Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szczyt opuszczonej wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 22 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 16 ... 22  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32483
  Liczba postów : 102764
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Specjalny




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Maj 08 2011, 13:02;

First topic message reminder :


Szczyt opuszczonej wieży
Pośród niewielkich budowli w Hogsmeade na ich tle zawsze wyróżniała się stara wieża będąca w niewielkim lasku nieopodal. Budynek ten od wieków był opuszczony, a wejście do niego było zagrodzone. Jednakże na potrzeby turnieju, a raczej na wyznaczenie wieży, jako idealnego miejsca dla widowni, budowla ta została ponownie otwarta.
Mówi się, że grasował po niej przez te wszystkie lata wyjątkowo złośliwy duch, jednakże w obecnej chwili, wyglądało na to, iż dyrektor znalazł mu dogodniejsze lokum. Całość została nieco wysprzątana, tak by uczniowie mogli skorzystać z tego miejsca. Na samym szczycie zostały postawione drewniane ławki wewnątrz całej wieży, ponownie z ozdobami w kolorach pięciu szkół. Każdy kto chciał obserwować reprezentantów mógł wejść na szczyt wieży i zając wybrane miejsce.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Emmet Andy Thorn
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Wilkołak, Kapitan Hufflepuffu, Ścigający
Galeony : 1135
  Liczba postów : 541
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9348-emmet-andy-thorn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9350-sowa-emmeta#260306
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9351-emmet-andy-thorn#260313
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyCzw Mar 12 2015, 21:55;

Był właśnie na jednym ze swoich dziwnych dyżurów, jakie dostał po odzyskaniu odznaki, i zastanawiał się nad wszystkim tym, co robił w zamku, jak sobie poradzi z egzaminami, co się stanie z drużyną, jeśli nie skompletuje składu... i tak myślał o jeszcze paru innych sprawach, kiedy echo niosące się murami Hogwartu zaczęło powoli do niego docierać. Nie wiedział, co to miało znaczyć, nawet przez moment rozważał zawrócenie oraz powrót do pokoju wspólnego, lecz był świadom swoich obowiązków oraz instynktownej sile ciągnącej go ku krzykom i wołaniom przerażonego. Przyspieszył nieco kroku, aż wreszcie zdołał pobiec do miejsca, w którym latała naprawdę głośna sowa. Wiedział, jak zwierzęta na niego reagowały, ale wyciągnięta w górę dłoń pozwoliła Emmetowi przywołać ptaka do siebie. Przestraszony osobnik dosłownie na chwilę zniżył lot, zahaczył szponami o rękaw szkolnej szaty i pociągnął chłopaka w dół schodów, a potem oderwał się w przestworza, by poprowadzić go daleko poza szkolne mury.
Nie wiedział, jak długo trwał szaleńczy bieg za sową, ale powoli zaczął rozpoznawać zabudowania magicznej wioski Hogsmeade, jednak to wciąż nie był cel jego podróży. Biegł dalej, dużo dalej, docierając w dość odległy teren z dziwną wieżą majaczącą w tle. Nawet nie zorientował się, kiedy chwycił różdżkę i wycelował nią przed siebie, idąc za wrzeszczącym ptaszyskiem, którego powoli miał dość. Instynktownie zawarczał swoim wilczym ja, przepędzając sowę, aby mieć choć przez chwilę spokój myśli, bowiem to, co ujrzał, przekraczało granice obojętności i wytrzymałości przeciętnego człowieka.
Widok, a raczej scena rozgrywająca się na oczach Emmeta obudziła w nim te wszystkie emocje, które wiązały się z uzdrowicielskim zapędem. Nie był fachowcem, zgłębiał wiedzę na własną rękę, bo pragnął być jednym z tych, którzy potrafili ratować życie innych. Patrząc na tę dwójkę, ledwie rozpoznał znajomą twarz Felixa. Poczuł się nagle skrępowany tą sytuacją, lecz podszedł bliżej i uklęknął, wyciągając rękę w stronę Gryfona.
- Hej... - wymamrotał, starając się brzmieć na tyle wyraźnie, aby nie osądzić chłopaka za coś, na co nie miał wpływu. Nawet nie chciał o tym teraz myśleć. Były dużo ważniejsze sprawy do załatwienia.
- Felix, czy on spadł z wieży? Co tutaj się zdało?! - Zdenerwowanie powoli zaczynało brać nad nim górę. Coraz więcej pytań tłoczyło się w głowie Emmeta; na żadne nie znał odpowiedzi, wciąż trzymając wycelowaną różdżkę w nieprzytomnego chłopaka. Ostrożnie przesunął jej końcem nad nieruchomym ciałem, które potwierdzało podejrzenia Thorna. Szybko przeciągnął patyk nad głowę nieznajomego i zaczął ciągnął przez całą długość od głowy do stóp, mamrocząc po drodze zaklęcie:
- Immobile Corporis.
Ledwie widoczna, błękitna poświata wypływająca z różdżki znikała wraz z zetknięciem się z obranym celem, a brak żadnego błysku ani dziwnej poświaty upewniał tylko, że czar zadziałał właściwie. Wziął głęboki oddech, skupiając wszystkie myśli na uspokojeniu samego siebie, po czym odczekał chwilę, żeby wyrwać od Felixa choćby szczątkowe wyjaśnienia, a raczej samemu uściślić pewne sprawy:
- Felix, on nie może tutaj zostać. Musimy zabrać go do Świętego Munga. - Starał się uchwycić jego spojrzenie, ale pewnie na nic się to zdało, toteż chwycił go za rękę, a drugą położył na nieprzytomnym ciele otoczonym przez odpowiednie zaklęcie.
- Mogę nas teleportować do Londynu, ale - błagam - skup się, bo inaczej rozwali nas na kawałki. W jego stanie to na pewno mu nie pomoże. - Zamknął oczy, czekając na jego decyzję. Nie chciał mieszać się w tę dziwną sytuację, ale los jak zwykle chciał inaczej. Wystarczyło, że powiedziałby tak i w ciągu kilku sekund znaleźliby się na miejscu.

Jeśli zgadzasz się na teleportację, możesz spokojnie to opisać tutaj, ewentualnie dam z/t i następny post będzie w Mungu.
Powrót do góry Go down


Felix Lockwood
Felix Lockwood

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : Prefekt Gryffindoru
Galeony : 1634
  Liczba postów : 481
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9263-felix-lockwood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9268-moze-cos-do-mnie-skrobniesz#259170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9271-felix-lockwood#259263
http://felixowa.cba.pl/joomla2
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyCzw Mar 12 2015, 23:50;

Nawet nie usłyszał zbliżających się kroków. Dopiero cichy, znajomy głos wyrwał go z otępienia. W pierwszej chwili się spłoszył, ale kiedy coś w jego mózgu zatrybiło, ogarnęła go ulga. Emmet znał się na uzdrawianiu! Emmet mu pomoże!
Nie wiedział jednak, jak odpowiedzieć na pytania. Nie był w stanie zwerbalizować tej koszmarnej myśli, że Antoine próbował... Że on... To było tak nierealne, tak absurdalne, że nie był w stanie przyjąć tego do wiadomości. Gdyby jeszcze wiedział, co go mogło popchnąć do takiego kroku... A jeśli to tamta dziewczyna? Zawsze bardzo szanował kobiety, ale jeśli to jej wina, to on jej tego nie wybaczy... I tak już za nią nie przepadał, bo musiał się nim z nią dzielić, ale jeżeli to przez nią...
A teraz musiał powiedzieć, co się stało, musiał jakoś ubrać to w słowa. Jeśli tego nie zrobi, jak inaczej można będzie mu pomóc...?
- Emmet, on... On to chyba zrobił specjalnie... A ja nie umiałem... Nie potrafię nawet się teleportować... - wychrypiał. Miał to sobie za złe. Zbagatelizował naukę podstawowych, pomocnych rzeczy. Na Merlina, umiał transmutować ptaka w puchar, a nie potrafił pomóc cierpiącemu! Na teleportację też zawsze miał czas, tak przynajmniej sądził. A teraz się okazało, że od tego zależało życie kogoś, na kim mu tak cholernie zależało. I gdyby nie Emmet...
Odsunął się kawałek, pozwalając Puchonowi działać, ale wciąż kurczowo ściskał koniuszki paców Bonneta. Nie może go puścić. Może i to nie było racjonalne, ale był przekonany, że jeśli zostawi go choć przez chwilę samego, to on przestanie walczyć. Nie mógł na to pozwolić.
Wiedział, że nie mogą tu zostać. Tutaj, wyłącznie z pomocą chłopaka, który nawet nie zdał OWUTEMów, nie mieli szans. Bonnet nie miał szans. A przecież musiał przeżyć. Musieli zrobić wszystko, żeby przeżył. Kiwnął głową, zgadzając się na teleportację. To był dobry pomysł. W Mungu mają przecież wykwalifikowanych uzdrowicieli, którzy wiedzą, co robić w takich sytuacjach... Skupił się na szpitalu tak mocno, jak tylko mógł i miał nadzieję, że to wystarczy. Że umiejętności Emmeta wystarczą. Że wszystko będzie dobrze.

z/t
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 13:43;

Mogłaby przeczesywać całe Hogsmeade, ale po co, skoro wiedziała, gdzie najpewniej go spotka? Wystarczyło znaleźć najwyżej ulokowane miejsce w mieście. Wieża zawsze odznaczała się wyraźni na Tl innych budynków, nieważne gdzie ktoś właśnie by się znajdował. Swoje kroki skierowała dokładni w tamtym kierunku. Ni miała co prawda stuprocentowej pewności, że tam go spotka, ale przecież była na to szansa, prawda? Dlatego właśnie, mimo, że obiekt ten znajdował się dokładnie po przeciwległej stronie miasta, po której znajdowała się D’Angelo, dzielnie przebijała się w tamtą stronę. Zajęło jej to na pewno dłużej niż jmu przez teleportację, ale i tak krócej niż przeciętnemu człowiekowi, o przeciętnym tempie chodu. Jej krok był przyśpieszony. Mogła startować w maratonach, bo w zdecydowanie zbyt krótkim czasie dotarła do podnóża schodów, wdrapując się na sam ich szczyt.
Prawdopodobnie pierwsze co teraz, po zobaczeniu jego by zrobiła, to przyłożyła mu w twarz, gdyby nie fakt, ze po drodze zdążyła już przetrącić łokciami dostateczną ilość ludzi, żeby cierpieć na dziwny ból mięśni, albo może to dlatego, że spięła się przy nim, jakby miała zaraz wybuchnąć i nie znała lepszego sposobu, żeby temu zapobiec, jak kompletne utrzymanie napięcia w sobie. Teraz w zasadzie nie wiedziała co powinna zrobić albo powiedzieć. Stała u szczytu schodów, ze splecionymi na piersi rękoma, taksując wzrokiem jego plecy. Z początku miała ochotę go po prostu przetrącić, ale teraz i na to odeszły jej chęci.
— Ładnie to tak kazać dziewczynie za Tobą biegać przez całe miasto? — odezwała się w końcu, podchodząc nieco bliżej niego. Przystając pochyliła się nad rozkloszowanym materiałem tuniki, odczepiając broszkę. Spoglądała na nią przez chwilę dopóki nie uniosła spojrzenia do jego oczu.
— Ta zaklęta w tym magia… jesteś pewien, że to nie była jakaś mitologiczna furia?
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 14:17;

Przepychanie się przez gumową rurę było ostatnią rzeczą, którą pamiętał z basenu. Ciśnienie spłaszczyło go doszczętnie, dlatego wyrzucenie go gdzieś na opodal wieży prosto na trawę odczuł jak prawdziwy oddech życia. Spadł z ponad metra, niezbyt dokładnie wybierając miejsce teleportacji, a i tak odrobinę go zniosło. Nigdy nie był w tym na tyle dobrym, aby często z niej korzystać, jednak dzisiaj najwyraźniej uznał, że zachodzi taka konieczność. Nic dziwnego. Był tak wściekły, że teraz nawet nie podnosił się z klęczek, na które spadł, nawet mimo tego, że pulsujący ból w kolanach z całą pewnością oznaczał siniaki, wręcz błagając o zmianę tego stanu rzeczy. Enzo zwykle szybko się nie uspokajał. Potrafił całymi tygodniami trawić jedną złośliwą uwagę, zupełnie tak jakby dokładne jej przemyślenie cokolwiek zmieniało. Otóż nie, nic nie zmieniało. Ani nie poprawiało mu nastroju, ani nie pozwalało lepiej zrozumieć sytuacji. Teraz był już tak wściekły, że czuł jak czaszka pulsuje mu od nadmiaru złości. Wreszcie przewrócił się na bok, lądując na trawie i przynosząc ulgę swym kolanom. Zakrył oczy dłonią i leżał tak przez chwilę. Nie zastanawiał się nad tym czy Shenae teraz go odnajdzie. Było mu to tak obojętne, jakby nigdy w życiu nawet nie zamienił z nią słowa, a co dopiero nie skradł jej pocałunku. Dziwna wilgoć na twarzy go otrzeźwiła. Podniósł się szybko na równe nogi i jeszcze nim zdołał tak na dobrą sprawę prosto stanąć, znowu obrócił się wokół własnej osi. Tym razem aportował się prosto na szczyt wieży. Krótka wycieczka nie nadwyrężyła jego ciała tak jak poprzedni skok w niewiadomą, ale przyniosła całkiem spory kawałek korzyści. Nie był obecnie w stanie pozwalającym na nadmierne przebieranie nogami. Oszczędził sobie wspinaczki, więc było względnie dobrze, a poza tym znalazł się w najwyższym miejscu w okolicy. Wreszcie odsunął dłoń od twarzy, czując jak tajemnicza wilgoć ustępowała miejsca odrętwieniu i bez zastanowienia podbiegł do pierwszej z ławek, aby kopnąć ją gwałtownie i zupełnie nieprzemyślanie. Odskoczyła odrobinę, a jemu samemu wewnątrz prawego buta rozlała się fala gorąca. Stopę ogarnął ogień, a jego płomienie leniwie lizały czubki palców, dość wyraźnie sugerując, żeby nie próbował tego powtarzać. Potem już tylko zaklął po hiszpańsku i nieco kulejąc opadł na ławkę, którą dopiero co tak brutalnie potraktował. Agresja nie pomagała, więc trzeba było spróbować czegoś innego. Plecami ułożył się na pasach drewna i ponownie zakrył oczy, tym razem przedramieniem. W ten sposób obie jego ręce znalazły się po lewej stronie, przodem do Shenae D’Angelo, która wkroczyła do środka kilkanaście minut później. Nie usłyszał jej kroków, a może wcale nie chciał ich usłyszeć, zupełnie tak samo jak głosu, który właśnie mącił idealną bańkę sztucznego spokoju, jaką zdążył wokół siebie wytworzyć.
- Nie kazałem Ci za mną iść. - zaczął na próbę. Głos miał dziwnie ochrypły, więc odchrząknął cicho, nadal nie odsłaniając oczu. - Właściwie to wolałem, żebyś została tam gdzie byłaś. Z tymi wszystkimi krukońskimi znajomymi.
Nie kłamał. Wcale nie był gotowy na konfrontację, zwłaszcza, że spodziewał się jedynie kolejnych ostrych słów czy steku zarzutów, do których odparcia wcale nie był gotów. Wtedy też wreszcie poruszył zesztywniałymi mięśniami i opuścił rękę wzdłuż drugiego boku, pozwalając palcom na wyczucie spękanych kamiennych bloków. Wpatrzył się w sufit, jakby oczekiwał, że to z niego spłynie mu odpowiedź na zadawane w myślach pytanie, do którego nie chciał przyznać się nawet przed samym sobą. Wtedy też skierował wzrok w stronę Shenae i niechcący skrzyżował z nią spojrzenie. Jego wargi wykrzywiły się mimowolnie, ale bynajmniej nie w uśmiechu. Był to wyraz sztucznego spokoju, a coś w drętwości jego szczęk zdradzało to aż za dobrze.
- Skąd mam wiedzieć. - rzucił sucho i ponownie wpatrzył się w sklepienie, wcale nie mając ochoty na nią patrzeć. Liczył na to, że jego pasywność ją zniechęci, ale coś, gdzieś z tyłu jego głowy wyraźnie krzyczało, że na nic się to zda. Próby pozbycia się Krukonki nigdy mu się nie powodziły.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 14:43;

Przewróciła oczami, wyraźnie wracając do normalnego stanu rzeczy. Jeśli złość, ta sama, z którą ją zostawił na basenie, jeszcze się w niej kumulowała to skutecznie to ukrywała za maską, jaką na siebie narzuciła. Stuknęła niecierpliwie podeszwą buta w wyszczerbiony kamień pod stopą i przestąpiła z nogi na nogę, obejmując wzrokiem całą jego sylwetkę. Wyglądał żałośnie. Nie musiała nawet tego komentować. Głośno zajęła się skandowaniem zupełnie innych treści. Jakby ignorując przekaz, jaki jej próbował przeforsować w swoich wypowiedziach, łapała tylko to, co chciała interpretować i na co było jej wygodnie odpowiadać. Miał racje, zgadując, że nie będzie teraz łatwo się jej pozbyć. Podeszła do ławki, na której się walnął, opierając się kolanem na niezajmowanej przez niego krawędzi drewna, zaraz obok jego biodra. Pochyliła się nad nim, przysłaniając mu jakże chyba zachwycający widok na suficie. Musiał przeżyć ten przykry fakt, że pochylając się do przodu, opierając się ręką obok jego ramienia, dla stabilizacji, przysłoniła mu ten fascynujący punkt, w który się wpatrywał.
— Jakbym w ogóle chciała słuchać twoich rozkazów — prychnęła wzgardzając jego wypowiedzią. Zaczesała włosy we frustracji do tyłu, ale utrzymała je dłonią w miejscu. W tej pozycji w zasadzie wysnuły się już w trakcie samego gestu, bezwładnie spływając w dół. Pieprzona grawitacja.
— Mieszkamy w jednym Domu. Moi krukońscy znajomi to twoi krukońscy znajomi — przypomniała mu sfrustrowana tonem z jakim to powiedział. Patrzyła na niego z góry bez cienia litości dla jego obojętności. Mógł na nią warczeć, rzucać jej beznamiętne spojrzenia i oschłe słowa, ale przecież nie było to nic do czego nie była przyzwyczajona. Po prostu on… łączył to w odpowiednich dawkach, które działały jej na nerwach mocniej niż standardowa rozmowa z kimś, kto albo próbował, albo nieświadomie szargał jej nerwy. Zacisnęła palce na ławce obok jego ramienia w taki sposób, że musiał poczuć spięcie jej mięśni, mimo, że ledwie go smagała w rękawek wilgotnej koszulki dalej przylegającej do jego ciała.
— Wstawaj, pogadajmy — w końcu zniecierpliwiona szarpnęła go za koszulkę, chwytając go za nią na torsie i podciągnęła do góry, dopóki nie napotkała oporu jego ciała. Przewróciła wyraźnie rozdrażniona oczami, kolejny już raz. Zapierając się mocniej kolanem na ławce. Próbowała podciągnąć go do góry.
— No już! Nie mam ochoty się z Tobą szarpać.
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 15:20;

Naruszanie przestrzeni osobistej było czymś czego nie potrafił teraz przełknąć. Aż go skręcało na myśl, że zaczyna się przybliżać, a co dopiero musiał poczuć, kiedy wreszcie zawisła nad nim, zagradzając mu jedyną drogę ucieczki, jaką sobie wybrał. Próba wymknięcia się rzeczywistości była jedynym co w tym momencie jeszcze trzymało go w ryzach, dlatego kiedy skupił spojrzenie na jej buźce, natychmiast odwrócił głowę w bok, aby tylko na nią nie patrzeć. Po jego twarzy rozlał się gniew, którego wcale nie miał ochoty jej pokazywać. Ba, nie miał nawet siły, aby go w sobie pomieścić. Trudno powiedzieć co sprawiało, że jeszcze nie eksplodował frustracją, ale najwyraźniej niewiele mu brakowało.
- Twoi znajomi. - poprawił ją, z ogromną niechęcią przenosząc spojrzenie z drzwi na jej czarne włosy, które wcześniej tak go intrygowały. - Po zakończeniu Sfinksa nic się nie zmienia.
Ot i wyraźnie zaznaczył, że się z nimi nie solidaryzuje. Że nie obchodzi go ich wygrana w Quidditchu. Że w poważaniu ma te wszystkie rozgrywki między domami, a także ten głupi puchar, który już, czego nie mógł wiedzieć, od tylu lat jest w posiadaniu Ślizgonów. Nie wypowiedział tego, ale nie można było tego nie zrozumieć. Wystarczająco wymownie to podsumował. Nie był tutejszy, a pozostanie w Hogwarcie było jedynym ratunkiem przed pogrążeniem się w totalnej pustce i rozpaczy. Znajomość z Ettore nie dawała mu wystarczająco dużo podparcia, aby potrafił utrzymać się na powierzchni, więc teraz po prostu znowu tonął. W smutku, rozpaczy i nienawiści do życia, której wcale nie chciał w sobie gromadzić, a której pokłady urosły już na tak zatrważającą wysokość, że bez udziału jego własnej woli zaczynały się właśnie uwalniać.
- Nie mamy o czym. - stwierdził sucho, wcale nie mając ochoty się podnosić i przez moment po prostu pozwalał jej na szarpanie swojej koszulki w nieudolnych próbach uniesienia go chociażby o milimetry. Pomimo, że z początku wcale nie miał zamiaru w ogóle się podnosić, nagle coś pękło w bańce pozornego spokoju, jaką stworzył wokół siebie. Wyciągnął przed siebie rękę i gwałtownie się podniósł, jednocześnie przesuwając dziewczynę, aby nie uderzyć jej czołem. Momentalnie zakręciło mu się w głowie, ale zignorował setki gwiazd, jakie mignęły mu przed oczami, aby móc skupić spojrzenie na dziewczynie. Zamrugał kilka razy, wypędzając słabość ze spojrzenia.
- Czego Ty ode mnie chcesz? Potrzebujesz kogoś, na kim będziesz mogła się wyżywać? Aż tak bardzo Ci zależy, żebym to był właśnie ja, że leziesz za mną aż od basenu i chce Ci się zgadywać dokąd mogłem pójść?
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 16:01;

Był tak nieznośny w tym, jak zmuszał ją do działania, że nie potrafiła się przy tym nie złościć. Jemu mogło wystarczyć pozostawienie wszystkiego tak, jak to zrobił, teleportując się tutaj, ale nie jej. Zostawił ją ze sporym rozgardiaszem w głowie. Nie lubiła nie mieć wszystkiego ułożonego, poukładanego dokładnie tak, jak to sobie wcześniej zawsze rozplanowywała. Teraz wszystko działo się gdzieś poza jej kontrolą. Nawet teraz, kiedy siłowo szarpała go do góry, leżał bezwładnie na komicznie uginającej się pod nimi ławce. W końcu dopiero kiedy odpuściła sobie, z impetem puszczając jego koszulkę, wtedy akurat zachciało mu się podnosić do góry. Wygięła się w tył, już widząc to efektowne łupnięcie, kiedy się ze sobą zderzą, ale nie zderzyli. Odsunął ją, zrobił to tak gwałtownie, że przez chwilę miała wrażenie, ze zaraz spadnie z nieszczęsnych kilku centymetrów ławki, które zajmowała. Ostatecznie siadła na swojej nodze, czując niesympatyczne wygięcie kostki w bok. Mógł ostrzec, że wstaje. Tępy ból dał o sobie znać, dlatego przegapiła jego własne mroczki przed oczami. Patrzyła w jego tęczówki dopiero kiedy mierzył ją pewnym spojrzeniem, pełnym zawziętości. Przynajmniej udało jej się w końcu poruszyć w nim coś więcej niż czystą obojętność.
— Nawet gdyby to czemu Cię to tak bardzo wkurza? Spodziewałeś się czegoś innego? — postanowiła wyłapać w jego wypowiedzi niuanse, których mogła się przyczepić i uśmiechnęła się perfidnie, z całą tą energią, którą jak dotąd koncentrowała na pokazywaniu mu swojej wybuchowej części charakteru. Broszka, którą wcześniej trzymała w palcach, opierając się nimi o ławkę, odbiła jej się na wnętrzu dłoni. Spojrzała na nią zaciskając zęby. Położyła mu ją na udach, patrząc perfidnie w jego tęczówki oczu. Na moment zapomniała o własnej wściekłości, powodzie, dla którego tu przyszła, szczególnie, ze sama do końca nie była pewna przyczyny. Wpatrywała się w te ciemne oczy, teraz jeszcze ciemniejsze, kiedy patrzył na nią z tym… wyrzutem? A może nie? Może się myliła. Ale znała to połączenie emocji. Wymieszane negatywne uczucia, wołające o pomstę do świata.
— Na co ty się wkurzasz? Bo nie na mnie. Jakkolwiek mocno bym nie próbowała, nie byłabym w stanie tak bardzo nadepnąć ci na odcisk.
Podniosła obie dłonie do jego twarzy, przytrzymując je po bokach, nie na policzkach, bo nie chciała w taki sposób badać faktury jego skóry. Nie chciała niczego, co zakrawałoby o takie właśnie czułe gesty. Była przyzwyczajona, że w takich momentach szarpał głową na różne strony, żeby na nią nie patrzeć. Ściągnęła bardzo nieznacznie brwi, kiedy jej tęczówki oczu nabrały zupełnie innej barwy. Próbowała wnikliwie odczytywać każdą jakąkolwiek najmniejszą zmianę w jego spojrzeniu.
— Tak. Będziemy gadać, Halvorsen. Dokładnie o tym, o czym nie masz ochoty. Podburzyłeś mi podburzony dzień. Za to płaci się odpowiednią cenę.
Niemalże wbiła paznokcie w jego skórę, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 16:26;

Było tylko coraz gorzej. Każde jej kolejne słowo sprawiało, że miał coraz mniejszą ochotę na kontynuowanie z nią jakiejkolwiek znajomości. On nie potrzebował przegadywania. Potrzebował ciszy i spokoju. Potrzebował w samotności wchłonąć w siebie chłód kamieni, zmuszając swój gorący temperament do stracenia na intensywności. Miał ochotę robić jej na przekór i wciąż sprawiać, żeby w takich chwilach czuła się jeszcze gorzej niż on. Szkoda, że zawsze wychodziło mu to na tyle nieudolnie, że tylko samemu sobie psuł jakiekolwiek resztki nastroju i wciąż dawał się wciągać w tę chorą grę jaką nieustannie z nim prowadziła. Już sam nie rozumiał o co w tym wszystkim chodzi, a to przecież nie był koniec, bo musiał się z nią zmierzyć. To jedno akurat było pewne.  
- Nie próbuj mnie analizować. - warknął, nie zwracając nawet uwagi na to czy podparła się na nodze czy raczej nie, a także jak reagowała na jego gwałtowne uniesienie się z pozycji leżącej. Po prostu całkowicie zamknął się na jej odczucia, walcząc z tym, aby jego gorycz nie skoncentrowała się w otwarty atak. Przelała w niego swoją złość… a właściwie to nie tak. Nakręciła go swoją agresją i oboje rozbudzeni w ten sposób buzowali teraz jak para oranżadek w proszku po wrzuceniu do wody gazowanej. Problem polegał na tym, że ona w jakiś sposób potrafiła zamienić gazowane na niegazowane, a on wciąż tylko niepotrzebnie utleniał tę swoją szklankę wody, jakby wzrastająca wielkość erupcji w jakiś sposób pomagała mu w czymkolwiek. Problem polegał na tym, że było to niepotrzebne (ha, cóż za eufemizm). Tak bardzo chciał jej zrobić na przekór, tak usilnie w jakiś sposób podziałać jej na nerwy, że kiedy ona wykonała ruchy dłońmi, jakie miały zablokować mu możliwość krążenia po pomieszczeniu spojrzeniem, on zwyczajnie zacisnął zęby i niemalże nimi zazgrzytał, od razu na poczekaniu wymyślając jakąś alternatywną złośliwość, jaką mógłby wdrożyć w życie. Wbrew pierwszemu odruchowi, zamarł w bezruchu, nie mając chyba ochoty na spędzenie kilku najbliższych tygodni na regeneracji skóry twarzy. Gdyby teraz się szarpnął to jak nic zostawiłaby na jego policzkach czerwone ślady po paznokciach. Po prostu prychnął i… zamknął oczy. Nie zmusi go do patrzenia sobie w oczy. Nie pozwoli jej na to.
- Więc gadaj zdrów. - syknął cicho jak groźbę, nie zamierzając brać udziału w tej konwersacji. Wiedział jednak, że jego zamiary na nic się zdadzą, kiedy Shenae wdroży w życie kolejny irytujący go element rozgrywki lub po prostu w jakiś sposób zmotywuje go do włączenia się do tego wszystkiego. Nie był w stanie sobie z nią poradzić, a to sprawiało, że było tylko gorzej.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 17:24;

Nawet ona potrzebowała czasem pogadać. Często o sprawach najniższej wagi, żeby tylko dać ujście swojemu sfrustrowaniu. Rozmawiając z nielicznymi osobami, które mogły wysłuchiwać jej tępych żalów, robiła sobie w umyśle miejsce na kwestie, które pozostawały nieporuszone od lat. Zagnieździły się już bardzo bezpiecznie w jej głowie i nie wychodziły poza nią, pozostawione tylko dla jej wiedzy. Ale ich ostatnio gromadziło się coraz więcej. Coraz częściej potrzebowała znajdować sobie powody do wybuchów, żeby tylko nie musieć analizować rzeczy, których nie chciała roztrząsać. I coraz rzadziej znajdowała w sobie siły, by bieżące sprawy zatrzymywać w sobie. Dlatego musiała wyjaśniać wszystko od razu, wyładowywać się momentalnie, nie dając sobie czasu na przemyślenia. Nie mogła pozwalać sobie myśleć nad tym, co Enzo chciał jej udowodnić na basenie. Potrzebowała tej odpowiedzi teraz, żeby nie złamać się niewiele później. Nie mogła mu pozwolić, żeby się opierał. Buntował. Musiała znać przyczyny, jakikolwiek powód, dla którego wybuchał w ten właśnie sposób. Była człowiekiem, który wszystko musiał mieć logicznie wyjaśnione, inaczej wariowała. Jak teraz, robiąc rzeczy, które tak piekielnie nie pasowały do jej osoby, ale przecież nie chodziło, o to, co jej pasuje tylko o to, co nie pasuje jemu. Przez te kilka wspólnych dyskusji wiedziała już w jaki sposób uciekał od rozmów. Najpierw unikał spojrzeń, potem tematu, na sam koniec w ogóle osoby, która zadawała niewygodne pytania. Nie chciała mu na to pozwolić. Na pewno nie dzisiaj.
— Przestań zachowywać się jak dzieciak — fuknęła, podnosząc się ze swojej nogi, więc teraz, klęcząc na jednym kolanie, znajdowała się poziomem wyżej od niego, co w sumie było i tak bez znaczenia skoro miał zamknięte oczy. Spojrzała wymownie w niebo, wydając z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk.
— Ughhh… — szukanie sposobu, żeby nad nim w jakikolwiek sposób zapanować mijało się z celem. Traciła swój czas, on był nie do opatentowania. — Dobra! Nie gadajmy wcale! — wyrzuciła z siebie na moment przed tym, jak szarpnęła go za podbródek, opuszczając dłonie niżej na jego kark. Nie chodziło nawet o to, żeby go skręcić, chociaż to też przez chwilę przeszło jej przez myśl. Naparła na jego wargi, zauważając, że wyładowanie się w ten sposób nie jest wcale gorsze od kłótni. Mimo, że nie kierowały nią żadne czyste przyczyny, pocałunek nie zdawał się mniej żarliwy i przekonujący niż ten, który rodził się z bardziej nieskazitelnych zamiarów. Cofnęła powoli ręce, a chwilę potem musiał poczuć lekkie poruszenie i szelest, kiedy cofnęła się, pozostawiając go na jego świętej ławce w świętym spokoju w świętej samotności. Chociaż na zakończenie postarała się zakłócić jego myśli choćby tym, dlaczego to zrobiła, skoro nie miała najmniejszego powodu, żeby ponawiać jego gest. Prócz jednego. Zemsty. Bo już chwilę później, chociaż sama nie mogła się tak zjawiskowo jak on teleportować, obróciła się w kierunku schodów, korzystając z bardziej przyziemnych środków przetransportowania się.
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 17:43;

Buntowanie się przeciwko podporządkowaniu jej się sprawiało mu niebywale dziką satysfakcję. Chociaż to chyba źle powiedziane. Gdyby przestał się buntować, jak nic eksplodowałby od nadmiaru frustracji, bo jakże inaczej mógłby jej wtedy zrobić na złość? Nie poruszało jej to co zazwyczaj powinno poruszać zwykłych ludzi, a konieczność analizowania jej reakcji i próby rozgryzania jej tylko niepotrzebnie wprowadzały w jego głowie zamęt i właściwie to w niczym nie pomagały. A niech sobie fuka i prycha, nie będzie go to interesowało, oj nie. Dobrze jej tak, niech się ugotuje ze frustracji, niech grzęźnie w swoich własnych myślach, tak jak on pogrążał się w nich teraz, dopóki nie nastąpiło apogeum. Pociągnęła go za brodę i nagle poczuł jak jej dłonie zmieniają położenie. Nie powiem, on również pomyślał, że może wreszcie się doigrał i zapragnęła mu ten kark skręcić. W sumie żadna strata, to jedynie kolejna z możliwych alternatyw dla tego co czekało go po powrocie do Limy. Dlatego też nawet się nie poruszył, jakby świadomie chciał jej umożliwić zabójstwo. Spodziewał się szarpnięcia, a może nawet czegoś gorszego, zaklęcia, ostrza lub Merlin raczy wiedzieć czego jeszcze, ale na pewno nie pocałunku. Udało jej się. Zaskoczyła go tak jak on zaskoczył ją wtedy na basenie, ale zamiast zareagować tak jak ona - jeszcze większym rozeźleniem, on rozluźnił nagle wargi, jakie wcześniej zaciskał w białawą linię. Nie zdążył zrobić niczego poza tym, bo nagle oderwała się od niego, jeszcze zanim zdążył otworzyć oczy i po prostu zaczęła uciekać. Oj nie ma tak dobrze, nie będzie powtarzała jego manewru. Jej niezdolność do teleportacji była w tym momencie zbawienna, a chociaż spodziewał się, że wreszcie ponownie sobie zasłuży na KOLEJNY cios w twarz, jakoś go to nie powstrzymywało. Dał się porwać emocjom, zresztą jak zawsze i zerwał się z ławki z taką gwałtownością, jakby go co najmniej poparzyła zaklęciem. Fuknął coś co brzmiało podobnie do „ani mi się waż…”, ale raczej rzucił te słowa w przestrzeń, aniżeli do Shenae. Już widział jak się tym przejmowała, ehe. Nie panując do końca nad tym co robi, dopadł jej w kilku długich susach i zamiast zepchnąć ją ze schodów, na co już niejednokrotnie miał ochotę, szarpnął nią, chwytając ją za nadgarstek i zmuszając aby nie tyle się zatrzymała co cofnęła. Zmusił ją, aby przylgnęła plecami do kamiennej ściany, ale zamiast dawać jej czas na uderzenie go w twarz, pochwycił także drugi nadgarstek, a nogą zablokował jej uda, aby przypadkiem nie zapragnęła go powalić słynną damską techniką obrony przed mężczyznami. Zadbał nawet o to, aby jego głowa znajdowała się poza zasięgiem jej własnej. Ataku czołem również się spodziewał.
- Co to miało być? - zapytał ją, nieco napastliwym tonem, ale ciężko było powiedzieć o co ma do niej pretensja. O pocałunek czy o ucieczkę? Nie precyzował tego, ale ogień płonący w jego piwnych oczach zdecydowanie wyraźnie określał jego stan emocjonalny w tej właśnie chwili. Wzburzenie mieszało się w nim z dziwną ciekawością.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 21:19;

Czując szarpnięcie za nadgarstek, okręciła rękę wokół jego kciuka, próbując się uwolnić, ale zrobiła to za wolno. Już zdążył przekręcić ją tak, że najpierw stała do niego przodem, a już w moment później zimny kamień przylegał do jej pleców, przenikając się z całym swoim chłodem przez materiał jej tuniki. Drgnęła, raczej niekontrolowanie, bo różnicę temperatur szybko zoptymalizowały jej kierujące nią emocje.
— Tylko spróbuj! — ostrzegła od razu zauważając, ze próbował ją przyblokować. Zanim podniósł drugą rękę, zamachnęła się własną, znów o sekundę za późno. Szarpnęła całym ciałem, napierając na niego, żeby ją uwolnił, ale nie miała szans przeciwko jego sile. Uderzyła głucho plecami o ciężki kamień, nie spodziewając się, że zabezpieczy się przed nią aż tak dobrze. Ze sfrustrowaniem dmuchnęła w swoje włosy, mrużąc oczy. Zamknął ją w kompletnym potrzasku. W ogóle nie brała teraz nawet pod uwagę żadnej współpracy. Oparła się spokojnie za sobą, nie dlatego, że pogodziła się ze swoją pozycją, a po prostu czekała na spadnięcie jego gardy, żeby się z niej wyplątać.
Z początku w ogóle nie chciała mu odpowiadać. Prychnęła odwracając głowę na bok, czując oziębienie pod policzkiem. W sumie, nic nowego. Od samego początku ich dzisiejszej rozmowy obserwowała tylko jak atmosfera wokół nich gęstniała, a on zdawał się być dla niej coraz bardziej beznamiętny. Przygotowywała się na taki chłód. Nie wytrzymała jednak długo ciszy między nimi. Wróciła do niego spojrzeniem, od razu odnajdując centralnie jego tęczówki oczu i zwężone źrenice utkwione na jej własnych.
— Przecież nie mamy sobie nic do powiedzenia, prawda? — wypomniała mu. I tak, planowała grać dokładnie tą kartą, używając jego słów przeciw niemu. Napięła się, wyginając się w jego stronę, ciągnąć za sobą siłowo dłonie uwięzione w jego uścisku.
—Kiedyś będziesz musiał mnie puścić, a kiedy to zrobisz, jaką masz pewność, że wtedy ci nie przyłożę mocniej?
Zawiesiła wzrok chwilę później za jego ramieniem, wpatrując się w broszkę zostawioną gdzieś przy ławce. Była pewna, ze nie musiała mu się z niczego tłumaczyć. On tego nie robił. Przechyliła kontrolnie głowę w jego kierunku, przelotnie obejmując spojrzeniem jego twarz. Nie ulegała jego intensywnemu spojrzeniu.
— Wkurwiasz mnie. Wkurwiasz mnie tak mocno, Enzo. Teraz cię coś interesuje? Teraz to już mi się nie chce z tobą gadać.
I faktycznie, nic już nie powiedziała. Raz otworzyła usta, ale chrząknęła i zamknęła się. Powstrzymała się od komentarza. Przychodziło jej to z trudem, ale zaparła się. Opierała się za sobą, nie spuszczając z niego wzroku i myślała, że to działa, że jak milczy, emocje powinny z niej spłynąć, ale one cały czas narastały, oddychała coraz głębiej, wypuszczając gorące powietrze prosto na jego obojczyki i dostawała szału, bo czuła, jak ogarnia ją jeszcze większa temperatura, ogarniały ją całe fale ciepła, jedna za drugą, aż zacisnęła we frustracji usta.
— Przestań mi wchodzić do głowy! — syknęła w końcu na niego, jakby to była jego wina, że przez cały czas, jak przypierał ją do ściany, nie potrafiła skupić myśli na niczym innym.
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 21:45;

Prychnął, za nic sobie mając jej odmowę współpracy. Ich znajomość była na tyle burzliwa, że prędzej czy później spodziewał się tego, że może ponownie od niej oberwać, ale czy w jakiś sposób się tym przejął? Zablokował jej ręce i resztę ciała nie dlatego, że obawiał się ciosu, a ze zwyczajnej chęci powstrzymania jej przed ucieczką. Skoro już musiała go napastować, a później mieszać w głowie, nie zamierzał jej pozwolić na ucieczkę bez słowa. Nie teraz, gdy już postawiła o kilka kroków za dużo.
- Zdaje się, że to ja nie miałem Ci nic do powiedzenia. - zauważył nieco oschle, koncertując spojrzenie na niebieskich tęczówkach jej oczu. Robił właśnie to, o co tak zabiegała jeszcze chwilę wcześniej. Kolejny etap złośliwości? A kto go tam wiedział. Zmrużył nieznacznie oczy, jak poirytowany kocur.
- A to podobno ja zachowuje się jak dzikie zwierzę. - wypomniał jej jej własne słowa, wciąż trzymając jej ręce w uścisku i przez chwilę trawiąc sobie w ciszy to co powiedziała. - Skąd ta pewność? Skąd wiesz, że nie poczekam do momentu, w którym zemdlejesz z głodu? Gwarantuję Ci, że Ty prędzej stracisz przytomność.
Nie kłamał. Żeby to raz czy dwa nie miał co do garnka włożyć. Mdlące ssanie w żołądku i wszelkie skutki niedożywienia znał aż za dobrze, więc w dziedzinie wytrzymałości był pewien, że przebija ją bez najmniejszego kłopotu. Nie była to jednak odpowiedź jakiej można było się spodziewać po takim pytaniu, więc… w sumie wszystko było w normie. Od kiedy Halvorsen zachowywał się tak, jak było potrzeba lub jak by wypadało? Najlepiej było spodziewać się niespodziewanego.
- Och, wkurwiam Cię. - syknął w jej stronę z prawdziwym przekąsem. Niemalże zachłysnął się z oburzenia. - I vice, kurwa, versa.
Chłód między nimi zdawał się ponownie topnieć w zatrważającym tempie. Już niedługo można było spodziewać się kolejnego spektakularnego wybuchu godnego prawdziwej super nowej, lecz czy któreś z nich mogło przewidzieć kto pierwszy eksploduje? Oboje byli na tyle nieprzewidywalni, aby można było bez obaw się o to zakładać. Nikt nie zdołałby ustawić wyników. Nie wypuszczał jej. Zupełnie tak jakby jeszcze bardziej chciał ją zdenerwować, a prawda była taka, że po prostu czekał na odpowiedź. Zamierzał tak tkwić chociażby i całą noc, kiedy wreszcie coś z siebie wydusiła. Nie było to coś czego by się spodziewał, więc w żadnym razie nie potrafił od razu tego zripostować. Spojrzał na nią jakoś tak dziwnie, jakby zastanawiał się czy wszystko dobrze z jej zdrowiem psychicznym, ale zaraz coś się w tym spojrzeniu zmieniło. Złagodniało? Nie. Ciężko było to nazwać, ale zdawał się być jednocześnie zaintrygowanym jak i sfrustrowanym. Zapewne dlatego, że nie potrafił wniknąć do jej głowy tak naprawdę. Odczytanie jej myśli, tych prawdziwych, a nie zabarwionych złością, tych pierwotnych i szczerych przydałoby mu się już niejednokrotnie. Szkoda, że nigdy nie miałby szans na zostanie legilimentą.
- Wchodzę Ci do głowy? - zapytał nieco ochryple, jakby w gruncie rzeczy nie rozumiał o co jej chodzi i… naprawdę nie do końca potrafił ogarnąć to swym rozumem. Liczył wreszcie na jakieś wyjaśnienie, a najlepiej po dobroci. Na tyle na ile da się cokolwiek załatwić po dobroci, kiedy przypiera się rozmówcę do ściany i całkowicie uniemożliwia mu ucieczkę.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 22:57;

Problem w ich relacjach polegał na tym, ze robili to, co od siebie oczekiwali po nie w czasie. Tak, jak on. Nieco za późno wziął sobie do serca to, że próbowała utrzymywać z nim kontakt wzrokowy. Teraz wcale jej na tym nie zależało. Aż przewróciła oczami, ze to robił. Bardzo na miejscu, dokładnie nie wtedy, kiedy od niego tego chciała. Dlatego ona też nie robiła niczego, czego on chciał. I przede wszystkim nie ulegała jego słowom. Nie mógł jej zmącić sposobu myślenia.
— Przekręcasz. Wtedy brzmiało to inaczej — sarknęła na niego, bo nie lubiła kiedy ktoś przeinaczał rzeczywistość na swoją korzyść. Tak, jak on wymyślał sobie, że to z nią było coś nie tak. Dla niej to było oczywiste, że źródłem wszelkich kłótni i niedopowiedzeń, wszelkich zwad, jakie między sobą tworzyły, wszystko to stało po jego winie. Na pewno. Musiało, bo był w końcu jednym z najbardziej irytujących facetów, jakich znała, a w tym momencie, dzisiaj, przebił nawet dowolnie wybieranych do odstrzału Ślizgonów. Ba! Przebił Sharkera. Ten sobie po prostu był. W całej swojej irytującej krasie, ale Enzo… Enzo to nie wystarczało, on musiał działać jej na nerwach wszystkim. Pozwalać jej przez chwilę myśleć, że w sumie to jest w nim coś znośnego, żeby za moment mogła sobie przypomnieć, że w żadnym calu nie była w stanie go znieść. Sharkera mogła stale i konsekwentnie objeżdżać, bo tak, bo w sumie nie miała na to powodu, ale mogła ich szukać, ale Halvorsen sam sobie na to zapracowywał. Bo robił wszystko dokładnie tak, jak nie chciała od niego, żeby to robił. Tak jak teraz trzymał ją w ryzach. Ją. Przez co dostawała chorobliwej bolączki.
— Wcześniej zdrętwieją ci ręce i zwiotczeją mięśnie — zadarła głowę wyżej, mierząc go spojrzeniem tak zimnym, że mogłaby go nim zmrozić, gdyby nie pokazywał właśnie swojego ognistego, hiszpańskiego temperamentu. Patrzył na nią tak, jakby zaraz miał ją głośno okrzyczeć gringo albo rzucić inną hiszpańską obelgą. Shenae []]”Puta”[/i] D’Angelo, ale to przecież nie brzmiało dobrze. Skoro tak chciał patrzeć, łypać na nią groźnie i posyłać w jej kierunku łacińskie riposty to proszę go bardzo. Nie będzie się odzywała. Zacisnęła usta w wąską linię i konsekwentnie milczała, bo mogła i chciała i widziała, ze on nie chciał, żeby teraz akurat mu nie odpowiadała. Nie brała pod uwagę, że wyrządza tym taką samą szkodę sobie, co jemu. Obojgu chyba byłoby wygodniej wyrzucić z siebie co trzeba było i rozejść się w różne strony, albo ewentualnie gdyby miało to prowadzić w innym kierunku, to iść właśnie z nim, z prądem. Nie plecami do życia, jaką taktykę oboje sobie teraz obrali.
— Tak. Nie masz problemu ze słuchem. Nie będzie oklasków — zironizowała, bo znów zapomniała, że miała nic nie mówić. Chyba nie potrafiła. Dlatego utkwiła na nim spojrzenie pełne wyrzutu, ściągając nieco brwi. Ta pozycja ją zmęczy, szybciej niż jego. Już teraz czuła, jak mrowią ją przeguby rąk w miejscach, w których stykały się z jego skórą. Tak jakby wdrażał w bardzo nieprzyzwoity sposób truciznę w jej żyły przez sam dotyk.
— Nie możesz być jak każdy inny facet, prawda? Nie możesz po prostu być sobie… skurwysynem i nim sobie pozostać. Musisz komplikować. Jakby fakt, ze jesteś dość nieprzewidywalny nie wystarczał, ty jeszcze musisz… i… ughh. Co ty sobie myślałeś, Halvorsen?
Wyrzuciła to z siebie tak kompletnie z zaskoczenia, że prawdopodobnie nawet nie łapał kontekstu.
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 23:16;

Męczyło go to. Męczyło go to bardziej niż D’Angelo mogłaby nawet przypuszczać, a do czego on w żadnym razie nie chciał się przyznawać. Zasznurował usta w sposób, jaki już wcześniej mogła u niego zauważyć, a brwi nieco ściągnął, jakby się nad czymś zastanawiał. Nie robił jednak tego w żadnej dobrej wierze. Zastanawiał się zwyczajnie czy ugryzienie jej w nos odbierze jako wielką zniewagę, bo w tym momencie miał ochotę wiele rzeczy jej zafundować. Od pstryczka w nos przez lekceważące przewrócenie oczami, aż po odruchy, do których istnienia nie chciałby się przyznać nawet na torturach. Problem polegał na tym, że im bardziej odrzucał od siebie te odruchy tym wracały one ze zdwojoną siłą. Nie potrafił się przekonać do ponownego wdrożenia ich w życie. Zupełnie tak, jakby miały na celu po prostu go pognębić i sprawić mu ból, na który sobie zasłużył. Czym? Swoją opryskliwością i nienawiścią do wszystkiego co stawało mu na drodze. Wystarczyło, aby chociaż raz zapragnął zejść z wojennej ścieżki, a już napotykał na niej Shenae, jaka zaganiała go na nią ponownie z taką żarliwością, jakiej nie podejrzewał nawet u siebie. Mieli problem o takim kalibrze, że nawet najwspanialszym uczonym nie śniło się rozwiązywanie go żadnymi metodami. Ani konwencjonalnymi ani tymi eksperymentalnymi, chociaż może odrobina szaleństwa mogłaby coś tutaj zdziałać. Odseparowanie niechęci, niezdecydowania i dziwnego przywiązania z myśli chłopaka mogłoby dać jakieś efekty, lecz czy cel był tego wart? Kiedy patrzył w jej oczy, sam nie wiedział co jest właściwe, a co niekoniecznie.
- Co myślałem sobie o czym? - zapytał, głosem nie głośniejszym od szeptu, ale zamiast zdenerwować się na nią za mówienie szyfrem, który do niego nie trafiał, on jakby zwiotczał. Zupełnie tak jak przewidywała mu, że się stanie. Problem w tym, że nie stało się to z wysiłku. Nagle znowu odwrócił do niej głowę bokiem i wypuścił spomiędzy palców jej nadgarstki oraz cofnął nogę, uwalniając ją i pozwalając wreszcie odejść od ściany.
- Proszę bardzo. - mruknął, nadal patrząc gdzieś w stronę ławki, na której niedawno leżał. - Uderzaj sobie ile chcesz. Mnie już wszystko jedno.
I naprawdę na to czekał. Przez kilka okrutnie długich sekund po prostu oczekiwał, jakby nawet liczył na to, że zrobi mu krzywdę i raz na zawsze wybije myśli, jakie krążyły mu w głowie. Zaciskał i rozluźniał palce bez udziału woli, jakby nie potrafiły się pogodzić z tym, że już nie obejmują gładkiej skóry D’Angelo, a potem odszedł. Odsunął się od niej zupełnie, zmierzając w stronę ławki, przy której przykucnął, chwytając w dłoń broszkę, którą tam zostawiła. Sprawiał wrażenie nie tyle załamanego czy smutnego, a po prostu pokonanego. Czy przez nią czy przez własne myśli, to nie miało znaczenia. Zamiast wstać i chociaż udawać pozbieranego, on po prostu opadł na ziemię, siadając na piętach i bez udziału woli wbijając sobie szpilkę od broszy we wnętrze dłoni. Gorąca krew spływała mu po długich palcach zawiniętych w pięść, barwiąc spodnie szkarłatem, ale nawet to nie przywróciło mu całkowitej świadomości własnych czynów. Czy było coś co w tym momencie potrafiłoby tego dokonać? Trudno powiedzieć.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyNie Cze 07 2015, 23:56;

Obserwowała go, jak się powoli wycofywał i nie sądziła, ze się do tego przyzna, ale chyba wolała jak trzymał ją w ten sposób, który wcale jej się w sumie wcześniej nie podobał. To jednak jak reagowała aktualnie na zmianę w jego zachowaniu było jeszcze gorsze. Nie powinna sobie w ogóle pozwalać analizować tego, co się tu właśnie stało. Uwolnił ją, to jedno powinno się liczyć. W końcu tylko na to czekała. Miała mu przyłożyć, obiecała mu, ze to zrobi, a stała prosto, przypatrując się jego zrezygnowaniu. Nie miała pojęcia co tutaj się działo. Milczała, bo obserwacja jego reakcji pochłonęła ją na tyle, że zapomniała o pytaniu, które jej zadał. Zastanawiała się, jak to się działo, że jeszcze chwilę temu przeprowadził ją przez żywe piekło i była świadkiem tego, jak rodzą się w niej mordercze zapędy, a teraz patrzyła na niego nie tyle pozbawiona złości, bo dalej była na niego wściekła, ale przepełniona czymś więcej niż tylko tą jedną emocją. Jej wzrok bardzo badawczo przemykał po jego ciele, jakby śledziła nie tylko jego spojrzenie, bo nim uciekł, czytała cokolwiek z jego ruchów, cały czas pozostając nieruchomo w jednym miejscu, tak, jakby wcale jej nie puścił, a w dalszym ciągu trzymał ciasno na uwięzi. Tak się zresztą czuła. Wpływał nie tylko fizycznie na jej reakcje, ale gmerał głęboko w jej psychice. Gdyby wstając rano, ktoś jej powiedział, że ktokolwiek poruszy jej sumienie, nie uwierzyłaby mu. Teraz nie wiedziała dlaczego nie od razu uniosła na niego rękę, ale czuła, jak z sekundy na sekundę, nie tylko tego nie robiła, a nawet ochota na to jej uciekała.
Nie mogła się spodziewać, co się zaraz stanie, a mimo wszystko miało się wrażenie, jakby instynkt podpowiedział jej, że to był właśnie ten moment, w którym powinna spasować. Rozmasowała sobie nadgarstki i zsunęła się po ścianie, patrząc za nim, kiedy kucał. Jej tęczówki lekko drżały, w trakcie Kidy w milczeniu próbowała wyłapać jego gesty. Nie planowała interweniować. Cokolwiek się teraz działo, nie była to przecież jej wina. Jak mogła być? Ona się z nim tylko kłóciła. I kłótnia przecież zakończyła się niewinnie. Odpuścił…
Więc dlaczego czuła się jak przegrana?
Przełknęła ślinę, raptownie podrywając się do góry, widząc jak bez czucia wbija sobie szpilę broszki w dłoń. Nawet ją to mentalnie zabolało. Nim krew spłynęła z ręki na jego spodnie, klęczała przy nim obejmując dłonią jego palce.
— Po pierwsze to to jest moje. A tak po drugie to… cieknie z ciebie. Tak naprawdę… cieknie. Na czerwono zresztą.
Nie trzeba było długo czekać, żeby i na jej dłoń ściekła krew.
— Oddaj mi to — mówiła ściszonym tonem, ale bardzo pewnym, wręcz zbyt zaciekłym. Zabrała od niego broszkę, którą wcześniej jej wręczył, odkładając ją na podłogę obok nich. Dłoń trzymała w miejscu, z którego toczyła się krew, próbując uzyskać jego uwagę.
— Co myślałeś, kiedy mnie całowałeś, Enzo — wyjaśniła, chociaż już nawet nie oczekiwała odpowiedzi. W pełni świadoma tego, co robi, chociaż żałując tego, dopiero, kiedy już się tego podjęła, przekręciła się puszczając jego rękę, obejmując go za szyję. Chciała coś powiedzieć, ale to wszystko, to w ogóle był nienajlepszy pomysł. Cofnęła się równie szybko, jak szybko się do niego przysunęła i bez słowa siadła pod ławką, wycierając broszkę w materiał tuniki, oczyszczając ją z krwi. W żaden sposób nie wyjaśniła tego, do czego właśnie zmierzała w swoim geście, wyraźnie nie dość dobrze rozwiniętym, z którego się dość raptownie wycofała.
Powrót do góry Go down


Enzo Halvorsen
Enzo Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : blizna na prawym łuku brwiowym
Galeony : 1333
  Liczba postów : 1139
https://www.czarodzieje.org/t10538-enzo-corrado-halvorsen
https://www.czarodzieje.org/t10539-peruwianska-sowa
https://www.czarodzieje.org/t10541-enzo-halvorsen
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPon Cze 08 2015, 00:29;

Poczucie chłodnej pustki zalewało go niczym jakaś niedostępna, dzika rzeka, o której istnieniu nigdy nie słyszał, dopóki po ciemku nie wpadł w nią z rozpędem. Moczyło mu ubranie, a to stawało się powoli tak ciężkie, że sam nie potrafił już określić czy to wina grawitacji czy to raczej nieczyste sumienie ciągnie go na dno. Żałował, że znalazł się na tej wieży. O stokroć bardziej wolałby mieć dostęp do jakiegoś zbiornika wodnego, w którym mógłby odnaleźć coś więcej niż jedynie pozorną kontrolę nad sytuacją. Myślał, że wie co robi. Sądził, że w jakiś tam dziwny, chory sposób będzie umiał zapanować nie tylko nad przebiegiem rozmowy, ale także nad swoimi uczuciami, które teraz nie wiedząc czemu zamiast zupełnie się schować, stłamszone przez bezradność, zalały go niczym ta rzeka, w którą wcześniej wpadał. Nie chciał ich rozważać, ba, nie chciał ich nawet w sobie czuć. Cokolwiek co było inne od złośliwości ostatnimi czasy paliło go skuteczniej niż srebro wilkołaka. A ta brosza… po co zdobywał się na to, aby ją komukolwiek wręczać? W jakim celu obejmował Shenae wtedy na dachu i pokazywał jej swoje ulubione miejsce polowań. Może miała rację i to naprawdę były świergotniki? Może już dawno temu oszalał i dlatego teraz nie widział jak idiotycznie potrafił się zachowywać? Chciałby móc pochwycić się teraz za swój mentalny głos rozsądku i wbić mu tę szpilkę głęboko w miejsce, gdzie słońce nie zagląda. Może wtedy przestałby sobie robić krzywdę, licząc na to, że cokolwiek to pomoże. Chociaż może właśnie nie na to liczył? Zwyczajnie zaciskał na niej palce, jakby to, że nie miała jej przy sobie w jakimś stopniu sprawiał mu przykrość, a przecież nie powinno tak być. Powinien był ją zachęcać do wyrzucenia jej, najlepiej jak najdalej stąd. Miała go zranić na tyle dotkliwie, aby potrafił zapomnieć o tych czarnych włosach, które furkotały mu szaleńczo przed twarzą kiedy wpatrywali się w zachód słońca. O tym niebieskich oczach, iskrzących od gniewu tak często, że już chyba zapomniał jak wyglądają, kiedy sobie z niego kpi czy próbuje nakłonić do dosiadania miotły. Niepotrzebnie przychodził na ostatni mecz. W takich chwilach jak ta, bardzo cieszył się z tego, że miał bliźniaka, jakiego o wiele prędzej można było podejrzewać o chęć przyjrzenia się rozgrywkom. W końcu Ettore nie bał się wsiadania na miotłę, a on? Albo był zwykłym tchórzem, albo przekora tak mocno weszła mu w nawyk, że wyplenienie jej stawało się powoli niewykonywalne. Sentymentalnym i niepoprawnym tchórzem, jeśli już. Tchórzem tak wielkim, że nie potrafił odpowiedzieć jej na żadne ze słów, które teraz z siebie wyrzucała. Nie chciał oddawać jej broszy, którą i tak przecież chciała mu zostawić, ale kiedy poczuł jej palce na swojej skórze, zdradliwa pięść rozluźniła się mimowolnie, pozwalając jej nie tylko zabrać ozdobę, ale i dostrzec, że… no właśnie, coś z niego cieknie. Nie żeby to było trudne do dostrzeżenia, ale mimo wszystko. W tym momencie nawet nie czuł bólu, ale to może dlatego, ze wewnętrzny, będący raczej parodią niż poważną interpretacją, weltschmerz, zapanował nie tylko nad jego wybuchowym charakterem, ale także nad wszystkimi reakcjami jego ciała. Objęła go za szyję, a on, mimo, że chciał jakoś zareagować, nawet nie drgnął, dopóki nie poczuł, że się oddala. Zresztą nie musiał długo na to czekać, bo i postąpiła dokładnie tak, jakby się po niej tego spodziewał. Ucieczka nim cokolwiek więcej się zdarzy. Wycofanie nim jeszcze można. Wreszcie poruszył zdrętwiałymi mięśniami, ale tylko po to, (a może aż po to?), aby ponownie zmniejszyć dzielącą ich odległość. Zaszedł ją od boku i zakrwawioną dłonią przesunął jej podbródek, teraz to on zmuszając ją, aby na niego spojrzała. Nic nie mówił. Zdawało się, że nie potrafi w żaden sposób tego opisać, poza jednym, na który właśnie się zdecydował. Przesunął palcami po jej policzku w geście tak delikatnym jak jeszcze nigdy wcześniej, a mimo, że rozmazywał na nim krwistoczerwone plamy, zdawał się nie zauważyć dziwnej niewłaściwości tego co robił. Zamiast odpychać ją od siebie, teraz ponownie chwytał ją za nadgarstek drugą dłonią, ale nie po to aby go uwięzić czy złamać, jak jej kiedyś obiecywał, a po to aby udowodnić sobie, że potrafi to zrobić bez agresji i napaści. W jego oczach zaczaiło się coś więcej od zrezygnowania, ale nazwanie tego nadzieją byłoby po prostu nietrafione. To była raczej jej namiastka, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła, pozostawiając po sobie jedynie kolejne litry smutku. Zamiast zrobić coś więcej, Halvorsen wychylił się do przodu i musnął wargami jej czoło, składając na nich delikatny, opiekuńczy pocałunek, w którym nie było ani krzty gniewu i ani odrobiny zemsty. Potem znowu odwrócił spojrzenie, jakby nie chciał patrzeć na jej reakcję na to wszystko co właśnie zrobił i z całą pewnością właśnie tak było. Obawiał się tego jak niczego wcześniej, a ucieczka wydawała się być jedynym sensownym rozwiązaniem, jakie nie zepchnęłoby go w jeszcze większą otchłań. Otchłań, w jaką ona zaraz sama miała go wpędzić.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPon Cze 08 2015, 01:17;

Nic nie powinno się dziać w ten sposób. Nie widziała, gdzie popełniła błąd. To, co miało miejsce wcześniej i teraz nijak nie miało się do tego, co obiecywała sobie ostatnio, co nawet spisała, żeby nie zapomnieć. Najpierw nieme upomnienie, potem pisane, udokumentowane w czymś na kształt pamiętnika, w czym lokowała swoje najbardziej pokręcone myśli. Nie spodziewała się, ze wszystko potoczy się właśnie w ten sposób, w tym kierunku, zupełnie jej nieznanym. Nigdy nie uważała się za osobę szczególnie wrażliwą, czasami zapominała przez to, że miała uczucia, na których też można było grać. Dla ludzi była zwykle zamkniętą skorupą, zimną bryłą lodu. To najczęściej wystarczało, żeby uwierzyli, że była taka naprawdę w pełnej okazałości. Nic nie kryło się za jej maską. Tylko kolejna maska, dokładnie taka sama. Ludzi było łatwo oszukać. Każdy z nich wierzył w to, co im dawała. Bezrefleksyjnie akceptowano ją, jako kogoś kto nie miał uczuć, a jeśli miał to wcale się z nim nie liczył. Dlatego nigdy nikt nie próbował jej pocieszać, nawet jeśli potrzebowała właśnie tego. Nie dostawała od ludzi wsparcia, tylko kopy na zapęd. Nie oczekiwała po nikim wyrozumiałości, skoro można było reagować kpiną na każdą osobistą porażkę D’Angelo. Zdążyła się już przyzwyczaić do pewnych schematów zachowań, w których się znajdowała, w których nie traktowano jej jak kobiety, przyjaciółki, człowieka z pełną gamą przeżyć. Miała swoich wrogów, kumpli, członków drużyny, głosy rozsądku, ale nie posiadała oparcia, w nikim. Nawet nie była nauczona, że powinna go mieć. Wyrosła na czymś zupełnie innym. Krytyce, motywowaniu do działań, wiecznym wyścigu o bycie najlepszym, idealnym. Mimo, ze ideały nie istniały, ona dążyła, żeby jednym z nich być.
Prawdopodobnie przez to każde niepowodzenie przeżywała mocniej niż powinna. Było w tym wszystko w porządku, bo tak już była przyzwyczajona. Dlatego, nie mogła wiedzieć, jakie to jest przyjemne uczucie, kiedy ktoś traktuje cię inaczej. Nie znając ciepła gestu chłopaka, ani towarzyszącego temu uczucia, interpretowała go jako złe. Chociaż w pierwszym momencie zamarła, śledząc przebieg sytuacji, w następnym, cofnęła się. Już chwilę potem, wiedziała, że wszystko to, co właśnie tu miało miejsce jest nieprawidłowe. Nie wiedziała, jak mogła w jednym momencie czuć się tak bardzo dobrze, z tym, z jakim wyczuciem przeciągał dłonią po jej skórze, a w następnym tak bardzo koszmarnie źle, kiedy się cofnął.
Była na siebie zła, że przez chwilę dała się pochłonąć temu poczuciu bezpieczeństwa. Oddała się mu, zupełnie niepotrzebnie, chłonąć to, czego nigdy nie pokazał jej ojciec, ani w sumie nikt. I była na siebie wściekła, że wystarczyło pokazać jej odrobinę człowieczeństwa, a okazywała się jedną z tych naiwnych panien, które dawały się oszukać, że to coś znaczy. Wstrząsnęła głową. Nie powinno. Faceci zawsze mieli w tym jakiś interes żeby być dla niej… takimi właśnie. Nawet jeśli on zachowywał się w tym tak bardzo autentycznie, jakby naprawdę nie było nic nieczystego w jego zamiarach, musiała nie dostrzegać jakiegoś kontekstu. Szarpnęła się gwałtownie do góry.
Idiotka! – jak bardzo łatwo było zadziałać jej na uczuciach.
Opuściła pomieszczenie szybkim krokiem. Tym razem swój gniew wymierzając nie w niego, tylko w siebie, bo na moment zapomniała kim jest i dlaczego nie powinna sobie ufać. Tym razem prawie biegła do schodów, nie mogąc sobie pozwolić, żeby Enzo znów ją zatrzymywał. Skończyła z nim. Cokolwiek chciał z nią osiągnąć, to nie było bezpieczne sprawdzać, co to było. Na pewno nie dzisiaj.

zt
Powrót do góry Go down


Aubrey G. Gallagher
Aubrey G. Gallagher

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 32
  Liczba postów : 31
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11140-aubrey-grace-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11145-aubrey-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11144-aubrey-gallagher#300602
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 19:04;

Dzień był upalny - w słońcu niemal nie dało się wytrzymać. Aubrey nigdy nie była zbytnią fanką gorących klimatów. Granica jej wytrzymałości kończyła się niewiele więcej niż dwadzieścia sześć - siedem stopni. Wychodząc rano nie przewidywała, że słońce przygrzeje aż tak, toteż czym prędzej uciekła z rozgrzanych alejek Hogsmeade, kryjąc się na szczycie opuszczonej wierzy, gdzie daszek dawał odpowiednią dawkę cienia. Ze względu na ostatnie wydarzenia, było tu teraz o wiele czyściej, choć w kątach wciąż dostrzegała kilka pajęczyn. Nie przejmowała się tym jednak. Wyrwała się z zamku, chcąc nieco poćwiczyć. Kiedy już rozejrzała się, sprawdzając, czy aby na pewno jest tutaj sama, z futerału wyciągnęła skrzypce i z delikatnym uśmiechem na ustach szarpnęła za struny wydobywając z nich pojedyncze dźwięki. Gdy ucichły, dostroiła je nieco i po chwili w całym pomieszczeniu rozbrzmiewała delikatna, wolna melodia.
Powrót do góry Go down


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 19:18;

Od paru dobrych dni pan Davis szlajał się po zamku i wspominał sobie jak to było parę lat temu. W sumie zamek sam w sobie się nie zmienił. Zmienili się tylko domownicy. Wziął głęboki oddech i skierował się w stronę opuszczonej wieży. Oczywiście że miał ważniejsze rzeczy do roboty niż łażenie po opuszczonych stronach zamku. Czekało na niego te dorosłe życie do którego się pchał po 20 urodzinach, ale teraz jakoś nie miał weny na szukanie pracy ani mieszkanie. Nie żeby był bezdomny wynajmował sobie mały pokoik w hotelu... Westchnął znów i zaczął iść na szczyt wieży. Gdzieś w połowie usłyszał jakąś spokojną melodię. Zaintrygowany tym zaczął iść szybciej, oczywiście po cichu i z dyskrecją przystaną na szczycie i zaczął delikatnie obserwować młodą skrzypaczkę. Nie był fanem takie muzyki, co można stwierdzić po jego ubiorze. Czarne jeansy i t-shirt z nadrukiem zespołu rock'owego oraz buty niby zwykłe trampki ale ze znakiem rock'a. Oparł się ramieniem o framugę i przysłuchiwał. Jedyne co mógł stwierdzić na pierwszy rzut oka to to że dziewczyna miała talent i była młoda.
Powrót do góry Go down


Aubrey G. Gallagher
Aubrey G. Gallagher

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 32
  Liczba postów : 31
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11140-aubrey-grace-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11145-aubrey-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11144-aubrey-gallagher#300602
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 19:43;

Melodia dobiegła końca. Echo ostatnich dźwięków rozbrzmiewało jeszcze przez kilka sekund. Aubrey z zamkniętymi oczami i uśmiechem nie schodzącym z warg, rozkoszowała się nimi. Już sięgnęła dłonią, by rozpocząć kolejną, gdy ciche skrzypienie zwróciło jej uwagę. Odwróciła się natychmiast. Jej wzrok natrafił na chłopaka stojącego niedaleko niej, który z uwagą przyglądał się jej. Nie umiała stwierdzić, jak długo tu stoi. Gdy dawała się porwać melodii, traciła kontakt z rzeczywistością - świat mógłby się walić, a ona nawet by tego nie zauważyła. Nic więc dziwnego, że wejście chłopaka zupełnie uszło jej uwadze. Przez chwilę przyglądali się sobie, nic nie mówiąc. W końcu cisza zaczęła się przeciągać i stawać niezręczna.
- Cześć - rzuciła nieśmiało, uśmiechając się kącikiem ust. Jak na nią, był to nie lada wyczyn, odezwać się pierwsza do nieznajomego. Szybko zlustrowała go wzrokiem - jego styl bardziej wskazywał na zbuntowanego rockmana niż miłośnika muzyki klasycznej. Co więc robił tutaj? Czy to jej muzyka go tutaj "zwabiła" czy po prostu lubił tutaj przesiadywać, a ona zabrała mu miejsce?
Powrót do góry Go down


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 20:16;

Ha! Muzyka niby nie w jego stylu a jednak, przez chwilę nawet zamknął oczy i daj się jej ponieść. Ale to trwało zaledwie kilka sekund. Po chwili znów otworzył oczy i zilustrował dziewczynę. Gdy skończyła nawet chciał się cofnąć aby jej nie przeszkadzać, może chciała być tutaj sama a ten wprosił się i już.. Jego ucieczka oczywiście się nie udała, więc znów spojrzał się na skrzypaczkę a ich oczy się zrównały. Mógł się odezwać czy coś ale jakoś zapatrzył się.
-Witaj -odparł po chwili milczenia i skinął głową. Zrobił duży krok w jej stronę i wyciągnął dłoń w stronę skrzypaczki- Nazywam się Castiel
Jak na razie nie obdarzył jej uśmiechem. Po prostu miał zwyczajny wyraz twarzy. Co on tutaj robił ? Niby przyszedł powspominać, a może po prostu uciekał od obowiązków. kTo to wie kto to wie
Powrót do góry Go down


Aubrey G. Gallagher
Aubrey G. Gallagher

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 32
  Liczba postów : 31
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11140-aubrey-grace-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11145-aubrey-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11144-aubrey-gallagher#300602
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 22:38;

Aubrey — odparła i odpowiadając na jego gest, uścisnęła krótko jego dłoń. Cisza znów zapanowała, a Rey w myślach szukała jakiegoś tematu do rozmowy. Wpadła na pierwszy jaki przyszedł jej do głowy.
Często tu przychodzisz?
Po chwili zdała sobie sprawę, że on wciąż stoi nad nią, podczas gdy ona siedzi sobie wygodnie na ławeczce, niemalże na samym środku, tak, że druga osoba zupełnie nie ma jak skorzystać z miejsca. Natychmiast się zreflektowała: futerał zdjęła na podłogę, a sama przesunęła się bardziej ku krańcowi.
Przepraszam, zajęłam całą ławkę. Siadaj — rzekła. Zaraz jednak pomyślała, że może on wcale nie chce tu być, może to ona go zatrzymuje, więc szybko dodała : — Jeśli tylko chcesz.
Skrzypce, które dotychczas trzymała tuż przy brodzie, ułożyła sobie na kolanach, tak aby nie przeszkadzały.
Powrót do góry Go down


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 22:52;

-Miło mi -Skinął znów głową nie zdawał sobie nawet sprawy z tego że stoi nad dziewczyną dość natarczywie wręcz. Cisza była dość niezręczna, ale czy jemu to przeszkadzało ? Czasem po prostu lubił obserwować ludzi nawet jeśli jest to natarczywe i dość niemiłe.
Parsknął delikatnym śmiechem, no cóż rozbawiło go jej pytanie. Niby na miejscu a jednak zabawnie zabrzmiało.-W sumie wcześniej bywałem tutaj częściej. Ale dopiero od jakiegoś czasu chodzę bez celu po zamku i Hogsmade. Jednym słowem wspominam- Wzruszył delikatnie ramionami i po raz pierwszy uśmiechnął się do dziewczyny od tak. Przeniósł wzrok na jej skrzypce a zaraz potem spojrzał na nią. I z uśmiechem przyglądał się jak mu robi miejsce na ławce.
-Dziękuje z chęcią usiądę-Bez żadnych ceregieli usiadł obok dziewczyny. Owszem mógł również zając inne miejsce przecież to nie była jedna ławka tutaj. Ale on zawsze wolał tą ławkę, była inna niż wszystkie. Na tej wyrzeźbił swoje inicjały. Spojrzał się za ramie dziewczyny i przejechał palcami po wyrzeźbionych literach C.D.-Nadal tutaj są- zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
Powrót do góry Go down


Aubrey G. Gallagher
Aubrey G. Gallagher

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 32
  Liczba postów : 31
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11140-aubrey-grace-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11145-aubrey-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11144-aubrey-gallagher#300602
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 23:27;

Ławeczka nieco ugięła się - teraz siedzieli oboje. Pierwszy raz uśmiechnął się do niej naprawdę szczerze - musiała przyznać, że miał ładny uśmiech.  
Dawno skończyłeś Hogwart? — zapytała zaciekawiona. Przekrzywiła przy tym głowę, co spowodowało, że cylinder niebezpiecznie zjechał na bok. Poprawiła go automatycznie, wciąż wpatrując się w chłopaka. — Czasami się zastanawiam, jak to będzie, gdy już skończę Hogwart. Co wtedy mnie czeka — mruknęła, jakby do siebie. — Masz już jakieś plany? — po chwili skrzywiła się lekko z zażenowaniem. — Wybacz, zadaję strasznie dużo pytań. Powstrzymaj mnie, jeśli będziesz miał mnie dosyć.
Lekko wstrzymała oddech, kiedy sięgnął ręką za nią - nie była przyzwyczajona do takiej bliskości. Wszystkie jej relacje damsko-męskie nie kończyły się raczej dobrze. Wszystko przez jej chorobliwą nieśmiałość, której czasami i ona sama miała już dość. Odwróciła głowę w stronę liter po których przejechał palcem.
Czy to przypadkiem nie akt wandalizmu na własność publiczną? — uśmiechnęła się szeroko.
Powrót do góry Go down


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptyPią Lip 17 2015, 23:42;

-To zależy co dla Ciebie znaczy dawno-pokiwał głową, nie spuszczając z oka jej raz jej cylindra. Nawet wystawił rękę aby go złapać w razie potrzeby, ale dziewczyna poradziła sobie sama.Pewnie zdarzało jej się to częściej. Powrócił do przyglądał się jej, już nie aż tak nachalnie. -Jak dla mnie to nie dawno, tylko dwa lata temu -wzruszył ramionami i podrapał się po policzku. -Ja się nigdy nie zastanawiałem, zazwyczaj żyłem chwilą i pieniędzmi moich rodziców. Nie brzmi to dobrze ale tak jest. Dopiero teraz zacząłem rozglądać się za jakąś pracą, a raczej chciałbym ale jakoś zabrakło mi zapału, no i wpadłem na Ciebie.-posłał jej uśmiechem i usiadł nieco wygodniej na ławce.. -A ty Aubrey ? Masz jakieś plany chociaż wstępne ? Korciło go aby zapytać ją o jej wiek, ale przecież kobiet o to pytać nie wypada. Gdy wstrzymała oddech uśmiechną sie do niej nieco łobuzersko -Przepraszam nie chciałem naruszać Twojej prywatnej przestrzeń.
-Wandalizmu ?Dziewczyno to jest arcydzieło sztuki. Wiesz jak długo się nad nim męczyłem ?-Oczywiście udawał oburzonego przez jakąś minutę , dłużej nie wytrzymał i w końcu rozaśmiał się.
Powrót do góry Go down


Aubrey G. Gallagher
Aubrey G. Gallagher

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 32
  Liczba postów : 31
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11140-aubrey-grace-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11145-aubrey-gallagher
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11144-aubrey-gallagher#300602
Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 EmptySob Lip 18 2015, 00:16;

Wiesz, rzeczywiście to brzmi... słabo — powiedziała delikatnie, nie chcąc aby myślał, że go potępia. Nie chciała go w żadnym wypadku obrazić - nie taka była jej natura. Ale musiała przyznać mu rację. Udała lekko oburzoną — A więc to moja wina? Wybacz, że odrywam cię od twojego zamiaru — zaraz jednak posłała mu szeroki uśmiech, wyraźnie sygnalizując, że jedynie żartowała. — Co w takim razie robiłeś przez te dwa lata? — zapytała zaciekawiona. Zaczęła się zastanawiać, jak mogłaby mu pomóc. — Jest coś co cię interesuje? Coś co lubisz robić? Może powinieneś szukać pod tym kątem? — zasugerowała. Łatwo prawić komuś rady. Kiedy usłyszała pytanie, nabrała powietrza... po czym głośno je wypuściła. — Nie wiem. Teraz czeka mnie ostatnia klasa, potem pewnie studia i jakaś praca w międzyczasie, nie liczę na nic więcej niż kelnerka — posłała mu krzywy uśmiech. — A potem? Potem zupełna pustka.

Kiedy odsuwając się od niej, posłał jej łobuzerski uśmiech, poczuła, że jej policzki różowieją.
Nie, nie. W porządku, to ja... ja tylko... Nie ważne — westchnęła z rezygnacją. Kobieto, weź się w garść, bo to, co właśnie zaprezentowałaś to jakiś bełkot pijanego trolla. Jeszcze raz spojrzała na wyżłobione litery.
Aha — mruknęła powątpiewająco z uniesioną brwią. — Daj mi zgadnąć. Dwie sekundy? — nie mogła się powstrzymać. Po chwili zawtórowała mu śmiechem. Nic nie mogła poradzić - był zaraźliwy.


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 QzgSDG8








Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szczyt opuszczonej wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 22Strona 10 z 22 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 16 ... 22  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szczyt opuszczonej wieży - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Opuszczona wieza
-