Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wodospad Pelukisa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyCzw Cze 26 2014, 13:22;


Wodospad Pelukisa

Górzyste tereny za miasteczkiem skrywają jeden z piękniejszych wodospadów. To dlatego nazywają go Pelukisem, czyli malarzem. Maluje się w jego spadających wodach podobno cała twoja przyszłość. Musisz złapać jedynie wzrokiem to co należy do Ciebie. Jeśli nic nie widzisz, to znaczy że jesteś zbyt łapczywy i chcesz wszystko na raz, a cudze losy są dla Ciebie ważniejsze niż własne nie w temacie troski, ale chęci porównania wartości dusz. A przecież bożkowie twierdzą, że dusze są bezcenne. Stąd rada, byś skąpał się w wodach rzeki gdzieś na dole, co byś spokorniał. Zimno Cię uspokoi.


Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyCzw Lip 03 2014, 19:47;

Może jednak Willis powinien zainwestować w szklaną kulę. Uniknąłby wtedy może wszystkich chorych sytuacji w których ostatnimi czasy zbyt często się znajdował. Nie chciał myśleć o tym, że Quill mógł mieć w czymkolwiek rację. Bo tak nie było. Nienawidził kiedy brat wcinał mu się w cokolwiek. Nienawidził Willis kiedy ktokolwiek mu się wcinał. Sam wiedział co jest dla niego najlepsze. Nie ważne, że cały wszechświat chciał mu pokazać, że tak nie jest. Wiedział i na tym temat był zakończony. Miał tutaj odpocząć. Zapomnieć. Zabawić się. Nie myśleć. Pozostać sam sobie i nie odwracając się za siebie brać co tylko będzie chciał. Plan był prosty, a już na wstępie okazał się skomplikowany. Mógł zostać w Londynie. Albo polecieć gdziekolwiek. Olać wyjazd na wakacje z innymi i samemu się dobrze zabawić. Jednak tego nie zrobił. Wszystko się popierdoliło. Nie wiedział tylko Willis w którym momencie zaczęło tak się dziać. Jednego dnia było wszystko w porządku, a kolejnego już okładał się z Quillem pięściami na brudnej posadce. Nie tak to miało wyglądać. Nie tak to miało być. Wszystko miał być inaczej. Zawsze działo się nie tak jak powinno. Teraz jednak odrzucił te myśli.
Pierdolę… Pierdolę. Pierdolę. Pierdolę… Co za kurwa jebany dzień. Niech spierdala. Idzie się szmacić z kim popadnie. Nie będę za nią leciał. Nie będą na nią patrzył. Rzygać mi się chce jak na nią patrzę. Od dźwięku jej głosu mnie mdli. Nienawidzę jej. Siebie. Wszystkich kurwa nienawidzę. Pierdole Indie. Łajba pierdolona. Wakacje też są popierdolone. Ja jestem popierdolony, ale ona bardziej. Najbardziej ze wszystkich jest opierdolona ona. Gdzie do kurwy nędzy schowałem te papierosy. A są. To dobrze. Muszę zapalić. I poprzeklinać. To się nie mogło udać. Co ja sobie myślałem? Dlaczego? Może Quill miał rację? Nie, nie mógł jej mieć. Ona nie jest taka. Nie. Nie i koniec w ogóle. Dlaczego nie mogę… Pierdolę. Willis kutasie ogarnij się bo marnie skończysz…
Szedł przed siebie Willis. Za nią szedł, bo nie mógł tak wszystkiego teraz zostawić. Udać, że się nic nie stało. Bo stało się. Za dużo powiedział. Zbyt wiele słów, które mogły ją zranić, a nie chciał tego. Nie chciał jej ranić. Chciał tylko ją wkurwić. I wyszło mu znakomicie. Tak bardzo, że teraz nadal bolał go nos. Nie tylko nos, ale wolał myśleć tylko o nim, bo jak zaczynał myśleć o czymkolwiek więcej to znów mu się chciał rzygać. Nie śledził jej. Po prostu za nią szedł. Ze złością i papierosem. Kolejnym. Nie wiedział do końca co nim kierowało, ale coś musiało, bo inaczej skręciłby już dawno Willis. Poszedł w swoim kierunku. Pić i się bawić.
Dopadł ją dopiero przy wodospadzie. Tutaj było spokojnie. Żadnych ludzi, którzy wcześniej utrudniali mu dotarcie do niej. Stała tam, a on teraz zaczął wątpić we wszystko. Nie patrzył na wodospad tylko na nią. Nie zachwycał się widokiem, bo dla Willisa to nie było coś wow. Patrzył tylko na jej plecy. Nie miał pojęcia czy wiedziała, że tutaj jest i go ignorowała, czy nie zdawała sobie sprawy z jego obecności. Nie wiedział nawet jak wolałby żeby było. Po prostu stał jak kołek i patrzył na jej plecy. Na nią. Jakby pierwszy raz ją widział. Otrząsnął się szybko z tego stanu. Nie przeszła mu złość. Nasiliła się. Z każdą sekundą miał jej w sobie coraz więcej. Zaszedł ją od tyłu, teraz zrobił to z premedytacją. Położył ręce na jej biodrach, a później mocno do siebie przyciągnął. Tak, żeby nie mogła mu się wyrwać. Splótł palce na brzuchu Szarloty, a później nachylił się, aby oddechem tylko drażnić jej policzek, ucho, kark.
- Nienawidzę cię. Tak kurwa mocno cię nienawidzę, że nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię tutaj nie być. Rozpierdalasz mnie. Nie potrafię cię unikać. Nie potrafię o tobie zapomnieć. Siedzisz wciąż w mojej głowie. Każdego jebanego dnia - zaczął mówić nie ważąc na to jak bardzo w tym momencie się przed nią odsłania. Rękami zaczął błądzić po jej brzuchu i za chwilę już znalazły się one pod koszulką, aby mógł napawać się ciepłem jej ciała. Ciała, które znał tak dobrze. Ciała, którego mu brakowało. Ciała, które tak nienawidził.

Powrót do góry Go down


Charlotte d'Avignon
Charlotte d'Avignon

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8714-charlotte-d-avignon#246112
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8715-niezbyt-inteligentna-sowa-szarloty
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyCzw Lip 03 2014, 22:08;

Życie bywa przewrotne, a w przypadku Charlotte i Willisa można było stwierdzić jedno. Wulkan nieprzewidywalnych emocji, które w większości przypadków brały w łeb. Ona nie panowała nad sobą. On ją wyzywał. Ona się wkurwiał. On się cieszył. Ona potem płaczę, a on ma żal do siebie, że znów ją skrzywdził. Jedna z najbardziej toksycznych relacji jakich się d’Avignon dorobiła w całym życiu, a to już spory wyczyn jak na tę dziewczynę.
Nigdy nie podniosła na nikogo ręki. Nigdy nikogo nie uderzyła. Nigdy nie użyła przemocy wobec Willisa, nawet kiedy krzywdził ją najmocniej. To nie miało znaczenia, bo przecież słowa, których używał nigdy nie były na tyle silne, by móc o tym mówić tak otwarcie. Ale teraz? Teraz przegiął. Przesadził. Nie powinien tego robić. Nie w taki sposób. Musiała za „dziwkę” wymierzyć mu sprawiedliwość, no bo dajcie spokój – w przeciwieństwie, do niektórych dziewczyn… Charlotte miała pecha w miłosnych uniesieniach. Niestety, powinna się zgłosić do pewnych person by te nauczyły ją jak korzystać z uciech ciała, łóżka i wszelkich innych miejsc. Z uwzględnieniem oczywiście każdej sali w Hogwarcie.
Pierdolony kutas. Abstrakcja. To niemożliwe. Kurwa. Co za… Jaką on miał czelność. Dlaczego. Po co. Z jakiej racji?! Nie miał prawa żadnego, by wykorzystać moją niepewność i sytuację, która zmusiła nas do życia w jednej łodzi. Kurwa. Gdybym mogła, to jeszcze dziś wracałabym do tego jebanego Londynu? A potem, kurwa nawet do Honolulu!
I szła, szła cały czas. Nie wiedziała dokąd, nawet nie chciała analizować kolejnych kroków. Po prostu ją niosło przed siebie, tak by mogła ze spokojem odetchnąć. Skupić się i przestać o nim Myślec. Pokaz jaki dali w salonie w łodzi był wręcz dla niej idiotyczny, ale to nie ona zaczęła, a fakt że którekolwiek umrze z całej czwórki dla Charlotte był nad wyraz oczywisty. Wiecie kto to będzie? Oczywiście, że Willis. Ona go utopi w tej pierdolonej wodzie, a potem pozwoli jakiemuś frajerowi wyłowić jego zwłoki i nawet odprawią nad nim pierdolony rytuał.
Nagle poczuła jednak znajomy zapach perfum, zaraz potem dłonie na biodrach, które z każdą sekundą przemieszczały się na jej brzuch, a oddech Szarloty powoli przyspieszał. Oddech Willisa na jej policzku był otumaniający, ale nie mogła mu teraz ulec. Jakby to w ogóle wyglądało?!
Tak, spoko Willis. Najpierw mnie zeszmacić. Zwyzywaj od kurew, a potem co? Przyjdziesz i powiesz, że nie możesz przestać myśleć o mnie, a ja… Wpadnę Ci w ramiona?
-Lowell… Nienawidzisz mnie tak bardzo, że potrafisz mnie zeszmacić, a zaraz potem mówić, że tęsknisz? Że chcesz mnie rżnąć? Że należę do Ciebie? Tak bardzo mnie nienawidzisz, że rościsz sobie do mnie jakiekolwiek prawa? Kurwa, o czym Ty mówisz? Brzydzisz się mną. Jestem dla Ciebie dziwką. Rżnę się z każdym. Tak przecież o mnie mówisz, a teraz? – Mówiła beznamiętnie, by po chwili ułożyć swoje na dłonie na jego. Zagryzła dolną wargę, głowę lekko odchyliła do tyłu, by oprzeć się o jego klatkę piersiową, zwłaszcza że była od niego dużo niższa. Oddychała szybciej, bo bliskość Willisa była dla niej w tym momencie niezrozumiała, chociażby po sytuacji z łódki. Mimo, że go uderzyła. Mimo, że sprawiła by czuł taki sam ból jak ona, to zamiast go obrazić użyła siły. Niczym jakaś dzikuska. I gdyby tylko wiedziała, że Zilya również przejawia skłonności masochistyczne, to uciekałaby najdalej gdzie się tylko da. Jednak nie wiedziała, a łódka numer trzynaście z każdą chwilą stawała się coraz większym fenomenem wakacji. Mało tego… Każdy o niej będzie mówił. Jednak czy teraz jest sens takie rzeczy rozważać, skoro Willis i Charlotte w końcu byli sami? Oczywiście, że nie ma sensu. Z łatwością wywinęła się z jego objęcia, by stanąć przodem do niego i wlepiać wzrok w twarz chłopaka, która wskazywała na lekkie ślady po uderzeniu. Zaraz potem zagryzła dolną wargę i wydukała z siebie jeszcze kilka słów.
-Tak mnie kurwa nienawidzisz, że śledziłeś mnie całą drogę, by teraz… Tkwić tak blisko? Pies ogrodnika z Ciebie, Lowell.
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyCzw Lip 03 2014, 23:04;

Tak ogólnie to Willis na większość rzeczy miał wyjebane. Nie spinał się jak pojebany aby udowodnić coś innym . Najważniejsze dla niego, że sam wiedział jak jest. Nigdy nikomu nie musiał się tłumaczyć. Nie chciał. Nie potrzebował tego, aby poczuć się lepiej. Sam zepsuł swoje relacje z Quillem. Albo on je popsuł. On. Bo nie Willis. Powtarzał to tak wiele razy, że przestało to mieć znaczenie. Wszystko przestawało mieć znaczenie. Było mdłe. Nijakie. Jak papka. Przeciekało przez palce, a w tym wszystkim był Willis. Również lejący się przez dłonie. Zagalopował się po raz kolejny. Doszedł do miejsca z którego nie mógł się cofnąć. Nie chciał. Nie umiał. Za daleko. Za dużo powiedział, aby teraz machnąć ręką i powiedzieć cokolwiek. Zagalopował się. Za daleko zabrnął i wiedział, że nie ma powrotu. Nie mógł teraz cofnąć tych wszystkich słów jakby się nic nie stało. Jakby one nic nie znaczyły. Nie ważne jaka była prawda. Znaczenia nie miało to teraz większego.
Śmiał się z siebie. Z siebie samego śmiał się tak głośno i perfidnie, że aż dziwne, że jeszcze nigdzie go nie zamknęli. Nie pozwalał Quillowi powiedzieć o niej złego słowa. Jednego złego słowa nie mógł powiedzieć on o Szarlocie. Za to przy niej Willis nadrabiał za ich dwoje. Za siebie i brata. Za ich dwójkę. Wiedział, że ją ranił. Czuł przez kilka sekund satysfakcję. Jebaną satysfakcję. Roznosiło go wtedy. Bo zranił ją słowami tak dotkliwie. A chwilę później nienawidził siebie za to co powiedział. Zapętlał się Willis. Tak mocno, że niedługo nie będzie mógł już się odplątać. Lina robiła się coraz krótsza i to wcale nie było dobre. Wiedział to Lowell, ale dalej brnął. Ranił ją mocniej. Nie ważne, że chwila satysfakcji nie była tego warta. On nie był jej wart, ale i tak za nią poszedł. Zaraz po tym jak od niej oberwał. Z tego też się w duchu śmiał. Dostawał ostatnio po mordzie od osób na których najbardziej mu zależało. Coś z nim musiało być nie tak. Coś musiało być na rzeczy, bo inaczej tak by się działo. Nie chciał o tym myśleć. Nie chciał zastanawiać się nad tym dlaczego był takim dupkiem. Dlaczego ranił Szarlotę, choć później czuł się gorzej niż ona. Bo tego był pewien. Że tak właśnie było. Bo czuł się Willis okropnie. Nie pokazywał tego. Przybierał swoją pozę pokazującą jak bardzo ma wyjebane, chociaż od środka go wszystko rozpierdalało.
Mocniej ją przyciągnął, aby poczuć jej plecy przy swojej klatce piersiowej. Gesty przeczyły słowom. Słowa przeczyły gestom. A myśli błądziły. Tak samo jak jego dłonie, których nie mógł od niej oderwać. To było niszczące. Ta ich znajomość, ale gdyby wiedział wcześniej i tak by nie zrezygnował. Nie przeszedłby obok niej obojętnie. Nie umiałby. Miała w sobie coś Szarlota. Miała coś co go niszczyło i sprawiało, że chciał być lepszy. Dla niej. Miał ochotę zamknąć jej skutecznie usta, aby więcej nic nie mówiła. Bo z każdym kolejnym słowem czuł się jeszcze gorzej. Wiedział. Wiedział doskonale, że zachowuje się jak ostatni kutas. Że rani ją. Rani ją bardzo. A jednocześnie zrobiłby krzywdę każdemu kto chciały ją zranić jak on. Pojebane to było i Willis o tym wiedział. Ale nie umiał przestać. Nie mógł też przestać jej dotykać. Oderwać rąk od jej ciała, którego tak bardzo mu brakowało. Przez te wszystkie tygodnie, dni, godziny. Przez ten cały czas kiedy jej nie było. A być powinna. Bo była jego, jak on był jej. To było proste. I jednocześnie tak cholernie trudne, że Willis już nie wiedział. Nic.
Nic nie mówił. Pozwolił jej mówić i choć miał ochotę ponownie cisnąć przemiłym tekstem powstrzymał się. Była za blisko. Zaczął całować ją po karku. Szyi, aby skończyć tuż przy jej uchu.
- Nienawidzę cię d'Avignon. Kurwa tak bardzo, że myśl o tym, że inny może cię posuwać… - przerwał. Nie, nie mógł nic więcej mówić. Wiedział, że się w kółko powtarzał. Wiedział, że Szarlota wciąż słyszy od niego te same słowa. Ale nie mógł inaczej. Bo to słowo mógł z łatwością zastąpić innym, równie mocnym, ale o zupełnie odmiennym znaczeniu. Bo z Szarlotą nie było stanów pośrednich. Wszystko było mocne. Tak było dobrze. Miał ją blisko, ale nie musiał na nią patrzeć. Bo kiedy się odwróciła i wlepiła w niego spojrzenie to Willis przestał myśleć. O ile w ogóle ostatnio to robił. Skupił się teraz Wilis na sobie. Na niej. Na tej twarzy, którą znał tak dobrze. Na ustach. Oczach.
- No dalej. Mów żebym spierdalał. Żebym cię kurwa unikał. Tak łatwo ci wychodzi krzyczenie wszystkiego, kiedy jestem daleko. Mów Szarlota. Każde twoje słowo będzie dla mnie jebanym rozkazem - mówił coraz ciszej cedząc słowa przez zęby. Nachylał się w jej kierunku - Będziesz miała swój wypierdolony w chuj spokój - był bliżej. Za blisko. Czuł jej oddech na swojej szyi, a później to już wszystko potoczyło się szybko. Zatopił się w jej ustach od razu pogłębiając pocałunek.
No dalej. Dawaj. Odepchnij mnie. Każ spierdalać, abym się poczuł tak jak ty się czułaś kiedy cię raniłem. Za każdym pieprzonym razem kiedy w złości chciałem, abyś poczuła się źle. No dajesz Szarlota. Zeszmać mnie teraz. Zrób to co zrobiłaś na łajbie. Przywal mi, abym poczuł, że wzbudzam w tobie jeszcze jakieś emocje. Jakiekolwiek. Cokolwiek. No dalej. Wiesz ile dni minęło od naszego ostatniego pocałunku? Bo ja wiem. Merlinie jestem kurwa tak żałosny, że rzygać mi się chce na samą myśl o tym. Ale ja kurwa wiem.
Wsunął ponownie ręce pod jej bluzkę, aby być w jakikolwiek sposób bliżej niej. Poczuć jej ciało przy swoim. Przyparł ją do kamieni. Mocno. Nie dając możliwości dużego ruchu. I nie przestawał jej całować. Całym sobą chcąc w jednym pocałunku przekazać jej to wszystko. Wszystkie dni kiedy nie było jej przy nim. Kiedy nie było jej z nim. W jednym pocałunku.
Powrót do góry Go down


Charlotte d'Avignon
Charlotte d'Avignon

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8714-charlotte-d-avignon#246112
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8715-niezbyt-inteligentna-sowa-szarloty
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPią Lip 04 2014, 00:01;

Pozostajemy w tym pustym miejscu. Bez ludzi. Bez osób, które mogą nas zniszczyć. Osłabiamy się swoją obecnością. Łapczywie okradamy się z kolejnych oddechów i spojrzeń. Bezwolni. Pozbawieniu zdrowych zmysłów. Jesteśmy jak kukły, które ktoś pociąga za sznurki. To puste. Nie mów, że chcesz – podziękuj i wypierdalaj, bo jeśli tego nie zrobisz, spłoniemy o boje. Spalą nas żądze nie dla nas przeznaczone.
Charlotte nie potrzebowała myśleć, ani analizować czegokolwiek. To było abstrakcyjnie głupie, chociażby ze względów czysto fizjologicznych. Willis jak i zarówno Quillan uważali, że jest dziwką, którą rżnie każdy. Jednak ile tak naprawdę dziewczyn zaliczyli oni obaj, a ilu razy dupy dała d’Avignon? To niemożliwe, że mogliby się porównać, bo od rozstania z Lowellem dziewczęciu nie w głowie były miłosne harce, a co za tym idzie – nie chciała w tej chwili niczego oprócz tych kilku chwil w samotności. Nie mogła jednak tego dostać, jak widać czyjeś pragnienia okazały się silniejsze, i gdyby tylko wiedziała… Że rozkosz mu daje. Wręcz kurewski, intelektualny orgazm bycie takim skurwysynem, to jeszcze raz by go uderzyła. Z rozkoszą by zrobiła to, tylko dlatego żeby poczuł ten sam ból, który czuje ona, ale nie teraz. Później. Jeszcze mają czas. Jeszcze wszystko mogą zmienić. Mogą wszystko zrobić. Pieprzyć się. Rżnąć. Mówić, że się kochają. Zaraz potem wykrzyczeć, że nienawidzą, a na koniec powiedzą sobie wypierdalaj, co by było śmieszniej.
Zacisnęła teraz jednak paznokcie na jego karku, lekko jeżdżąc po nim i zostawiając na skórze czerwone ślady. Broszka przynależności? Być może, nie mógł tego wiedzieć, przecież… Zabawki Charlotte na zawsze pozostają w jej posiadania, a gdy ktoś po nie sięga z reguły kończy… W bardzo złym stanie. Nie ma skrupułów przed bronieniem swojego terenu, ale Willis od dawna nie należał do niej. Teraz to był tylko seks, który zmieniał się w coraz to namiętniejszą pasję. Uśmiechnęła się do siebie, gdy pieścił jej szyję, zaraz potem oddechem znów drażnił okolice wokół ucha, a ona? Ona oddawała się temu, tylko i wyłącznie dlatego, że była spragniona. Potrzebowała poczuć się doceniona. Chciała słuchać tego, że na niego działa. Że tylko ona go tak podnieca, a co za tym idzie… Mógłby obrazić ją jeszcze wielokrotnie, by w tajemnicy przed wszystkimi mówić jej, że jest najpiękniejsza. Czyż to nie było dla kobiety najbardziej nęcące? Było, a d’Avignon kochała grę słów, spojrzeń. Dotyk tak bardzo zazdrosny, o to że ktokolwiek inny mógłby dotykać z większa zapalczywością każdego zakamarka jej ciała. On to jej dawał, właśnie w tej chwili. Pokazywał jak bardzo go wkurwia, że inny może wejść w posiadanie jej ciała.
-Myśl, że inny może mnie rżnąć, wkurwia Cię najmocniej, prawda? Wielu może mnie mieć, bo Ty ze mnie zrezygnowałeś. Wolałeś pieprzyć swoje tanie dziwki, którym wystarczy postawić drinka, ale nadal myślałeś o mnie, gdy posuwałeś tępe szmaty, które za noc z kapitanem mogą zrobić dosłownie wszystko… No powiedz, Lowell… Powiedz przy ilu pannach myślałeś o mnie i przy ilu mówiłeś moje imię? – Chciała o tym słuchać. Chciała teraz zrzucić maskę wrednej, wyrachowanej suki, tylko po to by poczuł, że nadal ma nad nim władzę i może zrobić dosłownie wszystko, a to tylko po to by, zapamiętał, że żadna… Żadna nie będzie się z nią równać. I mógł pieprzyć tanie kurwy, bo zawsze do niej przyjdzie jak skamlący, mały piesek, który błaga swoją panią o chwilę uwagi. Jednak… Willis nie był kundlem. Nie był nawet kolesiem, za którym Charlotte mogłaby biegać. Był kimś kto mógł z nią zrobić wszystko, bez względu jaką cenę przyszłoby jej za to zapłacić, a respekt jaki w niej wzbudzał  był silniejszy, dlatego – pewnie dlatego dawała się tak kurwić.
-Każde moje słowo będzie dla Ciebie rozkazem? – Uśmiechnęła się podle, a po chwili poczuła jego usta, które łączyły się z jej wargami w dzikim, namiętnym pocałunku. Nie sądziła, że tak szybko przejdą do rzeczy, ale po co pieprzyć o wzniosłych uczuciach, skoro tych przecież nie było. Jednak byli coraz bliżej. Bliżej… I gdy się od niego oderwała, zaczęła świdrować go na wylot tęczówkami. Szukając w jego spojrzeniu tych ukrytych pragnień, które mogła mieć teraz, zaraz, już. Natychmiast. Och, to tylko gra. Zabawa w kotka i myszkę, a przecież i tak… Nigdy nie będą należeć do siebie.
-Wiem, że chcesz mnie pieprzyć, nie rozumiem czemu jesteś taką pizdą, że jeszcze tego nie zrobiłeś... - Prowokowała. Nęciła. Kusiła. Lubiła to. Nie mogła się powstrzymać.
No dalej... Wiem, że potrafisz. Wiem, że chcesz. To tylko seks. Nic więcej.


Ostatnio zmieniony przez Charlotte d'Avignon dnia Pią Lip 04 2014, 21:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPią Lip 04 2014, 17:42;

Nie słuchał innych. Podążał za czym tylko chciał. I to go w niektórych przypadkach niszczyło. Dążył do czegoś po drodze gubiąc zupełnie cel. Wszystko wyglądało inaczej niż sobie Willis założył ale i tak brnął dalej. Nie oglądał się za siebie. Nie robił tego, bo nienawidził tego stanu. Zerkania przez ramię na cokolwiek. Nie ważne czy chodziło i rzecz błahą czy coś zupełnie innego. Nie oglądał się Willis. Nie patrzył również w przód. Nie wyprzedzał zdarzeń. Chwila obecna się liczyła dla niego. Tylko to co było. Co właśnie trwało. Wszelkie plany wyśmiewał. Snucie przyszłości go również bawiło. Nie liczył, że coś może się zdarzyć albo nie zdarzyć. Przyjmował wszystko po kolei. Nie było innego wyjścia. Nie robił uników. Nie chował się za czyimiś plecami, bo tak było prościej. Lepiej. Nie zastanawiał się nad tym co przyniesie mu kolejny miesiąc, tydzień, dzień, godzina. Marnowanie czasu to było według Willisa. I tak go wiele tracił, więc nie chciał się skupiać nad czymś co być może się nigdy nie wydarzy.
Teraz była ona przy nim. Czuł jej ciało zaraz przy swoim. Czerpał z tej chwili tyle ile mógł. Zachłannie. Przymknął oczy jakby to miało mu w czymś pomóc. Jakby wtedy jej słowa miały nie dotrzeć do jego uszu. Ale docierały. Słyszał je wyraźnie. Głośno. Odbijały mu się echem w głowie. Brzmiały dobitniej niż zapewne miały. Znała go Szarlota. Znała tak bardzo, że czasem zaczynało go to przerażać. Tak się teraz działo. Każde wypowiedziane przez nią słowo było jedną, wielką, cholerną prawdą. Odepchnął ją od siebie, ale tylko po to, aby zaraz znów przyciągnąć do siebie. Poczuć jej ciało. Zapach, którego tak bardzo mu brakowało.
- No dalej. Powiedz mi kurwa jak było kiedy rżnęli cię inni. Jak rozkładałaś nogi przed nimi. Jak zamykałaś oczy i prosiłaś Merlina, abym to ja był po ich otworzeniu. Jak dotykali twojego ciała. Twoich piersi. Jak wchodzili w ciebie. Jak kurwa cię rżnęli. Mów. Powiedz mi wszystko i jeszcze więcej - znów słowa przeczyły gestom, bo zaraz pozbył się jej bluzki. Swojej również. Błądził dłonią po odsłoniętym ciele, które znał za dobrze. Wiedział jak ją dotykać. Gdzie mają się znaleźć jego usta i dłonie. Jak zrobić, aby w jednej chwili chciała jeszcze więcej. Ustami przejechał po obojczyku. Językiem drażnił piersi przez materiał stanika. Zaczął rozpinać jej spodenki, aby zaraz wsunąć rękę pod materiał, który nadal zakrywał jej ciało - Dotykali cię w taki sposób? Wiedzieli, gdzie dotknąć abyś wiła się z rozkoszy - zdecydowanie mówił zbyt wiele, ale teraz już nie mógł przestać. Oczywistym było co chciał teraz usłyszeć. Zapętlał się Willis dalej. Nie chciał wiedzieć tego wszystkiego. Nie chciał, aby mówiła o tym jak inni ją pieprzyli. Bo sama myśl o tym za mocno go wkurwiała. Jeszcze jakby zamiast obrazu w głowie doszły do tego słowa to potwierdzające to marnie by skończyli. Ci wszyscy którzy położyli na niej rękę. Sam Willis marnie by skończył. Mógł mówić wiele. Pokazywać co chciał pokazać. Uśmiechać się kiedy chciało mu się płakać. I mówić spokojnie kiedy chciało mu się krzyczeć. Mógł to robić. Tylko przy Szarlocie wszystko stawało się inne. Nie lepsze. Nie gorsze. Inne. Tak się działo i Willis nie umiał tego wytłumaczyć. A ona go jeszcze prowokowała. Drażniła. A on się dawał. Po raz kolejny dał się wciągnąć w jej grę. Może tak naprawdę nigdy nie zrezygnował z tego. Z tej gry, którą toczyli już od długiego czasu. Chociaż wszyscy mówili, żeby przestał. Dał sobie spokój. On nie przestawał.
Drażnił ją dłonią. Uda i brzuch, a ustami nadal błądząc w okolicach szyi. Masował przez materiał majtek chcąc doprowadzić do tego, aby zaczęła go błagać o więcej. Był jednak zbyt niecierpliwy i zbyt niekonsekwentny w swoich czynach. Zbyt długo jej nie miał, aby teraz wszystko rozgrywało się powoli. Całował ją mocniej zostawiając na jej skórze mokre ślady po swoich ustach, które zachłanne były jej ciała. Pomógł pozbyć się jej ostatnich ubrań. Sam w swoich nie pozostawał też dłużej niż było to koniecznie. Ponownie znalazł się przy niej czując ciepło od niej bijące. Drażnił oddechem je skórę. Nie mogąc zebrać myśli, nie teraz kiedy była przy nim naga. Kiedy była tak blisko. Złapał ją za pośladki i uniósł w górę, aby nogami oplotła się wokół jego bioder. Przyparł ją do kamieni i zagryzł wargę wchodząc w nią stanowczym ruchem. Nie mógł czekać dłużej, od tak dawna pragnął się w niej znaleźć, że nie umiał czekać. Z ust wydobyło się gardłowe jęknięcie, a zaraz za tym przeszedł do mocniejszych pchnięć i ruchów.
Tylko cię przelecę. Ten ostatni raz zanim o tobie zapomnę.
Powrót do góry Go down


Charlotte d'Avignon
Charlotte d'Avignon

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8714-charlotte-d-avignon#246112
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8715-niezbyt-inteligentna-sowa-szarloty
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPią Lip 04 2014, 22:31;

+18
Charlotte natomiast za dużo myślała. O ludziach.  O osobach, które są jej bliskie. O tych wszystkich, którzy ją skrzywdzili. O… Właściwie myślała o każdym kto przewinął się przez jej życie. Miała problem z „wyjebane”, ale jednak mimo wszystko ta zasada to była jedna z tych ważniejszych, którymi powinna zacząć się kierować. Szkoła od Willisa? Czegóż on mógł jej nauczyć… Jednak łączyło ich coś nadzwyczajnego. Nie marzyli. Nie snuli planów na przyszłość. D’Avignon wiedziała, że życie różne płata figle. Jednego dnia możemy istnieć, następnego ludzie zaplują na nas jadem. I tak właśnie z nią było. Próbowała przez to nie myśleć o wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie, a było tego nadzwyczajnie dużo. To jeden z tych powodów, dla których rozważała kolejną ucieczkę. A może nawet jeśli między nią, a Willisem dojdzie do czegoś, to… Może na następny dzień nawet nie usłyszy o jej osobie. Będzie w drodze do Francji, albo do innego kraju, gdzie nikt nigdy jej nie znajdzie. I właśnie to planowała zrobić, od dłuższego czasu już do tego podchodziła całkiem poważnie, ale jak widać była tchórzem.
Willis pomóż mi. Przeleć mnie po raz ostatni… A potem zniknę z Twojego życia. Wyjadę… I nigdy więcej nie wrócę. Obiecuję.
Poddawała się jego dotykowi. Lubiła kiedy błądził dłońmi po jej żebrach, płaskim brzuchu. Kiedy palce zahaczały o kości biodrowe, a zaraz potem zaciskał dotyk na pośladkach dziewczęcia. To ją kręciło, bo każde kolejne posunięcie, które zbliżało ich do seksu było agresywniejsze, a ona potrzebowała wyuzdania. Wygięła się więc w lekki łuk, co by jeszcze lepiej poczuł jej klatkę piersiową na swoim torsie, zaraz potem pozwoliła się rozebrać, a gdy tylko straciła bluzkę, podobnie jak on. Gdy zajmował się jej rozgrzaną skórą, która potrzebowała dotyku Lowella… Wbiła paznokcie w jego ramiona. Chciała zaznaczyć na nich swoje terytorium, do którego żadna nie miała prawa, ale nawet to nie było dla niego wyznacznikiem by się powstrzymywać.
-Żaden mnie nie miał, kurwa. To Twoje chore urojenia. Zawsze traktowałeś mnie jak puszczalską kurwę, wybacz… Na tę opinię zasłużyła inna, ale co Ty możesz o tym wiedzieć skarbie. Rżnęli mnie? Pieprzyli? Rozkładałam nogi? Tak, co wieczór przed innym, a jęczałam Twoje imię. Skończ pierdolić. Dość tego. Mam tego dość. – Wydusiła z siebie niemal na jednym wydechu, ale gdy ją odepchnął miała wrażenie, że to koniec. Koniec gierki, która była dla niej dość wyzywająca, a może jednak wcale nie? Jak widać nie pomyliła się. Przyciągnął ją do siebie ponownie, a wtedy wiedziała, że dzisiejszego wieczoru Willis wejdzie w posiadanie ciała dziewczęcia. Uśmiechnęła się z lekkim przekąsem, zaraz potem przygryzła dolną wargę, i gdy tylko próbował palcami wejść w jej strefę intymności, chwyciła go za nadgarstek. Nie wiedziała czy to powinno się wydarzyć, ale on był silniejszy. Pozbawił ją całego ubrania, a kilka chwil później stali się jednością.
To jest dobre. Bez pierdolenia o jutrze. Bez jebanych obietnic. Bez tego co jest kurewsko zbędne. Nie myśl. Nie analizuj. Nie pytaj. Po prostu mnie rżnij.
Czuła jak wzdłuż kręgosłupa przebiega ją przyjemny dreszcz. Zacisnęła palce jeszcze mocniej na ramionach chłopaka, odchylając głowę w tył, by miał lepszy dostęp do jej szyi. Czekała na to równie długo, co on. Jednak ten znajdował pocieszenie u innych, Charlotte tego nie szukała. Nie miała na to czasu. Teraz? Jęczała jego imię w myślach, co jakiś czas wydając z siebie ciche pomruki, mogące wskazywać na to, że jego agresywniejsze, mocniejsze i głębsze ruchy wprawiają ją w przyjemny stan ekstazy. Chciał poczuć, że należy do niego? To niech to poczuje, bo to ostatni seks, a przynajmniej w to wierzyła dziewczyna, która oddała swoje ciało w posiadanie chłopaka… Do którego uczucie nienawiści było nazbyt skrajne. Ale czy właśnie nie wtedy odbywa się najlepszy stosunek, gdy z ciała spuszczany jest cały gniew, złość, żal? Pierdolić to. Nie teraz to ma znaczenie. Liczył się seks, którego oni doświadczali. Po raz kolejny…
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lip 06 2014, 17:18;

+18
Wyłączył Willis myślenie. W tej chwili liczyła się Szarlota. Ona tylko i jej ciało. Nagie i gorące. Nie myślał o tym co było wcześniej, co ich łączyło i o tym, że najpewniej nigdy razem nie będą. Jako para szczęśliwa nie pojawią się w parku trzymając za ręce. Za dużo słów zostało wypowiedzianych za dużo gestów wykonanych, aby teraz przejść ze wszystkim do porządku dziennego. Nie potrafił tak Willis. Nie umiał. Nie chciał, aby tak było. Dobra, zapomnijmy i cieszmy się jutrem. Wiedział doskonale, że tak to nie działało. Że przyjdzie moment w którym coś pęknie. Pęknie piękna bańka w której przez chwilę będą się znajdować i wleje się do niej gówno. Tak wiele gówna, że ciężko w nim będzie pływać. W którym utoną. Wiedział o tym Willis, wiedział i to go wkurwiało. Tak mocno, że przyległ do ciała Szarloty mocno jakby to miał być ich ostatni raz. Ostatnia chwila w której są tak blisko siebie. Nie chodziło teraz tylko o tęsknotę, ale również o chęć wzięcia czegoś na zapas. Na jutro. I kolejne dni, kiedy jej nie będzie.
Żaden… żaden… żaden… Willis Ty kurwa pojebany gnojku. Żaden jej nie miał. Dlaczego kurwa z góry założyłem, że jest inaczej. Bo co? Jestem jebnięty. Tak bardzo chory z jebanej zazdrości, że uroiłem sobie coś czego nie było. Zjebałem. Tak mocno zjebałem… jednak jestem jak szmata. No dalej, uderz mnie Szarlota za to wszystko co mówiłem. Za słowa, które miały cię zranić. Za wszystko co spieprzyłem. Daj mi chwilę, abym poczuł się lepiej, bo teraz czuję się jak gówno. Mały kutas na którego można tylko napluć.
- Szar… - słowa utknęły Willisowi w gardle. Nie wiedział co miałby dalej powiedzieć, bo wszystko teraz wydawało się mdłe. Pozbawione koloru. Szare. Ponure. I tak bardzo nie na miejscu. Miał odpowiedzi. Na wszystko. Zawsze. W tej chwili ich zabrakło. Wtedy kiedy najmocniej ich potrzebował. Miał pustkę Willis w głowie tak wielką. Ogromną. Przerażało to go najbardziej. Tak mocno, że na chwilę zapomniał jak się oddycha. Nieświadomie wstrzymał oddech. Ale nie przestawał. Nie zaprzestawał wędrówki rąk, ust i języka. Smakował ją kawałek po kawałku, jakby pierwszy raz byli tak blisko. Jakby nie znał Willisa smaku jej ciała. A znał. Pamiętał doskonale. Nie ważne ile dni minęło, on miał go wciąż w głowie. To coś czego się nie zapominało. Coś co tkwiło w Willisie jak dobre wspomnienie, które wyciąga się w złych chwilach. I złe wspomnienie o którym chce się zapomnieć. Zakopać głęboko, aby więcej nie pojawiło się w głowie. Ze skrajności w skrajność.
Nie chciał sprawić jej bólu, ale mógł się dłużej powstrzymywać. Pozwolić, aby przyzwyczaiła się do jego obecności. Tak dawno jej nie miał, że nie panował nad sobą. Można go było porównać do wygłodniałego zwierzęcia. Dzikiego, które od dawna poluje na swoją ofiarę. A kiedy już miało w zasięgu łap zaczynała się zabawa. Każdy jego ruch był pewniejszy, mocniejszy i głębszy. Przytrzymywał Szarlotę za pośladki, całując jej odsłoniętą szyję, którą dodatkowo eksponowała. Wiedziała, że będzie go tym kusić. Znalazł po chwili jej usta, aby złożyć na nich namiętny pocałunek.
- Moja, bądź moja już zawsze - chciał tego Willis, pragnął tego mocno, aby nie skradali się więcej. Nie oszukiwali. Budzili się przy sobie. Razem szli do parku za rękę. To głupie było. Naiwne.
Patrzył jej rozchylone usta, składał pocałunki na całym ciele, rękami błądził po piersiach, udach, pośladkach. Przejeżdżał dłonią wzdłuż linii kręgosłupa. Chcąc zapamiętać ją właśnie taką. Oparł jedną rękę na skale, aby złapać trochę równowagi. Nie było to miejsce najwygodniejsze, ale lepszego teraz nie umiał nawet Willis w głowie znaleźć. Najważniejsze, że był tutaj z Szarlotą. To jej ciało pieścił. To jej imię szeptał. To z nią przeżywał to wszystko.
Nie zostawiaj mnie więcej. Nie pozwól iść do innej. Bo wiem, że damy radę. Damy radę. Bo kto inny, jak nie my?
Powrót do góry Go down


Charlotte d'Avignon
Charlotte d'Avignon

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8714-charlotte-d-avignon#246112
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8715-niezbyt-inteligentna-sowa-szarloty
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lip 06 2014, 18:35;

+18
Wiedza jest czasami najgorszą zmorą każdego człowieka. Uciekamy od pragnień. Od wszystkiego co jest dla nas przytłaczające. Nie chcemy tego, bo się boimy upadku, a gdy upadniemy nie wiemy jak wstać, ale im to nie grozi, bo razem tworzą jedno. Są niczym wichura, która szaleje i niszczy za sobą wszystko. Są jak wzburzone fale oceanu, który utrudnia drogę żeglarzom. Bywają prawdziwym przekleństwem ludzi poukładanych, a to tylko przez to, że są zbyt temperamentni i nic nie potrafi opanować ich rozkołatanych serc. Charlotte wiedziała gdzie ma się udać. Wiedziała, że za nią podąży. Wiedziała, że to zrobi, bo znała go na wylot. Spodziewała się kolejnych ruchów. Kroków. Słów. Nie spodziewała się jednak tego, że w bezczelny sposób będzie sobie rościł do niej prawa. Nie mógł nie powinien, ale teraz? Teraz przyszedł tutaj po to co było jego. Przyszedł po nią, by pokazać wszystkim, że tylko on ma pieprzone prawo do tego, by czynić ją swoją nie zważając na konwenanse. Zresztą, pierdolić reguły, tych nie powinni się nawet trzymać. Zasady dla ludzi moralnych, a z ich resztek moralności pozostały jakieś strzępki, których łatwo można się pozbyć. Dość pierdolenia. To nie ma znaczenia.
Oddawała mu się chętniej, bo jej ciało tego potrzebowało. Chciała czuć, że należy do niego cała. Chciała mieć pewność, że żaden inny nie będzie mógł się dopominać o to wszystko, co nie było mu przeznaczone. Wyciąganie łap po czyjąś własność mogło równać się z wieloma próbami zabójstwa, a przecież krew nie powinna się polać, choć właśnie d’Avignon to lubiła. Ten moment, w którym Willis dosadnie dawał jej do zrozumienia, że jeśli nie będzie jego – nie będzie nikogo. Mógł jej to mówić cały czas, bo lubiła tego słuchać, ale to nie czas na rozmyślania, zwłaszcza że ręce chłopaka docierały do najdalszych zakamarków ciała dziewczęcia, do których nikt inny nie miał dostępu. Chciała jedynie egzystować w tym wszystkim, bo było jej przyjemnie. Oboje lubili ostry seks. Nie tolerowali delikatnego stosunku, który wprowadzał i zaostrzał jedynie apetyt. Stopniowo dochodzili do aktu seksualnego, który można nazwać równie dobrze zwykłym rżnięciem. Znali swoje ciała aż za dobrze. Znali swoje potrzeby, by nie musieć po raz kolejny upominać się o to co powinna otrzymać. Chciał próbować czegoś nowego? Seksu w plenerze jeszcze nie doświadczyli, ale wiele przed nimi. Stół. Wanna. Prysznic. Podłoga. Kanapa. Sofa. Krzesło. Mogą zrobić to wszędzie, bo przecież… Moralność jest dla słabych osób, które nie potrafią korzystać z wyuzdania.
I patrzysz teraz na mnie. Sprawdzasz fakturę mego ciała. Próbujesz kosztować mych ust. Pamiętasz moje perfumy. Wiesz jak pachnie moje ciało, włosy. Eskalujesz moją kobiecość. Podnieca Cię to co robimy, a ja nie chcę żebyś przestawał. Jest mi dobrze. Spróbuj jeszcze raz tej gry. Powiedz mi coś. Powiedz, że jestem Twoja. Nie milcz. Nie lubię gdy to robisz… Przerwijmy ciszę kolejnymi jęknięciami.
Zagryzła dolną wargę gdy ten wszedł w nią jeszcze mocniej. Czuła jak powoli całe podniecenie napływa do jej podbrzusza. Robiło się coraz cieplej, a ona wydawała z siebie niski gardłowy jęk. Objęła Willisa mocniej na wysokości bioder, co pozwoliło na jeszcze dogłębniejszą penetrację. Czuła jak ekstaza jest bliska, dlatego paznokcie zaciskała mocniej na jego ramionach, by nie zacząć teraz jęczeć. Nikt nie mógł usłyszeć tego, że tu są, że oddają się czemuś co jest tak kurewsko naganne. Jednak jeszcze chwila, tak niewiele im brakuje, przecież to powoli może się skończyć, a oni utwierdzą się po raz kolejny, że bez siebie ich życia są zajebiście nudne.
-Twoja Lowell. Tylko Twoja… – Jęknęła mu do ucha, a po chwili poczuła to przyjemne ukłucie, które sprawiło, że orgazm rozlał się mimowolnie po jej ciele, przyczyniając się do napięcia wszystkich mięśni. Czuła, że to dobre i właściwie i nie chciała przerywać tej chwili, w której po raz kolejny doprowadził ją na szczyt góry, z której mogli spadać razem.
Jesteś pewny, że to tylko seks, a kolejny raz się nie wydarzy? Pieprzysz. Jesteś ode mnie uzależniony.
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lip 06 2014, 19:25;

+18
Zobaczył ją Willis po długiej przerwie na łajbie. I coś w nim pękło. Wszystkie obietnice, że będą się unikać. Myślenie o tym jak jedno drugie niszczy poszły się jebać. Bo zobaczył ją Willis, ale powtrzymać się nie mógł. Musiał powiedzieć coś złośliwego. Wkurwiającego, aby wiedzieć czy nadal na nią tak działa. Jak wcześniej. Później to już wszystko potoczyło się szybko. Wyszedł za nią. Musiał iść za nią, bo wiódł go jakieś impuls. Nie odpuszczał. Nie mógł po prostu jej zignorować. Zostawić wszystko za sobą. Machnąć ręką nie umiał Willis. Nie na nią. Nie na Szarlotę. Bolało go kiedy jej nie było. Jeszcze mocniej niż kiedy się pojawiała. I teraz kiedy wszedł w posiadanie jej ciała bolało go jeszcze mocniej. Emocje które chował głęboko teraz jeszcze mocniej odczuwał. Wszystkie na raz. Mieszanka tak niebezpieczna, że sam zaczynał Willis się siebie obawiać.
Zachęcała go swoimi jękami do głębszej penetracji. Mocniejszej. Pewniejszych ruchów, których nie mógł przestać. Które trwać musiały, bo teraz byli jednością. Tak mocno jej pragnął. Że słowami nie mógł tego opisać. Tylko gestami. Każdym jednym dotknięciem jej rozpalonego ciała. Nagich piersi. Rozchylonych ust. Rozsuniętych ud. Chciał więcej. Samo patrzenie na nią w tej chwili doprowadzało go na skraj. Ten głos tuż przy jego uchu. Każdy kolejny jęk wyrwany z gardła. Tęsknił za nią. Nie tylko za fizyczną potrzebą zaspokojenia siebie. Za wszystkim innym Willis również tęsknił. Ale wiedział, że dostanie tylko to. Więc brał ile mógł. Aby zapamiętać. Aby wiedzieć, że nadal działał na nią jak wtedy kiedy się poznali. Kiedy pozwalali swoje ciała. Swoje potrzeby. Szeptali słowa przeznaczone tylko dla swoich uszu.
No dalej. Masz mnie teraz w garści. Jestem tylko twój i tylko dla ciebie. Żaden inny dotyk tak mnie nie podnieca, żadna mnie tak nie kręci. Musisz to wiedzieć. Czuć to. Teraz kiedy jestem w tobie nienawidzę cię jeszcze bardziej. Bo po wszystkim odejdziesz. Pójdziesz. Zostawisz mnie samego jak niechcianego kundla, którym jestem, bo nie umiem o ciebie zadbać. Dać ci poczucia bezpieczeństwa. Na które zasługujesz jak żadna inna.
- Tylko moja. Szarlota… moja Szarlota - powtarzał to Willis jak pieprzoną mantrę. W głowie wciąż huczały jej głowa, których tak bardzo teraz pragnął. Chciał zostać w niej jeszcze przez chwilę. Kolejną sekundę, minutę. Sam był już doprowadzany do skraju, zagryzał wargi z każdym kolejnym ruchem mocniej, ale dłużej już nie mógł. Doszedł Willis z jej imieniem na ustach. Nie mogło być inaczej. Czuł jak przyjemna fala ciepła rozlewa mu się po ciele kiedy orgazm zawładnął jego ciałem. Złożył ostatni pocałunek na jej odsłoniętym obojczyku, nie odrywając spojrzenia od jej oczu. Serce nadal zachowywało się tak jakby miało mu wyskoczyć z piersi. A oddechu nie starał się uspokoić. Dostał teraz to czego pragnął od dawna. Szarlotę. Miał ją na chwilę. I teraz nie mógł od niej oderwać rąk. Wzroku. Ust. Nie wysunął się z niej. Trwał w tej pozycji jeszcze przez parę chwil napawając się jej obecnością.
- Tego chciałaś? Tylko na tym ci zależy! Żeby móc mnie dotkąć. Posmakować mojego ciała, rozjebać mnie psychcznie, a później zostawić samego, abym się kurwa sam zaczął po raz kolejny składać do kupy. Nie mam już siły. Nie mam kurwa jebanej siły, aby się podnosić po raz kolejny. I wiesz co, Szarlota? Masz rację. Jebaną kurwa rację. Nie jesteś taka jak inne. Jesteś od nich kurwa o wiele gorsza. A ja od nowa i od nowa się na wszystko kurwa nabieram. Zatrzepoczesz rzęsami, a lecę jak jakiś pojebaniec. Ale koniec z tym. Koniec kurwa ze wszystkim. - Odwrócił się od niej zaraz po tym jak złożył ostatni pocałunek na jej nadal rozchylonych wargach. Czuł się teraz nagi, oberwany ze wszystko. Nie w sensie fizycznym lecz psychicznym. Spojrzał jeszcze ostatni raz przez ramię, a później skoczył ze skały, aby oczyścić umysł. Myśli zebrać i dać jej czas, aby znów go zostawiła. Samego. Bo nie miał teraz Willis, ani jej, ani Quillana. Sam był na własne życzenie.
To tylko seks. Tylko kolejne rżnięcie, po którym pójdę do innej. Zatrzymaj mnie. Do kurwy nędzy zatrzymaj mnie sobie. Jeden gest. Jedno słowo, a będę z powrotem przy tobie. Będę twój na każde zawołanie.
Powrót do góry Go down


Charlotte d'Avignon
Charlotte d'Avignon

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8714-charlotte-d-avignon#246112
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8715-niezbyt-inteligentna-sowa-szarloty
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lip 06 2014, 20:46;

Właściwie nie pamiętam tego momentu, w którym po raz pierwszy mnie pocałowałeś. Wydawało mi się, że to trochę magiczne, że Ty i ja moglibyśmy być razem. Wiesz, to jakby dwa światy. Niby pasujemy ale nie do końca, i znów mi udowadniasz, że nie. Kurwa, jak ja Cię nienawidzę Lowell.
Po seksie, który trzeba mu przyznać był niesamowity. Po tym jak patrzył na nią. Jak jej pragnął. Jak potrzebował tego wszystkiego, zrozumiała, że może będzie dobrze. Może jakoś się poukłada, chociaż nie wiadomo. Ona nie wiedziała już nic, bo zachowanie Willisa wydawało jej się abstrakcyjnie głupia. Stała o własnych siłach z trudem. Biodra jej drżały, podobnie jak uda. Miała wrażenie, że zaraz się przewróci, a on po prostu sobie poszedł, bo tak. Przyszedł do dziwki? Dobrze, zatem dziwkę dostanie.
-Co Ty kurwa robisz?! – Nie, nie podnosiła głosu, zwłaszcza, że próbowała zlokalizować swoje ubrania, a gdy już udało jej się wciągnąć na zgrabny tyłek obcisłe szorty, a piersi ukryć pod materiałem stanika i białej bluzki. Zeskoczyła tuż obok niego, a po chwili chwyciła go za ramię, by wbić w niego spojrzenie dwukolorowych tęczówek. Szukała odpowiedzi na tyle kłębiących się w jej głowie pytań. Nie potrafiła powiedzieć skąd ta nagła niechęć, przecież jeszcze chwilę temu chciał żeby była jego, a teraz? Teraz poczuła się jak ostatnia kurwa, która mogła otrzymać licencję na ruchanie, bo przecież po to przyszedł, prawda? Odczuć satysfakcję, że rozłoży przed nim posłusznie nogi.
Nie wiem co się stało, ale mam to w dupie. Chciałeś mnie upokorzyć, zrobiłeś to po raz kolejny. Dobrze, to Twoje decyzje, ale ja już nie będę ingerować w cokolwiek, bo to nie ma najmniejszego sensu. Jest mi przykro, ale pierdolę to. Ja wstanę, bo skoro tyle razy upadłam przez Ciebie, to dlaczego miałabym się nie podnieść, prawda? Uśmiechnę się krzywo, a zaraz potem powiem Ci bezczelnie w twarz, że mam Cię dość. Że masz wypierdalać. Że moje życie jest bez Ciebie lepsze. To wierutne kłamstwa, ale dadzą mi spełnienie. Zrzucę z siebie ból, gniew i żal. Chcesz zobaczysz to do czego dążysz od tak dawna? Proszę, to specjalnie dla Ciebie.
-Co Ty odpierdalasz? Jakieś modły, ja pierdolę. Dobrze, w porządku, skoro tak chcesz pogrywać, to powiem Ci coś, a potem? Potem się możesz pierdolić z kim chcesz. – Powiedziała z przekąsem, chwytając go za przegub. Nawet wolałaby żeby ją uderzył, albo cokolwiek, ale nie robił z siebie gwiazdy urażonej, bo sam siebie ranił. Charlotte nie miała w tym tak naprawdę wielkiego udziału, a co za tym szło…
-Szmacisz mnie na każdym kroku. Poniżasz mnie, potem bezpardonowo przychodzisz i pierdolisz, że nienawidzisz. To śmieszne i żałosne. Nie obchodzi mnie to, ale jeśli jeszcze raz pojawisz się w moim życiu to wiesz co? Możesz od razu wypierdalać. Spokojnie, przeżyję te jebane kilka tygodni na jednej łódce z Tobą, ale umarłeś dla mnie. Udowodniłeś mi, że nie jesteś nic wart. Zachowałeś się jak skurwiel, a ja z każdą chwila, którą teraz spędzam z Tobą… Nienawidzę Cię jeszcze mocniej, wiesz? – Wydukała, a palce zaciskała coraz mocniej na jego przegubie, nie chcąc nawet wchodzić w to wszystko jeszcze głębiej, bo wydawało jej się to nad wyraz niepotrzebne. Łzy stanęły jej w oczach, ale zatrzepotała dwa razy rzęsami i nie było po nich śladu.
-Wypierdalaj Lowell, serio. Wypierdalaj, bo nic tu po Tobie. Dostałeś co chciałeś, więc teraz daj mi ten jebany spokój, skoro jedyne na czym Ci zależało, to fakt, że znów rozłożę przed Tobą nogi. Jesteś idiotą, ale ja jestem naprawdę naiwna… Nigdy więcej. Nigdy się do mnie nie zbliżaj… – Powiedziała na jednym wydechu, a po chwili puściła rękę Lowella. Odwróciła się na pięcie. Odgarnęła włosy na plecy i jedyne o czym marzyła to, to by odejść. Uciec jak najdalej. Wrócić do Londynu. Wystarczyło się spakować i podać jakąkolwiek wymówkę, by mogła… Przestać istnieć.
Powrót do góry Go down


Willis Lowell
Willis Lowell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : ścigający
Galeony : 127
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8560-willis-lowell#241988
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8563-chodz-pomarudzisz#242056
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8562-willis-lowell#242053
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lip 06 2014, 21:51;

Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy… kurwa, zabrakło mi jebanego oddechu. Podeszłaś wtedy do mnie, uśmiechnęłaś się, a ja wiedziałem. Wiedziałem. Wszystko kurwa wiedziałem. Chciałem, żebyś się tylko do mnie tak uśmiechała. Tylko na mnie tak patrzyła.
Nie przejmował się swoim ubraniem. Niczym się teraz Willis nie przejmował. Czuł, że znów wszystko spieprzył. Tak jak to robił za każdym razem. Kiedy tylko była blisko. Chciał ją mieć Willis dla siebie, ale odpychał ją z każdym razem mocniej. Jakby nic dla niego nie znaczyła. A znaczyła. Zbyt wiele. Wiedział, że będzie ją z każdym razem ranić. Za każdym razem coraz mocniej. Nawet jeżeli chciał ją chronić. To będzie ją ranić. Całym sobą. Każdym słowem i gestem. Chciał się Willis dla niej zmienić. Pokazać jak bardzo ją kocha. Jak nie umie wytrzymać bez niej jednego cholernego dnia, ale nie dla chwili uniesienia. Dla zwykłem potrzeby bycia przy niej. Dla niej.
- Kurwa, nic już nie mów. Zabierz się stąd rozumiesz? - miał nadzieję, że go posłucha. Że zrani ją tak dotkliwie, że pójdzie ona daleko. Zastawi go samego. Aby mógł zapomnieć. Tylko jak skoro ona wciąż siedziała Willisowie w głowie. A jak jej nie widział to wszystko to odczuwał jeszcze bardziej. Nie chciał na nią patrzeć. Nie chciał jej widzieć. Zakończyć wszystko, aby więcej jej nie ranić. To takie proste się wydawało. Jak tylko się o tym myślało. Bo zaraz musiała złapać go za nadgarstek. Nie wyrywał się. Nie był to dotyk o którym marzył, ale mimo wszystko chłonął z niego to co dobre. Ciepło jej palców, które coraz szczelniej zaciskały się na jego dłoni. I słuchał. Słuchał wszystkiego. Każdego słowa z którym robiła mu coraz większą dziurę w sercu. W jebanym narządzie, który miał za zadanie pompować krew. A ona robiła z niego sieczkę. Tak bardzo, że za chwilę nie będzie mógł złapać oddechu. Że nie będzie chciał tego robić. Bo ona go raniła, chociaż sam to wszystko zaczynał. Zakończyć chciał Willis. Zostać sam. Bez nikogo, aby móc później iść pić. Palić. Zabawić się i obudzić się następnego dnia obok kogoś na kogo zasługiwał. Bo wiedział Willis, że na Szarlotę nie zasługiwał.
- Wypierdalaj. Wypierdalaj Szarlota. Jak mam ci kurwa powiedzieć, że nie chcę cię więcej widzieć. Nie chcę więcej patrzeć na ciebie i myśleć o tym jak bardzo cię nienawidzę. Jak bardzo sprawiasz, że nie umiem się spokładać do kupy. Nie umiem normalnie przy tobie funkcjonować. Jebane oddychanie sprawia mi ból. Czuje się jak topielec, który z każdym haustem nabiera w płuca więcej wody. Który opada na dno, widzi światło. Chce płynąć do niego, ale nie może. Tak się kurwa czuje - mówił Willis, po to, aby poszła. Zostawiła go i żeby mógł zamknąć ten rozdział w swoim jebanym życiu. Żeby mógł zapomnieć. Zakopać pudełko z Szarlotą głęboko w ziemi. Najgłębiej jak się da, aby więcej z niego nie wyszła.
Nie mam siły, nie chcę cię ranić. Tak trudno to pojąć? Nie chcę widzieć ciebie, bo wiem, że zaraz zrobię coś za co jeszcze mocniej mnie znienawidzisz. A nie chcę, abyś mnie nienawidziła. Chcę żebyś była szczęśliwa, ale ze mną nie będziesz. Mogę się oszukiwać za każdym razem, ale tak nie będzie. Nie będę cię umiał ochronić przed samym sobą… Więc idź Szarlota. Daj sobie szansę.
Patrzył jej w oczy z których chciał wyczytać jak najwięcej. Zobaczyć w nich odrazę do siebie samego, aby móc to wszystko zakończyć. Powiedzieć spierdalaj po raz ostatni. Ale nie zobaczył tego zamiast tego w jej oczach stanęły łzy. Ostatnia rzecz jaką Willis chciał zobaczyć. Mógł ją ranić na wiele sposobów, ale nie chciał tego widzieć. Nie chciał widzieć łez w tych oczach, które jeszcze przed chwilą pożerały go z pożądania. Tak je chciał zapamiętać. Tak to się powinno zakończyć. Zakuło go jeszcze bardziej, że to przez niego. Że to przez swoje zachowanie doprowadził do tego na co teraz patrzył. Nie trwało to długo. Sekundę może dwie, bo zaraz już wydawało się być w porządku, ale widział to. Wiedział, że to przez niego i wtedy coś w nim pękło. Za dużo było wszystkiego.
- To mnie nienawidź. Proszę, znienawidź mnie. Odejdź po raz ostatni wykrzykując jakim jestem kutasem. Jak bardzo mnie nienawidzisz. Znajdź sobie lepszego. Takiego który będzie na ciebie zasługiwał, bo ja nie zasługuje - mówił powoli, ale nie dlatego, że starannie dobierał słowa. Po prostu ciężko mu one przechodziły przez gardło.
Kochaj mnie, tak jak jeszcze nikt mnie nie kochał. Bądź przy mnie, a ja będę przy tobie. Zawsze.
- Tak, idź. Zostaw mnie i więcej się do mnie nie odzywaj - powiedział Willis, ale zaraz złapał ją za ramię, aby stanęła twarzą do niego. Aby popatrzyła w oczy w których mogła zobaczyć teraz wszystko - Mogę być największym kutasem na tej jebanej planecie, ale kocham cię. Całym sobą. Wszyscy mi mówią, że to mnie niszczy, ale bez ciebie czuje się wyniszczony jeszcze bardziej. Bez twojego głosu, oddechu, zapachu. Spojrzenia i dotyku. Tonę wtedy. Bo nie ma cię przy mnie. Bądź moja. Bądź ze mną. Dla mnie. Uda się nam, wierzę, że nam się uda. Posklejamy wszystko - złapał ją za rękę i delikatnie przyłożył do swojej nagiej klatki piersiowej, tak aby mogła poczuć bicie jego serca. - Dla ciebie. Kocham cię, Szarlota. Z każdym dniem mocniej. A niszczy mnie tylko to, że ciebie przy mnie niema - powiedział już szeptem Willis. Sam ledwo słyszał swoje słowa przez szum wodospadu. Patrzył jej nadal w oczy, nie odwracał spojrzenia.
Nie chcę nic pomiędzy. Stanów pośrednich przez które świruje. Bądź albo zniknij. Wybieraj Szarlota, ale wiedz, że nie będzie później odwrotu.
Powrót do góry Go down


Charlotte d'Avignon
Charlotte d'Avignon

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8714-charlotte-d-avignon#246112
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8715-niezbyt-inteligentna-sowa-szarloty
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPon Lip 07 2014, 10:21;

Kocham sposób w jaki kłamiesz…
Patrzę na Ciebie i nie wiem właściwie co powiedzieć. Nie potrafię się odezwać tak jakbym chciała. Niby chcę, ale mogę. Głos grzęźnie mi w gardle, a ja czuję się jak idiotka stojąc tutaj teraz i zastanawiając się po co tak bardzo odpierdalasz. Ludzie mówią, że to ja jestem popierdolona, ale nie. Próbowałam. Chciałam. Nie zrobiłam tego celowo, ba nawet nie jest mi na rękę, że przed chwilą wydarzyło się to wszystko. Znów mnie stłamsiłeś. Znów zrobiłeś to samo. Jestem jak szmaciana lalką, którą możesz pociągać za sznureczki. W porządku. Nie Ty jeden. To nie tak, że nie mam własnego zdania, ja nie mam siły walczyć z wiatrakami. Po raz kolejny. I znowu. I znowu. I znowu… Ten ogień mnie parzy, a my nie jesteśmy w stanie w żaden sposób go zgasić. Myślisz, że to głupie albo żałosne? No powiedz jakie to może być skoro zamiast brać jak najwięcej od życia i z tego co nam daje, Ty wolisz odpierdalać nie zrozumiałe dla mnie modły i rzucać hasłami, które nie odnajdują pokrycia. Nienawiść. Żal. Gniew. Co jeszcze? Powiedz, o co mnie jeszcze oskarżysz? Pozwól mi odejść, skoro tak naprawdę nie chcesz mnie tu. Nie trzymaj mnie za rękę. Nie patrz na mnie z miną zbitego kundla. Niepotrzebne mi to jest. Nie chcę w swoim życiu słabych ludzi, po prostu… Odpuść.
Skończ opowiadać mi bajki. Nie jestem już małą dziewczynką, która wierzy w szczęśliwe zakończenia.
Nie potrafię ocenić pewnych kwestii, zresztą analiza tej pojebanej sytuacji nie jest także moim interesem. Przyszedłeś, zrobiłeś to na co miałeś ochotę i co dalej? Nienawidzisz mnie. Chcesz żebym spierdalała. Chcesz tego wszystkiego, bo nie potrafisz panować nad swoimi nerwami. Gubisz się pomiędzy własnymi myślami, a ja nie wiem jak unieść te fale rozgoryczenia, które zalewają mnie z każdej strony. Nie rozumiesz, że już podjęłam decyzję?
I patrzę teraz na Ciebie. Słucham. Moje serce pęka na pół i czuję się jakbym podróżowała po innej galaktyce. Nie umiem oddychać. Nie wiem jak to się robi, bo sprawiasz, że nie potrafię iść o własnych siłach do przodu. Zaciskam znów palce na Twoim przegubie, a ten dotyk sprawia, że czuję się spokojniejsza. Wiesz dlaczego? Bo jesteś przy mnie. Nie możesz tak po prostu odejść. Nie każ mi znów płakać, ani cierpieć. Możemy unikać naszych spojrzeń, ale to co odpierdalasz to wymysł tylko i wyłącznie Twojej wyobraźni.
Pozwól mi nie mówić nic, kurwa. Pozwól mi zamilknąć.
Słucham tego co mówisz, ale nie chcę się w tej chwili potknąć. Próbuję zrozumieć wszystko co się między nami dzieje i chcę jeszcze więcej. Opuszkami palców dotykam Twojej twarz. Sunę, wyczuwając Twoje łuki brwiowe. Kości policzkowe. Nos. Kończę na wargach, które tak bardzo lubię całować. Lustruję Twoją twarz. Owszem, pewnie i tak nic nie zmienimy, ale miejmy to dziś w dupie. -Więc skończ odpierdalać. – Mój ton nie jest najprzyjemniejszy i nie wiem dlaczego to mówię, ale nie mogłam się powstrzymać. Nie chciałam się rozwodzić nad swoimi uczuciami. Ba, ja nie potrafię o nich mówić. Mogę obrzucić Cię stekiem wulgarnych słów, ale nigdy nie przeplotę w tym emocji, bo nie dam rady. One zabijają. Nie pozwól żebym umarła, nie chcę. Jeszcze nie teraz. Mamy czas prawda? Wszystko się może zdarzyć, dlatego teraz zbliżam się do Ciebie. Podchodzę na jeden krok. Może na dwa. Układam dłoń na Twoim brzuchu i wyczuwam mięśnie, które reagują na tę jakże eteryczną pieszczotę. Nie wyrzeźbię więcej słów, ale to nic. Nie musisz się tym przejmować. Po prostu… Zaufaj mi, choć jeden pierdolony raz Willis. Nie mam siły znów być oskarżana o cokolwiek. Nie możesz odpuścić? Zrób to. Proszę.
-Chodź ze mną. Po prostu odpocznijmy od tego. Nie krzycz już. Nie chcę tego słuchać, rozumiesz?
I nie wiem gdzie Cię pociągnęłam, ale dopóki zastosujesz się do mojej prośby, będę mogła być dla Ciebie wszystkim.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptySro Lip 09 2014, 13:54;

To aż dziwne, że wraz z Tannerem trafili do tej samej łódki mieszkalnej. Nie będzie przecież na to narzekać, prawda? Już kiedyś była w Indiach. Z ojcem. Dlatego ucieszyła się, kiedy dowiedziała się, jaki jest cel całej tej wakacyjnej wycieczki. Uwielbiała ten klimat. I dlatego zamierzała pokazać chłopakowi wszystko to, co sama widziała a nawet zabrać się do miejsc, do których wcześniej nie miała okazji pójść.
Jednym z jej ulubionych miejsc był właśnie wodospad, do którego teraz zmierzali. Droga nie należała do najwygodniejszych, jednak jej to nie przeszkadzało. Troszkę więcej ruchy i tyle. Obejrzała się za siebie, czy aby Tanner daje sobie radę. Uśmiechnęła się na jego widok i ruszyła dalej. Widok już stąd był niesamowity... A przecież nie doszli do samego wodospadu!
Dopiero po kilkunastu minutach znaleźli się na samym szycie... Nie wiedziała tylko, czy nie wolał zejść na dół. Na dole było znacznie głośniej ale dało się to jakoś wytrzymać.... Zdecydowanie słońce nie doskwierało tak jak tutaj. Poprawiła niewielki skórzany plecak, który ze sobą zabrała i odwróciła się do ślizgona.
-Schodzimy na dół!-Zawołała z szerokim uśmiechem. Wynagrodzi mu te wspinaczki i bolące stopy. Jeszcze nie wiedziała jak, ale coś wymyśli. Miała jeszcze całą drogę na dół.
Zejście poszło im zaskakująco szybko i dopiero wtedy mogła spokojnie usiąść na jednej ze skał i odetchnął. Okey. Troszkę się zmęczyła tych chodzeniem... Zerknęła na Tannera.
Stwierdziła, że na chodzenie po barach i po ulicach miasteczka będą mieli dużo czasu, dlatego dzisiaj wybrała taki rodzaj spędzenia dnia. Oczywiście, zapewne następnym razem to on gdzie ją zaprowadzi. Chwyciła plecak i zaczęła z niego wyjmować rzeczy. Głównie to coś do jedzenia... Cała ona.
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPią Lip 18 2014, 15:49;

On natomiast nigdy nie podróżował. Był tylko w Bułgarii i później w Londynie. Nie widział praktycznie żadnego zakątka świata, stąd może jego entuzjazm, żeby zobaczyć wszystko, co tylko się uda. Kochał podróże, jednak nigdy nie mógł spełnić swojego marzenia. Nie mógł odwiedzić kraju, który mu się podobał, ponieważ jego rodzice wyznawali przekonanie "swego nie znacie, a cudze chwalicie". Jak mógł z tym konkurować, skoro nie był nawet pełnoletni? Musiał dostosować się do ich nakazów, zakazów, głupich komentarzy. Nie mógł mieć własnego zdania, nigdy. Więc może dlatego właśnie teraz był jaki był? Nie chciał wszystkiego zwalać na wychowanie, ale nie da się nie przyznać, że z pewnością to właśnie przez wychowanie stał się takim człowiekiem, w siedemdziesięciu procentach. W momencie, gdy dotarli na szczyt, przed Tanner'em ukazał się widok, którego nigdy wcześniej nie widział. Był to z pewnością najcudowniejszy krajobraz, który widział w swoim życiu do tej pory.
- Nie wiedziałem, że istnieją takie miejsca na tym świecie! - krzyknął do dziewczyny, ponieważ został spory kawałek w tyle. Nie dlatego, że sobie nie radził, grał przecież w Quidditcha, musiał mieć dość dobrą kondycję. Problemem był fakt, że nie mógł przestać patrzeć się na wodospad, który z tej perspektywy był cudowny. Potężny. Chapman odnotował w myślach, że to miejsce jest jednym z tych, do których będzie chciał wrócić przed śmiercią. Zdecydowanie. Gdy stanął już obok dziewczyny, złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie zdecydowanym ruchem, uśmiechając się przy tym szeroko. - Wiedziałem, że wybierzesz najlepsze z możliwych miejsc, dlatego zgodziłem się, żebyś mnie tu poprowadziła - zaśmiał się cicho i nachylił nad plecakiem dziewczyny. On w swoim miał koc i kilka butelek kremowego piwa, które zdecydowanie będą im dzisiaj potrzebne. Rozłożył koc, siadając na nim, uprzednio oczywiście ściągając z nóg buty.
- Cudowne miejsce. Znasz jeszcze jakieś podobne do tego? Byłaś już kiedyś w Indiach, tak? - coś tam mu świtało, ale wolał się upewnić. Rozmawiali o tym może raz czy dwa, a dziewczyna nie dawała po sobie poznać, że coś ją nudzi albo że ogląda to już po raz drugi. Wszystko przyjmowała z takim samym zachwytem i entuzjazmem jak sam Tanner, co bardzo mu się podobało. Chyba nie zniósłby, gdyby ktoś cały czas mówił mu, co zaraz zobaczy.
Powrót do góry Go down


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPią Lip 25 2014, 14:51;

Dlatego zrobi wszystko aby zobaczył troszkę świata, o ile w ogóle jej na to pozwoli. Przecież i tak nie dałoby się do niczego go zmusić... I nawet tego nie chciała. Nie potrafiła zmusić go do czegoś, co byłoby wbrew niego... Choć czy takie podróże mogą być złe? I tu pojawia się kluczowe pytanie. Czy on w ogóle chciałby zwiedzać z nią kraje i ich zakątki?
Na to jakże idiotyczne pytanie mogła sobie odpowiedzieć sama. Nie była niepewna siebie, dlatego też mogła odpuścić to sobie "czy on gdziekolwiek chciałby iść WŁAŚNIE" ze mną? A ta druga cześć? Widok jego uśmiechniętej twarzy i rozbieganych oczu, które chciały dostrzec wszystko co oferował mu krajobraz, również mówiły same za siebie.
Zaśmiała się głośno i spojrzała na chłopaka. Nie odpowiedziała mu, bo słowa wcale nie były potrzebne. Ta jego niewiedza dotycząca takich miejsc i zapał z jakim tutaj przyszedł, to było coś nowego. Nowa twarz Tanner'a i chciała się nią cieszyć jak najdłużej.
Uśmiechnęła się do niego szeroko i pocałowała go szybko w usta. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej...-Czasem potrafisz podejmować naprawdę dobre decyzje.-Powiedziała, puszczając mu oczko. Nie, wcale nie chodziło jej o to, z kim właśnie teraz był. Oparła dłonie na biodrach i rozejrzała się, mocno wciągając powietrze.
Zdjęła spodenki i koszulkę, zostając w samym stroju kąpielowym. Przecież nie przyszła tutaj tylko po to aby posiedzieć pięć minut i sobie iść. Położyła się na kocu i mocniej nasunęła okulary na nos. Czas się troszkę opalić. Choć i tak była brązowa, to ten odcień wciąż był zbyt słaby(pełna opalenizna to czerń)
-A owszem, znam. Musisz tylko ładnie poprosić aby je zobaczyć. -Uśmiechnęła się szeroko. I nie miała na myśli tylko Indii.-Kilka lat temu, z tatą. Jak zawsze musiał mnie zostawić i sama zwiedzałam te piękne okolice.-Uśmiechnęła się delikatnie.-No, może nie sama .-Wzruszyła lekko ramionami. No tak, co chłopak chciałby słuchać o jej przygodach z innymi... Mhm, kolegami.
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Sie 03 2014, 09:52;

Akurat Angven jest jedyną osobą, której dałby się do czegokolwiek zmusić. Nie oznaczało to, że chciał, żeby dziewczyna musiała to robić, o nie. O wiele bardziej wolał spełniać jej życzenia, tak, żeby zobaczyć na jej twarzy szeroki, szczery uśmiech. Jaka jest frajda ze zmuszania kogokolwiek do czegokolwiek? Dla osoby zmuszanej na pewno nie, dla zmuszającej.. cóż, takie rzeczy tylko w sypialni, nie w prawdziwym życiu, przynajmniej dla Chapmana. Uśmiechnął się słodko do dziewczyny, czekając, aż ta w jakikolwiek sposób zareaguje na jego wcześniejsze słowa. Zaśmiał się cicho, gdy usłyszał coś o dobrze podjętych decyzjach.
- Jakże mogłoby być inaczej? Ja cały jestem przecież doskonały, idealny i nie da się o mnie powiedzieć złego słowa. Przynajmniej od kilku dni, bo wcześniej to owszem, była kwestia dyskusyjna - mruknął cicho z niezadowoleniem, przypominając sobie numery, jakie wywijał przez długi czas na początku związku z panną Shay. Przygryzł delikatnie wargę, zastanawiając się czy ona tak samo jak on powoli zaczyna śmiać się z początków ich znajomości. Gdy dziewczyna zaczęła się rozbierać, Tanner powoli, bardo powoli, cały czas obserwując idealne ciało Angven, także zaczął ściągać swoją koszulkę, a później spodnie. Został w samych slipach koloru czerwonego, które wyciągnął dzisiaj odruchowo z szafy, nie patrząc nawet na ich kolor. Teraz uświadomił sobie, że mógł założyć coś mniej przykuwającego uwagę. Chociaż skąd miał wiedzieć, że właśnie dzisiaj będą się opalać? Panna Shay zapomniała mu wspomnieć o tym jakże znaczącym fakcie, chociaż sama przygotowała się doskonale. Nadąsał się lekko, jednak zajmując miejsce obok dziewczyny szybko mu przeszło.
- Nie sama? Byłaś w tych wszystkich miejscach z jakimś swoim kochankiem? - oho, proszę bardzo czy pan Chapman robił się zazdrosny? Nie, to nie zazdrość. Chociaż może odrobinę? Jego mina od razu stała się mniej wesoła, a oczy odrobinę pociemniały. Tak to już jest, gdy rozmowa schodzi na przeszłość. Tanner nie lubił przeszłości innych ludzi, a już na pewno nienawidził swojej. - W takim razie będziesz moim osobistym przewodnikiem po Indiach. Odwdzięczę Ci się w jakiś inny sposób, ale chciałbym zwiedzić jak najwięcej miejsc no i pominąć oczywiście te nudne i niewarte zobaczenia - jaki był zmienny! W jednej chwili dąsał się o to, z kim była w Indiach, a w drugiej leżał tak blisko niej, dotykając powoli dłonią jej cudownego policzka. Kto by za nim nadążył? Panna Shay powinna.
Powrót do góry Go down


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyCzw Sie 07 2014, 13:47;

Jednak Tanner wie, że nigdy by tego nie zrobiła... Bo wprost brzydzi się takimi zachowaniami. Lubi wiedzieć, że czyjeś zdanie czy gesty, są jego czystym, niepohamowanym pomysłem. To świadczy również o pewnej dozy zaangażowania, prawda?
Nie była księżniczką ani nikim istotnym, aby rządzić nim, czy kimkolwiek innym. A co dopiero wydawać jakieś polecenia czy żądania. Uśmiech na jej twarzy wywoła właśnie jego spontaniczność. Nie chciała aby był przewidywalny, taki, jaki sobie wymarzyła. Nie chciała aby spełniał jej oczekiwania bo to jest po prostu nudne.
Zaśmiała się i pokręciła głową.-Chyba muszę zgnieść tę Twoją pewność siebie, co?-Uniosła lekko brwi, spoglądając na niego. -Jeszcze się zagalopujesz i co w tedy? Jesteś nieznośny jak coś sobie głupiego do główki wbijesz.-Pokazała mu język. Ohh, chyba już zapomniał, że to właśnie tego nieidealnego i pokręconego Tanner'a polubiła. To z nim była... Idealność nie istnieje, przynajmniej dla niej. Bo jej naprawdę nie jest potrzebne wiele.
Czy zaczyna się z tego śmiać? Mówisz o tych panienkach? Tej ciągłej niepewności? Już o tym zapomniała. Nie wracała do tego, wierząc, że nie ma po co... Nie było to istotne, ważne... Dlatego postanowiła o tym zapomnieć. Nie będzie zaśmiecać sobie główki takimi rzeczami. Bo po co?
Wiedziała, że taki pokaz mu się spodoba. Choć chyba tylko w jego oczach mogło wyglądać jak pokaz. Był to raczej szybki zrzut z siebie ubrań, które przez to ciepło kleiły się do jej ciała. Patrzyła na niego, z lekko przekrzywioną głową. No tak, nie wspomniała mu gdzie się wybierają i stąd brak kąpielówek. Przegryzła jedynie wargę, aby nie zaśmiać się na ten przeuroczy widok.
Podniosła się lekko i oparła na łokciach. Posłała mu swój najładniejszy uśmiech, który na celu ma udobruchanie chłopaka.-Kochankiem.-Wywróciła oczyma, jakby to określenie było idiotyczne. -No wiesz... Miałam jedną przygodę tutaj,-Lekkie wzruszenie ramion. Wspomnieć, że chłopak chodzi wraz z nimi do Hogwart'u?-Ej! gdyby nie to, nie mogłabym Ci pokazać tylu pięknych miejsc.-Zaśmiała się i posłała mu całusa. Czemu nie potrafiła być poważna? Bo chłopak wyglądał tak uroczo... Cholera! Powinna zmienić to nastawienie bo jeszcze naprawdę coś pójdzie źle.
-Za przewodnika się płaci, wiesz?-Uniosła wysoko brwi i podniosła się do pozycji siedzącej. Zerknęła na niego przez ramię, posyłając szeroki uśmiech.-Skoro chcesz zwiedzać i zobaczyć niesamowite miejsca. Musisz to najpierw poczuć.-Powiedziała, podnosząc się. Przy okazji pociągnęła go za sobą. Oh... Dobrze, że miała okulary przeciwsłoneczne. Przynajmniej mogła w spokoju go obserwować. W takiej postaci jeszcze go nie widziała. Pociągnęła go w kierunku wody... Żal byłoby do niej nie wskoczyć!
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptySob Sie 09 2014, 16:12;

Mimo wszystko niektóre oczekiwania są niezmienne, niektóre trzeba spełniać bez mrugnięcia okiem. Tanner nie mógłby być na przykład starym Tanner'em, oglądającym się za każdą panienką i mieć jednocześnie Angven całą dla siebie. To, że nie będzie jej zdradzał jest też jednym z oczekiwań i to bezdyskusyjnie. Fakt faktem, że to Chapman musi sam zdecydować czy odpowiadają mu takie warunki, czy nie, a jeśli nie.. żegnaj najcudowniejsza dziewczyno, jaką kiedykolwiek poznał i z pewnością pozna. Dlatego właśnie postanowił ograniczyć swoje dzikie zapędy do seksu z jak największą ilością dziewczyn. Wybrał ją. Tylko ją. Powinna to doceniać, nigdy wcześniej nie poświęcił się dla żadnej dziewczyny w tak wielkim stopniu.
- Moim zdaniem każdy jest nieznośny, jak wbije sobie do głowy coś głupiego. To samo można powiedzieć o pani, panno Shay. Jednak fakt, to może odrobinkę zaważyć na mojej samoocenie, wiem, że jednak mam jakąś wadę - zaśmiał się cicho, mrugając przy tym wesoło. Z nikim nie czuł się tak dobrze i swobodnie jak z tą dziewczyną, i oczywiście cały czas zastanawiał sobie, jak to jest możliwe. Przy niej był odprężony, zrelaksowany, najczęściej uśmiechnięty. Czasem w jego głowie pojawiała się myśl: to jest kobieta, którą powinieneś nosić na rękach.
- Jedną przygodę? Kim jest ten chłopak? - spojrzał na nią poważnym wzrokiem, nieco marszcząc brwi i przechylając głowę, tak, że wyglądał jak nadąsane dziecko, które nie dostało swojego ulubionego cukierka. Był bardzo nieufny w stosunku do byłych kochanków swoich dziewczyn. Nie miał zamiaru robić z tej rozmowy przesłuchania, dlatego w pewnym momencie wypuścił z siebie powietrze i uśmiechnął się słodko, patrząc, jak Angven przygryza wargę. Nieładnie, nie można tak kusić biednego, zdenerwowanego Tanner'a. To może się źle skończyć, na przykład tym, że chłopak weźmie ją na ręce i wrzuci do tej zimnej wody. - Płaci się? Nie wiedziałem - pokręcił głową z rezygnacją, kryjąc uśmiech. - W takim razie spróbujemy szantażu - zaśmiał się cicho i złapał dziewczynę za biodra, przerzucając ją sobie przez ramię. Był dość silnym facetem, więc nie sprawiło mu to żadnego problemu. Podszedł do wody, stając na krawędzi i delikatnie wychylając się w przód. - Właściwie.. szkoda byłoby przepuścić taką okazję. Mam nadzieję, że umiesz pływać? - zanim zdążyła odpowiedzieć, ten odbijał się już nogami od ziemi, żeby za chwilę wpaść z dziewczyną w lodowatą wodę, idealnie chłodzącą jego ciało. Cudowne uczucie.
Powrót do góry Go down


Angven Shay
Angven Shay

Uczeń Slytherin
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 187
  Liczba postów : 196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6722-angven-lukrecja-shay
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6733-prosze-nie-wstydz-sie
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptySob Sie 09 2014, 21:39;

Czy tego po nim oczekiwała? Należało to raczej do kwestii, które nie podlegają dyskusji, prawda? Nie myśli się o nich, nie analizuje czy tak zrobi czy nie.. Nie można mieć wszystkiego... Takie niezdecydowanie i nienasycenie w późniejszym okresie jedynie się od nas odbija. Boleśnie.
Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Wybrał ją i powinna być szczęśliwa. Była, jak cholera. Tylko czasem się zastanawia, czy go tym nie ogranicza? Nie hamuje? Nie chciałaby tego, więc lepiej aby od razu dał jej znać. Bo po co robić sobie nadzieje, po co się w to dalej angażować? Spowalnianie kogoś, do kogo żywi się uczucia, to chyba nie to, czego chcemy, racja?
-Powiem Ci jedno... Na razie nie mogę o Tobie powiedzieć złego słowa.-Uśmiechnęła się do niego szeroko i pochyliła nad nim. -Cholera, spraw, abym miała się czego czepiać, co, Chapman?-Pocałowała go krótko, co trwało zbyt szybko. Jednak nie dajmy się ponieść emocjom, dobrze? Nic nie mogła poradzić na to, że chciała cały czas przy nim być. Po prostu wiedzieć, że stoi gdzieś obok. Mogłoby jej to wystarczyć.. Choć i tak wciąż jej było mało. Tylko on czuł się inaczej przy niej? Jej ślizgońska natura gdzieś znikała i gotowa była nawet na kompromisy, tylko po to aby i jemu było dobrze.
-Poznałam tutaj Nadish'a.-Wzruszyła delikatnie ramionami.-Byłam sama, bo ojciec musiał pracować. Wtedy on mnie oprowadził po tutejszej okolicy i paru innych.-Spojrzała na niego. Nie tłumaczyła się, po prostu opowiadała mu swoją historię.-Kilka niewinnych całusów i tyle.-Zaśmiała się i rozczochrała jego włosy, aby go przyciągnąć do siebie i ponownie dać mu całusa. Tym razem, w nos.
Czy już zapomniał, że uwielbiała go drażnić? Nie pamięta? To mu przypomni. A czy przejmuje się konsekwencjami? Oj tam.
Zaśmiała się, myśląc, że jedynie sobie żartował... Jednak nie! On postanowił bez uprzedzenia ją chwycić i podnieść jak worek ziemniaków! -Tanner! Postaw mnie! Ale już!-Powiedziała głośno i wyszłoby całkiem poważnie gdyby nie jej cichy śmiech i mina, wyrażająca rozbawienie.
Oczywiście, to nie miało większego sensu i tak by jej nie posłuchał. Nie minęło pięć sekund a jej ciało doznała lekkiego szoku. Woda była przyjemnie chłodna, jednak to wciąż była spora różnica między tym co jest na zewnątrz. Wynurzyła się szybko i zaczesała włosy do tyłu, odszukała chłopaka i uderzyła go pięścią w ramię.-Na Twoje nieszczęście, umiem!-Zaśmiała się i podskoczyła, opierając się o jego barki, tak, aby spróbować go podtopić.
Powrót do góry Go down


Tanner Chapman
Tanner Chapman

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : szukający
Galeony : 765
  Liczba postów : 682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6588-tanner-chapman
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6592-sowka-tannera#185458
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7242-tanner-chapman
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyWto Sie 12 2014, 19:16;

Oczywiście, że nie można mieć wszystkiego, z tym pan Chapman zgadzał się w stu procentach. Wierność jest jednak rzeczą, która po prostu nam się należy, jeśli jesteśmy w związku i jeśli nie zostały wcześniej określone jakiekolwiek inne granice. Kto chciałby się dzielić z kimś innym miłością swojego życia? Chyba tylko jakiś nienormalny człowiek. Oczywiście, że go ograniczała. Każda miłość odrobinę ogranicza. Jednak nie był to rodzaj kontroli, zabraniania sobie czegokolwiek i podporządkowywania się sobie. Był to dobry rodzaj ograniczenia, taki, do którego doszedł sam Tanner. Chciał się zmienić, sam z siebie, bez żadnej wyraźnej prośby ze strony panny Shay. To było dobre i z pewnością słuszne. Nie ograniczała go w żaden niechciany przez niego sposób. Gdyby tak było, z pewnością dowiedziałaby się o tym jako pierwsza.
- Jak miło to słyszeć - uśmiechnął się szeroko, odwzajemniając jej krótki pocałunek, który dla niego z pewnością nie był wystarczający. Brał jednak pod uwagę fakt, że są na świeżym powietrzu i jakiś człowiek może tu wpaść w każdej chwili. Nie chciałby chyba zobaczyć czegoś nieprzyzwoitego, prawda? - O nie, moja droga. Z pewnością nie będę dawał Ci powodów do złości na mnie. Po co mam to robić? Wtedy pewnie nie dostanę tego, na czym tak bardzo mi zależy - zachichotał cicho, wywracając przy tym lekko oczami. Udawał idiotę, któremu zależało tylko na seksie, ale czasami lubił tak się podroczyć z uroczą blondyneczką, która stała tuż przy nim, obejmując go lekko. Był taki zadowolony.. cała jego radość uleciała jednak gdzieś daleko, gdy usłyszał imię chłopaka, którego przyprowadziła tutaj Angven.
- Tylko mi nie mów, że to ten Nadish, który jest w Hogwarcie, bo jeśli tak, to biedaczek będzie miał przechlapane, jeśli się jeszcze raz do Ciebie zbliży - zamruczał zaborczo do ucha dziewczyny, uśmiechając się przy tym lekko groźnie. No, a później nastąpiło to całe szaleństwo z wrzucaniem jej do wody. Uśmiechnął się szeroko, gdy dziewczyna próbowała go podtopić. O nie, nie ma tak dobrze. - Panno Shay, proszę być grzeczną, bo inaczej będę musiał związać te pani rączki.. - powiedział uwodzicielskim tonem. Swoją drogą, taka mała zabawa w sypialni byłaby chyba całkiem w porządku, prawda? Zainspirowany tą myślą poprzekomarzał się jeszcze trochę z dziewczyną, a później, po opalaniu się i kilkugodzinnym relaksie, udali się do łódki, coby sobie trochę odpocząć.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32462
  Liczba postów : 102522
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Specjalny




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lis 25 2018, 00:13;

@Riley Fairwyn, jako łowca zwierząt i stworzeń magicznych, miał szansę zwiedzić kawał świata. Aby chociaż trochę wprawić się w wykonywanym zawodzie, nie należało odrzucać żadnych ofert. Zresztą, wystarczyło tylko trochę się zakręcić, aby wychwycić wieści o samicy żmijoptaka, która uciekła z rezerwatu w Indiach i w dziczy złożyła jaja. Była to wymarzona okazja na zdobycie niesamowitych fantów, a także sprawdzenie swoich umiejętności.
Świstoklik przeniósł Krukona i jego towarzysza (@Neirin Vaughn) niewielki kawałek od wodospadu Pelukisa, gdzie bez problemu można było dostrzec ślady pozostawione przez żmijoptaka. Musiał być gdzieś w pobliżu... a zaraz obok cenne srebrne jajka!

Tropienie:

Kostka dla Riley'a:

UWAGA! Zakłócenia magii działają tutaj na takiej zasadzie, jak w Dolinie Godryka!

______________________

Wodospad Pelukisa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lis 25 2018, 02:29;

Podróż do Indii na kilka dni przed początkiem grudnia mogła być dość ciekawą odmianą. Listopadowe chłody nie rozpieszczały. Brutalność jesiennego, porywistego wiatru wstrząsała moim ciemnym płaszczem, gdy wraz z Neirinem stawiliśmy się na polanie w Dolinie Godryka - miejscu naszej dwuosobowej zbiórki. Przywykłem już do nieprzyjaznej pogody, więc starałem się nic sobie nie robić z nieprzyjemnego wrażenia smagania biczem po twarzy (pozostałego mi po wyprawie do Kolumbii), gdy raz po raz rozbijała się o nią nowa fala lodowatego wiatru. Bardziej martwiłem się o to, co zastanę na miejscu. Czy Indie, tak samo jak inne egzotyczne krainy, miały mnie niemiło zaskoczyć duchotą i zabójczym dla Brytyjczyka ukropem? Zdaje się, że za moment mieliśmy się przekonać.
Wylądowawszy na miejscu, zajęliśmy się przygotowaniami. Musieliśmy zrzucić z pleców cieplejsze płaszcze i przebrać się w coś praktyczniejszego. W końcu, w Indiach temperatura dochodziła do dwudziestu sześciu stopni celsjusza! I jakoś tak niefortunnie to wyszło, że płaszcz, jaki upchnąłem w podręcznym plecaku, wymsknął się z niego i zastawił na mnie pułapkę. Od tak, zwyczajnie wypadł z niedomkniętego bagażu i zawinął mi się wokół nóg, gdy pochyliłem się, aby zbadać trop. Co za pech! Chociaż później bardzo intensywnie zastanawiałem się czy to nie była wina któregoś z podstępnych zwierzątek - zauważyłem brak kilku intensywnie mieniących się guzików, ale może zgubiłem je ostatnio na Nokturnie? Niemniej, w tym konkretnym momencie runąłem jak długi przed siebie, tuż obok Puchona. Zakląłem, jak nigdy, gdy wstając poczułem jak w dłoniach i kolanach natychmiast odzywa się piekący ból pochodzący z dotkliwie zdartej skóry.
- Na Merlina, ale daje ci przykład. "Jak się nie skradać", autor "Jakiś niezgrabny Fairwyn". - Spróbowałem obrócić swoją niezdarność w żart, aby zamaskować dyskomfort i cierpienie. - Ale popatrz, ślad się nie urywa. - Próba numer dwa, tym razem na talerzu mamy odwracanie uwagi od istoty problemu. Wskazałem podłużny ślad na ziemi, odciśnięty w piasku. - Chyba jesteśmy niedaleko. Staraj się trzymać blisko, nie chciałbym, abyśmy przypadkowo rozgnietli jakieś jaja. Widziałeś je kiedyś na własne oczy?

6 i 2
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyNie Lis 25 2018, 15:25;

Zmiana pogody była wręcz bolesna. Z zimna oraz pluchy Szkocji wprost w gorące, wilgotne objęcia Indii. Jedno tylko się nie zmieniło - mokro i tu, i tu. Albo to kwestia potu, jaki szybko pokrył czoło chłopaka. Dopiero co wrócił z Kolumbii, a teraz pcha się w stronę Azji... Jakby nie mógł posiedzieć odrobinę na dupie i nie narażać się na żadne niebezpieczeństwa.
- Wpadniemy kiedyś do Japonii? Zrobiłbym zakupy - spytał, gdy rozbierali się i pakowali co cieplejsze rzeczy do plecaków. Dobrze, że Riley o tym pomyślał. Neirin zapewne wybrałby się na yolo, a potem kombinował z transmutowaniem kurtki w szorty.
Kto czarodziejom zabroni poszaleć? Świstokliki nie są takie drogie, a wizyta w Japonii nawet dla krótkiego wypadu do paru sklepów jawiła się chłopakowi jako bardzo dobry pomysł.
- Masz aktualne szczepienia? - Spytał nagle, przypominając sobie tak banalną, mugolską kwestię, jak różne pakiety szczepień przy wizytach w poszczególnych krajach o innych szerokościach geograficznych. Acz raczej nie ma, co oczekiwać od Fairwyna, oni poszczycić się mogli nieco czyściejszą krwią.
- Wiesz w ogóle, czym jest szczepionka? - Dopytał, kiedy już ruszyli. Tylko po to, aby po niedługim czasie zrobić postój. Spojrzał z góry na wyglebionego bruneta.
- Tej metody szukania tropów nie znałem, ale jest skuteczna. Muszę zapoznać się z tą książką - ocenił, pomagając mu wstać. Chwilę poświęcił na próby wyleczenia Krukona, niestety bezskutecznie.
- Tym razem ją czyściłem - zauważył, nie wiedząc, z czego wynikają problemy. Chyba po prostu zakłócenia są tu wyjątkowo silne... Mógł tylko przemyć mu rozcięcia oraz nieco obandażować, co mocniej krwawiło, zanim nie doszli do momentu, w którym trop skręca i ginie w krzakach.
Odgarnął gałęzie, odsłaniając niewielkie pobojowisko. Gniazdko z pisklakami świergotnika leżało w nieładzie na ziemi. Uniósł głowę, ale nie dojrzał nigdzie matki. Zapewne porzuciła już młode, których nie da się uratować.
- Żmijoptaka nie. Ale widzę teraz te. Robiłeś różdżkę ze świergotnika? - Spytał, zanim kucnął, aby obejrzeć młode. Schował piórka do plecaka, a pisklaki owinął w chusteczki i wstał, pokazując Krukonowi.

5, przerzut na 3
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyPon Lis 26 2018, 06:12;

Nie miałem nic przeciwko krótkiej rozmowie. Gdy ubieraliśmy się nieco odpowiedniej, zapytał mnie o wyprawę do Japonii. Wówczas zerknąłem na niego z ciekawością, nieco zdziwiony takim wyborem.
- Możemy. Marzą Ci się wodniki kappa? - Zapytałem, oczywiście nie skojarzywszy faktów. W całej swojej naiwności uznałem, że Neirinowi, tak jak mnie, zależy tylko na upolowaniu jakiegoś ciekawego stworzenia. A takiego to jeszcze nie miałem. Pomyślcie tylko jak wiele eksperymentów na rdzeniach mógłbym przeprowadzić!
- Szczepienia? Masz na myśli eliksiry? Kiedyś, gdy w szkole panowała epidemia groszopryszczki, przez jakiś czas przyjmowałem jeden z nich. - Odpowiedziałem, bo nie wyobrażałem sobie, że Puchon może inaczej interpretować szczepienia ochronne. W świecie czarodziejów nie było miejsca na igły i bezsensowne sprawianie nimi bólu.
Wbrew pozorom, jego słowa trochę mnie zawstydziły, chociaż przed momentem sam podsunąłem mu ten pomysł. Uśmiechnąłem się w taki sposób, jakbym wcale nie odczuwał zażenowania i podziękowałem skinieniem, gdy pomógł mi dźwignąć się na nogi. Nieco zmartwił mnie fakt, że różdżka Neia tym razem nie mogła już nic poradzić na moje poździerane kolana.
- Hmm, to muszą być jakieś wyjątkowo upierdliwe zakłócenia. Może niedługo okaże się, że byliśmy ze dwa kroki od następnego artefaktu? - Tak, to by było w stylu mojego parszywego szczęścia. Obandażowany ruszyłem naprzód. Vaughn w pewnym momencie mnie wyprzedził i zboczył ze ściezki, aby zajrzeć w krzaki. Przycupnąłem u jego boku, natychmiast zaintrygowany jego działaniem. Wychyliłem głowę ponad zwoje liści, uchwyciwszy spojrzeniem pierzastą masakrę wyściełającą ziemię. Był to widok zarówno piękny, jak i przygnębiający. Przez chwilę milczałem, nie chcąc podchodzić do Neirina, gdy ten sprzątał ślady okrucieństwa matki natury. A kiedy zbliżył się do mnie ze swoim znaleziskiem, odgarnąłem delikatnie piórka jednego z maluchów, jakbym wciąż obawiał się, że jestem w stanie zrobić mu tym krzywdę. - Nie, nie robiłem - odpowiedziałem wreszcie, delikatnie wyjmując mu z rąk jednego pisklaka. - Ale spróbuję. Struny głosowe powinny się nadać. - Spekulowałem, szukając wzrokiem kontynuacji tropu. Był subtelniejszy, lecz wciąż widoczny dla łowcy posiadającego chociaż krztynę umiejętności. - Zniknęła między drzewami. Lepiej się pośpieszmy.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Wodospad Pelukisa QzgSDG8




Gracz




Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa EmptyWto Lis 27 2018, 12:05;

- Kappa? Mugole powiadają, że starczy się ukłonić. Szczyt jego głowy wypełnia woda, a jako honorowe stworzenie, kappa udkłoni się. Wtedy woda z jego niecki wypłynie. Bez tej wody kappa umrze, więc pierzchnie do stawu - powiedział, swoją wiedzę o tych stworzeniach czerpiąc po prostu z mitologii. - Nie wiem, na ile to prawda. Kiedyś możemy sprawdzić.
Zamyślił się, chowając ostałe dwa piskalczki.
- Myślisz, ze znajdziemy kitsune? - Czy to w ogóle istnieje? Nie słyszał nigdy, ale z mitologii brzmi naprawdę ciekawie. Kto nie lubi lisów? Takie urocze kulki szczęścia. Nawet, jeśli opis z mitów dotyczy bardziej wrednych, jak nie morderczych, zwodników.
- Nie. Szczepienie. Choroby powodują zarazki - uogólniając. - Mugole biorą martwe zarazki i wlewają w swoje żyły. Wtedy się nie zarażą chorobą, bo zarazki są martwe, a ich ciała już wiedzą, jak wygląda zarazek. I jak kiedyś się z nim spotkają za kilka lat, to nie zachorują - wyjaśnił najprościej, jak umiał. - Jak to tak przedstawiam, to to brzmi trochę dziwnie - naszła go refleksja nad ową sprawą, gdy skinął głową i ruszyli dalej w las.
- Nie wiem, czy możemy poszczycić się aż takim szczęściem, by trafić na drugi artefakt - wzruszył ramionami i na trochę oderwał wzrok od tropu, aby rozejrzeć się po egzotycznych drzewach.
- Jakie drewno pasuje do świergotnika? - Trzeba przyznać, że taka różdżka brzmi bardzo egzotycznie. Podobała mu się.
Zatrzymał się, słysząc przeciągły syk. Przeniósł spojrzenie na Rileya. Są już blisko. Sądząc po dźwięku, dzielą ich maksymalnie krzaki od stworzenia. Wyciągnął odruchem różdżkę, zastanawiając się, czemu jest tak głośno. Dojrzało ich? Czy może usłyszało i po prostu stara się przepłoszyć?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wodospad Pelukisa QzgSDG8








Wodospad Pelukisa Empty


PisanieWodospad Pelukisa Empty Re: Wodospad Pelukisa  Wodospad Pelukisa Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wodospad Pelukisa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wodospad Pelukisa JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
-