Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wrzeszcząca Chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 26 z 30 Previous  1 ... 14 ... 25, 26, 27, 28, 29, 30  Next
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPią 11 Cze - 23:07;

First topic message reminder :


Wrzeszcząca Chata
Jest to stary, ponury i od dawna opuszczony dom, znajdujący się na wzgórzu. Okna w nim są zabite deskami, a zarośnięty ogród otacza drewniany płot. Uczniowie nie zapuszczają się w jego kierunku, każdy dobrze wie, że to najbardziej nawiedzony dom w całej Anglii, a historie na jego temat krążą po całym kraju. Przerażające odgłosy wydobywające się z chaty od dawna napawały strachem mieszkańców okolicy, zwiedzających, a nawet duchy zamieszkujące Hogwart omijają ten dom. Jeśli wierzyć plotkom, w czasie pełni noc spędzają tu wilkołaki, zamieszkujące pobliskie tereny.



TU MACIE PODGLĄD NA KOSTECZKI Z IMPREZKI

Imprezka!:


Ostatnio zmieniony przez Rose Stuner dnia Wto 21 Wrz - 15:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 361
  Liczba postów : 944
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyNie 12 Wrz - 23:12;

Wyszczerzyłem się szeroko na pytanie Hope. To wcale nie było tak, że siedziałem przy swoich ciuchach godzinami, debatując z własnym odbiciem w lustrze co będzie najlepszym outfitem na ten dzień. Ostatecznie odjebałem się jak jeszcze nigdy dotąd i w sumie czułem się z tym niesamowicie dobrze.
- Dobra, dobra, ja to ja, ale przy Tobie to się obawiam, że skradniesz całe show – odbiłem piłeczkę, ponieważ moja przyjaciółka również wyglądała dzisiaj po prostu bosko. Jej bujne włosy niesamowicie komponowały się z całą kreacją, a kwiaty jeszcze bardziej potęgowały efekt, że jedynie co się chciało to się patrzeć i podziwiać. Oczywiście nie można było pominąć pewnych atutów, o które właśnie miała mnie pytać Hope, kiedy usłyszeliśmy wejście pierwszych gości.
- Jest idealnie. – Powiedziałem jej półszeptem, nie mając czasu powiedzieć nic więcej bo trzeba było przywitać pierwszych przybyłych, którymi byli ci sławetni Whitelightowie. I o Merlinie, jak oni wyglądali! Obojga z nich, lecz prawie całą moją uwagę skupiła na sobie oczywiście Nanael. To jest trochę nie fair przychodzić w takim stroju! Oczywiście tego nie powiedziałem, powstrzymywałem się, żeby nie zacząć ich wszystkich komplementować.
- Nigdy nie pogardziłbym tak pięknymi prezentami! Chata jest pomysłem Ruby, chwała jej za to! Dziękuje, twoja również jest szałowa! Tam masz stolik, jak coś to się śmiało częstujcie. Wchodźcie, dziękuje bardzo za życzenia! – Uśmiechnąłem się, odpowiadając obu rodzeństwu. Ich pojawienie od razu wyparowało cały mój stres, zastępując je ciepłem i szczęściem kłębiącym się w całym moim ciele.
Odwróciłem się i akurat w tym momencie znikąd pojawił się drugi wielkolud Gryffindoru idący właśnie w moją stronę. Potrzebowałem sekundki, by przekalkulować sobie w mózgu jak on się tam wziął, ale uznałem to za nieistotne i oczywiście i do niego się szeroko wyszczerzyłem, wylewając z siebie tonę szczęścia.
- Dzięki stary! – Podziękowałem i odebrałem prezent z uroczym uśmiechem.
W międzyczasie Hope na sekundę zniknęła z mojego pola widzenia, co jest dość częstą sytuacją, kiedy jest się tak dużym, a wszyscy ludzie na ziemi tacy mali. Wkrótce jednak moja przyjaciółka wróciła, wręczając mi prezent i składając tak słodkie życzenia, że mi się niemal łezka zakradła pod okiem. Uściskałem mocno mojego kochanego rudzielca, podnosząc ją nawet i robiąc dwa obroty wokół własnej osi.
- Aaaaaa dziękuje Ci ślicznie! Oczywiście, że będę cię kochać! Dziękuje, dziękuje, dziękuje! – Wykrzyknąłem, odstawiając już ją na ziemie i nawet nie ukrywając tej łezki, którą otarłem z policzka. Ogólnie to raczej nie mam zwyczaju otwierać prezentów już od razu, ale tutaj za bardzo zżerała mnie ciekawość, a więc i otworzyłem i zobaczyłem coś, czego W CHUJ mi brakowało w tym kamiennym domku z kart, jakim był Hogwart.
- Chyba się nie da być bardziej zajebistym od Ciebie, Hope. Dziękujeee! – Powtórzyłem się po raz kolejny z podziękowaniami i ogólnie wpadłem na idealny pomysł co do samej bezdennej torby, a dokładniej przecież to było idealne miejsce do tych wszystkich prezentów, żeby nikomu nie zawadzały. Schowałem tam więc prezent od Drake’a, akurat kiedy ten zapytał się o bezpieczeństwo w tym miejscu, na co wzruszyłem ramionami i dodałem:
- Imprezowało się już w gorszym miejscu, a wytrzymywały. Jesteśmy duzi, chyba potrafimy posługiwać się swoimi badylami, poradzimy sobie! – Machnąłem ręką, nie chcąc też, by on się za bardzo zamartwiał tymże jakże nieistotnym tematem. Ma się bawić, nie myśleć czy nie umrzemy tu wszyscy pod naporem runiętego sufitu!
Nanael i Hariel mimowolnie przykuwali moją uwagę, a głównie ta damska latorośl Whitelightów, w głowie zapamiętując, że jak skończą to sam musiałem ukraść Nanę do tańca. Było to moje pierwsze postanowienie na tej imprezie, zaraz obok tego, żeby wreszcie, pierwszy raz w życiu skosztować tego, czym upijali się Gryfoni przed każdą lekcją z Pattonem, czyli w sumie wszystko, co ma w sobie jakiekolwiek procenty.
Pierwsze przybycie gości jest zawsze jakoś magiczne, bo na nie czeka się zdecydowanie najdłużej, zaś po nim następni goście pojawiają się niemalże od razu. Nie miało to oczywiście nic wspólnego z tym, że impreza zaczynała się o konkretnej godzinie i ludzie po prostu się na nią umawiali, nie, nie!
Następnymi przybyłymi byli sami wspaniali ludzie! Tadka oczywiście nie dało się nie zauważyć, zagrzmiał od razu po przekroczeniu progu, ja zaś z równie szerokim uśmiechem podbiegłem do niego i zbiłem męską pionę z równie męskim przytulasem.
- Oho, mam nadzieje, że nie tylko coś mi tu sugerujesz, ale i proponujesz! Dzięki stary! – Szturchnąłem go nieco, za te jakże dwuznaczne życzenia, nawiązujące… no każdy wie do czego, nie muszę przecież tłumaczyć wszystkiego! Prezent schowałem do torby od Hope, następnie zaś przeniosłem swoją uwagę na dwie panie, które Tadek ze sobą przyprowadził. Typowy Tadek, niby sam, ale żeby go spotkać bez jakiejś pannicy u boku to chyba musiałby w izolatce siedzieć. Przywitałem się siarczystym uśmiechem z Stephanie, a następnie z naczelnym gryfońskim zadymiarzem O’Donnell.
- Postaram się, w razie czego specjalnie dla ciebie będę kucać – puściłem jej oczko, łapiąc szybko jej palce na moich żebrach. Mało kto wie, ale to była właśnie moja słabość, miałem niesamowite łaskotki w tych rejonach, ten sekret nie mógł się wydać akurat w tym momencie. Podziękowałem z uśmiechem, odbierając prezent i ściskając ją w ramach kolejnego podziękowania.
- Kto tam pije siki, ten pije, ja dzisiaj pierwszy raz będę cokolwiek chlać, to wy takie menelusy chlejusy jesteście – popatrzyłem na nią z góry, karykaturalnie wypinając pierś do przodu, jakbym jeszcze mógł się poszczycić jakimikolwiek mięśniami, a nie skórą i kośćmi.
Następnie podeszła do mnie również Stephanie, która absolutnie zaskoczyła mnie swoim prezentem, a także komplementem, od którego zrobiło mi się cieplutko na serduchu, bo kto jak co, ale ja bardzo przykładam wagę do tego jak się ubieram i często jest to coś „innego” niż zwykle noszą ludzie w moim wieku.
- Dziękuje bardzo, jesteś super urocza! I ślicznie wyglądasz! A koszula jest przepiękna, na pewno założę ją na jakąś lekcję! – Uśmiechnąłem się z wdzięcznością, po czym dałem jej wrócić do reszty.
Miałem już odejść do kolejnych gości, którzy pojawili się w drzwiach, kiedy usłyszałem jeszcze słowa Marli o powrocie do zamku i w chodzie dodałem:
- W razie czego nie wrócimy, ja bardzo uroczyście przywitam każdego z nauczycieli szukających nas po całym Hogsmeade, a może i sobie zagwarantuję bliższe poznanie z nową dyrektorką! – Uśmiechnąłem się zawadiacko i zatrzymałem się akurat przy kolejnych gościach, którymi okazali się Boyd i Freddie, do których również wyszczerzyłem się szeroko, niemalże podskakując z radości, że jest tu tyle ludzi I TO JAK WSPANIAŁYCH LUDZI!
- Dziękuje! Ogarnialiśmy z Hope cały ten pokój z ponad godzinę, bo nie wiem co tu się za dzikie wilcze orgie wyprawiały, ale pełno futra było w każdym zakątku pokoju – wyjaśniłem Freddie żartobliwie (choć może tak naprawdę trafiłem w dziesiątkę) i zwróciłem się również i do Boyda.
- Joł, znasz rozkład jazdy, jazda z kurwami. Dziękuwa stary! Masz dojebany outfit wariacie. – Podziękowałem im obojgu za przybycie i życzenia. Nie zdążyłem się rozejrzeć, a w drzwiach ujrzałem kolejną uroczą twarzyczkę, którą akurat nie znałem tak dobrze, ale imię chyba kojarzyłem. Podziękowałem za życzenia i zobaczywszy prezent, prawie że krzyknąłem z wrażenia.
- Jooooł, dziękuje! Co za koks skarpety! Na kolejnych zajęciach wypatruj ich na moich nogach! – Zawtórowałem i przytuliłem ją serdecznie. Wróciłem nieco głębiej pokoju do reszty, akurat na wspomnienie o alkoholu przez Tadka oraz Boyda, który również zarzekł się, że zrobi napoje bogów.
- No stary, ja muszę się w końcu napić czegokolwiek bo dziś będę pierwszy raz w życiu pił jakiekolwiek alko, ale się absolutnie na tym nie znam, cały alkohol mi ziomek z Oasis ogarnął. Więc zrób mi coś super – zarzuciłem z uśmiechem, zagadując do obu, pozostawiając im decyzję, kto zrobi mi drina, jednak nie mogłem się temu zbyt długo przyglądać bo coś znienacka mnie złapało i pociągnęło w dół, prosto w dekolt nie do końca znanej mi dotąd dziewczyny, którą przez kolor włosów prawie pomyliłem z Hope. Zaraz po tym przyjrzałem się z widocznym rozbawieniem nowej koleżance, z którą z pewnością będę musiał zamienić więcej niż te kilka słów.
- Bardzo przyjemny początek nowej znajomości, nie zapomnę go nigdy, zapewniam. Brakiem kaca nie ma co się przejmować, tym się będzie martwić Percy z przyszłości, a ty musisz się ze mną i resztą napić! Dziękuje bardzo! Niesamowicie smocza ekspozycja, ślicznie wyglądasz! – Skomplementowałem ją i przytuliłem, tym razem z wyprostowanej pozycji, choć nie mogę nie przyznać, że poprzednia jakoś mi bardziej podeszła do gustu.
W tym momencie pomyślałem o Ruby, której jak nie było, tak nie ma, a jakoś tak sobie w głowie wyobrażałem, że nie mogło być sytuacji, w której pierwszego drina w życiu piję bez którejkolwiek z moich aniołów, czyli Hope i Ruby. Miałem już jej wysłać patronusa, który skopałby jej dupę, kiedy zobaczyłem otwierające się drzwi i w nich tą właśnie perełkę, bez której ta impreza nigdy nie byłaby kompletna. Zapomniałem o wszystkim i całym świecie i pobiegłem bez zastanowienia do kolejnego naczelnego, ale tym razem spóźnialskiego i już miałem się ją potężnie wyprzytulać, gdy zwolniłem nieco w momencie, kiedy prawie wywróciła się o wcale nierzucającą się osobę, jaką był Tadek. Gdy jednak szybko okazało się, że tragedii tutaj nie zaliczymy, pobiegłem dalej i
rzuciłem jej się w ramiona, o ile tak się w ogóle da. No, po prostu ją przytuliłem mocno i podobnie jak Hope, podniosłem i nie puszczałem przez krótką chwilę.
- Świat byłby zdecydowanie popsuty, gdyby Rubeusz zjawił się punktualnie. Już ci miałem patronusy wysyłać, żeby cię tam wyjaśniły po drodze! A teraz chodź, idziemy pić, nie możesz przecież przegapić mojego pierwszego upodlenia się i wypicia tego, co ty tam sobie pod łóżkiem codziennie popijasz! – Wykrzyknąłem radośnie, cały czas trzymając ją w powietrzu i pocałowałem ją w czółko z całych tych emocji, podekscytowania, no wszystkiego. Odstawiłem ją na ziemie i wyciągnąłem różdżkę, by machnąć nią i szybko odstawić skrzynkę piwa zaraz obok całej reszty procentów.
- Jesteś wspaniała, Ruby, dziękuje, że martwisz się o moją zbytnią trzeźwość na własnej imprezce! Chodź, chodź! – Pociągnąłem ją za rękę do reszty i zgarnąłem kieliszek z drinem dla siebie oraz dla Ruby i podniosłem wzniośle go ku górze, razem z Boydem i resztą.
- Za wasze zdrowie dzieciaki! – Wyszczerzyłem się, następnie zbijając kieliszek z wszystkimi innymi i uśmiechając się porozumiewawczo z Hope i Ruby, czyli z najważniejszymi dla mnie osobami na całym świecie i napiłem się w końcu tych „procencików”. W gardle poczułem dość nieznany mi dotąd smak, miałem wrażenie, jakby całe gardło nagle zapłonęło, pozostawiając po sobie charakterystyczny, choć dziwny smak. Nieco się skrzywiłem z początku, lecz koniec końców – posmakowało!
- Tej kurwa, czemu ja w sumie nie chlałem wcześniej, całkiem to dobre! – Powiedziałem radośnie, popijając kolejnego łyka. Następnie odwróciłem się do wszystkich, niczym na jakiejś przemowie.
- DZIĘKUJE WAM WSZYSTKIM ZA PRZYBYCIE I ZA ŻYCZENIA, JESTEŚCIE KOKSAMI, WSZYSCY Z WAS! – Zdarłem gardło, by po tym krótkim, acz ważnym dla mnie ostatecznym podziękowaniu, rozpocząć oficjalnie imprezę!
- Ogólnie to po kilku drinach proponuję grę w butelkę, będzie zajebiście! Kto się pisze?! – Zapytałem jeszcze, mając nadzieje, że ludzie nie stchórzą i będzie dojebana i istnie szampańska zabawa.
Powrót do góry Go down


Nanael O. Whitelight
Nanael O. Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Niezwykle jasne i mocno pomalowane oczy, styl vintage, taneczna gracja przy każdym ruchu, wiecznie perfekcyjnie pomalowane paznokcie
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 1018
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t19962-nanael-o-whitelight#612606
https://www.czarodzieje.org/t20214-now-or-never#628807
https://www.czarodzieje.org/t19963-nanael-o-whitelight#612607
https://www.czarodzieje.org/t20225-nanael-o-whitelight-dziennik#
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Moderator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyNie 12 Wrz - 23:42;

Śmieję się cicho w odpowiedzi na harielowe zmartwienie rzucającym się na mnie tłumem Gryfonów - sama nie wiem co o tym myślę, oczywiście poza stuprocentową pewnością, że tak nie będzie. Zakładam, że zamiast jakiegoś zachwytu może spotkać mnie dużo nieszczególnie zainteresowanych spojrzeń, bo tak już po prostu mam; nawet teraz, gdy mam na sobie piękne i nowe ubrania, do których ciało metamorfomagicznie dopasowuje się wręcz perfekcyjnie.
Witamy się uprzejmie, a gospodarz wydaje się być zadowolony z naszej obecności, zresztą wszystko wygląda tutaj sympatycznie i ciekawie. Wrzeszcząca Chata nigdy nie kojarzyła mi się z imprezami i teraz żałuję, bo wychodzi na to, że dopiero na ostatnim roku odkrywam tak intrygujące miejsce, które zawsze było tuż pod nosem. Zerkam ciekawsko na towarzyszkę Percivala (@Hope U. Griffin), ale nie mam nawet już okazji na skomplementowanie jej pięknej sukienki, bo nagle brat mnie woła i porzucamy wszystko, by zawirować na parkiecie. W tej jednej chwili odpuszczam sobie jeszcze bardziej, niż przy piciu alkoholu, bo kocham taniec i czuję całą sobą, że to właśnie tego potrzebowałam. Nie sposób zliczyć wszystkich piruetów, które wykonujemy i w pewnym momencie mój uśmiech przeradza się w lekki śmiech, gdy piosenka dobiega końca, a ja dalej czuję rozpierającą mnie energię.
- Rodzice byliby z nas dumni - wyrzucam Harielowi, wyobrażając sobie minę ojca, gdyby dowiedział się o tym, jak balujemy w ciągu roku szkolnego, bardziej rozebrani niż ubrani i w wybitnie zróżnicowanym towarzystwie. Oglądam się na mniej roztańczonych imprezowiczów, wyłapując mniej lub bardziej znajome twarze i wszystkich witając uprzejmym uśmiechem, jeśli tylko skrzyżuję z kimś spojrzenie. Frekwencja jest całkiem niezła i to też mnie uspokaja, bo chociaż kocham posiadać tylko dla siebie czyjąś uwagę, to drobna anonimowość tłumu też bywa przydatna - zwłaszcza, gdybym chciała solidnie się upić i przy okazji uniknąć mało przyjemnych komentarzy na ten temat.
Obejrzała się odruchowo, słysząc gdzieś niedaleko gospodarza (@Percival d'Este) i w pierwszej chwili nie do końca rozumiejąc, czy mówi o chlaniu konkretnego alkoholu, czy jednak ogólnie... A potem dociera do mnie, że to jego siedemnaste urodziny i rzeczywiście mógł do tej pory parać się abstynencją.
- Chwila, to twój pierwszy drink? - Dopytuję ciekawsko, przysuwając się nieco bliżej. Po głowie kręci mi się już mnóstwo pomysłów, bo przecież czuję ten wypity do tej pory alkohol, który doprasza się o dokładkę i odrobinę szaleństwa. Jak na zawołanie, wtedy też w moje oko wpada @Marla O'Donnell, dzięki której uśmiecham się tylko szerzej. Wyciągam z zaczarowanej kieszeni spodni różdżkę, poprawiam otrzymaną od Wielkiej Wezyrki bransoletę i na szybko transmutuję zaklęciami Abcivio jakieś dwa obdrapane filary w metalowe rury, idealne do tańca. - To trzeba podkręcić trochę tę imprezę, skoro to taki prawdziwy pierwszy raz... - Zauważam. - Butelka brzmi jak dobry pomysł - dodaję jeszcze, nieco niewinniej, szukając już dla siebie jakiegoś kubeczka, by wlać do niego jak najwięcej tequili i jak najmniej znalezionego gdzieś tam soku pomarańczowego. Trochę nie wiem kogo zaczepiać - nie chcę całkowicie porzucać brata, całkiem mi nieźle w okolicy Gryfonów, a kubeczek unoszę ze spojrzeniem łapiącym ciemne tęczówki Marli.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 214 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 511
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 0:57;

Tematu tego jak tu się znalazł wolał nie poruszać na imprezie. Im mniej ludzi wiedziało o tym przejściu, tym lepiej dla ich zdrowia fizycznego i psychicznego. Temperamencik tego drzewa był przecież bardzo dobrze ludziom znany, a gdyby komuś przyszło do łba leźć tym tunelem podczas pełni, to na miejscu mógłby dostać zawału. Prezent od Hope zdecydowanie był trafiony i bardzo użyteczny. Taka torba mogła ocalić życie, bo można w niej było nosić praktycznie wszystko. Ciekawe czy można by w takiej sobie zamieszkać... Będzie musiał sobie sprawić podobną w przyszłości. Jeśli zaś chodziło o bezpieczeństwo, to po słowach Perciego stanął mu w głowie obraz tego jak Eskil z Hunterem bujali się na żyrandolu i spektakularnie się z nim spierdolili podpalając dywan ich nauczycielki eliksirów. Jednak postanowił puścić to w niepamięć na czas przebywania w chacie, która na przestrzeni kilkudziesięciu lat musiała sporo przejść. Raczej też nikt tu bombardami nie będzie rzucać. Długo nie trzeba było czekać żeby zleciała się reszta ludzi i tak jak się spodziewał, tylko on przylazł od strony wierzby. I dobrze... - Od razu mówię że nie będę pić za dużo. Jutro idę na te wykopaliska, a nie chcę umierać na kaca. - Rzucił cicho do Perciego i Hope. Chociaż problem kaca dało się rozwiązać odpowiednimi eliksirami. A jak będzie miał, to chyba wypije Felixa żeby się nie wyjebać tam o własne nogi. Kiedy przyszło do powitań, uścisnął Tadkowi dłoń, Marli odmachał i ogólnie przywitał się z całą resztą. Chociaż kiedy tylko ich kochany Jubilat wspomniał o tym wilczym futrze, Drake zrobił się nieco czerwony na ryju. Gubienie futra to normalna sprawa! Tyle że nie mógł się o tym wypowiedzieć za bardzo, bo nie był to najlepszy na to czas i miejsce. Pozostało mu tylko jakoś to przemilczeć. Na szczęście wpadła tu Ruby niosąc nie małą skrzynię z piwem. No! To może pić! Chociaż ten jeden toast powinien wznieść z resztą. Wziął kieliszek z drinem i opróżnił przy toaście. - Ja chętnie zagram. - Miał nadzieję że nie będzie musiał zrobić czegoś idiotycznego albo ponownie odpowiedzieć na jakieś pytanie.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 1:01;

Zaczerwieniła się i zachichotała jak podlotek, kiedy Percival w tak niekwestionowanie uroczy sposób podbudował jej pewność siebie. Próbowała energicznymi, desperackimi wręcz gestami dać do zrozumienia @Drake Lilac żeby nie wspominał o wykopaliskach, ale nic nie zdołało go zatrzymać. Miała tylko nadzieję, że zaaferowany imprezą d'Este nie zwróci na to szczególnej uwagi i nie zacznie znów nakręcać się na decyzję opiekuna.
Oczywiście — skwitowała słowa @Hariel Whitelight, dając im wiarę tylko do pewnego stopnia, ale uśmiechnęła się do niego, usilnie starając się przy tym nie gapić na odsłonięte ciało Ślizgona. Czy Whitelightowie w genach poza niezwykłą urodą (patrząc na @"Nanael Whitelight", znów była skłonna wrócić do teorii o wilach) przekazywali sobie także skłonności do ekshibicjonizmu? Oczywiście znaczna jej część ani śmiała na to narzekać, wręcz przeciwnie... ale pojawienie się rodzeństwa przygasiło tyle co rozbudzoną pewność siebie, sprawiając, że poczuła się jak zwykła szara Hope, którą była na co dzień. Zwłaszcza kiedy zaczęli tańczyć! O Merlinie, jak oni pięknie tańczyli. Przyglądała im się z zachwytem i starała nie dopuścić do siebie myśli jak ona sama musiała pokracznie wyglądać, kiedy próbowała tańczyć z Harielem na szkolnym dziedzińcu. Bezskutecznie. Zrobiło jej się głupio, zapragnęła się napić i tylko fakt, że chciała poczekać z tym na Persiego sprawiała, że nie dopadła jeszcze to butelki. Jej zjazd nastroju nie trwał jednak długo, bo porwana w objęcia przyjaciela, z głośnym śmiechem na ustach szybko odzyskała dobry humor, zwłaszcza że przy okazji nasłuchała się pochwał. To nie był dzień na przejmowanie się, to był dzień na zabawę! No i przede wszystkim – był to dzień Persiego, więc musiał być wyjątkowy.
Marla!!! Tadek!!! — tak ucieszyła się na ich widok, że aż zapragnęła ich przytulić, ale nie zrobiła tego kiedy zauważyła (zupełnym przypadkiem, niemalże umknęło to jej uwadze) wzrok @Thaddeus H. Edgcumbe, bo tak zbiło ją to z tropu. Spąsowiała oczywiście, choć nie miała pretensji – miała w dormitorium lustro; właściwie to paradoksalnie podniosło ją to na duchu. — Chciałam złapać cię dwa miliony razy w szkole, widziałam tę rękę... ale kompletnie nie miałam na to czasu. Musisz na siebie uważać, kto inny będzie ratować mnie na pustyni? — Uśmiechnęła się. Skrycie czuła, że nigdy nie odwdzięczy mu się za Arabię, nie istniała odpowiednia cena za uratowane życie.
Hope – ostatnia frajerka, która będzie kombinować jak nie wrócić do szkoły o dwudziestej... — ze śmiechem przedstawiła się @Stephanie Davies, wyciągając do niej dłoń. Dotąd znała dziewczynę tylko z widzenia i najwyższy czas, aby w końcu to zmienić. — O jak do siebie pasujecie — zauważyła, odzywając się do @Boyd Callahan i @Freddie Moses. Zaczęła zastanawiać się, czy i dzisiaj będą całować się tuż przy niej tak jak wtedy w wielkiej sali, i czy będzie to bardziej, czy może jednak mniej niezręczne niż wtedy... Nie myślała o tym za długo, bo do chaty wpadła @Ruby Maguire, siejąc zamęt wpadnięciem na osobę, którą z całego towarzystwa najłatwiej było zauważyć. Parsknęła niekontrolowanym śmiechem, który powstrzymała kiedy tylko przypomniała sobie, jak bardzo jest na nią obrażona Merlin jeden wie za co. Zrobiła wszystko, ażeby nie zwracać na Ruby większej uwagi i usługi barmańskie były chyba najlepszą odskocznią.
Tequila? — powtórzyła po @Marla O'Donnell, po czym doszła do wniosku, że skoro sama nie zna się na alkoholach praktycznie wcale, to pójdzie za tłumem. — To dla mnie też. Christina! — zwróciła się z prośbą o drinka do Tadka, ale zaraz potem zauważyła wchodzącą do chaty Gryfonkę (@Christina Grim) i pomachała do niej energicznie. — Napijesz się czegoś? Mamy tu wybitnego podobno barmana — wskazała na Puchona, którego lista zamówień wydłużała się chyba w nieskończoność. Wkręcanie dziewczyny w towarzystwo było zdecydowanie przyjemniejsze niż stanie i przejmowanie konfliktem z Ruby.
Z wypiciem swojego drinka poczekała oczywiście na solenizanta czy tam jubilata, jak zwał tak zwał. Przełknęła alkohol i zacisnęła wargi, zdecydowanie nieprzyzwyczajona do trunków mocniejszych niż piwo. Była dzielna i taka pozostać zamierzała, bo drinki miały być jej lekarstwem na nieśmiałość; wcale nie miała dziś ochoty jak zwykle zapadać się pod ziemię z byle powodu.
Początkowo nie odzywała się w temacie butelki, nie bardzo wiedząc, czy jest gotowa na grę. Zdecydowanie jej lek nie zdążył jeszcze zadziałać i bała się, że nie starczy jej odwagi. Z drugiej strony była Gryfonką i w dodatku bardzo bała się, że wypadnie z obiegu jeśli nie zacznie gry na równi ze wszystkimi. Doszła do wniosku, że należy po prostu przyspieszyć tempo picia, no i liczyć, że nie padnie na nią zbyt szybko.
Niech będzie butelka — zgodziła się bez przekonania.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Administrator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 2:13;

Butelka: wisielec, 3; komplementuję Hope

Śmieję się wesoło kiedy moja siostra słusznie kwituje ten taniec w chacie. Nasi rodzice na pewno byliby pod wrażeniem. Kłaniam się jednak uprzejmie w kierunku Nany i schodzę wraz z nią z parkietu. Znajdujemy się znowu gdzieś w okolicy @Percival d'Este, który najwyraźniej popija swojego pierwszego drineczka. Bardziej jednak rozglądam się po okolicy, by wyszukiwać mniej lub bardziej znajome twarze. Parskam jedynie śmiechem kiedy moja siostra wyczarowuje rury do tańczenia. Biorę również kubeczek i podsuwam do Nanael, by również mi polała podobnego rodzaju boski napój. W końcu whisky i tequila od lat stanowiły doskonałe połączenie. Zauważam też, że Nana jest nie do końca przekonana co powinna robić. Zerkam pytająco na nią, a potem na przeraźliwie wysokiego jubilata.
- Mną się nie przejmuj - oznajmiam uprzejmie i pokrzepiająco poklepuję ją po ramieniu. Wtedy zauważam, ze unosi kubeczek w kierunku @Marla O'Donnell. - Marla! - krzyczę do Irlandki i przepycham się w jej kierunku. - Wiedziałem, że tu przyjdziesz, nigdy nie przepuszczasz okazji, żeby mnie nie podziwiać, prawda? Specjalnie dla Ciebie zapomniałem koszulki - oznajmiam i pochylam się ku niej, by szczodrze ucałować jej obydwa policzki i przytulić mocno do nagiej klaty. Zarzucam jej rękę na ramię, po czym rozglądam się po otaczających ją znajomych. - Harry Whitelight, miło mi - przedstawiam się elegancko @Thaddeus H. Edgcumbe oraz  @Boyd Callahan z dziewczyną. Mój wzrok przenosi się na  @Stephanie Davies, która już wcześniej mignęła mi w tłumie. - Stephanie! Urocza jak zawsze, ślicznie wyglądasz, sama robiłaś sukienkę? - komplementuję dziewczynę i na chwilę opuszczam Marlę, by na powitanie ucałować policzek Puchonki. - Idę zobaczyć co z tą butelką. Do zobaczenia na parkiecie, Stephanie. I Marla pewnie za chwilę jak zaczniesz za mną chodzić - mówię głownie do obydwu znajomych i puszczam oko do O'Donnell, lekko wychylając się zza okularów. Sprytnie meandruję między gośćmi i po drodze słyszę jak @Hope U. Griffin zgadza się na butelkę. Właśnie stoję za nią i uśmiecham się radośnie na jej odpowiedź.
- Świetnie, WIĘC GRAMY! - oznajmiam głośno znienacka przejmując grę od jubilata i kręcę nią. Najwyraźniej tak sprawnie, że lewitująca butelka wychodzi prosto na tuż obok stojącą przy mnie Hope.
- Och, cudownie! Czy to butelka na całowane? - pytam prawdopodobnie Percy'ego, ale zanim ten mi odpowiada, z gracją łapię Hope wpół. Odchylam ją odrobinę mocniej do tyłu, jednak nie na tyle ekstrawagancko, by straciła równowagę i upadła. Pochylam się również i niefrasobliwie całuję Gryfonkę prosto w usta. Nie przejmuję się specjalnie imprezą, tłumem ludzi, ani niczym innym; do tego musiało dojść prędzej czy później w moim mniemaniu. Tak naprawdę z przyjemnością zignorowałbym wszystko, by rozciągnąć pocałunek poza drobny całus; ale coś nieustannie uderza mnie w głowę, przez co nie mogę się skupić na wargach Gryfonki. Niechętnie podnoszę się znad Hope i okazuje się, że nie jest to wcale na całowane, a na wyzwania, które butelka chce mi przekazać.
- Och, wybacz, piękna - mówię kompletnie bez skruchy, stawiając Gryfonkę do pionu i wyciągając rękę po karteczkę. - Co najbardziej mi się podoba w Tobie mam powiedzieć. Cóż zazwyczaj włosy, piegi, urocza buzia, dziś szczególnie dekolt. Przepiękny muszę przyznać. Twoja kolej na losowania zadania, bo od tego trzeba zacząć jak się okazuje. Drineczka? - pytam niewinnie popychając butelkę w jej kierunku.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 3:34;

Na pewno nie wylosuje mnie tak szybko, myślała, zdążę napić się trochę drineczka, oswoić się z ludźmi dookoła mnie.
Popełniła dwa kardynalne błędy w swoim rozumowaniu. Po pierwsze zapomniała, że w takich sytuacjach zawsze prześladował ją ogromny pech i mimo że chata była pełna ludzi, prawdopodobieństwo, że padnie na nią jest zatrważająco wysokie. Po drugie nie pomyślała o tym, że to właściwie nieistotne, czy będzie musiała wykonać któreś z początkowych zadań, skoro mogła stać się celem takiego wykonywanego przez inną osobę.
Albo na przykład ktoś wcale nie musiał wykonywać żadnego zadania, żeby przypadkiem postawić i ją, i siebie w samym centrum uwagi. Jak to się działo, że przy każdym ich spotkaniu udawało mu się po ślizgońsku zaskoczyć ją zagrywką, której absolutnie nie spodziewała się w danym momencie? Zwykle udawała, że ma mu to za złe, ale tym razem nikt by w to chyba nie uwierzył. W jednym momencie odwracała się, zaskoczona, bo nie zauważyła kiedy się za nią pojawił, w drugim jeszcze bardziej zdziwiona wpadła prosto w ramiona – pewne ręce wprawnego tancerza. Nawet porządnie się nie napiła, a w głowie zaszumiało jej potężnie od nadmiaru wrażeń i choć nigdy by siebie o to nie podejrzewała, wcale nie przeszkadzało jej to, że najpewniej wszyscy właśnie na nich patrzą, bo na czas trwania kilku sekund kompletnie zapomniała o ich istnieniu. Nie zdążyła nawet zarzucić mu rąk na szyję, ani zrobić żadnego romantycznego gestu. Właściwie jakiegokolwiek gestu... Uśmiechnęła się głupio mimo rozczarowania, że trwało to tak krótko i dyskretnie – o ile da się tak, stojąc na oczach wszystkich – oblizała wargę.
Nie, nie na całowane — oznajmiła Harry'emu, kręcąc głową z niedowierzaniem. Co zabawne, zażenowała ją dopiero treść zadania i otrzymane komplementy. Jej pokrętna logika przyzwalała jak widać na pocałunki w gronie wszystkich imprezowiczów, ale kilka miłych słów sprawiało, że wyła ostrzegawczo, barwiąc policzki wstydem.
Skinęła głową i wzięła od niego drinka, biorąc dwa łyki, zanim w ogóle zainteresowała się butelką. W jej ręce trafiło zadanie i spąsowiała jeszcze dorodniej.
Orzeszku... ale żenada. Poczekajcie! — wymamrotała tylko, wcisnęła Harry'emu w rękę karteczkę i popędziła do sąsiedniego pomieszczenia, w którym zostawiła torbę (i przezornie również różdżkę, żeby w czasie imprezy nie zrobić nic głupiego). Wyciągnęła z niej Wizbooka i wróciła do reszty. Puściła dalej butelkę i rozsiadła się na kanapie z wizbookiem, otwierając go na profilu tablicy ogłoszeń i złapała za długopis, myśląc nad treścią ogłoszenia.

1, 6 oraz umiarkowanie, czyli @Ruby Maguire
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 13:54;

Zaraz za nimi wtoczyli się Boyd i Freddie - wyjątkowo dobrani do siebie pod względem stylistycznym, co zauważył nawet Thaddeus. W międzyczasie jednak tyrpnęła go @Marla O'Donnell, wypytując o potencjalne przekimanie w Hogsmeade. Zerknął przy tym pytaniu na zbliżającą się Moses, uwieszoną na ramieniu Callahana - i doszedł do wniosku, że do mieszkania w kamienicy najpewniej wróci sam. No, teraz już nie.
Jasne Marlenko, Tobie nawet nie śmiałbym odmówić — prychnął rozbawiony, trącając O'Donnell łokciem - lekko, żeby nie posłać jej przypadkiem na drugi koniec wrzeszczącej chaty. — Oddam Ci nawet mój tapczan... piżamę też, jeśli będziesz w stanie ją założyć. Hej Freddie, cóż za transformacja! — przywitał jeszcze @Freddie Moses, darując sobie uściskanie przyjaciółki, bo po pierwsze: już ją widział dzisiaj; po drugie: @Boyd Callahan zmierzył go widocznie nieprzychylnym spojrzeniem. Thaddeus jednak nie spękał, pewnie wyłapując wzrok Gryfona i jeszcze pewniej ściskając mu prawicę - ażeby chłop wiedział, że Edgcumbe za nic nie musiał się kajać czy tłumaczyć. No bo nie musiał.
Nie w jego intencjach leżało też zakłopotanie @Hope U. Griffin, kiedy spojrzenie uciekło mu tam, gdzie uciekło - niemniej, toż przecież po to miał oczy, żeby patrzeć. I tak wyjątkowo kulturalnie się ograniczał - nie uciekając więcej wzrokiem poza piegowate policzki Gryfonki.
Uważam, uważam... A myślę, że znajdzie się parę innych ochotników do ratowania — skwitował jej słowa lekko, mrugając przy tym zawadiacko. — Tequila, tequila... i jeszcze raz tequila. Boyd, to my może po męsku, po zezowatym Iwanie? — skwitował dotychczasowe zamówienia, choć nie zdążył się nawet ruszyć w stronę stolika z alkoholem, bo Bogdan wcisnął mu - perfekcyjnego na bifor - drinka z wódki i sprite'a. Ledwo jednak i ten napój bogów przyjął - a ktoś wpadł mu na plecy.
Oof, powoli! — Wolną od kubeczka ręką pomógł ustabilizować @Ruby Maguire rozchwianą skrzynkę z brzęczącymi butelkami - a zaraz potem i odstawić ją na posadzkę. Skrzynkę, nie dziewczynę. — Duży człowiek wybacza pięknookiej — zaśmiał się krótko, zaczepnie trącając rondo kapelusza Gryfonki - by jeszcze raz zerknąć w jej oczy. — Ruby, na Merlina, gdzie zgubiłaś typów od lektyki? Ktoś Cię powinien na rękach nosić, wyglądasz obłędnie — skomplementował dziewczynę wesoło - szczerząc się do niej całkiem szczerze. Wtem jednak Maguire wpadła w objęcia Percivala - co Puchon wykorzystał, by rozdać trunki osobom, które jeszcze ich nie miały. Sam solenizant wziął się za toastowanie, na które Thadd odpowiedział uniesieniem własnego drinka; po czym wychylił go jednym haustem, kwitując gorąco rozlewające mu się po przełyku dziarskim "HA!". Zerknął przy tym na nieprzekonaną do tego typu napojów @Stephanie Davies, od której bez pardonu odebrał plastikowy kubeczek, wkładając go w swój - pusty.
Stephie, zrobię Ci miętowego memortka, nawet nie poczujesz alkoholu — zaproponował, uśmiechając się do przyjaciółki ciepło - akurat gdy podbił do nich ekscentryczny @Hariel Whitelight. Thaddeus przez krótki moment zawiesił spojrzenie na ramieniu Ślizgona, którym otoczył O'Donnell; jednak nie skomentował tego w żaden sposób, uśmiechając się po prostu do blondyna uprzejmie. — Thaddeus Edgcumbe — zrewanżował się własnym mianem, obserwując swobodę z jaką Whitelight podchodził do... wszystkiego. Kobiet zwłaszcza.
Hmm... Już chyba wiadomo, kto tutaj zostanie Królem Parkietu — zauważył rozbawiony, kiedy Ślizgon się oddalił. Nachylił się ku zarumienionej Stephanie, żeby mruknąć jej do ucha: — W razie czego powiedz głośno "krawat", to będę Cię ratować — przedstawił rudowłosej wymyślone na poczekaniu hasło bezpieczeństwa, po czym odsunął się, puszczając jej porozumiewawcze oczko. — Uzupełnię drinki — zaoferował się, odwracając się w samą porę, żeby zobaczyć jak Hariel właśnie 'zaklepuje' sobie Griffin. Ledwo impreza się zaczęła, a tu już leciały sceny, jakby było grubo po dwudziestej. Edgcumbe pokręcił z rozbawieniem głową - a to dopiero był początek. Patrząc na męską część imprezowiczów to Harry zapewne będzie wiódł prym - damska część miała kilka mocnych konkurentek.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 542
  Liczba postów : 1565
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 15:11;

Ledwo zdążyła przyjść, a już działo się t y l e, że ledwo nadążała. Sęk w tym, że Ruby właśnie teraz czuła się w swoim żywiole, przez co z jej twarzy uśmiech nie schodził, gdy rozglądała się po pomieszczeniu, odwzajemniając spojrzenia wszystkich, z którymi jej wzrok akurat się połączył, by ostatecznie wrócić do dużego człowieka w postaci @Thaddeus H. Edgcumbe i wyszczerzyła się w swoim uśmiechu numer osiem.
Dzięki! — powiedziała i rozłożyła swoje ręce, by w pełni  zaprezentować swój strój, który uznawała za wyżyny swojego poczucia stylu, choć wciąż nieco żałowała, że nie mogła mieć swojego ulubionego swetra, ale czego się nie robiło dla najlepszego przyjaciela! — Starałam się, jak chcesz to możesz mnie nosić! — dodała jeszcze, poprawiając swój kapelusz i mrugając do Edgcumbe jednym okiem. Może odrobinę flirciarsko, choć nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, była po prostu w wyśmienitym humorze i właśnie tym zamierzała tłumaczyć dosłownie wszystko.
Zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, już ktoś porwał ją w ramiona i od razu się zorientowała, że to @Percival d'Este, przez co zaśmiała się w głos, uroczo się doń uśmiechając. Może i się zawsze spóźniała, ale zawsze też w ogóle była, a to się przecież liczyło. Tak więc bez żadnego oporu ujęła twarz przyjaciela w swoje dłonie i wyszczerzyła się, by w końcu odstawił ją na ziemię z tych wyżyn własnego wzrostu i wbiła mu łokieć w żebra.
Piętnaście minut studenckie! — zawołała wesoło, mimo że do studentki było jej jeszcze daleko, by ostatecznie nieco się oburzyć na jego kolejne słowa — Hej! Wcale nie codziennie, wypraszam sobie! — powiedziała, ale w jej oczach tańczyły rozbawione ogniki. Tak jak podejrzewała znalazł się jej zaklęciarz wybawiciel odpowiednio ustawiając przytarganą przez nią alkoholową skrzynkę. — No wiem wiem, jestem jedyna w swoim rodzaju i obiecuję cię upić do nieprzytomności. — rzuciła wspaniałomyślnie już kierując się z przyjacielem do reszty i stając u jego boku rzecz jasna, gdy dostała – nawet nie wiedziała skąd dokładnie – jakiś alkohol, ale Ruby miała to do siebie, że alkoholu i olania lekcji nigdy nie odmawiała. — TWOJE ZDROWIE PERCIVAL, W KOŃCU NIE JESTEŚ GÓWNIARZEM! — dodała od siebie, unosząc już kubek w toaście i wychylając jego zawartość na raz, bo co się będzie ograniczać i obserwowała d’Este i jego reakcję. Parsknęła śmiechem na jego słowa i pokręciła trochę z niedowierzaniem głową, ale już otwierała jedno z piw, które przyniosła i wciskała mu w dłoń, bo przecież obiecała mu absolutny stan nietrzeźwości.
Oczy jej się nieco zaświeciły, gdy Percy proponował butelkę i rzecz jasna od razu podchwyciła ten pomysł, kiedy opróżniała butelkę po swoim piwerku, wcale nie myśląc o tym, że miała może nieco za szybkie tempo, i już podawała ją Percivalowi, żeby mieli czym grać! Co do czarowania jej czy robienia co tam chciał już nie ingerowała, bo z zaklęć była dupa straszna, więc to było działką przyjaciela, nie jej. Potem wszystko potoczyło się jakoś niebywale szybko, nie wiedziała skąd wzięły się srebrne rury w środku Wrzeszcącej Chaty, ale potem widziała tylko jakiegoś Ślizgona całującego jej przyjaciółkę i coś ją zakłuło w serce, kiedy zorientowała się, że przez ten ich głupi konflikt, który powstał nie wiadomo w ogóle skąd, totalnie nie wiedziała co się działo w życiu @Hope U. Griffin. Musiała to zakończyć, tak się nie dało żyć! Z rozbawieniem obserwowała jednak jak Griffin wstawia post na tablicę, parskając śmiechem pod nosem, a później już butelka była przy niej. Uniosła brew, popijając rzecz jasna kolejne piwerko i przeczytała zadanie, by odszukać wzrokiem jej ofiarę. Całe szczęście Maguire była zupełnie pozbawiona wstydu, w końcu mieszkała z czterema braćmi, więc nie było mowy o czymś takim. Kilka razy rozmawiały, ale nic poza tym, więc to sprawiało, że sytuacja była dużo bardziej zabawna. Wyszczerzyła się do @Freddie Moses w swoim pięknym uśmiechu i już szła w jej kierunku.
Sory Boyd, nie bądź zazdrosny! — rzuciła, gdzieś tam mając z tyłu głowy, że byli w związku chyba i ujęła w dłonie twarz Puchonki, by pocałować ją całkiem namiętnie, już czując szum alkoholu w głowie, ale zupełnie się tym nie przejmując.

kostki: 3, 3 i świat
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Administrator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 17:16;

Kostki: cesarzowa, 4 i 2

Śmieję się donośnie na słowa Boyda kiedy prawi mi komplementy i póki co kompletnie niepotrzebnie poprawia mi sukienkę. - Ty też jesteś niczego sobie - mówię i jeszcze przed podejściem do jubilata składam mało dyskretny pocałunek mojemu chłopakowi. - Zaraz kurwa będziesz grał w bierki sam ze sobą jak tylko takie plany masz dla nas na wieczór - mówię tak, żeby sobie popsioczyć i pyrgnąć kościstym łokciem w żebro Bogdana. - Z resztą rozjebałabym Cię jak szmatę w bierki - dodaję jeszcze miło, by już po chwili składać życzenia Percy'emu, mocno walnąć w ramię Hope z szerokim uśmiechem w ramach podziękowań za stwierdzenie, że maczingujemy się z Bogdanem, a potem pod bokiem z moim osobistym dresikiem idziemy do grupki ziomków.
- Weźcie, bo się kurwa zawstydzę - mówię z uśmiechem do @Thaddeus H. Edgcumbe oraz @Marla O'Donnell. Po chwili jednak Boyd ratuje kubkową sytuację i już wnosimy toasty za jubilata. Ja również wypijam wszystko na raz jak mój partner. Zerkam na @Stephanie Davies, która prosi o dolewkę Sprite'a. - Z całego zrobiliśmy drink na podróż - mówię i pytająco patrzę na Bogdana czy dobrze mówię, ale Thadd już zdąża podmienić im drinki, jak zwykle niczym rycerz na białym koniu. Unoszę do góry brwi kiedy Tadeusz proponuje jakiegoś męskiego drinka na później.
- A jasne, ja i Marla będziemy pić jakieś leciutkie drineczki oczywiście, te najsłodsze - mówię na bardzo mało feministyczny tekst Tadka i zaplatam butnie ręce na piersi. W tym momencie zaczyna się gra w butelkę i chociaż postanawiam ignorować póki co zabawę i oprzeć się z drineczkiem o klatę Boyda, nie udaje mi się od tego umknąć. Ledwo mija chwila, a już @Ruby Maguire trafia na mnie z niesamowitym zadaniem. Klepię tylko po ramieniu Bogdana, by zapewnić mnie, że chociaż moje usta na chwilę nie należą do niego - serce z całą pewnością.
- Boyd będzie robił zdjęcia - stwierdzam i macham dłonią, by pochylić się do niższej Gryfonki, z która dzieliło nas równe dwadzieścia centymetrów. Nie pamiętam bym kiedykolwiek całowała się z kimś o tyle niższym! Oddaję dość namiętnie pocałunek, by oderwać się w końcu ze śmiechem od Ruby i mrugnąć do niej okiem. Wyciągam kolejne zadanie i aż unoszę brwi całkiem zdumiona.
- Znowu muszę się z kimś ogarniać - oznajmiam ze zmarszczonymi brwiami grupce ziomków i zerkam na butelkę, która pędzi ku... @Nanael O. Whitelight. Patrzę ze zdumieniem na tą niebiańską istotę, którą mam całować. - O Cię chuj - komentuję pochlebnie wygląd Ślizgonki. - Teraz to już każdy chciałby być mną - zauważam i ruszam w kierunku Whitelightówny. - Przepraszam, kurwa - mówię do @Percival d'Este obok którego się przepycham do Nany. - Freddie jestem, przyszłam Cię pocałować - oznajmiam uprzejmie do dziewczyny i wskazuję na lewitującą nad nią butelkę. Całuję namiętnie anielskie usta zgodnie z zastosowaniem zadania, po czym wypuszczam ją po krótkiej chwili z objęć. Uśmiecham się szeroko do dziewczyny i wracam do Bogdana, by sprawdzić czy się aby nie boczy czy coś.
Powrót do góry Go down


Nanael O. Whitelight
Nanael O. Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Niezwykle jasne i mocno pomalowane oczy, styl vintage, taneczna gracja przy każdym ruchu, wiecznie perfekcyjnie pomalowane paznokcie
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 1018
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t19962-nanael-o-whitelight#612606
https://www.czarodzieje.org/t20214-now-or-never#628807
https://www.czarodzieje.org/t19963-nanael-o-whitelight#612607
https://www.czarodzieje.org/t20225-nanael-o-whitelight-dziennik#
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Moderator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 17:43;

Tarot: Głupiec
Zadanie: 6

Nie do końca mam czas na porządne wdanie się w pogawędkę z gospodarzem ani zdradzenie mu, że w jego urodziny to on powinien kręcić się na wyczarowanych przeze mnie rurach... bo muszę też barmanować bratu, wlewać w siebie więcej przyjemnie ogłupiającego alkoholu i próbować chociaż trochę odnajdować się w rozmowach innych. Kręcę jedynie z niedowierzaniem głową na bezpośredniość Hariela, który nie czeka na wyjaśnienie butelkowych zasad, bo już łapie śliczną Gryfonkę do prawdziwie filmowego pocałunku, który kończy się ładnie dobranym, jedynie podkreślającym ich bliskość zadaniem. Z trudem duszę w sobie komentarz na wizbookowy wpis Hope, bo nie chcę dobijać jej przypomnieniem, że jest prefektką, a do tej tablicy ogłoszeń mogą mieć dostęp również nauczyciele... i zamiast tego biorę jeszcze kilka łyków tequili, by pozbyć się tych głupich resztek przyzwoitości, które nie chcą pozwolić mi się dobrze zabawić.
- Hm? - Dziwię się przy nadejściu szczuplutkiej Puchonki, którą raptem chwilę temu widziałam całującą przyjaciółkę Percivala. - Och, zapraszam - stwierdzam nieco głupio, jeszcze trzymając się tego nieco poważniejszego tonu i tej wciskanej przez rodziców kultury, bo najwyraźniej nawet w takiej sytuacji nie mogę sobie pozwolić na mniej kulturalne słowa. I chociaż normalnie @Freddie Moses jest ode mnie wyższa, tak kiedy mam obcasy, to tego nie czuję, więc jest nam wygodnie. Nie wiem o jej partnerze, bo chociaż o Callahanach krąży wiele plotek, tak życiem miłosnym mnie nie intrygują; nie biorę zatem pod uwagę, że może powinnam się jakoś ograniczać. Chętnie obejmuję Puchonkę, odwzajemniając pocałunek i w nim czując, że rzeczywiście imprezuję.
- Może jednak ta butelka jest na całowanie? - Zauważam, bo ledwo dziewczyna się ode mnie odsuwa, a na moją dłoń, którą z trudem powstrzymałam od przyciągnięcia ciemnowłosej z powrotem do siebie, spada karteczka z równie subtelnym zadaniem. Spoglądam na butelkę, która chwilę krąży po pomieszczeniu, jakby nie mogła znaleźć dla mnie dobrej ofiary, ale później zatrzymuje się znacząco przy @Percival d'Este. - Wychodzi na to, że mam dla ciebie jeszcze lepszy prezent, niż samo towarzystwo - zauważam z pewnym uśmiechem, przysuwając się bliżej. Potrzebuję współpracy, bo jego wzrost wyraźnie daje się we znaki, ale nie narzekam, wyciągając się w górę i zarzucając mu ręce na szyję. Zaczynam od delikatnego muśnięcia, nie będąc wcale pewną, czy testuję moje granice, czy jego, a jednak zaraz już zatracam się w namiętnym pocałunku. Jeśli przy Freddie zrobiło mi się ciepło, tak teraz jest mi już gorąco, bo to zdecydowanie za dużo i za szybko, nawet jeśli wcale nie mam ochoty się odsuwać i płonę tak przy tym nieszczęsnym Gryfonie. Palce jednej dłoni plączą mi się w jego miękkich loczkach, gdy drugą zsuwam się łagodnymi drapnięciami po jego karku, przez jego klatkę piersiową, to z braku tchu wreszcie robiąc drobny krok w tył.
- Wszystkiego najlepszego...
Powrót do góry Go down


Narcyz Bez
Narcyz Bez

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 289
  Liczba postów : 383
https://www.czarodzieje.org/t19726-narcyz-bez
https://www.czarodzieje.org/t19736-tofu
https://www.czarodzieje.org/t19727-narcyz-bez
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 18:49;

Pięknie proszę o dopisanie mnie i Rylana do butelki <3

Trochę za długo zastanawiam się, czy naprawdę chcę iść na imprezę we Wrzeszczącej Chacie czy nie - chociaż może bardziej jest to dylemat, czy powinienem na nią iść, bo to, że chcę wiem na pewno. Są to w końcu urodziny Percy'ego, na którym od dłuższego już czasu na hogwarckich korytarzach zatrzymuje się moje spojrzenie, w którym uznanie miesza się z zazdrością - i tak, na tym nasza relacja praktycznie się zamyka. Nie przeszkadza mi to jednak w myśleniu, że być może gryfońskiemu solenizantowi byłoby miło, gdybym jednak nawet przez chwilę się tam pojawił, zgodnie przecież z powiedzeniem, im więcej tym lepiej. Z tego względu ostatecznie decyduję się na podręcznie Ciebie, @Rylan A. Coulter, wiedząc, że przekraczam tym naszą typowo szkolną znajomość, przez którą częściej spotykamy się nad kociołkiem niż szklanką z napojem. Wydajesz mi się być jednak dostatecznie bezpieczną opcją, bardziej zainteresowany książkami niż alkoholowymi libacjami, towarzyski, ale nie niebezpiecznie głośny.
- Czy to jest głupie, że ja się trochę stresuję? - pytam, śmiejąc się pod nosem, bo oczywiście wiem, że jest, ale i tak mam nadzieję na usłyszenie z Twoich ust pokrzepiającego "nie". Skoro nie było tak naprawdę listy gości, to i każdy tak naprawdę może się pojawić - stąd nawet nie mam pojęcia, czego się spodziewać, a niespodziewane jest po prostu tym, co moje nerwy znoszą najgorzej. Przygładzam jeszcze wpadającą w matową zieleń koszulę zanim wchodzimy do Wrzeszczącej Chaty, która już z daleka dudni tak, że jestem zdziwiony, że sam dźwięk nie rozsadza starych desek. Potem? Potem jest już tylko gorzej, bo wnętrze, razem ze wszelkimi światełkami i dwoma rurami, przerasta nieco moje oczekiwania. Wchodzimy jeszcze w takim momencie, że pierwsze co rzuca mi się w oczy to to, że impreza jest wyjątkowo całuśna - przez chwilę nawet zastanawiam się, czy jest to jakiś warunek wstępu, więc rozglądam się za organizatorem imprezy, aby się upewnić. Szybko jednak zauważam, że jest on już zajęty. Daję się więc pchnąć komuś w głąb Chaty, obracając się w Twoją stronę, by upewnić się, że mi towarzyszysz. W ten sposób lądujemy blisko stolika z alkoholami - i choć normalnie nie jest to mój pierwszy wybór, teraz wydaje mi się, że mogę tego potrzebować. Tam też zostawiam butelkę owiniętą złotą kokardą, którą mam ze sobą jako prezent.
- He-ej - zaczepiam z lekkim zająknięciem @Thaddeus H. Edgcumbe, bojąc się wciąć w rozmowę, dlatego też nie witając się z innymi osobami, nawet jeśli trochę je kojarzę. - Coś możesz polecić? - pytam, stukając w blat bez przekonania, bo przecież na pierwszy rzut oka widać, że żaden ze mnie znawca...
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3116
  Liczba postów : 1738
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Moderator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 20:55;

Prychnęła do @Percival d'Este. – Zasmakujesz tej ambrozji to będziesz błagał o dołączenie do elitarnego grona tych menelusów chlejusów – odgryzła się. – Ty to wiesz, gówniarzu, o 22 już będziesz słodko spał w dormitorium – krzyknęła jeszcze na jego uwagę o bezpośrednim starciu z nową dyrektorką. – Ale nic się nie martw, pokażę ci potem zdjęcia jak się świetnie bawiliśmy – wystawiła mu język na odchodne i pomknęła do reszty.
Ucieszyła się, widząc wbijającą do chaty @Candace Riggs, której oddygnęła z równą gracją. – Masz dupę zamiast mózgu? Oczywiście, że jestem – odparła radośnie. – Dobra to jak już pogadasz z rowerem to wracaj się upodlić!
Spojrzała na Boyda z udawanym oburzeniem za ten paskudny łokieć wbity w żebra. - Za grosz, kurwa, kultury – skomentowała jego wybryk. Nawet gdyby jakkolwiek przejęła się tym jawnym aktem agresji ze strony przyjaciela, prędko nadrobił straty w jej oczach, rozlewając każdemu wykwintnego drinka. – Sláinte! – krzyknęła irlandzki toast i wychyliła całość jednym duszkiem, żeby jak najszybciej zrobić w dłoni miejsce na tequilę, którą zamówiła u Tadka. – O to właśnie chodzi, żeby paliło. Im więcej wypijesz, tym mniej to będziesz odczuwać – szepnęła @Stephanie Davies do ucha, bo widziała po jej minie, że nie była przyzwyczajona do tak mocnego alkoholu. – I lepiej się bawiła – dodała, tyrpając wesoło dziewczynę w ramię. Po chwili zawtórowała @Freddie Moses. – No, nam przynieś wodę, przecież jesteśmy takimi cnotkami – powiedziała z ironią do @Thaddeus H. Edgcumbe, bo kto jak kto, ale one potrafiły pić po męsku. W międzyczasie dostrzegła @Ruby Maguire, taszczącą ze sobą skrzynkę jakiegoś trunku. Gdy napotkała jej spojrzenie i rozpoznała po kolorze, że to irlandzkie piwko, pokazała jej kciuki, bo jak widać, Ruby była głosem rozsądku w tym towarzystwie i postanowiła zadbać o jak najznakomitsze trunki.
Nie zdążyła wziąć łyka tequili, kiedy usłyszała @Hariel Whitelight, przepychającego się właśnie w jej stronę. – Już się właśnie miałam zbierać i iść cię szukać, bo przecież tak, przyszłam tu specjalnie dla ciebie. A JEST CO PODZIWIAĆ – poruszyła brwiami i zaśmiała się, wskazując na jego roznegliżowaną klatę. Odwzajemniła uścisk, a kiedy zarzucił jej rękę na ramię, bez krępacji sączyła drineczka, wyłapując dziwne spojrzenie Tadka. Uniosła na to brwi skonsternowana, prędko jednak o tym zapominając. – Tak, tak, nie ominie cię taniec ze mną! – pożegnała Harry'ego, który pomknął już na parkiet.
Zaraz potem Percy pierdolnął przemowę niczym Minister Magii. – Te dzieci dorastają tak szybko – skwitowała jego słowa, z niemalże rozczuleniem patrząc jak pierwszy raz w życiu próbuje alkoholu. Kątem oka wyłapała wzrok @Nanael O. Whitelight, do której wyszczerzyła się szeroko. Ślizgonka jej nie zawiodła i wyczarowała im rurę do tańczenia, na co zareagowała z wielkim entuzjazmem. – NANA, mam nadzieję, że ze mną na niej zatańczysz! – zawołała do jasnowłosej piękności, która na tej imprezie przeszła samą siebie i wyglądała niczym milion galeonów. Chwilę później uniosła w górę drinka, stukając się z nią niestety na odległość.
Zabawa w butelkę trwała w najlepsze – Hope najpierw całowała się z Harrym, potem wrzucała info o zaginionych nudesach, Freddie ogarniała się z Ruby i Naną, ta zaś z kolei dawała właśnie Percy’emu najlepszy prezent urodzinowy. – Załatw mi też taki prezent za rok – szturchnęła @Boyd Callahan ze śmiechem na ustach; alkohol przyjemnie szumiał w głowie, a zgiełk, który robił się w chacie tylko dodawał jej odwagi i energii.
Po chwili wystrzeliła jak z procy w stronę Tadziny, zaczepianego przez @Narcyz Bez. – Cyz, skarbie!!! – powitała go z szerokim uśmiechem i objęła mocno, uprzednio całując w policzek. – W kwestii picia zaufaj mi, Tadeusz jest tylko od donoszenia – zaczepnie pacnęła przyjaciela w ramię. Podstawiła Narcyzowi swój kubeczek z tequilą. – Masz, spróbuj. Jak ci nie smakuje to i tak udawaj, że jest zajebisty i pij! – oczekująco patrzyła na chłopaka, z którym przyszło jej w Arabii dzielić pokój. Potem spojrzała na jego towarzysza. – Marla – jego również serdecznie uściskała w ramach powitania. – Miło, że wpadliście – odparła rozpromieniona. Sięgnęła po dwa kubeczki, dla siebie i nowopoznanego chłopaka, do których dolała ognistej whisky, nieszczególnie przejmując się tym, że miesza różne rodzaje alkoholu. – Tadek, zaprosisz mnie w końcu do tańca czy będziesz się tylko bawił w barmana? – spytała kumpla bezpardonowo, szczerząc zęby radośnie.

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 361
  Liczba postów : 944
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyPon 13 Wrz - 22:21;

Wyzwanie: 5
Tarot: Sąd ostateczny
- @Rylan A. Coulter

Prychnąłem z rozbawienia, słysząc jak Ruby próbuje się bronić przed bezlitosnym sądem i uznaniem jej za naczelnego spóźnialskiego.
- Nie tylko codziennie, co dwa razy dziennie i nie wkręcaj mnie, że nie, bo ten drugi raz to zawsze ze mną – zaśmiałem się, puszczając jej oczko i przytakując na jej kolejne słowa. – Owszem, jesteś jedyna w swoim rodzaju, dobrze że sama o tym wiesz! Trzymam cię za słowo! – Dodałem jeszcze, uśmiechając się nawet szerzej i poprawiając włosy, które łaskotały mnie, muskając lekko o powieki.
- Jeszcze nie wypiłem, a już chcę złożyć wniosek o dołączenie, gdzie mam się podpisać? – Zapytałem Marlę, wyszczerzając się złośliwie, ale i radośnie. – Ta, chyba ty, ale nie w dormitorium, a tu na podłodze, po wcześniejszym bliższym spotkaniu z kibelkiem. Jak wybiję dwudziesta to będę się martwić powrotem, póki co wyjebane. Wtedy też wyjebane, ale póki jeszcze są we mnie promile rozsądku to wolę to opisać w sposób bardziej dyplomatyczny – wyjaśniłem jej, dodając jeszcze swój sposób myślenia o powrocie.
- Jo, pierwszy, pierwszy, piwa też nigdy nie piłem, nawet piany po ojcu nie spijałem w dzieciństwie! – Odpowiedziałem Nanie, cały czas nieco wstrzymując się od swobodnego podziwiania wzrokiem jej dzisiejszej prezencji. Nic dziwnego, że Whitelightowie byli tak popularni w tej szkole, widząc Nanael od razu chciałem poznać ją nieco lepiej i na pewno bliżej niż dotychczas.
Następnie po uroczystym toaście, wypiłem tą oto ambrozję, której nie poszczyciliby się bogowie w Sovngardzie i westchnąłem świeżo, patrząc na wszystkich i ciesząc się, że znaleźli nieco swojego wolnego czasu, żeby spędzić go właśnie w tym miejscu. Oczy mi zalśniły z szczęścia, że ludzie tak szybko zaaprobowali pomysł butelki i… przeszli moje najśmielsze oczekiwania. Hariel zdecydowanie był kimś, z kim muszę się zakumplować, jakim cudem jeszcze wcześniej nie udało nam się zamienić więcej niż kilka słów? Tego nawet Merlin nie wiedział, zaś po tym co ten chłop wyczyniał, byłem skłonny stwierdzić, że teraz to musiałem się poznać nieco bliżej.
- Gorzej będzie, jeśli ktoś naprawdę się zgłosi – skomentowałem wpis Hope, powstrzymując na chwilę śmiech. Kątem oka też zobaczyłem pochodną zmieszania na twarzy Ruby. Westchnąłem, przewracając oczyma do samego siebie, wciąż nie mogąc uwierzyć, że te dwa babska są dalej pokłóceni. Jeśli miał się znaleźć dzień, który miałby to zmienić to dzisiejszy. Obiecałem sobie, że później sam wkroczę między nie, ustalę zasady i karzę im się bić, by wyjaśniły sobie wszystko i wyszły z klatki zwycięsko, pogodzone. Oczywiście zastępując rękawice piłeczkami, a klatkę stołem do BeerPonga, ale to szczegół, powyższy opis krwiściej brzmi.
Chcąc popić suchość w gardle, okazało się, że pierwszy drink już za mną i łasy byłem kolejnego. Tym razem spróbowałem tej tequilli, która smakowała inaczej, ale też naprawdę dobrze smakowała. To był ten moment, w którym czułem się zdecydowanie bardziej wyluzowany niż zwykle (o ile się tak da) i uśmiechałem się, nawet jak nie miałem powodu, endorfiny w moim ciele dosłownie przejęły kontrolę nad moim ciałem.
Poleciały kolejne pocałunki, dołączyła do nich również Ruby, ja zaś przyglądałem się wszystkim tym wydarzeniom z nieskrywaną przyjemnością i rozbawieniem. Przepuściłem Freddie, która jakże nie mogła się doczekać na swój pocałunek z aniołem (spoko, ja też bym nie mógł) i nim się spostrzegłem, to wypadło na mnie… i wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie! Nie zdołałem odpowiedzieć w jakikolwiek sensowny sposób na jej wspomnienie o czymś lepszym niż wcześniejszy prezent. Nieco się schyliłem, samemu otulając ją w talii i przyciągając do siebie. Wargami byliśmy już wystarczająco blisko siebie, bym poczuł jej oddech na swojej skórze, muśnięcie było pierwszym katalizatorem, po którym dostałem dreszczy na całym ciele. Lecz tych pozytywnych, tych których się podąża w tak intymnych chwilach. Później? Później był tylko wybuch. Wybuch nagłych uczuć, gorąca i podekscytowania. Nie chciałem tego przerywać, miałem wrażenie, że czas się zatrzymał, a cały mój świat skupił się tylko na jej osobie, na naszych połączonych ustami ciałach i magii namiętności, która nas ściskała i nie chciała wcale puścić.
Gdy zaś otwieram oczy, mógłbym przysiąc, że niczego piękniejszego nie mógłbym sobie wyobrazić, jej szept był niczym poezja. Uśmiechnąłem się na jej słowa, w tym samym czasie słysząc jak muzyka się zmienia na tą, która była iście idealna do obecnej sytuacji. Wciąż nie puściłem jej w talii i skorzystałem z tego, ponownie nieco się zbliżając.
- Pozwól, że skorzystam z okazji i zaproszę cię do tańca. Czy zechciałaby pani ze mną zatańczyć? – Spojrzałem na nią finezyjnie, specjalnie mówiąc skrajnie kulturalnie, co mi się często nie zdarza, do tej sytuacji jednak pasowało. Idziemy nieco w bok, na parkiet i zaczynamy tańczyć do znanej mi melodii. Na szczęście znałem kroki, nie byłem w tym aż tak początkujący, jakby mogło się wydawać – przed Hogwartem ojciec starał się zapisać mnie na tysiące dodatkowych zajęć i z nich wszystkich taniec przypadł mi najbardziej do gustu. W tej zaś chwili tamta decyzja się opłaciła, nie musiałem się bowiem bać, że się skompromituję. Może i nie jestem drugim Harrym, jeśli chodzi o taniec, ale słaby również nie jestem!
Każde nasze wspólne spojrzenie w tańcu dawało mi pewną błogą satysfakcję i podniecenie, czułem, że mógłbym tak tańczyć cały wieczór. Z pewnością na całą moją reakcję wpływał alkohol, lecz do tej pory tego ze sobą nie łączyłem, zwyczajnie cieszyłem się tym, co otrzymałem. Przetańczyliśmy całą piosenkę, następnie zaś ukłoniłem się na wskroś teatralnie i wyszczerzyłem do Nany.
- Ale to jeszcze nie koniec, ja się jeszcze widzę z tobą w duecie na rurach! – Dodałem jeszcze, puszczając jednoznacznie oczko, po czym wyjąłem karteczkę z zadaniem. Ledwo co się od siebie odczepiliśmy, a tu już mam wracać do Nany? Cudownie!
- Nana, sekundka! – Dopowiedziałem, po czym ponownie się zbliżyłem i schyliłem ku jej szyi, którą z początku pocałowałem, po czym pozostawiłem po sobie dość wyraźny ślad.
- Prezent za prezent - szepnąłem jej do ucha, po czym uśmiechnąłem się do niej uroczo, odsuwając się nieco. Buh! Prawie zapomniałem, że zapomniałem zakręcić butelką! Odwróciłem się w poszukiwaniu owej butelki, którą zawirowałem, ona zaś wskazała na chłopaka, który najwidoczniej musiał przyjść, kiedy ja byłem nieco zajęty.
- Siemasz! – Pomachałem mu, wypełniając obowiązek organizatora imprezki i kątem oka ujrzałem drugą, nową w tym miejscu twarz, ale zdecydowanie nie nieznajomą.
- Narcyz! Super, że wpadłeś, siemano! – Podbiegłem do chłopaka i uścisnąłem go po przyjacielsku, widząc, że Marla i Tadek się już do niego dorwali. Myślami wciąż jednak błądziłem i wracałem do sytuacji sprzed paru chwil, która porządnie zatrząsnęła moją osobą. Bardzo, ale to bardzo pozytywnie, oczywiście.
Powrót do góry Go down


Rylan A. Coulter
Rylan A. Coulter

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170
Galeony : 325
  Liczba postów : 201
https://www.czarodzieje.org/t20738-rylan-a-coulter
https://www.czarodzieje.org/t20742-rylan-a-coulter#658468
https://www.czarodzieje.org/t20740-rylan-a-coulter
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 2:33;

Kostki: 2 i 4
Tarot: Cesarzowa

Rylan miał wiele wad i do absolutnej większości się przyznawał. Był zbyt zachowawczy, bardziej powściągliwy niż wydawać by się mogło, albo niż wymagałaby tego dana sytuacja. Nie przepadał za imprezami i zazwyczaj wolał posiedzieć z samym sobą niż bawić się w tłumie ludzi. Jednak w obecnym kontekście największą wadą jaką należałoby wymienić był kompletny brak asertywności. Z początku, kiedy to @Narcyz Bez wpadł na przecudowny pomysł rozerwania się i poobracania w rówieśniczym towarzystwie kategorycznie powiedział nie, co Bez zniósł całkiem w porządku, ku uciesze samego krukona. Niemniej z biegiem dni coraz bardziej dawał się urabiać chłopakowi spijając delikatne zachęty i komentarze posyłane w swoim kierunku. Właśnie dlatego finalnie, kilka dni praktycznie przed tyradą nieumiarkowanego picia i lubieżnych zachowań, wyraził szczerą chęc wzięcia udziału, a przynajmniej tak mu się wydawało w tamtym momencie.
Problem jednak zdawał się gonić problem, bo Rylan ani nie wiedział jak się właściwie powinien zachowywać na imprezie, na której znamienitą większość osób zna jedynie z widzenia, ani też jak właściwie powinien wyglądać. Nawet wymówki nie mógł sobie znaleźć, bo objawy, które męczyły go kilka ostatnich dni magicznie ustąpiły poprzedniego wieczoru dając mu i spokojny poranek i noc, którą przespał całkowicie, bez majaczących na horyzoncie zdarzeń wielorakich symboli. Finalny wybór padł jednak na ciemną, purpurową, gładką koszulę, której rękawy podwinął za łokieć i czarne, przylegające spodnie. Wyglądał schludnie, ale i zabawowo. Problem z włosami rozwiązał tak jak na co dzień - czyli absolutnie ich nie dotknął. Wiedział, że na dłuższą metę szopa, którą genetycznie został obdarowany jest absolutnie odporna na wszelkie modelowanie i stylizowanie.  
Wraz z przekroczeniem progu miejsca, w którym właściwie odbywała się impreza równomiernie do malejącej samooceny wzrastał niepokój, a słowa Cyzia wcale nie sprawiły, że chłopakowi zrobiło się lżej na sercu.  
- Mnie to mówisz... - Odparł przygryzając delikatnie dolną wargę ze zdenerwowania. Jednocześnie zdawał się czuć delikatne pogwizdywanie w uszach, zły zwiastun potencjalnego dalszego rozwoju imprezy, jeśli miał być ze sobą szczery. Jeśli ból głowy zamierzał powrócić właśnie teraz, to był to chyba najgorszy z możliwych momentów. - Co by nie było, jakoś to chyba będzie, nie? - Powiedział tracąc w tłumie powoli Narcyza. Niemniej jednak krukon ślepo brnie w lejącą się i bezkształtną masę ludzi i finalnie udaje mu się odnaleźć swojego dzisiejszego kompana wieczoru. Biorąc pod uwagę, że przez lata chłopak nie wykształcił w sobie pewnych wzorców zachowań, a jego obecna pewność siebie coraz to bardziej i bardziej malała poszedł w ślady puchona i też zakręcił się wokół baru. Nim jednak udało mu się cokolwiek zamówić potok ludzi zaczął wylewać się na, jakby to mogło się wydawać, jeszcze chwilę wcześniej zaniepokojonego Cyzia obszernie witając go i ciesząc się z jego obecności. W międzyczasie @Marla O'Donnell wepchnęła chłopakowi, wraz z garścią słów na zachętę, kubek czegoś, co z początku nie przypominało alkoholu. Kilka sekund później, kiedy ognista zaczęła nieprzyjemnie palić wnętrzności chłopaka, Coulter wiedział, że to jest już całkiem porządnej jakości drink, który niewątpliwie mu się przyda. Odpowiedział dziewczynie krótkim, acz miłym przywitaniem i wiedząc, że nie najlepiej było wpieprzać się między wódkę, a zakąskę popłynął w głąb sali finalnie trafiając na coś, co wyglądało jak... Studenckie koło teatralne. Bardzo pijane studenckie koło teatralne.  
Z początku obserwował każdą z reakcji, każde pojedyncze wyzwanie nie zdając sobie sprawy, że z czasem powoli zaczynał stawać się uczestnikiem zabawy. Nim się obejrzał magiczna butelka wylosowała go. Momentalnie z jego twarzy zniknął sarkastyczny uśmieszek cichego obserwatora, a pojawiła się poważna mina człowieka, który ewidentnie mierzy się z jednym ze swoich lęków. Mizerna postawa chłopaka stała się jeszcze bardziej wątła, kiedy z karteczki, którą butelka postanowiła uroczo wyrzygać na jego ręce wyklarowała się w jasną i konkretną wiadomość. Butelka chwilę potem znów zakręciła się w powietrzu jeszcze raz wskazując na ślizgonkę.  
Merlinie okrutny... Wzdrygnął się w myślach zastanawiając się czy kiedykolwiek w życiu całował kobietę. Z cichym i smutnym wewnętrznym krzykiem jasno oznajmił sobie, że nie, a był więcej niż przekonany, że robi się to zgoła odrobinę inaczej, niż zdarzało mu się do tej pory obściskiwać się z innymi uczniami czy to w jednej z kanciap zamkowych, czy też na szkolnych błoniach. Głośno przełknął ślinę zbierając w sobie odwagę, a jednocześnie czuł przy tym ogromnie napierające wewnątrz siebie przeświadczenie, że oto właśnie on, Rylan Arthur Coulter wkracza na scenę... Świecie patrz.  
Powolnym krokiem, bądź co bądź dość stabilnym skierował się do @Nanael O. Whitelight i po drodze stwierdził, ze są przynajmniej trzy dobre powody by stąd spieprzyć. Niemniej jednak zdawał się zachowywać zimną krew, a przynajmniej udawać takiego. Z każdą kolejną sekundą i zmniejszeniem się odległości do Whitelight stawał się coraz bardziej oswojony z myślą, że musi mu się udać.  
- Pani pozwoli... - Powiedział widząc, że dosłownie przed chwilą skończyła tańczyć z Percym, którego przecież znał z zajęć i którego w końcu to były urodziny. Zapomniał się, będzie musiał mu złożyć jeszcze raz życzenia. Ba.... poprawka. Będzie mu musiał w ogóle złożyć życzenia. - Można? - Zapytał jeszcze raz, starając się być nader kulturalnym i najzwyczajniej w świecie nie zapędzić się za daleko. Po chwili, gdy usłyszał, bądź też zobaczył akceptację w oczach dziewczyny jego wargi spoczęły na jej będąc kompletnie przygotowanymi na odegranie spektaklu, na który wszyscy czekali. Całował dziewczynę namiętnie, ale stonowanie, nie chcąc przekroczyć pewnych umownych granic. Zachowując dobry smak i pozostawiając ewentualne pozytywne wspomnienie.  
Kiedy wyrwali się już z całuśnego uścisku skinął w kierunku ślizgonki i cicho podziękował. W międzyczasie, jak też się okazało, jego blade lico pokryło się kompletnym rumieńcem, co na całe szczęście mając w zestawieniu ciemność pomieszczenia i purpurę koszuli było wręcz niezauważalne. Machnął różdżką w kierunku butelki by ta wybrała następną osobę do wykonania zadania, a sam zajął miejsce niedaleko całego towarzystwa, licząc na to, że nawet jeśli nie popisał się specjalnie, to być może ktoś będzie w stanie zawalić bardziej. W międzyczasie starał się zlokalizować dokładne położenie @Percival d'Este. Musiał mu w końcu złożyć życzenia.
Powrót do góry Go down


Nanael O. Whitelight
Nanael O. Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Niezwykle jasne i mocno pomalowane oczy, styl vintage, taneczna gracja przy każdym ruchu, wiecznie perfekcyjnie pomalowane paznokcie
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 1018
  Liczba postów : 404
https://www.czarodzieje.org/t19962-nanael-o-whitelight#612606
https://www.czarodzieje.org/t20214-now-or-never#628807
https://www.czarodzieje.org/t19963-nanael-o-whitelight#612607
https://www.czarodzieje.org/t20225-nanael-o-whitelight-dziennik#
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Moderator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 13:05;

Zadanie: 5, malinkuję!
Tarot: Pust(el)nik

- Powiedz tylko kiedy - śmieję się do @Marla O'Donnell, zadowolona z tego, że dziewczyna zwróciła na mnie uwagę, ale też z tego, że te rury mogą stać się czymś więcej niż żartem i dekoracją. Obawiam się, że faktyczny taniec na nich nie będzie prosty choćby z samego względu mało przystosowanych do tego ubrań... ale nie mówię o tym głośno. Zaraz i te myśli wypadają mi z głowy, bo koncentruję się już tylko na wylosowanym pocałunku, podejrzewając już teraz, że zaczarowana butelka wyciąga nam jakieś myśli z głów, by dobierać ciekawe pary.
To powinien być tylko pocałunek, ale wypity alkohol i imprezowa atmosfera robią swoje. Dobrze czuję się w objęciach Percivala i sama nie wiem, czy to kwestia tego przyjemnego zgrania, jego wzrostu czy ekscytacji świadomością, że skoro alkohol pozostawał do tej pory zakazanym owocem Gryfona, to może bliskość też nie jest dla niego czymś perfekcyjnie znanym i oczywistym. Nie wierzę, że mogłabym być pierwsza, ale Merlinie - wystarczy, by chłopak o tym nie zapomniał, niczego więcej nie chcę. Odsuwam się niespiesznie, z jasnym spojrzeniem szukającym jego ciemnych tęczówek, gdzieś przez delikatną mgiełkę niemożliwej do ukrycia ekscytacji. On pewnie jeszcze nie wie, jak perfekcyjnie trafia z tym przerysowanie kulturalnym pytaniem, ale ja uśmiecham się nieco pewniej.
- Z przyjemnością - przytakuję, również zapominając o butelce, bo zaraz dziwiąc się już tym, jak dobrze Gryfon tańczy i jak wygodnie nam się zgrać pomimo różnicy wzrostu. Domyślam się, że metamorfomagia przy obrotach dodaje mi kilku centymetrów, albo też je zabiera, tak jak włosom, którymi nie chcę przy gwałtowniejszych ruchach odganiać swojego partnera. Jest gorąco, jest przyjemnie, a dla mnie ta impreza mogłaby już dobiec końca, bo czuję, że nie potrzebuję wiele więcej. Wcześniejszy taniec z Harielem był jak oddychanie, przy Percivalu czuję się zaś tak, jakbym właśnie wynurzała się z nieprzyjemnie chłodnej toni, tym pierwszym oddechem ożywając.
- Możesz też sam dla mnie zatańczyć - podsuwam niby niewinnie, dopiero teraz dostrzegając, że przystopowaliśmy przebieg gry tym swoim tańcem. Przeczesuję długie włosy palcami, rozglądając się po imprezowiczach roziskrzonym spojrzeniem i czując, że pewnie powinnam się jakoś zdystansować, zagadać z kimś innym... Ale wtedy znowu ląduję w gryfońskich ramionach, w pierwszej chwili wcale nie rozumiejąc, co się dzieje. Przyduszam się skłębionym oddechem, zbyt przejęta ciepłem rozlewanym po szyi, by w ogóle jakkolwiek kontaktować; odruchowo muskam palcami ciemne loczki Percivala, nie chcąc go w jakiś sposób przypadkiem zniechęcić. Uśmiecham się do niego słabo, bo tak też czuje się teraz moja "silna" wola. Szukam z powrotem mojego kubeczka, by tym przemykaniem pomiędzy ludźmi jakoś się uspokoić i wreszcie sprawić, że podkreślona skąpym gorsetem klatka piersiowa przestanie tak wściekle falować, jakbym dalej dusiła się błogą bliskością.
Unoszę zaskoczone spojrzenie, gdy przede mną pojawia się butelka, a zaraz później uśmiecham się już do @Rylan A. Coulter i chociaż przez chwilę wydaje mi się, że ten może nie czuć się zbyt pewnie, tak potem kompletnie nie biorę tego pod uwagę, bo przecież Krukon perfekcyjnie wypełnia swoje zadanie, gdy krótkim "pewnie" zachęcam go do większej śmiałości. Nie mam pojęcia, czemu butelka tak się do mnie przyczepiła, ale cóż - nie narzekam ani odrobinę, uśmiechając się pod nosem nawet już po tym, jak chłopak się ode mnie odsuwa. Zakręcona butelka wskazuje na @Boyd Callahan i teraz zaczynam się już zastanawiać, czy między nim a @Freddie Moses czegoś nie ma... i to pewnie dlatego, kiedy karteczka z zadaniem dyktuje mi uraczenie Gryfona malinką, przez chwilę rozważam wybranie jakiegoś zupełnie banalnego miejsca, jak przedramię. Rzecz w tym, że to jest impreza, a ja dopiero co całowałam się z stojącą obok chłopaka Puchonką, więc czuję się rozgrzeszona, gdy podchodzę bliżej i z cichym przeprosinami pochylam się do boydowej szyi. Wyznaczam odpowiednie miejsce, nieco powyżej obojczyka, drobnym pocałunkiem, a później już łapię skórę do delikatnego zassania, by pożegnać się zaczepnym podgryzieniem.
- Tooo chyba wyszliśmy na czysto, hm? - Zauważam, pozerkując kontrolnie na Freddie.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 16:47;

wyzwanie: 5 i jest to malinka
człowiek: @Thaddeus H. Edgcumbe Wrzeszcząca Chata - Page 26 1291670070


- A tam, po  męsku, po damsku... lej po ludzku, wódy każdemu!!! - skwitował energicznie propozycję Thaddeusa, parskając śmiechem na (zupełnie zrozumiałe) oburzenie Fredki i Marli i wizję tej dwójki w wersji cnotliwych dam, raczących się stereotypowo kobiecymi drinkami; niestety nie mógł przyjść na pomoc cierpiącej katusze z powodu zbyt mocnego trunku @Stephanie Davies, bo rzeczywiście, było tak jak mówiła Fredka i wszystkie składniki ich niesamowitego drina zostały sprawiedliwe rozlane po połowie. Zresztą, co to była w ogóle za absurdalna prośba, żeby alkohol rozcieńczać.
Od momentu pierwszego toastu sprawy potoczyły się bardzo szybko, nastąpiła bowiem płomienna przemowa solenizanta czy tam jubilata, chuj wie, kolejny toast, obalenie czegokolwiek co tam podetknął mu pod nos barman Tadek, chwila rozmowy i nagle się okazało, że to nie jakiś nagły przypływ emocji zachęca przypadkowych ludzi gdzieś w tle do ogarniania się ze sobą, tylko że już jakiś czas temu rozpoczęła się gra w butelkę. Fredka została wyrwana z jego ramion najpierw prosto w objęcia wyglądającej jak milion dolarów Ruby, a potem sama ruszyła na podbój ust Nany, co do której miał poważne podejrzenia, że była co najmniej półwilą.
Oczywiście, ani mu się śniło na Fredkę boczyć.
- O kurwa, skoro byłaś w stanie się oderwać od Whitelight i wrócić do mnie, to ja już nie potrzebuję żadnego dowodu na twoje uczucia i wierność - skomentował, szybko przyciągając ją do siebie żeby było jasne jak słońce z kim tu przyszła, i obejrzał się z powrotem w stronę całującej tym razem Percy'ego Nany, kiedy @Marla O'Donnell szturchała go z prośbą o taki sam prezent. - Ale ode mnie czy od niej?? Bo ja to ci mogę nadrobić jeszcze na ten rok, nie ma sprawy - odparł żartobliwie, zalotnie majtając brwiami.
W międzyczasie do ich grupki dołączały kolejne osoby, więc raz po raz kiwał komuś głową lub się przedstawiał, w zależności od tego czy akurat się kojarzyli czy nie; chwilę względnego spokoju przerwała po raz kolejny @Nanael O. Whitelight, która dla odmiany przyszła do niego - i dla odmiany uraczyła go nie pocałunkiem, a malinką w szyję.
- No, miałem ci wpierdolić za całowanie mojej dziewczyny, ale już jesteśmy kwita - odpowiedział, nie przejmując się kompletnie ewentualną reakcją Fredki i sięgając po karteczkę wypadającą z butelki, bo chciał szybko dowiedzieć się, jakie zadanie będzie musiał wykonać. I z kim.
O losie.
- T A D E U S Z - zachichotał, szalenie ubawiony takim obrotem spraw i pokazał Fredce karteczkę - No tego to się nawet najstarsi irlandzcy górale nie spodziewali - skwitował, ani trochę nie tracąc ogólnego entuzjazmu i zaraz zaczął przeciskać się przez stłoczonych w chacie ludzi w stronę drinków, przy których stacjonował jego wybranek losu w towarzystwie @Marla O'Donnell i jakiegoś randomowego typa @Narcyz Bez, ale nie przejął się zupełnie taką widownią, w końcu to była impreza, czym tu się przejmować! - Zamknij oczy, Tadek, i wyobraź sobie że jestem Naną - polecił mu uprzejmie (bo nie był pewny czy Tadeusz po takim ekscesie nie dostanie traumy albo zawału), wskazując głową na lewitującą nad nimi butelkę, po czym pochylił się by pocałunkiem pozostawić bardzo romantyczny, miłosny ślad na jego szyi. Mógłby co prawda wybrać bardziej neutralne miejsce jak rękę, ale nawet tego nie rozważał, bo Edgcumbe był taki super przystojny wtedy to nie byłoby żadne wyzwanie przecież, więc nie wchodziło w grę.
- No i git, uprzedźcie wszystkie dupy że Tadek już polizany zaklepany na wieki - zachichotał, gdy istne malinkowe arcydzieło na szyi Puchona było już gotowe i bezceremonialnie wyjął mu z ręki trzymany jakiś tam trunek, żeby sobie łyknąć z gwinta, bo z wrażenia aż mu zaschło w gardle. No w życiu by się nie spodziewał, że prędzej go pocałuje niż da mu po mordzie, ale jak widać życie jest nowelą i niczego nie można przewidzieć.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 18:25;

Zadanie: Szaleję na rurze przez 2 minuty!!!
Tarot: Wisielec @Hope U. Griffin


Przewrócił rozbawiony oczami na ofukujące go @Freddie Moses i @Marla O'Donnell, zaśmiewając się przy tym ochryple - ale też unosząc obie dłonie w geście kapitulacji. Czasami przyszło mu płacić za to dziadkowe, staroświeckie wychowanie i naleciałości sprzed wieku.
No już, już! Dajcie mi się popuszyć, i tak mnie przepijecie — żachnął się - bo akurat co ku temu nie miał wątpliwości. Na umór to on potrafił pić colę, a nie alkohol - i tylko jego słuszne gabaryty chroniły go przed uwaleniem się w trzy dupy samym zapachem trunków.
Czego i tak próbował się podjąć, bawiąc się przy stole z alkoholami w samozwańczego barmana - puszczając mimo oczu ten cały festiwal pocałunków i malinek, który zaczął się wraz z pierwszym obrotem butelki. Był tak skupiony na wirtuozerskim rozlewaniu kolorowych cieczy - niczym prawie, kurwa, prawdziwy eliksirowar! - że z tego stanu wyrwał go dopiero znajomy głos tuż obok. Edgcumbe zerknął na przybysza, najpierw z miną ściągniętą skupieniem - by zaraz potem wyszczerzyć się szeroko.
Best of the Bez! — wyrecytował radośnie miano, które niegdyś wypisał na listach do @Narcyz Bez. — No patrz, nie spodziewałem się Ciebie tutaj! — zaśmiał się dobrotliwie, bezpardonowo ściskając drugiego Puchona i klepiąc go wielką dłonią po barku. Thaddeus nigdy nie miał problemów z otwartością - zwłaszcza po dwóch mocnych drinkach wypitych właściwie duszkiem, które grzały go od środka. — Na dobry początek... — odsunął się od kumpla, rozglądając się po kubeczkach w poszukiwaniu Ognistej, kiedy dopadła do nich zadymiarka @Marla O'Donnell, bezceremonialnie wciskając Narcyzowi tequilę w dłoń. Na jej przemiłą uwagę Thad coś sobie parsknął pod nosem, odpuszczając sobie jednak jakikolwiek komentarz - dopóki przynajmniej Gryfonka nie zapytała w końcu o coś sensownego. Wyszczerzył się równie radośnie co ona, przysuwając się do niej krok bliżej i wyjmując jej kubeczek z dłoni. Drugą dłonią szybko odnalazł tylną kieszeń jej jeansów, za którą pociągnął lekko - wprawiając przyjaciółkę w zgrabny piruet.
Pani pozwoli...? — Przytrzymał ją ramieniem w talii - jednocześnie wkładając między jej rozjaśnione od słońca kosmyki wyczarowany przed momentem kwiat maku. Szczerzył się przy tym jak niesforny dzieciak - już gotowy, by porwać Marlę na parkiet, kiedy niespodziewanie dopadł do niego... @Boyd Callahan.
Spojrzał na niego zdziwiony, w pierwszym odruchu - cóż, trudno się dziwić - spodziewając się szybującej w jego kierunku pięści; w drugiej kolejności byłby kolejny drink; trzeciej tłuczek, a dopiero gdzieś na szarym końcu łypiąca na niego szyjka magicznej butelki, na którą Callahan skinął. W jednej chwili doszło do niego w jakim charakterze Gryfon znalazł się obok.
Tylko bądź delikatny — zarechotał gardłowo, teatralnie nadstawiając szyję - i chyba trochę się nie spodziewał, że Boyd dalej w to zabrnie. — Kurwa, Bogdan, przyssałeś się jak do butelki — sarknął po szkocku, niemal dusząc się ze śmiechu, gdy Gryfon oznaczał sobie jego szyję, czym zapewne wcale nie ułatwiał mu zadania. Niemniej, zadanie zostało widocznie wykonane - gdy Thaddeus po chwili musiał wycierać nabiegły krwią kawałek skóry ze śliny Callahana.
Będę to nosił z dumą — rzucił niefrasobliwie - szybko jednak idąc w ślady kumpla(???) i wychylając pierwszy lepszy trunek, który wcześniej rozlał do kubeczków; po czym wylosował swoje butelkowe zadanie. Zupełnie odmienne od dotychczasowych.
Tańcz na rurze przez przynajmniej dwie minuty — przeczytał na głos, spojrzeniem odnajdując dwa przetransmutowane wcześniej filary. Milczał przez moment, a potem roześmiał się w głos, sięgając do guzików swojej koszuli. Wyzwanie to wyzwanie.
Marlenka, weź mi odziewku przypilnuj — poprosił swoją niedoszłą partnerkę taneczną, z werwą pozbywając się górnej części garderoby. Zerknął rozbawiony na O'Donnell, poprawiając jeansy na swoich biodrach. — Mogę prosić o dresy? Tylko nie Ciebie, Boyd, Marlę! — żachnął się jeszcze, po przyjacielsku szturchając Bogdana w bark - żeby nie było, że zaczęli od malinki, a teraz jeszcze karze mu się rozbierać. Kiedy przyjaciółka machnęła mu różdżką koło tyłka, transmutując dżinsy w prawdziwie gryfońskie dresiki - wręczył jej z łobuzerskim uśmiechem koszulę, po czym ruszył w stronę czekających na niego rur.
Wyrazy uznania przyjmuję w naturze, nie w galeonach! — zapowiedział żartobliwie, nim w rytm muzyki nie wskoczył na pionowy drążek, prezentując w całej swej okazałości zawodowe podejście do tyczek. Bo czymże był Zwis Leniwca czy Rozgwiazda na miotle jak nie taką właśnie fikuśną akrobacją na latającej rurze? Wykorzystując całe swoje dwie minuty chwały, wirował i wdzięczył się dzielnie - zakończywszy swój performance już na ziemi, gdzie jeszcze nabuzowany alkoholem i niezapomnianymi doznaniami z Bogdanem wykręcił parę tanecznych kroków między filarami. Czuł jak rumieniec oblewa mu kark - nie przestawał się jednak głupio uśmiechać, teatralnie otrzepując pył ze swoich nagich, rozgrzanych teraz wysiłkiem ramion.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 19:39;

Od początku miała wrażenie, że wszystko dzieje się szybko, ale w momencie kiedy zaczęli grać w butelkę czas przyspieszył jeszcze bardziej. Nie pomogło jej to, że na chwilę utonęła w wizbooku, tworząc swój post i szukając idealnego zdjęcia, które mogłaby do niego dodać (miała zwyczaj wrzucania kilku między ostatnią stronę a okładkę, tak na wypadek jakby wzięło ją na postowanie); oderwała się myślami od imprezy i przez to na chwilę wypadła z obiegu. Jej uwagę zwróciło nagłe poruszenie i kiedy podniosła wzrok szczęka opadła jej prawie że do ziemi, bo oto jej przyjaciółka całowała się (!) z Freddie (!!), która była dziewczyną Boyda (!!!). Co więcej, ta sama Freddie wzięła się za całowanie blondwłosego anioła, a Nanael z kolei wylosowała Percy'ego. Tak naprawdę w ciągu kilku minut trudniej tu było znaleźć osoby, które jeszcze z nikim się nie całowały niż te, które miały tu jeszcze przed sobą. Jak to się stało, że wszyscy tu dostawali takie wyzwania i tylko ona musiała wrzucić żenujący post na tablicę ogłoszeń? I do tego była prefektem! Całe szczęście, że wlewany w siebie non stop alkohol coraz skuteczniej zagłuszał głos rozsądku i sprawiał, że prawie się tym nie martwiła.
Czy ktoś ma aparat? — rzuciła w eter, przekrzywiając głowę kiedy Bogdan podszedł do Tadeusza. Takiego widoku absolutnie się nie spodziewała, a trzeba przyznać, że całkiem nieźle przy sobie wyglądali, sorry Fredka. — O Merlinie, serio, jak ktoś ma to szybko — dodała, patrząc jak Tadek po przeczytaniu zadania rozbiera się, a Marla transmutuje mu gacie w gryfoński dres. Ten to się dopiero minął z powołaniem, w czerwieni było mu do klaty twarzy! Zapatrzyła się na taniec na rurze do tego stopnia, że stukającą ją w ramię butelkę zauważyła dopiero kiedy dobiegał on już końca. Zamrugała, niechętnie oderwała od Tadka rozmarzone spojrzenie i sięgnęła po butelkę, która wypluła zadanie prosto w jej ręce. Hope miała ochotę zrobić dokładnie to samo z drinkiem w ustach, kiedy przeczytała jego treść. Puściła butelkę dalej, a sama podeszła do Persiego. Stojące przed nią wyzwanie wprowadzało ją w o wiele większe zakłopotanie niż jakieś tam głupie ogłoszenie. Był jej przyjacielem! Był dla niej bardziej jak brat i nigdy nie patrzyła na niego w taki sposób. Zresztą jeszcze przed momentem całował się z najpiękniejszą dziewczyną na całej imprezie (przepraszam Was, koleżanki, ale pewnie wszystkie się z tym zgodzicie) i wiedziała, że nie dorówna jej ani urodą, ani zapewne umiejętnościami, bo z pocałunkami, zwłaszcza namiętnymi, doświadczenie miała żadne. Czy to nie paradoksalne, że właśnie Percival miał otrzymać pierwszy taki?
Gdyby nie szumiący w głowie alkohol, pewnie by tego nie zrobiła i nawet gryfońskie zacięcie do rywalizacji i podejmowania wyzwań niczego by tu nie zdziałało... była już jednak nieco wstawiona, więc bez słowa złapała w palce biały materiał jego ubranka i zmusiła go do schylenia się – zdecydowanie, bo gdyby się zawahała, to chyba by stąd uciekła.
Wszystkiego najlepszego, Percy — nie była z tym wcale oryginalna, ale też kompletnie jej na tym nie zależało. W pierwszej chwili tylko musnęła jego wargi, ale zaraz przełamała się na tyle, by pocałować go odważniej, dłużej i o wiele namiętniej, niż by siebie o to podejrzewała.

Zadanie: 6, całuję d'Este!
Następna osoba: @Percival d'Este
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4249
  Liczba postów : 11894
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 20:01;

Felek jak zawsze siedział poza domem, zajmując się dodatkową robotą, czy naprawą domu, a Max jak zawsze szlajał się po barach i spelunach. Dziś wyjątkowo przesadził i już przed zachodem słońca był najebany jak pegaz bez nogi i zataczał się po Hogsmeade, podśpiewując pod nosem jakieś szanty, które akurat wpadły mu do głowy. Wpadł mu do głowy cudny pomysł, by zaszyć się we wrzeszczącej chacie i przyćpać, by uczcić wspomnienie pewnej krukonki, która rozpłynęła się bez słowa zostawiając jego kumpelę samą z klątwą na karku. Nosz kurwa, tak się nie godziło żyć! Musiał nieco się ożywić wprowadzając do organizmu nieco mugolskiej chemii.
Wszedł do dobrze znanej sobie ze szkolnych lat rudery i dopiero gdy przeszedł kilka kroków zorientował się, że coś tu nie gra. Z wewnątrz dochodziły do odgłosy... Dobrej zabawy? Tak, tych dźwięków nie pomyliłby z niczym innym! Ruszył więc za tym gwarem, a gdy zobaczył kilka znajomych hogwarckich mordek, jeszcze głośniej i jeszcze bardziej pijanie zaczął śpiewać Fathom the bowl, wtórując tańczącemu właśnie na rurze @Thaddeus H. Edgcumbe. Miał kompletnie już w tym stanie wyjebane na to, że prawdopodobnie wjebał się na prywatną imprezę. Widział alkohol i widział tańce na rurze, więc w mgnieniu oka zadecydował: "kurwa, tutaj jest moje miejsce na ziemi".
-STEPH!!!!!! - Darnął mordę, gdy zobaczył znajomą postać (@Stephanie Davies) z tequilą w ręce i natychmiast ruszył w jej stronę, po czym mocno ją uściskał na powitanie. -Co to za impreza? I kim jest ten przystojniak na rurze? - Zapytał prosto z mostu, gdy już ponownie stanął krok od dziewczyny, chwiejąc się lekko na nogach. W głowie wciąż słyszał "Fathom the bowl", ale chwilowo nie raczył innych swoim cudnym wokalem.



//no hejka misiaki love

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 361
  Liczba postów : 944
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 21:00;

Wyzwanie: 5
Tarot: Cesarz - Hariel Whitelight


No nie powiem, Nana to rozbiergana była na tej imprezce. Fretka, ja, Rylan i jeszcze Boyd. I obstawiłbym swoją rękę na to, że nikt z „całujących” nie narzekał. Oczywiście nie miałem pojęcia o orientacji Rylana, więc cytując klasyka „nie miałbym kurwa ręki”.
Nie miałem już pojęcia na ile w moich działaniach wpływał alkohol, a ile to moja własna inicjatywa, ale o Merlinie, wcale nie narzekam. Pocałunek z Nanael, a następnie ten jakże namiętny taniec było czymś co bym zrobił w każdym stanie, nawet na totalnym zgodnie leżąc obok odwiecznego przyjaciela każdego imprezowicza, czyli toalety. Mi się jeszcze nie zdarzyło, bowiem to moje pierwsze chlanie w życiu, ale kto wie co się dzisiaj jeszcze wydarzy.
Sam taniec mógłby być wisienką na torcie całej imprezy i już bym uznał ją za jak najbardziej udaną, a tu był dopiero jej początek. Nie mogłem się nie uśmiechać, przy tańcu wzdychając jeszcze cicho z samej przyjemności tej czynności.
- Nie trzeba mnie długo namawiać, ale wiesz, w duecie zawsze raźniej – wyszczerzyłem się do pięknowłosej. Nie minęła chwila, a znów zatonąłem w jej ramionach i pozostawiłem po sobie pamiątkę naszego bliskiego spotkania. Wróciliśmy następnie do reszty, wracając poniekąd do rzeczywistości, która to nie dawała Nanie wytchnienia. Przyszedł po niej kolejny pocałunek dla Rylana, a później jeszcze dla Boyda, ja zaś stałem z boku, biorąc kolejnego drinka, wiecznie uśmiechnięty od tego szumu w mojej głowie, który niewątpliwie był efektem procentach w krwi.
Zwykle, przyzwyczajony byłem, że imprezy mają swoje etapy, po okresie bardzo intensywnej zabawy przychodziła chwila regeneracji… tutaj czegoś takiego nie było. Nie minęła chwila, a Tadek po chwili się zaczął rozbierać i pokazał swój jakże pikantny taniec na rurze.
- Em, ja mam! – Przypomniałem sobie, że wziąłem na tą okazję swój aparat. Wyciągnąłem różdżkę z wewnętrznej kieszeni marynarki i machnąłem w stronę drzwi, gdzie powieszony był mój płaszcz. Nie minęła chwila, a nad głowami reszty przeleciał mój aparat, który następnie podałem przyjaciółce.
- Czyń honory! – Uśmiechnąłem się rozbawiony, widząc już jak fotki roznegliżowanego Tadka są rozsyłane po całym Hogwarcie.
Czy to koniec pocałunków na dziś? Oczywiście, że nie, tym razem padło na Hope. Popatrzyłem na nią, jak do mnie podreptała i od razu rozpoznałem jej spojrzenie i zgadłem co mogło ją trapić.
- Spokojnie, słońce, co się stało na imprezie, zostaję na imprezie, ja mogę być tylko szczęśliwy, że całuje same piękności – powiedziałem jej cicho, zbliżywszy się, chcąc ją jakkolwiek rozchmurzyć. Musnąłem kciukami jej policzki, łapiąc ją delikatnie z tyłu głowy i pocałowałem ją, z początku delikatnie, by zaraz dodać nieco więcej pikantności i namiętności, zamykając przy tym oczu, oddając się w pełni pocałunku. Serce waliło mi jak szalone, było mi tak niesamowicie gorąco, że najchętniej to zrzuciłbym całą tą marynarkę, zostając w samych spodniach.
- Nie mogło być lepiej, Hope – szepnąłem jej, zakończywszy pocałunek i nieco się odsunąłem, uśmiechając się z wielką wdzięcznością. Nie dało się opisać słowami jak doceniałem jej wkład w moje życie. Mimowolnie spojrzałem na Ruby, która również zajmowała bardzo ważne miejsce w moim sercu i w tym właśnie momencie przyszedł mi najlepszy pomysł na świecie. Złapałem Hope za rękę i pociągnąłem za sobą.
- Dobra, koniec tego. Jeśli mnie kochacie, macie teraz zagrać w beerponga i się pogodzić, wy małpy paskudne. – Powiedziałem, patrząc jednocześnie na Hope i Ruby, do której pociągnąłem rudowłosą. Nie chcąc słyszeć sprzeciwu, podałem im piłeczki.
- Uh, jak tu gorąco, nie wytrzymam dłużej! – To powiedziawszy, ściągnąłem marynarkę i koszulę, zostając, jak obiecałem, w samych spodniach, ukazując wszystkie swoje tatuaże. Założyłem jeszcze sobie chustę na głowę.
- Zasady znacie, teraz grajcie! Ja będę sędziować – wyszczerzyłem się do @Ruby Maguire i @Hope U. Griffin, kątem oka zauważając jeszcze, że do chatki trafiła nowa osoba.
- Wybaczcie na sekundkę, idę się przywitać z nowym wielkoludem! – Powiedziawszy, w podskokach ruszyłem do @Maximilian Felix Solberg i z zaskoczenia dałem mu całusa w policzek.
- Siemasz nieznajomy! Jestem Percy, organizator tej najlepszej imprezy na świecie. Tam masz alko i jedzonko, częstuj się! – Przywitałem się jakże pozytywnie i nagle poczułem, jak coś mnie dość mocno puka w tył głowy. Odwróciwszy się i zobaczywszy butelkę, domagającą się o atencję, uświadomiłem sobie, że totalnie zapomniałem, że teraz moja kolej!
- O Gandalfie, wybaczcie! – Wyciągnąłem papierek i wylosowałem moją kolejną ofiarę.
- Oho, dzisiaj chyba zaliczam wszystkich Whitelightów – oznajmiłem radośnie, podchodząc do @Hariel Whitelight i nie tłumacząc niczego, oplotłem go swoimi długimi ramionami i schyliłem się do jego szyi, robiąc na niej kolejną malinkę. Oderwałem się od wielce pięknego chłopaka i uśmiechnąłem się figlarnie.
- Musisz mnie kiedyś nauczyć tak tańczyć! – Powiedziałem tylko, kłaniając się i zostawiając go ze swoim zadaniem, ja natomiast wróciłem do moich przyjaciółek.
- No, jeszcze nie gracie! Dajecie! – Zachęciłem je, czując powoli dobrze znany mi głód. No tak! Jeszcze dzisiaj nie paliłem! Wyciągnąłem z tylnej kieszeni paczkę fajek i zwróciłem się do każdego obecnego na imprezce.
- A! Jak ktoś chce palić, to tu macie tarasik, zapraszam serdecznie! – Oznajmiłem głośno, bo nie mówiłem o tym wcześniej i sam wyszedłem przez próg, odpalając papierosa różdżką i przyglądając się temu, co się działo w środku przez drzwi.
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 21:05;

Nie spodziewała się, że na tej imprezie będzie tyle ludzi.
Widzą, jak @Hariel Whitelight podchodzi do nich, niej uśmiech minimalnie zelżał, a gdy skomplementował jej wygląd i sukienkę, starała się ukryć rumieńce, które jak zwykle zdradzały jej skrępowanie miłymi słowami ze strony chłopaka. Jednak jak zwykle jej się to nie udało. Poczerwieniała jeszcze bardziej, kiedy Harry pocałował ją w policzek, bo zwyczajnie się tego nie spodziewała. Był przemiły, ale jednak jego stosunek do ludzi był... onieśmielający.
- Tak, sama. I... dziękuję - zdołała z siebie wydusić, zanim to nie usłyszała, że widzą się na parkiecie, co już w ogóle wybiło ją z pantałyku. Zerknęła na @Thaddeus H. Edgcumbe, który po chwili zaoferował jej dość specyficzną formę pomocy w razie, gdyby została porwana przez Whitelight'a. - Bardzo zabawne... - rzuciła cicho do niego, uznając od razu, że zarówno jeden jak i drugi żartują.
A potem impreza rozpędziła się na dobre. Ktoś rzucił hasło butelka, przez co Steph w duchy modliła się do Merlina, aby mogła sobie spokojnie gdzieś z boku przeczekać tę grę, nie będąc w nią zamieszana. Bo przecież, aby grać, trzeba się zgłosić, prawda? Jednak po kilku wyzwaniach - i trzech pocałunkach - później zdała sobie boleśnie sprawę z tego, że nie tak to działa. Wszyscy goście mogli być wylosowani przez magiczną butelkę, która krążyła po pomieszczeniu i wybierała osoby do wyzwań. Nawet nie pamiętała kiedy w jej dłoni pojawił się kubeczek z tequilą, którą sączyła sobie powoli, patrząc jak inni uczestnicy imprezy bawią się i wykonują kolejne zadania. Jednak @Marla O'Donnell miała rację - praktycznie z każdym łykiem trunku, coraz mniej przerażało ją to co robili pozostali. Nawet kiedy przyszła kolej na to, aby @Boyd Callahan przyssał się niczym pijawka do szyi @Thaddeus H. Edgcumbe. Normalnie pewnie zawstydziło by ją to do tego stopnia, że pewnie nie patrzyłaby na tę scenę, jednak w tej chwili z lekkim zaciekawieniem przyglądała się jak Gryfon odsuwa się od jej przyjaciela. I nie wiedziała czy to efekt wypitego alkoholu, czy może tego, że Callahan przed chwilą całował szyję Thadda, ale poczuła nagły przypływ gorąca, które przyjemnie tłumiło jej strachliwą na ogół naturę.
I właśnie przystawiała kolejny raz kartonowy kubeczek do ust, aby wziąć kolejny łyk tequili, kiedy Tadek wylosował swoje zadanie i wręcz oniemiała, kiedy zdjął koszulkę. Jeśli kiedykolwiek - w myślach oczywiście - stwierdziła, że którykolwiek chłopak miał boskie ciało, to w tej chwili cofa swoje słowa. Thaddeus Edgcumbe miał idealne ciało. Jego umięśniona klatka piersiowa była wręcz doskonała, jakby wyrzeźbiona z jakiejś wzorowej formy... Był to absolutnie cudowny widok. Zwłaszcza, kiedy uczepił się drążka umocowanego na suficie i podłodze, aby w rytm muzyki zacząć przed wszystkimi tańczyć. Miała wrażenie, że przez te dwie minuty przestała mrugać, bojąc się stracić choćby ułamek sekundy z tego pięknego przedstawienia.
Nagle usłyszała gdzieś całkiem znajomy głos (trudno było go nie usłyszeć kiedy były Ślizgon praktycznie wykrzyczał go przez pół pokoju...) i odwróciła się w tamtym kierunku, aby z nieukrywanym i szczerym uśmiechem - bardziej śmiałym przez procenty niżeli zwykle - dać się wyściskać @Maximilian Felix Solberg. Powoli zaczynała zapominać o tym, że jest na imprezie pełnej ludzi ze szkoły i przestawała krępować się podobnymi, ciepłymi powitaniami.
- Aaa to... Tadzio. Znasz Tadzia? Na pewno go znasz! - odparła entuzjastycznie wskazując na przyjaciela, schodzącego ze sceny z rury, na której tańczył, aby patrząc na niego, uśmiechnąć się od ucha o ucha. Chwilę później już wróciła wzrokiem do Solberga. A nie dało się ukryć, że zielonkawe ślepia już lekko błyszczały, roześmiane w skutek wypitego alkoholu. -Heeej, a Ty co tu robisz? Przyszedłeś się bawić? To możemy... zagrać w beerponga, o! - zakomunikowała, kiedy jej wzrok padł na ustawiony w oddali stolik, aby po chwili bez zastanowienia, w przypływie nagłej chęci rozrywki, chwycić Maxa za rękę i pociągnąć w stronę stolika z kubeczkami.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Administrator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 21:40;

Wyzwanie: całusek namiennntny
Dla: Marli


Impreza rozkręca w bardzo szybkim tempie. I chociaż zapoczątkowałem tę karuzelę śmiechu, reszta miga mi gdzieś po kątach kiedy butelka śmiga to w jedną to w drugą stronę. Szczególnie zajęta jest moja siostra, której najwyraźniej dzisiejszym celem jest ogarnięcie każdego obecnego w tej Chacie. Ja zaś większość czasu spędzam na wlewaniu w siebie alkoholu, tańczeniu między innymi... i jeszcze większej ilości alkoholu. Próbuję sprawdzać co kiedy się dzieje, ale trudno trochę kiedy tyle ma się do roboty (picie)! Całą moją uwagę zgarnia dopiero @Thaddeus H. Edgcumbe, który pięknie kręci się na rurze. Kiedy kończy gwiżdżę z gracją kibolskiego rzezimieszka. - Piękny widok - mówię, zsuwając okulary z nosa, kiedy mówię komplement rosłemu Puchonowi. Pogadałbym więcej andronów, ale w tym momencie butelka ląduje na  @Hope U. Griffin, która coraz bardziej rozluźniona kroczy ku wysokiemu @Percival d'Este, by złożyć mu namiętny pocałunek. Zerkam na to z boku popijając drineczka i z zainteresowaniem przekrzywiając głowę. Kiedy widzę, że mówią do siebie czułe słówka, których nie słyszę z daleka uznaję, że nie ma co się gapić, marszczę delikatnie brwi i idę po dolewkę. Właśnie zalewam sobie tequile sokiem, kiedy znienacka i do mnie podchodzi d'Este, który nie dość, że zdjął koszulę, więc o mało nie szorujemy się gołymi klatami, to obejmuje mnie i bez krępacji robi mi malinkę. W międzyczasie próbuję napić się odrobinę drinka, nieprzejęty tym nagłym zwrotem akcji.
- Masz wielkie szczęścia, podobno każdy pocałunek Whitelighta przedłuża życie o minutę - oznajmiam z uśmiechem. - Myślę, że Nanael nauczy Cię chętnie tańczyć, ale jak się znudzi, mogę i ja - mówię odrobinę zbyt bezpośrednio rzucając aluzjami i losuję sobie kolejne zadanie. Tym razem faktycznie dostaję pocałunek. Idę za butelką, prosto w ramiona @Marla O'Donnell.
- Patrz, śliczna, to jednak ja za Tobą chodzę, ale tym razem zostałem pokierowany do Ciebie przez wyższą moc- oznajmiam machając jej zadaniem przed nosem. Obejmuję Marlę w talii i idę z nią parę kroków do tyłu, tak by oprzeć dziewczynę o ścianę przed namiętnym pocałunkiem. Może nigdy nie łączyło nas nic specjalnie romantycznego oprócz niewinnych flirtów, ale trudno nie znaleźć przyjemności w smakowaniu jej ust. Poza tym, bardzo lubiłem jej piegi. Przez dłuższy moment całuję jej wargi, przyciągając dziewczynę na tyle blisko, ile mogłem. Dopiero kiedy tracimy oddech dopiero odsuwam się od niej, nawet lekko zarumieniony. - Twoja kolej - mówię uśmiechając się zza okularów i nadal trzymając ręce na jej tali i przypadkiem lekko podwiniętej bluzce wskazuję na butelkę obok nas.
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Administrator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 23:09;

Daję spokój poczciwemu Tadkowi i wybaczam mu tę chwilę zniewagi takich zacnych niewiast jak ja i Marla. Szczególnie, że potem wpadam między jedną, a drugą dziewczynę, rozdając pocałunki jak pojebana. Na szczęście Bogdan wcale się tym nie przejmuje, a nawet chwali i przytula do boku, żeby przypadkiem nikt nie zapomniał, że nie przyszłam na imprezkę z Ruby czy z Naną. Trochę pijemy, trochę gadamy i niedługo to wszystko trwa, bo obok nas ponownie pojawia się @Nanael O. Whitelight, tym razem by zrobić malinkę na szyi mojego chłopaka. Oczywiście to gra, więc grzecznie stoję obok mierząc śliczną Ślizgonkę uprzejmym spojrzeniem. Zauważam nawet zaczepne podgryzienie i ledwo się powstrzymuję, by zaczepnie ją nie jebnąć po głowie.
- Mhm - mówię na jej stwierdzenie, że jesteśmy kwita. - Chyba tam gdzieś kurwa Percy czeka na Ciebie? - pytam jeszcze miło, by wskazać głową w nieokreślonym kierunku, gdzie mógł się podziewać chłopak z którym do tej pory się najwięcej ogarniała; niech spada szybko, dopóki Boyd nie uzna, że malinki od Nanael były wyjątkowo słodkie. Callahan w międzyczasie losuje takie zadanie, na które aż zakrywam usta dłońmi. Biegnę oczywiście za nim, kiedy ten zmierza do Tadeusza.
Zszokowana stoję między @Hope U. Griffin, a @Stephanie Davies z niedowierzaniem patrząc na to co się dzieje. - Tak, kurwa, aparat. Muszę to mieć na ścianie - podchwytuję słowa Griffin o aparacie, klepiąc ponownie mocniej Gryfonkę po ramieniu w uznaniu za świetny pomysł. Jeszcze kilka takich i narobię jej siniaków.
- Kurwa... - mówię kręcąc głową do Boyda kiedy ten kończy, ale nie zdążę nic więcej komentować, bo jestem w szoku i na dodatek @Thaddeus H. Edgcumbe odstawia kolejną manniane. Musimy niezwykle mądrze wyglądać razem ze Stefą i Hope kiedy przypatrujemy się jak Puchon zaczyna wywijać na rurze jakby wieczorami tak sobie dorabiał. Kiedy kończy klaszczę jeszcze i huczę radośnie. Postanawiam jednak wrócić do Bogdana i prędko dopijam jakiegoś drinka w swojej ręce, po czym bez pytania wskakuję na niego, oplatając mu talię nogami.
- Dobra, chodź, potańczymy i pilnuj dupy - ogłaszam, ale słyszę jeszcze jak Stephanie zaprasza do beerponga @Maximilian Felix Solberg. - Stefa, rozjebiesz go, z Solberga jest dupa wołowa w to! - krzyczę bardzo głośno, nie przejmując się specjalnie, że mój luby może ogłuchnąć, przez to drę mu się tuż obok ucha. Uśmiecham się prędko jak szaleniec do Boyda i całuję jego nos.
- Namalinkowałeś się już z innymi dupami? Już może starczy? - pytam zaczepnie i by jeszcze bardziej podkreślić kto tu z kim przyszedł całuję namiętnie tym razem bez butelki i tego kogo powinnam. A tak, mieliśmy iść na parkiet.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 542
  Liczba postów : 1565
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 23:15;

Próbowała sobie wmówić, że doskonale ogarnia i rozumie co się działo, ale prawdę mówiąc była kompletnie rozproszona, nie wiedząc na czym się skupić, bo wszystkiego było po prostu – za dużo. Dlatego w końcu przestała się starać, nie musiała przecież zwracać uwagi na absolutnie wszystko, nie było to nawet możliwe. Zmarszczyła tylko brwi, kiedy nagle wszyscy zaczęli się ze sobą całować, ale zbyła to wzruszeniem ramion, bo przecież grali w butelkę. Uznawała to jednak za niesamowite zrządzenie losu i zaczęła nawet podejrzewać, że Percy specjalnie tak to zaczarował, że nagle jakby inne zadanie przestały istnieć. Zmrużyła więc oczy na przyjaciela, kiedy jej uwagę odwróciły inne osoby, które dołączyły na imprezę i posłała tylko wymowne spojrzenie d’Este, że nie była nawet ostatnie w takim stanie rzeczy i jej spóźnienie się absolutnie nie liczyło. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy spojrzenie jej zielonych tęczówek natrafiło na @Rylan A. Coulter.
Rylan, siemano! — zawołała i już skierowała się w stronę znajomego Krukona i jego towarzysza, którego chyba kojarzyła, ale pewności za bardzo nie miała, kiedy pociągała łyka kolejnego piw erka, wciąż ignorując swoje zabójcze tempo i to, że chyba idiotycznie tak odreagowywała kłótnie z Hope, przez którą nie za bardzo teraz razem się bawiły, a do tego nie była przyzwyczajona, co całkiem z powodzeniem psuło jej humor za każdym razem, kiedy sobie o tym przypomniała. — Nie sądziłam, że spotkam cię na imprezie i to na początku roku szkolnego, ale miło cię widzieć! — rzuciła, udając, że żadne ponure myśli nie zaprzątały jej głowy i już wciskała Krukonowi piwsko do ręki, gdy zwróciła się też do @Narcyz BezKojarzę twoją twarz, ale nie pamiętam imienia, więc jestem Ruby i teraz jak mi się tez przedstawisz, to nie będę musiała wołać „ej ty” — powiedziała i się wyszczerzyła, może odrobinę się już chwiejąc, ale kot by się przejmował!
Potem jej uwagę znowu przykuł @Thaddeus H. Edgcumbe, który zaczął tańczyć na rurze i Ruby była zaskoczona, że potrafił w ogóle coś na tym zrobić. Zmrużyła lekko oczy, postanawiając, że sama musiała spróbować, chociaż jej masa mięśniowa na pewno, zdecydowanie, mogła konkurować z tą Puchona, jakżeby inaczej. Nie wiedziała kiedy nagle jej przyjaciele zaczęli całować się na prawo i lewo i praktycznie popluła się piwem, kiedy zobaczyła całujących się Percy’ego i Hope, nie do końca wiedząc, czy to całkiem urocze, czy kompletnie obrzydliwe i zdecydowanie przesadzili. Ruby traktowała ich jak własną rodzinę i naprawdę nie mogła sobie wyobrazić związku z którymkolwiek z nich. To tak jakby Hope teraz całowała swojego brata… MERLINIE, STOP. Musiała zatrzymać swoje, galopujące w zdecydowanie złym kierunku, myśli. Chwilę później już unosiła brew, gdy dostrzegła jak @Percival d'Este i @Hope U. Griffin zmierzają w jej kierunku. Zacisnęła, nieco podświadomie, swoje zęby, czując, że z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Nie kiedy Ruby już kompletnie się nie kontrolowała, bo alkohol wesoło płynął w jej krwi.
Po co? — mruknęła, chociaż perspektywa skopania dupy Griffin, jakoś tak jej się podobała, że zwróciła się do @Nanael O. Whitelight, prosząc, czy może mogłaby wykorzystać swoje zacne transmutacyjne zdolności i ogarnąć im ładnie stół, bo Maguire i transmutacja, to nie było najlepsze połączenie.
Kiedy już stół stał dzięki temu pięknemu aniołowi, bo inaczej nie dało się nazwać Whitelightówny, Ruby ustawiła się po jednej jego stronie i spojrzała – wyzywająco – na swoją przyjaciółkę, postanawiając, że nie będzie miała dla niej litości. Jakoś tak nagle żal i złość zebrały się w niej jednocześnie.
Nie masz ze mną szans. — powiedziała, podrzucając piłeczkę w jednej ręce, czując się z nią tak dobrze jak z pałką na quidditchu i rzuciła nią w kubek numer jeden, praktycznie perfekcyjnie trafiając w jego sam środek. W końcu odbijało się te tłuczki w konkretne części ciała. Ignorowała szum alkoholu we własnej głowie i uniosła brew, czekając, aż Hope wypije zawartość kubka. Ruby nie miała pojęcia co było w środku i nawet chyba nie chciała widzieć.

kostki: 1, 83, 1 → kubek nr 1; trafiam; piwo dverga (1)
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3116
  Liczba postów : 1738
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Moderator




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptyWto 14 Wrz - 23:48;

- Od ciebie to co najwyżej wenerę albo syfilis dostanę - odparła uprzejmie na pytanie @Boyd Callahan, szczerząc się wesoło na ten prztyk. - Ofc że Nanę, zjebie! 
Po chwili była już przy stole z Cyzem i Rylanem, doradzając im w sprawie drineczków i domagając się od @Thaddeus H. Edgcumbe tańca. Nie musiała długo czekać aż Tadek w końcu odpali swe dżentelmeńskie zapędy i zaprosi ją na parkiet. Pozwoliła mu się poprowadzić i z zaskakującą jak na siebie gracją, wykonała piruet, całkiem zgrabnie lądując w objęciach przyjaciela z uśmiechem na ustach. Dygnęła niczym wila; mak, który włożył jej za ucho, rozczulił ją do granic możliwości. Ale tak szybko jak otrzymała zaproszenie do tańca, tak znienacka pojawił się Boyd. Wyobraź sobie, że jestem Naną. Musiała przyznać, był bezczelny, porównując się do tej anielskiej piękności. Zanim skojarzyła fakty i ogarnęła, że chodzi o butelkę, Gryfon przyssał się do obojczyka Tadka z większym zaangażowaniem niż do szyjki butelki z piwkiem. Jak ostatnia przyzwoitka stała obok, szczerząc się i obserwując tę farsę. - Bogdan, jeszcze przed chwilą to mi obiecywałeś takie przygody, a tu proszę, za Tadzinę się bierzesz - pokręciła głową z udawaną dezaprobatą. Ledwo chwyciła rękę Puchona, żeby kontynuować ich marsz na parkiet, to butelka wylosowała zadanie dla niego, na które zaśmiała się głośno. - Helga z wrażenia zmartwychwstanie, jak cię na tej rurze zobaczy - zachichotała, zgarniając jego koszulę, a następnie transmutując mu jeansy w eleganckie dresiki w gryfońskich barwach. - Od razu wyglądasz jak człowiek - skomentowała, bez krępacji gapiąc się na tadkową klatę. Bawiła się przednio, patrząc jak Edgcumbe niczym zawodowy akrobata tańczy na rurze. W międzyczasie dopingowała ko okrzykami, gwizdami, a kiedy przypomniała sobie o kilku syklach w kieszeni, rzuciła je w jego stronę z entuzjastycznym tańcz!!!, ignorując wcześniejszy żart chłopaka o zapłacie w naturze. To zrobi później.
Gdy skończył, podbiegła do przyjaciela w podskokach. - Marnujesz się w tej reprezentacji - poklepała go przyjacielsko w ramię, ze śmiechem opisując mu jego dalsze losy kariery z pole dance w roli głównej. 
Obróciła się, słysząc obok @Hariel Whitelight, który machał jej przed twarzą jakimś świstkiem papieru. - Widzisz, nie musiałam na ciebie długo czekać - uśmiechnęła się. - I nie udawaj, że jesteś tu przez butelkę - zdążyła dodać tuż przed tym, jak Harry ją objął i zmusił do zrobienia kilku kroków w tył. W jednej sekundzie poczuła na plecach chłód ściany, a na ustach ciepłe wargi Ślizgona. Oplotła go kościstymi ramionami, z takim samym zaangażowaniem oddając pocałunek, ani przez moment nie przejmując się ich dotychczasową relacją. A ten trwał na tyle długo, że płuca żałośnie domagały się tlenu; dlatego gdy tylko Harry oderwał się od niej, wzięła głęboki wdech, niezwykle wdzięczna, że miała się o co oprzeć. Czując jego palce na swojej skórze, zadrżała lekko, po czym zerknęła na butelkę lewitującą tuż obok. Wyciągnęła dłoń, aby sięgnąć po zadanie przygotowane dla niej. - O, mam rozebrać wybraną osobę - przeczytała. - Sorry, Whitelight, jak cię teraz pozbawię kurtki albo spodni to już potem się do ciebie nie dobiję - stwierdziła ze śmiechem. - Poza tym, widzisz tamtego dżentelmena? - obróciła się, smyrając go włosami po twarzy i wskazując na Tadka. - To mój osobisty barman, bodyguard i tancerz. Drinka już dostałam, mierzy cię właśnie morderczym wzrokiem, a taniec nam przerwałeś. Widzimy się potem! - krzyknęła radośnie, odchodząc w stronę Puchona. W międzyczasie mignął jej gdzieś @Maximilian Felix Solberg, będący w stanie nieważkości. - SOLBERG, TY NAJEBANA SZMATO! - wrzasnęła w ramach miłego powitania do Ślizgona, próbując swoim krzykiem uruchomić choć ćwiartkę jego szarej komórki i zwrócić na siebie uwagę. - Rozbieraj te łachmany za to spóźnienie!!! -  zarządziła, dochodząc do wniosku, że skoro już tu przyszedł bez jakiejkolwiek godności, niech się skurwi jeszcze bardziej, a przy okazji pomoże spełnić jej butelkowe zadanie.
Odwróciła się w stronę Thaddeusa; cała promieniała, bo bycie w centrum uwagi, alkohol w krwiobiegu i pocałunek sprzed chwili sprawiły, iż prawie fruwała ze szczęścia i ekscytacji. - No, skończyliśmy na piruecie - zdjęła buty i rzuciła je w kąt, przybliżając się do przyjaciela, gotowa do rozbudzenia w sobie demona parkietu. - Swoją drogą, wiesz, że już umiem sama rozwalać nosy? - spytała, nawiązując do spojrzenia chłopaka, które wyłapała kilka minut temu. 

wyzwanie: rozbieram wybraną osobę - solberg pozbywa się ciuszków
następna osoba: GWIAZDA - @Christina Grim

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Christina Grim
Christina Grim

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Dodatkowo : Likantropia, prefektka
Galeony : 536
  Liczba postów : 408
https://www.czarodzieje.org/t17966-christina-grim
https://www.czarodzieje.org/t17982-kryska-grim#510194
https://www.czarodzieje.org/t17969-christina-grim
https://www.czarodzieje.org/t20719-kryska-grim-dziennik
Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8




Gracz




Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 EmptySro 15 Wrz - 0:30;

Zadanie: 6 - pocałuj namiętnie w usta wylosowaną osobę
Osoba: Kapłanka - @Candace Riggs

Impreza toczyła się własnym tempem, a Kryśka, po tym jak Hope skołowała jej jakieś alko, zaszyła się gdzieś pod ścianą i obserwowała wszystko, co działo się w chacie. A działo się sporo. Już nawet pomijając to, że wśród obecnych czuła się jak Guliwer w krainie olbrzymów, to jeszcze wydawało jej się, że panują tu jakieś ukryte konszachty i sojusze.
Po kilkunastu minutach od rozpoczęcia butelki straciła rachubę, kto kogo całował, kto komu robił malinki, kto stracił ubranie przez butelkę, a kto tak naprawdę zrzucił je z własnej woli. Niewykluczone, że rozeznanie w sytuacji trochę jej uciekło przez sączony alkohol. Bo Grimowa wcześniej niespecjalnie często się alkoholizowała, a już na pewno nie takimi trunkami. Wyraźnie zapamiętała jedynie taniec jednego z tych olbrzymów, bo niecodziennie półnagi facet tańczy na rurze, z którą jest prawie równy wzrostem.
Gdy tak sobie rozbawiona stała obserwowała przebieg imprezy, nagle butelka wskazała ją jako osobę do następnego zadania. W pierwszej chwili miała ochotę zwiać, ale wiadomo - odważny Gryfon i te sprawy - więc przyjęła kartkę z zadaniem. Wytrzeszczyła oczy, gdy przeczytała jego treść. I pewnie gdyby nie wypity alkohol, to spiekłaby raka. Wyszło na to, ze oto pierwszy raz będzie się całować, i to jeszcze z Candace, z którą były razem na tym samym roku. Alkohol chyba jednak zrobił swoje, bo podeszła do dziewczyny, z przepraszającym uśmiechem pociągnęła ją trochę w dół, bo jednak różnica wzrostu robiła swoje, a potem pocałowała ją tak, jak umiała najlepiej. A że nie umiała wcale, to pewnie bez szału wyszło.
- Teraz twoja kolej - powiedziała jeszcze uśmiechając się, by zaraz znów zaszyć się gdzieś w okolicach barku. Nie ma co, musiała wypić coś jeszcze by zapomnieć, jak się zbłaźniła.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wrzeszcząca Chata - Page 26 QzgSDG8








Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty


PisanieWrzeszcząca Chata - Page 26 Empty Re: Wrzeszcząca Chata  Wrzeszcząca Chata - Page 26 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wrzeszcząca Chata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 26 z 30Strona 26 z 30 Previous  1 ... 14 ... 25, 26, 27, 28, 29, 30  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wrzeszcząca Chata - Page 26 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Wrzeszczaca chata
-