Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Las w pobliżu Hogsmeade

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 25 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 17 ... 25  Next
AutorWiadomość


Audrey Delilah Primrose
Audrey Delilah Primrose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 1004
  Liczba postów : 1900
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Sty 09 2011, 18:06;

First topic message reminder :



Miejsce powszechnie znane wśród mieszkańców wioski, jednak niezbyt często odwiedzane, w szczególności przez uczniów, traktujących ten las jako teren nieznany i niezbadany. Na pozór nie ma tu nic specjalnego, jednak chcący i zdeterminowani, mogą zawędrować wgłąb mini puszczy, gdzie wprost roi się od życia. Nie umiera ono nawet zimą - zawsze znajdzie się jakieś stworzenie, niekiedy przyjazne. Nie znaczy to jednak, że można beztrosko przemierzać ścieżki, gdyż istnieją tu także zwierzęta niebezpieczne. Jak w każdym podobnym miejscu należy uważać, aby nie zejść z ledwo widocznych dróżek, aby trafić z powrotem.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySro Maj 21 2014, 15:52;

+18

Jego świadomość rozpływała się wraz z każdą sekundą, pozwalając mu na zupełne zatracenie się w obecnej chwili. Nie miało zupełnie znaczenia to, że to była Scarlett, bo i czemu miałby się tym teraz przejmować? Trzymał ją w swoich ramionach, składał pocałunki na rozgrzanej skórze i wciągał w nozdrza ostry zapach seksu, jaki rozniósł się po samochodzie, zupełnie gubiąc gdzieś po drodze rozum i poddając się wewnętrznemu instynktowi. Trzymał ją mocno przy sobie, z zadowoleniem przyjmując jej ruchy bioder, które ułatwiały mu nieco poruszanie się w niej, chociaż tak naprawdę wcale nie potrzebował tego wsparcia. Myślicie, że w Quidditcha gra się tylko dlatego aby nie przytyć? Oj nie, wszystko przecież koncentrowało się na utrzymaniu odpowiedniej kondycji fizycznej. Eheheh, no widzicie, Sharker nie na darmo był właśnie pałkarzem. Często miał okazję do ćwiczenia ramion, dlatego nie ma co się dziwić, że przytrzymanie drobnej blondyneczki nie sprawiało mu problemów i operacje w takiej pozycji sprawiały jedynie większą radość. Mógł się zmęczyć podczas dawania im obojgu przyjemności, a więc lista zalet rosła, sprawiając, że każdy kolejny pocałunek był intensywniej odczuwany, a każdy ruch idealnie wymierzony.
Każdy głośniejszy oddech ginął w płucach, pomagając utrzymać przytomność w obezwładniającym gorącu, a każdy dźwięk, który wyrywał się z ust dziewczyny sprawiał, że krew coraz intensywniej w nim wrzała, sprawiając, że ich taniec stawał się coraz gwałtowniejszy, coraz bardziej dziki i goniący jedynie do orgazmu, który miał ich oboje wcisnąć w fotel. Tylko jak się zachowają już po? Kiedy osiągną szczytowanie i on opadnie na nią ze zmęczeniem. Na pewno ją obejmie i pocałuje, lecz jakie słowa padną dalej? Oczyszczą się i ubiorą, ale czy zapadnie milczenie, czy może rozwinie się konwersacja? Przyjemna bądź nieprzyjemna? Najwyraźniej zaraz miało się wszystko rozwinąć i tak na dobrą sprawę okazać, bo jego ruchy były coraz bardziej chaotyczne, pocałunki coraz bardziej chciwe, aż wreszcie całkowicie ustały, gdy podtrzymywał ją jedynie jedną ręką, a palce drugiej wplótł w jej gęste włosy. Pociągnął je nieco zaczepnie, by zaraz oboje mogli skończyć w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund od siebie, gdzie w jego przypadku na pewno pomógł mu jej krzyk, jaki z pewnością wyrwał się z jej warg po osiągnięciu orgazmu. Wypuścił powietrze z cichym świstem, zupełnie tak, jakby przez całą tą gonitwę wstrzymywał je uparcie, a potem westchnął, wysuwając się z niej powoli i rozluźniając uścisk palców, aby zaraz chwycić ją delikatnie i znowu zamienić miejsca, sadzając się na fotelu, a ją na swoich kolanach. Przytulił ją, mknąć palcami po jej krzyżu i masując go delikatnie, odprężająco, aby mogła się rozluźnić i odpocząć. Nic nie mówił, bo i nie czuł takiej potrzeby, dając im na razie moment na uspokojenie oddechów, gdzieś w między czasie składając na jej czole pocałunek.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySro Maj 21 2014, 21:21;

+18
Cóż, SMS pomimo tego, iż grała w quidditcha, nie miała kondycji. Pałkarzem także nie była jakimś rewelacyjnym. Ciężko było stwierdzić nawet, aby miała do tego jakiś talent. A pomimo to podczas seksu potrafiła nagle zrobić naprawdę wiele, jak gdyby była jakąś cholerną sportsmenką. Zabawne. Widocznie praktyka czyni mistrza. Dlatego bez względu na umiejętności Rasheeda i jego kondycję, nie była raczej osobą, która była bierna podczas kochania się z drugą osobą. Zazwyczaj to ona lubiła dominować, lecz w przypadku tej oto dwójki to chłopak miał silniejszy charakter, więc po prostu wspomagała go ruchem bioder, ściskaniem jego ciała oraz jękami, które wydobywały się z jej gardła, coraz głośniejsze, z każdą sekundą. Nic dziwnego, w końcu zatapiali się w sobie, w tej niesamowitej przyjemności, która otaczała ich dookoła, a także wylewała się z ich ciał każdymi porami i komórkami. Czuła się trochę jakby za moment miała stracić przytomność, ale przecież nic takiego nie miało nastąpić. Zamiast tego gonitwa nagle się zatrzymała, wyginając Scarlett w łuk na tyle, na ile pozwalała jej na to swoboda ruchów, lekkie szarpnięcie włosów dodało tylko jeszcze więcej pikanterii do całej tej sceny, a krzyk zwiastujący osiągnięcie pełnego spełnienia wypełnił zakamarki samochodu, zapewne też przedostając się trochę do świata zewnętrznego. Oddychała ciężko, niesamowicie szybko, mrugając gwałtownie i próbując uspokoić galopujące bicie serca. Tak. To było zdecydowanie niesamowite.
Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym Sharker ponownie posadził ją sobie na kolanach, a ona mogła wtulić w niego swoje nagie ciało. Zmrużyła na moment oczy, czując pocałunek na swoim czole, a potem ułożyła głowę na jego ramieniu, dysząc mimo wszystko coraz spokojniej. Jeździła palcami po bokach jego torsu, bo tylko tam teraz miała dostęp, bo przecież chłopak miał za sobą oparcie fotela. Odczucie pełnego zadowolenia rozpływało się z każdą chwilą, a zamiast niego na pierwszy plan pchały się niewygodne pytania, wątpliwości i myśli, które chciały zaburzyć jej spokój. Trochę więc desperacko uniosła głowę, zaczynając całować ślizgona po szyi, ramionach i obojczykach, nie chcąc jeszcze pozwolić na to, aby ta chwila miała zniknąć, a po niej miało zostać jedynie puste, rozmyte wspomnienie. Nie miała pojęcia, co na to Rash, ale przecież póki co jeszcze jej nie uciekał, więc po prostu go całowała.
- Chcesz teraz uciec? Czy dałeś już mi wystarczająco dużo miłości jak na jeden wieczór? Jak myślisz? - szeptała, nie przerywając swoich czynności, jak gdyby to mogło go przekonać do tego, że nie, wcale nie. A przecież to nic nie znaczyło, prawda? Och, biedna Saunders, pogubiona w tym walniętym świecie.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySro Maj 21 2014, 22:48;

Łapał oddech, a jednocześnie chwytał ulotny moment, który właśnie trwał, nieubłaganie mając zniszczyć ich przyjemność, jaką przecież dopiero co odczuwali, zaspokajając tym samym jedną z bardziej przyziemnych potrzeb. Ona chciała miłości, a on mógł jej ją dać, co prawda nie taką wymarzoną, jaką zapewne chciałaby się cieszyć, ale dobrze było zacząć od takiej namiastki, chociaż w jego przypadku mogło się też na takich ochłapach zakończyć. W każdym razie dzisiaj była tylko jego, a on był tylko jej. Spletli się w uścisku i dochodząc razem do spełnienia na sekundę złączyli się w jednym, identycznym pragnieniu, które sprawiło, że teraz musieli gdybać nad tym co dalej. Nie chciał się nad tym zastanawiać, a Scarlett jakby wyczuła jego niechęć do rozsypywania w proch tego momentu, lub sama miała podobne odczucia, bo poczęła obsypywać go pocałunkami, których on nie mógł oddać, ze względu na to, że nie chciał jej przerywać. Lubił brać, więc i na to jej pozwolił, rozluźniając się całkowicie i masując jej krzyż, a gdy już skończył, umiejscowił szczupłe, długie palce pianisty na jej wąskiej talii, mknąć nimi lekko ku górze, aby znowu móc dotknąć jej piersi. To był chyba ten element kobiecej budowy, który fascynował go najbardziej i za którym zawsze tęsknił podczas zbliżenia z mężczyzną, dlatego nadarzającą się okazję do zabawienia się nim postanowił wykorzystać jak najlepiej mógł.
- Nigdzie się nie wybieram. - stwierdził, gdy już zadała swoje pytanie, odsuwając jedną dłoń i przytrzymując nią jej podbródek w taki sposób, aby spojrzała mu w oczy. - Bierz póki można Scarlett, wszak nie wiadomą jest czy i jutro będzie nam dane powtórzyć dzisiejsze wyczyny, chociaż przyznam się, że byłoby szkoda, gdybyś teraz wyślizgnęła się na zawsze z mych ramion.
Kiedy skończył mówić, zbliżył się, ponownie kradnąc jej pocałunek, który jednak nie był już tak gwałtowny i żądający, a spokojny, może nawet w pewnym sensie czuły? Dziwnie to słowo brzmiało w kontekście Sharkera, ale wszystko jest możliwe! Nie ulegało wątpliwości to, że on nie chciał tracić tego, co teraz wytworzyło się między nimi, a to wszystko z egoizmu. Nie zastanawiał się nad tym czy ona czuje potrzebę zwykłej, ludzkiej bliskości, a przecież musiała, skoro zgodziła się na uprawianie z nim seksu, czy też czegoś głębszego. Kochania nie tyle fizycznego co emocjonalnego, bo przecież tego absolutnie nie mógłby jej dać, a przynajmniej tak sądził. Kochał już raz, ale nie potrafił zatracić się w tym uczuciu, niszcząc je w sobie jak zarazę, jaka trawiła ciało, sprawiając, że cały kościec kruszył się przy najlżejszym dotyku i stracił tę osobę na własne życzenie, mimo, że była w stanie poświęcić mu wiele. Może to właśnie o to chodziło? Tyle razy zdobywał, że gdy już sięgnął po ostateczne, zaciskał brutalnie palce na sercu i miażdżył je w jednym, szybkim ruchu, jakby to była jakaś świetna i zabawna nowa gra lub swoiste zawody.
Nie żałował, ba, z wyrachowaniem zamierzał dążyć do powtórki.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyCzw Maj 22 2014, 00:51;

Nic dwa razy się nie zdarza. Nie ma dwóch tych samych dni, czy tych samych pocałunków. Coś w tym było, jednak Scarlett uparcie nie chciała się do tego przyznać. Nie chciała mieć świadomości, że piękne chwile nigdy się nie powtórzą. Ta świadomość była zbyt łamiąca, szczególnie w tej chwili, kiedy wszystko mieszało się ze zdrowym rozsądkiem, choć nie powinno. Uczucia są tym, co sieją w naszych organizmach zamęt, w naszych życiach chaos, w kontaktach międzyludzkich huragan. Ale to było jednocześnie tym, co wszyscy kochają, bo nadają jakiś smak szarej egzystencji i zdecydowanie nie pozwalają się człowiekowi nudzić. I ona tego pragnęła. Tej jakiejś dziwnej destabilizacji, choć miała świadomość, że przemeblowanie może być gruntowne i może nigdy się nie odbudować. Teraz i tak już było na to za późno, bowiem oboje przekroczyli granicę i nie dadzą rady cofnąć czasu, zakładając, że oboje by tego chcieli. To się już zdarzyło, od tego nie ma ucieczki. Czy Saunders chciała uciekać? Przecież była idealnym tchórzem. Większość ślizgonów nimi była. Jednak w tym aspekcie chciała zmierzyć się z prawdą, choć... nie chciała czynić tego teraz. Teraz Rasheed był za blisko, w dodatku naprawdę nie wyglądał na takiego, który chciałby teraz uciec. Co ją nieco pocieszyło.
Gdzieś pomiędzy pocałunkami odciskającymi się na jego skórze, rzeczywiście uniosła głowę do góry, patrząc w jego oczy. Lecz gdy poczuła jego dłonie na swoich piersiach, zmrużyła w zadowoleniu powieki, na nowo delikatnie je rozchylając, kiedy mówił. I to, co powiedział, było swoistą zachętą do tego, że Sharker może być ulotny niczym puch dmuchawców, dlatego nie mogła pozwolić mu teraz odejść. Nie chciałaby mieć świadomości, że mogła spędzić z nim więcej czasu, a tymczasem pozwoliła mu odejść gdzieś daleko. Przytrzymała go więc nieco kurczowo, odwzajemniając czuły pocałunek, który rzeczywiście tak naprawdę do niego nie pasował. Lecz teraz, kiedy zbyt silne pożądanie minęło, naprawdę pragnęła kolejnych ochłapów miłości, zanim ślizgon zmiażdży jej serce jednym ruchem. Przysunęła się do niego tak blisko, jak tylko mogła, całując go żarliwie, mocno trzymając jego głowę, gdzie we włosy wplatała swoje dłonie.
- W takim razie zamawiam cię na dziś, ten jeden raz możesz ulec, bo potem znikniesz jak zawsze, prawda? - wyrzuciła z siebie potok słów, kiedy oderwała się na chwilę od ust chłopaka, lecz po tym do nich wróciła, jak gdyby jego odpowiedź nie miała większego znaczenia, choć miała. Ale nie zamierzała tego nikomu okazywać, nie zamierzała się uzewnętrzniać do granic możliwości. Jedynie trochę, uważając, że to, co się tutaj stało i to, co wypowiedziały ich języki, zostanie między nimi, w samochodzie, no tutaj po prostu. Mogli więc nawet sobie przyrzekać miłość do grobowej deski, gdyby chcieli, ale przecież jak stąd wyjdą, nie będzie miało to żadnego znaczenia czy pokrycia w rzeczywistości. To było piękne i zgubne zarazem.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyCzw Maj 22 2014, 01:52;

Cóż miał robić, jak jej odmówić? Czy potrafiłby to zrobić? Odkryła przed nim kilka kart, naznaczając ich spotkanie potrzebą bliskości, a czy on zamierzał rezygnować z oferowanej mu szansy? Nie był jeszcze takim idiotą, aby to robić. Chciwy nowych doznań, zapatrzony w przyjemność, nawet nie zastanawiał się więcej nad tym czy w ten sposób zniszczą swoją przyjaźń, bo czy w sumie tak się dało? Wiecie, zerwać znajomość, która miała tak silne podwaliny, bo przespali się ze sobą? Raz, może dwa lub więcej, to bez znaczenia. Nie potrafiłby tak, chociaż to często się tak kończyło. Wcześniej czy później któraś strona ulegała, porwana przez chwilę, bądź omotana alkoholem, a potem pojawiał się żal. Niewypowiedziana potrzeba cofnięcia czasu, chociaż zazwyczaj działało to w drugą stronę, nie z jego inicjacji. Jak wiadomo jeden wyjątek był, ale wyjątki jedynie potwierdzają regułę. Może teraz miał pojawić się kolejny? Może mieli szansę na to, aby po prostu przerobić kwaśność obecnej sytuacji w lemoniadę, za pomocą zwyczajnego cukru? Potrafił spijać z jej warg coś lepszego niż miód, niż najpyszniejsza ambrozja i zamierzał jej dawać to samo, a ludzie? Ludzie niech się pierdolą.
Roześmiał się dźwięcznie, robiąc na chwilę przerwę od pocałunków.
- Ostatnim razem to Ty zniknęłaś. - wyrzucił jej ponownie, uśmiechając się złośliwie i to była w gruncie rzeczy jego odpowiedź. Więc wszystko zależało od niej, tak? Zdaje się, że powinno jej być to na rękę. Która kobieta nie lubiła rządzić? Takiej jeszcze chyba świat nie widział, a przynajmniej on takowej nie spotkał. Nieważne jednak ilu instrukcji by nie rozdały, bądź ile oporu postawiły, zawsze wszystko grało tak samo. Głośno i seksownie, gdy cały opór był tłamszony i stapiany w nicość.
Wtedy też dał jej ten dzień, ten pakiet ulotnych chwil, których z taką zaciętością się chwytała, bo był na tyle wielkim hedonistą, że po prostu nie mógł się powstrzymać. Egoizm tak zawładnął jego motywacjami, że dodatkowo wymusił na niej następne spotkanie, kiedy to dając jej zaczepnego klapsa, zażądał, aby częściej nosiła seksowną bieliznę. Wszak nie było wiadomo, kiedy następnym razem zagarnie ją do siebie, aby sprawdzić czy dostosowuje się do jego zaleceń. Dalej, Scarlett, bądź grzeczną diablicą.

[ztx2]

Wiesz, gdzie możesz pisać c:
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyPią Wrz 26 2014, 10:08;

Tydzień z powodu rozłąki zapewne był ciężki zarówno dla Isolde jak i dla Zachariasza. Dwójka zakochanych najpewniej nie chciałaby się rozstawać, ale w ich życie, dorosłe życie, wkradły się już obowiązki, których nie mogli zaniedbać jak rozhisteryzowane nastolatki. Każdy dzień roboczy tygodnia dłużył się Zachariaszowi, a kawa przestawała smakować. Czekał wieczorami na list od Isolde, żeby się złamała, bo on już był gotowy, aby lecieć do kamienicy numer dwadzieścia trzy. Przygryzał wargi, wbijał pięści w poduszkę i krzyczał. Z tęsknoty, smutku i samotności. Nigdy się tak nie czuł. Każdego dnia sprawdzał, czy sowa nie przyniosła zawiadomienie o śmierci Zoi bądź podpisaniu przez nią papierów rozwodowych. Chociaż poprosił swoich znajomych o pomoc w poszukiwaniach, wszystko szło na marne. Już dawno zgłosił sprawę do Ministerstwa Magii i figuruje tam jej nazwisko w zaginionych osobach, ale to wciąż nie dawało mu upragnionej wolności. Właśnie na tym polegały małżeństwa z przymusu. One nie miały prawa istnieć.
Gdy wybił upragniony piątek, Zachariasz dość szybko zamknął "Antykwariat". Wrócił do Hogsmeade i zabrał z domu najpotrzebniejsze rzeczy. Chciał zaskoczyć Isolde. Jeśli mieli tylko dla siebie weekendy, to każdy z nich powinien być wyjątkowy. Nie dał rady sam tego wszystkiego zanieść, chociaż większość rzeczy było już zaczarowanych w namiocie, to mimo wszystko był on ciężki i niewygodny do noszenia. Torba lewitowała tuż za nim, gdy zmierzał w stronę Lasu. Miał dokładnie cztery godziny na rozłożenie wszystkiego. Dość głęboko wszedł między drzewa i krzewy. Nigdy nie był za specjalnie blisko z naturą, ale przez tyle lat zdążył odkryć wyjątkowe miejsce. Namiot został rozłożony za pomocą czarów. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jest zwykłym, małym schronieniem przeciwko deszczowi dla skauta. Nic bardziej mylnego! Na początku wypadałoby opowiedzieć, co znajduje się na zewnątrz. Tuż obok wejścia piętrzyły się kawałki drewna, które czekały tylko na podpalenie. Tylna ściana namiotu była przezroczysta, a przed nią znajdował się pojemnik z paszą dla sarenek. Zwierzątka podchodziły do karmnika, kiedy tylko czuły się pewnie. Właśnie to odpowiadało za wyjątkowość tego miejsca. Gdy wchodziło się do środka namiotu, było czuć goździki oraz resztę przypraw potrzebnych do piernika. Po lewej stronie znajdowała się magiczna kuchnia, a na jej blacie piętrzyły się najpotrzebniejsze składniki, o których Zachariasz dowiedział się w bibliotece. Na wprost znajdowało się łóżko z przezroczystą ścianą tylko od wewnętrznej strony, tak że zwierzątka znajdujące się na zewnątrz namiotu nie widziały, co się dzieje w środku. Na prawo oddzielona niewielką zasłonką, na której co chwilkę pojawiały się krople deszczu, znajdowała się łazienka. Pewnie wielu się by zastanawiało, jak tam doprowadzono wodę, ale przecież jesteśmy w świecie magii! Zachariasz uwielbiał właśnie taką pogodę. Jesienną, wyjątkową, obfitującą w kolory i zapach cynamonu, dyni oraz imbiru. Gdy rozsiadł się wygodnie na łóżku, przywołał swoją sowę, której przekazał list dla Isolde oraz zaczarowany naszyjnik pełniący funkcję świstoklika.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Wrz 28 2014, 14:22;

Jej też nie było łatwo. Nie sądziła, że w tak krótkim czasie zdąży się uzależnić od Zachariasza, od jego miłości, od bliskości, która ich rozpalała i przywracała spokój. Wiele razy sięgała po pióro, by napisać, że jednak czeka na niego, żeby przyszedł, ale potem jej wzrok padał na stos książek i niezapisane rolki pergaminu. I rzeczywiście, sięgała po pióro, ale tylko po to, by znów wynotowywać jakieś informacje, zaciskając przy tym boleśnie usta i starając się nie myśleć o Zachariaszu, za którym tak bardzo tęskniła. Ale miała silną wolę i równie silne poczucie obowiązku. Bała się zostawiać wszystko na ostatnią chwilę, zresztą jeśli chciała być z Zachariaszem, jeśli planowali razem przyszłość, to ich związek nie mógł polegać na rzucaniu wszystkiego i skoncentrowaniu się tylko na dniu dzisiejszym, na miłości, która przyszła zupełnie niespodziewanie i wywróciła ich życie do góry nogami. Jeśli mieli dzielić przyszłość, to tym bardziej powinna myśleć o swojej własnej przyszłości. Jeśli mieli być partnerami, Isolde nie mogła czuć się gorzej wykształcona od niego, jej ambicje nigdy by nie pozwoliły na jakiekolwiek poczucie zależności od mężczyzny. Inne niż to uczuciowe. Poza tym dozowanie sobie miłości jest rozsądne, przynajmniej tego zdania była Isolde, a jeśli nawet nie była, to próbowała się o tym przekonać, wpatrując się tępo w okno i zastanawiając, co porabia jej ukochany.
Piątek był dniem wybawienia i oczekiwała go z niecierpliwością, a kiedy otrzymała list od Zachariasza, na jej ustach pojawił się promienny uśmiech. Poprawiła szybko makijaż, ubrała się w dopasowane, ciemne dżinsy podkreślające jej zgrabne nogi i miłą krągłość bioder, szmaragdową bluzkę z długim rękawem, a na wierzch narzuciła czarny sweter, wciągnęła jeszcze ocieplane trampki, po czym ujęła w palce dołączony do listu naszyjnik i zamknęła oczy, gdy gwałtownie nią szarpnęło, a świat dookoła zawirował. Znalazła się przed jakimś namiocikiem, na który tak naprawdę nie zwróciła większej uwagi, bo na widok Zachariasza poczuła uderzenie gorąca i odniosła wrażenie, że w jej głowie i sercu eksplodowały tysiące fajerwerków. Bez słowa podeszła do niego, oplotła ramionami i pocałowała gorąco w usta, wdychając zachłannie zapach jego ciała. Nie mogła się powstrzymać przed składaniem kolejnych pocałunków na jego wargach, jakby dopiero teraz w pełni zrozumiała, jak potwornie, jak straszliwie i nieznośne za nim tęskniła. Zamruczała cichutko, gładząc jego kark i zastanawiając się, jak wytrzymała tyle dni bez niego. Niesamowite. Była pełna uznania sama dla siebie za tak niespotykaną siłę woli. W końcu odsunęła się o krok i spojrzała na niego z uśmiechem, zarumieniona i promieniejąca szczęściem. A potem jej wzrok padł na namiocik. Uniosła leciutko brwi i bez słowa wsunęła się do środka.
Nie spodziewała się czegoś takiego. Otworzyła szeroko oczy, patrząc to na łóżko, to na magiczną kuchnię, to na łóżko i nie wiedząc, co powiedzieć. Odwróciła się szybko do Zachariasza i pokręciła powoli głową, nie panując nad niemądrym uśmiechem rozlewającym się po jej twarzy.
- Jesteś. Absolutnie. Niesamowity. Uwielbiam cię - szepnęła, wodząc opuszkami palców po jego szczęce i kończąc na podbródku, który nadal uważała za skończoną doskonałość. - Okropnie tęskniłam - westchnęła, opierając głowę na jego ramieniu.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySro Paź 01 2014, 18:22;

Zachariasz bał się, że miłość już nigdy nie przyjdzie. Minęła już trzydziestka, a on wciąż tkwił u boku kobiety, którą nienawidził. Chociaż już od paru miesięcy nie miał kompletnie wieści od Zoi, nie mógł nazwać siebie wolnym człowiekiem. Cierpiał każdego wieczoru, wzdychając do Isolde, która wówczas była niedostępna. Samotność wkradała się do kieliszka jednego, drugiego i trzeciego, a whisky kończyła się nieubłaganie. A potem przyszła, ona, pani Miłość, zupełnie z zaskoczenia jakby się nie spodziewał, nie dowierzał. Marzenia się spełniły, a Zachariasz każdego dnia budził się i sprawdzał, czy jest jakaś cząstka Isolde w mieszkaniu jak listy czy może to wszystko to wymysł jego wyobraźni. Otwierał oczy i zamykał, zdając sobie sprawę, że nie śni. A piątek był co raz bliżej znów będzie mógł chwycić Isolde w swoje ramiona, zatracić się w kobiecym zapachu, ucałować miękką skórę. Zachariasz nie pozwoliłby dziewczynie rzucić studia na ostatnim roku albo zdać dyplom tylko po to, aby mieć papier. Bloodworth była ambitna i nie mogła tego zmienić przez mężczyznę, z którym się związała. Zachariasz mógł ją nawet zmuszać, ale przede wszystkim ustalił zasadę: w tygodniu pracujesz, a w weekend jesteś tylko moja. To pozwoli im zachować jakikolwiek rozsądek. Oczywiście, że najchętniej nie wychodziłby z łóżka, jadł codziennie omlety, pił najlepszą kawę i przytulał się do drobnego ciała.
Sowa wróciła szybciej niż myślał. W końcu miała naprawdę niewielką odległość do pokonania. Dał jej smakołyka, głaszcząc tuż nad dzióbkiem. Czekał, ale wiedział, że Isolde nie będzie się grzebać. Była tak samo stęskniona jak on. Wyszedł przed namiot tylko po to, aby zapalić. Nie wiedział, czy zostaną tu na cały weekend, ale już wziął spory zapas papierosów. Nie przychodziło mu do głowy, że Isolde będzie kazała mu rzucić. Nie wchodziło to w grę. Ktoś powiedział, że papieros tuż po jest najlepszym zakończeniem stosunku. I właśnie temu człowiekowi Romek powinien postawić paczkę swoich najlepszych. A wtedy usłyszał trzask, porzucił papierosa na ziemię, zgniótł go stopą. I już była przed nim, już w jego ramionach. Przytulił Isolde mocno do siebie, ujął pośladki i za nie podniósł ku górze. Nie musiał czekać długo aż Bloodworth otuliła nogami jego biodra. Całował ją zachłannie jak gówniarz, który tylko znalazł możliwość, gdy nauczyciel nie patrzy i ściągnął swoją dziewczynę w ciemny zakamarek szkoły. Oni nie musieli się kryć. Byli dorośli, a i tak nie potrafili się od siebie oderwać. Wszedł z nią do namiotu, aby schronili się przed zimnem. Klepnął w tyłek i delikatnie odstawił na ziemię. Ucałował palce Isolde, uśmiechając się po chwili.
- Tylko nie myśl, że skoro tak tęskniłaś, to odpuszczę Ci piernik - pogłaskał ją po plecach, a potem przytulił z powrotem do siebie. Czy można chorować, tęskniąc? Bo Zachariasz myślał, że jeszcze kilka minut temu bolała go głowa, mięśnie były spięte. A teraz... jak ręką odjął. Może miłość to też lek na Parkinsona?
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyCzw Paź 02 2014, 21:00;

Pisnęła, gdy podniósł ją w ten sposób i namiętnie pocałował. Oplotła nogami jego biodra, mrucząc cicho i oddają każdy pocałunek. Po jej ciele rozlała się fala ciepła, a przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa niebezpiecznie skracając oddech. Merlinie, dlaczego, dlaczego on tak na nią działał? Prawdę mówiąc miała ochotę popchnąć go na łóżko, ściągnąć z niego te wszystkie ubrania, które tak bardzo jej przeszkadzały, i oddać się zachłannej miłości, ale przecież nie zrobi tego, bo... bo może lepiej by było, żeby tym razem, to Zachariasz zdecydował, kiedy będą się kochać. W Is ciągle odzywały się słabe echa jej wrodzonej skrytości i nieśmiałości i mimo że pierwszy wspólny raz mieli już za sobą, to wciąż nie potrafiła tak zupełnie otwarcie mówić o swoich potrzebach. Poza tym, co tu dużo mówić, nie chciała wyjść na nimfomankę. Mimo że usta Zachariasza doprowadzały ją do obłędu, podobnie jak dotyk jego palców, zaciśniętych na jej pośladkach i zapach papierosów, którego nie lubiła, ale w połączeniu z ciepłym zapachem skóry jej mężczyzny, stawał się bardziej znośny. Co prawda ten pocałunek nieco stracił na jakości, jako że Is czuła głównie smak papierosów, ale nad tym jeszcze popracuje. Pewnie nie przekona Zacha, żeby rzucił palenie, ale może przynajmniej wynegocjuje, żeby jej nie całował tuż po wypaleniu papierosa. Okropność.
Zabawne, dopiero przy nim w pełni czuła swoją młodość. I wcale nie dlatego, że był od niej sporo starszy. Po prostu nie musiała się hamować, ukrywać, powściągać emocji, przestawała się bać, że zrobi coś niewłaściwego albo palnie coś niepodobnego do niej. Nie czuła skrępowania, nie wstydziła się być sobą, choć nad pewnymi rzeczami musiała jeszcze trochę popracować. Wiedziała, że Zachariasz w pełni ją akceptuje, że zna ją jak mało kto i że nie obudzi się pewnego dnia, zastanawiając się, co robi z kobietą, którą do tej pory uważał za kogoś zupełnie innego.
- No wiesz?! - fuknęła, kiedy klepnął ją w pośladek, ale w jej głosie irytacja walczyła o lepsze z pewną zalotnością. Z jednej strony zawsze odbierała takie poklepywanie po tylnej części ciała za przejaw... dominacji i przywłaszczenia sobie kobiety, a z drugiej strony było to szalenie miłe i na swój sposób nawet ekscytujące. Kiedy ją objął, bezczelnie przesunęła dłonie na jego pośladki i zacisnęła na nich palce, uśmiechając się pod nosem.
- Nawet mi to do głowy nie przyszło... ale wiesz, mamy dla siebie cały weekend. Dzielnie pracowałam przez cały tydzień, żeby mieć mnóstwo czasu tylko dla ciebie... - zamruczała mu zmysłowo do ucha, wtulając się w niego mocniej, chcąc czuć jego bliskość jeszcze wyraźniej. Merlinie, mąciło się jej w głowie, miała jakieś zaburzenia osobowości, przy Zachariaszu stawała się mistrzynią dwuznaczności i erotycznych aluzji. - A ty? Tęskniłeś za mną chociaż troszeczkę? - uśmiechnęła się delikatnie, splatając dłonie na jego karku i przekrzywiając głowę tak, że jasne loki opadły jej na jedno oko i policzek. - Wiesz, kiedy myślę o swojej przyszłości, nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię tam nie być. Powinieneś zawsze być ze mną. Od zawsze. Dzięki tobie nareszcie... nareszcie przestałam walczyć sama ze sobą - dodała cicho, tym razem poważnym tonem, po czym uśmiechnęła się. - No, mniejsza z tym. To co? Piernik?
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySob Paź 04 2014, 12:47;

We wszystkich pocałunkach, muśnięciach skóry Isolde mogła poczuć tęsknotę. Teraz właśnie przeklinał w myślach ich pomysł o spotykaniu się tylko w weekendy. Miało to sens, gdy Zachariasz co chwilę wyjeżdżał zagranicę, ale teraz gdy miał dodatkowego pracownika mógł wysyłać go na spotkania, a sam dopracowywać szczegóły w biurze. Jednak nie robił tego zbyt często. Przesiadywanie w okolicy, w której mogła pojawić się Isolde, wywoływało autentyczny ból fizyczny. Był pewien, że sporo schudł jak na tygodniową rozłąkę. Już nawet kawa mu nie smakowała! Wyglądał przez niewielkie okienko u siebie w sypialni, spoglądając czy Isolde wraca z zajęć a może chciałaby do niego wpaść i stoi pod kamienicą? Pragnął, tak bardzo tego pragnął przejść dosłownie kilka metrów zapukać do niej do drzwi, prosząc o dosłownie piętnaście minut. Samotność wkradła się w jego życie od poniedziałku do piątku, a Zachariasz walczył ze swoimi słabościami, bo gdyby tylko mógł zamieszkałby z Isolde i nie wypuszczał jej ze swoich objęć. Wiedział, że to toksyczne, ale chciał złapać miłość, która dopiero zapukała do jego życia. Rzeczywiście prośby o rzucenie palenia mogą zostać potraktowanie w sposób ignorancki. Zachariasz uważał to za jedyną przyjemność, która mu została, więc Isolde musiałaby mu pokazać, jak szybko pozbywać się negatywnych emocji za pomocą czegoś innego.
Smirnov rodził się na nowo. Czuł się ponownie młody, chociaż ten okres zakończył, gdy minęło trzydzieści lat, od kiedy się urodził. Mógł znów szaleć, pozwalać sobie na o wiele więcej niż codzienne chodzenie do pracy, picia hektolitrów kawy i palenia kilku paczek dziennie. Jego życie teraz nabrało kolorów. Smakował usta Isolde nawet wtedy, kiedy nie oplatała już nogami jego bioder. Klepnięcie w tyłek w mniemaniu Smirnova było po prostu zaczepką. A pośladki u kobiety były jedną z najseksowniejszych części ciała. Jak nastolatek tylko wystawił język, nie mając zamiaru pytać o pozwolenie czy też przepraszać. Niedługo po tym Isolde znów była w jego objęciach i zachowywała się wyjątkowo bezczelnie! Zaczął całować jej szyję, zarys szczęki, a następnie przygryzł płatek ucha.
- Bloodworth, jeszcze jedna taka zagrywka, a będę się z tobą kochał na tym blacie - pogroził, a może nawet obiecał? Aby podkreślić znaczenie swojej wypowiedzi, złapał Isolde w talii tak jakby nic prawie nie ważyła i przeniósł dziewczynę o te kilka kroków do magicznej kuchni. Nie posadził ją na blacie, a przycisnął do szafki, prędko odnajdując usta.
- Absolutnie nie tęskniłem - rzekł ze śmiechem, bo przecież było widać, że mężczyzna prawie z językiem na wierzchu patrzył na swoją kobietę. Gdyby tylko się nie powstrzymywał, to naprawdę zrzuciłby z niej ciuchy już na wejściu. A oni nie musieli się spieszyć. Mieli cały weekend przed sobą. Będą znów delektować się swoją bliskością, czerpać z tego jak najwięcej się da. Złączył ich dłonie razem, aby Isolde nie próbowała już swoich sztuczek.
- To skoro tak widzisz, to mogę liczyć na pannę Bloodworth na balu założycieli Hogwartu? - spytał dziwnie drżącym głosem jakby co najmniej proponował jej małżeństwo i od razu trójkę dzieci. Nawet przejechał opuszkiem po palcu serdecznym Isolde, na którym mógłby się znajdować pierścionek zaręczynowy i obrączka. Chciał jej powiedzieć, że jak tylko skończy naukę, to powinni zamieszkać razem, że nie potrafi bez niej żyć już każdego dnia, ale miał wrażenie, że to wszystko będzie za dużo. Pocałował czubek nosa Isolde.
- Gdy tylko skończysz szkołę, wiele się zmieni. Możesz już zacząć myśleć o wymarzonym domku - a jednak to powiedział. Odsunął się od niej, ugryzł się w język. Założył włosy Isolde za ucho, kiedy tylko zasłoniły oko. Pogłaskał się po brzuchu, chcąc odwrócić uwagę od tego, co przed chwilą powiedział.
- Tak, nic nie jadłem, a ciasto na pusty żołądek to idealny pomysł!
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySob Paź 04 2014, 20:33;

Wychodzi na to, że Zachariasz raz po raz ustalał zasady, których przestrzeganie stawało się dla niego katorgą. Dla niej też, ale nie ona wymyślała te wszystkie obostrzenia, jak czekanie z ich pierwszym razem, czy widywanie się wyłącznie w weekendy. Smirnov po raz kolejny strzelił sobie w kolano, chcąc dobrze dla nich obojga, a w ostatecznym rozrachunku robiąc im krzywdę. Is powoli zaczynała dochodzić do wniosku, że musi być mniej spolegliwa i wybijać mu te niemądre pomysły z głowy, bo nie wynika z nich nic dobrego. A jeśli nie wybijać, to przynajmniej modyfikować tak, by stawały się mniej szkodliwe.
Nie sądziła, że tak szybko się uzależni. Że samotność będzie doprowadzać ją do szału, a książki, w których przecież do tej pory uwielbiała tonąć, stracą w jej oczach i zostaną uznane winnymi rozdzielenia jej z Zachariaszem na tyle długich dni. Miała ochotę rzucić to wszystko w diabły i pobiec do niego, zapominając, że jej mężczyzna nie mieszka sam, tylko z pewną ponętną blondynką, która niestety nie nazywa się Isolde Bloodworth. Już nawet nie chodziło o zazdrość i lęk, że Freya okaże się bardziej atrakcyjna niż ona - po prostu uważała, że to niesprawiedliwe, że skoro ona nie mieszka z Zachariaszem, to nie wyklucza to możliwości mieszkania z kimkolwiek innym. Zwłaszcza płci żeńskiej.
Mruczała cicho, gdy jego ciepłe usta przesuwały się leniwie po jej szyi, linii szczęki. Zadrżała, kiedy przygryzł płatek jej ucha. Roześmiała się, słysząc jego słowa i potrząsnęła głową.
- Jeśli to miała być pogróżka, to możesz być pewien, że na pewno się nie... - nie dokończyła, bo w tym momencie Zachariasz ją uniósł i przycisnął do szafki kuchennej, doprowadzając Is do wrzenia. Co w jego przypadku nie było niczym trudnym. Sama jego obecność przyprawiała ją o szybsze bicie serca, a każde muśnięcie jego dłoni mąciło jej w głowie. Pocałowała go namiętnie, jednocześnie powtarzając sobie, że ma się opanować, bo nie muszą od razu wylądować w łóżku. Ani na blacie. Ani nigdzie indziej w jednoznacznej sytuacji, bo przecież bycie razem nie sprowadza się do seksu. A może jednak nie miała racji...? Ciepło promieniejące z podbrzusza obejmowało coraz większe obszary jej ciała i Is wcale nie była pewna, czy muszą być tacy zasadniczy.
Dopiero słowo "bal" odrobinę ją otrzeźwiło. Spojrzała na niego z zaskoczeniem i otworzyła usta, po czym znowu je zamknęła i znów otworzyła. Przez głowę Is przemykało mnóstwo myśli, różnych "za" i "przeciw" - świadomość, że z pewnością staną się sensacją balu nieszczególnie się jej uśmiechała, stanowczo wolałaby zostać z Zachariaszem w mieszkaniu albo namiocie, albo gdziekolwiek, gdzie byliby tylko we dwoje...
Ale najwyraźniej bardzo mu na tym zależało. Wydawał się taki przejęty, jakby był to jego pierwszy bal i jakby po raz pierwszy prosił dziewczynę, by została jego parą. No cóż, rzeczywiście, już nikt nie mógłby mieć wątpliwości, że są razem. Ale Is to nie obchodziło. Skoro Zach chce iść z nią na bal... dobrze. Pójdą razem.
- Uprzedzam, że nie najlepiej tańczę. Właściwie to... bardzo nieszczególnie. Wręcz... beznadziejnie - wyznała, uciekając wzrokiem, by w końcu spojrzeć Zachariaszowi w oczy, nie wiedząc, jak zareaguje na tę druzgoczącą wiadomość. No bo co to za bal z kimś, kto nie potrafi przyzwoicie tańczyć? Chyba miał dzień wprawiania Is w zdumienie, bo kolejne słowa były równie nieoczekiwane. Acz znacznie przyjemniejsze. Chyba sam się nie spodziewał, że powie coś takiego, bo nagle odsunął się od Isolde, jakby zakłopotany.
- J-jak wiele...? - spytała zduszonym głosem, wzruszona i dziwnie zdenerwowana, czując, że nagle zaczęły drżeć jej ręce. Wymarzony domek? Ich domek? Przygryzła usta, próbując się nie rozpłakać jak idiotka i mając wrażenie, że serce jej pęknie z nadmiaru uczuć.
- Schudłeś - stwierdziła z niepokojem, starając się powrócić do względnej równowagi i patrząc na niego z troską. - Nie jesteś chory? Chyba powinnam się tobą zaopiekować... - szepnęła mu do ucha, splatając dłonie na jego karku i zastanawiając się, jak można kogoś tak bardzo kochać.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Paź 05 2014, 22:04;

Na tym polegała dorosłość. Niekoniecznie musimy zgadzać się z decyzjami, które podejmujemy teraz, ale mając na uwadze wykształcenie Isolde, nie mógł myśleć swoimi potrzebami bliskości. Chciał pić z Isolde poranną kawę, myć przy niej zęby i przeklinać po rosyjsku, że jest spóźniony. Jednak wykształcenie panny Bloodworth było najważniejsze, więc będzie musiał odłożyć swoje plany, marzenia i prośby na wakacje, kiedy to Isolde otrzyma dyplom. Nie chciał być jakimś rasowym męczennikiem, ale jeśli daliby się ponieść miłości, obydwoje nie wywiązaliby się ze swoich obowiązków.
Klienci widzieli zmianę w zachowaniu Zachariasza i nie wierzyli mu, że to po prostu miłość. Był rozdrażniony, gdy nie mógł chociaż wymienić kilku sów. Ta niewiedza doprowadzała go do szału. Musiał nauczyć się takiego dystansu. Nie potrafił nasycić się Isolde. Miał wrażenie, że jest jego powietrzem, jedzeniem, papierosami i wodą. Wszystko bez niej nie miało kolorów, było szare, brzydkie i nieprzyjemne. Nie istniały eliksiry, które dodawały życiu barw. Chciałby nawet łykać tabletki, zabijające tęsknotę i upór. Wtedy mógłby do Isolde zapukać, powiedzieć, że wpadł na beznadziejny pomysł i niech anulują teraz idiotyczne zasady. Teraz, zaraz, bo mogą spędzić cudownie każdą chwilę. Obowiązki dawały górę, właśnie tak robili dorośli ludzie. Kochali się, dawkując sobie przyjemności jakby byli na odwyku i ktoś zmniejszał im odpowiednie dawki, aby całkowicie przerwali uzależnienie. Nie wiedzieli, że to wprowadza ich w jeszcze większe bagno. Czekają tylko na kolejną dawkę, która da im szczęście. Tak było z Zachariaszem, czekał tylko na weekend. Mruczenie Isolde spowodowało u Zachariasza lekki, przyjemny dreszcz.
- To nie była groźba, a obietnica - odpowiedział surowo, stojąc już przy blacie. Dłonie ułożył na biodrach kobiety, przesuwając je wolno, rozważnie do talii i piersi. Kciuk oraz reszta palców ledwo dosięgały zarysu piersi tak, że w każdej chwili Zachariasz mógł zacisnąć dłoń, ale też wycofać ją z powrotem na talię lub biodra. Drażnił się z nią, to było oczywiste.
- A jak myślisz, po co jest muzyka? Zawsze możesz mieć długą sukienkę, stać na moich stopach i mocno się przytulać - poradził, przypominając sobie jak małe dziewczynki tańczyły ze swoimi ojcami podczas uroczystości, kiedy on musiał się odważyć i poprosić jedną z nich o wyjątkowy taniec. Uciekał wtedy do toalety. Nie dawał rady, cały się trząsł ze złości, bo dlaczego miałby robić to z dziewczyną? Jeszcze gdy miał pięć, dziesięć lat "to" miało inne brzmienie. Gardził tym, a teraz dałby wszystko, aby spędzić tak intymną chwilę jak taniec z Isolde. Chciał ośmielić ją właśnie tu, w ich prywatnym namiocie, kiedy nikt inny nie patrzył.
- A kiedy uznasz, że są to dla ciebie tortury, to zawsze możemy opić się pączek bez alkoholu - puścił oczko, pokazując jej tym samym, iż nic na siłę. Dla Zachariasza liczył się komfort kobiety niźli spełnianie ogólno przyjętych wymagań jak to, że na balu się tańczy. Równie dobrze można się upić, najeść albo podpalić wszystkie zasłony. Zaśmiał się, gładząc Isolde policzek.
- Jeśli po otrzymaniu dyplomu nie zamieszkamy razem, to będę bardzo tobą zawiedziony i nawet napisze podanie do twojej matki o poparcie w tej sprawie - zaśmiał się, całując ją lekko w miejsce, które jeszcze niedawno gładził. Odsunął się od Isolde jeszcze na krok, dając jej dostęp do całego blatu. Zachariasz w kuchni nie czuł się za pewnie. Potrafił robić kawę, kanapkę i jakieś rosyjskie przysmaki, które nauczył się, podglądając służbę.
- Byłem chory, już nie jestem - rzekł, nie zdając sobie sprawy, że właśnie powiedział Isolde, iż jest lekiem na wszystkie jego smutki. - Pokaż mi, jak robisz piernika, jestem głodny, nakarm mnie - jęknął jak małe dziecko, które nie może doczekać się posiłku. Miała rację, schudł, bo Zachariasz nigdy nie dbał o jedzenie. Nie lubił gotować. Na pewno Freya też o niego dbała, aby nie tylko światło było w lodówce, ale gdy wracało się do domu późną nocą i wstawało kilka minut po dwunastej, dzień wyglądał zupełnie inaczej. Czasem szybki kebab w londyńskiej budce brzmiał bardziej po domowemu niż kanapki zjedzone samotnie na kanapie.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyWto Paź 07 2014, 22:24;

Nie potrafiła już bez niego funkcjonować i prawdę mówiąc każdego dnia budziła się z nadzieją, że oto nadszedł ten wymarzony piątek, tylko po to, by stwierdzić, że niestety, będzie musiała jeszcze trochę poczekać. Miała ochotę napisać do niego sowę, że nie, nie, nie, nie wytrzyma już dłużej, poza tym niezależnie od tego, czy są razem, czy osobno, i tak nie jest w stanie myśleć o niczym innym. Może z czasem nauczy się ignorować jego obecność na tyle, by móc się uczyć, czy robić cokolwiek innego, niezwiązanego z osobą Zachariasza. Powinna już zacząć. Powinna... Nienawidziła tego wszystkiego, ale nie pisała listów. Przynajmniej nie tyle, ile by chciała, zdając sobie sprawę, że już w chwili, kiedy wypuszcza sowę z rąk, zaczyna wpatrywać się w przestrzeń, licząc, że za moment, za sekundę dostanie odpowiedź, że papier będzie jeszcze pachniał Zachariaszem, może atrament nie zdąży jeszcze dobrze wyschnąć... To takie idiotyczne - mieszkali tak blisko, na tej samej ulicy, dosłownie kilka numerów dalej, a dręczyli się wzajemnie swoją nieobecnością... W imię nauki i takich tam zimnych rzeczy, które nie miały za grosz zrozumienia dla ich uczucia.
- Tak właśnie to odebrałam... a wiesz, że obietnic należy dotrzymywać...? - szepnęła prowokująco, nie wierząc, że naprawdę to mówi, choć na dobrą sprawę od pewnego czasu dość często zdarzało się jej mówić rzeczy, o które nigdy by się nie podejrzewała. Wychodziła z niej kusicielka, którą nigdy nie była, ale nie mogła powiedzieć, by ta metamorfoza była szczególnie przykra. Zadrżała pod jego dotykiem, przymykając na moment oczy i mając ochotę go zamordować, bo znów grał na jej pożądaniu, i jednocześnie ozłocić, bo było to cudowne napięcie. Napięcie, które w żaden sposób nie wiązało się z poczuciem zagrożenia. Zabawne, ale dzięki Zachariaszowi zaczęła naprawdę lubić swoje ciało, a szczególnie piersi, które wydawały się idealnie wpasowywać w jego dłonie. Nie były ledwie widocznymi wypukłościami, ale nikt nie nazwałby jej hojnie obdarzoną przez naturę. Nieduże, ale pełne, wypełniały miseczkę z dłoni Smirnova, pozwalając się wygodnie objąć palcami. Zwykle. Ale nie teraz, bo teraz ten zły człowiek po prostu bawił się jej pożądaniem i tęsknotą.
- Nie mam pięciu lat - mruknęła z rozbawieniem, ale w głębi duszy czuła ulgę, że potraktował to tak lekko. - Poza tym obawiam się, że nie zniósłbyś mojego tańczenia na twoich stopach. Nie jestem kruszynką. Ale jakoś to rozwiążemy. A na pewno uwzględnię przytulanie - roześmiała się cicho, patrząc na niego z czułością.
- O? Widzę, że moja mama stała się najwyższą instancją? - pokręciła z rozbawieniem głową, po czym odrobinę spoważniała. - Wiesz, że o niczym bardziej nie marzę... Swoją drogą, rozmawiałam z moim tatą... - zawiesiła głos, ciekawa reakcji Smirnova.
- Co ci było? Dlaczego mi nie napisałeś? Przecież rzuciłabym te bzdury i przybiegła do ciebie! - powiedziała z przejęciem, oglądając go uważnie i kompletnie zapominając, że to on lepiej się zna na leczeniu. - Dobrze! Już! Już cię karmię! - zawołała, sprawnie wyciągając miskę, przeglądając wszystkie potrzebne składniki i podwijając rękawy. Wsypała mąkę, sodę, kakao, wbiła jajka, delikatnie odpychając Zacha biodrem, bo mimo że starał się zrobić jej więcej miejsca, Is przywykła, że nikt nie stoi obok, kiedy ona gotuje.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyPią Paź 10 2014, 20:29;

Właśnie dlatego powinna zrozumieć, że Freya nie jest dla niego atrakcyjna. Była wspaniałym człowiekiem, wyjątkową przyjaciółką, która być może wiedziała o wiele więcej od Isolde, ale nie poznała Zachariasza z "tej strony". To nie o niej myślał przed sen tak długim, aby odgonił wszystkie wspomnienia dnia. Przyjaciele z biegiem czasu, kiedy ta relacja była wystawiana na przeróżne próby, stają się aseksualni. Zachariasz nie raz, nie dwa pocałował Freyę. Nie był prawiczkiem, a w szkole aż słynął ze swoich podbojów. Jednak nie chodziło o same zdobycze, ilość partnerek seksualnych. Najważniejsze było to, co czuje się w środku. Zachariasz był wrażliwy nie tylko na piękno zewnętrzne, ale i wewnętrzne. Isolde oczarowała go, rozkochała do tego stopnia, że żarzył się w nim malutki ogień i buchał płomieniem, gdy tylko ją widział. Mechanizm miłości, tęsknoty, rozpaczy spowodowanej bólem samotności w poniedziałkowe, wtorkowe, środowe, czwartkowe wieczory były na tyle ciekawe, uzależniające, że Zachariasz trząsł się, gdy wpadał w tak zwany niebyt. Gdy budziło się piątkowe słoneczko, a do popołudnia zostało tyle jeszcze godzin. Złapał biodra Isolde tak nagle. Nie wiedział, czy to ostrzeżenie z jego strony czy chce przystąpić do dalszej akcji.
- Najpierw zrób mi jedzenie, kobieto, a potem osądzaj mnie o niedotrzymywanie obietnic - rzucił oskarżycielsko, bo już dość długo jęczał o ten piernik, a nic się jeszcze nie robiło. Żołądek zakręcił się już w wielki supeł i chińską ósemkę, a potem zrobił jeszcze kilka salt. Torturowała go tym spojrzeniem, szeptaniem prosto do ust, ucha i w ogóle zniżaniem głosu tak, że przechodziły go gorące dreszcze po wszystkich kręgach zaczynając od lędźwi, kończąc na karku. Ta część właśnie była najbardziej rozgrzana na jego ciele. To był słaby punkt. Przez dotykanie i całowanie drżał, jęczał. Tam się pierwszy pocił, czuł wyziębienie. Za każdym razem, gdy paznokcie stykały się ze skórą na karku, Zachariasz miał ochotę przymknąć oczy i powiedzieć, aby zapomniała o tym pierniku. Przecież są ważniejsze rzeczy do robienia niż jedzenie.
- Kobiet o wiek się nie pyta, a to jest twój ostatni bal, taniec mi pani obiecała, ja sobie zapamiętam - oczywiście, że Isolde tego nie powiedziała. Zachariasz chciał ją trochę wkręcić. On też słuchał zupełnie innej muzyki niż pewnie będzie dostępna na balu. Kochał jazz, Nowy Orlean, blues i ten saksofon. Wtedy to dopiero zamykał oczy, oddając się szaleństwu. Zaśmiał się, obejmując Isolde od tyłu, gdy zaczęła mieszać jakieś składniki w misce.
- Tylko jak byś mnie do tego zmusiła, wolałem nie mówić jej o planach na bal, bo gdybym usłyszał "Zachariaszu, ja też byłam młoda", to zapadłbym się pod ziemię. - odpowiedział z lekką ironią. Nie rozumiał, dlaczego większość ludzi myśli, że w jego wieku nie wypada się już bawić. Był dobrym tancerzem i potrafił się dobrze bawić. Czasami było ciężko bez alkoholu, gdy świetny humor przypominał bardziej Rów Mariacki. Ograniczał ruchy biednej Isolde, ale nie przejmował się tym. Przecież i z wtulonym Zachariaszem będzie potrafiła zrobić piernika.
- I co z tej rozmowy wyniknęło? - spytał, nie bardzo rozumiejąc, do czego dąży Bloodworth. Powinien się obawiać tego, że otrzymuje z nim kontakty? Przecież chciała pójść w jego ślady, zostać aurorem. Chyba głód wyssał mu wszystkie możliwości logicznego myślenia.
- Tęskniłem po prostu, więc rzucenie wszystkiego i biegnięcie do mnie jest najgłupszym pomysłem - pocałował ją w policzek i przestał przytulać. Pozwolił jej działać, a gdy pojawiła się jakaś płynna masa, to prędko wsadził do niej palec i spróbował. Jedzenie surowego ciasta zawsze kojarzyło się z dzieciństwem, szkoda, że Zachariasz próbował je po raz pierwszy. Oczywiście, że ta lekka aluzja ze strony Isolde nie została zrozumiana ze strony Rosjanina i ten nie ruszył się ani na krok.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySob Paź 11 2014, 22:17;

Mimo wszystko Is nie była zachwycona faktem, że Zachariasz dzielił mieszkanie z inną kobietą, która nie była jego matką, siostrą, babcią ani ciotką. Oczywiście, nie podejrzewała go o jakieś nadmiernie bliskie kontakty z Freyą, ufała mu pod tym względem całkowicie (pod każdym innym też, choć chyba niesłusznie), ale potrafiła pogodzić się z myślą, że to TAMTA z nim mieszka, podczas gdy Zachariasz był jej, Isolde, i to z nią powinien dzielić każdą chwilę.
Starała się nie myśleć o jego przeszłości, nie zastanawiać się, ile kobiet miał przed nią, ale czasem, kiedy leżała w łóżku, wpatrując się w sufit i tęskniąc za nim, zaczynała się zastanawiać. Miał nad nią przewagę, o ile można określić to w ten sposób, dziesięciu lat. Dziesięć lat więcej doświadczenia, poza tym był niezwykle pociągającym facetem i Isolde nie łudziła się, że nie wykorzystywał tego do maksimum. Ich pierwszy, i jak dotąd jedyny, raz był cudowny. Nigdy nie doświadczyła czegoś podobnego, bo choć tamta noc z Vanbergiem była niesamowita, to nie było w tym miłości, ale po wszystkim ogarnęły ją wątpliwości - czy go nie rozczarowała pod jakimś względem? Bała się, że mimo że niewątpliwie ją kochał i nie patrzył na nią tylko przez pryzmat fizyczności, to w którymś momencie mógł ją porównać do którejś ze swoich wcześniejszych kochanek, które miały większe doświadczenie w tych sprawach. Sama polegała głównie na swoim instynkcie, bo jeśli nie liczyć Dextera (a nie należy go liczyć, bo jedna noc raczej nie wywróciła jej życia erotycznego do góry nogami, tyle tylko że dodała jej pewności siebie), to przed Zachariaszem jej jedynym kochankiem był Marcel, równie niedoświadczony jak ona sama i tak nieśmiały, że nie mogło być mowy o jakimkolwiek rozwijaniu swoich umiejętności w kwestiach łóżkowych. Takie myśli doprowadzały ją do rozpaczy, starała je od siebie odpychać, ale niestety należała do osób, które rozkładały każdy niewielki problem na części pierwsze, przez co urastał do straszliwych rozmiarów, odbierając jej chęć do walki. Większe problemy nie były poddawane tej operacji, dlatego mogła sobie z nimi poradzić. Żelazna logika, prawda?
Pisnęła, gdy złapał ją za biodra, czując kolejną falę gorąca obejmującą jej ciało. Oblizała nerwowo wargi i skinęła głową, złoszcząc się na niego w duchu, że jej nie uprzedził, że jest głodny - przecież raz dwa przygotowałaby mu obiad, ale nie - wymyślił sobie ten piernik i tym miała go nakarmić. Mężczyźni! Nie wiem, czy Is w pełni zdawała sobie sprawę, że kark Zachariasza jest tak wrażliwym miejscem, ale z pewnością jeszcze nieraz to wykorzysta przeciwko niemu.
- Ostatni bal... brzmi okropnie, jakbym stała nad grobem - wzdrygnęła się, po czym odchyliła głowę, by pocałować go lekko w policzek. - Kiedy ci obiecywałam? - spytała zdezorientowana, niepewna, czy faktycznie czegoś takiego nie palnęła, bo przy Zachariaszu przestawała nad sobą panować.
- Na pewno by ci tak nie powiedziała, to nie w jej stylu - roześmiała się Is, myśląc sobie, że gdyby Zach znał jej matkę z tej strony, z której znała ją ona sama, to mógłby się bardzo zdziwić. Ailla mimo pewnej zasadniczości na polu zawodowym, nikomu nie odmawiała młodości, dopóki czuł się młodo, a Smirnov przecież nie był zgrzybiałym starcem.
Przez chwilę nie rozumiała jego pytania, a raczej intonacji. Zupełnie obojętnej. Zmarszczyła lekko brwi, nie mogąc tego rozpracować, po czym uśmiechnęła się lekko.
- Rozmawiałam z nim o nas. O mnie i o tobie - uściśliła z rozbawieniem, próbując jakoś w miarę sprawnie poradzić sobie z mieszaniem i dokładaniem składników, mimo przyklejonego do jej pleców Zachariasza, który miał fatalne wyczucie chwili, a raczej był po prostu bardzo zmęczony. - Trochę się zdziwił. Trzy razy pytał, czy dobrze zrozumiał, że chodzi o ciebie - zachichotała, przypominając sobie dezorientację ojca, który zupełnie nie mógł sobie wyobrazić, że jego mała córeczka związała się z facetem, który od tylu lat do spółki z jego żoną doprowadzał go do stanu używalności po kolejnych akcjach.
- Oj... ja też tęskniłam. Nie wiem, czy nie robimy głupio, tak się katując... - mruknęła, po czym trzepnęła go po palcach, które oczywiście musiał włożyć do ciasta. - Zach, to są surowe jajka! Nie rób tak! Poza tym musisz się zdecydować - albo jedzenie, albo mizianie, bo to się w tym momencie wyklucza - powiedziała stanowczo, choć wcale nie miała ochoty się od niego odklejać. Sięgnęła po płynny miód i zawahała się. Włożyła palec do środka i zanurzyła go w słodkiej, lepkiej substancji, po czym wysmarowała nim wargi Zachariasza i złożyła na nich krótki pocałunek, śmiejąc się cicho.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySro Paź 15 2014, 06:54;

Czasem do warunków, jakie nam daje życie, trzeba się przyzwyczaić. Nie możemy wciąż żądać o więcej i mieć skwaszoną minę. Zachariasz gdyby pokierował się zazdrością, mógłby powiedzieć, że nie chce, aby Isolde studiowała. Tam tyle młodych, przystojnych i na pewno zdolnych facetów kręciło się wokół jego kobiety. Gdy na początku spędzało się za sobą za dużo czasu, można było się już w pewnej chwili zacząć dusić. Zagradzali się wtedy niebezpieczną klatką miłości, nie chcąc nikogo do niej dopuścić. Zapominali o przyjaciołach, rodzinie, bo ich szczęście było tak absorbujące, że po co się nim dzielić?
A czy ilość kobiet, która widziała Zachariasza półnagiego bądź nawet nagiego była taka ważna? Seks nie należał do najintymniejszych zajęć. Czasem był tylko zwierzęcy, znaleźć, spuścić ciśnienie i życzyć miłego życia. Nie liczył się ani wiek ani doświadczenie seksualne. Trzydziestolatek mógł się po raz pierwszy zakochać, chociaż w jego życiu seksualnym pojawiło się o wiele więcej panienek. Czasami umiejętności seksualne brały się tylko i wyłącznie z intuicji, a nie doświadczenia. Zdecydowanie niepotrzebnie o tym myślała, bo w łóżku, gdy dwójka się kocha, nie powinny wkradać się osoby trzecie. Każda z kobiet, która zabrała mu kilka chwil z życia, była po prostu piękna. Zachariasz był wręcz uczulony na piękno, gdy je widział, tracił zupełnie rozum. Nie były aż tak istotne. Ich uroda, pewnie tak. A w dodatku Rosjanin zaliczał się do tych... romantyków. Jak śmiałby zdradzić kogoś, kto stał się najważniejszą osobą w jego życiu? Chociaż Isolde na razie nie miała tego prawa wiedzieć, ale sporo się gimantyskował, żeby być z nią legalnie, a w dodatku stać się ojcem dzieci, o których marzyła. Mógł nawet własnymi rękami, a raczej różdżką układać cegły ich wspólnego domu. Ich miłość była jak ambrozja i nektar, powróciła Zachariasza do życia i dała mu nadzieję. Chociaż choroba nie umożliwiała mu dalszej pracy jako uzdrowiciela i musiał zając się swoim znienawidzonym przemytem, nie stał się zgorzkniały, niezadowolony. Miał Isolde, to ona była powodem do wstania z łóżka i uśmiechania się do nieznajomych.
Zastanawiał się, czy zabraniać jej oblizywać wargi. Prowokowała go tak, że zaraz zapomni o swoim głodzie, a zacznie rozbierać biedną dziewczynę, która się stęskniła tak samo jak on. Nie miałaby z czego na razie przygotować obiad chyba, a skoro obiecała mu zrobić ciasto, to niech robi! Zachariasz chciał poczuć klimat świąt. Dla niego wiązał się z balem moskiewskiej szlachty, gdzie większość z nich kończyła pod stołem i zachowywali się jak zwierzęta, a dla dzieci nie było żadnych atrakcji i nikt się nimi nie przejmował. Szlachetnie urodzone osoby mogły się nawet przy nim pieprzyć, a Zachariasz uciekał po całym zamku, szukając jakiekolwiek schronienia. Po tym incydencie nawet nie wychodził z pokoju, a matka i ojciec tego nie zauważali. Przez pierwszą godzinę go szukali, ale potem za bardzo posmakowała im wódka oraz wykwintne potrawy. To były dla niego święta, nie piernik i ciepło bijące z kominka.
- Dobra, nie obiecywałaś, ale nie chcę, abyś potem żałowała, styl wiktoriański jest wdzięczny, myślałem, że umrzesz z zachwytu jak o to zapytam - spojrzał nieco zaskoczony na Isolde, ale mimo wszystko nastawił policzek. Chciał się poświęcić, być nawet na językach, aby Bloodworth klasy dyplomowej nie zapamiętała tylko jako naukę ze sterty książek, pisanie pracy nie pasującej nigdy promotorowi i posiadać dylematy w cyklu: pójść spać czy dodać trochę teorii?
- Cóż, obraz twojej mamy z pracy na pewno zaćmi jej osobę teraz. - podrapał się po brodzie nieco zmieszany. Nie potrafił sobie wyobrazić pojechać do państwa Bloodworth na obiadek, pomóc przy magicznym aucie, porąbać drewno albo udzielić pomocy jak na uzdrowiciela przystało. Trochę bał się przebywać przy mamie Isolde, bo mogła zauważyć pierwsze objawy choroby i spytać się córki: czy ty naprawdę myślisz, że jest wart zachodu? Zaśmiał się, gdy zaczęła opowiadać o swoim tacie. Zdecydowanie mu ulżyło.
- Myślałem, że miałaś pogawędkę o związkach w klasie maturalnej, małżeństwie, dzieciach i reszcie trudnych tematów, ale jeśli był tylko zdziwiony i mam nadzieję pozytywnie, to nawet powiedziałbym, że było to do przewidzenia - dodał z uśmiechem, wciąż obejmując od tyłu Isolde. Już nie drażnił jej tymi swoimi łapkami, po prostu się przytulał. Jeszcze będzie miał czas, aby się do niej dobrać!
- Nauka na pierwszym miejscu, Isolde, i tak się ledwo z nią wyrabiasz, a przy mnie podobno nie potrafisz się uczyć, tak? - spytał, a odpowiedź była oczywista. W końcu sama zawarła ją w liście. Proponował wspólną naukę, bo tęsknił. Zawsze mogła przecież przyjść się pouczyć, Zachariasz zająłby się papierami, a gdyby obydwoje skończyli zajęliby się sobą. Tyle, że na początku ich związku, to było naprawdę niemożliwe. Nie potrafili się sobą nasycić jak mieliby się skupić na czymś innym? Oblizał palec z wielkim uśmiechem.
- Co z tego, że surowe, są pyszne - skwitował z miną rozwścieczonego dziecka. Uniósł ręce do góry, odklejając się od Isolde. Lekko skrzywiony odszedł o krok w bok, oparł się o blat i patrzył tylko, jak Isolde odwróci wzrok, aby po raz kolejny podjeść trochę ciasta.
- Jedzenie i mizianie się nie wyklucza z naszego doświadczenia - burknął, zakładając ręce na piersi. Już chciał odejść od Isolde, usiąść na kanapie i czekać jak pan na swoje jedzenie. Isolde właśnie potwierdziła, że można jeść i się miziać, ale gdy Zachariasz poczuł na swoich ustach lepką maść, zmarszczył nos. Przyciągnął do siebie kobietę, pogłębiając pocałunek, bo ani miligrama miodu nie powinno być na jego ustach i nie puści Isolde dopóki nie zniknie.
- Jesteś małą zołzą - skomentował pod nosem. Raz dawała mu sygnały, że ma najlepiej sobie iść i nie przeszkadzać jej, a z drugiej rozgrzewała na wstępie.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyCzw Paź 16 2014, 22:43;

Dla niego mogło być to oczywiste, ale dla niej niekoniecznie. Chciała być dla niego ideałem, chciała dać mu wszystko - uczucie, dom, siebie samą i miłość fizyczną. Chciała mieć pewność, że ich związek zaspakaja wszelkie jego potrzeby, począwszy od głodu, na czułości skończywszy. Nie chciała znać jego przeszłości, choć może dlatego, że nie przypuszczała, że mógł mieć kiedyś żonę, że są rzeczy, o których powinna wiedzieć. Nie interesowały jej inne kobiety, które pojawiały się w jego życiu, a raczej interesowały, jednocześnie budząc lęk, bo jeśli pod jakimś względem okażą się lepsze od niej i Zachariasz zacznie mieć wątpliwości... Kiedy patrzyła w jego oczy, czuła jego dłonie przesuwające się łapczywie po jej ciele, słuchała głosu przepełnionego miłością, wiedziała, że jest kobietą jego życia, ale kiedy zostawała sama w pustym mieszkaniu, pojawiały się wątpliwości, które tylko on był w stanie rozwiać. Potrzebowała go rozpaczliwie. Nie była stworzona do samotności, a już z pewnością nie wtedy, gdy istniał ktoś, kto wypełniał jej serce po brzegi. Chciała budować z nim swoją przyszłość, mieć z nim dom, dzieci, marzyła, że razem się zestarzeją. Na razie te marzenia były bardzo nieśmiałe, ale mimo wszystko miała odwagę je formułować, a to już dużo.
Dla niej święta były cudownym czasem, zwłaszcza, że jej rodzice jako znani dziwacy i odszczepieńcy w angielskim kręgu arystokracji, nie uznawali żadnych bali ani niczego w tym guście. Nie na Święta. Mieli dla siebie zbyt mało czasu, by marnować go na proszonych obiadach i balach. Chcieli spokoju, rodzinnego ciepła i siebie samych. Is uwielbiała ten czas, kiedy miała ich oboje tylko dla siebie, kiedy nikt nie wypadał z domu, łykając w biegu kawę albo dopinając szatę (zwykle dotyczyło to Cedrica, który nie należał do najlepiej zorganizowanych ludzi na świecie). Święta pachniały piernikiem, choinką i dymem z paleniska. Miała mądrych rodziców, którzy nigdy nie przejmowali się za bardzo konwenansami, uważając, że życie jest zbyt krótkie, by podporządkowywać się zwyczajom, które nic nie wnoszą, a wtłaczają w ramy.
- Przepraszam... - poczuła coś na kształt poczucia winy, że go rozczarowała. Nie chciała być niewdzięczna i grymaśna, ale po prostu najbardziej na świecie lubiła mieć go tylko dla siebie. - Boję się, że jeszcze nieraz cię zaskoczę - uśmiechnęła się leciutko, pocierając nosem o jego szorstki policzek. - Ale masz rację. Lepiej pójść niż żałować, że mnie to ominęło.
Roześmiała się cicho, widząc jego zakłopotaną minę. Tak, dla niej też była to dosyć dziwaczna sytuacja. Nie poinformowała jeszcze mamy o swoim związku z Zachariaszem, woląc najpierw porozmawiać z tatą, przeciągnąć go na swoją stronę i mieć pewność, że w razie czego będzie mogła liczyć na jego poparcie.
- Nie martw się tym za bardzo. Oswoisz się. Zresztą to ze mną się związałeś, a nie z nią - dodała z rozbawieniem. - Pociesz się myślą, że przynajmniej nie będziesz musiał przechodzić przez obiadek zapoznawczy z moimi rodzicami, bo znasz ich całkiem nieźle. Tata też się wydaje zadowolony z tego faktu - mruknęła z uśmiechem, oplatając się jego ramionami i wpasowując w każde wgłębienie i wypukłość jego ciała. Skrzywiła się lekko, kiedy zaczął mówić, że nauka przede wszystkim. Jakby o tym nie wiedziała! A jednak marnowanie młodości, odmawianie sobie przyjemności płynących z miłości, w imię zimnej nauki, wydawało się Isolde grzechem. Za bardzo się do siebie kleili, by normalnie funkcjonować i nie zaniedbywać swoich obowiązków. Westchnęła ciężko.
Naburmuszony Zachariasz był naprawdę przeuroczy i Is nie miała zamiaru mu odpuszczać. Ilekroć dobierał się do ciasta, dostawał po łapach, bo to przecież część rytuału. Musiała osłodzić mu to czekanie... a miód doskonale się do tego nadawał. Pocałunek zaparł jej dech w piersiach. Stopniała w jego ramionach jak wosk i nie miała siły protestować, że ciasto, że to, że tamto... Oddawała każdą pieszczotę, stęskniona i zdesperowana...
- Nieprawda! No... może taką zupełnie malutką... - uśmiechnęła się, po czym przygryzła jego wargę, ale tylko na sekundę. Oparła dłonie na jego piersi i delikatnie odsunęła od siebie, choć naprawdę wiele ją to kosztowało. - Nie. Jak tak dalej pójdzie, to nigdy tego nie skończę... Boże, Zach, przez ciebie staję się erotomanką... Podaj mi kakao i przyprawę do piernika - westchnęła z rezygnacją, ale jej oczy lśniły dziwnym blaskiem.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Paź 19 2014, 17:44;

Ideały są nudne. Wszyscy dążą do jakiegoś celu, który jest nieosiągalny. Każdy robi błędy, czy chce tego czy nie. Nie istnieją ani perfekcyjni ludzie w świecie realnym a nawet rzeczywistym. To charakter człowieka sprawia, że ten jest wyjątkowy. Osobowość zawsze jest jedna i niepowtarzalna. Zachariasz wybrał Isolde spośród tłumu, już była dla niego "ideałem", na który czekał całe życie. Nie musiała mieć świetnej sylwetki, buzi. To co znajdowało się w jej duszy sprawiało, że była idealna. Nie tworzył wyobrażenia w głowie podczas zbliżenia. Kochał ją taką jaka była i nie musiała się zmieniać albo upodabniać do kogoś, kim nie była. Nie potrafił ją do kogokolwiek porównać. Poznawał wiele kobiet: brytyjskich, rosyjskich jak i turystki, do których się nie przywiązywał. Mógł je scharakteryzować w kilku słowach. Wszystkie były piękne, szlachecka aparycja. Sympatyczne, rozwiązłe, odważne, nieśmiałe. W żadnym wypadku nie pojawiło się słowo wyjątkowa. Isolde była Zachariasza. Nazwałby ją: moja, wyjątkowa. A te dwa określenia przy sobie czyniły z panny Bloodworth najważniejszą osobę w życiu Rosjanina.
Wiele ukrywał, bo nie potrafił opowiadać o swoich problemach. Temat świąt był tematem tabu. To co się działo w Rosji, zwykle nie docierało do Wielkiej Brytanii w tej wersji, którą każdy chciałby usłyszeć. Zamknięty kraj na dziennikarzy, ludzi - chyba, że chcesz się z nimi napić wódki. Ukrywało się głód, przemoc i tę rządzę władzy. Nawet szlachta mogła cierpieć na te rzeczy, zwłaszcza ostatnią. Zachariasz krył wiele w sobie, bo za każdym razem, kiedy mówił, gdy mu coś nie pasowało, skórzany pas "pieszczotliwie" drażnił skórę.
- Przemyśl to, nic na siłę, możemy mieć własny bal - uśmiechnął się tu szeroko. Seks, wino i poranna kawa brzmiały idealnie. To było dopiero atrakcyjne. Nie mogli zdobyć punktów do kuferka, ale za to poznać własne ciała? Jak najbardziej! Zachariasz nie obawiał się reakcji rodziców Isolde już po ich pierwszej rozmowie. Obiecała mu się tym nie przejmować. Mogli żyć w ukryciu, ale i po co? Szczęściem trzeba się dzielić z innymi.
- Ale ja się ich nie boję ani obiadków ani ich opinii - uściślił. Nie chciał tylko słuchać o tym, jaką gromadkę dzieciaków powinni mieć i czy wybrali już muzykę na pierwszy taniec. Domyślał się, że to może być dla nich niemały szok, ale z drugiej strony czy szczęście ich córki nie było najważniejsze? A on chciał jej to dać i całego siebie. Obejmował Isolde z wielkim uśmiechem. Zrobił malinkę na kobiecej szyi. Nie wyobrażał sobie tego obiadku. Kto miałby go zrobić? Zachariasz nie miał warunków na przyjmowanie gości. Zwykle witał wszystkich w sklepie, ale z drugiej strony niekoniecznie chciał się zdradzać z tym, że łamie prawo i macza palce w czarnej magii. Gdy już opierał się tak naburmuszony o blat, nie myślał o niczym więcej jak nad sposobem podkradania ciasta. Ciągle dostawał po łapach, co komentował jeszcze gorszym oburzeniem. Zaśmiał się. Nie wiedział, że aż tak mocno działa na Isolde.
- Erotomanką? Nie wierzę, chyba będziesz musiała to udowodnić, Bloodworth - posłusznie sięgnął po kakao, ale dłoń bardzo mu drżała. Nie zdążył przełożyć puszeczki do drugiej dłoni, bo ta przez drgania wyślizgnęła mu się z rąk. Ukucnął i próbował wszystko szybko zebrać, ale parestezję to uniemożliwiały. Wyjął różdżkę, rzucił szybko czystość.
- Przepraszam chyba jeszcze miałem masło na dłoniach, jest jeszcze druga puszka, musi być - mówił z przejęciem, otwierając wszystkie szafki po kolei, chciał zrobić wiele hałasu, żeby nie zauważyła jak jeszcze przed chwilą drżały mu dłonie.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyPon Paź 20 2014, 22:25;

Własny bal... Isolde uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową. Tak, tego właśnie chciała, bo czy tak naprawdę potrzebowali innych? Wolała rozkoszować się tymi krótkimi chwilami, kiedy mogli być razem, wyłącznie w jego obecności, nie dzielić się z nikim, kto mógłby zechcieć z nimi pogawędzić albo zaproponować taniec. Nie chciała się na nic silić, a wiedziała, że czułaby się źle, całując go publicznie... to znaczy, całując go tak namiętnie, jak miała na to ochotę. Nigdy nie lubiła par klejących się do siebie i nie zwracających uwagi na miejsce, w którym się znajdują, choć teraz doskonale rozumiała, że świat zewnętrzny przestawał się liczyć, kiedy miało się obok siebie ukochaną osobę. Nie zdążyła się jeszcze nim nasycić i nie miała ochoty odmawiać sobie przyjemności dotykania go w sposób powszechnie uznawany za nieprzyzwoity albo całowania tak intymnie, że spłonęłaby ze wstydu, gdyby ktoś był świadkiem ich czułości.
- Brzmi znacznie lepiej... Wolę, żeby nasz pierwszy bal był bardziej... nasz - uśmiechnęła się, przesuwając opuszkami palców po jego szyi i wtulając w nią nos. Uwielbiała jego zapach, gdyby mogła go zamknąć we flakoniku, nosiłaby go wszędzie ze sobą, a na przerwach zamykałaby się w łazience, żeby nim odetchnąć.
- No to dobrze. Zwłaszcza, że oni cię lubią. Znaczy... mamie jeszcze nie mówiłam, wiesz, przygotowuję grunt - uśmiechnęła się z lekkim zakłopotaniem. Sama nie wiedziała, dlaczego to odkłada. Może dlatego, że nigdy nie była pewna reakcji matki. Oczywiście, znała Zachariasza - może nawet lepiej niż sama Isolde, co było co najmniej dziwne, a jako że sama wyszła za mężczyznę starszego od siebie o dziesięć lat, nie powinna mieć nic przeciwko takiej różnicy wieku. Nie przypuszczała, by jej rodzice zaczęli planować ich wspólną przyszłość. To znaczy jej i Zachariasza. Nigdy nie łamali jej charakteru, nigdy do niczego nie zmuszali, no chyba, że chodziło o coś naprawdę ważnego, a ona się zaparła. Zawsze rozmawiali, dyskutowali i jakoś dochodzili do porozumienia. Podejrzewała, że mogą się dziwnie czuć, dowiadując się, że ich córka najprawdopodobniej znalazła miłość swojego życia i nie jest to przelotny romans, ale coś naprawdę poważnego. Parsknęła śmiechem, czując jego usta na swojej szyi. Oczywiście, malinka. - Typowy samiec, hm? Znaczysz swój teren? - mruknęła z rozbawieniem, na chwilę odwracając się do niego przodem i całując go leniwie, prawie jakby był to leniwy niedzielny poranek w łóżku. Właściwie do tego zmierzali, ale nie ma co uprzedzać faktów.
- Rozumiem, że chcesz się o tym przekonać empirycznie...? - prychnęła, sprawnie dodając do masy bakalie. Drgnęła, słysząc brzęk puszki, ale nie przejęłaby się tym tak bardzo, gdyby nie zachowanie Zachariasza. Mówił, miotał się po kuchni, szukając rozpaczliwie puszki z kakao, jakby od tego zależało jego życie, a Is stała bez ruchu, marszcząc brwi i czując narastający niepokój.
- Ej, kochanie, spokojnie... - zaczęła łagodnie i chwyciła jego dłoń, próbując trochę uspokoić. Przecież nie stało się nic takiego, nie rozumiała, dlaczego tak bardzo się zdenerwował. I wtedy poczuła, że jego dłoń drży. To było dziwne i Is nie bardzo wiedziała, co się dzieje, ale nagle wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. Poczuła, że jej serce ściska się gwałtownie ze strachu. - Zach...? Zach, co się dzieje...? - spytała cicho, patrząc na niego rozszerzonymi źrenicami i modląc się, by były to tylko jej urojenia.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Paź 26 2014, 13:13;

Szkoda, że ich "własny bal" byłby tak ograniczony. Jazz oczywiście przyjemnie pieścił ich uszy, ale wygrałby ich egoizm. Tęsknota ciała, duszy. Zachariasz przez ten tydzień czuł się jak zombie. Czy można się przyzwyczaić do osoby w czasie jednej nocy? Wiedział, że już nie potrafi spać sam. Na szczęście dzielił mieszkanie z Freyą, więc ona jeszcze trochę przywracała smak kawy. Gdy byli razem, świat zewnętrzny już nie istniał. Istniała tylko Isolde. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Zagłębienie w szyi, krągłość bioder i smukłe rysy twarzy doprowadzały go do szaleństwa. Trudno było stać obok i tylko podziwiać. To właśnie robił przez dziesięć lat znajomości, stając się tym samym najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem. Codziennie mógł patrzeć na kobietę, która była dla niego ideałem, ale nie miał prawa jej dotknąć. Wszystko działo się tylko w jego wyobraźni. A ta dość często przekraczała dopuszczalną etykę.
- Bardziej nasz? Chcesz się obściskiwać bez dodatkowych świadków, nono, nie spodziewałem się - zażartował, bo pewnie i na balu trzymaliby się za ręce, patrzyli w oczy i pokazywali światu, że miłość jest wspaniała, jak znajdzie się tą odpowiednią osobę. Jeśli nie polubiłaby tańca, mogłaby się również dać się porwać bardzo imponującym dysputom filozoficznym, politycznym. Tak właśnie odbywało się wszystko w Moskwie. Jeśli nie chciało się uraczyć gości tańcem klasycznym bądź tradycyjnym: rosyjskim, trzeba było dużo czytać i wyrobić sobie własną opinię. Gorzej jeśli ona była wyjątkowa, a wszyscy inni traktowali ją jak bunt albo co gorsza drwinę. Wówczas Zachariasz wolał siedzieć w swoim pokoju, studiując zaklęcia, eliksiry i przede wszystkim uzdrawianie.
- Spokojnie, bardziej bałbym się z Twojej strony wycieczki do Rosji niż reakcji Twojej mamy - puścił oczko Isolde, pokazując jej też, że naprawdę myśli o niej poważnie. Oczywiście najpierw wypadałoby otrzymać rozwód, a potem jechać do rodziców bez ukochanej, przedstawiając na początek wersję: Zoya zaginęła, nie dogadywaliśmy się, nigdy nie będzie z tego kochającej rodziny, ale mam dla was kandydatkę... I w ten sposób zostałby wydziedziczony. Co by musiała zrobić Isolde, aby ją polubili? Być sobą. Zaśmiał się głośno, słysząc o tym zaznaczaniu terenu. A to ktoś jeszcze nie wiedział w Londynie i Hogsmeade, że Isolde była zajęta?
- Nie muszę tego robić, zejdzie do poniedziałku, więc tylko ja to widzę. A jesteś moja, prawda? - spytał, unosząc podbródek Isolde, aby spojrzeć jej w oczy. To był dla niego ważny moment. Czuł się niefajne wobec siebie samego. Wciąż miał żonę, która chociaż w ministerstwie figurowała jako zaginiona, to nadal miał zamkniętą w szufladzie antycznego biurka obrączkę.
- A jak inaczej mam ci uwierzyć? - spytał, drążąc temat. Sięgnął jeszcze po kilka bakalii zanim wylądowały w masie. Naprawdę chodził ostatnio ciągle głodny. Nie miał czasu nic dla siebie ugotować, poza tym nie potrafił. Freya go karmiła czasami, ale nie miała takiego obowiązku. Robiła to z dobrego serduszka. Wtedy potoczyła się cała fala nieszczęść, a Zachariasz przeszukawszy wszystkie szafki nie znalazł już kolejnego pudełka kakao. Oparł się o blat, opanowując swój oddech. Zaciskał ręce na blacie, aby te jak na złość przestały się trząść. Nie pozwolił siebie dotknąć. Wtedy szybko sięgnął do spodni, wyciągnął papierosa. Schylił się po resztkę kakao z puszki.
- Jeśli nie wystarczy, możemy przywołać... - szepnął, chcąc uniknąć tematu, dlaczego wcześniej drżały mu dłonie. Wsunął papierosa między wargi, zastanawiając się, czy może zapalić w namiocie czy jednak powinien wyjść na zewnątrz.
- Nic, nic się nie dzieje, jeszcze nie wiem - to ostatnie dodał prawie niesłyszalnie. W tym ogólnym poruszeniu nie zauważył, gdzie położył swoją różdżkę, więc kręcił się wokół własnej osi, szukając pożądanego przedmiotu, ale oczywiście go nie widział.
- Podpalisz mi? - spytał automatycznie, uznając, że jego żołądek potrzebuje teraz zastrzyku nikotyny i nie będzie szukał różdżki pod dywanem, półkami i Merlin wie, gdzie jeszcze.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyWto Paź 28 2014, 13:39;

- Chcę - powiedziała po prostu, udając, że nie zauważa jego żartobliwego tonu i przyklejając się do niego bezczelnie, delikatnie muskając wargami wrażliwą skórę jego szyi, wdychając zapach jego perfum i czując, że pożądanie promieniuje z podbrzusza, obejmując całe jej ciało i nie pozwalając jej skupić myśli na czymkolwiek innym. Skrzywiła się lekko. Nie lubiła tracić kontroli nad samą sobą i mimo że to uczucie ją uskrzydlało, to zdawała sobie, że na dłuższą metę nie mogliby funkcjonować w taki sposób. Ich własny brak opanowania i powściągliwości doprowadzał do tego, że nie mieli wyboru, musieli wydzielać sobie czas, by ich miłość nie zrujnowała wszystkiego, na co tyle lat pracowali. Gdy opada pierwsza fala zachwytu, gdy człowiek zaczyna myśleć nieco bardziej trzeźwo, nieco bardziej przyszłościowo, świadomość, że zaprzepaścił swoje szanse, bo nie potrafił zachować odrobiny rozsądku, może nagle sprawić, że miłość zmaleje, skurczy się i pozostaną tylko pretensje.
Przełknęła nerwowo ślinę na samą myśl o poznaniu rodziny Zachariasza. O Merlinie, jak bardzo się tego bała! Naprawdę wiózłby ją taki kawał drogi, żeby przestawić swoim rodzicom? Wtuliła się w niego, próbując jakoś zatuszować własne onieśmielenie na samą myśl o takim kroku, choć oczywiście, jeśli chcieli spędzić ze sobą życie, to było nieuniknione, prawda? Błysnęła zębami, gdy spytał, czy jest jego. Przecież to oczywiste. Czy nie widział odpowiedzi na swoje pytanie w każdym jej spojrzeniu, geście i pocałunku? Nigdy nie potrafiła się oddać komuś tak zupełnie, bojąc się, że w ten sposób straci swoją niezależność. Nigdy nie należała do nikogo tak bardzo jak do Zachariasza. Splotła palce na jego karku i spojrzała mu poważnie w oczy.
- Oczywiście, że tak, głuptasie. Jestem twoja i tylko twoja. I ty jesteś mój, prawda? Nie godzę się na dzielenie się tobą z żadną kobietą, pamiętaj o tym - powiedziała cicho, przybliżając twarz do jego twarzy tak, że ich usta niemal się stykały. Zerknęła na jego wargi, po czym odsunęła się kawałek, wiedząc, że jeśli teraz zaczną się całować, to biedny Zachariasz padnie w końcu z głodu.
A potem wszystko się posypało. Is naprawdę nie wiedziała, co się dzieje, nie pozwolił się dotknąć, zachowywał się dziwnie, nie dając żadnych wyjaśnień, nie próbując się usprawiedliwić, tylko wycofując poza jej zasięg. Kakao poszło w diabły, drugiej puszki nie było. Zrezygnowana oparła się biodrami o blat, obserwując spode łba zmagania Smirnova z papierosem.
- Może starczy, ale pewnie będzie niedobre - powiedziała sucho, nagle poirytowana tym wszystkim, zaniepokojona i skołowana. Miała ochotę wyjść, czując, że nie zdoła z niego wydusić prawdy. Bez entuzjazmu wsypała kakao do masy i mruknęła odpowiednie zaklęcie, które wymieszało wszystkie składniki. Uniosła na niego wzrok i zacisnęła usta.
- Równie dobrze mogę wbić gwóźdź do twojej trumny - mruknęła, splatając ramiona na piersi i odwracając się do niego przodem. Nie chciała zabrzmieć tak ostro, ale jeśli coś naprawdę doprowadzało ją do szału, to palenie, a atmosfera była tak napięta, że wystarczyła iskra, by Isolde wybuchła. - Nie proszę cię, żebyś rzucił palenie, bo pewnie i tak mnie nie posłuchasz, ale ty nie proś mnie, żebym ci pomagała puszczać z dymem nasze wspólne życie, dobrze? - fuknęła, nerwowo pocierając dłońmi ramiona i mając wielką ochotę się w niego wtulić, mimo że właśnie prawiła mu morały. Milczała przez moment, a rysy jej twarzy traciły na stanowczości. W końcu spojrzała na niego z troską i westchnęła głęboko, opierając czoło na jego ramieniu. - Martwię się o ciebie, Zachariaszu. Za bardzo cię kocham, żebym mogła zaakceptować wszystko, co robisz i co mówisz. A raczej czego nie mówisz...
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Lis 02 2014, 08:50;

Nie powinna pokazywać mu, jak smakuje miłość. Patrząc na nią, wiedział, że gdy dowie się prawdy o wszystkim, straci ją na wieki. Nie mógłby zaprosić ją na kolację, podarować kwiatów i drogiego pierścionka. To wcale nie załatwiłoby sprawy. Chociaż tak bardzo chciał podarować jej życie, o jakim marzyła. Zarabiał już tyle, że mógł pozwolić sobie na wymarzony dom z ogródkiem. Potrzebna była mu druga połowa aż do śmierci, której będzie czytał na głos książki, pił dobre wino, a ranem herbatę. Mogliby tak żyć aż do znudzenia. Wiedział, że to tylko chwilowe. Chciałby się teraz właśnie rozkoszować bliskością Isolde. Uznał, że to jedyny sposób na poprawienie tego wieczoru tuż po całej niezapowiedzianej parestezji.
- To musimy spełnić to twoje marzenie - powiedział, wyrzucając tego papierosa w kąt. Sama się już do niego kleiła, więc nie miał problemów, aby unieść ją nieznacznie za biodra i przycisnąć do siebie. Przeszedł z nią te kilka kroków do blatu, na którym ją po chwili usadowił. Dłońmi przyjechał po zewnętrznej stronie ud, zatrzymując je na pośladkach. Tym razem już mu nie drżały, co chyba było złośliwością ze strony twórcy.
- Zostawmy te ciasto, zajmijmy się czymś... - urwał na chwilę, aby przybliżyć się jak najbliżej się dało. Zaczął rolować od dołu sweter Isolde aż do jej żeber. Uderzył w każdą z wystających kostek opuszkami palców, przymykając oczy i lekko rozchylając usta. Serce zaczęło bić co raz szybciej, a Zachariasz uświadomił sobie, że znów jak jest problem to woli zająć się fizycznością niż otwarcie o czymś porozmawiać. Czy coś było z nim nie tak? Widział już schemat, od którego nie mógł się uwolnić. A może gdy będzie nagi fizycznie, zdecyduje się być i psychicznie? Sama Isolde zachęcała go do takiej reakcji, gdy ciepło jej ciała drażniło skórę i rozpalało do czerwoności. Nie był pewny, że kiedykolwiek minie ta fala zachwytu, świeżości. Nie zauważył nawet zmieszania Isolde na wspomnienie o moskiewskiej rodzinie. Był zbyt zajęty na razie jeszcze łapczywym całowaniem jej ust. W świecie magii podróż aż do odległej Rosji może zając doprawdy kilka chwil. Matka, gdy się wyprowadzał, podarowała mu świstoklik w postaci rodzinnego sygnetu. Nigdy jeszcze nie użył. Miał wrażenie, że działa tylko w jedną stronę i zostanie w tym paskudnym zamczysku, do której nie chciał już wracać. Nie pamiętał nawet aż tak bardzo rosyjskiego.
- Przekaże innym - zażartował. Wszyscy chyba już jego bliscy wiedzieli, że stracił rozum dla studentki, której mógłby być wykładowcą. Nawet długo się ostatnio nad tym zastanawiał. Mógłby wykładać Magię Leczniczą, ale z drugiej strony wiedział, że jest kiepskim nauczycielem dla tłumu. Potrafił dogadać się z jedną osobą, wymyślając indywidualne zadania, które pozwalały na bardzo duży rozwój. Blythe powinien być z niego dumny! Przestał być nawet głodny, a przynajmniej nie chciał jedzenia. Nie zauważył nawet jak misa z wyrobionym już ciastem zleciała pod wpływem nacisku ich splecionych ciał na podłogę. Zachariasz zachowywał się ze skrajności w skrajność. Póki nie przeszedł mu atak parestezji, nie pozwolił się nawet dotykać, a teraz? Dłońmi przejechał na piersi Isolde, a że ten sweter utrudniał mu do nich dostęp, to prędko go ściągnął. Odłożył na blat obok, nie zastanawiając się, czy może jest tam rozlane mleko, rozsypana mąka albo dzbanek z gorącą herbatą. Teraz już się nic nie liczyło, gdy rządza odcięcia się od własnych niedoskonałości opanowała Zachariasza. Zaśmiał się na to oburzenie Isolde.
- Zabraniając Rosjaninowi palić jest prawie tak samo niedorzeczne jak nakładanie na niego celibatu - szepnął do ucha Bloodworth, którego płatek następnie ucałował - Postaram się nie robić tego przy tobie. - dodał, ale weekend, czyli całe 3 dni, ponad siedemdziesiąt dwie godziny brzmiało już jak najgorsza tortura dla jego żołądka. Zachariasz w niektóre dni leciał przecież na samych fajkach i kawie! Chrząknął, kręcąc głową. To nie tak, że jej nie mówił. Odpowiadał na wszystko, o co pytała. Ani razu nie poruszyła tematu stanu cywilnego, wszak Zachariasz od bardzo dawna żył z Zoją w separacji, więc nawet nie uważał tego jako związek, ani pracy. Ze zdrowiem nie wiedział, co się dzieje. Widział pierwsze objawy choroby Parkinsona, którą sam sobie zdiagnozował, ale musieli to też zrobić profesjonaliści. Był już umówiony, oczywiście w tych dokładnie godzinach, gdy matki Isolde nie było w Szpitalu Świętego Munga, co by nie powiedziała córce, iż ten oto blondas szwenda się po lekarzach. Może jednak był hipokrytą?
- Czego ci nie mówię? Dzielę się z tobą tym, o czym wiem - odsunął się od niej na kilak centymetrów, bo stracił wątek, o co może chodzić. Przecież nie wiedział, co się z nim naprawdę dzieje i padło w jego wypowiedzi sformułowanie: nie wiem.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyNie Lis 02 2014, 22:06;

Nie sądziła, że coś mogłoby ich rozdzielić. Ufała mu ślepo, ale przecież znała go od tylu lat, znała każdy jego gest, każdą minę, potrafiła przewidzieć, jak się uśmiechnie albo jak skrzywi. Nie wiedziała o różnych drobiazgach, ale przez ten czas zdążyła wyrobić sobie zdanie na jego temat. Zdążyła się też w nim zakochać, głupio, beznadziejnie, przynajmniej tak sądziła, dopóki w przypływie jakiejś straceńczej odwagi i chwilowej pewności siebie nie ucałowała kącika jego ust. A potem nastąpiła reakcja łańcuchowa i wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż mogłaby przypuszczać. Odkrywała w nim nowe cechy, poznawała go od zupełnie innej strony - nie był już po prostu jej marzeniem, jej fantazją. Był jej mężczyzną, namacalnym i ciepłym, w którego objęciach mogła zasypiać i budzić się te dwa razy w tygodniu, kiedy przyznawali sobie nieco czasu, próbując nadrobić zaległości. Chciała być tylko z nim, nie wyobrażała sobie żadnego innego mężczyzny, z którym mogłaby spędzić życie. Zachariasz wypełniał jej myśli i serce, nawet kiedy ją denerwował, nie potrafiła się od niego oderwać, nie potrafiła się na niego dąsać. Był tym, którego od zawsze pragnęła, potrzebowała.
Objęła go za szyję i pozwoliła się unieść. Może rzeczywiście powinni się kochać już, teraz, może, kiedy Zachariasz ugasi jej pożądanie, rozładuje napięcie i tęsknotę kumulującą się w podbrzuszu, Isolde przestanie się denerwować, poddawać niedobrym przeczuciom, które psuły jej nastrój. Mruknęła, czując jego dłonie na swoim pośladkach. Patrzyła mu w oczy, wodząc opuszkami palców po jego zmysłowych wargach, jakby próbowała zapamiętać ich wygięcie, gdy się uśmiechał. Był taki przystojny, pociągający i świadomy swojego uroku. Uśmiechnęła się, kapitulując i obejmując nogami jego biodra.
- Jaki ty jesteś okropnie niezdecydowany... - mruknęła łagodnie między pocałunkami, którymi ją zasypał, nie pozwalając niemal złapać tchu. Kochała go takim - namiętnym, czułym, stęsknionym. Nie bała się. Nie bała się, że jej uczucie jest jednostronne, bo widziała, że Smirnov szaleje za nią tak samo, jak ona za nim. I zdawała sobie sprawę z faktu, że ich uczucie dojrzewało przez wiele lat. Pozwalała mu się rozbierać, przymykając oczy i rozkoszując się każdym muśnięciem jego dłoni. Starała się nie myśleć o tym, że najpierw robił raban o jedzenie, by po chwili zupełnie z niego zrezygnować, ba, roznieść kuchnię w drobny mak. Nie rozumiała, skąd ta zmiana. Jeszcze przed chwilą nie pozwalał się dotknąć, a teraz był tak spragniony fizycznej bliskości, że nie zwracał na nic uwagi. Jego pieszczoty sprawiały jej przyjemność, rozpalały, ale nie zagłuszały w pełni myśli i wątpliwości, które lęgły się w jej umyśle.
Fakt, że śmiał się z tego, co ona traktowała śmiertelnie poważnie, bardzo ją zirytował. Chyba nie ma nic gorszego niż ten brak wyczucia, kiedy druga osoba żartuje, a kiedy mówi jak najbardziej serio. Spróbowała się uśmiechnąć, czując ciepło jego oddechu owiewające jej ucho.
- Celibatu od ciebie nie wymagam... zdecydowanie nie - powiedziała łagodnie, czując, że jej pożądanie nieco opadło, że jest za bardzo poirytowana i zaniepokojona, by zająć się miłością. Ciepło w podbrzuszu wciąż pulsowało, ale inne emocje spychały je na dalszy plan.
- Właśnie nie wiem, czego mi nie mówisz - westchnęła, rozplatając nogi i pozwalając im luźno zwisać. Patrzyła na niego badawczo, próbując wyczytać z jego oczu prawdę, ale na niewiele się to zdało. Nie, rozdrapywanie tego nie miało sensu, to głupie i takie kobiece - psuć atmosferę przez coś, czego nawet nie można nazwać. Splotła dłonie na jego karku i przyciągnęła go do siebie. - Nieważne. Pamiętasz? Kiedyś powiedziałeś, że nauczysz mnie seksu... A ja cię nauczę miłości - szepnęła mu do ucha, wdychając chciwie jego zapach i muskając wargami linię jego szczęki, potem delikatnie kąsając szyję i próbując stłumić uczucie niepokoju.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptyPią Lis 07 2014, 19:13;

+18
Nie można było zaprzeczyć, że należał do zacnego grona mężczyzn. Nosił w spodniach co nieco, a i odpowiedzialnością też za specjalnie nie grzeszył. Teraz, gdy w końcu był rozwodnikiem, grał fair wobec Isolde. W końcu mógł się pochwalić wolnością. Gdyby istniał portal społecznościowy, na którym wypadałoby dorosłym publikować takie rzeczy, chętnie ustawiłby status: wolny, ale jednak wciąż zajęty. Może nie powinien raz mieć żonę o nazwisku Smirnov, a raz dziewczynę Bloodworth. Większość oczerniłaby go jako okropnego dupka, który gra na uczuciach młodej, naiwnej dziewczyny. Nie taka była prawda, wiedzieli o tym najbliżsi, ale pewnie gdy Isolde się o wszystkim dowie, dołączy do zacnego grona hejterów. A może nie powinien jej mówić?
Gdy objęła nogami jego biodra, uśmiechnął się od ucha do ucha. Ile w jednym takim geście może być szczęścia? Mężczyźni nie analizowali tęsknoty na czynniki pierwsze. Czasami seks dla nich nie był gestem tęsknoty, raczej nudy, głodu, natłoku obowiązków. Każdy dzień nadawał się do zbliżenia, do idealnego zbliżenia. Nie potrzebowali żadnych górnolotnych pobudek pod tytułem miłość, tęsknota, smutek. Dłoń od razu powędrowała do zapięcia stanika, a zaraz do niej dołączyła druga. Dorosły mężczyzna nie czuł tej zewnętrznej spiny na rozpinanie biustonosza jedną ręką. To było już passe. Położył materiał na blacie, nie chcąc nim jakoś dramatycznie rzucać, bo co innego domagało się teraz uwagi Zachariasza. Wargi przeniósł od razu na sutki Isolde. Tęsknota u Rosjanina przejawiała się w tej zachłanności. Teraz już nic nie było wolne tak jak poprzednio. Nie delektował się momentem, którego dopiero poznawał. Już znał smak, zapach i ciepłotę ciała. Pragnął jej jak najszybciej. Na blacie kuchennym, na podłodze, to nie było istotne.
- Nakarmisz mnie potem, teraz mamy bardzo ważną sprawę, pani Bloodworth, powiedziałbym nagłą, niecierpiącą zwłoki... - szeptał między pocałunkami, zaczesując włosy Isolde do tyłu, co by miał lepszy dostęp do jej twarzy. Mógł całować powieki i kości policzkowe, które teraz na pewno pokryły się rumieńcami. Nie mogła czuć, że to wszystko jest jednostronne. Starał się jej okazywać miłość, na którą zasługiwała. On może niekoniecznie. Obudził się w Zachariaszu jakiś ostatni zmysł romantyka. Tuż po trzydziestce. Czy za późno? Rosjanin tak nie uważał. Każda pora była dobra na miłość, nawet ze studentką. On cały wrzał, rozpalony tym całym podnieceniem, związkiem i wolnością, która na pewno smakowała nieznanym mu jeszcze piernikiem.
- Wiesz czego ci nie mówię? - spytał, odsuwając się zaledwie o milimetry od Isolde. Łapał teraz oddech, patrzył głęboko w oczy i próbował uciszyć tymi zachłannymi pocałunkami żołądek, domagający się chociaż minimalnej dawki nikotyny. Ujął jej twarz w dłonie.
- Tego, jaka jesteś piękna i zdolna, że możesz osiągnąć wszystko, jeśli tylko w to uwierzysz. - czując zmniejszony ucisk wywołany przez rozplatające się nogi Isolde, zmarszczył brwi, a następnie ujął jej uda w dłonie, mocno przyciskając do siebie.
- Naucz mnie wszystkiego, co nazywasz miłością, upij mnie nią - nawiązał do dzieła jednego z anglojęzycznych klasyków, ale nie sądził, żeby ktokolwiek wyłapał tę aluzję. Dłońmi zaczął pieścić jej piersi, całując szyję i zostawiając na niej jeszcze jedną malinkę.
- Myślisz, że kochania da się nauczyć? - spytał szeptem, owiewając ciepłem skórę Isolde. Dłonie przeniósł na zapięcie od jej spodni, które od razu odpiął. Gdy machnął ręką, kominek w środku rozpalił się, przez co mógł ogrzewać ich ciała do czerwoności. Chociaż Zachariasz przypuszczał, że będzie to absolutnie zbędne, wolał się zabezpieczyć.
- Czy tylko w seksie da się ponieść, czy też w miłości? Zrelaksuj się, halo - czubkiem języka przejechał po szyi Isolde, kończąc swój pocałunek na jej ustach. Nie wiedział, czy wyczuwała jakaś tajemnice i dlatego się spięła, czy może nie miała humoru na seks, ale... on dobry psycholog chciał się dowiedzieć wszystkiego, a przede wszystkim zapamiętać kształt jej piersi, smak ust i zrozumieć, co mówi. Ale to dopiero po seksie.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent
Galeony : 4918
  Liczba postów : 1911
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySob Lis 08 2014, 18:16;

+ 18

No cóż, może według niego to było fair, ale gdyby Isolde wiedziała o wszystkim, z pewnością nie zgodziłaby się z jego opinią. To nie było fair, to nie było uczciwe, a on sam był ostatnią osobą, której powinna ufać - niby byli razem, ale przecież ukrywał przed nią tyle ważnych spraw. Żonę (co z tego że byłą), bezpłodność, chorobę, fakt, że jest przemytnikiem... Był zupełnie kimś innym niż sądziła i pewnego dnia to odkrycie złamie jej serce, ale nie ma co uprzedzać faktów.
Is potrzebowała tych wszystkich romantycznych głupstw. Owszem, miała temperament, owszem, lubiła seks jako taki, ale dla niej miłość była podstawowym składnikiem tej mieszanki wybuchowej. Nie potrafiłaby chyba funkcjonować w układzie, w którym chodziłoby wyłącznie o aspekt fizyczny, była zbyt niedotykalska, za bardzo ceniła swoją przestrzeń prywatną, by dopuścić do siebie kogoś, do kogo nie żywiła żadnych głębszych uczuć. A Zachariasza potrzebowała rozpaczliwie. Jego miłości, jego dotyku, jego słów i pocałunków. Czuła, że nie potrafi już bez niego funkcjonować, że uzależniła się od niego całkowicie i gdyby miała go stracić, pękłoby jej serce.
Oddychała płytko, pozwalając na wszystko, czując przyjemny dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa i przyciągając Zachariasza do siebie jeszcze mocniej. Zacisnęła zęby, gdy zaczął pieścić jej sutki, starając się zapanować nad jękiem, który cisnął się jej na usta. Była bierna, pozwalała mu na wszystko, nie dając nic w zamian, jeśli nie liczyć faktu, że jej nogi coraz ciaśniej oplatały biodra Zachariasza. Czuła jego pragnienie, które tylko potęgowało jej własne, przyprawiając o szalone bicie serca i zacierając wszystkie myśli. Prawie wszystkie. Oddawała każdy pocałunek, ale tym razem nie próbowała w żaden sposób przejąć inicjatywy. Uśmiechnęła się, gdy mówił o tej niecierpiącej zwłoki sprawie, pozwalając pokrywać swoją twarz setkami pocałunków i rozkoszując się delikatnymi muśnięciami jego palców. Ułożyła dłonie na jego karku, po czym delikatnie wbiła paznokcie w jego skórę i przesunęła w dół. Chwilę potem jej palce zaczęły manipulować przy guzikach koszuli. Chciała jego nagości, chciała znów zachwycić się jego harmonijną budową, czuć ciepło bijące od rozgrzanej skóry, spleść się z nim w jedność.
Skrzywiła się lekko, słysząc jego słowa, bo mimo że sprawiły jej przyjemność, to wcale mu nie wierzyła. To znaczy wierzyła, że tak uważa, ale wykręcanie się od odpowiedzi i obracanie tego w komplement denerwowało jeszcze bardziej niż milczenie. Nie była głupiutką, nieopierzoną smarkulą, którą mógł ugłaskać czułymi słówkami tak po prostu. Nie chciała tego i nie sądziła, że będzie próbował tak banalnych sztuczek. Zmarszczyła na moment brwi, gdy objął jej uda i przycisnął na powrót do siebie. Wolała, kiedy nie mówił, kiedy nie pogrążał się w kolejnych kłamstewkach, które miały rozwiać jej zły nastrój, a jedynie go pogłębiały. Nie mogła się oprzeć jego pieszczotom, mimo że miała ochotę odsunąć go od siebie i poważnie porozmawiać, zamiast uciekać w rozkosz. Przygryzła nerwowo wargę, czując jego pocałunki i ciepło dłoni otulających jej piersi, a potem wędrujących w stronę zapięcia jej spodni. Nie potrafiła podjąć decyzji - jej ciało domagało się Zachariasza, mimo że umysł odpychał go, bo nie zasłużył na przyjemności, skoro coś przed nią ukrywał.
- Nie mogę się zrelaksować, bo mydlisz mi oczy. Naprawdę myślisz, że nie widzę, że coś przede mną ukrywasz i że obracanie tego w komplement mnie udobrucha? - spytała, wtulając twarz w jego szyję i przymykając na chwilę oczy, próbując uspokoić oszalałe serce i jednocześnie rozpinając ostatni guzik jego koszuli. Miękkim ruchem zsunęła ją z ramion Zachariasza, po czym zaczęła delikatnie głaskać jego tors, jakby próbowała przypomnieć sobie każdą krzywiznę jego ciała. Nie była pewna, czy jest bardziej zła, czy rozżalona, ale nad tym wszystkim górowała miłość i pożądanie. Czuła, że przegrywa, ale nie walczyła zbyt zażarcie. Sięgnęła do jego paska i zaczęła rozpinać go na ślepo, wciąż kryjąc twarz w zagłębieniu między jego szyją a obojczykiem. - Skoro nie chcesz mówić, nie mów. Ale nie traktuj mnie jak głupiego podlotka, dobrze? - wyszeptała, zsuwając spodnie z jego bioder.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 EmptySob Lis 08 2014, 18:52;

Isolde powinna pójść na kurs zadawania pytań. Owszem, interesowała się jego poprzednimi kobietami w życiu, ale odpowiedział jej zgodnie z prawdą: oprócz seksu, nigdy nie czuł miłości. Czy w wymuszonym małżeństwie można coś więcej czuć? Nie powiedział o żonie, bo był to ściśle strzeżony sekret. Ani Zoya ani on nie przyznawali się do siebie publicznie. Pewnie gdyby nie uprawiali seksu, to zdążyłby ją zabić, zakopać, wykopać, spalić i rozsypać prochy do Tamizy. Na pewno musiała wiedzieć, czym zajmuje się Zachariasz. Już dawno zrezygnował z posady uzdrowiciela, a kiedy opowiadał jej o podróżach i załatwianiu interesów, to musiał wspomnieć, o jakie chodzi. Też nie oczerniajmy tak przemytnika, Zachariasz nie chciał zagłady ludzkości, sprowadzał przedmioty, które były unikalne, a nie takie, które niosły śmierć. Jak miał powiedzieć o chorobie, skoro ta nie została zdiagnozowana? Parestezję kończyn, zwłaszcza rąk, a te tylko go nawiedzały, mogły wziąć się zarówno od stresu jak i od alkoholu, który ostatnio pełnił główną rolę w jego życiu przez nijakiego Archibalda. Samo diagnoza nigdy nie jest dobra, a przecież był umówiony do lekarza. Nie popadajmy w jakieś skrajności. "Mówię ci o wszystkim, o czym wiem" było prawdą, a nie rozkładaniem sieci kłamstw.
Jak potrzebowała romantycznych głupstw jak właśnie psuła ten klimat? Daj człowiekowi dłoń, a odgryzie Ci całą rękę. Na wszystkich Merlinów jak dobrze, że nie potrafił czytać w myślach, bo na pewno nieźle by się oburzył! Mówił tu całą prawdę. Zachariasz był najbardziej wrażliwym człowiekiem na piękno, jakiego mogła poznać Bloodworth. Chyba nie słyszała jak broni swojego antycznego biurka! Niech popyta Blythe. Jeszcze nie znała go na tyle, aby tak pochopnie wszystko oceniać. Na szczęście jeszcze wszystko przed nimi i na pewno Isolde zrozumie, że wypowiedziane słowa nie były ani mydleniem oczu ani kłamstwami.
Nie pomagając ani trochę dziewczynie w pozbyciu się swojej koszuli, obserwował jak smukłe palce manewrowały przy małych guziczkach. Poddawał się temu uczuciu, ale zaczynało coś między nimi nie grać. Pomimo tego, że starał się jakoś wyluzować Isolde, ta niespecjalnie była zainteresowana dalszymi pieszczotami. Odrzucił koszulę na bok, pozwalając im na tę chwilę nagości. Odsunął się wtedy od Isolde, oparł się o blat tuż obok niej. Biorąc głęboki wdech.
- Dobrze, może w takim razie zapytasz o to, co cię tak gryzie - zaproponował, próbując unormować oddech. Rzeczywiście dla Isolde ta uczuciowość była najważniejsza. On pewnie dopiero po seksie wykorzystałby ciszę do zadawania pytań oraz rozmowy. Nie pozwolił się jej przytulić, bo był zirytowany. Chciał już dodać, że nie obraca nic w komplementy, bo Isolde po prostu jest piękna, ale tylko przygryzł wargi. Znów pomyślał o papierosach, które leżały na małej szafeczce i aż wołały: zapal mnie, spal mnie, przygryź mnie. Podrapał się po zaroście, kręcąc głową.
- Zadaj konkretne pytanie, a ci odpowiem. - dodał po chwili, unosząc wzrok na dziewczynę. Rozbuchany jeszcze pożądaniem nie potrafił myśleć rozsądnie. Nie martwił się niczym, bo nawet jeśli zapyta o poprzednie związki, to niewiele dla niego zmieni. Może się irytować, urządzić mu wielką awanturę, ale według Smirnova będzie ona niesłuszna. I nie zrozumie niestety Brytyjka, która nie poznała jeszcze kultury rosyjskiej szlachty. Uderzył pięścią o stół.
- Jeszcze raz, Isolde, powiesz mi, że traktuje cię jak głupiego podlotka, a ostrzegam cię, wyjdę stąd obrażony i nawet jak przyjdziesz ubrana najbardziej seksownie na świecie do mojego mieszkania, to nie odpuszczę. Traktuje cię jak równą sobie, jak moją partnerkę i kobietę życia. Komplementy, które ci prawie nie są po to, aby cię zaślepić, tylko jestem w tobie na merlina zakochany i chcę, aby czuła się doceniana, zwłaszcza wtedy kiedy się do niej dobieram - wycedził przez zęby. Miała się przy nim nie wstydzić, chodzić nago po mieszkaniu, prowokować go słownie i wizualnie, ale nie spuszczać głowę i prosić o zgaszenie światła za każdym razem, gdy zacznie zdejmować z dziewczyny ubrania. - Jesteś dla mnie najpiękniejsza, to żadne mamienie, a zwykłe stwierdzenie mężczyzny, który oddałby za ciebie życie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 QzgSDG8








Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty


PisanieLas w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty Re: Las w pobliżu Hogsmeade  Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Las w pobliżu Hogsmeade

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 25Strona 10 z 25 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 17 ... 25  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Las w pobliżu Hogsmeade - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Okolice Hogsmeade
-