Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Komnata Wspomnień

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 24 2013, 00:52;

First topic message reminder :




Naprawdę urocze miejsce, chociaż odrobinę niebezpieczne, jeśli chcesz utrzymać swoje sekrety. Dlatego lepiej nie przychodź tu z nikim komu nie ufasz bezgranicznie. Czyli najlepiej sam. Sala wyłożona jest ogromnymi poduszkami i jest przyciemniona, tylko przy ścianie świeci się delikatnie kilka kolorowych żarówek. Najbardziej istotny tu jest sufit. Wygląda jak myślodsiewnia, gdyż pływają tam obrazy poszczególnych wspomnień wybranej osoby. Zazwyczaj są to wspomnienia, które chce ktoś zobaczyć, chociaż czasem pokój płata figle pokazując rzeczy, których nikt nie ma zamiaru pokazywać. Jest to zawsze jedno wspomnienie i nie pojawiają się myśli dwóch osób na raz.

Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!

Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPią Gru 01 2017, 20:49;

- Nie wierzę w to. - Absolutnie nie wierzył, że Mefisto nigdy nie miał chwili zawahania czy zwątpienia, że jak pozbawiony rozumu robot po prostu przyswajał wszystko, co wmawiali mu rodzice. Nie chodziło o całkowitą negację, ale choćby chwilę zatrzymania, podczas której przychodziła prosta i krótka refleksja "chciałbym mieć coś innego, chciałbym zrobić coś inaczej". Ezra kochał swoje życie, nawet mimo tak odpychającej postawy i zazdrosnego bronienia wstydliwych sekretów. Kochał je. Ale jednocześnie żałował. Oczywiście, że czuł ucisk w żołądku, widząc szczęśliwe dzieciaki uwieszone na swoich ojcach. Niesłychana zazdrość ogarniała go na myśl o tych wszystkich ludziach, dla których magia była tak oczywista jak obrotowy ruch ziemi czy istnienie siły grawitacyjnej. Chęć życia cudzym życiem była zupełnie normalna, ludzka i jeśli Mefisto, mając świadomość okrutnej krzywdy, która została wyrządzona jemu, tej dziewczynce, dziesiątkom innych ludzi, mógł beznamiętnie trwać przy swojej prawdzie, był głupszy niż Ezra sądził.
Stonowane emocje zaczynały skrzyć się niebezpiecznie w oczach Krukona, który przez większość czasu nie zwracał uwagi na to, czy jest obserwowany, czy nie. Bez znaczenia było również dla niego, czy akurat w danym momencie był łatwy do odczytania - zbyt długo byli z Mefisto dla siebie niemal obcymi ludźmi, aby teraz dało to chłopakowi jakąś przewagę.
- Nie zajmuję... - potwierdził, ale małe załamanie przy końcu zdania sprawiało, że nabrało to formy pytającej. Ezra zauważył tę maskę beznamiętności obejmującą twarz Noxa, dlatego do głowy przyszedł mu pomysł, że może mniejszy dystans wyprowadzi chłopaka z tej równowagi. Nie miał pojęcia co nim kierowało, kiedy oparł ręce na kolanach ślizgona i przysunął twarz na odległość zaledwie kilkunastu centymetrów, wzrokiem zahaczając pobieżnie o broszkę. Przez chwilę miał problem z przypomnieniem sobie, o czym właściwie rozmawiali i dlaczego Mefisto zdaje się być jakiś spięty? Zirytowany? Mocno zmarszczone brwi Ezry sugerowały, że z czymś walczył, coraz bardziej jednak gubiąc się we mgle i braku zrozumienia, i świadomości, że to był chyba pierwszy raz od bardzo dawna, kiedy był z Mefisto sam na sam.
- Nie całkiem, są jeszcze jej inne obszary, które można zaspokoić - odparł, lekko zwilżając usta i z łatwością przywołując prowokacyjny uśmiech. Coś głęboko wewnątrz umysłu Ezry wyłapywało jakąś niezgodność, ale było to zbyt odległe, aby potrafił określić, co dokładnie było jej przyczyną. Im dłużej wpatrywał się w chłopaka, tym intensywniejsze stawało się uczucie, że musi zminimalizować między nimi odległość, a jednocześnie całkowicie bledła świadomość, kim właściwie Ślizgon był. Ezra przestawał dostrzegać go jako tego konkretnego Mefisto, a jedynie jako cel, który musiał osiągnąć; obiekt do czegoś użyteczny.
- Nie wpycham się, jakbyś miał problem z zauważeniem, patrzę na ciebie, a nie na sufit. - Nie powiedziałby, że zmanipulował chłopaka. Ezra jedynie lekko odsłonił przed nim jedną z możliwości. I teraz przedstawiał kolejną, kiedy bez dłuższej zwłoki nachylił się, pierwszym muśnięciem ust sygnalizując swój zamiar. - Fajny kolczyk - mruknął tuż przy ustach Noxa, a w jego oczach dominowało coś dziwnego, coś na kształt pożądania, jednak zbyt jaskrawego i otwartego, nienależącego do niego. Clarke'a zupełnie nie obchodziła czułość czy delikatność, więc już w następnej chwili złapał zębami jego dolną wargę, pociągając ku sobie i na siłę pogłębiając zainicjowany pocałunek. Jedna z jego rąk znalazła się na karku Mefisto, druga za to trafiła na chłodną powierzchnię broszki, z czego Ezra nawet nie zdał sobie sprawy. Z niczego już nie zdawał sobie sprawy.

/Ezra wyraża pragnienie, żeby ludzie zajęli się własnymi postaciami i tego nie czytali. A potem idzie się powiesić/
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPią Gru 01 2017, 21:24;

- Nie musisz. - Nie chciał się o to wykłócać. Mefisto skutecznie całe życie odpychał od siebie myśli o zmianach, starając się znaleźć pozytywy w tym co miał. Coś w jego spojrzeniu mogło podpowiedzieć Ezrze, że sprawa nie była taka prosta i oczywiście, że miał chwile zawahania. W końcu był częściowo człowiekiem. W szczególności teraz ciężko było uparcie tkwić przy swoim zdaniu, kiedy widział swoje ukochane cierpienie u kogoś innego. Miał kilkakrotnie doczynienia z młodszymi od siebie wilkołakami, ale nigdy nie spotkał dziecka tak małego, tak przerażonego i tak... zniszczonego.
- Pytasz mnie, czy przytakujesz? - Parsknął, uznając to za pytanie retoryczne. Ezra wyglądał jakby przechodził kryzys egzystencjalny i Noxowi przynosiło trochę satysfakcji myślenie, że kusił go do zmiany zdania. Nie doszukiwał się w jego zachowaniu niczego poza skruchą za to, że wcześniej odrzucił prośbę tak lekkomyślnie, nie poświęcając sprawie chwili. Powinien wiedzieć, że Mefisto nie prosiłby go o nic, gdyby nie był przyparty do muru. Niestety triumf zniknął, starty przez irytację, a Ślizgon poważnie chciał dodać jeszcze parę mniej przyjemnych słów... a wtedy Krukon uznał, że przysunięcie się jest jak najbardziej w porządku. Chyba coś mu się w głowie poprzestawiało, bo teraz Mefisto jeszcze bardziej świerzbiły rączki, żeby trochę tę śliczną buźkę obić.
- To już mnie nie obchodzi - oznajmił dobitnie, mimowolnie zjeżdżając spojrzeniem na wargi Ezry - i nie chodziło tu o to, że został w jakiś sposób sprowokowany. Zwyczajnie zastanawiał się, co ten cholerny manipulant próbuje teraz osiągnąć. Tak jak bardzo próbował (okej, TROCHĘ próbował) nie mieć złego zdania o byłym przyjacielu, tak w tej chwili stracił wszelkie resztki zaufania. - Zauważyłem, co więcej: trochę mnie to niepokoi. Co ty robisz, Clarke? - Zamarł w bezruchu do tego stopnia, że nawet oddech wstrzymywał. Czekał uparcie, aż sytuacja się rozwinie. Chciał wiedzieć co się dzieje i szczerze to spodziewał się, że Ezra palnie coś nieprzyjemnego, albo mało subtelnie go odepchnie. A potem wyjdzie, bo co oni tu właściwie robili? Mefistofeles pozostał w pełni świadomy, kiedy poczuł usta Krukona na swoich, ale dalej ani drgnął, tym razem wszystkie swoje przepuszczenia odrzucając w niebyt i po prostu tkwiąc tak w tej jednej chwili, nie wiedząc co się dzieje. W głowie nie włączył mu się żaden alarm, bo to wszystko było tak abstrakcyjne... Na uwagę o kolczyku bezwiednie musnął go koniuszkiem języka, ale zanim jakkolwiek odpowiedział, został przyciągnięty do prawdziwego pocałunku, którego chyba tylko człowiek o świadomości ameby by nie odwzajemnił.
Dłonie Ślizgona same powędrowały na klatkę piersiową Ezry, gdzie mógł zacisnąć palce na przodzie jego koszuli - poniekąd mogło to przypominać próby odepchnięcia, ale reszta postawy raczej zbyt dobrze nie wyglądała. Mefistofeles opuścił kolana prostując nogi, zmniejszając dystans między nimi i...
Co do cholery. Clarke nie powinien go całować, nie przejawiał nigdy żadnego zainteresowania nim, a w dodatku nawet nie wyglądał na fana piercingu. Dopiero co pokazywał mu swoje sielankowe życie z prefektem Gryffindoru... Ta jedna myśl wystarczyła, aby Mefisto odepchnął od siebie Krukona, być może trochę za mocno i zbyt gwałtownie, bo przy okazji zupełnie przypadkowo przegryzł mu dolną wargę do krwi.
- O co ci chodzi? - Zapytał ze szczerą pretensją w głosie, mając wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej. Zawiesił spojrzenie na lekko zakrwawionej wardze chłopaka, w tej samej chwili odczuwając specyficzny posmak na swoim języku. - Wytrzyj to - nakazał błyskawicznie, nie chcąc w taki sposób dowiadywać się w jak mocnym stopniu jego ślina wpływa na ludzi - nie miał pojęcia czy te "wilcze cechy" nabrane przez ofiary wilkołaków poza pełnią to tylko mit, czy też zawierają ziarenko prawdy. Nie chciał się o tym przekonywać, w szczególności nie w tak idiotyczny sposób.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyNie Gru 03 2017, 07:19;

Chciał pomóc tej dziewczynce, ponieważ nie uważał, żeby właściwe było karanie kogokolwiek za cudze błędy. Tym bardziej, że pierwsza przemiana nieprzygotowanego dziecka była niebezpieczna nie tylko dla niego, a także dla otoczenia. Nie wahał się ze względu na Mefisto, on w tej historii był akurat najmniej ważny. Trzeba było jednak przyznać mu rację w jednej kwestii; Ezra faktycznie żałował, że w pierwszej kolejności nie zebrał więcej informacji o sytuacji i z góry założył, że Nox próbuje wykorzystać go do swoich szemranych spraw.
Ponieważ nie, Ezra nawet nie starał się mieć o nim dobrego zdania. Nie bez powodu Mefisto nie należał do ludzi, których Hogwartczycy darzyli największą sympatią czy nawet zaufaniem. Ezra też mu nie wierzył, tym bardziej, że krążyli na około tematu kradzieży, a czego Mefisto mogło brakować w Hogwarcie?
Ale teraz Clarke powoli zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że być może niechęć, którą odczuwał, wynikała z frustracji, że nie mógł Noxa mieć. A każdą teorię należało przetestować, racja?
- Rozważam coś - uciął, nie zamierzając się tłumaczyć. W jego głowie panował całkowity mętlik i Ezra bardzo, bardzo chciał się go pozbyć. Nie chciał się dłużej zastanawiać, nie chciał się bawić w dziwne podchody i później żałować. W jego głowie istniało tylko "tu i teraz".
I dlatego właśnie go pocałował. Nie myślał o tym, czy w przeszłości były jakieś przeciwskazania. Paląca potrzeba spróbowania ust Mefisto przysłaniała mu także myślenie przyszłościowe.
Satysfakcja przeszła przez jego ciało wraz z przyjemnym dreszczem, gdy Nox odwzajemnił jego pocałunek, a w dodatku sam zainicjował zwiększenie obszaru kontaktu. Ręce Krukona natychmiast znalazły się na krawędzi materiału, który całkiem niepotrzebnie zakrywał ciało partnera. Nie zdążył jednak niczego zrobić, bo po tym bezmyślnym "tak" ze strony Mefisto nadeszło kategoryczne "nie".
- O co tobie chodzi? - odwarknął, kiedy został gwałtownie odepchnięty, nie rozumiejąc dlaczego Mefisto zareagował w tak głupi sposób. Przecież Ezra widział, że Nox go chciał, w innym wypadku nie odwzajemniłby pocałunku tak odruchowo. W innym wypadku nie pozwoliłby mu się tak bardzo zbliżyć.
Zupełnie bezwiednie wykonał polecenie chłopaka, ścierając z lekkim zdziwieniem krew z wargi, jakby nie wiedział, skąd się wzięła. Ranka zapiekła, a usta zaraz znowu zabarwiły się wyrazistą czerwienią.  Ezra pobłażliwie pokręcił głową, uśmiechając się całkiem bezczelnie.
- Nie mam nic przeciwko gryzieniu, jeśli tylko masz ochotę, Mefisto - zapewnił chłopaka, używając formuły, która podobno dawno wyszła juz ze słownika Ezry. Ostatni raz zwrócił się do Ślizgona imieniem w dzieciństwie, przy pierwszym spotkaniu po rozłące przechodząc na twarde i pełne pogardy "Nox". Kiedy więc teraz rozbrzmiało ono w jego ustach, poczuł się trochę dziwnie. Zamierzał je powoli smakować i rozkoszować się nim, podobnie jak skórą chłopaka pod jego językiem.  
Clarke bez ostrzeżenia w pierwszej kolejności pochwycił nadgarstki chłopaka, unieruchamiając mu ręce. Nie chciał by powtórzyła się sytuacja sprzed chwili. Następnie wykorzystał to, że Nox wyprostował nogi, tym samym eliminując znaczącą barierę. Niemal usiadł okrakiem na ślizgonie, kolana opierając po obu stronach linii jego bioder. Nachylił się nad nim, tym razem nie próbując bezpośredniego pocałunku, lecz skupiając się na zostawieniu wilgotnej ścieżki od jego żuchwy do ucha.
- Mefisto - westchnął, w jego mniemaniu kuszącym głosem, w rzeczywistości jednak abstrakcyjnie przerysowanym i wytartym z rzeczywistości. - Wiem, że mnie chcesz, po prostu boisz się do tego przyznać - szeptał mu do ucha, jednocześnie zwiększając nacisk bioder na biodra chłopaka. Czy Nox na pewno wiedział, co próbuje odrzucić? - A to przecież tylko jeden raz. Jeden raz, kiedy całkowicie pozwolę ci nade mną górować - Mefisto to lubił, prawda? Całą tę otoczkę dominacji, jednorazowe numerki...  Ezra puścił jedną z dłoni Noxa, wykazując się przy tym ogromnym zaufaniem, że nie doświadczy zaraz próby zrzucenia go na podłogę. (Chociaż gdyby Mefisto znalazł się wtedy nad nim...) Zrobił to po to, by sprawnie odpiąć broszkę przyczepioną do szaty.
- Dla wygody - wyjaśnił krótko, zaraz zsuwając rękę niżej i w następnej kolejności planując pozbyć się najbardziej zbędnego elementu garderoby...
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyNie Gru 03 2017, 11:17;

Patrzył na chłopaka z odrobiną niezadowolenia i całą toną nieufności. Widział tę wewnętrzną walkę, a może po prostu ją wyczuwał - tak czy inaczej, nie pasowało mu to do Ezry. Ani to, ani tajemnicze zmniejszenie kontaktu między nimi, czego już w ogóle nie rozumiał.
- A nie możesz rozważać jakoś tak dalej? - Zasugerował szorstko, uznając nieprzyjemny ton za jedną z ostatnich linii obrony przed własną ciekawością, która nakazała się nie ruszać i czekać.
Wiedział, czemu odwzajemnił pocałunek. To było odruchowe i głupie, ale Mefisto lubił bliskość i mimo wszystko jej łaknął. W tej jednej chwili uraczony został czymś niesamowicie satysfakcjonującym, co przez jakieś trzy sekundy zaćmiło jego umysł. Nie myślał o tym, że to Ezra - nie był pewien, czy wiele by to zmieniło, bo w gruncie rzeczy uważał Krukona za atrakcyjnego, a jego związek z Leonardo... cóż, to był dla Noxa trochę szok, w dodatku pomieszany z irracjonalną nutą zazdrości. Rzecz w tym, że wcale nie chciał Ezry, nie tu i teraz, nie w taki dziwny sposób i nie miał pewności, czy w jakikolwiek inny tak. To było nie na miejscu do tego stopnia, że go otrzeźwiło i pozwoliło na odepchnięcie chłopaka.
- Cóż, jesteś po prostu głupi - parsknął w temacie gryzienia, trochę łagodniejąc na widok zbrukanych krwią ust Krukona. Zamierzał wstać i po prostu wyjść (zaczął się nawet podnosić!), ale czuł przy tym niewymowny dyskomfort, zostawiając tam tak smakowite usta. Znowu przestał się ruszać pod wpływem bliskości, tym razem z niedowierzaniem patrząc na Ezrę, który chyba usiłował unieruchomić mu nadgarstki. Co do cholery? Myślał, że nie wyrwie się z jego uścisku? (Więc oczywiście przytłoczony bezczelnością po prostu tego nie zrobił)
- Kurwa, co ty... - Głos uwiązł mu w gardle, gdy Clarke usiadł na nim okrakiem i pochylił się nad nim, drażniąc linię żuchwy. Ślizgon nie wątpił, że ma wystarczająco dużo siły, aby przełamać uchwyt chłopaka - zwyczajnie nie mógł. Ezra zachowywał się jak po afrodisii. Mefisto nie planował żadnego wykorzystywania go, chciał się jedynie dowiedzieć o co tak naprawdę chodziło. Powiedzenie jego imienia... To było za dużo.
- Widzisz skarbie, w tym rzecz. Nie chcę. Powiesz mi teraz, co się dzieje? - Spytał szokująco łagodnie, przestając traktować Clarke'a jak manipulanta, a bardziej jak ofiarę czegoś magicznego. Usilnie ignorował ruchy jego bioder, nie chcąc drugi raz chłopaka potraktować tak samo gwałtownie - niemożliwe, żeby był czegokolwiek świadomy. Problem był tylko taki, że robił się coraz bardziej namolny i bezczelny, a Mefistofelesowi nigdy nie szło za dobrze grzeczne głaskanie i proszenie. Wolną rękę postanowił zatem wykorzystać, gdzieś z tyłu głowy włączył mu się alarm dotyczący broszki. W chwili, w której dłoń Ezry zaczęła zsuwać się niżej, Nox swoją własną ulokował tuż pod jego szyją. Pewnym ruchem zepchnął go z siebie, przetrącając na plecy i dalej stabilnie go trzymając. Palcami minimalnie zahaczył o szyję chłopaka, gubiąc gdzieś oddech z powodu tak kuszącej pozycji.
- Wybacz, skarbie - rzucił kąśliwie. Kucał teraz nad nim, wygodnie pochylony, ale poza silnym uściskiem ręki nie nawiązując żadnego kontaktu cielesnego. - Jeśli chcesz ze mną dalej rozmawiać, to musisz wytrzeźwieć. Mogę wysłać sowę do Leo, skoro tak nie panujesz nad własną chcicą - dodał, zabierając broszkę i podnosząc się. Nie podobało mu się odsuwanie i sięganie po torbę. Nie dowiedział się, co było na rzeczy, zatem to była wielka strata czasu. Wsunął broszkę do kieszeni, poprawiając zmierzwione włosy i spoglądając na Krukona raz jeszcze, zanim faktycznie skierował swoje kroki w stronę drzwi. Nie obejrzał się już kiedy wychodził i nie obchodziło go, czy Clarke spędził resztę w dnia w komnacie, czy może wyszedł zaraz po nim. Miał dziwne przeczucie, że jeśli tylko zniknie, to dziwne otępienie chłopaka zniknie...

/zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32494
  Liczba postów : 102877
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Specjalny




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptySro Mar 14 2018, 23:21;

Kto by pomyślał, że to właśnie @Rosaline Zakrzewski dostanie taką szansę, żeby się wykazać! Ze względu na bycie asystentką dotychczas jedynie pomagała Fairwynowi, ale nawet i on miał zbyt wiele pracy, dlatego część obowiązków przypadła dziewczynie. Bardzo ciekawych trzeba dodać, bo Rosaline otrzymała stary tekst zapisany na papierze niewiadomego pochodzenia, a jedynie bazujący na połączeniu kilku starożytnych języków. Wszystko wskazuje na to, że trzeba nad nim nieco popracować. Z tego względu młoda astentka zaszyła się w Komnacie Wspomnień, gdzie zabrała się do pracy w ciszy i spokoju. Pozostawało liczyć, że posiadasz wystarczające umiejętności, żeby sobie poradzić.

Rzuć kostką.
1,2 - w pocie czoła śledzisz kolejne linijki, odszyfrowujesz parę słów i wydaje ci się, że to rodzaj jakiegoś zaklęcia. Po długim czasie okazuje się, że masz rację. Niestety, popełniasz błąd, który wiele cię kosztuje. Może odczytałaś któryś fragment na głos, może niechcący przesunęłaś po literach w nieodpowiedniej kolejności, może czar szwankował w tych okolicznościach... Grunt, że spory fragment uległ samozapłonowi i straciłaś część pracy. Czujesz się też dziwnie - ale nie wiesz, co cię spotka, dlatego wypatruj ingerencji MG w którymś twoim przyszłym wątku. Gorzej, że Edgar prawdopodobnie cię zamorduje.
3,4 - praca była bardzo żmudna, a ciebie do tego rozproszyło parę wspomnień, które pojawiały się na suficie. Co też tam widzisz? Nieważne, w pewnej chwili niemal przysnęłaś, przypadkiem zrzucając fragmenty tekstu na podłogę. Ale to okazuje się przełomem, bo gdy patrzysz na ułożony w innej perspektywie szyfr, nagle cię olśniewa! Teraz możesz zrozumieć o wiele więcej. Dostajesz jeden punkt do starożytnych run, o który możesz się upomnieć.
5,6 - niestety, temat okazał się o wiele bardziej skomplikowany i trudny niż na początku podejrzewałaś. Denerwuje cię, że niczego nie możesz rozwikłać, a cierpliwość donikąd nie prowadzi, bo upływają kolejne minuty, a nawet godziny. Niespodziewanie zjawił się skrzat z jedzeniem, który uświadomił cię, że zapomniałaś pójść na kolację. Poprawiło ci to humor, ale nie odkryłaś niczego w tekście, więc musisz zrezygnować.

______________________

Komnata Wspomnień - Page 4 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Rosaline Zakrzewski
Rosaline Zakrzewski

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 31
  Liczba postów : 93
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15498-rosaline-cordelia-zakrzewski?nid=2#416487
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15505-borowka#416528http://czarodzieje.my-rpg.com/t15505-borowka#416528
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15499-rosaline-cordelia-zakrzewski
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptySro Mar 21 2018, 17:46;

Ostatnio życie oszczędzało Rosaline nieco mniej niż zwykle. Dostała list, skądinąd niezwykle uprzejmy, może zbyt uprzejmy. Ta uprzejmość uśpiła jej czujność co przepłaciła utratą własnej różdżki. Tak jest. Cudowny dziki bez wraz z popiołem popiełka zamknięte w 11 i 3/4 calach, wspaniała robota, amerykański kunszt, kobiece zdobienia na rączce. Była z nią ponad dekadę, pasowała do jej dłoni jakby były dla siebie stworzone. Działała też jak należy, aż do czasu tych nieszczęsnych zakłóceń. Nie zmienia to jednak faktu, że to nieodżałowana strata, a winowajca jest na liście osób którym Rosaline życzy długiej i bolesnej choroby wenerycznej.
Teraz jednak postanowiła na chwilę zapomnieć o swoim nieszczęściu obiecując sobie, że kwestią różdżki zajmie się tuż po powrocie do Londynu. Teraz miała do wykonania pracę. Taką prawdziwą, a nie wymyślone naprędce przez Fairwyna zadanie mające na celu pozbycie się młodej asystentki na dłuższą chwilę. Wdzięczna była losowi za tą szansę i zanim zamknęła się w komnacie wspomnień upewniła się jeszcze, że ma ze sobą wszystkie słowniki które mogą okazać się przydatne. Owszem, mogła zaszyć się z tym w bibliotece, ale wiecie... Nie była do końca normalna i takie rzeczy strasznie ją rajcowały. Wolała więc spędzić te chwile, dość wyszukanej ale jednak, przyjemności sam na sam, bez jakichkolwiek rozpraszających oczu. Dopiero kiedy rozsiadła się z tekstem w komnacie zobaczyła jak na suficie wirują doskonale znane jej obrazy. Wspomnienia. Oczywiście te najgorszego kalibru, ponieważ spojrzenie byłego narzeczonego przeszyło ją na wskroś. Zaraz jednak zmieniło się w znudzoną twarz Fairwyna.
- Głupoty - tak to skomentowała młoda i ambitna blondi zanim zaczęła tłumaczyć tekst. A raczej próbować tłumaczyć tekst. Z pomocą słowników i własnej wiedzy rozszyfrowała zaledwie kilka słów. Czas leciał zbyt szybko, tekst okazał się zbyt trudny. Przypuszczała, że to rodzaj jakiegoś zaklęcia, ale nie zbliżało ją to ani trochę do rozwiązania zagadki.
Godziny mijały, ona nie wiedziała nic. Była już znużona, zmęczona, głodna i ogółem jej siły witalne zmalały do zera. Mimowolnie przeczytała fragment na głos i OGIEŃ. Coś co natychmiast wypłukało ją ze zmęczenia. Szybko złapała swój sweter, odcięła dostęp tlenu, ale spalił się tylko kawałek. Tylko i aż, albowiem czuła, że przepłaci to życiem, a jeśli nie życiem to przynajmniej solidnym uszczerbkiem na zdrowiu. Przepiękna litania w łacinie podwórkowej wypełniła salę, a oczy Rosaline wypełniły łzy wściekłości i bezsilności. Zmęczona zabrała się do domu, ignorując kompletnie sufit na którym zmieniały się twarze wszystkich mężczyzn w jej życiu, a szczególnie tych których nie chciałaby już nigdy w życiu spotkać.

Kostki: 2

[z/t- one post stand]
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPią Lis 29 2019, 00:50;

Co się dzieje?
Chodziło o czyjąś wyjątkowo głośną niespodziankę urodzinową, zorganizowaną w Pokoju Wspólnym Ślizgonów? O rozmowę czwartoklasistek na korytarzu, dotyczącą specyfiki dementorów? O sowią pomyłkę podczas porannej poczty, przez którą obca koperta z Ministerstwa Magii wylądowała nieco zbyt blisko? O zawalony test, o wycofującego się klienta? O zbliżającą się rocznicę śmierci Lilith?
Jest źle...
Serce trzepotało mu w klatce piersiowej, chociaż nie miał na to wpływu nagły wysiłek fizyczny, związany z przebieżką po schodach. W głowie Mefisto panował mętlik, nad którym kompletnie nie był w stanie zapanować; ani śniło mu się męczyć z atakiem paniki, podczas gdy przesiadywał ciągle w towarzystwie jakichś osób postronnych. Musiał tylko jakoś się uspokoić... Wyciągnąć te myśli, odsapnąć. Nabrać dystansu. Potrzebował myślodsiewni, a ta powinna być łatwo dostępna w Pokoju Życzeń.
Nie udało się.
Być może magiczne pomieszczenie nie zdołało odczytać intencji tego rozdrażnionego wilkołaka, który kręcił się po korytarzu z palcami zaciśniętymi na różdżce? Albo po prostu ktoś akurat był w środku i wcale nie marzył o wyrzuceniu mniej lub bardziej przyjemnych wspomnień... W gruncie rzeczy powód nie miał znaczenia, a Nox się nad nim nie zastanawiał. Ruszył dalej, przeciskając się pomiędzy Hogwartczykami. Zupełnym przypadkiem zabłąkał się aż do Skrzydła Zachodniego, prawdopodobnie szukając ukojenia właśnie w tym swoim poddenerwowanym marszu.
Jest jeszcze jedno miejsce.
Och, jak odetchnął z ulgą, ściągając na siebie przy tym zaskoczone spojrzenie jakiegoś pierwszoroczniaka! Mefisto przyspieszył i teraz już niemal biegł, zatrzymując się dopiero wtedy, kiedy jego dłoń opadła na klamkę Komnaty Wspomnień. Pewnie nie powinien się tak cieszyć, znając już potęgę tego pomieszczenia i wiedząc, że w najgorszym wypadku jego obecność tam może doprowadzić do powstania kolejnych problemów...
Może się uda?
Wszedł, bo w końcu nie miał już wyboru, prawda? Przemknął pomiędzy poduszkami, pozerkując na sufit i czekając, aż pośród świateł pojawią się znajome obrazy. Różdżkę dalej trzymał w gotowości, czekając tylko aż z chaosu wyłoni się jedno konkretne wspomnienie, bo wtedy... Wtedy będzie mógł wyrzucić z siebie odrobinę frustracji, chociażby przez mało ambitne odrzucenie poduszek w drugi kąt komnaty.
Mignęła mu tam roześmiana twarz Lilith, ale prędko zniknęła. Jej miejsce zajął obraz przemierzanego Zakazanego Lasu, ale i on nie zdołał się utrzymać. Zaczarowany sufit wcale nie pomagał, nie potrafiąc spośród gonitwy myśli Ślizgona wyciągnąć jednego kluczowego wspomnienia; sufit wyglądał w końcu normalnie. Wszystko się uspokoiło... Wszystko, oprócz Mefisto.
Cholera.

@Liam A. Rivai
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptySob Lis 30 2019, 04:49;

Londyn, Dolina, Londyn, Dolina, Londyn, Londyn… Dolina, Londyn.
Od śmierci babci kursował między swoimi dwoma domami, zupełnie jakby nie mógł się zdecydować, gdzie powinien osiąść na dłużej. Nie spodziewał się, że brak tak koszmarnej osobowości w szeregach jego rodziny zaboli go tak bardzo – umówmy się, babcia Varinia nie była najmilszą osobą na świecie. Oczywiście, pogrzeb któregokolwiek z członków rodziny jest smutny, a w przypadku dziadków, nieraz i nieszczęśliwie oczekiwany, zważywszy na fakt, że wiele z babć i dziadków ma po prostu dużo gorsze zdrowie.  Niestety, choroba dopadła i panią Tullia, wygrywając praktycznie bez większego wysiłku, choć sam proces walki trwał już z dwa miesiące.
Dwa miesiące Liam bujał się między domkiem na obrzeżach Doliny Godryka, a londyńską kamienicą, zupełnie zapominając, że po drodze powinien pamiętać, że jest studentem. W Hogwarcie bywał bardzo sporadycznie, omijając sporo z zajęć i wydarzeń, które aktualnie działy się w szkolnych murach. Niespecjalnie obchodziły go najgorętsze plotki o najnowszych związkach, dramatach czy nawet wynikach quidditchowych meczy, gdy odczuwał dziwną presję, że powinien non stop siedzieć wśród rodziny. Wiedział, że wkrótce jej liczebność zmieni się na gorsze. Do Neirina wracał praktycznie tylko wtedy, gdy czuł, że patrzenie na swoich krewnych w tak dziwnym stanie jest ponad jego siły. A później wracał z poczuciem winy, że nie było go te kilka, kilkanaście godzin. I tak w kółko do momentu, gdy wraz z końcem pierwszej połowy najbardziej szarego miesiąca w całym kalendarzowym repertuarze, Varinia zmarła.
Okres żałoby przeżywał po swojemu – czyli starał się nie rezygnować z kontaktu ze swoimi bliższymi znajomymi, gdzie lekkie rozmowy nieco odrywały go od rzeczywistości i poprawiały humor choćby na kilka minut. Wciąż niekoniecznie chciał widywać się z nimi twarzą w twarz, toteż wychodzenie z domu zapewnił mu kurs magicznego krawiectwa, na który się zdecydował. Po części, żeby móc zająć myśli… i nie mieć poczucia przegnicia w swoim pokoju całego listopada.
Ale listopad się kończył, kurs został ukończony… Liam wrócił do Hogwartu.
I nie poszedł z miejsca na zajęcia. Wchodząc na czwarte piętro, witał się z napotkanymi po drodze znajomymi. Uśmiechał się, cieszył szczerze, że ich wreszcie widzi i naobiecywał spotkanie oraz obgadanie najświeższych plotek przy piwie kremowym… ale i tak w tym momencie nie marzył o niczym innym jak zanurzenie się w poduszkach komnaty wspomnień i powspominanie jakichś milszych momentów z udziałem jego babci.
Ale sufit nie pokazał wcale pomarszczonej twarzy tej starej, ukochanej przez Liama pindy, a zmienił się w scenę, która postarzała się o dobry rok. Wryło go. Dosłownie go wryło, bo Mefisto był ostatnią osobą, jaką miał ochotę w tym momencie oglądać… gonitwa myśli wilkołaka była trudna do sprecyzowania przez magię tego pokoju, toteż komnata obrała sobie jedno z bardzo wyraźnym wspomnień Puchona, który widząc sylwetkę Ślizgona, myślał tylko o jednej scenie.
Na suficie było widać wspomnianą dwójkę w chyba najgorszym momencie, jaki mieli okazję dzielić. Drobny szatyn pchnął Mefistofelesa na ścianę, wrzeszcząc i kłócąc się okrutnie. Liam sam nawet nie wiedział, że tak potwornie wyglądał podczas tej kłótni. Cały poczerwieniały, czuć było aż drgania jego krtani od warkotliwego tonu, jaki sobie na tamtą okazję obrał… w Puchonie, który stał teraz przy wejściu, ponownie wzburzyła się ta sama złość, podsycona jedynie frustracją. Najzwyklejszą w świecie, durną frustracją, że nawet TERAZ Mefisto musiał mu obrzydzać dzień. Pierwszy dzień wracania na tory i udawania, że w jego rodzinnym domu znowu panuje względna normalność.
Nie zwracał uwagi na stan mężczyzny… po prawdzie stał tam za krótko, żeby móc coś wypatrzeć. Plus, powiedzmy sobie szczerze, nie  bardzo go obchodziło, jak Ślizgon się czuje. Puchon zacisnął ręce w pięści, zwężając usta do wąskiej linii. Oczy miał zmęczone, włosy lekko rozwichrzone… ale poza tym, wyglądał dokładnie tak, jak zawsze. Tylko z tym obcym rozeźleniem w oczach.
W końcu rozluźnił wargi… i wydusił z siebie spokojne, ale obdarte z jakiegokolwiek uprzejmego zainteresowania pytanie:
- Co przyszedłeś powspominać?
Skierował zaraz wzrok na sufit, licząc, że odpowie mu sam.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptySob Lis 30 2019, 23:03;

Paskudny szum nie ustawał, rozbijając się po ślizgońskiej głowie. Wszystko zdawało się docierać jak zza szyby i Mefisto coraz bardziej zaczynał doceniać ilość porozrzucanych po sali poduszek. Może przynajmniej jak zemdleje to nie zrobi sobie jakiejś irytującej krzywdy... Tego mu tylko brakowało, żeby leczyć się z guza na czole. Mógł wcześniej pomyśleć i wspiąć się na jakąś wieżę, żeby tam stracić równowagę... I życie.
Gapił się w sufit, nie wiedząc czemu pojawiło się tam wspomnienie z Liamem. Aktualny Mefisto w pełni odzwierciedlił zaskoczenie tamtego, wspartego o ścianę. Różnica pojawiła się w momencie, w którym skrucha pozostała na sklepieniu komnaty. Słowa zdawały się ginąć w całym tym natłoku myśli, aż do momentu, w którym nie rozbrzmiały jakoś tak bardzo realistycznie. Chłopak odwrócił się gwałtownie, a różdżka zadrżała w jego palcach i posłała słaby impuls; kilka poduszek przesunęło się po podłodze.
- Co? - Gdyby tylko miał odrobinę lepszy humor... Gdyby tylko czuł się odrobinę lepiej, prawdopodobnie zalałaby go fala ciepła. Pewnie zapomniałby się i nie zwrócił uwagi na tę nieprzyjemną scenę zarysowaną na suficie. Zakryłby ją wspomnieniami przyjaznych uśmiechów i nieco zbyt maślanych oczu, które posyłał w stronę Puchona ponad rok temu. Może nawet zdołałby w tak wrogim spojrzeniu chłopaka odnaleźć dla siebie ukojenie. Teraz nie było na to żadnych szans, bowiem zanim Liam zdążył jakkolwiek zareagować na to mimowolne pytanie Mefisto, inne wspomnienie przebiło się na powierzchnię. - Na pewno nie to... - Żałosne było oglądanie zeszłorocznych świąt, kiedy to Mefisto siedząc na kanapie starego mieszkania rozpakowywał prezent... I kiedy dowiedział się, że to zwrócone podarunki od Liama.
Zamarły na suficie wilkołak w końcu się poderwał, posyłając blady - jakże uspokajający! - uśmiech swojemu ojcu, tylko po to by zaraz zniknąć w łazience. Poddenerwowane błąkanie po pomieszczeniu nie wyglądało groźnie, ale Nox wiedział co się tam zaraz wydarzy.
Nie chciał pokazywać komukolwiek, jak się okalecza.
Mefisto zacisnął powieki, resztki energii poświęcając na to, by wyciszyć sufit. Udało mu się, ale nie mogło wyglądać to szczególnie zachęcająco. Gdy był tak spięty, zapewne wyglądał na bardziej rozdrażnionego niż zmęczonego. Półmrok panujący w komnacie nie uwydatniał podkrążonych oczu, lecz też nie ukrywał drgających mięśni. Jakże ironicznym było, że to on mógł tu wyglądać agresywniej!
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPon Gru 02 2019, 01:34;

Nie tego się spodziewał.
W głowie Liama to spotkanie miało inny scenariusz, ale najwyraźniej nie on tutaj dzierżył tytuł reżysera. Był pewien, że pod wpływem jego głosu, Mefisto mimowolnie przywoła na sufit scenę którejś z ich poprzednich kłótni. Szatyn nie próżnował w prychaniu i złoszczeniu się na wilkołaka te kilka miesięcy temu, wklepując w jego pamięć parę naprawdę nieprzyjemnych, irytujących scen. Rivai miałby paletę możliwości do odniesień, znów zachowałby się jak szczeniak, a później odwrócił na pięcie i zostawił Mefistofelesa w spokoju – tak to miało wyglądać. Kompletnie nie zakładał, że zobaczy na suficie coś, o czym do tej pory nie miał pojęcia.
Rozchylił delikatnie usta, oglądając scenę z wysoko uniesioną głową. Była zaskoczeniem samym w sobie, ale Liam wybałuszył oczy na reakcję wilkołaka. Po prawdzie, chciał go wtedy tym zwrotem wszystkim prezentów po prostu wkurzyć. Spodziewał się, ba, nawet oczekiwał, że może go również potwornie skrzywdzić, ale sam fakt, że teraz to widział… serce zabiło mu mocniej w piersi. To była bardzo prywatna scena i mocno go to uderzyło. Liam wiedząc, że odzywało się w nim poczucie zrobienia czegoś złego, tylko mocniej zacisnął rozeźlony zęby. Tym razem, trochę spanikowany. Liam nie był przyzwyczajony do bycia chujem, więc walczył teraz z dwoma odczuciami. Chciał mu tym „prezentem gwiazdkowym” metaforycznie dać w pysk, ale scena w łazience była dla niego niepokojąca i empatia trochę robiła swoje… on przecież jest miły i nigdy nikomu nie robił świństw. Niemniej… no, pamiętał za co Mefistofelesa nie znosił.
- D-Domyślam się. – czuć było zawahanie w jego głosie, ale dalej wyglądał nieprzyjaźnie. Jasne, to było chujowe zagranie ze strony Liama, jednak… to Mefisto był tutaj chujem. I Liam był o tym przekonany równie mocno, jak co do tego, że dwuogonowa traszka ma dwie głowy. Wypuścił mocniej powietrze z płuc i podszedł do wilkołaka. Już pewniejszy. Teraz miał lepszy widok na to, jak Ślizgon się prezentował – źle. Ale postanowił to zignorować. Z automatu. Znieczulica i koniec. Serce dalej biło mu szybko, ale uparcie odpierał ten szczegół. Masz być znieczulony, Liam. – I co? Felix Felicis spłukałeś w kiblu, spinki do mankietów wyrzuciłeś przez okno, a muszlę rozwaliłeś w pięści? – patrzył na niego. Z chłodem. Z cholernym dyskomfortem. W breji, która teraz kłębiła się na suficie zamigały niewyraźne lekkie obrazy z wakacji z Meksyku, gdzie Puchon dostał w ręce wspominaną na końcu kolorową muszelkę. I jaki był z tego tytułu zadowolony… ale to szybko zostało ucięte, a kolory i mary przybrały wyraźniejsze kształty i kolory.
I przeważał w nich rudy. Scena przedstawiała Neirina, który rozmawiał z Rivaiem w ich nowym domu. Mefisto mógł usłyszeć szmer ich dialogu i wyłapać, że rudzielec opowiadał, co zaszło między nimi tej pamiętnej nocy. Stopniowo uśmiechnięty pyś Liama zmienił się i spoważniał. Chłopak zaczął w nerwach chodzić po pokoju, wrzeszcząc, kończąc całe wspomnienie mocnym przytuleniem Neirina… z rozbuchanym gniewem w oczach, które na pewno nie było skierowane w stronę Walijczyka. Wszystko znowu przepadło w szarości.
- Oh, przepraszam. Felix Felicis na pewno byś nie spuścił. – rzucił głośniej, krzyżując ręce na piersi. - Użyłeś go już, żeby pójść z kimś do łóżka czy jeszcze leży i się kurzy? O, a może lubisz wyzwania i nie wspomagasz się niczym? – z każdym zdaniem mówił coraz bardziej niespokojnie. Szybciej, głośniej.. jakby przestawał nad sobą panować. – Te wszystkie prezenty też były po to, żeby się ze mną przespać? Ale po drodze bardziej spodobał ci się Neirin, z którym mogłeś sobie robić co chcesz? – zwrócił w końcu uwagę na drżące mięśnie wilkołaka, ale nawet niespecjalnie zastanawiał się jakie słowa zaraz wypluje – Chcesz mnie teraz wziąć? Czy odhaczysz sobie jeszcze jednego z moich przyjaciół, zanim zdecydujesz się ściągnąć mi spodnie?
Wypluwał sam jad.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPon Gru 02 2019, 02:10;

Chciał odpowiedzieć na postawione przed nim pytanie, ale nie zdołał. Nie otworzył nawet ust, dopiero zawieszając zaskoczone spojrzenie na swoim rozmówcy, gdy zwyczajnie stracił głos. Nie wiedział co się stało z tamtymi prezentami. Muszlę wyjął ojciec, zaraz po tym jak Mefisto wrócił z łazienki... I ona potem błąkała się po regałach. Pozostałe prezenty chyba dalej znajdowały się w tamtym opakowaniu, w którym przysłał je Liam. Pewnie paczka została wciśnięta do jakiegoś nierozpakowanego jeszcze pudła. Zapomniana po wyprowadzce, niechciana. Nawet eliksir szczęścia nie potrafił skusić wilkołaka.
Nie podobało mu się to, co widział. Rivai nie wyglądał dobrze i Mefisto nie mógł pozbyć się wrażenia, że nie chodzi w pełni o złe towarzystwo. Puchon uniósł się paskudnie szybko, a przecież... przecież jego złość już powinna zostać częściowo rozładowana. To nie było ich pierwsze spotkanie po zeszłorocznym (zeszłorocznym, Merlinie!) Halloween. Musiało się coś wydarzyć, co podsyciło emocje.
Zagapił się na wspomnienie, w pierwszej chwili nawet próbując odwrócić wzrok. Ta komnata nie była odpowiednia do prowadzenia tym podobnych kłótni, któryś z nich powinien po prostu wyjść... Ale Ślizgon nie potrafił ukryć braku zrozumienia wymalowanego na swojej twarzy, gdy obserwował rozmowę wychowanków Hufflepuffu. Doszukiwał się w tym wszystkim sensu, z przerażeniem dochodząc do wniosku, że...
Że nie rozumie.
Dopytywał Neirina. Myślał, że rudzielec coś źle przekazał, że w czymś się nie zrozumieli. Że może kiedy Mefisto rano poderwał się z paniką, to powiedział coś nieodpowiednio, co rzeczywiście Walijczyka skrzywdziło. Teraz widział - ba, nawet częściowo słyszał! - jak tamta rozmowa przebiegła i nie mógł już wmawiać sobie, że to nieporozumienie. Tutaj wszystko, poza reakcją Liama, wydawało się jasne.
- Czyli... to o mnie myślisz? - Głos miał chłodny. Jakimś cudem nie uległ drganiom całego ciała, być może wsparty jeszcze jakimiś ukrytymi pokładami energii. Mefistofeles spodziewał się nieścisłości i domyślał się, że Rivai odczuwa do niego niesmak, zawód. To co teraz widział przypominało bardziej nienawiść i obrzydzenie. - Że chcę cię teraz wziąć? Przycisnąć do ściany i... - Urwał.
Zniekształcony przez sufit jęk wślizgnął się pomiędzy słowa Noxa i ściągnął na siebie jego uwagę. Prawda była taka, że chłopak wcale nie musiał podnosić głowy, bo już teraz domyślał się co tam zobaczy.

Wpadli do wilczego mieszkania upojeni alkoholem i rozchwiani przez teleportację, ale w niczym im to nie przeszkadzało. Mefisto potknął się raz czy dwa, teraz już nie klnąc na swoje idiotyczne przebranie - wylądował na ścianie, do której zaraz został przyparty. Łapczywie przesuwał rękoma po obnażonym torsie swojego rudego partnera, wyskakując co chwilę z kolejnymi pocałunkami i tracąc oddech, kiedy to dalej nie było wystarczające. Chciał Neirina jeszcze bliżej i jeszcze bardziej, ale nie mógł tego inaczej pokazać; zgrywali się w tym chaosie, podsycając wzajemne pragnienia.

- Nie patrz na to. - Różdżka wymsknęła się spomiędzy palców Mefisto i wylądowała na podłodze, gdzieś tam zahaczając o jedną z poduszek. Rozpaczliwe myśli "nie myśl o seksie z Neirinem" niezbyt pomagały; obraz zaczął się zamazywać i urywać, ale scena dalej trwała.

Kolejny jęk, równie mimowolny i przepełniony zachwytem, wyrwał się spomiędzy zaczerwienionych warg Mefistofelesa. Towarzyszył mu brzęk łańcucha - jego szyja z obrożą ugięła się, gdy posłusznie podążył za ciągnącym go w stronę łóżka Puchonem.
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPon Gru 02 2019, 19:27;

„Czyli... to o mnie myślisz?”
- Myślę o tobie dużo gorsze rze-… - chciał mu odszczekać, ale słowa poginęły w przeciągłym jęku, który rozbrzmiał po sali za sprawą magii zaczarowanego pokoju. Liam zamrugał zaskoczony z rozdziawioną buzią, jakby jego usta jeszcze nie zrezygnowały z formowania zdań. Wpatrywał się ogłupiały w Mefistofelesa, jakby próbując przetrawić, co się właśnie dzieje nad jego głową. Wolno uniósł wzrok, czując, jak serce zaciska mu się w klatce piersiowej.  
W tym momencie oddech przyspieszył mu równie szybko, co głównym bohaterom powyższej sceny, ale w przeciwieństwie do zanurzonej w rozkoszy dwójki, szatyn wyglądał, jakby zaraz miał zacząć wyć z bólu. Absolutnie nie chciał tego oglądać, ale był zbyt sparaliżowany całą sytuacją, żeby odwrócić wzrok. Sam fakt, że Neirin opowiedział mu w słowach, że pomiędzy nim, a wilkołakiem wystąpił jakiś akt, już był wystarczającym powodem dla Liama, żeby zapoznać się z pojęciem nienawiści. Ale prezentacja audiowizualna to było już za dużo.
- Ty… TY CHUJU! – wrzasnął, czując, że do oczu napływają mu łzy. Chyba sam siebie w tym momencie nie rozumiał, ale nagle wszystko za bardzo go przytłoczyło. To było po prostu zbyt wiele. Znał Neirina dłużej, niż ktokolwiek w Hogwarcie… przecież byli dzieciakami, gdy widzieli się po raz pierwszy, jeszcze przed rozpoczęciem szkoły. Wie o nim wszystko i pamięta go jeszcze z czasów, gdy wcale nie przypominał dzisiejszego siebie. Liam jest obok tego rudzielca niemal codziennie, codziennie z nim rozmawia, codziennie go przytula… widok Mefistofelesa, który rozkoszował się obcowaniem z jego najlepszym przyjacielem… coś w nim pękło.
Również upuścił różdżkę z rąk. I tak wypadły mu z głowy wszystkie zaklęcia jakie tylko potrafił, a potrzeba rozpierdolenia wilkołakowi twarzy stała się dla Liama tak ważna, że bez zastanowienia doskoczył do niego, zostawiając tęczowe drewienko za sobą i wbił mężczyźnie pięść w twarz. Był słabszy, młodszy, mniejszy, chudszy…. ale psiamać. To wciąż dziewiętnastoletni mężczyzna. Wkurwiony dziewiętnastoletni mężczyzna. Jego ciosy bolały. I mnożyły się, bo chłopak nie potrafił zapanować nad sobą, a szukał odreagowania. Uderzył go po raz pierwszy, drugi, piąty... pchnął byle dalej od siebie, chcąc sprowadzić mężczyznę do parteru… i czuł, że przy tym płacze.
- JAK KURWA ŚMIESZ TERAZ O TYM MYŚLEĆ? – wrzasnął, stając nad Noxem i wydzierając się na całą salę. – JESTEŚ DLA MNIE CHRZANIONYM KUTASEM. PIERDOLONYM GNOJEM. – wykonał taki ruch, jakby miał go jeszcze na dokładkę kopnąć, ale zawahał się, wycierając zamiast tego policzek. – Już lepiej by było, gdybyś to mnie sobie wybrał z całej naszej trójki. Neirin, Jack i ja! Dlaczego musiałeś zaciągnąć do łóżka mojego najlepszego przyjaciela?! DLACZEGO NEIRIN? - warczał, teraz wycierając oczy. Trochę za mocno, ale był w takim gniewie, że niewiele go to obchodziło. - WYKORZYSTUJESZ GO. Myślisz, że tego nie zauważyłem?! NEIRIN JEST KURWA CHORY. Nie myśli tak, jak wszyscy. Przecież on się nie zachowuje normalnie i będziesz jebanym kłamcą, jak teraz mi powiesz, że niczego takiego nie zauważyłeś!!! - uniósł głowę ku górze, słysząc, że z sufitu dobiega go śmiech. To było ich pierwsze spotkanie. Liama i Neirina. Chłopcy mieli na oko po dziesięć lat, biegając po mugolskiej części Londynu za piłką. Rudzielec faktycznie nie przypominał w tym wydaniu siebie i wcale nie chodziło o młodsze rysy twarzy czy dziecinny głos. Był… po prostu normalnym dzieckiem, które niewiele w energii i sposobie bycia różniło się od Liama, który od zawsze miał uśmiech na twarzy. Scena zaraz szybko zmieniła się i pokazała przedział pociągu, który miał ich zawieźć do Hogwartu. Tam rozmawiali ze sobą Jack, Neirin oraz oczywiście trajkoczący o jakichś niestworzonych rzeczach Liam. Ich szaty były całkowicie czarne, sugerując, że jeszcze nie zostali przydzieleni do swoich domów. Dalej, już mniej wyraźnie przewijały się wspomnienia z ich pierwszej nocy w pokoju, gdy okazało się, że cała trójka wylądowała w Hufflepuffie… byli ze sobą naprawdę od początku. - Neirin ma schizofrenię, palancie. Do tego… - poczuł kolejną gulę w gardle - … dalej nie pozbierał się po tym, co stało się z jego rodziną. - Liam zaczął najwyraźniej myśleć o zbyt wielu rzeczach na raz. Kłęby szarości zaczęły wyłaniać z siebie sceny z różnych okresów… najwyraźniejszym był ten z jedenastoletnim wówczas Liamem, który przytula mocno Neirina. Chłopcy byli w kontraście do tego, co Mefisto miał okazję obejrzeć wcześniej. Teraz żaden z nich się nie śmiał. Liam zaczął coś dukać, że mu przykro. Jednak były też inne sceny.. szafa z boginem, dużo ognia, uśmiechnięty szatyn prowadzący beznamiętnego na twarzy rudzielca za rękę przez korytarz, mówiąc, że coś dla niego przygotował, Neirin w środku nocy, mówiący, że się boi i fakt, że Liam, choć zaspany i kompletnie nieprzytomny, wstaje, żeby do niego podejść i spać tuż obok dla dodania otuchy. - Nei nie potrafi czuć emocji. W zasadzie… czasem myślę, że nie czuje niczego. Nigdy nie wiem co się dzieje w jego głowie… ale każdy może mu wmówić absolutnie wszystko. Nawet jeśli niekoniecznie uwierzy w jakąś bzdurę, Nei nie zrozumie, że brnięcie w nią jest bez sensu… po prostu za tym pójdzie, bez myślenia o konsekwencjach. - zaczął drętwo gestykulować, czując się i trochę wyglądając kompletnie żałośnie. Nie umiał tego tłumaczyć. Przez cały ten czas nawet nie patrzył na Mefisto, wbijając wzrok w sufit, który pokazywał kolejne sceny z Neirinem. Przyjemne bądź nie… niektóre z lekcji, inne ze spacerów czy wspólnych gier. - Myślisz, że czemu nie oponuje przed w zasadzie niczym? Że często głupio łamie regulaminy… albo odpowiada na coś z czapy? Bo jest chory. I.. cholera. - wytarł znowu oczy - Od pierwszej klasy chciałem, żeby nauczył się coś czuć.. żeby chociaż na chwilę przypomniał sobie co to znaczy być szczęśliwym. Czy wiesz, jaką frustracją było patrzenie i widzenie w nim tylko i wyłącznie pustej skorupy? I to przez kilka lat, nim w końcu zacząłem zauważać, że momentami dobrze się bawi przy… nie wiem… nawet jakichś wygłupach ze mną czy Jackiem. Ale co z tego, gdy z tyłu głowy wciąż mam wrażenie, że Neirinowi  może być wszystko jedno. Że on się tylko nauczył kiedy wypada mu się uśmiechnąć, a kiedy nie… - w końcu spojrzał na Mefisto. - Kocham go. To jedna z najważniejszych osób w moim życiu. Zawsze chciałem dla niego jak najlepiej.. żeby miał radość z życia.. lub chociaż nauczył się funkcjonować jak normalny człowiek… i dlatego tak mnie wkuriwasz, Mef. - powiedział złamanym głosem, patrząc na niego już z żałością, nie gniewem. - Nie rozumiem Cię. Jesteś... pojebany. Myślisz, że nie wiem w ile rzeczy wciągnąłeś Neirina? Ile razy myślałem, że osiwieję, ilekroć mówił mi o trollach? Wilach? Pełniach i wilkołakach? Wyciągnąłeś go w pełni na spotkanie… nie raz. - tutaj Liam aż się wzdrygnął, słysząc, że sufit pokazał scenę jego spotkania z wilkołakiem… i był nim Mefistofeles. Niemniej nie odwrócił od mężczyzny wzroku. Pamiętał jaki był wówczas przerażony, nie musiał tego teraz oglądać. - Dla mnie byłeś wtedy przerażającym potworem. Uczestniczyłeś też w lekcji o boginach, w której prawdopodobnie widziałeś, że mój bogin zaskakująco Cię przypomina. Co mogę sobie o Tobie pomyśleć, Mefisto, słysząc, że zabrałeś Neirina na spotkanie z całą chmarą wilkołaków… jaka była pewność, że każdy będzie nad sobą idealnie panować, gdy ty, tamtej pełni ze mną, miałeś z tym takie trudności? - zdystansował się. Pociągnął nosem i znowu wytarł oczy rękawem. - Ale dobrze… myślałem, że może po prostu jesteś takim typem.. nie umiałem zrozumieć, ale próbowałem.. wierzyłem, że nie chciałeś dla niego źle albo że to często były przypadki, tylko kończyły się źle… ale jak usłyszałem, że poszedłeś z Neirinem do łóżka… - było widać, że znowu przybiera na gniewie. - Uznałem, że nie ma co usprawiedliwiać. Dla ciebie to zabawa mieć towarzysza do krzywych akcji, prawda?  Może zauważyłeś, że Neirin praktycznie na wszystko się zgadza i uznałeś, że sobie go przy okazji przeruchasz… - warknął. - A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze i co frustruje mnie w Tobie najbardziej? Że nie mam żadnego wpływu na to, że Nei dalej będzie chciał z Tobą rozmawiać… bo dla niego nic.. kompletnie NIC z każdej chujowej rzeczy, która do tej pory zrobiłeś… nic nie było dla niego złe. - westchnął ciężko, czując, że głos mu trochę zachrypiał. Liam zawsze gadał dużo, ale chyba żaden monolog nie zmęczył go tak psychicznie jak ten teraz.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPon Gru 02 2019, 21:37;

Spodziewał się uderzenia i nawet nie próbował jakiejkolwiek obrony. W ciszy zniósł pierwszy cios, dopiero przy którymś kolejnym na chwilę gubiąc oddech. Ostatecznie i tak stracił rachubę, automatycznie cofając się pod naciskiem Puchona, a nawet grzecznie lądując na podłodze. Upadł tyłem, niefortunnie stukając przy tym głową o posadzkę - gdyby wcześniej nie odepchnął tych poduszek... Podparł się zaraz na łokciach, dysząc ciężko i trochę przy tym plując krwią. Nie wiedział nawet co dokładnie się stało; ból niemal równomiernie rozlał się o całej twarzy i jej okolicach. I tak zagłuszały go krzyki Liama.
Czekał. Nie oponował, kiedy chłopak zdzierał sobie gardło, płakał i gestykulował. Patrzył na niego zamglonymi oczyma, sceny z sufitu przyswajając zupełnie mimochodem - Mefistofelesa to wszystko przytłoczyło. Jeśli wcześniej spodziewał się ataku paniki, tak teraz obstawiał prędzej omdlenie. Albo... albo śmierć, gdyby była taka opcja. Czuł się okropnie. Co gorsze, trochę miał ochotę po prostu wstać i wyjść, zmęczony monologiem przepełnionym licznymi wątkami, z których... cóż, niektóre były kompletnie debilne. Na samym początku jeszcze się przejmował i przygotowywał przeprosiny (w końcu miałby szansę je sensownie wygłosić!), później zabrakło mu na to sił.
- Merlinie, koniec... jak dobrze - parsknął, podsumowując słodką chwilę ciszy, jaka między nimi zapanowała. Podciągnął się przy okazji do pozycji stojącej, ocierając wierzchem dłoni usta. Zapiekły, a z dolnej wargi tylko polała się nowa strużka krwi. - W zupełnie innym tonie wyobrażałem sobie tę rozmowę, ale przegiąłeś. I niestety... niestety pójdę twoim śladem i też nie powstrzymam się od użycia ładnego epitetu... Nigdy nie sądziłem, że jesteś aż tak tępym dzieciakiem, Liam. - To akurat było wyjątkowo żałosne dla nich obu, biorąc pod uwagę uczucia, jakimi Mefisto Puchona rok temu darzył. Może to częściowo dzięki temu potrafił mówić z takim chłodem. Nerwy by tutaj niczego nie dały, a widok ryczącego dziecka, któremu się ulało, wyjątkowo go ostudził. - Podziwiam waszą zażyłość, szalenie jej zazdroszczę. Nie wątpię, że wiele dla Neirina zrobiłeś i on wiele zrobił dla ciebie. Gratuluję ci też znalezienia sobie winnego! Jakim ja jestem potworem, skoro jeszcze do tej pory nie zostałem psychologiem. I skoro nie latałem dopytywać czemu Nei zachowuje się tak, a nie inaczej. I skoro uznałem, że jego bliscy podzieliliby się informacjami, które są tak ważne. Faktycznie o niego bardzo zadbałeś, jak tak wyczekałeś swoje i dopiero teraz podałeś mi konkrety. Bo to ja powinienem się martwić o Neirina, prawda? I zapobiegać wszystkiemu, bo widzę u niego inne zachowanie niż u przeciętnego człowieka. Z pewnością ty zachowałeś się idealnie, wiedząc o trollach, wilach, wilkołakach i grach, ale nie mówiąc niczego temu twojemu winowajcy. - Cmoknął z dezaprobatą. Mimo wszystko coś z tej chorej sytuacji wyniósł... konkretną nazwę, o co chodziło z Neirinem. Nie, żeby wiele to zmieniało - Mefistofeles rzeczywiście psychologiem nie był. "Schizofrenia" była zbyt ogólnym pojęciem, żeby jakkolwiek dalej pociągnąć tę myśl... przynajmniej teraz. Na to jeszcze miał nadejść czas, kiedy Nox w końcu odsapnie i zbierze myśli.
- Cudownie się nim zajmujesz... Uczysz go tak zdrowych zachowań. Na pewno będzie bardzo szczęśliwy, kiedy będziesz go ciągle przytulał w łóżeczku i głaskał. Ale tak już porzucając sarkazm... Zdajesz sobie sprawę, że tylko dokładasz szkód? Bliskość bliskością, ale skoro on tego nie rozumie, to będzie to też uważał za coś oczywistego z innymi. Już nie odezwę się w sprawie tego, jak spieprzysz temat, kiedy znajdziesz sobie jakiegoś partnera, czy kogokolwiek. - Machnął ręką, nie chcąc się w to zagłębiać. On zawsze uważał relacje Puchonów za niepokojące, ale nie brał tego zbytnio do siebie. Nie zmieniało to jednak faktu, że tego typu zażyłość do standardowych nie należała, budząc przy okazji wątpliwości na przyszłość.
- Neirin niesamowicie mi pomógł. Częściowo wbrew mojej woli, bo - w przeciwieństwie do twoich pięknych wizji - wcale nie ciągałem go nigdzie podczas pełni... I chociaż stresowałem i stresuję się za każdym razem, to i tak mi pomógł. I nie chcę bronić żadnej dzikiej sytuacji, w jaką się wplątaliśmy, ale ty też nie poruszaj kwestii innych wilkołaków, bo nic na ten temat nie wiesz. Ty masz tylko wyobrażenia, które zaowocowały takim boginem. Ja mogę ci powiedzieć, że Neirin jest w moim towarzystwie bezpieczny. Chwilami nawet bardziej, kiedy jestem pod wilczą formą, bo przynajmniej mogę trochę zawalczyć. - Na suficie przemknęła scena z Meksyku, podczas to której dwa wilkołaki starły się ze sobą. Szybko przewinięta została do poranionego Noxa, ciągnącego Neirina do hostelu i wyjącego pod nim, byle tylko zdobyć jakąś pomoc.
Wcale nie prosił rudzielca, żeby wyszedł w nocy i wystawiał się na niebezpieczeństwo.
- Strzępię sobie język. - Zauważył nagle, uśmiechając się krzywo. - Bo ty i tak jesteś dorosłym czarodziejem, który nie potrafi zrozumieć, że ktoś został odurzony eliksirem... więc co moje słowa mogą zrobić? Możesz sobie gadać o wykorzystywaniu, Liam. Ja i tak szczerze żałuję każdej krzywdy, jaką pośrednio czy bezpośrednio uczyniłem Neirinowi. I tak wiem, że żadnej nie zrobiłem celowo. I tak przepraszałem tysiąckrotnie, chociaż... Chociaż chyba nie powinienem. Bo wiesz co? Neirin został zgwałcony. - Zielone tęczówki likantropa rozbłysnęły w specyficznym świetle komnaty, podczas gdy uśmiech odrobinę się poszerzył. - Ja też zostałem zgwałcony. Tak zadziałała na nas afrodisia. Nie będę przepraszał za to, że mnie do czegoś zmuszono, a już na pewno nie ciebie... Skoro wyjaśniłem to z nim, to tobie nie muszę wciskać bajeczek o żałowaniu jednej z najlepszych i zarazem najgorszych nocy mojego życia. Przykro mi jest tylko z tego powodu, że twój móżdżek jest zbyt ograniczony, żeby zrozumieć sytuację. I że nasza relacja - jakakolwiek by ona nie była - została tak zaprzepaszczona.
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 03 2019, 01:26;

Zrobił się tylko bardziej buńczuczny, gdy w końcu Mef się odezwał. Zadarł głowę do góry i był gotów mu odszczekać w pierwszej kolejności, przekonany do swoich racji. W zasadzie spodziewał się, że skoro on się uniósł, wilkołak porwie się na dokładnie to samo. Był wściekły i wydarł z gardła każdy żal jaki dusił w sobie do mężczyzny, faktycznie, uznając go za jedynego słusznego winowajcę całej tej sytuacji. Wyzwał go od najgorszych możliwych... i aż przygotował się na podobne wiązanki. Ale Mefisto podszedł do niego… o niebo spokojniej. Ale co z tego, prawda? Liam wciąż trzymał rezon, szukając w jego zdaniach tylko okazji do zbicia jego słów, jak kręgli na torze.
Ale był czarodziejem i jakoś słabo rozumiał grę w kręgle.
„Z pewnością ty zachowałeś się idealnie, wiedząc o trollach, wilach, wilkołakach i grach, ale nie mówiąc niczego temu twojemu winowajcy.”
Zmrużył gniewnie oczy, czując jak serce mocniej zabiło mu w piersi. Wciąż był nastawiony na kłótnię i nawet wyglądał jak ktoś, kto jedynie czeka, by otworzyć pysk i zacząć na nowo szczekać… ale umiał przy tym słuchać i choć w tym momencie dalej był przekonany co do swoich racji, musiał sam przed sobą przyznać… że Mefisto miał tutaj rację. Liam po prostu wszystko odwlekał, wszystko ustawiał na najwyższą półkę daleko od siebie, woląc sobie żartować i co najwyżej luźno powiedzieć, że coś mu się nie spodobało. Ale faktycznie… w zasadzie nigdy nie zareagował bardziej, oczekując… domyślenia się? Zacisnął mocniej zęby, czując małe ukłucie w piersi. Touché.
A dalej wcale nie było łatwiej.
Czemu jesteś taki spokojny?
Czułby się o stokroć bardziej komfortowo, gdyby Mefisto faktycznie opieprzył go z góry do dołu, taką samą metodą, jaką wybrał dla niego młodszy kolega. Ale jednak różnica w charakterach była tutaj zarysowana w tak mocnym kontraście jak czarny marker na śnieżnobiałym papierze. Mefisto nawet ani razu go porządnie nie obraził, podczas gdy Liam zaczynał powoli czuć mydło na języku, im dalej Ślizgon szedł w swojej odpowiedzi. No i przede wszystkim… o zgrozo, on chyba miał rację.
Niemal ugięły się pod nim nogi.
„Zdajesz sobie sprawę, że tylko dokładasz szkód?”
Czy powinien czuć się skończonym kretynem, że naprawdę nigdy nie spojrzał na ich relację w ten sposób? Co innego jakby mieli do końca życia zostać dzieciakami, ale przecież niedługo skończą szkołę i będą musieli pomyśleć o dalszym życiu. Przyszłość wiązał ze swoim potencjalnym partnerem, którym oczywiście nie byłby Neirin. Dla rudzielca byłoby w tej przyszłości znacznie mniej czasu, a przecież przyzwyczaił go do czegoś z goła innego. Cholera. Dlaczego nigdy, przez dziewiętnaście lat swojego życia nie pomyślał o tym w szerszej perspektywie? Przed sekundą sam powiedział, że Neirin uczuć nie rozumie i jego zachowanie jest nieprzewidywalne, czasem tylko wyuczone. Czemu założył, że z jego strony te wszystkie zasady się nie liczą? Tylko z tego tytułu, że przypadkiem spotkali się wcześniej, niż inni? Hipokryta.
Zabrakło mu słów. W końcu sobie uświadomił jak wielkim kretynem, hipokrytą i dzieciakiem musiał teraz być w oczach Mefisto. Stał przed nim jak osioł, czując, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Ale choć z biegiem jego słów, uszy Liama czerwieniały coraz mocniej, tak naprawdę przerażała go zgoła inna myśl, niż fakt doszczętnego zbłaźnienia się przed wilkołakiem. Przez wszystkie te lata budował relację z Neirinem, wyrządzając mu krzywdę. Nieświadomie robił coś złego i uświadomił go o tym typ, którego posądzał o dokładnie to samo przewinienie.
Nie umiał się ruszyć, gapiąc się na Mefisto w milczeniu. Naczelny gaduła, pierwszy do ciskania monologów, nagle nie potrafił wykrzesać z siebie choćby jednego słowa, zgnieciony odpowiedzią studenta. Za to wciąż jedno się nie zmieniło – Liamowi dalej brakowało spokoju. Czuł mieszankę rezygnacji, poczucia winy, przerażenia… chciało mu się rzygać, na myśl, że będzie musiał naprawić błąd, tak skrzętnie pielęgnowany przez całe lata. I jednocześnie to bolało tak okropnie… przecież on lubił ten kontakt.
Zacisnął usta w wąską linię. W końcu odwracił wzrok od mężczyzny, mrugając przy tym trochę szybciej. Przeniósł spojrzenie na ziemię, ruszając się w końcu z miejsca. Sztywno, ciężko. Jego ręka zawędrowała do twarzy. Trzymał palce jednej dłoni blisko powiek, gdy szedł kilka kroków przed siebie. W końcu schylił się po różdżkę Mefistofelesa. Podniósł ją zaraz bez słowa i wracając, już z ledwie zaciśniętym gardłem, oddał ją Noxowi. Wyciągnął w jego kierunku rękę z magicznym drewienkiem, w tym momencie nie mogąc utrzymać się już w pionie. Opadł tuż obok niego na ziemię, przysłaniając w końcu całą twarz rękami. Pochylił się do przodu, opierając łokcie o kolana. Nie łkał, nie krzyczał, przez chwilę po prostu tak siedząc, próbując przetrawić świadomość, że postąpił źle. I to w wielu tematach.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 03 2019, 01:50;

Fala ulgi, która zalała Mefisto, dodała mu przy okazji sił. Jeszcze przed chwilą niemal omdlewał, teraz zaś potrafił ustać wyprostowany i powstrzymać zmęczone mięśnie od delikatnych drgań. Nie byłby w stanie opisać słowami jak bardzo ma dość... wszystkiego. Kłębiących się po głowie myśli, wspomnień i niekończących się zarzutów wobec siebie samego. Zmartwień, pesymistycznych wizji.
Liam pozwolił mu zakończyć przynajmniej jeden temat.
Relacje Mefisto i Neirina nie uległy większej zmianie, a przynajmniej nie ze względu na Halloween. Azkaban przyćmił wszystko, toteż starsze przewinienia Ślizgon zepchnął na dalszy plan. Rudzielcowi już powiedział swoje, a jego przyjaciela w większości przypadków unikał. Pogodził się ze świadomością, że jego przeprosiny na zawsze pozostaną głuche, a on sam nigdy nie zdoła udowodnić... nie, nie niewinności. Prawdy. Czego by nie powiedział, to i tak nie pozostawał świętym. Dalej wiedział, że nie zachowywał się odpowiednio i przesadnie ryzykował. Wytknięcie Liamowi, że nie był wiele lepszy, wcale tego nie zmieniało. Ale przynajmniej mógł przestać borykać się z zarzucanymi mu oskarżeniami, do których wcale się nie przyznawał.
Widział, jak pchający Puchona do działania ogień gaśnie. Nie tylko w postawie, ale też oczach - tych pięknych błękitnych oczach, których widok jeszcze rok temu potrafił zupełnie odmienić humor Mefisto.
Ja to zrobiłem...
To nie było poczucie winy. Ucisk w klatce piersiowej, spływający w stronę brzucha, świadczył o żalu ukierunkowanym na empatię. Nox doskonale wiedział jak Liam musi się teraz czuć, nagle w winnym widząc siebie samego. Nie powstrzymało go to od mocniejszego zaciśnięcia zębów i szybkiego przejęcia różdżki. Ani też drgnął, patrząc jak wychowanek Hufflepuffu w milczeniu ląduje na kolanach.
Po prostu stąd wyjdź.
Wymiń go i wyjdź.
Kurwa.

Opadł miękko na podłogę, wtykając różdżkę do kieszeni spodni i tam też ją pozostawiając. Chwilę się wahał, siedząc tak w ciszy i tylko licząc własne oddechy... W końcu wysunął rękę do przodu i delikatnie położył dłoń na ramieniu zwiniętego chłopaka. Nie wiedział, czy nie przesadza. Jakiś głosik podpowiadał mu tam z tyłu głowy, że nie wypada teraz pocieszać, skoro kilka minut temu znajdowali się w całkiem tragicznych relacjach...
- Don't do this to yourself, kid*.

*W znaczeniu 'młody', a nie 'dzieciaku'.
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 03 2019, 02:25;

Czuł się jak gówno. Chciało mu się już chyba tylko płakać i zostać samemu w tej sali, żeby dobić się kolejnymi wspomnieniami na temat Neirina lub w kółko oglądać na suficie to, co przed sekundą powiedział mu Mefisto. Do tego momentu w swoim życiu nie rozumiał, dlaczego niektórzy mają manierę dobijania się coraz bardziej. Smutno Ci? Posłuchaj smętnej muzyki, żeby było jeszcze gorzej! Teraz Liam naprawdę miał ochotę, może nie na jakieś markotne brzmienie… ale z miłą chęcią na zderzenie z tirem.
W głowie kłębiło mu się mnóstwo myśli. Chciało mu się wymiotować na samą myśl, co go czeka gdy tylko wróci do domu i znów zobaczy się z Neirinem. Czy powinien przemyśleć wszystko, co teraz zechce zrobić? Jak w zasadzie planuje coś zmienić? Nie ucieknie w jedną skrajność w drugą? Czy nie zjebał po całości relacji z tą „jedną z najważniejszych osób w jego życiu?” Nawet jeśli samo ustalenie planu działania było już ciężkie i przytłaczające – no bo jak?! Co miał robić? – to przy okazji… po prostu cierpiał. Bolało go. Bolało go wszystko, co zostało mu właśnie powiedziane. Jak kubeł zimnej wody.
Spodziewał się, że Mefisto faktycznie po prostu wstanie i go wyminie. Jakby nie patrzeć, trochę na takie traktowanie sobie zasłużył. Jak jeszcze myślał dodatkowo o samym wilkołaku i o tym, jakim był dla niego chamem… ale oczywiście, że Ślizgon musiał zrobić coś niestandardowego.
Liam drgnął i odsłonił ostrożnie oczy, nie odsuwając jeszcze rąk od twarzy. Po co tutaj siedzisz?! Z pewnością zadałby mu to pytanie, gdyby jego gardło nie było zaciśnięte jak pętla na szyi skazańca. Rozwaliłem Ci twarz. Traktowałem jak gówno przez cały rok… a ty dalej tutaj siedzisz?! Chociaż swoim spojrzeniem chciał mu uświadomić ten przekaz, ale zamiast tego… sufit wyklarował drugie dno tego, co niemo do niego krzyczał.
Pokazał scenę z parku ze szklanym zamkiem, gdzie Mefisto spotkał się z Liamem, żeby nieco podszkolić go w zaklęciach. Z korepetycji nic jednak nie wyszło, bo – jak się okazało – Puchon już od dawna miał tendencję do idiotycznych pomysłów. Choć początkowo ich spotkanie wyglądało nadzwyczaj miło – szatyn dostał nawet buziaka w policzek – to czarny frak w gorącym Meksyku był słabym pomysłem i Liama dopadło przegrzanie… z którego oczywiście wyratował go Nox.
Tak jak teraz jakoś próbował mu pomóc…?
Ale roztrzęsiony, zdruzgotany chłopak nawet nie miał siły się do tego odnosić. Patrzył mokrymi oczami na towarzysza, próbując znowu wytrzeć policzki i nie zawyć jak zarzynane zwierzę.
- Nie wiem co teraz. – bardziej żałosny być już nie mógł. I czuł, że taki jest, ale myślał o sobie już tyle złych rzeczy… i zrobił już tyle głupstw, że chyba wizerunkowo i tak nie miał już nic do stracenia. Zaczął już po prostu płakać. - P-przepraszam, Mefi...
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 03 2019, 02:48;

Starał się ignorować sufit i poświęcić uwagę tylko temu nieszczęsnemu Puchonowi, ale to nie było proste zadanie. Mefisto mógł sobie wmawiać, że już jest wszystko w porządku i nic go nie rusza... jednak paskudnie przyjemnie (i zarazem boleśnie) patrzyło się na ich przyjemne spotkania. Pod wzrokiem Ślizgona, wspólne wspomnienie jedynie się wyostrzyło, nabierając pełni barw i nieco wyraźniejszych dźwięków. Jakim cudem to wszystko się tak drastycznie popsuło? Bo przecież nieporozumienia skądś się brały, wątpliwości Liama coś podsyciło - nawet nie tyle coś, co konkretne poczynania Mefisto. Przyznawanie się do swoich błędów przecież ich nie wymazywało.
Wyciągnął z powrotem tę różdżkę, przenosząc spojrzenie znowu na chłopaka. Niewerbalne Chłoszczyść wytarło jego polane łzami policzki, a przy okazji nie oszczędziło krwistych smug rozsianych na twarzy samego wilkołaka. Tak było zdecydowanie łatwiej, choć samo czyszczenie zapewne nie zastopowało płaczu...
- Jak to co? Nic. - Przesunął koniuszkiem języka po dolnej wardze, szukając ranki i sprawdzając, czy przypadkiem znowu się nie otwiera. Nie było tak źle, chociaż zaczerwienienie na szczęce nie wróżyło niczego dobrego. - Sugeruję odrobinę szczerości. I stopniowe wprowadzanie zmian, o ile w ogóle to planujesz. - Nie wypadało zakładać, że jedną szorstką przemową dotarł do Puchona. Miał jakieś tam dowody w postaci załamanej postawy, ale starał się nie wyskakiwać ze swoimi założeniami. Był i tak wystarczająco zajęty rozważaniami, jak ma zareagować na przeprosiny... co w ogóle o nich myśleć. Nox nie zdołał powstrzymać niezadowolonego drgnięcia kącika ust, po którym już zdusił chęć skrzywienia się. Coś nie pasowało mu w świadomości, że przed chwilą był "chujem", "chrzanionym kutasem", "pierdolonym gnojem", "palantem"... a teraz "Mefim".
- Nie płacz i nie dobijaj się, bo to na pewno nie pomoże. Zresztą... spójrz. - Nie udało mu się od razu, ale w końcu wpłynął na komnatę. Przez jej sklepienie przesunęły się urywki wspomnień zupełnie błahych. Na jednym Puchoni śmiali się z czegoś w ławce, na innym przytulali się na korytarzu. Drobiazgi, które likantrop dostrzegł może mimochodem, a może celowo - szukając tej pozytywnej energii. Tej było tam pełno... zaklętej w czułych gestach i beztroskich uśmiechach. - Nie da się zaprzeczyć, że mu pomagasz. To po prostu nie wydaje się odpowiednim planem długoterminowym. - Jak wielką hipokryzją było dawanie rad i uspokajanie, podczas gdy samemu popełniało się błąd za błędem?
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 03 2019, 03:10;

Oczyszczenie twarzy niewiele pomogło. Raczej mocniej dobiło, bo o ile na swoją własną nie miał w tej chwili podglądu, tak wyczyszczenie szkarłatu z oblicza Noxa wcale nie cofnęło faktu, że wciąż miał rany. Było mu niewyobrażalnie głupio. I coś dalej ściskało go od środka z tytułu wszystkich dzisiejszych przeżyć. A spokój Mefisto wcale nie dodawał mu sporej otuchy. Był mu na swój sposób wdzięczny, że nie wyminął go, zostawiając samego z myślami, a chociaż próbował. To tylko mu dowiodło, że mężczyzna jednak był od niego dużo dojrzalszy… ale nie potrafił pozbyć się wrażenia, jakie to wszystko było dzisiaj nie na miejscu.
Wpatrzył się w przedstawioną przez wilkołaka scenę, robiąc tylko mocniej żałosną minę. I tak niewiele dzisiaj zrobi. Może normalnie doceniłby te rady, ale teraz najchętniej zaszyłby się gdzieś. Niemniej Mefisto dobił dziś drugiego sukcesu, pomijając ten pierwszy, gdzie zamknął dzieciakowi twarz i pozwolił przeprocesować pewne fakty. Na chwilę faktycznie przestał płakać.
- Chyba mam już dzisiaj dość. – wydukał zdecydowanie z mniejszym polotem, niż miał w zwyczaju, zazdroszcząc Ślizgonowi, że potrafił sklejać tak długie zdania. Liama nie było na to szczególnie stać. A słuchanie tych rad jakoś… nie pomagało. Jakkolwiek nie byłoby miłe, pomocne czy słuszne… po prostu nie. Chciał uciąć już ten temat.
Wytarł raz jeszcze twarz rękawem z tego, co poleciało już po rzuconym mimochodem zaklęciu. Trochę się uspokoił, choć zdecydowanie nie rozweselił. Czuł się okropnie niekomfortowo po tym wszystkim… mając w głowie nie tyle co perspektywę ostatnich kilku minut, a całego roku.
- Czemu ze mną rozmawiasz zamiast wyjść? - pytanie zadał trochę oschle, bo poniekąd brzmiało jakby wręcz kazał Mefisto opuścić lokal… ale bardziej chodziło mu o to, że… w sumie sam by po prostu na jego miejscu wyszedł.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyWto Gru 03 2019, 03:29;

Cóż, nie należał do szczególnie pomocnych osób - a to nowość. W tej sytuacji nie miał nawet zbyt wielu pomysłów jak faktycznie pomóc, poza rzuceniem "dobrych" rad i liczeniem na to, że te przypomną się Liamowi w odpowiednim momencie. Zresztą, dla Mefisto sama obecność czasami stanowiła kluczową różnicę, toteż poniekąd domyślał się podobnego działania w przypadku swojego towarzysza.
Obaj mieli świadomość, że prowadzili to spotkanie w wyjątkowo dziwnym kierunku. Od skakania sobie do gardeł, przez zabójcze monologi, aż po spokojne pogawędki. Mefistofeles wzruszył lekko ramionami, nie odbierając tego pytania zbyt wrogo... W porównaniu do rzuconych chwilę temu słów, te były niczym. W gruncie rzeczy wychowanek Slytherinu sam nie wiedział, co dalej robił w tej przeklętej komnacie. Może chciał ponapawać się widokiem załamanego Rivaia, a może nie potrafił wyzbyć się sentymentu i z tego względu poddawał się współczuciu? Może nie miał siły na samotność, bo ona przyniosłaby nieprzyjemne przemyślenia?
- Z pewnością nie dlatego, że chcę cię wziąć - wymamrotał ostatecznie, uciekając wzrokiem gdzieś tak na bok. Żenowała go świadomość, że Liam miał o nim takie zdanie. Nawet jeśli nie było szczere, a tkane nienawiścią, to i tak wskazywało na bardzo niepokojący tok myślowy. - O to się martwić nie musisz. Ja chyba po prostu... - Przesunął palcami po włosach, szukając odpowiednich słów. - Nie wiem co myśleć. - Szukał inspiracji, patrząc jak odmienne oblicza potrafi zaprezentować jeden Puchon. Sprawdzał, czy empatia wystarczy, żeby wybaczyć... sobie i jemu.
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptySro Gru 04 2019, 13:49;

Zacisnął mocniej zęby, czując, że mocniej czerwienią mu się uszy. Uwaga Mefistofelesa sprawiła, że było mu tylko gorzej. Myśli skupiał bardziej na świadomości, że to, co robił z Neirinem przez te wszystkie lata, spaczyło mu odbieranie kontaktów z innymi i najprawdopodobniej, nieświadomie mocno utrudnił schizofrenikowi funkcjonowanie w świecie poza murami Hogwartu. Zderzenie z tym faktem i absolutny brak pomysłów na naprawę tych ośmiu lat budowania niezdrowych nawyków – dlatego teraz płakał. Ale w końcu zza rudzielca w głowie Puchona wychyliło się coś bliższego danej chwili: to, ile przykrości dziś wypadło z jego ust. Nie istniały słowa, które mogłyby opisać jak żałośnie GŁUPIO teraz się czuł. Tak głupio…
… że nie wytrzymał. Po prostu wstał jak najszybciej, byleby choć na krok oddalić się od Ślizgona. Czy się zachwiał czy nie… nieważne. Wzrok, choć wcześniej nie miał żadnych oporów przed wpatrywaniem się w oblicze likantropa, teraz – broń Merlinie! – snuł się po ziemi, byle dalej od niego. To było zbyt upokarzające, siedzieć tuż obok. Po tym roku wyklinania go od najgorszych, by w efekcie zarobić rykoszetem od własnych zarzutów. Miał realną ochotę wbiec w ścianę, byleby poczuć ból z innego gatunku – może ten fizyczny przyćmiłby fakt, że jego psychika właśnie cięła się nożem.
„Nie wiem co myśleć.”
- Na pewno nic dobrego. – odparł szorstko i szybko, próbując zdystansować się od tego Liama, który przed chwilą siedział z tyłkiem i wyglądał jak pokopany szczeniaczek. Dzieciak nie wiedział jak się zachowywać i było to widać bardzo wyraźnie – zresztą, z Rivaia zawsze dało się czytać jak z otwartej księgi. Spalił kontakt z Noxem w bardzo niesłuszny i wyjątkowo upokarzający sposób – chyba sam Puchon by go wyśmiał, gdyby wilkołak po tym wszystkim jeszcze naprawdę silił się na myślenie o nim cokolwiek miłego.
Merlinie, Merlinie, Merlinie..
Chodził po sali bardzo nienaturalnie, szukając pod nogami upuszczonej różdżki. Chaotycznie, trochę jakby nie tyle co nie wiedział jak się zachowywać i co myśleć, ale i jak powinno się poprawnie snuć jedną nogę za drugą. W końcu jednak dopadł swoją zgubę i wyszedł, czym prędzej.
Nie było go stać na odezwanie się do Mefisto kolejny raz.


{ z.t }
Powrót do góry Go down


Albina Abrasimova
Albina Abrasimova

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : całkiem przeciętna
Galeony : 213
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t17824-albina-afanasievna-abrasimova#501914
https://www.czarodzieje.org/t17988-sowa#510385
https://www.czarodzieje.org/t17823-balbina-abrasimova
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyNie Gru 22 2019, 00:08;

Kostki: 5

Napisała list do Judy jakoś tak bez większego polotu, jakoś tak bo chciała jego towarzystwa, jakoś tak bo po prostu tak. Błąkając się po korytarzach znalazła pomieszczenie które już od progu na równi kusiło przyjemnością relaksu jak i jeżyło włos na głowie poczuciem niepokoju. Zanurzyła się w poduszki, gdzieś pod migoczącymi światełkami pod ścianą we wcale nie najlepszym nastroju. Od kilku dni nie mogła znaleźć chwili z Anfimem, a bez niego czuła się jakby ktoś jej odseparował część wnętrzności, nie tylko serca ale i resekował płuco jedno, bo jakoś ciężko oddychać, nerkę jedną, bo struta jakaś, mięśni jakby o połowę mniej taka była osłabiona. Pomyślała patrząc na falującą powierzchnię sufitu-myślodsiewni, że może Rothschild chociaż w swoich wspomnieniach pokaże jej pokój wspólny Hufflepuffu, bo dowiedziała się przecież, że to zakazane, że jej nie wolno, że nawet z ciekawości czystej ucznia z dalekich stron nie może bo takie są zasady.
Przyglądała się dziwnym cieniom i falom układającym na suficie w niejasne formy i kształty szukając w nich czegoś znajomego, choć właściwie nie była przekonana czego szuka, czego mogłaby się dopatrzeć w tej mgle, co ten pokój stanowił sam w sobie. W pewny momencie nie dosłyszała nawet, że ktoś wchodzi do pokoju, zmarszczyła brwi bo widziała wysokie mury okalające wielkie ogrody w Titanie, świerki sięgające samego nieba i gęste kłęby dymu między nimi. Przełknęła ślinę bo gdzieś pomiędzy pniami przemykały małe krągłe kształty na czterech łapkach. Poczuła ciśnienie w głowie jakby coś napierało na niewidzialne granice, rozpychało się w zamknięciu gdzieś na krawędzi archiwów pamięci, krzywiąc się potarła oczy by spróbować wysilić wzrok. Co to za obrazy, wydawały się obce zupełnie, a jednak serce przyspieszało bijąc zapamiętale rytm jakiś, rytm który słyszała w sobie nie pierwszy raz, a jednak nie umiała jeszcze odnaleźć wspomnienia z jakim był on związany.

@Izaak Juda Rothschild
Powrót do góry Go down


Izaak Juda Rothschild
Izaak Juda Rothschild

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Mocno uwydatnione żyły
Galeony : 56
  Liczba postów : 63
https://www.czarodzieje.org/t17811-izaak-juda-rothschild#501695
https://www.czarodzieje.org/t17837-izaak-juda-rothschild
https://www.czarodzieje.org/t17814-izaak-juda-rothschild
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyPon Gru 23 2019, 22:17;

Od jego poprzedniego spotkania z Albiną minęło już całkiem sporo czasu, od tamtej pory co prawda widywali się czy to na lekcjach, czy to po prostu gdzieś na korytarzach, te przypadkowe spotkania, nie miały jednak w sobie niczego z ich rozmowy w kamiennym kręgu. Dlatego, kiedy Rotshchild otrzymał od dziewczyny list z zaproszeniem, bardzo się ucieszył. Choć nie przyznałby się do tego na głos, miał nadzieje, że dziewczyna zagadnie go szybciej, sam nie był typem, który komukolwiek się narzuca, choćby zapraszając na spotkanie. Mógł jedynie mieć nadzieje, że dziewczyna sama wykaże inicjatywę, jak widać, warto było poczekać. Co wzbudziło w nim taką chęć do spotkania? Kochał zimę, kochał święta, atmosfera, jaka panowała w okresie przedświątecznym, sprawiła, że nawet ktoś tak niepewny i wycofany jak on, zapragnął zaznać trochę przyjemności wynikającej z posiadania znajomych.
Jego zaaferowanie świętami było widać także w jego ubiorze, elegancje zastąpił potop świątecznych akcentów, miał świąteczny sweter i skarpetki, a z okazji tego spotkania założył nawet czapkę świętego mikołaja, nawet do jego zwykle niewzruszonej twarzy, na stałe przylgnął radosny uśmiech. Nawet miał dla niej prezent!
Co prawda na początku trochę zniechęciło go miejsce, w którym mieli się spotkać, po dłuższym namyśle uznał, że nic złego nie może się stać. Oczywiście wiedział, jak działa Komnata Wspomnień, miał jednak nadzieje, że skoro dziewczyna go tam zaprosiła, to chce mu coś pokazać, a nie na odwrót. Mimo wszystko nie znali się na tyle, by chciał pokazywać jej swoje wspomnienia...
Kiedy znalazł się w pomieszczeniu ona już tam była, choć nie byli w kamiennym kręgu, wciąż miała w sobie coś, co nie pozwalało mu patrzeć na nią jak na uczennicę, a nie wróżkę, do której lubił ją porównywać. Nie do końca wiedział jak się z nią przywitać, raczej nie przytulić, na samą myśl o całusie w policzek robiło mu się słabo, a uściśnięcie ręki było jakieś takie.... nie na miejscu? Choć wparował tu tak odważnie, teraz sam nie wiedział co zrobić, poległ już na przywitaniu, w końcu jednak przełknął ślinę, wyciągnął w jej stronę paczkę zapakowaną w dwie warstwy ozdobnego papieru i wyciągnął w jej stronę.
-Cześć.- Wydusił z siebie, bardzo stresując się tym czy spodoba się jej prezent. Kiedy go pakował, myślał o ich ostatnim spotkaniu. Ciasteczka w ozdobnym pudełeczku, nic wielkiego, ale od serca. Dodatkowo owinął prezent w papier przyozdobiony małymi różyczkami. -Wesoły Świąt- Dodał szybko, by zachęcić dziewczynę do odpakowania prezentu.

Nie wiem czy tak jest, ale czuje ostatnio że czego bym nie napisał to syf, więc wybacz z góry
Powrót do góry Go down


Albina Abrasimova
Albina Abrasimova

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : całkiem przeciętna
Galeony : 213
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t17824-albina-afanasievna-abrasimova#501914
https://www.czarodzieje.org/t17988-sowa#510385
https://www.czarodzieje.org/t17823-balbina-abrasimova
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyCzw Sty 02 2020, 01:30;

Nigdy nie byłą osobą specjalnie krygującą się w nawiązywaniu kontaktów. Ani w kwestiach towarzyskich, ani intymnych, ani nawet specjalnie powiązanych z kimś kogo rzeczywiście znała. Od dziecka wychowywano ją w wierze w to, że jest kimś ponadprzeciętnym i choć te wspomnienia zagrzebały się gdzieś głęboko na dnie pieczary jej pamięci to mimo wszystko echa dawnych nawyków pozostawały równie silne całe życie. Od czasu ich spotkania na Kamiennej Polanie zawsze zwracała uwagę na to, czy był gdzieś w okolicy, czy jego oczy błyszczące przeczesują salę, czy dostrzega pomiędzy puchońskimi głowami jego płową czuprynę. Dlaczego? Bardzo trudno było jej wywnioskować jednoznacznie co miał w sobie Rothschild, co ją tak nęciło towarzysko, bo przecież był cichy, ulotny, jak poranna rosa albo resztka mgły ścielącej się po wielkich polanach bladym świtem. Nie mówił głośno, nie podejmował się wyzwań, nie ryzykował - a jednak wydawał się być tą oazą, tym niewzruszonym głazem, który mogła obmywać swoją uwagą jak nieustępliwy ocean próbujący wesprzeć się na wygładzony falami klif. Była tak zapatrzona w sufit, że początkowo nawet nie zauważyła jego obecności. Próbowała z wielkim wysiłkiem dostrzec pomiędzy falującymi niewyraźnie cieniami co takiego ukrywało się gdzieś w głębi tej wizji, co to za wizja. Czuła, że to ważne wspomnienie, czuła, jakby było małą i upartą nornicą próbującą wydrapać sobie, wygryźć dziurę w czaszce by w końcu móc umknąć okowom zobowiązań jakie jej psychika sama sobie narzuciła. Dopiero kiedy się odezwał jakby ocknęła się z przedziwnego transu i przeniosła na niego spojrzenie jasnych oczu.
- Juda. - uśmiech rozciągnął jej usta, a ona sama z tej pozycji rozwleczonej na poduszkach, na których prezentowała się jak arabska hurysa czekająca na swojego paszę. Złączyła dłonie na kolanach i uniosła lekko ramiona chowając w nich głowę. Kiedy podszedł bliżej i wyciągnął w jej stronę pakunek, w ogóle nie dostrzegała w nim tej konsternacji i niezręczności, jaka próbowała przejąć władzę nad chłopięcym ciałem i umysłem. Przyjęła go uśmiechając się jeszcze szerzej i poklepała poduchę koło siebie- Spasiba, Juda. Wesolich świąt. - pokiwała głową zdając sobie sprawę z tego, że ona sama nie ma dla niego nic. Pochyliła się więc, kiedy usiadł obok i zupełnie z zaskoczenia pocałowała go w kącik ust by zaraz wziąć się za ochocze rozpakowywanie prezentów. Była przecież w tych tematach jak dziecko, które uwielbiało odkrywać sekrety otrzymywanych niespodzianek. Odłożyła papier na bok i z pewnym rozczuleniem wpełzającym jej na twarz przyjrzała pudełeczku- Bardzo prikrasne. - powiedziała szczerze- Ślicznje, bardzo dziękuju. - otworzyła wieczko i wyciągnęła pudełko w jego stronę, coby razem z nią mógł pałaszować swoje ciasteczka bo przecież sama ich jeść w pojedynkę nie będzie!
Podniosła na niego wzrok znacznie jaśniejszy i weselszy niż ten, którym wpatrywała się w zaczarowany sufit. Nie umiała jeszcze powiedzieć czemu, ale czuła pewną ulgę, że jednak przyszedł. Może to jakaś podprogowa świadomość wspomnienia jakie wpełzło na zaczarowane sklepienie komnaty wspomnień, a może zwyczajnie bała się, że ją wystawi?
Powrót do góry Go down


Izaak Juda Rothschild
Izaak Juda Rothschild

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Mocno uwydatnione żyły
Galeony : 56
  Liczba postów : 63
https://www.czarodzieje.org/t17811-izaak-juda-rothschild#501695
https://www.czarodzieje.org/t17837-izaak-juda-rothschild
https://www.czarodzieje.org/t17814-izaak-juda-rothschild
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyCzw Sty 02 2020, 04:38;

Kiedy na nią patrzył, w jego głowie zaczęły się kołatać podobne myśli. Co sprawiło, że tak się cieszył na spotkanie z Albiną, co w niej sprawiało, że z taką niecierpliwością czekał na spotkanie oraz że z taką starannością pakował prezent, który dla niej przygotował. Wszak, była zupełnym przeciwieństwem osób, które zwykle uważał za warte uwagi czy interesujące. Nie wyróżniała się swoim ubiorem, jasno pokazywała swoje emocje i mówiła, jak jest. Miała jednak w sobie tę dziecinną ciekawość, przyozdobiona nutą szaleństwa, tak obcego i niepożądanego w egzystencji młodego Rothschild. Szaleństwa, którego nie zaakceptowałby, gdyby oferował mu ktoś bez takich ładnych zielonych oczu i takiego śmiesznego i egzotycznego dla Izaaka akcentu. Podświadoma potrzeba, choć małej zmiany, sprawiała, że nie mógł przechodzić obok dziewczyny obojętnie.
Oczywiście niezwłocznie przyjął jej zaproszenie i usiadł na poduszkach, oczywiście nie tuż obok, w bezpiecznej dla swojej i jej strefy komfortu odległości. Skrzyżował przed sobą, nogi a dłonie złożył na kolanach, z niecierpliwością wyczekując, aż otworzy prezent. Izaak, choć nie zawsze było go na to stać, uwielbiał dawać ludziom prezenty, choć aktualnie nastał dla niego ciężki okres, braku klientów i zamówień na ubrania, to obrał sobie za punkt honoru obdarowanie każdego ze swoich znajomych. Oczywiście wolałby kupić im coś więcej niż ciastka, szczególnie Albinie, której chętnie uszyłby i z pięć sukienek, po prostu nie było go na to tera stać. Jej jak mu się wydawało szczera radość, cieszyła go więc tym bardziej i znaczyła dla niego bardzo dużo. Zdobył się nawet na szeroki uśmiech, a w jego oczach zapaliły się radosne ogniki, a kiedy dziewczyna postanowiła znienacka obdarować go całusem, do uśmiechu i ogników dołączyły lekkie rumieńce. Jej prezent bardzo mu się spodobał i teraz tym bardziej żałował, że dał jej tylko ciasteczka.
Starając się opanować swoją twarz, zdradzającą w tym momencie zbyt wiele, obserwował, jak dziewczyna rozrywa papier i dobiera się do skrytej pod nim zawartości. Kiedy poczęstowała go ciasteczkiem, nie omieszkał skorzystać z jej propozycji, w końcu sam je wybierał i wiedział, że są bardzo dobre, poza tym, jeśli będzie jadł, chociaż na chwile zdoła ukryć ten przygłupi uśmiech, który cisnął mu się na usta. Wykorzystał tę kilka sekund na zebranie się w sobie i zadanie jej pytania, pełnym niepewności głosem.
-Cóż dziś dla mnie przygotowałaś droga wróżko?-
Powrót do góry Go down


Albina Abrasimova
Albina Abrasimova

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : całkiem przeciętna
Galeony : 213
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t17824-albina-afanasievna-abrasimova#501914
https://www.czarodzieje.org/t17988-sowa#510385
https://www.czarodzieje.org/t17823-balbina-abrasimova
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptyNie Sty 12 2020, 22:57;

Kiedy pojawił się jeszcze bliżej, jej uśmiech jakby zmalał, ale nie na zasadzie smutku, tylko z radosnego zrobił się zwyczajnie przymilny, miększy, cieplejszy. Podkuliła nogi na bok i obróciła się nieco bokiem w jego stronę przechylając głowę z pudełkiem ciasteczek na podołku. Była absolutnie zauroczona jego rumieńcami, jego delikatnością, nieprawdopodobną naturą subtelnego dżentelmena. Pamiętała takiego artystę jeszcze z Rosji, ulotnego jak wspomnienie, zapach kwiatów w wazonie, stojących w dalekim pokoju dworku letniego. Wciąż obecny, a jednak nieuchwytny.
Chrupali chwilę ciastka w milczeniu, a Albina rozkoszowała się ich wspaniałym smakiem. Czy przygotował je sam? Nie wydawały się kupne, podobno jedzenie przygotowywane z miłą intencją smakowało lepiej, smakowało miłością do gotowania. Ludzie wspominają kulinaria swoich mam i babć z rozrzewnieniem właśnie dla tych smaków miłości. Mama ALbiny nigdy nie gotowała sama, mieli od tego kucharki, pani Abrasimova nie kalała dłoni tak plebejskim zajęciem toteż Albina z większym jeszcze umiłowaniem cieszyła się tymi ciastkami.
- ja chciała, szto by Ty pokazal mnie pokoj gościnyj Puchonów. - powiedziała przełknąwszy kęs- Potomu szto Ty nie możesz wziat mienja tuda, takowe zaklinanje na pokojach gościnyjch. - pokręciła głową unikając wciąz spojrzenia w sufit- I ja slyszala, że eta komnata możet pokazjat wspomnjenia ale ja dumaju, eta komnata nie rabotajet. - westchnęła, ale widząc konfuzję na jego twarzy zmarszczyła brwi- Mnie zdaju sie, że ta komnata popsutyj jest. - spróbowała lepiej skonstruować swoje myśli, coby jej angielski był choć trochę bardziej zrozumiały.
Chciała przyjść tu dzielić z nim miłe, ciekawe wspomnienia jego sekretnych chwil w tajemniczym pokoju Hufflepuffu, w zamian dostała niejasne flashbacki z Rosji z Titanu, których wcale oglądać nie chciała i choć wcale nie podnosiła wzroku to zdawało się, że przez sufit przemknęły pierwsze czerwone iskry ognia. Wspomnienie, które w podniebnej myślodsiewni zbudziło się z letargu nie należało ani do miłych ani przyjemnych. Było wspomnieniem dawno pogrzebanym w jej pamięci, wetkniętym w gorejącą ranę i zarośniętym dawno grubą i szpetną blizną niepamięci. Pewnych traum nie jesteśmy w stanie świadomie wykopać z tego minowego pola złych wspomnień, dla uczniów tak nieuważnych jak Albina Abrasimova taki pokój jak komnata wspomnień mógł okazać się tragedią.
Splotła dłonie na pudełku i spojrzała na Judę z pewnym zagadkowym smutkiem w oczach.
- Przepraszu Ciebja. - westchnęła. Wolałaby znacznie bardziej być zabawną i intrygującą wróżką, którą w niej widział. Omen jednak wiszący nad ich głowami wcale nie sprawiał, że czuła się magiczna. Wręcz przeciwnie.
Powrót do góry Go down


Lucia S. Ritcher
Lucia S. Ritcher

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : piegi
Galeony : 28
  Liczba postów : 268
https://www.czarodzieje.org/t17072-lucia-s-ritcher
https://www.czarodzieje.org/t17074-little-devil#476651
https://www.czarodzieje.org/t17073-lucia-s-ritcher
Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 EmptySob Kwi 04 2020, 22:25;

5

=Krążyła bez celu po szkolnych korytarzach, rozwiązując krawat i rozpinając górny guzik od koszuli. Nienawidziła tego stroju, a nawet jej próby podrasowania trochę tematu i podniesienia spódnicy o kilka centymetrów nie pomogły. Chociaż nie powie, jej nogi wyglądały zabójczo. Po drodze zahaczyła o wielką salę i zabrała z jednego ze stołów dzbanek soku. Tak, zajebała cały dzban aby móc nacieszyć się nim w ciszy i spokoju. Miała dosyć tłumów i krzyku, gdyż niektórzy pierwszoroczni nie mogli się opamiętać i ganiali za sobą po szkole.
Nie myślcie, że robi tak codziennie. Zwykle nie narzeka, jednak ból z lewej strony był tak dokuczliwy, że zrobiła się marudna. Od miesiąca... Czy to nie powinno już dawno jej przejść? Dotknęła miejsca pod żebrami i stęknęła lekko, jakby poczuła coś, czego nie powinno tam być. Wsunęła się pospiesznie do jednej z sal, sądząc, że jest to sala lekcyjna. Niedostępna dla osób postronnych, którym nie chciała pokazywać tego, co znajdowało się pod warstwą cienkiego materiału. Odłożyła dzban i wyciągnęła koszulę ze spódnicy, podnosząc ją i przyglądając się swojej nieskazitelnej skórze. Dotknęła czule miejsca, w którym jeszcze nie tak dawno temu zionęła dziura. Dopiero kiedy usłyszała chrząknięcie, odwróciła się i rozejrzała. Dostrzegła postać, która skrywała się w środku. Nie zauważyła go, cholera.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Komnata Wspomnień - Page 4 QzgSDG8








Komnata Wspomnień - Page 4 Empty


PisanieKomnata Wspomnień - Page 4 Empty Re: Komnata Wspomnień  Komnata Wspomnień - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Komnata Wspomnień

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 8Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Komnata Wspomnień - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
czwarte piętro
-