Chwila odpoczynku w upalny dzień, przy pięknej plaży, na delikatnie kołyszącym się hamaku... brzmi wspaniale. Ale to nie takie proste. Otóż miejsce to przyciąga wiele osób i tak naprawdę, by dorwać się do jednego z hamaków przyjść trzeba albo wieczorem, albo kręcić się w pobliżu, czyhając, aż dana osoba zwolni miejsce.
Malika już od kilku godzin włóczyła się po miasteczku Alaveli jednakże zmęczył ją skwar i tłok na targu. Jeszcze raz poprawiła sukienkę i trzymane w rękach buty. W powietrzu unosiła się morska bryza i powiewał delikatny wiatr. Malika nie była przyzwyczajona do takiego klimatu. Wychowywała się w ostrym, deszczowym i bardzo zmiennym klimacie Francji a tu było po prostu fantastycznie. Nadmorskie powietrze było cudownie orzeźwiające więc dziewczynie dawał się odczuć wymarzony klimat wakacji. Przeszła jeszcze kilkanaście metrów po czym zauważyła hamak wiszący w cieniu między dwoma palmami. Poprawiła włosy i pobiegła do niego kładąc się. - Mmmm... - zamruczała z przymknętymi powiekami - niebiańsko. Leżała tak a wiatr bawił się jej lokami.
Wolała nie ruszać się z zatoki Nandi zbyt daleko, dlatego po okropnych zajęciach z uzdrawiania, wzięła swój prospekt i ruszyła na plażę. Zobaczyła zachęcająco wyglądające hamaki. Większość co prawda była zajęta przez jakichś nieznajomych ludzi, ale Laurze udało się dorwać jeden wolny. Ułożyła się na nimi i jedną nogą odepchnęła od ziemi. Wolno się bujając, zaczęła przeglądać strony, starając się znaleźć coś o eliksirach na chorobę lokomocyjną. W zasadzie, wiedziała, że Migrenowy powinien nadać się znakomicie i może mogłaby wysłać w liście jedynie parę zdań o nim... ale i tak szukała więcej. Była jednak nieco bardziej ambitna i chciała się czegoś dowiedzieć. Przeglądała tak kolejne strony, aż znalazła opis eliksiru po-zatruciowego i pomyślała, że ten też się mógłby nadać. Więcej już niczego nie znalazła, za to bujanie zaczęło ją powoli usypiać. Podniosła się w końcu i poszła do łódki, bo jeszcze ktoś by ją ukradł stąd. No i musiała sowę wysłać.
Ostatnia część kursu i ostatnia notatka do napisania. Nikt go do tego nie zmuszał, ale nie oznaczało to, że nie będzie tego pisał. Już się przyzwyczaił do tego i niemal od razu znalazł sobie miejsce w miarę wygodne, aby usiąść i wziąć się do pracy. Nigdy nie przepadał za zwierzętami do tego stopnia, że nawet czyimś kotem by się nie zajął, szczurem też nie, ani żadnym kanarkiem. Dlatego pisanie o tym było dla niego trochę wyczerpujące, bo najchętniej przelałby swoje żale na temat ludzi, którzy nie umieją obchodzić się z dzikimi stworzeniami, a i tak trzymają je w domach. Bo takich oczywiście nie brakowało. Zabrał się za pisanie próbując nie odbiegać za bardzo od tematu, żeby na koniec nie okazało się, że jednak musi zaczynać od początku. Nakreślił trochę, ale ostatecznie nie było najgorzej. Dobrze, że nikt nie będzie tego oceniał, bo inaczej z niską oceną by skończył. Coś tak mu się wydawało, kiedy przywiązywał liścik do nóżki sowy i patrzył przez chwilę jak odlatywała.
Ogólnie to Quinn strasznie się tu nudziła. Tak, każdy pewnie by jej gadał, ze to Indie i trzeba się tylko rozejrzeć żeby znaleźć coś ciekawego ale jej jakoś niezbyt to interesowało. Dobra, wszystko było ładne, ciekawe i takie kolorowe. Ale niestety nie spełniało oczekiwać blondynki. Albo po prostu było tego trochę za duo i to aż przytłaczało? Dobra, mniejsza z tym. Niezbyt jej się tu podobało ale może to dlatego, że jeszcze mało pozwiedzała. Mimo wszystko wolała siedzieć tu niż w domu gdzie zapewne nudziłaby się niemiłosiernie. Mimo wszystko wolała być tutaj niż w domu gdzie słuchała by ciągłych narzekań matki, że Quinn zawaliła rok. No cóż, zdarza się. Po co tyle nad tym przeżywać? Kiedy Quinn w końcu zobaczyła gdzie ją nogi poniosły odetchnęła z ulga gdyż zobaczyła hamaki. Wprawdzie większość zajętych jednak jeden akurat się zwolnił. Cud! Albo po prostu szczęście. Dziewczyna szybko poszła w jego stronę żeby ktoś jej się przypadkiem nie wepchał bo potem już go nie ubłaga żeby zszedł. Ludzie wcale nie są tacy mili. Quinn położyła się na hamaku i zamknęła oczy. Może ten wyjazd to wcale nie był taki zły pomysł. Przynajmniej sobie odpocznie i się w końcu opali. Yeaah! Jak się jest cały czas w Hogwarcie to się nie da opalić, a tym bardziej odpocząć.
Quinn zawaliła rok? Niby kiedy? Adrien nic o tym nie słyszał, a nie można powiedzieć, ale ślizgon interesował się dziewczyną. Co jak co, ale to była jego partnerka seksualna, a może i dalej jest? Z pewnością na pewno są przyjaciółmi, a czy nadal to co było wcześniej? Szczerze jakoś go to w tym momencie nie interesowało, na razie starał się o względy pewnej krukonki więc Quinn i tak by odeszła na boczny tor. Quinn wyładniała gdy ją tylko zobaczył stwierdził, że na prawdę zrobiła się o wiele ładniejsza. Zawsze była, ale dziś na prawdę wyglądała wyjątkowo. Matko, czy on się w Quinn nie zakocha? Miał nadzieję, że nie. Mieli takie relacje i było im chyba z tym dobrze, więc jak na razie nie chciał nic z tym robić, niech będzie tak jak jest i wszystkim jest dobrze. Z Quinn już dawno się nie widział i można powiedzieć, że się stęsknił za nią. Słyszał o tych hamakach i szczerze powiedziawszy był ciekawy tego miejsca i zresztą poleżeć na świeżym powietrzu kto by tego nie chciał. Uśmiechnął się pod nosem dostrzegając swoją ulubioną ślizgońską twarzyczkę i podszedł do niej nachylając się nad jej policzkiem. Pocałował ją w policzek. - Cześć najpiękniejsza ślizgońska twarzyczko... - przywitał się z nią i zaśmiał się.
Ogólnie tak się dzieje kiedy niezbyt przykładasz się do nauki. Quinn stwierdziła, że te stopnie, które ma wystarcza jej do zaliczenia jednak pomyliła się albo nauczyciel był niezbyt przychylny w stosunku do niej i jej stopni. Może i nie miała samych piątek czy czwórek ale najgorsza też nie była. Należało być człowiekiem i zlitować się nad nią. Jedna kiedy chce się być prawdziwym nauczycielem należny słusznie oceniać. Jednak słusznie nie zawsze oznacza rozsądnie. Blondynka otworzyła jednak oko i spojrzała na chłopaka. - Miło, że w końcu sobie o mnie przypomniałeś- powiedziała znów zamykając oko. Oczywiście nie miała mu tego za złe jednak trzeba trochę po marudzić żeby Adrien przypadkiem nie myślał, że tak łatwo mu odpuści. - Jak sprawy stoją z twoją nową dziewczyną? - zapytał uśmiechając się. Plotki dość szybko roznoszą się w Hogwarcie poza tym trzeba być ślepym żeby tego nie widzieć. - Już cię pogoniła czy jeszcze nie?- uniosła jeden kącik ust. Wiedziała, że Adrien tak szybko, nawet jeśli by go nie chciała, a ona go chce więc tym bardziej nie odpuści jednak lubiła się z nim droczyć,a w ostatnim czasie Goldenvild odebrał jej tę zabawę.
Adrien jakoś nigdy specjalnie nie przykładał się do nauki, oceny nie wiadomo skąd miał, niekiedy był bardzo zdziwiony jak ze sprawdzianu dostał bardzo pozytywną ocenę i za co? Jest tak bardzo inteligentny, że nie potrzebuje nauki, że wszystko pamięta z lekcji? Co prawda jak był małym chłopcem nauka była dla niego bardzo ważna, zresztą wtedy dla kogo nie była? Każdy chciał się nauczyć czarować jak najszybciej, a bez nauki jednak było to nieco utrudnione zadanie, dlatego Adrien od małego szybko się uczył, ale gdy uznał, że te zaklęcia które zna mu wystarczą w życiu nieco się zaczął ociągać, ale mimo to chodził na lekcje i na nich uważał, więc coś tam mu w tej głowie zostawało. - Cały czas pamiętam, Ty również nie starałaś się ze mną w żaden sposób skontaktować. - mruknął do niej i wystawił język. Na pewno nie da wszystkiego zwalić na niego, o na pewno nie. On sam nie jest winien. - Z Nadią? Sam nie wiem. Spotkałem się z nią tutaj w Indiach i trochę dziwnie się zachowywała, trzymała dystans tak jakbym chciał jej coś zrobić. - powiedział nieco się krzywiąc, sam tego nie rozumiał. Pewnie jakieś plotki o nim usłyszała, wcześniej był kobieciarzem co sama Quinn może stwierdzić, bo sama wpadła w jego sidła, ale skończył z tym, więc nie rozumiał tego. Zresztą od kiedy to się słucha plotek? Jeżeli on miałby słuchać i stosować je w życiu musiałby nic chyba nie robić. - Kuźwa, ta godzina? - spojrzał na zegarek i pokręcił głową. - Muszę spadać, mam ważne spotkanie. Cześć. - pożegnał się z dziewczyną i tak jak stał zniknął. /zt