Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Magiczny sufit

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptySro Cze 18 2014, 17:28;


Magiczny sufit

Nazwa myląca, prawda? To na pozór niewielki namiot, ale gdy do niego wejdziesz to w Twoich oczach osiąga rozmiary nawet dziesięciokrotnie większe. Na czym polega cała magia? Jeśli wejdziesz na jedno z podwyższeń i uniesiesz dłoń do sufitu to będziesz mógł rysować na nim dłońmi cienie, które będą padały na osoby chodzące po głównej ulicy Indiry. To miejsce ukochały miejscowe dzieciaki, lecz z pewnością nie obrażą się jeśli spróbujesz również być malarzem cieni przez te kilka minut... O ile zabawa nie wciągnie Cię na dłużej.

Powrót do góry Go down


Aiden Weatherly
Aiden Weatherly

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 117
  Liczba postów : 176
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8374-aiden-weatherly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8385-zostaw-aidenowi-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8386-aiden-weatherly
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 08 2014, 11:23;

To było to. Jedyne miejsce, które zapadło Aidenowi w pamięć. Co prawda zanim udało mu się odszukać magiczny sufit zdążyli odrobinę pobłądzić... to znaczy zwiedzić resztę miasta. Przyjemne z pożytecznym, prawda?
Wiedział, że z zewnątrz nie budzi wielkiego zachwytu, dlatego pozwolił sobie jedynie na tajemniczy uśmiech i wprowadził Lenę do środka niewielkiego namiotu. Nie był zaskoczony tym, jak wielkie rozmiary mógł osiągnąć. Po prostu magia.
- Wszystko co tu narysujesz będzie padało cieniem na przechodniów - wytłumaczył ze szczeniackim uśmiechem. Prawdę powiedziawszy zasłyszał o tym od miejscowych dzieciaków, a tu dała się we znaki jego niedojrzałość.
Wspiął się na jedno z podwyższeń i kilkoma gestami nakreślił wymyślny wzorek. Spojrzał na Lenę, po czym podał jej rękę i pomógł stanąć zaraz koło niego.
- No dalej. Twoja kolej.

/przepraszam, że tak długo i jeszcze taka jakość, poprawię się
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 15 2014, 21:20;

Niewiarygodne, że pewien Ślizgon zdołał namówić a praktycznie wymusić na Sarze naukę eliksirów podczas wakacji. Sara robiąca za proffesore i ciągle dająca po łapach owemu chłoptasiowi ilekroć zerkał na niebezpieczne i cholernie rzadkie składniki i próbował wywoływać coraz to bardziej malownicze wybuchy - mógłby być całkiem zabawnym widokiem. Albo perwersyjnym, zależy jak kto ma skrzywioną psychikę. Na serio. Puchońskie dziewczę westchnęło jedynie cierpiętniczo i przełożyło przez głowę sukienkę na modłę rzymską. Niby nic specjalnego - długaśna niemalże do samej ziemi za to przewiewna! Pomijając stosownym milczeniem dość spore rozcięcie na udzie ale cicho. Na Merlina, przecież upał tutaj panuje! Nie będzie więc specjalnie dla ślizgona ubierać się w habit zakonny. Wykluczone!  Przybierając zawziętą minę, podniosła z ziemi swoją płócienną torbę w której pomieściła wszystkie niezbędne graty do warzenia eliksirów i ruszyła na spotkanie, tfu! lekcję z nijakim Salvadorem. Znaczy się Salem. Po imieniu są już od dawna czyli od dobrego pół roku, kiedy to złapał ją na trzecim piętrze gdy nielegalnie chciała uwarzyć płynne szczęście. Niestety na swoje nieszczęście ( a to pech! ) musiał się skradać jak duch i w kulminacyjnym momencie dodania przedostatniego składnika, krzyknął coś do tego dziewczęcia. Jak łatwo się domyślić, Sara wywołała nie lada wybuch i musiała zwiewać z miejsca przestępstwa. W końcu dzięki temu wężowi rozwaliła pół korytarza a zarazem dorobiła się swojego drugiego cienia w postaci ów ślizgona, który non stop marudził Sarze o robieniu eliksirów. Ogółem jej marudził. O wszystko, nawet na własnego kota, zrzędził! Choć trzeba to przyznać, że ma urokliwego pupila i Sara od razu przepadła z kretesem gdy po raz pierwszy zobaczyła tego rudzielca. A teraz musi go uczyć robienia eliksirów. Przez całą drogę na umówione spotkanie, Sara wspominała z rozbawieniem jak i z oburzeniem te ich nieszczęsne pierwsze spotkanie i takim oto sposobem dotarła do celu swojej krótkiej wycieczki. Czyli małego na pierwszy rzut oka, niepozornego namiotu.  Zrzuciła torbę na ziemię tuż koło swoich stóp a sama wyprostowała się niczym struna, wyczekując przyjścia młodzieńca. Jak on jej niekiedy dział na nerwy, Morgano słodka! I pytanie brzmi, czemu się na to wszystko godzi, hm? Biedactwo, westchnęło nad swoim marnym losem i wystawiło swoją bladą twarz w stronę słońca. Machnęła jedynie dłonią by odgarnąć związane w niedbałego warkocza włosy z ramienia na plecy i poczęła przytupywać.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 15 2014, 21:46;

Salvador był naprawdę grzecznym uczniem. Naprawdę. Zawsze odrabiał zadania na czas, nigdy nie pyskował - za bardzo... - profesorowi, ani nie łamał szkolnego regulaminu... aż tak. Był, można by powiedzieć, aniołkiem. Z diabelskimi różkami. Bo już dla swojego kochanego korepetytora nie był taki łaskawy. 
Był nieco zaskoczony, że Sara, od dawna jedna z jego ulubionych osób do dręcz... znaczy, do przyjacielskich pogawędek, zgodziła się z nim spotkać. W dodatku była na tyle miła, że chciała mu pomóc przy eliksirach. I to na wakacjach. I to w wiecznie upalnych Indiach, gdzie nikomu nawet przez głowę nie przechodziło coś takiego jak nagła potrzeba nauki. Ale cóż poradzić... Musiał wymyślić jakąś wymówkę dla nagłego spotkania, prawda? Nie mógł ot tak po prostu wysłać jej sowy z liścikiem typu "spotkajmy się, nudzę się". Najprawdopodobniej zostałby zignorowany. Albo lepiej, Sara męczyła by mu głowę za to, że on niby ciągle marudzi. On? Kłamstwa i herezje.
No... może czasem. Ale bez przesady! 
Zakładając przeciwsłoneczne okulary na oczy i jakieś wygodniejsze ubranie, Sal wymknął się ze swojego pokoju, w którym to jego znajomi zorganizowali jakże ciekawe zawody w Eksplodującego Durnia. Świetny plan na popołudnie, doprawdy... no, ale on miał ciekawsze rzeczy do roboty. 
Gubiąc się nieco po malutkich i ciasnych uliczkach, starał się zlokalizować miejsce o którym mówiła mu Sullivian. Szukaj małego namiotu, mówiła. Na pewno znajdziesz. 
Jasne. 
W końcu po kilku minutach spóźnienia dotarł w końcu na miejsce spotkania, widząc już z oddali małą, zdenerwowaną postać. Uśmiechnął się wrednie, podchodząc od cichu od tyłu i zasłaniając jej oczy rękami. 
- Zgadnij kto? - zaśmiał się, trzymając ręce tak, żeby nie mogła go odepchnąć zanim nie odpowie - I nie tup już tak, bo ci się trzewiki zetrą - zachichotał złośliwie.
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 15 2014, 22:11;


Wmawiano jej, że ma dużo cierpliwości. Wmawiano także, że jest spokojną osobą. I taka była. Problem w tym, że do ślizgonów jej cierpliwość była na granicy wytrzymałości a jej przeklęta niewinność i grzeczność, przemieniała się w niepokorność i drobne niemalże pieszczotliwe, złośliwości. Wybaczcie jej to wszystko ale któż normalny by wytrzymał ze ślizgonem z krwi i z kości, bez notorycznego drażnienia się, dokuczenia, podjudzania i tych wszystkich umilaczy życia? Nikt. A przynajmniej nikt o zdrowym umyśle. I tak oto, dzięki dzieciom Salazara vel Jaszczurce Slytherińskiej, Sara stała się buntem. Uśmiechnęła się do siebie gdy promienie słoneczne przyjemnie ogrzewały jej ciało a szczególności jej jasną buźkę i wtem przygryzła wargę w zamyśleniu. A jak Sal nie odnajdzie tego przeklętego namiotu? Chociaż niee.. Odnajdzie. Na pewno. Przecież nie od parady jest ślizgonem! Młoda z resztą powinna samej sobie pogratulować. Mogła znaleźć o niebo lepsze miejsce ale – i tutaj zaczyna się jej chytry i wspaniały w swoim geniuszu plan! – po co chłopczyna miał się rozpraszać gdyby przykładowo zaoferowała na miejsce nauki, plażę? Nie od dzisiaj zna dziewczyny i męską psychikę by nie wiedzieć, że byle jaki odsłonięty kawałek damskiego ciała, działa na nich jak .. jak.. no wiadomo jak! Głupota. Na Helgę! Przez ten upał już jej się rzuca głupota na mózg. Puchonka, zmarszczyła nieznacznie czoło i już chciała otworzyć swoje czekoladowe ślepia by rozejrzeć się na nowo po okolicy i w razie czego wysłać mu jakieś indiańskie sygnały dymne, że tutaj Sal ma przyleźć gdy nagle zapadła ciemność. Sara drgnęła nieznacznie i usiłując zadrzeć wyżej głowę, prychnęła cicho gdy tuż koło jej ucha, rozległ się aż nadto znajomy głos wężyka, którego miała nauczać. Dziwnym trafem od razu się rozluźniła. Wszakże to mógł być jakiś napalony Indian, pf. Rzecz jasna, znając jej pecha. Na jego uroczy złośliwy ton głosu, Sareczka założyła ramiona na piersiach i niczym uparte dziecko, zaczęła kręcić głową na wszystkie strony świata. - Dręczycielem. - odparła poważnym niemalże grobowym tonem głosu i jęknęła cicho, choć tym razem wyraźnie można było wyczuć w jej głosie nutki rozbawienia. - Dręczycielem przysłanym przez samego Salazara! A wiedziałam, że tak będzie! Czemuż Helga pchała mu się do łoża? No czemuż? To wszystko jej wina. - zawyrokowała Sullivianka i parsknęła cichym śmiechem. Nawiązywała oczywiście do mało znanej legendy o tym, jak to ogier Salazar (znany jako ten złyy a jak!) romansował sobie z puchoniastą Helgą. Aż dziwota człowieka bierze, że Ravenclaw nie wybrał. Pewnie za mądra kobita była, hehs.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 15 2014, 22:57;

- No wiesz? - jęknął, ściągając jej dłonie z oczu i zakładając ręce na piersi, niczym obrażony małolat - Jak możesz? Ranisz moje delikatne, męskie uczucia. 
Nie był przecież dręczycielem. Miał dużo znajomych w Hufflepuffie, co było dość niepokojące, zważywszy na jego sadystyczną naturę. Choć mimo wszystko, już prędzej torturowałby zarozumiałego Gryfiaka, niż biednych, małych Puchonów. Można by powiedzieć, że miał wobec nich słabszy punkt, co nie znaczy, że nie potrafiłby podnieść na jednego z nich różdżki, kiedy zalazłby mu za skórę. 
- Chciałaś chyba powiedzieć "zbawiciel". Nie dręczyciel. Pamiętaj - poprawił ją z łagodnym uśmiechem anioła. - Ale nie martw się, wybaczam ci. 
Rozejrzał się dookoła, nie zaszczycając spojrzeniem przechodzących obok nich turystów czy miejscowych. Wielu się na nich dziwnie patrzyło, ale Sal jak zwykle miał na to wytłumaczenie - byli zbyt bladzi, by przejść obok nich obojętnie. Dwa, blade straszydła, typowe Angole. Jakoś niespecjalnie mu to przeszkadzało. 
Namiot nie wydawał się na tyle duży, by spokojnie w nim usiąść z kociołkiem, składnikami i bawić się w małego mistrza eliksirów. Nawet porządnego wybuchu nie wytrzyma! Hmm... 
- Jesteś pewna, że to odpowiednie miejsce? Coś małe. I mogą nas zauważyć... - mruknął, nie będąc do końca pewnym, czy ważenie eliksirów w miejscu publicznym jest do końca legalne. Cóż. Najwyżej rzucą bombę dymną i uciekną, tak? - I proszę tu nie obrażać Sala... zara. Wszystko wina Helgi, mówię ci. Podstępne babsko, tak samo jak cała reszta jej stadka - zaśmiał się, mając na myśli Puchonów. Nie do końca im ufał, niby tacy dobrzy, słodcy a jednak... nieco wątpił że są aż tak idealni. 
- Poza tym, nie mówiłem tak do końca poważnie z tymi korkami z eliksirów - przyznał się, czochrając ręką włosy, nieco zakłopotany - Po prostu chciałem się spotkać, a wyciągnąć cię samą na miasto, bez tłumu twoich koleżanek z rocznika graniczy z cudem. - westchnął ciężko, wspominając jak trudno zagadać do dziewczyn kiedy te chodzą... stadami. 
- Choć jeśli chcesz zmontować coś wybuchowego, to jestem jak najbardziej za - czemu nie, łajnobomby zawsze się przydadzą. Lwom już chyba zaczęło ich brakować, bo kiedy ostatnio podrzucił je pod ich pokój wspólny minęło sporo czasu. Szkoda by było zawieść ich zaufanie. Mały prezent nie zaszkodzi - To jak?
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 15 2014, 23:26;

Sara uśmiechnęła się do samej siebie szeroko i powoli zerknęła zza swoje ramię na jego postać. Uniosła wysoko brew na jego bladość, która aż raziła w oczy i podniosła swoje spojrzenie na jego twarz by mu wysłać rozbawiony uśmieszek. - Węże się nie opalają bo boją się, że utracą swoje drogocenne łuski? - spytała niewinnym tonem głosu i błysnęła zębami w rezolutnym uśmiechu gdy już całkowicie się obróciła przodem do panicza Mayesa. Bystre spojrzenie ciemnych tęczówek obcięło posturę, chłopaka i puchońskie dziewczę, jęknęło cicho. - Nie mów, że znowu urosłeś! - wymamrotała tonem takiego typowego dzieciaka i błysk figlarności na krótką chwilę objawił się w oczętach pannicy Sullivian gdy Sal, zwrócił jej uwagę odnośnie jej dręczyciela.  - Hmm, więc uważasz się za mojego Zbawiciela? Wybawiciela od nudy jak mniemam? - dorzuciła z puchoniastym uśmiechem i potoczyła spojrzeniem po jakichś tubylcach. Nie zwracając jednak na nich większej uwagi niż trzeba, Sareczka wydęła zabawnie dolną wargę i przymrużyła oczy. - Miejsce jest w sam raz. Załóżmy, że jest magiczne. - mruknęła swobodnym tonem głosu tak by nikt niepowołany a zarazem niemagiczny ich nie dosłyszał gdy ta drobnica przysunęła się do niego i wywróciła oczami. - Wina Helgi? Każdy Ci powie, że Puchoni są niewinnymi stworzeniami ziemskimi a to ta jaszczurka ją .. uwiodła. - wymówiła ostatnie słowo z dość niepewną miną. W końcu nie była ich materacem to z skąd ma niby wiedzieć jak było naprawdę? Ostatecznie wolała się trzymać wersji, że Puchoni są niewinni ot co! Podniosła także nieco łepetynę do góry i wtem jej oczy się zrobiły wielkie jak galeony. Sal chciał się z nią spotykać ot tak? Sara przez dobrą chwilę, patrzyła się na chłopaka jakby jej co najmniej oznajmił, że chce zostać Ministrem Magii. Chociaż po nim wszystkiego się można spodziewać. O to akurat prawda! Gdy chwila niepewności minęła, Sarka wywindowała do góry swoją brew i uśmiechnęła się pod nosem widząc jego ewidentne zakłopotanie. Po tylu miesiącach znajomości! Puchoneczka, uśmiechnęła się za to jeszcze szerzej i z wolna pokręciła głową. – Nie chodzę cały czas w stadach, jak to określasz ładnie, ale przyjmijmy, że tak jest. - dorzuciła z niewinnością puchona i roześmiała się dźwięcznie. Na Merlina, rozbrajał ją! Skinęła także głową i rzuciła szybkie spojrzenie na namiot a potem na ślizgona i wzruszyła drobnymi ramionami. - Na eliksiry, rzeczywiście jest za gorąco.  A wybuchowe, to są ostatnie, które bym Ci pozwoliła przyrządzić. Dziwnym trafem, wszystkie radośnie wybuchają przy Tobie. - jęknęła z udawanym załamaniem i pokazała mu język.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 15 2014, 23:55;

- Nie. My węże czerpiemy ciepło od innych stworzeń. Jak na przykład dusząc je w uścisku - powiedział całkowicie poważnie, nawet nie mrugając okiem. Potem bez słowa rozłożył ramiona, kiwając na nią głową - To jak, przytulisz Sala? 
Zarechotał wrednie, widząc jej zdziwioną minę. Bez przesady, przecież by jej nie udusił. Chyba... chyba że miałby ku temu ważny powód, wtedy mógłby nieco nagiąć swoje zasady nie-krzywdzenia-niewinnych-puchonów. Ale bez przesady, Sara nie była zdrajcą. Przy nim włos by jej z głowy nie spadł. 
- Cały czas rosnę, jak już zauważyłaś - zmusił się by na końcu nie dodać "krasnalu". To mogłoby źle się dla niego skończyć. Na przykład pobiciem. Był zbyt młody by tak szybko umierać, w dodatku pobity przez kobietę! 
Choć to piękna śmierć. 
- Za to ty... no cóż. Jak wrócimy do Hogwartu chyba podeślę do ciebie skrzaty, żeby cię dokarmiały. - westchnął, drapiąc się w podbródek. Cholera, zapomniał się rano ogolić. - Wciąż jesteś tak mała, jak wtedy, gdy się poznaliśmy. 
Nie mogąc się powstrzymać położył jej dłoń na włosach, rozczochrując ją nieco. Niech to, nie mógł nad tym zapanować. Szybko zabrał rękę, udając, że to przed chwilą w ogóle nie miało miejsca, poprawiając okulary na nosie. 
- A nudziłaś się ze mną kiedykolwiek? - zapytał, znając doskonale odpowiedź. Nie było takiego dnia. Salvador zawsze coś psuł, coś mu wybuchało, albo po prostu rozbawiał dziewczynę, nie pozwalając jej na takie coś, jak nuda. - Puchoni niewinni? Jasne. Kto wie, co tam knujecie pod tą fasadą fałszywych, uroczych uśmieszków... Kiedyś was zdemaskuję - obiecał, pół żartem, pół serio. 
Jaszczurka? Jak mogła. Salazar był wężem, nie byle jaką jaszczurą! Już prędzej nazwałby tak Helgę, tsk. Głupia kobieta, musiała pewnie użyć czaru, by ktoś tak potężny jak Salazar w ogóle na nią spojrzał pod tym kątem. 
- Nie sądzisz, że w namiocie będzie jeszcze gorzej? Goręcej znaczy. - zapytał, patrząc podejrzliwie na mały namiot. - Jak możesz mnie tak nie doceniać? - jęknął - Przecież specjalnie robię tak, by wybuchały. Na tym polega właśnie zabawa! - prychnął. Był taki niezrozumiany.
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptySro Lip 16 2014, 14:26;

Najchętniej czerpiecie ciepło od innych stworzeń, hm. I to najpewniej od tych puchowych, huh? - wymamrotała, marszcząc zadziornie nos a po chwili zsunęła na niego swoje przeciwsłoneczne okulary, które nieco wcześniej tkwiły sobie we włosach puchonki. Przechyliła także do boku głowę i swobodnie na niego zerkając zza przyciemnianych szkieł, doznała niemałego zdziwienia gdy slytheriński wężyk rozłożył swoje ramiona zaraz po swoim jakże ślizgońskim żarcie. Zacisnęła swoje wargi gdy ta wredota roześmiała się wrednie i wręcz złowieszczo  -  najpewniej z jej głupiej miny - i Sara postanowiła zrobić mu na złość. Albo samej sobie. Trudno zrozumieć to dziewczę, naprawdę! W każdym razie zrobiła mały krok przed siebie a potem drugi i tym samym wylądowała w wężowych ramionach. Pozwoliła sobie też na odrobinę złośliwy uśmiech gdy spojrzała na jego twarz i wygięła wargi w iście diabelskim uśmieszku. - Widzisz jaka ja dobra i niewinna? Pomagam biednym wężom. I weź się doszukuj  tu złych intencji! Me serce nieskalane żadnym złem! - stwierdziła podniosłym głosem i parsknęła cichym śmiechem. Bo z Sarą to jest tak, że praktycznie zawsze robi coś na opak, albo coś czego druga osoba raczej by się po niej nie spodziewała. Jest pod tym względem dość mocno skomplikowana i jak to mówią inni - trudna w obsłudze. Pf, też coś.  I nie żeby specjalnie tak się zachowywała! Chyba po prostu już taka jest. Dzika. Nienormalna. Nieokiełznana.
Zrobiła także smutną minę gdy ten wspomniał o jej wzroście. Miała hopla na tym punkcie! Przez swój niski wzrost wyglądała w tłumie jak jakaś małolata, dzieciak po prostu! A większość jej znajomych miała drażniący sposób wypominania jej tego defektu. Spotykała się już tekstami typu - Pij więcej mleka, Sullivian! bądź jeszcze bardziej irytującymi gdy chciała się dostać np. na jakąś imprezę i wtem słyszy od jakiegoś delikwenta (którego z reguły dobrze, zna!) , że wpuszczają od metra sześćdziesięciu.. Z reguły ów żartowniś dostaje od Sary cios w żebro i spotyka się z jej gniewem, gdy jak przystało na rasową puchonkę warczy, że ma sto sześćdziesiąt i pięć centymetrów. Tak zwraca uwagę na szczegóły.  Być może jest nawet i drobiazgowa, kto ją tam wie. Jednakże tym razem nie podniosła na Sala swojego uroczego głosu tylko spojrzała na niego ostrzegawczo. Już mu nawet raz zagroziła, że następnym razem wsadzi go do kotła ze żrącym eliksirem i ugotuje z oczami kraba. W sumie to nawet dość wymownie mu to zobrazowała. Uśmiechnęła się pod nosem na to wspomnienie i słysząc jego kolejne słowa, Sarka dość z roztargnioną miną powiodła po jego osobie i wydała z siebie również roztargnione, krótkie i jakże zwięzłe - Hę? - podniosła też swoje spojrzenie do góry, gdy łapa Sala wylądowała na jej głowie, robiąc z niej jeszcze większe czupiradło niż sekundę przed. Dziękuję Sal! Tego mi trzeba było, doprawdy. - westchnęła w swoich myślach i odruchowo, wręcz instynktownie szturchnęła go lekko w żebra. - Nie nudziłam się z Tobą ani razu, to akurat prawda.  Ależ z skąd! W końcu musiałam ratować salę i nas dwoje przed wybuchami! I naprawdę sądzisz, że będziesz w stanie zdemaskować puchona? Nie uda Ci się, wężu! Byłabym bardzo zdziwiona gdyby Ci się jednak udało. I to ślizgoni ciągle knują i spiskują. Notorycznie kalkulują co im się opłaca a co nie a Puchoni są wrażliwsi ot co.  A mówiąc wrażliwsi nie mam na myśli strachliwi i tchórzliwi! Nie no skądże,  czasem każdy ma chwilę słabości i lubi sobie posiedzieć w kącie i popłakać nad swoim życiem. I nie, wcale nie mam na myśli puchonów. No dobra, oni z reguły oblegają prawie każdy kąt zamku ale cicho. Przecież nie powiem tego na głos! Potem żyć mi nie da. Oj nie da! -  a mówiłam, że przebywanie ze ślizgonami skutkuje chorobą psychiczną? Nie? Dziwne. Sara podczas rozmowy ze ślizgonami, zdołała u siebie rozwinąć jakże (nie)przydatną umiejętność jednoczesnego prowadzenia rozmowy z ów podejrzanym osobnikiem jak i z własnym sumieniem! Dlatego dla potrzeb ukazywania ich rozmów, sumienie zostało nazwane Waśka. Sara pokręciła po raz enty głową na boki i odchylając swą łepetynę nieco do tyłu, zbliżyła się do namiotu i odchyliła jego poły. Znaczy się wejście i uśmiechnęła się rezolutnie do chłopaka. -Wiem, że jesteś takim dużym dzieckiem. Tak jesteś, nawet nie próbuj zaprzeczać! -  odparła zapobiegawczo i zrobiła dziecięcą upartą minę gdy wskazała na niego palcem a potem na namiot. - Więc wskakuj albo pełzaj jak na prawdziwego węża przystało  -och no nie mogła sobie odpuścić tej drobnej złośliwości! - a  zobaczysz co to znaczy prawdziwa magia. - dokończyła już z normalnym uśmiechem (tak, umie się normalnie uśmiechać!) a sama się schyliła po swoją płócienną torbę. Może i zafunduje mu nieco rozrywki i pozwoli na uwarzenie czegoś wybuchowego? Ale w granicach rozsądku, oczywiście! -A jak Ci się nie spodoba w tym namiocie to za karę eee .. to zostanę Twoją niewolnicą na jeden dzień, o!  - Wtedy po prostu po wyjściu z namiotu, zaciągnie go na jakąś plażę i zakopie. I zapadłby błogosławiony spokój i upragniona cisza! Jakby Boże Narodzenie miało jeszcze raz zawitać! Chociaż nie. Szkoda by jej go było. Za puchońska jest. Za duże serce ma. Za wrażliwa jest.
Cholera, jej plan pójdzie się w takim razie.. kochać.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptySro Lip 16 2014, 16:56;

- Puchate najlepsze. Choć nie pogardzę też tymi mniej puchatymi, wszystko zależy jak leży - wzruszył ramionami, rzucając złe spojrzenie na gapiących się na niego hindusów. No dobra, był blady. Znacznie odznaczał się na tle reszty, bo nawet jeśli opalał się - czego naprawdę nienawidził - kilka dni na plaży, smarował czym popadnie i wręcz smażył się jak kotlet na patelni, to jego skóra zachowywała idealnie blady odcień. Cóż... arystokrata jak malowany. 
Zaśmiał się, gdy mimo wszystko się do niego przytuliła. To było wydarzenie godne artykułu w Proroku Codziennym. Niewinny, łagodny Puchon przytula zimnego, podstępnego węża? Świat się wali...
Poklepał ją nieco niezdarnie po plecach, nie wiedząc jak dokładnie ma zareagować. U uczniów Slytherinu takie relacje działały nieco inaczej, wiec nic dziwnego, że Sal w stosunku do innych, tych normalniejszych, był czasem sztywny niczym kłoda. 
Salvador był... skomplikowanym człowiekiem. Z edycji limitowanej, której nigdy nie chciano powielać, bo zawierała zbyt wiele wad. Był złym człowiekiem. Nie interesowało go cierpienie czy troski innych, otaczał się tylko zaufanymi ludźmi, którzy kiedyś mogliby się mu przydać. Nie był niewinny, dobry i uczciwy jak Sara. Był podstępny i szedł do celu po trupach. 
Jak ona mogła w ogóle się z nim zadawać, tego do dziś nie rozumiał. 
- Hm. Ty niewinna? Piekło zamarzło - rzucił, patrząc na nią kpiąco, wypuszczając ją z uścisku. Dla niego Sara była raczej... hm... zaskakująca. Nigdy nie można było się po niej spodziewać typowych odpowiedzi i Salvadorowi to odpowiadało. Przynajmniej go nie nudziła, jak większość. 
- Puchoni są akurat najłatwiejszym celem. Spójrz na to tak, zwykle włóczą się samotnie po zamku, czyli są łatwym celem. Gdyby poruszali się w grupie stanowiłoby to wyzwanie, prawda? - zaczął, zatapiając się w planach podbicia czarodziejskiego świata, zaczynając właśnie od takich małych rzeczy. Nawet szkolni uczniowie, typowe szare myszy, były ważne. Przecież stanowili większość, którymi kiedyś będzie rządził. Ach, marzenia. Może nawet ten Minister Magii nie brzmi tak źle? 
- Nie zaprzeczam. Jesteśmy po prostu sprytniejsi, wrażliwość się dzisiaj mało liczy, Saro - mruknął, odwracając od niej spojrzenie, by przyjrzeć się bliżej tajemniczemu namiotowi. Nie chciał tam wchodzić, naprawdę. Już tutaj było gorąco, a co dopiero w środku? Ale czego się nie robi dla przyjaciół...
Kiedy pokazała mu wejście, zajrzał niepewnie do środka. Wyglądało to jak magiczne namioty, które powiększała jego matka, kiedy wyjeżdżali razem na wycieczkę. Jednak było magiczne. Kto by pomyślał, że nawet w takim miejscu można znaleźć takie rzeczy? 
- Sama jesteś dzieciak - burknął, wystawiając jej język - I naprawdę Saro, posuwać się do takich obietnic? Coś czuję, że mi się nie spodoba, a ty będziesz musiała się w tego wywiązać... - uśmiechnął się okrutnie, czując że ten dzień może być jeszcze lepszy. Oczywiście, nie byłby dla biednej dziewczyny aż tak wredny... 
Aż tak.
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptySro Lip 16 2014, 17:54;

Każdy puchon a zwłaszcza każda puchonka jest niewinna. W każdym słowa tego znaczeniu. - rzuciła z naciskiem gdy z niecierpliwością, spoglądała w jego kierunku gdy ten powoli, bardzo poowoli zaglądał do namiotu. Sareczka wywróciła oczami i dla świętego spokoju skinęła głową byleby już wlazł do środka. - Jasne! Zostanę tą przeklętą niewolnicą, nawet życzenia będę spełniała. - jęknęła cicho a raczej mruknęła pod nosem i zmarszczyła nagle czoło z niepewnością. Chyba jednak nie powinna rzucać takich słów i to w stronę ślizgona, który zapewne wykorzysta taką okazję. Głupia, głupia! Ale jednak powinno mu się spodobać w środku!  Wszakże ślizgoni podobno słynną z tego, że lubią nietypowe rzeczy. Więc może jakimś merlińskim cudem i jej się powiedzie i Salowi, spodoba się ten cholerny namiot? Chyba nie będzie na tyle złośliwy, że skłamie w żywe oczy.  Ślizgoni to kłamcy doskonali.. Niby prawda - dopóki nie trafią na Sarę. W końcu ta mała bestia, dość szybko rozpozna gdy człowiek zamierza ją oszukać, chociaż z kolei sama nie umie kłamać. Taki ten los przewrotny, no. Dziewczę potarło delikatnie palcami swoje czoło i stanęła po drugiej stronie od wejścia namiotu. Dostrzegając jego iście ślizgoński uśmiech, Sarę mimowolnie przeszły  nieprzyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Już dawno odkryła, że jest zdolny do wszystkiego. W końcu po trupach do celów, nieprawdaż? Dlatego też, posłała mu ostrzegawcze spojrzenie i krzyżując ramiona na swoich piersiach, zadarła wojowniczo brodę do góry. - Nie bądź taki pewny siebie,  bazyliszku slytheriński. Jeszcze się nie daj boże okaże, że Ty mi będziesz pewnego dnia służył  pomocą. - dorzuciła z uśmiechem anioła gdy chłopak jak na razie nie zamierzał się ruszyć z miejsca. Sara skorzystała więc z okazji i z godnością przeszła pod jego ramieniem i zniknęła w  delikatnym półmroku, rzucanym z wnętrza namiotu. Na chwilę się zatrzymała i spojrzała na niego przez ramię, gdy na jej wargach igrało wyraźne rozbawienie. - Co do puchonów to dam Ci jedną, dobrą radę. Nigdy nie wiadomo na kogo tak naprawdę trafisz więc lepiej jest się mieć na baczności. W końcu wszyscy za jednego, jeden za wszystkich. - stwierdziła przeciągając nieznacznie swoje słowa i uśmiechnęła się szelmowsko. W końcu Puchoni chodzą w stadach, nie? A przynajmniej niektórzy. A kto to wie, co się zdarzy gdy grupa rozwścieczonych puchonów spotka w ciemnym korytarzu samotnego ślizgona? Sara westchnęła cicho i pokręciła głową nad jego zachowaniem. Powinna już dawno się przyzwyczaić do jego ślizgońskich odchyleń. Jak to mówią - kwestia przyzwyczajenia i tak się również stało. Chociaż czasami nie miała pojęcia jak z nim wytrzymuje. Serio. Odwracając się plecami do Sala, młoda Sullivian wkroczyła odważnie na środek powiększonego magicznie namiotu i oparła się dłońmi o swoje biodra w duchu się modląc by temu się spodobał ten cały sufit. Tak, tak. Podobno można na nim rysować cieniami. Genialne w swojej prostocie! Ale czy Sal, dostrzeże w tym coś wyjątkowego? Oby! Po przemyśleniu swoich wcześniejszych słów jednak nie było jej śpieszno do niewolnictwa. Bo nie miała zielonego pojęcia co też on mógłby sobie życzyć! Byleby coś normalnego i zgodnego z prawem i kodeksem moralności!
No jasne, Ślizgon i coś normalnego.
Właśnie, wykopałaś sobie grób Sullivian.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyPią Lip 18 2014, 03:30;

Parsknął cichym śmiechem, słysząc jej wyjaśniania, co natychmiast zamaskował kaszlem, odwracając od dziewczyny rozbawione spojrzenie. Nie chciał zarobić od niej trzepnięcia w łeb za brudne myśli czy coś w tym stylu, no ale na Salazara! O czym dorosły facet mógłby pomyśleć, no o czym? 
- A więc, jesteś całkowicie niewinna, tak? - zapytał, przyjmując prawie poważną minę. Prawie. Tylko kącik ust niebezpiecznie mu drgał, zdradzając rozbawienie - Jakie to słodkie, Saro. 
Zaśmiał się, nie wytrzymując. Na bogów, spotkali się ile? Pięć minut temu? Prawdopodobnie tak, a Sullivian już poprawiła mu humor tym swoim ciętym językiem i dogadywaniem. Przynajmniej nie płoszyła się niczym młoda gniewna i dotrzymywała mu kroku, co cenił u ludzi. 
- Na twoim miejscu nie obiecałbym takich rzeczy... Ktoś mógłby to jeszcze wykorzystać w jakiś niezbyt miły sposób - rzucił, niby to mimochodem, patrząc na nią ciekawie. Oczywiście, Sal nigdy nie odrzucał takich propozycji, więc najpewniej wykorzystałby okazję. Choć... może dla Sary byłby łaskawszy. Może. 
Puścił ją przodem, wchodząc zaraz za nią do namiotu. Wewnątrz było tak, jak przewidywał, duszno. Oh joy. W dodatku promienie słońca prześwitywały tylko przez namiotowy sufit, który, jak musiał z niechęcią przyznać, całkiem go zainteresował. Słuchając Sary jednym uchem, wyminął ją, by zafascynowany podejść bliżej ku wnętrzu namiotu. Czując nieodpartą chęć wiedzy i mocy, jaką mogła rozprzestrzeniać ta całkiem prosta magia, wyciągnął rękę w górę, sunąc nią delikatnie po bogatych zdobieniach na suficie. 
Niestety, nie poczuł nic wielkiego. Owszem, miejsce było ciekawe, ale nie tak potężne jakie chciałby tu ujrzeć. Namiot był zwyczajną atrakcją, która miała zafascynować turystów i bawiące się tu dzieciaki. Nic więcej, żadnych tajemnic ani starych zaklęć, których umysł Salvadora był aż głodny. 
Cóż za strata. 
- Zawsze służę pomocą, moja droga - powiedział cicho, odwracając się do niej powoli, ukrywając małe rozczarowanie. Uśmiechnął się, dając jej lekkiego kuksańca w ramię. - Za kogo ty mnie masz? Jak zły musiałbym być, żeby nie pomóc biednym Puchonom w potrzebie? Potworne! 
Zarechotał złośliwie, obserwując jej miny. 
- Och tak, w grupie jesteście naprawdę waleczni. - przyznał, kiwając głową - I zgodni. Zwłaszcza, kiedy padnie rozkaz ucieczki. 
No dobra, może był nieco wredny. Ale tylko troszeczkę. 
Każdy musi mieć jakieś hobby.
- To jak? Robimy coś wybucho... znaczy, fajnego, czy wolisz wypad na miasto?
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyPią Lip 18 2014, 15:23;

Obserwując jak chłopak wyciągnął dłoń w stronę sufitu, Sara uśmiechnęła się do siebie zwycięsko. Wiedziała, po prostu wiedziała, że nie przejdzie obok niego obojętnie i tak się też stało. Oczywiście nie spodziewała się jakichś pisków zachwytów z jego strony (no bez przesady!) ani jakiegoś wielkiego Wow. Ślizgoni to jednak trudne osobniki do obsługi. A ile trzeba się przy nich namęczyć! Kiedyś powinni wlepić Sarze, order Merlina i to pierwszej klasy za to, że z nimi wytrzymuje a zwłaszcza, że z tym osobnikiem jest zmuszona przebywać i zarazem nie zwariować ani go nie otruć. Chociaż to nie taki głupi pomysł..  Wargi pannicy Sulivian zadrgały wesoło na samą taką myśl i jak to w życiu bywa już pierwsze słowa ślizgona, spowodowały u Sary jej wielkie oburzenie i o bogowie! - rumieńce zażenowania jak i zawstydzenia? Trudno to stwierdzić jednakże de facto, urokliwa czerwień właśnie przyozdobiła jej na co dzień blade lica. Dlatego też, zasłaniając się swoimi włosami, rzuciła mu szybkie i jakże groźno-puchońskie spojrzenie jednocześnie celując w niego palcem. -Nie.Twoja.Sprawa.Jak.Niewinna. - zaakcentowała wyraźnie każde poszczególne swoje słowo i prychając niczym rozjuszony (a raczej napuszony) kot, szybkim krokiem uciekła gdzieś na drugi koniec namiotu. Jakoś duszno było. Właśnie, duszno! Tak więc swoje wielkie ślepia w kolorze płynnej czekolady, wlepiła w sufit i sama bezmyślnie machnęła dłonią by stworzyć jakiś cień. Trzeba było przyznać, że sufit jej się podobał i za wszelką cenę musiała od kogoś wysępić jakie zaklęcie na niego rzucono. Tak, miała fioła na punkcie zaklęć jak i eliksirów. Co prawda w tym roku ukończyła swoją siedmioletnią edukację hogwarcką, jednakże postanowiła zostać tutaj na studiach. Żadną jest tajemnicą to, że chce studiować właśnie Zaklęcia! Na początku chciała także Eliksiry ale na egzaminie tak ją stres zjadł, że poszło jej fatalnie. Jasnowłosa westchnęła cicho i wygładzając fałdy białego materiału potocznie zwanego sukienką, z powrotem skierowała swój wzrok na Ślizgona i zadarła leniwie jedną brew ku górze.
-W niemiły sposób? Zastanawiające co możesz mieć na myśli ale zważywszy na fakt Twojego braterstwa ze ślizgonami.. - tutaj spojrzała na niego znacząco i uśmiechnęła się nagle szeroko - to w twojej głowie, zapewne tkwią same niedobre myśli. - dokończyła z rozbrajającą szczerością i ukazała w uśmiechu, komplement swoich białych perełek. - Zresztą to takie typooowe. - dorzuciła i przymrużyła filuternie jedno oko gdy zmierzyła go swoim spojrzeniem a sama w tym czasie wskoczyła na jakąś drewnianą belkę i moszcząc się na niej wygodnie, poczęła machać beztrosko nogami. Na jego zaczepki odnośnie puchonów i ich wydumanego tchórzostwa, Sara naraz zmrużyła swoje oczy i przekrzywiła nieco głowę na prawą stronę.
- Puchoni nie uciekają! Po prostu wiedzą kiedy się wycofać by później ponownie zaatakować! Za to ślizgoni za wszelką cenę się pchają w jakiekolwiek niebezpieczeństwo bo ślepo wierzą w swoją jakże wielką moc i siłę! A potem kończą jak kończą. Czyli poturbowani. - mruknęła i skinęła uroczyście głową, marszcząc delikatnie nos. Przecież nie powie na głos, że większość ślizgonów to szaleni maniacy wierzący w to jacy to są boscy czyli och i ach! Już się tego wiele razy nasłuchała od dziewczyn ze swojego rocznika. I trudno w to uwierzyć ale te puchonki, chciałby takiego ślizgona na własność! Wtedy z reguły Sara, kręciła z niedowierzaniem głową i wychodziła z Pokoju Wspólnego. Na szczęście dormitorium dzieliła z normalnymi osobami. Ba, bo ze swoimi przyjaciółkami! Spoglądając dość tępym wzrokiem gdzieś na Sala, nie zauważyła nawet gdy ten zasadził jej kuksańca w ramię, powodując jednocześnie, ze Sara niebezpiecznie się zachwiała na tej cholernej belce. Jednak bez obaw! Szybko się pozbierała do kupy i nie fiknęła na podłogę. Na szczęście! Na wieść o robieniu eliksirów bądź innej alternatywie spędzania z nim czasu, dziewczę spojrzało podejrzliwie na węża.
- A masz chęć coś wypatroszyć bądź obedrzeć ze skóry na ten swój piekielny eliksir? Wiesz, można zrobić taką fajną truciznę o wdzięcznej nazwie Zielona Radość, która malowniczo wybucha a gdy człowieka trafi taki zielony ognik, to cóż.. po nim. Kaplica. - stwierdziła, zaglądając mu złośliwie w oczy gdy sama się uśmiechnęła odrobinę jak chochlik. Och jasne, że chciała go nastraszyć. Eliksir sam w sobie nie był jakiś ciężki do uwarzenia, przynajmniej dla niej ale za to składniki miał okropne. Trzymając się tym razem bezpiecznie swojego niezbyt wygodnego siedziska, Sara zadarła nieco wyżej głowę i zaciskając lekko swoje wargi po krótkim namyśle dała mu także swoją drugą odpowiedź co do spędzenia czasu. - Ale w taki upał to zawsze można iść gdzie indziej. Ale tym razem ,Ty mój drogi zabawisz się w pilota wycieczek i sam zaproponujesz miejsce. Zobaczymy jaki gust będziesz miał. - odparła rozbawiona.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyPon Lip 21 2014, 17:59;

Podniósł powoli ręce do góry w obronnym geście, wytrzymując jej oskarżające spojrzenie. Wiedział, że nie będzie zadowolona z jego rzucanych ot tak komentarzy, ale wprost nie mógł się powstrzymać. Denerwowanie jej było silniejsze od niego. Ale może to dlatego, że zrobiłby wszystko by ujrzeć te rumieńce na jej twarzy?
- Jeszcze zobaczymy - rzekł z zadowoleniem, wkładając na powrót dłonie do kieszeni, przekrzywiając głowę na bok, jak zaciekawiony pies. Może i nie była to jego sprawa, prawda. Ale nie ma takiej siły, która by odgoniła kiedykolwiek jego ciekawość i dociekliwość. Sara była tu na przegranej pozycji.
Poza tym, przebywanie ze Ślizgonami było całkiem miłym doświadczeniem. Oczywiście, tylko dla tych, których węże lubiły. Dla innych mogłoby być to... no cóż, nieco przykre. Jego koledzy nie szczędzili ani słów ani zaklęć na tych, którzy weszli im w drogę, podobnie jak Salvador. Nie miał pojęcia więc, dlaczego do diabła Sara traktuje spotkania z nim jak tortury. Tsk. Przecież był miły! Nawet... nawet się uśmiechał, co było dość rzadkie, nawet w otoczeniu jego przyjaciół. Owszem, był nieco... oryginalny, ale nie aż tak zły jak na Ślizgona.
Przy tych cholernych Puchonach robił się zdecydowanie zbyt miękki...
Patrzył na nią w milczeniu, gdy dziewczyna malowała ręką cienie na suficie, pogrążony we własnych myślach. Przyjemnie było na nią patrzeć. Na jej zakłopotanie, radość, zainteresowanie otaczającą ich magią. Na ogólne zmiany nastrojów. Nie mógł oderwać od niej spojrzenia, zastanawiając się, czy on mógłby nosić w sobie aż tyle uczuć na raz. Nie był aż tak skomplikowany jak Sara, co też często przeklinał, bo czasem trudno mu było zrozumieć dziewczynę. Jak wtedy gdy zaatakował jakiegoś gryfiaka, bo smarkacz ośmielił się wytrącić mu książki z ręki i jeszcze krzywo się uśmiechnąć. Przecież sam się ładnie prosił, a Sal, w swojej wspaniałomyślności nie zrobił mu aż tak wielkiej krzywdy... ewentualnie tylko zdeptał jego mały, gryfoński honor i dumę, też coś. Sullivian powinna cieszyć się z tego, że potrafi przytemperować głupie bachory, a nie go opieprzać, jakby kopnął szczeniaczka...
- Braterstwo? Nie - skwitował lekkim tonem - Większość nie ma dla mnie znaczenia, liczą się tylko ważne dla mnie jednostki. Ci, którzy są lojalni, wiesz co mam na myśli, prawda? - zapytał, nieco niecierpliwie, mącąc ręką w powietrzu by samemu pobawić się posłusznymi cieniami. Ciekawe zaklęcie. Gdyby tylko można je przerobić...
- Och, w mojej głowie znajdziesz tylko niedobre myśli, zapewniam - zaśmiał się - Kto więc jest tu zły? Wycofać się, by później zaatakować, kiedy zbierze się siły? To... całkiem ślizgońskie - mruknął z zadowoleniem, akcentując ostatnie słowo.
Podszedł do niej, siadając obok na belce.
Wypatroszenie czegoś brzmiało dobrze. Mayes chętnie spędziłby popołudnie na zabijaniu jakiś niewinnych zwierzątek, ale wątpił, by Sara to pochwaliła. Zresztą... Zielona Radość, serio? Nie brzmiało to dobrze w jego głowie. Po co komu zabijający eliksir, kiedy można walczyć? Trucizny były bronią kobiet, on wolał otwarty konflikt. I okazjonalne torturowanie przeciwnika.
- Hm... brzmi nieźle - stwierdził, potakując - Choć dziwi mnie to, że chcesz marnować czas na coś takiego, gdy wystarczy jedno niewybaczalne.
Wyszczerzył do niej białe ząbki, ciekaw jej reakcji.
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyPon Lip 21 2014, 18:45;

Drgnęła niespodziewanie gdy Sal, klapnął tuż obok niej na belce i posłała mu przy tym zaciekawione spojrzenie. Czyżby się zmęczył staniem nad jej niewinną duszą? Uśmiechając się pod nosem, odwróciła od niego swój wzrok i nie mając gdzie podziać swoje oczęta, zdecydowanie utkwiła je w magicznym suficie. W międzyczasie odgarnęła ze swojego czoła niesforne kosmyki włosów i słuchała jego słów. Oczywiście już na samym początku jego pierwszej wypowiedzi, Sara nie umiała powstrzymać cichego śmiechu i dlatego też, przygryzła dolną wargę i leniwie przekręciła swą łepetynę do boku. - Jestem bardzo ciekawa jak zechcesz się przekonać do, do.. no Ty już wiesz do czego! - mruknęła butnie i posłała mu rozbawiony uśmiech. Przecież jej nie zamknie w schowku na miotły by zaspokoić swoją ciekawość. Chyba. Nie, na pewno nie. Marszcząc nieznacznie nos, westchnęła do swoich zdecydowanie głupich myśli i odruchowo potrząsnęła głową na wszystkie strony. Do tej pory nie miała pojęcia dlaczego z nim wytrzymuje i dlaczego on z nią wytrzymuje. Bo trzeba mu przyznać jedno - był cholernie cierpliwy. Mężnie znosił jej wszystkie pyskówki, zmiany nastrojów i wpadanie w złość. Ktoś normalny już dawno by ograniczył z nią kontakty do minimum a ten robił wszystko na odwrót! I to jeszcze on szukał jej towarzystwa! Spojrzała na niego badawczo, pochylając przy tym głowę tak by jasna grzywka przysłoniła jej oczy i parsknęła cichym śmiechem, chwilę później.
- Lojalność , rzeczywiście jest ważną cechą dla ślizgonów. Ale nie lepsze jest zaufanie? - spytała z ciekawością i przybrała naburmuszoną minę gdy ten jej wyrzucił bycie ślizgońską. A raczej puchonom to wyrzucił! Dlatego też, pacnęła go lekko w łeb i zwęziła z wesołością swoje ślepia. - Zdradzisz mi więc te swoje niedobre myśli? Och, zgódź się! - poprosiła, uśmiechając się przy tym rezolutnie i strzeliła od niechcenia palcami. - Dam Ci wtedy ciastko, o! Albo cukierka? Czekoladkę? I nie, nie zatrutą nie jestem aż taka! Przytulę nawet! - zapewniła go gorąco i podskoczyła z entuzjazmem na swoim siedzisku. Jak już zapali się do jakiegoś pomysłu to koniec. Jak amen w pacierzu! Czyli prościej mówiąc, nie da teraz Salowi spokoju. A kto by nie chciał wiedzieć co siedzi w głowie niejednemu ślizgonowi? Na wzmiankę o eliksirach, wywróciła teatralnie oczami i ponownie uniosła do góry rękę by móc coś stworzyć na magicznym suficie. Przez chwilę się namyśliła i zastygła w bezruchu jednocześnie zastanawiając się co powiedzieć Salowi.
- Eliksiry są sztuką. Dzięki nim stworzysz wszystko. Zdołasz uciec z rąk śmierci, rozkochasz w sobie wroga, usidlisz czyjeś zmysły, uwarzysz szczęście a także spowodujesz najokropniejszy ból, gorszy od niejednych tortur i bardziej wymyślnych zaklęć. Zdołasz nawet wydrzeć z kogoś najskrytsze sekrety za pomocą bardziej zaawansowanych mikstur. Trzeba po prostu dostrzec w nich te specyficzne piękno jak i finezję. Jest w tym gracja i pewna .. pewna zmysłowość. - jej słowa powoli wypełniały wnętrze namiotu a z każdym jej słowem i gestem w powietrzu, jak i stworzonym cieniem na magicznym suficie, jej głos nabierał miękkości. Uwielbiała inne osoby przekonywać do swoich racji. Nie musiała wtedy się drzeć jak opętana przez bogina co to, to nie. Może miała zalążki na hipnotyzera? Z jej spojrzeniem na pewno. Ciekawe czy można się nauczyć hipnozy? No cóż, Sara i tak się nauczy. Kiedyś.
Powrót do góry Go down


Salvador Mayes
Salvador Mayes

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 28
  Liczba postów : 30
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9051-salvador-mayes#253269
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9052-salvador-mayes#253275
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9054-salvador-mayes#253277
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyPon Lip 21 2014, 22:59;

Posłał jej rozbawione spojrzenie.
- Och? Do czego miałbym się przekonać? - zapytał, udając głupiego - Nie mam pojęcia do czego zmierzasz...
Z niewinnym uśmieszkiem odgarnął jej kosmyk włosów za ucho, który dziewczyna akurat pominęła przy odgarnianiu włosów z twarzy. Nie żeby mu ten kosmyk jakoś szczególnie przeszkadzał... po prostu było jej o wiele ładniej z nie wpadającymi do oczu włosami, to wszystko. Te duże, patrzące na niego wesoło z małą dozą ciekawości po prostu nie mogły być czymś zasłonięte. Salvador często przyłapywał się na tym, że patrząc w nie i rozmyślając mógł zapominać o bożym świecie. Ot tak, bez żadnej magii. Zapominał się, zatapiał w czarnych scenariuszach tego, co mogłoby mu przynieść życie, wpatrując się jak obłąkany w te brązowe oczy.
Czy naprawdę to było takie złe?
Nie dotykał, patrzył. Nie wydłubał ich... jeszcze. Oby nigdy. Gdyby to był ktoś inny niż Sara nie zawahałby się, po prostu je zabierając i wieszając sobie nad łóżkiem, lub coś w tym stylu. Tylko dla własnej uciechy.
To chyba też nie było takie złe?
Otrząsnął się z ponurych rozmyślań, odwracając od niej spojrzenie. Znów się zapomniał, szlag. Powinien być bardziej ostrożny.
- Wątpię - odezwał się po chwili cicho - Nie możesz powiedzieć, że pies ci ufa, kiedy decyduje się pójść za tobą w ogień, by cię uratować. To nie zaufanie, to wyuczona lojalność. Karmiłaś go, dałaś mu dom. A kiedy się do ciebie przywiąże, jest twój.
Wzruszył ramionami, jakby to było nic takiego. Zaletą zwierząt było to, że nie potrafiły mówić. Idealne pionki, które wykonują rozkaz bez szemrania, jeśli się je do tego dostosuje. Dlaczego z ludźmi nie mogło być tak samo?
Ha, mogło. Niestety te zaklęcia były zakazane. Cóż za strata...
- Chcę ciasto. Duże i czekoladowe - uniósł brew, zastanawiając się czy Sara naprawdę nie wie, że szaleje za wszystkim co słodkie. Ewentualnie... to było bardzo niskie zagranie. Możliwe, że wiedziała że Sal się zgodzi i dlatego zagrała tą kartą. Sprytnie. Powinna spędzać więcej czasu ze Ślizgonami, może coś z niej będzie. - Jednak nie mam pojęcia co mam ci powiedzieć. Gdybym ci wyjawił swoje tajemnice, musiałbym cię zabić - zaśmiał się, czyniąc z tego żart. Jednak tak naprawdę nie był to do końca kawał, ku jego rozżaleniu.
- Zróbmy tak - powiedział powoli, rozmyślając nad właściwym doborem słów. - Dam ci pięć pytań, możesz zapytać o wszystko a ja postaram się odpowiedzieć. To jak?
Przewrócił oczami, słysząc o eliksirach. Tak, Sara wyglądała na taką, która miała hopla na tym punkcie. To nie była jego bajka, jak już mówił, trucizny były kobiecą bronią. Jakoś nie widział siebie usiłującego uwarzyć pieprzony eliksir miłości czy inne wybuchające cholerstwo, które mogło zabić jego wrogów.
- Skoro tak mówisz... - potwierdził, wzruszając ramionami - Myślę jednak, że to nie dla mnie. Bardziej nadaję się do rzeźbienia obiadu nad kuchenką mojej matki, niż do tego. Moje eliksiry są zbyt... bombowe, mówiąc wprost - zaśmiał się.
Powrót do góry Go down


Sara Sullivan-Colton
Sara Sullivan-Colton

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 119
  Liczba postów : 511
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8520-sarah-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8542-sowka-sary
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8523-sara-sullivian
Magiczny sufit QzgSDG8




Gracz




Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit EmptyWto Lip 22 2014, 15:36;

Zacisnęła nieznacznie swoje wargi gdy Sal zadał jej dość dwuznaczne pytanie i jedynie zadarła do góry swoją brew. - A o czym Ty myślisz, hm? - zapytała z iście niewinnym uśmiechem i wpadając na genialny w swojej głupocie plan, pochyliła swą łepetynę nieco ku twarzy ślizgona by utkwić w nim swoje zaintrygowane spojrzenie. Ostatnimi czasy zauważyła, że chłopak jednak reaguje na jej spojrzenie! Co prawda, mało osób było na nie odporne a zazwyczaj właśnie ślizgoni bali się spojrzeć jej w oczy - a tutaj taka niespodzianka! Może kiedyś na upartego spowoduje by ten się zawstydził? Będzie musiała nad tym popracować. Już, już miała go usidlić samymi swoimi oczętami gdy ten wykonał niespodziewany gest i odgarnął jej włosy zza ucho. Dlatego też, przygryzła nieco swoje wargi i przymrużyła nieznacznie oczy gdy na nowo się wyprostowała. - Mam związać włosy by tak Cię nie denerwowały? - spytała ni to żartobliwie, ni to na poważnie i uśmiechnęła się, marszcząc przy tym zabawnie, nos. Swoje spojrzenie opuściła na podłoże i jakby słysząc czyjś rozkaz, zacisnęła mocniej swoje dłonie na drewnianej belce by móc się przechylić swoim ciałem do przodu w delikatnym kołysaniu się. Jak spadnie to najwyżej nie będzie miała daleko do ziemi. A parę siniaków nie zrobi jej różnicy. Pod tym względem to wyglądała jak prawdziwy dzieciak z pozdzieranymi kolanami. W końcu niezła z niej fajtłapa skoro potrafi się potknąć o swojego kota czy też przewrócić się na prostej drodze. Sal oczywiście musiał już widzieć jej parę wypadków. Doprawdy bardzo zabawne. Człowiek się potyka a pierwsze co ujrzy po pozbieraniu się z podłogi, to minę ślizgona, który niemalże krztusił się ze śmiechu. Raz w życiu całkiem nieświadomie i przypadkowo potknęła się o własne nogi i wylądowała nosem na kamiennej ścianie gdy namawiała Sala by jej zdradził hasło do ślizgonów. Jak wiadomo hasła nie zdradził ale tym sposobem Sullivianka sama odkryła wejście do PWŚ. Czyli miała nosa do takich rzeczy, heh.
- Mylisz lojalność z zaufaniem. Ufając komuś, nie skracasz ani swojej wolności ani wolności tej drugiej osoby. To jest dość specyficzne uczucie ale przyjemne! Musisz mi po prostu.. zaufać pod tym względem. - odparła z delikatnym uśmiechem, specjalnie używając słówka - zaufać.  
- Poza tym nie można czegoś bądź kogoś traktować jak swoją własność, Saal.  Znaczy się, niektóre osoby a zwłaszcza kobiety lubią być traktowane jak, jakaś rzecz ale wydaje mi się, że to jedynie garstka osób. - odparła szybko i skinęła lekko głową gdy teraz dla odmiany, odchyliła się do tyłu. Wyciągnęła przed siebie długie nogi i zacmokała z niesmakiem, gdy za nic się jeszcze nie opaliła. Najwyżej wróci blada jak upiór. Wzruszyła drobnymi ramionami i podciągnęła swoją sukienkę do kolan. Też się ubrała jak jakaś zakichana rzymianka ale do głowy jej nie wpadło, że  w tym prześcieradlemoże jej być aż tak gorąco! Wachlując się swoją dłonią, roześmiała się cicho na to jak zażyczył sobie ciasta i Sareczka, wydęła delikatnie swoją dolną wargę. - Duże i czekolaadowe ciasto? Nie ma sprawy ale przyznam się szczerze, że nie umiem gotować ani piec więc mogę Ci jedynie zafundować czekoladowego zakalca. - odparła z rozbrajającą szczerością i uśmiechnęła się wesoło do niego. Czy wiedziała, że on lubi słodycze? Nie. Znaczy się każdy lubi słodkie i dlatego tak strzeliła na oślep! Ale, że Sal jest aż takim łasuchem? Super!  - I naprawdę byś zabił taką niewinną puchonkę? No wiesz co? - jęknęła z cudownie udawanym oburzeniem i pokręciła swoją głową jakby mówiąc tym samym Oj nieładnie! Na jego propozycję zadaniu pięciu pytań, Sara się głęboko zamyśliła, wlepiając swoje ślepia w jego twarz. O rany to było kuszące! Większość ślizgonów była cholernie honorowa więc odpowiedzi by otrzymała na zadane pytania ale o co teraz zapytać? Z pewnością nie o jakieś trywialne rzeczy. Sara lubiła wiedzieć o innych osobach coś, czego inni nie wiedzieli. I długo się nie dowiedzą. I teraz nie miała bladego pojęcia o co mogłaby ślizgona siedzącego obok niej, zapytać. - Sześć pytań. - odparła na sam początek, targując się nim z upartą miną i westchnęła przeciągle. - Zdradź mi o sobie coś takiego, czego jeszcze nigdy nie powiedziałeś  drugiej osobie. - zarządziła i uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że na takie coś się nie zgodzi wiec postanowiła mu to nieco ułatwić. - Jednakże wiem, że ciężko Ci to przejdzie przez gardło więc proponuję ułatwienie zadania. Ten cudowny sekret ukryj pomiędzy kłamstwami. Powiedz mi trzy różne rzeczy o sobie. Dwie z nich to będą kłamstwa a jedna prawdziwa informacja. - zaproponowała z rozbawieniem, zerkając ku niemu czy zgodzi się na taki układ. Oby!  Chwilę później uśmiechnęła się także szeroko gdy ten podsumował jedynie, że eliksiry jakie on tworzy są bombowe. Phie, też coś! - Bombowy to Ty możesz mieć charakter a nie eliksiry chcesz wybuchowe tworzyć. - zażartowała i parsknęła cichym śmiechem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Magiczny sufit QzgSDG8








Magiczny sufit Empty


PisanieMagiczny sufit Empty Re: Magiczny sufit  Magiczny sufit Empty;

Powrót do góry Go down
 

Magiczny sufit

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Magiczny sufit JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
 :: 
Północna Indira
-