Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Punkt widokowy na miasteczko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Cze 26 2014, 13:09;

First topic message reminder :


Widok na miasteczko

Co by tutaj dotrzeć trzeba przemierzyć trochę uliczek i tajemniczych przejść, jednak warto. Szczególnie przy zachodzie słońca jest tu wygodnie i pięknie. Roztaczający się widok potrafi ukoić nawet najbardziej skołatane serce. A podobno roztaczająca się tu magia sprzyja schadzkom zakochanych, którzy są nawet pokłóceni. Tutaj mogą bowiem otworzyć swoje serca, a woda pochłonie ich problemy i rozterki. Wystarczy tylko zamoczyć w niej stopy siedząc równocześnie na marmurowym moście.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 09 2014, 01:04;

Zaśmiał się urywanie, słysząc ten komentarz. Nie odpowiedział, gdyż nie czuł potrzeby wyjaśniania, że przez ten spędzony czas nawykł do jego dotyku. Ani przez chwilę nie myślał, co będzie, jak każde z nich wróci po wakacjach do domów i zobaczą się dopiero w Hogwarcie. Nie chciał zastanawiać się nad sprawami wybiegającymi tak daleko w przyszłość. Marnym był wróżbitą i dlatego nigdy nie uczęszczał na te bzdury. Totalne marnowanie czasu.
- Ten zadziorny Jasper jest strasznie nieśmiały - wyszeptał, czując dłoń wkradającą się pod materiał ubrania. Niekoniecznie z udziałem własnej woli wykonał taki ruch, jakby chciał tego uniknąć, posyłając chłopakowi przepraszające spojrzenie. Może i zdążył polubić to ciepło bijące od jego ciała, ale nieco odważniejsze działania dalej go peszyły.
Jeszcze bardziej speszył go język Blake'a, torujący sobie drogę między wargi Jaspera. Zesztywniał, kiedy nadszedł pierwszy dreszcz przyjemności. Delikatnie poruszył własnym organem, wyjątkowo nieudolnie biorąc udział w pieszczocie. Brak doświadczenia nadrabiał chęciami względem Krukona, ale nie czuł się zbyt komfortowo. To znaczy, nie zwracał uwagi na swój brak umiejętności, kiedy było mu tak dobrze, jednak gdzieś z boku słyszał cichy głosik mówiący, by się odwdzięczył. Tylko nie bardzo wiedział, jak się za to zabrać.
Oblizując własne wargi, przyjrzał się Mayfairowi. Patrząc mu w oczy, powolnym, niemal bolesnym, ruchem dłoni dotarł do krańca jego koszulki i wsunął pod nią palce, dotykając boku. Kilkakrotnie przesunął opuszkami po całej długości, docierając do materiału spodenek albo trafiając na żebra. Przysiadł na brzuchu Blake'a, jednak zaraz zsunął się bardziej na biodra, nie chcąc sprawiać mu niepotrzebnego ciężaru. Nieświadomie usiadł na tej partii ciała, która budziła w nim zażenowanie i wstyd, jakiego nie widział świat od stuleci. Niewiele nad tym myślał, po prostu działał. Znowu nachylił się nad twarzą chłopaka, ostentacyjnie przekrzywił ją, odsłaniając niewielki kawałek szyi i żuchwy. Złożył tam kilka drobnych pocałunków, po czym wrócił do pionu, ciężko oddychając. Nie musiał mówić, jak to wszystko na niego działało.
- Obawiam się, że... - wydyszał, masując obiema dłońmi brzuch Blake'a - że w takim stanie nas nigdzie nie zabiorę. No i powiedziałeś, że ci ciepło, więc możemy tu poleżeć do rana. - zerknął w bok, na chwilę przerywając kontakt wzrokowy - Możemy porozmawiać, rzucić jakieś zaklęcia albo... albo pożyczę ci moją bluzkę - wskazał na koszulkę z długimi rękawami, opuszczając głowę w zawstydzeniu. Jakim cudem jego usta opuszczały tak dwuznaczne słowa?
Powrót do góry Go down


Blake Mayfair
Blake Mayfair

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 62
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8860-blake-mayfair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8862-palcem-na-wodzie-pisane
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8861-blake-mayfair
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 09 2014, 18:40;

Podświadomie wyczuł, że zbliża się do pewnej delikatnej granicy prywatności Jaspera, której nie chciał przekraczać. Nie dzisiaj. Ostatnie kilka godzin i tak okazało się niewyobrażalnym progresem. Co nie oznacza, że sam z przyjemnością nie wygiął się jak kot, unosząc brzuch nieśmiało do góry pod dotykiem palców Krukona. Mógłby przysiąc, że jego opuszki, błądząc po jego ciele zostawiały za sobą czerwony ślad, cieplejszy od reszty. Zadrżał, a dreszcze szybko pokryły powierzchnię skóry. Zacisnął mocno wargi, które złączyły się w jedną, bladą kreskę, chcąc powstrzymać dziwne dźwięki zadowolenia przed wydostaniem się z jego gardła.
- Jeśli TO jest nieśmiały Jasper, to jaki jest odważny? - zdołał wymruczeć, odrywając głowę od ziemi. Zarzucił ramiona w okół jego pleców, ścisnął i zmusił go, by się na nim położył. Pokrywał jego szyję krótkimi pocałunkami, póki zabrakło mu oddechu. Przyspieszone tętno, które wyczuwał przez delikatną skórę przyprawiało go o zawroty głowy. Nie sądził, że ktoś będzie tak intensywnie reagował na dotyk. Jego dotyk.
- Jaki to jest stan, panie Beckett? - Odsunął go od swojej twarzy, by mógł zobaczyć jego twarz. Oddychał ciężko, powoli wydychając rozgrzane powietrze przez na wpół otwarte usta. Był pewny, mimo że niewiele mógł dostrzec w niemrawym świetle zaklęcia, że Jasper nadal był zarumieniony i odrobinę speszony. - Jeśli chcesz leżeć tu do białego rana będziesz musiał mnie stale ogrzewać!
Zadziornie uśmiechnął się, kładąc dłoń na jego boku, powoli masując przez materiał bluzki. - I nie, nie zamierzam pozbywać cię garderoby w środku nocy. Przynajmniej nie po pierwszym spotkaniu! - Zakończył swoją wypowiedź krótkim, urywanym śmiechem i nieco zbyt dwuznacznym spojrzeniem z lekko uniesioną lewą brwią. Przez głowę przeszło mu setki obrazów z, nie ukrywajmy, czysto erotycznym podtekstem. Dziękował Merlinowi za to blade światło, nie musiał znosić kompromitacji. Wszystko w swoim czasie, co? Nie chciał sprawiać wrażenia łatwego, albo osoby, której zależy tylko na fizyczności. Delikatne mrowienie w umyśle kusiło, by znów spróbował wsunąć dłoń pod jego koszulkę, ale rozsądek podpowiadał, by zachował zimną krew i trzymał ręce przy sobie.
- Możesz mi powiedzieć coś więcej o sobie... - wymamrotał, chcąc zająć myśli. Borze szumiący, zachowywał się jak napalony trzynastolatek, który przeżywał swoje pierwsze zbliżenia, kipiąc hormonami. Mało brakowało, a parsknął by śmiechem, wyobrażając sobie Becketta jako podnieconego nastolatka, który nie mógł odpędzić się od dotykania siebie samego. Nagły atak śmiechu ukrył lekkim drżeniem, napinając wszystkie mięśnie brzucha możliwie najmocniej. Musnął go ustami w policzek, nie chcąc zdradzać rozbawienia.
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 09 2014, 20:22;

Nieco, zdaniem Jaspera, zbyt śmiałe poczynania chłopaka były nad wyraz pobudzające. I niepokojące. Zdecydowanie. Dostrzeganie jego ruchów wzrokiem to jedno, ale czucie ich pod sobą... Rozgrzewające. Gdyby tak się nie wstydził, pewnie siedziałby w samych spodenkach, a może i bez nich. Jednak zrobienie tego przy Krukonie sprawiłoby tylko, iż spaliłby się ze wstydu, będąc narażonym na to spojrzenie. W każdym razie, nie ważne, w którą stronę zapędzałby się ze swoimi myślami, byłby czerwony od rumieńców na skórze i rozgrzany niczym piec w mroźną zimę.
- Jeśli nie podoba ci się, powiedz i nie dręcz tych słodkich ust - zauważył cicho, błądząc po nich palcem. Nie wiedział, co to miało być i w jednej chwili stracił cały swój rezon. Zabrał dłonie, rozkładając je na boki, by wygodniej ułożyć się na klatce piersiowej Blake'a. Czuł bicie jego serca i wydawało mu się, że biło odrobinę za szybko. A może to jego organ tak dudnił?
- Coś więcej o mnie? Uwielbiam transmutację i eliksiry - rzucił mimochodem - i nienawidzę tych wróżbiarskich bzdur. To znaczy na numerologię mógłbym chodzić, ale wróżbiarstwo... nie ma mowy. Kompletna strata czasu. Jedyne, co widzę w mojej filiżance po herbacie... to fusy - zrobił lekką pauzę przed końcówką wypowiedzi i zachichotał, wprawiając w drżenie całe ciało.
Podniósł się do siadu, obrzucając Blake'a dość dwuznacznym spojrzeniem. To znaczy, twarz wyrażała powściągliwość z całą swoja mocą, ale oczy błyszczały w tej dziwnej, niewypowiedzianej potrzebie. Czego mógł potrzebować ktoś taki jak on? W tej jednej chwili chciał, by dotyk chłopaka nie znikał. Nachylił się nad nim i wysunąwszy język, trącił nim jego wargi.
- Chcę, żebyś mnie dotykał - wyszeptał, chwytając jedną z jego dłoni, by ułożyć ją na własnym biodrze. - Tylko... tylko... - Nie musiał mówić, jak bardzo bał się, że sytuacja wymknie mu się spod kontroli. Mayfair mógł okazać siłę i z łatwością go powalić, ale czy nie o to w tym wszystkim chodziło? Pozwolić komuś na kontrolę? Okazać zaufanie?
Powrót do góry Go down


Blake Mayfair
Blake Mayfair

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 62
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8860-blake-mayfair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8862-palcem-na-wodzie-pisane
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8861-blake-mayfair
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 09 2014, 21:16;

- Cieszę się, że chcesz, ale... - przerwał na moment, chcąc znaleźć odpowiednie słowa w głowie, które oddałyby jego stan umysłu bez wprawiania nikogo w zażenowanie - Nie chcę, żeby któreś z nas miało potem żałować. Nie zrozum mnie źle, z chęcią bym zerwał z ciebie te ubrania, ale będziemy mieć jeszcze dużo innych okazji do tego, prawda? Zanim dojdzie do... czegoś więcej, chcę mieć pewność, że stoimy na tym samym miejscu i obaj jesteśmy tego pewni. Może to śmieszne, bo przecież dziecka z tego nie będzie, ale... dla mnie to ważne, tak zostałem wychowany.
Kolejne słowa ledwo przechodziły mu przez gardło, kark się boleśnie napiął, uniemożliwiając poruszanie szyją, a w ustach poczuł okropną suchość. Był trochę zażenowany tym, co powiedział, ale takie zasady wpoili mu Mayfairowie do głowy. Może i było to konserwatywne i nieco staroświeckie, ale nie czułby się dobrze ze sobą, łamiąc swoje zasady; nawet dla kogoś tak rozpalającego jego uczucia, jak Jasper. Lewą dłonią potarł prawe ramię, trochę zakłopotany.
- Ja też nie przepadam za wróżbiarstwem - rzucił naprędce, chcąc zmienić temat. - To znaczy, wierzę w to. Ponoć jedna z moich ciotek przepowiedziała swej matce datę jej śmierci, przez co ta się strasznie zdenerwowała i wyrzuciła ją z domu. Sama umarła cztery tygodnie później, zgodnie ze słowami ciotki, co do dnia i godziny. Boję się wróżbitów, przyszłość powinna zostać... nieprzepowiedziana.
Spojrzał na niego, szukając jakichkolwiek oznak reakcji na jego poprzednią wypowiedź. Miał nadzieję, że go nie uraził. Potarł delikatnie dłonią jego udo, próbując się uśmiechnąć żeby zakryć oznaki zdenerwowania.
- Ale transmutację też lubię, dostałem nawet wybitny! - wyszczerzył się, ukazując dwa rządki białych zębów. Znajdywał coraz więcej podobieństw między nimi, o których wcześniej nie miał pojęcia. To dobrze, mają większe szanse... Właściwie to na co? Ten temat chyba też powinien poruszyć, ale póki co miał dość poważnych rozmów. Drugą dłoń położył w okolicy lędźwi Krukona, delikatnie pocierając, raz na jakiś czas zaczepiając o ciepłą skórę Becketta, gdy palce znalazły kraniec jego bluzki. Raz, nieświadom swoich działań, zatopiony w myślach przeciągnął palcem wskazującym od podstawy jego grzbietu do połowy pleców, zataczając nierówne ślady wokół jego nagich kręgów. Blake, ty hipokryto! - skarcił się w myślach i szybko wyciągnął dłoń. Ukrył twarz w przedramieniu Krukona, mozolnie się przysuwając.
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 09 2014, 22:15;

Zarumienił się, słysząc tak jawną prowokację. W każdym inny wypadku rzuciłby dość ponaglające spojrzenie swojemu rozmówcy i poprosił o następnego drinka, wyraźnie przy tym znacząc swój teren. Tak, by mógł tylko patrzeć. Obejść się smakiem. Sytuacja z Blakiem była zgoła inna. Zupełnie odwrotna. Obaj na siebie reagowali, cud, że w tym natłoku emocji i gorąca jeszcze cokolwiek potrafił wyczytać z ludzkiego ciała. Za to całkowicie rozumienie drugiego dna wypowiedzi przestało mieć znaczenie. Gdzieś w głębi słyszał szczerość z ust chłopaka i nie było potrzeby szukania symboli czy alegorii.
- Wiem, o co ci chodzi - zaśmiał się, szukając we wspomnieniach podobnej sytuacji. - Po prostu... bez względu na stopień tego, co teraz byśmy robili, nie byłbym w stanie do niczego więcej. Czuję się, jakbym dopiero poznawał to wszystko. - Przebiegł dłonią po głowie, niszcząc całą fryzurę. Przez krótką chwilę obserwował Mayfaira z lekkim uśmiechem pełnym całej tej nieśmiałości. Palcami przejechał po torsie, podciągając do góry koszulkę Krukona i zawiesił wzrok na odkrytym ciele. Patrzył się wystarczająco długo, by poczuć się zażenowanym tym nieumyślnym ruchem.
- Jeśli mnie pamięć nie myli - zaczął cicho - to stara tradycja nazywa to zalotami. Wybacz, ale nie słuchałem matki, kiedy mi o tym mówiła. A wróżbiarstwo to... cóż, wróżbiarstwo. Nie powinno się mieszać w to, co jeszcze nie miało miejsca.
Poruszył się niespokojnie, w odpowiedzi na dotyk Blake'a. Znowu przeszedł go ten dreszcz, a gdy dłoń zniknęła, złapał ją i położył na poprzednie miejsce.
- Delikatnie - szepnął, odsuwając się, by móc skubnąć jego wargi. - A co do wybitnego z transmutacji... mogę pochwalić się podobnym wynikiem, ale myślę, że mógłbyś udzielić mi kilku lekcji w jakiejś nieużywanej klasie. - Mrugnął do niego, wystawiając język.
Merlinie, to zabrzmiało tak dwuznacznie. Czyżby obudziła się w nim jakaś perwersja skrywana gdzieś głęboko? A może po prostu przy nim mógł pozwolić sobie na szczerość i wyzbycie się tych wszystkich dziwnych rzeczy?
Powrót do góry Go down


Blake Mayfair
Blake Mayfair

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 62
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8860-blake-mayfair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8862-palcem-na-wodzie-pisane
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8861-blake-mayfair
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Lip 10 2014, 00:59;

- Ty bezwstydny.. mały... - wydukał, próbując zabrzmieć groźnie przez ataki śmiechu, gdy Jasper podciągnął jego koszulkę wpatrując się w jego brzuch. Nie był umięśniony, wybitnie dobrze zbudowany - po prostu szczupły. Starał się tylko utrzymać swoją wagę, bo tylko do tego miał motywację. Trochę się speszył, ale nie na tyle by zaniechać pieszczot.
- Poznawaj więc ze mną - rzucił po chwili spokoju na zaczerpnięcie oddechu. Zbliżył się do chłopaka, zostawiając językiem mokry ślad na jego szyi. - Obiecuję, że nigdy nie będę robił czegoś, na co nie masz ochoty, lub nie czujesz się przygotowany.
Chciał mu tym zdaniem okazać szacunek, ale nie wiedział, jak bardzo mu to wyszło, gdy jego twarz pozostawała tak blisko jego, że mógł czuć jego ciepły oddech. Niewiele myśląc pocałował go, z początku delikatnie, później nieco bardziej nachalnie.
- Czy ty ze mną flirtujesz? - zaśmiał się w odpowiedzi na kuszącą propozycję, jaką mu przedstawił. Nie chciał pozwalać sobie na wymyślanie, co mogliby robić w takiej pustej klasie. Sami. Bez tych krępujących ubrań. Blake, borze szumiący.... Nie mógł powstrzymać obrazów, to było jak rwąca rzeka, a on na brzegu jedynie z patykiem, by odwrócić jej nurt. Powoli wsunął drugą dłoń pod jego koszulkę, palcami malując jakieś dziwne wzory. Po chwili naparł na niego ciałem, delikatnie ułożył go na zimnych już płytkach, wyciągając wcześniej ręce, które teraz znajdywały się przy jego głowie. Nachylił się nad nim, bacznie obserwując jego reakcje. Nie chciał być aż tak nachalny, szczególnie gdy minutę wcześniej obiecywał coś innego. Złożył na jego ustach delikatny pocałunek, jakby chciał nim powiedzieć, że nie ma wobec niego żadnych niecnych zamiarów. Co innego pewnie mówiło jego ciało, które nakazało mu z powrotem wsunąć dłoń pod materiał bluzki. Badał palcami powierzchnie jego skóry na brzuchu, zatrzymując się w okolicy żeber, kręcąc nierówne koła niedaleko pępka czy przypadkowo zaczepiając jego sutki, podczas gdy ustami składał kolejne muśnięcia na żuchwie, policzkach i w końcu ustach. Odchylił się, by móc spojrzeć mu w oczy i ocenić reakcję.[
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Lip 10 2014, 11:20;

Słowa nie miały wystarczającej mocy, by opuścić gardło Jaspera. Wystarczyło jedno liźnięcie na szyi, by struny głosowe odmówiły posłuszeństwa, przyprawiając swojego właściciela o jęk. Całe ciało najwyraźniej nie protestowało, o czym mógł świadczyć nieco szybszy oddech i mięśnie spinające się w chwili, kiedy były dotykane.
- Mhm - na nic więcej nie umiał się zdobyć, nim usta zostały pochłonięte przez drugie w pieszczocie. Dość naglącej, swoją drogą. Zamierzał korzystać z niej, ile tylko mógł, byle by nie przekroczyć tej dziwnej niepisanej granicy. Znalezienie się za nią byłoby wielkim krokiem w tył dla nich obu.
-To są zaloty - ściągnął brwi, patrząc na śmiejącego się Blake'a. Zaraz jednak zastanawianie się nad powodem nagłego rozbawienia zostało zmiażdżone przez ciało chłopaka. Ściślej rzecz ujmując, wystarczyło poczuć odrobinę tego ciepła, by zapomnieć, o czym się myślało przez ostatnie dziesięć minuty. Nie chciał go porównywać do nikogo, choć miał tylko jedno skojarzenie: Obliviate. Cokolwiek miałoby to znaczyć.
Dotykając zimnych marmurów, odczuł nagłą różnicę temperatury i obawę, że pomimo słów, Blake zamierzał coś zrobić. Bał się tej myśli, ale wystarczyło jedno spojrzenie w jego oczy patrzące w ten sposób, no i oczywiście to, że nie przestawał go dotykać. W odpowiedzi wydawał z siebie te zawstydzające odgłosy, wystawiał się na większy dotyk i mógł tylko zasłonić usta ręką, by nie czuć zażenowania choć przez chwilę. Kiedy palce Blake'a wylądowały na sutkach, myślał, że zapadnie się pod ziemię. Pisnął, zaskakując samego siebie i nie mogąc się ruszyć. Wiedział, że to wszystko było tak bardzo jednostronne, ale jak miał zmusić się do tego wszystkiego, gdy nie wiedział, co zrobić ani jak.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że chłopak znowu na niego patrzył. Uciekł wzrok w bok, powoli wędrując dłonią pod jego koszulkę. Nie był w stanie spojrzeć mu w oczy, kiedy to robił. To było tak żenująco-zawstydzające i wieczne uciekanie wzrokiem nie pomoże. Popatrzył na Krukona błyszczącymi z pożądania i podniecenia źrenicami, po czym obiema rękami zepchnął go na bok, by móc wczołgać się na niego.
- Trochę ciężko flirtować z kimś, kto... jest mój - wyszeptał mu do ucha, pocierając nosem o jego policzek. Jednym zdaniem może i rozgrzewał sam siebie, zachęcał do działania, ale na Blake'a słodkie słówka raczej nie działały. Chociaż, kto wie.
Delikatnie przyłożył usta do szyi, składając na niej niemrawe pocałunki i kiedy wysunął koniec języka, zostawił wilgotny ślad na całej jej długości, by sięgnąć do ucha, owionąć je własnym oddechem. Chciał zejść trochę niżej, ale przeszkadzał mu materiał koszulki. Naciągnął go wystarczająco mocno, by polizać obojczyk, przesuwając się powoli w stronę szyi i wydając z siebie ten dziwny pomruk, jakby jadł swój ulubiony deser.
Przez cały ten czas dłonie swobodnie spoczywały gdzieś między nimi. Zapomniał o nich, całkowicie skupiając się na wyraźnie nieśmiałej pieszczocie dostarczanej ustami. A tak przynajmniej mu się wydawało. Rzucił przelotne spojrzenie na Blake'a, wsuwając obie dłonie pod materiał koszulki. Szybko przeniósł głowę z powrotem na jego szyję, byle by nie patrzeć mu w oczy. Za bardzo go to wszystko podniecało i nie chciał się czymś zdradzić. Jeśli wsunąłby kolano między jego nogi, spaliłby się. Czuł tam naprawdę wielki ucisk i myślenie o tym nie pomagało. Zamiast tego, powoli sunął palcami w górę torsu, zatrzymując się na chwilę przy splocie słonecznym, a ustami i językiem zostawiał mokre ślady gdzieś między szyją a obojczykiem.
Powrót do góry Go down


Blake Mayfair
Blake Mayfair

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 62
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8860-blake-mayfair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8862-palcem-na-wodzie-pisane
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8861-blake-mayfair
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Lip 10 2014, 19:20;

Z każdym dźwiękiem, jaki wydawał Jasper w odpowiedzi na jego dotyk, czy to stłumionym przez zaciśnięte usta czy wypowiedzianym na głos, stawał się bardziej pobudzony. Odsunął jego dłoń od ust, łapiąc go dwoma palcami za nadgarstek z ośmielającym uśmiechem. Chciał je słyszeć, bo wydawało mu się to niezwykle urocze i podniecające zarazem, gdy chłopak tak na niego reagował. Kilka dni temu ledwo podał mu dłoń, a teraz wił się pod nim, gdy całował jego szyję, żuchwę czy usta.
- Już mnie oznakowałeś? - Zaśmiał się, czując jak chłopak się na niego wdrapuje. Wplótł palce w jego włosy, przyciągając powoli do siebie. Było mu za mało tego ciepła i delikatnych pocałunków, jakimi go obdarzał. Nie odczuwał już ani trochę zimna, z przyjemnością mógł spędzić tu całą noc z Beckettem w jego ramionach. Ścisnął mocno usta, mrucząc z zadowolenia czując jego język na szyi. Zmuszał go, by ich nie tłumił, a sam nie potrafił się powstrzymać - kolejny akt hipokryzji?
Był bliski ściągnięcia z siebie koszulki, żeby ułatwić Jasperowi dobieranie się do niego, ale nie chciał by opacznie to odebrał, jakby oczekiwał tego samego. Sam wsunął palce pod jego bluzkę, nie obawiając się już chłodnej reakcji. Śmiałość przychodziła z każdym kolejnym ruchem i pieszczotą. Badał palcami wystające żebra, zatrzymał się przy wystających kościach biodrowych. Po drodze do jego obojczyka rozmyślnie zahaczył o jeden z sutków, drażniąc go opuszkiem palca.
- Obawiam się, że jeśli teraz nie skończymy, to później nie będę mógł przestać... - wydusił z siebie jeżdżąc palcem po jego grzbiecie, pozwalając mu na to bezwstydne macanie go po brzuchu. Trochę nawet mu pomógł, obciągając koszulkę jak najbardziej w dół, ciągnąc za skraj, wcześniej wyciągając ramię spod jego garderoby. Był niemalże pewny, że się rozciągnęła, a kilka szwów puściło, ale jeśli o niego chodziło to równie dobrze Jasper mógłby ją rozedrzeć.
- Albo... - rzucił, łapiąc go za nadgarstki i powoli obkręcając się w okół własnej osi z powrotem wylądował na górze. - Albo jedno z nas skończy nagie. Albo i obaj.
Spojrzał mu w oczy, ściągając brwi do wewnątrz, chcąc przekazać, że mówi całkowicie poważnie. Jasper chyba nie zdawał sobie sprawy, jak intensywnie działał na Blake'a. Nie chciał stracić kontroli i zrobić coś, czego później mógłby żałował. Nie wiedział, gdzie dokładnie znajdywała się granica Becketta, na ile mógł sobie pozwolić ten pierwszy raz. Wszystko mogło teraz zaważyć na ich relacji. To, że czuł się przy nim jak przy starym przyjacielu, wcale nie oznaczało, że nim w rzeczywistości był. Wplótł swoje palce w jego, kładąc je obok jego głowy. Klęczał, rozkraczony pomiędzy jego udami wpatrując mu się w oczy, szukając wyraźnego przyzwolenia lub prośby, by przestał.
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Lip 10 2014, 19:45;

- Nie - wyrwało mu się nagle z ust i to zdecydowanie zbyt chłodnym tonem. Nie powinien tak odpowiadać, ale coś wewnątrz nie pozwalało mu zgodzić się na nic więcej. Bez względu na to, jak bardzo był podniecony, nie mógł. Jeszcze nie, choć myśli znowu zaczęły błądzić wokół słowa, które uważały za najwłaściwsze: Nigdy.
Leżąc pod Blakiem, przestał go dotykać, sparaliżowany własnymi emocjami. Zdołał jedynie wyciągnąć dłoń po różdżkę, by zgasić światło, szepcząc cicho Nox. W ciągu sekundy odwrócił się na bok i palcami zasłonił usta, by stłumić cisnący się na usta szloch.
To niewiarygodne, jak szybko sytuacja z niezwykle erotycznej przerodziła się w tragiczną w oczach Jaspera. Nawet sam przed sobą nie umiał przyznać, co ją spowodowało. Bał się. Tak bardzo przesiąkły go strach, wstyd i bezsilność spowodowana nagłym przypływem wspomnień. W zachowaniu twarzy nie pomogło nawet to, że widział Blake'a, gdyż jedyne słowo, jakie mknęło przez jego umysł, zdołał wypowiedzieć na głos, ku jeszcze gorszemu samopoczuciu.
- Dziwka - pełne obrzydzenia i tego czegoś, czego on sam nie potrafił zidentyfikować. Nawet nie chciał. Gorące łzy spływające po nosie i policzku, stłumiony szloch wyrywający się przez usta nie pozwalały mu trzeźwo myśleć. Pragnął jedynie zapaść się pod ziemię. I pragnął dotyku Blake'a, choć w tej jednej chwili tak bardzo przerażała go myśl, by chwycić chłopaka choćby za rękę.
Skulił się bardziej w sobie, broniąc resztkami sił dostępu do własnego ciała. W tej typowo embrionalnej pozycji wyglądał już nie tyle, co bezbronnie, ale jak ktoś naprawdę beznadziejny. Sam siebie upewniał w tym przekonaniu, nie chcąc słuchać innych głosików buszujących w zakamarkach umysłu. Nic się nie liczyło, kiedy cały postęp, jaki osiągnął, okazywał się nagle regresem. Nie chciał wracać do początku, ale sam nie podoła temu wyzwaniu. Nie będzie umiał i skończy w jakimś odosobnionym miejscu z resztą araku schowanego w walizce.
Powrót do góry Go down


Blake Mayfair
Blake Mayfair

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 62
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8860-blake-mayfair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8862-palcem-na-wodzie-pisane
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8861-blake-mayfair
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Lip 10 2014, 20:21;

Odsunął się mozolnie od chłopaka, wystraszony jego reakcją. Przekroczył granicę, tak jak się spodziewał. Stracił kontrolę, mimo swoich żałosnych zapewnień. Jednym zdaniem stracił jego zaufanie, a cały dzisiejszy postęp poszedł się pierdolić. Wyswobodził się z uścisku, szukając w głowie jakichkolwiek słów.
- Przepraszam. - zdołał wydukać, odsuwając się od niego. Zostawił mu sporo wolnej przestrzeni, ale starał się być na wyciągnięcie dłoni. Bał się go teraz dotknąć. Skrzywdził go swoją nachalnością, pomimo całej jego historii, którą z takim trudem mu przedstawił. Był zbyt łapczywy. Obiecał sobie w duchu, że więcej tego nie zrobi, nie dotknie go w żaden intymny sposób, o ile chłopak sam tego nie zainicjuje.
Siedział z nogami skrzyżowanymi w kostkach, wpatrując się tępo w jakiekolwiek zarysy przestrzeni przed sobą. Poprawił koszulkę, naciągając ją na ramiona. Nie była już tak dopasowana, jak w momencie wyjścia z łodzi. Chłód ponownie ogarnął jego ciało. Szczypał w palce i odsłoniętą szyję. Dreszcze znowu rozlały się po jego skórze, ale tym razem nie były to dreszcze podniecenia. Spuścił głowę, patrząc na podeszwy swoich butów.
Dziwka? Zabolało. Nie potrafił do końca odgadnąć, w czyim kierunku było to wycelowane, ale poczuł się, jakby Krukon ugodził go jakimś zaklęciem żądlącym. Zawiódł siebie i jego równocześnie, więc pewnie był wart nazwania go dziwką. Nie był pewny, kto w tej sytuacji został bardziej zraniony - on czy Beckett? Gdyby tylko się do niego nie dobierał... Pożałował swojej natarczywości.
Wyciągnął rękę i przejechał dłonią po jego ramieniu w geście pocieszenia. Trwało to może parę sekund, nim znów się odsunął. Może powinien zostawić go w spokoju, sprowadzić go do łodzi i po prostu... zostawić w spokoju. Za dużo się dzisiaj wydarzyło. Odwrócił głowę wpatrując się w bezbrzeżną ciemność. Machanie różdżką by stworzyć światło wydawało się nagle nie na miejscu.
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyPią Lip 11 2014, 10:18;

Trwanie w tej pozycji dłużej niż przez chwilę było jak sen na jawie. Doskonale zdawał sobie sprawę z przebywania w Indiach na tych przeklętych marmurowych płytkach, choć przez chwilę miał wrażenie, że znowu leżał na tym przeklętym łóżku. Czuł miękkość pościeli, wszechobecną woń alkoholu, mniej zidentyfikowany odór, nieznany zapach i ból. Własne cierpienie dotarło do niego jako ostatnie, jakby tylko czekało na chwilę słabości, by uderzyć z całą swoją mocą.
Obudź mnie proszę, ratuj...
Wzdrygnął się, czując przeszywający ciało chłód. Nawet nie spostrzegł, kiedy to gorąco zniknęło. Tak było zdecydowanie lepiej, wmawiał sobie. Nie miał najmniejszego prawa, by zaznać chociaż odrobinę ciepła. To było jak niepisane prawo, którego nie dało się obejść. Każda próba kończyła się wpadnięciem w bezdenną otchłań zimna. Była jak z najpiękniejszego snu, by po chwili okazała się najprawdziwszym koszmarem. Tylko czy ktokolwiek powinien dziwić się jego zachowaniu? Czy Blake powinien być zdziwiony? Nie znał go tak dobrze, właściwie wiedział o tym niewiele, a pozwolił sobie na coś takiego. Jak mógł to zrobić? Co z tym wszystkim było nie tak? Co z Jasperem było nie tak, że nie pozwolił sobie na coś więcej? I co było z Blakiem, który mówił mu, że ma dość staroświeckie poglądy?
Za dużo pytań? Mały, krukoński Jasperek nie potrafi na nie odpowiedzieć? Co za wielka strata, twój mugolski ojciec byłby z ciebie taki dumny. Bezbronny, słaby, w połowie mugol, głos matki znowu torował sobie drogę pośród nieskładnych myśli chłopaka. Znowu prześladowało go to uczucie, kiedy nie potrafił czegoś zrobić. Wtedy zawsze matka go motywowała, ale teraz słuchanie jej we własnym umyśle przyprawiało go tylko o niepotrzebny ból głowy i jeszcze gorsze samopoczucie.
- M... Bl... Blake - wychrypiał bezbarwnym tonem, w którym wciąż dało się usłyszeć to, co wydarzyło się zaledwie kilka minut temu. - Dlaczego nie dokończysz? Jestem aż tak beznadziejny? - odsłonił twarz, i wyrzucił dłoń za siebie, by luźno zwisała jakby była złamana. Tym jednym ruchem zdołał choć trochę zamaskować ogarniające go zimno. Nie chciał trząść się jak osika i z nie mało trudu sobie zadał, by zachować kamienną twarz.
- Śmiało, nic mi nie będzie. Nie będziesz pierwszy, zabawiając się moim kosztem. - wyszeptał, ocierając palcami drugiej dłoni łzy z policzka. Zdążyła mu ścierpieć, kiedy na niej leżał. Ruszając nią, czuł te dziwne mrówki i żałował, że nie było na to zaklęcia. Przynajmniej zająłby się czymś albo przez pomyłką pozbawił kości. Wtedy na pewno odesłaliby go do domu. Z dala od... wszystkich.
Palcami prawej ręki ostrożnie przesunął po kamieniach za plecami. Gdzieś tam siedział Blake, ale czy cokolwiek widział? Czy wiedział, jak bardzo chciał jego dotyku? By go pocieszył i powiedział te wszystkie bzdury, że będzie dobrze, że razem przez to przejdą. Jak, na Merlina, mugole mogli w to wierzyć, i to jeszcze wtedy, gdy te słowa powtarzali któryś raz. Nie wierzył w tego typu bzdury. Ludzie zawsze czegoś chcieli w zamian, a czarodzieje żądali jeszcze więcej. A czego mógł chcieć Mayfair?
Powrót do góry Go down


Blake Mayfair
Blake Mayfair

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 62
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8860-blake-mayfair
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8862-palcem-na-wodzie-pisane
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8861-blake-mayfair
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyPią Lip 11 2014, 17:25;

Paradoksalnie jednocześnie czuł się skrzywdzony i krzywdzący. Co prawda to nie on w przeszłości był seksualnie wykorzystany, ale i tak psychicznie nie czuł się ze sobą dobrze. Rozczarowanie wbijało się swoimi ostrymi pazurami w jego umysł, szepcząc mu do ucha: zawiodłeś, Blake!. Był zły na siebie i pośrednio na Jaspera, że nieświadomie do tego doprowadził. Wiedział, że to głupie, bo Beckett miał prawo nie zdawać sobie sprawy, jak na niego działał, ale nie potrafił powstrzymać tego uczucia. Pytania Krukona zabolały jeszcze bardziej. Skurczył się w sobie. Poczuł się jak jakiś... seksualny predator, niewiele lepszy od faceta, który skrzywdził go w pierwszej kolejności. Błędne koło się zamykało.
Nie podobało mu się, że chłopak równie szybko potrafił doprowadzić do go stanu absolutnego podniecenia, jak i stopniowego zabijania jego rozsądku, nękając wyrzutami sumienia. Poczuł się poszczuty.
Objął ramionami kolana. Nie mógł złożyć myśli w logiczną całość. Co miał mu powiedzieć? Przepraszam raczej nie załatwi sprawy. Było mu przykro, ale nie na tyle, by padł na kolana i błagał o przebaczenie. Mógł go nie zaczepiać, nie dawać milczącego przyzwolenia na to wszystko. Zrozumiałby przecież 'nie'. Teraz leżał z tą chłodną, niemalże kamienną twarzą na ziemi w nienaturalnej pozie, znowu się do niego zwracając. Tego chciał? By podszedł, zerwał z niego ubrania i wziął go, tu i teraz, nie zważając na protesty, jak jakieś zmuszone do posłuszeństwa zwierzę? Tak bardzo domagał się żeby go od tak zgwałcił? O to mu chodziło? By znów mógł grać ofiarę i zatrzymać go przy sobie, grając na wyrzutach sumienia i smutnych minach?
Znów uderzył go ciepło, a krew zabuzowała. Był zły. Zły i poniżony. Zły, poniżony i gotowy, by zrobić to, o co prosił go chłopak. Wstał i jednym, nerwowym krokiem przemierzył dzielącą ich odległość, łapiąc przy okazji za różdżkę. Rzucił krótkie Lumos i przystawił jej kraniec do twarzy Jaspera. Miał widzieć jego twarz, gdy będzie to robił.
- Tego chcesz? - rzucił szybko, nachylając się nad nim. - Żebym zdał z ciebie ubrania, po prostu cię wziął, jak jakieś poszczute zwierze? Tego ode mnie oczekujesz?
Każde słowo wypowiadał coraz bardziej zły. Szybko włożył mu rękę pod koszulkę. Dłonią ściskał jego skórę, jeździł palcami po niej palcami, szybko i nachalnie. Palcem wskazującym i kciukiem mocno złapał prawy sutek, drażniąc go. Wyciągając ją spod bluzki przejechał paznokciem w okolicy pępka, zostawiając czerwony ślad. Kolano włożył między jego nogi, dociskając je ciasno. - O to ci chodziło?
Złożył obie dłonie na jego spodniach i zrobił gest, jakby miał je z niego ściągnąć, lekko ciągnąc je do dołu. Przestał w połowie, praktycznie nic nie obnażając. Odsunął się i uniósł rękę w powietrzu. Wymierzył mu siarczysty policzek. Odgłos rozszedł się echem po okolicy.
- Trafiłeś pod zły adres. - wydukał, wstając i postępując dwa kroki do przodu, omijając leżącego chłopaka. - Nigdy więcej się tak nie zwrócisz do kogoś. Ani do siebie samego, ani kogokolwiek innego. Jesteś więcej wart.
Mocno akcentował każde słowo. Był roztrzęsiony. Jutro pewnie tego pożałuje, ale na razie dał mu nauczkę. Złapał różdżkę, poprawił koszulkę i się deportował. Byle daleko. Może nawet się rozszczepić, nieważne.

(zt)
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySob Lip 12 2014, 09:18;

Obwinianie kogokolwiek o to, co zaszło nie miało większego sensu. Stało się i Jasper nie miał już wpływu na to, jak zostanie odebrana jego reakcja, a prawdę mówiąc - było mu wszystko jedno. Mógłby powiedzieć, wszystko było tak, jak dawniej - po staremu - ale skłamałby. Nic już nigdy nie będzie takie same.
Trochę czasu spędzonego z Blakiem zmieniło go. I to całkiem mocno, patrząc na to z perspektywy minionego czasu. Zaczął pragnąć jego dotyku, spędzania z nim czasu, obudził w sobie uczucia, o których istnienie podejrzewałby każdego, poza sobą. Dziwnie czuł się w tej sytuacji, będąc tak jawnie wystawionym na każdy, nawet najmniejszy atak, ale doskonale wiedział, że sam zgotował sobie taki los. Mógł uważać. Mógł wcześniej powiedzieć nie zamiast pozwalać na rozwijanie się tego wszystkiego. Miałby spokój. Trwałby w swojej bańce znieczulenia, wzdrygając się na każdy dotyk. Jednak zadając sobie to pytanie w głowie, z podejrzaną łatwością zaprzeczał, gdyż coś się zmieniło. Bardzo duże coś.
Opierało się to na posiadaniu kontroli, której ostatnio nie potrafił utrzymać dłużej niż przez godzinę. Właściwie, przy Blake'u czuł, jak wymyka mu się z rąk wraz z pierwszym spojrzeniem w jego brązowe oczy. Wystarczał jeden krótki kontakt z tym chłopakiem, by być nagim i bezbronnym, a teraz dodatkowo czuł się poniżony. Przez samego siebie, rzecz jasna. Pozwolił sobie na brak kontroli przez długi czas i teraz ponosił za to karę. Od kogoś, kogo darzył zbyt wieloma uczuciami.
W jednej chwili te przyjemne mrowienie, ciepło Mayfaira stało się chłodem. Zimnem takim samym, jak to, które płynęło ze światła na końcu jego różdżki. Każdy dotyk na ciele go bolał, każde wypowiedziane słowo uświadamiało mu, co zrobił. Zasługiwał na o wiele większy ból i cierpienie, na to, by zostać potraktowanym dokładnie w ten sam sposób, jak wtedy. Tylko dlaczego Blake tego nie zrobił? Miał idealną okazję, by dać upust szargającym go emocjom.
Patrze nie mu w oczy przez cały ten czas było złe. Paraliżujące. Nie wykonał ani jednego ruchu, kiedy przycisnął mu krocze kolanem, ani nawet wtedy, kiedy zaczął je z niego ściągać. Przynajmniej tak mu się wydawało. Przez cały ten czas nie potrafił powiedzieć choćby pojedynczego słowa. Ba, wykonanie najmniejszego ruchu przez Jaspera graniczyło z niemałym cudem, a potem jego policzek przeszył dość nagły ból z jednej strony, by w sekundę później uderzyć kością policzkową po drugiej stronie twarzy. I usłyszał to, czego nie oczekiwał. Przez ułamek tej sytuacji poczuł przechodzący go dreszcz. Krukon naprawdę kontrolował sytuację, a on nie zrobił nic. Nie umiał uczynić czegokolwiek i pozwolił mu odejść. Trzask deportacji wydawał się taki obcy, kiedy robił to ktoś inny, ale uświadomił sparaliżowanemu Jasperowi, że osiągnął to, czego nie potrzebował. Został sam.
Spieprzyłeś sprawę, Henry, karcący głos zabrzmiał echem w myślach, wiesz, że to nie koniec. Wróć do siebie i staw temu czoła albo jak najszybciej załatw sobie powrót do swoich czterech ścian w Londynie. Ale teraz nawet twój Harley ci nie pomoże. Musisz wybaczyć samemu sobie. To nie wina Blake'a, że trafiłeś na złych ludzi. Potem wybacz jemu i spróbuj. Nie skrzywdzi cię bardziej, niż już to zrobił. Jeden siniak to nic takiego w porównaniu z tym, co już w sobie nosisz. A teraz walcz, do cholery!
Przewrócił się tak, by móc utkwić załzawiony wzrok w ledwie widocznej w ciemności tafli wody i patrzył na jej spokojny rytm przez kilka minut, choć był przekonany, że minęła przynajmniej godzina. Wciąż nie otrząsnął się z szoku, ale był w stanie złapać za różdżkę i usiadłszy, skupił się wystarczająco mocno, aby teleportacja go nie zabiła. Chociaż w takim przypadku śmierć byłaby mu zdecydowanie na rękę. To tylko jeden kłopot mniej.
[zt]
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyNie Lip 13 2014, 18:06;

Merora długo błądziła po mieście, odkrywając coraz to nowe zaułki i uliczki. Nie szukała jednak miejsca ciasnego i pełnego ludzi, a miejsca otwartego na świat. Idąc patrzyła w chmury, oglądała dachy, marzyła o wydostaniu się z zaludnionych, indyjskich ulic. Mijała barwne stragany, domy, mijała obrazy i zapachy i nic nie sprawiło na niej tak piorunującego wrażenia jak to.
Cały świat - no dobrze, na razie tylko jego część - tuż przed nią, tuż przed jej oczami. Świeże powietrze, promienie słońca igrające w jej jasnych włosach. Przeludnione, głośne miasto zostało gdzieś tam, daleko, a ona nie miała do kogo gęby otworzyć, żeby samej narobić hałasu.
Urzekał ją ten widok - bardziej niż jej własne odbicie w tafli wody - ale zacisnęła mocno powieki i przysiadła na czymś w rodzaju pomostu, grzejąc bladą twarz w gorącym słońcu.
Powrót do góry Go down


Dominick Young
Dominick Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 26
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9030-dominick-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9033-lisciki-milosne#252770
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9032-dominick-young#252769
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyNie Lip 13 2014, 18:13;

Dziwnie się jak na razie czuł w tych Indiach, co prawda było to bardzo piękne miejsce, ale nie mógł tutaj znaleźć dobrego miejsca gdzie mógłby sobie odpocząć i pomyśleć, albo i nawet poczytać jakieś książki, bo w tym jest chyba najlepszy. Nawet kontakt z siostrą od czasu wyjazdu się urwał, ona pewnie latała po całym miasteczku i oglądała wszystko co się dało, a na nim w ogóle to miejsce nie robiło wrażenia. Już rok temu czuł się o wiele lepiej kiedy to byli na szkolnej wycieczce wakacyjnej. Bardziej mu się wtedy podobało i mógł sobie pozwiedzać, a tutaj nie mógł. Być może to się wszystko zmieni, miał przynajmniej taką nadzieję, bo zwariuje w tym miejscu. Potrafił się teleportować więc bez problemu może wrócić do domu czy do Hogsmeade, bądź Londynu. Ale zostawić tutaj wszystkich, ażeby się zaczęli o niego martwić jakąś aferę jeszcze zrobi i co wtedy? Wolał sobie nie wrogów żadnych nie robić, a nauczyciele z pewnością jakieś listy by zaczęli do specjalnych służb wysyłać. Chociaż jego siostra jest jasnowidzem, więc pewnie w pierwszej kolejności wybraliby się do niej.
- Wilkinson...?? - mruknął sam do siebie, ale tak żeby dziewczyna to słyszała oparł się o barierkę i zaczął patrzeć przed siebie, nie miał zamiaru uciekać stąd bo spotkał ślizgonkę. Wcale nie miał złych kontaktów ze ślizgonami, a na pewno nie będzie się przed nimi chował, ażeby mu czasami nie ubliżyli, co jak co, ale chłopak potrafil się obronić i słownie i siłowo jeśli byłaby taka konieczność.
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyNie Lip 13 2014, 18:23;

Merora otworzyła oczy i wzięła głęboki wdech. Nie chciała od razu wyjść z równowagi, żeby zszargać sobie nerwy. Spojrzała na niego. Nie miała pojęcia, jak się nazywał, ale czuła, że był Krukonem. A przecież ona nie miała nic do Krukonów.
- Może pan jasnowidz wie jeszcze, jak mam na imię, co? - uniosła lekko brwi, wstając. Nie lubiła siedzieć, gdy ktoś stał. Czuła się wtedy mała i nieznacząca, a nie mogła sobie na to pozwolić.
Skoro spotkała Krukona, to nie mogła trafić na idiotę, a skoro nie trafiła na idiotę, to nie musiała uciekać. Chyba, że myliła się co do tego, że nim jest, a to oznaczałoby, że mógł być Puchonem lub Gryfonem, bo gdyby był Ślizgonem to by go poznała...
Uszczypnęła się lekko w rękę i jeszcze raz nabrała dużo powietrza. Zbyt szybko się denerwowała, a przecież nie mogła się mylić. Nigdy się nie myliła.
- Jesteś Krukonem? - dodała w końcu, przyglądając się mu. Zacisnęła lekko zęby, przygotowana na najgorsze.
Powrót do góry Go down


Dominick Young
Dominick Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 26
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9030-dominick-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9033-lisciki-milosne#252770
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9032-dominick-young#252769
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyPon Lip 14 2014, 16:13;

A dlaczego dziewczyna miałaby się denerwować? Przecież chłopak nic takiego nie powiedział, po prostu rozpoznał dziewczynę i tyle. Wilkinson, pani Wilkinson tak się mówi w świecie czarodziei, a zwłaszcza nauczyciele tak wyrażają się do uczniów, więc co w tym dziwnego, że i on tak mówi? Często właśnie tak, poza tym jak miał mówić skoro nawet nie wie jak ta dziewczyna ma na imię? Jest od niego o rok starsza poza tym ze Slytherinu, jaki miałby z nią związek? Żaden, nigdy się tą dziewczyną nie interesował zbyt szczególnie. W końcu wiele dziewczyn takich chodzi po Hogwarcie.
- Nie właśnie tego jeszcze nie wiem, a trafiłaś prawie w samo sedno tylko, że to nie ja jestem jasnowidzem a moja siostra, więc jeśli będzie taka potrzeba to ja się do niej zgłoszę i już będę wiedział jak masz na imię, chyba, że szanowna pani ślizgonka powie mi jak ma na imię. - mruknął do niej. Nie chciał być niemiły, zwłaszcza jest miły, ale kiedy się na prawdę zdenerwuje to jest już kiepsko, ale bardzo trudno jest go wyprowadzić z równowagi.
- Tak jestem krukonem, należę do domu Roweny Ravenclaw. - powiedział do niej i uśmiechnął się, a dlaczego miałby się nie uśmiechać? Był dumny z tego, że jest wychowankiem Ravenclaw, bardzo. Uwielbiał ten dom i obawiał się nawet, że w innym nie potrafiłby się jakoś szczególnie odnaleźć jak w tym.
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyPon Lip 14 2014, 16:41;

Merora uspokoiła się, gdy tylko potwierdził jej przypuszczenia. Wyglądał co prawda na lekko nadętego przez tą swoją wiedzę i inteligencję, ale te dwie rzeczy należy absolutnie i zawsze szanować, a unoszenie się nimi było wskazane, bo typowe dla Mero.
- Szanowna pani Ślizgonka nazywa się Danute Mary Aurora Wilkinson. - Odgarnęła kosmyk blond włosów z twarzy. - Dla czarodziei Dulce Merora Wilkinson. Mero. - Dodała, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Uśmiechnęła się lekko. - A szanowny Krukon Young jak ma na imię?
Uwielbiała mówić w sposób oficjalny. Nasuwał ludziom na myśl snobkę lub arystokratkę, ewentualnie księżniczkę bądź coś koło tego. Szybko jednak pokazała zęby w delikatnym uśmiechu. Polubiła go i bawiło ją zwracanie się do niego w ten sposób.
- I jak ci się podoba w Indiach?
Powrót do góry Go down


Dominick Young
Dominick Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 26
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9030-dominick-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9033-lisciki-milosne#252770
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9032-dominick-young#252769
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyPon Lip 14 2014, 20:24;

Owszem, krukoni to właśnie mają w sobie, że są tylko nadętymi dzieciakami z dużą wiedzą. Chociaż nie zawsze tak jest. Niekiedy tiara przydziału się myli, ale w jego przypadku się nie pomyliła, bardzo lubił czytać książki i uczyć się. Wiadomo nie zawsze, nie zawsze to nauka jest na pierwszym miejscu, przecież jest tylko człowiekiem więc musiał mieć swoich przyjaciół i z nimi spędzać czas, tak?
Według jego przyjaciół jest strasznie zasadniczy i lubi żeby wszyscy mu się podporządkowywali więc dobiera sobie wielkich przyjaciół, którzy na prawdę będą mu bardzo wierni, niżeli w ogóle nie byli.
- Kurcze chyba będę musiał to sobie zapisać, albo po prostu będę Ci mówić tak jak wcześniej. - powiedział. Taką ją kojarzył i dlaczego miałby jej tak nie mówić? Chociaż możliwe, że już więcej razy rozmawiać nie będą, przecież wiadomo, że szkoła jest wielka, a nie zawsze ma czas rozmawiać ze znajomymi.
- Szanowny krukon ma na imię Dominick. - przedstawił się dziewczynie i podał jej dłoń, kulturalny to z pewnością był, więc dobrych manier w domu czy poza nim również był nauczany.
- Szczerze? Dziwnie. Dziwnie się tu czuje. - mruknął i westchnął.
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyPon Lip 14 2014, 20:37;

Merora zawsze po cichu żałowała, że nie była Krukonką. U Krukonów powszechnie tolerowane i znane było przesiadywanie w bibliotece i nauka, więc łatwo było sobie znaleźć towarzysza do intelektualnego wysiłku. Ślizgoni również byli inteligentni, bo spryt niepoparty inteligencją zostaje tylko słowem, ale raczej nieskorzy do rzeczy, które Mero fascynowały. Mogła za to do woli rządzić i nikt z jej Domu nie zwracał na to uwagi. Mogła wrednie się uśmiechać i nikt nie brał tego za dowód na to, że knuje coś niedobrego. Mogła robić wszystko, co związane było z szeroko pojętą władczością.
Odwzajemniła uścisk dłoni. Lubiła te wszystkie szczegóły świadczące o człowieku już od pierwszego zdania. Podawanie ręki, szybkie nawiązanie kontaktu, nie szczerzenie zębów w fałszywym uśmiechu.
- Dobrze, Young. Mów mi Wilkinson - podobało jej się jego nazwisko. Krótkie, łatwo zapadające w pamięć i świetne na starość - aż nie chce się umierać.
- Jest za dużo ludzi, za gorąco i za łatwo o podpadnięcie jakiemuś sprzedawcy - mruknęła. - Pierwszy raz w życiu jestem gdzieś poza Anglią i absolutnie mi się to nie podoba.
Powrót do góry Go down


Dominick Young
Dominick Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 26
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9030-dominick-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9033-lisciki-milosne#252770
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9032-dominick-young#252769
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyWto Lip 15 2014, 16:42;

Szczerze powiedziawszy to na prawdę Dulce mogłaby być krukonką być może bardzo dobrze by się dogadywali. Jednak nie jest, a relacje zawsze można nadrobić, tak? Dziewczyna jest jedynie ślizgonką to nie zmienia niczego. Dominick nie patrzył aż tak bardzo na dom, owszem jakiegoś wrednego ślizgona nie raz pozna po wyrazie twarzy, oczach. Ale przecież w bibliotece może siedzieć ślizgonka to nie zmienia postaci rzeczy, prawda. Chociaż nic by się takiego nie stało jakby ślizgonka siedziała z książką w bilbiotece, ale to na zielonych nie wyglądałaby na porządnego wychowanka Salazara, prawda?
Można powiedzieć, że krukon zastanawiał się dlaczego nie jest ślizgonem, niekiedy jest bardzo podobny do upartego ślizgona który chce być nad wszystkimi górą.
- Oj tak z chęcią będę Ci tak mówić. - mruknął do niej.
Po co miał się głowić, żeby przypomnieć sobie jej imię, drugię imię i w ogóle jak może powiedzieć jedynie nazwisko i będzie gotowe.
- Pożyjemy, zobaczymy... Mnie się zawsze na początku nie podoba. - powiedział do niej i kiwnął lekko głową.
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyWto Lip 15 2014, 17:00;

Święta racja, Ślizgona łatwo jest poznać po wyrazie twarzy i po tym, jak patrzy na innych. Wrodzona wyższość wychowanków domu Slytherina potrafiła doprowadzić do wściekłości i płaczu, ale równie dobrze mogła być bardzo pożądaną cechą... Jeśli ktoś szukał sobie wrogów, oczywiście. Wszyscy krzywo patrzyli na te Żmije, a Żmije krzywo patrzyły na wszystkich. Zdarzały się oczywiście wyjątki, bo wszystko jest możliwe, ale rozwalenie Zielonego na kawałki swoim charakterem było raczej mało prawdopodobne. Chyba, że trafiło się na Ślizgona, który zawsze chciał być Krukonem.
- To znaczy, że na pewno nie nadajesz się na Puchona - uśmiechnęła się wrednie. Wysoko musiała tę swoją główkę zadzierać, żeby na niego spojrzeć, ale co tu poradzić na geny? - Im wszystko podoba się od pierwszego wejrzenia, nawet tygodniowa padlina staje się urocza - skrzywiła się lekko, odgarniając z twarzy kosmyk blond włosów. - A współlokatorzy? Uciążliwi?
Powrót do góry Go down


Dominick Young
Dominick Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 26
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9030-dominick-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9033-lisciki-milosne#252770
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9032-dominick-young#252769
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 16 2014, 09:10;

Szczerze powiedziawszy to każdego ucznia jak się dobrze człowiek przyjrzy to rozpozna do jakiego domu tak na prawdę należy. Sam nie wie, może tylko on tak miał? Jakoś nigdy nie miał z tym problemu, chyba, że miał tak dobrą pamięć, że jak tylko spojrzał na twarz miał przed oczami w jakim mundurku chodził po szkole i jakie godło nosi na piersi. Dom tak na prawdę nie robił mu żadnej różnicy, każdego da się poznać jak się tylko chce poznać. Gorzej z zaprzyjaźnieniem, bo to nie zawsze wychodzi i idzie w dobrym kierunku. Niby ze ślizgonką mógłby próbować stworzyć jakąś relacje, niby dlaczego nie. Na ślizgonkę była nawet miła. Chyba, że nie wychodziło jej to bycie ślizgoniastą. Znał takich ślizgonów, którzy nie chcieliby być ślizgonami, ale czy dom tak na prawdę pokazuje jakim jest się człowiekiem? Dom to tylko określnik cech charakteru które zawsze można inaczej sformułować i całkowicie je zmienić. Człowiek z biegiem czasu się zmienia, tak?
- Nie wiem dlaczego tak sądzisz... Co wy ślizgoni chcecie od tych biednych puchonów, może i niektórzy są trochę ciapowaci, ale zauważasz że to u nich jest grono najwybitniejszych uczniów w szkole. - powiedział. I niby to powinno się toczyć krukonów, a wcale tak nie jest. Krukon ma być mądry i spędzać czas na nauce, puchon wcale nie, a jednak uczniowie tego domu są bardzo dobrymi uczniami i nie mają żadnych problemów w nauce. Co prawda zawsze są na ostatnim miejscu w pucharze domów, ale po prostu mają pecha i tyle. Albo to również wina nauczycieli, którzy zawsze sławią gryfonów i ślizgonów w takiej sytuacji. Ale i Ravenclaw nie burzył się, że nigdy nie dostali pucharu domów, po co to komu?
- Szczerze? Nie wiem... Byłem na tej łódce to nikogo jeszcze w niej nie było. Nie wiem czy się gdzieś wynieśli, czy po prostu poszli zwiedzać okolice. Mnie tam współlokatorzy kompletnie nie interesują, niech sobie będą jacy będą, ale jakbym trafił na łódkę ze swoją siostrą to wcale bym się nie obraził. - mruknął i uśmiechnął się. Może właśnie spotka się ze swoją siostrą? Olewa go jak się tylko da.
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 16 2014, 14:54;

Przyjaźnie zawierane w Hogwarcie miały, niestety, to do siebie, że o ich powodzeniu bądź niepowodzeniu często decydował pryzmat Domów, tak bardzo według Dulce zbędny. Z drugiej strony, nie byłaby chyba w stanie spędzać czasu w gronie Puchonów czy Gryfonów. Nie i koniec. Szanownego założyciela Gryffindora Merora uważała za ryzykanckiego staruszka... No tak, skłonność do ryzyka była według niej dobrą cechą, ale i tak trwała w przekonaniu, że profesor był nie do końca sprawny na umyśle, skoro faworyzował ludzi odważnych, nawet niekoniecznie rozsądnych w swoich poczynaniach. Leniwa Hufflepuff była natomiast niepoprawną optymistką i nie dostrzegała zła w ludziach, a lenistwo przyprawiało Wilkinson o ból głowy... Chyba, że jej własne.
Ludzie z biegiem czasu się zmieniają, to prawda. Może nie do końca, bo zmieniają ich wydarzenia - w końcu nic nie dzieje się samo. Szkoda tylko, że Domu zmienić się już nie da, przez co dla ludzi, którzy cię nie znają, wciąż pozostajesz jednym z czterech schematów: człowiekiem uczciwym i odważnym; człowiekiem miłym i koleżeńskim; człowiekiem inteligentnym i błyskotliwym lub człowiekiem ambitnym i przebiegłym. A ludzi - niestety - nie powinno się oceniać według schematów.
- Nauczyciele lubią Puchonów i to jest właśnie rzecz, przez którą mają takie a nie inne wyniki - zauważyła, przewracając oczami po wypowiedzeniu nazwy mieszkańców najmniej lubianego przez siebie domu. - Każdy chciałby uczyć osobę cichą i skłonną do współpracy... To znaczy, są rzeczy dobre w tych lizusach, na przykład to, że są szczerzy i wierni, a przez ciężką pracę często pojawiają się między nimi wybitne jednostki - zamyśliła się przez chwilę, po czym dodała: - Nie mów nikomu, że tak myślę, okej? - zaśmiała się lekko, odgarniając kosmyk włosów z twarzy. Faktycznie Puchoni nigdy nie byli faworytami w Pucharze Domów, ale to właśnie przez to, że nigdy nie rwali się na pierwszy plan, w przeciwieństwie do Gryfonów i Ślizgonów, których zawsze goniła ambicja.
- A ja dzielę swoją łódkę z dwoma Puchonami, dwoma Krukonami i Zielonym. Nie chcę oczywiście narzekać, ale to jeden z najgorszych układów mojego życia - uśmiechnęła się z niezadowoleniem. - Moich współlokatorów też praktycznie nie widać w kajutach. Może to i dobrze, żaden nieszczęśnik jeszcze nie musi dzielić ze mną pokoju... A przynajmniej o tym nie wie - w jej oczach błysnęły iskierki rozbawienia. - Puki co zamierzam spać w fotelu w salonie, chyba, że Sal zgodzi się być ze mną w jednym pokoju... Przydałoby się sprzątnąć - dotknęła językiem lewego kła, jak zwykle, gdy się nad czymś zastanawiała. - Ta twoja siostra... jest jasnowidzem, tak? Zawsze chciałam mieć jakąś specjalną umiejętność, ale na razie żadna mnie nie lubi.  
Powrót do góry Go down


Dominick Young
Dominick Young

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 26
  Liczba postów : 37
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9030-dominick-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9033-lisciki-milosne#252770
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9032-dominick-young#252769
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptySro Lip 16 2014, 22:20;

Dla niego wszystkie domy były jedyne w swoim rodzaju, dlaczego by nie. Gryffindor był dla ludzi odważnych i lubiących przygody, którzy niczego się nie boją, co ona w tym domu widziała złego? Hufflepuff, ludzie z tego domu są pracowici i lojalni wobec innych również same pożądane cechy. Na prawdę każdego puchona którego zna traktuje bardzo poważnie i wcale ich nie lekceważy. Mówią zazwyczaj prawdę i można im na prawdę zaufać i naprawdę da się ich lubić. No z Ravenclaw są ludzie lubiących naukę o twardych i tęgich umysłach, tutaj jest na prawdę ciężko trafić. Trzeba na prawdę lubić naukę, tak jak to Young pokazuje i wcale się tego nie wstydzi, bo niektórzy że siedzą w bibliotece traktują jako przyjazne spędzenie czasu, a niektórzy że muszą tam siedzieć, ponieważ inaczej nie odrobią pracy domowej, ponieważ w głowach w porównaniu do książek nic tak na prawdę nie ma. Slytherin. Nikt nie powiedział, że ich nie lubi. Owszem, traktował ten dom najmniej poważnie ponieważ żeby zaufać ślizgonowi trzeba go na prawdę lubić i przede wszystkim dobrze poznać, ażeby się nie sparzyć jak to w wielu przypadkach miał z relacjami ze ślizgonami. Ale na pewno na wejściu ich nie skreślał.
Tutaj dziewczyna miała rację. Ile to ludzi się pozmienia przez te siedem lat... Według niego Tiara powinna co roku przydzielać ucznia do danego domu. Ludzie się zmieniają nie raz na lepsze, nie raz na gorsze. Nawet ślizgoni się zmieniają z gderliwego gbura na naprawdę przyzwoitego człowieka.
Nauczyciele? Dlaczego niby nauczyciele mieliby uznawać puchonów za tych najlepszych skoro są również inne domy w Hogwarcie? Tylko za to, że się ze wszystkim zgadzają i nie robią z żadnego tytułu problemów? Myliła się.
- Nikomu nie powiem, każdy ma prawo do swojego zdania i Twoje również szanuje. Pewnie masz wiele racji w tym co mówisz... - powiedział i zaczął się nad tym głębiej zastanawiać. Kto nie pracuje na nic w swoim życiu niczego tak na prawdę nie osiągnie, samo nic nie przyjdzie. Życie jest ogromną księgą, której z pewnością trzeba się nauczyć, nie da się na tym egzaminie ściągać, bo wtedy dość szybko żegnają się z własnym losem.
- Uwierz mi, że to jest bardzo uciążliwa umiejętność. Sam nie chciałbym takowej mieć i szczerze powiedziawszy bardzo się cieszę z tego, że tego nie odziedziczyłem jak Alice. Alice jest dumna z tego, ale nie rozumiem jej w tej kwestii. Już chyba wolałbym być animagiem czy metamorfomagiem to na pewno jest mniej skomplikowane i nie sprawia tak wielu problemów jak tylko się tę umiejętność dobrze dopracuje. - powiedział. Oczywiście, że każda umiejętność jest uciążliwa i zdradliwa jak tylko się jej nie szkoli. Bo co by było gdyby na ulicy pełnej mugoli uczeń zamienia się w animaga, albo też jego włosy przybrały kolor różu z niewiadomych przyczyn. Tym na pewno bardzo by się zainteresowało ministerstwo i miałby ten czarodziej wiele problemów z tego powodu, kto wie nawet czy nie zostałby jakoś odizolowany na okres nauczenia się tego co tak na prawdę odziedziczył po kimś i czy tego chce czy nie musi z tym żyć, dlatego on wcale nie zazdrości swojej siostrze, chociaż ona dość szybko przyswoiła tę umiejętność i można powiedzieć, że inni jasnowidzący czarodzieje mogą się od niej uczyć opanować daną umiejętność.
Powrót do góry Go down


Dulce Merora Wilkinson
Dulce Merora Wilkinson

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 56
  Liczba postów : 139
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9037-dulce-merora-wilkinson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9038-sowa-merory
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9039-dulce-merora-wilkinson
Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 EmptyCzw Lip 17 2014, 02:25;

Co jest złego w Gryfonach i Puchonach... Pewnie nic poza samą nazwą. Uprzedzenia do tych domów Merora nabrała od ciotki, byłej Ślizgonki, która podobnie jak jej bratanica zawsze chciała być Krukonką. Cóż, cała rodzina Wilkinson ze strony ojca należała do domu Slytherina i pewne rzeczy - na przykład obrzydzenie co do niektórych ludzi - kolejne pokolenia otrzymywały w genach. Wilkinson zawsze wmawiała sobie, że ona też ma to głęboko w swoim sercu, próbowała to odkopać, ale nie dawała rady. To zapewne wina mugolskiej matki-pielęgniarki, kochającej wszystkich ludzi i tak bardzo odbiegającej osobowością od charakteru ojca Dulce. Dziewczyną często miotały sprzeczne uczucia, ale chowała się pod maską córeczki tatusia, wychowanej na tępieniu szlam i uprzedzeniach.
Najbardziej rozwiniętym uprzedzeniem w Hogwarcie było właśnie uprzedzenie do Ślizgonów. Innych ludzi trzeba było do siebie przekonywać tygodniami, miesiącami, latami, a i tak nikt nigdy nie był pewny, czy taki spryciarz się z niego nie podśmiewa po kątach. Prawie nikt nie brał ich poważnie, a koniec końców członkowie domu Slytherina zaprzyjaźniali się głównie między sobą.
Puchoni najlepsi? Nie, co to to nie! Najcichsi, najspokojniejsi (z pewnymi wyjątkami), gotowi do pracy. Właśnie to nauczyciele lubili w wychowankach Helgi i między innymi przez to Merora za nimi nie przepadała. Zawsze chciała być tą najbardziej pokojową i bezkonfliktową osobą w szkole... A najlepiej poza tą szkołą. W sumie po jej ukończeniu nic nie stało jej na drodze do powrotu na Mugolską Drogę Życia... Może poza rodziną ze strony ojca, która zamknęłaby ją w piwnicy, nałożyła zaklęcia ochronne na drzwi i kraty w oknach, pełniła straż dookoła budynku i przywiązała do kaloryfera na przeciwko przykutego do ściany niedźwiedzia.
- Chciałabym się nauczyć legilimencji... To znaczy, nie weź mnie przypadkiem za wariatkę, ale chciałabym wiedzieć, co ktoś myśli, bo to najlepsze odwzorowanie jego prawdziwego charakteru. Powiedzieć można wszystko. Można kłamać w żywe oczy, a nikt tego nawet nie zauważy - zatrzymała się na chwilę, myśląc. - Albo hipnoza. Odpowiednio wykorzystana może być pomocna... Z kolei nieopanowana może zabić, więc to dość spora odpowiedzialność.
Faktycznie każda magiczna - i niemagiczna również - zdolność jest zdradliwa i niełatwa do opanowania. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent z efektu to ciężka praca i nauka, a zaledwie jeden, niemalże niewidzialny procent jest talentem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 QzgSDG8








Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty


PisaniePunkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty Re: Punkt widokowy na miasteczko  Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Punkt widokowy na miasteczko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Punkt widokowy na miasteczko - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
-