Obecny czas to 10.05.24 15:57

Znaleziono 1 wynik

Katedra Kul Kryształowych

nie rzucam, bo #genetyka

Polowałam na niego jakiś tydzień, bo wciąż było mi po prostu głupio, że zostawił mi swój płaszcz (oby nie jedyny), znikając tak szybko, iż nie zdążyłam w żaden sposób zareagować. Nie wiem, czy wydawało mu się, że zapisałam jego adres (tak na dobrą sprawę ledwie zerknęłam na kopertę, znacznie bardziej interesowała mnie jej zawartość, i gdyby mi tego nie powiedział, nie wiedziałabym nawet, że mieszka w Hogs) albo zapamiętałam go, kiedy nie-odpisywałam na list Deara, aczkolwiek nie byłam sobie w stanie przypomnieć, przy jakiej ulicy dokładnie mieszka, nie mówiąc już o numerze mieszkania. Dlatego też, gdy w końcu trafiliśmy na siebie na wspólnych zajęciach, przyczaiłam się, w ślimaczym tempie pakując rzeczy do torby  i dopiero, kiedy Calum ruszył w stronę drzwi, mało subtelnie rzuciłam się w jego stronę, materializując się tuż przed nim. Oczywiście przytłoczyłam go wyjaśniającym okoliczności słowotokiem, przepraszając, że wciąż jeszcze nie odzyskał swojej własności.
Plan był prosty - mieliśmy razem przejść się do Pokoju Wspólnego Krukonów, żebym mogła mu oddać płaszcz (czysty i wyprasowany - może jedynie odrobinę przesadziłam, skraplając go kilkoma kroplami wywaru z lawendy, ale liczyłam na to, że Calum nawet tego nie wyczuje). Aczkolwiek dzisiaj był ten dzień, kiedy schody wyjątkowo kaprysiły, przesuwając się tak, jak tylko chciały i nie zważając na jakiekolwiek protesty. Byliśmy już mniej więcej dziesięć schodów od nieprzemieszczającej się powierzchni płytek, kiedy nagle coś nami szarpnęło - w ostatniej chwili złapałam się balustrady, żeby nie polecieć na wylądować na Dearze. - O słodka Roweno, tylko nie to, chodź, skaczemy - błyskawicznie złapałam Krukona za rękę, ruszając przed siebie, lecz równie gwałtownie przerwałam rozbieg, niemalże w ostatnim momencie wycofując się ze swojego zamiaru - jakimś cudem schody zdążyły się rozszerzyć, dosztukować kilka stopni, a my znaleźliśmy się już nad poziomem posadzki. Nie dałabym rady skoczyć - nie z takiej wysokości. Nerwowo zacisnęłam palce na jego dłoni i dopiero po chwili zreflektowałam się, co robię - przeprosiłam więc Caluma (ponownie), nie patrząc mu się w oczy, po czym zamiast niego zaczęłam z powrotem miażdżyć barierkę.
Kiedy schody połączyły się z kolejnym piętrem, czym prędzej z nich zeszłam, marząc o tym, by znaleźć się na stabilnym, nieprzemieszczającym się gruncie. Nie zastanawiałam się nawet, gdzie wylądowaliśmy. Dopiero wdzierająca się do myśli cisza w połączeniu z wirującym kurzem, królującym na opuszczonym korytarzu, sprawiły, że dodałam dwa do dwóch i jęknęłam cicho. - Piąte? - choć szeptałam, odniosłam wrażenie, że niemalże to wykrzyczałam, echo niosło moje pytanie, odbijające się wielokrotnie od ogołoconych ścian. - Wróćmy lepiej na te schody - dodałam o kolejne pół tonu ciszej - aczkolwiek, kiedy odwróciłam się, czekała na mnie niespodzianka. Schody wyparowały. Przeklęłam pod nosem mało subtelnie, zastanawiając się, co powinniśmy zrobić. - Poczekajmy na nie, ale może nie na widoku? Bo jeśli ktoś nas tutaj znajdzie, na milion procent zarobimy paskudny szlaban - poruszyłam klamkami dwóch drzwi, które okazały się zamknięte… dopiero trzecie… otworzyły się przede mną same? Zmarszczyłam nieco brwi, bo wydawało mi się to… niepokojące? Lecz szybko zapomniałam o swoich obawach, kiedy przekroczyłam próg i… znaleźliśmy się w królestwie kryształowych kul, skrzących się tajemniczo na zakurzonych półkach. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa - zamarłam, chłonąc wzrokiem ten obraz.
by Ulla Tiverton
on 18.10.17 14:49
 
Search in:
zakazane piętro
Temat: Katedra Kul Kryształowych
Odpowiedzi: 83
Wyświetleń: 3524

Powrót do góry

Skocz do: