Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sklep Scrivenshafta

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyPią Cze 11 2010, 22:40;

First topic message reminder :


Sklep Scrivenshafta

To jeden z częściej odwiedzanych sklepów w Hogsmeade przez uczniów, a to za sprawą tego, że sprzedają wszelakie artykuły papiernicze. Można tu dostać pergaminy we wszelakich kolorach, pióra o wybranych grubościach i długościach, a nawet te samopiszące. Po za tym mają szeroki wybór wszelakich notatników i zeszytów. Od niedawna można tam także zakupić niektóre miotły.

Dostępny asortyment:

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.

Kostki na przedmioty trudne do zdobycia:
Uwaga! Przedmiotów trudno dostępnych nie można kupować listownie!
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySob Gru 18 2021, 16:31;





Do sprzedawców,
Sklep Scrivenshafta

Chciałbym zamówić u Państwa jeden magiczny dziennik o numerze okładki podanym z tyłu koperty.

Do listu załączam 60 galeonów i adres dostawy.

Pozdrawiam,

Felinus Faolán Lowell

Dołączono 60g
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySro Sty 18 2023, 20:29;

wątek pracowniczy

Wracam z zaplecza z wizytacji u szefa z wymalowanym co do chuja na mordzie. Mam dzisiaj jednak to szczęście, że dzielę zmianę z @Zoe Brandon, na którą spoglądam osłupiały. – Pokazał mi swój nowy kubek z napisem „world's best wizard”, zapewne kupionym we "Wszystko za galeona" i spytał co sądzę o nowej kampanii reklamowej z nim w roli głównej. W sensie z nim i z kubkiem, bo jak się okazało można do środka włożyć aż piętnaście piór. Przedstawił mi cały plan. Scena pierwsza to ujęcie jak siedzi u siebie, pije kawę i notuje coś skrupulatnie w notesie. Scena druga to albo ja albo ty, jeszcze nie zdecydował, wbijamy do środka i mówimy, że przyszła dostawa jakichś nowych piór. Wtedy on wylewa tę kawę na nas, bierze garść piór i wkłada je do kubka, który pieczołowicie ustawia w samym centrum biurka. Ostatnia, finałowa scena jest jeszcze do dopracowania, więc szykuj się, pewnie zaraz cię zawoła – relacjonuję Zosi przebieg mojego spotkania, po czym kładę głowę na blacie. – Plus jest taki, że jeśli zrealizuje ten pomysł to będziemy mieć tu mniej klientów, więc może warto się poświęcić… – zastanawiam się, szukając sposobu na to, aby się zbytnio nie narobić. Zerkam smętnie na stos kartonów w rogu, w którym są przeróżne artykuły papiernicze, które czekają aż je rozpakujemy i ustawimy na półkach. – A tamten awanturnik co zaś chciał? – przypominam sobie o typie, który wbił z impetem do środka skrzecząc coś od wejścia w momencie, kiedy musiałem się ewakuować do klitki Scrivenshafta. – Ostatnio się pultał, że żąda rozmowy z kierownikiem, bo trafił na felerny produkt czyt. ciągle przegrywał w powtarzalnym wisielcu – chichoczę na samo wspomnienie tego imbecyla, któremu nie miałem serca wtedy powiedzieć, że to nie produkt jest wadliwy tylko on sam.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyCzw Sty 19 2023, 09:17;

Całe szczęście, że Tomek wydostał się z ciasnego magazynku z wciśniętym w kąt biurkiem, który Scrivenshaft nazywał szumnie biurem szefa, w momencie gdy najbardziej upierdliwy ze wszystkich klientów opuścił sklep; barwna relacja z najnowszego pomysłu ich kierownika ukoiła bowiem nieco nerwy Zosi, zszargane przez awanturnika. Zachichotała pod nosem, gdy zaczęła wyobrażać sobie wizję owej wspaniałej reklamy, tłumiąc śmiech przyciskanym do ust rękawem szykownej koszuli, bo nie chciała by nadmierna wesołość wywabiła Scrivenshafta z kanciapy ("Z czego się śmiejemy? A znacie ten żart: wchodzi gumochłon do...") i skwitowała: - Znając życie, finałem występu będzie jego popisowa parodia umierającego Dumbledore'a albo coś równie taktownego, czekam z niecierpliwością aż dopracuje szczegóły. O, albo mu zasugeruję żeby zakończył go spektakularnym obrotem na krześle, może znowu się zaklinuje między miotłą a regałem tylko tym razem będziemy udawać, że nie słyszymy jak wzywa pomocy - wspomniała z uciechą jedną z niedawnych perypetii szefa, która zakończyła się zupełnie bezzasadną wizytą w świętym Mungu, ale za to zwolniła ich z pracy na prawie cały dzień. Pracy, której przeokrutnie nie chciało jej się wykonywać bo dosłownie jedynym jej jasnym punktem było towarzystwo Tomasza; na czyhające w kącie kartony spojrzała z obrzydzeniem, wzdychając ciężko.
- Masz rację, to byłby plus... - rozmarzyła się na myśl o zredukowaniu ilości klienteli, a potem sięgnęła bezwiednie po garść owocowych cukierków ustawionych na blacie rzekomo dla klientów, i podała Tomkowi połowę na osłodę życia. - A weź, teraz mnie oskarżał, że sprzedajemy felerny, znikający papier, bo eks żona nie odpowiada na jego listy! Powiedziałam mu, że jeśli traktuje ją tak uprzejmie jak mnie, to ja się wcale kobiecie nie dziwię, myślałam że go skłonię do relfleksji, ale niestety zażądał spotkania z kierownikiem. Umówiłam go z samym prezesem na trzydziestego lutego w centrali firmy w Londynie - zrelacjonowała, chrupiąc zawzięcie cukierki - Wyszedł całkiem usatysfakcjonowany, ale nie wiem co będzie, jak się zorientuje że go wpuściłam w maliny... Musimy się stąd ewakuować przed marcem po prostu. Totalnie się tu marnujemy zresztą! Powinniśmy już podbijać Wizengamot, proszę ja ciebie. - stwierdziła z żalem i spojrzała na zegar. Czekały ich jeszcze długie godziny męczarni, więc ostatecznie wstała powoli i ciężkim krokiem ruszyła w stronę dostawy produktów.
- No nie wierzę, asortyment walentynkowy... - jęknęła, dostrzegając w środku całe stosy różowych kartek okolicznościowych i innych papierowych badziewi. Normalnie by się podekscytowała, ale nie w dobijających okolicznościach pracy; i nie w momencie, w którym jej serce było już złamane przez dwóch kawalerów. - Za ile zakład, że gdzieś tam są ulotki z serduszkami i będziemy je w lutym rozdawać ludziom przebrani za kupidynki?
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyNie Sty 22 2023, 23:53;

Czuję jak opuszczają mnie siły witalne, gdy Zosia fenomenalnie opisuje bardzo możliwy finał tej kampanii reklamowej, bo po pierwsze wiem, że ma rację, po drugiej przypominam sobie jego nietaktowny plan na rozwieszenie plakatów zmarłych niedawno nauczycieli z wielkim logo firmy w centralnym punkcie. – O Merlinie, to totalnie w jego stylu. I wtedy runąłby w cały stos pergaminów i dzienników z nowej kolekcji, próbując sprzedać bardzo chwytliwe hasło „produkty Scrivenshafta ratują życie” albo „nie bądź jak Albus, zainwestuj w dobry notes” – dopowiadam dalszy ciąg i nie wiem czy się śmiać czy płakać, że pracuję w takim cyrku. Stawiam na to pierwsze, zaraz przygryzając wargę, żeby przestać, bo od razu w mojej głowie pojawiają się żenujące dowcipy szefa, których nie mam ochoty słuchać po raz setny.
Biorę od Zochy cukierki i wrzucam całą garść do mordy; momentalnie poprawia mi się nastrój i nawet wizja porządkowania tych wszystkich nowości tego nie psuje. Jak dobrze, że dźwigamy ten krzyż razem. Słucham z zaaferowaniem jej historię o nieudanym kliencie i co rusz parskam śmiechem, niesamowicie ubawiony tym jak go załatwiła. – Ej, a może następnym razem umówimy go z kierownikiem, w którego wcieli się jakiś nasz ziomek? To by dopiero była heca… A ten Wizengamot, moja kochana, to już niedługo się spełni. I wtedy nie będę miał żadnych skrupułów dla takich absztyfikantów jak ten złamas, o – obiecuję butnie, naprawdę wierząc w to, że raz na zawsze zrobię porządek na tym świecie.
Gdy tylko moja przyjaciółka otwiera karton i wyskakuje z niego chmara czerwonego brokatu, już wiem z czym mamy do czynienia. – Co za żenada – jęczę. – Stroje kupidynów to nasze najmniejsze zmartwienie. Rok temu akurat w połowie lutego wybrałem się tutaj, jak na prawilnego Krukona przystało, uzupełnić zapas artykułów papierniczych. Od samego wejścia przydybał mnie sam Scrivenshaft, strzelił we mnie jakąś fejkową strzałą, po której swoją drogą miałem siniaka, więc skandal, no, i nie docierały do niego żadne argumenty, że jestem samotnym kawalerem. Wcisnął mi brelok w kształcie aniołka śpiewającego jakąś balladę miłosną, wygrawerował na nim imię Augusta, bo dla świętego spokoju powiedziałem mu, że to mój oblubieniec. A, i kazał zapozować do fotki na tle plakatu reklamującego „Romulusa i Julię”, bo chyba nie zdawał sobie sprawy, że to historia tragicznej miłości. Ech, dopiero teraz naszła mnie refleksja czemu się tu zatrudniłem, skoro miałem świadomość z kim mi przyjdzie pracować – zerkam na Zośkę zrozpaczony, że nie należę do najbystrzejszych osób. W międzyczasie segreguję walentynkowe bibeloty, jeden bardziej kunsztowny od drugiego. Moja cierpliwość kończy się, gdy wyciągam z pudła kartkę z obscenicznym wzorem w postaci nagiej trollicy całującej znienacka wdzięczącego się do niej ghula. – Masz, gratis od firmy – wciskam dziewczynie idealną kartkę walentynkową i rechoczę zadowolony z siebie niczym ten ghul z okładki. – Musimy się tego wszystkiego pozbyć, może nie wiem, wpuścimy tu chmarę chochlików czy coś..? – snuję niecny plan, bo nie wyobrażam sobie świecić oczami przed klientami w obecności tych żenujących akcesoriów. A dam sobie rękę uciąć, że to właśnie te najbardziej wulgarne będziemy zmuszeni polecać do każdego zakupu.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyWto Sty 24 2023, 18:17;

Musiała szturchnąć Tomka w żebra, żeby zmusić do zaprzestania dalszych dywagacji na temat potencjalnej spektakularnej reklamy sklepu, bo prawie aż się cała zapowietrzyła z uciechy, gdy wyobrażała sobie sugerowane przez niego scenariusze - chociaż rzeczywiście, biorąc pod uwagę fakt, że Scrivenshaft naprawdę uznałby to za świetne pomysły, to oboje powinni raczej płakać nad swoim losem. - A pamiętasz jak w zeszłym roku na dwudziestopięciolecie śmierci Dumbledore'a sprzedawał albusy fotograficzne?? - wspomniała z mieszaniną rozbawienia i zażenowania kolejny genialny projekt szefa, innowacyjne połączenie albumu z globusem, nie nadające się ani do przechowywania zdjęć ani nauki geografii - Cały czas się boję, co wymyśli żeby uczcić pamięć profesorów... - dodała, szczerze zaniepokojona, że na nietaktownych plakatach z logo firmy się nie skończy i westchnęła ciężko. - Już to widzę, jak znowu go krytykują w Proroku, a on z pretensjami nam wmaia, że nietrafiony pomysł był nasz i grozi że potrąci z pensji za straty na reputacji firmy. Tak jakby było z czego potrącać, swoją drogą. Jak już będziesz głową Wizengamotu, to wywalcz przy okazji jakieś pożądne pensje dla uciśnionych pracowników handlu detalicznego - poprosiła, zagryzając wciąż gorycz trudów pracy słodkimi cukierkami, aż rozbolały ją zęby; wciąż jednak ból był mniejszy niż ten, który towarzyszył jej gdy użerała się z szefem i klientami. Oczywiście podłapała błyskotliwy pomysł Tomka i dodała: - Z Augustem, mógłby się zmetamorfomażyć w jakiegoś budzącego respekt jegomościa! Tylko musielibyśmy mu napisać scenariusz, żeby powiedział coś więcej niż "aha" - zachichotała na tę wizję, a po chwili śmiała się już do rozpuku, bo nie potrafiła absolutnie się powstrzymać gdy usłyszała historię o walentynkowej przygodzie Tomasza.
- Duszę bym oddała, żeby to zobaczyć! Schowaj lepiej ten breloczek przed Julką, ja bym na jej miejscu po zobaczeniu takiego gadżetu się zaczęła mocno zastanawiać... Fuuuu! - chichocik został przerwany dramatycznym piskiem, gdy w jej ręce wpadła obleśna kartka, prędko przez nią rzucona na ladę - Wyślijmy ją Scivenshaftowi w imieniu pani Puddifoot, będzie zachwycony, może się w niej zakocha i zamiast planować strategie marketingowe zacznie planować jak ją poderwać - zaproponowała niesamowicie błyskotliwy dowcip i aż klasnęła w dłonie, gdy Tomasz wpadł na równie genialny plan pozbycia się walentynkowych okropieństw. Niestety, raban i wesołość wzbudziły zainteresowanie Scrivenshafta, który zaglądał na nich przez przeszklone ściany swojego biura; Zosia udała prędko, że wcale się nie śmieje, tylko ma straszliwy atak kaszlu i próbowała schować się za kartonem, niestety, szef wyściubił swój pokaźny nos przez drzwi i zaprosił ją do siebie tonem, którego przesadna powaga nieudolnie maskowała wielkie podekscytowanie. Uniosła w jego stronę kciuk w górę, po czym spojrzała na Tomasza z miną "ratuj" i chcąc nie chcąc, wślizgnęła się do ciasnego pomieszczenia by wysłuchać kolejnych mądrości kierownika.
Wyszła po kilkunastu minutach, z wyrazem twarzy wyrażającym tak wiele skrajnych emocji, że nie sposób opisać ich słowami, po czym zrelacjonowała:
- Najpierw mnie zwolnił na żarty po raz trzeci w tym miesiącu, ubaw był po pachy, a potem kazał sprawdzić w Dziale Kontroli Jakości, chociaż bardzo próbowałam wtrącić, że takowy nie istnieje w tej firmie, czy nasz papier jest ognioodporny, bo zamarzył sobie nową, jak to ujął, "bardziej na czasie" reklamę, w której, uwaga, ty, ale z doklejonymi złowieszczymi wąsami, wlatujesz do sklepu na smoku i palisz wszystko oprócz papieru. I mnie, bo mnie Scrivenshaft zasłania notesem, nie, przepraszam, kołonotatnikiem, bo to najwyraźniej kluczowe.
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyPon Sty 30 2023, 17:54;

Załamuję ręce nad wspomnieniem albusów fotograficznych i dywagacjami Krukonki, że Scrivenshaft zrzuci na nas całą odpowiedzialność za swój kolejny nieziemsko spierdolony pomysł. – No, będzie jak w święta, gdy nikt nie chciał kupować choinek zrobionych z tektury i ozdobionych plastikowymi skuwkami od długopisów, chociaż uważał, że to o wiele bardziej ekologiczne niż wykopanie drzewka z ogrodu i wsadzenie go po nowym roku znów do ziemi – przypominam jego ostatni rewelacyjny biznesowy plan i przykładam dłoń do serca. – Pierwsze czym się zajmę to właśnie nierównymi płacami w społeczeństwie, bo to skandal, że nas nie stać codziennie na kawkę na mieście, skoro tak ciężko harujemy – obiecuję i od razu chichoczę, gdy moja przyjaciółka proponuje Augusta na naszego kierownika. – Wystarczy, że mu powie swoim gburowatym tonem „spierdalaj” i będzie po sprawie – śmieję się, bo przecież dobrze wiem, że nasz drogi ziomek nigdy nie trzymałby się scenariusza, już nie wspomnę o tym, że szanse, że by się w to zaangażował, były naprawdę niewielkie.
Prawie duszę się ze śmiechu jak widzę, że Zocha z obrzydzeniem odrzuca kartkę hen daleko, a potem wpada na najgenialniejszy pomysł ever. Bez zastanowienia wstaję, żeby najpierw pozbyć się tych kartonów pełnych gówna, a potem ochoczo chciałem przejść do wypisywania anonsu do Mikela, bo wiadomo, najpierw obowiązki, a później przyjemności, jednak nasz szef od razu zwęszył aferę.
Niestety nie miałem jak uratować Zoe od tego cierpienia w postaci kilkunastu minut sam na sam ze Scrivenshaftem. Żeby zabić jakoś czas poskładałem te gadżety, które wywaliliśmy z pudeł – te, które nie były żałosne, wyłożyłem elegancko na półce, a te najbardziej krindżowe schowałem do wielkiego kartonu i popchnąłem go nogą za ladę i dodatkowo przykryłem swoją kurtkę. Jestem mistrzem w tuszowaniu zbrodni. Gdy już robiłem ostatnie poprawki i układałem rękaw, żeby kurtka wyglądała na niedbale rzuconą, z kantorka wyszła Zocha z miną, której nie umiałem rozszyfrować. Sadzam ją na taborecie i zaaferowany czekam aż zacznie mówić.
Unoszę brwi na tę niedorzeczną historię, mimowolnie się wzdrygając, gdy słyszę coś o smoku. No tak, Scrivenshaft to mistrz taktu każąc mi jeździć na smoku, skoro doskonale wie, że ta bestia kilka miesięcy temu prawie zeżarła mi siostrę. – O Merlinie, on to już zupełnie postradał zmysły. Naszym jedynym wyjściem jest wmówić mu, że teraz wszystko związane ze smokami i ogniem są surowo zakazane. Powiemy, że zwolnili nauczyciela ONMS za wzmiankę o rogogonie na lekcji, a ucznia z broszką w kształcie ogniomiota zawiesili. Może wizja, że zamkną mu ten biznes, sprawi, że się choć przez chwilę podda jakiejś refleksji… – mówię z przejęciem do przyjaciółki, bo przysięgam – zrobię wszystko, aby uniknąć kontaktu ze smokiem, choćby jakimś udawanym. – Ok, bo mamy całe piętnaście minut zanim Mikel tu wparuje z różdżką w gotowości, żeby sprawdzać jak bardzo ognioodporny jest nasz asortyment, więc bierz pióro i pisz, bo masz ładniejsze pismo – wciskam jej coś do pisania w dłoń i przysuwam walentynkę z trollicą. – Pisz: mój drogi, albo nie, mój najdroższy, przecinek, od nowej linijki, pobudzasz mnie bardziej niż dyptamowy smakosz i jesteś słodszy niż malinowy chruśniak, kropka. W ofercie mojej herbaciarni jest cytrynowy raj, ale jestem pewna, że z Tobą mnie czeka NIEZIEMSKI raj. Nieziemski wielkimi napisz. I od nowej linijki podpis – pani Puddifoot. Chwila, jak ona się w ogóle nazywa? Napisz może Konstancja, pasuje do niej, a Scrivenshaft się nie zorientuje, jeśli jest jakąś podrzędną Molly – cały rozpromieniony od mojego kreatywnego myślenia dyktuję Zosi treść, która sprawi, że nasz szef zajmie się szykowaniem na swoją pierwszą randkę w życiu, a nie jakimiś durnymi smokami.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyWto Sty 31 2023, 17:42;

Pogładziła Tomka czule po ramieniu, kręcąc głową z dezaprobatą dla Scrivenshafta, by wyrazić współczucie w związku z traumatycznymi przeżyciami Ruby w Avalonie, bo ciężko było jej sobie wyobrazić większy nietakt - zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę, że sama delikatnie, acz stanowczo prosiła Mikela, żeby nie poruszał przy Tomaszu tematu smoków, rąk ani sióstr, bo są one drażliwe; niestety, bezskutecznie. Z wielką ulgą przyjęła do wiadomości genialny plan przyjaciela jak szybko i skutecznie utemperować galopujące w bardzo złym kierunku zapędy szefa i natychmiast przyklasnęła zarówno temu pomysłowi, jak i kolejnemu.
- O, rewelacja! Na wszelki wypadek pójdźmy o krok dalej, powiem mu że mojego stryja zamknęli w Azkabanie za rozpalenie ogniska i Dementorzy wyssali z niego wszystkie dobre pomysły, a wiadomo że Mikel by tego nie zniósł... -  dorzuciła swoje trzy grosze, w głowie układając już bardzo dramatyczny opis więziennych strażników, po czym zachichotała z aprobatą, zerknęła w popłochu na zegar i rzuciła się do blatu na którym leżała obsceniczna walentynka. Kaligrafowała z wielką uwagą, dodając w każdym możliwym słowie misterne zawijasy, a kropeczki zastępowała serduszkami. Zachowanie absolutnego skupienia było szalenie trudne, bo ręka dzierżąca pióro trzęsła się jej od tłumionego śmiechu, który wzbudzała niesamowicie romantyczna treść kartki, ale jakoś się jej udało, a zapisawszy całość, podpisała się zamaszyście zmyślonym imieniem pani Puddifoot i podetknęła Tomaszowi pocztówkę pod nos. Oczekiwała na jego werdykt - osobiście była zachwycona.
- Fenomenalnie! Nie wiedziałam, że taki z ciebie poeta, mój drogi, no no, mam nadzieję że dla swojej ukochanej zmajstrujesz na walentynki równie elektryzujące wyznania - zachwalała, majtając zalotnie brwiami i jednocześnie bardzo dyskretnie próbując wybadać, czy Tomasz traktuje romans z Fredką tak poważnie, jak jej się wydawało. - Padłabym na zawał, jakbym taką kartkę dostała - dodała, nie precyzując jednak czy byłby to szczęśliwy zawał czy jednak niekoniecznie. Aby dopełnić dzieła, pospiesznie wygrzebała z torby krwistoczerwoną pomadkę, maznęła z grubsza usta i, z niemałym obrzydzeniem, cmoknęła róg kartki, zostawiając na nim soczysty i bardzo romantyczny odcisk pocałunku; zanim zdążyła wcisnąć kartkę w kopertę, do sklepu wszedł klient. Wcisnęła walentynkę w ręce Tomka, mamrocząc żeby zakleił i zaadresował, po czym uśmiechnęła się promiennie do jegomościa, który o dziwo był zupełnie miły i chciał tylko zaopatrzyć się w proszek Fiuu. Sprzedała mu aż trzy porcje, wcisnęła do tego kalendarzyk w promocyjnej cenie i cukierka na drogę (gratis), i tak ją te obowiązki zmęczyły, że musiała czym prędzej usiąść.
- Jak Scrivenshaft wyjdzie na lancz, to schowamy to pudło w magazynie, przepraszam, jego biurze, jak je wciśniemy tam z tyłu za te nieszczęsne tekturowe choinki, to w życiu ich nie znajdzie i zapomni że istniały - zaproponowała, rozwalając się na niewygodnym krześle wciśniętym za ladę, gdy jej wzrok padł na sprytnie zakamuflowaną przez Tomka żenującą część dostawy, po czym wskazała na walentynkę - A to? Jak sądzisz? Wysyłamy prawdziwą sową czy wystarczy jak dorzucę mu to do codziennej korespondencji? - zastanowiła się, szumnie nazywając prenumeratę Proroka Codziennego i garść ulotek reklamowych, które Mikel kazał sobie codziennie dostarczać prosto do biura.
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySro Lut 08 2023, 19:23;

Klaszczę w dłonie uradowany jej pomysłami. Jak widać, uzupełniamy się z Zosią perfekcyjnie i chyba tylko osoby o takiej wyobraźni i kreatywności jak my są w stanie wytrzymać z Mikelem dłużej niż kilka dni i nie postradać zmysłów. – Powiem, że mój ojciec z bratem pracują po kilkanaście godzin dziennie, bo co chwilę jest rozprawa odnośnie celowego użycia ognia czy oskarżenie o podpalenie szkoły na podstawie tego, że ktoś się nazywa Draco – dodaję jeszcze ubawiony na sto dwa. – A jak dorzucimy do tego ze trzy artykuły z kodeksu karnego to raz na zawsze zapomni o tym pomyśle ze smokiem i może w końcu przestanie odpalać te paskudne świeczki w sklepie – kiwam głową w stronę ogromnego kartonu, w którym jest zapas świeczek „Serenity by Pamela”, które zakupił hurtowo, żeby poderwać ową Pamelę.
Teraz mam jednak na głowie podryw pani Puddifoot w imieniu Scrivenshafta, więc wspinam się na wyżyny romantyzmu, układając wraz z Zochą krótki, aczkolwiek efektowny anons. Obserwuję jak ze skupieniem ozdabia notatkę serduszkami i gdy przyjaciółka podtyka mi pod nos efekt końcowy, aż łapię się za serce. – P I Ę K N I E – komentuję energicznie, zaśmiewam się w najlepsze, a po chwili milknę, zafrasowany jej słowami. – Eee, a powinienem? – zastanawiam się, bo nie jestem pewny czy Fredka również padłaby na zawał, gdybym wcisnął jej w dłoń taką super romantyczną pocztówkę. Drapię się po głowie, a mój mózg intensywnie procesuje wszystkie za i przeciw, ostatecznie dochodząc do prostego wniosku: – Nie, nie, nie – powtarzam kilkukrotnie, co tylko podkreśla moje speszenie i narastającą panikę, bo przecież nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby katować Fryderykę tak marną poezją. Ani czymkolwiek; nadal nie wiem na czym stoimy. – Czegoś tu brakuje! – wykrzykuję więc, żeby zmieniać temat, a Brandon bardzo szybko wpada na kolejny genialny plan. Trzymam się za brzuch, który boli mnie ze śmiechu, kiedy widzę jak Zosia pieczołowicie odbija swoje usta na kartce, dopełniając nasze doskonałe dzieło. – Prima sort! – krzyczę akurat w momencie, gdy do środka wchodzi klient i zatrzymuje naszą karuzelę śmiechu. Patrzę na niego spod byka, bo to bardzo nieelegancko przeszkadzać sprzedawcom w prywatnych sprawach podczas zmiany i jestem wdzięczny, że moja towarzyszka postanowiła go obsłużyć z klasą, wciskając mu jeszcze kalendarzyk na 2022 rok, które Mikel przecenił na szaloną cenę jednego galeona, żeby nie być stratnym. W tym samym czasie pakuję walentynkę do koperty, na której rysuję koślawe serduszko i podpisuję ją „ADRESAT: Mój słodki Miki”, co generuje jeszcze więcej ubawu i muszę się bardzo pilnować, aby nie rozmazać tuszu.
Gdy klient w końcu opuszcza nasz przybytek, a Zosia pada umęczona na taborecik, kładę przed nią kopertę i słucham z uwagą dalszego planu na dziś. – Jak rzucimy na to jeszcze jakąś zaległą fakturę to mamy sto procent pewności, że nawet tam nie spojrzy – uśmiecham się, szalenie dumny z tego diabelskiego pomysłu. Parę sekund zastanawiam się nad tą walentynkową intrygą. – Odpuśćmy sowy, co? Bo nie daj Merlinie się zgubi albo poleci do mieszkania i wtedy nie zobaczymy jego reakcji. A tak on pójdzie do tej świńskiej gospody i wtedy sprytnie wciśniemy mu karteczkę od Konstancji między Proroka a ulotkę lokalnej pizzerii i jak wróci to mu damy, niby od niechcenia zastanawiając się kim była ta zjawiskowa piękność, która go szukała – aż się trzęsę ze śmiechu, bo uważam, że to, co robimy, zasługuje na ekranizację, która zdobędzie prestiżową nagrodę MERLINY.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyCzw Lut 09 2023, 17:52;

Biorąc pod uwagę fakt, że właśnie ignorowali większość obowiązków, za których wykonywanie im (marnie) płacono, bo byli zbyt zajęci wymyślaniem niedorzecznych kłamstw na temat rzekomych kar za wzmianki o smokach, a później spędzili dobre pół godziny na planowaniu genialnego p r a n k u na własnym szefie i żywicielu, który obejmował sfabrykowanie miłosnego wyznania od merlinowi ducha winnej kobiety, stwierdzenie że udało im się nie postradać zmysłów było średnio zgodne z prawdą. Jedyne, co ich w tym momencie odróżniało od Mikela, to to że mieli bardziej wysublimowane (w ich mniemaniu) poczucie humoru, ciutkę więcej taktu i nie kończyli każdego zdania nieudolnym naśladowaniem czarocelebrytów. Zosia przytaknęła na wszystkie pomysły Tomka, chichocząc wesoło i dodała na koniec, że jutro, przynosząc kawę, dorzucą mu z bardzo smutnymi minami, że w całej Europie wycofali z produkcji smocze espresso, a najbliższy sprzedający je wciąż lokal znajduje się w Kapsztadzie, a później oboje minutą ciszy uczcili całkiem udany podryw Mikela na produkującej świeczki Pameli, zakończony bardzo niezręcznym przyjęciem w ich wspólnym mieszkaniu, na którym jedynymi gośćmi byli właśnie Zosia z Tomkiem, bo zaproszeni z zaskoczenia nie zdążyli wymyślić choćby najdurniejszej wymówki. Spotkanie to było na tyle traumatyczne, że oboje solidarnie musieli się potem kurować na L4, załatwionym zupełnie uczciwie i legalnie przez sowoporadę z uzdrowicielem.
Była bardzo zajęta produkowaniem najpiękniejszej romantycznej kartki na świecie, ale nie byłaby sobą, gdyby jednocześnie nie zajęła się sprytnie szybką próbą zeswatania przyjaciela. Zerknęła na Tomasza z uniesioną sceptycznie brwią, gdy ten zaczął coś mamrotać, nagle spanikowany, i westchnęła ciężko. - Noooo, jeśli ją lubisz, to oczywiście że powinieneś, ale nie taką kartką, na Merlina, Tomek, dopasuj środek wyrazu do okoliczności... nie wiem... - zamyśliła się, drapiąc po brodzie końcówką pióra i zostawiając na niej malownicze esy floresy z tuszu - Powiedz jej że jest, za przeproszeniem, zajebista, klepnij ją w tyłek, no wiesz, tak żeby się jej spodobało, bo chcemy żeby się posikała z wrażenia a nie ze śmiechu, tak - poradziła rzeczowym tonem, podejmując znów rysowanie misternych serduszek na kartce - To znaczy, tylko jeśli ją lubisz - powtórzyła - Bo że ona lubi ciebie, to nie ulega wątpliwości, ehm, bardzo jasno i klarownie wtedy zaznaczyła teren na trybunach. Znaczy ciebie. Tym całowaniem - wyjaśniła jak ghulowi, bo z góry wiedziała, że Tommy się wszystkiego wyprze - Kto by się jej zresztą dziwił, ja się nie dziwię, tak samo bym zrobiła na jej miejscu, bo jesteś prima sort kawaler i gdyby chichot losu nie sprawił, że cię niechcący pokocham jak brata, to przysięgam, sama bym cię już dawno tak zaklepała i już bym ci rodziła drugie dziecko zaraz - wyznała bardzo poważnie i prosto z serca, wyciągając pióro żeby jedno serduszko maznąć Tomkowi na ręce w ramach potwierdzenia swoich słów.
Gdy kartka była gotowa i pięknie podpisana, a klient spławiony i zadowolony, zostało im już tylko raptem pół zmiany! Czas leciał niesamowicie, kiedy się oddawało intensywnie pracy, pomyślała Zosia, opadając na krzesło. Sięgnęła do szuflady i jak na zawołanie wyjęła z niej mocno pogięty pergamin z opasłą fakturą na trzysta tysięcy plastikowych spinaczy do papieru. - Bardzo proszę, próbuję mu to dać od zeszłego wtorku ale za każdym razem jak widział słowo Faktura, zaczynał udawać że jest Harrym Potterem, zgubił okulary i nic nie widzi... Raz w tym napadzie nagłej ślepoty mnie prawie złapał... gdzieś, gdzie zdecydowanie nie powinien, od tej pory dałam sobie spokój - opowiedziała, kładąc uroczystym gestem fakturę na kartonie, przekonana, że pewnie nawet nie będą musieli go teraz chować, bo taki genialny kamuflaż wystarczy. Stłumiła kolejny napad chichotu, gdy Tomek zaplanował ich dalsze kroki, i wychyliła się zza lady żeby zerknąć na zegar.
- Jeszcze z godzinę... - jęknęła, i bardzo ją kusiło żeby czarami popchnąć wskazówkę nieco do przodu, bo już nie mogła się doczekać reakcji Mikela; wrodzona uczciwość jednak nie pozwalała jej na aż takie machloje. - Słuchaj, to może dla zabicia czasu poogarniamy szybko te zamówienie wysyłkowe, co... trochę się ich nazbierało, tamten puchacz to chyba od rana tu siedzi - zaproponowała, wskazując na czającą się w kącie kupkę sów z przywiązanymi do nóżek listami zakupów i małymi sakiewkami i wstała powoli, żeby do nich podejść. - Podobno niektórzy specjalnie je tak tresują, żeby dziobały sprzedawcę jak za długo czekają, wyobrażasz sobie? Skandal, a ja myślałam zawsze, że po prostu mam pecha... Ej! - dodała, cofając rękę przed atakującym ją właśnie dziobem dorodnego ptaszyska - No, z dwojga złego to nadal lepsze niż użeranie się z niektórymi klientami.
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyPią Lut 10 2023, 16:09;

Robię się coraz bardziej czerwony, bo jak przystało na naczelnego dżolero i mistrza podrywu, wszystko to co opowiada Zosia wprawia mnie w zakłopotanie. Taki ze mnie dziki ogier. Uśmiecham się, gdy przyjaciółka zapewnia gorliwie, że Fredka mnie lubi, bo choć nie mam żadnych przesłanek, że jest inaczej, w końcu była gotowa zlizywać ze mnie bigos na imprezce, to bardzo ciężko mi uwierzyć, że ze swoim dziewczęcym ryjem i posturą zagłodzonego chłopca mogę się komuś podobać. Zwłaszcza takiej panience z górnej półki jaką jest Fryderyka. – Eee.. yyy.. ale.. No, ten, teges, no – jąkam się, bo od tych wszystkich rewelacji nie jestem w stanie sklecić porządnego zdania. – To co, myślisz, że jakaś fancy kolacja, może w McMagic, bo na hibiskusy mnie nie stać, potem piwko i jakaś partyjka w barona stykną? Lubi hazard, opierdoliła mnie w scrabble jak jakiegoś amatora – dopytuję równie doświadczonej w tych sprawach przyjaciółki. – Ty też jesteś prima sort kawalerka i słowo daję, jak ci się jakiś absztyfikant trafi to będę trzy razy bardziej czujny czy ma wobec ciebie dobre zamiary – składam Zosi płomienną obietnicę. Cóż, Ruby mi się nie udało uchronić przed gwiazdą estrady, ale może Brandon ocalę przed tak niepewnym romansem.
Niesamowicie ubawiony słucham o Harrym Scrivenshafcie, oburzam się, że ją obmacał (aczkolwiek nie jestem ani trochę zdziwiony, mnie był gotowy pocałować, żeby udowodnić klientowi, że ten lokal jest kolebką tolerancji), a potem niechętnie zabieram się za obowiązki. Może jak w końcu trochę popracujemy to czas nam szybciej zleci… – Odleżyn nie dostanie, my tu kwitniemy od ó s m e j – zaznaczam, że nasza sytuacja jest znacznie bardziej dramatyczna. Ale dreptam posłusznie za Zochą i przyglądam się ptaszorom. – Co ty gadasz, ale heca – dziwię się, że takie skandaliczne rzeczy są jeszcze praktykowane. – Jestem pewny, że Swann tak swoją wytresował. Następnym razem jak zamówi pióro to po prostu wezmę jakieś obsrane z ulicy i mu wyślę – odgrażam się, bo nie zliczę ile razy zostałem podziobany podczas wysyłki. Siłujemy się z tymi durnymi sowami i w pocie czoła ogarniamy kolejne paczki. – Ten trzeba wysłać Czaropostem, odłóż na osobną kupkę – podaję przyjaciółce pakunek. – Jak się ich trochę uzbiera to wyjdziemy godzinę szybciej – układam KOLEJNY sprytny plan, bo przypominam sobie, że wmówiliśmy Mikelowi, że żeby skorzystać z sowomatu trzeba odpowiedzieć na zagadkę, więc ten przykry obowiązek przydzielił nam, Krukonom, serdecznie współczując. – No ty jurna świnio!! – krzyczę do płomykówki, która na sklepowej ladzie chciała rozpocząć akt spontanicznej miłości z puszczykiem, bardzo zadowolonym z takiego obrotu spraw. – Skaranie boskie z tymi ptakami – lamentuję, bo już pół sklepu mamy zajebane pierzem, a najwięcej nagromadziło się na moich już nie tak perfekcyjnie ułożonych lokach. Rozganiam całe towarzystwo i spoglądam na zegarek. – Dramat. Zofinda, dawaj, podliczmy już galeony, bo przez półtorej godziny przy kasie majstrował Scrivenshaft, na pewno będzie manko – zupełnie przerażony wizją robienia nadgodzin, zabieram się z dziewczyną za skrupulatne liczenie każdego sykla.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySob Lut 11 2023, 09:46;

Twarz Tomasza przybrała piękny odcień dojrzałej maliny, którego Zosia bardzo chętnie użyłaby jako inspiracji do przemalowania ścian w swoim nowym pokoju u ojca, taktownie jednak udawała, że wcale nie dostrzega tego zawstydzonego rumieńca i tylko machnęła dyskretnie różdżką w stronę okna, by je uchylić i może odrobiną świeżego powietrza ostudzić zakłopotanie przyjaciela. W końcu nie chciała go stresować, tylko pomóc! Podrapała się w głowę w geście wielkiego zamyślenia, gdy ten przedstawiał swoje propozycje, i wydała werdykt. Okraszony ciosem piórem w tomkowy łeb. - MCMAGIC, NO CHYBA CIĘ MERLIN OPUŚCIŁ! Z Ruby sobie idź do McMagic na dzień siostry - fuknęła, oburzona tym pomysłem, ale zaraz opanowała nerwy i dodała już spokojniej - Znajdziemy coś budżetowego, ale z klasą. Piwko w porządku, jeśli lubi, tylko Tomek, kraftowe jakieś, nie żadnego Charłaka, tak? Gra to super pomysł, ale baron jest taki mało wiesz... s e n s u a l n y. Jak się nazywa to, gdzie się losuje różdżką na jakie pole trzeba stanąć i się robi wygibasy... Twistpell, o. W to zagrajcie, to wiesz, będzie śmiesznie, ale to dobra okazja żeby się zbliżyć. I kwiatka kup. I ubierz się ładnie!! - dyrygowała tonem ekspertki, klepiąc z ekscytacją Tomasza po plecach, jak dumna matka dbająca o syna, a kiedy ten zapewnił, że będzie miał oko na jej potencjalnych kawalerów, roześmiała się głośno chociaż wcale jej nie było do śmiechu. - Proszę cię! Jedyny absztyfikant, który byłby w stanie znieść moje pomysły i monologi to August, a jak mnie pożądał to ja się nawet nie zorientowałam w porę - skwitowała, a ostatecznie zamiast śmiechu jej twarz wykrzywił grymas, bo rzeczywiście całkowicie straciła już nadzieję (po dwóch nieudanych próbach) że ktokolwiek kiedykolwiek się nią zainteresuje.
Niestety po żarcikach i swataniu nadszedł czas na poważniejsze, nudniejsze i w ogóle beznadziejne obowiązki - tak jakby tkwienie w sklepie od ó s m e j nie było z ich strony wystarczającym poświęceniem. Harmider, jaki robiły wyrwane nagle z letargu oczekiwania sowy sprytnie zagłuszał niekontrolowany chichot Zosi który wzbudzały wszystkie błyskotliwe komentarze i pomysły Tomasza. Codziennie dziękowała losowi, że zesłał jej właśnie tak wspaniałego współpracownika, bo gdyby miała tu siedzieć całymi dniami z jakimś nudziarzem, to pewnie sama oddałaby się w ofierze na pożarcie sowom. Podczas gdy mecenas mężnie siłował się z ptakami by odebrać od nich listy i galeony, Zofia porozdzielała zamówienia na te do wysłania zwyczajnie i sowomatem (bardzo entuzjastycznie przyklaskując pomysłowi wyjścia szybciej, by zdążyć uporać się z wyimaginowaną łamigłówką), a potem udała się z kupką pergaminów do magazynu, by tam oddać się żmudnej czynności wyszukiwania asorymentu w zapasach; nie było to zadanie łatwe, bo część próśb była bardzo specyficzna i wysłane pióro nie mogło być tylko piórem, a "piórem gęsim o długości ośmiu cali, średnio ostrym, o nieregularnych krawędziach w kolorze marmurkowym", a misji nie ułatwiał Mikel rezydujący w magazynie i co rusz szturchający ją by pokazać jakiś wyjątkowo (według niego) śmieszny mem na wizbooku. Wróciła z naręczem przedmiotów akurat gdy Tomek wyzywał jedną z sów od jurnych świń, co wzbudziło w niej równie wielkie oburzenie, co wesołość. - Hola hola, do walentynek jeszcze trzy tygodnie!!! - upomniała je, brawurowo wciskając puszczykowi różdżkę pod skrzydło i studząc tym samym romantyczny entuzjazm. Ten skandaliczny incydent był już na szczęście ostatnim, jakiego musieli doświadczyć i po tym jak już spakowali wszystko pieczołowicie i odesłali rozwydrzonych posłańców w świat, Zosia otarła pot z czoła, wyjęła Tomkowi wszystkie pióra z włosów i pokiwała głową na jego propozycję, chociaż westchnęła przy tym ciężko. - Powinniśmy tu przy kasie założyć furtkę otwieraną na zagadkę, to by go powstrzymało... Po co on się tu pcha w ogóle, przecież nie odróżnia galeona od sykla - lamentowała, równie załamana tym, co mogą znaleźć w kasie. Rzeczywiście, manko było solidne, a żeby dojść do tego, skąd się wzięło i co zostało niepoprawnie skasowane, musieli dobrą godzinę głowić się nad spisem wszystkich paragonów i wykonywać obliczenia tak skomplikowne, że Zoe prawie wyzionęła ducha, a mózg od intensywnego wysiłku niemalże jej parował. W końcu jednak udało im się wyprowadzić stan kasy na prostą i w samą porę, bo po południu, gdy zapracowani czarodzieje zaczynali wylewać się tłumnie z okolicznych budynków, co rusz ktoś wpadał do sklepu i Zofia z Tomaszem musieli pilnie zająć się ich obsługą, oczywiście na poziomie prima sort.

/zx2
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySro Kwi 19 2023, 13:42;

wątek pracowniczy

Przyznam, że Mikel był bardzo wyrozumiały, jeśli chodzi o moją nową sytuację życiową. Bez problemu zgodził się na kilka wolnych dni, a także na reorganizację moich zmian w tym miesiącu, żebym jak najczęściej mógł odwiedzać tatę i ustalić nowy plan działania uwzględniający także obowiązki reszty rodzeństwa. Gdy już trochę ogarnąłem cały ten chaos, wróciłem do pracy, bo jedną z najważniejszych teraz rzeczy, oprócz zdrowia taty, były po prostu pieniądze niezbędne na leczenie, rehabilitację i utrzymanie domu. – Codziennie wysyła do Munga kartki. Moja ulubiona to chyba „wracaj do zdrówka” albo „dobrze, że to nie nitinia” – dzielę się z @Zoe Brandon tymi rewelacjami i chichoczę pod nosem. – Zaskakująco dużo wiedział o tej wenerze, ale jak spróbowałem wziąć go pod włos i dopytać skąd ma tyle informacji to powiedział, że w trybie pilnym musi się teleportować do klienta i zniknął. Podejrzewam więc, że do końca dnia się tu już nie zjawi – żmudnie segreguję jakieś pędzle, które wyglądają dla mnie tak samo; sugeruję się tylko długością włosia i kolorem, bo niestety instrukcja szefa nie była ani trochę jasna: „Tomasz, ułóż tak, żeby było dobrze”. – O, wbił też w ogóle raz do szpitala z balonami WITAMY W RODZINIE, bo jak tłumaczył, tylko takie znalazł w sklepie – umilam nam ciężką pracę anegdotkami, już pomijając krępującą rozmowę z rodziną kim jest ten bęcwał, który obwieszony balonami w różowym kolorze szuka pana Maguire zwanego także tatą Tomka. – Oczywiście udawałem, że go nie znam i schowałem się w sali, więc znalazł sobie inną ofiarę. Wbił do jakiejś biednej kobiety, która była za słaba, żeby kazać mu spierdalać, także przez bitą godzinę słuchała jakim to nie jest fenomenalnym profesorem i że wszyscy uczniowie go kochają i ma nawet fanklub MIKKELONATORS – aktualnie zaśmiewam się w najlepsze, ale tamtego dnia w Mungu miałem ochotę zapaść się pod ziemię. – Co ja mam z tymi pędzlami durnymi zrobić? Jakiś tydzień malarski wymyślił? – dopytuję Zofindę, bo ona jest pewnie lepiej zorientowana w sklepowych nowinkach i pomysłach Scrivenshafta.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyPon Kwi 24 2023, 11:06;

O Mikelu można było powiedzieć wiele złego, ale z pewnością nie to, że nie troszczył się o swoich pracowników i nie traktował ich jak rodziny... czasem aż za bardzo, o czym świadczyły relacjonowane właśnie przez Tomasza wizyty kierownika w szpitalu. Zosia słuchała tych historii miotała się między niepohamowanym rozbawieniem, a ukłuciem rozczulenia spowodowanym zaangażowaniem Scrivenshafta który przecież wszystko co robił, to z dobrej woli. Po prostu wychodziło mu jak zwykle. - Myślę że w tej nitinii mogła maczać palce pani Puddifoot, jego ostatnia i jedyna randka - zachichotała znad stosu faktur na których Mikel kazał jej hurtowo podrobić jego parafki, tłumacząc że on przez tę sytuację z tatą Tomka nie ma głowy do takich rzeczy - Tutaj nie jest wcale lepiej! Mnie c o d z i e n n i e pyta przejęty czy pan Maguire już wyszedł ze szpitala, pytał też czy jako druga najbliższa ci po ojcu osoba powinien objąć nad wami jakąś KURATELĘ. Z żalem mu oznajmiłam, że prawo nie przewiduje takiej możliwości gdyż nie jest on narodowości irlandzkiej, ubolewał bardzo, ale przyznał że ma to sens - zrelacjonowała, nie przerywając stawiania zamaszystych inicjałów M.S. na fakturach, które jak się okazało były rachunkami za wręczane Tomkowi kartki okolicznościowe i balony. I opiewały na bardzo hojne kwoty. Po ostatniej historii aż zasłoniła usta dłonią, bo trochę głupio było jej się tak dziko śmiać z niedoli obcej, chorej kobiety która padła ofiarą Mikela, ale nie mogła się powstrzymać. - Pewnie się biedaczka po tym  wypisała na własne żądanie... Ale słuchaj, najlepsze jest to że MIKELONATORS istnieją, tylko że ich cel to zebranie podpisów pod petycją żeby wywalić Mikela z posady!! - podzieliła się, przypominając sobie o soczystej plotce której Tomek z racji nieobecności w szkole nie miał szansy usłyszeć (prawdopodobieństwo że August mu cokolwiek przekazał było zerowe) - Wczoraj na lekcji opowiadał o elektryczności i przyniósł tak zwane "gniazdko" i tłumacząc nam że nie wolno w nie wkładać palca, nie zgadniesz, włożył w nie palec! Padł prawie że t r u p e m, my przerażeni głównie faktem że ktoś będzie musiał go reanimować i nikt nie chciał, prawie mnie zmusili bo stałam najbliżej, a ostatecznie Mikel powstał i oznajmił że to była tylko inscenizacja! A ja dostałam reprymendę, że nie rzuciłam się na ratunek i że się na mnie zawiódł... - opowiedziała, z przejęcia stawiając dwa razy podpis na tej samej fakturze. Przerobiła więc jedną parafkę na rysuneczek zgrabnego kwiatka, po czym podniosła głowę by zerknąć na wspomniane przez Tomka pędzle i zastanowiła się chwilę nad tym skąd właściwie się tu wzięły, bo Mikel miał tyle pomysłów i planów że sama czasem się w nich gubiła.
- Ach, tak! To miał być asortyment na mugolską wielkanoc, do malowania pisanek, tylko że zamiast na marzec zamówił je na maj... Kazał wymyślić jakiś chwytliwy slogan dzięki któremu je sprzedamy, ale zapomniałam o tym na śmierć! Może CHODŹ POMALUJ MÓJ ŚWIAT? - rzuciła pierwsze co jej przyszło do głowy i, odłożywszy podpisane faktury na równą kupkę, wstała zza lady by pomóc Tomaszowi z asortymentem.
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySro Maj 17 2023, 15:48;

Na wspomnienie o pani Puddifoot uśmiecham się szeroko, bo to właśnie ja i Zofinda jesteśmy rodzicami tego wielkiego sukcesu, jakim było pierwsze randewu Mikela. – Dalej wysyła jej chryzantemy co środę w ramach kolejnej tygodnicy ich spotkania? – pytam ciekawy czy tradycja naszego szefa przetrwała tak trudny okres jak robienie miesięcznego rozliczenia, no i (w jego mniemaniu) obowiązkowe wizyty w Mungu u mojego taty. Pędzle wypadają mi z ręki i rozsypują się po podłodze, kiedy Zosia wspomina o próbie Scrivenshafta przejęcia nade mną i moim rodzeństwem pieczy. Nie wiem czy jestem bardziej zdziwiony czy wystraszony, ale przyjaciółka bardzo szybko pociesza mnie, że sprytnie wybiła mu ten pomysł z głowy. – Ale to by wszystko wyjaśniało, bo pytał mnie czy jako przyszły prawnik będę w stanie załatwić mu NA CITO inne obywatelstwo – aż łapię się za serce i zabieram się za zbieranie akcesoriów z ziemi, mrucząc pod nosem, że Mikel jest po prostu niereformowalny. – Dobrze, że odburknąłem, że specjalizuję się w prawie rolniczym, żeby dał mi spokój, bo bym go tylko zachęcił do zrobienia niepotrzebnego zamieszania.
Gdy już posegregowałem stos malarskich itemów, zabieram się za rozpakowywanie kolejnych pudeł z zamówieniami, które pieczołowicie rozkładam na półkach, w międzyczasie wymieniając się z Krukonką ploteczkami i nowinkami. Pieję ze śmiechu, gdy potwierdza się informacja o istnieniu mikelonators, których cel jest zupełnie inny niż wydaje się naszemu szefowi. Muszę aż na chwilę usiąść, żeby dojść do siebie, słuchając anegdotki z ostatniej lekcji mugoloznastwa. Kiwam głową podczas puenty, bo mogłem się jedynie domyślić, że to skończy się w taki sposób. – Następnym razem, gdy znów postanowi zrobić taką inscenizację, trzeba mu od razu zabandażować całą twarz, żeby nie miał szansy się odezwać i odesłać go tak do skrzydła szpitalnego – wciąż nie dowierzam, że Scrivenshaft za dydaktyczne uznaje straszenie uczniów, że coś mu się stało, ale jakby nie patrzeć to każdy już do końca życia zapamięta, żeby nie wkładać palców do jakiegoś gniazdka. – Reprymendą się nie martw, już dawno zapomniał – patrzę na Zosię znacząco, przypominając jej, że jeszcze niecałą godzinę temu komplementował jej artystyczne parafki i określał ich mianem najlepszych podwładnych jakich miał do tej pory, okraszając swoje słowa gestem nakładania korony na głowę.
Patrzę to na Zochę to na pędzle i stos farb i wzdycham cicho. Klasycznie Mikel robi manianę, a my musimy się głowić, żeby uratować sytuację, bo od tego zależy czy dostaniemy wypłatę czy nie. – ŚWIETNY POMYSŁ! – klaszczę w dłonie, bo moja przyjaciółka jak zawsze wykazuje się świetną inwencją twórczą. – Można dodać, że każdy z nas ma swój świat i swoje kredki… Dawaj, zrobimy jakiś elegancki plakat, a potem porozkładamy na witrynie sztalugi i ułożymy ładnie farby. O, może w kształcie tęczy? Mikel ostatnio wspominał, że musimy iść z duchem czasu i być tolerancyjnym lokalem, po czym pokazał mi swoje zdjęcie, które chciał przykleić na drzwi. Mruga na nim zalotnie i ma na policzku napisane „kocham cię” i tłumaczył, że to na znak, że każdy będzie tu akceptowany. Nie dopytywałem ile takich fotek ma już wywołanych, ale jeśli to było przeznaczone dla pani Puddifoot to spokojnie mógłby tym obkleić całe Hogsmeade i Dolinę Godryka – chichoczę, bo jestem pewny, że był to jego nieudany prezent dla biednej Konstancji, który musiał jakoś zutylizować.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 332
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptyNie Maj 21 2023, 10:08;

- Och, jasne, znaczy... Raz zapomniał, jak się dowiedział o twoim tacie i tak spanikował że straci względy u Konstancji, że chciał wynająć orkiestrę czarodętą, żeby jej zagrali pod cukiernią covery najromantyczniejszych ballad Celestyny Wareback... uznałam, że biedna kobieta może nie być na to gotowa i powiedziałam, że spokojna głowa, ja je zamówiłam w jego imieniu. No i teraz to mój obowiązek. Biorę od niego te galeony na kwiaty i wpłacam na Charmpeace, więcej z tego będzie pożytku niż z robienia z domu Konstancji wiązanki pogrzebowej - opowiedziała rzeczowym tonem, bardzo dumna z tego fortelu dzięki któremu wspierała nie tylko zagrożone gatunki ale i ratowała populację chryzantem przed całkowitym wyginięciem. A że nie spełniła życzeń szefa... cóż. Nie pierwszy, nie ostatni raz. A czego Mikel nie widzi, tego Mikelowi nie żal.
Parsknęła śmiechem na relację Tomka i jego rzekomą specjalizację w prawie rolniczym, aż niechcący rozmazała jedną z misternych parafek na fakturze; prędko zabrała się do jej poprawiania, by podpis był nieskazitelny. Skoro już go podrabiała, to zamierzała to zrobić porządnie. - Lepiej uważaj, wczoraj mi opowiadał o swoim kuzynie który ma plantację lewitujących buraków pastewnych. Jak połączy fakty, to zaraz go do ciebie przyśle po porady prawne - zachichotała, wielce ubawiona wizją tej konfrontacji, choć musiała przyznać, że rozprawianie o rolnictwie z kolejnym niespełna rozumu Scrivenshaftem z pewnością byłoby dla Tomka mniej bolesne niż zostanie podopiecznym Mikela. Potem opowiedziała przyjacielowi druzgoczące szczegóły ostatniej lekcji i prawdę mówiąc, było jej trochę głupio że nie próbowała udzielać szefowi pomocy, ale na szczęście życiowy mecenas szybko zaproponował jej na przyszłość dużo lepsze rozwiązanie i przypomniał o niedawnych (zbyt wylewnych) pochwałach, jakie otrzymali. Przyklasnęła jego słowom z entuzjazmem i wymusiła obietnicę, że na kolejne zajęcia Scrivenshafta muszą już pójść razem bo potrzebuje jego wsparcia mentalnego, po czym przeszli do zajmowania się smutną, nikomu niepotrzebną dostawą akcesoriów malarskich. Kiwała głową na wspaniałe pomysły Tomasza i od razu zaczęła segregować farby kolorystycznie, by jak najbardziej zbliżyć ich odcienie do tęczy, a jednocześnie tłumiła śmiech z opowieści kompana. - To na swój sposób urocze... i straszne - próbowała dostrzec pozytywny aspekt działań Mikela, no i jedno musiała mu przyznać: starał się. A że zazwyczaj wychodziło jak wychodziło, to inna kwestia. - Żeby tylko mu nie przyszło do głowy rozdawać te fotki w szkole jako pochwałę dla uczniów... wtedy nawet nasze prawnicze doświadczenie mu nie pomoże - wzdrygnęła się, jednocześnie rozbawiona i zażenowana tą wizją, a potem przygotowała wielki kawał najlepszej jakości papieru, by wyczarować na nim elegancki plakat z chwytliwymi hasłami. - Może powinniśmy namalować portret Mikela, to mu wybije z głowy wywieszanie gdziekolwiek swoich fotek - zasugerowała, w zamyśleniu smyrając się po podbródku końcówką pędzla, a wtedy znienacka wpadł jej do głowy kolejny genialny plan na akcję marketingową, aż podskoczyła w miejscu. - Tomek, słuchaj! Powinniśmy zorganizować MALOWANIE TWARZY. Zutylizujemy trochę tych farb, bo umówmy się, w życiu tego wszystkiego nie sprzedamy... Podniesiemy ceny, a klientom z malunkami damy zniżki na towary, więc wyjdzie na jedno. Przyjdą dzieci z wioski i będą naciągać rodziców na niepotrzebne zakupy! I pierwszoklasiści. I pewnie podekscytowany Mikel. Co myślisz??
Powrót do góry Go down


Cassandra Walker
Cassandra Walker

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : włosy przeważnie układają się w fale, farbowane na lato na blond, kolczyki w uszach i pomalowane usta, pierścionki na palcach
Galeony : 338
  Liczba postów : 281
https://www.czarodzieje.org/t20559-cassandra-walker
https://www.czarodzieje.org/t20560-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t20558-cassandra-walker
Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 EmptySob Maj 27 2023, 19:12;

Wątek Pracowniczy

Wspomnieniami wraca do tych trudnych początków, jakich doświadczyła, przekraczając próg sklepu Scrivenshafta. Gdy dłonie drżały jej ze stresu, a myśli w głowie szalały w przejęciu. Nic się tego dnia nie udawało, jakby nad burzą pełnych loków zebrało się jakieś fatum. Jeszcze w zimowy, chłodny jesienny październikowy dzień biegła, z policzkami mokrymi od łez do domu w stronę Alei Amortencji 23/17, na trzecie piętro, gdzie mieszkała z tatą, Liamem i Robin. Przysięgała sobie na długość brody Merlina, że już nigdy więcej tam nie wróci — ale wróciła. Miała dobre wsparcie, które zapewniało ją, że to tylko pierwszy dzień, a one zawsze są trudne. Jednak jeśli chodzi o Cassandrę, każdy dzień w pracy był wyzwaniem, ale też i cierpliwą nauką, z której wynosiła coraz większą pewność siebie, nawet jeśli z początku przerażały ją te tłumy u Scrivenshafta, w końcu był to najbardziej oblegany sklep w Hogsmeade, z bogatym asortymentem artykułów papierniczych. Czas sunął powoli, a jej było trochę raźniej, gdy okazało się, że pracują też tu z Hogwartu Thomas i Zoe, dwójka fajnych krukonów. Praca każdego dnia stawała się coraz przyjemniejsza, a nawet zabawna w takim dobrym towarzystwie. Tygodnie szybko leciały, utwierdzając Walker w przekonaniu, że to, co z początku wydaje się trudne i przerażające, po jakimś czasie jest łatwe, rutynowe, przewidywalne. Bywały trudniejsze dni, kiedy trafiali się niezadowoleni klienci z zakupionego pergaminu, albo wymagający, potrzebujący doradztwa w sprawie zestawu piór, jaki najlepiej kupić. Padały całkowicie głupie pytania, jak i wielkie pretensje, gdzie czarodzieje chcący wyżyć się na kimś obcym, rozładowywali negatywne emocje na sprzedawczyni w sklepie Scrivenshafta. Cassandra nadal jednak się nie poddawała, stając się odporniejsza na takie sytuacje, zachowując zimną krew, co nie było łatwe, gdy miało się łzy w oczach. Na szczęście nie często przychodziły tu takie osoby, w końcu to młodzi czarodzieje częściej wpadali po zeszyty i pergaminy niż złośliwe stare dziady. Wpadali też tu tacy samotni, uciąć sobie pogawędkę z nieśmiałą, miłą Cassie. Bywało ciężko, męcząco, a po pracy czekała jeszcze nauka, dlatego z czasem Walker na prośbę mamy musiała ograniczyć ilość spędzonych godzin u Scrivenshafta, żeby nie zaniedbać nauki. Zwłaszcza że nigdy nie należała do uczennic tych najlepszych, ale nadrabiała swoją pracowitością i zaangażowaniem.
Dzisiejszy dzień nie przyniósł żadnych wrażeń, a Cassandra ze spokojną głową przekazała pałeczkę drugiej zmianie.


przepraszam za wpadnięcie w wątek, ale już się zbieram; ja tylko po hajsy | zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sklep Scrivenshafta - Page 10 QzgSDG8








Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty


PisanieSklep Scrivenshafta - Page 10 Empty Re: Sklep Scrivenshafta  Sklep Scrivenshafta - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sklep Scrivenshafta

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 10Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sklep Scrivenshafta - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-