Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gęsta ścieżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32480
  Liczba postów : 102705
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Specjalny




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty06.04.20 21:19;




Jeśli zgubiłeś się i trafisz na tę ścieżkę to niejako właśnie zyskujesz szansę na wydostanie się z lasu o ile nie zejdziesz z drogi. Żwir (i szczątki kości) chrzęszczą pod stopami, a z okolic dobiega tajemnicze echo warkotu.

Uwaga. W tym temacie obowiązuje rzut kostką.

Spoiler:


______________________

Gęsta ścieżka Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty15.04.20 1:05;

Kostka: 4 king

K o l e j n e s p o k o j n e p o p o ł u d n i e
Cóż, widocznie, po prostu nie. Niepisane były spokojne popołudnia dla Whitehorn.
A zapowiadało się wyjątkowo pięknie - s p o k o j n i e! Złotowłosa zakończyła swój dzień zajęciowy, nawet nie trafił jej się dzisiaj żaden dyżur, ani w Skrzydle Szpitalnym, ani na korytarzach Hogwartu, ani na błoniach. Wyjątkowo, nawet zrezygnowała ze swojego rutynowego spaceru, chcąc wrócić do swojego gabinetu, zatopić się w objęcia kanapy i ciepłego koca i... poczytać. Ostatnimi czasy zdecydowanie zbyt wiele czasu poświęcała na naukowe lektury - wyobraźnia zaczęła domagać się czegoś innego, spragnione wrażeń (choćby tych książkowych) serduszko, biło niespokojnie, mając po same zastawki filozoficznego bełkotu. Tak więc miała zamiaru dostarczyć samej sobie porcję... niebieskich migdałów. Porozpływać się nieco, tak prywatnie, w samotności.
I na planach się to wszystko skończyło.
Była trochę przygaszona, rozleniwiona bardziej niżby chciała - w swojej głowie rozważała nawet możliwość poobiedniej drzemki... Kiedy zmierzając do swojego gabinetu, na jej drodze stanął Patronus. Umysł momentalnie, niczym dobrze naoliwiona maszyna, przeskoczył jej na wyższy bieg.
Pies. Borzoj. Nie znała tego Patronusa - dotychczas miała do czynienia tylko ze świetlistą akromantulą i koniem. Ale kiedy się odezwał...
Znajduję się w środku Zakazanego Lasu, w jego sercu, niedaleko strumienia. Znalazłem ślady krwi, dosyć świeże, ale na razie nie jestem w stanie określić, do kogo lub czego należą. Okolica wygląda, jakby odbywał się tutaj jakiś pościg, są strzały i trochę połamanych krzewów. Najpewniej idę w stronę, gdzie można spodziewać się akromantul. Mogę potrzebować pomocy, a pani - kogoś, kto panią w razie problemów będzie osłaniał
Christopher O'Connor - rozpoznałaby ten spokojny głos na końcu świata. Paradoksalnie, właśnie ten spokój i cichy ton głosu gajowego, puścił zawór stresu w jej krwi, zapowiadając sporą dawkę adrenaliny. Znowu Zakazany Las...
I czemu, na Merlina, zwracał się do niej per Pani?!
Nie czekając wiele - a właściwie to nie czekając na nic - obróciła się w miejscu i od razu przeszła w trucht - zmierzając prosto do wyjścia z zamku. Wszystko co musiała mieć - miała przy sobie, czyli różdżkę i własną głowę. Kogoś, kto będzie ją osłaniał... Śmieszna myśl - ale w pierwszym momencie przyszedł jej do głowy Voralberg. Być może dlatego, że nieodzownie kojarzyć jej się będzie z Zakazanym Lasem. Porzuciła ten pomysł jednak od razu - nie rozmawiali ze sobą i choć Whitehorn było to nie w smak, to nauczycielowi zaklęć taki stan rzeczy odpowiadał. Poza tym - nie miałaby serca ciągnąć go do Zakazanego Lasu, nie po tym, w jakim stanie znalazła go tam ostatnio.
Ratunek przyszedł znikąd. A właściwie to niemalże spadł ze schodów, kiedy złotowłosa na niego wpadła.
- Caine! - aż sapnęła, szybko odklejając się od, zawsze nienagannej (jak on to robił?) koszuli mężczyzny. Jej rozbiegane spojrzenie na chwilę skoncentrowało się na jego twarzy i nagle, jakby zeszła na nią eureka. Uczepiła się drobnymi dłońmi jego marynarki, nawet niezbyt świadomie przyciskając Shercliffe'a do ściany.
- Musisz mi pomóc. Nasz gajowy trafił na coś w Lesie, wezwał mnie przez Patronusa - nawet nie zauważyła, kiedy głos jej się złamał. Próbowała powściągnąć galopujące myśli, wyrównać nieco oddech - już widziała w oczach Caine'a dezaprobatę, że nie potrafiła sensownie się wysłowić.
Wzięła więc głęboki oddech, a niebieskozielone oczy stężały.
- Opowiem Ci po drodze, chodź - podjęła decyzję za niego, chwytając jego rękę i ciągnąc w stronę wyjścia z Hogwartu. Shercliffe'owi... ufała. Pamiętała doskonale, że razem uczęszczali do Klubu Pojedynków - skoro i jej coś z tego zostało, to jemu tym bardziej. Zwłaszcza, że zawsze był w tym... lepszy.
Potem jednak ruszyła truchtem, niemal biegiem - licząc jedynie na to, że Caine się nie wyłamie. Była śmiertelnie poważna, i spięta. Jej ostatnia wizyta w Lesie nie pozostawiła dobrych wspomnień - a kolejna nie napawała optymizmem. Chciała dotrzeć do O'Connora i mu pomóc, cokolwiek by się z nim nie działo.
- Czy wy mężczyźni już tak macie, że pakujecie się do Zakazanego w pojedynkę? - spytała, całkiem poważnie, oglądając się na Caine'a. Nie wiedzieć kiedy, weszli do Lasu, gdzie Perpetua zwolniła. W dłoni zaciskała swoją laskę, w której ukryta była różdżka, ciągle przytrzymując ją w pogotowiu. Było cicho. I spokojnie. A Whitehorn dziękowała swojemu porannemu "ja", że jednak zrezygnowała z sukienki i obcasów, stawiając na spodnie z wysokim stanem i skórzane oksfordy. Kobieca intuicja? Czy szósty zmysł uzdrowiciela przed interwencją?

@Caine Shercliffe
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty15.04.20 2:01;

kostki: 1

Caine miał już plany na dziś. Dla ironii, te plany dotyczyły właśnie Alexandra, którego wspominała Perpetua i jego domu. W lewitującej za nim aktówce ucisnął mini kroniki Hogwartu zawarte tylko w pięciu podróżnych woluminach. Bardzo kompaktowe, jak widać, skoro zmieściły się do aktówki przy użyciu zaledwie jednego zaklęcia powiększajacego. Właśnie poprawiał poły marynarki, kiedy coś lekkiego i miękkiego uderzyło go w pierś, jednak z siłą, która cofnęła go o krok w tył. Wraz z tym ruchem, tracąc skupienie, mężczyzna zakończył kontrolę zaklęcia, a skórzana teczka uderzyła z niegłośnym hukiem o ziemię, kiedy padła na płasko pod ich stopy.
Automatycznie złapał rękoma jej ramiona, rozpoczynając wypowiedź zaskakująco cierpliwie i stonowanie, jak na to, że ktoś przerwał mu tak brutalnie jego codzienność i zabierał cenne minuty, które mogły zadecydować o jego późniejszym spóźnieniu.
Hej, hej… wszystko…w porządku?. Mógłby spytać, gdyby to była uczennica Hogwartu, ale charakterystyczna mieszanka perfum i szamponu, wraz z dopiero co zidentyfikowaną twarzą, powstrzymała go od zakończenia wypowiedzi. — Ahh… — mruknął tylko i chociaż nie powiedział: “To tylko ty”, było to tak jasne, że wcale nie musiał. Co jednak zaskoczyło go bardziej niż to, że wpadała na nikomu winnych ludzi to energia z jaką wycofała go aż prawie pod ścianę. Cofnął się naturalnie, decydując, że będzie to prostsze niż ratowanie swojego pedantycznie dobranego stroju od natarczywego dotyku. Jednak nie przyniosło to zamierzonego efektu. Oparł się rękoma za sobą o mur, patrząc na Perpetuę z dużo wyższej pozycji, a konkretnie na jej dłonie, zamykające jego jedwabną koszulę pomiędzy jej drobnymi palcami i brwi ściągnęły mu się zdradziecko o cały milimetr. Jedwab, właśnie. To była odpowiedź na wszystko. Jak chronił swoje cenne stroje przed takimi szkodnikami, które próbują mu je wygnieść.
Wstrzymał się z oceną jej niebezpieczeństwa, bo dawno nie wypowiadała jego imienia z takim zaangażowaniem, czym ściągnęła jego uwagę. Przynajmniej częściowo, bo unosząc jedną rękę wyżej, zerknął znad jej ramienia na zegarek na przegubie, oceniając czas, jaki mógł sobie pozwolić na stanie w jednym miejscu.
Możesz? — przerwał jej wymownie patrząc na dłonie dociśnięte do jego piersi, ale nie słuchała. Za to on nie miał wyboru. Najwyraźniej też żadnego wpływu. Musiał pomóc. Już padło i profesor Whitehorn nie pozostawiła mu miejsca na odmowę. Mimo to, zamierzał ją sobie wyegzekwować i… kolejna nuta go powstrzymała. Niech ją kule biją, że nie używała na nim uroku! Z pewnością kłamała, bo znów wstrzymał się z odmową, wyłapując łagodne złamanie się jej głosu. Podniósł jednak ręce żeby spleść je na piersi, w pozycji zamknietej i mocno krytycznej do całego pomysłu biegania po lesie. Zanim jednak je skrzyżował, porwała jego dłoń, nie pytając o zgodę. Zacisnął palce ostrzegawczo na jej smuklejszych i mniejszych.
Już wiedział. Wpakował się w coś zanim jeszcze zdążył nawet na to odpowiedzieć.
Ja wolę fajkę i grę w karty, opcjonalnie partyjkę w gargulki. Dziękuję — wyrzucił stonowanie, nie łudząc się nawet, że mogłaby się tym zainteresować, kiedy gnała do Zakazanego Lasu jak głupia. Jak ten borsuk na rzeź do dormitorium węży. Pogodził się już nawet ze stratą aktówki
Miałaś mi coś opowiedzieć — upomniał się, bo biegł za nią, gorzej niż borsuk, tylko jak lew na emeryturze, ustępujący miejsca nowemu królowi. Najchętniej zatrzymałby się zanim ruszyłby głębiej w las, ale już wiedzial, że Perpetua będzie pytać czy może mówić i słuchać i iść jednocześnie, czy może to dla niego problem. — O co chodzi z tym… gajowym? — nie przyznał, że nie pamięta jego nazwiska. Miał wiele innych do zanotowania. Wszystkich uczniów, a bylo ich niemało.
Perpetuo — zwrócił się chłodno, domagając się jej uwagi i wyjaśnienia — Konkrety.  
Czy wy kobiety tak macie, że nie potraficie się normalnie wysłowić, tylko emocjami? – pomyślał, sięgając dłonią do nasady nosa. Chociaż żwawy krok był dla niego naturalny, a przy Whitehorn w sumie nie był to nawet taki sam trucht, a szybki chód… Caine przez chwilę uległ wrażeniu, że postępuje wbrew swojej woli. Stanowczo pociągnął więc kobietę za rękę, w swoją stronę. Stabilizując ją przytrzymaniem jej krzyża, puścił i dłoń i jej talią, patrząc na nią srogo.
Jedna minuta. Weź oddech. Więc?
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32480
  Liczba postów : 102705
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Specjalny




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty15.04.20 10:51;

Zakazany Las był pełen zdradzieckich ścieżek. Przemieszczanie się tutaj bez dokładnej wiedzy gdzie iść było ryzykowne, ale dwoje dorosłych czarodziejów z pewnością zdawało sobie sprawę, że przebywanie w tych okolicach nie jest bezpieczne. Christopher nakreślił Wam mniej więcej kierunek w którym się udał, ale mimo wszystko nie znacie tak dobrze Zakazanego Lasu jak gajowy. Stąd prośba o rzucenie kostkami 1k6 i zsumowanie wyników, a wówczas dowiecie się ile czasu zajmie Wam dotarcie do strumyka, przy którym znajdziecie wspomniane przez Chrisa ślady. Proszę podlinkować rzuty.

2-5 -  wydaje się, że chodzicie w kółko. Dotarcie do strumyka zajmie Wam trzy godziny.
6-9 - trafiliście na przewrócony czarny pień. Usunięcie go zajmie Wam dodatkową godzinę. Jest droga alternatywna, ale prowadzi przez mokradła i pokonanie ich zajęłoby Wam znacznie więcej czasu niż usunięcie pnia.
10-12 - dopisuje Wam szczęście. Szybko dotrzecie do strumyka i odnajdziecie plamy krwi oraz połamane strzały, czyli to, co Chris opisywał. Dodatkowo na drzewie dostrzeżecie pajęczy kokon ze zwłokami lisa w środku.

______________________

Gęsta ścieżka Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty15.04.20 11:25;

Kostki: 3 + 2 = 5 Gęsta ścieżka 3094467927 przepraszam Chris!

Gdyby to był zwykły dzień, spokojna codzienność, to słysząc tę zmianę w tonie Caine'a przy tym jak na niego wpadła... Chyba powinna się obrazić? Choć sama Perpetua raczej na pewno wybuchłaby śmiechem - bawił ją ten ambiwalentny stosunek Shercliffe'a do jej osoby. Doskonale wiedziała, że przy mniej znanych osobach pozostawał dalej tym nienagannym gentleman'em - a przy niej się zjeżał i stawał bardziej... szorstki? Paradoksalnie, czuła gdzieś pod mostkiem, że jest to swego rodzaju drobny wyraz sympatii wobec niej.
Albo rzeczywiście po prostu jej nie znosił.
Teraz jednak zwyczajnie już nie miał wyjścia, kiedy weszli do Zakazanego Lasu, wydeptując nową ścieżkę. Whitehorn miała wrażenie, że sam Las maskował wszystkie świeże ścieżki zupełnie jak maskuje się ślady na śniegu... Caine mógł zrobić w tył zwrot i wrócić do zamku - odzyskać aktówkę i zagrać w gargulki przy fajce - ale wtedy Perp poszłaby zwyczajnie dalej, nie chcąc tracić czasu na poszukiwanie bardziej chętnego wsparcia. Miał więc do wyboru - albo brnąć w to dalej z nią albo powrót do Hogwartu i pozostawienie jej samej sobie.
Słyszała, jak upomina się o szczegóły - ale zwyczajnie... nie chciała się zatrzymywać, nie mogła, musiała iść dalej. Przed oczyma wyobraźni przewijało jej się miliony scenariuszy, co takiego mogło się dziać z Christopherem - i z tymi, których krew znalazł... Nie od dziś było wiadome, że akromantule zamieszkują Zakazany Las - i osiągały nie tyle co zatrważającą liczebność, jak i ogromne rozmiary. Gajowy był wysokim i silnym mężczyzną - Whitehorn nie raz zdążyła go podpatrzeć w czasie pracy - ale w starciu z jadowitymi akromantulami... A jeśli to jakiś uczeń albo student zapuścił się tak głęboko w las? Czuła jak gęsia skórka oblewa jej ciało, a włosy stają dęba na karku. Czarne myśli przelewały się wodospadem przez jej umysł. Nie chciała fatalizować - wierzyła, że zdąży dotrzeć do Chrisa na czas, jeśli tylko się pospieszy.
Zdawała się więc kompletnie nieobecna - sfokusowana jedynie na tym, żeby brnąć do przodu, do serca lasu i utrzymywać stałe, szybkie tempo. Takie nagłe zatrzymanie - było niemal jak policzek.
Wyprowadzona z równowagi, wyrwana z gonitwy czarnych myśli, zachwiała się na nogach, kiedy mięśnie zostały zmuszone do zaprzestania pracy. Z niemym wyrzutem spojrzała na Caine'a, chwytając się za dłoń, którą przed chwilą ściągnął ją na ziemię. Paliła żywym ogniem - jak skóra pod jej kaszmirowym swetrem.
- Ja... O-On... - Nic nie mogła poradzić na to, że w oczach nagle zalśniły jej łzy. Sama była tym kompletnie zaskoczona - i to zaskoczenie sprowadziło ją na ziemię. Zamrugała kilka razy, gwałtownie odwracając głowę gdzieś w bok - choć nie miała problemu ze swoją wylewnością, nie chciała, żeby akurat Shercliffe był świadkiem jej słabości. Bała się - całe życie przepracowała na oddziale, w szpitalu, a nie w terenie - ale nie mogła nawet sobie wyobrazić, że odmawia pomocy, kiedy wszyscy na nią liczyli. Szła więc za ciosem - choć nieodłącznie z obawą, zwłaszcza przed tym Lasem.
- Odnalazł mnie patronus O'Connora z prośbą o pomoc. - Była mu winna wyjaśnienia. Za radą mężczyzny starała się uspokoić oddech, choć serce tłukło się w jej piersi. I nie potrafiła teraz na niego spojrzeć. - Jest w sercu lasu, niedaleko strumienia, znalazł ślady pościgu, krew i strzały... Podejrzewa akromantule. - Zacisnęła dłonie na swojej lasce, i ściągnęła usta w prostą linię, powstrzymując drganie kącików.
Wdech. Wydech. Wdech. Spojrzenie na Caine'a, krótkie i pełne szczerej obawy. Perpetua nie umiała grać, ale nie zwykła też uciekać - wzięła się w garść, odsuwając parę kroków od mężczyzny i zwalczając pokusę wtulenia się w niego - to ani nie czas, ani nie miejsce, ani nie odpowiedni człowiek. Nie mogła szukać pokrzepienia w fizyczności.
- Możemy iść dalej? - Jej głos znów nabrał mocy, kiedy obróciła się na wcześniej obraną ścieżkę. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo Caine skutecznie wybił ją z rytmu i kierunku.
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty15.04.20 18:11;

I wdepnął w mrowisko. Tak się właśnie działo, kiedy Caine Shercliffe opuszczał bezpieczne mury i szedł w teren. Dlatego wolał trzymać się kiedyś ścian Wizengamotu, a dziś Hogwartu. Miał wrażenie, że grzęźnie z każdą sekundą rozmowy coraz bardziej. Wolał chodzić swoimi ścieżkami. Od zawsze. Zsyłać na siebie własne niebezpieczeństwa niż baczyć na te, które był zobowiązany reagować przez kulturalne, społeczne uprzejmości. Zmieniłby zdanie, że nie chciał wiedzieć co Perpe myśli, gdzie idą, jak to się skończy. Byl jednak na to zbyt konsekwentny. Dlatego z papierową maską na twarzy obserwował zmiany w mimice kobiety. W momencie, w którym łzy zalśniły w jej oczach, pożałował, że w ogóle wymagał jakiejś odpowiedzi. Dociskając ją do spowiedzi, jak świadka przy przesłuchaniu, ale…życie ironicznie przypominało mu, że ta taktyka sprawdza się tylko tam. Podczas rozpraw.
Gdyby byli właśnie tam, Caine nie wystarczyłyby te szczątki informacji, które otrzymał. Dochodziłby dalej. Być może zagnębiłby ją bardziej, ale wymuszanie na niej płaczu i paniki w żadnym momencie nie było jego zamiarem. Mruknął więc:
Zapomnij, że pytałem.
Ostatecznie dochodząc do tych samych wniosków co ona. Bez niego ona tu zginie, a jeśli nie, zapłacze się w jakichś krzakach i Christopher znajdzie ją dopiero w drodze powrotnej, więc po co u diabła w ogóle tu szła? Caine aż ZDJĄŁ MARYNARKĘ. Tak właśnie poważnie to potraktował. I dokładnie w tym momencie, w którym spasował, postanawiajac się z zastanym stanem pogodzić, głuchy trzask towarzyszył jego pierwszemu krokowi, a razem z nim, gardłowe, krótkie jęknięcie, kiedy gwałtowny ból przeszył historykowi łydkę. Bezwładnie strącony z nóg opadł na kolano. Marynarka, jak niechciana flaga pokoju opadła zaś na ziemię, kiedy Shercliffe zacisnął dłonie pod kolanem, zaraz nad brutalnie zaciskającymi się na jego nodze szczękami.
Oprócz pierwszego szoku i warknięcia nic nie powiedział. Pochylony w przód zaciskał zęby, oddychając ciężko i głęboko, wyraźnie powstrzymując się od jakichkolwiek nieartykułowanych dźwięków. Znał te sidła. Magiczne. Pułapki na zwierzęta. Po takich zostają blizny. Właśnie dlatego nie biegał jako dzieciak i jako dorosły się wystrzegał, po rezerwacie, gdzie kłusownicy dziko rozstawiali swoje sprzęty. Dlatego nie chciał biegać po Zakazanym Lesie, bo to robią tylko narwane, niepełnoletnie dzieci i ci głupsi studenci. Powoli rozluźnił uścisk na nodze i odjął palce od skóry, przez zaciśnięte zęby pytając:
Czy teraz rozumiesz, dlaczego nikt o odpowiedniej wiedzy nie powinien zapuszczać się wgłąb lasu?
Pouczenie. Pomimo, że żylki na twarzy napięły mu się od bólu. Kiedy sztywność palcy minęła, przyłożył różdżkę do sideł, uwalniajac się z nich prostym Embracio. Otwieranie metalu było jak zrywanie plastra, tylko o stokroć gorsze, dlatego zacisnął zęby i warknął coś, ale nie dało się odczytać co. Nie odezwał się do Perpetuy. Pokuśtykał w stronę, jak mu się zdawało, odpowiednią, odwracając się nawet nie po to, żeby obejrzeć się za kobietą, a rzucić Bombardę na jeszcze przed chwilą niewidzialne sidła.
O’Connor, tak? — odezwał się dopiero po którejś minucie, a jego ton był tak poważny, jakby planował spotkać się z nim w sądzie. Co z jego wykształceniem nie byloby niemożliwe… — Źle idziemy.
Zatrzymał się, opierając się o drzewo, jedno z wielu, które jednak wyglądało zupełnie nie jak te, które znajdowały się przy strumykach, a szli na tyle szybko jeszcze przed chwilą i długo, że powinni już dotrzeć do innego zagęszczenia roślinności. Ta, po której się kręcili dalej była luźna i przepuszczała światło. To znaczy, że cały czas kręcili się po obrzeżach.
Wiesz, gdzie jest ten strumień.
Założyl, bo nie byłaby chyba tak lekkomyślna, żeby isć tam nie wiedząc… prawda?
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty15.04.20 19:39;

Zapomnij, że pytałem.
Szlag, czyli jednak zauważył jej szklane oczy. Mogła się tego spodziewać, biorąc pod uwagę fakt, że Caine czytał z niej niemal jak z otwartej książki. A i nie był ślepy (co było dość niezwykłe, jeśli wziąć pod uwagę fakt, ile czasu spędzał nad woluminami). To był naprawdę fenomen - że Perpetua w ogóle rozwijała taki wachlarz emocji w towarzystwie Shercliffe'a. Czy to właśnie dlatego, że ją tak naciskał, stopował, dopytywał...? Że czuła się jak na przesłuchaniu?
Nie, w ogóle. Caine po prostu był rzeczowy i zadawał konkretne pytania. I miał niesamowicie wyrośnięte ego - sądząc, że bez niego ona tutaj zginie, bo zaraz miało wyjść na coś zupełnie innego...
Delikatny, niemal wdzięczny uśmiech wypłynął na usta Whitehorn, kiedy mężczyzna jednak postanowił dalej z nią iść wgłąb Lasu. Towarzystwo uważała w tej chwili za niezbędne - zwłaszcza, że właśnie tak zalecił jej O'Connor, a hogwarcki gajowy nie należał do osób nieroztropnych. Jeśli uważał, że potrzebowała wsparcia - nie miała zamiaru stawiać się na pozycji bohaterki - szczególnie, że sama wiedziała, że najzwyczajniej w świecie potrzebowała pomocy. Zwłaszcza tutaj.
- Caine! Na Merlina! - Na jej oczach magiczne sidła zatrzasnęły się na nodze mężczyzny. Zasłoniła usta dłonią, przez krótki, pełen szoku moment spoglądając jak Caine pada na kolano, właściwie bezgłośnie wyrażając swój nagły ból. Trwało to jednak dosłownie chwilę - zaraz potem w jednym susie znalazła się przy nim, dobywając swojej różdżki.
- Pokaż...
Zjeżyła się jednak na jego słowa, targana poczuciem winy, czując jak rumieniec pełen wstydu i... złości, wypływa na jej bladą twarz. Poczuła się dosłownie tak - jak zwykli między sobą udawać - jak uczennica, rugana przez nauczyciela. I to rugana w ten najgorszy, bezosobowy sposób. Widząc, że sam sięga po różdżkę - jakoś tak mimowolnie zrobiła kilka kroków w tył, wpadając ponownie w swój potok myśli. Wiwerny, niewidzialne sidła... Co jeszcze mogło spotkać śmiałków - lub głupców - zagłębiających się w objęcia tego Lasu? Perpetua nie znała środowiska kłusowniczego, tak samo jak kulała jej wiedza odnośnie magicznych stworzeń - a powinna się spodziewać wszystkiego. Sumienie już ją zżerało, że nie potrafiła niczego przewidzieć. Czemu to nie ona wdepnęła w te wnyki? Toż i tak już kulała na prawą nogę...
Z myśli wyrwała ją dopiero Bombarda rzucona tuż obok niej - kolejny rzut adrenaliny wlał się w jej krwiobieg, kiedy wlepiła otrzeźwione spojrzenie w podpartego o drzewo Caine'a.
- O'Connor, tak - przytaknęła szorstko, ponownie się do mężczyzny przysuwając. Stanowczo położyła dłoń na jego klatkę piersiową - dociskając go do drzewa i rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie. - Ty tak dalej nie pójdziesz. Nie ruszaj się.
Uklęknęła, bezceremonialnie podciągając nogawkę Shercliffe'a do góry, by przyjrzeć się dokładniej ranie. Nie nosił śmiesznych skarpetek - szkoda, bywały urocze.
Delikatnie badała brzegi skaleczenia, starając się nie sprawiać historykowi więcej bólu. W końcu dobyła swojej różdżki, odgarniając łaskoczący ją złoty kosmyk włosów. Dawno przed nikim nie klęczała, choć wolałaby inne okoliczności.
Machnięciem różdżki oczyściła rany - które nie zdawały się zainfekowane - a potem, oceniając, że szczęki pułapki na pewno przebiły skórę, ale tylko nieznacznie naruszyły mięsień - zasklepiła je uniwersalnym Episkey.
- Powiedz, jeśli będzie dalej bolało - poinformowała go, zadzierając głowę do góry, żeby złapać jego spojrzenie. Chowając różdżkę do wnętrza laski - z cichym westchnięciem podniosła się na nogi, rozglądając po okolicy. Zdecydowanie, byli jeszcze zbyt daleko.
Stres uderzył drobnym młoteczkiem w jej czaszkę, aż chwyciła się za skroń, starając skupić. Tyleż to razy za swoich szkolnych czasów błąkała się po Zakazanym Lesie... Miała wrażenie jednak, że tutaj wszystko się zmienia, z minuty na minutę. Nie wspominając już o zmianach na przestrzeni dwudziestu lat.
- Tędy, Caine.
A przynajmniej tak jej się wydawało.

Z tematu Perp + Caine - przechodzimy do Serca Lasu
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty11.05.20 21:36;

Potrzebowała samotności, która widniała na horyzoncie lasu, jaki rozpościerał się przed jej postacią. Wiedziała bowiem, że powrót do Hogwartu jest karygodną zbrodnią wobec jej nieposkromionej duszy, dlatego też z takim wahaniem podążała za kolejnymi ścieżkami wyznaczanymi przez spontaniczność. Serce zatrzepotało w piersi, kiedy dotarła na skraj Zakazanego Lasu, a potem kierowała się w głąb i głąb i głąb… Błękit spojrzenia osiadał na pobliskich krzewach, wysoko pnących się drzewach i z uwagą starała się uniknąć gwałtownego zderzenia z magicznym stworzeniem. Centaury. Trolle. Cóż więcej mogło stanąć na jej drodze?
Wolnym krokiem szła, rozmyślając o wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich dniach, ciągle powracając do wspomnienia Fabiena, który znalazł się na Niebiańskiej Polanie, by uratować ją z odmętów iluzorycznego piekła. Nie sądziła, że ktokolwiek odważy się przedostać na jeden z najniebezpieczniejszych terenów, a to co spotkało przyjaciela jasnowłosej było podporządkowane naturze czystokrwistych wil, które przejęły nad nim pełnię władzy. Przysięgła, że nigdy nie będą o tym rozmawiać, ale tamta wizja powracała do Odetty nieustannie, kiedy wciąż rozważała ucieczkę i powrót do swojego życia – dalekiego od tego, który znała większość studentów.
Codzienność okraszona obłudą wydawała się ciekawsza, tutaj Lancaster owiana była nutą bezsensu, który odbijał się na nią z intensywnością.
Nie spodziewała się jednak, że jej roztargnienie z powoduje nagły wypadek. Magiczne sidła objęły jej nogę, a krukonka zamiast reagować z trzeźwością umysłu, poddała się zalewającej feerii emocji, które buzowały w meandrach żył. Bała się, że nie zdoła się wydostać, a nawet różdżka znalazła się poza zasięgiem dłoni, kiedy to wbiła się kawałek dalej w ziemię. Oczy zalały się kurtyną łez, bo ból był coraz bardziej nie do wytrzymania, stąd z trudem sięgała po swą jedyną broń, ale na to dostrzegła także sylwetkę nieznajomego. Nagłe cierpienie pozbawiło ją wykorzystywania w sposób egoistyczny aury parszywego genu, stąd nieme błaganie rozległo się w cichym szlochu, który mężczyzna z pewnością zasłyszał, gdy znalazł się bliżej Etty.

Kostka: 1...
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4753
  Liczba postów : 2279
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Moderator




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty11.05.20 22:03;

Kostka: 4

Nie zamierzał skakać prosto w paszczę niebezpieczeństwu, wiedział doskonale, po swoich ostatnich przygodach, że powinien być bardziej czujny. Miał ze sobą więc nie tylko eliksiry i łańcuch, ale również nóż myśliwski, którym mógł posłużyć się w krytycznych sytuacjach, gdy nie będzie już mógł rzucać zaklęć. To zawsze był jakiś plus, a on po prostu nie mógł nie sprawdzać tego, co dzieje się w Zakazanym Lesie, ostatecznie bowiem to był jego obowiązek. Pewnie nie rzuciłby się na łeb na szyję, gdyby znowu trafił na ślady krwi, pewnie nauczony doświadczeniem posłałby po innych profesorów do zamku i tak zabezpieczeni ruszyliby prędko dalej, by przekonać się, czy żadnemu z uczniów nie stała się aby na pewno krzywda. Wiedział również, że pewnego dnia spotka znowu akromantulę, gdyż obiecali sobie śmierć, a on nie zamierzał być tym, kto polegnie. Właśnie dlatego ćwiczył zaklęcia, właśnie dlatego starał się jak najwięcej czytać, szukać odpowiedzi na własne wątpliwości, by móc spokojnie stawić jej czoła. Choć używanie takich sformułowań w tym akurat kontekście nie było do końca trafione, w końcu walka z pająkiem, który miał dobre trzy metry wzrostu, nie na należała raczej do spacerków po lesie.
Owszem, zapuścił się dość daleko, ale był bardzo uważny, a po drodze nie znalazł nic, co wskazywałoby na niebezpieczeństwo. Zadziwiające? Zapewne trochę, ale być może miał teraz całkiem sporo szczęścia, a może po prostu faktycznie urodził się pod właściwą gwiazdą i tak to w jego przypadku wyglądało. Inaczej było jednak w przypadku dziewczyny, którą nagle spostrzegł. Weszła w sidła, z tego co zdążył się zorientować, a przynajmniej wszystko na to wskazywało, biorąc pod uwagę odległość, jaka ich dzieliła. Nie musiała nawet używać na nim swych zdolności, bo i tak by jej pomógł, aczkolwiek w jego głowie już zrodziło się pytanie o to, co ona dokładnie tutaj robiła. Jej obecność tak daleko w Lesie była niepokojąca i na pewno niewskazana, bo nie wyglądała na kogoś dorosłego - co i tak byłoby dla niego co najmniej nierozważne - choć mówiąc tak, mógłby się okazać właściwie hipokrytą.
- Nie ruszaj się - powiedział, ostrożnie do niej podchodząc, nie chcąc jej wystraszyć albo spłoszyć. Była młoda, to na pewno i w pewien sposób przyciągała go do siebie, ale chyba to nie były aż tak wielkie czary, żeby z miejsca padał na kolana. Tak czy inaczej, zbliżył się do niej ostrożnie, sięgając po różdżkę, by rzucić zaklęcie odkrywające w okolicy pułapki, tak na wszelki wypadek. - Będę musiał je otworzyć - dodał jeszcze, przyglądając się jej uważnie, nie bardzo mogąc oderwać od niej wzrok, co było dziwne, a jednocześnie starając się zorientować, czy może skądś ją kojarzy.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty03.11.20 20:00;

kostka: 3

Wydawało mu się, że Sophie jest wobec niego szczera. Szuka jakiegoś składnika i według niej znajduje się on wgłębi lasu. Dla Eskila - który nie grzeszy dojrzałością - był to wystarczający powód by jednak wejść w leśne rejony. - No jak dla mnie to paproci znajdziesz tu z milion. - wzruszył ramionami bo na zielarstwie nie znał się na tyle aby wspomóc poradą. Ba, Eskil w ogóle nie dbał o naukę dlatego też nie dysponował zbyt szeroką wiedzą. Bazował bardziej na swoich zdolnościach wrodzonych... głównie dzięki wilowatości. Zerknął na zachmurzone niebo jednak ciężko było mu określić która jest godzina. Skoro nie zapadły jeszcze ciemności to nie może być później niż popołudnie - uroki krótszych dni. Zarzucił plecak na ramię i wzruszył ramionami udając, że wcale nie pytał o potencjalny powrót przed godziną nocną. - No jasne, że będę prowadzić. - rzucił niedbale i ruszył żwawo przed siebie choć nie miał bladego pojęcia gdzie mają dotrzeć. Nie przeszkadzało to jednak żwawo cwałować po ścieżynkach, choć trzeba przyznać, że im gęstsze otaczały ich krzewy tym instynktownie zwalniał nieco kroku. Nabrał głośno powietrza do płuc. - Mmm... ale tu pięknie pachnie. Wiatr jest tu taki przyjemny... - westchnął z rozmarzeniem, a na jego ustach pojawił się zrelaksowany uśmiech. Nie od dziś wiedział, że najlepiej czuje się właśnie w otoczeniu drzew. Żwir chrzęścił pod podeszwami ich butów i póki co chłopak nie zwracał uwagi na dziwne chrzęszczenie jakby deptał jakieś kości. - A jaki eliksir chcesz w ogóle zrobić? Nie lepiej zwinąć ci coś ze składzika? - zagadał Soph z prostego powodu - im dalej szli tym robiło się ciszej i ciemniej, a co za tym idzie nieco chłodniej. Zapiął guzik szaty, szczelniej się nią otulając. Wierzył, że przez całą drogę dziewczyna szuka tego swojego składnika bo chyba nie myślała, że on będzie robić to za nią? Skoro nawet nie wie gdzie dokładnie idą? Gdzieś tam w jego sercu pojawiło się ziarno trwogi na myśl, że dosyć mocno oddalają się od dozwolonych granic lasu jednak teraz koncentrował się na tym poczuciu jedności z naturą. - Yey, zajebiste miejsce. Zobacz jakie pomarańczowe są tu drzewa. Niemal czerwone. - zatrzymał się i pokazał dziewczynie jesień w pełnej krasie na pobliskich drzewach. - A tam ile mchu, aż chciałoby się tam kimnąć. - palcem wskazał inne miejsce i wydawało się, że mówi całkowicie poważnie - gdyby nie było tak zimno to byłby w stanie wylegiwać się na mięciutkim poszyciu. Póki co jeszcze nie zauważał jak upiornie wykrzywiają się niektóre nagie gałęzie, jak coś szeleści kilka mil stąd ani to, że wiatr coraz słabiej rozwiewał im włosy.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty03.11.20 21:02;

kostka 6

Mam nadzieję, że Eskil ma rację i rzeczywiście natkniemy się na milion paproci. Być może chociaż jedna z nich będzie miała te zarodniki. Kiedy roślinność staje się gęstsza i bardziej zielona, wydaje się, że składnik, którego szukam jest na wyciągnięcie ręki. Poza tym robi się też trochę ciemniej, światło tak łatwo się tutaj nie przedostaje, a przez to również i mroczniej. Czuję się trochę lepiej, kiedy chłopak idzie pierwszy, więc ewentualnie jakieś groźne stworzenie zaatakuje jego pierwszego (pod warunkiem, że akurat nie zajdzie nas od tyłu, podobno zwierzęta ogólnie boją się ludzi i przed nimi uciekają, ale kto wie jak jest z tymi magicznymi). Rozglądam się bardzo się bardzo uważnie - gdyby ktoś spytał powiedziałabym, że wypatruję paprotek, chociaż w rzeczywistości odwracam głowę w każdą stronę gdzie wydaje mi się, że coś się rusza. Ciężko powiedzieć co - czasem okazje się, że to tylko wiatr porusza gałęziami krzaków, ale i tak ma się odczucie, że ciągle jakieś kształty znajdują się tam dalej, ukryte w cieniu.
- Noo, przyjemnie. - Uśmiecham się do pleców Eskila, sama również doceniając otaczającą nas naturę. Może i nie jestem miłośnikiem magicznych stworzeń ani zielarstwa, ale ogólnie przyrodę lubię - tylko bez wchodzenia w szczegóły co jest co, co robi i jak należy się w towarzystwie tego zachowywać. - Pewnie ostatecznie to zrobię, i tak wszystkiego tu nie znajdę. - Mówienie do siebie rzeczywiście sprawia, że jest trochę raźniej. - Nie chciałam jednak, żeby było ryzyko, że mnie złapią ze wszystkimi składnikami na ten eliksir, bo od razu by się domyślili co chcę uwarzyć. Eliksir tęczowy - wyjaśniam. - Podobno nie jest legalny w szkole - dodaję jeszcze, gdyby ślizgon tego nie wiedział.
Już i tak robimy niedozwolone rzeczy, więc co mi szkodzi powiedzieć mu o swoich zamiarach. Inna sprawa, że po prostu też nie myślę o konsekwencjach. No i wydaje mi się, że nie jest osobą, której z jakiegoś powodu zależałoby, żeby donieść nauczycielowi o moich zamiarach.
Przyglądam się czerwonym drzewom, są naprawdę zachwycające. Z wieży w zamku jak się spojrzy na Zakazany Las to widać dużo kolorów, ale zupełnie inaczej się to czuje, kiedy stoi się tuż obok nich.
- Nie krępuj się, może akurat znajdziesz tam paprocie? Tylko nie śpij za długo - rzucam wesoło, dając sobie zapomnieć, że jesteśmy w głębi niebezpiecznego lasu. Kiedy się rozmawia łatwo nie zauważyć, że robi się ciszej i jakoś tak dziwniej. Nagle rozlega się przeraźliwy krzyk, dosłownie jakby kogoś zarzynali. Odwracam się tyłem do Eskila, mimowolnie się do niego przysuwając i wpatrując się w ścieżkę którą przyszliśmy.
- Co to było? - pytam, zniżając głos do szeptu. Wtedy wrzask słychać znowu, ale z zupełnie innej strony. Co to może być? Czy zaraz nas zabije?
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.11.20 7:14;

Nie wpadł jeszcze na odczuwanie obaw związanych z potencjalnym atakiem magicznych stworzeń. Póki co trzymał się go zachwyt jesienną odsłoną Zakazanego Lasu, a reszta przychodziła z czasem. Rozmowa zakłócała ciszę i dzięki temu odrobinę mniej mogli się bać. W razie czego zapalą sobie światło z pomocą magii… a wtedy raczej niekoniecznie będą mieli zostać przez coś zjedzeni… prawda? Zadrżał i wmówił sobie, że to z zimna. Nie przyglądał się krzewom bowiem właśnie odkrył, że żwir nie powinien wydawać z siebie dźwięków łamanych kostek. Wzdrygnął się z obrzydzenia kiedy zobaczył pod swoim butem kawałek drobnych żeberek jakiegoś pechowego stworzenia. Miał na tyle rozumu aby nie pokazywać tego dziewczynie, bo jeśli ta zacznie uciekać to nie będzie wiedział co robić - szukać jej czy jednak samemu brać nogi za pas. Poprawił plecak zakładając go na oba ramiona. Zerknął na dziewczynę kiedy wspomniała coś o nielegalnym eliksirze. - Ooo, a co on wywołuje? Nielegalny jest tak ogólnie czy tylko w szkole? - nie był typem donosiciela, a wręcz przeciwnie, łatwo było go namówić do udziału w nietypowych przedsięwzięciach jeśli trafiało się akurat w jego gusta. Sophie wycelowała idealnie - las! - Ehe, położę się tam a potem jakaś mantykora czy coś uzna, że jestem obiadem podanym na złotej tacy. - zaśmiał się ale nie brzmiało to zbyt przekonywująco. - Nie no, jesteśmy na ścieżce. Zobacz, tam są oznaczenia namalowane na drzewie. Widzisz gdzieś te paprotki? - nagle ciemna droga przed nimi jawiła się przerażająco. Pokonał wielki głaz po prostu przez niego przechodząc i zeskakując po drugiej stronie tuż obok spróchniałego kawałka pnia. Wzdłuż jego karku przebiegł lodowaty dreszcz jeżący włos na głowie kiedy i on usłyszał za drugim razem ten okropny dźwięk. Znieruchomiał i cieszył się, że jednak czuje za plecami ciepło bijące od dziewczyny. To zawsze dodaje trochę otuchy… trochę… bo była przerażona tak samo jak on. Przełknął głośno ślinę aż grdyka mu podskoczyła. - Słyszałem. - wydusił z siebie i rozpoczął intensywny proces myślowy. Kurczę, co Lucas zrobiłby w takiej sytuacji? To jego odruchowo wziął sobie za wzór niczym młodszy brat zapatrzony w starszego. Hm, Lucas z pewnością nie wszedłby do Zakazanego Lasu. Pominąwszy ten detal… taki Lucas nie wystraszyłby się takiego dźwięku. Nie wyobrażał sobie tego chłopaka z twarzą wykrzywioną strachem. Hmm… o, zapewne wyciągnąłby różdżkę! Ale jakiego zaklęcia miałby chcieć użyć? Eskil znał ich niedużo… mimo wszystko zsunął z ramienia plecak i wyciągnął stamtąd swoją śliczną, niemalże perłową różdżkę która zdradzała, że w rdzeniu znajduje się włos wili. Poczuł się nieco pewniej choć znowu wzdrygnął się słysząc upiorny wrzask. - Las ucichł. To nie jest dobry znak. - teraz przemawiała przez niego ta druga, nieludzka część. Jego zmysł pół wila wyczulił się z racji, że znajdował się wśród natury i niejako poczuł się zagrożony. Skóra na jego dłoniach i twarzy wydawała się odrobinę bledsza ale w zdecydowanie korzystny sposób, jakby nagle nabrała odcienia kości słoniowej. Spiął się słysząc serię nieprzyjemnych dźwięków. Cofnął się o ćwierć kroku i napotkał ramię Sophie, ciepłe i żywe ramię dziewczyny które to dotykał teraz własnym. - Poczekajmy, może… może to coś zaraz sobie pójdzie. - szeptał i rozglądał się rozbieganym wzrokiem po ścieżynce. Wciąż dostrzegał tu piękno jednak na swój sposób upiorne. Poniekąd było mu to jeszcze bliższe. Tknęło go, że Lucas nie czekałby osłupiały w środku lasu a odszedłby czym prędzej w drogę powrotną. Powstaje pytanie czy dostrzegłby urok tego miejsca i poczułby z tym więź? Szeptem wypowiedział "Lumos", aby rozświetlić postępującą wokół nich ciemność. Czekał aż te dźwięki ustaną, a przez cały ten czas wzdłuż jego pleców przebiegały zimne dreszcze strachu. Nie udawał odważnego, ale trzeba przyznać, że nie rzucał się do ucieczki. Na jego twarzy malowała się niepewność i podejrzliwość.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.11.20 20:10;

Kiedy jeszcze coś niedaleko nas nie wrzeszczy, jakby ktoś obdzierał go ze skóry to nie boję się aż tak. Chociaż na pewno dobrze, że nie przypatruję się tak uważnie temu co jest pod moimi nogami, bo pewnie miałabym mniejsze parcie, żeby dalej iść w głąb lasu. Towarzystwo Eskila jest na tyle mi miłe (i - albo przede wszystkim - przydatne), że musiałoby go coś najpierw pożreć, żebym wpadła na pomysł samej ucieczki.
- Wydaje mi się, że tylko w szkole  - mówię prawie pewnie, bo w sumie to nie wiem, ale przecież nie jest jakiś czarnomagiczny, żeby zaraz zakazywać go wszędzie. - Nie wiem dlaczego miałby być całkiem nielegalny. Nie robi nic strasznego. Jak się go wypije to się widzi jednorożce, kwiatki i w ogóle... super, nie? Przynajmniej tak twierdzą w książkach, sama jeszcze nie sprawdzałam - wyjaśniam, gdyby chciał wiedzieć coś więcej, to wie, że jeszcze nie wiem.
- Myślisz, że jakby coś cię miało zjeść to wolałby na mchu niż na ścieżce? - pytam trochę sceptycznie, jakoś nie rozumiejąc dlaczego leżenie miałoby zwiększyć prawdopodobieństwo, że coś się stanie. Rozglądam się też za tymi nieszczęsnymi paprotkami, ale jakoś ich nie widać w pobliżu. - Co? Jakie oznaczenia? - patrzę tam co pokazuje, żeby dowiedzieć się o co chodzi. - Może trzeba zrobić parę kroków w środek lasu, pewnie paprocie nie rosną przy ścieżkach, bo lubią wilgoć... czy coś takiego - proponuję jakże mądrze, żeby jeszcze się zagłębić.
Najpierw jednak musimy rozprawić się z wrzaskami, bo jak tak je słyszę to ani myślę gdziekolwiek dalej się ruszać. Również wpadam na genialny pomysł wyjęcia różdżki, którą mam schowaną w kieszeni. Teraz to jesteśmy tacy niepokonani, że hej!
- Zaraz nas dopadnie - szepczę z przerażeniem na eskilowe zauważenie, że cisza w lesie nie jest dobrym znakiem. Chociaż jesteśmy we dwójkę to żadne z nas nie wpada na pomysł, że powinniśmy zawrócić - przynajmniej jeszcze. Na pewno ma na to pewien wpływ to, że krzyki dobiegają zewsząd, przynajmniej tak się wydaje, więc nawet nie wiadomo w którą stronę ucieka. Niewątpliwie są coraz bliżej i za każdą chwilą mam coraz większą ochotę zamknąć oczy, przytulić się do Eskila i czekać na to co się wydarzy. Ale ponieważ on rozjaśnienia ogarniające nas mroki lumosem, to ja sobie myślę, że w sumie to nie taki zły pomysł i zbierając się w sobie (bo nie wiadomo co zobaczę) również wyczarowuję światło. I to nie byle jakie, bo Lumos Maxima sprawia, że światełko wylatuje z mojej różdżki i wznosi się nad nas, przez co pozwala trochę lepiej się rozejrzeć. Wtedy widzę jakieś kształty - dwa małe, niebieskie ptaszki i prawie na pewno mogę powiedzieć, że to z nich wydobywają się te przerażające dźwięki.
- Czy to... memrotki? - próbuję sobie przypomnieć nazwę tych ptaków, nie wiem czy właśnie tak brzmiała. Coś kojarzę, że były takie, co przed śmiercią krzyczały w niebo głosy. I rzeczywiście, widzę właśnie jak jeden z nich pada nieżywy na ziemię. Może nie jest to najprzyjemniejsza rzecz jaką można zobaczyć (albo usłyszeć) ale przecież ich pióra wchodzą w skład eliksirów pamięci! W świetle swojego lumosa widzę coś jeszcze - oto ze dwa kroki od ścieżki rośnie caaaałe pole paproci. - O patrz! - Zmieniam swój obiekt zainteresowania i już idę w tamtym kierunku, skoro nie ma czego się bać to znowu robię się bardzo odważna. A memortkami zajmę się później, tylko zbiorę się w sobie, żeby wyrwać im kilka piórek...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.11.20 21:31;

Myśleli podobnie - po co wpadać na pomysł ewakuowania się z miejsca skoro mogą oboje zastygnąć w bezruchu i jedynie przeżywać swoje własne strachy w zaciszu umysłów. Pogawędka o eliksirze przestawała spełniać swoją rolę. Nie zakłócała już głośnej ciszy... ba, jej w ogóle nie było przez dzikie wrzaski dobiegające po prostu zewsząd. - Jednorożce? Eeee... a to chyba musi dawać niezłego kopa jak się doleje do ponczu... - mówił do dziewczyny, ale nie spuszczał rozszerzonych oczu z ciemności przeciętej jego słabym zaklęciem "Lumos". Musiał je dwukrotnie poprawić bo stopniowo traciło na swojej mocy im gorsze dochodziły do nich dźwięki. Nie potrafił ich zidentyfikować. Były przeraźliwe, nie umiał rozpoznać nawet jednego słowa, a wydawało mu się, że to ludzkie głosy. - Nieruchomą ofiarę łatwiej jest zjeść zwłaszcza jak ta jest nieświadoma i słodko śpi. - wyjaśnił tonem znawcy jakby istotnie pełnił już taką rolę... ale o tym wolałby nie mówić. Nie mógł skoncentrować się już na zwyczajnej rozmowie skoro odnosił wrażenie, że ciemności gęstnieją, a korony drzew postanawiają się nad nimi pochylić jakby chciały przyjrzeć się im z bliska. Nic teraz nie mogło zmusić go do postawienia kroku naprzód. Najpierw ten hałas musi ucichnąć bo od tego robiło mu się po prostu słabo. - Na gacie Merlina, to jak mieszanka ludzkich głosów. Jakby ktoś się kłócił ale tak niewyraźnie... - wzdrygnął się, a jego trzewia wypełnił nieco silniejszy strach bowiem ten wrzask trwał i trwał... Przełknął głośno ślinę i koncentrował się na obecności Sophie. Cokolwiek zechce ich zjeść to będzie musiało wybrać jedno z nich. To zawsze jakieś pięćdziesiąt procent szans na nieco dłuższe zachowanie żywota. Gdy nagle zapadła cisza to odetchnął z ulgą. Nie miał pojęcia jak długo wstrzymywał oddech ale naprawdę rozluźnił się kiedy ten wrzask przeminął. Może i miał rękę do zwierząt, ale nie wpadł na pomysł, że mogą to być małe niebieskie ptaszki. - Memortki. - poprawił dziewczynę w wymowie. - Mają w sobie słowo "morte" a to oznacza "śmierć". W chwili śmierci wydobywają z siebie wszystkie usłyszane przez całe swoje życie słowa tylko wspak. - poczuł się znacznie lepiej kiedy znaleźli wyjaśnienie tego chaosu. Opuścił dłoń z różdżką, przeczesał palcami włosy i zaraz ruszył za dziewczyną skoro ewidentnie coś znalazła. Zrobił tylko jeden krok i w coś wdepnął. To coś miało drugie "odnóże", które to zawinęło się znienacka na jego stopie. - O-ou... - zdołał z siebie wydusić zanim sidła nagle nie powaliły go na ziemię, gdzie upadł z głuchym łoskotem. Całe powietrze z jego płuc uleciało, a on sam został pociągnięty po tych wszystkich kamieniach i żwirze przez około pięć metrów zanim nie został połowicznie zawleczony w gęstą kępę paproci. Chyba gdzieś po drodze nieświadomie krzyknął i oczywiście zgubił różdżkę - Lucas z pewnością by na to nie pozwolił, ale był Eskilem, a nie swoim kuzynem więc zamiast ratować swoją nogę w sposób logiczny to reagował w sposób całkowicie pozbawiony pomyślunku. - Ajj, to sidła! To... nie, ej, auć... aaaj... - zawołał, ale jego głos zaczął się zniekształcać i przechodzić w niski i nieprzyjemny dla ucha charkot. Jeśli Sophie chciała popatrzeć jak to wygląda z bliska to mogła dostrzec, że palce Eskila były nienaturalnie wygięte i zwieńczone czarnymi paznokciami z pomocą których próbował oderwać zaciskające się na kostce sidła. Twarz miał ukrytą w ciemnościach - i bardzo dobrze, że zgasło zaklęcie światła - ale nie miała tego kształtu co przed momentem. Szamotał się i próbował uwolnić, a przecież zapomniał, że wystarczy odrobinę ognia bądź światła by sidła dały mu spokój. Dałby radę z prostym "Diffindo" albo chociażby znieruchomieniem ale teraz przemawiał przez niego stres i musiał, po prostu musiał oderwać od siebie sidła, które to oplatały go teraz też i na wysokości przedramienia. Sidła zakleszczały się wokół jego skórą z zaskakującą siłą, nie mógł się spod niej wyzwolić. To był dobry pomysł przyjść tu we dwójkę - pozostało mieć nadzieję, że Sophie myśli na tyle trzeźwo, że przybiegnie mu z odsieczą. Wbijał szponiaste paznokcie w grube pnącza ale tylko je sobie łamał, a im bardziej napierał na roślinę tym dziwniejsze dźwięki wydostawały się z jego gardła. Delikatnie rzecz ujmując to teraz bardziej instynkty przezeń przemawiały aniżeli człowieczeństwo. To trwało raptem parę sekund i wraz z prędkością mrugnięcia okiem jego dzikość rozmyła się, a teraz nie pazurami a swoimi dłońmi próbował uwolnić stopę.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.11.20 22:27;

Irracjonalnie czuję się całkiem bezpiecznie w momencie, kiedy memortki umierają, chociaż przecież jesteśmy w tym samym miejscu, równie niebezpiecznym jak jeszcze chwilę temu.
- No przecież mówię - stwierdzam, bo to co mówi Eskil brzmi prawie tak samo. - Upiornie. Kto by pomyślał, że tu tak głośno, bo chyba żyją w lesie skoro tu były? A to co słyszeliśmy brzmiało jak bardzo zdenerwowani ludzie. Chyba - zastanawiam się co to za inne stworzenie mogłoby wydawać takie dźwięki. Skoro memortki umarły przed chwilą, a krzyczą od tyłu, to znaczy, że to co przed chwilą słyszeliśmy one musiały doświadczyć w swojej młodości. Przynajmniej tak to dedukuję.
Docieram do wypatrzonych przez siebie paproci i ściągam w dół kulę światła, żeby przyjrzeć się wszystkim listkom uważnie i znaleźć zarodniki. I rzeczywiście, wiele z nich ma te jakieś kropeczki pod listkami, to chyba musi być to? Na wszelki wypadek zrywam kilka całych liści, potem dokładnie się temu przypatrzę. Chowam jest do kieszeni swojego płaszcza i starannie zamykam na guzik, żeby przypadkiem nic nie powypadało. Gdzieś właśnie w tym momencie słyszę, że Eskil coś mówi? Oglądam się a on już jest na ziemi i wygląda jakby coś go ciągnęło.
Nie wiem skąd mam w sobie tyle odwagi, ale zamiast uciekać w przeciwną stronę (!) próbuję chłopaka złapać, ale ucieka za szybko. Patrząc w jego stronę wydaje mi się, że dzieje się z nim coś dziwnego - jego dłoniami i rysami twarzy - ale chyba mi się wydaje? W tej chwili znowu muszę polegać tylko na słabo przebijającym się świetle dziennym, więc nie widzę najlepiej. W każdym razie, staram się otrząsnąć z przerażenia i dopóki jeszcze całkiem mnie nie paraliżuje coś zrobić. Całe szczęście Eskil zidentyfikował co to go porwało i nawet mi krzyknął, więc jako taka super ekspertka od roślin, wiem, że potrzeba światła czy tam ognia! Istniała co prawda mała szansa, że bym o tym zapomniała gdybyśmy dopiero co o tym nie rozmawiali... ale liczy się to co teraz. Nie chcąc więc ryzykować sprawdzaniem czy to miało być światło czy może jednak ogień, posyłam w kierunku chyba sideł a nie ślizgona Relashio. Z różdżki wystrzeliwuje całkiem pokaźny strumień ognia i na pewno udaje mi się unieszkodliwić szaloną roślinę, ale co z chłopakiem? Nie mogę być pewna.
- Żyjesz? - To chyba pytanie retorycznie, bo wiadomo, że żyje, pytanie tylko w jakim jest stanie. - Co ci się przed chwilą stało? W sensie, wtedy co cię to ciągnęło? - dopytuję jeszcze, kiedy przypomina mi się co mi się wydawało, że widziałam. Nie zauważam na razie, że ogień nie tylko unieszkodliwił diabelskie sidła, ale również dalej się pali i jak tak dalej pójdzie to może spalić się... coś więcej.


rzuć kostką i sprawdź czy Eskila też dosięga ogień 8D
parzysta - Sophie ma wyjątkowego cela i udaje jej się podpalić tylko sidła, przynajmniej jeśli szybko stamtąd uciekniesz
nieparzysta - ups, chyba Eskilowi też się oberwało, przydałaby się pomoc kogoś kto umie takie rzeczy opatrywać!
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty05.11.20 7:01;

Dopiero po dłuższym czasie przypomniał sobie, że miał pozbierać jeszcze trochę świerszczy dla kameleona. Przejęty aurą lasu zapomniał, że ciekawość nie była jednym powodem tej wycieczki. Najważniejsze jest to, że teoretycznie nie zgubili się na ścieżce. Ot, trafiali na upiorne elementy zakazanego lasu. Gdyby nie postępująca ciemność to z pewnością spacer byłby milszy. Może mógłby pokazać Sophie jeszcze kilka fajnych rzeczy, którymi można nacieszyć oczy. Nie musiał tu przebywać zbyt często aby zauważać leśne piękno. Zostali powitani przez umierające memortki, to tak jakby las dawał im do zrozumienia, że śmierć w tym miejscu nie jest niczym niezwykłym. Ach, ta bujna wyobraźnia Eskila! Nawet jako w połowie stworzenie odczuwał lęk przed tymi gęstymi ciemnościami, które nie przypominały zwyczajnego mroku szkolnych korytarzy. Kto mógłby przypuszczać, że wystarczy ruszyć się z miejsca aby jednak zostać powalonym na łopatki? Jego plecak szurał po żwirze, zahaczał o korzenie i kamienie rozsiane na ścieżce dzięki czemu stawiał większy opór przed wciągnięciem w krzaczory. Przez chwilę widział na czerwono, jakby spod skóry wydostawała się wściekłość wywołana dezorientacją, szokiem, strachem i bólem. Zalewało go jednak tyle uczuć, że harpia twarz nie gościła na jego skórze dłużej niż te kilka sekund. Szarpał się i nie słyszał, że Sophie coś woła. Podskoczył kiedy w jego stopę trafił strumień ognia. Zza jego zaciśniętych zębów wydostał się syk, a oczy znów zaszły czernią i to takim spojrzeniem potraktował Sophie kiedy na nią sekundę później spojrzał. W jego oczach tkwiła dzikość, a tęczówki nie były już widoczne bowiem czerń otuliła całe gałki oczne. - Poparzyłaś mnie! - dwa słowa rzucone w przestrzeń między nimi, a były nieco piskliwe. Z pomocą rąk przesunął się na tyłku do tyłu, byle jak najdalej od umykających sideł. Potrząsnął głową i jego oczy wróciły do spokojnego jasnoniebieskiego odcienia. - Paprocie płoną! - rzucił do Sophie i cofając się próbował znaleźć swoją różdżkę. Nie było to proste zważywszy na ból i pewną dezorientację. Nie widział jednak na swojej nodze ani kropli krwi co było dobrym znakiem. Podciągnął się na pobliski kamień na którym to usiadł. Umorusany był piachem, liśćmi, we włosach znalazło się kilka gałązek i jeden spanikowany robaczek. I tak prezentował się nieźle jak na bliskie zapoznanie się z sidłami. Miał nadzieję, że przez ten czas dziewczyna ugasiła co trzeba bo on oglądał swoją kończynę. Przypomniało mu się jej pytanie i przed oczami zobaczył minę Lucasa kiedy ten przez dwie sekundy widział, że coś jest z nim nie tak. - Pół wile to w połowie harpie, Sophie. - odpowiedział z opóźnieniem wierząc, że to wyjaśni wystarczająco co zaszło z jego twarzą i rękoma. Naprawdę miał szczęście, że utrzymywało się to raptem kilka sekund. Nawet teraz kiedy był umorusany błotem i ziemią to ten wdzięk wili spozierał przez skórę. Popatrzył w końcu na dziewczynę, ale już normalnymi oczami. - Może się odsuń bo jak ciebie złapie to nie mam różdżki żeby rzucać ogniem. Gdzieś mi się zapodziała. - bolało, ale nie chciał wyjść na dzieciaka więc milczał i postanowił, że nie będzie się skarżyć. Lucas nigdy by nie pokazał, że coś go boli. Chyba. Nie znał go jeszcze na tyle ale odruchowo go idealizował. Wyciągnął z włosów liść paproci. - Dużo ci ich potrzeba? - pokazał jej nabytek.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty06.11.20 0:11;

Trochę nie spodziewam się, że zamiast ładnego Eskila z krzaków wyłoni się taki potwór. Kucam w pobliżu, czekając aż chłopak wydostanie się z objęć już unieszkodliwionych sideł i kiedy widzę go wyraźniej, to prawie całą swoją uwagę skupiam na strasznych oczach. Aż mnie ten szok powala do tyłu, że znajduję się tyłkiem na trawie.
- Co ty znowu...? - wyduszam z siebie ale poza tym nie robię nic więcej, bo to przecież ciągle ten sam Eskil, tylko jakiś taki odmieniony. Z tego wszystko nie zwracam uwagi na to jak mówi, że go poparzyłam, szczególnie, że informacja o płonących paprociach wydaje się ważniejsza. Reaguję w miarę szybko, kierując w odpowiednią stronę kilka aguamenti i wszystko wydaje się być ugaszone.
Otrzepuję się i dołączam do ślizgona, który wygląda już jak człowiek, poza tym że wydaje się, jakby wielka roślina go złapała, ciągnęła przez parę metrów po ziemi a potem prawie zeżarła.
- Jesteś pół wilem? - pytam głupio, jakby właśnie tego nie powiedział i ja nie widziała coś się z nim działo. Oczywiście to niczego nie wyjaśnia, bo nie znam się na magicznych stworzeniach, co najwyżej tyle, żeby wiedzieć, że są wile piękne ale też przerażające - zależnie od sytuacji. To by wyjaśniało czemu czasem ciężko było oderwać od niego wzrok, jakby miał w sobie dziwny urok. Mam głowie tyle pytań, że chyba musiałabym je sobie zapisać, żeby wszystkich nie pozapominać. - Ale chyba wile same się nie leczą? To wampiry mają takie zdolności? Myli mi się trochę - mówię zamiast tego, bo przypomina mi się, dostał ode mnie ogniem i o ile nie użył jakiś swoich specjalnych mocy to musi mocno piec. - Boli? Jak pokażesz to może coś na to zaradzę - proponuję i jeśli pozwala to rzucam w odpowiednie miejsce Fringere, taki ze mnie zdolny uzdrowiciel (prawie jak Lucas!). Trochę ignoruję to co przed chwilą mówił o odsunięci się, trochę mi się wydaje, że nic mi nie zrobi, przecież nie jest zaraz dzikim stworzeniem, prawda?
Staram się za bardzo nie patrzeć w twarz Eskilowi, bo jak zerkam na chwilę to podejrzanie dobrze wygląda, chociaż niby jest taki umorusany, kto wie, czy nie próbuje na mnie używać tego całego uroku wili a ja nawet tego nie wiem?
- Trochę. - Uśmiecham się, kiedy pokazuje mi listek. Biorę od niego ten kolejny kawałek paprotki i dodaję do swojego zbioru upchanego w kieszeni płaszcza. - Parę już mam ale więcej też się przyda, muszę potem od nich oddzielić te zarodniki. Chyba powinniśmy wracać? - Dla odmiany zarzucam taki rozsądny pomysł, mam w końcu to po co przyszłam, a z każdą chwilą robi się coraz bardziej szaro, no i niekoniecznie mam ochotę na kolejne przygody w Zakazanym Lesie - jak na jeden raz wydarzyło się wystarczająco.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty21.11.20 19:30;

Ślizgonka miała na tyle taktu aby nie odskakiwać z okrzykiem choć niewątpliwie miała prawo reagować gwałtownie. Jakie istnieje prawdopodobieństwo, że zwyczajny chłopak z młodszego rocznika z jednej sekundy w drugą przeistacza się z przyjemnej dla oka twarzy wprost w wykrzywioną szpetotę? Może Lucas miał rację, może faktycznie jednak przejmował się reakcją innych na tyle, że mogłoby zrobić mu się przykro. Prychnął pod nosem do swoich myśli. Nie jest jakimś dzieciakiem, aby jojoczyć i się użalać. Muszą odsunąć się od diabelskich sideł i dokuśtykać w bardziej odsłonięte miejsce bowiem ten mrok wydawał się coraz mocniej na nich napierać. A może to tylko jego wyobraźnia? Opuścił wzrok na swoją obolałą nogę, a jego pokryte ziemią policzki pociemniały; wprawne oko dostrzegłoby w tej ciemności szkarłat rumieńca. Zawstydził się? Poczuł się zażenowany, zakłopotany? Prychnął kolejny raz jakby nie umiał inaczej się komunikować. Nie odpowiedział na pytanie tylko przysunął do siebie swoją stopę podpierając dłońmi zgięcie w kolanie. Nogawka przypalona, przypieczona i bardzo wgnieciona skóra. Nic dziwnego, że bolało jak diabli choć nie uronił nawet kropli krwi. - Phh. Wile wolą zabijać a nie wzajemnie się leczyć. - odpowiedział cokolwiek brutalnie ze wciąż wzrokiem utkwionym w swojej nodze. Nie chciał chyba widzieć miny dziewczyny choć ciekawość była silniejsza i w końcu zerknął na nią ukradkiem. Nie patrzyła na niego tylko też na stopę, jakby jego kończyna stała się najciekawszym obiektem w Zakazanym Lesie. Wzdrygnął się kiedy jego rany owionął chłodny powiew zaklęcia i choć poczuł ulgę przy poparzeniu tak ból wgniecionej w kość skóry już niekoniecznie uległ osłabieniu. Rozejrzał się z lekką paniką po okolicy w poszukiwaniu swojej różdżki. To nic, że nie zna zbyt wielu zaklęć. Przecież trzeba trzymać ją w ręku! A nuż się wymknie chociaż upragnione "Lumos"? Było już naprawdę zimno i musiał przyznać Sophie rację. - Mhm, zacznijmy wracać bo zejdzie nam dłużej. - kiedy próbował się podnieść to zauważył swoją broń między dwoma kamieniami. Wyciągnął ją i schował do kieszeni. Obciążył stopę na palcach i sprawdzał czy będzie bardzo boleć w trakcie powrotu po nierównym terenie. Będzie. Popatrzył na Sophie i zaśmiał się cicho. - Masz biedronkę we włosach. - uznał to za zabawne i smukłymi palcami wyciągnął małe żyjątko spomiędzy cienkich pukli dziewczyny. Położył sobie maleństwo na dłoni. - Przepraszam za te no... wiesz. - mruknął pod nosem, ale patrzył cały czas na zawstydzoną biedronkę. - Nie ugryzę. - bąknął jeszcze ale jakoś tak bez przekonania. Podał małego owada dziewczynie i potem ruszył powoli przed siebie, kuśtykając przy tym na lewą nogę i krzywiąc się przy tym jednak nie zamarudził ani razu. Nie poskarżył się. Po prostu mozolnie stawiał nogę za nogą ignorując jej ból. - To jakby ktoś nas pytał co się stało to opowiadajmy, że walczyłem dzielnie z sidłami osłaniając cię własną piersią. - dodał jeszcze po drodze gotów kłamać jak z nut i wmawiać wszystkim swoje bohaterstwo. Uparcie patrzył przed siebie.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty24.11.20 22:28;

Prawdopodobieństwo zobaczenia czegoś takiego jest raczej mała - jak w ogóle nie za bardzo ogarniam, jeśli dookoła mnie kręcą się (pół-)ludzie z takimi dziwnymi zdolnościami, może jak ktoś się zna i umie rozpoznawać jakieś drobne sygnały... mi udaje się zauważyć, że coś jest inaczej dopiero kiedy wydarza się coś znaczącego. Jak to właśnie. I chociaż twarz Eskila mnie przeraża, to wciąż wydaje się mniej straszna niż cały zakazany las. Dlatego kiedy sobie żartuje na temat zabijania to wcale mnie to nie rusza.
- Aaa, no to spoko. Tylko przypadkiem mnie nie zabijaj, okej? - rzucam beztrosko, uznając to co mówi za żart. Patrząc na jego nogę stwierdzam, że coś jest z nią bardziej nie tak ale dokładnie nie umiem określić co, nie mówiąc już o leczeniu. - Może ci pomóc? - pytam, przyglądając się jak się podnosi. Najlepsza uzdrowicielka ze mnie nie jest, ale zawsze mogę zaoferować swoje pomocne ramię. - Możesz się oprzeć, jeśli chcesz. No wiesz, będziesz mniej utykał i łatwiej doczłapiemy do zamku - wyjaśniam.
A potem zaczyna coś kombinować z biedronką, kiedy sięga do moich włosów to nie mogę się powstrzymać i przestaję unikać jego wzroku.
- Ej, co ty robisz? - opamiętuję się, to wszystko jest jakieś podejrzane. Zabawne, że bardziej boję się tego, że rzuci na mnie swój wilowy urok niż namacalnego niebezpieczeństwa w postaci ostrych pazurów harpii. No ale kto lubi, kiedy mu się miesza w głowie? A kiedy jest coś fizycznego to... jest nie do uniknięcia. Chyba, że ktoś stara się unikać kłopotów, co w moim przypadku jest wykluczone. - Nie ugryziesz mnie czy biedronki? - pytam bo w sumie to nie wiem, biorąc pod uwagę, że się na nią patrzy kiedy to mówi. - Jeśli o mnie chodzi to się przecież nie boję - zapewniam, chociaż trochę kłamię, ale wiadomo, że się nie przyznam. Z biedronką na ręce (po niedługim czasie odlatuje) zaczynamy zmierzać w stronę (chyba) wyjścia z lasu.
- Nie jestem pewna czy podoba mi się ta wersja wydarzeń - stwierdzam, kiedy spomiędzy drzew zaczyna być widać coraz więcej światła, co oznacza, że jesteśmy coraz bliżej szkolnych błoni. I całe szczęście, bo już naprawdę lada moment w lesie zapadłyby całkowite ciemności. - Niby dlaczego to ty masz być tym odważnym? Wydaje mi się, że to ja bardziej się wykazałam, tak się za tobą rzuciłam i w ogóle...

zt x2 do obrzeża lasu!
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.03.21 20:47;

Kostka na zdarzenie losowe: 3

Kostka na lokację: 1

Kac zdawał się być jego drugim imieniem od tamtego nieszczęsnego wieczoru. Nic więc dziwnego, że rano kompletnie nie ogarnął co się dzieje, gdy zobaczył jakiś komiks na swoim łóżku. Ostrożnie chwycił go, by obejrzeć przedmiot, ale gdy tylko otworzył pierwszą stronę, jakieś magiczne gówno sypnęło mu prosto w ryj. To zdecydowanie nie był dobry początek dnia, a miało być jeszcze gorzej.
Jakiś ślizgon poprosił go o pomoc w eliksirach, ale gdy tylko Max na niego spojrzał, ten zamienił się w kamień. Max lekko się przestraszył i od razu zajrzał do tej cholernej książki, która nieco mu wyjaśniła. Założył więc okulary przeciwsłoneczne na ryj i udał się na błonia, gdzie było mniejsze ryzyko zostawienia po sobie kamiennych pamiątek. Spokojnie przechadzał się po terenach, gdy zauważył, że nieopodal lasu stoi....Centaur? Julka? Coś było tu mocno nie halo.
-Julia Hooves! Wybierasz się na polowanie? - Zapytał z lekkim bananem na ryju, wskazując na przewieszony przez jej plecy łuk, bo widok ten był iście niezapomniany. Już miał podnosić okulary, by puścić jej oczko, gdy przypomniał sobie, że nie jest to zbyt dobry pomysł. Nie chciał przecież zrobić Brooks tak idealnego pomnika. A na pewno nie tutaj, na szkolnym terenie.


______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1563
  Liczba postów : 4798
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.03.21 21:10;

Kostka na zdarzenie losowe: 6 – jestem koniem, IHAAAAA

Kostka na lokację: 1

W skali dziwności poranków, ten konkretny okupował pierwsze miejsce podium. A konkurencję miał sporą, bo Krukonka miała okazję obudzić się bez żadnych zmysłów i rozwalić sobie ryj o podłogę, a także miała rozmiar myszy, jeździła na kocie i właziła na Maxio Kongu na szkolną wieżę. A, no i raz potrafiła kontrolować wodę i bawiła się w Mojżesza w przyszkolnym jeziorze. To, co stało się jednak dzisiaj, przechodziło ludzkie pojęcie. Brooks bowiem została… koniem. No, właściwie to centaurem, ale nie o nomenklaturę tu chodzi, a sam fakt, że przytrafiło się to właśnie jej. Jakby końca część ciała nie była jedynym udziwnieniem, to Krukonka miała dodatkowo łuk na plecach i potrafiła przewidywać przyszłość kilka chwil do przodu. Nie mając lepszego pomysłu na spędzenie dnia w takiej postaci, postanowiła odwiedzić Zakazany Las i być może spotkać się z innymi centaurami. Gdy, będąc w lesie, spotkała Solberga, zdziwiła się nie mniej, niż zapewne on.

- Co tu robisz? Szukasz ręki Callahana? I o co chodzi z tymi okularami? – zapytała, gdy już zagalopowała do Ślizgońskiego Stevie Wondera.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty04.03.21 21:34;

I tak oto dwójka pojebów, wyrwana z mugolskich filmów Marvela spotkała się na skraju kupki drzew, w której nie wiadomo, co ich mogło czekać. Oczywiście Brooks nie mogła zostać dłużna i wytknęła mu jego piękną stylówę.
-Przyszedłem zemścić się na tym kurwiszonie, skoro mam idealną okazję. - Powiedział ironicznie, przewracając oczami, czego Brooks nie mogła przecież dostrzec. -Kac i fakt, że mnie zamieniło w jebanego bazyliszka. Dosłownie. - Na potwierdzenie swoich słów wyczarował Serpensortią węża i zaczął do niego syczeć, inicjując ze zwierzakiem "small talk". Po kilku sekundach jednak spalił gada i bez większego namysłu zanurzył się między drzewa.
-Raczej nie mam co pytać, żebyś mnie podwiozła, co? - Wyszczerzył się do niej, chociaż ogromnie kusiło go, by przejechać się na końskiej wersji Brooks. W końcu taka okazja nie zdarzała się codziennie. Faktem było jednak, że ich często spotykały jakieś popierdolone mutacje lecz zazwyczaj (poza akcją z utratą przez krukonkę zmysłów) kończyło się to ciekawą akcją, którą Max zachowywał w serduszku na gorsze chwile.
-Jak Ty teraz wsiądziesz na miotłę z tym tłustym zadkiem, co? Nie sądzę żeby Walsh dopuścił konia do meczu. - Naprawdę chciał być miły, ale sytuacja po prostu prosiła się o kilka komentarzy. No i to był chyba jego błąd, bo ani się obejrzał, a jego prawa noga wpadła w jakieś cholerne sidła, które boleśnie zacisnęły się na jego łydce.
-Nosz KURWA MAĆ. - Solberg i jego szczęście, jak zwykle nierozłączni. Wyciągnął z kieszeni różdżkę, zastanawiając się, jak ma uwolnić kończynę z pułapki.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1563
  Liczba postów : 4798
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty05.03.21 14:42;

Nawet najbardziej nakwasowany scenarzysta Marvela, nie wpadłby na to, żeby stworzyć postać kobiety-konia z łukiem na plecach. A mowa była o ludziach, którzy stali za kujonem, który pod wpływem negatywnych emocji, zamieniał się w zielonego potwora w fioletowych gatkach. Jak widać, magia była lepsza od psychodelików, bo spełniała najdziwniejsze fantazje.

- Zrozumiałe. Pokaż mi, który to, a poczęstuje go tym. – Brooks zdjęła z pleców łuk, napięła cięciwę i wypuściła strzałę, która wbiła się w sam środek pnia, znajdującego się dobre kilkadziesiąt metrów od nich. Następnie wyjęła z kołczanu kolejną i strzeliła ponownie, rozszczepiając tę wcześniejszą na dwoje. – O cholera, nie wiedziałam, że potrafię tak celnie strzelać. – Krukonka zaśmiała się z podniecenia, a jej śmiech przeszedł w częściowe rżenie, co rozbawiło ją jeszcze bardziej. Kiedy z kolei Solberg zaczął gadać z wężem, łzy rozbawienia leciały jej po policzkach.

- Pizdousty został wężoustym. Kto by pomyślał – skwitowała, ocierając dłonią mokre oczy.
Propozycja Solberga, żeby na niej pojechać, była głupia. Ale nie tak głupia, jak fakt, że była koniem, tak więc po prostu westchnęła i skorzystała z nowo nabytej siły, żeby złapać go za rękę i zarzucić sobie na grzbiet.

- Tylko się nie przyzwyczajaj – rzuciła z uśmiechem i zaczęła gnać przed siebie. Korzystając z faktu, że las pełen był wybojów, a ona nie posiadała żadnego siodła, starała się jak najbardziej uprzykrzyć przyjacielowi życie. Tak więc Solberg wznosił się co jakiś czas do góry i lądował twardo na zadku, aż stwierdził, że ma dość i po prostu zaczął iść obok.
- Centaura, nie konia! – poprawiła go jeszcze, gdy ten nazwał jej zadek tłustym, smagnęła go ogonem w twarz. – O, przepraszam. Niechcący – skłamała, z trudem powstrzymując uśmiech.

Zabawnie było do czasu, bo nagle Solberg, jak to Solberg, wpadł w kłopoty. A konkretniej, to w sidła zastawione tu przez jakiegoś kłusownika.

- Cholera, wszystko gra? – Brookocentaur ruszył w kierunku przyjaciela. Efekt był taki, że Krukonka również padła ofiarą jakichś jebańców, którzy zastawili las pułapkami.

- Ja pierdolę! – krzyknęła głośno, a łzy poleciały jej z oczu. – Niech no tylko dorwę tego skurwiela, co to zastawił. Mógłbyś mi pomóc? Nie mam jak się schylić.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty06.03.21 3:39;

Patrzył, jak Brooks wyjmuje łuk i celuje w drzewo. Zapobiegawczo cofnął się o krok, by nie zostać przypadkową ofiarą jej popisów, choć okazało się, że kompletnie nie miał o co się martwić. Dziewczyna nie dość, że dość pewnie wbiła pierwszą strzałę w pień, to drugą dała jeszcze zajebisty popis umiejętności. Maxowi aż szczęka opadła z wrażenia na ten widok.
-Robin Brooks w wersji końskiej. To się nazywa dopiero obudzić się zajebistym. Trenowałaś Ty kiedykolwiek łucznictwo, czy to Twój pierwszy raz? - Był pod ogromnym wrażeniem, choć Brooks chyba była podobnie zdziwiona, patrząc po jej reakcji na własne dzieło.
Chwilę później przyszedł czas na jego popis, który wyraźnie rozbawił Julkę aż do rżenia. Sam nie mógł zachować się poważnie w tej sytuacji. Musieli wyglądać razem dość komicznie.
-Normalnie ewoluuję jak pokemon. - Wężoustość nigdy jakoś nie była dla niego czymś fascynującym, choć powoli się to zmieniało. Od kiedy dostał pierścień sidhe, coraz bardziej interesowały go te gady, a możliwość odczytywania ich emocji zdecydowanie była rzeczą przydatną. Do tego zaklęcie ognistego węża było wykurwiście efektowne i stało się jednym z jego ulubionych.
Nie wierzył w swoje szczęście, gdy Brooks wciągnęła go sobie na grzbiet.
-Zapamiętam ten moment na zawsze. - Powiedział, odgrywając teatralnie wzruszenie, choć absurd całej tej sytuacji sprawiał, że ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Tak, zdecydowanie warto było dziś otworzyć tę jebaną gazetkę. Co prawda konno jeździć potrafił, ale na oklep przyjemność była o wiele mniejsza dlatego też, gdy dotarli na jakąś kamienną ścieżkę uznał, że lepiej będzie jak się trochę przejdzie. Szczególnie, że zaraz mieli grać mecz i obolała dupa nie była najbardziej pożądanymi okolicznościami.
-No już, przepraszam. Chociaż nie wiem, czy centaury mają na boisku jakieś przywileje. - Grzecznie się poprawił, bo czym od razu skrzywił, gdy szorstkie włosie smagnęło go po ryju.  -Jaaaasne. - Przewrócił oczami, gdy Julka go "przeprosiła". Musiał przyznać, że zamiana w centaura miała naprawdę wiele korzyści, z których dziewczyna dość dobrze korzystała. Na nic jednak przydawało się łucznictwo, czy ogon, gdy w grę wchodziło wydostawanie się z zastawionych sideł, a w takie właśnie wpadł Solberg. a zaraz po nim i Julka.
-Cholernie mocne te diabelstwa. Czekaj, zaraz coś poradzę! - Wycelował różdżkę tam, gdzie widział na swojej nodze kleszcze. Musiał być dość precyzyjny, by nie upierdolić sobie kończyny, co byłoby piękną ironią, na którą jednak nie miał w tej chwili ochoty. Przy pomocy transmutacji zamienił pułapkę w wodę, a następnie podkulał do Julki. Noga bolała go cholernie i lekko krwawiła. Już widział, że zostanie po tym paskudna blizna.
-Nie ruszaj się, bo zostaniesz nawilżaczem do gleby. - Poprosił krótko, po czym ponownie zastosował Occidere. Brudna ciecz wsiąknęła w glebę, a kopytka krukonki został uwolnione.
-Żyjesz? Kto do jasnej kurwy zakłada sidła w Zakazanym? Na co oni tu polują? - Wkurwiony spojrzał na swoje rozdarte spodnie, po czym wskazał głową w stronę najbliższego pieńka. Musiał usiąść i przyjrzeć się temu, by jakoś doprowadzić się do porządku.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1563
  Liczba postów : 4798
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty10.03.21 12:01;

Bycie centaurem miało wiele zalet. Biegało się szybciej, siły w mięśniach przybywało. Do tego strzelanie z łuku wydawało się proste, jak przyrządzenie bułki z masłem, a gwiazdy na niebie (gdyby oczywiście jakiekolwiek były, bo do nocy daleko), nie stanowiły żadnej tajemnicy. Niestety w tej beczce miodu, znaleźć się musiała łyżka dziegdziu. I tak centaur Julka skazany był na cierpienie oraz na Solberga, kiedy to potężne sidła zacisnęły się na jej kopytku.

- Dziękuję – powiedziała, kiedy Ślizgon zamienił pułapkę w wodę za pomocą jakiegoś zaklęcia transmutacyjnego. Z oczu mimowolnie leciały jej łzy tak jak z kończyny strużki krwi.
- Skurwysyny. I kto w ogóle ma dostęp do tego lasu? Przecież to własność szkoły. Nie? – dopytała, bo tak naprawdę nie była pewna, kto jest właścicielem tej świątyni strachu i urazów. Kulejąc na nogę, pokuśtykała w kierunku pieńka, na którym przysiadł Solberg. – Jak skończysz, to zajmiesz się i moją? Nie wzięłam różdżki, bo jak widać, nie najłatwiej było mi założyć spodnie. Albo w sumie cokolwiek, co miałoby kieszenie. – Uśmiechnęła się, choć z powodu bólu, bardziej przypominało to grymas, niż uśmiech.

Przyglądała się z uwagą, jak Max zajmuje się własną nogą. Zawsze wiedziała, że Zakazany Las jest niebezpieczny i zakazany z konkretnego powodu. Wielkie pająki, centaury, olbrzymy, pustniki i cała masa innych niebezpiecznych stworzeń tylko czekały, aby spuścić łomot uczniakom, którzy wbili im na kwadrat. Teraz jednak Krukonka dowiedziała się, że równie niebezpieczny potrafił być sam człowiek, który nie tylko ładował się w buciorach do miejsca, które nie należało do niego, ale jeszcze zastawiał sidła na prawowitych mieszkańców. Oddychając ciężko, pożałowała, że nie wybrała jakiegoś mniej niebezpiecznego miejsca na testowanie supermocy. Za kilka dni miał się odbyć szkolny mecz i urazy mogłyby znacznie pogorszyć i tak nie za ciekawą sytuację kadrową Krukonów.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Gęsta ścieżka QzgSDG8




Gracz




Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty16.03.21 23:29;

Tak, zdecydowanie Julka nie była poszkodowana przez ten dziwny zbieg okoliczności, choć w kwestii sprawności fizycznej, to Max miał tutaj przewagę. W końcu on przynajmniej mógł się dobrze schylać no i założyć spodnie, w które można było wetknąć różdżkę, czy inne przydatne gadżety.
-Niby tak, ale nie zdziwiłbym się jakby w ten sposób robili na nas selekcję naturalną. Przecież to nie musiał być nikt z zewnątrz. - Nieco się już uspokoił i zaczął całe skupienie wkładać w wyciągnięcie ich jakoś z tej popierdolonej sytuacji. -Jasne, ale chyba bez łyknięcia wiggenowych się nie obędzie. Mam jeszcze jeden czy dwa w dormie. - Powiedział, obserwując własną ranę. Normalnie zapewne by to zlał, ale przecież mieli grać zaraz mecz, a noga jednak czasem się przydawała.
-Dobra, stój spokojnie. Znieczulę Cię i opatrzę, ale jak będziesz mi machać kopytami to mogę coś spierdolić. - W końcu mógł zająć się uszkodzeniami na włochatych odnóżach Julki, co też bezzwłocznie zaczął robić. Zaklęcia opatrujące rany wylatywały z jego różdżki jeden po drugim.
-Obawiam się, że jednak bez blizny się nie obędzie. - Mruknął jeszcze do dziewczyny, gdy zrobił już co było w jego mocy. Do uzdrowiciela było mu naprawdę daleko, ale przynajmniej wiedział, jak oddalić śmierć czy zakażenie.
-Może lepiej powoli wracajmy, co? - Wskazał głową kierunek, z jakiego przyszli. -Żywe stworzenie to jeszcze jebniemy naszymi super mocami, ale przyrzekam, jeszcze raz w coś wdepnę to chyba się wkurwię. - Słynny Solbergowy pech nie odstępował go nawet podczas tak wspaniałego dnia i choć dzisiaj nie było im dane pobawić się zbytnio mocami, przynajmniej żyli. Narazie. A to już była optymistyczna wizja.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gęsta ścieżka QzgSDG8








Gęsta ścieżka Empty


PisanieGęsta ścieżka Empty Re: Gęsta ścieżka  Gęsta ścieżka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gęsta ścieżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gęsta ścieżka JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
zakazany las
-