Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ciemnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość


Audrey Delilah Primrose
Audrey Delilah Primrose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 1004
  Liczba postów : 1900
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyNie Cze 26 2011, 18:43;

First topic message reminder :





W tym miejscu studenci wydziału Magii Artystycznej wywołują zdjęcia. Ciemnia ta składa się z dwóch pomieszczeń. Śluza świetlna służy przejściu z części oświetlonej światłem dziennym do ciemni właściwej, gdzie mamy dostęp do wody oraz sztucznego światła. Znajdują się tu trzy lampy ciemniowe - czerwoną, oliwkową i pomarańczową. Umieszczono także specjalny, magiczny zegar ciemniowy, którego zadaniem jest precyzyjne odliczanie czasu działania odpowiednich urządzeń. Oczywiście studenci mają tu do dyspozycji mnóstwo papieru do zdjęć!
Miejsce to ma swój specyficzny urok, dostrzegalny przy oczekiwaniu, nienaturalnym oświetleniu oraz idealnie równym tykaniu zegara.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Kwi 29 2021, 13:30;

Sęk w tym, że nie spodziewał się takiego rodzaju oporu, stąd jego delikatne zbulwersowanie zmieszane z zaskoczeniem, że ten chłopak ośmielił się w ogóle nazwiązać z nim taki kontakt fizyczny. Nie miał przecież pojęcia o preferencjach tutejszego wilowatego… a może z góry (słusznie) zakładał, że wilowaci nie potrafią się w stu procentach ograniczyć do płci przeciwnej? Trudno stwierdzić, ale nie umiał być o to naprawdę zły bo dzięki temu dostał cieplejszych dreszczy, które akurat mu się podobały. Notorycznie odsuwany na bok i ostatnio uczony, że nie wolno spełnić własnej zachcianki, był wrażliwszy na cudze objawy ciepła. Zmrużył "gniewnie" oczy kiedy Marcus siedział taki zadowolony, niewzruszony jego oburzeniem. Nie uszedł jego uwadze ten łapczywy wdech gdy przez kilka sekund ich twarze znajdowały się bliżej siebie. Narazie nic z tym nie robił, choć krew w jego żyłach nieznacznie przyspieszyła swoje tempo dotleniania mózgu. - Jak cię teraz zauroczę to zobaczysz!- nieco nieudolnie mu groził bo nie miał przy sobie żadnej trafnej riposty, która starłaby z jego ust ten uśmieszek. Kontynuował dopiero gdy się upewnił, że Marcus trzyma ręce za swoimi plecami. Wywrócił oczami kiedy ten się przysunął, ale nie czekał aż będzie gotowy, od razu złapał jego wzrok. Rozgrzany opornym początkiem wilowania, teraz łatwej wpadł w ten rytm, zdecydowanie bardziej płynnie przechodząc do etapu uruchomienia wilowania na swojej twarzy, a nie tylko w spojrzeniu. Zaciskał palce na swoich kolanach i wpatrywał się usilnie w ciemne tęczówki czekając, aż jego źrenice rozszerzą się, a wzrok będzie zamglony. Wydawało mu się, że już lada moment osiągnie zamierzony cel jednak Marcus nie próżnował, wykorzystywał każdą cenną sekundę. Zmarszczył brwi widząc jak jego wzrok poważnieje… nie tak powinno być! Nabrał tchu, aby przyszpilić go w końcu wilowatością i tak jak wcześniej Marcus go zaskoczył, od razu przechodząc do największego ataku. Wypuścił powietrze prosto na jego usta, których ciepło sekundę później poczuł na swoich. Ten ciężar wywołał w jego ciele ekscytujący dreszczyk. Wydawały się, że ich usta mrowiły i pulsowały kiedy to zaraz spiął ramiona i dłońmi objął jego twarz, chcąc go odsunąć od siebie. Nim jednak to zrobił, postanowił zagrać tą samą bronią co on. Naparł na jego usta w krótkim acz stanowczym pocałunku, aby wytrącić go tą odpowiedzią z równowagi. Dosyć szybko zorientował się, że chętnie na milion sposobów kontynuowałby poznawanie smaku nowych ust, jednak chciał dać mu tego przysłowiowego pstryczka w nos (nie dosłownie). Nim ten miał się zorientować co się tutaj odwala, oderwał się od niego i złapał jego wzrok - pełnej wilowatości, bo podekscytowanie zawsze ułatwiało mu wyciągnięcie tej cechy na wierzch. Wzmógł napór dłoni na jego twarzy, a gdy się odezwał, to szeptał, ale tak miękko i łagodnie iż wydawać by się mogło, że ten głos byłby w stanie ukoić ból. Opuszczane przez jego usta słowa były lekkie niczym piórko memortka, niewinne, naładowane prośbą i brzmieniem sugerującym, że brak spełnienia prośby zrani go do żywego. Nie pozwalał mrugać ani sobie ani jemu. - Zniszcz swój aparat. Nie potrzebujesz go, prawda? Nie jest ci potrzebny. - zastosował okrutną taktykę ale brzmiał przy tym tak przekonywująco iż można uznać to za fantastyczny pomysł! Opuścił dłonie z jego twarzy kiedy ten miał się podnieść. Podnosił się wraz z nim i z lekkim uśmiechem zachęcał go do zniszczenia swojego narzędzia pracy. Nie mógł przy tym pozbyć się smaku jego ust z własnych warg, które teraz pulsowały w rytm oddechu. Wilowatość zdawała się wypełniać całe pomieszczenie. Falowała niczym woda, drgała przy każdym wypowiedzianym słowie, a sam Eskil wydawał się być teraz nieskazitelnie idealny. To wszystko oczywiście złudzenie, jednak tak mocno wwiercał się wzrokiem w chłopaka, aby tylko upewnić się, że ten mu nie umknie. Niech wierzy w słuszność wypowiadanych słów i w to, co jego oczy widzą. Sam Marcus był teraz cholernie wyraźny, taki… piękny? Może słowo nie było wystarczająco odpowiednie, ale dzięki temu łatwiej było utrzymać na nim wzrok, bez mrugania powiekami i zbędnego przeskakiwania wzrokiem po twarzy. Oczywiście czekał do ostatniej chwili ze zniszczeniem aparatu. W chwili gdy miało do tego dojść, powstrzyma Marcusa, zatrzyma się tuż przed nim, wyjmie mu z rąk aparat, odłoży go na stół i dłonią zakryje ciemne oczy, trzymając przy tym rękę na jego ramieniu. Nie pozwoli mu tego zrobić, bo choć go nie znał to wnioskował, że aparat jest dla niego cenny. Chciał wiedzieć jak daleko Marcus jest w stanie posunąć się będąc otoczony jego wilowym spojrzeniem, którego efekty sam na sobie poczuje, gdy wszystko przeminie. Zamierzał go tak trzymać dopóki ten, wyrwany z kontaktu wzrokowego, nie odzyska rozsądku. Niech sam doda sobie dwa do dwóch i zrozumie, że wilowanie potrafi nieco utrudnić życie jeśli półwil jest zachęcany do działania.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 916
  Liczba postów : 953
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Kwi 29 2021, 21:44;

Nie miał pojęcia skąd, ale po prostu założył, ten rodzaj rozpraszania może mu się spodobać. Zwyczajnie zaryzykował, a gdyby zrzucił z obrzydzeniem rękę z jego kolan to przecież nic by się nie stało. Puchon na pewno nie poczułby się ani urażony, ani zakłopotany. Nic z tych rzeczy. Dla niego kontakt fizyczny nigdy nie był problemem. Często przekraczał owe granice i jeśli robił to z pewnym wyczuciem (musiał wyczuć człowieka, a po niektórych naprawdę widać czy mogą mieć z tym problem) w większości przypadków ludzie reagowali pozytywnie. Bo przecież zwykłe przyjacielskie przytulenie kumpla czy koleżanki dla niego nie było w żadnym stopniu nieodpowiednie. Zaśmiał się krótko na jego "groźby", jednak szybko przeszli do rzeczy - Eskil do wczucia się w wilową atmosferę, a Marcus do rozpraszania go. Za pierwszym razem się o dziwo udało, bo Ślizgon musiał przerwać kontakt wzrokowy i pozbyć się rozpraszaczy, błądzących gdzieś po jego ciele, ale drugie podejście już weszło bardzo mocno. Puchon czuł rozchodzące się po jego ciele przyjemne ciepło, spowodowane tymi ślepiami, znajdującymi się tak blisko niego, które z każdą sekundą nabierały jeszcze większej głębi. Przyciągały go i to chyba dość dosłownie, bo jakimś sposobem jego usta znalazły się kilka centymetrów od jego własnych. Coraz bardziej tracił świadomość, ale za to w jego głowie pozostała myśl, że tak bardzo chce zasmakować tych ust. I nawet kiedy poczuł jego dłonie na swoich policzkach, nie zatrzymał się, bo te oczy zachęcały go tak bardzo... I wreszcie je poczuł. Było to zaledwie kilka sekund, jednak tyle wystarczyło, aby skutecznie rozproszyć jego samego. Gorące wargi zniknęły, a Marcus rozwarł powieki i od razu został zaatakowany potężną porcją willowatości. To było niesamowite. Zupełnie jakby w tej chwili czuł i myślał dokładnie to co Eskil. Jego słowa wyryły się w umyśle Marcusa, przez co był przekonany, że to jego własne. - Nie potrzebuje... - powtórzył za nim, kiedy wszystko wokoło tak się rozmywało, a ważne było tylko to cudowne spojrzenie, które przecież wiedziało co dla niego dobre, prawda? A wiec wstał, aby podejść do szafki, na której pamiętał, że zostawił swój sprzęt. Aparat nadal tam leżał i kiedy stanął przed starym kredensem jednak przez moment się zawahał. Coś wytknęło go z równowagi przez moment, zatrzymał dłoń w pół drogi, kiedy sięgał po przedmiot. Jakimś cudem ciągle patrzył na Eskila i powinien być przekonany, że rzeczywiście nie aparat nie jest mu potrzebny i musi go zniszczyć. Po chwili jednak moment słabości minął, a Marcus w końcu położył dłoń na magicznym aparacie i uniósł go, by gwałtownie podnieść i zamachnąć się w kierunku pobliskiej ściany. Ale nagle coś odcięło mu światło, a z dłoni zniknął przedmiot. Poczuł też czyjąś rękę na ramieniu. W jednej chwili wróciła mu świadomość i zrozumiał co chciał przed chwilą zrobić. Szybko podniósł drugą dłoń, aby złapać nią ramię Eskila i odstawić od swojej twarzy. Spojrzał na niego z niepewnością. - Ty naprawdę mógłbyś... zażądać wszystkiego? - spytał go po chwili, teraz już wiedząc dlaczego chłopak nie używał swojego daru. To naprawdę było... słabe. Takie mówienie komuś, aby zrobił coś wbrew sobie. Musiał przyznać mu rację.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Kwi 29 2021, 22:04;

Uległby rozpraszaczom. Podobały mu się. Nie były wymuszone a jakby… dobrze wyważone. Drobny kontakt fizyczny wzmagał apetyt i mu absolutnie to nie przeszkadzało… jednak w tej sytuacji chciał wygrać bowiem miał świadomość z jaką łatwością mógłby przegrać gdyby Marcus nie dał się odsunąć. Musiał to zrobić, aby wykorzystać moment choć nie dało się ukryć, że ten jeden ledwie pocałunek był świetnym dodatkiem do raczkującej relacji. Wymógł na nim chęć zrobienia czegoś, co myślał, że nie będzie mu na rękę. Nie miał pojęcia na ile to zadziała, ale próbował i widział efekt swoich działań. Słyszał swój głos, który w tym etapie był tak miękki i lekki, że sam był zdziwiony, że mógł w taki sposób modulować słowa. Obejrzał upragnione rozszerzenie się źrenic chłopaka kiedy ten podnosił się gotów zrobić to, co zostało mu zasugerowane. Stał blisko, nie odrywał od niego oczu świadomy, że więź zanika gdy kontakt wzrokowy zostaje zerwany. Zatrzymał aparat, przerwał cały ten proces i gdy Marcus się otrząsnął, sam Eskil skrzywił usta gdy tknął go ból głowy w okolicach czoła. Zakwasy po wilowaniu? Opuścił ręce wzdłuż ciała i oparł się o szafkę przy której stali. Tutaj było ciemniej bowiem różdżka leżała na podłodze. - Nie wiem. Może gdybym to regularnie ćwiczył to kiedyś…- rozmasował czoło i przypomniał sobie efekty takich ćwiczeń. - Wila nie wypuściłaby cię żywego. Zrobiłaby ci sieczkę z mózgu. Mi idzie ciężej bo…- cień uśmiechu zamajaczył na jego ustach - ... jestem pół i nie mam czasu tego ćwiczyć, a i zachowałeś się nie fair. Ale serio, nie dałbym ci tego zniszczyć. To takie na próbę, nie wiedziałem wtedy co mogę chcieć.- wzruszył ramionami i śledził uważnie mimikę jego twarzy. - Ciekawość zaspokojona?- zapytał i oparł dłonie o szafkę, cały czas stojąc przodem do Puchona. Zastanawiał się czy w jego ostatnim pytaniu nie kryje się przypadkiem coś więcej. Sam już nie wiedział, bo dalej w jego ciele tliło się podekscytowanie. Naprawdę odnosił wrażenie, że ciemnia znajduje się poza czasem.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 916
  Liczba postów : 953
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Kwi 29 2021, 22:53;

Zawsze chęć wygranej jest silniejsza, a więc nie dziwiło go też to, że Eskil właśnie to wybrał, jednocześnie stosując na nim jego własne zagranie. To Marcus pocałunkiem miał sprawić, że Ślizgon zapomni jak skupić się na uroku, a jednak wyszło na to, że to on zapomniał całkowicie o stawianiu oporu temu właśnie urokowi. W jednej chwili nie dość, ze całkowicie opuścił gardę, to jeszcze chciał więcej jeśli chodziło o pocałunek, który tak zachęcająco się zaczął, ale wilowaty niemiłosiernie go przerwał. Może się ocknął, że jednak nie chce go całować, a może był naprawdę zdeterminowany aby dokończyć to co zaczął - ale jedno było pewne, po tym zebrał w sobie więcej sił i uderzył w Puchona urokiem ze zdwojoną siłą, nakazując mu zniszczyć cenną dla niego rzecz. I ten zrobiłby to, bez mrugnięcia okiem (nie licząc tego krótkiego momentu zawahania) gdyby Eskil w porę go nie ocucił. Nie pamiętał wszystkiego tak wyraźnie jak wszystkie inne sceny z tego dnia, ale wiedział, że w tamtej chwili był przekonany, że chce zniszczyć aparat, bo nie jest mu potrzebny. Ślizgon wygrał. - A nie chcesz ćwiczyć. W sumie teraz rozumiem dlaczego... - zaczął, spoglądając na niego, kiedy oparł się o komodę. - Wiem, to był cios poniżej pasa, ale tak naprawdę nie wiedziałem co mam konkretnie zrobić, żeby to zatrzymać. W ogóle nie wiedziałem na czym to polega, bo jeśli bym wiedział, nie zaryzykowałbym aparatu. - zaśmiał się, podnosząc przedmiot i oglądając go dla pewności ze wszystkich stron. Podniósł na niego wzrok, dokładnie w tym momencie, kiedy zadał mu pytanie. Wydął lekko usta, przez chwilę udając, że się zastanawia, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Oczywiście! Już wiem, że powstrzymanie tego nie jest takie proste, ale fajnie było spróbować. - oznajmił zadowolony, wpatrując się w Ślizgona, który stał przed nim. Dopiero teraz, kiedy stali zauważył, że byli praktycznie tego samego wzrostu i mógł dyskretnie zlustrować jego sylwetkę, niby mimochodem, odkładając aparat na szafkę. - Yyy, w każdym razie, wybacz za pocałunek. Mam nadzieję, że nie jesteś o to zły, bo z lekka spanikowałem, a uznałem, że to Cię rozproszy. Ale chyba się myliłem - powiedział jeszcze, odwracając się tyłem do komody i opierając się o nią, tuż obok Eskila, wpatrując się w swoje buty. Normalnie nie gadałby tyle o pocałunku, przede wszystkim by się nie tłumaczył, ale no... podobało mu się i czuł, że musiał wybadać czy tylko jemu.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyPią Kwi 30 2021, 07:06;

Zastukał palcami o komodę i słuchał wrażeń Marcusa. Nie podniósł głosu, miło! Dobrze też oglądać jego twarz bez tego sztucznie rozmaślonego wzroku. - Zamknąć oczy. Musiałbyś jakoś się przemóc i zamknąć oczy choć myślę, że nie byłoby to proste.- nie była to przechwałka, broń Merlinie. Sugerował mu po prostu jedno z paru rozwiązań. - Albo ktoś musiałby cię odciągnąć ode mnie. Odwrócić plecami. - kolejna ciekawostka, która choć była oczywista to nie łatwo było na to wpaść jeśli ktoś w ogóle nie miał styczności z magią opierającą się na kontakcie wzrokowym. Nie wyczytał tego w książkach, on to… zaobserwował i czuł. Urodził się z tym przeczuciem (?). Reszta musiała być wyćwiczona, a to już inna bajka. Zamrugał widząc wielki wyszczerzy na jego buzi. Dosyć wesoły jak na chwilowe ryzyko zniszczenia własnego aparatu. A może po prostu miał do czynienia z człowiekiem, który jest świadomy potencjalnych konsekwencji i dlatego od razu je akceptuje? Jakoś tak odruchowo też się uśmiechnął a warto zauważyć, że wchodząc do ciemni miał ochotę zapomnieć o całym dniu i w ogóle o świecie. Zdecydowana poprawa! Nawet półmrok mu nie przeszkadzał. Uniósł brwi widząc lustrujące spojrzenie, aż tak wymowne, absolutnie nieskrywane. Rozmasował swój polik jakby chciał upewnić się, że nie ma już na nim ani śladu wilowania poza po prostu dobrą aparycją. Prychnął słysząc jego słowa i co tu dużo mówić, nie wyglądał na rozeźlonego. - Na początku dobrze ci szło… ale no, nie wiesz najważniejszego.- miał ochotę cofnąć czas do tamtego momentu i sprawdzić co by się stało, gdyby nie postanowił kontratakować.- Podekscytowanie znacząco ułatwia mi wyciągnięcie na wierzch tego wilowania.- teraz to on się wyszczerzył i pochylił lekko do przodu głowę aby dostrzec w półmroku jego minę kiedy zda sobie sprawę, że nie tylko nie miał nic przeciwko pocałunkowi, ale też tym samym nieco mu ułatwił zadanie zauroczenia. - Często rozpraszasz  macaniem i całowaniem?- zapytał ze śmiechem, niecelowo oglądając obrys jego ust i zastanawiając się na ile jest to wszystko ulotne. Szturchnął go lekko w ramię aby nie gapił się tak na te swoje buty bo cóż, Eskil nie należał do osób niedotykalskich… co nie oznacza, że pchał się w każde ręce. Ot, musiało być ekscytująco.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 916
  Liczba postów : 953
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyPią Kwi 30 2021, 11:08;

Na jego czole pojawiła się mała zmarszcza, kiedy usłyszał radę Eskila, która wydawała się taka banalna, a jednak sam by na to nie wpadł. Wile nie kojarzyły się w żaden sposób z hipnozą, a utrzymywanie kontaktu wzrokowego bardziej pasowało to tej zdolności. - To takie proste, a popatrz, nie pomyślałem nawet. Czyli macie w sobie coś z hipnotyzerów - skomentował, znowu wykazując ogromne zainteresowanie tematem wilowatych zdolności. - Ale naprawdę było trudno odwrócić wzrok, bo te oczy... przyciągały. Właśnie tak jakby hipnotyzowały. - podzielił się z nim tym spostrzeżeniem, choć zakładał, że Eskil zdaje sobie z tego sprawę. Kontrolnie zerknął na aparat, żeby tylko upewnić się, że jest cały, po czym przystanął obok niego, nie mogąc się powstrzymać przed tym, aby omieść go wzrokiem. Jeszcze przed chwilą był dla niego centrum świata i chyba odrobine tej myśli jeszcze zostało w jego głowie. A słysząc od niego, że nie jest świadomy jednej bardzo ważnej rzeczy, uniósł pytająco brwi, ciekawy co takiego chce mu oznajmić. Podniósł na niego wzrok. - Naprawdę?? To znaczy, że... jeszcze Ci tym pomogłem? - nie mógł w to uwierzyć, a jeszcze do tego ta myśl, że wywołał w nim podekscytowanie... Zrobiło mu się gorąco na twarzy i tylko modlił się aby nie było tego widać na jego polikach. Ale z pewnością już coś można było dostrzec, kiedy usłyszał kolejne pytanie. - Staram się, kiedy tylko mam ku temu okazję - próbował zażartować, po tym jak wczesniej zachwiał się kiedy ten go szturchnął. Zerknął na niego kontrolnie, sprawdzając na ile może sobie pozwolić ze szczerością. - Wiesz, ja lubię kontakt fizyczny. Uwielbiam się przytulać, to takie miłe i dodaje otuchy. Człowiek po tym od razu ma lepszy humor. Nie zgodzisz się z tym? - spytał przeciwstawnie, sugerując mu odpowiedź. Niby spędził z nim może pół godziny, ale jakoś tak miał przeczucie, że ten nie wyśmieje jego logiki. Czuł, że może mu powiedzieć jaki jest naprawde i było mu z tym dziwnie dobrze. Czyżby była to kolejna osoba, która zdawała się być jego bratnią duszą? Przyjaciele byli cennym zasobem. - A Ty często tak pozwalasz macać się i całować? - odbił piłeczkę, wyraźnie rozbawiony, unosząc sugestywnie brew i patrząc na niego z błyskiem w oku. Naprawdę dobrze mu się rozmawiało. Kto by pomyślał, że tak przebiegnie przypadkowe spotkanie i to jeszcze ze Ślizgonem!
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyPią Kwi 30 2021, 16:58;

Oparł dłoń na swoim ciepłym karku i słuchał komentarzy chłopaka, kiwając przy tym głową. - Yhym, tak, bo to bazuje na kontakcie wzrokowym, ale hipnotyzer mąci ci w głowie, a potomkowie wil bardziej... no wiesz, zmysły. - dzięki temu, że panowały tu ciemności nie było widać delikatnego zaróżowienia krańców jego polików, tuż przy uszach. Dziwnie było mu mówić o zmysłach, choć z całowaniem nie było problemu. Niby to było dziwne, bo się nie znali w ogóle, ale z drugiej strony czy wszystko musi być właściwe? Czasami nie miał ochoty zadawać pytań czy wypada coś robić, czy można coś robić tylko po prostu działać pod wpływem emocji. To było najlepsze choć niekiedy najgorsze. - Ano, pomogłeś... miałem niezły dylemat. - oczywiście, że widział zaróżowienie na jego skórze i bardzo mu się to spodobało, wwiercał się spojrzeniem w tę zmianę koloru. Okay, było bardzo ciemno, ale akurat w tym momencie rozmowy lustrował jego mimikę. - Dylemat... znaczy się czy olać wilowanie i sprawdzić jak daleko byś się posunął czy wykorzystać to przeciwko tobie. - aż sam zdziwił się swoim słowom, ale nabrał ochoty na skrajną nieodpowiedzialność, która zostanie tu, w ciemni i nie wyjdzie za nim do życia rzeczywistego. A może tak naprawdę to tylko sen i Marcus jest wytworem jego wyobraźni? W ciemni jest bardzo ciepło, przytulnie i miło i może tak naprawdę Eskil śpi bardzo głęboko na parapecie, a to wszystko, co się dzieje to jedynie bardzo realistyczny sen, gdzie może robić co chce, bo możliwe jest dosłownie wszystko? Ograniczyłaby go tylko własna wyobraźnia... Nie powinien być na tyle pocieszony, że wybucha śmiechem. Tak, Eskil roześmiał się, a przecież powinien tkwić w głębokim smutku i bez cienia radości na twarzy... a więc to dowodzi, że tak naprawdę śni! - To znaczy, że jesteś puchońską przylepą? - nie naśmiewał się z niego, ot jego uwaga go wyjątkowo rozbawiła bo przytulanie coraz bardziej traciło na swojej niewinności. - Mam rozumieć, że jeśli zrobię to... - wsunął dłoń na wysokości jego łopatek, gładko przemknął palcami po jego mundurku w kierunku dalszego ramienia. - ... albo to... - stanął naprzeciw niego, nieprzyzwoicie blisko. - ... to powiesz, że to lubisz bo to fajny kontakt fizyczny? - nie robił nic ponadto, ciekaw jak potoczy się ten sen. - Nieczęsto bo nie narzekam na nadmiar adoratorek... i adoratorów. - albo przynajmniej o żadnych jawnych wzdychaniach nie było mu wiadomo. Owszem, czasem się za nim oglądano ale przecież nigdy nie miał dziewczyny ani chłopaka, a był przecież atrakcyjnym półwilem. To mówiło samo za siebie - musiało być z nim coś nie tak skoro ten status nie uległ jeszcze zmianie, a lada moment będzie miał siedemnaście lat. - Odnoszę wrażenie, że to spotkanie mi się śni. - nie musiał mówić cicho, ale jakoś tak odruchowo głos sam się artykułował w cichszych tonach. - I że jeśli stąd wyjdę to będę musiał wrócić do tych wszystkich ciężkich problemów, a tutaj przynajmniej o nich nie myślę. - powiódł wzrokiem po jego twarzy, wyraźnie czując bijące od niego ciepło. Tą bliskością tylko drażnił i jego i siebie, bo przecież to tylko zwykłe spotkanie, które być może nigdy się nie powtórzy. - Najgorsze jest to, że lada moment będę musiał tam wrócić... - nie wiedział czemu mu to mówi, ale to może aura tego miejsca albo wygodna myśl, że to tylko sen. Nie może ukrywać się w nieskończoność, a tym bardziej dobrze bawić za zamkniętymi drzwiami. Radość z niego uleciała, zastąpiona pewną dozą rezygnacji. Najpierw problemy, potem przyjemności. Zerknął niechętnie w kierunku drzwi wyjściowych...
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 916
  Liczba postów : 953
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyPią Kwi 30 2021, 20:13;

Jakos nic mu nie mówiło działanie na zmysły. Nie mógł sobie tego wyobrazić, bo on odczuwał to troche inaczej. Fakt, Eskil zawładnął jego wzrokiem, którego nie był w stanie od niego oderwać, jednak poza tym nie czuł innego oddziaływania na zmysły. Chłopak wydawał mu się atrakcyjny, ciągnęło go do niego i jego aksamitny głos był taki przekonywujący... Jednak co rozumieć pod hasłem "panowanie nad zmysłami"? Czy może on źle to interpretował? Zamilkł na dłuższą chwilę próbując to jakoś ogarnąć, ale nic mu się nie zgadzało. Nawet nie zauważył, kiedy wbił w niego wzrok na dłużej niż powinien, a kiedy się zorientował, odchrząknął. - To potrafiłbyś sprawić, żebym poczuł na przykład swój ulubiony zapach? Tak to działa? Czy po prostu, to chodzi o to, że czułem przyjemne doznania ogólnie. Że... ogólnie fajnie się czułem... - próbował zrozumieć, dlatego dopytywał się, ciągle wpatrując się w te jasne tęczówki, które jeszcze przed momentem dociskały go. A potem dowiedział się, że Eskilowi też podobał się ten kontakt fizyczny, który Puchon zainicjował, przez co chłopak nieco się zawstydził, choć nie miał tego w zwyczaju. Czasami nie mógł nawet zrozumieć sam swoich własnym reakcji... - Nie znasz mnie, a chciałeś sprawdzić do czego jestem zdolny? Jesteś wariatem, czy co? - spytał z nutką niedowierzania i rozbawienia w głosie. To było nienormalne, że Eskil chciał go sprawdzić bo przecież nie miał zielonego pojęcia czego może się spodziewać. Na jakiej podstawie mu w ogóle zaufał? Był tak pewny siebie, że wiedział, że nawet gdyby coś mu się nie spodobało użyłby uroku, aby przestał? A może to Marcus myśli zupełnie innymi kategoriami i dla niego owe sformułowanie, którego Ślizgon użył oznaczało coś innego? Na jego przenikliwe spojrzenie, odrobinę nieobecne, lekko zmrużył oczy i pomachał mu dłonią przed twarzą. - Ejjj, ziemia do Eskila, obudź się. - ocucił go tymi słowami, śmiejąc się pod nosem. Też czasami zdarzało mu się odpływać, tak jak zresztą przed kilkoma chwilami. Naprawdę znał się trochę na ludziach i był przekonany, że chłopak nie wyśmieje jego wyznania, ale właśnie tak to wyglądało. Musiał przyznać, że widząc jego reakcje był odrobinę rozczarowany taką jego postawą. Dlatego pierwsze słowa przyjął z wyraźnie nadąsaną miną, nawet na nie nie odpowiadając, jedynie zaciskając palce na blacie komody, o którą byli oparci. Tym bardziej nie spodziewał się, że poczuje jego dłoń na swoich plecach, na co wciągnął nagle powietrze do płuc, by lekko je wypuścić, widząc chwilę później eskilową twarz tuż przed sobą. Coś zawierciło mu w klatce piersiowej, powodując upierdliwe świdrowanie w tamtych okolicach, kiedy chłopak sugerował co powinien teraz powiedzieć. I te słowa sprawiły, że odzyskał głos. Pokonał kilka dodatkowych centymetrów, które ich dzieliły i teraz już praktycznie stykali się stopami. Można było dostrzec błysk w oku Puchona, któremu nagle wróciła pewność siebie. - Powiem: to za mało, chce więcej. - odparł zawadiacko się przy tym uśmiechając i opierając wewnętrzną część dłoni na jego torsie, podobnie jak zrobił to wcześniej, chcąc go rozproszyć, nie zapanował nad odruchem, aby jego wzrok spadł na wargi chłopaka. Przypomniał sobie tę krótką chwilę, kiedy czuł ich smak na swoich ustach i naszła go jeszcze większa ochota, aby poczuć go znowu. Nagle usłyszał odpowiedź na swoje pytanie i po prostu prychnął, patrząc mu w oczy. - Daj spokój, ale jesteś kłamcą, Wężyku - rzucił jako komentarz, nie wierząc kompletnie w to, że nie ma nikogo, kto w jakis sposób za nim szaleje. Serio? Każdy by szalał. Słysząc jego kolejne słowa, nie miał pojęcia o co chodzi Eskilowi. Nie znał jego problemów i nie wiedział z czym sie borykał i jak bardzo kontrastowały one z tym co działo się teraz w ciemni. Jednak bliskość, którą odczuwali, stojąc w takiej nikłej odległości od siebie sprawiała, że i Marcus stał się bardziej dociekliwy. Nawet jeśli nie powinien, bo znał go zaledwie nieco ponad pół godziny, to i tak chciał w jakiś sposób mu pomóc. - A dlaczego o nich myślisz? Nie masz innych, przyjemniejszych myśli? Przecież życie nie składa się tylko z przykrych i trudnych sytuacji. Przywołaj te dobre, przyjemne. - nie wiedział co krążyło po głowie Eskila, kiedy mówił o tych "ciężkich problemach", jednak wiedział, że nasz nastrój zależy od naszego poukładania w głowie. Im większy mamy tam bałagan, nie możemy się odnaleźć, tym trudniej jest przywołać piękne wspomnienia i nimi żyć. Dlatego lepiej jest mieć porządek.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyPią Kwi 30 2021, 20:58;

Nie sprecyzował dokładnie co miał na myśli, co szybko zrozumiał widząc niezrozumienie Marcusa. Trochę się zakłopotał. - Emm… nie. Na brodę Merlina, to takie wstydliwe jak nagle o tym trzeba powiedzieć.- nie spodziewał się po sobie takiego zakręcenia, ale postanowił spróbować to wyjaśnić. - To coś na zasadzie oddziaływania na ciało. No wiesz, jak ktoś widzi wile to jego ciało odmawia mu posłuszeństwa. Jest całkowicie dostrojone do wili, a i nie da się jej odmówić bo emm… jej uroda jest hipnotyzująca.- chciał uniknąć momentu kiedy miałyby powiedzieć, że taka osoba traci świadomość i jest w najlepszym przypadku zmuszona tańczyć do śmierci, a w najgorszym jest po prostu gwałcona. Wile są potworami, zwłaszcza te najdziksze. W ten sposób żywot zakończył jego ojciec.-  Nie wiem jak to jest ze mną bo różnie ludzie to odczuwają. Raz trochę sztucznym przyciąganiem fizycznym a raz niezdolnością udzielenia mi odmowy. Tylko raz gdy ćwiczyłem z kolegą to udało mi się to rozwinąć do takiego poziomu, że zdradził mi swój wstydliwy sekret, ale nie przekładało się to na żadną fizyczność. A u koleżanki był też efekt fizyczny. - z opóźnieniem zdał sobie sprawę, że nie powinien się śmiać z jego słów, bo najwyraźniej były mu wręczane z delikatnością, a on znowuż popisał się brakiem wyczucia. Zrobiło mu się głupio, ale że nie umiał przepraszać to po prostu chwilę milczał, a potem odezwał się i tym dotykiem chciał tylko sprawdzić czy słowa Marcusa nie są rzucane na wiatr. - Tylko sprawdzić do czego byłbyś zdolny wobec obcej osoby.- sprostował ze spokojem. Gdyby miało coś mu nie pasować to czuł, że raczej nie miałby problemu wywinąć się z kłopotliwej sytuacji. Poza tym hejże, usta miał miękkie, gładkie więc jak miałby odebrać to jako coś złego? Był zaskoczony, ale nie morduje za ten akt poufałości skoro został dawkowany w oryginalnych okolicznościach. Uśmiechnął się lekko kiedy ten go "wybudzał". Coś było na rzeczy bo Marcus co rusz czymś zaskakiwał, nie wpisywał się w kanon dobrodusznych, łagodnych do cna i spokojniutkich Puchonów. Miał w sobie zawadiacką iskrę. Widział ją w jego oczach kiedy ten zasugerował, że chce znacznie więcej. Zerknął na jego dłoń, na odległość jaka ich dzieliła. Czy to źle, że lubił ciepło? Marcus mówił, a on zerkał teraz na jego krawat, który to bezwiednie poluzował pod kołnierzykiem jego koszuli. Nie omieszkał przypadkiem musnąć skóry jego szyi. - Za dużo tych przykrych sytuacji żebym umiał teraz to olać.- westchnął ciężko. - Chciałbym wrócić do tego momentu kiedy wspominasz, że ci mało. Wiesz, można porozmawiać o tym parę minut ale to byłoby trochę nie fair. - już mu do śmiechu nie było. Marcus był mu obcy choć rozmowa z nim była barwna a jego usta miękkie i chętne do całowania bez względu na rzeczywistość. - Może kiedyś będziemy mogli o tym porozmawiać. Okej?- miał ochotę na więcej, jak to normalny napalony (wilowaty w dodatku) nastolatek. - Ale teraz muszę jednak iść.- bo tak będzie najlepiej. Musi ułożyć sobie uczucie zamiast pchać się w realizację spontanicznych zachcianek których efekty cudowne czuje od razu, a podwojone negatywne po jakimś czasie. Nachylił się ku niemu by lekko musnąć wargami jego rozchylone usta i tyle. Nic więcej. Tak, były miękkie. - Trzymaj się.- posłał mu krótki uśmiech acz ten nie dotarł do oczu, a chwilę potem odsunął się i wyszedł z pomieszczenia. Otworzywszy na oścież drzwi zmrużył oczy, rażony światłem dnia.

| zt x2

+
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyWto Paź 11 2022, 21:56;

Lubił spędzać czas w ciemni, z daleka od wszystkiego wydawało mu się, że w końcu może mu odpocząć mózg od przeboźcowania. Wbrew pozorom okazywało się, że skupienie na czynnościach prostych było pożywką znacznie łatwiejszą do przetrawienia przez jego nadgorliwe neurony, niż nieudolne próby uprzykrzenia życia sobie, komuś czy wyładowania się na bogu ducha winnych pierwszorocznych. Coś było w ich zagubionych spojrzeniach takiego, co mu gotowało krew w żyłach, a choć nie był raptusem i chwalił w sobie powściągliwość, to kiedy widział te przepełnione zachwytem buzie, miał ochotę jednego z drugim rąbnąć tak paskudną klątwą...
Zagryzając zęby pociągnął nosem, pochylony nad blatem z małą lupką jubilerską wetkniętą w oko. Ze skupieniem odkręcił kilka śrubek z pokrywy aparatu, by wydobyć delikatną materię kliszy, po której prześlizgiwały się niejasne kształty, mające dopiero za jakiś czas stać się odbitkami, ujawniającymi świadomych - bądź i wcale nie - modeli czy modelki Kane'a. Z namaszczeniem i ostrożnością zupełnie niepodobną sobie, zawsze był raczej krzywiącym się na wszystko, posiadającym dwie lewe ręce sztywniakiem pozbawionym krzty subtelności, powoli porozcinał kliszę i przygotował emulsję fotograficzną, opartą na halogenkach srebra. Odpowiednio zaklęte przyrządy podniosły temperaturę płynu, a Bazyl namoczył negatywy, by zostawić je w wanienkach na chwilę.
Wychylił się na korytarz, wiedząc, że jego sekretne odbitki jeszcze chwilę będą się moczyć, a on był głodny, jak zawsze, wiecznie czegoś głodny i przez myśl mu przeszło, żeby zakraść się po cichu i szybko do kuchni po pasztecika, może nikt tu nie wejdzie podczas jego nieobecności, może nikt nie zauważy...
Mrużąc oczy rozejrzał się na boki i choćby chciał się wyprzeć, wymigać tym, że niedowidzi za dobrze, że go jakiś promień słońca dosięgnął i prosto w źrenicę ukłuł, to coś w swoim ruchu Coon miał takiego, że go po prostu widział. Skrzywił się natychmiast na tę sylwetkę, ten swobodny krok, jakieś zainteresowanie, którym obdarzał swojego rozmówcę przemierzając korytarz i syknął bezgłośnie przez zęby odsłaniając je w nieświadomym wyrazie niezadowolenia. Może to ten obco brzmiący zaciąg w jego zgłoskach, a może to w jakim rytmie pracowały jego płuca, no coś mierziło Bazyla niepomiernie i stał tak, z rękoma w kieszeniach, szarooki gargulec pod drzwiami ciemni, prowadząc wzrokiem dwójkę gryfonów, w swojej głowie, prosto do wilczego dołu.
- Rakun. - cmoknął na szatyna jak na konia z niezadowoleniem dostrzegając jak mu słońce igra w tych rozjaśnionych pasmach - Chodź, coś Ci muszę powiedzieć.. - kiwnął głową, wyciągając rękę z kieszeni i kładąc ją na klamce drzwi prowadzących do ciemni, które uchylił lekko. Niby brzmiało to jak jakiś przypadkowy pretekst do rozmowy, chyba chciał, by tak to brzmiało w uszach towarzyszącego Riverowi koledze, jednak jakiegoś miał kurwiksa w oczach, coś paskudnego, kiedy tak czekał na reakcję gryfona.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptySro Paź 12 2022, 22:10;

Wraz z październikiem jego życie zaczynało znów przybierać na kolorach, skoro każdy krok nie był już naznaczony bólem - kolorów nabierało więc też jego spojrzenie, które często iskrzyło się zadowolone podczas rozmowy, zwłaszcza gdy ta prowadzona była z kimś z zawsze tak przyjaźnie nastawionych do niego Gryfonów. Należało jedynie iść tą drogą, trzymać się tej stabilności i pewnych, przepełnionych solidarną lojalnością osób, a jednak stabilność nigdy nie była tym czego River w życiu poszukiwał. Wystarczyło więc to jedno zdanie, przepełnione tajemnicą spojrzenie i choć trochę piękna skrytego w symetrycznych rysach twarzy skontrastowanych z heterochronią, by mały rakuni móżdżek zaskwierczał w pochopnie podejmowanej decyzji. Klepnął gryfoniego kolegę w ramię, deklarując pogodnie, że zobaczą się później w dormitorium i ze spojrzeniem bystrzejącym od ekscytacji ruszył w stronę Kane'a, nie mając jeszcze zbyt mocno wyrobionej opinii o chłopaku, który wydawał mu się czasem równie pierdolnięty, co i fascynujący.  
A przecież właśnie takich znajomych River cenił najmocniej.
- Nie mówię nie, ale przez brak galeonów nie mówię też tak. Co tam masz? - zagaił, konspiracyjnie ściszając głos, gdy przysuwał się już bliżej Basila, bo jego spojrzeniu wnioskując, że sam jest już nieźle nafurkany i chce mu odsprzedać działkę czy dwie. - Czyli z tymi hogwarckimi barierami, co niby rozpuszczają narkotyki przy przejściu, to jednak bujda czy znalazłeś jakiś sposób na obejście systemu? - podpytał od razu, opierając się barkiem o ścianę przy wejściu do ciemni, dłonią przygładzając swój czerwono-złoty krawat, by na moment powstrzymać ją od gestykulacji, nawet jeśli już zaraz teatralnie układał ją na piersi w geście podkreślającym swoją wspaniałomyślność, gdy dodawał: - No kupić nie mogę, ale mogę za Ciebie sprzedać. Wezmę za to dla siebie tylko dziesięć procent.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptySro Paź 12 2022, 23:19;

Aż mu w ustach ścierpło, kiedy ten niczym nie zachwiany umiech, tak lekko z twarzy przypadkowego i znaczącego zupełnie nic w oczach Kane'a gryfona, Coon z taką lekkością przeniósł na niego samego. I czego się tak uśmiechał? Z czego był taki zadowolony? Mrużone oczy zmrużyły się jeszcze bardziej, w odpowiedzi na ten bezczelny śmiech, jaki już sobie w głowie dopowiadał, bo gryfoni przecież dokładnie to robili, jak syrenki wyrzucone na brzeg, podśmiewali się perliście i poklepywali po plecach, nic więcej, zero użyteczności.
Patrzył się chwilę na chłopca w kompletnym milczeniu, ze skupieniem takim, z jakim pewnie ostatni raz patrzył na niego dentysta, po czym zupełnie niespodziewanie zrobił krok naprzód, zmniejszając gwałtownie dzielącą ich przestrzeń i chwycił zimną dłonią ten uhahany, gryfoński podbródek z dziwną delikatnością. Badawcze spojrzenie powoli przesunęło się po skórze jego skroni, ucha, policzka, w poszukiwaniu Merlin raczy wiedzieć czego, czegoś ważnego, skoro z aż tak bliska, ale najwyraźniej bez sukcesu, bo równie niespodziewanie jak Coon'a złapał, to go puścił, kiwając głową w stronę drzwi.
- Strasznie dużo pierdolisz jak na kogoś, kto całkiem niedawno dostał w pysk. - podsumował wylewnie, wchodząc za szatynem do ciemni i zamykając za nimi drzwi. Czy to śladów tego starcia szukał z taką troską na jego skórze? - Narkotykami możemy się pobawić potem, poza szkołą.
Oparł się o drzwi plecami, krzyżując ramiona na piersi, a na ustach rozciągnął mu się lepki uśmiech. Nie potrafił, nawet sam przed sobą, wytłumaczyć dlaczego tak pilnie chciał się do tego przypierdolić, ale krew mu w żyłach tężała, że jakiś dziaders...
- Zastanawiałem się... - przekn lin i żachnął się, podnosząc wyżej podbródek, z teatralnym mlaśnięciem, jakby rzeczywiście odgrywał na scenie jakiegoś sędzie-myśliciela, odganiając od siebie tym samym przywoływane przypadkiem wizje procesu zakażania Rakuna- Czy to sylis? Purpura? Jakaś przaśna chlamydia... - wymieniał, przyglądając się twarzy rozmówcy kątem oka, chcąc dostrzec przy której z nazw spełznie mu z pyska ten okropny, rakunowy uśmiech- Może nitinia? Kiła łapie chyba tylko mugoli. Jesteś mugolakiem? - udał zamyślenie, przyglądając mu się z uwagą. Dopiero zaczął drążyć tę dziurę i z wielką frustracją dostrzegał, że drążenie jej boli go równie bardzo, co zapewne bolało Coon'a. Świadomość ta wkurwiała go jeszcze bardziej.
- Musisz uważać na takie wybuchy w miejscach publicznych. - odkleił się od drzwi i ruszył w stronę drugiego z pomieszczeń, w którym z klisz wydobywały się piękne formy pełne subtelności, tak bardzo kontrastujące z tym, kogo sobą reprezentował Kane na co dzień.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Paź 13 2022, 22:54;

Drgnął mimowolnie, nie spodziewając się ze strony Kane'a nagłej bliskości, a jednak spojrzenie szybko zmrużyło mu się prowokacyjnie, gdy kącik ust unosił mu się w górę, dobrze rozpoznając to ciepłe uczucie ekscytacji. Miał już pełny zaczepki komentarz na końcu języka, już zdążył się w nim rozsmakować, a nawet zacząć rozchylać usta, a jednak zamrugał tylko otępiały, dając się zdezorientować wytknięciem mu bójki, do której niechętnie sięgnął pamięcią.
Ściągnął brwi, stresując się nieco przez przenikliwe spojrzenie chłopaka, bo i nie mógł wyzbyć się w nim wrażenia, że ten wie zbyt wiele - a przecież był całkiem pewny tego, że Basila nie mogło być wtedy w barze, a i on bardzo pilnował się, by w świeżych emocjach nie zdradzić mu zbyt wiele. Mimowolnie spiął się więc pod myślą, że plotki w końcu jednak zaczęły pełznąć w stronę studentów Hogwartu i zupełnie bezmyślnie ruszył w głąb ciemni, pokierowany ku niej ruchem Bazylowej głowy. Serce zabiło mu mocniej, wybijając rytm uderzeń gorąca, a jednak zmusił się do milczenia, zaplatając ciasno ręce na piersi. Powstrzymał się w ten sposób od zdradziecko nerwowej gestykulacji, gdy cały przejęty wpatrywał się w Basila, niemal wyliczając każdy jego oddech, bo te dłużyły mu się niemiłosiernie przez zawieszone w powietrzu oczekiwanie, które trzymało go w nadziei, że to wszystko to tylko wariujący przez ostatnie wydarzenia instynkt przetrwania.
Zaraz jednak i tak złapał gwałtowniej powietrze, dając zalać się gorącą falą wstydu pod nagłą świadomością, że Basil wie o chorobie, dopiero po tym wpadając w panikę, że ktoś w Hogwarcie wie. Bo przecież nie miało tak naprawdę znaczenia kto, skoro jedna osoba wystarczała, by dowiedzieć się mogła cała szkoła.
- Ojciec jest… - odpowiedział bezmyślnie, ogłupiony wirującą mu w głowie paniką, dopiero słysząc brzmienie swojego własnego głosu potrafiąc wybudzić się gwałtownie, by pod wściekłym ściągnięciem brwi wycelować w Ślizgona spojrzeniem. - Ale co Ty wymieniasz w ogóle? Złapałeś jakąś chorobę i myślisz, że to ode mnie? Cokolwiek sobie w tej nafurkanej głowie uroiłeś, to między nami do niczego nie doszło - wyparł się, wpierw pozwalając jednej z dłoni na ucieczkę z ciasnego uścisku, by machnąć nią w wybuchającej od wstrzymania gestykulacji, by zaraz dołączyła do niej też druga w typowo włoskim pełnym niemego pytania potrząsaniu. - Nie wiesz o czym mówisz - burknął, mimowolnie jednak stresując się na tyle, by od razu ruszyć za Kanem z dłońmi rozmachanymi poziomo, jeśli nie w jakiejś podprogowej próbie uciszenia chłopaka, to przynajmniej w próbie strzepnięcia z siebie łapiącej go paniki. - Nie wiesz o czym mówisz - powtórzył więc pewniej, chcąc przekonać samego siebie i przepędzić beznadziejnie duszące go gorąco ze swojej twarzy. - Nie było Cię tam - dodał już bardziej drżąco, wcale nie chcąc powracać emocjami do tamtego wieczora, w założeniu chcąc potwierdzić tym, że rozmowa o chorobach wenerycznych była jedynie abstrakcyjnym wręcz zbiegiem okoliczności, w praktyce jednak zdając sobie sprawę, że stanowiło to niemal bezpośrednie przyznanie się, że jednak coś było na rzeczy. - Nie wybuchałbym, gdyby ludzie nie okazywali się złamanymi chujami nawet wtedy, gdy oczekuje się po nich absolutnego minimum - wyrzucił z siebie, dopuszczając do siebie myśl, że może Basil faktycznie wie zbyt dużo, ale też tą, że był osobą, którą mu tamtego wieczoru pomogła, więc może - MOŻE - i teraz mógłby tak po prostu, po ludzku, wyżalić mu się odrobinę, by choć trochę zdjąć z siebie niesmak usłyszanych wtedy słów. - Wcale nie chciałem się bić - jęknął więc ciszej w rezygnacji, pozwalając by łapki opadły mu zwiędnięte w dół wraz z ociężałymi od wspomnień barkami.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Paź 13 2022, 23:42;

Hogwart, ale przecież tez każda szkoła, uczelnia, czy miejsce pracy, żył plotkami. Niektóre niekontrolowane pęczniały do niedorzecznych rozmiarów, inne, pilnowane zbyt mocno, nabierały kształtów absurdalnych. Byłoby kłamstwem, założyć, że Kane był ponad to, bo nie był i plotki kochał, lubił się im przysłuchiwać, w nich uczestniczyć, a jeszcze bardziej żonglować faktami na zmianę z durnymi domysłami, stojąc twarzą w twarz z osobą, której to mogło dotyczyć. Ten krótki moment, w którym mierzyli się na spojrzenia, trwał wieczność, ale też i krótką chwilę. Był niewygodny, jak kamyk w bucie, którego nie da się wytrząsnąć. Z pewną fascynacją, mieszaną ze złością, ślizgon doświadczał w sobie tego niejasnego uczucia dyskomfortu, bo mu się jeszcze nie zdarzyło czuć niekomfortowo w czyimś towarzystwie, a już na pewno nie gryfona, a już bardziej niż na pewno gryfona, który ledwie utrzymywał nerwy na wodzy.
Usta drgnęły mu zadowolone, kiedy Coon chlapnął faktycznie o mugolskim pochodzeniu swojego ojca, bo ewidentnie włoski temperament mógł się okazać bardzo łatwym narzędziem naciskania tam, gdzie nacisnąć można tylko szpetnymi sekretami. Aż rozchylił usta, stając się na moment pozbawionym mózgu gumochłonem, kiedy ekspresyjność falujących na twarzy Rivera emocji przemaszerowała od jednego czerwieniącego się w złości ucha do drugiego. Było w tej wyrazistości coś pięknego, jakaś nieuchwytna intensywność, Kane był jednak zbyt grubo ciosanym kołkiem, by się nad tym pięknem dłużej pochylić. jego spojrzenie zaraz spadło na tańcujące w powietrzu dłonie, a on z uwagą kota obserwującego podskakujące piórko próbował połapać się w tym migowym języku.
Czerwone światło oblało ich postacie w drugim z pomieszczeń, nadając całej sytuacji monochromatyczną barwę komiksowej sceny.
- Bardzo dużo słów. - ponownie zauważył przesadną wylewność gryfona, ale gdyby nie ta wylewność, to by nie mógł mu przed nosem machać tą satysfakcją z tego, że "ja wiem" a teraz nawet "ja wiem, że on wie, że ja wiem"- A ja dalej nie wiem czy to sylis czy kiła. - mógł już sobie odpuścić, jako, że udowodnił swoją wyższość w tej dyskusji, bo wiedział, ale nie, przecież by nie był Bazylem. Co więcej - wciąż coś pęczniało mu w środku, zamierzał więc dociskać tak mocno, aż przekręci licznik.
Wziął pozostawioną na stoliku różdżkę i zaklęciem wyłowił moczące się w kuwetach odbitki, które łagodnym lotem leviosy wślizgnęły się pod drewniane klipsy zawieszone na lince. Jeszcze zbyt niewyraźne, przedstawiały jakieś formy, kształt gnącego się ciała, miękką obłość ludzkich mięśni pracujących pod wywołaną w szarościach, srebrzystą skórą.
- Czy to cecha gryfońska, czy Twoja osobista - zaczął znów tym tonem, który miał udawać, że pyta szczerze, ale było to pytanie retoryczne- myślenie, że wystarczy od ludzi oczekiwać minimum, żeby Ci to minimum dostarczyli. - oblizał wargi, opierając się tyłkiem o krawędź stolika. Kolejnych kilka klisz wślizgnęło się gładko do kuwetek z magiczną chemią. Przyglądał mu się w milczeniu, z brwiami złamanymi w dziwnym zmarszczeniu, uwagą całkiem niepodzielną, jakby chciał coś więcej wyczytać. Szukał w samym rakunie odpowiedzi na swoje odczucia, jakby ten bogu ducha winny chłopina mógł wiedzieć, co się w Irlandczyku kotłuje.
Parsknął dziwnym, krótkim śmiechem, unosząc w rozbawieniu brwi.
- No z Solbergiem się bić, to - pokręcił głową - dobrze, że nie chciałeś. - o taki rozsądek by gryfona nie podejrzewał, a tu proszę- Przymierzałby się pewnie, żeby Cie zabić, szczególnie z tą klątwą teraz. - wzruszył ramieniem, co sobie Max w głowie zaplanuje, tego nie wiedzą najstarsi Indianie- Mnie ciekawi dlaczego. Jakaś nitinia, czy inny syf to jeszcze za mało, więc w czym rzecz? - zmrużył oczy. Jeszcze sam się migał, uchylał się przed rzeczywistym powodem tej rozmowy, szukał dlaczego go to tak obchodzi, a wolał badać z samego brzegu, niż rzeczywiście zajrzeć do tego wiaderka. Nie lubił tego, co nim powodziło, łatwiej było udawać, że to kaprys.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyNie Paź 16 2022, 21:11;

Dał uciszyć się na moment wytknięciem mu gadulstwa, powstrzymując się od zauważenia, że ewidentnie musi to być cechą Gryfonów, bo tylko przy nich czuł, że może warto jednak pożyć jeszcze chwilę i tylko oni potrafili bezinteresownie pokazać mu to oczekiwane minimum. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że pożałowałby wygłoszenia takiej opinii, bo przecież z przyzwoitych Ślizgonów poznał też równie uroczego co i sławnego Archiego Darlinga, a i sam Basil był przecież źródłem ciepłych, pełnych poczucia bezpieczeństwa wspomnień, nawet jeśli bez wpływu narkotyków nie wydawał się już tak przystępny.
Dopiero przy wspomnieniu przez niego Nitinii przygryzł wnętrze policzka w próbie kontroli i na moment uciekł spojrzeniem w bok, próbując opanować swój wyimaginowany włoski temperament, ale o ile na niektórych ciemna cisza mogła działać kojąco, tak jego przenikająca wszystkie myśli czerwień podjudzała tylko do zaufania instynktom, które podburzały się wspomnieniami coraz mocniej. Szybko więc zmęczył się próbą analizowania czy Basil też pomyśli, że puścił się za byle muzogram - i czy na pewno on sam nie wolałby, żeby tak właśnie było, bo z jakiegoś powodu prawda wydawała mu się jeszcze żałośniejsza - nie mogąc walczyć z przysmażającym się od nadprogramowego wysiłku umysłem.
- Czemu jego się o to nie zapytasz? - wyrzucił z siebie, irytując się mimowolnie tym, że jakkolwiek chciałby Basilowi odpowiedzieć, to zwyczajnie nie miało prawa brzmieć dobrze, a już na pewno nie stawiało go w jakkolwiek korzystnym świetle, na którym, mimo wszystko, z jakiegoś powodu mu zależało. - Pewnie odpowiedziałby Ci, że się nagle do nich przyjebałem w barze, wylewając piwo na głowę jego chłopakowi - podjął od razu, bo jak już zabrał głos, to i trudno było wrócić mu do tamtej taktycznej bierności, zdecydowanie swobodniej czując się z równie bogatą mimiką, co i gestykulacją. - A może powiedziałby Ci więcej. Całą prawdę, że tak na serio - ta naprawdę serio - to wkurwiło go to, że jego chłopak to- uwaga, cytuję: - przerwał sam sobie, by unieść teatralne dłonie w górę, jakby nakreślał w powietrzu tytuł najnowszej sztuki. - "Pierwszy lepszy dziwkarz" - dodał głośniej, zaczynając dreptać z emocji to pół kroku w jedną stronę, to pół kroku w drugą, przysuwając się bliżej Bazylego, bo i w swojej bezmyślnej wylewności czując się też bliżej psychicznie. - Mógłbyś wtedy zapytać: ale Maksiu, dlaczego w takim razie to twarz niewinnego Riverka ucierpiała, a nie tego puszczalskiego gniota? - kontynuował, wczuwając się w rolę Bazyla z zabójczym wręcz brakiem precyzji, bo i nie tylko zmiękczając przy tym głos, ale też łagodnie układając dłoń na własnej piersi. - A on by Ci na to odpowiedział, że wcale go nie interesują szczegóły i że należało mi się obicie mordy za to, że go chłop ze mną zdradził, bo najwidoczniej wina leży tylko po mojej stronie, nawet jeśli to koleś jest w tej historii ewidentnie złamanym chujem - wyrzucił z siebie, robiąc gwałtowniejszy krok w tył, chcąc nonszalancko oprzeć się o stół za sobą, a jednak dłoń zamiast trafić w blat trafiła w pojemnik z tajemniczym dla niego płynem. - ...bo koleś ledwo mnie w ogóle pamięta. Wyobrażasz sobie ile on musi ludzi zaliczać, że ledwo pamięta mnie? - dodał z niezbyt udolnie skrywanym wyrzutem, bezmyślnym wyjęciem zdjęcia na powietrze po części próbując ukryć zakłopotanie, a po części nieprzyjemny chłód świadomości jak nieznaczący dla ludzi potrafił być. - Mogę sobie zatrzymać? - dopytał, ociekającą wilgocią dłonią unosząc ciemną kliszę wyżej.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyPon Paź 17 2022, 14:57;

Nawet na najszlachetniejszych puchonach Bazyli nie pozostawiłby suchej nitki, analizując ludzką naturę jako u podstaw po prostu złą i nastawioną egoistycznie. Przejawów szlachetnego altruizmu w najczystszej formie było naprawdę niewiele, a jeśli się pojawiały, to i tak był pełen podejrzliwych wątpliwości. Zakładanie, że ludzie są gotowi dać z siebie minimum, nie dostając nic w zamian, było w jego oczach zwyczajnie głupie - ale nie oszukujmy się, Rakun był gryfonem, a Bazyli gryfonów nie uważał za mądrych. Odważnych, może i owszem, nadgorliwych? Zawsze. Irytujących, pochopnych i gwałtownych? Cały czas. Ale na pewno niezbyt rozsądnych.
Otworzył usta, gotów nawet odpowiedzieć na to rzucone niczym oszczep pytanie, bo mógł Maxa zapytać, ale odpowiedź Solberga przedstawiałaby tylko połowę, jak nie ćwierć rzeczywistości. Gryzło go coś, czego Kane nie potrafił dostrzec, musiał więc rozgrzebywać wszystko, co tylko potencjalnie mogło ukrywać jakieś skrawki informacji, by dokopać się do prawdziwych powodów, które kierowały zachowaniami Maxa. Nie zdążył jednak wydusić nawet pierwszej sylaby, znów mając rozdziawioną gębę jak wyrzucony na brzeg karp, bo nastąpił wylew.
Było jednak w tym napompowanym emocjami monologu coś tak angażującego, że mu drgnęły kąciki ust. Wczuł się jakoś chwilowo w te melodyjne, nacechowane obcym akcentem tony, kręcąc głową to w jedną to w drugą, jakby próbował nadążyć za dyrygującymi całej historii rękoma gryfona. Pokręcił głową, wstrzymując oddech, jak widz na widowni tego jednoosobowego spektaklu, kiedy tak teatralnie przedstawił mu szlachetny tytuł solbergowego wybranka, a kiedy przyszło do odprawienia inscenizacji jego własnej osoby, z pewną konfuzją na twarzy, nieporadnie, spróbował skopiować ten dramatyczny gest układania dłoni na swojej piersi - z miernym skutkiem. Był jedynie biernym słuchaczem, dziwnie wyrwanym z rzeczywistości, pomiędzy swoją zimną, zastygłą nad książkami codziennością, a tym żarliwym rzygiem emocjonalnym. Tkwił wsparty o ławkę, obserwując ruchy Coon'a w tym hipnotyzującym czerwonym oświetleniu, patrząc, jak mu pukle włosów tańczą przy tym głupim drobieniu, jak jedna kropla potu, pewnie z nerwów, stacza się po jego karku i kinie w kołnierzyku szkolnego mundurka. Nieruchomy jak gargulec, do momentu, kiedy ten gamoń nie wylądował ręką w naczyniu, naznaczając jedno z jego sekretnych dzieł odciskiem swego palucha. Oderwał się od blatu, widząc zbliżającą się katastrofę, nie zdążył jednak złapać nadgarstka Rivera, nim tragedia się stała.
To trwało ułamek chwili, palce jednej ręki zacisnęły się na przegubie dłoni trzymającej kliszę, palce drugiej zasłoniły jego usta, nim jeszcze ostatnia zgłoska pytania gryfona zdążyła wybrzmieć. Robiąc kolejny krok, przyparł go do stojącego obok kredensu i pochylił się, zaglądając mu w oczy. Cmoknął cicho, z pewnym niezadowoleniem, kręcąc powoli, przecząco głową. Tkwił tak w bezruchu, napawając się tą ciszą, brzmiącą niemal nienaturalnie po tym monologu, uważnym spojrzeniem przyglądając się Rakunowi z bliska, prawie jakby czegoś szukał.
- Życie w Twojej głowie musi być strasznie... męczące. - jego wzrok ześlizgnął się na chwilę własne, zasłaniające gryfońskie usta palce, kiedy te drugiej ręki wsunął powoli w mokrą od kąpieli fotograficznej dłoń, by wydobyć spomiędzy palców popsutą odbitkę. Wrzucił ją niedbale do kuwetki, by zaraz znów go chwycić.
- Jesteś taką... chodzącą katastrofą.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyWto Paź 18 2022, 17:08;

Nie zdążył nawet mrugnąć, gdy poczuł się zupełnie tak, jakby film przewinął się gwałtownie, pomijając kluczową dla akcji scenę. Gaspnął dusząco w Bazylową dłoń w chwili dociśnięcia go do kredensu, by po tym wstrzymać już oddech zupełnie, w przejęciu wpatrując się w świdrujące mu duszę oczy. Przeskakiwał nerwowo to z jednego na drugie, to z drugiego na pierwsze, jednak teraz rozróżnić je między sobą można było nie samym kolorem, a jedynie odcienią czerwieni, która tylko nadawała Basilowi powagi - zupełnie jakby sam Lucyfer pofatygował się z piekła, by powstrzymać go przed gadaniem dalszych głupot. Brwi same ściągnęły mu się w żalu pod siłą wypowiedzianych w taki sposób słów, która nie pozwalała mu podważać ich słuszności, niezależnie od tego jak głęboko potrafiły sięgnąć. Bo wcale nie czuł teraz, by chłopak znał go zaledwie chwilę, gdy jego spojrzenie wydawało się widzieć każde potknięcie, które do niego należało przez ostatnie siedemnaście lat. Zwiędł na moment i przygasł widocznie, gdy uciekał przyłapanym na słabości spojrzeniem w bok, próbując racjonalnie przetłumaczyć sobie, że przecież Kane nie miał prawa wiedzieć o lecących w dół ocenach czy samobójczej śmierci, której może powinien był zwyczajnej zawtórować zawczasu.
- Nabet byf bnie zaufabył, żbe Ci ją zabfafem - wyrzucił z siebie, rozbijając gorąc sapnięć o wnętrze Bazylowek dłoni, próbując nie stawiać sobie pytania, czy cała ta sytuacja, mimo wydrapanego na wierzch smutku, nie podoba mu się zbyt mocno w absurdalnie potrzebnej, a zbyt mało spełnianej potrzebie bliskości. Musnął opuszkami palców pasek bazylowych spodni, w przyjemnie rozlewającym mu się po twarzy i karku ciepłe rozważając czy chce przyciągnąć za niego chłopaka czy może odepchnie go zaraz pchnięciem w biodro - i właśnie między jedną myślą a drugą musiał jęknąć cicho i skrzywić się gwałtownie, gdy dał zaskoczyć się nagłemu zerwaniu bólu niedoleczonej wciąż choroby. Speszenie szybko przekonało go do oderwania Bazylowej dłoni od swoich ust i zaciśnięcia palców na jego nadgarstku w próbie wymuszenia odbitej lustrzanie kontroli.
- Wołanie mnie jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na katastrofę - upomniał go, warknięciem złości i ściągniętymi brwiami próbując ukryć słyszalną w drżeniu głosu i widoczną w ciemnych oczach mieszankę smutku i rozczarowania. - Zawołałeś mnie na plotki i nie chcesz bym gadał? - wytknął mu, próbując zrozumieć co właściwie zrobił źle poza ukróceniem życia jednej fotografii. - O co Ci właściwe chodzi? Twój kolega uznał, że nie dostałem odpowiedniego wpierdolu i czujesz obowiązek po nim poprawić? - wyrzucił z siebie, instynktownie próbując przenieść ciężar uwagi na myśli i wartości Basila, nie swoje własne, gestykulując przy tym nie tylko swoją, ale i trzymaną ślizgońską dłonią. Nie dał sobie nawet chwili na zastanowienie, ledwo łapiąc oddech z iskrami spojrzenia ciskającymi w Bazylowek oczy, a już dodawał: - Żałujesz tego, że mi pomogłeś czy w ogóle tego nie pamiętasz?
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyWto Paź 18 2022, 20:56;

Czując ciepły oddech Rakuna na swojej dłoni przeszedł go dziwny dreszcz, gdzieś w kierunku łokcia, kąsający go w bark niemal jak skurcz. Nie zrobił sobie z tego zbyt wiele, może ta gryfońska wywerna miała po prostu jadowity wyziew, po krótkim namyśle kiwnął jednak lekko głową, w sumie mógłby mu to zdjęcie zajebać, tylko wtedy nie rozmawialiby tak kulturalnie jak dziś. Max i Bazyl kolegowali się może nie od brzdąca, ale na wiele rzeczy patrzyli podobnie. Zasadniczą różnicą było to, że urażony Solberg rzucał się pięściami naprzód, co było zdrowym upuszczeniem cisnących w dupę emocji. Bazyl jednak preferował zemstę na zimno, czekanie na właściwy moment. Piąchą nos rozkwasić może każdy, nawet taki rozgorączkowany gryfon jak Coon, co Kane starał się mieć w pamięci - w końcu może i był od niego trochę wyższy i starszy, ale nie planował go zupełnie nie doceniać - ot, limo pod okiem, obolałe żebra. Finezją i prawdziwą sztuką było wpuścić macki do czyjejś głowy, tak, żeby nawet nie próbując zamęczyć czyjeś myśli obawą przed tym, co właściwie może się wydarzyć.
Nawet nie zauważył tego subtelnego gestu sięgnięcia jego paska. Nie świadomie. Jedynie ciepło, przemykające w odpowiedzi na ten gest po linii jego bioder wprawiło jasne brwi w drgnięcie niezrozumienia. Nie zdążył nawet odpowiednio zareagować, jego ręka stała się pacynką w garści gryfona, co w jakiś debilny sposób mierziło go równie bardzo, co cieszyło. Nawet się uśmiechnął!
No i wyszło szydło z rozporka, czyli gryfon z gryfona. Warknięcie złości i spojrzenie pełne żalu zatliło w Bazylu jakąś niezdrową iskrę samozadowolenia. Zadziwiony był, że aż tak ubodło to chłopaka, odnosił się właściwie tylko do tego ciągu nieszczęśliwych wydarzeń typu wenera, wpierdol, wpadnięcie do kuwetki z magicznym kompozytem do wywoływania zdjęć. Reakcja wydawała mu się zupełnie niewspółmierna do sytuacji, a to było całkiem śmieszne.
- Bardzo dużo ga… - próbował mu odpowiadać na ten wysyp pytań i zarzutów, ale te jak seria z obłożonej klątwą różdżki, wysypywały się z jego ust jedno po drugim. Otwierał oczy coraz szerzej, zdumiony tą rozgorączkowaną, rozżaloną i pełną pretensji postacią. Gadał strasznie dużo. I nic konkretnego! Czy gdyby wiedział, że nie dostanie jednoznacznych odpowiedzi na swoje wątpliwości, nie zawołałby go do ciemni? Miał wątpliwości, niby odpowiedź była oczywista, a jednak czuł się kretyńsko ucieszony z tego spotkania.
- Nie bądź głupi, nie zamierzam Cie bić. - bąknął dziwnie niezręcznie, marszcząc brwi w grymasie niemal przepraszającym, co wydawało się tak nienaturalne, że wyglądał prawie, jakby go coś bolało- No już, już... - chrząknął uspokajająco, puszczając jego dłoń i unosząc jedną rękę w geście dobrych intencji. Nie był może magizoologiem, ale wiedział, że rosomaki i inne borsuki były zwierzętami dość niebezpiecznymi, a ten szop nie miał kagańca i choć była to dość ekscytująca perspektywa zbadać, gdzie znajdują się jego granice, to może nie tu i nie teraz.
- Pomogłem Ci? W czym. - zdziwił się. Zasadniczo nie pomagał ludziom. Był strasznym egoistą i egocentrykiem, marnowanie czasu na pomaganie komukolwiek było idiotyczne, szczególnie że nikt nigdy nie okazywał wdzięczności. Więc po co?
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptySro Paź 19 2022, 02:04;

Ściągnął brwi, zdecydowanie nie czując się przecież głupi, a co najwyżej zdezorientowany w trudnym do przewidzenia zachowaniu chłopaka. Zmrużył więc czujnie spojrzenie, nie puszczając własnego uścisku z Bazylowego nadgarstka, bo i nieszczególnie wierząc, że ten naprawdę nie zamierza go uderzyć, skoro z taką impulsywnością potrafił nagle docisnąć go do kredensu. Wbrew sobie pozwolił jednak, by palce się rozluźniły, a dłonie osunęły się w dół, gdy wpierw do jego ciała, a dopiero po chwili do samego umysłu dotarł sens posłyszanych słów.
- No chyba sobie, kurwa, żartujesz? - wyrwało mu się na pierwszej fali złości, bo jeszcze przez chwilę chciał wierzyć, że Ślizgon nabija się z niego, chcąc pokazać mu, że naprawdę i jego można zapomnieć w tak krótkim czasie. - Myślałem, że… - przerwał sam sobie, uciekając spojrzeniem w bok, bo i przypominając sobie ich wymianę zdań po tamtym wieczorze, która teraz, ogarnięta perspektywą czasu i nowymi informacjami nie wydawała mu się tak znacząca, jak była wcześniej. Poruszył bezdźwięcznie ustami, próbując ułożyć to sobie w głowie, zaplatając ręce na piersi przy uświadomieniu sobie, że to on zainicjował pierwszą z poincydentowych rozmów, nie Bazyl. - Myślałem, że pamiętasz - wydusił z siebie tylko, bo brzmiało to dla niego znacznie mniej żałośnie od "myślałem, że to coś znaczyło" czy "miałem nadzieję, że się trochę martwisz", a nawet nie tylko podniósł spojrzenie do czerwonych oczu, ale też uśmiechnął się nieco sztywno, z ciasno zaciśniętymi w próbie kontroli ustami. - Co takiego brałeś, że aż tak Cię odcięło, hm? - wyrzucił jednak z siebie po krótszej przerwie niż planował, najwidoczniej nie potrafiąc odnaleźć się w ciszy, tak jak i dłonie nie potrafiły wyczekać w ciasnym splocie rąk, bo jedna już wydostała się, by zamachnąć się pomiędzy nimi w geście podkreślającym niedowierzanie. - Bardzo chętnie też spróbuję. To musi być naprawdę przyjemne, być tak odciętym od świata - podjął od razu, mimowolnie wyginając brwi w złamane łuki, niby już w trakcie wypowiedzi czując, że przecież nie chciał o tym mówić, a jednak nie do końca potrafił się już powstrzymać. - ...że nawet nie pamięta się, że miało się kogoś na kolanach i głaskało się go przez bitą godzinę na pocieszenie - wyrzucił więc z siebie mimo wszystko, bardzo próbując utrzymać się tej wciąż tlącej się w nim złości, by nie dopuścić do głosu innych emocji. - I wcale nie chciałeś iść, chociaż mówiłem Ci, że jest w chuj zimno… - dodał znacznie ciszej, bo i mając wrażenie, że dopiero teraz przyznaje się do tego, że on sam wcale tak szybko nie chciał o tym zapominać, nawet jeśli jednocześnie niby nie miał problemu z gwałtownym odcinaniem się od ludzi. - ...bo wolałeś powtarzać, że tak jest dobrze. Że wszystko będzie dobrze.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptySro Paź 19 2022, 15:06;

Kane zaczynał orientować się, że coś mu wibruje we łbie. Intensywny proces myślowy wykonywał wiele równań jednocześnie, ale żadne z obliczeń nie dawało pożądanego rezultatu. Z jednej strony przyciągnął tu tą rozjuszoną fretkę po to, by rozwiać swoje wątpliwości nocnej mary, której nie był pewien, z drugiej chciał wyciągnąć z niego informacje odnośnie sytuacji zaszłej w barze Lumos. Finalnie ani jedno, ani drugie nie zostało rozwikłane, za to ciemny zakamarek jego głowy, w którym składował niechlujnie urojone wspomnienia ćpuńskich sesji, został rozwalony jak piniata na imprezie, wysypując popękane wspomnienia, których nie dało się logicznie poskładać. Wybrakowane puzzle obrazów i dźwięków sprawiły, że rozbolał go łeb. Wszystko co mówił Coon brzmiało abstrakcyjnie, a jednak ten rytm gładzenia i zwrot "tak jest dobrze" powtarzany w zapętleniu wydawały się tak bliskie i rzeczywiste, że przeszedł go dreszcz.
Jego twarz zazwyczaj wyrażała emocje na skali pomiędzy chytrymi uśmiechami i grymasami gzymsowych gargulców, teraz jednak stała się dziwnie poważna, a jego spojrzenie niezwykle uważne pod łukiem zmarszczonych w skupieniu brwi.
- Jeszcze raz. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu- Co mówiłem? - zapytał cicho, jakby potrzebował potwierdzenia swoich obaw.
Odpowiedzią na pytanie co ćpał, było oczywiście "nie wiem". Max coś ugotował, Bazyl z czymś to zmieszał, poprawił setką ognistej i poszedł w tango milonga. Nie robił tego może nazbyt często, nie był jakimś zmurszałym narkusem, ale obciążony sprzecznymi myślami i uczuciami, których nie potrafił sobie z serca wyciąć, potrzebował raz na jakiś czas dostać czymś w głowę, żeby nie myśleć zupełnie o niczym sensownym, a potem niczego zupełnie nie pamiętać. Wspomnienia jednak teraz wygrzebywały się na powierzchnie jak szczury przez ścierwo jego pamięci, wywołane do tablicy przez ton Rivera, może przez jego zaszklone oczy, a może te oczy szkliły się tamtej nocy? Potrząsnął głową, próbując uciszyć to brzęczenie w pamięci.
- Czekaj. - podniósł jedną rękę, drugą pocierając zaciśnięte oczy - Czekaj. Czekaj. O czym Ty mówisz. - pokręcił przecząco głową, jakby sam siebie chciał przekonać, że nie było jeszcze tak całkiem źle, żeby zrobił coś komuś, kogo znał i zupełnie nie wiedział, co się zadziało- W Hogsmeade..?
Potarł dłonią kark biorąc głębszy wdech i cofnął się dwa roki, rozglądając na boki, jakby w wyposażeniu ciemni mógł odnaleźć jakiś ratunek dla swojej sytuacji. Bardzo dziwna była ta reakcja, nawet dla niego samego, zazwyczaj za wysoko zadzierał nosa i za głęboko był w swoim własnym tyłku, żeby się oglądać, a jednak jakoś mu się zrobiło niewspółmiernie głupio, że nie pamiętał.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptySro Paź 19 2022, 22:14;

Prychnął cicho, w pierwszej chwili musząc zaśmiać się choć przez chwilę, by rozładować spięcie, które budowało się w nim tym silniej, im mocniej docierało do niego, że chłopak naprawdę nic nie pamięta i najwidoczniej pamiętać wcale nie chciał. Kącik ust zadrżał mu w irytacji i miał już wyrzucić z siebie buńczuczne "a spierdalaj", jednak stanowcza cichość Bazylowego głosu przymusiła go do wstrzymania się na sekundę i powtórzenia równie cichego: - Tak jest dobrze.
Zmieszał się nieco, zdecydowanie nie takiej reakcji się spodziewając, więc i cofnął się odruchowo, nie chcąc być jedynym, od którego się odsuwano. Szturchnął przy tym jedną z kuwetek, tym razem jednak nie dopuszczając do żadnej katastrofy, nawet jeśli wciąż strzelał badawczym wzrokiem w chłopaka, którego nijak nie potrafił zrozumieć.
- No tak, ale nie robiliśmy nic więcej, jeśli o to się martwisz - wypalił w końcu, nie wiedząc w czym właściwie chłopak widzi problem, bo przecież same luki pamięci wydawały się logiczne, jeśli wzięło się odrobinę za dużo jakiegokolwiek odurzacza. - Nie zamierzam nikomu o tym mówić i nie będę przecież za Tobą łaził po powtórkę. Możesz dalej udawać, że to nigdy się nie wydarzyło. To nie było nic takiego - wyrzucił z siebie pospiesznie, niby nie pierwszy raz wypowiadając podobne zapewnienia o swoim milczeniu, a jednak tym razem czując się przy nich jeszcze paskudniej, niż wtedy, gdy opuszczał hotelowy pokój największego hijo de puta w całym Londynie. - Bycie przez chwile miłym dla drugiego faceta nie robi z Ciebie automatycznie geja, wyluzuj - rzucił, niby wywracając oczami na znak jak bardzo jest mu wszystko jedno, a jednak łapiąc się na ruchu dłoni instynktownie wyciąganej w stronę bazylowego ramienia zwyczajnie musiał zapleść ciasno ręce na piersi, by powstrzymać je przed próbą naturalnego dla siebie kontaktu fizycznego. Spiął się nieco pod dyskomfortem tej chwili, w której nie pozostawało mu nic więcej jak udawanie, że wcale nie czuje ciężaru za mostkiem i choć wiedział, że ma pełne prawo, by po prostu wyjść z powrotem na korytarz, to i tak zapytał: - Jestem Ci jeszcze do czegoś potrzebny, czy chciałeś mi tylko przypomnieć, że dostałem chorobę i wpierdol?
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Paź 20 2022, 11:27;

Te trzy słowa robiły na nim dużo większe wrażenie, niż cała reszta zaistniałej sytuacji. Kiedy Coon powtórzył je po raz kolejny, tym cichym, pozbawionym pretensji głosem, zabrzmiały one jeszcze głębiej, trącając w nim struny tak zakopane, że do teraz pewien był, że już nie istnieją. Wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w coś w przestrzeni na wysokości gryfońskiego obojczyka, a dłoń bezwiednie podążyła do drugiego przedramienia, zadrapać jasną skórę jakby w reakcji zakończeń nerwowych próbował znaleźć połączenie z rzeczywistością. Piekący ból zdartego naskórka kołysał go w tym zamyśleniu, w którym dziwnie poruszał ustami, jakby powtarzając "tak jest dobrze”.
- Mam starszą siostrę, Unę. - powiedział dziwnie nieobecny- Zawsze jak działa mi się krzywda, chowała mnie pod kurtką i mówiła, że tak jest dobrze. - skąd to nagłe wynurzenie, jakieś wyznanie niespodziewane, coś z niego wyciekło, dziurka w Bazylu, której nie zdążył zatkać ani palcem, ani złośliwością, ani krzywym spojrzeniem. Zmarszczył brwi.  - Tak jest dobrze.
Una była w jego głowie osobą doskonałą, doskonalszą od wszystkich innych. Nieomylna, sprytna, piękna, szlachetna, utalentowana. Wydziedziczona tylko z powodu miłości do mugola zniknęła z jego życia, zostawiając ogromną dziurę tam, gdzie zapuściły korzenie kwiaty ich bratersko-siostrzanej więzi.
Wzdrygnął się nagle i skrzywił, jakby ugryzł plaster cytryny.
- Oj bo Ci uwierzę, że Ty potrafisz język za zębami trzymać. - żachnął się i machnął ręką. Jakby zupełnie przed chwilą nie uzewnętrznił się z czegoś bardzo nagiego i wrażliwego. Jakby się to nigdy nie wydarzyło. Wspaniała umiejętność rodzinna Kane'ów. Perfekcyjne udawanie, że nic się nie stało.
Nieważne przecież, gadatliwy gryfon mógł rozpowiadać, co tylko chciał, szedł o zakład z bogiem, że słowo przeciwko słowu, ludzie, na których zależało Bazylowi, prędzej uwierzyliby mu.
- Myślisz, że boli mnie bycie gejem? - uniósł brwi z miną jeszcze głębszego poirytowania, bo taki zarzut to już w ogóle mu się w głowie nie mieścił! Nie będzie mu żaden gadatliwy Rakun mówił, żeby wyluzował niezależnie od tego czy go jego własna seksualność frustrowała swoim brakiem ujednolicenia, czy nie! Prychnął gniewnie.
- Wolno Ci odejść. Skończyłem z Tobą rozmawiać. - warknął ze złością, samemu nie wiedzieć czemu obrażając się na cały świat i odwróciwszy się od Rivera udał, że wraca do skrupulatnej pracy nad swoimi odbitkami.

+
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Paź 20 2022, 15:03;

Zamrugał zdezorientowany, a może nawet przechylił głowę lekko w bok, jakby to pomogło mu się przyjrzeć lepiej nabierającemu na nieobecności spojrzeniu Bazyla. Brwi same wygięły mu się w boleśnie złamane łuki, bo choć miał już okazję obserwować Ślizgona od kilku zupełnie różnych stron, to zupełnie nie spodziewał się tego, że ten się tak przed nim odsłoni. Mimowolnie wstrzymał oddech, nie wiedzący co mógłby w takiej chwili odpowiedzieć i czy wypada dopytać mu o źródło bazylowej krzywdy. Przesunął dłonią po przedramieniu, po szorstkich od gęsiej skórki ciarkach rozpoznając z jak delikatną sprawą się zetknął, więc i balansując między pytaniem o siostrę, a pytaniem o krzywdę zrobił drobny krok do przodu… i nie zdążył swej decyzji zwerbalizować, zamiast słów odnajdując ściągnięte na powrót brwi.
- Akurat umiejętności mojego języka to ty nie podważaj - prychnął, nie potrafiąc przy Bazylu uregulować się do swojego standardowego, rozbawionego humoru, wciąż skacząc po uczuciach na dłużej pozostających w człowieku. I samemu już trudno było mu uwierzyć, że Bazyl naprawdę potrafił sprawić, że czuł się tak bezpiecznie, bądź, że potrafił przepchnąć dreszcz ekscytacji po jego plecach nagłą bliskością, bo teraz czuł tylko rozczarowanie i głęboki, trudny do zrozumienia smutek. Ostatni cień nadziei przygasł gwałtownie, gdy zaczynał już "Czyli, że je-...", a jednak musiał urwać przez zbyt dosadne danie mu do zrozumienia, że nie jest już Bazylowi do niczego potrzebny. Dłonie same zacisnęły mu się w pięści, a jednak choć zrobił wściekły krok w przód, dysząc gorącym oburzeniem w ślizgoński kark, to zaraz odwrócił się do niego tyłem, by impulsywnie ściągnąć w dół jedno z zawieszonych w powietrzu zdjęć. I nawet nie poświęcił mu tego należącego się fotografii spojrzenia, kradnąc dla samej satysfakcji kradzieży, z ustami bezczelnie głośno mamroczącymi "No vales mis nervios, gdy kierował się już w stronę wyjścia. - Następnym razem nie przyjdę, gdy mnie zawołasz - ostrzegł przed zamknięciem drzwi, uznając, że ten jeden raz musiał wystarczyć za wyświadczoną mu przysługę, bo zdecydowanie nie chciał przyznawać tego przywileju komuś, kto na jego temat nie miał w swojej głowie najwidoczniej choćby jednej pozytywnej myśli.

|zt x2

+


Ostatnio zmieniony przez River A. Coon dnia Pon Lis 14 2022, 00:51, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptySro Lis 09 2022, 11:53;

W drodze do ciemni zwinął z kuchni kilka korzennych ciastek, bo choć jeszcze nie było świąt, to skrzaty już udoskonalały swoje przepisy. Foremki wciąż wykrawały kształty duszków i dyń, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Pochrupując je zarzucił na wpół pustą torbę na ramię i udał się na wielkie schody, by zaszyć się w swoim sekretnym miejscu odosobnienia. Nim tam dotarł, ciastka się skończyły, a on pożałował, że nie wziął ich więcej.
Wszedłszy do pomieszczenia, od razu skierował kroki do drugiego z pokoi, otwierając torbę i wyciągając z niej pudełeczka z kliszami. Kątem oka, poza spakowanym podręcznikiem do starożytnych run, dostrzegł niewielki notes, o którym zapomniał, że go ma. Notes, który nawet nie należał do niego. Wyciągnął go i przyjrzał się okładce, bo nawet nie sprawdził, czy to nie jakiś zeszyt szkolny gryfona i nie powinien przypadkiem chcieć mu go szybciej oddać. To mu zaś przypomniało o fotografii, z której utratą najwyraźniej się pogodził, skoro tak łatwo uciekła mu ona z pamięci. Zmarszczył brwi, wyciągając swój wizzenger, by posłać Coon’owi kolejną już dziś wiadomość. Na poprzednią nie odpisał, urażony bezczelnością jego wynurzenia.
“Jestem w ciemni. Mam Twój notes. Jeśli chcesz patrzeć - przynieś mi moje zdjęcie. zamyślił się na chwilę, oblizując zęby i dopisał “Teraz.” z wyraźną kropką na końcu.
Usiadł do jednego ze stolików i wykorzystując odpowiednie przyrządy, zaczął wycinać odbitki z klisz, by przygotować je do naświetlenia na papier. Były to rutynowe czynności, wykonywane niemal mechanicznie po tylu razach, a jednak złapał się na tym, że prawie przyciął sobie gilotyną palec, bo się zamyślił nad nogami w kabaretkach jak jakiś perwers. Co chwilę podświadomie potrząsał głową, by wytrzepać z niej myśli związane z minionym tygodniem, rozmowę z Walshem, Maxem, te cholernie długie nogi, aż ostatecznie się poddał i odłożył to, co robił, okręcając na obrotowym krześle, by uspokoić nerwy. Nie chciał dopuszczać do siebie nawet cienia prawdopodobieństwa, że jest zestresowany pokazywaniem komukolwiek swoich zdjęć. Tak oficjalnie. I to nie swojej modelce Nanael. Jak zdarzało się komuś go tu przyłapać, zawsze wykręcał się, że to nie jego a on tylko wywołuje, bo to ciekawy proces jest. Teraz było inaczej, teraz przyznawał się do tego, że to wszystko on, że to są ujęcia, które chciał zatrzymać, obrazy, które zauważał i jego głowa uznawała, że są warte wyrwania z płynącego czasu. Zagryzł nerwowo wargi, marszcząc brwi i potarł kąciki oczu, wzdychając bezgłośnie, pozwalając sobie by na krótką chwilę opadły mu barki pod ciężarem bezsilności względem własnej, zjebanej głowy. Kiedy usłyszał skrzypnięcie wejściowych drzwi, natychmiast się jednak wyprostował i zmrużył oczy, by wypatrzeć czy to River.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Lis 10 2022, 13:53;

Często miał problemy z koncentracją, jednak dziś czuł, że przechodzi samego siebie w przeskakiwaniu myślą z jednego tematu na drugi. Ledwo zabierał się za jakąś czynność, a już mimowolnie łapał się na tym, że zaczyna robić coś zupełnie innego, by w końcu znów wylądować na wizbooku, przeglądając go bezmyślnie przez najbliższą godzinę. Raz po raz zerkał na wysłane dziś do niego wiadomości, wciąż mając cichą nadzieję, do której nie chciał przyznać się przed samym sobą, że otrzyma jeszcze jedną, by w końcu dać zupełnie ogłupić się dostrzeżonym powiadomieniem, idealnie w momencie, w którym Marla zaczęła tłumaczyć mu jak dotrzeć do najbliższego spożywczaka. Przerwał jej w pół słowa, zupełnie tego nieświadomy i wymamrotał coś o czymś, co jeszcze dziś musi załatwić w Hogwarcie, by zaraz zawrócić się już z korytarza, by jednak przebrać się z wygodnych dresów w spodnie z atencyjnymi czerwonymi piorunami i przypomnieć sobie o zabraniu zdjęcia, które było przecież kluczowe w tej historii. Przez ostatnie dni starał się nie myśleć o tym jaki niepokój wywoływała w nim myśl, że ktoś mógł tak po prostu przywłaszczyć sobie jego rzecz, jak on sam robił to już przecież niejednokrotnie, wspaniałomyślnie dochodząc w tych chwilowych rozważaniach do wniosku, że jego własna forma kradzieży jest pewnego rodzaju błogosławieństwem. Pozwala ludziom pozbyć się rzeczy zupełnie zbędnych, których straty nie byli w stanie nawet dostrzec, bądź pomaga im uświadomić jak cenne te dla nich były, a jednak nie były najwidoczniej traktowane z należytym szacunkiem, skoro nagle tak po prostu zniknęły z ich życia. Kluczowe w tym wszystkim wydawało mu się to, by pozostawiać ludzi w tej częściowej niewiedzy, czego on sam nie mógł doświadczyć, zostając skazanym na niewygodną świadomość co mu zabrano i kto był za to odpowiedzialny. Teraz myślał o tym niezwykle intensywnie, tylko w ten sposób zachowując resztki kontroli nad swoim umysłem, któremu nie chciał pozwolić na otrzeźwienie z trzymającej go irytacji podczas niezwykle dłużącej się drogi do zamku, bojąc się wniosków, jakie mógłby wyciągnąć rozmyślając o dzisiejszej wymianie wiadomości z Bazylem, nie mając przy sobie muzogramu, który pomógłby mu z natłokiem natrętnych myśli.
Przez cały czas szedł tak pewnym krokiem, że też dopiero, gdy zatrzymał się tuż przed wejściem do ciemni, zdał sobie sprawę z własnego rozgrzania utrzymywanym nawet na schodach tempem i tego, jak szalał mu nie tylko oddech, ale i wzburzone wysiłkiem serce. Przełknął ślinę, dłońmi próbując przepędzić resztki wieczornego mrozu z policzków, zaraz nieskładnie odgarniając jeszcze napuszone świeżym powietrzem loczki, zanim nie zmusił się do naciśnięcia tej ostatniej klamki stojącej mu na drodze.
- Wiesz, że normalnie ludzie umawiają się na jakąś godzinę wcześniej, a nie oczekują, że ktoś w danej chwili rzuci wszystko i do nich przybiegnie? - rzucił z pretensją już na wejściu, zanim właściwie miał okazję spojrzeć na Bazyla w znajomej czerwieni świateł, dopiero wtedy musząc uświadomić sobie, że mimo wszystko właśnie to zrobił - rzucił wszystko i z miejsca przyleciał na jego zawołanie, nawet jeśli samo to zajęło mu dłuższą chwilę. - Czytałeś? - zapytał więc tylko, głosem zdradzając jeszcze tę jedną słabość, gdy spojrzeniem szukał stanowiącego mieszankę dziennika i szkicownika zeszytu.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Ciemnia - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 EmptyCzw Lis 10 2022, 15:45;

Bazyl wprawdzie siedział na zwykłym krześle i ramiona miał luźno spuszczone pomiędzy rozchylonymi kolanami, a jednak jego poza i bezruch sprawiały, jakby stawał się już powoli częścią tego otoczenia. Król, w swoim małym, czerwonym królestwie. Ostatnio zauważył nawet, że w tej czerwieni jakby trochę lepiej widział, co traktował jedynie jako znak, skłaniający ku temu, by przebywać tu częściej. Wpatrywał się w Rivera, nie pomijając wzrokiem faktu, że ten wciąż oddychał ciężko i choć wyrzucił z siebie to pytanie z pretensją, Kane uśmiechnął się okropnie.
- A jednak przybiegłeś. - skomentował luźnym tonem, podnosząc się z siedzenia i sięgając do swojej torby po notes.- Twój notes? - uniósł brwi, tak jak i uniósł notes wyżej i lekko w tył, wyciągając rękę wyczekująco po swoją fotografię- Dlaczego miałbym go czytać. - uśmiechnął się, przechylając głowę, z taką miną, że naprawdę trudno było stwierdzić, czy miał na myśli, że go czytał i wie co, w nim jest, dlatego pyta, czy rzeczywiście nie widział powodu w poznawaniu prywatnych przemyśleń i oglądaniu rysunków gryfona.
Poruszył lekko palcami, domagając się pośpiechu ze strony Coon'a, a gdy otrzymał fotografię, po prostu podał mu notes, a zdjęcie schował skrupulatnie do torby. Odchrząknął, splatając ramiona na piersi i oparł się biodrem o krawędź blatu, na którym ustawione były różne preparaty i kuwetki do wywoływania zdjęć. Skrzyżował nonszalancko nogi i uniósł brwi. Jego spojrzenie ześlizgnęło się po ciele Rivera jak wąż, jak zimny deszcz w gorący dzień, zostawiając na każdym skrawku odsłoniętej skóry ułamek swojej dłuższej uwagi. Wydawał się głodny, by po chwili powiedzieć:
- Może być. - kiwnął głową, zachęcając, by chłopak podszedł bliżej- Chciałeś zobaczyć, to zobaczysz od podszewki. Zapraszam. - wskazał mu miejsce przed kuwetkami, samemu stając za nim i spoglądając mu ponad ramieniem- To są wywoływacze. - wskazał mu trzy, pękate butelki stojące przy skrzyneczce z kilkoma innymi, nieco mniejszymi- Ten niebieski wlej do koreksu do wskazanej linii. - powiedział mu cicho nad uchem, pokazując mu linię na pojemniku- A tego zielonego tylko dwanaście kropel. Tylko... - kiedy chłopak wlał najpierw niebieską substancję, Basil z cierpliwością odczekał, aż sięgnie po zieloną. Powoli chwycił jego rękę swoją dłonią, która wydawała się znacznie stabilniejsza, prawie jakby po matce, magikardiologu, odziedziczył panowanie nad nimi i powoli przechylił razem z nim flakon, aż wypadło z niego dwanaście kropel.- Bardzo dobrze. - kontynuował swoją cichą lekcję, prawie jakby mu mówił sekret, ale taka prawda, właściwie mówił mu swój sekret. Zdradzał mu tajemnicę wywoływania swoich zdjęć takimi, jakimi były i nie chciał tego robić w zbyt obcesowy sposób. Drugą dłonią objął brzuch Rakuna, chwytając krawędź crop-topu, zanim ten zamoczył się w wywoływaczu, kiedy ten odstawiał butelkę na swoje miejsce.
- Dziesięć sekund. - szepnął - Możesz liczyć. - mógłby go puścić, a choć dłoń oderwała się od krawędzi bluzki, to opuszki palców zostały na skórze brzucha, przesuwając się minimalnie w jedną i drugą z każdym oddechem wypełniającym gryfońskie płuca.- Na głos.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ciemnia - Page 6 QzgSDG8








Ciemnia - Page 6 Empty


PisanieCiemnia - Page 6 Empty Re: Ciemnia  Ciemnia - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ciemnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 8Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ciemnia - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
czwarte piętro
-