Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kąpielisko z tradycją

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyWto Lip 01 2014, 12:24;


Kąpielisko z tradycją

Tutaj zawsze jest ciepła woda, gdzie pływanie sprawia olbrzymią przyjemność jednak plaża jest dość pusta. Dlaczego? To podobno uwłaczające dla części turystów, że po wejściu do wody są zmuszani do całowania figury słonia unoszącej się na wodzie. Czy to w kolano czy to nawet w samą trąbę! Oby pocałunek był szczery i taki jak trzeba! Jeśli nie pocałujesz słonia musisz liczyć się z tym, że ratownik znajdujący się na plaży będzie wciąż i wciąż rzucał w Ciebie zaklęciem łaskoczącym, co może nawet w skrajnym wypadku doprowadzić do tego, że utoniesz. Ratownik ma bardzo dobry wzrok i z przyjemnością się Tobą pobawi, ale czy warto? Czy nie lepiej już pocałować słonia?
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 12:31;

Felicie dzisiejszego przedpołudnia miała bardzo dalekosiężne plany, które sięgały nawet tego, że dziś zajdzie do każdego sklepiku w miasteczku Alaveli. Jakże zatem się zdziwiła, gdy tylko wyszła na pokład łódki i uderzyły w nią najsilniejsze promienie słońca. Aż włosy przybrały bardziej ognisty odcień, a ona nawet na to nie zwróciła uwagi. Zmrużyła oczęta cofając się do kajuty, żeby wybrać stamtąd odpowiedni strój kąpielowy, bo przecież wydawało się jej, że to jest bardzo odpowiedni dzień na plażowanie. Jak dobrze, że kobieta zmienną jest i w ten sposób mogła usprawiedliwić swoje harce. W każdym razie, gdy udało się jej wygrzebać bikini, w które się przyodziała, to narzuciła na siebie drobną tuniczkę i oczywiście nałożyła na głowę dzień wcześniej zakupiony, wielki kapelusz z rondem, który podarował jej w ten oto sposób sporo cienia. Wzięła również ze sobą torbę z kocykiem i podreptała cała w skowronkach na śniadanie. Wszak musiała najpierw się posilić, gdy tylko udało się jej tego dokonać szukała wolnej plaży czy coś. Ciężko było, bo wszędzie znajdowało się mnóstwo ludzi, co kompletnie jej nie odpowiadało. Jednakże gdy tylko zauważyła to śmieszne kąpielisko z unoszącym się na wodzie słoniem od razu wstąpiła na plażę i poczęła rozstawiać swoje rzeczy, aż wreszcie ułożyła się na kocyki zdjąwszy koszulkę. Na nos wsunęła okulary przeciwsłoneczne z oprawkami, które zmieniały kolor. W tej chwili oprawki były neonowe, zielone. Za chwilę jednak mogły być żółte, czerwone, a może i niebieskie? Uśmiechając się zatem do jakiegoś maluszka, którego matka dopiero wprowadzała do wody położyła się na kocyku oddając się tzw. smażeniu. Przecież musiała nabrać opalenizny, a nic jej lepiej nie robiło jak tego typu pobyt na plaży. Nawet miała ochotę pójść popływać, ale nie doczytała dokładnie przed wejście instrukcji związanej z całowaniem słonia, a poza tym brakowało jej towarzystwa. Ciekawe gdzie podziewa się taka Meadow, albo Anthony czy np. sam Slim, którego wieki nie widziała, a przecież chciała podzielić się z nim milionem pomysłów, które dotyczyły ich wspólnego mieszkania. Do tej pory przecież nie wierzyła, że ojciec się zgodził na ten manewr. Co prawda Fela wciąż się zastanawiała czy powinna, ale wystarczyło jedno slimowe spojrzenie, by całkowicie przestała poddawać się wszelkim wątpliwościom. Przy nim podobno była bezpieczna, a skoro nie tylko ona w to wierzyła, ale także pan Joyner, to Gryffonowi rzeczywiście można było zawierzyć nawet życie.
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 13:11;

Miał dość narzekania znajomych na pogodę tutaj panującą. Wakacje były i jakoś nie widział tego, aby teraz brnąć przez zaspy po pas, chociaż niektórzy w takich warunkach na pewno lepiej by się odnaleźli. Slim jednak wolał kiedy świeciło słońce. Mógł wtedy bezkarnie wylegiwać się na plaży cały dzień nie musząc robić kompletnie nic. Nawet oczu nie musiał otwierać i musiał tylko uważać, aby poparzenia słonecznego się nie nabawić. Tylko musiał miejsce znaleźć gdzie tłumów nie będzie, bo wiadomo, że jak dużo ludzi to i zaraz jakieś awantury i nie ma spokoju. Słyszał o jednym miejscu gdzie niemal nikt nie chce przychodzić, bo słonia każą tam całować. W trąbę. Trochę nie chciało mu się wierzyć w to, ale mimo wszystko zaryzykował i udał się na tamtą plażę.
- Słoniu! Nadchodzę! - obwieścił swoje przybycie na plażę, która naprawdę była jakby wyludniona. I jeżeli miał spokojnie popływać to mógł całować tego słonia i co dziesięć minut. Zawsze lepsze niż miejsce gdzie co chwila ktoś na ciebie wpada, wsypuje piasek w oczy, a w wodzie ociera się o ciebie. Mało to przyjemne szczególnie, że nigdy obok ciebie nie znajdzie się ładna dziewczyna tylko stary, obleśny, bezzębny dziadek. Taki los. Więc za względny spokój był gotowy na pocałunek ze słoniem. Jakkolwiek to nie brzmiało.  Zmierzał bliżej wody, aby tam sobie miejsce zająć, ale jego czujne oko wypatrzyło z daleka Felicie. Na kursie pierwszej pomocy mignęła mu przed oczami, a później to wiadomo. On poszedł w swoją stronę, ona w swoją. Stanął teraz nad nią próbując zasłonić jak najwięcej słońca.
- Idziesz ze mną całować słonia? - leżenie i nic nie robienie było kuszącą opcją, ale jeszcze lepszą było wejście do wody. Nie mógł sam również się doczekać mieszkania razem z Felą. Od jakiegoś czasu o tym myślał, ale jak zaczął popadać w długi to zwątpił, że uda mu się odłożyć kiedykolwiek pieniądze na swoje cztery kąty. I wtedy przyszło rozwiązanie! Fela. No, bo nie dość, że razem to taniej to zawsze lepiej mieszkać z kimś. A z taką Felą to i nudzić się nie można, i będzie miał w razie problemów z kim pogadać. Miło mu się zrobiło kiedy jej ojciec powiedział, że ufa mu. Tylko trochę nieswojo się poczuł, ale wolał o tym teraz nie myśleć. Rzucił swoje rzeczy na piasek, aby z wolną rękę wyciągnąć w jej kierunku. Nie przyjmował żadnej odmowy. Szli całować słonia i tyle w temacie.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 13:49;

Pogoda? Przecież pogoda była najświetniejsza. Felka czuła to słońce i mogłaby się tu smażyć na zawsze. Przecież to całkiem przyjemne jest, gdy czujesz ciepło zamiast mrozu. Każda zima w Hogwarcie straszna była, gdy trzeba było wciągać na siebie grubą kurtkę, jeszcze grubsze czapki, szaliki, rękawiczki... Felka nie za bardzo lubiła ten stan i cieszyła się, że nie była wtedy zmuszona do grania meczy Quidditch'a, bo czuła że to byłaby droga bez powrotu do zabicia się. Tatuś by jej tego absolutnie nie wybaczył, a niania w postaci Gryffona pewnie też by zeszła na zawał serca jakby w tamtym czasie na miotle ją w powietrzu zobaczyła. Dobrze, że Felka takich imprez nie robiła i posłuszna była. Obojgu wstydu nawet nie przynosiła. W sumie to nawet cieszyła się, że ma takiego starszego brata, bo przecież prawdziwego rodzeństwa to ona nie miała. Podobało się jej zatem to, że na Slima mogła liczyć. Może gdyby brała na poważnie te wszystkie jego opiekuńcze zapędy to od razu by się zdystansowała, ale przecież ona patrzyła na to z przymrużeniem oka. Tym samym nie wyobrażała sobie, by Slim rzeczywiście miał się nią zajmować, wozić w spacerówce, smoczek podawać czy zimne napoje serwować gdy jej niedobrze było. Może nawet powinien jej pieluszki zmieniać? Dobrze, że tych scenariuszy w głowie nie miała, bo bardzo ją śmieszyły. W każdym razie gdy tak leżała sobie na nagrzewającym się kocyku, to nawet nie przyszło jej do głowy, że ktoś będzie jej to przerywał. Aż nagle usłyszała głos dość znajomy i nim zdążyła krzyknąć coś w stylu poczekaj, to on już ją ciągnął w stronę wody. Zdążyła zatem tylko okulary odłożyć gdzieś na bok i już szła za nim w dość szaleńczym tempie, aż zatrzymała się przy wodzie z niedowierzaniem.
- Czyś ty zwariował? Zamiast znaleźć sobie dziewczynę, to ciągniesz mnie do wody, żeby całować się ze słoniem? Co to w ogóle za zabawa? - Rzuciła szczerze zdziwiona Felka, bo przecież nic normalnego nie widziała w tym zachowaniu i bardzo ją szokowały poczynania Slima.
- A może słoneczku Ci się na mózg rzuciło? - Spytała troskliwie i przyłożywszy dłoń do jego czoła pokręciła głową ze śmiechem.
- Zwariowałeś. - Poinformowała go o swojej diagnozie, ale rzeczywiście to wdzięczna mu była, że zaprosił ją do pływania. Przecież wcześniej towarzystwa nie miała. A tak to powoli wchodziła sobie do wody po drodze ochlapując się, co by szoku nie doznać. Aż wreszcie stanęła zanurzona już prawie do pasa.
- No dawaj Symes. Całuj tego słonia. Chcę to zobaczyć jak go prosisz oto by został twoją żoną. - Uśmiechnęła się szeroko bo niesamowicie ją ta wizja bawiła.
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 14:30;

- Taka tradycja czy coś. Nie rozumiem za bardzo ich kultury, ani czczenia słonia na wodzie, ale może być śmiesznie - nie zastanawiał się nad tym co się działo kiedy tego słonia się nie pocałowało. Jednak zdążył się już osłuchać co nieco na ten temat, więc uznał, że nie będzie zapierać się przed tym rękami i nogami. Bo raczej nie warto, a w dodatku jakby miał kogoś obrazić to już w ogóle mało przyjemnie zapowiadałby się. Mogli im w szkole jakiś przyspieszony kurs zrobić z kultury Indii to teraz unikałby wpadek które zaliczał raz za razem. Teraz jednak wolał już słonia pocałować i mieć wszystko z głowy.
- Może trochę, bo w Anglii siedziałem między szkołą, a wyjazdem, a tam jednak trochę chłodniej było. Taki niezwyczajny jestem. Pewnie mają przesąd jakiś, że jak nie pocałujesz słonia to przyjdzie bóg morza i pożre ich wszystkich albo coś. Nie słyszałaś tutejszych legend? Nie opowiadają im dzieciom z pewnością zamiast bajek na dobranoc, bo by nie usnęły - co nieco słyszał, ale w połowę to i tak nie wierzył. Bo niby dlaczego miałby słuchać niestworzonych historii, niektórzy po jego roślinkach mówili mniejsze bzdury niż zdarzało mu się słyszeć z ust tubylców.
Zaśmiał się kiedy postawiła swoją diagnozę. W pełni profesjonalna ona była, nie ma co. Z dystansem podchodził do wszystkiego, uczył się ciągle, że nie można brać wszystkiego na poważnie, bo później z tego tylko kłopoty powstają zakłócające jego spokój. A już ostatnio i tak nie wszystko trzymało się kupy tak jak powinno. Rozwalało się, a później to składał. Odbudowywał od początku swój domek z kart. Do słonia podbiegł ciągnąc za sobą Felę.
- No dalej, chcesz pierwsza? - spytał, ale wolał mieć wszystko za sobą więc pocałował słonia w trąbę. Oczywiście tubylcy bardzo z tego powodu się cieszyli i coś pokrzykiwali, niektórzy to go nawet po plecach klepać zaczęli. - Nie wiem co oni biorą, ale musi być całkiem dobre - skwitował ich zachowanie jednym zdaniem. Może czym prędzej powinien się dowiedzieć co to takiego. Zawsze coś nowego przyciągnęłoby większą rzeszę klientów, musiał dbać o to, żeby interes się kręcił! Położył się na plecach i pozwolił falom ponieść go dalej od tych ludzi, co to już pokrzykiwali na następnych turystów.
- Masz już pomysł na nasze mieszkanie? No wiesz, bo chyba takie ponure nie będzie. Trzeba coś pomyśleć - uniósł lekko głowę w górą, aby spojrzeć czy Felicie jest obok niego czy nadal gdzieś przy słoniu została. Przyjemnie tak było dryfować, ale gadanie do samego siebie nie było najfajniejszą opcją. Jeszcze jego posądzą o wąchanie jakiś ziółek albo innych rzeczy.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 15:41;

Nie był Slim odosobniony w swoich wątpliwościach, co do przyjazdu do Indii bez uprzedniego przygotowania. Okazywało się, że naprawdę można było dostać kręćka gdy szło się ulicą i było się ofiarą nachalnych spojrzeń często pełnych jakiegoś niezrozumienia, a może i pogardy. Gdyby byli przygotowani do podróży do takiego kraju, to z pewnością Felka przygotowałaby się jakoś. A jak zwykle miejsce wyjazdu miało być niespodzianką także nawet prefekci nic nie wiedzieli. Nie znała nawet wszystkich, ale wydało się jej szalenie zabawnym, że właśnie tak się dzieje, że mają ogarniać bałagan nie wiedząc właściwie co powinni robić i jak reagować skoro nie znają celu podróży. Nie chciała Felka jednak kłócić się z samym dyrektorem szkoły, bo uznawała to za wielce nietaktowne i wolała swoje spostrzeżenia zachować dla siebie. W każdym razie właśnie jedną z takich zawstydzających sytuacji było to, gdy weszła do wody i nie wiedziała, że słonia trzeba całować. Jednak Slim jej wszystko ładnie objaśnił i dość szybko ją zostawił, by oddać się uciechom wraz ze wszystkimi obecnymi tutaj. Felka również pochyliła się nad słoniem, którego uważała za mało atrakcyjnego, ale musnęła go przelotnie i zaraz wymknęła się z dłużącej się kolejki, by popłynąć do Symes'a szczególnie że przyzwyczaiła się już do temperatury panującej w wodzie. Zdążyła akurat na końcówkę pytania, które do niej kierował jednak domyśliła się o co chodzi, więc zaraz się ożywiła.
- Myślałam, żeby ogarnąć coś w jasnych kolorach. W sensie, żeby słonecznie było. Lubię jasne pomieszczenia i właściwie to w tę stronę bym poszła. Wiesz jakieś to wszystko takie żywe. Może nawet kolorowe? Jasne, że różowy pominiemy! Ale np. nie mam nic przeciwko, żeby to wszystko jakoś współcześnie wyglądało. I fajnie jakbyśmy mieli tam jakiś sprzęt do muzyki. A tak poza tym to wszystko co przeglądałam wydawało mi się chociażby z mebli takie... Bez wyrazu. Chyba powinnam pochodzić tutaj po targach i załatwić nam kilka fajnych narzut. W Indiach przecież są genialne wzory. Zauważyłeś? - Spytała unosząc się teraz na wodzie podobnie jak Slim. Włosy już nawet mokre miała, ale akurat teraz nie zmieniały swojej barwy, bo potulne były i blond. W takim układzie Felka nic do krytyki nie miała, bo wakacje wydawały się być idealne.
- A Ty myślałeś? Może chcesz się podzielić ze mną jakimiś planami oprócz tego, że wstawiasz do sypialni największe łóżko na świecie? - Felka też by miała taki plan gdyby nie to, że jednak ceniła sobie przestrzeń, więc zadowoli się czymś średniej wielkości. Przecież gdzieś trzeba umieścić biurko, szafę i inne!
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 16:34;

Jak dobrze, że Fela miała takiego Slima co jej wyjaśnił o co chodziło ze słoniem. Bo jeszcze uraziłaby tubylców, którzy może żywcem by jej nie zjedli, ale na pewno uprzykrzyli pobyt na tej plaży. A tak spokojnie tutaj było, że wróci może i jutro w to samo miejsce. Dobrze, że nie miał takich problemów co ona z ogarnięciem tego całego bałaganu. Mógł się cieszyć wakacjami, a jedynym jego problemem było gdzie i z kim spędzi wieczór.
- Wiesz dla mnie najważniejsze jest moje łóżko, chociaż może być i wielki materac. To nie ważne, bo najważniejsze, aby zajmował pół mojego pokoju albo i więcej. Wygoda ponad wszystko - zanurkował, aby wypłynąć zaraz obok niej i ponownie położył się na plecach, aby dalej dryfować tam, gdzie go fale poprowadzą. To były wakacje. Woda, piasek i pogoda do pozazdroszczenia. Żadnych deszczy, chmur czy innych niesprzyjających warunków atmosferycznych. - Zdam się na ciebie, z tymi kolorami, bo ja się na tym kompletnie nie znam. I na targ to razem pójdziemy, bo jeszcze wybierzesz dziwne rzeczy z którymi później nie będzie co zrobić - dodał, chociaż coś czuł, że skończy się jego pójście tam, na roli tragarza. Takiego osiołka, któremu na grzbiet wrzucało się wszystko, a ten biedny musiał później z coraz większym ciężarem zmierzać do celu. Żałował, że nie wziął ze sobą okularów przeciwsłonecznych, bo teraz by mu się przydało jak mało kiedy. Za głupotę trzeba płacić i teraz przekonał się na własnej skórze jak bardzo.
- Fajnych masz ludzi na łódce? Ja to z tymi którymi mam mieszkać jeszcze nie poznałem. Albo sam mieszkam, no nie wiem już sam - niby słyszał jakieś plotki o tym jak niektórych dobrali do mieszkania razem, ale nie pokładał w nich żadnej wiary. Uważał, że wymyślają je niektórzy z czystej zawiści albo czegoś jeszcze gorszego.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 06 2014, 21:47;

Felicie bawiła się świetnie przy wybieraniu setki tysięcy kolorów i porównywaniu innych. Często siadała przed lustrem i zmieniała kolor włosów na ten, który dopiero przyszedł jej do głowy. Wydłużała je, skracała, czasem sprawiała, że była bez nosa, a innym... Zwyczajnie przypominała kogoś, za kogo wygląd Fela dałaby się zabić. I choć mogła, to nie należało do niej. Poza tym ciągłe użycie metamorfomagii mogło ją znudzić. Może dlatego dawkowała sobie tą genetyczną zabawę. W każdym razie dom też uznawała za miejsce nie na tyle nudne, by nadać mu jeden konkretny kształt. Przecież tam też można ryzykować z meblami, z antykami, z czymś czego nigdy nie widziałeś. Felicie nawet oglądała już w Londynie kredens, który chciałaby umieścić po drobnej renowacji kilkoma zaklęciami, u siebie w przyszłej sypialni. Wszak mieszkanie, które już oglądali ze Slimem pozwoliło im na podjęcie decyzji, kto zajmie którą sypialnię. Obie wydawały się być podobnych rozmiarów, więc nie istniał żaden konflikt, który sprawiłby, że pokłóciliby się już podczas pierwszej wizyty w nowym mieszkaniu. Może dobrze, że znaleźli takie symetryczne cztery kąty i mogli teraz skupić się na projektowaniu. Felicie miała nawet listę kolorów, które powinni zagościć w mieszkaniu. Wyobrażała sobie, że wszystkie sztućce i inne rzeczy w kuchni zwyczajnie powinny być czerwone. Kanapa w salonie natomiast gościłaby na sobie barwę być może granatową, ale przykrytą wrzosową kapą? Tyle pomysłów, tyle możliwości, a kanapa w salonie tylko jedna. Może powinni wynająć kilka mieszkań i dać je Felicie urządzić? Pewnie bardzo by chciała, pewnie chętnie by skorzystała. A może gdyby rzuciła szkołę i została dekoratorką wnętrz? Wszystko mogłoby być wtedy o wiele bardziej zabawne i lżejsze niż kolejne egzaminy końcowe czy coś.
- Mam na to pomysł. Kupimy kilka wielkich materaców i złączymy je zaklęciem, a potem dorobimy im super nóżki z drewna, żeby przypominało łóżko i w ten sposób będziesz miał największe łóżko na świecie. To wszystko jest do zrobienia. Myślałam o tym całą podróż do Indii, a uwierz mi, że w mojej części pociągu była koszmarem. - Podzieliła się z nim swoim spostrzeżeniem powoli przemieszczając się w wodzie do przodu.
- A kolory na targu są prześliczne i cieszę się, że chcesz iść, na pewno też znajdziesz coś dla siebie! - Powiedziała z radością, bo przecież w ogóle nie brała pod uwagę, że mógłby jej gust poddawać wszelkiego rodzaju wątpliwościom z czego mogłaby wyniknąć rozmowa na zasadzie "obrażam się, odchodzę, dłużej tak nie wytrzymam". Skoro jednak Felicie tak tego nie odczytała... To chyba dobrze!
- Superkowych. Chłopak się na mnie obraża, bo metamorfomagiem jestem. Dziewczyn nawet nie znam, chyba mnie nie lubią. Nie jestem pewna. Kocham ich. Dlatego wychodzę z samego rana zanim wszyscy wstaną. A Ty nie bądź odludkiem, chociaż się przedstaw, żeby wiedzieli w kogo kierować nienawiść. - Poradziła mu grzecznie, bo przecież to było super rozwiązanko.
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyPon Lip 07 2014, 09:42;

Jakby samemu przyszło mu mieszkać, to meblowanie mieszkania i co za tym idzie cały remont, skończyłby się na wtarganiu do sypialni wielkiego materacu. Nie łóżka nawet, tylko miękkiego miejsca do spania. I kilku poduszek. Tyle do szczęścia mu wystarczało. Jednak jak już Felicie chciała się tym zająć (dla niego to tylko kolejny, mało przyjemny obowiązek) to nie zamierzał stanąć jej na drodze. Najważniejsze było jego miejsce do spania, no i oczywiście to w którym będzie mógł trzymać swoje roślinki. Nawet już udał się, aby zobaczyć czy w kamienicy są odpowiednia miejsca na strychu, bądź w piwnicy, aby je tam zostawić. Wszystko zależało od tego jakich dana roślinka potrzebowała warunków do życia. A, że znał się na tym to od razu widać było po nim, że głowie zaczął rodzić mu się kolejny z jego genialnych planów. Które kończą się różnie. Lepiej albo gorzej. Tak, jeżeli chodzi o wystrój mieszkania to zajmie się on roślinkami. Na pewno znajdzie coś odpowiedniego co ożywi wnętrze, a przy okazji wzbogaci jego kieszeń. Pan Joyner nie wiedział oczywiście czym się zajmował Slim. Inaczej za nic zostawiłby swojej ukochanej córeczki z nim sam na sam nawet na kilkanaście sekund, nie wspominając już o wspólnym zamieszkaniu.
- Z tym złączeniem materacy to nie jest wcale głupi pomysł, bo jak się rozglądałem za takim wielkim jak ja bym chciał, to jakoś ciężko byłoby go dostać. Na początku próbowałem jakoś się przemieścić w pociągu, aby kogoś znajomego znaleźć, ale utknąłem między… brrr… nie, nie będę ci opowiadał, bo jeszcze nie zaśniesz w nocy - slimowe przeżycia pociągowe nie nadawały się dla ludzi o słabych nerwach. I żołądkach. Nie miał przyjemnej podróży i w akcie desperacji myślał poważnie o tym, żeby nie sięgnąć do kieszeni po jakąś jedną ze swoich roślinek, które miał przy sobie jakby jakiś zestresowany uczeń go potrzebował. Nie złamał zasady która jako jedna z nielicznych była przestrzegana przez niego bez wyjątku, ani nawet lekkiego jej naginania. Nie próbował. Nie brał niczego co innym tak ochoczo sprzedawał. W pociągu który wiózł ich do Indii niewiele brakowało żeby się złamał. Co z perspektywy czasu wydawało się śmieszną i mało przyjemną historyjką do opowiadania dla znajomych, tak wtedy było zupełnie inaczej.
- Myślisz? Może kupię sobie takie śmieszne ubrania jak oni noszą, żeby lepiej wczuć się w klimat Indii. Bo tak serio to jakoś tego nie czuje. Śmiesznie jest każą całować słonia, ale nie rozumiem po co to wszystko. No i jak rzucają mi spojrzenia na ulicy. Oni są tacy wiesz… co drugi wygląda na seryjnego mordercę - zaśmiał się, jak tylko podzielił się swoimi super przemyśleniami na temat miejsca w którym się znajdowali. Słyszał, że niby mają się odbyć jakieś zajęcia przybliżające obcą kulturę, ale szczerze to jakoś nie widział się na nich. Może jeszcze kazaliby mu później złożyć ofiarę dziwnym bogom albo kazali czcić słonia? Z daleka się wolał trzymać tego wszystkiego. A jak już będzie na takim targu to oczywiście poszuka dla siebie czegoś. Nowych roślinek, które może zasilą jego zapasy. Tylko po takie rzeczy będzie się musiał zagłębić w boczne uliczki, ale spokojnie. Miał jeszcze czas.
- To rzeczywiście superkowych. Chyba kartkę im zostawię, a tak serio to się mijamy. Zresztą te zasady są głupie, że łódki odbijają od brzegu po którejś tam godzinie. Jakbym miał siłę później jeszcze, aby się na nią dostać - podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyWto Lip 08 2014, 00:13;

Dobrze, że Felicie nie widziała w każdym człowieku seryjnego mordercy. Znów mogłaby dostać ataku płaczu i może wyrywałaby sobie nawet włosy z głowy. Czyste powietrze Indii pewnie by ją zdusiło i nie byłaby w stanie odnaleźć drogi powrotnej do łódki. Wtedy Slim miałby olbrzymi problem by ją uratować, zważywszy na to, że nogi jak z betonu nie pozwoliłyby jej zrobić ani kroku do przodu. To by ją zabiło. Ale na całe szczęście tego lęku w sobie nie miała, nie szukała w twarzach tubylców zła. Pewnie dlatego, że zła nie trzeba było szukać. Ono otaczało, ale w zupełnie innym kontekście i postaci. Było w stanie udusić, a jeśli trzeba... To i zrobić o wiele gorsze rzeczy. Poza tym gdyby Felicie wiedziała o jego tajnym interesie z roślinkami, o czym pewnie niedługo się jednak dowie, to może sama przez przypadek by się czegoś nawąchała, albo coś dodałaby do obiadu... Choć kucharką nigdy nie była, to mogłaby spróbować. Może nie wychodziłoby jej źle? W sumie to czemu by nie ryzykować? Szukanie siebie na nowo miało jakiś sens, pozwalało się odświeżyć. Pewnie właśnie tego potrzebowała, zamiast ciągłego zmieniania się przed lusterkiem. Niektóre aspekty bycia metamorfomagiem nadal ją śmieszyły.
- Ja zemdlałam w trakcie podróży, a jechałam na dachu i trzymałam jakąś trzynastolatkę za rękę, bo chyba chciała skakać i opowiadała mi, że mama wszystkich zaskarży. Boże, moja na pewno nie byłaby taka złośliwa... Choć w sumie... - Zastanowiła się unosząc się na wodzie, wszak już po tylu latach od śmierci mamy pewnie wyidealizowała jej obraz umniejszając winy, a powiększając zalety. To mogło wydarzyć się w jej głowie, więc skoro tak, to zaprzestała dalszych dywagacji na ten temat zanurzając się w wodzie całkowicie, co by zetrzeć głupi według niej fragment rozmowy.
- Myślę, że uroczo wyglądałbyś w jednej z tych hinduskich sukienek czy tam szat, którą widziałam na wystawie. Chcesz? Kupę Ci. Nie ma problemu. Była czerwona. Ognisty kolor serca, miłości itepe. Idealnie dla Ciebie, będzie Ci pasować do tych świnkowych włosów. - Rzuciła energicznie gdy tylko wynurzyła się szybko odgarniając z twarzy mokre pasma włosów i płynąc dalej. Oczywiście zachęciła go do tego, by dotrzymywał jej tępa. Wszak zebrało im się na przyjacielskie rozmowy!
- Nie narzekaj. Skończ pijacie harce i zbójeckie też, bo skoro jestem już tym prefem to zacznę wymierzać Ci sprawiedliwość w postaci miliona tortur. Dostałam książkę od poprzedniego prefa zatytułowaną: "sto tysięcy sposobów na zabicie krnąbrnych uczniaków". Może na tobie sprawdzę czy to nie żarcik kosmonaucik, co? Może jesteś jak kot i masz dziewięć żyć! - Zastanowiła się ze śmiechem.
Powrót do góry Go down


Slim Symes
Slim Symes

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukający, kpt
Galeony : 343
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8935-slim-symes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8937-przyjmuje-zaklady#250327
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8938-slim-symes#250337
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyWto Lip 08 2014, 22:10;

Nie żeby sam doszukiwał się w ludziach seryjnych morderców, ale podejrzliwy był. Nie szukał nic na siłę, ale kiedy coś zaczynało się wokół niego dziać dziwnego to nigdy tego nie olewał. Nie chciał, aby ktokolwiek niepożądany dowiedział się o tym w jaki sposób radzi sobie ze swoimi wydatkami. To by zdecydowanie wszystko utrudniło. Zawsze sobie powtarzał, że spokój go uratuje, ale nadal miał w pamięci sytuację w której tak nie było. Nie zapomniał o niej i nadal odczuwał jej piętno. Skrzywił się kiedy wspomniała o trzynastolatce, która musiała robić ze wszystkiego tragedię. Może i podróż nie przebiegała tak jak wszyscy tego oczekiwali, ale zawsze to coś nowego. Oby tylko mu się więcej nie powtórzyło. Nie był za takimi atrakcjami.
- Oni chyba mają na nie specjalne nazwy, ale dla mnie to wszystko jedno i to samo. Nie ważne jak na to wołają. Tak, a później pójdziemy do baru. Może wtedy przychylniej się spojrzą na moją osobę i dostanę kilka darmowych drinków. Co ty chcesz od moich włosów? Jak mogłaś je nazwać świnkowatymi? - wywrócił oczy w górę jakby w ten sposób mógł je zobaczyć, co oczywiście nie było wykonalne. Przejechał jeszcze palcami po mokrej czuprynie dla lepszego efektu. To dotrzymywanie tempa nie szło mu jakoś wybitnie dobrze, ale też za bardzo w tyle nie został. Złapał Felicie za nogę, aby trochę go pociągnęła za sobą. Tak to sobie mógł płynąć.
- Na mnie chcesz je testować? Znajdziemy do tego kogoś bardziej odpowiedniego. Nawet okażę serce i sam poszukam. Odwal się od moich dziewięciu żyć, wolę je zachować na lepszą okazję - zaśmiał się na samą myśl o tym, że mogłaby ona na nim ćwiczyć. Też coś. Znajdzie kogoś lepszego - Zresztą jakbyś chciała na mnie poćwiczyć to najpierw musiałabyś mnie złapać - mówiąc to nabrał powietrze w płuca i zanurkował odpływając kawałek dalej.
Powrót do góry Go down


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyCzw Lip 10 2014, 09:25;

I pomyśleć, że to wszystko blef. Nie miała żadnej książki, nie miała żadnych złych zamiarów wobec swojego przyjaciela. Zatem zrobienie mu krzywdy na pewno nie szło w parze z jej przyjazną duszą. Wydawać by się mogło, że z Felicie jest coś nie tak, skoro trzymała się głównie z samymi facetami, ale chyba nie jej wina, że czuła się przy nich odrobinę bezpieczniejsza i swojska, niżeli siedząc i rozprawiając o paznokciach. Choć każdy miał swoje priorytety. Piętno jednak też było ważne. On taki spokojny, aż do niepokoju, który pyta wewnątrz: "dlaczego". Felicie nigdy nie zastanawiała się nad zbyt mocno, zbyt długo. Po prostu uznawała, że taki już on jest i będzie, więc nie powinna robić problemu. Nawet lubiła te oczy zawsze pozbawione paniki, gdy go informowała o czymś nowym. O czymś co tam zrobiła i uważała za straszne, a on to zawsze komentowała wzruszeniem ramion, albo czymś podobnym, by zaraz zaproponować jej doraźne rozwiązanie nawet jeśli Joyner uznawała je za całkiem bezużyteczne. Wszak to facet. Cóż facet inteligentnego mógł zaproponować? Płynąc jednak gdzieś tam obok niego i słuchając tego co mówi śmiała się cały czas szczerze, raz o mało nie poczynając się topić ze względu na to, że złapał ją za nogę. W końcu jednak zaprzestał tego manewru, a ona mogła złapać oddech co by skomentować to wszystko uśmieszkiem. Nie potrafiła się na niego gniewać, i choć ta informacja nigdy nie padła na głos, to chyba oboje byli tego świadomi. No może gdyby zrobił coś mocno głupiego, to wtedy byłoby inaczej, ale przecież... Przecież to zupełnie inna sytuacja, a Slim nigdy nie wystawił jej zaufania na próbę.
- Oj nie gniewaj się, jak przykryjemy je jakąś zacną chustą, to już nikt nigdy nie powie że są świnkowate. Takie kędziorki. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego się kręcą? - Lecz już swoje pytanie to rzuciła w nurt wody, bo Slim zapragnął, żeby go goniła. Co ona oczywiście z ochotą uczyniła, bo wydało się jej to dla niej świetną zabawą, której nie powinna im odmawiać.
- Za raz, dwa, trzy złapię cię! - Rzuciła głośno nurkując pod wodą i nabierając tempa, które mogłoby jej pozwolić dogonić Slima przy przychylnych prądach fal.

[ztx2]
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyCzw Lip 17 2014, 22:48;

Rasheed kiedy coś obiecuje, to zazwyczaj dotrzymuje słowa. Naprawdę żałosny jest to rytuał, zważywszy przede wszystkim na to, że Ślizgoni nie są uważani za specjalnie honorowych. Czyżby trafił się jakiś rodzynek? Ot wyjątek, mający potwierdzać regułę? Raczej nie. Kwestia chyba tego, że był po prostu zwyczajnie uparty i gdy już się na coś zgodził, to zazwyczaj zdania nie zmieniał. Poza tym to, co tym razem obiecał mu odpowiadało. Miał pójść z Gittan na plażę, a więc spakował masę kremów z filtrem do torby, do tego dorzucił ręczniki, magiczny bidon, w którym chlupotała wesoło wiecznie lodowata woda i jeszcze parę pierdół, które mogłyby się przydać w tej trudnej wyprawie. Jako, że niestety główna plaża była oblegana przez turystów, co Rasheed i Gittan sprawdzili skrzętnie, to przyszło im wybrać się na tę, na której zazwyczaj tłumów nie było. Szybko się dowiedzieli o co chodzi, bo Rash, gdy tylko przybyli na miejsce, niemalże natychmiast zainteresował się słoniem i musiał wiedzieć, czemu hindusi…
- Całują go po jajach? - zapytał z rozbawieniem i byłby się zaczął panicznie chichrać, gdyby nie mordercze spojrzenia, jakie zaraz posłano w jego kierunku. Ohoh, chyba ktoś tutaj znał angielski. Sharker skrzywił się i niemalże automatycznie przerzucił się na szwedzki.
- Chodź, chyba też musimy wycałować trąbę - zażartował, bo nie zamierzał niczego całować, jeśli dziewczyna nie zrobi tego pierwsza i po prostu zaczął ściągać ciuchy, aby móc przygotować się na wodną zabawę. Nie w głowie mu było opalanie się albo coś podobnego, oj nie.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyPią Lip 18 2014, 10:39;

Gittan bardzo żałowała, że Rekin nie uczył się w norweskiej Szkole Magii i Czarodziejstwa. Przynajmniej w podobnym stopniu jak i ona nie rozróżniałby domów. Miała wrażenie, że cała Skandynawia wierzy w indywidualność każdego czarodzieje. Chce wypromować to, co w nim najlepsze, nie określając i nie dzielaąc na konkretne grupy pod względem charakteru. Chociaż ciekawe było to, że Hogwart pewnie jako jedyna bądź jedna z niewielu szkół miała Tiarę Przydziału, ale Svensson chętnie wysłałaby ją na emeryturę albo do Izby Pamięci. Nie wierzyła w siłę "ślizgońskiego" albo "krukońskiego" charakteru. Każdy stanowił mieszankę indywidualnych cech, jeśli był wyjątkowy. Nikt nie chciał zajmować się nudnymi ludźmi. Gdyby miała zająć się rozmyślaniem nad upartością Rasheeda, pewnie skupiłaby się głównie na jego wadach, a przecież zupełnie tego nie chciała. Mieli żyć chwilą, nie patrząc na to, co złe. Mogli się kłócić, ale nie jak stare małżeństwo, które wyliczało na palcach najgorsze zachowanie małżonka. Ich zadaniem była zabawa, nic więcej. Rozłożyła się na łóżku wygodnie, gdy Rasheed zajął się pakowaniem. Zachowywała się jak mała księżniczka, bo tylko paluszkami wskazywała, czego zapomniał. Wspaniałomyślnie w końcu ruszyła przebrać się w strój kąpielowy, ale nie zrobiła tego przy nim. Wyszła do toalety, zawiązała włosy w solidnego kłosa, a nawet pomalowała rzęsy wodoodpornym tuszem. Wciągnęła na siebie luźną sukieneczkę, w której mogłaby wejść też do wody. Weszła do pokoju, krytycznie spoglądając, czy jeszcze Rasheed ich pakuje czy może już czeka na nią, plując pod nosem, że minęły już godziny, a ona się tak wolno zbiera, co byłoby perfidnym kłamstwem. Rzuciła krótkie "złap mnie" i wybiegała z domku. Dobiegła na początek do plaży, która wydawała się jej oczywista, ale były takie tłumy, że prędko zrezygnowała. Znów zaczęła biec. Buty wydawały się Gittan tak niewygodne, że musiała się zatrzymać. Rasheed teraz bez problemu mógł ją złapać. Zanim się ogarnęła, spostrzegła, iż znajdują się na jakimś kąpielisku. Szkoda, że było tu tyle hindusów! W takim wypadku nic nie będzie z obietnicy Sharkera, a tak się zarzekał!
- Ten ratownik... - nie zdążyła odpowiedzieć, bo zaczęła się śmiać i nie potrafiła przestać. Chciała powiedzieć, że mężczyzna trzyma różdżkę w dłoniach skierowaną prosto na nich, ale nie zdążyła się uchronić. Wskazywał palcem na słonia, lecz nie rozumiała, co mówi. Gdy zaklęcie przestało działać, Gittan oddychała ciężko jakby co najmniej latała przez kilka godzin. A wiemy, że to niemożliwe. Najpierw trzeba się utrzymać na miotle!
-Chyba musimy, może to jakiś bilet? Bez pocałowania nie możesz korzystać z plaży, tylko że ten słoń jest w wodzie! - syknęła. Nie miała zamiaru opowiadać Sharkerowi swoich wodnych podbojów i tego, jak bardzo nie potrafi pływać i siłą ją nie zmusi do zamoczenia nawet stopy.
- Idź pierwszy, przyprowadź go, może ten ratownik nie będzie bezczelnie patrzył jak się rozbierasz - zaśmiała się. Oczywiście rozmawiała z nim tylko po szwedzku, więc mężczyzna z różdżką nie powinien zrozumieć aluzji Svensson.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyPią Lip 18 2014, 14:12;

On lubił szufladkować, także dla niego nie było to żadnym problemem, chociaż może właśnie było to uzależnione od tego, że większą część swojego świadomego życia, jakby nie patrzeć, spędził w Wielkiej Brytanii, a nie w rodzimym kraju. Warunki były zdecydowanie inne, a wystarczyło popatrzeć na to co działo się podczas rodzinnych zjazdów, a co rozgrywało się, gdy do ich domu zdecydowali się zawitać szkoccy importerzy. Niebo, a ziemia, bądź może na odwrót. Trudno powiedzieć czy większym piekłem jest rodzina czy ludzie, którzy tylko czekają na to aż otworzysz portmonetkę i wyleje się z niej strumień galeonów, prosto w ich oślizgłe łapska. W każdym razie Rasheed od wielu lat był przyzwyczajony do podziałów. Domy w Hogwarcie zawsze stanowiły pewną wskazówkę, czego można oczekiwać po konkretnej osobie i w większości przypadków nie robiły mylnego wrażenia, a nawet jeśli, to zaraz tak czy siak przestawały. Kiedy wchodzisz między wrony, musisz krakać tak jak one lub z kim przystajesz, takim się stajesz. Te powiedzenia idealnie określają to, co dzieje się w tym zamku, gdy masa nowych uczniów zaczyna napływać do wielkiej sali. Już tam, wtedy na stołku, z oczami ukrytymi pod starym kapeluszem, zaczyna się kształtować Twój los. Tylko osoba o silnym charakterze nie wyjdzie stamtąd zmieniona. Jak było z nim jak właśnie nie tak samo? Stał się kimś innym, ale w sumie dopiero niedawno. Coco Watson szczególnie o to zadbała. Ignorował jej istnienie, nie chcąc robić Casprowi problemów. Myślał, że jest ją w stanie znieść, ale to co się wydarzyło, doprowadziło do tego, że teraz mógł zadawać się z Gittan i nie wnikać w to, czy jej rodzina jest czystej krwi czy nie. Ojca już nie było, a nie mógł kontrolować jego życia zza grobu, więc był bardziej odprężony i rozluźniony, bardziej otwarty niż te siedem lat temu, gdy na nos opadł mu wyświechtany kapelusz, przydzielający do domu węża. Czy teraz też by tam trafił? Raczej tak, ale może skrzywdziłby po drodze o setki mniej ludzi, niż zdążył zanim dotarł do tego momentu w swoim życiu.
Nie miał już nic przeciwko temu, jak zachowywała się Svensson. Jeśli chciała gwiazdorzyć - proszę bardzo, niech to robi. Przywykł już do tego, że to on musi być osobą, która jeśli czegoś chce - powinna się starać. Tego rodzaju pokory nauczył się podczas spotkań służbowych, w jakich był zmuszony brać udział po śmierci Malcolma. Nie znał się, ale mimo wszystko obowiązek godnego reprezentowania pozostał. Musiał zastąpić niechęć i lenistwo, a każda zmiana stylu życia zawsze jest trudna. Pakował ich więc powoli i niespiesznie, aby na końcu móc założyć kąpielówki akurat w czasie, gdy Gittan przebierała się w łazience. Zapinał akurat krótkie spodenki, gdy ta wróciła do pokoju. Wsunął więc jeszcze na grzbiet cienką koszulkę, założył na oczy okulary przeciwsłoneczne i przeczesując powoli włosy palcami, nie komentował jej powolności, bo przecież sam nie był lepszy, a po prostu poczłapał za nią, przyjmując wyzwanie. Dogonił ją w drodze na plażę ze słoniem, co powitał z triumfalnym krzykiem i dźgnął ją lekko pomiędzy żebra, jednocześnie na moment obejmując w talii.
- Nie uciekniesz mi - skomentował jeszcze, ale zaraz przyszło im kminić o co w ogóle chodzi z tym słoniem. Całe szczęście, że zaklęcie na razie dotknęło tylko dziewczyny, bo Rasheed na pewno nie byłby tak cierpliwy i jak nic potraktowałby go zaklęciem żądlącym, co mogłoby się spotkać z niezadowoleniem połowy zgromadzonych tu ludzi.
- Czekaj, mam plan - mruknął cicho, po czym zsunął z twarzy okulary i ściągał właśnie koszulkę przez głowę. - Rozbierz się też i chodź. Wezmę Cię na ręce. Nie zadawaj pytań, zaraz zobaczysz o co chodzi.
Nie był pewien czy go posłucha, ale w razie czego wziąłby ją po prostu razem z sukienką i tak czy siak doprowadził swój plan awaryjny do końca. Rozpiął spodnie i złożył wszystkie ciuchy, wsuwając je do torby plażowej, co by nie zblakły od słońca, po czym wyprostował się i wziął Gittan na ręce. Przeszedł z nią przez plażę, kierując się w stronę słonia, po czym w pewnym momencie potknął się, a może udał, że to robi i opadł w wodę, sięgającą mu zaledwie do połowy uda, dzięki czemu oboje byli mokrzy i wyglądali trochę tak, jakby przejście do posągu już zaliczyli. Przyklęknął i zapytał głośno po angielsku:
- Nic Ci nie jest? - obrócił Svensson tak, aby stała tyłem do ratownika i wymierzył różdżką pomiędzy jej łokieć, a lewą pierś, celując nią idealnie w lukę między jej ciałem, a wprost w ratownika. - Confundus
Wyszeptał, po czym wyprostował się.
- Och, jak dobrze, że już go pocałowaliśmy. Teraz możemy pływać w spokoju. - kontynuował po angielsku, robiąc minę do Gittan i mając nadzieję, że jego mały, nieco przekombinowany fortel zadziała i nie będzie musiał dzielić się z połową kraju śliną, uzbieraną na tym głupim słoniu, a ratownik też się nie pokapuje, że go skonfundował.

/Zdecyduj czy się pokapował czy nie i w razie czego opisz jak tam tego słonia całują czy nie xd
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyPią Lip 18 2014, 21:38;

To na pewno nie podobało się Gittan. Starała się w każdym człowieku znaleźć coś wyjątkowego. Na początku przodkowie nadali imiona, aby rozróżnić swoje dzieci. Czasem mieli problem jak to w przypadku bliźniaków i robili im specyficzne blizny. Svensson każdemu w swoim umyśle robiła bliznę, znak, o którym wiedziała tylko ona. Otwierała teczkę na wspomnienia związane z daną osobą i nigdy nie określała po stereotypach. Przykro jej było, gdy Hogwart zabijał ludzką indywidualność. A co jeśli ktoś był na pograniczu Slytherinu i Gryffindoru?
Nie jestem pewna, czy rodzina może stać się dla kogoś piekłem. Rodzina to tak naprawdę status na papierze, a atmosferę budują ludzie. Wszystko opiera się na szczegółach i zaufaniu. Urządzając kominek, nie kupimy nigdy rodzinnego ciepła. Gittan nigdy nie zastanawiała się, co mogłaby zmienić w swoich rodzicach, aby stali się normalni. To tak nie działało. Miała wrażenie jakby została na nich skazana, a balet, a balet był jej przeznaczeniem. Jak to jest, że w jednym ze światów mogła być wpływowa, a ich nazwisko nawet znali Rosjanie? A tu uciekała przed szlachcicem, któremu opowiadała kłamstwa o magicznych przedstawieniach, do których ma ochotę w ogóle dołączyć, zdając sobie sprawię, że gdyby poznał prawdę, stałaby się dla nim nikim. Chciała go przyciągnąć spontanicznością, sobą po prostu, a nie korzeniami, które dla czarodzieja nie miały żadnej wartości, a dla mugola... Cóż. Wielu pomyślałoby, że taka osób jak Svensson, która krąży wokół szlachty może liczyć na coś więcej. Ona miała gdzieś czyjąś rodzinę. Nie pytała o status krwi ani ile ma pieniędzy. Dla niej liczyły się wspomnienia, o które Sharker dbał idealnie. Wiedział, kiedy ma ją przycisnąć do ściany, a kiedy przytulić i milczeć. Nie rozmawiali o sprawach osobistych, bo i po co? Czasami lepiej rozmawiało się, nie rozmawiając. Ustom nadając zupełnie inną funkcję.
Svensson nie gwiazdorzyła. Nie uważała, aby tyle rzeczy było im potrzebne. Jeśli Sharker miał je ochotę nosić, to proszę bardzo! Gittan nie należała do ludzi, którzy lubią się opalać, więc swoje podboje na plaży spędzała w barze albo w cieniu, czytając książkę w języku run. To właśnie ją dorzuciła jeszcze do torby Rasheeda. Gdy tylko ją objął, uśmiech zszedłz jej twarzy. Sięgnęła po jego dłonie, aby jakąś się wyplątać i ponownie mu uciec, ale to nie było takie łatwe.
- To patrz – rzuciła władczo, ale zaraz przecież już się śmiała, bo ten ratownik musiał ją zaczarować. Svensson miałaby niby rzucić zaklęciem? Jedyne zaklęcie jakie potrafiła na sto procent to ukrywanie tatuażu. Tu by się raczej nie sprawdziło. Na szczęście efekt panicznego śmiechu nie trwał tak długo, a Gittan tuptała tuż za Rasheedem, aby w razie czego to w niego trafiło zaklęcie. On się przecież obroni!
- Nie jestem pewna, czy podoba mi się twój plan, Sharker – odpowiedziała. Rozbierz się brzmiało okej, ale połączone ze słowem „plan” budziło już zastrzeżenia. Mimo wszystko szarpnęła sukienką do góry, aby mogła ją położyć na ręczniku. Nie zdążyła się odwrócić, a już była na rękach Rasheeda. Bardzo się to jej nie podobało, dlaczego szli w kierunku wody?! Zaczęła się wyrywać jak głupia, ale Sharker był zdecydowanie silniejszy. Pewnie przeszła do jakieś mało wygodnej pozycji, lecz wciąż znajdowała się w powietrzu. Dlaczego wciąż szli do wody? A potem bach. Gdy poczuła chłód wody na swoim ciele, nie wiedziała, czy ma piszczeć czy już panikować. Chociaż i to i to można było zaliczyć do tej samej kategorii. Zaczęła łapać powietrze ustami jak ryba wystawiona na powietrze, myśląc, że tonie.
- Za- za-zabije Cię, Sharker – wyjąkała, trzymając się jego barków tak kurczowo jakby co najmniej walczyła o życie. Wbiła mu oczywiście paznokcie, niech zrozumie, że wpadł na najgorszy plan na świecie. A potem zrozumiała o co mu chodziło. Panika była tak cholernie wielka, że nie potrafiła wymówić ani jednego słowa nie jąkając się. Gdy się wyprostował, jak małpa wskoczyła mu na plecy, próbując usadowić się tak, żeby ani jedną kończyną nie dotykając wody.
- Ten słoń jest taki uroczy! – powiedziała po angielsku, chrząkając przed wypowiedzią, aby przestać się jąkać. Opatuliła chłopaka mocniej rękami, a następnie nachyliła się do jego ucha – A teraz na brzeg, raz, raz – wyszeptała po szwedzku.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyPią Lip 18 2014, 23:56;

Nie interesowało go to, co Gittan w tym momencie uważa za stosowne zrobić, bądź nie. Ważne było w tej chwili tylko to, aby nie całować słonia i mimo, że tłumaczył to względami czysto higienicznymi, to w gruncie rzeczy wcale o to nie chodziło. Całowanie trąby po prostu uwłaszczało jego godności, co było dość oczywiste. Któż by to widział, aby arystokracja pochylała się i muskała jaja posążku wargami? Tak się nie godziło i nieważnym było to, czy Malcolm przewróciłby się w grobie czy nie, a to była po prostu kwestia osobistej niechęci. Tak go wychowano, aby mimo wszystko, zawsze trzymać głowę w górze i już nawet nie liczyło się to, że ostatnimi czasy, rzadko kiedy unosił się czymś podobnym. Teraz po prostu zwrócił na tę ohydną czynność uwagę właśnie dlatego, że była ona tak… wyeksponowana. Może gdyby ratownik nie strzelał w nich zaklęciami, to chłopak zdecydowałby się na zrobienie dziubka do słonika? Kto wie? Tego całe szczęście nigdy się nie dowiemy, bo fortel ze skonfundowaniem najwyraźniej się udał, chociaż Gittan raczej nie zachowywała się jak osoba spełna rozumu. Ba, wykazywała raczej cechy podobne tym, którzy porzucili racjonalne myślenie na rzecz zupełnej paniki i wariactwa. Rasheed nie miał nic przeciwko szalonym ludziom, ale nie w momencie, w którym wdrapują mu się na plecy, boleśnie raniąc skórę paznokciami i rozsadzają bębenki uszne dzikim wrzaskiem. Skrzywił się i nawet przez chwilę miał ochotę chwycić ją za kark, niczym niesforne kocię, po czym posadzić na dywanie i skarcić za takie… niewyjściowe zachowanie. Mimo wszystko opanował emocje i zamiast wyprowadzić ją na brzeg, a widząc jak unika wody (zupełnie jakby to była święcona…), pomaszerował w przeciwnym kierunku, zagłębiając się coraz bardziej.
- Nie umiesz pływać? - zapytał ją jeszcze perfidnie, po czym złapał ją za nadgarstki, żeby mimo wszystko mieć ją trochę pod kontrolą. Martwił się raczej teraz o to, aby z niego nie spadła, bo przecież chciał ją tylko postraszyć, a nie utopić.
- Nie bój się, Rekin obroni Cię przez okrutną wodą - zaintonował w taki sposób, jak superbohater w filmie akcji, ale uśmiechnął się przy tym tak złośliwie, że od razu było widać, że ma nieczyste intencje. Paskudny dręczyciel. Zagłębiał się dalej, aż wreszcie woda sięgała mu już do połowy ramion.
- Chodź - polecił jej, ale zamiast mocno ściągać ją w objęcia wody, po prostu delikatnie pomógł jej zmienić pozycje, chcąc aby wsiadła mu na barana. - Zamocz nogi. Zobaczysz, że Cię nie pochłonie.
Może jednak nie był aż taki okrutny, jakby się wydawało?
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptySob Lip 19 2014, 12:27;

Gittan na pewno nie weszłaby do wody tylko poszła pogadać z ratownikiem! Chciałaby się dowiedzieć, dlaczego zamiast rozmową rozśmiesza ją zaklęciami. O ile w ogóle mówiłby po angielsku... Miała wrażenie, że w Indiach ludzie nie przyznają się do tego, ale gdy się ich obgaduje nagle okazuje się, jakimi wielkimi są lingwistami i się obrażają. Svensson miała to w głębokim poważaniu, bo na pewno nigdy więcej nie wróci do Indii. Nie podobał się jej ten kraj. Syf, bród i ubóstwo. Zakochała się w Meksyku, chociaż było dla niej za gorąco. Argentyna również pozostawiła po sobie wiele wspomnień. A Indie... narzekałaby pewnie na nie bardzo, gdyby nie Rasheed. Przez niego chodziła wyczerpana, zasypiała jak dziecko i nawet nie miała siły mówić o niedobrym jedzeniu. W ogóle nie wiedziała, co to za głupie pomysły, wstawić słonia do wody, a potem rzucać zaklęciami, napieprzając w innym języku i człowiek musi się domyślić, o co chodzi. Zrozumiałaby jakby wrzucili krowę albo szczura, bo to w Indiach święte zwierzęta, ale niestety, co ma do tego wszystkiego biedny słoń?
Gittan mocno trzymała się barków Rasheeda, obejmując go jeszcze mocniej udami. O ile takie coś mogłoby mu się spodobać gdzie indziej tak w wodzie, niekoniecznie. Tak mocno wspinała się po nim, aby tylko nie dosięgnąć wody. Obrzydlistwo. Czy on nie wiedział, ile żyje tu bakterii, które karmią się ludzkim naskórkiem?
- Umiem – skłamała – Skąd to głupie pytanie, nie widzisz, jak ta woda jest brudna? – prychnęła. Kiedy ujął nadgarstki, pisnęła po raz ostatni. Bardzo się to Gittan nie spodobało, bo zaczęła przeklinać po szwedzku i szarpać się jak dzika kotka.
- Sharker, tam jest brzeg! – krzyknęła zdenerwowana, próbując się wspiąć jeszcze wyżej na Rasheeda. Jak będzie trzeba to wejdzie mu nawet na głowę! Na Merlina, była baletnicą, mogła się tak wygiąć, aby nie dotknąć wody i jeszcze utrzymać przy tym równowagę. Chyba, że Sharker zacznie się bujać na boki. To chyba nikomu się nie spodoba. Na szczęście puścił nadgarstki, a Gittan bez jego propozycji od razu uciekła na barki, podciągając tak wysoko nogi jak to tylko było możliwe. Naprawdę mogła wyglądać jak małpa, która jakimś cudem osiągnęła całe metr pięćdziesiąt. Stópki ułożyła na jego barkach i tak zwisała przeuroczo, ale widziała, że długo tak nie pociągnie. Nie miała jakiegoś punktu, którego mogła się trzymać oprócz głowy oraz szyi chłopaka. Niestety śliskie miała te stópki więc przy najmniejszym ruchu ze strony Sharkera, poślizgnęła się i noga spadła do wody. Ta bardziej się chwyciła Rasheeda, robiąc z siebie już totalną idiotkę, ale uznała, że w sumie może usiąść mu na barkach i zamoczyć jedynie dolne kończyny. To wcale nie oznaczało, że będzie pływać czy wrzuci ją paskudnie do wody. Posłusznie dołożyła drugą nogę z niespecjalnie zadowoloną miną. Zaczęła się chłodna kalkulacja. Rasheed był o jakieś trzydzieści cenymetrów od niej wyższy, przez co z pięć razy silniejszy. Rozciągnięcie jak baletnicę przystało w wodzie akurat nie miało jak się przydać. Gdyby z niego zeskoczyła i sama próbowała dotrzeć na brzeg, zdążyłaby się utopić. Nie dosięgnęłaby tu nawet dna. Była na niego skazana. Znowu. Jak jej się to nie podobało! Wplotła palce w włosy chłopaka.
- Świetnie, świetnie, widoki są stąd nieziemskie, a teraz w drugą stronę, Rekin – zakomunikowała, nawet odwracając się i pokazując mu palcem brzeg, aby znów nie pomylił kierunków. Dodatkowo podkurczyła znowu nogi, aby zaledwie stópkami dosięgać wody. Paskudztwo. Plaża to piasek a nie kąpiel!
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptySob Lip 19 2014, 13:51;

Rasheed był przyzwyczajony do podróży. Większość swoich wakacji spędzał podczas teleportacji lub zwykłego podróżowania a to świstoklikiem, a to na miotle. Zdarzało się też, że korzystali z proszku fiuu, ale mimo wszystko nie ma to jak podróże w powietrzu. Często nabijał sobie siniaki na kolanach przy wychodzeniu z kominka, więc siłą rzeczy to nie były jego najmilsze wspomnienia. W związku z tym, że przeleciał kawał świata to i zapoznany był z naprawdę wieloma widokami. Nie były mu obce takie indyjskie krajobrazy, chociaż zazwyczaj pławił się w blichtrze, jaki można było tutaj z łatwością uzyskać. Wystarczyło rzucić trochę pieniędzy, a byłeś traktowany lepiej niż ten słoń w wodzie, którego wszystkim kazano całować. Mimo tego, że nigdy nie zniżał się do poziomu zwyczajnego mieszkańca Indii, to niejednokrotnie miał okazję podróżować przez dzielnicę biedoty. To nie jest tak, że całe życie ma klapki na oczach. Niejednokrotnie widział cierpienie i tak skrajną nędzę, że co wrażliwsi poczuliby zawstydzenie tylko z tego powodu, że mają na sobie czystą bieliznę, ale mimo wszystko nie ruszało go to wcale. Nigdy niczego mu nie brakowało i być może właśnie dlatego nie potrafił zaadaptować się w takich miejscach i wczuć się w sytuację zwykłego „Johna Smitha”. Zbyt wiele rzeczy mu uwłaszczało i zbyt wiele sytuacji było mu tak odległymi. On wróciłby do Indii. Z tym, że prywatnym kominkiem, żądając wspanialej pościeli z wielbłądziej wełny i setek wonnych olejków. Potem pewnie doszłaby do tego wymyślna kareta, którą kazałby sobie prowadzić przez miasto, aby móc się dostać do miejsc, w których ktoś taki jak on mógłby spędzać czas na poziomie. Nie wróciłby jednak w te okolice. Może dlatego, że nie zniósłby znowu oglądania slumsów niemalże tuż za oknem?
- Woda to woda - skwitował, wywracając oczami i cicho wzdychając. Jeśli ta woda była brudna, to szkoda, że nie widziała miejsc, w których afrykańskie kobiety pobierają jedyną wodę pitną w okolicy. To praktycznie w większości sam muł, którego nie da się odfiltrować, z powodu braku drewna opałowego. Widział to, miał tę okazję. Dziesięć kilometrów do bagna, z którego baniakami wynoszą wodę, a niedaleko mugolska plantacja bananów, która wylewa ścieki do pobliskich ujęć. Ludzie chorują i umierają przez zwykłą, ale i najlepszą wodę do jakiej mają dostęp. Ta, w którą weszli jest naprawdę porządna, chociaż on sam w pewnym sensie też nie czuł się specjalnie komfortowo. Niejednokrotnie miał okazję spędzać czas w wodzie tak przejrzystej, że aż dziw brał, iż taka w ogóle istnieje, jeśli przyrówna się ją do tej, jaką oglądał podczas podróży służbowych ojca. Zabawne, że nawet w takich wioskach żyli czarodzieje, szukający fałszoskopów...
- To jest nic. - powiedział, a jego głos stał się nagle szorstki, podczas gdy oczy zaszły swego rodzaju mrokiem, jaki już dawno w nich nie gościł - Kiedyś Ci pokaże jak wygląda brudna woda.
Nie złościł się jednak, bo dość szybko wpadł w stan, jaki lubiono określać jako mściwa satysfakcja. Ot wyciągnął ją na pewną głębokość, a ta odstawiała teraz na jego głowie dzikie tańce. Z jednej strony go to bawiło, a z drugiej drażniło, ale mimo wszystko zatrzymał się i kiedy wykonała jego polecenie, jakby nieco się rozchmurzył.
- Skoro umiesz pływać to może się przepłyniemy co? - zapytał, chociaż wcale nie miał ochoty tego robić, na co wskazywała jego statyczna pozycja. - Chociaż może nie. Chodź tutaj.
Zarządził i złapał ją za ramiona, ściągając z siebie bezczelnie, ale nie puszczając jej w wodę. Ot wziął ją w ramiona, utrzymując ją tak, aby móc bez problemu dostać się do jej twarzy. Wycofał się nawet trochę w stronę brzegu, aby poziom wody nie był tak przerażająco blisko jej oczu, gdyż Sherlock Sharker czuł, że Svensson po prostu boi się wody.
- Uprawiałaś kiedyś seks w takiej brudnej wodzie? - zapytał nieco złośliwie, bo przecież wcale nie miał zamiaru pytać jej o to, czy tego chce czy nie, a właśnie dał jej do zrozumienia do czego w sumie będą dążyć. - Nie sądzisz, że to byłoby ciekawe doświadczenie?
Nie sięgał jednak po pocałunek, ani w żadnym ruchu nie zdradzał tego, że ma ochotę realizować taką zachciankę. Po prostu mocno ją trzymał, aby dać jej pewne poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa tej pozycji. Naparł palcami na jej talię i pomiętosił ją krótko palcami, czując jak mocno napięte są jej mięśnie.
- No dalej, rozluźnij się. Jesteś strasznie sztywna.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptySob Lip 19 2014, 15:35;

Nie chodziło o przyzwyczajenie do podróży. Svensson nie wpadła na żaden inny powód, dlaczego nie chciałaby wejść do wody. Wolała zachować się jak paniusia niż powiedzieć wprost, że czegoś nie potrafi. Była na bakier z mówieniem o swoich uczuciach, a co dopiero o słabościach! Chciałaby podróżować jak on. Jej matka była dość krytycznie nastawiona do wojaży. Głównie dlatego, że Gittan miała obowiązek tańczyć, a nie cudować. Chciałaby zwiedzić każdy kontynent. To były pierwsze wakacje, kiedy się zbuntowała. Zarabiała na własne zachcianki dzięki stypendium i poczuła pierwszą możliwą wolność. Mogła trzymać Rasheeda za rękę i powiedzieć po szwedzku: visa mig din värld (Pokaż mi swój świat). A kiedy ogarniczał się on do wody... To Gittan postoi na plaży i mu pomacha! Najgorszy widok slamsów był teraz w Brazylii. Widać niesamowicie zrobiony stadion, a nawet cztery, a obok głodne dzieci, domy zbudowane z tego, co ukradzione i ludzie z bronią, walczący o nowy dzień. Chociaż nie było się tam osobiście, miało się wrażenie, że media przekazują nam tylko pewną otoczkę, iluzję prawdziwego świata. Jak w kilka sekund można pokazać, że Brazylia jest bogatym krajem i ma lepszy stadion od Polski? Tam może się dach chociaż zamyka. Westchnęła strasznie ostentacyjnie. Dlaczego wolała wyjść na prostaczkę? Przytuliła się do niego mocno, zacisnęła powieki. Stała w pułapce i nie mogła znaleźć żadnego wyjścia. Walczyła ze sobą długo. Na początku nic nie mówiła, wciąż miała zamknięte oczy, a usta zaciśnięte w jedną linię. Musiała mu zaufać, ale to bolało. Znał już jej tyle słabości, zaczynając od tych, gdzie pocałować, a kończąc na tych, czego Svensson nie potrafiła. Mógł te fakty pozbierać w całość, a potem zrobić dziewczynie niesamowitą krzywdę, gdyby tylko chciał. Zeszła nieznacznie z jego barków, aby wejść do wody, cały czas będąc do niego przyklejona jak mała małpka. Nie traktowała tego obietnicy tylko jak chamski komentarz, co do zachowania, ale wiedziała, że sobie zasłużyła.
- Dobra, już dobra, nie umiem pływać, boję się wody, stawiasz mnie w bardzo niekomfortowej sytuacji – mówiła tak cicho jak tylko mogła, mając nadzieję, że Rasheed po prostu nie usłyszy i oleje całą sprawę. Czuła się przy nim bezpiecznie tak, że gdy złapał ją za ramiona nie protestowała aż tak zawzięcie jak wcześniej. Nie dosięgała dna, ale dzięki żelaznemu uściskowi miała wrażenie, że jest małą dziewczynką, którą podtrzymuje ojciec, aby nie utonęła. A może to tylko cisza przed burzą? Prychnęła, co za durne pytanie.
- Rasheed, a czy uprawialiśmy seks w brudnej wodzie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie jakby nie pamiętał, że pierwszy raz Gittan miała właśnie z nim. I to na Merlina pełna kultura bo w łóżku. Rozluźniła dłonie na karku chłopaka, a nogami objęła go na wysokości pewnie jego brzucha, nie wiem, na ile ją podniósł, aby się nie utopiła. Rozejrzała się wokół.
- Pewnie, banda hindusów i słoń zupełnie nie istnieją, idealny moment na seks, Sharker – rzuciła luźno – To co z tym brzegiem? – dodała po chwili, mając nadzieję, że cofnie się chociaż o kilka kroków, aby Gittan nie musiała się bać, że za chwilę się wyślizgnie i runie pod wodę. Musi go czymś przekupić. Tak samo jak oni ratownika. Dzięki temu zaniesie ją na bezpieczną plażę. Naiwna! Przylgnęła do niego jeszcze bardziej, aby mogła poprawić swoją górę od kostiumu, która przez te wszystkie wygibasy postanowiła się nieco przesunąć. Nachyliła się w stronę Rasheeda, obejmując delikatnie jego wargi swoimi.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptySob Lip 19 2014, 18:13;

Denerwowało go to. Czemu akurat jej, musiał pokazać się z tak wielu stron? Tej, której nie znał, a która widziała już więcej jego twarzy niż Ci, z którymi miał okazję znać się dłużej oraz widywać częściej. Tak jak ona nie chciała ukazywać mu swoich słabości, tak on robił to samo już od dawna, nie do końca tego wszystkiego świadom. Jego serce, zazwyczaj zamknięte głęboko i ukryte przed każdym, kto tylko wyciągałby po nie ręce, teraz tkwiło ledwie pod kilkoma warstwami cienkiej satyny. Mogła po nie sięgnąć, aby zaraz wbić w nie nóż, wszak nieco się przed nią otworzył, chociaż wcale nie powinien. Nie uważał zaproszenia jej do domu jako czegoś, co szczególnie by ich połączyło. Wystarczyło jednak to, aby spędzał z nią czas, a już nie chciałby wracać do codzienności. Poczuł się przegranym, bo czuł, że znowu zamierza powielić swoje błędy. Wybierze się z nią na wycieczkę po zaufaniu, porzucając wszelką ostrożność, a gdy będą wzajemnie sobie umykać, jednemu z nich podwinie się noga. Nieważne czy świadomie czy nie, bo to i tak będzie koniec. Mimo, że jedno tylko skrzywdzone, oboje mogą odczuć skutki na tyle mocno, że nie będzie mowy o jednej ofierze. Pamiętał co było ostatnio, gdy zdecydował się z kimś podzielić swoją przeszłością. Co prawda obyło się bez rozpowiadania, jak miał nadzieję, ale mimo wszystko nie czuł się dobrze z tym, że ktoś, gdzieś na świecie nosi w sercu cząstkę niego. Fragment jego historii i prawdy, którą napisało mu życie, wszak to powinno być coś, co zostaje w nim i nie opuszcza ram jego istnienia. To jednak tak nie działa. Nie możesz usiąść w zapadniętym fotelu w kominku i ukrywając twarz w dłoniach, mieć nadzieję, że przeżyjesz całe życie bez krzywd. Zawsze zranisz się w palec, niejednokrotnie ktoś ugryzie Cię rękę, gdy ją do niego zbliżysz, ale to od Ciebie zależy jak tym pokierujesz. Czy wbijesz sztylet w żołądek po samą rękojeść, czy może muśniesz go piórkiem pełnym nienawiści, które wszczepi pod jego skórę żrący kwas żalu, wypalający wnętrzności przy każdym, najmniejszym nawet poruszeniu zranioną kończyną. Ludzie nigdy nie zapominają, a Rasheed dobrze o tym wiedział. Teraz, gdy trzymał ją w ramionach i wymuszał na niej uległość… to było to, czego zawsze sam się wystrzegał. Nie potrafiłby już teraz opowiedzieć jej o sobie tak wprost. Jeszcze nie teraz, nawet mimo tego, że wraz z tym jak zmieniała się jego mentalność, chęć do znalezienia powiernika rosła. Zawsze jednak gryzł się w język, a tym razem zrobiłby to na tyle mocno, że pewnie by go sobie przy okazji odgryzł. Żadna strata, w końcu mniej psychicznego pierdolenia.
- Oto cały ja. - skwitował, uśmiechając się naprawdę bezczelnie, co mogło ją upewnić w tym, że właśnie o to mu chodziło. Niech zdradzi mu siebie, niech odda mu swe słabości. Chętnie wyciągnie dłonie i zadba o to, aby zniknęły one we wnętrzu jego duszy, a może to wreszcie dopełni jego „ja” i sprawi, że skurwiel zniknie na zawsze? Stanie się kompletny? Nie. Jakże można być kompletnym, gdy jest się takim emocjonalnym inwalidą…
- Nie wierze Ci, wiesz przecież. - odpowiedział, tym jedynie kwitując jej domniemane dziewictwo, które rzekomo straciła w jego sypialni. Nie było mowy o tym, aby połknął tak mocno pozłacany haczyk, przecież ona nie zachowywała się jak dziewica! Okej, no może trochę, ale wszystko można było zrzucić na karb zawstydzenia, wszak dopiero co się poznali i uczył ją latać.
- Daj brzegowi żyć. - odpowiedział cicho i w gruncie rzeczy tyle było z gadki o powrocie na ląd - W ogóle jak Ty to zrobiłaś, że nie umiesz pływać, co? Nigdy Cię nie uczyli, czy to jakaś trauma? Powiedz mi.
Żądał, ale nie wyśmiewał jej słabości. Może to był swego rodzaju dobry początek? Kto wie, czy nie wykorzysta tego potem do tego, aby przekręcić nóż tkwiący w jej wnętrznościach. Ryzyko zawsze istniało, wszak ludzie to skurwysyny, a przede wszystkim egoiści.
Na muśnięcie wargami, odpowiedział swoim pocałunkiem, a i dodał do tego odrobinę dotyku i teraz przytrzymywał ją tylko jedną ręką. Było tu jednak dość płytko, wszak chłopak nie był ponad dwumetrowy, a Gittan zapewne jedynie nałykałaby się trochę wody zanim rzuciłaby się na szczupaka w stronę brzegu, który nie był wcale tak daleko. Było bezpiecznie, a przynajmniej przy Sharkerze. Nie planował podtapiania niewiast. Ona ledwo poprawiła sobie górę od kostiumu, a on już pomógł jej „rozwiązać” ten problem, bo po prostu naparł palcami na zapięcie, pomagające ukryć cienkiemu materiałowi jej piersi. Zanim zdążyła się zorientować, pozbawił jej górnej części odzienia i wyrzucił ją dyskretnie w stronę brzegu, aby podryfowała sobie radośnie przez kilka minut.
- Teraz mi nie uciekniesz. - stwierdził, jakże oczywiście i zaborczo przycisnął wargi do jej szyi, aby z cichym pomrukiem zostawić na niej malinkę. - Nigdy więcej wakacji. Tęskniłem za tym.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptySob Lip 19 2014, 19:58;

Nie chciała rozmawiać z Sharkerem, przedstawiając kilka faktów: sypiamy ze sobą, wyjechaliśmy razem na wakacje, w twoim domu już na stałe zamieszkała moja szczoteczka do zębów. Ona oczekiwała tylko jednego. Miał być sobą. Nie czekała na niego z kolacją ani nie wymawiała zdania: musimy porozmawiać. Gdy chciał opowiedzieć o swojej przeszłości, Gittan być może go wysłucha. Starała się zagłuszać jego smutki pocałunkami oraz wyjątkowymi śniadaniami. Przy nim nie miała głupich myśli, że powinna jeść mało jako baletnica. Cieszyła się chwilą, nie licząc kalorii. Być może nieświadomie stała się powierniczką sekretów Rasheeda. Jak miałaby je wykorzystać? Nie chciała wbijać mu noża w plecy ani knuć. To nie było zupełnie w jej stylu. Mogła mu ufać, chociażby w najmniejszym stopniu, ale istniało kilka rzeczy, których Sharker nigdy nie pozna. Nie zobaczy jak tańczy w przedstawieniu, wygina się w podstawowych figurach baletowych. Nie będzie światkiem Balanse, które wygląda jak lekkie przystępowanie z nogi na nogę, falując w tym samym ciałem w zapraszającym geście. Czy podjąłby z nią tą walkę? Walkę o taniec, o balet, o klasykę, o świętość? Saut de basque na pewno zapadłoby mu w pamięć. Svensson wyskakiwała z jednej nogi w bok, wykonując dwa obroty w powietrzu i lądując już na drugiej nodze. Jest to bardzo widowiskowe, zwłaszcza gdy ma się wyjątkowy strój. Uwielbiała gdy suknia wtapiała się w nią w tańcu, gdy podkreślała każdy obrót, wygięcie i spowolnienie. Obserwowała kątem oka jak materiał lekko opada na wskutek grawitacji w stronę jej ciała, ale już przy kolejnym ruchu podfruwa do góry, ukazując jeszcze kawałek białych rajstop, ściśle opinających uda. Renversé  również mogłoby mu przypaść do gustu. Wystarczyłoby gdyby stanął tuż za nią. Gittan wygięłaby wtedy tułów, z lekkim ugięciem kolan i wyciągnęła do niego dłonie. Może nawet zdążyłby ją pocałować, zanim musiałaby wrócić do specyficznego przysiadu, zwanego plie i wykonać kolejny obrot. W tańcu zobaczyłby w niej coś wyjątkowego. Na parkiecie mogła stać się każdą osobą na ziemi, wystarczył strój.
Każdy z nich nosił w sobie piętno. Toksycznym orzechem stała się rodzina, z której zarówno Rasheed jak i Gittan starali się wyrwać. Nie potrzeba było żadnych słów. Rozumieli się idealnie. Czasami wystarczy milczeć, aby komuś pomóc. Nie pomyślałaby, że jest dla niego lekarstwem, na ochłodzenie serca. Żyła chwilą, zatracała się w nim jak w najdroższym alkoholu, nie myśląc o tym, że zaraz może się skończyć, a w sklepie już nie będzie takiego samego.
- Zrobiłeś to podstępem? – warknęła, chcąc go uderzyć. Jednak przeanalizowała swoją sytuację i powinna być dla niego miła. Nie wróci sama na brzeg. Ten bezczelny uśmiech z twarzy starła zakrywając jego usta dłonią. Zaśmiała się. Naprawdę był bezczelny. Jak mógł nie widzieć skrzywienia na jej buzi, gdy uprawiali po raz pierwszy seks? Tego, gdy prosiła, aby był delikatny, żeby zwolnił i uważał. Kpił z niej, a to wcale się Gittan nie podobało. Przestała oplatać go nogami, szukając dna. Rzeczywiście przesunęli się o kilka kroków, bo stopy ustawiła na mulę i aż szarpnęło nią obrzydzenie. Patrzyła na niego wściekła, ale zdała sobie sprawę, że po prostu sobie z niej kpi. Zaciśnięte brwi może są dla niego zbyt małym dowodem, lecz Svensson nie ma zamiaru mu powtarzać: jesteś takim kochankiem, że warto było na ciebie czekać. Dla niego mogła się wydać puszczalska. Ledwo co go znała, a już leżała pół naga. A Gittan poczuła, że jest wyjątkowy, że nie pożałuje tego ruchu. I nie pożałowała.
- Rozważę zakup dla Ciebie prezentu z napisem pogromca dziewic, jak cię to podbuduje – dodała niemiło, bo nie wiedziała, skąd w nim tyle niewiary. Czy to dziwne, że w Hogwarcie pojawiła się siedemnastoletnia dziewica? Wywróciła oczami, jakby jej brak umiejętności poruszania się w wodzie był teraz najważniejszy. Co miała mu opowiedzieć? Zawsze wmawiała sobie, że jej prawdziwa matka musiała zginąć w jeziorze, bo nie miałaby tyle odwagi, aby się sama zabić. Nie chciała go więcej już okłamywać. Przygryzła wargi na gest zmieszania i niezręcznego tematu.
- Trauma – odpowiedziała krótko, chcąc iść w stronę brzegu. Skoro czuła dno, to mogła się przejść te kilka kroków. Wtedy właśnie poprawiała swoją górę od kostiumu, aby wyjść do ratownika w jakiś ogarniętym stanie, gdy Rasheed o prostu sięgnął po zapięcie i wyrzucił biustonosz. Chciała pisnąć, ale zwróciłaby na siebie uwagę. Prędko podniosła dłonie do piersi, a potem odwróciła się na Rasheeda, na którego po prostu się rzuciła. Wszak stał głębiej, a ona już tam pewnie nie miała dna pod stopami. Uderzyła go lekko w klatkę piersiową na znak sprzeciwu, jeden, a potem drugi, trzeci raz.
- Jesteś obłędnie bezczelny – zabrał jej wszystkie możliwe drogi ucieczki. Najpierw wypuścił na „głębokie wody”, zabrał okrycie, a teraz w tak arogancki sposób mówił, że tęsknił i w dodatku całując szyję! Nie miała do niego sił, doskonale wiedział, jak ma przekupić, aby nie gniewała się na niego tak bardzo. Nie miała jak uciec, ale na szczęście niedługo nadejdzie wieczór, więc może i ratownik pójdzie do domu. Lepiej niech Rasheed się modli, aby strój wrócił.
- Raptem dwa tygodnie mnie nie było, ten Meksyk był cudowny, a Argentyna, mistrzostwa świata to... – urwała, wpatrując się w Rasheeda. Znów była w punkcie wyjścia. Skazana na jego dotyk, ramiona dające złudzenie bezpieczeństwa. Pocałowała go w agresywny, wręcz łapczywy sposób. Też tęskniła, chociaż czasami po prostu mógł się zamknąć i jej nie denerwować. Znów oplotła rękami kark, delikatnie przygryzając wargę chłopaka.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 20 2014, 01:02;

Chciałby to zobaczyć. Gittan, która wykonywała obroty i wykonywała odbicia z jednej nogi, aby zaraz wylądować lekko na ziemi w zgrabnym piruecie. On nigdy nie był jakimś specjalnym wielbicielem tańca, wszak sam był obyty jedynie z samymi podstawami, w dodatku z inicjatywy swych najukochańszych rodziców, ale patrzenie to zupełnie coś innego niż tańczenie. Do tego nie potrzebował umiejętności, jakich zdecydowanie nie posiadał, ale wystarczyła mu cierpliwość i spostrzegawczość. Nie wiedział co się z nim stało, gdzie porzucił swoje ja. Niegdyś z pewnością wierciłby jej o to dziurę w brzuchu i domagałby się odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie tylko przyszłyby mu do głowy na jej temat. Chciałby wiedzieć jak najwięcej, byleby tylko gama szczegółów była wystarczająco szeroka, a mimo wszystko, gdy już mógł ją pytać, bo przecież by na tym nic nie stracił to tego nie robił. Był przecież wolny od zobowiązań. Przespali się kilka razy, spędzili ze sobą trochę czasu i to w gruncie rzeczy tyle. Gdyby odeszła - nie potrafiłby płakać za nią zbyt długo… zresztą, jego żałowanie kogokolwiek to też czysta abstrakcja, wszak nie ma chyba większego egoisty na tym świecie od Rasheeda, a niejednokrotnie okazywało się, że u niego ciekawość i dociekliwość stoją na zdecydowanie wyższym poziomie niż empatia i zrozumienie. Nie mógłby mieć czegoś takiego jak skrupuły, ale… to zaskakujące, bo mimo wszystko odpuszczał. Pozwalał jej na decydowanie o swojej szczerości. Jeśli chciałaby z nim porozmawiać - miałaby do tego okazję, ale jeśli nie - było mu to obojętne. Sam nie chciał dzielić się swoimi przeżyciami, więc czemu ona miałaby to robić? Wow, brak egoizmu w egoizmie, niebywale niespotykane, ale czasem się zdarza, zupełnie tak jak teraz.
Zachichotał i z rozmysłem zrobił minę, wyrażającą bezgraniczną niewinność, która tak do niego nie pasowała, że musiała porządnie bić po oczach.
- Na to wygląda. - odparł lekko, a jego oczy, w kolorze wzburzonego oceanu, zostały delikatnie zmrużone, gdy tak obserwował jej reakcję. Uwielbiał się z nią drażnić i testować jej cierpliwość. To stanowiło dla niego, swego rodzaju, odskocznię od rzeczywistości, jakiej niekiedy musiał szukać tygodniami, a teraz miał taką jedną przy sobie. Mógł ją wkurzać, ale mimo wszystko nie uciekała od niego, to też coś znaczyło. Wątpił w to, aby to była kwestia zwyczajnej chęci trwania w wygodzie, jaką niewątpliwie zapewniała jego rozrzutność i niechęć do zagłębiania się w szczegóły dotyczące galeonów. Nie był też chyba złym współmieszkańcem, gdy zazwyczaj jeśli miał zły nastrój, to zaszywał się w „swoich komnatach” i czekał aż mu przejdzie, nie narzucając się specjalnie ludziom. Nie wiedział co ma myśleć o tym co się między nimi tworzyło, ale trzeba było to przyznać - ta relacja była dziwaczna.
Zachichotał cicho, słysząc jej słowa o napisie na prezencie.
- Kup plakietkę. Wiesz, taką podobną do tej, którą dostałem i zamiast „prefekt”, zamontuj na niej „pogromcę dziewic”. Jestem pewien, że Hampson zakwiczy z zachwytu, kiedy zobaczy to we wrześniu w Wielkiej Sali. - nawet nie zajarzył, że chyba zapomniał wspomnieć Gittan o tym małym fakcie prefowania.
- Dzięki za komplement - odparł, a propos swojej bezczelności, bo przecież nie można było się z tym spierać, taki fakt stwierdzony! Nie zagłębiał się specjalnie w tematy wakacyjne, bo gdy tylko otrzymał ku temu okazję, wpił się w jej usta, łapczywie chłonąc chwilę, która była im teraz dana. Zabawne było jednak to, jak często postępował ostatnio wbrew sobie, bo gdy tylko poczuł, że zaczyna sięgać tej granicy, w której zacząłby z chęcią ściągać dolną partię jej ubrania, po prostu spasował, pozwalając sobie na to, aby wymusić na niej przytulenie się do jego piersi.
- Żartowałem - stwierdził, nie mogąc powstrzymać złośliwego uśmiechu jaki wykwitł mu na twarzy. - na takie rzeczy przyjdzie czas później.
Po czym po prostu pomaszerował w stronę brzegu, przyciskając ją do siebie, aby nikt nie mógł dostrzec jej nagiej klatki piersiowej i okrył ich ręcznikiem w taki sposób, aby dziewczyna mogła się nim zasłonić, w momencie w którym on się wycofywał. Sięgnął po górę jej kostiumu i oczyściwszy ją z piachu, zaoferował się, że bohatersko pomoże jej go teraz założyć, a prawda była taka, że na pewno chciałby znowu uszczypnąć ją w pierś. Zbyt długa wstrzemięźliwość działała na niego źle.
- Dwa tygodnie za długo. - stwierdził z opóźnieniem - Zamierzamy stąd iść, czy chcesz skorzystać z innych atrakcji niż topienie Cię przeze mnie i udawanie, że całujemy trąbę?
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 20 2014, 16:22;

Gdybanie zostawmy na czas przed snem, gdy przytuleni bądź nie, w końcu zamilkną, oddając się swoim myślom. Svensson przez to właśnie miała problemy z zaśnięciem. Zbyt dużo marzyła, zatracając się w świecie, który nigdy nie będzie miał miejsca w rzeczywistości. Najgorsze było, że spędzała tak dużo czasu z Rasheedem, że nie miała kiedy ćwiczyć. Nie poprosi go o zamontowanie drążka przy jednej ze ścian. A o rozciąganie Svensson przestała się martwić. Chciałaby mu kiedyś pokazać, że balet jest lepszy niż seks. Takie przedstawienia potrafiły zaprowadzić człowieka wgłąb siebie. Chociaż Svensson rzadko płakała, tak na widowni zdarzało się jej to zdecydowanie za często. Po co mieliby opowiadać sobie o przeszłości? Tworzyli teraźniejszość. Być może mieli tylko wpływ na przyszłość, ale to się nie liczyło. Chciałaby mu kiedyś opowiedzieć o swoim pochodzeniu, o przypuszczeniach, że drzemie w niej krew czarownic z Salem. Wystraszyłby się, nie rozumiał run ani ich zastosowania. Nie chciała go zanudzać opowieściami. Wolała odpowiadać wymijająco, zmieniać temat. Nie potrafiła wiecznie karmić go kłamstwami. Wychodziła z założenia, że gdy sobie na dobre zaufają, będą skłonni to wyznań i opowieści. Teraz to nie miało najmniejszego sensu. Z rodziną czasami i źle wygląda się na obrazku. A może Gittan nie traktowała go poważnie, że tak łatwo przychodziły jej kłamstwa? Pokręciła głową, widząc minę chłopaka. Automatycznie podniosła dłonie, aby zakryć mu oczy i i nie ulec temu wymownemu spojrzeniu.
Jesteś bardzo, bardzo złym człowiekiem, będziesz smażył się w piekle – co ona była jakąś zabawką pokazową? Co zrobić, aby kobieta była wściekła i mimo wszystko się na ciebie rzuciła? Instruktor kursu: Rasheed Sharker. Od złości zaczerwieniły się jej policzki. Czasami po prostu miała ochotę go udusić. Czemu tak często ją sprawdzał, podpuszczał? Gdyby aż tak bardzo nie bała się wody, wyszłaby stąd. Niedaleko, tylko na brzeg. Położyłaby się na słońcu, aby wyschnąć, a potem... wymyśliłaby Rasheedowi jakąś karę! Teraz też wymyśli. Zanim zdążyła na coś wpaść, chłopak nagle wypalił, że jest prefektem. Miała ochotę parsknąć śmiechem i spytać się, czy dyrektor jest ślepy czy głupi. Był apodyktyczny, ale nie mogła sobie wyobrazić Sharkera, który odejmuje jej punkty. Plakieta na pewno doda mu seksapilu, jak każda forma władzy.
- Będziesz odejmował mi teraz punkty? Jak nie będę chciała czegoś zrobić albo... To znaczy, gratuluję, plakietka prefekta i pogromcy dziewic dopełni twoją szatę – teraz było Gittan dziwnie. Czy nie mogli już robić zakazanych rzeczy, bo to Sharker powinien pilnować porządku? Teoretycznie pod latarnią jest zawsze najciemniej, ale bała się, że ta władza mogłaby go zmienić. Z drugiej strony dobrze mieć chody u prefektów. Zarówno Rasheed jak i Freya byli jej bliscy. Może jednak nie miała się czego obawiać? Przyjechała dłońmi po klatce piersiowej chłopaka, zapominając już w ogóle o wodzie. Lubiła, gdy za pomocą jednego pocałunku, odcinał wszystkie myśli. I co? Intuicja ją nie zawiodła! Przytuliła się do niego mocno. Kiedy poczuła, że zmierzają w stronę brzegu, zaskoczona spojrzała na niego. Posłuchał się?
- Sharker, czy ty właśnie zrobiłeś coś, o co cię prosiłam? – spytała z niedowierzaniem. Ta prośba nie ograniczała się do seksu, wtedy na pewno jej uważnie słuchał, aby było im dobrze, ale to była ta strefa „codzienność”, gdzie Sharker ją wkurzał, a ona chciała go udusić. Dłonie ułożyła jakoś sensowniej, żeby zasłonić swój biust. Gdy położył ich na piasku, opatuliła się ręcznikiem, wycierając głównie końcówkę warkocza aniżeli ciało. Zabrała mu górę od kostiumu, kładąc do torby. Po co miała się ubierać, skoro Sharker jej obiecał kilka rzeczy? Przyciągnęła go do siebie ponownie, chcąc wyśmiać, że na pewno w ciągu tych dwóch tygodni miał inną panienkę. Nie chciała się dowiedzieć, czy to prawda. Wolała myśleć, że jako jedyna całuje jego usta, a potem oddaje się zakazanym czynnościom.
- Na pewno stąd nie idziemy, obiecałeś mi coś i mam to na papierze – wyszeptała do ucha, całując go następnie tuż za płatkiem i po szyi. Sięgnęła po sznureczki od spodni Rasheeda, za które pociągnęła dość mocno. Zrobiła niewinną minę i aż miała ochotę niewinnie położyć tuż obok niego i udać, że wcale go nie zaczęła rozbierać. A w zasadzie, dokładnie to zrobiła. Wciąż okryta ręcznikiem uniosła spojrzenie w stronę nieba, zastanawiając się, czy ten ratownik, słoń i banda hindusów ma może jakieś godziny, w których łaskawie nie nękają turystów.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyNie Lip 20 2014, 20:24;

- Jakbym nie miał zaklepanego miejsca w co najmniej kilku kręgach, to może i bym się zmartwił. - odpowiedział jej na wspomnienie o piekle i po prostu się roześmiał, ale nie był to śmiech, w którym można było odnaleźć chociażby pierwiastek wesołości. Był chłodny i opanowany, zupełnie tak, jakby naprawdę wierzył w to co właśnie mówił.
- Chodź, popływajmy razem w Flegetonie najmilsza. - zaintonował cicho i nieco ochrypłym, modulowanym głosem. - Niechże nie będą nam straszne strzegące rzek centaury. Wpłyńmy razem do Złych dołów w ósmym kręgu. Niechaj wieczność upłynie nam pod porządkami Geriona.
Miał przy tym taką minę, jakby naprawdę dobrze się bawił. Jak widać miał pewne, demoniczne ciągoty, nic już nie wspominając o tym, że w gruncie rzeczy nie powinien się na tym znać. To były ludzkie strachy i ludzkie kręgi, a mimo wszystko on nie znał jedynie Merlina i reszty czarodziejów, którzy przecież powinni go interesować na tyle, aby nie musiał sięgać po literaturę, która tak mu niegdyś uwłaszczała.
- Piekło nie będzie takie straszne, bo wylądujesz tam ze mną. Nie wiesz, że nie uprawia się seksu pozamałżeńskiego? - zapytał ją z bezczelnym uśmiechem, szczerząc przy tym zęby w taki sposób, jakby tylko liczył na to, że popełni więcej grzechów i będą wiecznie pokutować w jednym kręgu. Zrobił poważną minę, kiedy ta zaczęła pytać go o odejmowanie punktów.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba - odparł enigmatycznie, ale każdy kto tylko wiedział jaką niechęć miał do Krukonów, musiał wiedzieć dlaczego. Gittan wylądowała w tym paskudnym domu, który był tak faworyzowany, że absolutnie nie zasługiwał na zdobycie pucharu domów, więc bardzo dobrze, że jednak Slytherinowi się udało. Mógłby jej odejmować za dosłownie wszystko, byleby tylko utrzeć nosa D’Angelo, która podobnież znowu łaskawie zawitała w mury Hogwartu. Już się nie mógł doczekać tego, aż mu przypierdoli we wrześniu. Westchnął cicho i skupił spojrzenie na Gittan, nie uśmiechając się, chociaż był pewien, że wyglądałby stylowo w „pogromcy dziewic”. Wyczuł lekką zmianę nastroju i być może właśnie dlatego wprowadził na twarz sztuczny uśmiech.
- Tobie? No coś Ty. Nie martw się, nic się nie zmieni w naszych kontaktach. Nie wiem po jaką cholerę zostałem prefektem, ale na pewno nie będę dawał dobrego przykładu. Hampson chyba pomylił nazwiska, jak wypisywał listy w tym roku. - i zrobił minę, która wyraźnie mówiła o tym, że już od dawna uważa, że ich dyrektor postradał zmysły. Wtedy też powoli ruszyli w stronę brzegu, a widząc to, jaką reakcję wywołał u Gittan, aż miał ochotę parsknąć śmiechem.
- Takie to dziwne? - zapytał niewinnie. W gruncie rzeczy sam doszedł do wniosku, że brudna woda w Indiach to nie miejsce, w którym miałby ochotę na uprawianie seksu z dziewczyną.
- Jak wrócimy do Wielkiej Brytanii to załatwię sobie dmuchany basen. - zdradził jej z powagą, chociaż wcale nie miał zamiaru bawić się w taką dziecinadę. Najłatwiej byłoby po prostu wykopać basen za domem. Nie miałby problemów z tym, aby znaleźć na to środki, nic już nie mówiąc o tym, że chłodna kąpiel w gorące lato jest całkiem miła perspektywą.
Chciał się wycofywać i dać jej przestrzeń, ale zdaje się, że ktoś przejął od niego złe nawyki. Dał się przyciągnąć, z rozbawieniem odnotowując jej słowa i nawet specjalnie nie oponował, gdy pociągnęła za sznurki jego kąpielówek - bokserek.
- Widzisz? Czy prawie dziewica by się tak zachowywała? Taki jestem dobry? - wymruczał do niej, gdy mógł się już dobrać do jej piersi, ale zanim do zrobił, użył małego zaklęcia na ręcznik. Wraz z drugim utworzył wokół nich małą kopułę, która zasłoniła ich od spojrzeń Hindusów. Z zewnątrz pewnie wyglądało to tak, jakby razem usiedli i po prostu je sobie podtrzymywali.
- Masz to na papierze mówisz? Udowodnij mi - wymruczał, gdy już przysunął się na tyle, aby móc ją porwać w swoje ramiona i zająć się całowaniem jej po szyi, idąc w dół, ku klatce piersiowej. Dłonie skoncentrował na okolicach bioder, gdzie zaczepnie wsuwał palce pod gumkę jej stroju.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Kąpielisko z tradycją QzgSDG8




Gracz




Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją EmptyWto Lip 22 2014, 20:18;

- Dyrektor powinien bliżej się przyjrzeć Twoim znajomym – rzekła, mrużąc nieznacznie oczy. Pociągnęła go za włosy, zmniejszając między nimi odległość. Pociągnęła go za nos tak jakby za karę, co za głupoty wygaduje, ale następne to co powiedział, sprawiło ją w osłupienie. Nie wiedziała, czy cytował szatańską biblię czy dzieło jakiegoś mrocznego, patetycznego pisarza. Miała wrażenie, że gdzieś to czytała. Może było coś w mitologii greckiej? Rasheed nie wspominał nic o Hadesie. Tak mocno myślała nad tym, że pewnie Sharker wszystko zauważył.
- Skąd szlachcic czarodziejskiego pochodzenia zna się na piekle? – spytała, bo ją to bardzo zastanawiało. Tak naprawdę wiązało się to z historią, którą Sharker podobno gardził. Wierzenia zarówno religii europejskich jak i hinduskich były bardzo ciekawe. Mogłaby o nich rozmawiać godzinami, lecz zwykle unikała tego tematu, aby nie zanudzić Rasheeda. Już i tak krzywo na nią patrzył, gdy przed snem czytała stare księgi w języku run. Zrobiła zaskoczoną minę. Jak to? Seks był zabroniony? Przez znajomość z Rasheedem miała już pewne miejsce w piekle? Źle wybrała, zła intuicja!
- Nie ma to najmniejszego sensu, po co brać ślub z kimś skoro się nie przeżyło z nim intymnych chwil? A co jeśli w ogóle nie dożyje się ślubu? – spytała najzupełniej poważnie, patrząc w oczy chłopaka. To dopiero mogło zabrzmieć patetycznie! Prawda jednak była bolesna. Po co wszyscy czekali na ślub, na śmierć? Nawet najpiękniejsze cele mogły zepsuć teraźniejszość, a w niej znajdowaliśmy się tu i teraz. Jeśli poczuła, że czas pożegnać się z życiem dziewicy i zacząć dziwny, nieokreślony związek z Sharkerem, to wcale nie miała zamiaru tego żałować. Czuła, że będzie fajnie i było.
- Już widzę jakie będziesz mi dawał szlabany za karę... – szepnęła, a po chwili się zaśmiała. Nie chciała być aż tak bezczelna, ale była pewna, że Rasheed będzie stawiał ją przez dylematami: zgodzić się na odjęcie punktów Krukonom czy może zatańczyć, uklęknąć...? Nie czuła takiej dzikiej presji jak „rodowici” mieszkańcy Hogwartu o ten cały Puchar Domów. Wciąż miała gdzieś zakodowane, że osiągnięcie są dla całej szkoły, a nie dla odpowiedniego domu.
- Świetnie, będziesz o wiele przystojniejszy z odznaką, tylko mi się nie rządź – pogroziła mu palcem, chociaż w sumie trudno było określić, kto w tym „związku” jest bardziej apodyktyczny. Chyba rzeczywiście Rasheed, bo Gittan często potrafiła odpuścić. Ich relacja była bardzo dziwna. Nie chciała mu wypominać, że jest to niesamowicie dziwne, iż w końcu się jej posłuchał. Jeśli chodziło o seks, spełniał jej życzenia idealne, ale gdy słyszał rano: zrób kawę, nagle zasypiał i prześmiesznie chrapał.
- Tam na pewno byłaby czyściutka woda, jak kupię mieszkanie, zrobię jaccuzzi, to takie... mugolskie urządzenie, ma bąbelki, ciepłą wodę i jest niesamowicie wygodne – zdradziła mu jedno ze swoich marzeń, a potem jak prawdziwemu czarodziejowi przystało zaczęła tłumaczyć, jacy mugole (między innymi ona!) potrafią być genialni. Nie miałaby nic przeciwko jakby jakaś część ogrodu Sharkera zamieniła się w basen. Mogłaby moczyć stópki, czułaby dno i nie bała się aż tak, że się utopi. Wsunęła dłonie pod kąpielówki chłopaka, odnajdując jego pośladki.
- Męcz się z tym, co stworzyłeś – odpowiedziała bezczelnie, podziwiając jego wiedzę z zaklęć. Chciała mu szepnąć, że mają się przenieść gdzie indziej, a ten po prostu przedłużył moment na delikatne pieszczoty. Nie potrafiła się powstrzymać od jęku, który próbowała jakąś stłumić podnosząc dłonie i kładąc je na usta.
- Sharker, błagam, idźmy chociaż w bardziej ustronne miejsce – złapała jego ręce, bo już zaczął się z nią drażnić. Jak zwykle! Pociągnęła go mocno za włosy, aby przestał ją całować, bo przecież hindusi nie pomyślą, że oni tylko rozmawiają. Rozmowa raczej nie jest definiowana przez jęki i wzywaniu wszystkich bogów. Znalazła swój biustonosz, który prędko na siebie założyła. Pozbierała jeszcze szybciej ich rzeczy, bo nie wiedziała, czy da radę się opanować. Trzymając go za rękę, poszli w górę plaży na jakieś wydmy.
[ztx2]
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kąpielisko z tradycją QzgSDG8








Kąpielisko z tradycją Empty


PisanieKąpielisko z tradycją Empty Re: Kąpielisko z tradycją  Kąpielisko z tradycją Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kąpielisko z tradycją

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kąpielisko z tradycją JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
 :: 
Zatoka Nandi
-