Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kolorowa kawiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 14 Previous  1, 2, 3 ... 8 ... 14  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyCzw Maj 23 2013, 11:17;

First topic message reminder :


Kolorowa Kawiarnia

Urocza kawiarnia, zapraszająca w swoje skromne, acz wyjątkowo kolorowe progi wszystkich przechodniów. Zapach świeżo parzonej aromatycznej kawy można poczuć już na ulicy i trzeba mieć naprawdę nieludzkie pokłady silnej woli, by mu się oprzeć i nie zboczyć ze swojej wyznaczonej trasy na małą przerwę przy kawałku domowego ciasta.

Dostępny asortyment:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32476
  Liczba postów : 102638
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 02 2014, 13:00;

A najgorsze było to, ze Scarlett miała rację. Wendy nie była dobrą matką, nawet biorąc na siebie pięćdziesiąt procent odpowiedzialności w postaci jednej bliźniaczki, nie potrafiła zachować się wobec niej tak, by Mandy ją uwielbiała i chciała jej opowiadać o swoim życiu. Zdecydowanie zepsuła kolejną rzecz, która miała być jej. Przecież nosiła obie dziewczyny pod sercem przez dziewięć miesięcy. Dziewięć miesięcy zapewniania Johna, że wszystko będzie w porządku i stworzą szczęśliwą rodzinę, gdy tak naprawdę myślami była we Francji. Potem natomiast kilka miesięcy przebywania w domu i zniknięciem z dzieckiem bez żadnych wyjaśnień, gdy to drugie zostało z ojczymem. Chciała przeprosić Johna, napisać przepiękną powieść, ale na swoje usprawiedliwienie nie miała nic. Napisała wiele listów do pana Saunders, ale nie stać jej było na to, by go tam wysłać. Zdecydowanie bała się konsekwencji, a raczej tego, że nie dostanie żadnej odpowiedzi. Podobnie było z SMS, gdy wróciła, spodziewała się, że John przyjmie ją pod swój dach, wybaczy jej. Bliźniaczki wychowają już razem, a one same polubią się, pokochają i będą stanowiły duet doskonały. Jak bardzo się myliła? Londyn przyniósł brutalną odpowiedź. Nie mogła dłużej z tym walczyć, nie miała żadnych wyjaśnień, których ktokolwiek chciałby słuchać. Zatem wywróciła oczami po raz kolejny, jak to i jej córki miały w zwyczaju. Pogodziła się z losem, ale jednak... Jednak interesowała się Scarlett i Mandy cały czas, gdy ją odrzucały obie z dość dobrym efektem. Wendy wiedziała, ze Maya została prefektem i chciała jej pogratulować, ale nie wyobrażała sobie momentu kiedy wysyła jej jakieś drobne np. na nową sukienkę z dopiskiem "gratuluję córeczko". Przecież to się równało z wywołaniem jeszcze gorszej sieczki uczuć niż kiedykolwiek. Nie chciała robić ze Scarlett przejścia do Mandy, ani odwrotnie. Nie... To byłoby zbyt złe.
- Scarlett, proszę Cię. Chciałabym, żebyś spróbowała dać mi szansę. Naprawdę nigdy nie chciałam Cię w ten sposób skrzywdzić, to było silniejsze ode mnie, po prostu się stało. Nie wiedziałam jak miałabym Cię przekonać do tego, byś mi zaufała. Teraz też nie wiem, ale próbuję... Po prostu próbuję. Chcę Ci pomóc, jeśli potrafię. - Rzucała słowa luźno, a te zaczęły się układać w obietnice. Obietnice, które sprawiły, że była gotowa przebudować swój grafik, co by tylko poświęcić całe dnie dla SMS, posłuchać o jej życiu. Może na początku bez relacji matka - córka, ale tak po prostu... Potrzebowały chyba tego obie.

______________________

Kolorowa kawiarnia - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 02 2014, 13:42;

To było bez sensu. Przychodzenie tutaj. Sądziła, że okaże trochę więcej jaj. Nie będzie zgrywać wielkiej mamuśki, która pogubiła się w życiu. Że niby ona tu była w tym wszystkim pokrzywdzona? Naprawdę? Miała tupet. Jej egoizm wylewał się uszami. Scarlett ponownie się skrzywiła, słuchając jej słów. Były krzywdzące. Były raniące. Były tak absurdalne, że aż beznadziejne. Jakim prawem mówiła jej to wszystko? A gdzie była, kiedy dzień w dzień była gnębiona przez matkę Johna? Gdzie była, kiedy jej ojczym nie wyrabiał i spychał ją na bok? Gdzie była, kiedy stanęła oko w oko z wężem? Gdzie była, kiedy rozpadł się jej związek z Oliverem? A kiedy zostawił ją Twycross? Gdy rozstawała się z Cedem? Kiedy prawie umarła w ataku akromantuli? Kiedy kilka miesięcy leżała w szpitalu i nikt nie wiedział, czy za parę minut będzie wciąż żyć? Gdzie była, kiedy wstąpiła do Lunarnych, ryzykując w ten sposób swoją egzystencję? No właśnie.
W dupie byłaś, gówno widziałaś. I teraz masz czelność zjawiać się tutaj jak gdyby nigdy nic i pierdolić takie farmazony? Sądząc, że twoja córeczka jest małą, wrażliwą kruszynką potrzebującą matczynej opieki? Nie, kurwa. Wyrosła na potwora bez uczuć. Na najgorszą kopię ciebie, jaką tylko mogłaś sobie wyobrazić. Na zimną sukę, którą nic nie obchodzi. Do tego doprowadziłaś. Patrz i podziwiaj swoje dzieło. Zapoczątkowałaś je z dniem, kiedy teleportowałaś się do Francji tylko z jednym zawiniątkiem w ramionach. To właśnie był ten moment, w którym przesądziłaś o jej losie. O tym, że zamiast przyjaznej, uśmiechniętej córki masz to coś, co siedzi przed tobą i tak szczerze cię nienawidzi. Nienawidzi też wszystkich wokół, a w głębi duszy nawet samej siebie, za to, jaka jest. Patrz na to i płacz, męcząc się z tym do końca swoich dni. Bo to, co tu teraz widzisz jest ostatnim obrazem Scarlett, jaki przyjdzie ci zobaczyć. Zamiast próbować naprawić coś, co jest nie do naprawienia, powinnaś skupić się na tym, co masz. Na Mandy. Ona może cię jeszcze kocha. Wredna żmija siedząca przed tobą nie zna tego uczucia i już nigdy nie pozna.
- Po prostu się stało? PO PROSTU SIĘ STAŁO?! - Nie wytrzymała. Wstała i zaczęła krzyczeć. Czuła, jak wzbiera w niej złość, która nakazała zrzucić ze stolika filiżankę, która się na nim znajdowała. Całość rozbiła się z nieprzyjemnym hukiem o podłogę. Była wściekła. Serce zaczęło bić szybciej, poziom adrenaliny skoczył do góry, krew napływała jej do głowy. - Zniszczyłaś mi życie, ty wstrętna dziwko, a teraz mówisz o tym tak lekko, jak gdyby chodziło o złamany paznokieć? Pojebało cię do reszty?! - syczała podniesionym głosem, patrząc na Wendy rozwścieczonym spojrzeniem. Udało jej się. Wyprowadziła ją z równowagi. Doprowadziła na skraj wytrzymałości czterema słowami, które wbijały się niczym drzazga w jej urażoną dumę. Tak, uważała, że całość win leży po jej stronie. Obwiniała ją o całe jej nieudane życie. Więc musi się teraz z tym zmierzyć.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32476
  Liczba postów : 102638
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 02 2014, 19:59;

Chciała dobrze, chciała przez moment pokazać, że jej zależy, że chce nie tylko przez moment, ale i zawsze. Musiała przecież odkupić swoje winy. Musiała jakoś pokazać, że ona naprawdę nie chce niczego zepsuć. Pytasz jak? Ona kompletnie nie wiedziała od czego zacząć. Nikt jej nigdy nie mówił, jak miała wychowywać dzieci. Miała tylko je dwie. Dzieci to podobna wielka pociecha dla matki, a ona co? Ona kompletnie nic, bo nawet jeśli zachowała jedną bliźniaczkę, to wcale nie miała z nią dobrego kontaktu. Zatem jak? Ten kosz pretensji ciążył jej w wątłych ramionach. Podobnie jak córki była przecież szczupłą kobietą z charakterystyczną przerwą między dwoma jedynkami. Niestety to nie ona podarowała im zielone oczy, choć te zawsze były jej marzeniem. Blond włosy odziedziczyły jednak po niej również blond włosy i cięty język... Było jej przykro, ból składał się w jej sercu i na powrót wstawał, żeby obijać się o komory serca, bezsilnie dotykając co raz to wrażliwszych części psychiki Wendy. Scarlett miała rację. Wróciła tu dla Johna, a on jej nie chciał. Wróciła tu po to, żeby walczyć o rodzinę, a z łatwością się poddała. Straciła dzieci, męża, kochanka i traciła wszystko po kolei wreszcie zostając sama. Nawet maszyna do pisania nie chciała przyjąć na papier kolejnych słów, bo zwyczajnie się wypaliła... Autorka... Ona - Wendy Saunders, nie potrafiła niczego napisać. Wciąż zachowywała nazwisko byłego męża łudząc się tam jakoś, że dzięki temu on odczyta jej poczynania jako wierność, ale on... On nigdy nie pojawił się w drzwiach jej mieszkania. Nigdy nie zapukał mówiąc, co słychać u niego i Scarlett, a gdy ona przechodziła obok to zasuwał dość dokładnie zasłony, aby tylko nie zorientowała się, że jednak jest w domu. To pewnie przez nią zaczął rzadziej tam bywać zostawiając Scarlett samą, a ona wielokrotnie próbowała zapukać, ale nigdy nie udawało się jej wejść, powiedzieć "bardzo przepraszam Scarlett, wiem że jestem okropna." W istocie nie wiedziała czy potrafi się przyznać do błędu,a teraz było już za późno.
- Ja... - Wyrwało się jej, bo stek słów, który usłyszała był idealną miazgą dla niej, ale wiedziała, że nie może jej ukarać. Przecież Scarlett chciała ją zranić po to, aby ta zapłaciła za swoje błędy. Dopiero teraz Wendy zrozumiała jaka to cena. I gdyby dziewczę zapytało jej na głos gdzie było, gdy to wszystko się działo Wendy nadal nie potrafiłaby udzielić odpowiedzi.
- Scarlett, proszę usiądź. Porozmawiajmy. Przecież na pewno potrafimy porozmawiać. Nie mów proszę takich rzeczy. Zamówię Ci co tylko zechcesz. Lubisz ciastka z kremem? Chcesz kawy? A może chcesz pójść na spacer? Proszę, usiądź. - Mruczała nieskładnie matka, próbując zachować ją tu przez moment przy sobie, choć wiedziała, że na nic te prośby.

______________________

Kolorowa kawiarnia - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 02 2014, 23:14;

Być może to doświadczenie życiowe nauczy Wendy jak powinna żyć. Że powinna kierować się dobrem najbliższych, a nie swoim. Być może nauczy ją to też to, że trzeba myśleć, zanim się coś zrobi. Trzeba było pomyśleć przed pójściem do łóżka z prawie obcym facetem. Trzeba było pomyśleć o zabezpieczeniu. Trzeba było pomyśleć o szczerości podczas ciąży. Trzeba było zdecydować się na coś, biorąc na barki CAŁĄ odpowiedzialność, a nie jedynie jej część. Trzeba było przemyśleć wiele rzeczy. Ale teraz nie ma na to czasu. Nie można się cofnąć, być mądrzejszym o wiedzę na temat konsekwencji swych poczynań, a potem wszystko naprawiać w przeszłości. Tak się nie da. Nie da się też ujarzmić teraźniejszości i przyszłości. A już na pewno nie w tym przypadku. Kiedy Scarlett była oddalona od niej o milion lat świetlnych. Nie złapiesz jej już, nie dogonisz. Możesz lecieć z wywieszonym jęzorem, ale nie uda ci się to. Zawsze zostaniesz w tyle. Nie męcz się więc, odejdź z podkulonym ogonem, wypominając swoej błędy. Tak będzie najlepiej.
Tymczasem zaś blondynka dyszała ciężko, nie ogarniając tego, co się przed chwilą stało. Złość uderzyła jej do mózgu, skutecznie go unieszkodliwiając. Czuła tylko szybkie bicie serca, które chciało wylecieć z klatki piersiowej. Czuła na sobie zaskoczone spojrzenia osób w kawiarni. Słyszała, jak pracownik wypowiada proste zaklęcie czyszczące, aby pozbierać potłuczone naczynie z podłogi. Widziała spojrzenie tej kobiety na sobie. Wiedziała, że chciałaby się jej pozbyć. Nie musieć już nigdy na nią patrzeć. Pogodziła się z losem. Z tym, że nie ma matki, nie ma ojca. Dlaczego musiała rozpierdalać jej misternie ułożony świat? Kto jej w ogóle pozwolił? Czemu John jej przed tym nie powstrzymał? Nie rozumiała. Próbowała zebrać myśli, uspokoić oddech. Szalejącą krew w żyłach, wyższą niż zwykle adrenalinę. Żałowała, że tu przyszła. Tak bardzo. Tak bardzo jej nienawidziła.
Nie wierzyła w to, co słyszy. Chciała ją przekupić? Niepotrzebnie. Ona ma mnóstwo pieniędzy i wszystko, czego tylko sobie zapragnie. Ale nie o to chodziło. Tak, była pieprzoną materialistką, chciała tarzać się w galeonach. Ale chciała sama się wzbogacić. Chciała... tak naprawdę chciała mieć rodziców, po prostu. Wendy to spierdoliła.
- Nie - odrzekła stanowczo, patrząc na nią z góry. Pogardliwe spojrzenie nie zmieniło się ani na chwilę. - Nigdy więcej się ze mną nie kontaktuj - dodała szorstko, po czym nie patrząc nigdzie na boki, brnęła do wyjścia. Przed siebie. Nawet nie zorientowała się, kiedy znalazła się na drodze do zamku. Szła tak szybko, że aż się potknęła. Poczuła zimny śnieg na swoich policzkach, a zaraz potem smak słonych łez. Wstała jednak, wciąż idąc do szkoły. Nie jest słaba. I nigdy nie będzie.

z/t
Powrót do góry Go down


Raphael de Nevers
Raphael de Nevers

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 897
  Liczba postów : 924
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6354-raphael-theodore-de-nevers#178291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6356-ludzie-listy-pisza#178305
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7207-raphael-theodore-de-nevers#204480
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 16 2014, 13:55;

Raphael nie czuł tremy na myśl o publicznym czytaniu. Właściwie takie uczucie było mu całkowicie obce, bo czym miałby się stresować? Miał tylko cichą nadzieję, że spotka kogoś znajomego, bo to przecież takie miłe - mieć osobę, do której można się zwracać. Ale jeśli nie dostrzeże żadnej znajomej twarzy - nic nie szkodzi! Wypatrzy kogoś, kto ma myślące spojrzenie albo ładne, regularne rysy i do niego będzie kierował słowa.
Nie ma nic gorszego niż zwracanie się do pustej przestrzeni zamiast do ludzi. Poczucie, że tak naprawdę cała energia poświęcona wydobyciu ze słów ich piękna, ich znaczenia, trafia w próżnię, nie jest odbierana i przetwarzana przez drugiego człowieka, jest potwornie frustrujące. Nikt cię nie słucha. Nikogo nie obchodzisz.
Może pewnego dnia ktoś będzie czytał na głos jego słowa, jego myśli ułożone w miękkie fale zdań, przenikających się obrazów, spojonych emocjami. Uśmiechnął się do siebie na tę myśl i zajął miejsce przy stoliku, przyciskając do piersi egzemplarz "Małego Czarodzieja".
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32476
  Liczba postów : 102638
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 16 2014, 14:03;

A w kawiarni od rana wrzało. Znalazło się tu pary sympatyków literatury czarodziejskiej, którzy od rana zajmowali najlepsze miejsca, co raz przesiadając się, aby sprawdzić czy w oby innym miejscu wszystkiego nie będzie słychać lepiej. Także było całkiem zabawnie, szczególnie gdy przeurocze kelnerki biegały pomiędzy stolikami wymieniając to co raz zalane kawą kolorowe obrusy. W końcu jednak nadeszła właściwa godzina, a na stolikach znalazły się również przypadkowe magiczne książki, które można było spokojnie przeglądać, a i czytać żeby zabić czas. Pojawiło się też ogłoszenie, że ciasta są dziś o połowę tańsza, a drugi kubek herbaty jest gratis. Zatem goście zachęceni takim oto ogłoszeniem, zaraz zaczęli liczniej skupiać się przy barze. W końcu jednak wrócili do stolików, szczególnie gdy na podeście przygotowanym dla dzisiejszych narratorów stanął właściciel Kolorowej Kawiarni!
- Witam wszystkich! - Zaczął dziadziuś w śmiesznym meloniku który zaraz zaraz ściągnął, gdy tylko zauważył, że ktoś chichocze. - Cieszę się, że zabrało tu się tylu sympatyków literatury magicznej! Naprawdę! Za chwilę każdy kto się zgłosił będzie mógł po kolei na scenie odczytać fragment przygotowanej przez siebie książki na dzisiejsze popołudnie, co by tylko spędzić ten dzień przyjemnie i z troską! No już, to kto zaczyna? Ty paniczu? - Spytał śmiesznego blondynka, który na zwróconą mu uwagę czmychnął do łazienki. Staruszek na to się roześmiał i zszedł ze sceny zapraszając pierwszego z listy!

Teraz w postach zaprezentujecie po kolei swoje fragmenty, więc piszcie ładnie po kolei.

______________________

Kolorowa kawiarnia - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nickodem Hamillton
Nickodem Hamillton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 171
  Liczba postów : 368
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7685-nickodem-hamillton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7690-prosze-o-list-drogi-watsonie
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7691-nickodem-hamillton
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 16 2014, 15:57;

Nickodem nie mógł doczekać się już tego niezwykłego dnia w kawiarni. Pomysł był wyśmienity, mógł przekonać ludzi do czytania książek. Może jeśli poznają jakiś ich fragment, sięgną po więcej. Cel całego przedsięwzięcia do niego dotarł i sam był skory do promowania czytania. Gdyby nie to, że musiał wybrać czarodziejskie książki, pewnie wybrałby Sherlocka Holmesa lub Olivera Twista. W tym przypadku sięgnął jednak po jedną z bardziej znanych, magicznych opowieści – Aurelię w Dolinie Godryka.
Ochoczo wkroczył na scenę, by zacząć całą zabawę. Nie mógł się jednak doczekać i pozostałych opowieści, bo w końcu literatury nigdy za mało. Po przedstawieniu się i poinformowaniu, co takiego miał zamiar odczytać, otworzył książkę na wybranej wcześniej przez siebie stronie i rozpoczął:

– Dlaczego sądzisz, że to nie jest dobry pomysł? – Zapytała Aurelia, spoglądając z zaciekawieniem na Kuguchara, który w tym momencie szedł obok niej w swojej ludzkiego postaci, otulony płaszczem w kolorze futra zwierzaka.
– Dama Godrykowa nie zaprasza nikogo bez powodu – rzekł spokojnie Kuguchar. – Lepiej trzymać się od niej z daleka. Ale przecież nie mogę ci mówić, co masz robić.
W jego oku można było dostrzec błysk. Może wiedział, co mówi, ale Aurelia chciała się przekonać na własnej skórze, dlaczego nikt w Dolinie Godryka nie lubił Damy. Przecież nie mogła być złą kobietą, skoro piastowała tak wysokie stanowisko.
Kuguchar pożegnał Aurelię i odszedł, zostawiając ją samą przy Wielkiej Wierzbie, na której zazwyczaj przesiadywał Pufek. Teraz jednak go nie było, co potwornie zasmuciło dziewczynkę, ponieważ chciała skorzystać z jego rady. Odwróciła się, by spojrzeć na swojego towarzysza, ale zamiast mężczyzny w przeciwną stronę podążał przerośnięty kocur, wymachując długim ogonem.
Może gdyby została u Peleryniarza, wszystko potoczyłoby się inaczej? Dama nie dowiedziałaby się o jej obecności i nie zaprosiła jej do siebie. Nie wypadało jednak odmawiać, bo to bardzo nieuprzejme, dlatego Aurelia ruszyła w dalszą drogę, by jak najszybciej znaleźć się w Dworze Godryków.
***
Droga była wyczerpująca, ale udało jej się trafić na miejsce. Dolina Godryka wciąż zaskakiwała ją swoją magicznością, a zwłaszcza spodobały się jej kolorowe rośliny o odurzającej woni kwiatów. Nie dane jej jednak było długo się im przyglądać, ponieważ tuż przed nią wyrósł wielki labirynt, na końcu którego prawdopodobnie znajdował się Dwór Godryków. Bała się tam wejść, nie wiedząc, co może spotkać w środku, lecz gdy ujrzała znajomego już gnoma ze zmieniaczem czasu zawieszonym na szyi, który wbiega między żywopłot, podążyła za nim. Był jej przewodnikiem – wskazówką, którędy powinna iść, aby dostać się do celu.
– Zaczekaj – zawołała za nim, gdy zbyt mocno się oddalił. On jednak nie zwracał na nią uwagi, więc musiała poradzić sobie sama. Nie wiedziała jednak, którędy iść, a myśl o samotnej wędrówce po labiryncie przerażała ją.
Już miała zacząć panikować i wzywać pomocy, gdy przypomniała sobie, że przecież Peleryniarz dał jej fiolkę Eliksiru Zwiększającego. To mogło pomóc jej wydostać się z tego miejsca i szybko dojść na wizytę do Damy Godrykowej! Sięgnęła więc po prezent od nowego przyjaciela i odkorkowała małe naczynie, po czym wypiła jego zawartość. Nagle zaczęła rosnąć, aż mogła bez problemu rozejrzeć się po całym labiryncie, bo jej głowa i ramiona sięgały ponad żywopłot.
Dostrzegła w jednym zakamarku grupę ludzi w szkarłatnych pelerynach, więc zbliżyła się do nich kilkoma krokami, na co oni krzyknęli z przerażenia.
- Cóż to za monstrum? – Zapytał jeden z nich, próbując nakryć się płaszczem, na którym wyhaftowano złotego lwa.
- Jestem Aurelia – przedstawiła się, uśmiechając nieśmiało. – Proszę mi wybaczyć, nie chciałam nikogo przestraszyć.
- A cóż robisz w naszym labiryncie, Aurelio? – Zadała jej pytanie jedyna kobieta wśród osób w pelerynach. Miała długi, kasztanowy warkocz i orli nos, który nijak pasował do jej słodkiego jak czekolada uśmiechu.
- Przyszłam na wizytę do Damy Godrykowej – odpowiedziała jej i w tym momencie coś pyknęło, a obok postaci w lwich pelerynach pojawiły się dwie nowe. Kobieta w czerwonej jak krew pelerynie o czarnych włosach spiętych w wysoki kok i ustach czerwonych niczym czereśnie na drzewach w ogrodzie babci Aurelii i mężczyzna w zbroi, na której – tak jak na pelerynach – wyryto lwa. Dzierżył w dłoni długi, srebrny miecz ozdobiony rubinami.
- Któż śmie wypowiadać moje imię? – Zapytała głośno kobieta, gromiąc wszystkim spojrzeniem. Ludzie w pelerynach skłonili się jej i wskazali palcami na dziewczynkę monstrualnych rozmiarów. – Ach, Aurelia. Witam w Dworze Godryków, moja droga.
Przybyszka zdziwiła się, że została rozpoznana, lecz domyśliła się, że ma do czynienia z Damą Godrykową. Towarzyszący jej mężczyzna musiał więc być Godrykiem.
- Dlaczego nie ugościliście tej damy? – Zwróciła się ze złością do swoich sług. – Zavadować ich wszystkich! – Krzyknęła tak piskliwie, że Aurelia musiała zatkać sobie uszy.
- Ależ kochanie, nie sądzisz, że to zbyt wiele? – Starał się ją uspokoić Godryk. – Po prostu jej nie rozpoznali.
- W takim razie – zaczęła i sięgnęła do kieszeni szaty po długi patyk, który musiał być różdżką – Melofors. Będzie z nich cudowny deser.
Ludzie zmienili się nagle w ogromne dynie, choć nadal zaścielały je szkarłatne peleryny z lwami.


Gdy przerwał, ukłonił się wszystkim i wrócił na swoje miejsce. Wszak było trzeba dać innym szansę, czyż nie? Popijając herbatę i racząc się szarlotką przysłuchiwał się dalszym występom, patrząc z uznaniem na występujących. Może odkryje kolejny talent?
Powrót do góry Go down


Katniss Johnson
Katniss Johnson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca
Galeony : 1304
  Liczba postów : 545
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7393-katniss-johnson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7406-tutaj-katniss-johnson-zostaw-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7405-katniss-johnson
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 16 2014, 19:55;

Zapowiadał się ciekawy wieczór. Nowi ludzie, nowe książki, nowe głosy, nowe życie tchnięte w stare karty. Katniss uwielbiała czytać i słuchać, gdy ktoś to robi. Jej mama zawsze czytała jej na dobranoc magiczne baśnie, kiedy bała się zasnąć, dlatego bardzo entuzjastycznie podeszła do pomysłu z czytaniem w kawiarence.
Gdy przyszła jej kolej, Gryfonka weszła na scenę z "Pamiętnikiem Eliksiromanki" w prawej dłoni. Rozejrzała się po zebranych, choć i tak niewiele dostrzegła. Postacie stojące dalej nie miałytwarzy, były tylko niewyraźnymi kształtami. Trema? Nie, to chyba uwydatniająca się krótkowzroczność.
Dziewczyna krótko przedstawiła siebie i książkę, którą wybrała, po czym otworzyła ją na zaznaczonej przez siebie uprzednio stronie. Odchrząknęła, raz jeszcze rozejrzała się po sali i zaczęła czytać.


11 kwietnia
Jakiś brunet z siódmego roku wpadł na mnie, gdy biegł, nie patrząc pod nogi. Chyba był chory. Miał cienie pod oczami, nieuczesane włosy i popękaną skórę wokół ust. W takim razie, dlaczego i gdzie tak pędził? Nawet nie zauważył, że z kieszeni wyleciała mu mała, szczelnie zakorkowana fiolka. Instynkt podpowiedział mi, żebym mu jej nie oddawała.

12 kwietnia
Muszę znaleźć tego chłopaka i spytać go, co to było za cudo. Czy to nie Felix Felicis? To było lepsze niż Ognista, lepsze nawet niż wszystkie łakocie! Czułam się... dosłownie odlotowo. Śmiałam się jak głupia, machając do obcych uczniów, którzy patrzyli na mnie, jakbym była upośledzona umysłowo. Co za wspaniały dzień!
Kto by pomyślał, że to wszystko dzięki ukradkowemu wypiciu bezbarwnego płynu...

20 kwietnia
Mike ze mną zerwał. Powiedział, że stałam się nieobecna i agresywna w stosunku do niego. Nie wiem, o co mu chodzi. Przecież nic się nie dzieje. Jestem taka sama.. Może tylko więcej czas spędzam w klasie od eliksirów. Muszę się odstresować.

27 kwietnia
Profesor Smith zauważył, że od jakiegoś czasu znikają mu zapasy. Nie powiedział tego wprost, ale czuję, że wie, że maczałam w tym palce. Patrzył na mnie jakoś dziwnie, zwłaszcza, gdy oddawał mi kolejnego Trolla. James odpalił mi dawkę po lekcji eliksirów w męskiej łazience, bo zaczęłam trząść się jak w gorączce. Co się ze mną dzieje?

28 kwietnia
Gdy spojrzałam dziś w lustro, zauważyłam sińce pod oczami i plamy na całym ciele. Czesząc się, zostawiłam garść włosów na szczotce. Od rana kręci mi się w głowie, nawet po zażyciu zawartości małego flakonu ukradzionego ostatnio z klasy. Dzieje się ze mną coś niedobrego. James nie odpowiada na pytania.

9 maja
Wpadłam. Spróbowałam zielonej cieczy, którą zaproponowała mi Eve - stara ćpunka eliksirów. Wiedziałam, że robię źle, ale...to było silniejsze ode mnie. Czułam się cudownie. Spotkałam tatę. Byliśmy na łące, szczęśliwi, oglądaliśmy gwiazdy, rozmawiając i racząc nasze żołądki magicznymi słodyczami. Nagle ogarnęła mnie ciemność. Obudziłam się w nocy na szóstym piętrze, wokół nie było ani śladu taty.

11 maja
Smith rzucił zaklęcie, które nie pozwala podebrać mi jego zapasów. Jestem na głodzie. James chce mnie uratować i myśli, że jeśli nie odpali mi fiolki, to mi przejdzie. Hipokryta od siedmiu boleści. Trzeba było myśleć o tym wcześniej, kiedy wprowadzał mnie w tajniki tej "sztuki".

14 maja
Warzę eliksir w opuszczonym korytarzu. Spytasz, skąd mam składniki? Odpowiedź jest banalnie prosta: Zakazany Las. Dyskretne podpytywanie pani od zielarstwa i jej pupilków i oto kolejne kilka dawek czeka na wypicie. Już nie mogę się doczekać!

1 czerwca
Co do brody Merlina robią elfy w Wieży Astronomicznej?! I od kiedy ślizgoński wąż tańczy salsę?

4 czerwca
Muszę z tym skończyć. Żyję na granicy dwóch światów. Snuję się w szarości, dopóki nie zażyję kolorowego płynu, który daje mi uniesienie. Czuję się nieopisanie. A potem znowu w dół. Coraz głębszy, ciemniejszy dół. Nie potrafię się z niego wydostać. Żyję. Nie żyję. Trzeba stanąć z tym twarzą w twarz. Jestem eliksiromanką.


Gdy skończyła, delikatnie skłoniła głowę i zeszła ze sceny, pozostawiając słuchaczom chwilę refleksji. Usiadła na swoim wcześniejszym miejscu i zwróciła twarz w stronę sceny, na którą wchodził już kolejny uczestnik.
Powrót do góry Go down


Raphael de Nevers
Raphael de Nevers

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 897
  Liczba postów : 924
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6354-raphael-theodore-de-nevers#178291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6356-ludzie-listy-pisza#178305
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7207-raphael-theodore-de-nevers#204480
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Mar 16 2014, 20:35;

Raphael powiódł wzrokiem po zgromadzonych i uśmiechnął się swoim zwykłym, marzycielskim uśmiechem. Trema? A cóż to takiego? Nie, on nie wiedział, czym jest trema, bo przecież życia nie należy brać na poważnie, prawda? Dlaczego wybrał akurat „Małego Czarodzieja”... no cóż, powodów było kilka. Po pierwsze ta historia była uderzająco podobna do pewnej, którą znał jako nieświadome istnienia świata magii dziecko, po drugie autor był Francuzem, a po trzecie... po trzecie czasem się utożsamiał z Małym Czarodziejem i doskonale rozumiał jego odczucia wobec tak zwanej rzeczywistości.

Mały Czarodziej rozejrzał się wokoło. To była bardzo dziwna planeta, która wyglądała trochę tak, jakby jakieś niegrzeczne dziecko porozrzucało po niej swoje zabawki. Dopiero po chwili zauważył Starca z długą siwą brodą i w małych, okrągłych i okularami w drucianej oprawce, za którymi błyszczały mądre i zmęczone oczy.
- Dzień dobry – powiedział grzecznie Mały Czarodziej, przystając nieopodal Starca, który siedział na latającym dywanie, unoszącym się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. - Czy to latający dywan?
- Tak.
- Dlaczego na twojej planecie panuje taki bałagan?
- To nie jest bałagan, chłopcze! - zawołał z oburzeniem Starzec, wyciągając swoją różdżkę i potrząsając nią groźnie. - Ja tworzę.
- Co tworzysz?
- Zaklęcia. Stwarzam coś z nicości. Wymyślam nowe zaklęcia, nadaję rzeczom nowe właściwości. Jestem wielkim czarodziejem! - zawołał Starzec, a latający dywan zafalował niespokojnie, jakby się bał, że jego pan zrobi mu krzywdę. Mały Czarodziej spojrzał na dywan ze współczuciem i delikatnie pogłaskał jeden ze złocistych frędzli. To był piękny, perski dywan, czerwony ze złocistymi ornamentami, jednak Starzec zdawał się tego nie zauważać, zbyt pochłonięty TWORZENIEM.
- I co z tego?
- Jak to, co z tego? - krzyknął Starzec, pochylając się nad Małym Czarodziejem i patrząc na niego z gniewem. - Jestem wielkim czarodziejem, nie słyszałeś?
- Tak, już to mówiłeś – powiedział chłopiec ze zniecierpliwieniem. - Ale czy dzięki temu ktoś jest szczęśliwszy? Czy potrafisz stworzyć miłość z obojętności? Czy potrafisz stworzyć prawdziwego przyjaciela?
- Nie, tego nie potrafię – powiedział cicho Starzec, a dywan zafalował. Sprawiał wrażenie, jakby chciał zacząć się łasić do Małego Czarodzieja.
- W takim razie wcale nie jesteś wielkim czarodziejem – powiedział z powagą Mały Czarodziej.


Raphael skończył czytać, po czym uniósł wzrok na swoich słuchaczy, skłonił lekko głowę i udał się na swoje miejsce. Zamówił gorącą czekoladę, która zawsze przypominała mu o Tillie... Rozejrzał się uważnie, ale nigdzie jej nie zauważył i poczuł ukłucie rozczarowania. To nic. Spotka się z nią i przeczyta jej własne opowiadanie. Jedno z tych, które napisał specjalnie dla niej.
Powrót do góry Go down


Cyril Delvaux
Cyril Delvaux

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 280
  Liczba postów : 187
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3538-cyril-delvaux
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8056-milord
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7885-cyril-delvaux
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyPon Mar 17 2014, 19:50;

Po świątecznym obiedzie Faleroya, który nie wyszedł wcale tak, jak ćwierć-wil by sobie tego życzył, stosunki między Cyrilem i Effie nieco się ociepliły, choć pozostały dość napięte. Ślizgonka najwyraźniej wciąż nie wybaczyła mu lat kłamstw i krętactwa, ale, ku jego zadowoleniu, obrała nową strategię niszczenia mu życia. Tym razem nie było to lodowate milczenie, tylko urocze złośliwości! Przynajmniej tak to odbierał, a ciężko było inaczej, skoro zaproponowała mu wzięcie udziału w jakimś konkursie recytatorskim. Na dodatek wybrała taką pozycję, że dopiero po wielu poszukiwaniach odnalazł kogoś, kto ją posiada. Czwartoklasistka dała się przekonać do pożyczenia mu książki za trzy piwa kremowe, a Cyril, w towarzystwie torturującej go półwili udał się do Kolorowej Kawiarni, by popełnić towarzyskie samobójstwo.
Jak zwykle szarmancki, odsunął Effie krzesełko, zamówił im po kieliszku czegoś dobrego i obserwował uczniów wygłaszających fragmenty książek z mierną charyzmą. Oparł się w niejakim znużeniu o podłokietnik i złożył głowę na dłoni, wyrywając się ze stanu apatii tylko raz na jakiś czas, by rzucić Effie bardzo dobitne spojrzenie. W końcu nadeszła jego upragniona kolej, zatem wstał, sprężystym krokiem podążył w stronę sceny, skłonił się w stronę widowni i odchrząknął, wyjmując książkę wciąż pachnącą zbyt słodkimi perfumami młodej Krukonki.

- ”Bathilda Johnson” – oświadczył głośno, przesuwając spojrzeniem po widowni i kiwając powoli głową, na potwierdzenie swych słów. Odsunął dłoń nieco dalej od siebie, by przyjąć pozycję greckiego retoryka, drugą dłoń złożył na razie wzdłuż wyprostowanego ciała, lecz była już gotowa do żywej gestykulacji.
- Dlaczego jestem taka nieatrakcyjna? – zapytał Cyril zbolałym głosem, kręcąc głową w bezbrzeżnym niedowierzaniu. - Nie spodobałam się nawet facetowi, który nosi skarpetki w puszki pigmejskie - jęknął, odrzucając głowę do tyłu. - Nienawidzę Nowego Roku. Nienawidzę wszystkich ludzi -  oświadczył tonem obrażonego dziecka, tupiąc przy każdym zdaniu i spoglądając na całą widownię z ogromnym wyrzutem. - Oprócz Daniela Cleavera - sprostował, nadając głosowi marzycielski ton, przygryzając lekko dolną wargę i wbijając rozmarzone spojrzenie w dal. Milczał nawet chwilę, w tym niewątpliwym zauroczeniu, zakończając tę pauzę pełnym czułości westchnieniem. - Na szczęście została mi ze świąt olbrzymia tabliczka mlecznej czekolady z Miodowego Królestwa i zabawna miniaturka zielonego rybiego ale. Skonsumuję je i zapalę 5 i ¾ cala. - Wyjął nawet paczkę tychże papierosów, kupionych specjalnie na tę okazję, gdyż normalnie popalał Merlinowe Strzały, ale organizujący dzisiejsze spotkanie staruszek zaczął machać energicznie rękami i rozpaczliwie szeptać "nieee!". Ślizgon wzruszył ramionami, niepocieszony iż igra się z jego artystyczną wizją, lecz schował paczkę z powrotem i kontynuował:
- 3 stycznia, wtorek
59 kg - przerażający obsuw w otyłość - dlaczego?
- zapytał ze zgrozą, oglądając swe ciało z przodu i z tyłu, by ocenić ten tragiczny bilans wagi. - Jednostki alkoholu 6 - wspaniale - zadeklamował radośnie, celebrując swe życie alkoholika. - Papierosy 23 - bardzo dobrze - stwierdził, kiwając głową z uznaniem dla swej silnej woli. - Kalorie 2472 - zakończył, trochę spuszczając głowę i mówiąc to nieco ciszej, jakby liczył na to, że słuchacze nie zarejestrują tego obżarstwa zanotowanego w zimnych kalkulacjach.
- 9 rano.
Uch!
- wyrzucił z siebie z obrzydzeniem i niechęcią do życia. -Nie mogę znieść myśli o powrocie do Ministerstwa. Trochę pociesza mnie to, że znów zobaczę Daniela... - uśmiechnął się kokieteryjnie, ale zaraz mina mu zrzedła. - Ale właściwie nie powinnam mu się pokazywać, bo jestem gruba, mam pryszcza na brodzie i chcę tylko siedzieć przed telewizorem, obżerając się czekolada i przeglądając „Modną Czarownicę” - brzmiał niemalże płaczliwie, nie mogąc znieść swej tragicznej sytuacji życiowej. Zaprezentował gestem ręki swą osobę, w pełnej krasie nieszczęść i porażek, jakie go spotykają. - To nieuczciwe i niesprawiedliwe, że święta, które przynoszą stresujące i trudne do pokonania wyzwania finansowe i emocjonalne, są nam najpierw narzucane całkowicie wbrew naszej woli, a potem brutalnie odbierane, ledwo trochę się z nimi oswoimy - wygłaszał te prawdy życiowe początkowo rozgoryczonym tonem dyktowanym leniwością, ale w miarę mówienia jakby sam siebie przekonywał do prawdziwości swych tez, by zakończyć nie znoszącym sprzeciwu tonem. - Naprawdę zaczynałam się cieszyć, że normalny rozkład jazdy został zawieszony i wolno mi leżeć w łóżku tak długo, jak chce, jeść wszystko, na co mam ochotę, i pić Ognistą, kiedy tylko trafi się okazja, nawet rano - zarysował przed czytelnikami tę wizję raju jeszcze bardziej rozmarzonym tonem, niż gdy wspominał o Danielu Cleaverze, wszak było to istne Eldorado! - A teraz mam na trzy cztery odzyskać dyscyplinę wewnętrzną jak chudy, młody hipogryf - mruknął z przekąsem, gdyż takie cuda były przecież niemożliwe. - Uch! - dodał znów, po czym z hukiem zamknął książkę, skłonił się i zszedł ze sceny, wracając do stolika.
Powrót do góry Go down


Sasha Lahiri
Sasha Lahiri

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 93
  Liczba postów : 230
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7127-sasha-rita-lahiri
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7129-wyczuwam-dobra-karme-napisz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7221-sasha-lahiri
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyPon Mar 17 2014, 20:04;

Sashka zawsze skłaniała się ku pięknu, uwielbiała je podziwiać, pielęgnować, odnajdywać nawet w najzwyczajniejszych rzeczach. Czytanie taką pewnie dla większości było. Lahiri nie poświęcała temu jednak wiele czasu. Czytała książki krótkie i piękne, które chwytały za serce, wprowadzały w głęboką zadumę, by po niej skupić się na medytacji i spokoju ducha. Zapalała kadzidełka, parzyła herbatę, a pokój wypełniał się nieokreśloną energią, która nawet umarłego byłaby w stanie poruszyć. W tej kawiarni było jednak inaczej. Choć nie było w niej tyle energii, to jednak Sashka czuła, że to najlepsze miejsce w jakim mogła się dzisiaj znaleźć ze swoim przygotowanym fragmentem. Fakt, nie wiedziała co wygrać z tej książki, bo całość była tak nadzwyczajna, że fragment nie oddawał całego jej uroku. Cóż jednak poradzić? I tak się cieszyła, że może słuchać tych wszystkich pięknych fraz.
W końcu przyszła jej kolej. Wstała, podeszła na miejsce z którego przyjdzie jej czytać. Widziała dziwne spojrzenia ludzi, spowodowane pewnie jej nietypowym wyglądem. Nawykła, w końcu to nie pierwsza i ostatnia taka sytuacja. Wytłumaczyła wpierw kim jest główny bohater, czyli Oskar, któremu pozostało trzynaście dni do śmierci. Nigdy nie będzie wiadomo czy jest czarodziejem. Smutne, prawda? Dla Sashki nie było to jednak najważniejsze. Spuściła wzrok na wcześniej przygotowany pergamin, a z jej ust wytoczyła się fala słów:
"Tylko ciocia Rose się nie zmieniła. Moim zdaniem, za stara jest na to, żeby się zmieniać. Poza tym jest za bardzo ciocią Rose. Cioci Rose nie muszę ci przedstawiać Panie Boże, przecież to twoja stara kumpela, to ona kazała mi do Ciebie napisać. Musisz postarać się zrozumieć o kim mówię:[..] Ze wszystkich pań Rose ona jest najstarsza
- Ile masz lat, ciociu Rose?
- Potrafisz zapamiętać trzynastocyfrową liczbę, Oskarku?
- Och! Chyba przesadzasz!
- Nie. Lepiej, żeby nie wiedziano tu, ile mam lat, bo wyrzucą mnie i więcej się nie zobaczymy.
- Dlaczego?
- Jestem czarodziejką. Zwykli ludzie mają pewnie granice wieku, żeby być wolontariuszami. Ja już ją dawno przekroczyła.
- Jesteś przeterminowana?
- Tak
- Jak jogurt?
Tak dopytywałem się jeszcze chwile. Nikomu nie powiem. Była cholernie odważna, ze wyznała mi swój sekret. Ale dobrze trafiła. Nie pisnę słowa, chociaż dziwie się, że przy tych wszystkich zmarszczkach, które jak promenie słońca okalają jej oczy, nikt się jeszcze nie domyślił.
Innym razem poznałem jej kolejny sekret.
- Ciociu jaki był twój zawód?
- Nie uwierzysz jeśli ci powiem...
- Przysięgam, że uwierzę!
- Byłam aurorką, walczyłam ze złem!
- Bujasz!
- Byłam aurorką! Nazywano mnie Kwiatuszek dla niepoznaki.
Od tej pory kiedy dopadała mnie chandra i kiedy jestem pewnie, ze nikt nas nie słucha, ciocia Rose opowiada mi o swoich walkach: Kwiatuszek przeciw wielkiej Akromantuli, to było coś! Znaczy pan doktor twierdzi, ze one nie istnieją, ale na pewno żyły jeszcze przed nim. Czy jak opowiadała jak przez dwadzieścia lat zmagała się z mordercą, który wygrywał wszystkie sprawy sądowe, bo mamusia się za nim wstawiała i mówiła, że skoro człowieka nie ma, to nie ma też dowodu. Albo gdy opowiadała jak za pomocą jednego zaklęcia powaliła tłum dementorów! Te wszystkie opowieści wprawiają mnie w rozmarzenie, wobrażam sobie ciocię, drobną, trzęsącą się staruszkę i te wszystkie potwory. Wydaje mi się, że to ja. Staje się silniejszy. Wierzę, że mam siłę by przeżyć jeszcze jeden dzień."

Uśmiechając się do siebie i patrząc na niezrozumienie w oczach ludzi, wróciła na miejsce. Gdyby wiedzieli jak patrzeć oczami dziecka... To na pewno by pojęli, nie?
Powrót do góry Go down


Echo Merope Lyons
Echo Merope Lyons

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : Ścigająca
Galeony : 1913
  Liczba postów : 840
http://czarodzieje.org/t7121-echo-merope-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7122-listy-echo#203156
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7206-echo-lyons
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyWto Mar 18 2014, 11:50;

Echo przyszła na czas i wysłuchała spokojnie wszystkich uczestników. Czytali naprawdę świetnie, aż sama zaczęła w siebie wątpić, ale w końcu był to dobry trening przed teatrem! Wciąż jeszcze chichocząc po fragmencie przedstawionym przez Ślizgona, gdy czytała Puchonka, przygotowywała się na swoją kolej. Na szczęście udało jej się opanować rozbawienie i stanęła do zadania gotowa. Przedstawiła obecnym tytuł, autora i opisała mniej więcej sytuację rodzeństwa Gartaryen, o których miała zamiar czytać.

Jechali ciemnymi ulicami w karocy, zaprzęgniętej ośmioma testralami. Drogę oświetlało im dwóch służących, dzierżących różdżki z użytym zaklęciem Lumos. Rhye czuła smród bladego ciała Arylla, przebijający się przez silny zapach perfum z amortencją. Jej brat nic nie czuł, rozwalony na poduszkach obok niej. Myśli miał zajęte dalekim lądem po drugiej stronie morza.
- Nie będziemy potrzebowali całego plemienia - powiedział pół-wil. W palcach obracał pożyczoną różdżkę. Rhyenae wiedziała, że nigdy nie użył tak potężnej broni. - Wystarczy dziesięć tysięcy różdżek. Tak, wystarczy mi dziesięć tysięcy, żeby zdmuchnąć Siedem Departamentów. Lud z pewnością zjednoczy się i zechce wspomóc prawowitego Ministra. Blackowie nie mogą się doczekać pomsty za Seraphine i jej dzieci. Lud też pójdzie za mną. Oni też czekają na swojego Ministra - spojrzał na Arylla pytającym wzrokiem. - Prawda?
- To są twoi ludzie i kochają cię - zapewnił go kupiec Aryll. - Moi wysłannicy mówią, że czarodzieje wznoszą potajemne toasty za twoje zdrowie, a kobiety wyszywają chorągwie ze smokiem na dzień twego powrotu, Valearze.
Rhye nie miała swoich wysłanników ani żadnej innej możliwości dowiedzenia się, co myślą lub robią czarodzieje za morzem, lecz nie ufała słodkim zapewnieniom Arylla, tak samo jak nie wierzyła w to, co o nim mówiono. Ale jej brat przytakiwał kupcowi - własną różdżką zavaduję Uzurpatora - zapewniał ten, który nigdy nikogo nie zavadował. - Tak samo jak on mojego brata. Zabiję też Ministrobójcę, wpierw traktując go Cruciatusem za to, co zrobił mojemu ojcu.
- Tak będzie najlepiej - zapewniał go Aryll z cieniem uśmiechu, który dostrzegła tylko Rhye.
Cztery wieże gmachu tutejszego Ministerstwa wnosiło się nad wodami zatoki, bluszcz pustyni spowijał grube, ceglane mury. Ich karoca zatrzymała się przy bramie, gdzie jeden ze strażników obrzucił ich chłodnym spojrzeniem. Kupiec Aryll warknął coś do aurora w języku nieznanym Rhye, co spotkało się w podobnie wychrypianą odpowiedzią i znakiem, że mogą jechać. Valear zaciskał palce na Różdżce Smoków, a jego wyraz twarzy wyraźnie wskazywał na to, że boi się tak, jak siostra. Powóz zwolnił i zatrzymał się. Zasłony zostały rozsunięte zaklęciem i jeden z niewolników podał rękę Rhye, by pomóc jej wysiąść. Zauważyła, że jest tylko skrzatem. Za nią wysiadł jej brat z dłonią wciąż zaciśniętą na różdżce. Aryllowi w wydostaniu się z powozu musiało pomóc dwóch silnych niewolników.
(...)
Wśród gości znajdowało się wielu członków plemienia, ale byli też wśród nich najemni z innych obszarów, kapłan grubszy nawet od Arylla oraz dostojnicy z Wysp Merlina. Rhyenae przyglądała im się z zainteresowaniem, lecz z przerażeniem stwierdziła, że jest tam jedyną kobietą.

- Ci trzej są związani Przysięgą Wieczystą z wodzem Mogo - usłyszała szept Arylla, który kontynuował opis, wskazując jej kolejne osoby. Jej uwagę zwrócił mężczyzna z rodzinnych stron, których nigdy nie wiedziała, kiedy nagle poczuła na ramieniu wilgotną dłoń Arylla. - Spójrz tam, słodka księżniczko. Oto wódz we własnej osobie.
Wódz Mogo był o głowę wyższy od pozostałych mężczyzn, a mimo to poruszał się z gracją, jak Znikacz z ptaszarni Arylla. Okazał się młodszy niż się spodziewała, ale mógł mieć więcej niż trzydzieści lat. Warkocz Mogo, czarny jak noc, ciężki od wonnych olejków, obwieszony był dzwoneczkami, które podzwaniały delikatnie, kiedy się poruszał. Sięgał daleko poniżej pasa, nawet poniżej jego pośladków, a jego koniec ocierał mu się o tył ud. Rhye usłyszała od Arylla, że wódz ścinał swoje włosy dopiero kiedy został pokonany w pojedynku.


Dygnęła teatralnie i szybko zajęła swoje miejsce, czekając na kolejne fragmenty, o ile w ogóle miały się pojawić.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyCzw Kwi 03 2014, 19:22;

Serio nie będę tu pisać o tym, jaki to Filip był załamany.
Albo dobra. Napiszę. No bo jednak- Rekin złamał mu serduszko, nie? Najpierw je przeżuł, potem wypluł i jeszcze podeptał. Jeszcze do niedawna był pewny, że Ślizgon tylko sobie żartuje, że może ma zły humor, wszystko przez to, że jego drużyna przegrała mecz. Że po prostu kłamie, zwyczajnie kłamie w żywe oczy, jak na Ślizgona przystało. I że się pogodzą. Że uda mu się do niego dotrzeć, że uda mu się to, jak już milion razy i będą mogli być razem. Że będą mogli się przyjaźnić, jak dawniej. Ale Rekin postanowił to wszystko zakończyć, odciął pępowinę! Jak okrutnie.
Pewnie, że było mu przykro. Komu by nie było? Wciąż go kochał, tego nie da się ot tak zmienić. Nie istnieje gumka, która pozwoliłaby wymazać uczucia, które okażą się błędem. Ale tak samo, jak tego co łączyło go z Lailą i wszystkimi innymi, którzy z jakiś powód nie są obecni już w jego życiu- nie żałował tego. On już taki był, dobry z niego chłopak, głupi, ale dobry.
Poczekał na Rose przed szkołą, już bez czapki i szalika, bo robiło się coraz cieplej, ale kurteczkę jednak zarzucił, bo nie chcemy przecież by zamarzł, nie? Zwłaszcza, że przyszedł grubo przed czasem i teraz przestępował z nóżki na nóżkę, trochę się niecierpliwiąc. Tak, Filip, trzeba było przyjść tu już wczoraj.
Ale w końcu Rose musiała się pojawić i wtedy Filip podał jej ładnie ramie, by mogli radośnie mknąć w stronę kawiarni, którą wypatrzył już jakiś czas wcześniej, gdy to dzielnie szukał pracy. Po drodze pewnie paplali o jakiś głupotach i dopiero na miejscu mogli porozmawiać spokojniej. Ale najpierw słodycze!
-Więc... na co masz ochotę?- stanął przed ladą z szerokim uśmiechem, przyglądając się wystawce z ciastkami, ciastkami i innymi babeczkami. -Dzisiaj ja stawiam, więc wybieraj, White- uśmiechnął się łobuzersko, a gdy już dziewczyna się na coś wybrała zabulił za to ze swojej kieszeni, biorąc dla siebie także coś, pewnie jakaś wielką babeczkę, by utopić w niej swoje smutki, a potem usiedli gdzieś z brzegu. Bo zawsze siada się gdzieś z brzegu. I na pewno byli jednymi z nielicznych gości. Bo tak jest zawsze.
-Co tam?- zaczął, jakże ambitnie, dziubiąc palcem swoją babeczkę.
Powrót do góry Go down


Rose White
Rose White

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 78
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7886-rose-white#220483
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7888-napisz-kiedy-zechcesz#220490
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyCzw Kwi 03 2014, 20:19;

Przez całą drogę na miejsce spotkania z Filipem White rozmyślała co takiego chciał jej przekazać chłopak. W końcu rzadko się spotykają i zazwyczaj są to jakieś ważniejsze sprawy. Gryfonka jest dość blisko ze studentem, chociaż nie znają się tak długo. Z radością pozytywnie odpowiedziała na list, który do niej nie dawno doszedł, w sprawie spotkania. Od dłuższego czasu Rose nie ma co robić i morduje ją nuda. Nie ma jakiejś masy znajomych, więc siedzi w pokoju ze swoją ulubioną książką.
Z daleka ujrzała znaną jej sylwetkę o rok starszego Stone’a. Robiło się coraz cieplej, ale dziewczyna wciąż nosiła kurtkę i szali, aby się nie przeziębić. Jest tuż po feriach, a ona już chce wakacje. Pewnie, jak co roku pojedzie do rodziny w Manchesterze. Jej mina z lekka spoważniała. Za każdym razem kiedy wspomina tamto miasto przypomina jej się ojciec, którego tak bardzo nienawidziła. Nienawidziła za to co zrobił Frankiem i mamie. Już nie dbała o swoje uczucia. Zależało jej, żeby jej rodzina była szczęśliwa. Czy to tak wiele? Jak widać, tak. Pani Joan wciąż się nie pozbierała. Frankie nienawidzi ojca podobnie do Rose. Po prostu ich zostawił. Nie ważne, że miał jakieś tam długi, ale mógł powiedzieć. Mógł cokolwiek zrobić tylko, żeby zostać.
Brunetka nawet nie zauważyła, że jest już przy chłopaku. Uśmiechnęła się ciepło na powitanie. Bardzo lubiła spędzać czas z Filipem. Mimo tych wszystkich problemów, o których mówił Stone, była przyjemna atmosfera. Oczywiście Rose również się mu zwierzała, ale zdecydowanie mniej. Nie lubiła mówić o sobie, a co dopiero o swoich problemach.
Wreszcie weszli do Kolorowej Kawiarni. O niebo lepiej! Jest cieplej niż na dworze. Podeszli do lady i zaczęli wybierać  słodkość.
-Najmniejszą babeczkę, poproszę- powiedziała i wskazała produkt. Zawsze miała dystans do słodyczy, aby nie stracić wagi, nad którą długi czas pracowała. Kiedy otrzymała słodycz małymi kawałkami zaczęła go jeść.
-Nie mam już siły do nauki. Jedyne o czym teraz marzę to wakacje- odpowiedziała na zadane przez Filipa pytanie.- A u Ciebie?
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyCzw Kwi 03 2014, 21:52;

Ej, głupio tak, że spotykają się tylko, jak im smutno i źle. Powinni to zmienić! To przecież raczej do smutasów nie należeli. No dobra, Filipowi zdarzało się ostatnio smutać, ale to w pełni usprawiedliwione smutki i w ogóle. A Rekin niech się wypcha i zazdrości, hłe hłe. Bo kto siedzi teraz z Rose w kawiarni? Nie Rasheed, jaki smutek!
Nie byli przyjaciółmi, jeszcze! Ale w sumie to całkiem blisko im do nich było. A to dobrze, bardzo dobrze, bo biorąc pod uwagę fakt, że do niedawna Stone trzymał się tylko z Kanadyjczykami, potem pojawiła się Laila, a następnie Joshua i teraz Rekin to trochę lipa, że ma tak mało znajomych spoza "kręgu". Powiększamy zasięg, brawo!
Zmarszczył brwi, gdy dziewczyna zamówiła tycią babeczkę, ale wzruszył ramionami, bo co miał zrobić? Może nie chciała go naciągać? To piękne z jej strony. Szkoda, że powody były inne i Filip nie miał o nich pojęcia. Nigdy nie rozumiał tych rygorystycznych diet, którymi katowały się dziewczyny. Zwłaszcza te, które i bez tego były chude, jak patyk! Tak naprawdę to Rose przydałoby się trochę mięśni. Wystarczyłoby, że wyszłaby z Filipem na boisko na mały trening. Nabrałaby formy i mogłaby zjeść dwa ciacha! Widzicie? Same plusy.
-Dopiero co skończyły się ferie- wywrócił oczyma ze śmiechem i znów dziabnął swoją babeczkę, po czym podsunął jej kawałek na paluszku, tym wskazującym, o tak ładnie.
-W ogóle, to powinnaś przywyknąć, że będę cię nachodził, bo zostaję w Hogwarcie- uśmiechnął się, ale ten uśmiech zniknął z jego twarzy tak szybko, jak się pojawił. Bo sobie chłopaczek przypomniał, że Rekin wcale nie będzie chciał do tego przywyknąć. Smutek wielki.
-Bez zmian- wzruszył ramionami, próbując zamaskować zdenerwowanie wciskaniem w siebie babeczki, ale omal się nie zachłysnął i stwierdził, że lepiej, jak już się zwierzy Rose, bo komu? A może powinien pójść do Sharkera i powiedzieć mu, jak mu źle i przykro, że on go nie kocha, a on tak i w ogóle to chce być z nim do końca życia.
-Tak szczerze to wszystko jest do dupy, bo Rasheed ma mnie gdzieś i w ogóle to wyznałem mu miłość, a on teraz nie chce mnie znać. I chyba wszystko przez ten głupi mecz! Bo, jak ja mu mówiłem, co czuje to wcale nie uciekł ani nic i myślałem, że będzie już okej. Wiesz, tęcza i miłość wszędzie, a on.... zwyczajnie spierdolił. Ja nie wiem? To ze mną jest coś nie tak, czy z nim? Dla niego zostałem w tym przeklętym Hogwarcie- podsumował, wydymając wargi, jak niezadowolony pięciolatek, któremu ktoś zabrał zabawkę.
Powrót do góry Go down


Rose White
Rose White

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 78
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7886-rose-white#220483
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7888-napisz-kiedy-zechcesz#220490
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyCzw Kwi 03 2014, 22:52;

Co prawda to prawda. Rose nie miała za dużo mięśni. Czasami tylko wychodziła polatać, więc jeden trening by jej nie zaszkodził. Chociaż nadal by jadła tylko jedną babeczkę. Nie przepadała za dużą ilością słodyczy, jeśli dwa ciasteczka można nazwać dużą ilością. White lubiła Quidditcha, ale jej forma nie pozwalała na grę. Wolała siedzieć na trybunach i drzeć swoją małą mordkę ile się da.
-No właśnie! Skoro się skończyły ferie to wakacje powinny się zaczynać, prawda?- Powiedziała cicho chichocząc. Jednak jej wyraz twarzy szybko się zmienił na oburzony, kiedy zobaczyła jak Stone podkrada jej babeczkę.
-Naprawdę? Jejku! To wspaniale!- prawie krzyknęła. Już chciała wstawać z krzesła, żeby skakać po całej kawiarni z radości, ale stwierdziła, że to zły pomysł. Sama Rose nie wiedziała, że jest taka wybuchowa. Właściwie… To nikt nie wiedział. Dziewczyna już nie mogła się doczekać tych wszystkich chwil spędzonych z Filipem. To brzmi jakby o nim marzyła. Zabawne, ale nie. Dziewczyna obiecała sobie, że się nie zakocha. To tylko wygląda na piękne uczucie, ale tak naprawdę to rani. Tęsknisz za kimś to smutek. Nie przywitał się to smutek. Jeszcze gorzej jest, jeśli zdradza. To wtedy są już tortury. Gryfonka jednak wiedziała, iż nie każdy ma takie zdanie. Jeśli ktoś miał problem sercowy to pomagała. Nigdy by nie powiedziała, że miłości nie ma, bo sama w to nie wierzy. On jest, lecz nie u niej.
-Bez zmian? Musisz się jeszcze wiele nauczyć- zaśmiałam się.- Tragicznie ukrywasz uczucia, wiesz?
Uśmiech szybko zniknął z twarzy Rose, gdy wysłuchała streszczenia historii. Zastanowiła się chwilę, jak tu pomóc.
-On też Cię kochał, prawda?- zrobiła chwilę odstępu.- Nie realne jest, żeby miał Cię tak nagle w dupie. To jest po prostu nie wykonalne. Na pewno miał lepszy powód niż mecz. No przecież kto kończy znajomość przez głupi mecz? Nie wierzę w to, że on do Ciebie już nic nie czuje.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyPią Kwi 04 2014, 22:31;

Miłość jest dla frajerów, takich jak Filip. Szczerze by tego Rose nie polecił. Był zdecydowanie zbyt kochliwy, zwłaszcza, jak na faceta. Przecież tak nie wypada. Już nie raz przekonał się, że miłość rani. Ale w jego przypadku bolało każde rozstanie, bo wiązał się będąc pewnym, że to już na całe życie. W przypadku Rasheeda bolało podwójnie- był pewny, że już dorósł do tych wzniosłych uczuć. Prócz ukochanej osoby stracił też przyjaciela. I to było najgorsze, bo komu miał się teraz zwierzyć ze swoich problemów? Jego koledzy z drużyny wydawali się zajęci swoimi sprawami i nie chciał zawracać im głowy, więc została biedna Rose.
Ej, on jej nie ukradł babeczki. Dał jej spróbować swojej, no.
-Jej, spokojnie- zasłonił twarz dłonią, po czym rozejrzał się teatralnie po pomieszczeniu, jakby bał się, że ktoś ich zauważy. W rzeczywistości jej reakcja strasznie go cieszyła, była taka... szczera. Tego mu w ostatnim czasie bardzo brakowało. Chyba w tym właśnie momencie Rose stała się jego ulubioną koleżanką, ma przekichane.
Ale ona przynajmniej niczego nie udawała i miał dziwną pewność, że go nie zrani. Prędzej on ją, ale to ciii!
To, że Rose spostrzegła, że coś jest nie tak naprawdę go zaskoczyło, bo on taki nieogarnięty przecież. Wydawało mu się, że jest takim świetnym aktorem, a tu proszę!
-Prawdę powiedziawszy to on nigdy nie odwzajemnił mojego wyznania- objął się ramionami i spuścił łeb, gryząc wargi. -Skoro miał lepszy powód to czemu mi go nie powiedział? Wiesz, Rose... on jest taki... no, wiesz, to Ślizgon- powiedział, jakby to miało wszystko wyjaśnić. Bo wyjaśniało, czyż nie?!
Hłe hłe. -Opowiedział mi tyle o sobie, otworzył się, a teraz... teraz, jakby się wycofał. To tak, jakby ktoś mu groził, że no nie wiem, jak się ze mną zwiąże to go zabiją, czy coś. Ciągle powtarza, że nie zasługuje na takiego dupka, jakim on jest. Że powinienem przestać być taki głupi i dać sobie z nim spokoju. A to przecież nie jest takie proste. Już dawno bym to zrobił, gdybym mógł. Pstryknąłbym palcami i już bym go nie kochał. Rety, serio. Wiesz, mówi się, że jeśli odeszła od ciebie jedna osoba to wina leży po jej stronie. Ale jeśli ciągle ktoś cię zostawia to należy szukać błędu w sobie. Więc to chyba ze mną jest coś nie tak.
Powrót do góry Go down


Rose White
Rose White

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 78
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7886-rose-white#220483
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7888-napisz-kiedy-zechcesz#220490
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyPią Kwi 04 2014, 23:25;

Tak naprawdę Rose nie miała takiego dużego doświadczenia w miłości. Była zakochana raz, może dwa. Jednak to wystarczy, aby poznać ból jaki wyrządza to uczucie. Według nie każdy zasługuje na miłość. Oczywiście w dobry tego pojęcia znaczeniu. On jej po prostu nie chce, nie odczuwa potrzeby, aby to czuć. Radzi sobie bez niej i tak jest dobrze. White jest wrażliwą dziewczyną, dla tego jej rozstania bardzo przeżywała. Starała się jak najlepiej to ukryć. Udawać, że jest wszystko jak dawniej, ale zawsze przychodzi taki moment, że już nie ma się siły na kłamanie i chce się płakać. To po prostu niszczy od środka. Jedyne co możesz zrobić to przetrwać. Trzymać się przyjaciół i rodziny. Każdy tak ma. To jest nieuniknione.
- Dobra, dobra. Już nie wariuję- powiedziała z uśmieszkiem. Rose miała poczucie, że może Filipowi powiedzieć wszystko. Może z wyjątkiem jej ojca. O tym nie wie nikt oprócz rodziny White’ów. Brzydzi się na do niego w ten sposób odnosić. Wytrzymał piętnaście lat, to czemu kolejnych nie mógł znieść? Nie jest jeszcze gotowa, aby komukolwiek o tym wspomnieć. W przyszłości jest taka szansa, że Stone się o wszystkim do wie, ale najpierw musi to zrozumieć Gryfonka.
-Skąd wiesz? Może nie powiedział, bo nie chciał cię jeszcze bardziej zranić- podniosła jego podbródek dwoma palcami tak, aby patrzył na nią.- Ludzie robią różne rzeczy. Może miał rację, że jest dupkiem skoro zrezygnował z tak wspaniałej osoby, jak ty? Ale jeśli naprawdę myślał, że odkochasz się, bo on tak mówi, to naprawdę jest głupi. A z tobą jest wszystko w porządku. Ślizgon czy nie Ślizgon to żadna różnica. To, że jest w Slytherinie jeszcze nie oznacza, że nie ma uczuć i wszystko po nim spływa.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Kwi 06 2014, 10:14;

I dobrze, że nie miała tego doświadczenia. Bo to tylko rani. Zresztą, nie trzeba mieć doświadczenia w miłości by się zakochać, by trafić na tą jedną, jedyną odpowiednią osobę. To może przyjść do nas w każdej chwili. Nic nie dzieje się przypadkiem. Filip to w ogóle w przypadki nie wierzył. Nie wierzył w szczęśliwy zbieg okoliczności, we wszystkim doszukiwał się jakiegoś większego sensu. Uważał, że skoro jakaś osoba pojawia się na naszej drodze to musi być ona nam zwyczajnie pisana. Musi nam być potrzebna. Tak, jak na przykład Laila, która pokazała mu, że Hogwart nie jest taki zły. A potem Joshua, który nauczył, że przywiązanie jest dla frajerów i liczy się tylko seks, co potem wykorzystywał w relacji z Rasheedem. Ale tylko do czasu, no bo wyszło, jak wyszło i teraz jest dupa blada.
Spojrzał na nią tymi swoimi wielkimi, smutnymi ślepiami, no normalnie, jak ten piesek na jej gifku. Brakowało jeszcze, by zaskamlał albo coś w tym stylu.
-Bo jeszcze bardziej by mnie zranił? To niewykonalne- pokręcił głową, tym samym odtrącając jej palce i wyprostował się. -Myślisz, ze celowo mnie zostawił? By podtrzymać swój wizerunek "dupka"?- zapytał i aż się skrzywił. Do tej pory w ogóle o tym tak nie myślał, a teraz... Teraz był niemalże pewny, że właśnie DLATEGO Rasheed tak postąpił. Że po prostu nie chciał się z nim wiązać, bo jest takim wielkim, mhrocznym, zuym Ślizgonem, a Ślizgoni nikogo nie kochają i w ogóle. No, zabijcie mnie, ale sorry, Filip nie zna dokładnie Hogwartczyków.
-Ja po prostu bym chciał... no sam nie wiem- potarł dłonie o spodnie, wyraźnie zestresowany. -Po prostu z nim pogadać. Dowiedzieć się, dlaczego tak postąpił. Dlaczego zrobił tak, a nie inaczej. Czy ktoś mu groził, czy co? Czy to tylko taki jego kaprys? Czy mnie już nie lubi? Może nigdy mnie nie lubił i tylko się mną bawił. Albo szukał jedynie przyjemności, seksu, nic na stałe, a ja się przywiązałem. Zachowałem się, jak typowy Puchon, co?- zaśmiał się cicho, o dziwo całkiem wesoło. Ale trwało to sekundkę.
Powrót do góry Go down


Rose White
Rose White

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 78
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7886-rose-white#220483
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7888-napisz-kiedy-zechcesz#220490
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyWto Kwi 08 2014, 17:18;

Zdarzało jej się, że pomagała w sprawach sercowych. Chociaż sama nigdy się nie zakochała. Starała się pomóc jak tylko mogła. Zawsze była chętna do pomocy w jakiejkolwiek sprawie. Nigdy nikogo nie zostawiła. Nie potrafi tak po prostu się od kogoś odwrócić. Tak naprawdę Rose woli poczekać na tego jedynego, niż cierpieć sto razy po drodze. Od zawsze wiedziała, że jeśli ktoś się pojawia w jej życiu to ma wyznaczone zadanie. Nie wierzy w przypadki. Wszystko ma swoją kolejność.
-To chyba jednak nie wiesz, co to prawdziwy ból- spuściła wzrok na talerzyk po babeczce. O tym temacie Gryfonka wie wszystko. Może na taką nie wygląda, ale przeszła naprawdę wiele. Jest tak jakby, do niego przyzwyczajona. Rasheed rzeczywiście był trochę, jak typowy Ślizgon. Nie mógł stracić wizerunku.
-Więc z nim pogadaj. Tak na spokojnie, bez kłótni. Jeśli naprawdę chciał tylko krótkotrwałej znajomości to jest dupkiem- uśmiechnęła się pocieszająco. – Nie zachowałeś się jak typowy Puchon. Masz po prostu taki charakter, a to nie twoja wina. Przecież każdy ma uczucia- uśmiech zszedł z jej twarz.- Ja tylko chce, żebyś był szczęśliwy- dodała poważniej.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyPią Kwi 11 2014, 12:44;

Super, ale Filip zawsze uważał, że jeśli się z kimś wiąże to na całe życie. Tak go wychowano. Wszystkich swoich partnerów, nieważne, czy byli to chłopcy, czy dziewczyny, traktował tak, jakby miał z nimi pójść do ołtarza. Może i był kochliwy- ale gdy się zakochał to świata poza tą drugą osobą nie widział. No, do momentu aż nie zerwą. A potem zakochiwał się znowu i tak w kółko. Ale z Rasheedem było inaczej. Bo przecież nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, jak w przypadku Laili, która od razu mu się spodobała. Nie czuł motyli w brzuchu, gdy przebywał ze Ślizgonem i nawet wtedy, gdy się pocałowali nie wiązał z tym żadnej przyszłości. To tak... samo wyszło. Z czasem. Dojrzewało. Jak jabłko na drzewie, kurde. Co za metafory. I chyba nie zdawał sobie sprawy, że go kocha aż nie powiedział tego na głos.
-Z nim nie da się spokojnie- skrzywił się na samą myśl, że miałby teraz rozmawiać z Skarkerem. -On jest wybuchowy, porywczy i już wystarczająco go wkurzyłem. Nie mam zamiaru się za nim uganiać, jeśli on tego nie chce- postanowił. Twardo, nie? Patrzcie, jaki zdecydowany.
Od dzisiaj będzie Filipem, który nie ugania się za nikim, o! Jeśli Rasheed chciał mieć spokoju- proszę bardzo, Filip mu go da. Tyle tylko, ile chłopak będzie chciał, taki jest łaskawy. Ale powiedzieć to jedno, a zrobić drugie i zobaczymy, jak nasz Puchon wytrzyma w tym swoim twardym postanowieniu.
-A teraz koniec smutków- dodał, już znacznie weselej, wgryzając się w swoją babeczkę. -Naprawdę nie chcesz drugiej? Dzisiaj ja stawiam, poszalej- wyszczerzył zęby w uśmiechu. -Poza tym, jak będziesz tyle jadła... a raczej nie jadła to znikniesz i co wtedy? Kto będzie mi kibicował na meczach, co? Bo będziesz kibicować, nie?- poruszył zabawnie brwią. Oj, Fifi.
Powrót do góry Go down


Rose White
Rose White

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 78
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7886-rose-white#220483
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7888-napisz-kiedy-zechcesz#220490
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptySob Kwi 12 2014, 13:36;

Rose nie jest specjalistką od spraw miłosnych, ale wiedziała jak boli kiedy odchodzi od ciebie najważniejsza osoba. Właściwie tylko chwilowo najważniejsza. Co prawda miała tylko dwóch partnerów, po których stwierdziła, że miłość jest nie dla niej, ale widziała co to znaczy kochać. Teraz się na to uodporniła. Jest silniejsza, a przynajmniej stara się, aby na taką wyglądała. Kto jak kto, ale Gryfonka ma silną wolę. Postanowiła się nie zakochiwać, jakby miała na to jakikolwiek wpływ. Udało jej się! To brzmi nieludzko. Chociaż to prawda. Najważniejsi są przyjaciele i tego się trzyma.
-Nie to nie. Ja za ciebie nie decyduje- powiedziała spokojnie udając, że ma gdzieś co zrobi Puchon ze swoim życiem. W duszy modliła się, żeby nie spierdolił sobie tego życia. Przecież drugiego raczej nie dostanie.
Postanowienie postanowieniem, gorzej z realizacją. Rose trochę to zajęło, zanim ułożyła sobie życie po odejściu ojca. Zesztywniała na samą myśl o nim. Co noc myślała dlaczego to zrobił. Przecież było tyle rozwiązań, a on odszedł. Pomimo krzywdy jaką jej wyrządził tęskniła za nim. Nie mogła znieść myśli, że go nie ma przy niej.
Teraz Rose miała kolejne z martwienie. Nie chciała, żeby Filip zobaczył, że coś jest nie tak. Może i White była dobra w udawaniu, a przynajmniej tak jej się wydawało, ale tego nie potrafiła ukryć.
Usłyszawszy słowa chłopaka uśmiechnęła się do niego, lecz nie na długo. Nie chciała mu popsuć humoru.
-Nie, dzięki. Staram się jeść jak najmniej- spojrzała na niego przepraszająco. Filip Stone nie dostał pozwolenia od Rose White na kupno kolejnej babeczki. TEJ Rose White. Tak, właśnie to tak, której nikt w szkole nie rozpoznaje.- Ależ nie masz o co się martwić. Nawet jeśli bym kibicowała, to raczej Gryffindorowi. W końcu to my jesteśmy najlepsi- powiedziała z dumą.
Powrót do góry Go down


Filip Stone
Filip Stone

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pałkarz, kpt
Galeony : 716
  Liczba postów : 658
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5551-filip-stone#160789
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5558p15-fifi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8421-filip-stone#238190
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptySob Kwi 12 2014, 14:09;

A szkoda. Koty to mają siedem żyć i im tak dobrze. Poza tym, całe życie spędzają na leniuchowaniu i jedzeniu (no, przynajmniej mój). Filip też by tak chciał. Czasami miał ochotę zaszyć się pod kołdrą, z torbą słodyczy i nie musieć nic robić. Po prostu sobie tak trwać, nie przejmując się niczym. Bez poczucia, że komuś jest potrzebny, że ktoś na nim polega, czegoś od niego wymaga. Czasami chciałby mieć gdzieś innych, chciałby być zimnym dupkiem, ale zwyczajnie nie potrafił. Bo czuł się w obowiązku pomagać innym, być takim dobrym samarytaninem. No i wszyscy widzimy, jak to się skończyło.
Nie skomentował jej słów i jedynie wzruszył ramionami. Łatwo powiedzieć, by "porozmawiać na spokojnie", gdy nie zna się tej drugiej osoby, tej całej sytuacji. Filip mógłby tłumaczyć Rose godzinami, co jest albo czego nie ma między nim a Rasheedem a i tak by nie zrozumiała. To żaden przytyk, że jest głupia, czy coś w tym stylu. Po prostu Filip sam tego do końca nie ogarniał, więc co dopiero osoby trzecie. Zresztą, nawet tego od niej nie wymagał.
-Jak najmniej?- znów posłał jej arcy groźne spojrzenie. Rety, serio nie rozumiał dziewczyn. -Ale tylko słodyczy, jak najmniej, prawda?- upewnił się. No bo jeśli tylko słodyczy to w porządalu, ale tak ogólnie to by było niefajnie.
Dobra, chyba będziemy kończyć, bo piszemy kilka dni już i nie chcę blokować tematu innym, także uznajmy, że pogadali jeszcze sporą chwilę, a potem udali się z powrotem do Zamku. Filip ładnie odprowadził ją pod drzwi dormitorium i obiecał, że napisze, że się jeszcze spotkają i w ogóle i w szczególe.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Beauregard B. Bertran
Beauregard B. Bertran

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 170
  Liczba postów : 174
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8101-beauregard-b-bertran
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8230-gnojaki-pisza#227879
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8229-beauregard-b-bertran#227876
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptySob Maj 03 2014, 14:23;

Spodziewała się zupełnie innej reakcji ze strony Jarki. Myślała, że posiedzą razem pod tym drzewem, na spokojnie opanują zaklęcie, a na sam koniec pójdą do WS i nażreć się do syta. Jednak nie taki scenariusz był dany tej dwójce. Nie miała zielonego pojęcia co tak nagle pognało dziewczynę w stronę Hogsmeade. To było dziwie i to bardzo. Matko, a może ona chce porwać biedą Beauregardę dla okupu, albo sprzedać jej organy na czarnym tragu? A może chce wziąć ją do niewoli, co się dzieje? BBB chce do dormitorium i to w tej chwili. Jednak silny uścisk kolorowej dziewczyny uniemożliwił jakąkolwiek ucieczkę. Żegnaj, piękny świecie!
Może nie tak szybko? Co to w ogóle ma znaczyć? Porywa ją do kolorowej kawiarni? W tej chwili Bertran miała lekkiego mindfucka, serio. Dobra, trzeba to jakoś poukładać w całość. Kolorowłosa porwała dziewczynę do kolorowej kawiarni. Zaraz, przecież BBB w tej chwili ma włosy trudne do zidentyfikowania koloru. I wszystko jasne! Ona chce, żeby BBB przyłączyła się do jakieś złej armii ciemności, na Merlina, powinna szybko uciekać! Jednak za późno. Były już w środku. Cóż, będzie musiała grać na zwłokę, innej opcji nie ma. Usiadła przy barze i obserwowała poczynania młodej dziewczyny. Ciekawe co ona wyczynia w tym barze?
Powrót do góry Go down


Jaroslava P. Příborský
Jaroslava P. Příborský

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 279
  Liczba postów : 186
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8143-jaroslava-pharrell-priborsky#226287
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8154-sowka-jaroslavy#226352
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8152-jaroslava-pharrell-priborsky#226350
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptySob Maj 03 2014, 20:14;

Pędziła co sił w nogach, mając nadzieję, ze 1 - zdąży na czas, b - nie straci roboty, c - nie zgubi się, d - nie zgubi towarzyszki. Skręcenie kostki, czy atak jakiegoś obrzydliwaca te nie byłby Jarce na rękę. Biegła więc niestrudzenie czując palący ból w płucach. Ciągnęła za sobą tą szalona dziewczynę z nawet sobie nieznanego powodu. Może dlatego, że czuła, że pomiędzy nimi wisiało coś niedokończonego. Może po prostu podświadomie czuła, że dziewczyna jest do niej jakoś dziwnie nastawiona. Na pewno nie podejrzewała, ze w umyśle BEUREGARDY zrodził się tak niedorzeczny pomysł!
Gdy wbiegła przez główne drzwi do miejsca swojej pracy, nie bawiąc się w te od zaplecza, puściła BBB, weszła szybko za ladę, uśmiechając się ze skruchą jej zmienniczce, która pięć minut temu powinna zejść ze stanowiska. Jareczka dopiero dostała tą pracę, przeszła rozmowę kwalifikacyjną. Zdążyła się napracować niecały tydzień. Oby tylko jej minimalne spóźnienie nie było podstawą do jej zwolnienia! Wbiegła na zaplecze, zrzucając z siebie kurteczkę, związała włosy, ubrała się w uniform i czym prędzej wróciła za bar. Odetchnęła głęboko, jeszcze raz podziękowała dziewczynie z pracy, która już się zwijała i rozpoczęła najnormalniej w świecie swoją zmianę. Popatrzyła na BBB.
- Czegoś się może napijesz? Może jakieś ciacho, hm? - zapytała serdecznie się uśmiechając. W tym czasie zebrała drobne okruszki plątające się po powierzchni blatu, i wyrzuciła je skrzętnie do kosza. Uniosła wzrok na dziewczynę, uświadamiając sobie bardzo ważną rzecz.
- Ja się tobie nie przedstawiłam! - powiedziała może trochę za głośno, klepiąc się otwartą dłonią w czoło. - Jestem Jaroslava Příborský, ale możesz na mnie mówić Pharrell. W sum ie mów jak chcesz. - wzruszyła chudymi ramionami i podała jej rękę nad ladą.
Powrót do góry Go down


Leoš Příborský
Leoš Příborský

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 449
  Liczba postów : 412
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8128-leos-vladyslav-priborsky
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8171-krecik#226694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8169-leos-priborsky#226690
Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 EmptyNie Maj 04 2014, 12:36;

Leoś potrzebował czegoś słodkiego. Wielkiego kawałka chałwy! Albo jakiegoś innego cuda. Sernika, szarlotki. Czegokolwiek. Był naprawdę bardzo wzburzony po liście od Jespera. I po kolejnych listach które wymienili też. Był tak zły, że były tylko dwie opcje. Albo spuści komuś łomot, albo zje tony ciastek. Dlatego nie czekajac dłużej wypalił papierosa i wyszedł z zamku w kierunku tej wioski o dziwnej nazwie, której nigdy nie mógł wymawiać. Znaczy mógł, ale wtedy zawsze opluł sobie brodę. Angielski był jego zmorą. I ten brytyjski akcent. Tragedia. No ale nie ma się czym przejmować. Teraz potrzebował szarlotki. I był gotów połamać sobie dla niej język!
Wiał ten wiatr. Na Boga, było tak zimno. Leośowi średnio się to podobało. Dlatego wszedł do pierwszej lepszej Kawiarni, czyli Kolorowej Kawiarni. Oczywiście zaraz na myśl mu przyszła tęczowa flaga homosiów, co dodatkowo podniosło mu ciśnienie. Zrobił jednak trzy wdechy i od razu mu się poprawiło. Wszedł do środka, i tam zobaczył swoją kochanąjedynąnajlepsząkolorową siostrę bliźniaczkę Jareczkę. No i uśmiech od razu wpełzł mu na twarz. Oczywiście, był trochę zły że kpiła sobie z jego proźby no ale wiedział że będzie mógł w koncu z kimś po czesku porozmawiać!:
-Miláček! Jak rád tě vidím! Co tady děláš?- zapytał podchodząc do niej i całując ją w policzek. Tylko przy niej pozwalał sobie na takie spoufalanie się. Dopiero po chwili zauważył drugą dziewczynę. Dziwną jakąś taką. Na pewno nie czeszkę. Machnął jej ręką. I po co ona tu?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kolorowa kawiarnia - Page 3 QzgSDG8








Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty


PisanieKolorowa kawiarnia - Page 3 Empty Re: Kolorowa kawiarnia  Kolorowa kawiarnia - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kolorowa kawiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 14Strona 2 z 14 Previous  1, 2, 3 ... 8 ... 14  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kolorowa kawiarnia - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-