Studenci i uczniowie lubią prowadzić hulaszczy tryb życia. Nie ma nic nadzwyczajnego, że tego wieczoru trafili na tańce Nandi, dzięki którym zrozumieją kulturę Indyjskich ludzi, a także ich zamiłowanie do ulicznych tańców. Nie musisz obawiać się, że sobie nie poradzisz, skoro w Londynie czy innych miejscach podbijałeś parkiety, to tutaj nie będzie to bardziej skomplikowane, zwłaszcza że wystarczy poczuć muzykę, która przepłynie przez całe Twoje ciało i porwie w szalony wir przeróżnych figur. Musisz tylko patrzyć na tubylców, którzy swą lekkością potrafią ująć za serce, ale… Nie ma przecież tego złego co by na dobre nie wyszło, bo lekcja jaką tu przeżyjesz pozwoli Ci dziś zwojować okoliczny klub, w którym odbywa się impreza tematyczna, pokazująca kulturę Indyjską. Najważniejsze by nie zapomnieć o stroju, który porwałeś z Besar'owego placu. Znajdź dla siebie partnerkę bądź partnera, albo po prostu daj się porwać muzyce, która rozbudzi wszystkie Twoje zmysły. Nie krępuj się. Nie wstydź się. Jutro będziesz zastanawiał się na tym, czy dobrze robisz dając się ponieść emocjom, które ogarnęły wszystkich przebywających na tych wakacjach. Najważniejsze są jednak wspomnienia i dobra zabawa, czyż nie? Ruszaj do boju, tancerzu!

Tutaj piszecie po jednym poście, który przygotuje Was do imprezy w klubie!
Rzucacie kostkami, które opisują Wasze poczynania na indyjskiej ulicy, gdzie zasięgacie kolejnych porad jak tańczyć tutejsze tańce. Nie musisz się jednak obawiać, że ktoś Cię wyśmieje, bo… Ludzie bardzo chętnie Ci pomogą za niewielką opłatą, więc jeżeli przydarzy Ci się, że będziesz musiał zapłacić za dodatkową pomoc, ureguluj kwotę w tym temacie
1 – twoje ciało idealnie reaguje na każde najmniejsze uderzenie w bęben, przez co Twoje kroki wydają się jakbyś co najmniej tańczył jak najwykwintniejszy tancerz. Biodra, nogi i ręce są idealnie ze sobą skoordynowane, a niektórzy nawet biorą Cię za prawdziwego Indusa. Czujesz, że to Twój żywioł, dlatego nie przestajesz. Utwierdzasz się w tym, że ta noc będzie dla Ciebie niezapomniana. Czyżbyś miał dziś zostać królem parkietu?
2-3 – poddajesz się temu wszystkiemu co się tutaj dzieje, ale nie do końca wygląda to dobrze. Widzisz, że dwie kobiety podśmiewują się z Ciebie, a po chwili oburzony planujesz odsunąć się na bok. Jedna z nich podchodzi jednak bliżej, a po chwili chwyta za rękę i pomaga ogarnąć podstawowe kroki. Mówi też o tym, że musisz to poczuć i płynąć, a nie myśleć. Po skończonej lekcji, palcami sugeruje, że powinieneś jej zapłacić. Te porady kosztowały Cię aż 7 galeonów!
4-5 – spoglądasz na swoich znajomych i nie do końca jesteś przekonany czy to Twój świat. Mimo, że nikt Cię nie namawia, próbujesz swych sił w porywczym tempie, a także gorących rytmach, które współgrają z Twym temperamentem. Nie musisz obawiać się o to, że ktokolwiek będzie się z Ciebie nabijał, zwłaszcza że tutejsi ludzie zaczynają klaskać w ręce widząc jak niesamowicie radzisz sobie z kolejnymi krokami. Czego chcieć więcej oprócz dobrej imprezy w klubie?
6 – odetchnij i przestań się tak stresować, że coś Ci nie wychodzi. Pomimo tego, że nie radzisz sobie najlepiej, to wiesz że chodzi o zabawę, której chcesz doświadczyć w indyjskim klimacie. Uśmiechnij się i udawaj, że wiesz o co chodzi, pomimo że żadna część Twojego ciała nie chce ze sobą współpracować. Alkohol prawdopodobnie pomoże Ci w przełamaniu pierwszych lodów, gdy w końcu znajdziesz się na parkiecie i pokażesz wszystkim na co Cię stać.

Impreza bez Toby'ego? Niemożliwe. Ale by wywijać na parkiecie bez obawy przed wyśmianiem musiał udać się na lekcje tańca. Chyba nie tylko on szykował się do dzisiejszych tańców, bo tłum uczniów z Hogwartu dosłownie wylał się na ulice i Toby po prostu szedł za tłumem. Tak naprawdę nie miał zamiaru przykładać się do tych "lekcji". Jeśli się czegoś nauczy- super. A jeśli nie to też tragedii nie będzie to w końcu może wymachiwać kończynami na prawo i lewo albo stać pod ścianą w klubie i nonszalancko sączyć jakieś wódżitsu czy coś.
Nie radził sobie najlepiej, ale nie był jedyny! Na pewno nie, nooo. Już miał się poddać i wrócić do łódki, gdy jakaś kobieta chwyciła go za ramię (ta która wcześniej bezczelnie się z niego śmiała!) i zaczęła tłumaczyć, na czym owy taniec polegał. Rety, no, to tylko taniec! Toby dyskretnie wywrócił oczyma, ale pozwolił jej się prowadzić i w końcu nawet załapał! Szkoda tylko, że kobieta zażyczyła sobie aż siedmiu galeonów za porady. Jakby piękny uśmiech Achillesa nie wystarczył!

z/t
kostki: 3

Arletta mimo ze nie najlepiej się dziś czuła to jednak postanowiła przyjść spróbować swoich sił w tancach indyjskich.
Może coś wyjdzie z takiego słabeusza jak ja,wystarczy naśladować tych co tańczą prawda?
I porwę się muzyce z figurami tanecznymi,a może podbije nie jeden klub lub bar w okolicy. Krukonka odetchnęła i powoli przestała się stresować,że nie wychodzi jej jak chciała.No cóż pomimo tego, że nie radziła sobie chyba najlepiej, to i tak Krukonka wie że chodzi zawsze o dobrą zabawę,w której choć trochę doświadczy w indyjskim klimacie.
Arletta uśmiechnęła się i po prostu udawała, i to doskonale..doskonale wie o co chodzi, pomimo tego że żadna część ciała nie chce ze sobą współpracować.
Alkohol i Krukonka jejku może w końcu przełamie pierwsze lody, gdy w końcu znajdzie się na parkiecie i pokażesz wszystkim na co Cię stać.
Ot co wyszła do jakiegoś pobliskiego klubu.

Z/T 6

Nie była pewna czy tanie to dokładnie jej żywioł. W zasadzie przyszła tutaj chętna wyłącznie patrzeć, jak inni zmagają się z tym dziwnym hinduskim stylem tańca. Jej krótkie, czarne choli na ramiączkach i dżinsy sprawiały, że nie wyróżniała się jakoś szczególnie. Kiedy jednak pierwsze dźwięki muzyki wydobyły się z bliżej nieokreślonego miejsca, Robin poczuła się tak, jak kiedyś w domu Eleonor, gdy kobieta włączyła radio i po prostu zaczęła tańczyć na środku dywanu. Tak samo, jak wtedy, tak i teraz Hunt nie zauważyła nawet, kiedy zaczęła przytupywać stopą do rytmu. Może to nie był jej styl, ale kilka osób już zaczęło wywijać piruety i Robin niespodziewanie zapragnęła do nich dołączyć. Z nieco mniej skwaszoną miną wysunęła się trochę bardziej na środek, dając się ponieść muzyce. Wydawało jej się, że idzie nieźle. W zasadzie w ogóle się nad tym zbytnio nie zastanawiała, dopóki nie zauważyła dwóch kobiet najwyraźniej kpiących z jej ruchów. Uch, nie powinna była tego robić. Najlepiej będzie, jeśli jak najszybciej zwinie się z powrotem na łódź, a potem co najwyżej przemknie do baru na kilka szklaneczek czegoś mocniejszego. Oczywiście w granicach rozsądku. Zanim jednak postawiła chociaż jeden krok na drodze do tymczasowego tomu, kpiące z niej kobiety podeszły bliżej, chwyciły po obu stronach i zaczęły pokazywać, co właściwie było nie tak. Robin nigdy nie narzekała na płynność swoich ruchów. Kroki Nandi nie były jednak jej specjalnością. Niemniej chwila wystarczyła, by Hunt załapała, o co w tym wszystkim chodzi. Nie lubiła, kiedy ktoś pakował się na siłę, by jej pomóc, ale teraz zapominała powoli o upokorzeniu i zaczęłabym nawet pękać z dumy, gdyby nie fakt, że jedna z kobiet wyciągnęła rękę i potarła sugestywnie kciukiem o palec wskazujący.
Siedem galeonów?! To było zdzierstwo! Następnym razem Robin dokładnie się upewni, zanim przyjmie czyjąś pomoc. Albo od razu ucieknie z miejsca zbrodni.

z/t

Kostki: 3

Tańce indyjskie? No, no! Tego Melody jeszcze nigdy nie próbowała. Na początku dość sceptycznie podchodziła do tego pomysłu, gdyż jedyne tańce, w których się sprawdzała to te klubowe pląsy. Była zdeterminowana tylko nieco poobserwować zmagania znajomych... Ale to postanowienie szybko się złamało, kiedy dziewczyna zauważyła, że to nie może być takie trudne, a w dodatku większość dobrze się przy tym bawi.
Przewróciła oczami, ale nieprzymuszona dołączyła do tańca. W końcu raz się żyje, prawda? Potrzebowała kilku chwil, aby wpasować ciało w odpowiedni, gorący rytm. Uśmiechnęła się delikatnie uwalniając temperament i z pewnością siebie wykonując kolejne kroki. Sama przed sobą musiała przyznać, że dawało jej to sporo frajdy. Niepewność całkowicie ustąpiła, kiedy miejscowi zaczęli klaskać w ręce. Zaśmiała się wesoło wkładając w to jeszcze więcej wysiłku. Może nie wyglądała na rdzenną mieszkankę, ale udowodniła, jak pojętną jest uczennicą.
Odetchnęła kończąc taniec. Teraz była już gotowa zawojować parkiet na najbliższej imprezie.

z/t

kostki: 5

Kurs hinduskiego tańca. Jak on dał się na to namówić? A tak, sam poszedł, wiedziony chęcią wypicia większej ilości alkoholu. Oczywiście wcześniej musiał zaliczyć cały ten kurs, więc tak czy inaczej wylądował w tym miejscu.
Widział parę osób ze szkoły, ale im mniej będzie ich w stronę patrzeć, tym będzie bezpieczniejszy. Teoretycznie. Nigdy nie miał styczności z czymś takim jak taniec. Udało mu się tego uniknąć będąc dzieckiem, ale w końcu trafił. Nie czuł w sobie tego rytmu, choć zgrabnymi ruchami ciała mógł się pochwalić. I to by było na tyle. Cały spięty dołączył do grupy.
Wcześniej obserwował przez chwilę tę maskaradę, próbując zapamiętać chociaż kilka podstawowych kroków, które po chwili sam zaczął powtarzać. Niezbyt zgrabnie, z rękami uniesionymi do góry i obawą nadepnięcia komuś na nogę poruszał się w dość stałym rytmie. Jeśli tak można było to nazwać. Co za żenująca sytuacja. Jak miał tańczyć w ten dziwny, wyluzowany sposób, kiedy jedyne, czego pragnął, to ucieczka na łódkę. No nic, zmusił się do tego i zamierzał wytrwać wystarczająco długo, by cokolwiek zapamiętać na przyszłość. Nigdy więcej tańca. To nie dla niego. Zdecydowanie nie jego bajka.

kostka[6]
[zt]

Toby wspomniał, że dziśodbywają się tańce. Nix nie była jedna z tych tańczących, ona raczej podpierała ściany marzą, by ktoś kiedyś poprosił ją do tańca. To jednak nigdy nie następowały. Wszyscy woleli chudsze dziewczyny, a ona mogłaby zostać zatrudniona na stałe jako podpieracz ścian. Dokładnie tak samo czuła się teraz. Że na kolejej imprezie będzie stała pod ścianą i patrzyła jak inni się bawią. Ale co miała robić? siedzieć w łódce? Dlatego też zjawiła się tutaj dzisiaj, do końca nie wiedząc, czy dobrze robi. Wiedziała kawałek dalej Toby'ego i już miała do niego podejść, gdy zauważyła, że pobiera nauki tego jakże interesującego tanca. Zamknęła oczy i wzięła głęboko wdech. Muzyka była wyzwalająca, zapraszająca, nim się obejrzała jej argentyńskie geny wzięły górę a ona zaczęła się poruszać w rtym dźwięków z zamkniętymi oczętami. Do otworzenia oczu i spojrzenia na świat namówił ją dźwięk klaskania. Otwierając oczy, zauważyła, że to właśnie jej klaszczą. No kto by się spodziewał.

kostka 5
//zt

Kiedy Connor dowiedział się o nauce tańca Nadi, postanowił spróbować swoich sił. Czemu nie? Impreza jest lepsza, kiedy potrafi się tańczyć dobrze. Właściwie on odnosił takie wrażenie. Zresztą jak był jeszcze w Niemczech z matką zapisał się na kurs tańca. Oczywiście, nie za bardzo miał ochotę, ale matka go w końcu przekonała. Nie chciała wracać sama wieczorem, więc Sullivian się zgodził. Dla matki wszystko, bo jest tylko jedna. Nie raz słyszał pochwałę od instruktorki, że świetnie tańczy. Miał talent, jednakże i tak wolał siedzieć nosem w książkach. Opasłych tomiskach na temat przeszłych wydarzeń z życia czarodziei czy dziwnych symboli.
Bacznie przyglądał się, jak inni tańczą i miał wrażenie, że to chyba nie jego miejsce. Postanowił zatem, że spróbuje ale nic na siłę. Muzyka grała, a Connor przebierał nogami, jak zawodowy tancerz. Klaskanie ludzi uświadomiło mu, że naprawdę ma talent. Po udanej lekcji udał się na wypoczynek, a potem na imprezę!

4

zt

Gdy Sunny dowiedziała się o tym, że ma się odbyć nauka tańca jęknęła niechętnie i pokręciła przerażona głową na boki. O nie, nie tylko nie nauka tańca. Mimo, ze Sunny była świetną tancerką dziś była w okropnej formie i nastroju. Nie miała najmniejszej ochoty uczyć się tańczyć ani nic innego. Miała dość wszystkiego, strasznie bolała ją ręka, którą obiła na targu. Nadal na jej lewym ramieniu widniał ogromny siniak, który przed wszystkimi ukrywała. Dodatkowo w nocy na łodzi uderzyła się w szafkę co sprawiło, ze na jej prawym udzie również pojawił się ogromny siniak. Tak pech nad pechami, ale co poradzić.
Kiedy znalazła się na miejscu westchnęła cichutko. Muzyka głośno rozbrzmiewała, a ludzie tańczyli zadowoleni. Westchnęła cichutko i dała się porwać muzyce mimo, że prawa noga dawała jej się we znaki. Nie wychodziło jej to za dobrze jako "kalece", ale co poradzić.
Kiedy skończyła szybko udała się do swojej łodzi.

kosteczka : 6

[ z /t ]

Lindsey nie zamierzała po raz kolejny się ośmieszyć, bo zamierzała pójść na imprezę w klubie. Uznała więc, że chociaż spróbuje nauczyć się jakichś indyjskich tańców. Przyszła na miejsce z lekko skonsternowaną miną, mając nadzieję, że za kilka sekund nie będzie stamtąd uciekać w akompaniamencie drwin i śmiechów. Zanim podeszła bliżej, obserwowała innych, którzy także przyszli nauczyć się jakichś kroków, żeby nie wyglądać jak totalne łamagi podczas imprezy, ale nikt nie radził sobie stuprocentowo dobrze. W końcu podeszła bliżej, żeby posłuchać muzyki.
Wsłuchiwała się chwilę w dźwięki bębnów. Po kilkudziesięciu sekundach w jej głowie odezwał się głosik, który mówił jej nic innego jak "Pieprzyć to, po prostu spróbuj". Pomimo tego głosu chciała się wycofać, ale jakaś przechodząca hinduska popchnęła ją tak, że wylądowała tuż na samym środku "parkietu". Nie wiedząc co zrobić, zaczęła się ruszać w rytm bębna. Jakież było jej zaskoczenie, gdy zauważyła zaskoczone i zadowolone twarze zgromadzonych tu osób. Taniec przychodził jej bez problemu, więc nie przestawała, a uśmiech na jej ustach robił się coraz większy. Widać naprawdę wczuła się w klimat Indii, bo teraz szło jej o wiele lepiej niż z walcem. Gdy grający mężczyźni przestali stukać w bębny, dziewczyna uznała, że chyba już wystarczy. Usłyszała nawet, jak jeden z nich pytał drugiego, czy Lindsey jest Induską.
Ruszyła przed siebie, myśląc tylko o tym, jak jej znajomi (o ile takowi pojawią się na imprezie) zdziwią się, gdy dziewczyna będzie królować na parkiecie.

Kosteczka: 1, oczywiście

Naya w sumie nie miała zielonego pojęcia czemu wybrała się na tańce. I to indyjskie w dodatku. Coś czuła, że to się nie może dobrze skończyć, ale jak się bawić, to się bawić, tak? Więc gdy tylko przybyła na miejsce i zauważyła jak część uczniów wywija już i bawi się w najlepsze, ona postanowiła, że nie będzie gorsza i niemal od razu się do nich przyłączyła. I mimo, że z początku nic jej nie szło i ogólnie na tle innych radziła sobie beznadziejnie, nie poddawała się i ćwiczyła dalej. A oklaski tutejszych ludzi, którzy przyszli obejrzeć kompletnie nie wiedzących co robić turystów, tylko dodawały jej otuchy i po chwili totalnie wczuła się w tą niesamowitą atmosferę. I nawet żałowała, gdy trzeba było kończyć, bo dała się całkowicie porwać muzyce. Całe szczęście, że przed nią jeszcze zabawa w klubie.

kostka 5

z/t