić, albowiem jej poświęcił wyjątkowo dużo czasu, jednakże nie żałował ani sekundy spędzonej w jej towarzystwie.
Kiedy skończył zamknął ostrożnie klapę, musnął ją jeszcze długimi paluchami, tak jakby z czułością po czym wstał i w kilku krokach podszedł do swojej towarzyszki. Omiótł spojrzeniem tekst który napisała i uśmiechnął się szeroko.
- Każdy Lanceley ma w sobie dar, każdemu przeznaczony jest inny instrument. Moim są skrzypce, nie ma co tu kryć. Fortepian, perkusja, gitara... to oszustwo z mojej strony, bo chcę więcej niż powinienem. Dlatego jestem oszustem, a fortepian doskonale o tym wie. Moim przeznaczeniem jest robienie instrumentów, a nie bycie wirtuozem i doskonale o tym wiem - wyjaśnił cichutko, po czym podrapał się po policzku wyglądając jakby się strasznie mocno nad czymś zastanawiał. Zaraz jednak wymyślił co miał wymyślić.
- Musisz zacząć na czymś grać. Do tego nie trzeba zbędnego gadania - uśmiechnął się w jej kierunku niemalże czule obserwując jak znów kreśli słowa w swoim notesiku. Gdy znów mu go podsunęła podążył wzrokiem za jej spojrzeniem.
- Och, tam jest stara sala. Obecnie graciarnia. Chodź!- wyciągnął zachęcająco dłoń w jej kierunku, a drugą w kierunku drzwi jakby pokazując kierunek w którym chce ją porwać.
Powrót do góry Go down


Margo Hayder
Margo Hayder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 103
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15803-margaret-diana-hayder
https://www.czarodzieje.org/t15807-wszystkie-sowy-margo-hayder#426071
https://www.czarodzieje.org/t15804-margaret-hayder#426040
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySro Mar 07 2018, 14:59;

Słuchała go z uwagą, by po chwili zabrać mu notatnik i na kolejnej stronie napisać następne słowa, które chciała mu przekazać. Przygryzła usta, próbując ukryć swoją frustrację, że nie mogła mu tego powiedzieć wprost, swoim własnym głosem. Zazwyczaj jej to nie przeszkadzało, ale teraz wydawało jej się, że całe zdania, które wypisywała, lepiej dotarłyby do niego, gdyby ich słuchał.

Najlepszy twórca instrumentów wie, jak powinno się ich używać, by sprawdzić, czy działają poprawnie. A wirtuoz jest w stanie stworzyć wspaniałe przedmioty, bo jest świadomy tego, czego najbardziej potrzebuje. Jeden nie istnieje bez drugiego, a Ty nie jesteś oszustem. Nie wierzę w to, że los może zdecydować, na ilu instrumentach powinieneś grać.

Wcale nie musiał ciągnąć rodzinnej tradycji, jeśli tego nie pragnął, przynajmniej według Margaret. Przyglądała mu się z uwagą, próbując wyczytać coś z jego twarzy. Jednocześnie rozprostowała palce prawej dłoni, nieco zdrętwiałe po zbyt mocnym przyciskaniu długopisu, by zapisać jak najszybciej swoje myśli. Gdyby tylko mogła mówić, pewnie wszystko wyglądałoby nieco inaczej. Z drugiej strony Ewan nie miałby szans opowiadać jej tak wielu rzeczy, bo sama snułaby najróżniejsze historie, a lubiła go słuchać. Czasami denerwował ją swoją upartością i brakiem wiary w siebie, któremu przeczyła jednak jego umiejętność gry na wielu instrumentach. Starała się go jednak wspierać, próbując wbić mu do głowy, że nie powinien od siebie aż tak wiele wymagać.
Pokręciła głową, stanowczo zaprzeczając jego propozycji. Czy nie było już aby za późno na taką naukę? Nie miała takiego słuchu jak Lanceleyowie. Ba, wręcz sł.oń jej na ucho nadepnął, choć doceniała piękną muzykę. Tylko by się ośmieszyła, próbując stworzyć własne melodie, zwłaszcza przy Ewanie.
Mimo to chwyciła go za rękę, by poszli razem do starej klasy muzycznej. Może tam znalazłaby jednak coś, czego by nie zhańbiła swoim brakiem umiejętności. Jakiś trójkąt, albo inne równie niechciane przez członków szkolnych orkiestr „narzędzie”. Właściwie, to czy Hogwart miał swoją własną orkiestrę? Zawsze zapominała sprawdzić, zwłaszcza że i tak by jej nie przyjęli. Trochę zmarzła na tym parapecie, więc jej dłoń była zdecydowanie zimniejsza od tej Krukona, ale zdecydowanie się tym nie przejmowała. Chciała po prostu zobaczyć to tajemnicze miejsce.
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyCzw Mar 08 2018, 01:40;

Błękitne tęczówki obserwowały jej przygryzioną wargę, a na ustach malował się uśmiech któremu bez większych wątpliwości można by było przykleić etykietkę: czuły. On sam był jednak gotów wciąż wyprzeć się tego, jakoby jego uczucia wobec Margo były inne niż przyjacielskie. A były inne. Złapał się na tym ostatnio i ta myśl kręciła się po jego głowie niczym natrętna pszczoła. Przyjaźń już mu zdecydowanie nie wystarczała. Chciał więcej. Tylko nie wiedział nawet czy może chcieć więcej, czy takie chcenie to nie przesada. A nie chciał przesadzać. Nie chciał ryzykować tego co ma, na rzecz czegoś lepszego, choć niekoniecznie tak trwałego. No bo niby co złego jest w przyjaźni? Nic! Jest trwała, gwarantuje częste spotkania, jest w niej zaufanie i wspaniale spędzany czas. Szkoda tylko, że on powoli zaczynał tęsknić za tym, czego nie ma. Jak choćby trzymanie jej za dłoń. Gdzieś tam w środku czuł, że mógłby to robić cały czas. Często też zastanawiał się jak smakowałyby jej uśmiech, albo czy ma łaskotki na plecach. I te rozmyślania pochłaniały lwią część czasu który teoretycznie miał poświęcić swoim zmaganiom z tym nieszczęsnym fortepianem, żeby w końcu nie przynosić ojcu wstydu.
- To nie los, tylko geny i przeznaczenie. Mało w tym losowości - powtórzył słowa które niegdyś usłyszał od dziadka, a jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech kiedy tylko zdał sobie sprawę. Zaraz jednak szedł już z nią do pokoju obok.
Ledwie weszli do środka, a już pomieszczenie rozjaśniło się ciepłym światłem płynącym z pięknego, świeczkowego żyrandola. Jednocześnie objawiło ono absolutny pierdolnik, który każdego pedanta doprowadziłby do furii. Na przykład Ewan. Czuł jak pojawia się znikąd zdenerwowanie i czuł jak pojawia się przemożna i wielka ochota żeby to uporządkować. Jednak oczywiście, w swoim mniemaniu, wcale za pedanta nie uchodził. Za to śmiało twierdził, że...
- Witamy w raju dla alergików. Pozwól, że będę Twoim przewodnikiem - zażartował, zamaszystym ruchem prezentując galerię porzuconych instrumentów.
- Kiedyś chciałem naprawić je wszystkie. W trakcie wyszło, że nie wiem wystarczająco. A kiedy już dowiedziałem się wystarczająco, to już nie miałem czasu żeby się tym zająć. Koniec historii- wzruszył lekko ramionami i wziął pierwsze z brzegu skrzypce które teoretycznie same miały się stroić. Jednak kiedy wziął smyczek i przejechał nim w doskonale znany sobie sposób po strunach, usłyszał jak bardzo instrument stracił przez lata tą cechę.
-Czemu nie chcesz grać? Na czymś prostym. Nauczyłbym Cię! - zadeklarował się z pasją nie odrywając od niej swojego spojrzenia.
Powrót do góry Go down


Margo Hayder
Margo Hayder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 103
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15803-margaret-diana-hayder
https://www.czarodzieje.org/t15807-wszystkie-sowy-margo-hayder#426071
https://www.czarodzieje.org/t15804-margaret-hayder#426040
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptyCzw Mar 08 2018, 20:13;

Jesteś strasznie uparty*, pokazała mu jeszcze na chwilę przed tym, jak chwyciła jego dłoń. To było całkiem przyjemne uczucie, iść z nim tak ramię w ramię i czuć, jak jego ciepły uścisk ogrzewa jej zmrożone palce. Ale nie mogła mu się do tego przyznać, jeszcze wziąłby ją za wariatkę, która zaprzepaszcza relację, którą zdołali już zbudować.
Graciarnia zrobiła na niej o wiele większe wrażenie niż poprzednie pomieszczenie, choć i tamte darzyła ogromną sympatią. Przypatrywała się wszystkim wiekowym przedmiotom jak zaczarowana, żałując, że nie zajrzała tu nigdy wcześniej. Samotnie nie spędziłaby tu pewnie jednak aż tyle czasu. Uwielbiała uciekać na strychy, do starych bibliotek czy antykwariatów – taka dola córki historyczki – więc przestarzałe instrumenty wydały jej się urocze. Nie tak piękne, jak te używane na co dzień przez uczniów, niedoceniane z powodu swoich wad i przez to tak wyjątkowe, że aż chciałoby się nimi zaopiekować.
Ścisnęła jego rękę, nie mając pewności, czy to z powodu własnych emocji na widok tych zakurzonych rupieci, czy po to, aby dodać mu nieco otuchy, gdy poczuła, jak napięły się wszystkie jego mięśnie. Wiedziała, że w przeciwieństwie do niej – miłośniczki chaosu – nie potrafił zdzierżyć nieuporządkowanych przestrzeni. Właściwie można uznać, że wykonała ten gest z obydwu powodów, kierowana jednocześnie zachwytem i troską o swojego przyjaciela. Ale czy traktowała w ten sam sposób również innych bliskich ludzi? Czy na widok czyjegokolwiek uśmiechu jej serce zaczynało bić szybciej? Nie. I na tym polegał cały problem.
Zaśmiała się na jego żart, choć nie wyglądało to tak, jakby wszyscy oczekiwali. Bardziej, jakby się spoglądało na bezgłośną, magiczną fotografię, obrazującą kogoś naprawdę rozbawionego i szczęśliwego. W tym momencie nawet wiszące na korytarzach płótna miały nad nią przewagę, mogąc swobodnie rozmawiać nie tylko z sąsiadami, ale również z mijającymi je osobami. Ta banda farbowanych plotkarzy potrafiła też naprawdę uprzykrzyć życie, obrażając się, gdy ktoś nie odpowiadał na ich pytania. Margaret naprawdę chciała im powiedzieć, co myśli na ich temat, tyle że nie potrafiła. A wątpiła w ich umiejętności czytania, wierząc, że w ich przekonaniu był jedyny słuszny analfabetyzm portretowy.
Kiedyś ci się uda. Wierzę w to. To byłoby wspaniałe.
Naprawdę w niego wierzyła, tak samo jak podobało jej się to, co robił. Nawet jeśli nie doceniał samego siebie, ona jego już tak. Czasami nawet przerażał ją tym, jak dobrze sobie radził, podczas gdy jej zdarzało się potykać o swoje własne nogi. Mimo to cieszyła się, że spędzał z nią czas i poświęcał jej swoją uwagę, przez co stawali się sobie coraz bliżsi.
Skrzywiła się na dźwięk skrzypiec, które utraciły już swoje lata świetności. Gdyby Krukonowi udało się je naprawić, byłaby pod ogromnym wrażeniem. Te zapomniane przedmioty mogłyby odnaleźć nowych właścicieli, a i chłopak nabrałby nieco doświadczenia w rodzinnej specjalizacji.

Boję się, że mi się nie uda. Nie jest za późno na taką naukę?

Podała mu notes, w którym zapisała szybko te dwa zdania. Tak naprawdę bała się permanentnej porażki i tego, że Ewan straciłby cierpliwość do tak niepojętnej uczennicy. Nigdy wcześniej nie próbowała na niczym grać, więc nawet nie wiedziałaby, który instrument by jej pasował. Lanceley by jednak wiedział.
Ale możemy spróbować, zwróciła się do niego już w języku migowym. Często bywało tak, że w obecności Ewana obawiała się nowych czynności. Gryzła się potem, że nie powinna się tak tym przejmować i w końcu jednak przystawała na jego propozycje.
Rozejrzała się po pomieszczeniu i sięgnęła po pierwszy instrument z brzegu, decydując się na wybór losu. Ten jednak spłatał jej psikusa, wciskając w ręce zakurzoną trąbkę. Otarła ją nieco rękawem i kierując ją w górę jak na jakimś starym filmie, który pokazała jej kiedyś mama, dmuchnęła z całej siły w ustnik, udając, że wiedziała, co robi. Efektem były tumany kurzu i mnóstwo kwiatków opadających niczym płatki śniegu za oknem.
Odłożyła instrument z powrotem na miejsce i spojrzała zaskoczona na Ewana, znów śmiejąc się, gdy spostrzegła, że miał we włosach suszone płatki. Nie zdziwiłaby się, gdyby w jej czuprynę również się zaplątały. Zwłaszcza że na ramiona opadł im również zatrzymany między roślinkami kurz.
Masz kwiaty we włosach, pokazała mu, gdy tylko powstrzymała się od śmiechu i stanęła na palcach, by wyplątać mu je z włosów. Musiała jednak przyznać, że z białymi kosmykami komponowały się całkiem przyzwoicie. Mimo to jej twarz przybrała nieco różowego odcienia, gdy zorientowała się, że stoi zbyt blisko. Czy powinna tak reagować?



*Nie mogłam nigdzie znaleźć odpowiedniej grafiki, bo wszędzie są podstawy podstaw, więc dzisiaj obejdę się bez, ale Margo pokazałaby na niego, a potem przy swojej głowie coś, co wygląda jak „loser”, ale całą dłonią.
**Musiałam, bo oglądałam Pocahontas. Kolorowy wiatr tak bardzo.
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8




Gracz




Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 EmptySob Mar 10 2018, 01:04;

W jej oczach widać było zachwyt, a on czuł jak jego serduszko zaczyna szybciej bić. Zawsze kiedy powtarzał sobie, że to tylko złudzenie, a nie zauroczenie- kłamał. Za każdym razem kiedy widział jej zachwyt, albo jak się bezgłośnie śmieje czuł się jak zakochany nastolatek, którym wciąż jeszcze był. Wciąż jednak siebie oszukiwał. Dlatego odwrócił wzrok od niej próbując dostrzec co takiego dostrzegła w miejscu które u niego powodowało migotanie przedsionków. Było tu wszystko czego szczerze nie znosił, a mianowicie kurz, niedziałające instrumenty i pajęczyny. Gdyby miał naprawdę zająć się tymi instrumentami przywracając im dawną świetność to najpierw musiałby tu wszystko posprzątać i poukładać po swojemu. Geniusz panuje nad chaosem? Według tej teorii nie był geniuszem.
Kiedyś ci się uda. Wierzę w to. To byłoby wspaniałe.
- Prędzej zabije mnie ilość kurzu w płucach niż to skończę, Margie - szybko odpowiedział i przechylił delikatnie głowę patrząc na nią z rozbawieniem. Jej ilość wsparcia i wiary w niego naprawdę dawała mu nadzieję, że może wiele. Czuł, że ktoś go wspiera bardziej niż kiedykolwiek w swoim życiu, ale jednocześnie czuł, jakby cały czas ją rozczarowywał. Jakby brał od niej wszystkie te dobre słowa nie odwdzięczając się niczym w zamian. On jednak nie był aż tak dobry w słowa. Jego dobroć bardziej objawiała się w czynach niż słowach. Słownie był złośliwy i sarkastyczny niemalże ciągle. Słowa składał w żarty, te mniej i bardziej śmieszne. Najumiejętniej składał je jednak w kłamliwe zdania które serwował wszystkim, którzy nie zaliczali się do grona bliskich. Jak ktoś go znał dobrze wiedział, że Ewan nie kłamie bez przyczyny i kłamiąc mruży nadmiernie oczy. Jednak bliskim nie serwował kłamstw. Nie musiał. Wolał jednak czynić niż mówić.
- Nigdy nie jest za późno? Zaczniemy może od perkusji? Jest super łatwa. Wystarczy mieć poczucie rytmu. Pokażę Ci jak chcesz. Albo fortepian. Jest prosty na początku - puścił jej oczko, bo te słowa trochę przeczyły jemu wcześniejszemu biadoleniu, że jest w tym beznadziejny. W swoim mniemaniu był, ale poprzeczka była na bardzo, ale to bardzo wysokim poziomie. Poziomie Miley Lanceley, która miała w sobie geniusza-wirtuoza i zapewne już w łonie matki rozgrzewała swoje paluszki przed występami. Ona szybciej grała niż chodziła, a przynajmniej tak uważał Ewan który chciał widzieć tą aprobatę u ojca kiedy patrzy na niego, a nie na swoją bratanicę. Niezmiernie go to irytowało, bo przecież był zdolny! To nie jego wina, że po prostu wolał skrzypce, a skrzypce wolały jego, prawda?
- No i pięknie! W końcu będziesz mogła tworzyć muzykę, a nie tylko słuchać. Nie trzeba zbędnego gadania, żeby dobrze grać - puścił jej oczko, zanim odłożył na miejsce stare skrzypce i szybko obrócił w palcach smyczek. Zaraz przysunął go bliżej nosa uważnie obserwując z czego jest zrobiony. Zanim jednak doszedł do tego jakie niewinne stworzenie straciło życie dla kawałka instrumentu prędzej niż zobaczył to poczuł jak oczy napełniają mu się łzami, a nos nadmiernie się zatyka. Potężne kichnięcie zaskoczyło nawet jego, a kiedy już skończył kichać rozejrzał się co sprawiło, że piekło alergików zaczęło przez chwilę być i jego własnym piekłem.
Stojąca z trąbką w dłoni Margo była wystarczającą odpowiedzią. Śmiała się, coś pokazywała, znalazła się za blisko. Ledwie dotknęła jego włosów, policzki jej się zarumieniły, a on zadziałał instynktownie. Pochylił się nieco i jego wargi na chwilę musnęły jej wargi. I kiedy już poznał smak jej uśmiechu wiedział, że posunął się za daleko. Dlatego też się odsunął mamrocząc jedynie pod nosem:
-Przepraszam - choć poczucie winy wcale nie było aż tak wielkie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój Muzyczny  - Page 29 QzgSDG8








Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty


PisaniePokój Muzyczny  - Page 29 Empty Re: Pokój Muzyczny   Pokój Muzyczny  - Page 29 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Muzyczny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 28 z 40Strona 28 z 40 Previous  1 ... 15 ... 27, 28, 29 ... 34 ... 40  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój Muzyczny  - Page 29 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
piate pietro
-