Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Jezioro na końcu lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Administrator




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 17:22;


Jezioro na końcu lasu

Pokonawszy rozległy, pobliski las, możemy dotrzeć do ukrytego, niewielkiego jeziora u podnóża pobliskich gór. Miejsce nieczęsto odwiedzane, ale na pewno wyjątkowo urokliwe i doskonałe na spokojny odpoczynek.

Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Administrator




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 17:39;

Fajerwerki były przereklamowane. Złoczyńca odchodzący pod wpływem zaklęcia do domu był znacznie zabawniejszym widokiem. Będzie musiała poćwiczyć to zaklęcie, ostatnio wyjątkowo często kręcili się przy niej ludzie o nieczystych zamiarach.
Wszystko działo się w zastraszającym tempie. Nie miała nawet chwili by spojrzeć jak trzyma się Malakias po spotkaniu z drapieżnikiem. Kątem oka zauważyła tylko trochę krwi na jego bluzce. Najważniejsze, że wciąż się trzymał na nogach i mogli uciekać. Teraz musieli znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego domu, od tygrysów, od mieszkańców, którzy chcieli ich dorwać. Nie mieli czasu by opatrzyć rany, musieli biec. Drzewa gęsto rosnące w lesie tylko wszystko utrudniały. Oczywiście o ile Rosjanka miała całkiem nieźle wyćwiczone bieganie między gęstymi kniejami, to i tak co chwila musiała się odwracać by sprawdzić czy Eskimos jeszcze za nią biegnie, bądź ewentualnie jakoś mu pomóc. Przez pewien czas od drzew wciąż odbijały się zaklęcia. Jednym z nich Rosjanka nawet lekko dostała, ale nic jej nie było, poza krótkotrwałym uczuciem tego piekielnego bólu. Starała się obrać trasę, która pozwoli im zgubić przeciwników. Nie znała tych terenów, ale wiedziała co nieco o ucieczkach między gęstą roślinnością. Parę razy zmieniła gwałtownie kierunek, raz przeczekując z chłopakiem za wielkimi drzewami, aż końcem bieg przeciwnika, ich zaklęcia, ucichły.
Jezioro roztaczało się tuż za pobliskimi drzewami. Wykończona dwójka uczniów dotarła nad jego brzeg omal nie umierając ze zmęczenia. Swoją drogą byłoby by zabawne, gdyby przeżyli atak tygrysów, Hinduskich czarnoksiężników, po czym umarli nad pięknym jeziorkiem z wycieńczenia. Dziewczyna padła na trawę przez chwilę uspokajając oddech i bijące szaleńczo serce. Na sekundę, na moment, by się uspokoić. Nie trwało to jednak długo, szybko podniosła się i na czworaka podeszła do chłopaka. Odgarnęła poklejone i pełne sterczących patyków, włosy, by lepiej spojrzeć na chłopaka.
- Kurwa, jesteś cały zakrwawiony, trzeba to uleczyć - powiedziała szybko wyciągając różdżkę, co by od razu przejść do działania. Nie była mistrzem uzdrawiania, ale z różnych zadrapań wyleczenie nie było większą filozofią.
Powrót do góry Go down


Malakias Egede
Malakias Egede

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 154
  Liczba postów : 175
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8055-malakias-egede#224917
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8059-super-sowa-malakiasa#224963
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8063-malakias-egede#224992
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 18:01;

Może kiedyś, kiedy ochłoną dojdzie do nich cały absurd sytuacji, o ile przeżyją oczywiście. I wtedy będą mogli się śmiać zarówno z odchodzącego złoczyńcy, jak i przewracających się hindusów. Jednak póki co zakrwawiony Malakias biegł tuż za Zilką, obijając się o drzewa i wcale, wcale a wcale, nie było mu do śmiechu. Fyodorova biegła szybko przed siebie co jakiś czas oglądając się na Eskimosa, który chwytał się drzew, starając się nie upaść. Chociaż jego największym marzeniem było położenie się w tym gęstym lesie i spokojna śmierć. W końcu ten ból był nie do zniesienia. Tylko kto się zaopiekuje Nuką, jeśli on umrze? Co się stanie z jego młodszym rodzeństwem? Przecież nie może zostawić wszystkiego na głowie ojca i Saamik! Musiał dalej biec, uparcie parł do przodu, patrząc się na ciemną czuprynę naprzeciwko niego, która torowała mu drogę. Każdy chwilowy postój za jakimś wielkim drzewem był wybawieniem dla zmęczonego Egede. A kiedy zaklęcia w końcu ustały, a Malakias zobaczył rozległe jezioro, był przekonany, że jest w raju.
Padł na trawę i w końcu mógł sobie pojęczeć z bólu, trzymając się kurczowo za bok. Przymknął oczy i zaczął uspakajać oddech. Jego chwila spokoju nie trwała długo, bo oto Zilya przyczołgała się do niego, wyjmując różdżkę.
- Poradzę sobie. Zaraz się tym zajmę – wybełkotał Malakias i zaczął również na czworaka zmierzać w stronę jeziorka. Cóż nie można powiedzieć, że przemawiał przez niego zdrowy rozsądek, bo zamiast skupić się na ranie, która mogła być bardzo poważna, biorąc pod uwagę, że tygrysy były magiczne, on nie chciał pokazywać Fyodorovej swojego ciała, pełnego blizn. Żałował, że nie ma tu chłodnych dłoni Nuki, która tak perfekcyjnie potrafiła zająć się jego ranami. Kiedy dotarł do wody, ciężko oddychając włożył zakrwawione ręce do stawu i przez chwilę siedział tak ponownie przymykając powieki.
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Administrator




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 18:26;

Nie rozumiała co on odpierdala. Dosłownie nie wiedziała co mu strzeliło do głowy, by zamiast skorzystać z jej pomocy, postanowił niby się obrazić i sobie pójść w stronę jeziora. Przez chwilę Rosjanka tkwiła w miejscu próbując pojąć co mu siedzi w głowie i czym motywował, stwierdzenie, że sam da sobie radę. I jedyne co jej do głowy przychodziło, to to, że jakiś sposób musiał być na nią zły, tak, że nie chciał teraz przyjąć pomocy. Oczywiście nawet do głowy nie przyszło jej, że może chodzić o jakieś kwestie osobiste. To też na całą tą sytuację Rosjanka zareagowała lekkim zdenerwowaniem.
- Kurwa, nie odpierdalaj. Ledwo chodzisz, serio sądzisz, że lepiej niż ja teraz rzucisz lecznicze zaklęcie? - Powiedziała w jego kierunku, widząc, że ten jednak niewiele robi sobie z jej słów. Tego jeszcze brakowało, by się tutaj wykrwawił, nie pozwalając, aby mu pomogła. Przez chwilę zastanawiała się czy po prostu nie walnąć w niego zaklęciem otępiający i wyleczyć mu rany. Ale ostatecznie uznała, że może nim przejdzie do czynów, spróbuje rozwiązać tą sprawę polubownie, słowami.
- Ja pierdole, wiem, dobra, moja wina, nie chciałam ściągnąć na Ciebie jakichś jebanych tygrysów. Znów dzięki za pomoc, więc do kurwy, daj mi się zrewanżować, nie wyleczysz się sam - powiedziała z wyczuwalną nutą złości, uparcie podchodząc w jego kierunku i nie zamierzając przyjąć odmowy. Nie chciała niewygodnych długów wdzięczności, nie chciała nie móc pomóc osobie, która ją wyciągnęła poniekąd z tamtego piekła. Jasne, gdzieś tam chciała wierzyć, że to zamieszanie było winą Malakiasa, ale czuła, że gdyby ten się tam nie pojawił, pewnie właściciele złapaliby ją jak tylko tknęłaby ich piękne tygrysy. Kto wie, czy jeszcze chodziłaby po tym fantastycznym padole? Tymczasem chłopak nie chciał jej pozwolić na pomoc. To też dźgnęła go różdżką w nogę, czekając na odpowiedź. Ostatecznie pierdzielnie w niego czymś otępiającym i po problemie.
Powrót do góry Go down


Malakias Egede
Malakias Egede

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 154
  Liczba postów : 175
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8055-malakias-egede#224917
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8059-super-sowa-malakiasa#224963
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8063-malakias-egede#224992
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 19:24;

W jaki sposób pozbyć się natrętnej Rosjanki, a potem szybko przenieść się do Grenlandii, do Nuki, przy okazji nie wykrwawiając się na śmierć, ani nie zginąć gdzieś, trafiając w złe miejsce. To było bardzo poważne zagadnienie. Próbował znaleźć rozwiązanie całej sytuacji mocząc ręce w wodzie i nie reagując na krzyki dziewczyna, która przecież nic nie rozumiała. On nie mógł zdjąć przy niej koszuli! Jednak słusznie mówiła, że ma problemy z chodzeniem, więc szukanie Nuki było raczej poza jego zasięgiem. Siedział więc dalej z zamkniętymi oczami, kiedy Rosjanka przywlekła się do niego starał się nie zwracać na nią uwagi. Ignorował to co mówi czekając aż sobie pójdzie i go zostawi w spokoju. A wtedy on sam naprawi sobie jakoś swoją okropną ranę. Jednak czas leciał, a Fyodorova chyba wcale nie zamierzała sobie iść. Na dodatek ponownie była niegrzeczna. Eskimos podniósł głowę mierząc ją tak nieprzyjemnym spojrzeniem jak tylko mógł w obecnej sytuacji.
- Mogłabyś przestać nieustannie na mnie przeklinać? Właśnie uratowałem ci życie, a ty potrafisz do mnie powiedzieć jedynie „dzięki, kurwa”. Mogłem zostawić cię tam kiedy zostałaś ugodzona zaklęciem. Albo w ogóle nie wchodzić na tą dziwną posesję. Kto normalny idzie polować na tygrysy, które chodzą po zamkniętym terenie? Naprawdę, czy ty w ogóle myślisz, czy rosyjska wódka całkowicie ci zniszczyła wszelkie szare komórki? – Malakias z wielkim trudem wygłosił swoją krótką przemowę, zakańczając ją długim syknięciem, kiedy próbował wyprostować się, wyjmując dłonie z wody. Wytarł je o spodnie, a kiedy jego wzrok padł na ubranie, westchnął ciężko. Ubłocony, w postrzępionej koszuli, a jego zwykle gładko ułożone włosy wyglądały z pewnością równie żałośnie co Zilki. W zasadzie już dawno zepsuł swój perfekcyjny wizerunek przy dziewczynie, na dodatek sam z pewnością nie poradzi sobie z raną tak jak ona.
- Przepraszam, to nie było uprzejme z mojej strony. Byłbym wdzięczny, gdybyś mi pomogła – powiedział nagle całkowicie zmieniając ton na znużony, czy może zrezygnowany. Egede powoli rozpinał swoją koszulę i z lekkim skrzywieniem na twarzy zdejmował odzienie, odkładając je na bok. Oparł się łokciami o grunt, tak, żeby Zilya mogła zobaczyć paskudną ranę rozciągającą się na całym lewym boku. I chcąc nie chcąc inne rany. Brzydką bliznę tuż pod obojczykiem, mnóstwo białych śladów, mniejszych i większych, na całych rękach, wciąż świeże rany na żebrach, z których opatrunek musiał spaść podczas ich przygody. Podniósł wzrok na dziewczynę sprawdzając jej reakcję. Przejechał bladymi palcami po nieładnym siniaku na ramieniu.
- Często walczę z tygrysami.
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Administrator




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 20:04;

Słuchała jego słów kręcąc głową z niedowierzaniem. Jasne, to wszystko była jej, cholerna wina! Bo ona kazała mu tam wchodzić i bawić się ratowanie panny z opresji. Właśnie dlatego tak nienawidziła, gdy ktoś jej pomagał, gdy rósł ten niewypowiedziany dług. A ona nienawidziła być komukolwiek czegoś winna.
- Spierdalaj. - Syknęła na całą jego długą przemowę, choć tak dokładniej, na ten ostatni komentarz. Nie potrzebowała opinii na temat tego, czy to co robi jest, bądź nie jest racjonalne. Miała swoje powody, ryzykowała całe życie, nie zamierzała wysłuchiwać teraz opinii na ten temat kogoś, kto nic o tym wszystkim nie wiedział. Tygrysy był warte zachodu, były warte gry. Jednocześnie nie miała zamiaru mu tego tu wyjaśniać, jakkolwiek się zwierzać. Ograniczyła się więc do jednego krótkiego słowa. I nie, najwyraźniej nie mogła przestać na niego przeklinać. Z resztą nie robiła tego w stosunku do niego, to były przecinki, czy też zwroty ubarwiające mowę.
Chociaż znacznie bardziej niż poprzednie słowa, zdziwiły ją jego przeprosiny. Przyzwyczajona była do zagalopowywania się w kłótniach, aż jedna ze stron wracała z podbitym okiem, aniżeli do tego, że ktoś nagle przepraszał za swoje słowa. Czuła się bardzo niecywilizowanie, patrząc na Eskimosa i obserwując jego zachowanie, słowa.
Wzięła powolny i głęboki wdech powietrza, widząc jego skórę pełną blizn. Nie tylko tych świeżych, powstałych za sprawą kocich pazurów, ale i definitywnie starszych. Krótko spojrzała mu w oczy z nieco zasępioną miną. Nie z pytającą, czy też przerażoną, bardziej przekazywała pewnego rodzaju zaniepokojenie. Drzemała w niej w matka Teresa. Zupełnie zignorowała jego mało poważne słowa o tygrysach. To nie była jej sprawa.
Pierw uraczyła go zaklęciem Asinta mulaf, które wyzbywało z bólu. Później pomoc przyniosło Haemorrhagia iturus, aby krew przestała się sączyć, dopiero na końcu zaklęcie Ferula opatrzyło jego rany, gdy delikatnie sunęła różdżką po jego podrapanym ciele.
- Nie przeklinałam na Ciebie. Jestem Ci cholernie wdzięczna nie pierwszy raz. Zaczynam mieć wobec ciebie coraz większy dług i pewnie za chuja go nie spłacę. Dziękuję? Dziękuję, to tylko słowo, mówią je jak jedna osoba drugiej postawi pieprzoną wódkę, a tu chodzi o znacznie więcej. Nawet nie próbuj myśleć, że Ci nie jestem wdzięczna. - Zdenerwował ją tym! Nie przywykła raczej do tego, że ktoś nieustannie ratował, a to jej rodzinę, a to ją. Tymczasem Malakias stawał tu w roli jakiegoś cholernego wybawiciela. Nie lubiła mieć długów.
Powrót do góry Go down


Malakias Egede
Malakias Egede

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 154
  Liczba postów : 175
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8055-malakias-egede#224917
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8059-super-sowa-malakiasa#224963
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8063-malakias-egede#224992
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 20:44;

Żachnął się tylko i wywrócił oczami, kiedy ta po raz kolejny do niego przeklęła. W zasadzie był przekonany, że dziewczyna sobie za chwilę pójdzie i wedle własnego życzenia zostanie sam, ranny, gdzieś w lesie, przy jeziorze. A nie miał zielonego pojęcia gdzie w zasadzie się znajdują. I nie, nie rozumiał tego, że tygrysy były warte zachodu. Rozumiał, że bardzo chciała utrzymać swoją rodzinę, zdobyć większy zysk, ale dlaczego z narażeniem życia. Z pewnością w tych indyjskich lasach są znacznie bezpieczniejsze zwierzęta niż pręgowane, dzikie koty na czyjejś posesji. Zilya nie była jednak najwyraźniej skłonna do tłumaczeń, a Malakias jak najszybciej zreflektował się swoimi przeprosinami. Cóż najwyraźniej ktoś tutaj musiał wprowadzać chociaż trochę cywilizacji, w tym miejscu zapomnianym przez bogów, a Fyodorova nie była do tego skłonna.
Odwzajemnił jej spojrzenie i uniósł do góry brwi. Nie chciał, żeby mu współczuła, albo się użalała, ale doceniał jej brak komentarzy, czy obrzydzenia do jego poranionego ciała. Machnął tylko dłonią w okolice nowo powstałej rany, jakby chciał pokazać co właściwie ma leczyć, bo cały wyglądał jakby był do wymiany. Westchnął z ulgą i przymknął oczy, kiedy ból zniknął. Dziewczyna opatrzyła go całkiem sprawnie, a kiedy skończyła Malakias położył się całkiem na trawie, słuchając co ma mu do powiedzenia dziewczyna. Nawet uśmiechnął się leniwie na jej słowa i otworzył jedno oko. Odwrócił głowę w jej stronę.
- Jestem twoim aniołem stróżem. I nie powinnaś sądzić, że masz u mnie dług. Kiedyś przez dwa miesiące chodziłem za pewnym młodym Grenlandczykiem, z którym pracowałem w fabryce konserw, bo widziałem często jego śmierć. Różne przypadki miały go zabić mniej więcej co trzy dni, więc dałem mu praktyczne dwa miesiące życia – przypominał sobie te ciężkie wakacje. Faktycznie ten chłopak przynajmniej nie naraził go na takie atrakcje jak tygrysy, ale ochrona przed śmiertelnymi wypadkami, również nie była najbezpieczniejszym zajęciem na świecie. Podniósł się ponownie na łokciu.
- Byłabyś tak miła i zrobiła coś z tym? – zapytał pokazując duże, nieładne zadrapania na żebrach. – Nie chcę wykorzystywać twojej uprzejmości, ale widzę, że jesteś w tym znacznie lepsza niż ja. A musiałem stracić swój opatrunek podczas naszej ucieczki. Zazwyczaj moja siostra pomaga mi z ułomnościami mojego daru, ale niestety została w Qeqertarsuaq.
Malakias rozejrzał się dookoła. Wyglądało na to, że coraz bardziej się ściemniało. Westchnął i zaśmiał się krótko ze zrezygnowaniem.
-Wyobraź sobie, że jeśli kiedykolwiek wrócimy do naszego obozu, będziemy musieli płynąć wpław do swoich łódek – zauważył tragedię sytuacji, wciąż się lekko uśmiechając z powodu niedorzeczności dzisiejszego dnia.
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Administrator




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 21:19;

Cóż, pręgowane tygrysy, te na czyjejś posesji, były po prostu zadbane i cholernie cenne. Fyodorova była łakoma na zysk. Chętnie sięgała po drogie błyskotki, podkradając i umieszczając je w swych kieszeniach, nawet jeśli miała ich już wiele. Przeliczała wszystko na dodatkowe galeony i po prostu nie mogła się niekiedy powstrzymać. Tak samo było w przypadku futer. Jasne, mogła polować na zwykłe koty, a nie na te dzikie, ale dostała by za nie nieporównywalne grosze. A jak się zarzekała, wcale nie była chciwa.
Jego opowieść o chłopaku z fabryki wydała się nietypowa. A raczej to co robił Malakias. Nie znała wielu specjalnie dobrych ludzi, którzy próbowali jakoś pomóc innym. Jasne, inni nie posiadali też takiego daru jak Egede, ale mimo wszystko wydawało się jej to dość niecodzienne. Była absolutnie pewna, że jeśli jakiś człowiek z jej wioski, posiadałby podobny dar, jedynie wywiesiliby szyld na swojej chacie i za różnego rodzaju podarunki, przyjmował interesantów. W Rosji nie brakowało tego typu znachorów. Często mówiono o ich zbawiennym wpływie, ale rzadko kiedy ten wpływ wcześniej nie był podparty odpowiednią sumą pieniędzy. Nie wiedziała co prawda, czy chłopak z fabryki konserw jakoś nie zapłacił Eskimosowi, ale wiedziała, że ona sama nic mu nie dała.
- Nie wiem, nie nawykłam do tego, że ktoś mi pomaga, daje sobie zwykle sama radę - odparła na jego stwierdzenie, że nie musi czuć wobec niego długu. Mówił, że nie powinna, ale i tak sądziła odmiennie. Nie zamierzała się jednak teraz kłócić ze swoim rannym wybawcą.
Nie musiała pytać, by sam jej powiedział, że z zadrapaniami chodzi o kwestie związane z darem. Jasnowidzenia, zapewne. Chętnie zabrała się do zakładania opatrunku w miejscu, które wskazał. Załapała się na tym, że dziwnie dobrze czuje się w roli pielęgniarki dla kogoś, kto tak jej pomógł. Miała ochotę mu powiedzieć, by próbował czasem wyłączyć ten dar, ale świadoma była też, że odpowie jej na to, że wówczas by jej nie pomógł. Błędne koło.
- Musi być sposób na zapobieganie tym podrapaniom - Stwierdziła absolutnie swego pewna. Wystarczyło tylko odkryć ten magiczny sposób. Gwałtownie rozejrzała się dookoła, obserwując położenie słońca. Fyodorova wolała nie mówić tego głośno, ale póki co nie była pewna, jak w ogóle wrócić do ich obozu.
- Pieprzone łódki. Kurwa, nie możemy wracać zmrokiem przez ten jebany las, wolę po zmroku nie pogłębiać doświadczenia w łapaniu tygrysów. - Rzekła odkładając różdżkę na bok i podchodząc do wody. Zanurzając w niej brudne dłonie, poczuła, jak przyjemnie jest chłodna. Była idealna na tą parną pogodę. Ku ochłodzie nieco się nią pochlapała, zastanawiając, co mają zrobić.
- Zrobimy ognisko i poczekamy do rana. Zwierzęta nie zbliżą się do ognia - rzekła w końcu wpatrując się w taflę wody, gdzie odbijała się jej postać. Wyglądała tragicznie, choć w pewnym sensie, dość dla siebie klasycznie.
Powrót do góry Go down


Malakias Egede
Malakias Egede

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 154
  Liczba postów : 175
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8055-malakias-egede#224917
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8059-super-sowa-malakiasa#224963
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8063-malakias-egede#224992
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 07 2014, 22:05;

No tak z jej zachowania raczej można wywnioskować, że jest odrobinę chciwa. Może raczej zachłanna, nie dam głowy czy to to samo, ale wydaje mi się bardziej odpowiednim słowem!
W zasadzie Egede nigdy nie myślał, że jest specjalnie dobrym człowiekiem. Raczej z poczucia obowiązku robił to co robił, próbując uchronić kogoś przed śmiercią. W końcu mało kto wiedział tyle co on, więc skoro na szali było ludzkie życie, starał się robić po prostu to co należy. I nie, nigdy by nie powiedział komuś, że umrze. Wtedy zapewne mężczyzna opłacałby go do końca życia, żeby go ratować, a Malakias nie był aż tak dobrym samarytaninem. To stawiałoby go w jakiejś okropnej sytuacji.
- Świetnie sobie dajesz radę – powiedział kiwając głową, żartobliwym tonem. Sam nie wiedział, dlaczego nagle jego humor poprawił się radykalnie. Może miało to coś wspólnego z faktem, że w końcu mógł chodzić bezkarnie bez koszulki w tym piekielnym upale.
- Daj mi znać jak coś wymyślisz – powiedział, wzruszając ramionami i również patrząc na powoli zachodzące słońce. Z Nuka próbowali już mnóstwo rzeczy, odkąd pamiętał. Nie wierzył, że kiedykolwiek jego noce przestaną być koszmarem. Odwrócił wzrok w stronę dziewczyny rozważając wszystkie opcje jakie mają. Może i Zilya miała rację. Egede bardzo słabo znał się na takich sprawach jak podróżowanie po egzotycznych lasach i nocowanie w nich.
- Zapraszasz mnie na kemping w ramach twojego spłacenia długu? – zapytał z trudem podnosząc się z ziemi. Nie miał zamiaru zakładać koszuli póki co, Zilka i tak widziała już wszystko co najgorsze, a on chciał się odrobinę pocieszyć wolnością.
- Sam nie wiem co jest lepszym pomysłem, oba nie przypadają mi specjalnie do gustu. Chyba, że masz może pojęcie jak znaleźć tu na przykład jedzenie, albo w czym wypić wodę, oprócz nabierania w ręce i oczyszczania jej.
Kulawo poczłapał się obok Zilki i spojrzał przelotnie na taflę jeziora. Szybko odwrócił wzrok, widząc swoje odbicie. Kucnął, żeby zmącić odrobinę wodę. Z przyjemnością zjadłby coś i jeszcze większą przyjemnością napiłby się czegoś. Ciekawe czy udałoby mu się złowić tu rybę. Prawdziwy survival.
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Administrator




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyWto Lip 08 2014, 00:10;

To brzmiało logicznie. Jakby był po prostu uzdrowicielem. Miał większą wiedzę, więc dbał o życie pewnych osób, zapobiegał przed ich śmiercią. Tylko, że robił to znacznie wcześniej niż medycy.
- Poza dziś, doskonale - odparła na jego powątpiewanie w to dawanie sobie rady. Dbała o dom, sprzątała, gotowała, obdzierała zwierzęta ze skóry, na które wcześniej polowała. Pilnowała i zamartwiała się o pijanego ojca, na przemian z myśleniem o tym, czy ich piękny dom się nie rozpada. Tak, dawała sobie doskonale sama rady. Ale jak każdemu, czasem i jej podwijała się noga. Mimo to piekielnie nie lubiła myśleć, iż nie jest samowystarczalna. Z pełną powagą kiwnęła głową, obiecując, iż da znać, jeśli coś wymyśli. Może to było śmieszne, ale Rosjanka realnie zamierzała nad tym odrobinę pogłówkować, wymyślić coś, co pomoże Eskimosowi. Przynajmniej tyle była w stanie zrobić.
- Jeśli tylko lubisz kempingi, możesz założyć, że to połowa mojego długu - rzekła żartobliwie z machnięciem ręką. Na co dzień wcale nie była aż tak poważna, jak zdążył ją Malakias poznać. Akurat tak się składało, że przy każdym spotkaniu z nim tematem przewodnim były wypadki, krew, śmierć i inne mało przyjemne okoliczności. Wzrokiem powędrowała w stronę lasu, zastanawiając się, co powinni zorganizować, jeśli chcieli tu spędzić noc. Na pewno przydałyby się patki na ognisko, ale i woda, no i coś do jedzenia. Przygryzła usta, zastanawiając się, co Indyjskie lasy mają do zaoferowania. Po chwili wstała na równe nogi, robiąc parę kroków w stronę lasu.
- To złów ryby, mówiłeś kiedyś, że to robiłeś, ja jestem w tym chujowa. Poszukam czegoś na wodę, póki jeszcze nie jest tam ciemno jak w dupie - wyjaśniła nie czekając na protest, czy też aprobatę. Nie mieli lepszego wyjścia, to też Fyodorova wzięła z ziemi swoją różdżkę i ruszyła na ponowny podbój okolicznych lasów.
Zajęło jej to trochę czasu, gdyż tak naprawdę najgorzej było ogarnąć coś na wodę. Dorwała duże liście, które odpowiednio trzymając mogły się nadać do przelewania płynu. Potem odpowiednimi zaklęciami nazbierała trochę patyków, więc wracając z lasu, pierw przed sobą miała lewitującą kupę gałęzi. Słońce świeciło już ostatkami promieni. Dziewczyna rzuciła krzaki na jedno miejsce, po czym przystąpiła, za pomocą zaklęcia aquamenti, do nalewania czystej wody, wprost do ówcześnie zebranych liści, które miały łódkowy kształt. Och bogowie, jak dobrze było być czarodziejem.
Powrót do góry Go down


Malakias Egede
Malakias Egede

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 154
  Liczba postów : 175
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8055-malakias-egede#224917
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8059-super-sowa-malakiasa#224963
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8063-malakias-egede#224992
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyWto Lip 08 2014, 19:15;

Przynajmniej uzdrowicielom zawsze za to płacili i ich dar nie był tak nieobliczalny jak Malakiasa. Więc coś niespecjalnie się ustawił. Kiwnął jedynie głową na przekonywanie Zilki, że dobrze sobie radzi. Może i tak, nie miał pojęcia. Widział tylko fragmenty jej życia i to na dodatek te niespecjalnie ciekawe, jak uderzenie przez ojca, czy teraz niemalże stratowanie przez bandę hindusów. Najwyraźniej nie dość, że poznał ją od ponurej strony, to jeszcze od tej nieporadnej. Uśmiechnął się lekko zaskoczony jej żartobliwą wypowiedzią. W końcu to chyba jej pierwsza taka odkąd się poznali, już są jakieś postępy. Westchnął jednak po chwili, na jej władczą decyzję, która wydawała się całkiem mądra.
- Preferuję kempingi, gdzie nie muszę samodzielnie polować na jedzenie – krzyknął do odchodzącej Rosjanki i przez chwilę wpatrywał się w jezioro. Kiedy dziewczyna odeszła z ociąganiem wstał i marudząc coś po Grenlandzku pod nosem, wszedł do wody. Musiał łowić ryby w domu niemalże każdego dnia! Piękne wakacje. Zapewne przywoływał ryby jakimś eskimoskim zaklęciem i jeszcze innym wyciągał je sprytnie. Dlatego udało mu się złowić aż trzy rybki, bo był takim świetnym rybakiem. Wyszedł na brzeg, wysuszył spodnie, a Zilya właśnie wróciła z lasu ze swoimi zdobyczami. Ułożył ładnie parę krzaków, które przyniosła Fyodorova i podpalił je zaklęciem, kiedy tylko słońce całkowicie zniknęło za horyzontem. Pewnie elegancko upiekli sobie rybkę i zjedli ją, brudząc się przy tym jak świnki, jako że nie mieli sztućców, ani serwetek. Dobrze, że przynajmniej obok mieli staw.
- Mogę sobie robić tutaj powtórkę z lekcji, do Sfinksa. Albo niczym prawdziwy romantyk pokazywać ci moje ulubione gwiazdozbiory – zauważył Egede kiedy wraz z Zilką, piękni, młodzi, brudni i najedzeni, siedzieli już przy ciepłym ogniu, a gwiazdy ślicznie świeciły im nad głową.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32439
  Liczba postów : 102439
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Specjalny




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptySob Lip 26 2014, 20:26;

Cisza i spokój w Indiach... wbrew pozorom można było je znaleźć. Wystarczyło jedynie opuścić zatłoczone targi i ciasne uliczki miasteczka Alaveli oraz podążyć ścieżką, prowadzącą do lasu. Do wejścia nie było wcale daleko, lecz chcąc dotrzeć nad jezioro, należało się sporo natrudzić. Droga była długa i dosyć męcząca - kamienie wyrastały nie wiadomo skąd, spiskując przeciwko niewinnym wędrowcom. Ivy Haden nie miała dziś szczęścia - w ciągu całej podróży zdążyła porządnie otrzeć kolano, obić łokieć, a we włosach miała drobne gałązki i listki, które zaplątały się, gdy dziki zwierz nieznajomego jej gatunku wpędził ją w krzaki. Ostatecznie jednak dotarła nad jezioro, czy to psiocząc na los, czy niekoniecznie. Tam jej oczom ukazała się Avis Dakers. Co Krukonka mogła robić nad jeziorem? Tak się złożyło, że akurat urządzała piknik, próbując gotować w prowizorycznej kuchni, jaką sobie stworzyła. Puchonka, po tej całej, bardzo męczącej, podróży, na pewno zjadłaby coś konkretnego.

Zaczyna którakolwiek z Was, popiszcie sobie troszkę, a MG jeszcze do Was zajrzy, bo ma specjalny plan!

______________________

Jezioro na końcu lasu Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Ivy Haden
Ivy Haden

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : ścigająca, kapitan
Galeony : 405
  Liczba postów : 235
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8460-ivy-haden
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8480-ivy-haden-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8481-ivy-haden-kuferek#240059
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyNie Lip 27 2014, 12:35;

Może nie była skończoną Puchonką i potrafiła nad sobą panować, kiedy sytuacja tego wymagała, jednak teraz łzy szkliły się w kącikach jej oczu. Miała wrażenie, że czekają tylko na dogodny moment, by spłynąć po zadrapanych policzkach i zapiec lekko na znak kompletnej porażki. Liczyła na przyjemny spacer po lesie i chociaż nie mogła nikogo winić... Och, doprawdy? Spokojnie mogłaby zacząć od tej wielkiej... świni? Co to, do diabła, było?! Bo z całą pewnością nic, co mogliby wyhodować mugole. Nawet nie sądziła, że stanie oko w oko z czymś takim, kiedy tego dnia wstawała z łóżka. Chociaż nie znała Indii zbyt dobrze i w związku z tym zamierzała zaproponować spacer komuś jeszcze, musiała obejść się smakiem - Avis po prostu zniknęła. I kompletnie nikt nie potrafił jej powiedzieć, dokąd właściwie mogła pójść. Zrezygnowana, ruszyła w las. Nieznany las. Sama. Po namyśle musiała przyznać, że nie było głupszej rzeczy, którą mogłaby zrobić. Kolano znowu zapiekło żywym ogniem. Chociaż wyglądało na ledwie otarte, z jakiegoś powodu znacznie utrudniało chodzenie. Ivy przeczesała włosy palcami, próbując je jakoś przygładzić. Kilka połamanych gałązek wypadło na ziemię. Zaczęła się powoli zastanawiać nad powrotem. Jaki sens miało brnięcie wgłąb lasu, kiedy już miałaś tak bardzo przerąbane? Cóż, pewnie podobny do brnięcia wgłąb lasu zaraz po wejściu do niego. Przymknęła oczy. I wtedy woń czegoś wyjątkowo apetycznego wdarła się w jej nozdrza. Oglądała wystarczająco dużo mugolskich kreskówek, by wiedzieć, że podążanie za przyjemnym zapachem w środku lasu nie kończy się nigdy niczym dobrym. Na końcu mógł być Hindus-morderca, gotujący swoje ofiary w wielkim kotle. Pokręciła głową. Chyba musiała się o coś uderzyć, kiedy wpadła w krzaki, uciekając przed tą... świnią. Z rogami. I piątą nogą. Niemal zaczęła modlić się o to, by piąta kończyna faktycznie była nogą. Ostatnim, czego chciała, było nakręcenie zmutowanego dzika. Świni. Wszystko jedno. Już tylko jedne krzaki dzieliły ją od czegoś, co przez szczeliny między liśćmi przypominało polanę. Odgarnęła je ręką i... zamarła. To chyba jakiś żart! Przetarła wilgotne oczy pięściami, rozmazując brud na policzkach. Vi Dakers. Ze wszystkich osób, które mogłyby oglądać ją w najżałośniejszym stanie, w jakim można się znaleźć po spacerze po lesie. Jeszcze mogła zawrócić. Odwrócić się na pięcie i udawać, że to wszystko nigdy nie miało miejsca. Jakoś dotrze z powrotem, jeśli udało jej się dojść w tę stronę. Zrobiła krok w tył, czując, jak nogi jej miękną, uginają się i... Ciemność zalała wszystko wokół, a razem z nią nastała długa cisza.
Powrót do góry Go down


Avis Dakers
Avis Dakers

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Galeony : 214
  Liczba postów : 183
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8692-avis-dakers#245357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8693-visiowa-poczta#245386
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8695-avis-dakers#245391
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 28 2014, 09:49;

Tego dnia akurat nie było żadnych zajęć. Aż szkoda, bo zdecydowanie je lubiła, były idealnym wypełniaczem czasu. Kto by pomyślał, że tak jej się spodobają lekcje w wakacje! No cóż, może to nie do końca były lekcje, przynajmniej nie w takim znaczeniu, jak w szkole, ale jednak. Tak czy inaczej - dzisiaj nie było żadnych. A dzień długi i jakoś trzeba go sobie zorganizować.
Ostatnio idąc leśną ścieżką trafiła nad jezioro. Droga była przyjemna, mało skomplikowana, więc wiedziała, że trafienie tam ponownie nie byłoby problemem. A że nic nie robiło tak dobrze na indyjskie temperatury, jak pobyt nad przyjemnie chłodną wodą, to wymyśliła sobie piknik. Może nawet ryby połowi? Nigdy tego co prawda nie robiła, ale to nie może przecież być trudne, a niedaleko przystani widziała wypożyczalnię sprzętu różnego rodzaju, to wędka pewnie też się znajdzie.
Jak tylko się rano obudziła (a tutaj pobudki były dość wczesne ze względu na wdzierające się przez okna słońce), od razu zaczęła się zbierać do wyjścia. Wszyscy jeszcze spali, więc starała się być cicho i chyba jej się udało. Wzięła duży kosz, który znalazła na łódce, spakowała do niego największy koc, jaki wydobyła z szafy, pięć lekkich książek (wybór był ważny, to oczywiste), butelkę wody i właściwie nie wiedziała, co dalej. Stawiała, że może zgłodnieć, ale co ma najwięcej sensu, jeśli chodzi o pikniki? Jej rodzice w sumie zawsze brali owoce, więc może i to. Ale że nie miała żadnych na miejscu, to postanowiła kupić jakieś po drodze na targu. Nagle ją oświeciło. Bo jeśli udałoby jej się złowić jakąś rybę, to może mogłaby ją upiec i zjeść? Najlepiej na ognisku! Wtedy to już nie byłby zwykły piknik, a bardziej survival! Była podekscytowana tą myślą i wprost nie mogła się doczekać efektów swojego pomysłu.
Kilka godzin później siedziała w cieniu drzew i przeklinała w myślach samą siebie. Udało jej się złowić trzy ryby i chciała je upiec, tyle że nie wpadła na to, że ognisko przy takim upale jest nie do wytrzymania. Nie wiedziała też, jak utrzymać te ryby nad ogniem, nie miała pomysłu na żaden ruszt czy coś takiego. Ostatecznie siedziała na trawie (koc leżał zwinięty kilka metrów dalej), podpierała ręką głowę, a w drugiej dłoni trzymała różdżkę i podtrzymywała rybę nad ogniem przy pomocy zaklęcia lewitującego. Już jej się odechciało, a to dopiero pierwsza ryba, która zresztą wciąż była surowa!
Nagle usłyszała dziwny szelest. W pierwszej chwili pomyślała, że to tylko wiatr, ale kiedy szelest nasilił się, a potem doszedł do niego jeszcze trzask łamanych gałązek i ostatecznie jakieś takie głuche łupnięcie, aż ją poderwało. Zupełnie zapomniała o rybie, która spadła w ogień i tyle z niej było.
Vi wstała i poszła w kierunku hałasów. Po kilku krokach aż ją zatkało - za krzakami, na ziemi leżała Ivy. Wyglądała jak siedem nieszczęść i na domiar złego chyba była nieprzytomna.
- No żesz cholera jasna! - zaklęła cicho i skierowała różdżkę w stronę dziewczyny. - Wingardium Leviosa! - rzuciła i przeniosła Puchonkę na polanę. Próbowała jedną ręką rozłożyć koc, żeby położyć na nim Ivy, najlepiej na plecach, ale to nie było proste, jeśli nie chciała przez przypadek jej upuścić. W końcu jakoś jej się udało.
- Co robić, co robić... Ivy? Ivy, słońce, obudź się! - mamrotała, zaczynając powoli panikować. Stop. Co się zwykle robi w takich przypadkach? Jak ona kiedyś zemdlała na ulicy, wśród mugoli, to ktoś jej nogi i ręce do góry podniósł. Ale co, jak Haden nie oddycha czy coś? Nie sprawdziła tego przecież.
Nachyliła się, nasłuchując oddechu i patrząc, czy jej klatka piersiowa się unosi. To wcale nie tak, że gapiła jej się na biust, serio. Ani trochę. Ten, no.
Oddychała, także chociaż tego problemu nie było. Złapała ją więc za kostki i uniosła jej nogi - tyle że bez efektu.
- Myśl, Vi, myśl... - powtarzała sobie pod nosem. Nagle ją olśniło. Nie po to chodziła niedawno na kurs pierwszej pomocy, żeby teraz zawalić! - Rennervate!
To wystarczyło. Puchonka otworzyła oczy, a Avis odetchnęła z ulgą. Teraz mogła zabrać się za doprowadzanie dziewczyny do porządku, wyciągając jej liście z włosów, a na poważniejsze skaleczenia rzucając zaklęcie Ferula. Żałowała, że nie ma żadnego eliksiru, który usunąłby już pojawiające się siniaki, ale to najwyżej później.
- Małpo ty, gdzie żeś lazła? Nie wiesz, ze tam ścieżka jest? I bardzo przyjemnie się idzie. A ty przez chaszcze jakieś i mnie jeszcze straszysz jakimiś omdleniami. Co ja z tobą mam, co? Trzy światy i czwarty malutki - narzekała sobie po cichu, chociaż strasznie się cieszyła, że ją widzi. Trochę jej brakowało towarzystwa, choć nie chciała tego przyznać. A może po prostu brakowało jej towarzystwa Ivy? Też szansa.
Jak już skończyła opatrywać jej rany i wyciągać leśny gruz z włosów, zaczęła palcami przeczesywać te jej blond kosmyki, żeby chociaż trochę doprowadzić je do porządku.
Powrót do góry Go down


Ivy Haden
Ivy Haden

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : ścigająca, kapitan
Galeony : 405
  Liczba postów : 235
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8460-ivy-haden
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8480-ivy-haden-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8481-ivy-haden-kuferek#240059
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Lip 28 2014, 11:51;

W obecnym stanie było całkiem przyjemnie. Nie, żeby później pamiętała cokolwiek z chwili omdlenia czy żeby w tej chwili coś do niej docierało. To była po prostu... nicość. Chłodna, otulająca ją nicość. Czerń i cichy szum, który powoli zaczynał się nasilać. Czuła się jednak tak lekko, jak nigdy. Prawie jakby lewitowała nad ziemią. Czy mogła być... martwa? Może to właśnie tak wygląda umieranie. Robi się cicho i ciemno, a potem zastęp wysłanników Merlina niesie cię... Jasne. Nigdy nie wierzyła w te mugolskie bajki o zbawicielu, piekle i niebie. Chociaż kiedy jej puchońskie instynkty zasypiały, a w pobliżu pojawiała się Dakers, czuła, że mogłaby trafić do piekła razem z nią. Chyba że piekło wyglądało podobnie do Indii - rozgrzane do czerwoności i pełne grubych Hindusów. Wtedy zdecydowanie wolałaby... Kiedy o tym myślała, właściwie nie miała pojęcia, co dzieje się z czarodziejami po śmierci. Czy oni w ogóle mieli jakieś wierzenia? A może wszystko było dokładnie sprawdzone dzięki magii? Tak czy inaczej jakaś bliżej nieokreślona siła niosła ją teraz wysoko w przestworza. Może to była sama Helga Hufflepuff? Szum nasilił się jeszcze bardziej, a trybiki w głowie Ivy znowu drgnęły z okropnym piskiem. A co, jeśli ma niedokończone sprawy?! Nigdy nie dokończyła tej z Avis! Nigdy jej nawet nie zaczęła! Nie chciała utknąć w Indiach! Miała ochotę spanikować, ale Helga Hufflepuff... czy cokolwiek to było, zaczęła nazywać ją swoim słońcem. Och, to ładne. Puchonka. Słońce. To naprawdę ładne. Czuła jej ciepło, jakby jej zbawicielka znajdowała się zaledwie kilka centymetrów nad nią samą. To było takie bezpieczne. Takie... podobne do tego, co czuła w towarzystwie Avis. Choć nie do końca. Właściwie było bardziej intensywne od tego, co kiedykolwiek zrobiła z Dakers. A z żalem przyznawała, że zrobiła z nią bardzo niewiele. Może powinna w końcu nauczyć się flirtować. Albo być mniej subtelna. Tyle że... Chyba w siebie wątpiła. Dakers była ładna. Nie, nie, Dakers była piękna. I nie sposób było oderwać od niej oczu, jeśli już przypadkiem spojrzało się w jej stronę. Dlaczego miałaby sobie zawracać głowę pierwszą lepszą Puchonką, jeśli mogła mieć każdą, a nawet każdego? Właściwie kiedy o tym myślała, to drugie mogło się nawet ustawiać w kolejkach. Chłopcy w tym wieku byli czasem naprawdę obleśni. Zrobiło jej się niedobrze na samą my... Właściwie to wcale nie były torsje. Coś jakby... magia szarpała jej ciałem gdzieś w okolicy żołądka. Uch, to się nie może dobrze skończyć. Zanim jednak wczorajsza kolacja ujrzała światło dzienne, wszystko ustąpiło, a Ivy poczuła, że magia wyrywa ją z tego dziwnego otępienia pomiędzy życiem a śmiercią. Leżała pod gołym niebem, rozgrzana od padającego na nią słonecznego żaru. Wokół coś szumiało cicho... Jakby woda? Duża ilość wody. Ktoś ostrożnie dłubał jej we włosach. Musiała przyznać, że było to całkiem miłe uczucie. Po fali psioczenia, która nastąpiła chwilę później, rozgrzebywanie zmieniło się w przeczesywanie palcami. Skupiła się mocno, usiłując ogarnąć myślami całą sytuację. Po pierwsze, dzisiejszego poranka weszła do lasu. Po drugie, zaatakowała ją dzika świnia. Po trzecie, poczuła przyjemny zapach, dotarła na skraj lasu i zobaczyła Avis robiącą coś na kształt pikniku. Po czwarte, Helga Hufflepuff jest martwa jak kłoda. Ivy odwróciła się ostrożnie, wyplątując włosy z palców przyjaciółki. Zamrugała, rozglądając się powoli. W małym, prowizorycznym ognisku leżała nadpalona ryba, która pachniała podobnie do tego, co Haden poczuła w lesie, ale teraz dawała też... bardzo zwęgloną rybą. Kolejne dwie leżały kawałek dalej, wciąż jeszcze całe i zdrowe. Um, o ile określenia "martwe" i "zdrowe" mogą w ogóle iść w parze. Nad ogniskiem brakowało porządnego rusztu. Albo chociaż patelni. Mimo obecności Dakers, a może właśnie przez jej obecność, Ivy kompletnie nie potrafiła skupić myśli na tym, co było naprawdę istotne. W normalnych warunkach od razu przyznałaby, że jedynym istotnym zjawiskiem była właśnie rzeczona obecność Avis. Z jakiegoś powodu - może to przez skołowanie, a może wstrząs mózgu - Haden nie potrafiła oderwać się od prowizorycznych zaczątków grilla. Niespodziewanie chwyciła pierwszy lepszy kamień, a potem drugi i wyciągnęła różdżkę.
- Outcaver - wycharczała. Nieco przestraszona brzmieniem własnego głosu - chyba solidnie wyschło jej w gardle - przełknęła ślinę i spróbowała raz jeszcze. - Outcaver. - Zabrzmiało to o niebo lepiej. Kamienie musiały stwierdzić podobnie, bo już po chwili stały się... Cóż, nie zupełnie o to chodziło. Kiedy wyobrażała sobie efekt końcowy, widziała raczej stal czy coś w tym guście. Kamienna kratka grillowa na niewielkich nóżkach nie wyglądała jednak najgorzej i Ivy z dumą podała ją Avis. Uśmiech rozciągnął jej usta.
- Teraz powinno się udać - dodała radośnie, wreszcie patrząc na znajomą twarz. Świat zawirował na chwilę, ale Ivy udało się nad tym zapanować. Stanowczo powinna się czegoś napić. Potrząsnęła głową. Usłyszała cichy trzask, a może tylko jej się zdawało. Trybiki zaskoczyły na właściwe miejsca i Haden nagle oblała się rumieńcem. - Ja... - wydukała. - Co się właściwie stało? - Wsunęła palce we wciąż rozczochrane włosy, szukając patyczków, które jeszcze niedawno na pewno tam były. - Co ty tu właściwie robisz? Szukałam cię cały ranek. - Zabrzmiało to niemal jak wyrzut i Ivy skarciła się w myślach. - Czekaj... - Przypomniała sobie Helgę Hufflepuff i jej kojący monolog. - Nazwałaś mnie... słońcem? - Cóż, z obecnym kolorem policzków Haden zdecydowanie dostałaby się do Gryffindoru.
Powrót do góry Go down


Quincey Quentin Jarvis
Quincey Quentin Jarvis

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 45
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9236-quincey-quentin-jarvis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9240-odpisze-ale-nie-wiem-czy-sie-rozczytasz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9241-quincey-quentin-jarvis
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPią Sie 08 2014, 17:01;

Noc. Piękne, rozgwieżdżone niebo, las. No i Quincey, który nie zdążył dotrzeć na łódkę, zanim odpłynęła, ale wiecie co? Zupełnie się tym nie przejął. Gdzieś w plecaku miał butelkę wody i parę kanapek, więc postanowił spędzić noc pod gołym niebem. Tak sam ze sobą, ostatecznie ze swoimi myślami. Szedł więc w stronę jeziora, które miało się znajdować na końcu lasu. Wolnym krokiem, z głową uniesioną ku górze i całą nocą przed sobą. Oddychał świeżym powietrzem, które koiło jego zatrute dymem miasta, płuca. To prawie, jak medytacja. Czuł się tak niesamowicie spokojny i wyciszony. Lekki wiatr wprawiał liście drzew w ruch, tworząc charakterystyczny, przyjemny szum. Dotarł nad jezioro. Zdjął plecak, położył go gdzieś koło siebie i położył się na ziemi tak, by móc widzieć niebo. Otóż to, był romantykiem. Może nie takim, jak ci z osiemnastego wieku, ale romantykiem. Tym, który lubi samotność. Kto by się spodziewał, że właśnie na takiego człowieka wyrośnie syn ćpunki i alkoholika? Chyba nikt. A jednak. Taki dzieciak ma dwie opcje. Albo wybierze tą samą drogę, co jego rodzice, albo znienawidzi ich i obieca sobie, że nigdy nie będzie taki, jak oni. Zgadnijcie, co wybrał Quincey? To wcale nie takie trudne. Wpatrywał się teraz w gwiazdy, wracając myślami do swojego domu ,,rodzinnego''. Jakże absurdalnie brzmi ta nazwa!
Powrót do góry Go down


Melody A. Blackthorne
Melody A. Blackthorne

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 136
  Liczba postów : 280
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8939-melody-avril-blackthorne
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8960-melody
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8959-melody-avril-blackthorne
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPią Sie 08 2014, 23:05;

Bezsenność Melody tego dnia... No cóż, a właściwie nocy osiągnęła stan krytyczny. Choć na początku jej plan nie przewidywał żadnych nocnych wycieczek, dziewczyna postanowiła, że jest wystarczająco ciepło, aby spędziła ten czas na zewnątrz. Jeszcze zanim łódź zdążyła odpłynąć, Mel wymknęła się nie budząc swoich współlokatorów. Prawdopodobnie zanim poddała się temu impulsowi powinna była nieco się przygotować, jednak wtedy jeszcze o tym nie myślała.
Postanowiła wybrać się nad jeziorko, które znajdowało się na krańcu lasu. Słyszała, że było to miejsce lubiane szczególnie przez samotników, takich jak ona w tej chwili. Świeże powietrze plątało jej kosmyki włosów oraz smagało ją delikatnie po policzkach i ramionach.
Jej nogi obute były w lekkie pantofelki dzięki czemu łatwo przychodziło jej bezszelestne stąpanie. Lasy były jej drugim domem, choć niechętnie to przyznawała.
Wreszcie trafiła na miejsce i nawet nie wyobrażacie sobie jakie było jej zdziwienie, gdy zrozumiała, że nie tylko jej przyszło do głowy, aby tej nocy wybrać się nad jezioro. Przeklęła szpetnie w myślach i niczym spłoszone zwierzę malutkimi kroczkami zbliżała się do nieznajomego. Osobnik leżał na plecach, więc nie mógł dostrzec Melody, dopóki ta nie postanowiła ujawnić mu swojej obecności. Szybkimi krokami pokonała odległość i stanęła zaraz nad nim, przysłaniając swoją osobą gwiazdy.
- Cześć nieznajomy - przywitała się, a niepewny uśmiech zaplątał się się na jej ustach. Chociaż twarz chłopaka kołatała się gdzieś w odmętach jej pamięci, za nic w świecie nie potrafiła przypisać mu imienia ani sytuacji. - Mogę się przysiąść?
Powrót do góry Go down


Quincey Quentin Jarvis
Quincey Quentin Jarvis

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 45
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9236-quincey-quentin-jarvis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9240-odpisze-ale-nie-wiem-czy-sie-rozczytasz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9241-quincey-quentin-jarvis
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptySob Sie 09 2014, 10:12;

Obserwował gwiazdy, doszukując się gwiazdozbiorów, których nazw i wyglądu i tak nie znał. Czego więc szukał? Skupisk małych, świecących punkcików, które gdzieś tam w jego głowie tworzyły konkretne kształty. Widział smoka, psa i kota. Przymknął na chwilę oczy, by pozwolić świeżemu powietrzu ukoić umysł. Nie zdążył nacieszyć się wszechobecnym spokojem, kiedy usłyszał czyjś głos. Leniwie, dość niechętnie nawet podniósł powieki, a jego oczom ukazała się postać. Dziewczyna, którą skądś kojarzył, ale teraz zupełnie nie miał ochoty przypominać sobie, skąd.
- Siema. - Jego zachrypnięty głos nie wyrażał w prawdzie niechęci. Nie był źle nastawiony do nieznajomej, aczkolwiek przyszedł tutaj w poszukiwaniu samotności. Zamyślił się na chwilę, po czym usiadł. - Siadaj, spoko. - Spojrzał na swoją nową towarzyszkę. Tak, była uczennicą Hogwartu, z pewnością. Chyba nawet Krukonką z tego, co pamiętał. Skoro już się spotkali, postanowił kontynuować rozmowę, by nie wyjść na kompletnego gbura, który ma w dupie wszystko i wszystkich.
- Co tutaj robisz? - Zapytał, wyciągając z kieszeni plecaka wodę, po czym upił dość duży łyk. Dopiero teraz odczuł, jak bardzo był spragniony. Tak go pochłonęły te gwiazdy. Quincey był jednym z tych, którzy, jak się na czymś skupią, to całym sobą. Niebo zupełnie wciągnęło Krukona. Spojrzał na swoją towarzyszkę, po czym wyciągnął ku niej dłoń.
- Quincey. - Powiedział, po czym rozejrzał się dookoła, a chwilę później swój wzrok znów utkwił gdzieś daleko w górze.
- Znasz się trochę na tych zbiorach? - Jarvis miał tendencję do niedopowiedzeń i mało składnych zdań, stąd Melody mogła nie domyślić się, że chodzi konkretnie o gwiazdozbiory. Aczkolwiek chyba powinna, skoro wzrok Quinceya skierowany był właśnie na nie.
Powrót do góry Go down


Melody A. Blackthorne
Melody A. Blackthorne

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 136
  Liczba postów : 280
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8939-melody-avril-blackthorne
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8960-melody
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8959-melody-avril-blackthorne
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyNie Sie 10 2014, 13:11;

Gwiazdy nigdy nie interesowały zbytnio Melody. Prawdę mówiąc znała tylko kilka podstawowych gwiazdozbiorów i nawet one nierzadko po prostu znikały z jej pamięci. Nigdy nie miała nikogo, kto mógłby zaszczepić w niej fascynację do tego tematu i tak już pozostało.
Przez chwilę nie była pewna jakie uczucia obudziły się w chłopaku, kiedy Melody mu przeszkodziła. Choć jego głos nie brzmiał nieżyczliwie wiedziała, jak bardzo złudne może to być wrażenie. Mogła to stwierdzić nawet na własnym przykładzie.
Przysiadła na lekko wilgotnej trawie naprzeciwko bruneta i skrzyżowała nogi. Widziała, że nowo poznany chłopak na nią spogląda. Oceniał ją? Możliwe. Posłała mu pół-uśmiech i bez skrępowania otaksowała go uważnym spojrzeniem. Nie dałaby sobie uciąć ręki, ale coś mówiło jej, że należą do tego samego domu.
- Nie mogłam spać, więc pomyślałam, że nie ma na to lepszego lekarstwa jak trochę świeżego powietrza. Mamy ładną noc - odparła wzruszając lekko ramionami i przypatrując mu się spod rzęs, kiedy pił. Poczuła się w obowiązku zapytać, co było powodem jego ucieczki od społeczeństwa. - A ty? Wyglądasz mi na takiego, co raczej nie przepada za tłumami, mylę się?
Na prawdę była ciekawa odpowiedzi. Rozpracowywanie innych ludzi zawsze dostarczało jej rozrywki, dlatego choć sama nie ukazywała prawdziwego oblicza, swobodnym zachowaniem i niehamowanym zainteresowaniem, zachęcała do zwierzeń.
- Melody - przedstawiła się ściskając jego dłoń. Pierwsze koty za płoty. Zaśmiała się pod nosem widząc jego rozbiegane spojrzenie, które powracało na niebo. Również uniosła wzrok, jednak jedyne co tam widziała to malutkie punkciki, które nie miały dla niej żadnego znaczenia. - Niestety ani trochę. Może w takim razie ty coś o nich opowiesz? - zaproponowała podpierając się ręką i uraczając go niewinnym uśmiechem. Miała nadzieję, że utrafiła odpowiedni temat do przełamywania lodów.
Powrót do góry Go down


Quincey Quentin Jarvis
Quincey Quentin Jarvis

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 45
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9236-quincey-quentin-jarvis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9240-odpisze-ale-nie-wiem-czy-sie-rozczytasz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9241-quincey-quentin-jarvis
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyNie Sie 10 2014, 18:05;

- Skąd ja to znam... - Uśmiechnął się, wbijając na chwilę wzrok gdzieś w ziemię. On również miewał bezsenne noce. Albo takie, które zarywał z premedytacją. To znaczy, wieczorem pił mnóstwo kawy tylko po to, by móc do późna włóczyć się po ciemnych uliczkach w poszukiwaniu spokoju. W dzień nie mógł go odnaleźć. Upragniony gubił się gdzieś w tłumie ludzi, którzy wciąż gonili za bliżej nieokreślonym ,,czymś''.
- A ja się na łódkę spóźniłem. - Zrobił minę w stylu wiem, brzmię, jak koleś, który nie potrafi sobie w życiu poradzić, po czym dodał pospiesznie. - Ale to nawet lepiej. Mogę odpocząć od ludzi. Lubię tak poleżeć i popatrzeć w spokoju. Rzeczywiście nie przepadam za tłumami.  - Wzruszył ramionami. Na dłuższą metę męczyło go towarzystwo innych. Psychicznie i fizycznie. Nadchodził moment, kiedy miał ochotę się odsunąć. Odgrodzić od reszty grubym murem i zamknąć tam wraz ze swoimi myślami.
- Ładnie. - Uśmiechnął się lekko. Istotnie, imię było całkiem... Dźwięczne, melodyjne. Aż miał ochotę zapytać swoją nową towarzyszkę, czy ma coś wspólnego z muzyką. Takich imion nie nadaje się przypadkiem. No chyba, że masz matkę ćpunkę, która pod wpływem jakiegoś dziwnego proszku nazywa ciebie Quinceyem Quentinem. Jak, do cholery, można nadać komuś dwa imiona na tą samą literę? Jeszcze do tego tak kretyńskie? Pokręcił głową z dezaprobatą, na samą myśl o swojej patologicznej rodzince. Jak dobrze, że już nie musi mieć z nimi nic wspólnego. Wystarczająco skrzywili psychikę swojego syna.
- Chciałbym. - Utkwił swój wzrok w niebie, po czym westchnął cicho i dodał. - Ale też się na tym nie znam. - Parsknął śmiechem, spoglądając na Melody. - Szukam kogoś, kto mógłby mnie tego nauczyć, ale nie tak, jak uczą na lekcjach. Ciekawiej. - Kontynuował dość enigmatycznie. Konkretnie chodziło mu o to, że na lekcjach zazwyczaj się nudził. Wolałby wcisnąć namiot do plecaka, wziąć śpiwór, jakiegoś dobrego, astronomicznie obeznanego towarzysza i ruszyć nad jezioro nocą. Taka lekcja byłaby o wiele bardziej przyjemna.
Powrót do góry Go down


Melody A. Blackthorne
Melody A. Blackthorne

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 136
  Liczba postów : 280
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8939-melody-avril-blackthorne
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8960-melody
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8959-melody-avril-blackthorne
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Sie 11 2014, 14:31;

Uśmiech zrozumienia wpłynął na twarz Melody. Nie była może najbardziej empatyczną osobą na świecie, ale akurat ten jeden problem zawsze sprawiał, że dziewczyna czuła się nieco bliżej ze swoim rozmówcą. Nie lubiła zarywać nocy, a te kilka godzin odpoczynku stawiała na pierwszym miejscu. Zazwyczaj.
- Zdarza się najlepszym - stwierdziła usprawiedliwiającym tonem głosu i przyjaznych iskierkach w oczach. Właściwie sama często uskarżała się na swój niedoczas. Nie zawsze da się kontrolować upływającego czasu. - To widać, że pod tym względem się różnimy. Lubię kiedy coś się wokół mnie dzieje.
Blackthorne wiedziała, że nie potrafiłaby funkcjonować bez grupki znajomych. Pamiętała uczucie wyobcowania i nigdy więcej nie chciała dopuścić do takiej sytuacji. Potrzebowała zainteresowania innych prawie tak bardzo jak tlenu.
- Dziękuję - mruknęła. Co mogła innego odpowiedzieć? Nie ona nadała sobie to imię i gdyby miała jakiś głos w tej sprawie, zdecydowanie by tego nie zrobiła. Dlaczego? Oczywiście, było ładne, a jednak wywierało na niej jakąś presję. Wiedziała, czego oczekiwali od niej rodzice i dlaczego wybrali imię brzmiące tak melodyjnie. Akurat jej rodzicielom wymarzyła się dla córki świetlana kariera ściśle powiązana z muzyką. A to pech.
Nazwanie dziecka Quinceyem także wydawało się dziewczynie kiepskim pomysłem, pomimo jej uwielbienia dla niepospolitych imion. Postanowiła tego jednak nie mówić na głos, bo nie miała zamiaru zrażać go do swojej osoby. Tym bardziej, kiedy jeszcze nie rozgryzła, skąd go kojarzy.
- Nie trafiłeś na właściwą osobę, przykro mi. - Zaśmiała się, autentycznie rozbawiona i rozłożyła ręce. Spodziewała się raczej jakiejś opowieści lub chociaż wywodu na ten temat, a tu proszę. - Ale jeśli chcesz mogę wymyślić ci historie o tych zbiorach. Może nie jestem najlepszym mówcą, ale mój brat tak, więc zapamiętałam to i owo - zaproponowała. Od niej niczego pożytecznego nauczyć się nie mógł, ale z pewnością Melody mogła umilić mu chociaż trochę czas. Może miała szansę przekonać go, że nie popełnił błędu pozwalając jej się dołączyć? Kto wie?
Powrót do góry Go down


Quincey Quentin Jarvis
Quincey Quentin Jarvis

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 45
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9236-quincey-quentin-jarvis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9240-odpisze-ale-nie-wiem-czy-sie-rozczytasz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9241-quincey-quentin-jarvis
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyPon Sie 11 2014, 18:01;

- Ja też czasami lubię. - Odparł po chwili namysłu. W gruncie rzeczy, nie przepadał za monotonią, ale w ciągłym towarzystwie ludzi też nie potrafiłby przebywać. Potrafił znaleźć sobie mnóstwo rzeczy do roboty sam. Nawet, jeśli będzie to leżenie nad jeziorem i wpatrywanie się w gwiazdy. - Ale potrzebuję dużo spokoju, a to daje mi tylko samotność. Męczę się w tłumie, wiesz? - Nawet całkiem zgrabne zdanie mu wyszło, aż się zdziwił, że potrafi coś w tak poetycki sposób wyrazić. Uśmiechnął się pod nosem, po czym przeniósł spojrzenie na Melody. Nie brzmiała na zadowoloną z komplementu. Może nie lubiła swojego imienia tak, jak on sam? Chociaż,  jak może się komuś tak piękne, dźwięczne imię nie podobać? Wzruszył ramionami, Miał zagadkę na dzisiejszą noc.
- No to słucham, opowiedz. - Kiwnął ochoczo głową, posyłając jej delikatny uśmiech. Uwielbiał słuchać opowieści. Tym bardziej, że sam nie miał talentu do ich opowiadania, pomimo swojej wybujałej wyobraźni. Usiadł wygodniej, obejmując skulone nogi ramionami i czekał. Na jakąś niesamowitą, zapierającą dech w piersiach historię, która będzie idealnym dopełnieniem tego wieczoru. Skierował swoją głowę ku górze, dając się ponieść wyobrażeniom o odległych, świecących punkcikach.
- Wymyśl taką historię, żebym był pod... - Zamyślił się na chwilę. Często tak robił, gdy szukał odpowiedniego słowa. Gdzieś w głowie słyszał to określenie. Szkoda, że tak mało czytał w dzieciństwie, może teraz byłoby mu łatwiej. Swoją drogą, jak to się stało, że ktoś taki trafił do Ravenclawu? Wszyscy jego kumple z domu spędzali godziny w bibliotece w czasie, kiedy on siedział nad jeziorem, wpatrując się w wodę. To jeszcze bardziej izolowało go od reszty. - Wrażeniem, tak. Żebym był pod wrażeniem! - Posłał jej szeroki uśmiech, dumny z tego, że znalazł wreszcie odpowiednie słowo i ponownie uniósł głowę ku górze, wpatrując się w gwiazdy. Musiał teraz wyglądać, jak małe dziecko, które czeka na ulubioną bajkę.
Powrót do góry Go down


Melody A. Blackthorne
Melody A. Blackthorne

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 136
  Liczba postów : 280
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8939-melody-avril-blackthorne
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8960-melody
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8959-melody-avril-blackthorne
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyWto Sie 12 2014, 20:22;

Samotność z wyboru. Jak to znajomo brzmiało w uszach Melody.
– Wcale się nie dziwię – odparła ze wzrokiem utkwionym w jeden punkt. Faktycznie, coraz częściej miała ochotę po prostu zamknąć się na piskliwe głosy koleżanek i kiepskie żarty chłopaków, którzy na siłę chcieli być zabawni. Możliwe, że po prostu zadawała się z nieciekawymi osobami.
Westchnęła przymykając oczy, aby zebrać myśli i wymyślić coś odpowiedniego na ten wieczór. Dawno minęły czasy, kiedy na wyścigi wymyślała historie z bratem. Teraz potrzebowała nieco więcej czasu.
– Wyszłam z wprawy, ale się postaram – obiecała, cicho chichocząc. Gubienie słów wydawało jej się być wyjątkowo ujmującą przywarą. Odchrząknęła przygotowując się do opowieści. – Ta historia zaczyna się razem z narodzinami małego czarodzieja, Beau. Rodzina chłopca nie miała najlepszej opinii, dlatego nikt nie spodziewał się także niczego dobrego po dziecku. Odpychali go, patrzyli na niego tak, jakby tylko czekali na moment, kiedy stanie się taki jak jego rodziciele. W końcu niedaleko pada jabłko od jabłoni. Nie zauważali, że w głębi duszy Beau był wrażliwą osobą i każde złe słowo dotkliwie go raniło. Po kilkunastu latach chłopiec wyjechał do zabitej deskami mieściny, gdzie nikt go nie znał. Zaczął wytwarzać wokół siebie skorupę nie do przebicia. Dusza Beau stwardniała, a liczne blizny pokryła warstwa lodu...
Melody zamilkła na chwilę. Dlaczego akurat wybrała ten temat? Smutne opowieści najlepiej się sprzedawały, w końcu kto chciałby słuchać o wyidealizowanym życiu? To zbyt przereklamowane.
– Ale jak to zazwyczaj bywa nawet w jego życiu pojawiła się osoba, której zaczęło zależeć. Aster, zwykły mugolski nastolatek miał w sobie na tyle odwagi... Nie, to nie była odwaga tylko naiwność. Wierzył, że Beau ma szansę na powrót. Przychodził do niego niemal codziennie, nie zadawał pytań, po prostu był. Łudził się nadzieją, że to ma prawo się udać. Ale każdego kolejnego dnia witała go tylko pochmurna twarz małomównego czarodzieja. Miał dosyć. Jednego dnia oznajmił, że wyjeżdża, w końcu każdy w życiu ma jakiś cel, a on nie widział powodu, dla którego miałby zostać w mieścinie, której nawet nie było na mapach. Nie wiedział, że ta decyzja przełamała serce Beau. Odrzucony, zraniony, zapomniany. Nie, tego nigdy by nie zniósł. Czarodziej jednym prostym zaklęciem przemienił Astera w niepozorną roślinkę, którą znamy dziś pod jego imieniem... – urwała tajemniczym spojrzeniem zielonych oczu lustrując towarzysza. Może nie była to jej najlepsza historia, ale miała nadzieję, że choć odrobinkę go zaciekawiła. Oczywiście, to jeszcze nie był koniec. Po prostu stwierdziła, że może Quincey chciałby coś dodać. – Wolisz smutne czy szczęśliwe zakończenia?
Powrót do góry Go down


Quincey Quentin Jarvis
Quincey Quentin Jarvis

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 45
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9236-quincey-quentin-jarvis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9240-odpisze-ale-nie-wiem-czy-sie-rozczytasz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9241-quincey-quentin-jarvis
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptyWto Sie 12 2014, 20:50;

Spojrzał na Melody zaciekawiony jej słowami. ,,Wcale się nie dziwię''. Czyżby trafił na kogoś w rodzaju bratniej duszy? Albo przynajmniej na kogoś, kto będzie w stanie zrozumieć pokręconą osobowość Quinceya? Uśmiechnął się pod nosem, a kiedy zaczęła opowiadać, skierował swój wzrok ku gwiazdom. Uruchomiła się jego wyobraźnia. Beau. Taki mały, chudy chłopak o niebieskich oczach i pięknym wnętrzu, które zostało zepsute przez okrutny los. Wychowany w rodzinie, której nie można było nazwać rodziną, ją też potrafił sobie wyobrazić. W zasadzie, kiedy zamknął oczy, słuchając opowieści Melody, widział swoich ,, rodziców '', a w pewnym momencie Beau zaczął przypominać mu jego samego. W prawdzie Quincey nie zamknął się jeszcze na świat, a jego serce nie skamieniało, ale momentami tak bardzo utożsamiał się z chłopakiem, o którym mówiła Avril. Zerknął na dziewczynę, której wymyślenie tej historii nie sprawiło chyba jakiegokolwiek problemu. A może ona ją zna? Może opowiada swoją historię? Albo kogoś jej bliskiego? Zmrużył oczy i z powrotem utkwił swoje spojrzenie w gwiazdach, które nadawały tej opowieści jeszcze bardziej poruszającego klimatu. Pojawił się Aster i Quincey nie mógł pozbyć się wrażenia, że to ktoś o włosach w kolorze ognia. Pozwolił swojej wyobraźni płynąc. Aster i Beau tak bardzo się różnili. Nawet wyglądem. Jeden o zimnej twarzy człowieka, który już dawno się poddał, a drugi pełen energii, z zaróżowionymi policzkami i mnóstwem cierpliwości. Zamienił go w kwiatek. Quincey zmarszczył brwi. Nawet ci, którzy pozornie nie chcą już towarzystwa innych, gdzieś głęboko w sobie chowają potrzebę uwagi. Chcą być zauważeni, istnieć. Nie osuwać się w cień, wyjść z niego, ale nie potrafią. Już nie mogą. Westchnął cicho.
- Szczęśliwe. Takie są lepsze. Pięknie opowiadasz. - Kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów i posłał Melody lekki uśmiech. Nie żałował, że spotkał ją tego wieczoru. Była taka... Inna. Nie osaczała go swoim towarzystwem, nie musiał budować wokół siebie tego muru, mógł po prostu być. Czuł, że nie musi robić nic na siłę i to było piękne. Takie inne, niespotykane. Kiedy ktoś niczego od ciebie nie wymaga, kiedy możesz poczuć się swobodnie. Wolność. Quincey naprawdę doceniał nawet te najdrobniejsze rzeczy. Miał taki dar.
Powrót do góry Go down


Melody A. Blackthorne
Melody A. Blackthorne

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 136
  Liczba postów : 280
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8939-melody-avril-blackthorne
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8960-melody
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8959-melody-avril-blackthorne
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptySro Sie 13 2014, 02:02;

Ona sama nie rozumiała dlaczego tak łatwo przychodziło jej otwieranie się przed zupełnie obcą osobą. Od zawsze nowo poznanych ludzi trzymała na dystans, nie potrafiła być tak ufna.
Zerknęła na Quinceya aby zbadać jego reakcję. Jego mina dawała jej podstawę sądzić, że wczuł się w historię, co spowodowało miłe uczucie rozlewające się po ciele. Lubiła być słuchana. A jeszcze bardziej doceniana.
Skąd pojawił się w niej taki pomysł? Właściwie na początku chciała w tak prosty sposób przekazać towarzyszowi prawdę o swojej historii, ale jednocześnie bała się, że może nie zrozumieć. Dlatego musiała wybrać coś innego. Opowieść podkoloryzowała i przekształciła tak, aby ukazywała to, kim mogła się stać, gdyby nie przyszywany brat.
- Więc będzie szczęśliwe - zgodziła się odwzajemniając lekki uśmiech. - Beau czuł się dobrze. Jako osoba ambitna wspinał się na szczyt. A w jakiś swój pokręcony sposób zaczęło mu też zależeć. Odkąd przemienił towarzysza to na nim spoczął obowiązek podtrzymywania rozmowy. A więc opowiadał. O swoim życiu i o najbardziej błahych sprawach. Aster. Jego jedyny przyjaciel, który zawsze słuchał. Po pewnym czasie Beau zaczął jednak odkrywać, że zaczyna czuć wyrzuty sumienia... I tęsknić. Choć próbował to zwalczyć nie potrafił zdobyć się na jeden czyn, wyrzucić Astera zarówno z domu jak i z resztek złamanego serca. Po kilku miesiącach opiekowania się delikatnym kwiatkiem... Zrozumiał swój błąd. Beau chciał odczynić zaklęcie, ale nie było to proste, nie dla tak niedoświadczonego czarodzieja. Musiał pogodzić się z faktem, że już nigdy nie ujrzy czupryny Astera. Czarodziej był jednak uparty, postanowił powziąć jeszcze jedną, ostatnią próbę i dokonać kolejnej przemiany. I tak, udało się. Może był to łut szczęścia, a może po prostu pragnął tego zbyt desperacko. Tak czy inaczej na miejscu kwiatka siedziała dumna płomykówka i świdrowała Beau spojrzeniem inteligentnych oczu. Zbyt inteligentnych jak na zwyczajne zwierzę. Chłopak wiedział, że po tym co zrobił nie może liczyć na przebaczenie, dlatego tylko otworzył okno, aby wypuścić ptaka. Wolność. Dawał mu wybór. Początkowo chłopiec-płomykówka chciał z tego skorzystać, ale... Po raz kolejny zdradziło go dobre serce. Nie mógł patrzeć na ból w oczach Beau, który mimo wszystko zajął się nim, kiedy był pod postacią rośliny. Aster rozpostarł skrzydła, podfrunął do Beau i usiadł na jego ramieniu przyjacielskim gestem dziobiąc go w policzek. Czy tak zaczęła się więź między nami, czarodziejami a sowami? Możliwe. Wiem za to na pewno, że po swojej śmierci Aster został nagrodzony miejscem między najjaśniejszymi gwiazdami na niebie - zakończyła miłym akcentem i odchrząknęła pozbywając się chrypki od długiego mówienia. Historia była naciągana, ale to tylko opowiastka wymyślana na żywioł. Zerknęła na towarzysza, a na jej twarzy wręcz malowała się ciekawość. Był rozczarowany zakończeniem czy przeciwnie?
Objęła się ramionami i oparła brodę o własne kolana. Ta noc była w pewnym sensie... Magiczna. Od dawna nie czuła, że może przez te kilka chwil porzucić maskę i ukazać swoje prawdziwe ja. Wreszcie nie czuła żadnej presji. To dopiero czary.
Powrót do góry Go down


Quincey Quentin Jarvis
Quincey Quentin Jarvis

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 45
  Liczba postów : 43
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9236-quincey-quentin-jarvis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9240-odpisze-ale-nie-wiem-czy-sie-rozczytasz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9241-quincey-quentin-jarvis
Jezioro na końcu lasu QzgSDG8




Gracz




Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu EmptySro Sie 13 2014, 18:55;

Z każdym jej słowem, czuł jeszcze bardziej. Rozumiał wszystko, co mówiła i potrafił też zrozumieć Beau, jak i Astera. Ich emocje, rozterki. Byli tak różni, a równocześnie idealnie się dopełniali. Byli dla siebie oparciem, choć być może żadne z nich by się do tego nie przyznało. Bo łatwiej milczeć. Miał jednak nadzieję, że Beau przemieni Astera w człowieka i na nowo będą mogli rozmawiać. Słuchał słów Melody, wpatrując się w niebo, a kiedy dotarła do momentu, kiedy kwiat zamienił się w płomykówkę, na twarz Quinceya wpłynął lekki, niezauważalny prawie uśmiech. To prawdziwa przyjaźń, prawda? Kiedy dajesz komuś wybór. Pozwalasz odejść i cieszyć się wolnością, ale on mimo swobody decyzji, zostaje przy Tobie, bo tak właśnie chce. Krukon kiwnął głową, kiedy jego nowa towarzyszka zakończyła historię. Istotnie, było to piękne, niebanalne zakończenie, a Melody to z pewnością osoba o równie pięknym wnętrzu. W końcu, czy zły człowiek potrafi opowiadać historie chwytające za serce? Ten wieczór był przepełniony magią, która unosiła się w powietrzu, wypełniając każdy ich oddech. Była wszędzie. W gwiazdach, w szumiących liściach, a przede wszystkim, w nich samych. Uśmiechnął się lekko do Melody.
- Wzorowałaś się na czymś? - Zapytał, wpatrując się w nią, po czym dodał. - To znaczy, skąd wzięłaś pomysł na tą historię? Miałem wrażenie, jakbyś mówiła o czymś, czego doświadczyłaś. A może po prostu potrafisz tak bardzo wczuć się w to, o czym mówisz. - Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć niezależnie, jaka będzie odpowiedź, historia była naprawdę piękna. On był romantykiem, poruszały go takie opowieści. Uwielbiał je, dawały takie charakterystyczne uczucie gdzieś w okolicach serca, które pozostawało w nim na jakiś czas. Dziś znów tego doświadczył. Uśmiechnął się do siebie. Miał wrażenie, że poznał kogoś, z kim połączy go pewnego rodzaju więź. Taką miał cichą nadzieję. W końcu był romantykiem.
- Fajnie, że przyszłaś. - Spojrzał na nią z uśmiechem. Naprawdę cieszył się, że tej nocy nie będzie jednak sam. Nie byle jakie towarzystwo dziś było naprawdę mile widziane.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Jezioro na końcu lasu QzgSDG8








Jezioro na końcu lasu Empty


PisanieJezioro na końcu lasu Empty Re: Jezioro na końcu lasu  Jezioro na końcu lasu Empty;

Powrót do góry Go down
 

Jezioro na końcu lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Jezioro na końcu lasu JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
-