Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Małe targowisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptySro Cze 12 2013, 14:20;

First topic message reminder :

Małe targowisko  - Page 2 Tumblr_mht480tBnA1qm6lk3o1_400
Nie jest to zbyt wielki plac targowy, ale można na nim znaleźć zarówno produkty spożywcze, jak i drobne, magiczne pamiątki. Chociażby pałeczki, które same nas karmią, magiczny wynalazek XXI wieku! 
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Skyla A. Quinley
Skyla A. Quinley

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 527
  Liczba postów : 657
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4434-skyla-astrid-quinley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4460-papuzka-aurelia-farge
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptyPią Sie 02 2013, 01:31;

To była brawurowa akcja, chociaż Sky wciąż się nie mogła nadziwić temu, że Aaron użył kart, a nie jakiegoś zaklęcia... avady na przykład? Bo tylko tak można przemówić do tych bestialskich węgorzy, jak sądziła wcześniej. Quinley w ogóle była przekonana, że ci menele byli albo na usługach krwiożerczej ryby, albo jeszcze lepiej, to węgorz przywłaszczył ich ciała, wcześniej wysysając mózg przez rurkę. Tak. Dlatego nie wahała się długo i zakładając, że Lawyers się odpowiednio wcześniej schylił, Quinley wskoczyła mu na barana z rozpędu i pooomknęli w kierunku wioski, z dala od meneli czy innych węgorzy. Ona się jeszcze z nimi policzy, przyrzekła sobie. Po prostu... zrobi to później. Potrzebowała planu. I strategii. To zadanie było definitywnie zadaniem dla gitowców, ach, szkoda, że Scarlett nie było w Japonii!
Sky założyła, że menele-węgorze wcale nie poprzestaną na jakimś lichym świętowaniu tylko z tego powodu, iż odzyskali melinę, nienie, węgorze z tego gatunku nie gustowały w półśrodkach... no przynajmniej tak zakładała ślizgonka. Zapewne teraz przygotowywali już ruszt, na którym upieką rączki i nóżki, wcześniej wyrwane Quinley i Lawyersowi. Dlatego, aby zbiry ich nie wyśledziły, albo przynajmniej nie zrobiły tego od razu, dwójka uciekinierów udała się na małe targowisko, w celu oczywiście wtopienia się w tłum! Co być może było planem życia w teorii, w praktyce natomiast Sky i Aaron przyciągali bardzo dużo spojrzeń, definitywnie wyróżniali się z tłumu! Nie dość, że różowe włosy dziewczyny dało się zauważyć z kilometra, to jeszcze teraz była przecież na barana u krukona.
- Widzisz ich gdzieś? - zapytała konspiracyjnie, pochylając się do Lawyersa. W końcu jednak uznała, że to faktycznie zła taktyka i jakoś się z niego zgramoliła, po czym pociągnęła prosto w tłum. - W ogóle raaany, to jak załatwiłeś ich tymi kartami, NIE WIERZĘ, da się tego nauczyć? Bo wiesz, to może sposób na węgorze, gdyby opatentować taki ZESTAW KART NA WĘGORZE, miałbyś galeonów, a galeonów, nie musiałbyś nawet studiować! - ach, ale się podjarała, głosik jej skoczył o oktawę nawet, kiedy wyobrażała sobie, że przewracając stronę jakiegoś czarodziejskiego pisemka, natrafia na reklamę takiego zestawu, a wszystkie węgorze czarodziejożercy zaczynają drżeć ze strachu. Plan życia!
Powrót do góry Go down


Aaron Lawyers
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 285
  Liczba postów : 291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6053-aaron-lawyers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6074-magnus
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8314-aaron-lawyers
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptyPią Sie 02 2013, 01:59;

Miał jeszcze w zanadrzu nieco bardziej specjalne karty, ale wolał się do tego nie przyznawać. Bawił się trochę prawdziwą magią i uczynił z nich swoją broń. Niektóre były wykończone metalem, dzięki jego zdolnościom transmutacji, dzięki czemu były cięższe i całkowicie ostre. Na tyle, by wbić się w ciało przeciwnika. Miał też takie, które wybuchały, gdy trafiały w cel, a nawet takie, nasączone zaklęciem petryfikującym. Widział uśmiechy ludzi, kiedy bawił się nimi między palcami. Zwyczajne karty powiecie? Nic bardziej mylnego.
Ale departament niewłaściwego użycia czarów pewnie nie byłby zachwycony jego inwencja twórczą...
Nie przeszkadzało mu to, że dziewczyna siedziała mu na barana. Była leciutka. W ogóle ładnie tu było wieczorem. Księżyc jasno świecił. Gwiazdy mu wtórowały, a tłum japończyków nie malał, bo wiadomo, że świeże rybki można dostać o każdej porze dnia i nocy.
- Spokojnie, nie gonią nas. - Rozejrzał się dookoła. Był wyższy od większości otaczających ich ludzi. Tym również wyróżniał się z tłumu. Zaciągnął ją gdzieś w zaułek, żeby uwolnić się od stłoczonej masy ludzkich ciał i natrętnych, nieprzychylnych spojrzeń.
- Mówisz, że od teraz nie możemy czuć się już tacy bezkarni i bezpieczni? Podpadliśmy im. Będziemy musieli się trzymać razem. - Uśmiechnął się do Sky radośnie. - Kurde... są tu! - stęknął cicho. On musiał się schylić, ona nie musiała. Miał nadzieję, że ich nie dostrzegą, gorzej, że widział wyraźnie, jak ktoś wskazuje im kierunek, w którym się udali. Może jakoś uda im się zmylić pościg?
- Da się tego nauczyć. Jak widać z resztą - rzucił gdzieś w eter, bo teraz wypatrywał pomiędzy ludźmi w tłumie ich prześladowców. Cały czas trzymał dziewczynę za rękę, żeby jej nie zgubić. Była na tyle drobna, że nie byłoby to trudne, chociaż pewnie bez problemu wypatrzyłby jej różowe włosy, nawet w nocy.
Rozkoszna istotka. Nieco paranoiczna, ale rozkoszna.
- Schyl się. - Ścisnął mocniej jej dłoń i przykucnął, opierając plecami o stragan. Jakiś japończyk obrzucił ich oburzonym spojrzeniem. Wyszczerzył się do niego i pomachał mu dłonią w geście brytyjskiego powitania, mężczyzna był wyraźnie niezadowolony, że pchają mu się za ladę. No trudno... teraz byli tajnymi agentami, których ścigali słudzy samego diabła.
No bo jeśli dziewczyna nie kłamała...
Pociągnął ją bliżej, bo wciąż wystawały jej nogi.
Jak to się mówi... życie na krawędzi, nieprawdaż?
Trzeba było przeczekać burzę.
Zdyszał się nieco, pomimo jej niewielkiej wagi. No bo pędził przecież ile sił w płucach. Nie miałby siły na kolejny taki sprint, ale nie porzuciłby przecież teraz swojej towarzyszki, jako przynęty dla eee... tych węgorzy, jak ich nazywała.
Tymczasem odwrócił głowę i zauważył, że na stoisku, za którym się skryli, sprzedaje się...
Węgorze.
Wędzone węgorze.
Cóż za ironia losu!
A Japończyk chyba tracił cierpliwość, bo krzyczał coś niezrozumiale i gestykulował przy tym dość gwałtownie.
Chłopak nakazał mu gestem milczenie, licząc, że nie zdradzi ich pozycji wrogowi.
Trwała przecież bitwa.
- Sky. Jakieś informacje na temat liczebności oddziałów nieprzyjaciela? Wywiad środowiskowy? Streszczenie możliwości wroga? - Wczuwał się powoli w rolę. Pomimo całej zabawności tej sytuacji, mogło się zrobić zaraz niebezpiecznie.
Eeee tam.
Razem dadzą radę.
On miał karty, a ona różowe włosy.
Powrót do góry Go down


Skyla A. Quinley
Skyla A. Quinley

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 527
  Liczba postów : 657
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4434-skyla-astrid-quinley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4460-papuzka-aurelia-farge
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptyPią Sie 02 2013, 12:27;

Och.
Są tu.
Skyla nie była zdziwiona, w końcu zakładała, że będzie im ich trudno zmylić. W końcu halo, to definitywnie nie byli zwykli menele, zakładając oczywiście, że a) węgorz im płaci b) wyssał ich mózgi i ma kontrolę nad ich ciałami. Tak nawiasem mówiąc, Quinley zakładała, że to opcja druga jest bardziej prawdopodobna.
- Rany, pewnie wyśledzą nas w Hogwarcie, węgorz nam nie odpuści, już nigdy się od nich nie uwolnimy, co robić, co robić... - zaczęła się zastanawiać na głos, chociaż ton jakim to powiedziała, wcale nie wskazywał na to, że się boi, czy chociaż nawet martwi. Rzuciła po prostu ot tak, wesoło, po czym skuliła się obok Aarona pod straganem, pod którym się schowali, posyłając oburzonemu Japończykowi mordercze spojrzenie, bezgłośnie informując go, że chętnie skróci go o głowę, jeśli tylko powie coś węgorzom. Cóż, jeśli Japończyk nie potrafił czytać z ruchu warg, groźba chyba nie wydała mu się szczególnie straszna. A powinna, ha! Nie wiedział z kim zadarł.
A zadarł ze Skylą Astrid Quinley, która teraz była kapitanem, ale nie takim zwykłym, o nienienie, wtedy jak ratowała Cortę, była zwykłym wilkiem morskim. Teraz natomiast, była prawdziwym generałem.
- Jest ich trzech żołnierzu, jeśli doświadczone nam przez informatorów informacje są prawdziwe, to znaczy, że mamy do czynienia z w ę g o r z a m i, dla uściślenia, ich mutacją. Czarodziejożerną. A teraz nas szukają i obawiam się, że ciągnie swój do swego, dlatego prędko nas znajdą po tym odorze wędzonych ryb - skrzywiła się nieznacznie, wychylając się się trochę zza lady, krzywiąc się na widok leżących tam węgorzy. Już nigdy nie tknie żadnej ryby.
Tymczasem spoceni i definitywnie wściekli menele, zdążyli się dowiedzieć, gdzie to tak zręcznie Aaron i Skyla im umknęli. Nie uwierzycie, ale naszą dwójeczkę sprzedała ta sama kobieta, która jakiś czas temu sprzedała Quinley tę lipną mapę i po prostu zapamiętała charakterystyczną dziewczynę, która tym szalonym sprintem z Lawyersem zwracała na siebie jeszcze większą uwagę... i menele, kierowani najczystszą chęcią zemsty, po prostu obrali sobie za punkt honoru odnaleźć tego gościa od kart, na którego wyklęli się w swoim ojczystym języku potwornie, oraz jego różowowłosą przyjaciółkę, która wykurzyła ich z meliny.
Tak, to była wojna.
Dlatego, kiedy Sky przez dziurę w drewnianej ladzie, która służyła za ich strategiczne okienko za świat, dostrzegła trójkę tych parszywych oprawców, a Japończyk u którego się chowali, wrzeszczał coraz bardziej i zacieklej, robiąc się czerwony na całej pyzatej twarzyczce, zdradzał ich genialną kryjówkę, Skyla postanowiła działać. W międzyczasie uznała również, iż Japończyk również jest na usługach węgorza/węgorz wyssał mu mózg, a te małe węgorze to jakiś rodzaj kanibalizmu-węgorzylizmu, który jest tak opłacalny, że węgorz buduje imperium, sprzedając ryby naiwnym czarodziejom. Interes się kręcił. A oni, Aaron i Skyla postawią temu kres, ratując Japonię od plagi drogich ryb, na który monopol wyrobi sobie węgorz-czarodziejożerca-jaksięokazuje-psychopata.
Nie czekając zatem, aż opasły sprzedawca wyda ich menelom, Sky-Generał podniosła się zza lady energicznie, machając do meneli radośnie, niestety nie ustalając wcześniej żadnej taktyki z Aaronem, nie dzieląc się z nim nawet swoim planem.
W końcu na wojnie trzeba sobie ufać, czyż nie?
Chyba rozjuszyła tym tych nikczemników, bo wszyscy zacisnęli pięści, idąc w jej stronę, dysząc ciężko. Raczej nie mieli ochoty na przedłużanie włosów, kolorowe końcówki i czy chociażby umycie tych swoich strąków, niee, mieli trochę inne zamiary. Zanim jednak zdążyli dojść do tej lady, Quinley złapała za pierwszego z brzegu węgorza i cisnęła nim, prosto w menela nr 1, którego nazwałam w jakimś poście, ale nie chce mi się sprawdzać. Celny rzut, bowiem menel dostał węgorzem PROSTO W TWARZ, na co Quinley zareagowała dzikim krzykiem euforii, chcąc się jeszcze koniecznie upewnić, że Aaron to widział. Powinna dostać za tę brawurową obronę medal, definitywnie. Ignorując już kompletnie wrzaski i włosy, które leciały z wyrywającego je sobie z głowy pyzatego Japończyka sprzedawcy, Quinley podniosła dwie następne ryby, z całej siły ciskając nimi w meneli. Cóż, tym razem poszło jej chyba trochę gorzej, bo jedną całkowicie chybiła, druga natomiast pacnęła żula w udo, sniff.
I teraz chyba zaczynał się kontratak wkurwionych meneli, bowiem menel 1, jak już wiemy, urodzony strateg, z twarzą całą w jakimś rybim śluzie, zarządził, że oto obalają fortecę Aarona i Sky, czyli oczywiście to stoisko Japończyka na granicy zawału, bo ich rybi oprawcy muszą dostać nauczkę. Za melinę. Za karty. Za węgorza na twarzy. Menel dowódca po japońsku poinformował ich również, że nie zważają na nic, na żadne kobiety, na żadne dzieci, żadne sieroty. To była wojna!
Sky rzuciła jeszcze jednym węgorzem, ale menele na usługach Czarodziejożercy uchylili się przed nim zręcznie, będąc jakieś dwa metry przed stoiskiem.
- Spierdalamy? - zapytała Lawyersa, chociaż i na ucieczkę mogło być trochę za późno. Ups?
Powrót do góry Go down


Aaron Lawyers
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 285
  Liczba postów : 291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6053-aaron-lawyers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6074-magnus
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8314-aaron-lawyers
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptySob Sie 03 2013, 03:09;

Dziewczyna zaczęła rzucać w nich rybami ze stoiska. Straganiarz stracił cierpliwość. Jeśli dotychczas był wściekły, to teraz wpadł w furię. Mężczyźni, którzy na nich nacierali... jeden z nich wyciągnął coś ostrego, wyglądało jak shiv. Kilkoro ludzi z tłumu chyba trochę za dużo nasłuchało się niepochlebnych opinii na temat Aarona i Sky, więc ruszyło w ich stronę.
- Chyba już za późno na ucieczkę, mała... - Uśmiechnął się drapieżnie. Tym razem sięgnął po różdżkę. Miał tylko nadzieję, że nie wylecą za to z Hogwartu.
Wszystko potem stało się w jednym momencie.
Świat na chwilę zamarł. Lawyers to widział. Zdawał sobie sprawę z ich nieciekawego położenia i chociaż zdążył złapać Sky w pasie i pociągnąć na ziemię, zanim stragan się przewrócił i powalił stojącego za nim sprzedawcę, zgniatając go w dość nieprzyjemny sposób, to nie miał nawet sekundy oddechu na triumfowanie. Ledwie stanął na równe nogi, a już otaczali ich jacyś ludzie.
To byli źli ludzie.
Ludzie, którzy nie potrafią się bawić...
Niektórzy zakasali rękawy, a kilkoro miało w rękach ostre narzędzia. Może nie chcieli im zrobić krzywdy, ale tylko ich przestraszyć. Kopnąć kilka razy i wyrzucić w krzaki. Odruchowy ruch ręką, sięgnął za pazuchę i to chyba przesądziło o ich reakcjach. Niektórzy się cofnęli, inni uznali to za próbę ataku. Na ich czele ruszyła niestrudzona trójka pijanych pseudo-bohaterów, przywódców spod ruin.
Mieli dość wypite i dość odwagi żeby posunąć się dalej, niż inni. Dość głupoty.
Szybki ruch. Nawet go nie zauważył. Nóż pod żebra Sky. Nie zdążyłby jej ochronić.
Poczuł zimny pot i swój oddech. Głęboki oddech, panika i zimna furia zmieszana z niezrozumieniem. Niewinna zabawa, która kończy się tak tragicznie?
Widział dalej tylko szkarłatną czerwień krwi na nożu i złe, wykrzywione twarze oprawców, którzy nagle zdali sobie sprawę, że walczą z... dziećmi. Że Aaron sięgnął tylko po patyk. Że w gruncie rzeczy nie zrobili im krzywdy. Było już za późno. Mężczyźni odsunęli się przerażeni, ale było ZBYT PÓŹNO.
Ostatnie spojrzenie, ostatnia próba ogarnięcia tej sytuacji.
Potem nastała chwila ciszy.
I wściekłość.
I chaos.
Krzyknął coś i wymachnął różdżką. Jego oczy płonęły.
On też był ranny. Jedno z ostrz zatopiło się w jego udzie, chociaż on teraz tego nie czuł. Rządził nim instynkt przetrwania i żądza zemsty.
Ziemia zapadła się o parę centymetrów. Potężne tąpnięcie, po którym nastąpiła fala uderzeniowa, odrzucając wszystkich dookoła o kilka metrów.
Był zmęczony i... taki słaby. Uświadomił sobie, że większość krwi na ziemi, to jego krew, spojrzał na lewo i zauważył Quinley. Bał się spojrzeć niżej, niż w jej oczy, bał się. Po prostu bał się.
Wszyscy rozpierzchli się w popłochu.
Przykląkł. Z bólu i osłabienia. Złapał na ręce ślizgonkę. Rana nie była głęboka, ale teraz tego nie wiedział, nie rozumiał.
Serce waliło jak oszalałe, rozum tracił kontrolę, przekazując ją impulsywnej fali emocji, które nim targały.
Dlaczego?
- Sky! - Krzyk uwiązł mu w gardle. Chyba przegraliśmy... To już przestało być zabawne.
Powrót do góry Go down


Skyla A. Quinley
Skyla A. Quinley

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 527
  Liczba postów : 657
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4434-skyla-astrid-quinley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4460-papuzka-aurelia-farge
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptySob Sie 03 2013, 13:28;

W rzeczy samej, chłopiec z kartami i dziewczynka z różowymi włosami byli dziećmi. Prowokującymi dorosłych, nieznośnymi, przynajmniej w przypadku Skyli hehs, dziećmi. Quinley nie zdążyła się uchylić, ba, nie zdążyła zarejestrować, że menel, który doskoczył do stoiska, miał w rękach ostre narzędzie. I w tym momencie, po raz pierwszy w życiu Sky, jej fantazje i wyobraźnia zaprowadziły ją na samą granicę śmierci. Która wydała się Quinley tak kusząca, tak pociągająca, że zapragnęła ją przestąpić. Równocześnie ta granica była tak daleko, tak daleko.
A Skyla była zmęczona, za bardzo zmęczona, aby zrobić chociaż krok. Który wydawał jej się tak ciężki, jak wtedy na wycieczce, kiedy musiała podnosić wysoko nogi, aby buty nie zostały w błocie. Zaśmiała się na to wspomnienie. Śmiech jednak nie wydobył się z ust nieprzytomnej już dziewczyny, rozbrzmiewał echem w jej głowie, przypominając burzę z piorunami, która rozegrała się na granicy. Kiedy śmiech ustał, zrobiło się tam bajecznie cicho. Światło przyjemnie się sączyło, otulając twarz, pieszcząc, zapewniając, załamując się na pierścionku na zastygłej dłoni Skyli. Ziemia, na której leżała była taka miękka, taka ciepła, cudownie kolorowa. Nie było tam nikogo innego.
Było za późno?, zapytała sama siebie. Za późno na odszukanie... Olliego? Na żal? Na tęsknotę? Na budowanie wymarzonego domu? Było za późno na szczęście, na latanie z motylami, na radość, na bycie niebiańską. Było po prostu za późno. Spokój, który ogarniał Skylę okazał się jej największym przekleństwem. Wszystko straciło na znaczeniu, zastygłe pioruny wywołane przez śmiech Quinley miały już nigdy nie rozbrzmieć, granica zbliżała się niebezpiecznie, ale Sky nie była pewna, czy chce ją przestąpić.
Dziewczynka z różowymi włosami. Z nożyczkami. Z ideałami. Z marzeniami. Z problemami. Wypełniona tęsknotą i wiarą, właśnie przekraczała granicę. Z uśmiechem. Który w przeciwieństwie do śmiechu, nie wywołał nawet lekkiej bryzy. Było gorąco. Zbyt gorąco. Granica parzyła, Skyla chciała się wycofać. Ziemia na której leżała, zaczęła tchnąć stęchlizną, przejmującym chłodem.
Słońce się schowało.
Spokój uleciał.
Niebo z zastygłymi piorunami zdawało się pękać na pół.
Krzyk nie przeciął nic, oprócz skóry Quinley. To on to wszystko zrobił? Nie wiedziała, nic już nie wiedziała. Poczuła falę bólu, tak dotkliwego, iż krzyk uwiązł jej w gardle. Ból był jak przypływ, zmieniał częstotliwość. Najgorsze było ta nadzieja, że już nie wróci. Bo wracał. Nie chciała tak umierać, nie chciała teraz, nie chciała tutaj, na małym targowisku, wśród odoru ryb i opasłych Japończyków.
Niebiańska Skylo?

I prawdopodobnie właśnie tutaj skończyłaby się historia Niebiańskiej Skyli Astrid Quinley, gdyby nie pewien Japończyk, który zdołał odkopać się z okopów wszędobylskiej znieczulicy ludzkiej i pomóc dziewczynie, równocześnie nakazując Aaronowi zerwać rękaw koszuli i uciskać nim swoją ranę. Swoją koszluję natomiast użył jako prowizorycznego bandaża dla nieprzytomnej Quinley, którą zarzucił sobie na ręce i zaniósł, zgodnie zapewne ze wskazówkami Lawyersa, wprost do pielęgniarki, która odesłała Skylę do munga, tym samym kończąc jej wakacje w Japonii. Wolała zrzucić karb ratowania życia na bardziej doświadczonych, sama zajęła się raną krukona.

z/t
Powrót do góry Go down


Aaron Lawyers
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 285
  Liczba postów : 291
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6053-aaron-lawyers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6074-magnus
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8314-aaron-lawyers
Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 EmptySob Sie 03 2013, 23:32;

Patrzył na jej twarz.
Gasła w jego ramionach.
Stygła.
Jej umierające ciało zdawało się teraz dosłownie przelewać mu przez ręce. Ułożył ją na ziemi. Próbował zatamować krwawienie, ale... sam był zbyt słaby. Cięcie musiało rozciąć aortę. Przypływ adrenaliny przyspieszył pracę serca, które teraz bezlitośnie wypompowywało życie również z niego. Nie miał tego świadomości. Nie zważał na to.
Co by było, gdyby nie zaatakował tych ludzi? Gdyby nie próbował sięgnąć po różdżkę.
Chłód w oczach, które zachodziły mgłą, ale wciąż wydawały się być oczyma bestii.
Wściekłość, chłodna furia, która go ogarniała. Ściskał w dłoni różdżkę z miażdżącą siłą, ale siła jego mięśni malała. Uścisk się rozluźniał. Nadal mógł walczyć, gdyby ktoś spróbował się zbliżyć.
Jak ranne zwierzę, które zdaje sobie sprawę z tego, że za chwilę umrze, ale chce umrzeć walcząc o życie.
Nie zależało mu na tym.
Kolejny akt altruizmu, kiedy tulił ciało ślizgonki. Ciało przesiąknięte krwią, broczącą jego ubranie i ziemię pod ich stopami. Gdzie podziała się zabawa? Ta niewinna zabawa?
Nachylił się i zdążył wyszeptać dziewczynie na ucho kilka słów, zanim zemdlała.
- Nie dam Ci umrzeć. - Ale był już tak słaby... zbyt słaby. Jej ciało zsunęło się z jego kolan i spoczęło na ziemi. Odkaszlnął, czując, jak uchodzi z niego energia.
Ktoś przepchał się przez tłum w ich stronę. Próbował unieść rękę, zaatakować, ale... nie dał rady.
Dobrze.
Mężczyzna chciał pomóc.
Podniósł Sky z ziemi. Nagły przypływ sił. Krukon podźwignął się na równe nogi i ostatkiem sił oderwał rękaw swojej koszuli. Zawiązał go na udzie, powyżej rany. Może się nie zdąży wykrwawić.
Zaprowadził ich do pielęgniarki.

Nie musiał na szczęście wylądować w Mungu. Obyło się na kilku zaklęciach i eliksirze, stymulującym produkcję krwi. No i całą nocą w łóżku. Nieprzespaną nocą.
Ona walczyła o życie, a przynajmniej tak sobie wmawiał i dlatego nie mógł zmrużyć oka.

z/t
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Małe targowisko  - Page 2 QzgSDG8








Małe targowisko  - Page 2 Empty


PisanieMałe targowisko  - Page 2 Empty Re: Małe targowisko   Małe targowisko  - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Małe targowisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Małe targowisko  - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
japonia
 :: 
Wioska Sakura
-