Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pod jednym z drzew...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Felicie U. Joyner
Felicie U. Joyner

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 510
  Liczba postów : 675
http://czarodzieje.org/t8491-felicie-ula-joyner#240158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8494-centrum-dowodzenia-fuj#240163
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8493-felicie-ula-joyner#240162
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptySro Cze 18 2014, 14:01;


Pod drzewem

Pod jednym z drzew zauważysz pewną figurkę, a tuż obok niej mnóstwo dopalających się świeczek. To niesamowity widok, którego konstrukcji nic nie może zniszczyć. Nawet najgorsze podmuchy wiatru. Otóż kładąc tu taką świeczkę i rozpalając ją klaśnięciem dłoni możesz liczyć na to, że duch tego bożka wesprze bliską Tobie osobą i usunie dość znaczącą przeszkodę z jej drogi, albo pomoże odnaleźć odpowiednią pomoc bądź przypomni jej o Tobie sprawiając, że ta zacznie zabiegać o kontakt z Tobą. Specjalne świeczki o zapachu jaśminu na pewno dostaniesz w miasteczku, jednakże nie przesadzaj z proszeniem bożka o wszystko. Swoją moc osadził w drobiazgach, a nie w zbawianiu świata.  

Powrót do góry Go down


Nadish Narayanan
Nadish Narayanan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Galeony : 555
  Liczba postów : 426
https://www.czarodzieje.org/t5991-nadish-narayanan
https://www.czarodzieje.org/t6073-sowa-brandy
https://www.czarodzieje.org/t7183-nadish-narayanan#204383
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Lip 04 2014, 12:35;

Natura i zwierzęta dla Puchona był kolejnym ulubionym miejscem
Panowała tu cisza i skupienie, które niosło za sobą magiczną aurę spokoju.
Pod jednym z drzew hindus zauważył figurkę, a tuż obok niej mnóstwo dopalających się świeczek.
Coś niesamowitego,połozył świeczkę i rozpalił za pomoca klaśnięciem dłoni.
No może teraz cos pomoze Gryfonce i usunie jakies nie liczne przeszkody z jej drogi,znajdzie odpowiednią pomoc albo przypomni jej o mnie i zacznie sie kontaktować z tak miłym Hindusem jak ja.
Po krótkim spacerze między drzewami i konarami usiadł z paroma kartkami i książka pod drzewem.Jednak zanim otworzył książkę,rozejrzał sie w koło.
Potrafił też parę innych rzeczy, które nie były spotykane w sklepie z elektroniką, ale o tym to później...nie czas i miejsce.
Czasami lubił posłuchać wiadomości ze świata "zewnętrznego"
Chwycił więc za kartki usiadł dość niezgrabnie, bo prawie po turecku i zaczął czytać i coś notowac o topielcu i jego pomocy.
Zeby nie było długo to Nadish  szybko uporał sie z kolejna pracą,postanowił jeszcze pojsc na mały spacer i zrobic jakies zakupy.
Z/T


Ostatnio zmieniony przez Nadish Narayanan dnia Nie Lip 13 2014, 20:40, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Katniss Johnson
Katniss Johnson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca
Galeony : 1304
  Liczba postów : 545
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7393-katniss-johnson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7406-tutaj-katniss-johnson-zostaw-wiadomosc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7405-katniss-johnson
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Lip 04 2014, 22:33;

Katniss powoli zaczęła odczuwać niechęć do pisanych ciągle wypracowań na temat tego, "jak pomóc gdy...". Szczerze powiedziawszy, mogłaby przecież tego nie robić, bo to teoretycznie dodatkowa praca, ale jako, że była Gryfonką z krwi i kości, musiała dopiąć wszystko na ostatni guzik. Tym razem nogi zaprowadziły ją pod drzewo. Dziewczyna chętnie przycupnęła pod nim i zajęła się wertowaniem i poszukiwaniem potrzebnych jej informacji. Jak postępować z ofiarą podtopienia... Kocyk, ciepła herbatka i jakiś eliksir... Pieprzowy, tak... I może jeszcze eliksir Spokoju? Dziewczyna szybko skrobnęła to na pergaminie, stawiając małego kleksa na koncu. Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, ot co. Skończywszy, dmuchnęła na tusz, żeby szybciej wysechł i zwinęła swoje wypociny.

/zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32483
  Liczba postów : 102764
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Specjalny




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyWto Lip 15 2014, 23:01;

Kiedy jest się w obcym kraju, powinno się brać za punkt honoru przejście przez co najmniej główną ulicę, w celu zapoznania się ze wszystkimi atrakcjami, jakie tylko można dojrzeć bez zagłębiania się w ciasne uliczki, w których można się zgubić. Od tego wyszła chyba Alaska Lovey, która postanowiła jednak zajść trochę dalej, niż do łódki i zwiedzając Ogrody Lotosu, natknęła się na wielkie, rozłożyste drzewo, pod którym stała nieznana jej figurka. Tuż przed nią, pochylała się pewna ciemnowłosa dziewczyna (Gaia Mollison), która klaśnięciem dłoni rozpaliła świeczkę. Następnie się wyprostowała się i przez moment wpatrywała w nieruchomy posążek, aż Alaska nieopatrznym ruchem kostki zdradziła swoją obecność, gdy szturchnęła nią jedną z wielu pustych, glinianych naczyń, jakie tu pozostawiono. Skoro wydało się, że są tutaj obie, to może można by porozmawiać o tym co właśnie się zadziało? Czy bożek okazał Gai swoje wsparcie?
Zaczyna którakolwiek z was.

______________________

Pod jednym z drzew... Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Gaia Mollison
Gaia Mollison

Student Hufflepuff
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 30
  Liczba postów : 25
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9006-gaia-mollison
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9012-sowa-gai
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9013-gaia-mollison
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptySro Lip 16 2014, 00:02;

Jak bardzo płytkie jest modlenie się do nieznanego bożka o chłopaka? W tej chwili dziewczynie nic nie przeszkadzało. Po wypiciu kilku szklaneczek ognistej ruszyła szybkim krokiem pod drzewo, o którym przeczytała w internecie. Jej twarz oświetlały ciepłe promienie słońca, a spod obcasów butów wydobywał się cichy stukot, który odprężał Puchonkę. Zatrzymała się na małej polance, zacienionej ogromnym drzewem, gdzie wyciszyła swój oddech. Każdy dźwięk zdawał się jej być za głośny, nawet śpiewający ptak siedzący nieopodal. Przykucnęła przed figurką i bacznie jej się przyjrzała. Dlaczego by miała nie spróbować? Wyciągnęła z torebki wcześniej zakupioną świeczkę, postawiła ją na ziemi i ze zniecierpliwieniem odgarniała opadające na twarz długie, brązowe włosy. Już od dawna obiecywała sobie, że je zetnie. Przetrząsała kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki, jednak nagle dostała olśnienia. Przez myśl przebiegł jej kawałek artykułu, który mówił o tym, że świeczki rozpala się poprzez klaśnięcie w dłonie. Po chwili uczyniła to, a w jej głowie błądziła tylko jedna myśl. Proszę... Ześlij na mnie miłość. Po chwili dziewczyna wstała i wpatrując się w bożka, czekała na nadchodzące wydarzenia, jednak nic się nie działo. Stała lekko kołysząc się na nogach, a w jej głowie trochę huczało, kiedy usłyszała za sobą huk. Czyżbyś mnie wysłuchał?! Krzyknęła w myślach zaskoczona, jednak po odwróceniu się ujrzała Gryfonkę z jej roku. Zaśmiała się pod nosem z własnej głupoty i upewniając się, że nikt ich nie widzi wyciągnęła różdżkę i wykonując płynny ruch nadgarstkiem posprzątała bałagan, który narobiła Alaska.
-Nie ładnie tak zachodzić ludzi od tyłu - zaśmiała się, nie do końca świadoma faktu, że już zaczyna seplenić jak większość pijanych ludzi.
Powrót do góry Go down


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Administrator




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyNie Lip 27 2014, 23:34;

Większość popołudnia po kolejnych zajęciach z pierwszej pomocy spędził, zastanawiając się nad sposobami leczenia poparzeń. Ćwiczenia to nie wszystko, w stresie mógłby zapomnieć całej teorii przedstawionej w gorącej garkuchni i pałętając się po indyjskich ogrodach, wpadł na jakąś myśl.
Usiadł pod drzewem. Z torby wygrzebał dodatkową kartkę pergaminu, jakieś niewielkie pióro z kałamarzem i powoli zaczął skrobać pierwsze litery. Gorąco niemal natychmiast uderzyło w całe jego ciało, gdy przyszło mu opisywać najprostsze sposoby na złagodzenie urazów. Paradoksalnie czuł się jak ofiara poparzenia. Umiał sobie wyobrazić cały ból z tym związany, toteż łatwiej dotarł do sedna.
Napisanie całości zajęło mu trochę więcej czasu, niż przypuszczał i patrząc na list do pielęgniarki, westchnął cicho. Był zdecydowanie zbyt krótki. Mógłby napisać przynajmniej dwa razy tyle, choć miał pewność, że ilość chętnych do takiego łatwego zadania... wiadomo. Podpisał się szybko pod krótką notatką i ruszył w stronę łódki, by jak najszybciej ją wysłać do Moonlight.
[zt]
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyWto Lip 29 2014, 17:31;

Anthony nie miał wielkiego pomysłu na to, jak spędzić resztę tego czasu w Indiach. Ba, nawet nie wiedział, ile czasu jeszcze tutaj będą. Dlatego poszedł na spacer, w którym nie widział większego sensu. I tak nic kreatywnego nie przyjdzie mu do głowy, bo w tym upale nie da się racjonalnie myśleć. Nawet on, realista i twórca wielu szalonych pomysłów, dzisiaj był wypompowany z wszelkiej kreatywności. To aż przykre.
Usiadł w cieniu, a dokładnie niedaleko tej zabawnej figurki, przy której ludzie klękali i klaskali w dłonie... Licząc, że dzięki temu komuś innemu się powiedzie. Stek bzdur... Był osobą raczej niewielkiej w wiary, w jakąś boską opatrzność jak i w ludzi. Nikt za nas nie rozwiąże problemów, sami musimy ruszyć swoją dupę i coś na to poradzić. I tyle.
Chwycił papierosa i odpalił go. Nawet w tym upale nie powstrzyma się przed zapaleniem i truciem się, jeszcze bardziej. Oparł wyciągnięte do przodu ręce na podniesionych kolanach i wypuścił dym z płuc. Uh, co za ulga! Cień jednak robił swoje... Przydałoby się teraz zimne piwo... Oddałby wszystko.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyWto Lip 29 2014, 18:20;

Adrienne po spotkaniu z Gregersem trochę się uspokoiła, ślizgon przekonał ją, że nic takiego nie stanie się jej przyjaciółce, ale oczywiście będzie cały czas trzymała rękę na pulsie. Woli sama wszystkiego dopilnować i mieć go nieco na oku. Pewnie Naya byłaby o nią za to zła, ale nic na to nie poradzi. Musi ją jakoś chronić w razie niebezpieczeństwa. Przestała ufać ślizgonom.
Wreszcie pozałatwiała wszystko co miała załatwić i postanowiła się przejść. Sara jeszcze prosiła ją o spotkanie, ale to można odłożyć na inny termin. Chociaż może i warto się pośpieszyć, jeżeli coś z nią nie tak? To jej najlepsza przyjaciółka, może ma jakieś informacje na temat Meadow, która gdzieś się zawieruszyła i najwidoczniej nie miała podstaw się do nich odzywać. Może tylko do Adrienne nic nie pisała, a Sara miała inne zdanie na ten temat i cokolwiek mogła więcej powiedzieć. Będzie jeszcze na to czas. Co prawda wakacje w Indiach dobiegają końca i niedługo będzie trzeba wracać do szkoły, no ale takie już jest życie.
Szła przed siebie i kogo zauważyla? Osobę, którą chciałaby uniknąć z którą nie chciałaby się już nigdy widzieć, no ale skoro on już tutaj jest i ona może warto załatwić to co on miał wtedy na myśli. Podeszła do niego.
- Jesteś w Indiach? - zapytała. Nie widziała go do tej pory dlatego trochę ją to zdziwiło.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyWto Lip 29 2014, 18:51;

Przyglądał się osobom, które przychodziły i klękały przed posążkiem. Widział jak z zapałem zapalali świece i przyglądali się płonącej świecy. Nie rozumiał ich... Tego, że potrafili być do tego stopnia zdesperowani, aby wierzyć w to iż takie modlitwy mogą w czymś pomóc. Nadzieja w ich oczach i ruchach była tak namacalna, że czuł ją aż tutaj... Mógłby znienawidzić siebie za to, co teraz myśli... Bo niewinność tych ruchów go aż godziła... I szczytem chamstwa jest wątpić w ich wiarę. Niech robią co chcą. Mieli wolną wolę więc co to za problem? Odwrócił wzrok i przymknął powieki, jakby ta odrobina wiatru, która go omiotła była naprawdę wszystkim.
Ale, że co miał na myśli i kiedy? Bo jak wie, on używa mózgu i bardzo często myśli. Mówiła o sytuacji, w której mówił, że musi coś załatwić? Czy o tej, że będzie jej uprzykrzał życie? Czy może chodzi o każdą inną wolną sytuację? Niech sprostuje bo jeszcze się zgubi w tym całym bałaganie.
Podniósł wzrok i spojrzał na Adrienne. Naprawdę? Jego jakoś szczególnie to nie zdziwiło. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ją spotka. Nie szukał jej... Nie oczekiwał. I proszę, to co przewidział, nadeszło. Zapewne tak jak to powinno wyglądać. Uniósł jeden kącik ust do góry i wskazał na miejsce obok siebie.
-Jestem zameldowany w tej samej łódce co Ty.-Utkwił w niej swoje spojrzenie.-Obydwoje doskonale wiemy, że wiedziałaś o tym.-Wzruszył lekko ramionami, opierając głowę o pień drzewa. Nie była idiotką, prawda? Proszę, niech choć odrobina "tej" Adrienne gdzieś tam jeszcze siedzi.
W sumie to była chyba drugą osobą, z którą rozmawiał... Po tym wszystkim. Powrót od normalności mu nie służył. Choć jego normalność to nie ta, która powinna być tą normalnością... Zawiłe? No co Ty nie powiesz... Prawda jest taka, że teraz może być z nim jeszcze gorzej, ale za to on ma niezły ubaw.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyWto Lip 29 2014, 20:39;

To miejsce było dość dziwne. Naprawdę. Czuła się tutaj bardzo dziwnie, wiele ludzi się tutaj przechadzało, miała ochotę stąd uciec i to jak najszybciej. Nie lubiła tłoku, to nie jest dla niej. Ona lubi spokój i co najmniej dwie osoby obok siebie to tak, to by jej bardzo odpowiadało. Chciała mieć już tę rozmowę za sobą, dlatego miała nadzieję, że Anthony powie to co ma powiedzieć i sobie pójdzie. Bardzo się ucieszyła na jego widok, szczerze powiedziawszy serce zabiło jej kilka razy mocniej i szybciej, ale co z tego jak nie chciała już do tego wracać. Nie chciała już ciągłych kłótni z tym o to osobnikiem. Owszem, wiele tych kłótni było przez nią, ale skoro one w ogóle były to znaczy, że jednak do siebie nie pasują, dlatego wolała sobie naprawdę dać z nim spokój i zacząć wszystko od nowa, ale z zupełnie kimś innym. Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, chyba tak to jakoś leciało. Doskonale wiedziała, że Anthony mieszka z nią, parę razy tam nawet przeleciał jej przed oczami, ale nie zatrzymywała na nim dłużej swojego spojrzenia, bo i po co?
- Dobra, wiem o tym. Tylko jak to Ty masz w zwyczaju lubisz znikać na jakiś czas. - powiedziala do niego, ale nie chciała już tego spotkania dłużej przedłużać, dlatego postanowiła od razu zapytać o co mu chodziło.
- Więc Anthony, powiedz mi o co Ci chodziło w tym liście, bo za bardzo chyba nie zrozumiałam. Przecież skończyliśmy z tym, przynajmniej tak mi się wydaje. Poza tym co skończyło skoro się nawet nic nie zaczęło? - spojrzała na niego podejrzliwie i założyła ręce pod biustem. Niech powie to co ma powiedzieć i ona sobie pójdzie.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptySro Lip 30 2014, 11:26;

On również za tłokiem nie przepadał, co czasem również zależy od jego humoru. On siedział pod drzewem niedaleko tej figurki, a to przy niej zbierało się najwięcej ludzi. Chyba nie siedziałby w miejscu,  w którym ktoś mógłby go przypadkowo nadepnąć. Oh, współczułby temu komuś.
Myślała, że to pójdzie tak szybko, tak? Powie o co chodzi i sobie odejdzie? Otóż to, że nie jest to proste. Nigdy nie było i nigdy nie będzie. Poza tym, w listach prosto i na temat było napisane, nieprawdaż? Nie było żadnego "ale" czy "dlaczego". Czasem trzeba przyjąć rzeczy takimi jakimi są, a nie szukaniu dalej i rozgrzebywaniu kompletnie niepotrzebnych rzeczy. Tak robiła Adrienne, zawsze, nawet z nim tak próbowała zrobić. Szukała więcej, głębiej, kompletnie niepotrzebnie... Nie wzięła tego, co oferował...
I kto powiedział, że się znowu będą się kłócić? To wszystko siedziało w jej głowie. Schematy, pomysły odbycia tej rozmowy. A tutaj myślenie nie jest potrzebne, niech się wyłączy na jeden krótki moment i wtedy poczuje, że tak jest lepiej. Z nim nigdy nic nie było proste i według wzoru, jeszcze się tego nie nauczyła?
-Owszem, taki mój urok. Jednak jeżeli ktoś naprawdę chce się ze mną skontaktować... Wystarczy wysłać sowę.-Wzruszył lekko ramionami, zaciągając się dymem papierosowym. Powoli i niemalże boleśnie. Nie mówili tylko o łódce mieszkalnej i chyba o tym wiedziała. I prawda naprawdę taka była. Bo nie ignoruje najbliższych w potrzebie. Myślą, że jest takim bezdusznym potworem, owszem, był, jednak i takim zdarzają się dni przebłysku.
-I siadaj bo cholernie mnie irytuje Twoje stanie nade mną.-Owszem, wkurwiało go takie zachowanie... Więc niech lepiej usiądzie, jeżeli oczywiście nie chce go bardziej zirytować. Nie dostanie swoich odpowiedzi.
-Oh, Ad, jest to bardzo proste. Za bardzo skupiasz się na słowach i ich znaczeniu. Nie ma tam żadnych haczyków.-Spojrzał na nią i uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem.
-Wiesz... Jak strasznie nie lubię kiedy gadasz o mnie z koleżankami. Robisz to specjalnie?-Posłał jej minę, niemalże tak samo uroczą i rozbawioną jak ton jego głosu. Kto powiedział, że chce się kłócić? Nikt. Chyba, że ona. Chyba naprawdę go nie znała, skoro widziała w nim tylko potwora. Bo był dla niej niemalże jak anioł... Nie potrafiła docenić i brać tego co dawał, bo prawda jest taka, że ona jest wiecznie niezadowolona. A ma to już swoje korzenie w kwestii rodziny. Zajmuje się jej psychologią a do swojej się nie zbliża... Bo już dawno poznał swoją diagnozę. Lepiej skupić się na czymś, co jeszcze może zostać polepszone.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyCzw Lip 31 2014, 18:19;

Na szczęście aż taki tłok jej nie przeszkadzał, bo przynajmniej nie podchodzili do niej i ją nie zagadywali. Każdy ma prawo do zwiedzania tego miejsca, co prawda mogliby pójść gdzieś gdzie mogliby być sami, ale Adrienne nie miała zamiaru dlugo tutaj stać. Można powiedzieć, że chciała iść gdzie indziej, ale skoro go spotkała postanowiła podejść i się dowiedzieć co się dzieje. Ale szczerze miała nadzieję, że już więcej nie będzie miała przyjemności go spotykać, a co gorsza rozmawiać. Nie wzięła tego co oferował, może bardziej mógłby wtedy pokazywać co jej chce ofiarować? Ona tego nie zauważała, może była ślepa, może po prostu nie chciała tego zauważyć. Trudno... Było minęło, nie mogła od niego nic więcej chcieć, a nawet nie chciała, ażeby robił coś dla niej.
Ona również nie chciała się już więcej kłócić. Przecież nie muszą każdą rozmowę kończyć hałasem, tak? Wolała wszystko od ręki załatwić i pójść sobie i pożegnać się w zgodzie. Nie chciała za każdym razem burczeć pod nosem jak tylko go zobaczy. Co było minęło, wspomnienia jakieś tam w głowie szumią. Tego tak łatwo się wymazać nie da, ale może z biegiem czasu będzie to bardziej możliwe.
- A ja nie mam zamiaru szukać Cię po całym świecie. Zresztą moja sowa nie zawsze znajduje drogę, nie wiem czy jest już za stara czy coś... Wraca często z listami. Wiem, że pomyślisz że się tłumacze, ale mówię prawdę, a uwierzysz czy nie to już Twoja sprawa. Teraz mi już na tym nie zależy. - mruknęła do niego i uśmiechnęła się. A dlaczego ona ma się tylko przejmować? Miała ochotę wiele razy rzucić mu się w ramiona i przeprosić go, prosić o jakiekolwiek wybaczenie, ale nie. Honor swój ma i nie ma zamiaru błagać go, ażeby jej przebaczył jej zachowanie.
- Nie będę siadała, bo śpieszę się. - powiedziała. Przypomniała sobie słowa Nayi, ażeby nie ulec mu kolejny raz, ażeby się nie załamać i nie zacząć przy nim płakać, ażeby pokazać mu, że jest słaba i sobie z tym nie radzi, bo jedynie da mu satysfakcje.
- Ja z koleżankami? Jeszcze jakbym miała o kim... Mam ciekawsze tematy na rozmowy z nimi. - oznajmiła i pokiwała śmiejąc się pod nosem. On sobie chyba żartował? No może raz czy dwa rzuciła jakieś słowo o nim w obecności Sary, Meadow, czy Nayi, ale one raczej nie rozniosłyby tego dalej, ufała im.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyCzw Lip 31 2014, 19:20;

Najgorsi są natrętni wczasowicze, czy osoby, które jedynie chcą się wzbogacić na ich niewiedzy i uprzejmości. Sklepikarze, którzy nigdy nie podadzą ci realnej ceny swojego towaru... Albo obniżą go specjalnie, aby wcisnąć ci największe ścierwo jakie mają... Bo nie jesteśmy stąd, nie znamy się... I to wykorzystują. Tak dzieje się wszędzie... Nic nowego.
Co dawał? Bardzo głupie pytanie zadajesz... Dawał jej dosłownie wszystko, co mógł wstanie dać. Kurdę, nawet poszedł z nią do domu jej świrniętej rodzinki. Dlaczego? Nie chciał aby była sama. Chciał to wszystko poznać od wewnątrz, bo wciąż było mu za mało informacji.
Czy wierzył, że niczego od niego nie chciała? Chciała. Nie stałaby tutaj, nie zagadała do niego... Tak naprawdę, nie przejmowałaby się listami, nie odpisywałaby... Nie chciałaby poznać odpowiedzi. Zaprzecza sama sobie, ale jest to całkiem naturalne. W końcu każdy tak robi.
Nie odpuści jej. Będzie ją dręczył, tak jak dręczy i siebie. Zrobi wszystko co w jego pomocy, aby utrudnić jej życie. Nie mógł jej mieć, choć gdyby tylko wyciągnął rękę... Mógłby. Może chce. Tak naprawdę. Kto to wie?
Uśmiechnął się pod nosem i bezceremonialnie chwycił jej dłoń. Mocno i stanowczo, a jednak wyczuwalna w tym była nutka delikatności. Przejechał kciukiem po jej knykciach, co robił dosłownie zawsze. Chwile przyglądał się temu zadziwiającemu widokowi. Wyrwie się? To wie jedynie ona.
-Tak, tak, wiem. Nie musisz nic mówisz. -Powiedział spokojnie, szczerze rozbawiony jej potokiem słów, którym go obdarzyła. Spojrzał na nią. Nie obchodziło go to, czy jej sowa zna drogę czy nie. Czy wypisuje listy, czy też nie. -Wiesz... Nigdy siebie nie szukaliśmy, bo wiemy, że prędzej czy później na siebie wpadniemy.-Wzruszył lekko ramionami. Zmarszczył lekko brwi, zaciągając się papierosem. Gdyby wszystko było takie łatwe... Pewnie byłoby nudno.
-Usiądziesz. Bo nie dostaniesz niczego, jeżeli tego nie zrobisz.-Nie patrzył na nią. Stwierdzał fakty. Wiedział, jakie wrażenie mógł wywołać. Napływające wspomnienia wcale nie są takie ciekawe, prawda? Nie musiała przed nim udawać, zawsze jej to powtarzał. Dlaczego? Bo ją znał. Wiedział jak reaguje, czasem nawet co myśli. Obserwacja ludzi nie jest u niego zwykłą rzeczą. Nawet nie nazwałby jej już rutyną.
Uśmiechnął się lekko.-Nie mam wątpliwości, że masz ciekawsze tematy. Niech zgadnę. Chłopcy koleżanek, może rodzina, powrót do szkoły? Powiedz, co się działo przez ten czas. Umieram z ciekawości.-Powiedział spokojnie, zerkając na nią kątem oka. Nie chodziło o to, że mogłyby to rozgadać... Ale niech sama zobaczy. Już naliczyła w głowie trzy osoby, z którymi zamieniła choć słówko o nim. A z doświadczenia wiemy, że osoby trzecie zawsze wiedzą lepiej... Powtarzał jej, aby się ich nie słuchała. Miała swój własny mózg, własne zdanie i nikt nie ma prawa jej mówić, co ma robić... Oczywiście, chodziło o te wszystkie inne, szare płotki.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 01 2014, 00:27;

No tak tutaj Adrienne mogłaby się z nim zgodzić jeżeli chodzi o tych tubylców. Mogliby im wcisnąć co tylko chcą mówiąc również co tylko chcą, a ludzi są naiwni i zazwyczaj wierzą, bo co im tak naprawdę zależy. Tym bardziej puchonka, która jest naprawdę bardzo naiwna i bardzo łatwo ją przekabacić na swoją stronę, ale stara się to zmienić, stara się zmienić to w sobie, bo to jest bardzo groźna cecha, którą jeżeli ktoś potrafi to wykorzysta i może na tym naprawdę bardzo źle wyjść.
Owszem, był z nią na imprezie w jej domu. Była mu za to bardzo wdzięczna, bo nie pokazała się tam sama, ba! Nawet ze ślizgonem, a to jednak o czymś znaczy. Jednak Adrienne przecież nie nalegała, jedynie zaproponowała a on się zgodził, równie dobrze mógłby wcale nie przyjść. Jednak przyszedł i cieszyła się wtedy z tego. Co prawda już wtedy było coś nie tak, ale wbrew pozorom udawali, że wszystko jest idealnie.
Dlaczego chciała się z nim spotkać i odpisywała na listy? Dlatego, że zależało jej na ślizgonie, a przynajmniej na tym co ma jej do powiedzenia, bo chyba coś ma, tak? Nie oczekiwała już niczego od niego, nie teraz, nie po tym co się między nimi wydarzyło. Może to i była wina Lorrain, bo sama myślami karciła się za to, że to może przez nią. Ale skoro nie wyszło to najwyraźniej nie byli sobie pisani i tyle.
Co prawda to prawda. Sowa wcale im nie była potrzebna. Oni są jak magnez i tak się zawsze odnajdą czy przypadkowo czy też gdy ktoś kogoś szuka. Zazwyczaj to ona chciała go odnaleźć, dowiedzieć się gdzie aktualnie się znajduje. Ostatnimi czasy właśnie jej to nie wychodziło, ale cóż, różnie bywa.
Gdy Anthony złapał jej dłoń wcale się nie wyrywała, bo po co? Przecież jej nie zgwałci, na tyle go znała, że wiedziała iż takim draniem to nie jest. Chyba, że aż tak dobrze go nie znała. Ba! Można powiedzieć, że oby dwoje jeszcze mało o sobie wiedzą.
- A co mam niby od Ciebie dostać? - zapytała, ale po chwili zastanowienia i tak koło niego usiadła, przecież nic przez to nie straci, a sama po chwili głupio się czuła stojąc tak nad nim.
- Chcesz rozmawiać o tym co się działo? Dlaczego akurat mnie o to pytasz, a nie swoich kumpli? Nie mam zamiaru opowiadać się co się u mnie dzieje, bo nic się nie działo. - powiedziała i skuliła nogi kładąc głowę na kolanie tak, aby widziała chłopaka. To przecież on miał więcej do powiedzenia niż ona, zawsze miał więcej do powiedzenia, więc była pewna że i tym razem tak właśnie będzie.
- To Ty gdzieś wyjechałeś i nawet nie powiedziałeś gdzie, może powiesz cokolwiek na ten temat? Hmm? - mruknęła i westchnęła. Uczucia do ślizgona wracały szybciej niż sobie to wyobrażała, wiedziała że prędzej czy później się spotkają, ale myślała, że będzie w stanie opanować swoje uczucia, ale tak nie było. Wszystko wracało. Czy panna Lorrain nie będzie mogła pokochać nikogo innego jak tylko jego?
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 01 2014, 11:06;

Podziwiał ich, w pewien dziwny i bardzo nieludzki sposób przypominali jego samego... Poza tym, to sztuka, wcisnać komuś coś warte grosze za bóg wie jakie pieniadzę. Pytasz, w czym podobne do niego? Jest to bardzo proste pytanie. W bałamuceniu ludzi. Oczywiście, znalazłoby się kilka lepszych przykładów. Jednak to chyba wiesz, prawda? Naiwność ludzi wykorzystuje jak może... Rozbawiony ich słabościami. Tak było i w jej przypadku. Przyznaje się do tego bez bicia... Też o tym wiedziała... Może chodziło właśnie o popchnięcie jej w kierunku naprawy tego? Nigdy nie wiesz, czym dokładnie kieruje się ten człowiek.
Chciał tego, jak mówił, chciał poznać to wszystko co mu opowiadała od środka. Nie trwało to długo, jednak wystarczajaco aby Tony wyrobił swoje własne zdanie. Mógł odpuścić już wtedy, nic nie robić... Zrobił to tylko dla siebie? Czy może była w tym nutka skierowana do dziewczyny?
Niech nie zwala winy tylko na siebie, gdyby nie jego cholerny temperament, gdyby wtedy się nie uniósł.. Był zły, bo nie potrafiła go zrozumieć, a nie jest to jej wina... Może chodziło o to, że czuł, jakby nawet nie próbowała tego robić? Ich relacja nie należy do najłatwiejszych... Co czyniło ja jeszcze bardziej ciekawa.
Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, nikt nie jest sobie pisany. Kłótnie to podstawa, bo jeżeli ich nie ma to dopiero znak, że coś jest nie tak...
Szukanie go na siłę nigdy nie wychodzi. Sowa by wystarczyła.
Przystańmy na tym, że mało wiedziała, bo jej do siebie nie dopuszcza... jest wiele rzeczy, które powinny zostać zakopane.
Uśmiechnał się kiedy nie wyrwała dłoni, jednak nie był to jakiś ładny uśmiech. Zatrzymał ja więc i tak sobie siedzieli... Pewnie z daleka byłaby to normalna scena, jednak było to cholernie nie na miejscu. Surrealistyczny obraz jak cholera.
-Odpowiedzi. Po co przyszłaś, zatrzymałaś się... Przynajmniej takie rozwiazanie jest najprostrze. Oczywiste.-Spojrzał na nia. Jakby wiedział, że to jedynie po części prawda.
-Kumpli? Z nimi się o takich rzeczach nie rozmawia... Zauważ, że pytam o Ciebie. Może obchodzi mnie to, co się działo... to zależy od Ciebie. -Powiedział i uśmiechnał się tym swoim uśmieszkiem. Jakiś postęp... Może dzięki temu jego myśli odejda?
Owszem, wciaż tak było, ale musi stwarzać pozory, prawda?
Jej pytanie. Spodziewał się go. Odwrócił się w jej kierunku, a jego spojrzenie, przeszywajace i nieco odległe w tym momencie spoczęły właśnie na jej osobie. Spokojnie i powoli lustrujac jej postać.
-Wiesz dlaczego nie chciałem nic o tym powiedzieć? Wciaż nie chcę... Jest to sprawa rodzinna, z która musiałem sam sobie poradzić. Cóż, nie do końca sam... Byłem niesamowicie wkurzony, bo... Nawet za grobu rodzice nie potrafia dać mi spokoju.-Prychnał, kręcac lekko głowa.-Nawet nie wiesz jakie to uczucie... Zniszczyli wszystko, a jednak zostało coś... Co udało im się doszczętnie zmieść z powierzchni ziemi... nawet tutaj nie będac.-Oparł głowę na pniu drzewa a jego szczęka mocno się zacisnęła. -Nie mogłem nikogo w to mieszać. Zostałem w swoim mieszkaniu w Hogesmead, później zniknałem w Kanadzie.-Tam gdzie mieli ferie, chyba kojarzyła ten wyjazd... To tam.-Gdybym Cię w to wmieszał... Pewnie dawno zmieniłabyś zdanie o mnie.-Powiedział. Palcami przejechał po jej skroni, odgarniajac kilka kosmyków włosów. Nie wiedziała z kim miała do czynienie. I niech tak zostanie. Nie zniszczy tej niewinności w niej.-Wolę abyś mnie nienawidziła, niżeli współczuła i całkowicie zniknęła.-Wydawał się czymś bardzo skupiony... -Jednak cała sprawa ucichła a ja mam jedynie domysły, żadnych faktów... Co jak się domyślasz, irytuje i nie wystarczy mi...-Mruknał.
Zdawał sobie sprawe z jej uczuć, może dlatego to powiedział? Pierwsza i zapewne ostatnia osoba, której to wyjawił... Może to niewiele, ale to dobry poczatek, prawda? Dlatego nie lubi kiedy o nim mowa... Szczerze tego nienawidził. To co było między nimi, miało takie pozostać. Nie chce aby osoba trzecia miała na to jakikolwiek wpływ. Koleżanki dziewczyny takie były... Wywierały wpływ.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 01 2014, 22:06;

No właśnie ona obawiała się tego, że Anthony ją po prostu wykorzystuje do jakieś zabawy. Ona to czuła, zresztą wiedziała jaki jest ślizgon na tyle to go poznała, aby to stwierdzić. Nie chciała go stracić, chociaż dokładnie wiedziała jaki jest. Ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają. Ona jest całkowicie inna od niego. Ale chyba coś w tym jest, inaczej oby dwoje nie zwróciliby nigdy na siebie uwagę, a można powiedzieć, że Anthony również. Może i dla niego to była zabawa, przynajmniej na początku, ale czuła że ta zabawa przerodziła się w co innego, inaczej przecież by nie pisał do niej i nie chciałby się spotkać, prawda?
Owszem, relacja jest naprawdę bardzo ciekawa, ale cholera ona przez to bardzo cierpiała, czy on tego nie widział? Nie mogliby się normalnie dogadywać? Bardzo tego pragnęła, pragnęła się z nim normalnie odzywać i być może aby było znowu coś więcej? W tym momencie kompletnie Adrienne nie wiedziała co tak naprawdę ma o tym myśleć, w jakim punkcie stanęli i czy coś się ruszy czy będzie jeszcze cofać.
Każdy się kłóci to prawda.
Kłótnie bardzo przyciągają ludzi, ale czy to też tak będzie w tym przypadku? Może warto jeszcze raz o to zawalczyć? Adrienne można powiedzieć, że była na to gotowa. Doskonale pamięta słowa Nayi, która mówiła, ażeby się nie dała znowu wykorzystać, ażeby Anthony jej nie omotał i znowu będzie przez niego cierpiała, ale najwyraźniej ona inaczej nie potrafi funkcjonować. Jednak jak Anthony tego będzie chciał będzie zmuszona żyć własnym życiem i odsunąć od niego jej ślizgona, bo tak właśnie nazywała Anthony'ego.
- Ale ja nie chce Ci nic opowiadać, nie mam nawet co Ci powiedzieć. Nie interesowałeś się mną przez tyle czasu i teraz będziesz się interesował? To ode mnie się nic nie dowiesz. - powiedziała do niego i spojrzała przed siebie. Zanurzyła wzrok w jakiś element i tak trwała. Moglaby tak siedzieć i siedzieć. Ale wiedziała, że niebawem będzie musiała zostawić ślizgona i iść dalej załatwiać swoje sprawy.
- Mówisz to co chcesz... Ja nie wiem czy mówisz prawdę i szczerze powiedziawszy wcale mnie to nie obchodzi. Przestałeś mnie obchodzić panie Roberts. Możesz dać mi już spokój. - mruknęła do niego i wzruszyła ramionami. Oczywiście nie mówiła mu prawdy, ale skoro inaczej nie chce dać jej spokoju to będzie musiał. Ona nie ma zamiaru być dalej wykorzystywana uczuciami jak wcześniej. Bo można powiedzieć, że to jest bardzo nieludzkie z jego strony. Już jej zniszczył psychikę, a co dopiero jak jeszcze miałaby z nim się dalej zadawać i kto wie co by było.
- Skąd wiesz, że właśnie tak by było? - zapytała. Oczywiście chodziło jej o to, że Adrienne by zmieniła zdanie o nim. Wcale nie. To co było, to że zamyka jakieś sprawy tych co je nie załatwili to co ją to obchodzi? Nie chciałaby w to ingerować to są jej prywatne sprawy, on również nie wie co tak naprawdę dzieje się w domu Lorrain i nie ma zamiaru go o tym informować, bo niby po co? Nie chciała żadnego współczucia ani nic w tym stylu.
- Powiesz mi na czym stoimy? Chce wiedzieć, mam do tego istne prawo. Powiedz mi, bo ja oszaleje w końcu. - warknęła do niego i zabrała swoją rękę od niego zaciskając ją na swoich kolanach.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptySob Sie 02 2014, 13:43;

To co Anthony robi i jaki ma w tym cel... To istotnie jego sprawa. Czy wykorzystywał uczucia dziewczyny? Tak, sama to w końcu zauważyła i nie zamierzał w tej sprawie zaprzeczać. Zawsze bawiła go naiwność Ad, jednak zawsze też powtarzał jej aby z tym walczyła... Nie pozwalała na to... Może cała ingerencja w jej życie, samo pojawienie się... Miało na celu zahartowanie dziewczyny? Może jednak jest bezinteresowny? Oj nie, w końcu czerpał z tego jakąś radość. Ale jakieś oznaki człowieczeństwa? Posiadania serca?
Teoretycznie, nie chciał spotkanie. Nie prosił o nie... On tylko zawiadomił, że do takiego dojdzie. Teraz czy za miesiąc czy za rok...
To nie jest proste, jeżeli tylko się chce. Wiedział, że cierpiała... Miała cierpieć. Dlaczego? Nigdy go nie słuchała, była wręcz głucha na to co jej mówił i pokazywał. W końcu miał dosyć, bo w końcu zawsze myślał, że jest odrobinę bardziej dojrzalsza... Czy chciał tego? Powiedzmy, że zmusiła go do ostateczności. Ale zwalając winę na siebie nawzajem w niczym im nie pomoże... Bo będą drążyli ten cholerny temat  w kółko i w kółko i nie dojdą do niczego. Chyba, że za cel uznajesz stanie w miejscu.
Oh, miałby zrezygnować z takiej przyjemnej rozrywki? Oczywiście, że nie... Prawda jest taka, że jeżeli on nie może czegoś dostać... Nikt tego nie dostanie. I w tym przypadku też tak było... Tylko zapomnieliśmy o jednym szczególe. On może to mieć a nawet ma... Kwestia tego, co on zrobi z tym fantem.
-Nie powiesz, że się nie interesowałem... Nie możesz mi tego zarzucić bo nawet nie wiesz.-Powiedział spokojnie, spoglądając na nią z góry. -Pisałem. A myślisz, że skąd wiem o Twoich rozmowach z koleżankami? -Uniósł lekko brwi, jakby tłumaczenie tego było głupotą.-Nie muszę skakać nad Tobą jak piesek... Może lubisz kiedy robią tak inni... Ale ja taki nie jestem.-Wzruszył ramionami, jakby mówił o najnormalniejszej rzeczy.
Zaśmiał się i pokręcił głową. Śmiech niekontrolowany, troszkę szaleńczy a może obłąkany.-Nie obchodzę? Nie oszukujmy się.. Czas zacząć mówić prawdę, moja droga.-Powiedział i wciąż rozbawiony, przyglądał się jej.
Niech się zdecyduje, bo raz mówi, że chce a później, że jednak nie... Oh, jak on nie lubił niezdecydowania. A Ad wykazywała je praktycznie cały czas. Bierzesz albo nie. Nie ma żadnych, cholernych półśrodków.
-Skąd wiem? Nie masz czasem takiego uczucia, że po prostu coś wiesz? Bez potwierdzeń... Po prostu. Jesteś tego bardziej pewna niż własnego istnienia.-Powiedział cicho, cały czas utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Nie mówił jedynie o tej jednej sprawie... O wszystkich. Nie mogła mieć pewności, że mówi prawdę... Choć to robi. Poza tym, zawsze jest szczery, mówi jak jest i nie owija w bawełnę.-Wydaje mi się, jakby nie obchodziło Cię to, gdzie naprawdę byłem i co robiłem... A przy naszym ostatnim spotkaniu właśnie o to się pokłóciliśmy. A teraz... Udajesz, że to nie ma znaczenia? Mówię Ci, jak było... A Ty, masz to kurwa w dupie... -Ton głosu spokojny, opanowany, może nawet troszkę za bardzo, bo kompletnie nie pasuje do sytuacji.
Co ją to obchodzi? TO właśnie chciała wiedzieć wtedy, dał jej odpowiedź a ona co? To piekielne niezdecydowanie. Cicho westchnęła i przeczesał włosy palcami, czas chyba je obciąć.
-Ja też mam do tego prawo, wiesz? Czy to nie oczywiste? Nie siedziałbym przed Tobą, nie wytłumaczył Ci tej całej sytuacji, czego wiesz, że nienawidzę robić... A Ty się pytasz, co dalej? Na pewno nie będziemy żyli w różowym domku... -Pokręcił lekko głowę i teraz on utkwił wzrok w jakimś punkcie. Zapewne w tej idiotycznej figurce.-To Ty jesteś pełna wątpliwości Lorrain. I nie oszukuj ani mnie ani siebie, bo tak jest. -Mruknął. Spojrzał na nią.-Wiele przed nami... Przede mną na pewno. -Zgasił papierosa.-Więc jak? Wybierasz odejście, wiedząc, że i tak będę Cię dręczył? Czy jednak wolisz pomęczyć się troszkę?
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyNie Sie 03 2014, 18:30;

Zawsze to była jego sprawa, Adrienne nawet jakby chciała to i tak by się tego nie dowiedziała. Chociaż nigdy jakoś nie opowiadali sobie jak tam spędzili swoje ostatnie dnie i w ogóle. Zawsze rozmawiali o teraźniejszości. To, że wykorzystywał jej uczucia ona już dawno wiedziała, ale nie chciała się do tego przyznać, przecież uznawała go za swoje bóstwo i w ogóle. Ależ ona była głupia, nie? Dlaczego ona tak szybko się angażuje i dlaczego tak szybko zaczyna ufać ludziom? Ona sama tego nie rozumiała. Tego tak po prostu nie dało się zmienić w człowieku. Niekiedy na tym tylko zyskała, ale parę razy i traciła, a tym razem straciła przez swoją głupią naiwność. A co? A serce, które jedynie biło dla tego człowieka, a obawiała się, że nadal będzie bić tylko dla niego i dla nikogo innego. Ta myśl ją przerażała, bo sama karci się w myślach, że była w stanie w to bagno wejść i teraz jej się bardzo trudno z tego wychodzi. Jednak miała wielką nadzieję, że jednak przyjdzie czas kiedy o nim zapomni i będzie mogła normalnie funkcjonować.
- Nie musisz nade mną skakać. Anthony daj mi oddychać nowym powietrzem. Ja już na to wszystko nie mam siły. Jestem za bardzo wrażliwa na to wszystko... - powiedziała błagalnym tonem. Naprawdę miała tego wszystkiego dość. Chciała, ażeby odszedł i dał jej święty spokój. Ale z drugiej strony, aby ją przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze, ale z ust tego o to ślizgona chyba nigdy tego nie usłyszy, niestety.
- Oczywiście, że tak mam, chyba każdy tak ma. A to nie chciałeś się o tym przekonać. Nie jestem taka jak wszyscy więc tego nie wiesz co bym pomyślala i co bym zrobiła na pierwszym kroku. - powiedziala dość stanowczo. Co on by jej mógł takiego powiedzieć, ażeby Adrienne musiałaby go zostawić i nie chcieć znać? Kogoś zabił? Jeżeli tak to najwyraźniej na to zasłużył.
- Mam w dupie tak jak i Ty masz mnie... - mruknęła. Coraz bardziej żałowała, że się tutaj przy nim zatrzymała. Mogła iść dalej i miałaby święty spokój.
- Pomęczyć się troszkę? - zapytała. Co jej przez to chciał zaproponować czy powiedzieć? Raczej to zabrzmiało jak propozycja, albo wóz albo przewóz. To jej się wcale nie podobało. To nie było takie proste, Adrienne teraz nie podejmie takiej decyzji, chociaż sama nie była pewna co tak naprawdę zrobi jak Anthony powie co ma na myśli.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPon Sie 04 2014, 13:47;

Teraźniejszość jest najważniejsza. To na nią mamy wpływ. Rozmowa o przeszłości niczego nie zmieni, nie dojdziesz do nowych wniosków, będziesz jedynie sobie pluł w brodę. Niszczenie ustalonego porządku przyjdzie wraz z tym. A przyszłość? Niepewna i zmienna, wraz z każdym naszym następnym ruchem. To dlatego nigdy o tym nie rozmawiali, dlatego nie dopuszczał tych tematów do tych, o których rozmawiali.
I właśnie ta naiwność, niewinność tak bardzo trzymała go przy niej. Nie było to żadne uczucie. On po prostu lgnie do tego, czego sam nie mógł nigdy posiadać. Nie dane mu było, nawet w momencie, w którym powinien taki być. Odbiera innym to, co zostało odebrane i jemu. Wręcz wyrwane z siłą, premedytacją i obojętnością widniejącą na twarzy. Dlatego zainteresował się Adrienne, to właśnie jej wrażliwość i kruchość spowodowała, że przy niej był i nie chciał dać jej spokoju... Bo jeżeli to zniknie, to co mu pozostanie? Uwielbiał torturować siebie a przede wszystkim inne osoby, podatne i słabe. Dziewczyna nie była jednak taka słaba, czego chyba sama nie potrafi dostrzec. Tak, powiedział coś miłego, zaskakującego i niespodziewanego.
Nadzieja jest głupotą. Tyle jej powie. Z góry zaznaczył, że za nim nie pozwoli jej z tego bagna wyjść. Nie wie, że im więcej się rusza i wierci, tym szybciej zostanie pochłonięta? Nie wiedziała jak go zniszczyć ani zranić, bo on sobie na to nie pozwoli.
-Ty, ty, ty... Zawsze chodzi tylko o Ciebie, Adrienne.-Powiedział spokojnie, patrząc na nią uważnie. Może troszkę wyzywająco.-Nie skacze nad Tobą. Jakbyś nie zauważyła, dałem Ci spore pole do popisu. Pooddychałaś sobie bardzo długo, teraz moja kolej aby nieco namieszać.-Uśmiechnął się do niej, subtelnie a zarazem zadziornie.
Niech nigdy nie mówi nigdy. Mówi tak, jakby doskonale wiedziała, co zrobi lub jak się zachowa. A powtarzał, aby nie obierała w jego przypadku żadnych schematów. Bo on się nimi nie kieruje.
-Owszem, nie jesteś taka jak inni... Jednak znam Cię, mimo, że nie dopuszczasz tego do swoich myśli. Jestem jedyną osobą, która może dokonać czegokolwiek w Twoim przypadku.-Mruknął.-Jedyną.-Był pewny siebie, arogancki, taki jak zawsze... Jednak, naprawdę miał racje. Nie pozbędzie się go, jeżeli on nie będzie tego chciał. On potrafił jej pomóc, mimo, że nie jest to tak oczywiste... Jeszcze rok temu, nie potrafiłaby tak z nim rozmawiać. A teraz?
-Nie mam Cię w dupie. Wysuwasz mylne wnioski, wiesz?-Uniósł wysoko brwi, jakby jej rozumowanie go zdziwiło. Głupie rozumowanie, bardzo inteligentnej dziewczyny, która po prostu nie dopuszcza do siebie niektórych rzeczy. Przykre, ale to zmieni... Choć to powoli zaczynało go męczyć. A wtedy robi się drażliwy.
-Boże... Jaka Ty jesteś niemądra.-Zaśmiał się i pokręcił głową, szczerze rozbawiony. Pochylił się lekko nad nią i pocałował ją lekko w czoło. Chwile tak siedział, aby po chwili odwrócić głowę.-Wydaje mi się, że szukasz dalszego rozwiązania... Choć brzmiało to również jak zgoda. -Zerknął na nią kątem oka. -Jest to bardzo proste. Spróbujemy, choć nie będzie łatwo. Nie róbmy niczego na szybko tylko powoli...-Wzruszył ramionami. -Choć nie jestem teraz zbytnio cierpliwym człowiekiem.-Mruknął i palcem wskazującym, podniósł lekko jej podbródek, który przytrzymał. Pochylając się nad nią, jednak nic więcej nie robiąc. Spojrzał na nią, ciekaw co zrobi następnie. Odwróci się? Znów zacznie paplać bez sensu, tylko dlatego, że nie dopuszcza do siebie najprostszych rozwiązań?

Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyWto Sie 05 2014, 20:48;

Była naiwna i wydawało jej się, że jej psychika już dawno siadła. Anthony z pewnością maczał w tym palce. Adrienne się zakochała i to nie na żarty, ponieważ już parę razy wydawało jej się, że jej serce powinno bić dla kogoś innego, ale to nie wychodziło, gdy odchodzili ona przeżywała to parę dni i potrafiła o tym zapomnieć, a w tym przypadku tak nie było. I nad tym najbardziej ubolewała, że musiała to wszystko przeżywać każdego dnia od początku. Nie potrafiła tak łatwo i szybko o nim zapomnieć, choć wiele osób próbowało jej w tym pomóc. Ona chyba nie chciała tego zapomnieć, może sama potrzebuje właśnie takiego porąbanego związku gdzie będzie musiała każdego wieczoru płakać do poduszki. To było bardziej ciekawsze niżeli każdego dnia całować się i żegnać na pożegnanie. Była bardzo ciekawa jak prawdziwy związek z tym ślizgonem miałby wyglądać i chyba ta ciekawość w tym przypadku zwyciężała w jej umyśle. Nie wiedziała czy dobrze robi czy też nie. Dziewczyny pewnie będą na nią złe, bo miała o nim zapomnieć i powiedzieć mu przy najbliższym spotkaniu, że to koniec i ma dać jej spokój, ale szczerze powiedziawszy gówno ją to obchodziło. To jest jej życie i to ona będzie o nim decydować. Skoro ma ochotę się z nim męczyć to tylko jej wybór i to ona będzie cierpiała nikt inny. Była człowiekiem typu, że wszystko musi spróbować i woli spróbować niżeli żałować, że się tego nie spróbowało. Kto wie czy w tym przypadku to jest to, ale chyba nie miała innego wyjścia, jej serce przeznaczone jest tylko dla niego i przekonała się o tym w ostatnim czasie. Pan Valley próbował coś z nią, ona sama chciała coś z nim spróbować, ale nie czuła tego samego co z Robertsem, czuła się dziwnie teraz przy Nayi, ale musi to jakoś przeżyć. Nie chciała jej stracić, ale miała nadzieję, że nie będzie na nią zła, że nie spróbowała nawet z jej bratem.
- Właśnie tego mój drogi chciałam uniknąć, tego namieszania z Twojej strony. Już namieszałeś w moim życiu i miałam nadzieję, że to Ci wystarczy, ale najwyraźniej się bardzo myliłam. - mruknęła i westchnęła. Nadal lgnęła do tego, ażeby dał jej spokój, ale sama chyba nie wiedziala co tak na prawdę mówi i chce powiedzieć. Bo myśli co innego i mówi co innego.
Spojrzała na niego lekko zdziwiona jego słowami, ale tak miał rację, jednak na ten temat nic postanowiła nie mówić.
Chciał spróbować, ona również, dlatego nic nie powiedziała, a jedynie czekała na jego ruchy.
- Właśnie tego mój drogi chciałam uniknąć, tego namieszania z Twojej strony. Już namieszałeś w moim życiu i miałam nadzieję, że to Ci wystarczy, ale najwyraźniej się bardzo myliłam. - mruknęła i westchnęła. Nadal lgnęła do tego, ażeby dał jej spokój, ale sama chyba nie wiedziala co tak na prawdę mówi i chce powiedzieć. Bo myśli co innego i mówi co innego.
Spojrzała na niego lekko zdziwiona jego słowami, ale tak miał rację, jednak na ten temat nic postanowiła nie mówić.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyCzw Sie 07 2014, 13:29;

Bo najlepiej jednak zwalić winę na niego, prawda? To przez Anthonego jest słaba. To jego wina, że dała się nabrać. To jego wina, że pozwoliła na tak wiele i przez to teraz cierpi. Jego cholerna wina, że dała wykorzystać komuś tę naiwność.
On nie potrafił zapomnieć. Jego myśli krążyły wokół jej osoby, może nie w tak poetycznym i wzniosłym sposobie... Chciał jej utrudnić życie, nawet niewiele robiąc. I właśnie tak się działo, prawda? Nie potrafiła zapomnieć, bo on nie chce aby to zrobiła. Nie pozwoli jej na to, choćby nie wiedział co... Ktoś musi pamiętać, rozdrapywać... Wtedy wie, że żyje... Kosztem innych ale to zawsze lepsze niż nic. Dzięki niej, czuł, że jest połączony z światem zewnętrznym, choć tak naprawdę tego nie potrzebuje.
Chciał Adrienne. Na swój własny, porąbany sposób. Chciał jej w ten prymitywny sposób, jak każdy facet.. Ale i sama jej obecność powodowała, że czuł iż żyje... Dlatego nawet ta sytuacja w jakiej się znaleźli mu pasowała. On mógłby tak funkcjonować, choć to nie jest zdrowe... Ale czy się tym przejmował? Nie robiło to na nim większego wrażenia. Jednak co z nią? Wiedział, że długo by tak nie pociągnęła. Czy był gotów na pewnego rodzaju poświęcenie? Czemu nie? Coś nowego.
Idiotyzm. Obrazić się na przyjaciela tylko z powodu tego, że ten nie chce być z jego rodzeństwem. To facet sam nie potrafi znaleźć sobie dziewczyny? Dawno temu naznaczył Ad, czego sama dziewczyna o tym nie wie... Nikt jej nie tknie. Nie lubił się dzielić. I nie zamierzał tego robić w najbliższym czasie.
-Mnie trudno zaspokoić, zapomniałaś?-Uśmiechnął się do niej, krzywo ale zawsze jakoś, tak?-Choć według mnie jest to całkiem proste... -Zmarszczył lekko brwi. Owszem. Dla niego to wszystko było normalnością, dla niej? Już chyba nie do końca... Niech pyta, wierci mu dziurę w brzuchu... Robi nieoczekiwane.
Przyglądał się jej... zawsze będzie tym inicjatorem? To już nie miała swoich własnych jaj? Lubił pewność siebie... Trzeba to będzie wydobyć z tej dziewczyny. Choć nie powie, że dzisiaj nie wykazała się dobrą postawą. Jak mówił. Zapewne rok temu tylko by na niego patrzała i siedziała... Nie mogąc znaleźć języka w gębie. -Nie będzie łatwo.-Powiedział cicho, unosząc lekko brwi. Oczywiście, że nie będzie... Spójrz na niego! Kupka nieszczęścia. Wrak, przesycony pogardą do wszystkiego i wszystkich.
Przejechał kciukiem po knykciach na jej dłoni. Prosty, jednak całkiem nie pasujący do niego gest. Bo przecież Anthonego nie stać na czułości.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 08 2014, 02:35;

Spróbować być z Anthonym byłoby naprawdę super sprawą, ona już się na to pisała. Była bardzo ciekawa co reszta na to wszystko powie, pewnie uzna ją za naiwną i przede wszystkim, która nie słucha tego co sama mówi. Doskonale pamięta jak zastrzegała, że na pewno nie da się omotać chciały nawet ze mną iść, ażeby nie popełniła takiego głupstwa i co? Ona chyba nie potrafiła bez niego żyć. Oni byli jak magnez, zawsze na siebie wpadali. Co będzie to będzie. W głębi duszy czuła, że będzie tego głęboko żałować, ale w życiu panny Lorrain potrzeba tego szczęścia i ona je szuka wzdłuż i wszerz, nie miała pojęcia czy akurat szczęście znajdzie w objęciach ślizgona, ale wierzyła w to, inaczej przecież by się do niego nie kleiła, prawda? Nie wiedziała na co jest stać Anthony'ego, co by tak naprawdę zrobił jakby ta rozmowa przebiegała w całkowicie innej atmosferze, czy Adrienne nie poszła tak jak zastrzegła na początku ich spotkania, ale głupia została i jeszcze koło niego siedziała, a przecież miała w ogóle nie siadać, bo ponoć się tak bardzo śpieszyła.
Podobnie miała Adrienne, ona mogłaby tak teraz siedzieć koło niego w nieskończoność i nawet słowa z nim nie zamienić, a czułaby się doskonale. Sama nie wiedziała co z tego będzie, ale skoro Anthony chciał spróbować, a ona na to tyle czekała to dlaczego nie. Przecież to były jej sny, marzenia, więc jak mogłaby mu odmówić? Chciała zapomnieć, a tym czasem jeszcze bardziej będzie go pamiętać, tym bardziej, że rozmawia z nieco innym Robertsem, tym Robertsem który o wiele bardziej kręci i uwodzi pannę Lorrain.
- Ciebie się chyba nie da zaspokoić. - powiedziała do niego i westchnęła. Właśnie... Chociażby człowiek stawał na rzęsach to i tak on będzie wiecznie niezadowolony, ale podobnie jest z Lorrain, ona również wiecznie ma problem i zawsze dąży do tego, ażeby ten problem wyciągnąć nawet spod ziemi. Może Anthony tego nie widział, bo przy nim starała się być ustabilizowana i jakby to powiedzieć, nie stawiać mu się, ale kto wie jak Adrienne się zrobi tak bardzo pewna siebie jak chciałby ślizgon oby dwoje mogą wtedy tego żałować.
- Anthony ja już to słyszałam... - burknęła pod nosem. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to nie będą romantyczne spacery, kolacje przy świecach. Pewnie puchonce będzie tego brakować, bo ona bardzo lubiła takie momenty, ale jak to mówią cierp ciało jak żeś chciało. Musi się spiąć i jakoś to wytrzymać, może z czasem Anthony będzie całkowicie inaczej do tego podchodził.
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 08 2014, 12:13;

Reszta? Reszta jej świty, tak? Niczego tak bardzo nie pragnął jak banda dziewczynek w różowych spódniczkach paplających o nim i wiedzących lepiej od niego.
Był dzisiaj o dziwo spokojny i ugodowy. Zwykle był nieobliczalny, owszem, ale nie przesadzajmy, okey? Nie rzuciłby się na nią z pięściami, nie krzyczałby jak opętany... To smutne, że jest uznawany za potwora zdolnego do przemocy na niewinnych i słabszych od niego.
Jeżeli czegoś chce... Potrafi być bardzo przekonujący. Wie doskonale gdzie uderzyć, aby poszło po jego myśli. Czy to takie dziwne? Nie. Nie zmienił się, przynajmniej nie pod tym względem. Chciał chociaż troszkę ją do siebie przekonać, co w sumie trudne nie było. Uśmiechnął się do siebie, zadowolony z rezultatów? Wyciągnął drugiego papierosa z paczki i chwile obracał go między palcami.
Zaśmiał się i wzruszył ramionami.-Trafna uwaga, Lorrain.-Pokiwał głową, jakby była to naprawdę trafne i błyskotliwe. Oczywiście, to nie jest tak, że w ogóle nie da się go zaspokoić, nie był wcale wybredny. Co to, to nie. Po prostu nikt nie potrafi zrozumieć, czego tak naprawdę chce... Myślący jedynie o sobie, nie potrafiący dostrzec tego, co jest widoczne. Chciał, próbował... Ba! Robił rzeczy, z których nie był dumny, które powodowały, że otwierał się za bardzo... Zawsze wychodził na tym źle. Dlatego przestał.
-Wiem... Musisz być po prostu tego świadoma.-Powiedział spokojnie, spoglądając na nią. Romantyzm? On widział go w tych drobnych, zapewne dla większości nic nie znaczących chwilach i gestach. Kolacje i spacery są przereklamowane, pokazowe... A nie o to w tym wszystkim chyba chodziło, prawda? Adrienne wie, że Anthony nie myśl schematami, jest niekonwencjonalny. Po prostu.
-I słuchaj...-Westchnął, opierając głowę o pień drzewa.-Chcę aby to pozostało między nami... Nie zamierzam tolerować ingerencji w TO, Twoich koleżanek. Okey?-Podrapał się po zaroście. W tej kwestii nie był ugodowy. Nie zamierzał patrzeć, jak myśli Adrienne są zaśmiecane prawdami jej psiapsiółek... Potwornie go to irytowało. Nie będzie wstanie jej w pełni zaufać, czy w ogóle zaufać, jeżeli będzie wiedział iż ze wszystkim co jej powie, zaraz poleci i podzieli się z koleżankami. Nadwyrężenie jego i tak zniszczonego zaufania do ludzi, to coś kompletnie niewybaczalnego...
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 08 2014, 12:36;

Ona wcale tak nie uważała, obawiała się go bo może tak dobrze go nie znała, ażeby stwierdzić że nic jej nie zrobi, ale teraz jest tego pewna, na pewno nie będzie się bać z nim teraz spotkać, ażeby wyjść z tego cało. Poza tym ufała mu na tyle, że byłaby w stanie wskoczyć za niego w ogień, ale ona głupia, nie? Pewnie nie jedna z dziewczyn zaczęłaby się z niej teraz śmiać. Ale każda z nich przeżyła coś takiego, albo dopiero przeżyje. Na pannę Lorrain miłość przyszła stosunkowo za szybko. Myślała, że pod koniec studiów będzie dopiero próbować się zakochać, ażeby na starość nie zostać panną, a w szkole liczyła jedynie na drobne miłostki, a tutaj bum i pojawił się taki pan Roberts, który wszystko zmienił. Niekiedy wydawało jej się, że pan Roberts zna ją bardziej niż ona sama. Ją jest bardzo łatwo rozgryźć, ale jeżeli chodzi o jakiś problem to wtedy stwarza je bez powodu i to może być naprawdę bardzo denerwujące, ale ona już na to nic nie poradzi, taka już jest.
No tak, ale to nie znaczy, że i przy niej wyjdzie na tym źle. Skoro nikt nie potrafi zrozumieć tego co on sam chce, znaczy że nie da się poznać na tyle, ażeby go rozszyfrować, więc niech się nie dziwi i potem nie płacze, że nikt go nie rozumie.
- Anthony jeżeli ja powiem im, że w ogóle z Tobą rozmawiam by mnie powiesiły na wieży astronomicznej... - mruknęła i westchnęła. Dziewczyny wcale nie muszą o tym wiedzieć i nie będą wiedzieć. Adi tym razem w ogóle nie będzie się tym chwalić, bo jeszcze zapeszy albo co?
Powrót do góry Go down


Anthony Roberts
Anthony Roberts

Student Slytherin
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 237
  Liczba postów : 361
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6357-anthony-roberts
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6359-lucek
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 08 2014, 12:59;

A czy wcześniej się bała? Spory i kłótnie nie oznaczają, że zdolny byłby do takich czynów! Które swoją drogą godne są najgorszej szumowiny, okey, był jedną z nich ale, kurwa... NIE! Tknięcie kobiety w ten sposób... Aż rzygać mu się chce na samą myśl.
Nie zamierzał ingerować w kwestię czy wskoczyłaby za nim w ogień czy nie. Sam uważał to za totalną głupotę, jak można ufać komuś tak bezgranicznie? Może to dlatego, że nigdy tego uczucia nie poznał. Od samego początku był wychowywany na kogoś, kto nie dba o tę kwestię, gdyż ona nie podlega dyskusji. Ludziom nie powinno się ufać. Utwierdzili go w tym fakcie rodzice, nieświadomi nawet tego. Oraz późniejsze wydarzenia. W kocu nie byłby sobą gdyby nie sprzeciwił się radom ojca.
Owszem, czasem stwarzała problemy z byle czego. Mimo, że wszystko było wyjaśnione, ona szukała dziury w całym.... Jeszcze. Jakby nie było jej dosyć. Prawdopodobnie ona również lubiła kiedy coś się dzieje, tylko jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Zabawne, prawda? Jak jedna osoba potrafi zmienić nasz tok myślenia, a nawet wpłynąć znacząco na nasze życie. Czasem po prostu będąc. Anthony potwornie tego nie lubił.
A nie wspomniał, że pozwalał ludziom dostrzec to, czego chciał? Wspomniał, więc niech nie mówi, że płacze czy użala się nad sobą. On to nie mazgające się dzieciaki, z którymi ma do czynienie Adrienne. Pozwalał ludziom na wiele, jednak to musiało się skończyć. Jak będzie teraz? Kto to wie...
-O nie, nie, nie... To ja tutaj decyduje o takich sprawach.-Puścił jej oczko i uśmiechnął się szeroko. Oczywiście, była to wszystko forma żartu i doskonale o tym wiedział... Choć te jego słowa zabrzmiały całkiem poważnie i pewnie w jego ustach. -Teraz mi powiedz, gdzie tak bardzo się spieszyłaś, co?-Uniósł wysoko brwi, spoglądając na dziewczynę.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
Pod jednym z drzew... QzgSDG8




Gracz




Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... EmptyPią Sie 08 2014, 23:28;

Pewnie Adrienne by się bardzo ucieszyła i przede wszystkim uspokoiła, jeżeli wiedziałaby co ma na ten temat do powiedzenia Anthony. Nigdy go za takiego nie brała, ponieważ nie miała żadnych podstaw wręcz przeciwnie. Czy ganiał za dziewczynami? Przynajmniej ona o tym nic nie wiedziała, ani nie słyszała, a co jak co w Hogwarcie nawet ściany mają uszy więc pewnie by się trochę o nim nasłuchała jeżeliby tak było. Dlatego o to była spokojna i nie miała zamiaru się przez to stresować, że pójdzie w lewo czy w prawo do innej. O nią również Anthony może być spokojny. Próbowała, próbowała nawet z przyjaciółki bratem, ale czuła, że to nie jest to. Jedynie jej się podobał i może drobne zauroczenie zaważyło na tym, że umówiła się z nim na kawę, ba! Nawet z nim potańczyła, ale tego już nie chciała pamiętać, niech się cieszy, że stopy ma całe i zdrowe.
Owszem, ludziom nie powinno się ufać, bo można się na tym ładnie przejechać, ale Anthony nie był naiwny, a ona to co innego. Być może jeszcze w jej życiu się to zmieni, a może nie. Cholera wie, czas pokaże.
Zaśmiała się z jego żartu. Doskonale wiedziała, że to był żart, mimo iż w jego ustach naprawdę to dziwnie poważnie zabrzmiało, ale jakoś się tym zbytnio nie przejmowała.
- Do łódki, zmęczona jestem całym dniem... Chce już wracać. - mruknęła do niego. Miała oczywiście na myśli to, że chciała wracać do Londynu, Hogwartu. To tam jest jej miejsce, a nie w jakichś Indiach o których nic tak naprawdę nie wie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pod jednym z drzew... QzgSDG8








Pod jednym z drzew... Empty


PisaniePod jednym z drzew... Empty Re: Pod jednym z drzew...  Pod jednym z drzew... Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pod jednym z drzew...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pod jednym z drzew... JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
 :: 
ogrody lotosu
-